tag:blogger.com,1999:blog-62217614995053083682024-03-27T07:35:39.253+01:00Który bóg najtaniej sprzeda mi zbawienie? [One-shots Naruto]Zbiór one-shotów i opowiadań Naruto.Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.comBlogger158125tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-16848810224920733222024-03-26T20:00:00.003+01:002024-03-26T20:58:29.866+01:00Zadziorna suczka cz.2 [HidaSaku] dla Heir Hrush<p><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; white-space-collapse: preserve;"></span></p><blockquote style="text-align: center;">Stała przed nim całkowicie naga i zupełnie nieskrępowana. W jego obecności zawsze czuła się pewnie. Spojrzenie pełne aprobaty podniecało ją bardziej, niż wszystkie, nawet najbardziej erotyczne gesty byłego męża. </blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36pt;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/04/zadziorna-suczka-hidasaku-dla-heir-hrush.html">POPRZEDNIA CZĘŚĆ</a></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Bitwa
skończyła się, zanim ktokolwiek zdążył zrozumieć co się dzieje. Do Sakury
szybko dotarło, że było to gorsze niż walka, która ciągnęłaby się przez godziny
a nawet dni. Przy braku bezpośredniego zagrożenia ludzie szybko tracili
pierwotne instynkty, zapadając na masową głupotę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Cywile
rozpierzchli się i biegali jak kurczaki pozbawione głów, zupełnie zapominając o
wszystkich szkoleniach i próbnych ewakuacjach. Szukali bliskich, oblegali
punkty informacji, przebijali się do zamkniętych z powodu zagrożenia budynków,
by ocalić chociaż ułamek swoich dobytków, poruszeni powoli formującą się w ich
duszach traumą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Shinobi
stanowili tylko minimalnie bardziej ogarnięty kłębek nieszczęść. W pierwszych
minutach ataku, zrzeszyli się w walce, tworząc harmonijnie działający
rój-umysł. Jednak zaraz po zdziesiątkowaniu sił wroga, zmienili się w równie
nieporadną chmarę, która z jakiegoś niezrozumiałego dla kobiety powodu
bezwiednie podążała za Uzumakim, wspieranym przez jej męża. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Oczywiście
obydwaj mężczyźni pozostawali poza jakąkolwiek kontrolą, ignorując nawet
pozbawione regularnej beznamiętności rozkazy Shikamaru. Otoczeni blaskiem
bohaterskiej chwały i ślepego uwielbienia, wprowadzali tylko większe
zamieszanie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Może
i by się tym przejęła, gdyby nie fakt, że podczas natarcia straciła z oczu
Hidana. Zniknął zaraz po tym jak zakończona rzeźnickim hakiem broń przeciwnika
przeszła przez niego na wylot i szarpnięta z powrotem, wyrwała z niego fragment
ciała, łudząco podobny do rozszarpanego płata wątroby. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
była pewna jak właściwie przedostała się do szpitala. Miała wrażenie, że
wewnętrzna Sakura, której nie widziała od lat, przejęła nad nią kontrolę, by
ona mogła pogrążyć się w zmartwieniach. Wypluwała polecenia, kalkulowała
podsuwane pod jej nos informacje i robiła wszystko, żeby móc odebrać wszelkie
argumenty z rąk jej hejterów, jednocześnie pływając w morzu niepokoju. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Samo
przebywanie w klinice nie będąc lekarzem stanowiło torturę. Przypominało o
podjętych wyborach, wobec których zbyt często miała wątpliwości i
umiejętnościach, które zdawały się zupełnie odległe i marniejące w zamknięciu
czterech ścianach gabinetu Kage. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Boleśnie
uświadamiało, że chociaż to ona zarządza Wioską, pośród wysyconych zapachem krwi
i antyseptyków ścian, musi poddać się byłym współpracownikom, pozbawiona władzy
i szacunku głównego medyka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
znosiła bezczynnego siedzenia i wsłuchiwania się w odmierzające długość życia
bipczenie aparatury, którego nie mogła zmienić. Brzydziła się duszącym zapachem
dezynfekujących środków, które zamiast dawać sterylność i oczyszczenie,
przywracały świerzbiące wspomnienia.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Podążający
za nią tłumek ludzi wcale nie ułatwiał sprawy. Shikamaru nie odstępował jej na
krok, uwieszony na wetkniętej do ucha słuchawce, stanowiąc jej osobisty
radioodbiornik i filtr wygłuszający nieistotne raporty. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Drużyna
ANBU otaczała ją niczym przerażone dzieci, ledwo dopuszczając do niej powietrze
i zdawkowe komunikaty dostarczane przez Shizune, która w sytuacji kryzysowej
przejęła zarządzanie nad szpitalem. Biegnąca tuż obok niej, młodziutka
pielęgniarka o zdeterminowanym spojrzeniu, ledwo nadążała spisywać wszystkie
dyspozycje, które obie kobiety naprędce wydawały. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Pamiętaj złotko. Mniej znaczy więcej! I wcale nie mówię tu o twojej spódniczce.
— Głos Hidana przebił się przez jej niepokój i wwiercił pomiędzy myśli, zanim
zorientowała się, jaki numer znajduje się obok drzwi, przed którymi się
zatrzymała. Chociaż to właśnie tutaj zmierzała, serce ścisnęło się boleśnie
zdezorientowane nagłą ulgą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Pięć minut — rzuciła w stronę przyjaciela, unosząc dłoń z wyciągniętymi
palcami, jakby pokazanie odpowiedniej liczby sprawiło, że będzie przestrzegać
zdeklarowanego czasu. Zanim mężczyzna zdążył przytaknąć, odwróciła się i
wślizgnęła do pomieszczenia, mijając się w progu z pielęgniarką. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Naparła
plecami na drzwi, a gdy język zamka wskoczył na miejsce, dla pewności
przekręciła wetknięty w niego klucz. Wszystko to zrobiła na jednym wdechu, ze
wzrokiem wbitym w wykładzinę, imitującą wyjątkowo obrzydliwe lastryko. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wiedziała,
że Hidan ją obserwuje. Poczuła palące spojrzenie drapieżnika na całym ciele,
gdy tylko przekroczyła próg. Ruszyła w jego stronę, stawiając długie, sprężyste
kroki, byle szybciej pokonać dzielących ich dystans i zawieszoną w powietrzu
niezręczność. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
chciała na niego patrzeć. Bała się, że zobaczy poturbowane ciało i straci
resztkę kontroli nad rozchwianymi emocjami. Omiotła więc wzrokiem niewielkie
pomieszczenie, odwlekając konfrontację choćby o kilka sekund.. Wokół łóżka brakowało
niektórych monitorów, a wózek do reanimacji był bezlitośnie ograbiony z
defibrylatora. Natłok pacjentów i chaos jaki wybuchł po ataku sprawił, że tylko
cudem udało się załatwić pojedynczą salę. Haruno nie wyobrażała sobie jednak,
aby kryminalista w drodze do odkupienia dzielił ją z kimkolwiek.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przechodząc
obok dołu łóżka sięgnęła po przewieszoną na poręczy kartę i wlepiła w nią
wzrok. Niemal na ślepo klapnęła na taboret i odepchnęła się. Kółka zapiszczały,
szurając o gumową wykładzinę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przerzuciła
kartki z wynikami. Dostrzegając rzędy cyfr, mózg podłapał znaną rutynę i zaczął
ograniczać wypuszczanie adrenaliny do krwioobiegu. Skupiając się na karcie,
zacmokała niezadowolona. Paznokcie zabębniły o twardą podkładkę. W końcu
założyła nogę na nogę i odważyła się spojrzeć na mężczyznę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zaintrygowany
przekrzywił głowę. Wpatrywał się w nią, tymi irracjonalnie fioletowymi oczami,
wokół których ściśnięta skóra zmieniała się w zmarszczki.<s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie mogę uwierzyć, że wpakowałaś mnie do szpitala. — Przerwał milczenie,
prezentując szpaler błyszczących zębów. Zmarszczyła nos. Zalała ją fala
irytacji, która szybko zmieniła się w diaboliczne rozbawienie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Moje usługi kosztują — oświadczyła, unosząc dumnie głowę. — Z marnej pensji
ochroniarza nie stać by cię było na nie. — Rozciągnęła wargi w triumfalnym,
zuchwałym uśmiechu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
odpowiedział. Milczenie rozlewało się niepokojącym świerzbem po jej
przedramionach. Z jego mimiki wynikało tak niewiele, że momentami miała ochotę
zedrzeć skórę z jego policzków, byleby dostrzec najmniejsze drgnięcie jednego z
dwudziestu dwóch mięśni. Zanim była w stanie uchwycić chociaż skrawek emocji,
on przechodził do sarkastycznego sierpowego. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Ostatnio ci to nie przeszkadzało. — Drążył. Zaczepiał. Sprawiał, że jej język
drgał od napływających wraz ze śliną słów, które smakowały niczym najsłodsza
zemsta. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Ostatnio sama połamałam ci żebra. Teraz dałeś się wybebeszyć jak ostatni
frajer. — Niezadowolone sapnięcie przyjęła za mini wygraną. — Z resztą —
pociągnęła myśl, z premedytacją kopiąc leżącego. — Można powiedzieć, że to był
zaledwie free trial, po którym zapomniałeś zainwestować w stałą subskrypcję. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Ała. Nawet Netflix nie jest tak okrutny jak ty. — Chwycił się teatralnie za
serce, dodając słowom dramaturgii. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Doprawdy? — Uniosła brew, podważając jego słowa, jednak głos przy tym wszedł w
nazbyt wysoką oktawę. — On oskubałby cię
do ostatniego jena, a gdy nie byłbyś w stanie zapłacić, przysłałby do ciebie
twoich ziomeczków z klubu wielbicieli ortalionu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Podniosła
się. Odwiesiła kartę i pochyliła się w kierunku mężczyzny, opierając obie
dłonie na poręcz łóżka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
To… jak się czujesz? — Chciała ukryć swój niepokój. Zadając pytanie, odwróciła
głowę, ale jej głos i tak okazał się wyjątkowo miękki, a nawet lekko drżący. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Hidan
poprawił się i podniósł na poduszce. Kpiący uśmiech zniknął na chwilę, jakby
zaskoczyła go swoją nieudolnie skrywaną troską. Szybko jednak powrócił do
niemal teatralnego zblazowania.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Z takimi widokami? Od razu mi lepiej. — Zdziwiona podążyła za jego spojrzeniem
i opuściła głowę. Guzik, który powinien trzymać materiał bluzki na
odpowiedniej, odgradzającej jej biust od świata zewnętrznego wysokości,
zniknął, wystawiając kształtowane przez koronkowe miseczki piersi na światło
dzienne. Zwłaszcza, gdy się pochylała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przy
każdym innym mężczyźnie wyprostowałaby się speszona, naciągnęła materiał, a na
koniec zmieniła się w żywą furię i zwyzywała. Ale w ustach jej ochroniarza,
nawet skrajnie nieprzyzwoity komplement przyjemnie głaskał jej ego. Zmrużyła
oczy i przygryzła wargę, cały czas pozostając nachyloną nad łóżkiem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Będziesz żył — zawyrokowała. — Ale żeby tak zostało, lepiej sprawdzę, jak cię
opatrzyli. W takim chaosie jak dziś bywa różnie — dodała. Okręciła się na
pięcie i przeszła do łazienki umyć dłonie do badania. Wróciła, kiwając niedowierzająco
głową. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie poznaję cię. Gdzie twoja jaskinia sado-maso?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Rzucił
jej rozbawiony i podszyty kpiną, łobuzerski uśmieszek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Tego szpitala nie stać na moje dekoratorskie usługi.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Ah, a mnie już tak? — Udała poruszenie. Uniosła dłonie do serca, naśladując
jego oburzony gest sprzed chwili. Chcąc zachować sterylność rękawiczek,
zatrzymała palce centymetry od ubrania, co nadało całej pozie komizmu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Uznajmy to za darmową próbkę. — Sakura uniosła brew i przygryzła kącik ust,
chcąc ukryć rozbawienie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Zdeklarowany yashinista, morderca na zlecenie i hobbystyczny architekt wnętrz.
Ile jeszcze talentów ukrywasz przede mną? — Odgarnęła kołdrę z jego tułowia.
Opatrunek zdawał się być nienaruszony i ku uldze kobiety, pozbawiony był plam
przebijającej się od spodu krwi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Poprawiła
rękawiczki, naciągając je mocniej na nadgarstki. Materiał strzelił
nieprzyjemnym mlaśnięciem, a w oczach Hidana zabłysły iskierki głupiego
pomysłu. Wstrzymał się z komentarzem, dopóki lodowate palce nie dotknęły jego
posiniaczonej skóry. Stłumił jęknięcie, przeistaczając je w wydobywające się z
krtani, zadowolone stęknięcie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie jest to najlepsze lateksowe wdzianko, ale na twoich dłoniach w zupełności
wystarczy. — Zaczerpnął gwałtownie powietrza, gdy odkleiła przytrzymujący gazy
plaster, a klej naciągnął pokrytą szwami skórę. — W sumie, nie sądziłem, że
takie zabawy cię kręcą, Hokage-sama — ostatnie słowa rozciągnął, wypluwając je
z przedrzeźniającym akcentem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Zapewniam cię — oświadczyła, nawiązując z nim boleśnie bezpośredni kontakt
wzrokowy — że nie masz jeszcze pojęcia co mnie podnieca — dodała bardziej
seksownym szeptem niż zamierzała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Uniósł
ręce, dając jej lepszy dostęp do rany, a jego mięśnie poruszyły się pod skórą,
podkreślając idealne rzeźbienie. Kobieta wciągnęła nosem powietrze, starając
się odwrócić wzrok od przyjemnie estetycznego ciała. Wdech napełnił jednak jej
nozdrza męskim zapachem i nutą wody kolońskiej, którą jakimś cudem Hidan musiał
zdobyć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Perfumy, serio? — zakpiła, zaklejając z powrotem opatrunek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Czy ty mnie… obwąchałaś? — Pytanie wybrzmiało podziwem, co nieco ją otrzeźwiło.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Normalnie
by się zawstydziła. Policzek zapiekłby ją od rumieńca, który wybiłby się nawet
spod kryjącego podkładu, namiętnie wklepywanego w jej policzki przez Ino. Z nim
jednak było inaczej. Każda jego prowokacja pobudzała w niej śmiech lub
wesoło-niedowierzające prychnięcia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Minęło dziesięć minut Haruno! Wychodzisz, czy mam cię stamtąd wywlec siłą? —
Nara nie był wściekły. Jego głos był do granic bólu profesjonalny i pozbawiony
pretensji, a mimo to Sakurą wstrząsnęła nieprzyjemna myśl, że zrobiła coś źle.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wzięła
głębszy wdech. Przesadnie wywróciła oczami, próbując rozluźnić się i odrzucić
od siebie poczucie winy. Zdjęła rękawiczki. Nerwowo zmięła je w coś na kształt
kulki i wrzuciła do kosza na odpadki.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Powiem medykom, żeby załatali cię czakrą jak najszybciej. Chociaż na twoim
miejscu cieszyłabym się z przymusowego urlopu. Podobno twoja szefowa to niezła
suka. — Skierowała się do wyjścia. Kiedy przystanęła z dłonią na kluczu,
usłyszała sarkastyczną odpowiedź. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Tiaa… W dodatku strasznie zadziorna. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Rzuciła
mu przez ramię rozbawione spojrzenie. W odpowiedzi mrugnął do niej, a ona nie
mogła powstrzymać chichotu, którego nie powstydziłaby się żadna nastolatka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><span lang="pl">* * *</span></p><p class="MsoNormal"><span lang="pl"><br /></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Wróciła do siebie późnym wieczorem,
gdy księżyc unosił się wysoko na niebie, a Konohańczycy wrócili do domów,
niemal zapominając o incydencie. Ostrożnie pociągnęła masywne drzwi, starając
się nie uderzyć nimi z hukiem o framugę. Dopiero kiedy mechanizm zamka
zachrzęścił, poczuła że może się rozluźnić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Oparła
czoło o zimną, lakierowaną stal. Chłód przyjemnie łagodził lekko ćmiący i
wyjątkowo dokuczliwy ból w prawej skroni. Promieniował mało przyjemnym
naciskiem na górne trzonowce i żuchwę, nie dając się załagodzić nawet czakrą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Z
przymkniętymi powiekami rozkoszowała się spokojem mieszkania. Dociskając stertę
teczek i dokumentów do piersi, zsunęła szpilki i kopnęła je na dywanik obok
szafki. Poluzowała zapięcie spódnicy, uwalniając wzdęty brzuch i przeklinając,
że nawet w obliczu katastrofy musi wciskać się w niedorzecznie niewygodne i
nadmiernie eleganckie ciuchy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ostrożnie
stawiała stopy, co w pogrążonym mroku domu nie było łatwe nawet z wyczulonymi
zmysłami. Unikała też zapalania światła. Miała wrażenie, że blask żarówek
lśniący w wiecznie odsłoniętych oknach zabierał jej ostatnią cząstkę
prywatności. Koczujący dookoła budynku ANBU byli momentami gorsi od paparazzi,
których odganiali. W końcu byli w stanie dostrzec wszystko co robiła.
Poruszając się w ciemności, mogła chociaż udawać, że nie znają jej dokładnego
położenia i nie obserwują każdego kroku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W
dodatku Sasuke był wyczulony na najmniejsze zakłócenia jego otoczenia. Nawet,
gdy poruszała się bezszelestnie, potrafił wyczuć ją i skarcić wilgotnym od
rozczarowania i dezaprobaty cmoknięciem. Dopiero, gdy o nim pomyślała,
zorientowała się, że nigdzie w pobliżu nie wyczuwa tak charakterystycznie
ciemnofioletowej, burzowej aury. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wślizgnęła
się do sypialni, którą jeszcze niedawno uważała za ich wspólną. Odpuszczając
sobie zbędną troskę pstryknęła włącznikiem, żeby przekonać się, że
pomieszczenie było ciche i pozbawione jakichkolwiek śladów użytkowania. Pościel
na łóżku nie miała na sobie choćby jednego zagięcia. Gosposia musiała ją
dzisiaj wymienić, co Sakura uznała za uzasadnione. W skotłowanym materiale mógł
pozostać ślad wody kolońskiej Hidana, która niezrozumiałym dla niej sposobem,
osadzała się na jej skórze, żeby następnie skazić każdy kawałek materiału,
którego dotknie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
opadła na łóżko pożałowała, że Harumi postanowiła zaoszczędzić jej zbędnych
pytań męża. Mogła przewidzieć, że Sasuke nie będzie widział potrzeby w
odwiedzeniu domu. Po raz kolejny, zupełnie nieświadomie, pozbawił jej garstki
szczęścia, którą udało jej się z wielkim trudem usypać z podrzucanych jej przez
życie okruchów. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zwinęła
się niczym embrion, podciągając kolana niemal pod samą brodę. Materiał poszewki
drapał ją w policzek. Wyprana i wykrochmalona pościel była smutnym, pachnącym
lawendą wyrzutem. Przypomnieniem, że jest żałosnym, samotnym i pomimo
ściskającej serdeczny palec obrączki, zbliżającym do staropanieństwa cieniem
samej siebie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zabrzmiała
jak Mei i sama myśl o tym wydała jej się na tyle zabawna, że chrumknęła,
próbując powstrzymać śmiech. Po kilku drinkach, które zazwyczaj sama stawiała,
Mizukage zmieniała się zranioną i pełną niepewności kobietę. Narzekała na
monogamiczny związek z pracą i niczym zacięta płyta doradzała Sakurze trzymanie
się męża, zwłaszcza tak odpornego na stopienie jak Sasuke. Nie podlegało
wątpliwości, że w przeciwnym razie skończy jak wszystkie kobiety Kage. Samotna,
zgorzkniała i z zamiłowaniem do mniej lub bardziej popularnych używek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Z
perspektywy czasu i pozbawionej Uchihy sypialni, wizja Terumi nie wydawała się
ani trochę zła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
miała ochoty wstawać. Ciężko było też znaleźć w sobie motywację na cokolwiek,
więc zamiast podnieść się, Sakura wyciągnęła rękę, złapała za krawędź materaca
i przyciągnęła się bliżej. Jej ruchy były ociężałe, gdy pupą zjechała z kołdry
i powolne, kiedy zmierzała do łazienki. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Spod
prysznica wyszła tylko bardziej zmęczona. Rozluźnione ciepłem mięśnie zmieniły
się w rozgotowany udon, absolutnie pozbawiony formy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nieoczekiwany
dzwonek do drzwi ściągnął wszystkie nerwy. Dłoń, w której ściskała ręcznik do
włosów, przebił skurcz wykrzywiający nawet usta. Wiedziała, że to nie on. Czuła
to całą sobą, dotykała umysłem, mimowolnie skanując czakrę przybysza. Mimo to
pobiegła do wejścia i z wypychającym żyły tętnem otworzyła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Shikamaru
właśnie zgniatał papierosa na lśniącym brzegu śmietnika, który specjalnie na
takie okazje kazała tam postawić. Była jednak pewna, że nie umknęło mu
rozczarowanie, które na sekundy rozlało się na jej twarzy. Bez słowa wyminął ją
i skierował się do kuchni. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
skomentował nieobecności jej męża. Prawdopodobnie wiedział o niej jeszcze zanim
wróciła do mieszkania. Zjawił się, kiedy tego najbardziej potrzebowała ze
stertą pudełek cudownie pachnącej pizzy i butelką sake, którą z brzdękiem
postawił na blacie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Skąd wiedziałeś? — Skrzyżowała ręce na piersiach i oparła się o framugę.
Mężczyzna wzruszył ramionami, sięgając po kieliszki. Ratował ją już tak wiele
razy z podobnych sytuacji, że orientował się w kuchennej przestrzeni dużo
lepiej niż jej właścicielka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Po takim dniu jak dziś nawet mnich potrzebowałby alkoholu. — Kąciki jego oczu
ściągnęły się od czającego się w nich uśmiechu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Chociaż
obydwoje zdawali sobie sprawę z jego oczywistego kłamstwa, potrzebowali siebie
na tyle, żeby nie niszczyć marnej iluzji. Bez słowa wymijali się w obszernej
przestrzeni, zgrani lepiej niż niejedno stare małżeństwo, znające na pamięć
własne ruchy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sakura
zgarnęła jedzenie i alkohol. Przeszła do salonu, w którym i tak miała spędzić
wieczór i ustawiła wszystko na niewielkim stoliku przy kanapie. Sięgnęła po
kawałek jeszcze ciepłej choć podmokłej pizzy i nie przejmując się konwenansami
wgryzła się w nią, a następnie wpadła w dziurę między poduszkami, idealnie
dopasowaną do jej kręgosłupa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ser
przyjemnie rozpływał się na języku, a jego mleczny posmak mieszał się z
ostrością pepperoni. Przymknęła oczy i rozłożyła się na oparciu, wypuszczając
między kęsami jęk satysfakcji. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Naprawdę Haruno? Jesteś aż tak wygłodniała, żeby garstka roztopionego sera
doprowadzała cię do orgazmu? — Ledwo dostrzegła go spomiędzy przymkniętych
powiek. Zostawił gdzieś kamizelkę i podwinął rękawy bluzy, łapiąc nadarzającą
się namiastkę cywilnego życia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przyniósł
kieliszki i talerze. Jeden z nich wcisnął jej w dłonie, chroniąc cenną
tapicerkę przed plamami sosu. Na drugi wrzucił kawałek dla siebie, po czym
usiadł na drugim końcu mebla.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Możesz mówić co chcesz, ale w przeciwieństwie do was, facetów pizza nigdy nie
zawodzi. — Wymierzyła w niego kawałkiem, który stracił stabilność i zapadł się
pod ciężarem dodatków — i daje rozkosz nawet, gdy jest lekko sflaczała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
A w przeciwieństwie do was, upierdliwych kobiet, nawet leżąc bez ruchu
dostarcza przyjemności.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Roześmiała
się donośnym chrumknięciem, a kęs który właśnie przeżuwała obił się o jej
podniebienie, niemal przepychając się do nozdrzy. Stres spinający jej ramiona
przez cały dzień, w końcu odpuścił, pozwalając jej na rozluźnienie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Celem
Shikamaru długo pozostawało uczynienie z Naruto osoby godnej tytułu Hokage i
obsadzenie go w tej roli. Mimo to zupełnie się nie przejął, kiedy to ona
dostała nominację. Został jej pomocnikiem, tak jak miał być dla Uzumakiego.
Lubiła myśleć, że to przez jej przygotowanie i ciężką pracę tak szybko się
zgrali.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
straciła wsparcie własnej drużyny, a przez to i męża, został jej
najwierniejszym przyjacielem, być może jedynym jakiego miała. I był w tym
cholernie dobry, za co szybko stała się mu dozgonnie wdzięczna. Nawet jeśli od
czasu do czasu kosztowało ją to dodatkowe opłaty za loty jej służbowego bizjetu
do Suny. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Czasem, pomiędzy niekończącymi się
kryzysowymi sytuacjami, gdy odreagowywali spoczywający na nich ciężar i
zajadali się wspólnie żarciem zamówionym z kolejnego, gastronomicznego cudu
poleconego przez Chojiego, odczuwała żal, że to Temari, a nie ona, wygrała
serce Nary. Po latach współpracy rozumieli się bez słów. Uzupełniał ją,
wspierał i przechowywał tajemnice, o których inni nawet by jej nie
podejrzewali. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Była jego roboczą żoną i czasem, w
otchłani swoich myśli, wyobrażała sobie, jak wypełnia całą jego przestrzeń.
Staje się prawdziwym centrum jego wszechświata, zamiast być upierdliwym
obowiązkiem, który znosił bez słowa żalu, jak prawdziwy mężczyzna swojego
klanu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Wiedziała, że tak naprawdę nie
mieliby szans. Byli skrajnymi pracoholikami, którzy napędzali się wzajemnie,
razem gnając do przodu na karuzeli poczucia obowiązku i przygniatającej
odpowiedzialności. Potrzebowali silnych, niezwiązanych z tym proceduralnym
bagnem charakterów, które potrafiły przeformatować ich priorytety i postawić
się na piedestale. A jednak wizja dziecięcych oczu, lśniących od sprytu i
niepasującej do wieku inteligencji, w których tęczówkach, spomiędzy
ciemnobrązowych pasm przedzierały się plamy zieleni, jak mech na lśniącym od
rosy drzewie, była zbyt kusząca, by odrzucić ją w zapomnienie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
… będzie koszmarem. — Shikamaru przebił się przez fantazję, zupełnie ją
rozpuszczając. Wzdrygnęła się. Chociaż przyjaciel nie miał wglądu w jej myśli,
czuła się przyłapana na czymś nieprzyzwoitym. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Co mówiłeś? — Mlasnęła otłuszczonymi od jedzenia ustami, próbując pozbyć się
słodko-gorzkiego smaku wyobrażeń.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Rada domaga się spotkania. Jutro z samego rana. — Pochylił się, żeby
przeciągnąć kolejne dwa kawałki na talerz. —
Nie będzie lekko — oznajmił zmęczony. Kęs przypieczonego brzegu stłumił
jego westchnienie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Banda starych, sflaczałych pryków. Znów będą przypierdalać się do każdej
decyzji, jaka dzisiaj zapadła. — Rzuciła talerzem, który z ceramicznym
brzdękiem wylądował na blacie. Nerwowym ruchem sięgnęła po butelkę i rozlewając
alkohol po trzęsących się z wściekłości palcach, napełniła kieliszek. Sake
rozgrzała gardło i przełyk, przelewając się do nadal opustoszałego żołądka.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nic nowego. — Zbył jej zmartwienie wzruszeniem ramion. — Wszystko poszło
gładko. Nie mają żadnych podstaw do podważenia zastosowanych rozwiązań — dodał
beznamiętnie i właśnie w tej obojętności i jego stoicyzmie odnalazła własny
spokój. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Tak. Pewnie masz rację. — Wychyliła kolejny kieliszek i skrzywiła się. Chwilę
obracała w palcach pusty kieliszek, obserwując jak samotna kropla ślizga się po
jego ściankach. — Dziękuję… — zaczęła niepewnie, chcąc znaleźć jak najlepsze
słowa. — Gdyby nie ty… Nie dałabym rady z tym wszystkim. Ale dobrze wiemy, że
jakikolwiek nie byłby wynik, oni i tak nie przestaną drążyć. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie powinnaś się tym zamartwiać. Poradzimy sobie, jak zwykle. Razem przeciwko
stetryczałemu światu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Hn. No tak — przytaknęła bez większego przekonania. — Wiesz, kiedy już
zapanujemy nad sytuacją wewnątrz Wioski, powinniśmy omówić ten incydent z
sojusznikami. Nie miałbyś ochoty, na krótką wizytację w Sunie?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
potrzebowała jego odpowiedzi. Jak zwykle zdradziło go drgnięcie mięśnia w lewym
policzku i pełne leniwej tęsknoty iskrzenie w oczach. Mimo wszystkich swoich
marzeń i problemów, cieszyła się, że chociaż jego życie miłosne ma się dobrze.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">*
* *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Słowa
płynęły wartkim strumieniem, którego nie dało się powstrzymać. Skargi,
pretensje, wymyślane na bieżąco, gdy zabrakło realnych argumentów, wszystko
ściekało po niej i Shikamaru, nie będąc w stanie jakkolwiek im zagrozić.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mimo
to z każdym kolejnym padającym na spotkaniu słowem, Sakura miała coraz większą
ochotę zabić wszystkich uczestników. Ewentualnie trwale uszkodzić. Najlepiej
tak, by nie mogli brać udziału w żadnej naradzie. Już nigdy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zebrani
wokół niej ludzie potrafili jedynie debatować między sobą, a w zasadzie
przekrzykiwać się, jakby ilość decybeli z jaką wyrażana była opinia, wpływała
na jej słuszność. W dodatku przez większość czasu skupiali się na boleśnie
nieistotnych w obecnej sytuacji tematach, oddalając od siebie widmo
odpowiedzialności. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Doskonale
wiedzieli, że nadal nowa w ich oczach Hokage, w końcu pęknie, wyrzuci ich
kończąc obrady i podejmie decyzje sama. A gdy cokolwiek pójdzie nie tak, ich
ręce będą czyste i gotowe do ataku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Szarpała
zębami własną wargę, niemal się w nią wgryzając. Autoagresywne działania i
jawne oznaki niechęci już dawno przestały działać na nią i wszystkich dookoła.
Stały się jednak nieprzyjemnym nawykiem, nad którym nie miała czasu pracować.
Chociaż nie uspokajał jej, posmak metalu przywoływał chwile, w których
faktycznie mogła coś zrobić. Był niemal identyczny do smaku powietrza podczas
walki, gdy ostrza co chwila zderzały się ze sobą, wzbogacając je o niewidoczne
dla oka, metaliczne drobinki. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Napastnicy zdołali przedostać się Wschodnią Bramą, bo została praktycznie bez
ochrony. Z grafiku wynika, że rozłożenie straży było zgodne z zaakceptowanymi
wytycznymi. — Zbyt energicznym jak na jej gust uderzeniem w klawiaturę, Sasuke
rzucił na ekrany wszystkich tabletów skany raportów, potwierdzające jego słowa.
Nie żeby ktokolwiek zwrócił na nie uwagę. Gdy prawdziwy Uchiha się odzywał,
wszyscy potulnie go słuchali. Brakowało tylko, żeby zaczęli bezmyślnie kiwać
głowami jak bobble heady przyklejone do deski rozdzielczej tirowca,
podskakujące z każdym drogowym wybojem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Nie pierwszy raz tego dnia rzucał w
jej stronę oskarżenia, chociaż ani razu nie stwierdził otwarcie, o kogo chodzi.
Przy tym od początku zebrania nawet nie spojrzał w jej kierunku. Sądziła, że
już dawno się do tego przyzwyczaiła. Jednak jego widok po tygodniach, a może i
miesiącach rozłąki, zupełnie ją rozmiękczył.<s> <o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Z początku sądziła, że nawet nie
zaszczyci ich obecnością. Umówiona godzina rozpoczęcia minęła, wszystkie
przygotowane wcześniej miejsca przy stole były już zajęte, a po nim nie było
śladu. Dopiero kiedy zaczęła spotkanie, krótko witając zebranych, wszedł do
pomieszczenia, zupełnie jakby na to czekał. Dostojny, milczący, przyciągający
pełne szacunku spojrzenia, jakby jego autorytet był pieprzonym magnesem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Czuła
się upokorzona, ale nie pokonana. Siląc się na profesjonalizm, powitała go z
odpowiednią dozą powściągliwości i zaczekała aż usiądzie na dostawionym krześle.
Skupienie się na celu spotkania stało się nagle dużo trudniejsze. Całe jej
ciało rwało, pragnąc chociaż szczypty jego uwagi. Wzrok uciekał w stronę
beznamiętnej twarzy, doszukując się zmian. Zastanawiała się czy od ich rozłąki
przybyło mu kurzych łapek. Może w czarnej czuprynie zaczęły pojawiać się
pierwsze siwe włosy?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pochłonięta
nostalgią, z opóźnieniem dostrzegła kolejną awanturę. Z całych sił próbowała
utrzymać neutralną twarz, wiedząc, że Shikamaru prędzej czy później zaprowadzi
na sali porządek. Był w końcu jej cieniem. Prawą ręką. I chociaż cała Wioska
emanowała skrajnym uwielbieniem do Sasuke i Naruto, to on trzymał w szachu
większość klanów, co z kolei przekładało się na prawdziwą władzę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Zerknęła w stronę Uzumakiego.
Chociaż obecność Uchihy wcale go nie zdziwiła, tego dnia zdawał się podejrzanie
odmieniony. Zerkał w jej stronę, wyglądając zupełnie jak zagubiony chłopiec z
Akademii, któremu wmówiono, że z własnej winy jest sierotą. Przybrał maskę
cierpiętnika ze zbolałą miną, jakby czuł się winny za to w jaki sposób wszyscy
ją traktują.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jednak
jego smutne spojrzenie już dawno przestało ją prześladować. Przyjaźń zawiązana jeszcze
na polu treningowym i zaufanie ukształtowane niezliczonymi wspólnymi misjami
prysło niczym bańka mydlana z chwilą, w której Naruto dowiedział się o
przyjęciu przez nią stanowiska. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Z
początku czuła się z tym źle. Miotała się na własnym stołku, zarzucając go
coraz to wymyślniejszymi propozycjami etatów, nie do końca będąc w stanie
pogodzić się z utratą ich relacji. Jednak nieważne co robiła i jak bardzo
próbowała, on pozostawał naburmuszonym dzieckiem, zaślepionym własnymi
marzeniami. W końcu poddała się. Będąc Hokage musiała skupić się na pracy i
kierować dobrem mieszkańców, zamiast niańczyć roszczeniowego bohatera. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Hidan
stał za nią, fałszywie skryty w półmroku. Wypisał się ze szpitala na własne
żądanie i o świcie pojawił się pod jej apartamentowcem, ostentacyjnie waląc w
drzwi i wrzaskami zaznaczając swoją obecność. Wpuściła go na wpół przytomna, w
pogniecionej koszuli, która robiła jej za pidżamę, stanowiąc pierwszy element
garderoby, który wpadł jej w ręce i ustami pełnymi porannych osadów. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
omieszkał zganić jej za brak odpowiedniego przyjęcia. Szybko jednak zamilkł
wyczuwając jej pochmurną aurę i niewyspanie, i zniknął w najdalszych rejonach
mieszkania, żeby pojawić się dopiero, gdy zbierała się do wyjścia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Każdego
innego śmiertelnika wysłałaby własnymi pięściami z powrotem do szpitala.
Każdego poza nim, bo chociaż był zaledwie najemnikiem, który najpewniej
zniknąłby w tej samej chwili, w której na jego konto przestałoby spływać
wynagrodzenie. Rozumiał ją jak nikt do tej pory i wyczuwał jej potrzeby często
lepiej niż ona sama.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Poruszyła
się nerwowo, udając, że wygładza spódnicę. Miała wrażenie, że słyszy jak
materiał garnituru napina się wraz z jego mięśniami, gdy kolejny raz otaczający
ich ludzie podważali jej kompetencje. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zupełnie
jakby wyczuwając jej myśli, Homura rzucił zniesmaczone i pełne pogardy
spojrzenie na ochroniarza. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Czy powinniśmy omawiać tak wrażliwe sprawy w obecności najemnika? Może
powinniśmy… zabezpieczyć się przed wyciekiem?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Brew
Sakury zaczęła podskakiwać mikro ruchami. Całe spotkanie od początku stanowiło
farsę. Stary dziad, którego napędzany strachem refleks pozwolił jako pierwszemu
zerwać się z miejsca, tylko po to, żeby popędzić do schronu, myśli że będzie ją
pouczał? Patrząc na niego, zastanawiała się jakim cudem te pruchło jeszcze
oddychało. Nie potrzebowała pomiaru ciśnienia, żeby wiedzieć, że jego serce
waliło równie słabo, co jej pięści mocno. Żałowała, że nie mogła całej tej
konfrontacji przeprowadzić na polu treningowym. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
To nie moi podwładni byli odpowiedzialni za ostatni wyciek tajnych informacji —
zaczęła od niechcenia. Z nonszalancją położyła ręce na twardych podłokietnikach
i zwróciła ciało w jego kierunku, unosząc głowę. — Jeżeli więc sugerujesz, że
powinniśmy wprowadzić system znakowania Danzo do powszechnego użytku, to z
przyjemnością zacznę jego wdrożenie od współodpowiedzialnych za tamtą aferę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mitokado
sarknął oburzony i zapadł się w fotel. Utatane spojrzała na nią z obrzydzeniem.
W tej samej chwili, wiecznie kamienna mina Shikamaru została zaburzona lekkim
drżeniem ust, a Hidan parsknął rozbawiony. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Jeżeli zaś chodzi o rozlokowanie oddziałów na murach. — Zacisnęła szczękę,
skupiając całą odwagę na rzuceniu wyzwania mężowi. — Żaden z raportów
dostarczanych nam przez agentów działających w terenie, nie wspominał o
napięciach na granicy i wzmożonych ruchach partyzanckich w tamtej okolicy. —
Sasuke przybrał taką samą pozę. Władczą, zdystansowaną. Siłowali się na
spojrzenia w milczeniu, aż Hokage cmoknęła i rozejrzała się po zebranych,
miażdżąc każdego wzrokiem. — Nie było więc przesłanek, aby wzmocnić kontrole.
Co z kolei oznacza, że priorytetem było zabezpieczenie obchodów, które jeśli
pamięć mnie nie myli, przewidywano na kilkadziesiąt tysięcy uczestników, w tym
przybyszy z całego kraju. I mimo całej sytuacji, do tej pory nie odnotowaliśmy
ani jednej ofiary śmiertelnej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Ale szpital… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Szpital doskonale poradził sobie w tak kryzysowej sytuacji. Ordynator Kato
sprawnie zarządziła jego zasobami, pozwalając zaopiekować się wszystkimi,
którzy tego potrzebowali, zgodnie z przyjętym przez Zrzeszenie Pięciu Nacji
systemem triażu. Nie zamierzam wysłuchiwać zażaleń na służby medyczne, tylko
dlatego, że ktoś ze skręconą kostką lub czarnymi od pyłu smarkami czekał kilka
godzin pod izbą przyjęć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wstała,
a w tej samej sekundzie Hidan poderwał się i narzucił na jej ramiona płaszcz.
Ponownie patrząc po zebranych, sięgnęła po kapelusz i nałożyła go ignorując
wściekłe spojrzenia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Na dzisiaj to już wszystko. Możecie wrócić do swoich obowiązków. I tak
spędziliśmy tu za dużo czasu. Pozostałe ustalenia jak i ostateczny raport
znajdziecie na skrzynkach mailowych do końca dnia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Do
wyjścia odprowadziły ją niezadowolone pomruki i ciepło dłoni, która magicznie
znalazła się między jej łopatkami. Po raz kolejny to Hidan okazał jej wsparcie
i troskę. I chociaż nienawidziła siebie za to, coraz łatwiej przychodziło jej
po prostu akceptowanie tego niewymuszonego ciepła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">*
* *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Chyba się zagalopowałeś — warknęła podnosząc się z krzesła. Opuszkami
rozwartych palców docisnęła dokument do biurka. — Nie zapominaj, że jestem
Hokage i nie masz prawa się tak do mnie zwracać.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Prychnął.
Ignorując ją i jej problemy. Jak zawsze. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Przede wszystkim to jesteś żoną. MOJĄ żoną. — Nacisk na rolę, którą powinna
odgrywać w tym związku wydał się Sakurze żałośnie śmieszny. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie pieprz. Gdyby to była prawda nie ruszałbyś się z Konohy na krok. Ze swoich
małżeńskich obowiązków wywiązuje się tak samo skrupulatnie jak ty, drogi MĘŻU.
— Wyprostowała się, zyskując dodatkowy centymetr lub dwa i morze pewności
siebie. — A co z twoimi marzeniami? Obietnicami? O rodzinie? Odbudowie klanu?
Hm? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Trzy
dni. Tyle zajęło mu przyjście do ICH domu. Trzy noce spania po kątach u
znajomych, o ile jeszcze jakiś posiadał, a może zwykłego melinowania po barach
lub innych, brudnych kątach. Siedemdziesiąt dwie godziny bez słowa wyjaśnienia,
nasączonych troską pytań czy jakiejkolwiek informacji. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wszystko
po to, żeby ostatecznie zjawić się na progu, w pełnym majestacie. Stojąc przed
nią nawet nie udawał skruchy. Duma Uchihów kipiała mu z uszu, a obojętność
oblepiała całe ciało niczym stęchłe bandaże mumię. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Wszystko ma swój czas. Ktoś na twoim stanowisko powinien znać się na ustalaniu
priorytetów. — Jak zwykle pozostał niewzruszony. Traktował ją z góry, odkąd
pamiętała, ale dzisiaj nawet nie próbował udawać i ukrywać wyniosłości w swoim
głosie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Prychnęła.
Czy tak teraz będą wyglądać ich rozmowy? Przerzucaniem się mniej lub bardziej
zawoalowanymi obelgami? Wywlekaniem skrywanych żali, tylko po to, żeby druga
strona mogła je ignorować, jakby nic nie słyszała? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Uciekasz. Latasz za niewiadomym. Ile lat już minęło? A ty dalej nie jesteś w
stanie mnie zapłodnić. Nawet przelecieć. Może już po prostu ci nie staje?<s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Warknął.
Chociaż jeszcze przed chwilą nie miał problemu z wyartykułowaniem w jej
kierunku inwektyw, teraz nie był w stanie wydobyć z siebie czegoś ponad
monosylaby i pseudozwierzęce dźwięki wobec konkretnych argumentów. Mimo to
uśmiechnęła się pod nosem. Pierwszy raz od dawna przebiła się przez kurtynę
obojętności, wydobywając z niego wściekłość. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Zdradziłaś mnie. Pieprzyłaś się z nim — rzucił w końcu. Jego wiecznie
nieruchome oczy, zadrżały. Spojrzenie na sekundy stało się rozbiegane, zupełnie
jakby ta informacja faktycznie go zabolała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">To
podejrzenie ją zaniepokoiło. Cała pewność, którą przez ostatnie kilkadziesiąt
godzin obmurowywała wściekłością, zaczęła uciekać z niej niczym gaz z
nieszczelnej instalacji. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Wiesz co Sasuke? Pierdol się — wysyczała. Z każdą chwilą opuszki palców
bardziej zagłębiały się w drewniany blat, zupełnie jakby był zrobiony z
mrożonego masła, które wrząca skóra powoli ogrzewała. Nie da się zmanipulować.
Nie tym razem. To ona była pokrzywdzona w całej tej sytuacji. Nie Uchiha. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Myślisz, że będę to tolerował? Naruto mi opowiedział o czym plotkują ANBU i
wszyscy dookoła. Myślisz, że nikt nie zauważył?! — Do jego tonu wrócił spokój,
chociaż nie był taki jak wcześniej. Coś w barwie głosu podpowiadało Sakurze, że
problem jest zdecydowanie bardziej złożony. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Naruto? — zawahała się. Imię przyjaciela ciążyło jej na języku niczym
nieprzyjemny posmak, po kawie z automatu, oferującego jednocześnie sproszkowane
zupy. — Od dawna rozmawiacie? — Poczuła bolesny skurcz w sercu. Do niej
przyjaciel nie odzywał się od lat. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mężczyzna
milczał. Złowrogie spojrzenie utkwił w jej twarzy, która z oddechu na oddech
wykrzywiała się coraz bardziej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Oj daj spokój — wypluł zamiast odpowiedzi. Bez problemu rozpoznała ton pogardy.
— Nie maż się. Doskonale wiesz, że to Uzumaki powinien zostać Hokage. On albo…<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Albo ty? — pytanie drżało od kpiny, a głos wibrował wściekłością. Uchiha
zacisnął pięść, po raz kolejny unikając werbalne reakcji. Sakura pochyliła się
nad biurkiem. — Wiesz co? Obaj możecie sobie darować te łzawe historyjki, o
trosce jaką roztaczacie nad Konohą. Kiedy zarówno ty jak i Naruto szlajaliście
się po świecie, szukając dawno martwych lub zapomnianych mistrzów. Gdy przez
miesiące, a nawet lata nie raczyliście pojawić się tu nawet na kilka dni. Ja
byłam na miejscu. Towarzyszyłam Godaime na każdym kroku. Słuchałam potrzeb
mieszkańców. Obserwowałam życie Wioski i jej problemy. JA a nie wy robiłam
wszystko, żeby Liściu nic nie zabrakło. I to JA ostatecznie zostałam szóstym
Hokage. Najwyższy czas żebyście oboje skończyli tę dziecinadę i się z tym
pogodzili. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sarknął.
Skrzyżował ramiona na piersi, a usta wykrzywił mu kpiący uśmiech.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
No i jak ci poszło? — rzucił od niechcenia, brodą wskazując okno, z którego
rozpościerał się idealny widok na zniszczoną górę Hokage.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Wypierdalaj — wysyczała. Brew niebezpiecznie zaczęła jej drgać, gdy zamiast
wyjść, zrobił krok na przód i nachylił się nad jej biurkiem. Ich twarze nagle
znalazły się na tym samym poziomie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Czuła
zapach jego wody kolońskiej. Ten sam, który nadal unosił się w jego garderobie,
i który jeszcze kilka tygodni wcześniej sama rozpylała we wspólnej sypialni,
poszukując jego obecności. Aromat tak boleśnie znajomy, a jednocześnie obcy, że
wszystkie jej wnętrzności złapał bolesny skurcz. Podbity ciepłem męskiej skóry
i słonością potu, wydobywał z siebie nowe, nieznane nuty, które z przeraźliwą
łatwością topiły jej złość. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Chciała
się wycofać. Uciec przed nim i sztuczkami, które z taką łatwością na niej
stosował, a wtedy Sasuke ją pocałował. Mechanicznie. Nieskomplikowanie. Mimo to
jego dotyk był najwspanialszym odczuciem. Wystarczyło jedno przygryzienie
wargi, pojedynczy ruch językiem i to pieprzone ciepło jego dłoni, która nie wiadomo,
jak trafiła na policzek, żeby cała drżała niemal łkając z pożądania. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Była
jego. Kogo starała się oszukać? Przecież zawsze tego chciała. Wmawiając sobie,
że jest w stanie przepracować cały poniewierający nim mrok. Mogła to zakończyć
tu i teraz. Przecież wiedziała, że to co ich połączyło nie jest już prawdziwe.
Może nawet nigdy nie było? A mimo to jak tylko odsunął się, nachyliła się nad
biurkiem, podążając za nim. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ta
krótka chwila wystarczyła, żeby ją rozpalić. Wyobrażała sobie jak Sasuke wzywa
ją do siebie. Gestem. Spojrzeniem. Rozkazem. A ona potulnie zrzuca tak
starannie poukładane dokumenty i wchodzi na biurko, żeby się do niego zbliżyć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jej
pragnienia były żałośnie oczywiste i doskonale o tym wiedziała. Rozchyliła
ściśnięte dotąd usta i utraciła kontrolę nad oddechem, który stał się płytki i
urywany. Zbyt łatwy do zaobserwowania po jej unoszącym się biuście i
niebezpiecznie napinającym materiale sukienki.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wyczuwając
to, Uchiha przeszedł do natarcia. Postawił wszystko na jedną kartę. Zagrał wabank
i… wygrał. Obchodząc biurko dostrzegł to w jej ciele. Te nieznaczne zmiany
postawy, które kiedyś studiował i starał się zapamiętać. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Objął
ją w talii i przyciągnął, aż sapnęła podekscytowana. Wpychając język do jej
gardła, jednocześnie uniósł ją, żeby posadzić na biurku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sakura
wykorzystała to, żeby objąć jego szyję. Czule pogładzić mu ramiona i kark.
Zmierzwić włosy. Wbić paznokcie w materiał koszuli, próbując go przebić i
dostać się do wyrzeźbionych mięśniami pleców. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Niemal
nie zwróciła uwagi, na dźwięk rwanego materiału i powiew zimnego powietrza na
wilgotnej i boleśnie nabrzmiałej łechtaczce. Penis Sasuke był wrzący.
Przyjemnie wypełniał ją. Rozciągał, z każdym pchnięciem uderzając w kolejne
zbitki nerwów. Doprowadzał do szaleństwa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sam
seks był cichy. Wypełniony odgłosami uderzających o siebie i ślizgających się
ciał, głośnych oddechów, pojedynczych warknięć i jęków. Gdyby nie była
wygłodniała mężowskiego dotyku, nazwałaby go wręcz rozczarowującym. Może nawet
wyśmiała, po kilku kieliszkach wina wypitego z Yamanaką. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Będąc
blisko orgazmu, w końcu oderwała się od niego i odchyliła, żeby opaść na
biurko. Uniesiona na przedramionach wpatrywała się w górującego nad nią
mężczyznę jak zahipnotyzowana. Rozkoszowała się tym jak bardzo pochłonięty jest
rżnięciem jej. Podziwiała wystający zza do połowy rozpiętej koszuli tors.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Dostrzegając
wzbierające w jego szczęce napięcie, uniosła biodra, żeby lepiej dostosować się
do pchnięć i zacisnęła nogi wokół jego bioder. Wszystko, byleby był bliżej,
pieprzył bardziej. Żeby mogli dojść jednocześnie, zsynchronizować się, stać
jednością tak jak małżeństwo powinno. Tak jak kiedyś potrafili… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Orgazm
chociaż nadchodził długo był rozkosznie intensywny. Czuła, jak mięśnie
naprężyły się w satysfakcjonująco bolesny sposób, od rozchodzącego się po ciele
dreszczu. Palce wczepiła w biurko, zgniatając przy okazji pozostałe na nim
raporty. Chociaż wcale nie chciała okazywać Sasuke jak bardzo podoba się jej to
co robili, nie powstrzymała wypełnionego ekstazą krzyku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Widzisz — zaczął, wychodząc z niej. Podciągnął spodnie, a klamra paska
szczęknęła, gdy pochylił się nad jej uchem. — Nadal jesteś cała moja — dodał,
po czym musnął ustami jej policzek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Wzdrygnęła się. Słowa Sasuke były
jak lodowaty prysznic, zrzucany wiadrem na przesłuchiwanego więźnia. Jak ciepłe
siki oblepiające drzewo, gdy pies postanowi oznaczyć je jako swoje terytorium.
I tak jak czworonóg wypuszczony na chwilę spaceru, Uchiha zniknął, gdy tylko
cień feromonów rozprysł się na upatrzonym celu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> W upokarzającej ciszy podniosła się
i zsunęła z biurka. Rozerwany materiał ześlizgnął się z ramion na biodra, gdzie
zmieszał się z dołem sukienki, który mąż podciągnął jej nad pośladki. Zaczęła
nim szarpać, bezsensownie ciągnąc za skrawki, próbując się z nich uwolnić.
Wyładować frustrację, która wibrowała w niej na przemian z otumaniającą pustką.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Była Hokage, pieprzonym przywódcą
Wioski, a mimo to wystarczyło kilka słów, aby rozpadła się na drobne kawałki. Zapomniała,
jak się myśli, a nawet oddycha. Znów była dziewczynką z Akademii. Bezradną,
otumanioną strachem, z teorią wyrytą na pamięć i zerową umiejętnością jej
zastosowania. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Nie chciała tego. Nienawidziła
siebie za słabość i Uchihę za łatwość z jaką nią manipulował. Nie potrzebował
nawet niczego planować, rozważać opcji. Każde zdanie zdawało się idealnie
wymierzone w jej czułą podświadomość. Pluł jadem, uzależniającą toksyną,
słodką, biochemiczną mieszanką, łapiąc ją w swoje sidła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Skupiona na walce z ubraniem nie
zwróciła uwagi na Hidana, który wszedł do środka, nawet nie próbując się
skradać. Oprzytomniała, gdy jego chłodne palce musnęły skórę wokół kręgosłupa,
a pokój wypełnił odgłos prutego materiału, kiedy kieszonkowym nożem pomógł się
jej wyswobodzić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — No Landryna, tego się po tobie nie
spodziewałem — oświadczył, obijając soczyście różowego cukierka o wyszczerzone
zęby. Nie była pewna, czy lekkość z jaką podchodził do incydentu, o którym ona
najchętniej by zapomniała przynosił jej ulgę, czy napawał smutkiem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Chciała mu odpyskować, rzucić
ironiczną lub zabawną uwagę, ale zabrakło jej słów. Zawstydzona zacisnęła usta
i opuściła głowę. Nie miała problemu stać przed nim nago. Ale patrzenie mu w
twarz zaraz po tym jak oddała się Sasuke, było zbyt wyrachowane. Nieodpowiednie.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Ja… Przepraszam — sapnęła i
ruszyła, chcąc go wyminąć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Hej. — Chwycił ją za przedramię i pociągnął do siebie. Wolną ręką złapała się
tuż nad jego dłonią i zasłoniła piersi, przy okazji lekko się kuląc. — Hej… —
powtórzył łagodniej, wyczuwając jak się spina. — Wszystko w porządku? — Powaga z jaką zadał to pytanie
była tak nieoczekiwana, że musiała na niego spojrzeć. W fioletowych oczach
czaił się niepokój. Troska, którą widziała tak wyraźnie, jak jeszcze kilka dni
temu podczas ataku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — M-mhm — zdołała jedynie wydukać. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie obchodzi mnie, co tu
robiliście — wyszeptał powoli i spokojnie, bez odrobiny zazdrości. — O ile na
wszystko wyraziłaś zgodę. Każdy jego ruch. Każdy. Jebany. Dotyk. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Zamrugała poruszona. Miała
przeczucie, że po raz kolejny popełniała błąd. Nie mogła mu ufać.
Prawdopodobnie ich relacja nie powinna wykraczać poza służbowe kontakty, ale
gdy zdecydowała się na pokrętną ochronę z benefitami, mogła równie dobrze
przeistoczyć to w wykrzywioną przyjaźń. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wstyd
jednak okazał się zbyt silny. Może i on nie miał problemu z całą tą sytuacją,
ale dla niej było to za wiele. Musiała to przetrawić. Najlepiej sama, w
towarzystwie miernej jakości alkoholu i absolutnie durnych telewizyjnych
programów.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oczywiście. — Zaciśnięte gardło
nie pozwoliło jej na mówienie wielu słów. — Przecież to… mój mąż. — Poruszyła
wargami, chcąc odpowiedzieć, ale z gardła wycisnęła jedynie zbolały szept.
Hidan nie naciskał więcej. Puścił ją i pozwolił zebrać się do rozdygotanej
całości. Bo oczywiście musiał być cholernie dobry w odczytywaniu jej każdych,
nawet najmniej intencjonalnych sygnałów. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">*
* *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Atmosfera
w apartamencie zrobiła się ciężka i nieprzyjemna. Hidan nie musiał nawet
patrzeć w stronę kobiety, by poczuć się nieproszonym. Sakura nie zwróciła na
niego uwagi, gdy wszedł do gabinetu w ramach cogodzinnego obchodu i nie
odpowiedziała na kończący go meldunek.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
miał do niej żadnych praw. Oboje wiedzieli w co się pakują. Nie czuł nic,
widząc jej męża przekraczającego próg, a potem znikającego na podjeździe. Aż do
chwili, w której spojrzał w jej przestraszone oczy i dostrzegł jak bardzo jest
złamana. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sam
był sadystą. Krzywdził ludzi. Mordował za pieniądze. Jego bóg rozkoszował się w
torturach i bólu. A jednak wszystko co robił było wymierzone w świadomie i
precyzyjnie dobierane ofiary. Znęcanie się nad ludźmi bez większego celu, nie
robiło zwyczajnie sensu. Stanowiło marnotrawstwo, które nauczył się nienawidzić
przez wiele lat współpracy z Kakuzu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pyskata
Hokage nie zasługiwała na swój los. Obserwował ją zaledwie od tygodni, a już
zdążyła zaskarbić sobie jego szacunek. Chociaż sam był jedynie mało stabilnym
prostakiem, nadal potrafił docenić destrukcyjną siłę, którą kumulowała w
zgrabnym i niepozornym ciele. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Szczeniak
Nara odprawił go bez słowa, zaraz po wkroczeniu do mieszkania, a on jedynie
przytaknął, zaciskając zęby. Zdążył już zauważyć, że jego i Landrynę łączyła
absolutnie niezrozumiała dla niego więź, więc bez większego namysłu posłał po
niego, gdy kobieta ledwo się trzymała po wizycie Uchihy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Czuł
się nieswojo z myślą, że ma ją zostawić w mieszkaniu bez ochrony. Może i
towarzyszył jej najwierniejszy przydupas, a budynek obwarowany był agentami
ANBU, ale większość z tych dzieciaków był w stanie pokonać, nie używając nawet
ułamka swojej zajebistości, co tylko utrudniało mu rozkoszowanie się wolną
chwilą z czystym sumieniem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Potrzebował
oderwać się od tego wszystkiego. Zatamować zalewający go strumień myśli i
wrócić do dawnego, egoistycznego siebie. A do tego była mu potrzebna czysta,
nieskalana moralnością przemoc. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W
Konosze nie był od lat. Zdając się na wspomnienia z mglistej przeszłości, szedł
bocznymi uliczkami, próbując odnaleźć znajomą okolicę. Dzielnica znajdowała się
blisko epicentrum ostatniego ataku, a mieszkańcy mimo szczerych chęci, dalecy
byli od przywrócenia otoczeniu dawnego, zarzyganego uroku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Metalowe
siatki nielegalnie wycięte z rządowych ogrodzeń zbierały do kupy obite fasady.
Gruz, który wypadł spomiędzy nich zalegał na popękanym chodniku. Zgorzknienie i
pragmatyzm wsiąknęły w otoczenie, tworząc żałośnie prosty krajobraz. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Klub,
do którego zmierzał był skryty wśród oblepionych brudem witryn. Przykurzony
neon z nazwą od dawna nie spełniał swojej funkcji, stapiając się z otoczeniem.
Wypatrzenie go zajęło mu chwilę. Kolejne minuty zajęło poszukiwanie drzwi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
je przekroczył, poczuł się jak w domu. Mdła słodycz trawki zmieszana z zapachem
przemocy i odorem piwa, które werżnęło się w panele, wyciekając z kubków i
przelewając się przez palce uderzyła w jego nozdrza.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pojedyncze
spojrzenia stałych bywalców szybko go oceniły, nawet nie próbując się z tym
kryć. Zmęczone i podpite umysły bez większej refleksji uznały go za element
lokalnego folkloru. Trójpaskowy dres i kaprawa morda idealnie zlewały się z
otoczeniem, jak zawsze zapewniając mu przychylność ulicy.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ociężale
klapnął na najbliższy hooker i zakręcił się, żeby oprzeć o blat, za którym
barman nalewał właśnie piwo. Rozwodniona lura, doprawiona barwnikiem dla
utrzymywania pozorów, nie pieniła się nawet lana prostym strumieniem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Jeden taki sikacz i garść
informacji złotko — oświadczył bezczelnie i mrugnął do brodatego mężczyzny za
kontuarem. Niepozorny banknot, o zaskakująco wysokim nominale wylądował między
nimi.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Barman bez słowa zgarnął pieniądze i
odszedł do nalewaków. Kiedy wrócił, rzucił korkową podkładkę i postawił na niej
niedomyty kufel, rozlewając przy okazji piwo na palce klienta. Hidan nawet się
nie skrzywił. Złapał za szkło i wypił połowę browaru na jednym hauście. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — M-m! Tak paskudne, jak szczyny
samej Kami — zawył, odstawiając naczynie z hukiem. — A teraz powiedz mi —
dodał, siląc się na konspiracyjny szept i nachylił się nad blatem. — Czy
okularnik dalej ma swój mały klubik w piwnicy? Z chęcią bym sobie trochę… potańczył.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mężczyzna
ponownie olał jego zaczepki. Przeszedł na drugi koniec kontuaru i zaczął
opłukiwać brudne naczynia, zupełnie go ignorując.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Ej no kolego! Królu złoty. Weź no
nie bądź cipa — zawołał za nim błagalnie i zdecydowanie za głośno.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oj Hidan, Hidan. Nie spokorniałeś
nawet na smyczy naszej Hokage? — Mężczyzna w okularach o zdecydowanie zbyt
okrągłych i dużych oprawkach podszedł do niego w towarzystwie dwóch wyjątkowo
tępo wyglądających goryli. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Wiesz, jak jest. Starego psa nie
nauczysz nowych sztuczek. — Wzruszył ramionami i rzucił w niego uśmiechem
prosto z psychiatrycznej izolatki.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Normalnie… mamy tu pewne zasady.
Nie wpuszczamy byle kogo, a już zwłaszcza nowicjuszy opłacanych z rządowych
środków. — Yakushi westchnął teatralnie, na co najemnik jedynie wywrócił
oczami. — Jednakże… dla ciebie zrobię wyjątek. Myślę, że będzie warto. —
Wykrzywił usta jednym ze swoich złowieszczych uśmiechów i poprawił palcem
zsuwające się okulary. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oh jakże czuję się doceniony! —
Złapał się za serce, udając nadmierny zachwyt. Rozmówca nie zwrócił na niego
uwagi. Odwrócił się na pięcie, dając mu do zrozumienia, że ma za nim podążyć i
skierował się na koniec sali. W przejściu, zaraz obok kibli znajdowały się
schody w dół, oznaczone kartką z koślawym napisem <i>przejście tylko dla personelu</i>. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pot,
krew i brud osadzały się mu nozdrzach i na języku. Zapach podziemia. Mrocznych
zakamarków wspaniałej Konohy. Pomruki nielegalnych interesów i
nieopodatkowanych bukmacherskich zakładów. Okrzyki ekscytacji i plaśnięcia
zaciśniętych pięści o miękkie tkanki przeciwnika. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Słodkie
dźwięki jego przeszłości wypełniały podziemie, które w swojej bezkresnej,
wypełnionej grubymi filarami powierzchni, bardziej przypominało zapomniany
przez administrację miejski parking, niż kamieniczną piwnice. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Masz szczęście, nasze gale nie są
organizowane codziennie — kontynuował Kabuto.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Tia… prawdziwe dziecko szczęścia
ze mnie — zakpił w odpowiedzi, starając się rozejrzeć. Zebrani ludzie raczej
nie zwracali na niego uwagi, zajęci walką, która właśnie miała miejsce na dość
sporym ringu, rozstawionym niemal w środku piwnicy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — A żebyś wiedział. — Uśmiech
okularnika był obślizgły i podejrzany. Zanim Hidan zorientował się o co może
chodzić, wyszli z dobrze oświetlonej przestrzeni i znaleźli się za szpalerem
filarów, gdzie ustawiono kilka parawanów i skórzanych kanap, tworząc bardzo
pokraczną lożę. — Urushi, idź opatrzeć uczestników, zdaje się, że właśnie
kończą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Zaskakująco przeciętnie wyglądający
mężczyzna odwrócił się w ich stronę, a jego napięta twarz zdradzała utrapienie.
Bez słowa przytaknął i wyminął ich, odsłaniając widok na siedzące w kącie
osoby. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Hidan nie potrafił powstrzymać
rozbawionego prychnięcia. Widok Uchihy z długonogą blondynką na kolanach,
której istnieniem zdawał się kompletnie nie przejmować, był ostatnią rzeczą,
jaką spodziewał się zobaczyć tego wieczoru. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Sssasuke — Kabuto wysyczał imię
mężczyzny, nie kryjąc już ekscytacji. Wygładził klapy marynarki i uśmiechnął
się do niego, a gadzie strupy na jego policzkach niebezpiecznie napęczniały. —
Zdaje się, że znalazłem ci partnera do sparingu. Uważam, że będziecie idealną
walką wieczoru. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Doskonale. — Miał ten sam płaski i
pełen pogardy głos, którym raczył Hokage i jej radę. Dokończył whisky, zrzucił
z siebie dziewczynę i podszedł do nich, wbijając wściekłe spojrzenie w Hidana. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Hn. — Chuchnął mu w twarz
przesiąkniętym alkoholem oddechem. Był zaledwie kilka centymetrów wyższy, ale
stojąc tak blisko zmuszał go do uniesienia twarzy, z czego niewątpliwie czerpał
samczą satysfakcję. — W takim razie zobaczmy na co cię stać żelusiu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Sasuke nie czekał na jego reakcje.
Minął go, uderzając ramieniem w bark, co dla Hidana było komiczne. Wielki
dziedzic Uchiha, legendarny bohater Konohy zachowywał się jak zazdrosny
nastolatek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Siedząc tu, pośród najbardziej
skrajnego marginesu, zapewne nie uważał go nawet za zagrożenie. W końcu był tu
królem, chociaż wcale nie był lepszy od zebranych wokół szumowin. Eksperymentem
niezrównoważonego Orochimaru, mścicielem skrywającym się za maską cierpiętnika
i bohatera. Testosteron burzył mu osąd. Wciągał w konflikt z yashinistą, dla
którego cała ta sytuacja była jedynie mało śmiesznym żartem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Czuł emanujący od niego gniew. Chęć
zmiażdżenia go niczym robaka, za którego uważał wszystkich najemników, chociaż
jego własny brat zajmował się dokładnie tym samym. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
go mijał, swąd zagrożonej męskości ciągnął się za nim niczym smród zgnilizny. A
wszystko przez kobietę, z którą łączył go jedynie świstek papieru i obrączka ze
szlachetnego kruszcu. Żonę, którą manipulował i lepił według własnego uznania. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Wokół miejsca walki zbierało się
coraz więcej gapiów. Podekscytowane głosy niosły się echem w ciemność, a
kolejka do baru zaczynała owijać się wokół widowni. Hidan zaczął się
zastanawiać, czy Uchiha właściwie rozumiał na co się piszę. Sunął w stronę
ringu napuszony jak paw, z czakrą buzującą wokół na tyle mocno, że zakrzywiała
powietrze wokół niego, niczym lejący się z nieba żar w zbyt słoneczny dzień. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ring
był nieco mniejszy od bokserskiego, chociaż został stworzony na jego
podobieństwo. Rozpięta na nim mata skrywała silne pieczęcie, blokujące każde
możliwe użycie czakry. Bez klanowych, diabelskich sztuczek, Uchiha zdany był
wyłącznie na siłę własnych mięśni, refleks i fizyczną wytrzymałość. Bez względu
na to kto i jak go uczył, dzieciak nie miał szans z prawdziwym demonem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sasuke
nie miał zamiaru walczyć o dobre imię swojej kobiety i Hidan nie potrzebował
wiedzieć o nim wiele, żeby to zrozumieć. Celem sparingu było wyjaśnienie mu
miejsca, które powinien zajmować w szeregu. Zmycia hańby i obślizgłych kpin,
podśmiechujek, które z prędkością wyjątkowo paskudnej plotki rozprzestrzeniały
się między mieszkańcami, oblepiając renomę złotego chłopca gównem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Z
kolei dla Hidana ich walka nie znaczyła nic. Przyszedł tu, bo potrzebował
rozruszać ciało. Nadszarpnąć kondycję mięśni, zmusić je do wysiłku ocierającego
się o masochistyczne wyczerpanie. Yashin potrzebował bólu i cierpienia,
potrzebował krwi i mężczyzna nie mógł się doczekać aż mu je dostarczy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przechodząc
przez tłum wyrwał drinka z rąk przypadkowej osoby i dopił resztkę chlupoczącego
w nim piwa. Rzucił plastikowy kubek za plecy i przeczesał palcami włosy,
poprawiając wymodelowany żelem zaczes. Kiedy jego przeciwnik dyskutował jeszcze
z jednym ze swoich dupowłazów, Hidan wskoczył na podwyższoną arenę. Podwinął
rękawy i wymierzył kilka fantomowych ciosów w powietrze.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — To dopiero będzie zabawa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> * * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wrócił
obity, cuchnący potem, z oddechem śmierdzącym przefiltrowanym przez organizm
alkoholem. Zakradł się, a przynajmniej próbował przejść przez frontowe drzwi
bezszelestnie. Nie chciał uprzykrzyć kobiecie życia swoim powrotem ani tym
bardziej wysłuchiwać jej pretensji. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ale
gdzieś między koszem robiącym wyłącznie za kiepownicę, a ostatnim rzędem
brukowej kostki, jego ciało postanowiło odłączyć się od mózgu. Najpierw
zachwiał się i z donośnym tąpnięciem wpadł na drzwi. Chwilę później wszedł do
środka i uderzył w luźno stojącą szafkę, z której z hukiem spadł bliżej
nieokreślony przedmiot.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Przysięgam Uchiha, jeżeli tu wróciłeś to… — Sakura wbiegła na korytarz, po
drodze włączając światło. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zamrugał
chwilowo oślepiony i cmoknął ze zniesmaczeniem. Kiedy odzyskał ostrość,
dostrzegł jak jej górna warga drży w nerwowym tiku. Zdenerwowana, wściekła i… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Słodziutka — oświadczył, uśmiechając się pod nosem. — Jesteś. Kiedy tak się złościsz… na mnie.
Chociaż mylenie mnie z tym gnojkiem… auć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Prychnęła.
Skrzyżowała ręce na piersiach i zaokrągliła ramiona, wtulając się w sweter.
Obróciła się, jakby chciała od niego uciec, ale zanim zrobiła krok, przygryzła
wargę i uniosła brodę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Co ci się stało? — Zabujała się na piętach. Nie był pewien, czy jest faktycznie
zainteresowana jego losem, czy może jedynie szuka zajęcia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Mi? — Bezwładnie opadł na ścianę, tym samym opierając się ramieniem o
przyjemnie chłodny mur i przygładził włosy. Z głośnym westchnieniem stłumił
beknięcie i powoli wypuścił wzburzone powietrze, żeby uspokoić wybijającą do
góry treść żołądka. — Nic. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Chociaż
starał się utrzymać swobodną postawę, zabrzmiało to bardziej jak stęknięcie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Powinnaś zobaczyć tego drugiego. — Zaśmiał się. Nie widział potrzeby mówienia
jej z kim ani w jakich okolicznościach się bił, ale myśl o jej prawdopodobnej
reakcji umiliła mu tę chwilę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Wypuścić cię na chwilę. No naprawdę. — Pokręciła głową ze zniesmaczeniem, które
nawet pośród pijackiego zamglenia pozostało wyraźne i banalnie proste do
odczytania. — Chodź. Opatrzę cię. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
czekając na niego, zniknęła w głębi mieszkania. Z trudem poderwał się do
chwiejnego pionu i ruszył za nią. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Hej — rzucił w pustkę przed sobą, próbując odgadnąć, gdzie poszła. Wstawiony
nie był do końca w stanie skupić się na jej krokach ani odnaleźć epicentrum
bijącej od niej czakry. — Ty jesteś cała. Ja wróciłem w jednym kawałku.
Wszystko jest perfeko! — oburzył się, gdy tylko jej różowe włosy mignęły mu w sąsiednim
pokoju.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
No tak. A ja głupia się przypierdalam bez powodu — warknęła. — Siadaj. —
Wskazała mu krzesło, a on posłusznie na nie opadł. Ostro pachnący wacik
wylądował na jego twarzy, a zasklepione strupem rozcięcie zapiekło, uwalniając
rozkosznie nieprzyjemne mrowienie. — Przecież najlepszy ochroniarz to ten na
kacu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Może pewne cudowne dłonie uwolnią mnie od cierpienia. — Złapał ją za nadgarstek
i zmusił do spojrzenia prosto w oczy. Czarujący uśmiech nie wydawał się działać
w obecnym stanie. Sakura zmarszczyła brwi i rozwarła usta, robiąc płytki wdech.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Chyba śnisz. — Wyrwała się i sięgnęła po kolejny opatrunek. — Śmierdzisz gorzej
niż żul spod gorzelni. Ogarnij się. Z samego rana mam naradę. Nie potrzebuję
ciebie na liście brudów, rzucanych przeciwko mnie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
To już drugi raz, gdy wypominasz mi mój zapach, Cukiereczku. Czy obwąchiwanie
mnie sprawia ci przyjemność? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Oh zamknij się już. — Rzuciła gazę na metalową tackę i poderwała się nerwowo. —
To nie ma sensu. Weź prysznic. Jesteś tak zakrwawiony, że nie wiem, czy to co
widzę jest strupem, otwartą raną, zwykłym siniakiem czy krwotokiem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Lubię jak się tak rządzisz. To nawet podniecające.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Podniósł
się, stękając i skierował się do łazienki. Asekurował się dłonią wspartą o
ścianę, gdy trasa skakała mu przed oczami. Sam nie do końca wiedział, dlaczego
tak pokornie słuchał poleceń. Był typem, który po alkoholu prędzej zacząłby się
awanturować niż unikać konfliktu, ale najwidoczniej jego spity umysł wyczuł
coś, co nadal mu umykało. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
wpełzł pod prysznic, nawet nie zwrócił uwagi jaka woda wyleciała z
deszczownicy. Kurki mnożyły mu się w oczach, więc odkręcił losowy i poczekał,
aż letnie strugi zaczną go przyjemnie biczować. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Dzięki
Yashinowi i nieśmiertelności, którą został wypaczony, jego organizm trawił
alkohol szybciej niż powinien, a kac przychodził jeszcze zanim zabawa zdążyła
zacząć się na poważnie. Tkwiąc w kabinie, dosłownie czuł jak jego metabolizm
pozbawia go wesołości i wtłacza w coraz mniej przyjemne dolegliwości. Żołądek
stał się nieznośnie świadomy wypełniającej go zawartości, żeby za kilka minut
mdłości zmieniły się w zalegającego na języku kapcia. Niewyraźne i mnożące
rzeczywistość spojrzenie ustąpiło skrajnemu przewrażliwieniu na światło. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Szybkie
szczotkowanie zębów. Znalezienie w miarę czystego dresu oraz blistra tabletek
przeciwbólowych i był gotowy na konfrontację z szefową. Chociaż liczył, że
dłuższa chwila skłoniła ją do zignorowania go i pójścia spać, czekała na niego
w gabinecie, tak jak ją zostawił. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Chyba zacznę cię obciążać za te prywatne pokazy moich mięśni. Nie każda
ślicznotka, która prosi mnie o zdjęcie koszulki, dostępuje tego zaszczytu, a
już na pewno nie za darmo — rzucił dla rozluźnienia atmosfery. Sakura
wzdrygnęła się i zamrugała kilkukrotnie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Pf. Jakby było na co patrzeć. Siadaj. — Znów wypluwała w jego stronę polecenia
bez humoru ani troski. Skupiła się na dłoniach, których ruch wydał mu się
zaskakująco niepewny. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Unikając
patrzenia mu w oczy, Sakura po raz drugi tej nocy spróbowała zabrać się za
opatrywanie ran, które dla niego zdążyły zmienić się w mało istotny dyskomfort.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
A więc nastrój na rządzenie dalej obecny. Ciekawe. — Klapnął na wcześniej
zajmowane miejsce. Głowa pulsowała mu, jakby mózg postanowił wziąć udział w
szkole rodzenia i właśnie ćwiczył porodówkowe oddechy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Hidan… — W jej głosie nie wybrzmiewała już wyłącznie irytacja, ale i
ostrzeżenie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Tak piękna?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie dziś. Proszę… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Dalej cię gryzie ten szczeniak? — Poruszył szczęką, a chrząstki przy żuchwie
nieprzyjemnie pyknęły. — Naprawdę powinnaś przestać się tym zadręczać.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
To nie… — Westchnęła i odgarnęła wierzchem dłoni grzywkę, która opadła jej na
skroń. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Moja sprawa? Może i nie. Ale przestrzeganie cudzych granic nigdy nie było moją
mocną stroną. Rozczarowujące, że jeszcze tego nie odkryłaś. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Naprawdę
bardzo się starał rozładować niezręczność drwiną, która stała się dla nich
naturalną drogą komunikacji. Ale Hokage okazała się dziś na nią wyjątkowo
odporna, a jego cierpliwość ulatniała się szybciej niż zazwyczaj. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Gardził
jej bierną postawą. Wycofaniem, które napędzane wstydem zaczęło opanowywać
najprostsze czynności i reakcje. Zachowała się głupio, i przeżywała to jakby
kilka nieistotnych chwil w gabinecie miało nieodwracalnie wpłynąć na jej życie.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Uchiha jest idiotą. Ma to w genach
i… — spróbował po raz kolejny, ale tym razem przerwała mu z zaciętym wyrazem
twarzy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Też jestem Uchiha — oznajmiła,
chociaż wypływające z jej ust słowa były tak tłumione jej wewnętrzną walką, że
ledwo był w stanie znaleźć przerwy między nimi. — Czy to oznacza, że jestem
głupia?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Jesteś głupia i naiwna, ale nie ma
to nic wspólnego z nazwiskiem — parsknął. Ból w jej oczach przez drobną chwilę zaświecił
czymś więcej. — Pokładasz w nim nadzieję, kiedy tak naprawdę już dawno powinnaś
kazać gnojowi spierdalać. — Pochylił się, a jego donośny ton zmienił się w
szept. — Uwierz, gdybym był na jego miejscu…<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Ale nie jesteś — warknęła. Poderwała się, przewracając przy okazji przygotowaną
wcześniej tackę z opatrunkami. — I nigdy nie będziesz. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Czy
to był żal? Łzawy błysk w jej oczach, przypominające chrypę drżenie w głosie?
Alkohol musiał wyparowywać z niego wolniej niż przypuszczał i kopnąć bardziej
niż sądził, jeśli w zachowaniu kobiety dostrzegał emocje. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Jesteś pewna? Byłbym wspaniałym mężem-nagrodą. — Rozparł się na krześle, pełen
samozadowolenia i obserwował jak nerwowo krąży po pokoju. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Chyba raczej karą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Oh zapewniam cię, że jestem idealny w wymierzaniu kar niegrzecznym
dziewczynkom. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wkurzył
ją. Zraził kolejnym żartem, który wyrzucił z siebie mimochodem, sprawiając, że
nie zwróciła uwagi na jego macho ton. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Westchnął
zrezygnowany. Chociaż obserwował ją zdenerwowaną już wiele razy, nigdy nie
widział podobnego roztrzepania. Kręciła się bez celu między lewą, a prawą
krawędzią dywanu, unikając patrzenia w jego kierunku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Sakura. — Widział, jak nagła powaga w jego głosie zbija ją z tropu. — Jedno
słowo… i przyniosę ci jego kutasa w
pudełku, żebyś mogła osobiście rozpuścić go w kwasie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Skrzywiła
się. Wcale nie wyglądała na zadowoloną. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
To… — Zmarszczyła czoło, a jego wypełniła ekscytacja, na myśl, że faktycznie
mogłaby się zgodzić, a on dostałby pozwolenie na ostateczne rozwiązanie kwestii
Uchihy. Chwilę trwało zanim zniesmaczona kontynuowała. — Wyjątkowo chore. Nawet
jak na ciebie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przełknął
rozczarowanie i zignorował jej niechęć. Nie był dobry w słowach. Nie kiedy
chodziło o wyrażanie się wprost i zagłębianie się w emocjonalne bagno. Ale
cyrk, który rozbili wokół siebie stawał się niedorzeczny i musiał zrobić coś,
żeby go przepędzić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zanim
zorientowała się co zamierza, poderwał się, złapał ją za nadgarstek i odwrócił
w swoją stronę. Miała płytki oddech. Jej piersi unosiły się i opadały, niemal
stykając z jego torsem, ale jedyne na co mógł patrzyć, były pełne strachu i
upokorzenia oczy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Jedno słowo — oświadczył stanowczo, tonem niewiele donośniejszym od szeptu — a
będę tym kogo akurat potrzebujesz. Bez jakichkolwiek roszczeń. Bez pytań i
osądzania. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zamrugała,
a on próbował odnaleźć w jej zagubieniu chociaż cień odpowiedzi. Znak, że go
potrzebuje lub nim gardzi. Cokolwiek, co powiedziałoby mu czego oczekiwać.
Naprowadziło na trop i dało szansę reakcji. Jednak kobieta trwała w bezruchu,
zagubiona w walce z własnymi demonami, których on nie był w stanie zrozumieć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Poluźnił
chwyt. Dłoń zjechała niżej, ściskając jej palce. Głęboki wdech wystarczył, żeby
z powrotem przywołał swoją zblazowaną stronę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
W końcu… — dodał jakby od niechcenia — jestem tylko górą seksownych mięśni,
gotową na twoje rozkazy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
odpowiedziała. Wpatrywała się w niego, stojąc tuż obok, a jednak będąc zupełnie
gdzie indziej. Masakrowała dolną wargę zębami i rozważała jego słowa, bez
cienia uśmiechu czy wrogości. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Drobna
dłoń pomiędzy jego długimi, kościstymi palcami była komicznym, chociaż
przyjemnie grzejącym serce widokiem. Wpatrywał się w niego, dziwnie
usatysfakcjonowany. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Pamiętaj. Ze mną wszystko jest żałośnie proste. — Zaśmiał się i podniósł głowę,
żeby znów na nią spojrzeć. Zmarszczki w kącikach oczu nadały jego twarzy
demonicznego i zwodniczego uwodzicielskiego charakteru.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Najpierw
nie powiedziała nic. Ciągle pozwalając mu trzymać swoją dłoń, przysunęła się
niepewnie i oparła skroń na jego torsie, tuż nad sercem. Jej oddech
przyspieszył, a po chwili zwolnił, uspokojony serią gwałtownych mrugnięć,
którymi odpędzała nerwowy płacz. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Co my właściwie robimy? — wyszeptała w jego szyję, gdy uniosła nieznacznie
brodę, nie mając odwagi oderwać się od niego. — To wszystko… jest niewłaściwe.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Bo on tak twierdzi? Sam wcale nie jest…<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Bo wszyscy tak myślą. Dopóki Sasuke nic nie wiedział, mogłam udawać. Ale teraz…
Widzę to, jak na mnie patrzą. Jak na dziwkę. Nazywają kurwą i głośnodajką, bo
obnoszę się twoją obecnością jak nową torebką, zamiast chociaż udawać, a ja… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Do niczego cię nie zobowiązuje — zapewnił i chociaż wcale stanowiło to
kłamstwa, wypowiedzenie tego głośno, uwierało jego męską dumę. — Nic nas nie
łączy. Jesteśmy dorośli i zaspokajamy swoje potrzeby.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
wydawała się przekonana. Żal i wstyd po oskarżeniach męża musiał odebrać jej
jakiekolwiek zdolności racjonalnego myślenia. Jeden numerek czy dwa, nie
stanowiły jeszcze niczego. Tak samo fakt, że nieustannie przebywali w swoim
towarzystwie. Bez względu na to co do siebie czuli, czy czego nie czuli.
Wypracowanie kompromisu, dzięki któremu byli zdolni koegzystować w mało
sprzyjających okolicznościach, było jedynie kwestią czasu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jej
mąż był gnojem. Małżeństwo nie istniało. Równie dobrze mógłby być prywatnym
masażystą, nie do końca gejem o wyjątkowo rozmownej naturze. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
A co, jeśli… — zaczęła ze ściśniętym gardłem. — Potrzebowałabym czegoś więcej? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Od
niego? Ledwo powstrzymał śmiech. Wyglądało na to, że jego zadziorna suczka
miała doprawdy paskudny gust, jeśli chodziło o wybieranie mężczyzn. Najpierw
egoistyczny śmieć, teraz bezwzględny najemnik. Wątpił, że nawet tak silna
kobieta jak ona, dałaby sobie radę z jego popierdoleniem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Objął
ją. Przycisnął do siebie i oparł brodę na czubku jej głowy w wyjątkowo
nieporadnym przytuleniu. Szalona Hokage próbowała obdarzyć go uczuciami, o
które nigdy nie prosił i na jakie nie zasługiwałby nawet po wielu latach pracy
u niej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nawet taki barbarzyńca i wykolejeniec jest w stanie docenić twoje piękno. Co
nie znaczy, że potrafi się z nim obchodzić. — Zawahał się. Kątem oka spojrzał
na wykrzywioną smutkiem twarz i wbrew sobie kontynuował. — Mogę cię nazywać
moją, ale obydwoje wiemy, że nie mam i nigdy nie będę mieć do tego prawa —
wydusił z siebie. Czuł jak śmiech
Yashina rezonuje mu w kościach. Jego przywiązanie do konohańskiej gówniary
musiało dostarczać bogu niezłej rozrywki. — Jesteś szefową tej Wioski,
najwyższej rangi medic-ninem, uczennicą samej Ślimaczej Księżniczki, a ja tylko
dzieciakiem z biednej dzielnicy, który został sprzedany do sekty przez matkę
ćpunkę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Hidan… — Jej głos znowu drżał. Być może była to oznaka troski. A może zwykłe
niedowierzanie. Nie był przekonany. Nie mógł też zrozumieć, dlaczego tak się
nim przejmuje. Myśl, że mogła przeżywać jego słowa tak samo jak zachowanie
męża, przyprawił go o mdłości. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie przejmuj się. Zachowaj łzy współczucia na kogoś godniejszego twojej uwagi.
Jestem tu tylko po to, żeby cię chronić i spełniać twoje rozkazy<s>.</s> Nic
mniej. Nic więcej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">*
* *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Powiedzieć, że Hidan był jej cieniem
to mało. Był duchem, jednym z tych przyjaznych sprajtów, który bardziej z nudy
niż obowiązku pomaga akurat upatrzonej duszyczce. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
ucięła spotkanie z doradcami, odbił się niby od niechcenia od ściany i
przepuszczając jedynie Narę, zablokował wyjście szerokimi ramionami i kpiącym
uśmiechem. Gdy wychodziła z budynku, będąc daleko za zasięgiem starych pryków,
wyrósł spod ziemi zaledwie kilka kroków za nią. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Podążył za nią nie pytając o nic. Od
nocnego powrotu i ich rozmowy, podarował sobie zwyczajowy potok uszczypliwości
wobec niej, otoczenia i generalnie całej Wioski. Zrezygnował nawet z
pogwizdywania, które zazwyczaj było jego bronią ostateczną, gdy doprowadzał ją
do furiatycznego wrzasku każdym oddechem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Była mu za to cholernie wdzięczna.
Od ataku minął niemal tydzień, a Rada dalej nie potrafiła zaakceptować nawet
najbardziej obszernych wyjaśnień. Naciskali na nią i wszystkich jej stronników,
szukając winnych, mimo braku jakichkolwiek zidentyfikowanych przekroczeń. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Do tego kotła nieporozumień
dochodziła coraz bardziej zagęszczająca się atmosfera między nią i Sasuke. Drań
więcej nie wrócił do ich wspólnego mieszkania. I chociaż sama kazała mu się
wynosić, jednocześnie żałowała, że nie spróbował czegokolwiek naprawić. Nocował
u Naruto, o czym dowiedziała się wyłącznie dzięki raportom ANBU. Unikał jej
całymi dniami, tylko po to, żeby wbijane na oficjalnych spotkaniach szpile
bolały bardziej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jego
niechęć wobec Hidana wzrosła i Sakura była niemal pewna, że było to związane z
wolnym wieczorem ochroniarza, z którego wrócił obity i weselszy bardziej niż
zwykle, a po którym Sasuke chodził sztywniejszy niż normalnie, sprawiając
wrażenie mocno kontuzjowanego. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Musiała
odetchnąć. Złapać choćby cień chwili pozbawionej problemów i pretensji.
Potrzebowała porozmawiać z jedyną osobą, którą kiedykolwiek obchodziła i dla
której robiła to wszystko, zanim kipiąca wściekłością i chęcią do działania
wewnętrzna Sakura przejmie kontrole i zaprowadzić porządek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Wiem, że kręcą cię umarlaki, ale
musisz przystopować — oznajmiła, gdy doszli do cmentarnej bramy. — Zostań —
wyartykułowała, wskazując palcem na chodnik między nimi, gdy mimo jej słów
ruszył za nią. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zaskamlał,
jak pozostawiane w domu szczenię i zaświecił oczami. Cieszyła się, że po jej
wyznaniu potrafił bez większego problemu wrócić do neutralnego statusu ich
relacji. Ona nadal musiała ze sobą walczyć, żeby osiągnąć ten sam stan. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Szczenięce spojrzenie? Naprawdę? — Znużenie w jej głosie było czymś nowym. Do
tej pory nieokazywanym ochroniarzowi, który przyjął to z ciekawością.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Traktujesz mnie jak psa, dostajesz psa — zakpił, szczerząc się z wyjątkowo
udanego w jego mniemaniu żartu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie mam… — Westchnęła. Sfrustrowana przeczesała włosy zastanawiając się co z
nim zrobić. — Po prostu trzymaj trochę dystansu. Okej?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Uniósł
dłonie, tym razem przybierając minę niewiniątka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Pani każe, sługa musi — oświadczył, robiąc krok w tył. Wyrzuciła z siebie coś
pomiędzy pełnym irytacji warknięciem, a piskiem i zawróciła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Konohańska nekropolia rosła w
zastraszającym tempie. Od śmierci Tsunade, Sakura musiała już dwukrotnie
podpisywać zgodę na wykupienie małych, sąsiadujących z nią działek, by
poszerzyć jej teren. Mimo to nagrobki dalej przyrastały szybciej niż pracownicy
byli w stanie zagospodarowywać dodatkową przestrzeń.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Groby
sięgały znacznie dalej niż pamiętała. Chociaż mogiły Hokage wyróżniały się na
tle reszty, przez dłuższą chwilę nie była w stanie znaleźć tej właściwej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wraz
z napływem migrantów z pozostałych Wiosek, nawet pośmiertne obrządki zaczęły
nabierać nowych wymiarów. Niewielkie i ascetyczne konohańskie pomniki były
przyćmiewane przez szerokie, sunijskie płyty z piaskowca i wysokie,
przypominające skrzynie nadziemne sarkofagi z Kiri. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kobieca
postać zamajaczyła w oddali. Serce Kage zabiło mocniej, a dłonie pokryła cienka
warstwa lodowatego potu. Shizune przychodziła na grób Senju wręcz z nabożną
regularnością. Odwiedzała go niemal każdego dnia, a mimo to Uchiha miała
nadzieję, że jakimś cudem uniknie spotkania z nią. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Sakura, co cię sprowadza? Bo
raczej nie troska o zmarłych. — Uszczypliwość z jej strony nie stanowiła
zaskoczenia. Obie nadal obwiniały ją o przedwczesną śmierć Piątej i o ile
podczas służbowych spotkań, potrafiły utrzymać żal w ryzach, o tyle na uświęconej
ziemi lekarka najwidoczniej nie odczuwała takiej potrzeby. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Masz rację — zaczęła niepewnie.
Wystarczył szybki rzut oka na kamienną płytę, żeby odzyskała panowanie nad
sobą, więc kontynuowała. — To chyba jedyne miejsce, w którym można w spokoju
pomyśleć. Albo chociaż poudawać — dodała, dostrzegając w oddali błysk słońca,
odbijającego się od metalowej opaski nieudolnie chowającego się ANBU. — Bycie
tu sprawia, że łatwiej wyobrazić sobie co mogłaby powiedzieć, gdyby… gdyby
nadal tu była. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Kobieta przytaknęła i odwróciła się
w stronę nagrobka, na którym położyła bukiet. Mimo wieloletniej i niekończącej
się przyjaźni z Ino, Sakura nie miała najmniejszego pojęcia jakie kwiaty
wchodzą w skład pstrokatej wiązanki. Była za to pewna, że ich nieprzyzwoicie
kolorowe i pełne życia barwy, nie odpowiadały spokojowi tego miejsca, z czego
jej mentorka byłaby niesamowicie szczęśliwa.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Tsunade nigdy nie lubiła Sasuke. — Postanowiła ponownie się odezwać, chociaż
sama nie była pewna, co jest jej celem. Przyszła tu przetrawić własne myśli i
pomimo panującej między nimi antypatii, miała wrażenie, że podjęcie rozmowy
jest właściwym kierunkiem. — Zawsze myślałam, że chodziło o ten niedorzeczny,
wielopokoleniowy konflikt między Senju i Uchiha. Ale teraz… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Zaczynasz dostrzegać czerwone flagi? — Shizune nie potrafiła ukryć kpiny
podszytej rozbawieniem. W odpowiedzi na zdziwione spojrzenie, wzruszyła
ramionami. — Obie wiedziałyśmy, że ten chłopak przeżył zbyt wiele tragedii i
spędził za dużo czasu z Orochimaru, żeby wrócić z tego cało. A ona — wskazała
podbródkiem grób i skwasiła się, jakby próbowała przełknąć wyjątkowo dużą
tabletkę — zawsze uważała cię za córkę, której nigdy nie spodziewała się mieć.
Była pewna, że chłopak Uchihów jest zbyt wybrakowany, żeby zapewnić ci
szczęście. Nie był w stanie zrobić tego dla samego siebie, więc jak miał
wesprzeć w tym ciebie?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ważyła
jej słowa, chociaż ich sens nie do końca do niej trafiał. Tsunade uważała ją za
córkę? Ta myśl choć przyjemna, wydawała się niedorzeczna. Była jej uczennicą,
spadkobierczynią legendarnych technik, a ostatecznie i tytułu, ale niczym
więcej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Skoro tak… Czemu zgodziła się na
ślub? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Proszę cię. Kiedy Sasuke ci się
oświadczył, wszystko wokół ciebie przestało się liczyć. Każdy wiedział, że
prędzej zerwiesz z nią kontakt, niż odpuścisz sobie miłość, o którą tyle
walczyłaś. Byłaś tak bezgranicznie ślepa. Zakochana — wysyczała ze zniesmaczeniem.
— Z resztą, myślę, że miała nadzieję… Kazała mi się nawet ze sobą założyć, że
Sasuke będzie beznadziejnym mężem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Kto by się spodziewał, że to będzie pierwszy zakład, który wygra —
odpowiedziała cierpko. Każde kolejne słowo sprawiało, że bardziej zatracała się
w sobie. Tonęła w poczuciu winy, jednak najgorsza była świadomość, że
zaprzepaściła wszystko dla snu, który okazał się miałkim koszmarem. — Myślisz,
że uważałaby zakończenie tego za dobre rozwiązanie? Hokage nie powinna okazywać
słabości. Dziennikarze, Rada… im wystarczy jedna, drobna rysa na idealnym
wizerunku, żeby mnie zniszczyć<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie wiem. — Wzruszyła ramionami. — Mówię tylko, że — wróciła do tematu,
wpatrując się w obserwującego ich z daleka Hidana — kobieta na tym stanowisku
ma wyjątkowo trudno. Lepiej postawić sprawę jasno. Twardo zaakcentować swoje
zdanie. Wtedy buntują się dużo mniej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sakura
westchnęła. Była koleżanka miała rację. Mówiła dokładnie to samo, co
powiedziałaby jej Tsunade, a jednak pogodzenie się z tym co powinna zrobić było
cięższe niż się spodziewała. Nie pamiętała już jak to jest żyć w spokoju. Od
dnia, w którym Shikamaru wetknął jej na głowę kapelusz Kage, a na ramiona
zarzucił biało-czerwony płaszcz, niemal codziennie musiała walczyć o każdą,
nawet najmniej istotną decyzję, jaką podejmowała. Jej głos niknął w chmurze
cudzych myśli i opinii, które chociaż nie miały prawa, zagrażały jej
autorytetowi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Na
myśl o kolejnym temacie, który miał stać się pożywką dla konserwatywnych
starców, było jej słabo. Przyznając się do problemów w małżeństwie, nie ważne
jak dobra byłaby jej linia obrony, zostałaby rozszarpana na strzępy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Shizune, ja… — Zawahała się i
odchrząknęła. Nagle zabrakło jej właściwych słów. Wszystkie przeglądane
naprędce opcje wydawały się nieodpowiednie. W końcu do niej też musiały dotrzeć
plotki o Hidanie, co dobitnie pokazała. Jednak ku jej zaskoczeniu, zamiast to
przemilczeć lub zwyczajnie potępić, okazała jej wsparcie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Daruj sobie. Nadal… jestem
wściekła, że to ciebie wybrali. Po wszystkim co zrobiłam dla Wioski. Dla niej…
— dodała szeptem wypełnionym bólem i tęsknotą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Przecież wiesz, że gdyby to
zależało wyłącznie ode mnie… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — To co? Odrzuciłabyś to co masz?
Zamieniła ze mną miejscami? — sarknęła rozbawiona. Jej słowa ociekały kpiną i
żalem, które latami skrzętnie ukrywała przed światem pod powłoką
profesjonalizmu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Bez ani jednej chwili wahania —
warknęła w odpowiedzi Sakura. Słowa wypłynęły z niej na wydechu, zupełnie
nieprzemyślane, za to całkowicie szczere, co zupełnie zbiło kobietę z tropu. —
Gdyby była jakakolwiek szansa… Wróciłabym do szpitala i pacjentów. Tam, gdzie
od początku było moje miejsce. Ale teraz nie ma już odwrotu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Oczy Shizune zwęziły się. Zapewne
zastanawiała się nad prawdziwością jej słów, które zawisły między nimi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie daj się im — oświadczyła w
końcu. Zdeterminowana i pewna nie pozwoliła dojść jej nawet do słowa. — Twoje
prywatne życie to nie ich sprawa. Niech się pieprzą. Tsunade zrezygnowała z
własnego szczęścia, żeby wytrącić im ten jeden argument z ręki. Widziałam, jak
latami ją to zabijało. Jak odsuwała od siebie wszystkie raporty o Jirayi, nie
będąc w stanie choćby na nie spojrzeć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie sądzę, żeby to miało cokolwiek
wspólnego…<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Z tobą? Nasza sensei odepchnęła od
siebie myśl o jakimkolwiek związku z obawy przed walką, jaką musiałaby o niego
stoczyć. Ty kurczliwie trzymasz się dawno już martwego małżeństwa, byleby nie
dodawać rozwodu do długiej listy zarzutów. A może się mylę?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie — zawahała się, przeciągając
litery z roztargnieniem. Była zaskoczona, że jej problemy są tak łatwo
dostrzegalne. A może chodziło jedynie o lata, które kobieta spędziła na u boku
poprzedniej Hokage? — Dziękuję. Tego… potrzebowałam — dodała, w myślach
analizując już swoje kolejne kroki. Słowa byłej koleżanki coś w niej
odblokowały, jakby sama Senju przemówiła przez nią zza grobu. Zanim jednak
odeszła, spojrzała jeszcze za siebie. — Shizune? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Hm?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Gdybyś jednak chciała wrócić na
stałe… twoje miejsce w szpitalu zawsze będzie na ciebie czekać. Byłoby miło
mieć cię tam nie tylko w sytuacjach kryzysowych. — Nie czekała na odpowiedź.
Uciekła, zanim zaskoczenie ulotniło się z twarzy kunoichi. Musiała się ruszyć,
póki nowo odkryta determinacja nie wyparowała, zgnieciona przez jej nadmiernie
kalkulujący umysł. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> * * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Shikamaru, potrzebuję pomocy… —
Wchodząc do pomieszczenia, huknęła drzwiami, nie zwracając uwagi na to, że
przyjaciel niemal leżał, rozwalony w biurowym fotelu i miał zamknięte oczy. Na
dźwięk jej przesadnie głośnego wtargnięcia wykrzywił się i zamlaskał
zniesmaczony.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Powiedz mi Nara. Po co mam robić rezerwę w budżecie na twoją podwyżkę, jeżeli
biuro traktujesz jak dodatkową sypialnię — zakpiła, na chwilę kompletnie
zapominając o celu swojej wizyty.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mężczyzna
bezczelnie przeciągnął się, zanim zabrał się do jakiejkolwiek dyskusji. Kiedy
okrążała pomieszczenie, nerwowo dreptając i rozrzucając swoje rzeczy,
podciągnął się bliżej biurka.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
W swej wielkiej łaskawości i dobroci serca, jak zwykle obdarowałaś mnie
przydziałem obowiązków, przez który jedyne na co mnie stać to turbo-drzemka, w
tym jakże luksusowym łożu — wskazał brodą na fotel, który pamiętał jeszcze
poprzednią Hokage. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Och, czyli się nudzisz? — udało przerażoną. — W takim razie doskonale się
składa, że znalazłam ci zajęcie. — Nagle poczuła się skrępowana własnym
pomysłem. Zwolniła krok. Postukała obcasami w miejscu. — Potrzebuje… pomocy.
Dyskretnej.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Shikamaru
nabrał powagi. Wyprostował się w fotelu i uniósł brew, oczekując konkretów.
Wyglądał jakby co najmniej spodziewał się prośby o współudział w morderstwie, a
raczej w ukryciu zwłok. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Niech zgadnę — zaczął śmiertelnie
poważnie. Jak nastolatek, do którego przyszła młodsza siostra z prośbą o
rozkwaszenie nosa dzieciakowi, który złamał jej serce. — Chodzi o Sasuke?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Sapnęła, zupełnie nieprzygotowana na
jego reakcje.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Czy wszyscy dzisiaj postanowili
czytać mi w myślach i wiedzieć co chcę zrobić?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie. Ale mogę cię zapewnić, że od
dłuższego czasu sporo osób ma nadzieję, że w związku z tym debilem zrobisz
jedną, konkretną rzecz. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Jęknęła i opadła na niewielką
kanapę, którą wcisnęła do gabinetu na podobne okazje. Rozłożyła się na niej,
kładąc łydki na jednym podłokietniku, a głowę wbijając w drugi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Jestem aż tak beznadziejna? —
Przysłoniła oczy przedramieniem, próbując odgrodzić się od konfrontacji, którą
właśnie przechodziła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Tu nie chodzi i nigdy nie chodziło
o ciebie. Tylko o niego. — Jego ton zdradzał irytację, a może nawet i
wściekłość. Sakura nie mogła uwierzyć, że jej małżonek wzbudzał aż takie
rozdrażnienie w najspokojniejszej i najbardziej neutralnej osobie jaką znała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Spostrzeżenie tego przelało
wzbierającą się od dawna szalę goryczy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Chcę rozwodu. Potrzebuję go —
wyrzuciła z siebie na wydechu. Cisza, która zapadła w gabinecie i przeciągała
sekundy w kwadranse, jeśli nie godziny. Skonsternowana odsłoniła oczy i
wychyliła się za oparcie, żeby spojrzeć na spokojną twarz asystenta. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Jesteś pewna? — pytanie podrażniło
jej nadszarpnięte nerwy idealnie na tyle, żeby odrzuciła w końcu niepewność i
wstyd. Siadając, rzuciła w niego pretensjami, niedowierzając, że podważa jej
decyzję. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie miałeś przypadkiem trzymać
mojej strony? Wesprzeć mnie?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Owszem. Ale co ze mnie byłby za
przyjaciel, gdybym się nie upewnił, że naprawdę tego chcesz? — Twarz Nary na
powrót wygładził spokój, a ton wypełnił się rozbawieniem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Dużo bardziej, kurwa, pomocny —
warknęła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Może i tak. Ale wolę uniknąć
przemocy z twoje strony, gdybyś jednak postanowiła stchórzyć, Haruno. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nigdy nie nazwałeś mnie Uchiha. —
Nagłe uświadomienie sobie tego faktu ją sparaliżowało. Wciąż leżąc na kanapie
nie dostrzegła uśmieszku, którym odpowiedział. — Dlaczego?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oboje wiemy, że nigdy nie byłaś
panią Uchiha. Przynajmniej nie naprawdę. — Wyciągnął z kamizelki paczkę, z
której wyjął papierosa i zapalniczkę. Szczęk krzemienia wybudził ją z szoku. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Na co czekasz Nara? Załatw mi te
papiery. I to jak najszybciej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Podrapał się kciukiem w brodę i
pokiwał głową z aprobatą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Aj aj pani kapitan — dodał i
zasalutował ze śmiechem. W wolnej dłoni już ściskał telefon, w którym zapewne
wyszukiwał kontaktu do zaufanego prawnika. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> * * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Siedziała
na kanapie tuląc kieliszek do piersi i ogrzewając wino. Głowę oparła na
wezgłowiu kanapy. Mokre, zaczesane na ramię włosy kapały na spraną i o kilka
rozmiarów za dużą koszulkę, gdy obracała szyję by skontrolować krzątającego się
po kuchni Hidana. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W
różowej koszuli wyglądał niedorzeczne. Byłaby w stanie się założyć, że wybrał
ten kolor tylko po to, żeby naigrywać się z niej i przypadkowej zbieżności
barwy z jej włosami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pastelowy
kolor zmiękczał jego wizerunek podczas czynnej służby, ale teraz, gdy podwinął
mankiety ponad łokieć i rozpiął o jeden guzik więcej niż wypadało, a z szyi
zwisał mu srebrny łańcuch, mógłby spokojnie uchodzić za średnio majętnego
alfonsa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Miotał
się trzaskając szafkami i klepiąc z niezadowoleniem w blat. Z dozą nieufności
sięgnął po zalegający na jednym z regałów popcorn. Wrzucił go do mikrofali i
zanim Sakura się zorientowała, ziarna zaczęły eksplodować wypełniając
pomieszczenie odgłosami strzelania.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
skończył, przesypał go do miski i z chłopięcym, pełnym łobuzerii uśmiechem, wrzucił
do urządzenia tabliczkę czekolady. Poczekał kilka sekund aż zmięknie i
niedoszacowując wzrostu temperatury sięgnął po opakowanie, które wrzało w jego
dłoniach. Żonglując nim między palcami, naciął róg opakowania i wycisnął
zawartość na parujący popcorn.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Mam nadzieję, że nie postanowiłeś
zniszczyć mi kuchni? — rzuciła w jego stronę, gdy opakowanie po czekoladzie
wylądowało w koszu, a jego zawartość rozbryzgła się na sąsiedniej ścianie. —
Lub co gorsza jej przearanżować? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Wypełnioną po brzegi miskę postawił
jej tuż przed nosem. Cudaczna mieszanka smaków pachniała intrygująco. Nieco
duszący, maślany aromat popcornu mieszał się z ciężarem mlecznej czekolady. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie jesteś czasem za dowcipna,
Różowa? — Pochylił się, a jego twarz zawisła niebezpiecznie blisko jej własnej.
Wstrzymała oddech, bojąc się oderwać wzrok od psotliwie roziskrzonych oczu.
Tępe huknięcia rozerwały panującą między nimi ciszę, wymieniając się z ostrym
sygnałem dzwonka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Skrzywiła się, co Hidan przyjął za
wygraną. Wyprostował się z triumfalnym uśmiechem i cmoknął, zbierając słowa w
durnowaty komentarz, jednak jej wcale nie było do śmiechu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Mógłbyś? — wyszeptała przez nagle
ściśnięte z nerwów gardło. Istniało niewiele osób, którym ANBU pozwoliłoby na
dobijanie się do jej drzwi i żadnej z nich nie miała ochoty widzieć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Kucharz, lokaj, błazen, a teraz
odźwierny? I to wszystko w nadgodzinach. Obyś nie zapomniała o tym, kiedy
będziesz podpisywać paski wypłat — rzucił swobodnie, zupełnie ignorując jej
nagłe spięcie. Poprawił krochmalony kołnierzyk, przejechał wnętrzem dłoni od
skroni po uszy, ujarzmiając odstające od idealnej fryzury włosy i zniknął za
winklem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Nie była w stanie podnieść się i
sprawdzić o co chodzi. Wyczekiwała chwili, w której hałas ustanie, jednak zanim
to nastąpiło, zupełnie odpłynęła. Czas się zatrzymał, oddech wydłużył, a palce
zacisnęły się na szkle, z trudem utrzymując siłę chwytu w ryzach. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wróciła
do siebie, gdy echo głosu męża dotarło do salonu. Był opryskliwy i wściekły,
zupełnie niepasujący do stoickiego Sasuke, którego znała. Poderwała się,
wzburzając wino w kieliszku, które z nazbyt głośnym chlupnięciem wyleciało na
dywan. Serce zadudniło jej w piersi, ściągając ją bolesnym skurczem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Nie sądziła, że papiery dotrą do
niego tak szybko. Jeszcze bardziej zdziwiła ją jego gwałtowna reakcja. Nagle
poczuła się zupełnie niegotowa na konfrontację. Chociaż wiedziała na co się
pisze i była pewna, że Uchiha nie podda się bez walki, to żyła nadzieją, że
będzie miała więcej czasu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Co ty sobie wyobrażasz? —
Zmaterializował się przed nią, zmuszając do gwałtownego odwrotu. Przesunęła się
wzdłuż kanapy, a on w tej samej chwili wystartował w jej stronę z rządzą mordu
w oczach. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Hidanowi
wystarczyły dwa długie kroki, żeby się z nim zrównać. Chociaż był od niego
niższy, patrzył mu prosto w oczy, rzucając nieme wyzwanie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Hej kolego. Chyba się
zagalopowałeś — warknął. Z jego wesołości pozostał jedynie zadziorny uśmieszek,
który zdecydowanie pogarszał sytuację. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Nozdrza Sasuke gwałtownie się
rozszerzyły, by następnie się zwęzić. Sakura przyglądała się temu z
przerażeniem. Nagle powaga jej decyzji spłynęła na nią ze zdwojoną siłą i
oblała paniką. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Czyli wolisz tego psa ode mnie? —
Zignorował ochroniarza i spojrzał prosto na nią tuż nad jego ramieniem. Był
wściekły, ale i poruszony. Jeszcze nigdy nie słyszała tylu emocji w jego
głosie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Gabinet. Teraz — oznajmiła, jakimś
cudem całkowicie wypruta z emocji. Zadarła nos i dodała jakby od niechcenia. —
Wszystko w porządku, przepuść go. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Hn. — Niewiele brakowało, żeby jej
mąż wrócił do swojej regularnej wyniosłości. Odepchnął przedramieniem Hidana, w
którego dłoni znikąd pojawił się otwarty, kieszonkowy nóż i wyminął go w drodze
do wskazanego pokoju. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — No więc, jak zamierzasz mi to
wyjaśnić? — Zatrzymał się na środku pomieszczenia. Nie dał jej nawet zamknąć
drzwi. Zajął idealny punkt do zachowania kontroli, uniemożliwiając jej
zdystansowanie się.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Wyjaśnić? — powtórzyła za nim
zniesmaczona. — Tu nie ma co wyjaśniać. Dostałeś papiery. Ot zwykły aneks do
umowy. Podpisz i będzie po sprawie — fuknęła.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Sakura… — Wzdrygnęła się, gdy
wypowiedział jej imię. Nagle potrafił zrobić to łagodnie, niemal z czułością. —
Tyle ci dałem… Na pewno nie chcesz tego wszystkiego zaprzepaścić. — Wyciągnął w
jej stronę dłoń. Nie mogła zrozumieć czego właściwie oczekiwał.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie! — Nastroszyła się zniesmaczona. Sapnęła i wyprostowała się dumnie. — Nie
waż się robić ze mnie potwora. — Stała przed nim w wyciągniętym T-shircie,
pozbawiona wszystkiego co dodawało jej odwagi. Brak makijażu, luksusowych
ubrań. A jednak w niezrozumiały dla siebie sposób, czuła się pewniejsza niż w
każdej innej konfrontacji. — To ty odszedłeś, a ja jak głupia, czekałam na
ciebie. Nie pasujemy do siebie. Być może nigdy nie pasowaliśmy. Więc zabieraj
swoje rzeczy i wynoś się. A w pracy, masz okazywać mi szacunek, tak jak każdy
podrzędny ninja. W szeregach shinobi nie ma miejsca na twoje wybujałe ego, a
już tym bardziej fochy. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Wcale tak nie uważasz —
odpowiedział z tą samą cholerną pewnością, którą zawsze wygrywał jej serce.
Uwielbiała to zdecydowanie. Arogancję, z jaką traktował ich przeciwników i
osiągał własne cele, które przez lata uważała za ich wspólne. Oparcie się pokusie
zaufania mu, poddania się po raz kolejny i zagłębienia się w jego niezawodną
decyzyjność była przerażająco kusząca. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Powiedz Sasuke, czy kiedykolwiek
traktowałeś mnie poważnie? Wierzyłeś w to? W nas? — Znała odpowiedź od lat, a
jednak nie potrafiła sobie odmówić zapytania go o to. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oczywiście. — Nawet nie mrugnął.
Kłamał tak długo, że zaczął wierzyć we własne bajki, czy może jednak od
początku uważał, że był dobrym mężem? — Jesteś moją żoną. Jesteś moja. Do
cholery! <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Byłam twoja. Kochałam cię jak
pieprzona wariatka, ale z tym już koniec. — Zaczęła dostrzegać, że rozmowa z
nim nie miała sensu. Uważał ją za lśniące trofeum, które zaczęło skradać za
dużo atencji. — Skoro nie chcesz nic, po prostu się wynoś. Wypierdalaj stąd i
nie wracaj. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Dobrze, rozumiem. Jesteś zła.
Ostatnio miałaś dużo na głowie. Atak, przesłuchania. Po prostu trochę się
pogubiłaś. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oh na litość Kami! — ryknęła i
zamachnęła się. Otulona czakrą pięść wbiła się w ścianę. Wyciągnęła ją, a
pokruszony tynk opadł na podłogę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Naprawimy to, tylko się uspokój.
Wystarczy już tej histerii. — Po raz kolejny coś się w nim zmieniło. Otaczał go
mrok, a obślizgła próba manipulacja oplatała ją lodowatymi mackami. Gdyby nie
odporność na iluzje, Sakura zaczęłaby się zastanawiać, czy nie zamknął jej w
jednym z wyrafinowanych genjutsu swojego klanu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Masz rację. Wystarczy już tego. —
Uniosła podbródek. W gardle zaschło jej od łopoczących dookoła serca emocji. —
Masz minutę zanim moja ochrona cię wyprowadzi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Się rozumie, szefowo — potwierdził
pełen samozadowolenia i ekscytacji Hidan, który zmaterializował się w progu, a
kiedy jej mąż się nie ruszył, syknął zachęcająco. — No dalej, spraw mi tę
przyjemność Uchiha. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Powieka Sasuke drgnęła
niebezpiecznie. Jego twarz ściągnęła się w grymasie, który na sekundy zatrzymał
jej serce. Przypominał jego demoniczne oblicze, które przyjmował podczas
eksperymentów Orochimaru. Wystarczyło mgnienie oka, żeby wrócił do swojej stoickiej
natury. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ruszył
do wyjścia. Czerwień sharingana zalśniła w jego tęczówkach, widocznie
dezorientując na chwilę Hidana. Spanikowana, spojrzała mu prosto w oczy, jednak
zamiast zaatakować i ją, dezaktywował doujutsu i wykorzystał moment, żeby
pochylić się i wysyczeć pełne fałszywej troski ostrzeżenie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Zobaczysz, że jeszcze tego
pożałujesz. Zatęsknisz, a ja nie obiecuję, że przyjmę cię z powrotem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Wyszedł, trzaskając drzwiami. Kiedy
sygnatura jego czakry zniknęła z najbliższego otoczenia, opadła plecami na
zimną ścianę i zjechała po niej na panele. Jej bodyguard wyrwał się z iluzji i
wciągnął gwałtownie powietrze. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Gdzie on jest? — wydyszał,
szaleńczo rozglądając się dookoła. — W dupie mam kim jest. Poderżnę chujowi
gardło, a Yashin nagrodzi mnie za zdobycie jego wymierającej krwi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Odszedł — oświadczyła niemrawo,
wpatrzona w biurko, na którym jeszcze tydzień temu posuwał ją. Swoją żonę. — To
koniec. Naprawdę koniec — dodała, sama nie do końca wierząc w to co się
wydarzyło. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Czyli… nici z ofiary? — Smutek z
jakim to wypowiedział był na tyle irracjonalny i szczery, że Sakura wybuchnęła
śmiechem. Łzy napłynęły jej do oczu, płuca nie nadążały łapać oddechy, a
przepona rozbolała od nagłej fali skurczy. Jeszcze tylko kilka dni, a może
tylko godzin procedowania dokumentów i będzie wolna. Prawdziwie wolna. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> * * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Korek
z butelki dziecięcego szampana wyskoczył w akompaniamencie donośnego huku.
Zgarnęła go po drodze do domu i nawet nie zdążyła schłodzić. Ciepława, różowa
piana rozlała się po jej palcach i spłynęła na trzymane przez Hidana kieliszki.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie szalej tak Landryno — zakpił, gdy wyczuł brak alkoholu w rozlewanym napoju.
— Nie będę gonił za tobą, jak odbije ci cukrowa gorączka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nie mam pięciu lat — odburknęła i zdmuchnęła wpadające do oczu włosy. Nadal nie
mogła się przyzwyczaić do krótszej fryzury. Spoglądając w lustro widziała
nieznajome odbicie, które wzbudzało ekscytację. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zderzyli
ze sobą szkło. Oranżada zabulgotała od nagłego ruchu, a piana podbiegła pod
krawędzie. Sakura z chichotem zaciągnęła się malinowym gazem i pociągnęła łyk.
Bąbelki rozpłynęły się po języku i policzkach, a ona uśmiechnęła się
zadowolona. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Na pewno nie masz gdzieś skitranego alkoholu? Tę słodycz przydałoby się
rozrzedzić jakimiś procentami — oświadczył, wykrzywiając szczękę i mlaskając z
niezadowolenia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zignorowała
jego pytanie. To był dzień jej zwycięstwa i pragnęła celebrować go bez
etylowego zamglenia. Po ostatniej wizycie Sasuke przestał robić jej problemy.
Zatrudniony przez Shikamaru prawnik, jeden z jego kuzynów, zajmujący się
małżeństwami w klanie Nara, szybko przygotował niezbędne dokumenty, które sąd
rozpatrzył w trybie nadzwyczajnym. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Orzeczenie
o rozwodzie dostarczono jej do biura. Wynajęty przez kancelarię, cywilny goniec
wpadł do gabinetu niemal wypluwając płuca i drżącymi z wysiłku i odrobiny
przerażenia dłońmi, wyciągnął w jej stronę kopertę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Pani Haruno Sakura? — wybąkał, a siedzący obok Shikamaru parsknął rozbawiony.
Normalnie fuknęłaby na niego i przeprosiła chłopaka, jednak w tamtej chwili
wszystkie jej myśli skupiły się na prześwitujących między palcami kuriera
danymi adresata. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Panieńskie
nazwisko widniejące na oficjalnych dokumentach sprawiło, że wreszcie uwierzyła
w swój rozwód. Płuca zapomniały, jak powinny działać. Oddech zaczął rwać się
niebezpiecznie, gdy praca trybików w jej głowie przyspieszyła do
niebezpiecznych prędkości. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wolność,
poczucie utraconego życia i lęk przed reakcją otoczenia zmiotły wszystkie jej
myśli niczym fala uderzeniowa. Rozbłysk po bombie, którą sama podłożyła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">To
wtedy postanowiła uciec do domu, który jeszcze przed chwilą był ICH, a teraz
należał wyłącznie do niej, co było ostatnim okrutnym żartem Uchihy. W końcu to
za przeklęte pieniądze jego rodziny kupili apartament i chociaż nigdy nie
mówili o tym głośno, zawsze czuła się w nim jak zdobycz. Element wystroju. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nawet
urządzony przez siebie gabinet, na którego remont wyłożyła z własnej kieszeni,
nie stanowił azylu przed natrętnymi myślami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zaraz
po wejściu do niego, uderzył ją ostry, pieprzowy zapach wody toaletowej Sasuke.
Atakował nozdrza nieprzyjemnie intensywnym aromatem, który nie wywietrzał mimo
upływu dni. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Dopiła
szampana i pozwoliła kieliszkowi wyślizgnąć się spomiędzy palców. Szkło
gruchnęło o podłogę i z łoskotem rozprysło się po podłodze, co stojący obok
ochroniarz skomentował jedynie pytającym uniesieniem brwi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W
odpowiedzi wzruszyła ramionami i oblizała lepkie od cukru usta. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Nigdy ich nie lubiłam — rzuciła, wskazując brodą na jego kieliszek. Niemal cała
zastawa, która wypełniała szafki ustawiona w idealnych rzędach, stanowiła
prezenty ślubne. Podarki w większości przesłane przez dalekich i bezimiennych
znajomych oraz lizodupnych dyplomatów, chcących zaskarbić sobie uwagę
legendarnego dziedzica Uchiha i jego żony, która zupełnym przypadkiem zajmowała
jedno z najważniejszych stanowisk na kontynencie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Tia. Kryształy są strasznie pretensjonalne. I w dodatku passe — rzucił
sarkastycznie. Dopił drinka wlewając całą zawartość kieliszka do gardła i
rzucił nim o najbliższą ścianę. Szklane rozbryzgi odbiły się od niej i opadły
na parkiet, tworząc coś na wzór pyłowego kleksa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sam
widok lśniących w sztucznym świetle odłamków sprawił, że się uśmiechnęła. Hidan
nie wstrzymywał się. Jego działanie było wypełnione śmiałością i gwałtownymi
emocjami, może nawet odrobiną wariactwa, które w pewien sposób ją przyciągało.
Był nieprzewidywalny, a przez to też niebezpieczny i jakaś głęboko skrywana
część jej osobowości, cholernie tego potrzebowała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pogrążona
w papierologii zapomniała już jak to jest żyć na krawędzi. Kiedyś jej pozycja
wiązała się z nieustannym zagrożeniem. Życiem w wiecznym napięciu i
wystawianiem się na cel ataków, podczas nieustających walk pomiędzy nacjami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Hokage
jak każdemu shinobi, niezależnie od umiejętności, powinien towarzyszyć lęk
przed śmiercią. Niewielki okruch strachu, że już nigdy więcej nie zobaczy się
ukochanych osób, nie ukończy kolejnej misji. Nieustanny dopływ adrenaliny,
wpompowywany w żyły niczym kroplówka w szybkim wlewie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jednak
w czasach pokoju i stagnacji, coraz łatwiej było o tym zapomnieć.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Dlatego
potrzebowała Hidana. Jako jedyny potrafił wzbudzić w niej ten niepokój.
Poruszyć cząstkę niepewności, rozpalić lęk, że pewnego dnia odpuści sobie
przestrzeganie podpisanej z Narą umowy i ją zaatakuje, by zadowolić noszone w
sercu mroczne bóstwo. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pragnęła
go, bo poza Shikamaru stanowił jedyną osobę, która dawała jej poczucie
normalności. Nie uznawał konwenansów, ignorował dobre maniery i miał głęboko w
dupie narzucone przez społeczne konstrukty hierarchiczne. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Powolnym
krokiem przeszła przez pokój, po drodze odpinając guziki zmemłanej dniem
koszuli. Zatrzymała się przy pustym biurku i odwróciła w stronę Hidana, który
nie przestał jej obserwować. To tutaj Uchiha wziął ją po raz ostatni. Naznaczył
swoimi feromonami, dla zaznaczenia terenu. A teraz ona od tego miejsca
zamierzała zacząć swoje nowe życie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nadal
szorstki od krochmalu materiał zsunął się z jej ramion i upadł na podłogę.
Wygięła ręce i rozsunęła haftki w staniku, który odskoczył od niewielkich
piersi. Sztywne, podszyte gąbką miseczki nadal zasłaniały jej sutki, gdy
wsunęła palce za materiał spódnicy i ściągnęła ją razem z bielizną, cały czas
wpatrując się w fiołkowe oczy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Porzucone
ubrania stworzyły monochromatyczny stosik materiału pod jej stopami, który
odsunęła płynnym ruchem nogi. Wyprostowała się dumnie i oparła o mebel. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Podoba ci się to co widzisz? — Rzucała mu wyzwanie. Zarzucała przynętę ciekawa
reakcji.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
A jak myślisz? — Była pewna, że wiedział dokąd zmierza, chociaż nie dawał po
sobie tego poznać. Zbliżał się do niej, a jego krok był pewny i zwodniczy.
Stanowił część drapieżnej natury, element polowania na ofiarę, którą ona nie
zamierzała dzisiaj być.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Że patrzenie na mnie, jest dla ciebie pieprzonym zaszczytem. — Uśmiechnęła się
figlarnie. Wypite przed chwilą bąbelki były pozbawione alkoholu, ale to nie
przeszkadzało jej endorfinom wprowadzić jej organizm w stan przyjemnego rauszu.<s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Widzę, że w końcu zaczęłaś się uczyć — przytaknął z aprobatą. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Bez
mrugnięcia okiem godziła się na tę małą grę. Butny uśmiech i pełne
samouwielbienia spojrzenie, bo doskonale wiedziała, że może sobie na to
pozwolić. Nie była bezpieczna. Żaden Kage nie miał prawa do takiego luksusu,
bez względu na sytuację i oddanie swoich ludzi. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">To
co się między nimi działo było transakcją. Idealnie wyważonym rachunkiem zysków
i strat. Pozbywając się Sasuke, w końcu zrozumiała, że wcale nie potrzebuje
obwarowywać siebie i swoich związków niepotrzebnymi emocjami. Nie ważne jak
dużą czerpali z tego przyjemność. Byli obcymi ludźmi, których połączyły bieżące
potrzeby i nawet jeśli rozgościli się w iluzji, którą wspólnie stworzyli, żadne
z nich nie miało złudzeń jak to się skończy. Nie było tu miejsca na uczucia,
nie ważne jak wygodne i użyteczne by były.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
płaciła mu za seks. To obrażałoby ich oboje. Ich korzyści były niematerialne,
czysto fizyczne i obrzydliwie egoistyczne. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Stała
przed nim całkowicie naga i zupełnie nieskrępowana. W jego obecności zawsze
czuła się pewnie. Spojrzenie pełne aprobaty podniecało ją bardziej, niż
wszystkie, nawet najbardziej erotyczne gesty byłego męża. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Byli
równi sobie, bez względu na zlepioną z tytułów otoczkę prezentowaną światu. Nie
traktował jej jak kogoś słabego. Wiedziała, że uważa ją za równą sobie i
czerpała z tego nieprzyzwoitą satysfakcję. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przyciągnęła
go bliżej, ciągnąc za kołnierzyk koszuli. Nie opierał się. Z tym swoim
zawadiackim i cholernie pewnym siebie uśmieszkiem obserwował rozwój sytuacji. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
go pocałowała, pozwolił sobie na dotknięcie jej. Położył dłonie na nagiej
talii, przesunął rozgrzane palce na plecy. Zrobił krok, zdecydowanym ruchem
napierając na nią. Krawędź biurka boleśnie wbiła się w jej uda tuż pod
pośladkami, a jego umięśnione ciało odbierało szansę na ucieczkę.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Poruszyła
biodrami, ocierając się wilgotną już cipką o jego krocze, jednocześnie
przygryzając mu wargę do krwi. Pełne seksualnego zadowolenia mruknięcie podbiło
jej podniecenie, przyjemnie napinając sutki. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Posadź mnie na biurku — wychrypiała między pocałunkami. Czując pewny chwyt na
pośladkach, wcisnęła twarz w jego szyję i zassała skórę. Kiedy szarpnął za jej
włosy, odsuwając od siebie, uniosła dumnie głowę i rozchyliła lśniące od śliny
wargi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
A teraz na kolana — zażądała, wyginając się i wypinając piersi do przodu.
Zacisnęła palce na blacie. Ekscytacja przecisnęła się między kręgami
elektrycznym strzałem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kiedy
posłusznie padł przed nią, położyła mu łydki na ramiona, kompletnie się
odsłaniając. Wygłodniałe spojrzenie mężczyzny, pełne pasji i pożądania
wykręcało jej wnętrzności. To ona stanowiła obiekt jego żądzy. Nie tytuł ani
władza. Bezkres możliwości, które mogła mu zaoferować. Wyłącznie ona. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nie
należała już do nikogo i o niczyje zdanie nie zamierzała się martwić. Była
wolna, a jej ciało niemal boleśnie pragnęło to poczuć. Każda komórka, skrawek
nerwu, drżały z oczekiwania. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nachylał
się nad nią powoli. Rozkoszował jej cierpieniem i ledwie wstrzymywanymi jękami
oczekiwania. Kiedy sfrustrowana zasysała z trudem powietrze przez ledwo
rozchylone usta, on wodził swoimi po jej udach. Palcami gładził pokrytą
krostkami ekscytacji skórę, oddechem unosił milimetrowe włoski. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Hidan… — warknęła, odrzucając głowę, gdy dmuchnął parzącym oddechem wprost na
jej łechtaczkę. — Proszę… — wydusiła z siebie płaczliwie. Biodrami podsunęła
się bliżej krawędzi, w żałosnej próbie przywołania go. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nic
nie powiedział. Przeniósł dłonie na środek jej ud i obłożył się nimi, a
następnie przysunął się bliżej. Chociaż miała górować, to on trzymał ją w
garści, blokując najmniejszy ruch. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Z
każdym jego wydechem, gorące powietrze przemykało pomiędzy lepkimi i nabrzmiały
wargami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W
końcu przesunął po nich językiem, a ona próbowała zapanować nad swoimi
odruchami. Chociaż krzyk ugrzązł gdzieś w gardle, oczy wywróciły się w głąb
czaszki, a prawa dłoń niemal natychmiast oderwała się od krawędzi mebla i
wczepiła w jego włosy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pozwalał
jej na wszystko. Skupiony wylizywał, podgryzał i zasysał, kiedy ona zaciskała
wokół niego uda, wiła się na jego twarzy, niemal ujeżdżając ją i nadziewając na
łaknący jej język. <s><o:p></o:p></s></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Dobrze, że się rozgrzałaś — wychrypiał, kiedy zacisnęła uda w trakcie orgazmu.
Wyprostował się, by spojrzeć na nią z góry i rzucił z demonicznym uśmiechem. —
Bo to był dopiero początek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">*
* *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Kami, kobieto. Ile można mieć butów? — stęknięcie Hidana obudziło ja z drugiego
pokoju. Nawet nie wiedziała, kiedy oparła się, próbując znaleźć optymalną
pozycję dla obolałych pleców i odpłynęła. Niewinne mrugnięcie okazało się zbyt
powolne i ociężałe. Na tyle rozkoszne, że natychmiast ją odcięło.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Nowe
mieszkanie było zdecydowanie mniejsze od apartamentu Uchihy, ale dawało jej
poczucie niezależności i prywatności. Pensja przywódcy Wioski Liścia, chociaż
spora, wcale nie dawała dużej zdolności kredytowej. Nadal krążące plotki o
niewypłacalności tego stanowiska oraz piastującej go kobiety, wcale w tym nie
pomagały. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Z
panieńskich pieniędzy i niewielkich, prywatnych oszczędności zdołała uciułać na
całkiem przestronny jak na jej potrzeby metraż. W dwóch pokojach i przestrzeni
dziennej z aneksem zdołała upchnąć najpotrzebniejsze rzeczy i dokwaterować
kompletnie niezrównoważonego ochroniarza, który nadal chodził za nią niczym
wyliniała przybłęda, opętana systemem kociej dystrybucji.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Wszystkie pary świata i jedną więcej — oświadczyła z ironiczną dumą, a osad
między jej zębami nieprzyjemnie zachrupał. Stuknęła raportami o blat,
wyrównując ich krawędź i odłożyła je na kupkę rzeczy do zrobienia.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Większość pewnie nawet nie jest wygodna. — Spojrzał podejrzliwie na trzymaną w
rękach parę, której obcasy wyglądały jak miniaturowa instalacja artystyczna<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Mam zrobić dla ciebie dedykowany pokaz mody i udowodnić, że jest inaczej?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Może i jestem pojebany, ale na widok stóp jeszcze mi nie staje. — Oburzył się.
Odstawił parę na półkę i sięgnął po kolejną. — Zdecydowanie tak wygląda piekło
— burknął pod nosem, kiedy go mijała. — Setki mężczyzn rozpakowujących i
układających buty, na niekończących się regałach. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Może i tak — odpowiedziała radośnie. — Na szczęście tobie zostało tylko kilka
kartonów — dodała i dla podkreślenia swoich słów klepnęła jeden z nich. — Ale
na twoim miejscu nie narzekałabym tyle, biorąc pod uwagę wdzięczność Hokage,
która czeka cię po skończeniu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Udała,
że nie dostrzega przebiegłego błysku w jego oczach. Następnego dnia czekał ją
prawdziwy i niczym nie zmącony wolny dzień, który mogli wykorzystać jak tylko
chcieli. A Hidan już od dłuższego czasu snuł w związku z tym wyjątkowo
nieprzyzwoite plany, na które nie chciała się zgodzić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Miała
okropną tendencję do otaczania się mężczyznami, których nie mogła mieć.
Wiecznymi przyjaciółmi, niedostępnymi dupkami, odpadkami społecznymi, którzy
nadszarpywali jej reputację. Nadszedł w końcu czas, w którym przestała się tym
przejmować. To ona rządziła tym miastem. I od teraz to od niej będzie zależeć,
jak żyje i z kim się pieprzy. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">*
* *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sakura
wdrapała się na ring i przeszła wzdłuż krawędzi, odszukując jej środek. Buty
miękko dudniły o naciągnięty nad podłogą materiał, rozpraszając wypełniającą
studio ciszę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Gotowy? — Poprawiła ułożenie
rękawic na dłoniach i odrzuciła grzywkę, która wymsknęła się z niechlujnego
upięcia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — No dawaj. Pokaż co tam masz,
dziewczynko — rzucił nonszalancko w jej stronę. Uśmiechnął się kretyńsko i
zderzył ze sobą swoje rękawice. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Oparła
ciężar ciała na lewej pięcie, odchyliła się opadając całym ciężarem na liny i
wystrzeliła w jego kierunku. Chciała zacząć ich sparing lekko, bez używania
czakry i nie do końca sprawiedliwych wspomagaczy, jednak arogancja ochroniarza
jak zwykle działała jej na nerwy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Nawet wzmacniając każde odbicie
stopy od podłogi, pokonanie dzielącego ich dystansu zajęło jej na tyle długo,
aby w ostatniej chwili zdołał usunąć się z trajektorii jej pięści. Kpiąco
wyginając usta, płynnie przesunął się w bok i nawet nie wysilił się, żeby
podnieść dłonie do gardy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Tuż przed wpadnięciem na liny
obróciła się i wstrzymując oddech, wykorzystała własny pęd, żeby się od nich
odbić. Ciało nabrało jeszcze większego rozpędu. Dwoma krokami doskoczyła do
przeciwległej krawędzi, gdzie znów odbiła się od lin, tym razem zmieniając
kierunek i celując prosto w przyczajonego z lewej strony mężczyznę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Z ostatnim krokiem wystrzeliła w
górę i nadal trzymając przed oczami pięści, rzuciła się na niego z pełnym determinacji
okrzykiem<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Shannaro! <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Najpierw wyprowadziła kopniak prosto
w jego nazbyt zadufany w sobie ryj. Wiedząc, że będzie starał się ją odepchnąć,
poświęciła cenne sekundy złudnie celując w kolano, a gdy jego rękawice zaczęły
opadać w dół, zamachnęła się. Idealnie wykonany prawy sierpowy rozbił się o
żuchwę ochroniarza z nieprzyjemnym zgrzytem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Ty suko! Tak po twarzy? —
wysyczał, a następnie ostentacyjnie charknął i splunął zabarwioną krwią śliną
na podłogę. — Nie sądziłem, że chcesz dzisiaj się bawić na ostro. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Po prostu uznałam, że twoim
policzkom przyda się trochę nowych kolorów — rzuciła w jego stronę figlarnie.
Zadziorny uśmiech rozciągnął jej usta. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Trenujecie czy przygotowujecie się
do kręcenia pornosa? — Pełen boleści głos przerwał ich sprzeczkę. Rozłożony na
stojącej pod ringiem ławeczce Shikamaru wygasił komórkę, którą trzymał przed
twarzą i podniósł się do siadu, wydając z siebie niezadowolony jęk. — Kogo ja
oszukuję, to przecież nie ma znaczenia. I tak ubezpieczenie nie pokryje terapii
po czymś takim. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Sam jesteś sobie winien — sarknęła
Sakura. Pobieżnie spojrzała w jego stronę, starając się nie stracić z oczu
przeciwnika. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Skup się Landryno i pamiętaj, za
krew sługi Yashina trzeba odpowiedzieć krwią — wciął się Hidan. Jego głos
ociekał szczerością i szaleństwem, kiedy pociągnął rękawicą od oczodołu po
żuchwę. — Zobaczymy, jak tobie podpasuje lekka korekta. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Spokój Hidan. Żadnych ciosów w
twarz. Twoja szpetna morda nikogo nie obchodzi, ale nasza ukochana Hokage ma
jutro sesje zdjęciową. Dotkniesz ją, gdzie nie trzeba, a znów utkniesz w
pierdlu na kilka lat. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Słaba z ciebie przyzwoitka Nara,
jeśli myślisz, że jest jeszcze miejsce, w którym jej nie dotykałem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Mężczyzna zignorował nieprzyzwoity
komentarz i wyciągnął z kieszeni paczkę, w której został ostatni papieros.
Obracał w palcach szluga, ugniatając i tak już równo rozłożony tytoń. Nawet na
nich nie spojrzał, gdy znudzony i lekko poirytowany postanowił odpowiedzieć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Bawcie się jak chcecie bylebym nie
musiał tłumaczyć się, dlaczego na wszystkich skanerach czakry Haruno świeci się
jak dupa świetlika, kiedy swoim kosmetycznym jutsu będzie ukrywać pamiątki po
tej pseudotreningowej farsie. — Szczęk zapalniczki przerwał jego wywód. Nabrał
powietrza, zaciągając się dymem, który po chwili wypuścił przez nozdrza. — Ani
nie musiał opłacać dodatkowych roboczogodzin fotografa za fotoszopowanie jej
posiniaczonej gęby. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Mógłbyś chociaż udawać, że we mnie
wierzysz — warknęła w jego stronę, robiąc unik. Machnęła na ochroniarza, dając
znak do przerwy. Zawisła na liniach, dając odpocząć chociaż chwilę nogom i
sięgnęła po stojący na krawędzi bidon. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nie płacisz mi za urocze kłamstwa.
— Chuchnął nową porcją dymu, prosto w jej twarz, a nikotynowa chmurka zmieniła
się w okrąg otaczający jej głowę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Jeszcze kilka takich pyskówek i
nie będę ci płacić za nic. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Och ależ za bardzo mnie kochasz,
żeby mnie spławić. — Puścił jej oczko i odwrócił się na pięcie. — Widzimy się
za godzinę i ani minuty dłużej! — Rzucił na odchodne i zniknął za wahadłowymi
drzwiami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Uh, ależ on się zrobił marudny.
Okres ma, czy jak? — Hidan opadł tuż obok niej. Przez jego ciężar lina wygięła
się mocniej, ześlizgując ją w stronę nowego obciążnika. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Nah. Po prostu dawno nie był w
delegacji. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Ah tak. Sunijskie kobiety są jak
tamtejsze słońce, mordercze, ale za to cholernie gorące. No i bez obu nie da
się żyć. — Rozmarzył się. Po chwili szturchnął ją ramieniem. — Jesteś pewna, że
pochodzisz z Konohy?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Rzuciła
mu pełne politowania spojrzenie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Wiesz co, chociaż lubię widok
twojej obitej gęby, nadal uważam, że najlepiej prezentujesz się z zamkniętymi
ustami.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Uh. Prawie mnie zraniłaś. — Dotknął się w miejsce, gdzie powinien mieć serce. —
Ty za to jesteś lepsza jak zaprzęgasz ten ostry języczek do roboty, a nie
plujesz tylko jadem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">—
Wygraj, a może dostąpi cię ten zaszczyt. — Kliknęła językiem i prowokująco
oblizała wargi dla potwierdzenia swoich słów. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Oj maleńka. Obyś tego nie
pożałowała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Natarł na nią, zupełnie rezygnując z
gardy i obrony. Zderzył ich ciała ze sporym impetem, który natychmiast nią
zachwiał. Przyjemnie ciepłe ramię zaczepiło się wokół jej talii, gdy opadała na
podłogę. Ręka zamiast zamortyzować upadek, wbiła się boleśnie tuż pod
łopatkami, odbierając jej dech. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> Jak zwykle wystarczyła chwila
nieuwagi, żeby ją pokonał. Wykorzystał rozkojarzenie, żeby sprowadzić ją do
partery. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — To nie było fair!<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Życie nie jest fair, Kwiatuszku. —
Wyszczerzył się i nieudolnie spróbował odsunąć pasmo grzywki ze środka jej
czoła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Kiedyś cię pokonam. Zobaczysz! —
Wysyczała przez zaciśnięte zęby. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> — Kiedyś może i tak. Ale dzisiaj
przegrałaś i jesteś moja. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FsrQcOWXex50RliHhxuDmvJ5UB-08XuoUhBI0cHlHV_K4whC4SUVpr8cWKZcGo94e6Y2UnpL1Fprw7cgeO729481yGpBQaYPDet_gUHn6_aQ587Xt815S2FDNB38TlHGAcGqS3S33yPjHnnwqQCrEh1ChyphenhyphenjxTAHtXBYyEG9q3FDDUvZ0lW__oMT2tpM/s1080/Projekt%20bez%20nazwy.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1080" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FsrQcOWXex50RliHhxuDmvJ5UB-08XuoUhBI0cHlHV_K4whC4SUVpr8cWKZcGo94e6Y2UnpL1Fprw7cgeO729481yGpBQaYPDet_gUHn6_aQ587Xt815S2FDNB38TlHGAcGqS3S33yPjHnnwqQCrEh1ChyphenhyphenjxTAHtXBYyEG9q3FDDUvZ0lW__oMT2tpM/s320/Projekt%20bez%20nazwy.png" width="320" /></a></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Ojej. Dawno mnie tu nie było. Zamówienia nadal są niezrealizowane, blog leży odłogiem. Przykro na to patrzeć. Mam jednak nadzieję, że druga część HidaSaku znajdzie tu jeszcze jakiś odbiorców i będzie Wam się podobać. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Ostatni rok był dla mnie ciężki. Zmieniałam prace, otrząsałam się po zakończeniu studiów. Ale przede wszystkim [chociaż może wydać się to nierealne] postanowiłam skupić się bardziej na pisaniu. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Wiązało się to z odstawieniem zamówień na jakiś czas i skupieniem się na Rozdartej Duszy - najdłuższym i najbardziej obszernym ficzku, jaki przyszło mi pisać oraz prowadzeniu konta na IG. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Krótkie teksty nadal będą tu wpadać, chociaż zdecydowanie rzadziej. SasuSaku jest już w połowie i na pewno zostanie kiedyś dodane. A jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam Was serdecznie na <a href="https://www.instagram.com/krropa_pisze/" style="text-align: left;" target="_blank"><b>mój profil na Instagramie</b></a>.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">PS. Jeśli chcecie zobaczyć więcej materiałów o HidaSaku, zapraszam was na mój Pinterest, gdzie możecie znaleźć całą tablicę poświęconą temu i innym projektom: <a href="https://pin.it/2JemjlW1d" style="text-align: left;" target="_blank"><b>Zadziorna Suczka [HidaSaku] Moodboard</b></a>.</div></div><p><br /></p>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-2477485905649694492023-04-21T19:41:00.000+02:002023-04-21T19:41:24.425+02:00Zmiana [SasuSaku] dla K. <p><br /></p><p style="text-align: left;"><span style="font-size: 16px; text-align: justify; text-indent: 57.3333px; white-space: pre-wrap;"></span></p><blockquote>Nie wybiegła z krzykiem. Szła powoli odwróciwszy się do niego plecami. Wydawało się, że podjęła jakąś ważną decyzję.</blockquote><span></span><p><span></span></p><a name='more'></a> <div style="text-align: justify;"> Chyba ją złamał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Od samego początku go irytowała. Pochodziła z rodziny cywilów, wiodła spokojne, poukładane życie zwykłej nastolatki. Przynajmniej do czasu, gdy nie poznali się w Akademii. Narzekała na swoją matkę, kompletnie nie przejmując się tym, że on i Naruto byli sierotami, w związku z czym praktycznie od początku musieli walczyć samodzielnie o przetrwanie. W przeciwieństwie do swojej koleżanki z drużyny. Jej największym problemem okazało się gigantyczne czoło, choć on szczerze mówiąc uważał, że po prostu wymyśliła sobie problem. Uchodziła w wiosce za ładną dziewczynę. I doskonale o tym wiedziała. Naruto przecież lgnął do niej niczym pszczoła do miodu. Tutaj też go wkurzała. Nie oczekiwał oczywiście, że Sakura rzuci się blondasowi w ramiona, wręcz tego nie chciał, nawet jeśli ta myśl kotłowała się gdzieś wyłącznie na dnie jego podświadomości. Mogłaby jednak okazywać Uzumakiemu więcej sympatii, nie wywyższać się i zasmakować pokory. Zarozumiała a przy tym gwałtowna Sakura bywała ponad wszelką wątpliwość. Zachowywała się tak wobec każdego poza jednym wyjątkiem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie mógł już patrzeć na to, co ta dziewczyna właściwie wyprawia. Jak uśmiecha się, dokazuje i pyszni. Jak udaje, że wie cokolwiek o życiu. Miał do niej żal, że weszła do ich brutalnego świata ninja praktycznie nieproszona, choć mogła przecież zostać w domu, pójść do normalnej szkoły, a w przyszłości mieć całkiem normalny, przyziemny, bezpieczny zawód. On tego wyboru nie miał. Widok Sakury dzień w dzień bolał go niczym kunai wbity w brzuch. Kunai, którego w dodatku nie mógł wyjąć, bo się wykrwawi. Obserwował ją więc, po części akceptując sytuację, na którą nie miał wpływu. Patrzył na nią z góry, z wyższością, z pogardą, z pobłażaniem. Patrzył na nią tak, jak ona patrzyła na wszystkich innych. Sprawiał Sakurze ból całkowicie świadomie, żywiąc nadzieję, że cokolwiek zrozumie. Wziął na siebie odpowiedzialność stania się jej odbiciem. Nie wiedział do końca dlaczego to robi, jednak jakiś wewnętrzy impuls po prostu mu to kazał. Prychał na nią, odwracał bezczelnie głowę, ignorował. Nigdy nie dał jej tego, czego chciała. To by ją przecież dodatkowo zgubiło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ale i tak ją złamał, choć nie pojął tego od razu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sasuke, możemy porozmawiać na osobności? – usłyszał któregoś razu dziewczęcy głos. Drżący, wyraźnie zdenerwowany. Długie, różowe pukle opadły na książkę, którą właśnie czytał, siedząc w konoszańskiej bibliotece.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podniósł wzrok niechętnie. Sakura, chyba zorientowała się, że znajduje się stanowczo za blisko, bo odsunęła się gwałtownie. Stanęła przed nim przesadnie wyprostowana, jakby chciała sobie dodać animuszu. Zarzuciła kokieteryjnie włosami, choć uczyniła to niezgrabne, sprawiając, że prawie się roześmiał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— O czym miałbym niby z tobą rozmawiać? – spytał chłodno, odsunął jednak książkę na bok i wbił w nią świdrujące spojrzenie. Skuliła się.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Wiesz, niedługo jest w Konoha festiwal księżyca i pomyślałam…</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie. – przerwał jej zanim zdążyła dokończyć. – Co za dziecinada i kretynizm.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Spuściła wzrok smucąc się wyraźnie. Bała się mu spojrzeć w oczy ponownie. Wrócił do książki, jednak dostrzegł kątem oka jak ze stresu zaczyna wyłamywać sobie palce.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Idź z Naruto, Jestem pewien, że cię zaprosił – dodał po chwili ciszy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie chcę z nim iść – od razu odczytał zmianę nastroju. Na samo wspomnienie Uzumakiego zaczynała kipieć złością. – Nie zdziwię się, jak znów zostanie sam. Irytuje przecież każdego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Prychnął i uśmiechnął się pod nosem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Dokonałaś wyboru – wzruszył ramionami. – Ja również. A teraz skończ mi przeszkadzać. – Odpędził ją niczym natrętną muchę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie odeszła. Mimo że nie poświęcał już jej więcej uwagi i postanowił dokończyć rozdział o planowaniu strategii wojennej. Wciąż wyczuwał ją w pobliżu. Sparaliżowaną, znieruchomiałą i zawiedzioną. Co jakiś czas do jego ucha dochodził szelest czerwonej tuniki, gdy nieznacznie się poruszała.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Co mam zrobić, żebyś mnie polubił, Sasuke? – zapytała spokojnie. Zbyt spokojne jak na nią.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zaskoczyła go. Poza kręceniem się gdzieś wokół jego orbity, poza rzucaniem to dłuższych, to krótszych spojrzeń nie bywała zbyt wylewna. Przynajmniej nie słownie. Odbierał ją raczej jako nieszkodliwą dla niego, małą dziewczynkę. Oczywiście nie chciał, żeby sobie coś pomyślała, więc zachował kamienną twarz. Od masakry klanu oraz ucieczki Itachiego przychodziło mu to dość łatwo.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Jesteś irytująca. Bezczelna. Bezużyteczna. Naprawdę tego nie widzisz? – słowa zimne jak lód opuściły jego krtań szybciej, niż zdążył się na tym zastanowić.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wzdrygnęła się. Najpierw jeden raz, a potem drugi i kolejny. Płakała. Łzy zaczęły płynąć wartkim strumieniem, choć widział, że nastolatka stara się zrobić wszystko, żeby to powstrzymać. Nie wydawała przecież dźwięków. Emocje targały nią bezgłośnie, jakby wstrzymała oddech. Uchiha bał się przez krótką chwilę, że się udusi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Jesteś cywilem, nie pasujesz tutaj. Nawet się nie starasz. Jesteś żałośnie słaba. Weź się wreszcie za trening, jak na ninja przystało – dodał, patrząc na nią bez wyrazu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wciąż drżała. Widział jak zaciska pięści z niemocy po czym szybko i niedokładnie wyciera policzki, zostawiając na nich intensywnie różowe ślady. Nie odezwała się więcej do niego, ale zobaczył wówczas w jej spojrzeniu ogień. Ogień, którego nie ujrzał nigdy wcześniej. Mimowolnie wzdrygnął się.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie wybiegła z krzykiem. Szła powoli odwróciwszy się do niego plecami. Wydawało się, że podjęła jakąś ważną decyzję.</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">***</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kolejne dni wydawały się nie różnić niczym od pozostałych. Przez jakiś czas nie mieli przydzielonych żadnych nowych misji, więc Sasuke trenował w odosobnieniu, chodził do biblioteki, uczył się i generalnie próbował nie zwracać niczyjej uwagi. Kiedy jednak przyszedł wreszcie czas zgrupowania i znalazł się na umówionym moście, zrozumiał czego mu brakowało.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura-chan, co się stało z twoimi włosami?! – krzyk Naruto poniósł się tak bardzo w dal, że aż zapiszczało mu w uszach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Zamknij się, Młotku – syknął, Sasuke krzywiąc się w kierunku kolegi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wtedy ją zobaczył. Dziwnych okazało się właściwie kilka rzeczy. Zrozumiał, że od spotkania w bibliotece ani razu jej nie widział, choć zawsze kręciła się gdzieś w pobliżu. Poza tym, gdy zerknął na dziewczynę wyglądała zupełnie inaczej niż zawsze.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Różowe kosmyki nie sięgały nawet do ramion. Opaska ninja, dotychczas gdzieś schowana, zdobiła teraz dumnie czoło Haruno. Długa, dziewczęca tunika została zastąpiona przez praktyczną czerwony bezrękawnik zapinany na zamek błyskawiczny. Na nogach miała za to militarne, ciemne spodenki przed kolano. Ani śladu wcześniejszej spódniczki z podszewką. Jakby tego było mało nosiła teraz wyższe, sztywniejsze buty, które miły za zadanie perfekcyjnie stabilizować kostki. Sasuke czytał o nich, w jednym z podręczników militarnych.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Cześć Naruto – uśmiechnęła się do niego delikatnie, machając jednocześnie na przywitanie. — Spokojnie, nic się z nimi nie stało, po prostu doszłam do wniosku, że mi przeszkadzają. A co? Źle wyglądem?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Wyglądasz super, Sakura-chan! – Naruto się jeszcze bardziej rozpromienił i uniósł kciuk w górę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dziewczyna znów się do niego uśmiechnęła, co nie zdarzało się chyba nigdy wcześniej. Lekko speszona przejechała dłonią po włosach. Nie czuła się w nich raczej swobodnie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie wyglądała super jak twierdził Naruto. Gdy tylko się do nich zbliżyła, od razu zauważył, że ma cienie pod oczami, gdzieniegdzie na ciele czaił się siniak, a całościowo była wręcz wykończona. Musiała ostro dawać sobie do wiwatu, co Uchiha przyjął z niemałym zdziwieniem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podskórnie czuł, że to wszystko co zrobił odbije mu się czkawką, ale wolał na razie milczeć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">***</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedy przybył Kakashi okazało się, że misje mają w sumie dwie. Ku jego rozczarowaniu pierwsza polegała na złapaniu stada kotów (naprawdę nie rozumiał dlaczego kobiety z Konohy, szczególnie te starsze, uwielbiały otaczać się całymi stadami futrzaków). Drugie zadanie zdawało się już zdecydowanie bardziej ciekawe. Mieli czatować na złodzieja pod jedną z bogatszych konoszańsich rezydencji, a to znaczyło, że była dziś szansa na walkę z nowymi przeciwnikami. Od razu krew zaczęła buzować mu w żyłach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sakura jednak zachowywała się dziwnie. Rozmawiała praktycznie tylko z Naruto i Kakashim, a gdy w trackie pierwszej misji gruby, pręgowany rudzielec leciał właśnie prosto na twarz blondasa z wystawionymi szponami, szybkim ruchem ręki zgarnęła kocura pod pachę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Osłaniam cię, Naruto – oznajmiła zdyszana. Jej ciało było tak wyczerpane, że Sasuke był pewien, że Sakura zaraz upuści kota, którego złapała.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura! Dziękuję! Nienawidzę tych futrzaków – zawodził wyraźnie zachwycony, że znalazł się w centrum zainteresowania koleżanki.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cała ta scena była dla Sasuke czymś tak niespodziewanym, że całkowicie stracił resztki czujności. Nagły kująco—rwący ból w łydce sprawił, że walczył z ochotą klęcia na cały głos.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Cholera jasna, głupi kocur! – syknął po czym oderwał czarnego kota od siebie, a że był wściekły, zrobił to wyjątkowo niedelikatnie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dwie czerwone stróżki krwi zaczęły płynąć w dół nogi, brudząc mu przy okazji buta. Był pewien, że po całym tym zdarzeniu będzie miał pamiątkę w postaci paskudnej blizny. Podniósł powoli wzrok. Sakura starła kilka metrów od niego, wypalając mu dziurę w klatce piersiowej. Widziała z pewnością tego kota, a mimo to nie ostrzegła go, nie mówiąc o ruszeniu na ratunek. Przez moment był pewien, że dziewczyna uśmiechnie się triumfalnie, ale ona po prostu stała zobojętniała. Czas jakby się zatrzymał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— To już prawie wszystkie – znudzony głos Kakashiego, który akurat wyłonił się z krzaków po lewej z kociakiem na rękach, wyrwał go z zamyślania.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Gdy Sasuke ponownie spojrzał w stronę Sakury już rozmawiała o czymś z Uzumakim. Młotek wyraźnie tryskał szczęściem, zupełnie jakby zapomniał o wcześniejszym zachowaniu Sakury. Chyba zapraszała go na festiwal księżyca, bo chłopak znów coś krzyknął z radość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bezczelna dziewucha. Taka irytująca.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Jak złapiecie ostatnie dwa, przyjdźcie do punktu zbiórki i nie zapomnijcie zawiązać im wstążek na łapach – Kakashi poprawił opaskę na oku i oddalił się, najwyraźniej nieświadomy, że w ich drużynie coś się zmieniło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Gdy skończyli i zaczął zbierać się właśnie do domu, żeby odpocząć przed wieczornym czatowaniem na złodziejów, dosłyszał kolejną rozmowę swoich kompanów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Ej, Naruto, jesteś może głodny? Mam ogromną ochotę na porządną miskę ramenu Ta misja była ciężka, a czeka nas kolejna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura… zapraszasz mnie? – Naruto nie krył zdziwienia. Głos, który dotarł do uszu Sasuke był bardzo niepewny. Lekko drżący.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— No… tak – Sakura sama brzmiała na dość zawstydzoną. Choć Sasuke stał teraz do nich plecami, mógł przysiąc, że pewnie dziewczyna wyłamuje sobie palce. – Wiesz… ja… chyba powinnam cię przeprosić. Nie. Na pewno powinnam.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Co ty… — wydobyło się tylko z ust Uzumakiego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— No to jak? – zabrzmiała już zdecydowanie bardziej wesoło i lekko. – Jesteś głodny? Ja stawiam!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura-chan, ale czadersko! – krzyknął żywiołowo blondyn. – Sasuke, idziesz z nami? – usłyszał nagle.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie mógł powstrzymać chęci odwrócenia się. Sakura znów przybrała pozę całkowicie obojętnej. Nie potrafił nic wyczytać z jej mimiki. Nie odzywała się też, choć przez jakiś czas pozostawali w całkowitej ciszy. Narto wglądał, jakby nic lepszego miało go już w życiu nie spotkać. Sasuke walczył z chęcią zaśmiania się.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie wiedział jaki Sakura ma plan w związku z tak nagłą zmianą sposobu bycia. Nie chciał jej jednak przeszkadzać, bo ciekawiło go, co też przyniesie przyszłość. Nawet jeśli Haruno wciąż pozostawała irytująca, choć z całkowicie innego powodu niż dotychczas.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie, dzięki. Mam coś ważniejszego do zrobienia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sakura milczała. Naruto z kolei nie namawiał go już dłużej. Chyba postanowił wykorzystać swoją szansę, jakakolwiek by ona nie była. Choć mimo zaistniałej sytuacji Uchiha, wątpił w szanse powodzenia blondasa. Sakura nie była raczej na tyle głupia, żeby bawić się w udawane związki. Chciała mu przecież tylko dopiec, prawda?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">***</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sasuke nienawidził być olewany i ignorowany. Zrozumiał to tym bardziej, gdy na drugiej misji, dużo już niebezpieczniejszej, wciąż zgrywała niedostępną i wyraźnie nie zależało jej na współpracy. Przypominała mu wówczas Itchiego, który zawsze udawał, że nie ma dla niego czasu. Atencja różowowłosej okazała się remedium na tego typu bolączki, czego wcześniej nie zauważył, a czego brak obecnie strasznie mu doskwierał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przypominając mu znienawidzonego brata, z miejsca sklasyfikował ją jako niereformowalną i irytującą do kwadratu. Gniew w jego dwunastoletnim ciele zaczął palić mu żyły. Bezczelna dziewczyna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Złodzieje wreszcie się zjawili, żeby zaatakować posiadłość. Było ich aż czterech. Akurat po jednym dla każdego. Nie wierzył jednak, żeby Sakura zrobiła coś poza staniem i wołaniem o pomoc pozostałych. Nie mogło to przecież zajść aż tak daleko, Sasuke skoncentrował się wiec maksymalnie i obiecał sobie, że będzie miał na nią oko. Kiedy uratuje sytuację i będzie już po wszystkim, Sakura z pewnością spali się ze wstydu, a następnie go przeprosi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Uaktywniony sharingan, czakra pulsująca w całym ciele, pełna uwaga, ruchy przeciwników jakby w zwolnionym tempie. Miło pieszczący i ogrzewający usta ogień, gdy korzystał z klanowej techniki. Z pewnością był ninją i czuł się świetnie w tej roli. Stając się coraz silniejszy, bardziej zmotywowany z pewnością pokona swojego brata Itachiego. Jeszcze tylko kilka lat.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura, absolutnie rządzisz! – usłyszał gdzieś przy uchu krzyk Naruto. Całkowicie wyrwało to Sasuke z bojowej immersji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Możesz się nie drzeć, młotku? – parsknął zniecierpliwiony i rzucił Uzumakiemu wściekłe spojrzenie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zerknął jednak w kierunku, na który wskazywał jego towarzysz. I całkowicie oniemiał. Nie wiedział tylko czy bardziej z zachwytu czy przerażenia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sakura idealnie wykorzystywała dostępne uksztaltowanie terenu oraz najlepszą w ich drużynie kontrolę chakry. Wspinała się na drzewa do odpowiedniej wysokości, aby następnie uwolnić całą chakrę ze swoich stóp i odbijać się od sztywnej, twardej, szorstkiej kory niczym od najlepszej trampoliny. Susy jakie wykonywała były niebywale długie. Walczyła tylko z jednym ninją, ale co chwila wbijała w niego kunai, drażniąc go niczym natrętna mucha. Sasuke nie wiedział ile razy to zrobiła oraz ile wykonała cięć, bo w dość szybkim tempie przeskakiwała z jednego drzewa na drugie, co chwila zmieniając pozycję. Oczywiście widział ją swoim sharinganem, lecz było to tak niecodzienne zjawisko, że zamarł na chwilę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Coś jednak nie dawało mu spokoju. Sakura była przecież wyczerpana i nie było choćby cienia szansy, że zdołała się tak szybko zregenerować. Dałby sobie rękę uciąć, że po walce w ogóle nie będzie w stanie się ruszać, bo sforsuje wszystkie mięśnie. Albo upadnie jeszcze wcześniej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Klnąc pod nosem, opuścił swojego rywala i zostawił go do zabawy dla Naruto. Co jak co, ale młotek umiał walczyć. Szczególnie mając w sobie ogrom czakry od lisiego demona.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Co ty chcesz udowodnić i komu?! – krzyknął, skacząc w jej kierunku. Przyczepił się podeszwami do drzewa, choć nie czuł się z tym tak pewnie jak Haruno, po czym wystrzelił kulę ognia w przeciwnika. Głośne wrzaski wypełniły rozległy teren posesji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A Sakura zaczęła syczeć jak rozdrażniona, sprowokowana kotka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sugerujesz, że nie dałabym rady?! – krzyknęła pierwszy raz w życiu wprost na niego. Była wściekła, ale też wyczerpana. Sasuke patrząc na nią z bliska, wiedział już, ze miał rację. W głębi duszy poczuł ulgę, że jednak zainterweniował.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— To właśnie sugeruję – powiedział spokojnie, ale stanowczo karcąc ją przy okazji. – Dziwię się, że Kakashi nie zwrócił ci dzisiaj uwagi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Obserwujesz mnie? – zdawała się autentycznie zaskoczona. – No proszę, kto by się spodziewał – dodała, choć nie wyczuł pod spodem żadnego triumfu. Sine worki pod oczami kunoichi przybrały iście złowieszczy wygląd oświetlane przez światło księżyca. Poczuł też, że ciężko oddycha.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Trudno cię nie obserwować, kiedy robisz jeszcze większe głupoty – skwitował tylko, uśmiechając się do niej pobłażliwie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie chciał wdawać się w dalszą dyskusję, a być może nie mógł. Gdy wypowiedział ostatnie zdanie, wyczuł, że traci przyczepność.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cholera. Sakura z tą swoją kontrolą chakry naprawdę zachwycała. Robiła z nią co chciała praktycznie od zawsze i nawet wówczas gdy była ogromnie przemęczona.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Irytowała go.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wrócił do walki, chcąc oczyścić umysł. Okazało się to jednak niebywale trudne. Różowe włosy, choć już znacznie krótsze, niż te, do których przywyknął, co chwilę migały mu w zasięgu wzroku. Do tego Kakashi gdzieś znikł. Sasuke w ogóle nie kojarzył, żeby mężczyzna brał udział w potyczce. Pewnie chował się gdzieś wśród drzew ze swoją zboczoną książeczką, gotów interweniować dopiero, gdy zaczną się wykrwawiać. Na ogół to doceniał, ale teraz czuł jedynie złość. Czy Hatake naprawdę nie widział, co się działo z Sakurą? Czyżby aż tak jej nie dostrzegał? Uchiha uznał to za nieodpowiedzialne, nawet jak na ich dziwnego mistrza.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Upadła i to aż dwa razy. Był jednak zbyt daleko, żeby zareagować. Za pierwszym razem przeturlała się zwinnie po trawie, aby w następnym ruchu kopnąć przeciwnika z całej siły w brzuch. To musiało boleć. Jej nowe buty do walki były znacznie solidniejsze i cięższe, choćby od jego własnych. Za drugim razem dostrzegł ledwie jak zasłania się rękami leżąc na boku, na szczęście Naruto wybiegł przed nią, po czy unieruchomił przeciwnika rasenganem,</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To była długa noc. Dłużyła ona się zdecydowanie bardziej niż reszta misji, ale na szczęście bezpiecznie ją ukończyli. Kakashi nie musiał wkraczać do akcji. Wszyscy żyli, choć w wyraźnie odmiennym stanie. Naruto zregenerował się praktycznie od razu i ledwie po ostatnich słowach Hatake, dotyczących zrealizowanego zadania, zaczął krzyczeć mu coś do ucha. Sasuke za to czuł dość silny ból mięśni i ogólne wyczerpanie, ale bez problemu utrzymywał się na własnych nogach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sakura chwiała się za to wyraźnie. Zbyt mocno jak na jego gust. Klnąc pod nosem, pobiegł w kierunku dziewczyny, aby praktycznie w ostatniej chwili chwycić ją rękami zupełnie nieprzytomną.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura! – zreflektował się Naruto. – Co ci jest?! – podbiegł do nich niemal w podskokach. – Ona zemdlała!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Jest zmęczona – burknął Sasuke. – Swoimi krzykami jej nie pomożesz – dodał, poprawiając lekko chwyt. Będąc nieprzytomną sprawiała znaczenie znacznie cięższej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Spokojnie Naruto – podszedł do nich Kakashi. – Sakura…. dojdzie do siebie. Po prostu trochę trenowała.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">On wiedział?! Prychnął w duchu Sasuke. Z jednej strony dość logicznym było, aby jonin jego rangi nie pozostawał ślepy na takie oczywistości, z drugiej jednak poczuł się zawiedziony, że Kakashi w ogóle nie zainterweniował. Sakura była dziewczyną, cywilem, który zwyczajnie do nich nie pasował. Ta perspektywa nie potrafiła opuścić jego głowy. A jednak postanowiła mu udowodnić, że się mylił. Nie dość, że wzięła jego słowa do siebie, to jeszcze pokazała się z dobrej strony.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nieprzytomne ciało, ciążyło mu coraz mocniej. Zachwiał się.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Ale klawo – usłyszał głos zachwyconego Naruto. – Sakurcia jest coraz silniejsza.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Daj mi ją – polecił Kakashi i zanim Uchiha zdążył jakkolwiek zareagować, mistrz wziął ją w swoje ramiona. – Gratulację wykonania zadania. Dostaniecie wysoką nagrodę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Ta – mruknął, patrząc gdzieś w dal. Myślami był już zupełnie gdzieś indziej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Spojrzał na jej bezwładne ciało. Część z różowych kosmyków opadła na twarz. Oddychała bardzo powoli i miarowo. Coś w nim bardzo chciało odgarnąć włosy Haruno za ucho. Oczywiście tego nie zrobił. Myśl opuściła jego umysł tak szybko jak się pojawiła.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">***</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sakura skończyła w szpitalu. Nie było to co prawda nic poważnego, ale ówczesna doktor departamentu medycznego postanowiła, że chce mieć Sakurę na obserwacji. Razem z Naruto odwiedził ją dopiero trzeciego dnia. Oczywiście za namową blondyna. Nigdy nie przyznałby się, że sam o tym myślał, choćby przez chwilę. Całe to wydarzenie nie było na jego młodzieńcze nerwy. Jednak, gdy tam dotarli okazało się, że Haruno już tam nie ma. Nie wypisała się, najprawdopodobniej uciekła przez roztrzaskane w drobny mak okno. Pielęgniarki oraz asystentki kipiały złością i ciągle coś fukały pod nosem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przeprowadził długą rozmowę z kumplem. Na początku udawał, że go to w ogóle nie obchodzi. Jednak im więcej casu mijało, tym bardziej się angażował w całą sprawę. Szukał ją w całej wiosce, czując, jak zaczyna mu doskwierać ból głowy. Mimo to wierzył, iż musiała znajdować się gdzieś w pobliżu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Jesteś niesamowicie irytującą dziewuchą – wyrzucił z siebie wreszcie, gdy ją znalazł. – Długo zamierzałaś udawać, że nie żyjesz? – podparł się pod boki, niezwykle zadowolony z siebie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie planowałam tego – wydyszała, nie przerywając uderzania z całą mocą w pobliski pieniek naprzeciwko. Okazał się już mocno rozkruszony, gdy tylko niego spojrzał. – To już nie można trenować? – fuknęła ze złością, dając drzewu następnego, solidnego kopniaka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Znajdowali się dość sporo kilometrów poza Konohą. Otaczało ich praktycznie puste pole. W powietrzu dało się wyczuć wysuszone powietrze, które było regularnie wypalane przez bezlitosne, gorące słońca pobliskiej pustyni. Znajdowali się oboje niemal przy granicy kraju wiatru.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pot ściekał jej po twarzy. Pozostawiał ślad pod niewielkim acz kształtnym jak na ten wiek biustem, ściekał strumieniem po wysportowanych, młodzieńczych nogach. Zlepiał krótkie kosmyki różowych włosów. Tak wyjątkowych, jakich nie posiadał nikt inny. A dodatkowo Sakura obdarzała go spojrzeniem pełnym nienawiści oraz niewypowiedzianego na głos wyzwania.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Można, ale powinnaś chociaż uprzedzić – odpowiedział, wkładając dłonie w kieszenie swoich wojskowych spodenek.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Prychnęła nawet na niego nie patrząc.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie mów, że się przejąłeś – wydyszała. – Zawsze sprawiasz wrażenie, jakbyś wszystko wiedział najlepiej – wypowiedziała z goryczą, nie przerywając serii uderzeń.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— To znaczy? – zmarszczył czoło w zamyśleniu, podchodząc do Haruno trochę bliżej niż dotychczas.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Moja matka jest ohydną raszplą. Alkoholiczką z zapędami sadystki. I to ona rozkazała mi iść do Akademii ninja pod groźbą wyrzucenia z domu – powiedziała praktycznie na jednym wydechu. – Ale oczywiście ty i Naruto macie gorzej, bo nikt wam nic nie kazał – dodała z goryczą. Uderzyła pieniek tak mocno, jakby to on wyrządził jej krzywdę. Odłamek kory odprysnął tak mocno, że najpewniej trafiłby jej do oka, gdyby się nie uchyliła. – Mojej mamie jest obojętne czy zginę czy nie. Przynajmniej odkąd ojciec się wyprowadził i wyjechał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie wiedziałem – wydusił z siebie mechanicznie. Ciężko było na to jakkolwiek zareagować. – Nigdy o tym nie mówiłaś.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— A pytałeś? – wypluła wściekła po czym zaśmiała się ironiczne. – Nigdy nie mogłam z wami konkurować, więc nawet nie próbowałam.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Porozmawiaj z Kakashim.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zaśmiała się głośno, dźwięk ten wbił się w jego ciało niczym szpilki. W niczym nie przypominało to standardowej wesołości Sakury. Zamiast tego dopatrzył się tam nutki szaleństwa pomieszanego z pobłażliwością.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Może jakbym była cywilem…– przerwała na chwilę ćwiczenia, aby wytrzeć pot z czoła – …to coś by to dało. Ale jestem ninja, więc każdy będzie miał to w czterech literach. Tobie ktoś pomógł, gdy zostałeś sam? Z dorosłych?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zamilkł na chwilę, choć tak naprawdę nie musiał się nad tym zastanawiać ani przez moment. Oczywiście, że mu nie pomagano. W tym świecie, w tych czasach i okolicznościach trzeba było stać się jak najtwardszym, a najlepiej najmocniejszym ze wszystkich. I nie tyczyło się to wyłącznie zdrowia fizycznego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie – odpowiedział, lekko odwracając wzrok. Nie potrafił jednak długo na nią nie spoglądać</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— No właśnie – przyznała spokojnie Sakura. Patrzyła się na to biedne, zmaltretowane przez nią drzewo bez żadnych emocji. – Trzeba żyć dalej. Po prostu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Powiedz chociaż Naruto – wydukał, nie wiedząc właściwie co innego mógłby powiedzieć. – On się bardzo martwi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Wiem – zwiesiła głowę pełna wewnętrznego poczucia winy. – Tak naprawdę się zgrywałam – przyznała ze smutkiem. – Lubię tego głupka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiwnął głową z pełnym zrozumieniem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Ale zawsze miałam do Naruto żal, że potrafi się śmieć, cieszyć, a przy tym skakać w podskokach z racji powodzenia, choć cały świat dookoła nas nieodwracalnie przemienia się w gruzy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Aż za bardzo wiedział co ma na myśli. Mimo że Sasuke starał się wspierać Uzumakiego z racji podobnego położenia, niejednokrotnie mijało się to z celem. Naruto zachowywał się jak ktoś absolutnie samowystarczalny, niepotrzebujący pomocy. Pozorował od samego startu na zbawiciela świata, którym niewątpliwie zostanie. Skrajna rozbieżność charakterów w zespole okrutnie drażniła Uchihę. Ciężko dostosować się do takiego swoistego indywiduum. Nawet jego sensei nie raczył wpisywać się w jakiekolwiek kanony normalności.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— To irytujący, nadpobudliwy młotek – przyznał, czując z pewnością, że w Sakurze nie ma dawnej wyższości i poczucia bycia lepszą. – Wrócisz ze mną do wioski, prawda?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Tym razem tak – obiecała i podbiegła do niego szybko. Stając wysoko na palcach, złożyła na ustach Uchihy delikatny, niewinny pocałunek.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cały zesztywniał, a mimo to nie odepchnął jej. Ta dziewczyna nie bała się już niczego. Podjęła decyzję i zrobiła to całkowicie bez jego udziału.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Tym razem? – wychrypiał, walcząc wciąż z szokiem wywołanym przez jej śmiałość. – Skończ być irytująca.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zaśmiała się perliście, spoglądając na niego wesoło. W jej oczach dostrzegł figlarny błysk.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— To się nigdy nie zmieni Sasuke – stwierdziła, choć w jej kształtnych, lekko rumianych ustach zabrzmiało to niczym obietnica.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">***</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nienawidził jej. Najpierw zgrywała słodką, niedoświadczoną idiotkę z cywilnej rodziny, aby następnie w przeciągu kilku tygodni stać się wytrenowaną ninją. Kolejne misje z nią u boku okazały się czymś więcej niż przyjemnością. Tym bardziej, że od spotkania przy granicy z krajem wiatru w ogóle nie wydawała się speszona, choć on za każdym razem, gdy miał tę scenę przed oczami, zalewał się imponującym rumieńcem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Naprawdę czuł, że on, Naruto oraz Sakura stali się dobrze zgranym organizmem, choć po drodze wymagało to kilku poprawek. Zrobili wspólnie jeszcze kilka misji. Przed każdą z nich ustalali wstępną strategię działania. Uzgadniali kto kogo osłania oraz przez jaki okres czasu. Było naprawdę przyjemnie. Co jakiś czas wychodzili też na ramen, ku wielkiej uciesze Naruto. Próbowali nawet wielokrotnie zajrzeć Kakashiem pod maskę, choć ostatecznie nigdy się to nieudało. Nie żeby akurat Sasuke na tym zależało w życiu. Co to to nie. Nie chciał po prostu, żeby Sakura i Naruto marudzili, a przynajmniej tak sobie wmawiał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pewnego dnia jednak Haruno znów wzbudziła w nim silny niepokój. Po jednej z misji dała Naruto całusa w policzek. Zrobiła to przy wszystkich. Jego zaciągnęła za to już później w ustronne miejsce i wpiła się w usta niesamowicie desperacko.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Nie rób tak – warknął zirytowany, odpychając ją delikatnie. – Co w ciebie dzisiaj wstąpiło, Sakura?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie był przyzwyczajony do bliskości kobiet, a już szczególnie ładnych, choć pogubionych dziewczyn. Gorąc zalał jego ciało w zastraszającym tempie. Bał się, że wygląda jak ostatni idiota.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Przepraszam – mruknęła pod nosem. Jej spojrzenie pozostawało tajemnicze i nieodgadnione. Trochę rozbiegane jakby się czymś stresowała. – Musiałam to zrobić – stwierdziła, a następnie uciekła. Zrobiła to tak szybko, że już jej nie złapał, choć próbował odruchowo chwycić nadgarstek.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wrócił na miejsce zbiórki. Zaobserwował, że Hatake bacznie przygląda się swojej uczennicy. Jednak nie wygłosił żadnego komentarza. Też wydawał się bardziej pogrążony we własnych myślach niż zazwyczaj. Co jakiś czas nerwowo poprawiał opaskę ninja na oku.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Całą drużyn rozstali się niebawem, choć młoda dziewczyna o różowych włosach nie opuszczała jego myśli niemal cały dzień. Po powrocie do domu zjadł szybki posiłek, trochę potrenował w samotności, a następnie spróbował zrelaksować się, oczyścić umysł i przygotować do snu. Mimo odegrania całej wieczornej rutyny, nie potrafił zasnąć. Po kilku godzinach bezsilnego przewracania się z boku na bok, zrozumiał, że dziś przyszła pora na pełnię księżyca. Bardzo ją lubił. Mimo że zazwyczaj nie dawała mu spać spokojnie, przywodziła na myśl oczyszczenie oraz spokój. Z pewnością wolał księżyc od słońca w pełnym rozkwicie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wciąż jednak waliło mu serce. Zupełnie tak jakby próbowało wyrwać się z jego młodzieńczej piersi. Początkowy spokój zamienił się w kującą, upierdliwą irytację. Coś było wyraźnie nie tak jak powinno. Nawiedzały go złe przeczucia i boleśnie doskwierały w lewym boku.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Niewiele myśląc ubrał się z powrotem w strój ninja i wyszedł na rześkie powietrze. Droga przez Wioskę Liścia okazała się pięknie oświetlana przez wielki, jasny księżyc. Ruszył przed siebie. Zimny wiatr co chwile targał jego ubraniami oraz włosami. On jednak czuł, że bez tej przechadzki nie zaśnie. Dookoła pozostawało cicho i spokojnie, w ogóle nie wpadał na ludzi. Tylko raz na jakiś czas do jego uszu dochodził szum wiatru.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Gdy jednak dotarł do bramy, coś wyraźnie przykuło jego uwagę. W polu widzenia mignął jakiś szczupły, niewielki cień. Doszedł go odgłos kroków. Tych niezwykle charakterystycznych, wywołanych przez ciężkie, twarde i zabudowane buty bojowe z najwyżej półki.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura – wypowiedział w przestań w akompaniamencie ostrego wiatru i mocnego światła księżyca. – Jesteś gdzieś tutaj?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Tak – westchnęła ciężko. Je głos był pełen bólu i rezygnacji. Nie widziała sensu, żeby się przed nim ukrywać. Dość szybko odnalazł ją wzrokiem, gdy wyszła spomiędzy szumiących, czarnych jak noc i gęsto zbitych drzew.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Co tutaj robisz? – zdziwił się i uniósł brew. Zaraz potem schował lekko skostniałe dłonie do kieszeni spodenek. Dzisiejsza noc okazała się niebywale zimna. Poza tym miała w sobie coś mrocznego i tajemniczego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— A ty? – odpowiedziała słabo.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przyjrzał się jej dokładniej. Dzięki księżycowi dostrzegł wszystko dość wyraźne. Poza standardowym strojem, który dumnie nosiła od kilku tygodni, na plecy miała zarzucony plecak podróżny. Okazał się wypchany całkowicie po brzegi. Na tyle, że ledwo się domykał. Sakura zdjęła także opaskę ninja Liścia ze swojego czoła. Spoglądała na niego ze smutkiem, jakby zupełnie nie chciała, żeby się tu znalazł.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Postanowiłem wyjść na spacer. Ty za to uciekasz z wioski – Sasuke nie zapytał i dobrze o tym wiedziała. Raczej stwierdził fakt. – Dlaczego?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Milczała przez dłuższą chwilę. Spuściła głowę zawstydzona. Był niemal pewien, że przygryza wargi, zastanawiając się co odpowiedzieć. Zauważył gęsią skórkę na jej ramionach. Wiatr wiał coraz mocniej. Nie miał jednak żadnego okrycia, którym mógłby się podzielić. Stał więc bez ruchu, czekając na to co zrobi Sakura.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Tsunade Senju – wydusiła wreszcie. – Mogłaby mnie trenować, muszę ją tylko odnaleźć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Kto ci o niej powiedział? – spytał spokojnie. – Uważasz, że znalezienie tej kobiety będzie proste?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Mistrz Kakashi. Lekko o niej napomknął, gdy prosiłam go o radę dotyczącą treningu. Stwierdził, żebyśmy się doskonale uzupełniały. Sam sensei nie nauczy mnie zbyt wiele, już się z tym pogodziłam — w jej głosie mimo wszystko wyłapał gorycz. – Pewnie będę szukała jej wiele tygodni, ale myślę, że warto – posłała mu nieustępliwe, płomienne spojrzenie wojowniczki. Niemal takie samo, jak wtedy w bibliotece. Wiele tygodni temu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Mówiąc, że jesteś słaba i bezużyteczna nie liczyłam na to, że schowasz głowę w piasek – wypalił zimno, po czym przybrał buńczuczną, pewnie siebie pozę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Co takiego? – zapytała. Nie kryła wcale złości. Widział jak jej oczy rozszerzają się w zaskoczeniu, a twarz tężeje.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Porzucasz przyjaciół. W imię czego? Dobrze wiesz, że Naruto poryczy się jak małe dziecko albo nie daj boże będzie pędził za tobą, żeby sprowadzić z powrotem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Chcę stać się silniejsza – odparowała i zacisnęła stanowczo pięści. – Nie chcę, żebyś mnie powstrzymał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Będę cię powstrzymywał, bo to moja wina.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zatrzymała się wpół kroku. Po raz kolejny posłała mu zaskoczone spojrzenie dużych, zielonych oczu. Wydawała się kompletnie zdezorientowana.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Przepraszam – powiedział, choć przyszło mu to z ogromnym trudem. Pierwszy raz w życiu użył tego słowa i wydało mu się ono niesamowicie obce. Skrzywił się mocno, czując się jakby było zatrute, a jednocześnie modlił się, żeby tego akurat nie zauważyła.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Czemu ty zawsze wszystko utrudniasz? – spytała z pretensją. Niemal krzyknęła. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy. – Zostanę i co dalej? Nie ma mnie kto trenować.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Możesz trenować z Naruto – odpalił niemal natychmiast. – No i możesz też…. ze mną – spojrzał na nią możliwe jak najbardziej życzliwe, choć uśmiech w takiej sytuacji nie wchodził w grę. Tym bardziej, że sam lekko speszył się złożoną propozycją.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Dlaczego nagle zaczęło ci na mnie zależeć? – spytała dość logicznie. Zaraz potem otarła spływające łzy wierzchem dłoni.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dobrze wiedział, że nie chciała, aby je oglądał. Stała się zbyt waleczna. Zbyt dumna. Od kiedy zwierzyła mu się w temacie swojej mamy jeszcze bardziej to rozumiał i akceptował. Odwrócił delikatnie głowę, żeby mogła doprowadzić w spokoju do ładu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Zmieniłaś się – przyznał szczerze. – Nie odchodź. Nie teraz, gdy wszystko zaczęło odnajdywać swoje właściwie miejsce.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Co masz na myśli? – spytała spokojnie, aczkolwiek wyczuł pod spodem drapieżną nutę. Jej oczy pociemniały.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Szybkim ruchem znalazł się za plecami dziewczyny. Na ułamek sekundy użył sharingana, aby mieć pewność, że na pewno go nie ubiegnie. Kątem oka dostrzegł szok na twarzy Haruno. Nie spodziewała się tego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Sakura, dziękuję.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Widział jak sztywnieje, gdy jego ciepły oddech dotarł do jej ucha. Na ramiona wstąpiła nowa gęsia skórka. Oczy rozszerzyły się ponownie, a różowe kosmyki targane nocnym wiatrem lekko łaskotały go w nos.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Dziękuję, Sasuke – odparła i choć nie widział jej twarzy, był niemal pewien, że się uśmiecha.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Wrócisz ze mną, prawda? – spytał dla pewności, gotów zatrzymać ją własnymi rękami, gdyby zaszła taka konieczność.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Tym razem tak – odparła z nutką wesołości.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">On też się uśmiechnął, przypominając sobie przy okazji ich wcześniejszą rozmowę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">***</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trzeci Hokage zmarł kilka miesięcy później. Pamiętał, że wiele osób płakało rzewnie. W dniu pogrzebu nad Konohą rozpętała się burza. Spadł na nich ulewny deszcz, a błyskawice raz za razem oświetlały niebo. Sakura stała tuż obok niego w czasie ceremonii. Parę razy wzdrygnęła się, gdy huki błyskawic docierały do ich uszy. Chciał ją jakoś pocieszyć, sprawiała wrażenie niezwykle smutnej, ale nie było w sumie żadnych słów, które uznał za właściwe. Pocieszanie nie należało do mocnych stron Sasuke. On sam czuł się dość zwyczajnie. Niespecjalnie Trzeciego lubił, choć oczywiście szanował go jak każdy w wiosce.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po początkowej żałobie priorytetem okazało się znalezienie nowego przywódcy wioski. Radni bardzo długo debatowali. Dowiedział się potem od Naruto, że Jiraiya otrzymał propozycję, jednak się nie zgodził. Zgłosił jednak swoją własną kandydatkę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Tsunade Senju została wytypowana na kolejnego Hokage – poinformował od razu, gdy tylko spotkał się z Sakurą.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dygnęła zaskoczona po czym skierowała na niego ożywione spojrzenie. Od razu spostrzegł, jak ciężko było usiedzieć jej w jednym miejscu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Chcę się po nią udać wraz z Naruto i Jiraiyą – zakomunikowała z uśmiechem wstając na nogi. – Muszę ją poznać jak najszybciej, Sasuke.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W pełni to rozumiał, tym bardziej, że zgodziła się nie opuszczać wioski, ale wiedział i czuł, że myśli związane z Tsunade nie opuszczają dziewczyny. Starała się trenować z nim. Niejednokrotnie prosiła również Uzumakiego. Jednak taka forma treningu okazała się dla niej trudna, mimo że się starała. Uchiha dostrzegał ten brak swobody. Ona wciąż nie odnalazła swojej najlepszej drogi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Powodzenia, Sakura – uśmiechnął się ledwo zauważalnie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">— Do zobaczenia, Sasuke – jej oczy skrzyły się żywiołowo. Energia, która emanowała czasem z tej dziewczyny bardzo przypominała mu tą od Naruto. Mieli ze sobą więcej wspólnego, niż się z początku wydawało.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Gdy go mijała lekko musnęła swoimi długimi, smukłymi palcami jego dłoń. Pieszczota okazała się na tyle delikatna, że z początku wydawała się wtłącznie wytworem fantazji. A jednak kryło się za tym coś pięknego. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Był spokojny. Wiedział, że Sakura wróci. Zresztą u boku Naruto nic nie miało prawa jej zagrozić.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFiuu1AI2rbOgM6VQzLJakOQZXELQ7aZ2S9qA9L-6S_OqzuAYhHsMDtW14RljozzHWEvcfs_9odXxnWjABy5V9tbZ8IjVq1bWdGwsBeTgnh4VMkuBN0uF3whpV33AaJvwwVzC-rDzQe5mMOF6gxMgyjO5coKCFObLzkp-ZxScJYpZD_HyU4xhvBLDGXw/s640/111main-qimg-936a3498066e4d3f0953d6c15a0744c4-lq.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="479" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFiuu1AI2rbOgM6VQzLJakOQZXELQ7aZ2S9qA9L-6S_OqzuAYhHsMDtW14RljozzHWEvcfs_9odXxnWjABy5V9tbZ8IjVq1bWdGwsBeTgnh4VMkuBN0uF3whpV33AaJvwwVzC-rDzQe5mMOF6gxMgyjO5coKCFObLzkp-ZxScJYpZD_HyU4xhvBLDGXw/w300-h400/111main-qimg-936a3498066e4d3f0953d6c15a0744c4-lq.jpg" width="300" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Hej! <br />Długo mnie tu nie było, ale wreszcie wracam i mam nadzieję, że z przytupem :D Kolejne teksty dla was oraz następne pomysły już się tworzą. Moje pierwsze SasuSaku z pozytywnym zakończeniem hahaha <3 Choć muszę przyznać, że pisanie o dwunastolatkach to dla mnie coś nowego. Sasuke średnio kanoniczny, ale skoro miałam niejako zamienić ich rolami, to wymagało to pewnych modyfikacji. <br />Kochana K. to dla Ciebie. Długo mi zeszło, ale wierzę, że powyższy tekst zrekompensował Ci ten czas choć troszeczkę. Miałam na niego kilka pomysłów, ale ostatecznie wyszło coś takiego. Kocham SasuSaku i dziękuje Ci z całego serducha, że znów mogłam o nich coś napisać. <br />Do następnego :D </div>Lacerta http://www.blogger.com/profile/03478590137899027886noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-56224359847531524162023-04-08T22:13:00.005+02:002023-04-08T22:15:08.833+02:00🥚🐰🧺<div style="text-align: center;"><b> Wesołych Świąt, Kochani! Z buziakami od ekipy Zbawienia~</b></div><div style="text-align: center;"><b><br /></b></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgQPP9GUNiQVAfaqfDteBxhmM_xd7IIR5A_hTLXYXhC9U3VRAjQYNHZKn78Xk9jzrlGEe7bFieXUtCvmMFTuGOlircjscJRRqQiV15QzEwp2JAl2ulAZkNGiM1cNC4sGXwmVNY5Yl5bpZQSvUX0CPwCq2Zzz1s51bHDCciEodZI_LM6w4aJgaHMdgacQ/s762/Happy-Easter-naruto-30376347-762-488.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="488" data-original-width="762" height="306" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgQPP9GUNiQVAfaqfDteBxhmM_xd7IIR5A_hTLXYXhC9U3VRAjQYNHZKn78Xk9jzrlGEe7bFieXUtCvmMFTuGOlircjscJRRqQiV15QzEwp2JAl2ulAZkNGiM1cNC4sGXwmVNY5Yl5bpZQSvUX0CPwCq2Zzz1s51bHDCciEodZI_LM6w4aJgaHMdgacQ/w478-h306/Happy-Easter-naruto-30376347-762-488.jpg" width="478" /></a></div><br /><b><br /></b></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-24672127671404201192023-03-28T16:00:00.002+02:002023-03-28T23:00:46.637+02:00Zmarnowana szansa [ShikaHina] dla K.<blockquote><p style="text-align: center;">Shikamaru pożegnał ją smutnym spojrzeniem i odszedł w stronę baru. Ciepło jego dłoni nie opuszczało jej talii, a gdy zastąpiło je ramię Naruto, poczuła zawód. Gesty Uzumakiego zdawały się sztuczne i nieporadne. Momentami wręcz wymuszone, jak między dwoma nastolatkami, którzy podejmowali pierwsze, nieudolne próby bliskości.<span></span></p><a name='more'></a><p></p></blockquote><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zapach ramenu sączył się z niedomkniętego, kartonowego
pudełka wypełniając wlokącą się między piętrami windę. Mimo pory lunchowej
aromat wieprzowego wywaru i mdłe opary umami sprawiały, że nieprzetrawione
resztki śniadania, rozwodnione parzącym przełyk kwasem, podchodziły Hinacie do
gardła. Wcale nie chciała tu być. Mimo zniesienia obostrzeń, biuro rządzone
nowymi, homeofficowymi możliwościami, nadal świeciło pustkami, a jej narzeczony
dwoił się i troił, aby odzyskać kontrakty utracone przez pandemię, często
zapominając o jej obecności. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Moegi uśmiechnęła się do niej radośnie zza recepcyjnej lady,
bez pytania otwierając dwuskrzydłowe drzwi prowadzące na piętro. Minęła gromadę
biurek tworzącą prosty open space i przejścia do nielicznych gabinetów, gdy tuż
przed nią pojawił się Naruto z telefonem przytkniętym do ucha. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Hinatka? Co ty tu robisz? — Był zagubiony. Bez problemu
wyczytała to z jego twarzy i zdezorientowanego tonu. Gwałtownie wypuściła
powietrze, jednocześnie pozbywając się fali wściekłości i zacisnęła palce na
papierowych uszach cateringowej torby. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zapomniał. <i>Znowu.</i>
W dodatku słysząc awanturniczy ton rozmówcy, rzucił jej spojrzenie
szczeniaczka, który nasikał na dywan i przepraszał bez grama żalu, jedynie aby
uniknąć konsekwencji. Wyminął ją i popędził do wyjścia, darując sobie nawet
najgłupsze wymówki, jakby cała ta sytuacja tłumaczyła się sama. W końcu każdy
kontrahent był obecnie bezcenny dla biznesu, pozwalając przetrwać kolejny okres
rozliczeniowy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Huk zamykanych drzwi był niczym policzek, od którego się
wzdrygnęłą. Ręce zaczęły drżeć od ciężaru jedzenia, którego zapach za bardzo
przypominał jej blondyna, żeby była w stanie cokolwiek przełknąć. Żałowała, że
opuściła roboczy barłóg, w którym pracowało jej się tego dnia zaskakująco
produktywnie i pofatygowała się tu, specjalnie zahaczając o Ichiraku, marnując
dodatkowe pół godziny. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Odwróciła się, nerwowo pocierając i drapiąc dolną powiekę,
żeby powstrzymać pojawiające się pod nią łzy. Chciała zniknąć. Jak najszybciej
znaleźć się w domu i uniknąć konfrontacji z kimkolwiek, kto mógłby ją
rozpoznać. Jednak wszechświat zdawała się mieć tego dnia wyjątkowo silne zapędy
sadystyczne, bo z gabinetu wyszedł właśnie wiceprezes i wpadł prosto na nią. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span><span style="text-indent: 36pt;">Przetarł twarz. Oczy piekły go przy każdym mrugnięciu, a
dociśnięcie powiek palcami dawało jedynie chwilową ulgę. Kolejne trzy,
pojawiające się znikąd na jego outlooku, były ostatecznym potwierdzeniem, że
nadszedł czas na przerwę. Naruto ulotnił się pod pretekstem kolejnego spotkania
i zostawił go zasypanego administracyjnymi i księgowymi bzdurami. </span><i style="text-indent: 36pt;">Jak zawsze.</i></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Tuż po studiach, gdy miał trochę doświadczenia z firmy ojca,
a Uzumaki zdobył potrzebny do otwarcia biznesu kapitał, zgodził się pomóc przy
założeniu firmy i kierowaniu nią przez pierwsze miesiące. Nie spodziewał się,
że zarządzanie przedsiębiorstwem przerośnie blondyna tak bardzo, że nie będzie
w stanie funkcjonować samodzielnie. Był świetnym przedsiębiorcom i
marketingowcem. Wychodził zwycięsko ze wszystkich negocjacji i biznesowych
spotkań, ale w każdym innym aspekcie stanowił katastrofę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Za to Shikamaru, choć urabiał się po łokcie, nie czuł
jeszcze potrzeby powrotu do rodzinnej firmy. Nie miał też serca pozostawiać
przyjaciela na pastwę korposi, którzy zrobiliby wszystko poza pracą, aby zdobyć
skomplikowanie brzmiące stanowisko z donośnie enigmatycznym skrótem,
przywilejem nieograniczonej władzy i górnymi widełkami na liście płac. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wstając, klepnął każdą z kieszeni w jeansach i marynarce,
próbując przypomnieć sobie, gdzie w porannym pośpiechu wsadził papierosy. W
pogiętym kartoniku pozostały już tylko dwie sztuki i szczerze wątpił, aby
wystarczyły mu do momentu, w którym miałby szansę je dokupić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nerwowo obracając między palcami przedostatniego, wyszedł
spiesząc się na parking, gdzie mógłby w spokoju podwędzić płuca tytoniem i
rozsmakować się w nikotynie. Mechanicznie wyminął stojącą na samym środku
przejścia kobietę, zanim uświadomił sobie, że z biura pracował dzisiaj jedynie
on i Uzumaki. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Hinata? — Zdziwił się widząc ją, minuty po tym jak blondyn
wybiegł na spotkanie. Dostrzegając lunch w jej rękach, cień zrozumienia
przebiegł mu po twarzy. Zaraz po nim pojawił się gniew. Młotek wystawił ją do wiatru.
<i>Po raz kolejny.</i> I pewnie nawet nie
zdając sobie sprawy jak chore i lekceważące jest jego zachowanie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Shikamaru… — Próbowała udawać, że wszystko jest okej.
Posłała mu niewyraźny, pozbawiony zwykłej promienności uśmiech i unikając
analitycznego spojrzenia, rozglądała się szukając wymówki. — Przy… przywiozłam
coś do jedzenia. Naruto wziął dzisiaj jedynie śniadanie, no i pomyślałam, że… —
Urwała, jakby dotarło do niej, że powiedziała coś, czego nie powinna. —
Ostatnio wspominał, że żaden Pan Kanapka do was nie wpada, a sam pewnie nigdzie
by nie poszedł. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Hn. No tak. Wiesz, on już raczej dzisiaj nie wróci… Ale ja
z chęcią zjem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Co? Nie! To znaczy… to zupełnie niepotrzebne. Wrócę do
domu i… — Miała zamiar się odwrócić i uciec, ale Nara nie planował jej słuchać.
Wystarczyło, że jego kumpel zachowywał się jak skończony idiota. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Daj spokój. Żaden problem. I tak właśnie robiłem sobie
przerwę. Chodź. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie czekając na jej reakcję, zabrał od niej torbę i cofnął
się w stronę swojego gabinetu. W wolnej dłoni miętosił papierosa, próbując
ignorować suchość gardła i zdrętwiały język. Kwaśny posmak porannej kawy
zaatakował mu ślinianki, gdy zapach jedzenia w końcu do dotarł do nosa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pomieszczenie było zaskakująco schludne i zorganizowane.
Kątem oka dostrzegł, że zszokowało to kobietę, przyzwyczajoną do chaotyczności
narzeczonego. Przeniósł laptopa i kilka segregatorów na komodę, robiąc miejsce
na jeszcze ciepłe opakowania i podszedł do okna.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Będzie ci przeszkadzać, jeśli…? — rzucił w jej kierunku,
podnosząc papierosa. Pokręciła głową, sięgając po coś do torebki. — Super.
Tylko nie mów nic Moegi. Zabiłaby mnie, gdyby wiedziała, że tu popalam. Shino
przymknął oko na bhp i wyłączył czujkę dymu, ale ta dziewczyna… Upierdliwe.
Jakby mnie przyłapała… ręka, noga, mózg na ścianie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zaśmiała się, co okazało się dla niego zaskakująco
przyjemne. Serce zabiło mocniej, widząc jak rozpromienia się chociażby na
chwilę. Podszedł do okna i otworzył górną część na oścież, a przyjemnie
lodowate, październikowe powietrze wdarło się do środka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zapalił, oparł łokieć o framugę i zaciągnął się,
przymrużając z ulgą oczy. Kroki Hyuugi jak zwykle były miękkie i ciche,
zdradzane przez skrzypienie skórzanej kurtki. Kiedy stanęła tuż przed nim,
pogrzebała w torebce, którą zaraz rzuciła na parapet i sama zapaliła jednego z
tych grubych, ultra męskich i skrajnie gorzkich szlugów. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie patrz tak na mnie. Brzydki nawyk po byciu kelnerką.
Nie palisz, nie masz przerwy. — Rzuciła niemrawo, trochę od niechcenia, a
jednocześnie nieco gniewnie. Co stanowiło chyba najgwałtowniejszą reakcję jaką
kiedykolwiek u niej widział. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie wiedziałem, że pracowałaś w gastro. — Strzepnął popiół
i zapatrzył się na chmury, co wcale nie przeszkadzało mu w obserwowaniu jej.
Uśmiechnęła się smutno i wzruszyła ramionami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Mało kto wie. Pracowałam nad materiałem o knajpach w
pandemii. Nielegalnych otwarciach, śmieciowych umowach i brakach wynikających
ze zdalnej działalności uniwersytetów. — Wystawiła przedramiona za okno.
Unikając kontaktu wzrokowego, przyglądała się jak żarzące drobinki porywa
wiatr. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Była intrygująca. Cicha i spokojna, niekłopotliwa. Nawet w
towarzystwie ich licealnej paczki rzadko się odzywała, nie widząc sensu w
zabieraniu głosu, bez wartościowego wkładu. Zdecydowanie częściej przelewała
swoje spostrzeżenia na papier. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— A teraz nad czymś pracujesz? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przestąpiła z nogi na nogę, mieląc w ustach słowa i
rozważając, czy jest sens dzielić się swoim nudnym życiem. W końcu wzruszyła
ramionami i zaciągnęła się dymem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nic specjalnego — stwierdziła, drapiąc się w policzek.
Spomiędzy nozdrzy i półprzymkniętych ust wyleciał siwy obłok.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zaśmiał się lekko i przytaknął, rozważając czy coś
powiedzieć.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Rzuciła kolejne nerwowe, pełne niepewności spojrzenie.
Mierzyli się nimi, a ona nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w ciemnych
tęczówkach dostrzegła nić zrozumienia, które miało niebezpieczny błysk litości.
W końcu wyrzuciła żarzącego się dalej peta i podeszła do biurka. Cienka tektura
nieprzyjemnie trzeszczała, gdy Hinata wyciągała kolejne pudełka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ramen wołowy, wieprzowy i dwa mixy pierożków. No i
zestaw warzyw w tempurze. Wszystko robione osobiście przez szefa Ichiraku.
Słysząc, że to dla Naruto, nie dał Ayame nawet tego zapakować. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Stary Teuchi ma do niego słabość — zaśmiał się Nara
zamykając okno. — Niech zgadnę — dodał po chwili, podchodząc i odchylając wieko
losowego pojemnika. — Dołożył też garść ciastek ryżowych na koszt firmy?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jakżeby inaczej — potwierdziła, odgarniając spadające
na twarz włosy. Strzał nikotyny w końcu rozpłynął się po organizmie, nieco ją
rozluźniając. Brzuch zaburczał donośnie, domagając się posiłku, chociaż zapach
wywaru nadal wywoływał u niej lekkie mdłości. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Marszcząc nos odsunęła jak najdalej od siebie obie zupy i
klapnęła na fotel rozrywając pałeczki. Zapominając gdzie jest, sięgnęła po
koszyczek z gyozami, niecierpliwym ruchem wepchnęła całego pierożka do ust,
wypełniając nim policzki i z rozkoszą przeżuwała. Dopiero po chwili zauważyła,
że Nara dalej stał, przyglądając się jej z zainteresowaniem. Czując jak
fragment farszu przykleił się do zębów, mimo paniki, najpierw zasłoniła część
twarzy dłonią i dopiero odważyła się odezwać.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— O nie… Podsiadłam cię! Już się przesiadam — oznajmiła
chwytając jedzenie i startując do ucieczki. Jednak męska dłoń opadła na jej
ramię i zatrzymała w miejscu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Spokojnie. Tu jest więcej niż jedno krzesło — wskazał
podbródkiem na dwa fotele, po drugiej stronie mebla. — Coś do picia? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie czekał na odpowiedź. Podszedł do szafki, na której
wieńcu postawiony był prowizoryczny blat. Rozerwał stojącą obok zgrzewkę wody i
napełnił elektryczny czajnik. Zanim zawartość się zagotowała, postawił pudełko
z herbatami przed nosem kobiety, a sobie nasypał kawy do kubka, z którego
wcześniej wyrzucił zeschnięte fusy.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— W zasadzie jestem między sprawami. — Przerwała ciszę,
chociaż zazwyczaj nawet ta najbardziej niezręczna nie sprawiała jej problemu. —
Czekam na klepnięcie artykułu dla Konoha Times, ale chyba nic z tego nie
będzie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie patrzył w jej stronę, a jednocześnie wydawał się w
pełni skupiony na jej słowach. O dziwo dawało jej to większy komfort i poczucie
zrozumienia, niż kontakt wzrokowy, który wiecznie utrzymywał jej narzeczony,
szybko mętniejącymi od braku zrozumienia oczami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie mówi tak, jakby to było nic — skarcił ją. —
Publikacja tam wcale nie jest łatwa. Sama propozycja i wzięcie twojego tekstu
do oceny to duże osiągnięcie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przytaknęła niepewna, co może odpowiedzieć. Przechyliła
głowę, chowając się za włosami, żeby chwilę później odrzucić je nerwowo za
ramię. Neutralne stwierdzenie w jego ustach zabrzmiało jak komplement, a ona
nie potrafiła ich przyjmować, nawet jeśli poczuła się dziwnie doceniona.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pałeczki obiły się o ścianki pudełka, gdy próbowała
wydłubać przyklejone do nich ziarenka sezamu. Z niezrozumiałych dla samej
siebie powodów pożałowała, że przed wyjściem nie zdecydowała się na zrobienie
makijażu. Myśli błądziły same, przeprowadzając nagłą inwentaryzację wszystkich
krost i niedoskonałości dostrzeżonych w ostatnim tygodniu, odbierając jej
resztkę pewności siebie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Potrzeba wyglądania lepiej pojawiła się znikąd i boleśnie
przypomniała o wszelkich kompleksach. Nie czuła jej, odkąd świat zamknął się
przez wirusa, a jej i tak mocno niezależna praca, zmieniła się w wielogodzinne
posiadówki z laptopem i dresem w roli głównej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wzdrygnęła się, gdy plastikowy pstryk czajnika wyrwał ją
z zawieszenia. Mężczyzna ponownie nie skomentował jej zachowania. Przelał wrzątek
do kubków i postawił je na blacie między nimi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Bez urazy, ale Naruto mógłby przestać żywić się
wyłącznie tym — rzucił uchylając wieko jednego z opakowań. Skrzywił się,
zaciągając przesiąkniętym przyprawami powietrzem i odłożył. — Może i to
najlepsza ramenownia w mieście, ale jedzenie ciągle tych samych klusek jest
upierdliwe. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przytaknęła śmiejąc się do własnej porcji. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ostatnio dodali gyozy. — Wskazała mu leżącą obok niego
porcje. — Ale przy częstotliwości z jaką od nich zamawiamy, na nie też już ledwo
mogę patrzeć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Hm. Następnym razem wybierzemy coś innego. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Następnym razem? — wymamrotała rumieniąc się. Zamiast
odpowiedzieć rzucił jej tajemnicze spojrzenie i wgryzł się w zielonego
pierożka.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie pamiętała kiedy ostatnio widziała go w bluzie. Od lat
spotykali się wyłącznie podczas biznesowych imprez i formalnych, chociaż nadal
przyjacielskich, spotkań na których każdy wciskał się w smart casualowy outfit,
udając, że jest poważnym dorosłym. Gdy zadzwonił, z pytaniem czy może podjechać
i zostawić jakieś dokumenty, spodziewała się, że wpadnie, wyrwany prosto z
biura.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Coś nie tak? — Uniósł brew nadal stojąc w progu i
czekając aż wpuści go do środka. Nic nie mówiąc odsunęła się od drzwi i posłała
mu łagodny, przepraszający uśmiech. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Odzwyczaiłam się od luzackiego ciebie — zażartowała
nieśmiało, zamykając za nim. Sportowy ciuch dodawał mu młodzieńczego uroku,
przez który nie mogła przestać na niego zerkać. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Wybacz, że cię rozczarowałem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie! To nie tak. Podoba mi się — zapewniła, chociaż natychmiast
spięła się, przerażona własnymi słowami, które zbył milczeniem. — Naruto
powinien niedługo być. Jeżeli nie spieszy ci się, możesz na niego zaczekać i od
razu wszystko załatwić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przytaknął. Niepewna co ze sobą zrobić zaczęła wyłamywać
palce. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie będziesz miał nic przeciwko? Muszę dokończyć… —
machnęła dłonią, wskazując pomieszczenie, z którego przyszła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wzruszył ramionami.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jeśli nie będzie ci to przeszkadzać. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Pracuję w ogrodzie i… mam wolny leżak. — Uśmiechnęła
się, wiedząc, że mężczyzna nie przepuści żadnej okazji do podziwiania
pochmurnego nieba.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Czy wspominałem, że cię uwielbiam?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zaczerwieniła się, chociaż była pewna, że jego słowa są
jedynie żartem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przeszli przez salon i znajdujące się w nim tarasowe
drzwi. W miękkim świetle popołudniowego słońca uśmiech uwidaczniał mu pierwsze
zmarszczki i odrastający zarost. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Westchnęła nie do końca świadomie rozkoszując się leniwą
bezschludnością, tak odmienną od biznesowej gotowości Uzumakiego. Miała
wrażenie, że chociaż Naruto był bardziej dziecinny w ich ekipie, to Shikamaru
zachował prawdziwie młodzieńczego ducha. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Usiadła na leżaku, przerzucając pozostawione na nim
rzeczy, żeby odnaleźć najwygodniejszą pozycję. Nie zwracała uwagi na mężczyznę,
który niespiesznie rozejrzał się. Cisza między nimi była znacznie wygodniejsza
od niezręcznych rozmów. Z jakiegoś powodu, bez słów rozumieli się najlepiej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zanurzona w kocu momentalnie odcięła się od otoczenia.
Pędziła palcami po klawiaturze, próbując uchwycić myśl, która pojawiła się tuż
przed hukiem dzwonka do drzwi, a teraz bladła, rozproszona towarzystwem Nary.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie męczą cię ambitne tematy? Walka z nimi wydaje się
bardzo kłopotliwa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wystraszyła się, słysząc go tuż za sobą. Mięśnie boleśnie
się spięły, a w głowie zakręciło od zapachu proszku i dezodorantu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ja… — Przymknęła laptopa chcąc uniknąć przenikliwej
oceny, nagle zupełnie niepewna swojej pracy. Nie była przyzwyczajona do
opowiadania o niej. W zasadzie nikt o nią nie pytał, więc zebranie myśli nie
było najłatwiejsze. — Chyba zwyczajnie nie wyobrażam sobie pisać o niczym
innym.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przytaknął ze zrozumieniem. Pochylony nad nią, z twarzą
tuż przy jej policzku, wzbudzał niebezpieczną ekscytację. Odgarnęła włosy z lewego
ramienia, żeby ciepły oddech mógł łaskotać szyję. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— To nad czym teraz pracujesz?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przygryzła wargę, czując dreszcz przechodzący od łopatki
po obojczyk. Odwróciła się żeby spojrzeć na jego profil, a on w tym samym
momencie obrócił głowę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Na prawdę chce ci się o tym słuchać?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wyprostował się i znów wzruszył ramionami. Skóra w
kącikach oczu zmarszczyła się od delikatnego uśmiechu, gdy popatrzył w niebo.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— To może i kłopotliwe, ale lubię czytać twoje historie.
Miło byłoby posłuchać jednej osobiście. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span><span style="text-indent: 36pt;">Wspólne biznesowe lunche z pozornie idealnym
narzeczeństwem Uzumakich było jedną z najbardziej upierdliwych rzeczy, jakie mu
się przytrafiały. Często wzbudzał na nich litość lub rozbawienie kontrahentów,
gdy przychodził sam, pozostawiając obok siebie puste krzesło. Jednak on nie
potrafił nawet wyobrazić sobie przyprowadzenia jakiejkolwiek kobiety, gdy
najbardziej interesująca siedziała tuż przed nim.</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Naruto coraz częściej traktował Hinatę niczym przynoszący
szczęście amulet i najpewniejszy element własnego życia. Poświęcał jej coraz
mniej czasu, zapominał o spotkaniach, imitacjach randek. Dla Shikamaru była to
okazja do zbliżenia się. Chociaż wcale tego nie planował, zwykła grzeczność
przeistoczyła się w pokraczną bliskość. A ich relacja zmieniła się w upośledzoną,
uczuciową przeciwwagę.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie robili niczego złego. Ich spotkania nie były
intencjonalnymi schadzkami, raczej łapaniem nadarzających się okazji. Dotyk,
chociaż dający ulgę, był niewinny. Dla postronnego obserwatora mógł być nawet
przypadkowy. Tak przynajmniej tłumaczył się przed własnym odbiciem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wchodząc do restauracji nie myślał wiele. Roztrząsanie
własnych działań było kłopotliwe i męczące. Prezentowa torba bujała się
zaczepiona o jego nadgarstek, gdy podążał za kelnerką w stronę zarezerwowanych
miejsc. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Hyuuga jak zwykle przyszła pierwsza. <i>Sama.</i> Siedziała na krześle najbardziej oddalonym od reszty sali, by
móc reporterskim okiem obserwować ją, podczas najnudniejszych momentów
spotkania. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Hinata — wypowiedział jej imię delikatnie, niemal z czułością.
Zamyślona, najpierw się wzdrygnęła. Powoli odwróciła wzrok od trzymanej w
dłoniach szklanki i przeniosła go na mężczyznę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Widząc Shikamaru rozpromieniła się, a on sam nie potrafił
powstrzymać uśmiechu dostrzegając radość w jej wiecznie smutnych oczach. Bez
słowa postawił przed nią prezent. Przyglądał się jak zaskoczona zagląda do
środka i wyciąga niewielką ramę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Co to? — Zaintrygowana pogładziła lakierowaną
powierzchnię, chroniącą zamknięte pod nią, podstarzałe drewno. Kiedy nie
odpowiedział, odwróciła je przodem do siebie. Wciągnęła gwałtownie powietrze
widząc charakterystyczną czcionkę konohańskiej gazety i swoje nazwisko przy
tytule artykułu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Shikamaru… to… — zająknęła się nie wiedząc co
powiedzieć. Wpatrywała się to w oprawiony fragment gazety, to na mężczyznę, a
gdy wzruszył ramionami zbywając niezręczność, zaśmiała się, bo uwielbiała ten
gest. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Mówiłem. Publikacja tam to duży sukces. Nie powinnaś go
sobie umniejszać. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Dziękuję — wyszeptała. Odkładając podarunek, podniosła
się żeby stanąć bliżej niego. Z pozoru niewinne przytulenie, oznaka
przyjacielskiej wdzięczności, rozgrzała ich oboje. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zaciągając się jego zapachem, opuściła powieki i na
moment zapominając gdzie się znajdują, uniosła się na palcach składając na jego
policzku nieco zbyt długiego całusa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— To naprawdę wiele dla mnie znaczy — wyszeptała wprost
do jego ucha. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Odliczając sekundy, pochylił się nad nią i oparł głowę na
jej skroni. Boleśnie wczepił palce, spoczywającej na jej talii dłoni, pragnąć
by ta chwila trwała wiecznie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— A co to za przytulaski beze mnie? — Naruto był jak
zwykle nieznośnie głośny. Zjawił się przy nich, wzbudzając zainteresowanie lub
irytację wśród ludzi zajmujących okoliczne stoliki. Nara perfekcyjnie
wykalkulowanym, ale jednocześnie swobodnym ruchem, puścił kobietę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Musiałem pogratulować naszej zdolnej dziennikarce.
Dzisiaj Times, jutro Pulitzer. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— He? — Zdziwienie odbijające się na twarzy Uzumakiego,
było świerzbiąco irytujące. Shikamaru mógłby przysiądz, że widzi jak
wspomnienia przelatują mu w głowie, szukając jakiegokolwiek wyjaśnienia. — A! —
Gdy w końcu zrozumienie nadeszło, nie towarzyszyło mu najmniejsze poczucie
winy. — No co ty Hinatka, czemu nie mówiłaś? <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ja… wspominałam kilka razy… — wymruczała, siadając na
swoim miejscu. Jednak narzeczony nie zwrócił na jej słowa najmniejszej uwagi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Musimy to uczcić. Pójdziemy dziś na ramen! — Jego entuzjazm,
zazwyczaj zaraźliwy, zdemotywował pozostałą dwójkę. Zmieszana kobieta, potarła
materiał opinającej uda spódnicy, hamując mdlący napływ śliny. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Taki sukces chyba zasługuje na coś wyjątkowego, nie
sądzisz Naruto? — Shikamaru rzucił uwagę niby od niechcenia, starając się
zasiać w ograniczonym rozumie kolegi, ideę czegoś ciekawszego, jednak w jego
głąbowatym spojrzeniu bez problemu dostrzegł, jak beznadziejnie próżne są
wszelkie starania. — Jak to jest, że na wszystkie spotkania potrafisz znaleźć
miejsce w najmodniejszych knajpach, a do świętowania wybierasz Ichiraku?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Aj tam. — Zbył go, machnąwszy lekceważąco dłonią. —
Ramen jest po prostu najlepszy na wszystko! Nie, Hinatka?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nara zacisnął szczękę. Na jego szyi pojawiły się
pulsujące niebezpiecznie żyły. Hyuuga widząc to, posłała mu uspokajające,
chociaż smutne spojrzenie przegranego i obojętnym głosem zwróciła się do
narzeczonego.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Oczywiście, Naruto… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify;"><span lang="pl"> </span><span style="text-indent: 36pt;">Wszystkie gale były tak samo nudne. Nieważne czy dedykowane
były młodocianym, napędzanym energetykami startupowcom, czy starym rekinom
biznesu, którym zabrakło już oceanu. Wchodząc na salę, Shikamaru od razu
kierował się do tablicy z rozpiską miejsc, na której </span><i style="text-indent: 36pt;">jak zawsze </i><span style="text-indent: 36pt;">odnalazł się tuż obok nazwisk ojca i jego wspólników.</span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Westchnął zrezygnowany. Organizatorzy jak zwykle nie
sprawdzili firmy, do której wysłali zaproszenie, i chociaż przyszło ono na
poprawny adres, wylądował przy stole Nara Farmaceutical. Teraz pół wieczoru
musiał spędzić na kłopotliwych wymianach biznesowej grzeczności oraz kurtuazyjnym
dupowłażeniu, skierowanemu nie tylko do jego ojca, ale i niego. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Żałował, że nie mógł spędzić tego czasu z Hinatą, która
uratowałaby go od męczarni, od czasu do czasu rzucając kąśliwym spostrzeżeniem,
skierowanym jedynie do jego uszu, czy półżartem na temat najbardziej dla niego
męczących elementów wieczoru, które ostatnio wyłapywała podejrzanie dobrze.
Wiedział jednak, że pójście do obsługi i próba zmiany miejsca, skończyłaby się
jednym wielkim chaosem, w którym latający niczym bezgłowe kurczaki kelnerzy
próbowaliby zamienić nakrycia, a ulokowane przy stole razem z Uzumakimi snoby
splułyby sie nad niedogodnościami przejścia kilku kroków. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Ostry blask reflektorów zgasł, a salę spowiło przyćmione
światło wielokolorowych lamp, oznajmiając, że część oficjalna nareszcie
dobiegła końca. W samą porę, bo ilość kobiecych perfum i cząstek lakieru do
włosów unoszących się w powietrzu, ograniczała jego przydatność do
niebezpiecznego minimum. Zaduch osadzał mu się na zębach szybciej niż opary
kawy, a ciężkie kwiatowe aromaty wgryzały się w skórę i wysuszały spojówki
skuteczniej niż pozbawione mrugnięć maratony przed służbowym monitorem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> Podniósł się,
nieśpiesznie starając się wtopić w otaczające go poruszenie i ludzi, którzy
zmierzali na improwizowany parkiet. Okrągłe stoły ustawione w ten sam,
pozbawiony logiki sposób co zawsze, ułatwiły mu znalezienie Hinaty i porwanie
jej chociaż na kilka przyjemnych sekund.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zanim zdążyła zaprotestować, płynęli wśród kilkunastu innych
par, otoczeni gwarem rozmów i przesadnie elegancką muzyką. Milcząc chłonęli
swoje towarzystwo, odcinając się od męczącego wieczoru. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Chociaż nienawidził tańca, uważając go za upierdliwy
przeżytek biznesowej etykiety, dzisiaj był wdzięczny tej niedorzecznej
staromodności. Czując wtulające się w niego drobne ciało, chociaż przez chwilę
mógł udawać, że wszystko jest tak jak powinno być. Nawet palące poczucie winy i
gniecąca go nienawiść do samego siebie, nie mogły mu tego zepsuć.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Melodia się zmieniła, a niedaleko nich, spomiędzy tłumu
wynurzyła się znajoma blond czupryna. Zanim Uzumaki zdążył rzucić jakimkolwiek,
denerwującym żartem, Shikamaru pożegnał ją smutnym spojrzeniem i odszedł w
stronę baru. Ciepło jego dłoni nie opuszczało jej talii, a gdy zastąpiło je
ramię Naruto, poczuła zawód. Wszystkie jego gesty zdawały się sztuczne i
nieporadne. Momentami wręcz wymuszone, jak między dwoma nastolatkami, którzy
podejmowali pierwsze, nieudolne próby bliskości. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span><span style="text-indent: 36pt;">Mało kto pamiętał już o palaczach, chociaż nadal było ich
zaskakująco dużo. Nare wcale nie zdziwiło, że organizator zapomniał wyznaczyć
miejsca na dymka. Stanowiło to pewną upierdliwość, gdy powolnym krokiem
przemieszczał się korytarzami w poszukiwania wyjścia na zewnątrz, jednak
jednocześnie był wdzięczny, że nie musiał pakować się do jednej z tych głupich
budek dla palaczy, przypominających klatkę w zoo.</span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Parterowy taras oświetlony jedynie blaskiem pobliskich
latarni wydawał się idealną kryjówką. Ceglane mury uniwersyteckiego gmachu
doskonale chłonęły dźwięki odbywającego się wewnątrz przyjęcia, pozwalając mu
oderwać się na chwilę od irytującej kakofonii. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przystanął przy balustradzie i odpalił papierosa. Chłód
zaczął powoli wpełzać pod lekki materiał garnituru, mimo to wolał stać w
miejscu niż robić okrążenia po spękanej, betonowej posadzce. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jak to jest, że zawsze odnajdujesz najlepsze miejsca do
ucieczki? — Zaśmiał się, kciukiem drapiąc zarośniętą brodę. Chociaż starała się
zakraść, nie zaskoczyła go. Spodziewał się, że nie przepuści okazji do
wspólnego <i>papierosa</i>. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jak to jest, że mimo to zawsze mnie znajdujesz? —
odpowiedział, przyglądając się jej drobnej, zbliżającej się sylwetce.
Rozbawiona wpatrywała się w niego, spojrzeniem żywszym, niż wszystkie, które
widział u niej przez lata.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Chyba mam do tego talent — oświadczyła, kładąc dłonie
na klapach marynarki. Prawą przesunęła powoli pod materiał, opierając ją tuż
przy jego łomoczącym sercu. Zgrabne palce zanurzyła w wewnętrznej kieszeni,
wyławiając z niej paczkę i wyciągając papierosa. Gdy go odpalała, Shikamaru
dostrzegł drżenie jej ramion. Przytrzymując własnego szluga w kąciku ust,
ściągnął marynarkę i zarzucił na kobietę. Przesunął ją, dociskając do kamiennej barierki i
zasłaniając sobą przed wszystkimi wścibskimi duszami, które przeszłyby przez
drzwi w poszukiwaniu świeżego powietrza. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Byłaby wielka szkoda, gdyby twoje perfumy przyćmił
smród szlugów — oznajmił, przekładając peta między palce i nachylając się nad
nią. Mimo tytoniu, miała przyjemny, słodki oddech i jeszcze słodsze usta.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przymknęła powieki, gdy nosem drażnił jej czoło, a wolną
ręką gładził plecy tuż nad pośladkami. Zachichotała czując jego wargi tuż przy
uchu. Powoli wędrujące wzdłuż linii żuchwy, aż do ust. Jęknęła niemal
doprowadzając go do szaleństwa, gdy wreszcie ją pocałował i zaczął pieścić jej
podniebienie językiem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span><span style="text-indent: 36pt;">Czytając sms doskonale wiedział, czego się spodziewać.
Spotkanie się w parku, na neutralnym gruncie było aż nadto wyrazistym
przekazem. Mimo to stojąc na brukowanym mostku i wsłuchując się w plusk wody
miał jeszcze nadzieję na inne zakończenie.</span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przyszła ubrana w zwiewną, błękitną sukienkę z printem
pełnym pastelowych chmur, a on, pierwszy raz w życiu, zupełnie nie wiedział co
o tym sądzić. Przystanęła w bezpiecznej odległości, zgodnej z przestrzenią
osobistą nawet największego introwertyka. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Znów towarzyszył jej smutny uśmiech i pozbawione błysku
oczu. Widząc to miał ochotę krzyczeć. Nienawidził siebie za brak siły do
reakcji i jej za poddanie się i odrzucenie szczęścia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Shikamaru, to wszystko… nie jest nieodpowiednie. — Zaczęła
niepewnie, a on unikając konfrontacji, strzepnął jedynie nadmiarowy popiół z
papierosa. — Nie powinnam na to pozwolić… <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Milczał, udając zrozumienie, chociaż wcale nie miał na to
ochoty. Zacisnął dłonie, niemal łamiąc przy tym papierosa i próbując nie
wybuchnąć. W końcu dla nich obojga byłoby to zbyt upierdliwe. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Daleko mu było do mizoginicznych tyranów, decydujących o
losach kobiet bez ich udziału, jednak ledwo powstrzymywał się od zabrania ze
sobą kobiety i uwolnienia jej od cienia tego, co powinno być normalnym
związkiem. Skoro Hinata nie miała potrzeby jakiegokolwiek szacunku, on nie
zamierzał go jej narzucać. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nic nie powiesz? — Wydawała się zawiedziona, mimo
wypowiedzianych przed chwilą słów. Zachowywała się jak bipolarna, pozbawiona
pewności siebie nastolatka, upewniając go w przekonaniu, że ich relacja nigdy
by się nie udała. Duch Uzumakiego towarzyszyłby im zawsze i wszędzie, a
niepewność, co do poprawności własnych decyzji, doprowadziłaby Hyuugę do
szaleństwa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Przecież sama przed chwilą zadecydowałaś za nas oboje. —
Unikając jej spojrzenia odpalił na nowo papierosa, który przygasł i skrył się
za chmurą siwego dymu. <o:p></o:p></span></p><p>
</p><p class="MsoNormal" style="border: none; margin-bottom: 6.0pt; mso-border-shadow: yes; mso-padding-alt: 31.0pt 31.0pt 31.0pt 31.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie był łajdakiem jak Naruto, ale też żaden był z niego
książe z bajki, ani tym bardziej pierdolony Jezus, wybawiciel cnotliwych,
umartwiajacych się dziewic. Nie miał potrzeby walki o z góry przegraną sprawę.
W końcu w życiu, tak jak w shogi, czasami zwycięstwo nie było warte
poświęcenia.<o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWch8JQqo7jnz8U3U2G4oELva1enJ1GAFTF6T6rixvCTgSjAcWbFYY3srM14h4KBbqUlTpIIea9UOHHVzrwDIEUVH6USc9aDeQAolj0f6z0OdGAA6driC5u7jf3sgnaCpzVl54CteJMFoP0GNK_AG1fPzOXSwJ5LUOdCc_6q372zUtmoZjI6uEket1/s610/334899685_917042392942469_5226484163602285534_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="610" data-original-width="475" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWch8JQqo7jnz8U3U2G4oELva1enJ1GAFTF6T6rixvCTgSjAcWbFYY3srM14h4KBbqUlTpIIea9UOHHVzrwDIEUVH6USc9aDeQAolj0f6z0OdGAA6driC5u7jf3sgnaCpzVl54CteJMFoP0GNK_AG1fPzOXSwJ5LUOdCc_6q372zUtmoZjI6uEket1/s320/334899685_917042392942469_5226484163602285534_n.jpg" width="249" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Whoa. To dopiero była przygoda! Hinata jak najbliższa oryginałowi nie jest prostą postacią do pisania. A Shikamary w jej towarzystwie, stanowił dla mnie nie lada wyzwanie. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Planując te historie miałam niezły dylemat, jak wgl ugryźć ten paring. Postawiłam na bardzo lekki, za to na wskroś nieszczęśliwy romans. Wydaje mi się, że mimo uczucia ze strony kogokolwiek, Hyuuga nigdy nie zostawiłaby Naruto, o którym tyle lat marzyła. A Nara nie był gotowy na zniszczenie związku przyjaciela, jakkolwiek beznadziejny by nie był. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Mam nadzieję, że Wam się podobało. Dajcie znać co sądzicie! </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Buziaki, Krropa ;) </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">PS. Zapomniałabym! Mała niespodzianka, którą niby planowałam, a jednak jest dość spontaniczna. Zapraszam Was na <b>mojego Instagrama!</b> <a href="https://l.facebook.com/l.php?u=https%3A%2F%2Finstagram.com%2Fkrropa_pisze%3Figshid%3DYmMyMTA2M2Y%253D%26fbclid%3DIwAR1bxx_gLc6NVgAjT-SYqLJF5gtk_Dp-8KePv1i9kh65AgHf1fgAU3xaPsg&h=AT0V9fayEZrGw4ZmBwKQpzOyhWpjWun6Hux0hx_0oJBW-9EF8s8LWKAEh8mOQ47q1oeK8rFCaHRbUvkRPxyHroXk382gTKSR62jXtY-IfJxdvIt1sdBr527xSngHozQo_nDGwA" target="_blank"><b>@krropa_pisze</b></a> Na razie nie dzieje się tam wiele, ale w planach jest całkiem sporo :D Do zobaczenia!</div>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-10150097659145154292023-01-01T14:18:00.002+01:002023-01-01T14:59:57.752+01:00Podsumowanie #2-2022<p></p><blockquote>Myśleliście, że już po nas? O co to to nie! Tak łatwo się nas nie pozbędziecie!</blockquote><span><a name='more'></a></span><p style="text-align: justify;">Hej, cześć i czołem! Jako że kolejny rok właśnie się skończył, a podsumowania i pełne sukcesów listy atakują już nas nawet z ziejących świątecznymi resztkami lodówek, postanowiłyśmy i my podzielić się z Wami kilkoma liczbami:</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">rok powitaliśmy w <b>pięcioosobowym </b>składzie</p><p style="text-align: center;">napisałyśmy <b>21</b> tekstów</p><p style="text-align: center;">obchodziłyśmy <b>trzecie urodziny</b></p><p style="text-align: center;">zainicjowałyśmy <b>2 wyzwania</b></p><p style="text-align: center;">stworzyłyśmy <b>4 memy!</b></p><p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span> </span><b>~ ☆ ~</b></div><p style="text-align: center;">od stycznia do grudnia przyjęłyśmy łącznie <b>14</b> zamówień, które w miarę równomiernie rozłożyły się między autorkami <i>(Lacerta - 4 +1 przejęte, Krropcia - 5, Sayuri7 - 4)</i>, z czego <b>co piąte</b> zostało zrealizowane [prace nad resztą ciągle trwają!]</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">najczęściej zamawianym paringiem okazało się kanoniczne i do tej pory niezbyt popularne w naszych szeregach <b>SasuSaku</b></p><p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9p0gav4VHjSrILVf3-bZHGVdTHfUEOY7kJ9qXB_DIlK8J_S5YDzyDy8NVWcDc-Ol6dPbf85izxwnMceQCUMXHPkZg1RdOzr-TyBzCwIRkavFqckoVZK1LegM3q32rggb4wMfrP9uGlhfvKDkop69dnAWDMyMHBUMMHRI9qrrBEmXu1s9lkqTAbO_9/s500/273946537_1001407370785844_7885712746909279031_n.gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="368" data-original-width="500" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9p0gav4VHjSrILVf3-bZHGVdTHfUEOY7kJ9qXB_DIlK8J_S5YDzyDy8NVWcDc-Ol6dPbf85izxwnMceQCUMXHPkZg1RdOzr-TyBzCwIRkavFqckoVZK1LegM3q32rggb4wMfrP9uGlhfvKDkop69dnAWDMyMHBUMMHRI9qrrBEmXu1s9lkqTAbO_9/s320/273946537_1001407370785844_7885712746909279031_n.gif" width="320" /></a></div><b><br /></b><p></p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">najwięcej zamówień wpłynęło <b>w styczniu </b>oraz <b>lipcu </b>(cóż za półroczna dokładność!), z kolei aż w <b>sześciu </b>miesiącach nie było nowych zgłoszeń</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">aż <b>70% </b>zamówień wynikało z aktywności Was, naszych cudownych czytelników! pozostałe <b>30% </b>to nasze wewnętrzne porachunki (a właściwie molestowanie pozostałych autorek przez Krropcię i Lacertę o nowe historie) </p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">2022 to rok wielkich zmian i nieoczekiwanych przełomów</p><p><span style="text-align: center;"></span></p><p style="text-align: center;">nasze szeregi opuściła <b>Ginny</b>, na zasłużoną emeryturę odeszła <b>Temira</b></p><p style="text-align: center;">jednocześnie jest to rok, w którym na naszym blogu <b>po raz pierwszy</b> został opublikowany <b>trójkącik </b>w wykonaniu naszej cudownej <i><b>Sayuri7</b></i></p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ </b>~ </p><p style="text-align: center;">w ostatnich dwunastu miesiącach na bloga trafiło <b>21</b> postów (!) z czego <b>aż 18,5 </b>było <b>historiami fabularyzowanymi</b>, <b><i>1,5</i></b> zabrało Was za <b style="font-style: italic;">kulisy zbawiennego biura,</b> a <i>jeden</i><b> </b>był <i>sprawami organizacyjnymi</i></p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">najczęściej opisywaną parą byli <b>Sasori i Sakura</b>, którzy na blogu zagościli: <b>3 razy</b> jako oddzielna historia, <b>raz</b> jako element urodzinowych obchodów i <b>raz </b>w formie bardziej złożonej historii</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoQoPFGb729Xlb_JJlWHFv07XE4TKuHHaMHt6VgTy8V89K-UOFoSpr0hGPOG2mMZ3Zb8eJr2bP19ci-s4OCa6XrgowRu4SjuqaBI-2k_O66Thl-BJKCACH0ETp5u5J4MmoM-GGW9OzESFsMojROHi5BVqbLUVlPYqt4CyPQhV5TPHD4m4BsRw0x7_9/s960/273573465_650007686148173_6968372230665914424_n.gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="555" data-original-width="960" height="185" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoQoPFGb729Xlb_JJlWHFv07XE4TKuHHaMHt6VgTy8V89K-UOFoSpr0hGPOG2mMZ3Zb8eJr2bP19ci-s4OCa6XrgowRu4SjuqaBI-2k_O66Thl-BJKCACH0ETp5u5J4MmoM-GGW9OzESFsMojROHi5BVqbLUVlPYqt4CyPQhV5TPHD4m4BsRw0x7_9/s320/273573465_650007686148173_6968372230665914424_n.gif" width="320" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">najwięcej tekstów opublikowała <b>Krropcia</b> z wynikiem <b>ośmiu </b>historii! zaraz za nią <b>Sayuri7</b> z <b>sześcioma zamówieniami</b> i <b>jednym wyzwaniem</b>, na zaszczytnym trzecim miejscu znalazła się królowa długich i najbardziej złożonych realizacji <b>Lacerta </b>z <b>czterema </b>tekstami!</p><p style="text-align: center;"><b><i>zarówno Ginny jak i Temira opublikowały po jednym pożegnalnym zamówieniu</i></b></p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">średnio publikowałyśmy <b>1,4 postów miesięcznie</b>, przy czym <b>najwięcej zamówień</b> zrealizowanych <b>było w maju</b></p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">główna działalność bloga miała miejsce w pierwszej połowie roku, podczas której wstawiłyśmy aż<b> 67% </b>wszystkich postów</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">stworzyłyśmy<b> 20</b> fabularnych tekstów z czego większość <b>(65%)</b> dotyczyła <b>par heteroseksualnych</b>, <b>10%</b> było o związkach <b>yaoi</b>, a <b>5% yuri</b>, pozostałe stanowiły historie solowe lub wieloosobowe</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">opisałyśmy łącznie <b>14 paringów</b>, z których jedynie <b>14%</b> należało do kanonu, <b>dwie </b>historie <b>solo</b>, <b>jeden trójkącik</b> oraz jeden <b>grupowy miszmasz</b></p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">wg oficjalnych statystyk serwisu, w ostatnich dwunastu miesiącach Zbawienie posiadało <b>15,6 tysięcy odsłon</b>, po których zostały <b>193 komentarze</b>, a najczęściej odwiedzanym tekstem była <i>Łatwiejsza droga [SaiIno] dla anonimka</i><b style="font-style: italic;"> </b>napisana przez Sayuri7</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKAV49ZhW1NIXTMTPUf43U9yAQ-nl7HNrIGuLSc7b0gmGoFisp8bgcdqlcKBgOg8Rz0X5XuEqWRDb4AIKZDC9eqmg9Wr__9gLwDkCEP-Xcd_m5uR-aUfJ6wA0f7Yv4dwrIgpVRfegfDJ-a8WPTDvpHyy1qYJUiKg51wU8huW_VamuVU4F32ZA2iFO2/s498/saiino-inosai.gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="476" data-original-width="498" height="222" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKAV49ZhW1NIXTMTPUf43U9yAQ-nl7HNrIGuLSc7b0gmGoFisp8bgcdqlcKBgOg8Rz0X5XuEqWRDb4AIKZDC9eqmg9Wr__9gLwDkCEP-Xcd_m5uR-aUfJ6wA0f7Yv4dwrIgpVRfegfDJ-a8WPTDvpHyy1qYJUiKg51wU8huW_VamuVU4F32ZA2iFO2/w232-h222/saiino-inosai.gif" width="232" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">posty opublikowane w 2022 roku zgarnęły natomiast <b>151 komentarzy</b>, co średnio daje nam wynik <b>7 komentarzy</b> na tekst DZIĘKUJEMY ale więcej nie zaszkodzi ;)</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">najbardziej aktywnymi zamawiającymi były <b>dirtyplasma</b> oraz <b>K.</b>, dla których napisałyśmy po <b>dwa</b> zamówienia UWIELBIAMY WAS oby tak dalej!</p><p style="text-align: center;"><b>~ ☆ ~</b></p><p style="text-align: center;">w planach na przyszły rok mamy realizację <b>minimum 10 zamówień</b>, które obecnie grzeją kolejkę, ale już niedługo ujrzą światło dzienne; mamy nadzieję, że w międzyczasie wymyślicie dla nas kolejne wyzwania!</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc0NPs0Ai_1nXklAvmGJ2t6ZOSr8QkUjIag7gIH42zvFLS95FJF-rsxel4LTmMnvliiAVajQiIm-_fg4vGyXtxGCkrQ-fpJwKKQhzTntjgp5qXVJOweLw-nPVsQZlhFNa7OOEytCVuqDY4jHJkJcrWW370ZCKqCfh7e6tMcvmnLUMSvV0TA6pJeG8p/s900/we-want-you.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="508" data-original-width="900" height="181" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc0NPs0Ai_1nXklAvmGJ2t6ZOSr8QkUjIag7gIH42zvFLS95FJF-rsxel4LTmMnvliiAVajQiIm-_fg4vGyXtxGCkrQ-fpJwKKQhzTntjgp5qXVJOweLw-nPVsQZlhFNa7OOEytCVuqDY4jHJkJcrWW370ZCKqCfh7e6tMcvmnLUMSvV0TA6pJeG8p/s320/we-want-you.jpg" width="320" /></a></div><br /><span style="text-align: center;">a w oczekiwaniu na to co nowe, przypomnijmy sobie jak wyglądały ostatnie miesiące:</span><div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Styczeń</b></div><div><div style="text-align: center;">nowy rok nowe my, zmieniła się koncepcja na przyjmowanie zamówień, <i>kolejka stała się bezterminowo<b> otwarta</b></i></div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/01/usmiech-narusaku-dla-laci.html" target="_blank"><b>Uśmiech [NaruSaku] dla Laci</b></a> - autor Krropcia</div><div style="text-align: center;"><b><br /></b></div><div style="text-align: center;"><b>Luty</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/02/metoda-na-babcie-kibasaku-dla-ciocikyoko.html" target="_blank">Metoda na babcię [KibaSaku] dla CiociKyoko</a> </b>- autor Ginny</div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/02/smak-zoci-inosaku-dla-dirtyplasma.html" target="_blank">Smak żółci [InoSaku] dla dirtyplasma</a></b> - autor Sayuri7</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/03/wscieky-kundel-kakuhida-dla-harucchan.html" target="_blank"><b>Wściekły kundel [KakuHida] dla Harucchan</b></a> - autor Sayuri7</div><div style="text-align: center;"><b><br /></b></div><div style="text-align: center;"><b>Marzec</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/03/wszystko-zostaje-w-sasiedztwie.html" target="_blank">Wszystko zostaje w sąsiedztwie [SasoSakuDei] dla Eleine</a></b> - autor Sayuri7</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/03/opowiesc-o-pewnym-lalkarzu-sasosaku-dla.html" target="_blank"><b>Opowieść o pewnym Lalkarzu [SasoSaku] dla Sayuri</b></a> - autor Lacerta</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Kwiecień</b></div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/04/zadziorna-suczka-hidasaku-dla-heir-hrush.html" target="_blank"><b>Zadziorna suczka [HidaSaku] dla Heir Hrush</b></a> - autor Krropcia</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">kwiecień plecień wciąż przeplata... mały psotnik, u nas okazał się miesiącem <i>wyzwań!</i></div><div style="text-align: center;">najpierw Lacerta musiała zdradzić nam, jak postrzega Zbawienie od zaplecza...</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/04/co-tu-sie-wasciwie-odmadarza-czyli.html" target="_blank"><b>Co tu się właściwie odmadarza? Czyli dyskusje na Zbawieniu</b></a> - autor Lacerta</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">a potem reszta dziewczyn musiała zatopić pazurki w swoich ukochanych bohaterach...</div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/04/niech-cierpia-jak-ja-cierpiaam-czyli_30.html" target="_blank">Niech cierpią jak ja cierpiałam! Czyli zemsta Lacerty</a></b> - autor Sayuri (Sasori) & Krropcia (Shikamaru)</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Maj</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/05/dorwac-artyste-shikadaixinojin-dla-black.html" target="_blank">Dorwać artystę [ShikadaixInojin] dla Black</a> - </b>autor Sayuri7</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/05/ratujmy-co-sie-da-kakamei-dla-k.html" target="_blank"><b>Ratujmy co się da [KakaMei] dla K.</b></a> - autor Krropcia</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/05/hokage-swatka-genmashizu-dla-d4mianek.html" target="_blank"><b>Hokage-swatka [GenmaShizu] dla d4mianek</b></a> - autor Krropcia</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/05/zapach-jaboni-sasusaku-dla-krropci.html" target="_blank"><b>Zapach jabłoni [SasuSaku] dla Krropci</b></a> - autor Lacerta</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Czerwiec</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/06/pretty-boy-sasosaku-dla-k.html" target="_blank">Pretty boy [SasoSaku] dla K.</a></b> - autor Sayuri7</div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/06/kwestia-wyboru-gaaino-dla-dirtyplasmy.html" target="_blank">Kwestia wyboru [GaaIno] dla dirtyplasmy</a></b> - autor Lacerta</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Lipiec</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/07/droga-do-wolnosci-sasuhina-dla-miu.html" target="_blank">Droga do wolności [SasuHina] dla miu</a></b> - autor Krropcia</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Sierpień</b></div><div style="text-align: center;">wakacyjna przerwa! tęskniliście?</div><div style="text-align: center;"><b><br /></b></div><div style="text-align: center;"><b>Wrzesień</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/09/niedorzecznie-pomysowa-zona-sasosaku.html" target="_blank">Niedorzecznie pomysłowa żona [SasoSaku] dla Black</a> - </b>autor Sayuri7</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Październik</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/10/krysztaowy-zwiazek-shikatema-dla-bunny.html" target="_blank">Kryształowy związek [ShikaTema] dla bunny</a></b> - autor Krropcia</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Listopad</b></div><div style="text-align: center;"><b><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/11/oszalay-zadny-diagnozy-lekarz-sakura-vs.html" target="_blank">Oszalały, żądny diagnozy lekarz [Sakura vs Jounini] dla Eleine</a> - </b>autor Temira</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOAxLgEanaa-DP6Q5DDymlFm-0CUzANlPYsWGP5BHWccd-SCXWBO6aorgwGvL6N032pQ1PgyvNMkgKUJxD9wAcqV7SnDGkY7-3e8A4W-NJCLJK6AyeQevHTXKDtts1hYPXUg0UmsgBpXQEPM6iorwxO2rmfJjZEMCkMK9zMLOlEs8rJM8MhbAUPEd/s735/urodzinki%204.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="621" data-original-width="735" height="174" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOAxLgEanaa-DP6Q5DDymlFm-0CUzANlPYsWGP5BHWccd-SCXWBO6aorgwGvL6N032pQ1PgyvNMkgKUJxD9wAcqV7SnDGkY7-3e8A4W-NJCLJK6AyeQevHTXKDtts1hYPXUg0UmsgBpXQEPM6iorwxO2rmfJjZEMCkMK9zMLOlEs8rJM8MhbAUPEd/w206-h174/urodzinki%204.jpg" width="206" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">pod koniec roku obchodziłyśmy też urodziny! nie mogło więc zabraknąć gorącego specjału z udziałem SasoSaku...</div><div style="text-align: center;"><a href="https://zbawienie-na-sprzedaz.blogspot.com/2022/11/piec-wariatek-trzy-i-po-swieczki-oraz.html" target="_blank"><b>Pięć wariatek, trzy i pół świeczki oraz dwudziestu jeden Sasori-sama czyli urodziny Zbawienia</b></a> - autor Krropcia</div><p></p><p><span style="text-align: center;"><br /></span></p><p style="text-align: center;">Oby nowy rok był lepszy niż poprzedni! </p><p style="text-align: center;">Mamy nadzieję, że nie tylko my ale i również <b>Wy</b>, drodzy czytelnicy, będziecie jeszcze bardziej aktywni i obecni na naszym blogu. Uwierzcie, że każdy nowy komentarz (a czasem nawet i stary) dodaje nam wiatru w skrzydła! A odwiedziny starych przyjaciół przynoszą błogi uśmiech na ustach.</p><p style="text-align: center;">Trzymajcie się ciepło!</p><p style="text-align: center;">~ Autorki Zbawienia na sprzedaż</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYPG1QNRnfa4A7nWtNzJf_yEE75c2STDDBat8TMkD2zWGssbPkXtnYJTJup6gsZuOro-3TiB3WlZqSuPCSheoUBTOUSLwPyrtfztlu1qJpuDri9tCw2PcV9Xe3F7xtE73vlJ01RctVX-RvfPC_q1q8d8wGg_LV9DnnaxBaBdZ14yuF3CHps--XzctI/s540/270887104_291839009668641_9120959995326860251_n.gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="304" data-original-width="540" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYPG1QNRnfa4A7nWtNzJf_yEE75c2STDDBat8TMkD2zWGssbPkXtnYJTJup6gsZuOro-3TiB3WlZqSuPCSheoUBTOUSLwPyrtfztlu1qJpuDri9tCw2PcV9Xe3F7xtE73vlJ01RctVX-RvfPC_q1q8d8wGg_LV9DnnaxBaBdZ14yuF3CHps--XzctI/s320/270887104_291839009668641_9120959995326860251_n.gif" width="320" /></a></div><p></p></div></div>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-27016559055024577302022-11-12T00:03:00.004+01:002022-11-12T00:03:42.799+01:00Pięć wariatek, trzy i pół świeczki oraz dwudziestu jeden Sasori-sama czyli urodziny Zbawienia<p></p><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">To już dziś! To dziś! Dokładnie (no prawie) cztery lata temu z bezkresnego oceanu blogosfery wyłoniła się, zawieszona nad czterema butelkami alkoholu, chwiejnie osadzonymi na gargantuicznym jeżu, podejrzanie przypominającym lśniącą grzywę pewnego złoczyńcy, chmura niedorzeczności, zboczenia i pisarskiego AUtyzmu, zwana naszym blogiem.</span></div><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;"><span><a name='more'></a></span></span><p></p><span id="docs-internal-guid-51bebb9d-7fff-fa9c-ebaa-71ba72801c64"><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Biuro Zbawienia było ciemne i głuche zupełnie jakby opisywał je jakiś wieszcz. Po halloweenowych ozdobach nie został ślad. W kącie dogorywał parafinowy wkład z Biedronki, wrzucony w czerwony, poobijany znicz - małe przekupstwo dla dogorywającej w autorkach weny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayuri7 nie bała się tego co skrywałą ciemność. Zdecydowanie bardziej przerażało ją to, co mogła odkryć w świetle wolframowych żarówek. Syf, tony rozkopanych i nigdy niedokończonych ficzków oraz leżące odłogiem szkielety zamówień już i tak spędzała jej sen z powiek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dlatego zupełnie nieświadoma zagrożenia przemierzała korytarz, ignorując przy tym rozchodzący się po starych rurach hihot, do którego zdążyła się już przyzwyczaić. Nie zwróciła też uwagi na skrzypiące tuż za jej plecami deski, które ze starości i wypaczenia, odzywały się nawet od pojedynczych okruchów ciastek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zanim więc zdążyła zrozumieć co właściwie się dzieje było już za późno na jakąkolwiek reakcję. Pod nogami przeleciał jej kij od starego mopa sprawiając, że upadła obijając sobie oba pośladki i kość ogonową. Przed oczami mignęło jej pięć nawiedzonych spojrzeń, a na głowie wylądowała poszewka do poduszki jakimś cudem pachnąca pumpkin spice latte. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tym razem spowijająca ją ciemność była ekscytująca, co dopiero było przerażające.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><5 minut wcześniej></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krropa z namaszczeniem odkreślała kolejny punkt na swojej excelowej check liście rozglądając się czujnie dookoła. W końcu na przyjazd Sayu wszystko musiało być idealne i nawet wszechpotężny i wszechobecny duch chaosu nie miał prawa psuć niespodzianki, o której myślała od dawna, ale jak zwykle organizowała na ostatnią chwilę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacia walczyła z wielkim napisem rozrysowanym na starych pudełkach po pizzy. Trzymając w rękach mop, a właściwie sam kij, próbowała powiesić prowizoryczny baner na haczykach, które podobno istniały i znajdowały się pod sufitem, właśnie na takie okazje. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Eleine jak zwykle siedziała w kącie, zanurzona po uszy w twitterze, wyjątkowo trzymając się zdalna od fioletowych ćwierknięć. Dzisiaj miała za zadanie wyszukać najlepsze, najbardziej niepoprawne i najgorętsze arty dla swojej ukochanej Senpai. Może nawet zainspirowana przejdzie się na ao3 czy ffnet i znajdzie jakiś ficzek sasosaku, co z pewnością byłoby idealnym prezentem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Eri krzątała się po improwizowanym kąciku kuchennym, niczym damskie zderzenie Makłowicza i Okrasy, które w polowych warunkach postanowiło być mistrzem cukiernictwa. Nie była pewna czy bardziej zawzięcie walczy z przestarzałym piecykiem, rozwalającym się kontaktem, do którego go podłączała czy kuchenką podpiętą pod wątpliwej jakości butlę z gazem. Miała jednak nadzieję, że jej debiloodporny przepis na babkę cytrynową i tym razem okaże się niezawodny i uraczy wszystkich podniebienia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Temi jak zwykle miała tylko być, co w jej przypadku było pewne jak to, że kot Schrodingera jest martwy, czyli wcale. Krropa miała jednak wrażenie, że nie zawiedzie się i blondynka jak zwykle wpadnie, jak prawdziwy ninja, spowita obłokami gryzącego dymu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra dziewczyny! Skupcie się na chwilę. Powtórzmy jeszcze raz… — Krropa zatrzymała się w pół zdania, gdy przypięta do paska elektroniczna niania zaczęła trząść się i skrzeczeć niczym zepsuta żaba. Pot skroplił się między jej łopatkami, gdy uświadomiła sobie, że cały misterny plan poszedł jak zwykle wpizdu, a Sayu właśnie przekroczyła próg budynku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ruchy kluchy leniwe! Ona już tu jest. ONA JUŻ TU JEST! — wydarła się wyrzucając trzymając kartki, które rozprysły się niczym konfetti dla olbrzymów…</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><Teraz></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczyny patrzyły ze zwątpieniem na leżące przed nimi ciało. Minęło kilkanaście minut, a Sayu mimo nie ruszyła się choćby o milimetr, nie licząc drobnych ruchów klatki piersiowej, które mogły równie dobrze oznaczać ostatnie tchnienia dogorywającej, co nieplanowaną drzemkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No i po co było to walenie kijem w łeb? Po nogach jeszcze rozumiem. Ale, że w GŁOWĘ. A co jak teraz nie będzie mogła pisać?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak to nie mogła pisać? A kto zrealizuje wszystkie moje zamówienia? — Załkała El rozwijając wkład do kasy fiskalnej, pełen zapisanych drobnym drukiem paringów wraz z historiami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krropa zignorowała jej jęki, z trudem tłumiąc nieprzyjemny dreszcz przypominający jej o stercie historii, które obiecała dla niej dokończyć. Rozejrzała się po biurze, nieporadnie szukając wyjścia z sytuacji. — No dobra. Potrzebujemy czegoś żeby ją ocucić. Przecież nie będziemy siedzieć i czekać aż się obudzi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Może skarpetą ją? Mój chłop wczoraj był i zostawił. Normalnie szok i śmierć murowane, ale nieprzytomnego raczej postawi na nogi niż dobije — oznajmiła Lacia podsuwając jej czarny, materiałowy gałgan. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Eeee… — Panika i mdłości wzbierające w ciele Krropy znacząco utrudniały wyszukiwanie argumentów, i gdy już myślała, że skarze zarówno siebie jak i matkę dzisiejszego solenizanta na niechybne zgubienie przez broń biologiczną, nagła myśl zaskwierczała gdzieś w pustym miejscu między jej uszami. — Wiesz co, lepiej nie. Sayu jeszcze ją zobaczy, pomyśli że to dla niej i ucieknie uważając się za wolnego skrzata. A jak dobrze wiemy, same tego pierdolnika nie ogarniemy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczyna wydawała się zawiedziona jej odpowiedzią, jednak zanim zdołała coś powiedzieć, ryk Eri nadwyrężył ich bębenki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— EJ BUDZI SIĘ! PATRZCIE</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Połączone jednym, wspólnym i nie do końca sprawnym mózgiem, otoczyły Mamitę, zamykając w mocnym ścisku z ograniczoną ilością tlenu i wysokim prawdopodobieństwem kolejnego omdlenia. Wykorzystując chaos jedna z nich wymsknęła się po pierwszą niespodziankę… </span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Widać? Oczywiście, że nie widać. Żodyn się nie zorientuje, no żodyn! — wymamrotała Krropa doklejając pół świeczki w paintcie. — Trzy oryginalne i jedna doklejana to jak trzy i pół prawdziwej, a przecież trzy i pół po zaokrągleniu to cztery, więc pasuje idealnie! — Dodała zapewniając bardziej siebie niż kogokolwiek. — No… nada się jak złoto. — Poprawiła lukier. Podpaliła knoty i odchrząknęła przywołując głos do zakurzonej od piwniczenia krtani. — Stooo lat… </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAOkBhAf1Fi4BR7c6D1Y7JEHvBi6dsSgjRozlRfQy_yNneyRWpY4cGqsfuXqO-hmV62HSI4paS2uTEmvdD5COultR_P1lMERUvbxmiNAxFU--9TBmaUBXtcTnZ0THB4488QeeYV2hOTbGr_PWkIywpQp2qmwCIZnMr2yvXPSPL39TZF07jV0jYkXhM/s735/urodzinki%204.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="621" data-original-width="735" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAOkBhAf1Fi4BR7c6D1Y7JEHvBi6dsSgjRozlRfQy_yNneyRWpY4cGqsfuXqO-hmV62HSI4paS2uTEmvdD5COultR_P1lMERUvbxmiNAxFU--9TBmaUBXtcTnZ0THB4488QeeYV2hOTbGr_PWkIywpQp2qmwCIZnMr2yvXPSPL39TZF07jV0jYkXhM/s320/urodzinki%204.jpg" width="320" /></a></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kochana Sayuri7! Sayu! Mamito! Senpai! Szefowo!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W dniu </span><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">domniemanych</span><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> czwartych urodzin naszego małego Zbawienia (ekstrapolowałyśmy datę na podstawie pierwszych otwartych zamówień, nie bij za naszą ignorancką niewiedzę) chcemy Ci podziękować za ciężką pracę jaką włożyłaś i dalej wkładasz w opiekę nad naszym niepełnosprawnym przedszkolem. Obyś już zawsze biczem na nasze lenistwo, motywacją do działania, inspiracją nietypowych narracji i orędowniczką dziwnych Sakuro-paringów! I obyś przy tym nie wkurwiała się za bardzo.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mamy nadzieję, że to drobne SasoSaku, które dla Ciebie zbroiłyśmy chociaż trochę wynagrodzi Ci nierówną walkę jaką z nami toczysz. </span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Scena pierwsza. Niepokorna uczennica</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Haruno Sakura marzyła o starciu z jego ponętnych ust ironicznego uśmiechu. Z chęcią zdominowałaby go i pokazała, gdzie jest miejsce tak szowinistycznych świń jak on.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Panno Haruno, jeżeli chce pani polegać jedynie na swoich mięśniach, proszę dokonać transferu na zajęcia z rzeźby. Pani brutalna siła idealnie sprawi się podczas ugniatania gliny. Z kolei toporna forma, którą pani stosuje, z pewnością zachwyci adiunkta Deidarę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura zacisnęła wargi, zirytowana kolejną krytyką ze strony profesora Akasuny. Od pierwszych zajęć czuli do siebie jedynie niechęć, nieudolnie skrywaną pod chłodną, pełną uprzedzeń tolerancją. Zdziadziały prowadzący nie był w stanie zaakceptować prezentowanego przez nią modernistycznego podejścia do sztuki i roszczeniowości charakterystycznej dla całego jej pokolenia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odnosiła wrażenie, że co tydzień, gdy przekraczała próg sali ćwiczeniowej, układ planet i energia wszechświata postanawiają zakpić z niej, tworząc z ich nieokiełznanych charakterów wyjątkowo paskudną i śmiercionośną koniunkcję niewypowiedzianej nienawiści.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zazwyczaj obdarzał ją idealnie wyważoną krytyką. Skalkulowaną na tyle ostrożnie aby nawet najsurowsze kadry nie były w stanie przyczepić do niej jakiejkolwiek łatki, by mieć podstawy do podpięcia go w kolejny modny trend niszczenia męskich żyć. Skupiał się na jej niby słabym warsztacie. Czasami obierał na cel zbyt odbiegajacą od jego zdziadziałego gustu paletę barw. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dzisiaj jednak skacowany całonocną eskapadą ze znajomymi, zapomniał się i powiedział o jedno słowo za dużo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sztuka to nie sprint, a moja pracownia to nie restauracja szybkiej obsługi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Haruno nie sądziła, że posunie się tak daleko. W zasadzie była pewna, że poziom upojenia, który reprezentował wpadając wczorajszej nocy do całodobowego maczka, skutecznie uniemożliwiał mu zapamiętanie czegokolwiek, w tym jej drobnej postury i przerażonej miny, skrytej między blatem do składania kanapek a frytkownicą. Jednak jego aluzja była aż nazbyt jawna. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Doskonale wiedziała, że gdyby otaczający ją rówieśnicy, bogate dzieciaki, dla których artystyczne zamiłowania stanowiły jedynie fanaberię luksusu i swawolnego bezrobocia, jakim obdarzyli ich obrzydliwe bogaci rodzice, wywęszyli jej kruchą sytuację finansową, rozszarpaliby ją na strzępy i porzucili daleko za bramami uniwersytetu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Widziała jak rozciąga usta w zwycięskim uśmiechu. Mimo że to on był pijany, a jego kumpel awanturował się w niebogłosy, urągając dobremu imieniu uczelni, to ona stała się zakładnikiem całej sytuacji. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaciskając boleśnie wargi odcinała się od rzeczywistości, marząc o tym jak mogłaby go pokonać. Ukarać za wszystkie obelgi i trudności jakimi raczył ją co tydzień. W swojej wrogości bywał cholernie seksowny, a ona próbując rozłożyć wściekłość i zbierające w jej ciele napięcie, wyobrażała sobie na ile sposób byłaby w stanie go zdominować. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z początku myślała o tym jak siedząc na jego biurku, niszcząc tak cenne i niepowtarzalne dzieła, przyszpila go obcasem do fotela i robi sobie palcówkę na jego oczach. Słyszałaby jak błaga o jej uwagę, pozwolenie na choćby kilkusekundowe dotknięcie jej ciała i drży z każdym kolejnym krzykiem jej ekstazy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Potem fantazjami wędrowała do jego sypialni, pełnej niedokończonych projektów i porzuconych szkiców. Mocą wyobraźni przykuwała go do żelaznej ramy łóżka i ujeżdżała niczym rozkręconego na najwyższą moc, metalowego byka, doprowadzając na skraj wytrzymałości i opuszczając tuż przed wytryskiem, który nigdy nie następował. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W końcu marzyła o tym jaką władzę mogłaby nad nim mieć używając jedynie słów i ubrania z lśniącego lateksu. Klęczałby przed nią, pozbawiony woli i zdrowego rozsądku. Rozchylone z pożądania wargi usychałyby w oczekiwaniu na najdrobniejsze skinienie skórzanego pejcza. Najcichszy, rozkazujący szept.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego uległa twarz i pełne uwielbienia spojrzenie pozwalały jej przetrwać nawet najgorsze, psychiczne tortury i wyjść z zajęć, z pełnym satysfakcji uśmiechem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">* * *</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Scena druga. Wierna adeptka</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura Haruno czuła się mała i nieistotna w majestacie profesora Akasuny. Pragnęła każdym skrawkiem ciała by nazwał ją niegrzeczną dziewczynką i pokazał gdzie jej miejsce.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dla niego stanowiło to zabawę. Od zawsze odnajdywał w sobie sadystyczne zamiłowania, a pracowanie ze studentami pierwszego roku dawało mu nieodpowiednią satysfakcje. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dla niej była to sprzeczność. Nierozstrzygalny konflikt dwóch jaźni, które od lat tkwiły w jej głowie. Chciała walczyć, poskromić i ośmieszyć prowadzącego, uwalniając się od jego tyrad. Z drugiej strony coś w jego zachowaniu wzbudzało w niej niecodzienną mieszankę lęku i zachwytu, której towarzyszyło nieposkromione poczucie obojętności. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori stanowił egzemplarz ginącego gatunku, który swój nauczycielski obowiązek traktował poważnie. Jego chore, jak na rozpowszechnione w szkolnictwie i edukacji wyższej standardy, Sakura szanowała mimo powiązanych z nimi niedogodności. Potulnie słuchała tyrad i ciętych uwag, doskonale wiedząc, że jego mało humanitarny styl ulepi z niej znacznie lepszego artystę niż ból, cierpienie i ckliwa wyrozumiałość wszystkich polipoprawnych, łołk profesorów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Była złakniona sukcesu i doskonałości niemal tak bardzo jak dotyku jego długich, kościstych palców na swoim ciele. Od dwóch miesięcy przypominała sobie jak podczas zajęć z martwej natury przystanął tuż za nią, a gorący, miętowy oddech powodował drastyczne skurcze karku. Dotknął jej wtedy pierwszy i ostatni raz. Gorącą dłonią przytrzymał jej skostniałe od trzymania pędzla palce, by chwilę później płynnymi ruchami sunąć po płótnie, tworząc delikatne smugi i poprawiając wykonane przez nią twarde, brutalne wręcz linie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mrowienie, które wtedy poczuła towarzyszyło jej każdego wieczora, gdy niewielki pokój na stacji spowijała ciemność, a ona wyobrażała sobie ten sam dotyk na piersiach, szyi, udach i wszystkich innych erogennych strefach, które jedynie on zdołałby pobudzić. Masturbowała się, próbując zadowolić własnymi palcami, tak jak on mógłby to robić i dochodziła szepcząc jego imię. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">* * * </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Scena trzecia. Nadgorliwy sensei</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori Akasuna nie potrzebował udowadniać sobie swojej wartości. Był panem własnego życia, mistrzem w swojej sztuce. A jednak wystarczyło jedno ironiczne spojrzenie zielonych oczu, by przebudzić w nim bestię.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dręczyła go. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jednym spojrzeniem potrafiła rozpalić wszystkie neurony w jego ciele, sprawiając, że czuł się roziskrzony niczym cmentarz w święto zmarłych. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Miał ochotę ją ujarzmić. Poskromić niczym dziką klacz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyobrażał sobie jak trzyma ją w garści. Smukłe palce, wplecione w różowe kosmyki dają mu pełną kontrolę. Łabędzia szyja pręży się, niesiona jego wprawnymi ruchami, gdy pieprzy jej usta nabrzmiałym do bólu penisem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jej oczy lśniły by wtedy od łez, co wcale nie oznaczałoby, że jej się nie podoba. Patrzyłaby na niego wyzywająco i krnąbrnie. Zupełnie tak, jak podczas zajęć, gdy krytykował ją przy pozostałych studentach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zawsze, w dokładnie tym samym momencie, gdy pogrążony w ciemności uniwersyteckiej pracowni nasiąkniętej zapachem jej perfum, tkwił zawieszony w karygodnych rozmyślaniach, bliski wytrysku, dochodził do wniosku, że byłoby to zbyt prostackie. Wręcz barbarzyńskie i zupełnie nieodpowiednie dla kogoś o tak porcelanowej urodzie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szybko jednak przypominał sobie jej pełen pretensji głos i wieczne niezadowolenie z niskich stopni, a rządza i rozkosz natychmiast powracały.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wizualizował jak dawałby jej klapsy, aż soczyste pośladki stałyby się opuchnięte i zaróżowione, a ona sama nie byłaby w stanie złapać oddechu. Całowałby każdy milimetr poranionego działa, aż ledwo trzymałaby się na drżących nogach, spomiędzy których skapywałaby jej słodka esencja. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy byłaby na skraju ekstazy, zanurzyłby w niej palec, wydłużając słodką torturę. Rozkoszował gwałtowną reakcją jej mięśni, zaciskających się na nim spazmatycznie. Jękliwymi błaganiami o zadowolenie jej członkiem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W końcu była bardzo niegrzeczną dziewczynką, a on, jako nauczyciel, musiał dać jej porządną lekcję. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">~ kurtyna zboczuszki! ~</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A na koniec coś dla tych, którzy są zbyt leniwi na czytanie i przebrnięcie przez całe nasze głupoty, za to nigdy nie odmówią sobie perwersyjnego podglądanka. Enjoy! I pamiętajcie</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą pracę i skomentuj! </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jeśli nasz lubisz, złóż nam życzenia!</span></p><div><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY0_6ixo3HfO0EVHFO3pImc7WeDnwyAvK2DvBTCPrfJGOJjayiJrhZDaDiuNs1ZHV8EkRX66gaNjyHJdCkKsYOj7QYJrn5rSsULKY36Hqhay5ljXK70-RpRhcQ2rorT92BdrYKqGxszEMh1tLfGTvHSRrYv9nRqDluugIQA2-t84vFfdFOdLzm5IKa/s2000/urodzinowy%20collab%20(1).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="2000" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY0_6ixo3HfO0EVHFO3pImc7WeDnwyAvK2DvBTCPrfJGOJjayiJrhZDaDiuNs1ZHV8EkRX66gaNjyHJdCkKsYOj7QYJrn5rSsULKY36Hqhay5ljXK70-RpRhcQ2rorT92BdrYKqGxszEMh1tLfGTvHSRrYv9nRqDluugIQA2-t84vFfdFOdLzm5IKa/w475-h380/urodzinowy%20collab%20(1).png" width="475" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzBvxPXp0jGXjabdE5YSTXy2b3iPc0CoHRA4n_uz5GLCaCWNNMK0pVQI_dRAJZgxyEcb6lI-LPG_eEscZJhpPxo2cETVBRdydbTRacda-6cABYeR8pFOgbcJUcNAKxETG7MKeWImLXo0198_Av9vhyETQb_e1UT328kt_awI-iho-nUDpGwyAPeXr_/s2000/urodzinowy%20collab%20(2).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="2000" height="384" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzBvxPXp0jGXjabdE5YSTXy2b3iPc0CoHRA4n_uz5GLCaCWNNMK0pVQI_dRAJZgxyEcb6lI-LPG_eEscZJhpPxo2cETVBRdydbTRacda-6cABYeR8pFOgbcJUcNAKxETG7MKeWImLXo0198_Av9vhyETQb_e1UT328kt_awI-iho-nUDpGwyAPeXr_/w480-h384/urodzinowy%20collab%20(2).png" width="480" /></a></div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU_UbcAKRjOk9cLiZdeG61Z4Ef__6X-pOFAubFnkkzT3mtUl7_K6SKMbm-LagdAuHnqpNw9D1GvJzY--P8cJeTf4a2JD_u4x4fFzRyY2SMxxvVIt4QekZwEirpHAGUV0frfKvks4_Xxz1cxq-XG-bQt-ancGFg39GWJ7z9O0cxY31CzyDdk1uTKvzX/s2000/urodzinowy%20collab%20(3).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="2000" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU_UbcAKRjOk9cLiZdeG61Z4Ef__6X-pOFAubFnkkzT3mtUl7_K6SKMbm-LagdAuHnqpNw9D1GvJzY--P8cJeTf4a2JD_u4x4fFzRyY2SMxxvVIt4QekZwEirpHAGUV0frfKvks4_Xxz1cxq-XG-bQt-ancGFg39GWJ7z9O0cxY31CzyDdk1uTKvzX/w476-h380/urodzinowy%20collab%20(3).png" width="476" /></a></div><br /></span>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-35394436293172064312022-11-07T12:40:00.001+01:002022-11-07T12:40:18.121+01:00Oszalały, żądny diagnozy lekarz [Sakura vs Jounini] dla Eleine<span><span style="font-family: Arial; text-align: justify; text-indent: 48px; white-space: pre-wrap;"><blockquote>Nie ma na tym świecie nic bardziej kategoryzującego stopień ludzkiej dorosłości, jak umawianie się do lekarza. Nieoczekiwanie, gdy wchodzimy w pewien wiek obligujący do opuszczenia rodzinnego gniazda wszystkie matki świata zmawiają się podstępnie i odmawiają bezdyskusyjnie wykonywania więcej połączeń do zdrowotnych specjalistów. (...) Sakura rozmasowała kark, myśląc o tegorocznym zadaniu które ją czeka. Lista nazwisk patrzyła wyzywająco z tabeli którą sporządziła zeszłej nocy.</blockquote></span><br /></span><span><a name='more'></a></span><p><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie ma na tym świecie nic bardziej kategoryzującego stopień ludzkiej dorosłości, jak umawianie się do lekarza. Nieoczekiwanie, gdy wchodzimy w pewien wiek obligujący do opuszczenia rodzinnego gniazda wszystkie matki świata zmawiają się podstępnie i odmawiają bezdyskusyjnie wykonywania więcej połączeń do zdrowotnych specjalistów. Sprawa tyczy się także ich obecności w gabinecie oraz, co gorsze, opisywaniu symptomów choroby swoich pociech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura Haruno była świadkiem wielu sytuacji, gdy młodzież uzyskawszy rangę i wiek odpowiedni do podpięcia statusu “prawie niezależnych dorosłych” nigdy więcej (nie wliczając ran ciężkich, szarpanych i kłutych) nie pojawiała się w bliskim sąsiedztwie szpitala, nawet przypadkiem ani przechodem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sprawa robiła się poważna, gdy ów pokolenie eskalowywało do rangi chuninow- podatnych bardziej niż kiedykolwiek na większe lub mniejsze cielesne usterki. Natomiast całkowitym utrapieniem okazywało się zapędzić do lekarskiego gabinetu ninja statecznych, doświadczonych i po prostu starych -samych jouninów. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura rozmasowała kark, myśląc o tegorocznym zadaniu które ją czeka. Lista nazwisk patrzyła wyzywająco z tabeli którą sporządziła zeszłej nocy.</span></p><p><b id="docs-internal-guid-d5a021a2-7fff-30aa-5d9d-cac581c85b79" style="font-weight: normal;"><br /><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 700; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">PLAN 1.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 700; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">“Zaskoczenie”</span></p><p><b style="font-weight: normal;"><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiedziała, że Kakashi się spóźni. Dlatego nie dała mu na to żadnej sposobności. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdziwił się, gdy zobaczył w progu swoich drzwi jej sylwetkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jestem za wcześnie? – zapytała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– O jakieś 2 godziny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Naparła na przejście więc bez słowa wpuścił ją do środka. Odnalazła samotny stołek w kuchni i usiadła przy barku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Byłam w okolicy niosąc pomoc i szczęście, i pomyślałam, że wpadnę. Masz kawę? – Rozejrzała się po skromnym kuchennym blacie. Na powierzchni znajdowało się jedynie kilka okruszków po kanapce. Dojrzała tam też zielony kawałek po sałacie. Czyli odżywia się zdrowo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sypaną? Rozpuszczalną?</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sypaną. Z mlekiem. Dobrze sypiasz? – zapytała znienacka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie narzekam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sine wory pod jego oczami sugerowały inaczej. No ale, była przecież 5 rano.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kakashi zalał dwa kubki gorącym wrzątkiem. Przyjemny aromat rozniósł się w powietrzu. Zwróciła uwagę ile razy jego łyżeczka zanurzyła się w pojemniku z cukrem. Nerwowo chrząknęła, gdy unosił w powietrze trzecią porcję. W milczącym porozumieniu opuścił ją na dół.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Więc, Sakura… – Postawił przed nią kubek z naparem. Niesłodzonym, oczywiście. Sam oparł się o blat kuchni. – Właściwie o czym chciałaś porozmawiać? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Powspominać stare czasy. – Rozejrzała się w poszukiwaniu bałaganu i brudu, mogące wskazywać na zaburzenia depresyjne, napady lękowe, paranoje lub, co gorsza… totalne lenistwo. Podłoga była jednak czysta, nie licząc kilku psich włosów. Upiła łyk kawy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Podasz mi więcej mleka?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zbliżył się z kartonem w dłoni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Stare czasy? I przychodzisz po to z ciśnieniomierzem w swojej torbie? Przecież widzę, wystaje Ci z torebki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spuściła wzrok i zmierzyła się z obiektem, który ją zdemaskował. Następnie spojrzała wprost na Kakashiego. On uczynił to również. I wtedy dwie rzeczy wydarzyły się w tym samym momencie. Oczy Hatake zajaśniały od zrozumienia; odruchem ninja automatycznie odchylił ciało do tyłu. Sakura natomiast, z szybkością zdecydowanego napastnika sięgnęła i chwyciła za jego rękę. Miala przewagę. Zdecydowała o ataku tylko dwie sekundy wcześniej, niż on się w nim zorientował.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szarpnęła mężczyzną w stronę stołu, drugą ręką wciąż unosząc kubek. Nim podjęła dalsze akcje, odłożyła naczynie w bezpieczne miejsce. Porcelana wyglądała na drogą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ostatnia kupa?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie cierpię gdy o to pytasz. – Próbował wyszarpać rękę. Ucisk Sakury był jednak jak wnyka – bez możliwości wyswobodzenia kończyny nie oderwawszy jej przy tym od stawu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ja tylko wypełniam rubryczki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zacisnęła opaskę uciskową na ramieniu tak mocno, że dolna jego część w przeciągu sekundy uczyniła się blada. Kakashi patrzył w przerażeniu jak urządzenie włącza się i startuje, wbijając się jeszcze mocniej w skórę. Niemal pod same kości, jak myślał. Dosłownie czuł jak żyły siłują się z materiałem transportując krew do palców. W których powoli tracił czucie, btw. Wygląda na to że Sakura swoim zaskakującym badaniem zamierzała także pozbawić go życia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Za wysokie ciśnienie. I przeterminowane mleko. Serio, Kakashi? Serio?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">O wiele za późno schował za siebie pudełko o które poprosiła, a które wciąż trzymał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura wyglądała na zirytowaną.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak wyszło. Ostatnim razem, kiedy wybrałem się po mleko starsza pani zapytała mnie o drogę i…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz Sakura była już zirytowana.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Diametralnie nauczył się odróżniać te dwa wyrazy jej oblicza. Były subtelne, a jednak decydowały o różnicy. U faktycznie zdenerwowanej Haruno z kącika ust wystawał kawałek zęba.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kiedy ostatni raz badałeś sobie serce?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Na pewno upewniałem się czy te jeszcze bije gdy Naruto pocałował skunksa bo pomylił go z kotem. To było w 2003 roku, tak myślę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kakashi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mów mi </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sensei</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdyby nie to, że Kakashi stał sto lat świetlnych obok umiejętnego posługiwania się erotycznymi brzmieniem swojego głosu, może jej podbrzusze wykręciło by koziołka. No ale niestety. Jej nauczyciel pojęcia nie miał, jak uwodzi się kobiety. Oraz kąpie regularnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Otwórz usta. – Wychyliła się, zaglądając sugestywnie na jego zamknięte wargi. – I ściągnij maskę, oczywiście!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak przywykła do widoku jego zasłoniętej twarzy że na początku nie zorientowała się, że patrzy po prostu na czarny materiał przylegający do warg.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Daj spokój. Jestem zdrowy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Pewnie masz zaawansowaną próchnicę i zgniłe zęby. To wyjaśnia, dlaczego chcesz je ukryć. Serio, Zdrowotny Fundusz Konohy powinien pokrywać opiekę stomatologiczną PRZYNAJMNIEJ dwa razy do roku!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jej oczy nabrały dzikiego blasku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sprawdzałaś moje zęby ostatnim razem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przez trzy lata wiele mogło się zmienić. Po za tym, po wiosce chodzą pogłoski o tobie i Gaiu, że pijani biliście się za barem. – Był zażenowany, że przytoczyła na głos tę właśnie sytuację. – A ja postawiłam 100 jenów na to, że na pewno wybił ci zęba. Więc pokaż!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po prostu wcisnęła palce w jego usta. Odsunął się za późno, żeby nie poczuć tam jej nieproszonej obecności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– A jak Twoje oczy? Widzisz już na czarno-biało? Czy jeszcze w kolorze? </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co to znaczy jeszcze w kolorze? – Był przytłoczony intensywnością i chaotyzmem jej pytań. Skakała od ucha do pięty, jak oszalały, zdziczały, żądny diagnozy lekarz. </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– W porządku. – Puściła go w końcu, pozwalając odsunąć na odległość którą nazywał komfortową. – Zalecam odpoczynek od misji i udanie się na uzdrawiające ciało i umysł sanatorium. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedział, co wstrząsnęło nim mocniej. To, że właśnie usadziła go w Wiosce, czy raczej zasugerowanie, w sposób jakikolwiek, geriatrycznego sanatorium dla emerytów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie rób takiej miny. Jeszcze trochę, a ludzie wokół ciebie nie będą umierać już na misjach. Tylko ze starości. – Wsunęła ciśnieniomierz z powrotem do torby i jakby pogrążanie go w emocjonalnej dziurze strachu przed śmiercią naturalną było jej rutyną dnia codziennego, po prostu wstała i zasunęła za sobą krzesło.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Daj znać, kiedy już to zaakceptujesz. Czyli widzimy się za okolo 5, w skrajnych przypadkach, 11 dni. Wtedy wypiszę Ci bilecik do krainy masażów i gorących babusiek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Narka.</span></p><p><b style="font-weight: normal;"><br /><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 700; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Plan 2. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 700; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">“Mistrzostwa Konohy”</span></p><p><b style="font-weight: normal;"><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie była osobą uzdolnioną artystycznie. W szkole zawsze najgorzej rysowała podobizny ludzi i zwierząt, posługiwała się schematem prostych linii a jej najbardziej zaawansowaną techniką było dodanie cienia do odzwierciedlonej kreskami karykatury człowieka. Gdy chciała namalować Naruto, zawsze na idealnie okrągłej głowie dorabiała kilka długich, stojących włosów. Tym razem jednak dumna była z plakatu, który stworzyła przy pomocy kilku kredek i pisaka. Nie wyglądał on może wybitnie profesjonalnie, ale zawierał informacje obok których żaden miłośnik sportu nie przejdzie obojętnie. Umieściła w nim kilka istotnych słów, jak: ZAWODY, RYWALIZACJA i PUCHAR.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A później zarzuciła przynęte.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tego samego popołudnia jej telefon rozbrzmiał dźwiękiem przychodzącego połączenia. Nie odrywając wzroku od papierów które wypełniała, podniosła słuchawkę do ucha.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Halo?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dzień dobry! Dzwonię w sprawie Ogólnokrajowych Mistrzostw Konohy w kategorii Najlepszej Tężyzny Ciała oraz Ducha!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Imię?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Maito Guy!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Krótkie </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">i</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tak!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sprawdzę w systemie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Brzmiała tak entuzjastycznie jak pracownik urzędu gminy Konohy 15 minut po rozpoczęciu swojej zmiany. Ręka nawet na chwilę nie przestała wypełniać szpitalnych dokumentów. Lata przebywania w obecności Naruto nauczyły jej umysł pracować dwubiegunowo by w jednej chwili słuchać i wykonywać dwie zbieżne od siebie czynności. Defacto, blondyn nie przestawał klepać japą nawet na chwilę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ojj niestety – zaczęła po chwili milczenia. Mężczyzna po drugiej stronie słuchawki czekał cierpliwie; na dźwięk jej głosu poruszył się gwałtownie na chwilę zaszumiając połączenie. – E-Kartoteka Zdrowotna nie była aktualizowana od bardzo długiego czasu. Nie ma Pańskich danych w naszej bazie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– MOGĘ TO NAPRAWIĆ – rozbrzmiało nader głośno. Guy był w panice. - PROSZĘ DAĆ MI DWA DNI. PRZEBADAM WSZYSTKO. </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Dwa dni – potwierdziła, nim mężczyzna rozłączył połączenie. Nie minęły nawet cztery sekundy, gdy telefon rozbrzmiał dźwiękiem połączenia na nowo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Sakura?! – rozległ się krzykiem męski głos. – To ja. Guy Minato!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Oh, jak miło że dzwonisz! – Dziewczyna zabarwiła swój lekki ton szerokim uśmiechem. Przyłożyła telefon bardziej do ucha i odchyliła się na krześle, siadając wygodniej. – Co u Ciebie, sensei?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Muszę się przebadać!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Brzmi fantastycznie – odchrząknęła, udając, że przewraca jakieś ważne, urzędowe kartki. W rzeczywistości przewijała jednak katalog Avona, który Ino podrzuciła jej do biura dzisiejszego ranka. – Kiedy?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jak najszybciej!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Najbliższy możliwy termin to za 2 tygodnie</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Nie! – Musiała odchylić głowę; fala uderzeniowa jego głosu była zbyt potężna. – Nie mogę czekać tak długo! Prooooszę, Sakura-chan!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobieta westchnęła głośno, nim odpowiedziała</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– W porządku. Teraz mogę zorganizować sobie chwilę. Przyjdź jak najszybciej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura wiedziała, że żelazo kuje się, póki jest jeszcze gorące.</span></p><p><b style="font-weight: normal;"><br /><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 700; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Plan 3</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 700; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">“Widział ktoś mojego węża?”</span></p><p><b style="font-weight: normal;"><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To był pierwszy raz, gdy w ogóle jakiegoś zgubiła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko nerwowo przechadzała się po uliczkach Konohy, niczym obłąkana cmokając w każdy ciemny kąt. Wypatrywała stu czterdziestu centymetrowego pytona, którego zresztą sprowadziła (trochę nielegalnie) z Kraju Trawy przy małej pomocy Ibikiego, poprzedniego lata. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z tych nerwów zjadła już trzecią porcję dango.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musi go znaleźć szybciej od obrońców praw zwierząt. Aktywiści i furiaci, narobią szumu wokół jej gadziej hodowli, której jeszcze nie miała czasu zarejestrować.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musiała jakoś dorobić do budżetu. Marna pensja junina przestała jej wystarczać, gdy zakochała się w torebkach marki Shino-Viton. Chciała mieć je wszystkie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po za tym terrarystyka była jej hobby’m. Z początku bardziej z przymusu i konieczności aniżeli własnej woli, ale z czasem zaczęła się tym fascynować. Wobec czego obcowała z węzami na co dzień także przed tym gdy postanowiła je rozmnażać i sprzedawać. Wiedziała o nich wszystko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedziała tylko, gdzie pełzną jak się zgubią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Anko. – Krótkie nawołanie zwróciło jej głowę w stronę jednego z budynków. W głębi korytarza kryła się ogromna, męska postać. – Jesteś pewna, że uciekł całkiem sam?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co chcesz przez to powiedzieć?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna poruszył się, wkraczając w słabe światło żarówki. Oszpecona blizną twarz odznaczyła się w półmroku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Jaką masz pewność, że nie został….. porwany?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Niemożliwe.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko podupadła, tracąc siły. Dech wybił się z piersi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Zaprowadź mnie w miejsce, gdzie widziałaś swojego węża ostatni raz.</span></p><p><b style="font-weight: normal;"><br /></b></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Drzwiczki jego terrarium były lekko uchylone. Nie domknęłam ich wystarczająco dobrze i po prostu się wydostał. – Anko z zażenowaniem zaprezentowała rozstaw zawiasów który zastała gdy wkroczyła do pokoju dzisiejszego ranka celem karmienia. – Chłopak wybrał się na gigant z pustym żołądkiem. Moja wina.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Ktoś chce, żebyś tak właśnie myślała. – Ibiki zbliżył się do szkła spoglądając do środka. Długą ciszą trwali w napięciu, nim dodał: – Dostrzegam tutaj ślady walki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mówił cicho, a jego głos odbijał się o umysł Anko jak rzucony kauczuk.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Przewrócony kamień, dużo rozchlapanej wody i kilka zerwanych liści. Walczyli. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Kto mógłby to zrobić?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Tego jeszcze nie wiem. – Wyprostował plecy przejmując niemal całą przestrzeń niewielkiego pokoju swoją sylwetką. Ale Anko nie czuła się przytłoczona. Dobrze rokowała do przerośnięcia go w szerokości bioderek. Jej boczki lekko wychylały się z obcisłych szortów. – Ale to tylko kwestia czasu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krótko po tym wyszedł. Kunoichi jednak do wieczora nie potrafiła zebrać siebie i własnych myśli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Brzuch ją bolał z nerwów (i od przejedzenia). Utworzyła setki scenariuszy i niemal zbiła ulubioną szklankę. Przepadła w niebycie własnych paranoi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co, jeśli natrafili na seryjnego węziego mordercę? Jak wiele seryjnych wężowych morderców było właściwie na świecie? I jaka była szansa, że jej ulubieniec padł ofiarą właśnie jednego z takich?! Nic innego nie przychodziło jej do głowy. Żaden inny, najmniejszy powód.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko nie miała wrogów. Teraz już nie. Była już na nich, po prostu, za stara. A po za tym przeważająca część tych ludzi, dzięki bogu, już nie żyła. Było jej z tym dobrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wtedy rozległ się krótki melodyjny dźwięk przychodzącego połączenia. Ekran nowoczesnego smatrfona rozświetlił się komunikatem prywatnego numeru.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobieta podniosła telefon do ucha, wciskając słuchawkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Halo?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Otwierającą się telekomunikacyjną przestrzeń wypełniło jedynie rzucone w próżnię pytanie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Halo? Kto mówi?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po drugiej stronie panowała głęboka, lodowata cisza. Było to zatrważające, gdyż Anko nie słyszała jej jeszcze sekundę temu. Tak jakby ktoś wstrzymał oddech, zamrażając otoczenie wokół. Jej zmysły wyostrzone treningiem, nakazywały czujność.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nikt nie odpowiadał; nie pojawił się żaden najmniejszy dźwięk ale Anko czuła tam, w tym niebycie, czyjąś obecność, choć nie potrafiła tego wyjaśnić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Napawało ją to grozą; ona, użytkowniczka genjutsu, nie była w stanie zaradzić napięciu, wypełniającej jej ciało i duszę. To było połączenie telefoniczne; nieuchwytne dla jej umiejętności. Nie widziała przeciwnika, nie była w stanie go poczuć ani zlokalizować. Uczucie było nieprzyjemne a skupienie niemal wykręcało mięśnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie potrafiąc dłużej tego znieść, rozłączyła się. Nim jednak zdołała odłożyć telefon na miejsce, ktoś zadzwonił ponownie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-left: 36pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Halo?! Kto mówi?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nic się nie zmieniło. Rozłączyła się i tak jak poprzednio, natychmiast pojawiło się następne połączenie. To było już irytujące. I przerażające. W pewnym sensie oba na raz.</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ale za tym razem było trochę inaczej. Podnosząc słuchawkę do ucha, zamarła. Krótki szum po drugiej stronie sprawił, że wstrzymała oddech. Nie chciała niczego przegapić, jakiegokolwiek znaku czy wskazówki w zidentyfikowaniu tego chorego bota. Wtedy połączenie zostało przerwane przez jej wybitnie małomównego rozmówcę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko odłożyła telefon czekając jeszcze chwilę na ewentualny sygnał. Ale ono już nie nadeszło. Uznała, że było to conajmniej dziwne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W przeciągu kilku następnych dni połączenia powtarzały się. Zawsze o tej samej godzinie; zawsze, częstując ją jedynie głęboką ciszą i postępującą paranoją.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po jej wężu nie było śladu. Puste terrarium spoglądało osądzająco; ona Gadzia Matka, straciła a wtem porzuciła swoje dziecko. Ibuki nie był w stanie go odnaleźć, wszystkie tropy prowadziły do niczego. Anko była bezradna, teraz już, gotowa zrobić wszystko by udręka dobiła końca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Śniła. O zamaskowanych postaciach. Wężach, przywiązanych do patyka, z czarnymi workami zasłaniającymi ich głowy. Gdyby gady te miały palce, prędzej czy późnej otrzymałaby któregoś z nich odciętego, w pudełku po butach, wysłanego ku niej pocztą z małym dopiskiem:</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: italic; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> U are bad mother. </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko była tego pewna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Raz zwierzyła się Ibikiemu ze swojego problemu. Jounin towarzyszył jej w mieszkaniu gdy nadejść miała pora punktualnie dręczących ją telefonów. Tego dnia nie otrzymała jednak żadnego połączenia. Zrobiło jej się gorąco, gdy wszystko o czym go zapewniała nie znalazło żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Obserwuje cię. – Ibiki nie tylko nie zwyzywał jej od postępujących wariatek, ale także uwierzył w jej zapewnienia. Wyjrzał za okno ilustrując otaczające ich budynki oraz przeważnie pozasłaniane firanami okna. W nielicznych paliło się słabe światło. – Należy przyjrzeć się okolicy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kierował się ku wyjściu zarzucając na ramiona czarną, skórzaną kurtkę gdy znajomy dźwięk zatrzymał go w miejscu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To moja komórka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie należąc do wylewnych, teraz nie krył zdumienia. Anko znalazła się przy nim szybciej, niż pies podbiegający do ogrodzenia. Jej okrągłe oczy patrzyły w skupieniu, gdy podnosił komórkę do ucha. “Głuchy telefon!?” krzyczało kobiece spojrzenie. Zdziwiła się, gdy na obliczu towarzysza odnalazła skupienie. Słyszała stłumione dźwięki wydobywające się z głębi urządzenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> – Umiesz po wężońsku? – zapytał po chwili. Anko skonsternowana przechyliła głowę, jak nierozumne szczenię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Mówi w języku wężów. - Ibiki, choć wiele już w życiu widział, nigdy nie postawiłby przed sobą ewentualności, że rozmawia właśnie z zaginionym wężem. Sykliwa kakofonia drażniła jednak jego uszy raz po raz; nic z tego nie rozumiał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko jednak była o wiele bardziej zdesperowana.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To moje dziecko! – wykrzyknęła, odbierając mu telefon. Zasyczała coś, a sposób w jaki akcentowała cienkie złoża dźwięków przywodziły mu na myśl pierwszą część Harrego Pottera. Akurat dzisiaj nie spodziewał się udziału w tym pokracznym, kompletnie nie mających dla niego sensu uniwersum. (No bo skąd niby czerpali tą swoja magię? Jak dla niego, wyciągali ją centralnie z dupy.) Nie. Ibiki zdecydowanie nie był fanem fantastyki – uwielbiał za to kryminały.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– To jakiś stek bzdur! – oburzyła się po chwili Anko, gdy w sekwencji syków i dźwięków nie znalazła nic, co miałoby dla niej większy sens.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Co powiedział?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Bratki w oborze, kot, zielony sufit a potem ścięli mi dęba!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ibiki zrobił dziwną minę, zatrzymując się na krzywym grymasie. Na myśl od razu przyszła mu zagadka; ona jednak kryła by w sobie podwójne, ukryte dno. W owym zdaniu nie było nawet krzty logiki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– What the fuck. Daj mi ten telefon. Halo! Kimkolwiek jesteś, pokraczny, śmieszny człowieczku znajdę cię a wtedy… – zamilkł, słuchając. Krew powoli, bardzo powoli odpływała z jego twarzy czyniąc ją bladą i naraz, skrzywioną niezadowoleniem. – Tak. Dobrze… Niech będzie. Zrozumiałem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Anko wręcz wykręcało z ciekawości. Z ciężkim westchnieniem Ibiki zakończył rozmowę, a potem posyłał ej udręczone, ciężkie spojrzenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Czy to wężowy skrytobójca?! Porywacz z Kraju Deszczu?! Orochimaru powrócił?! - Kunoichi zasypywała go ewentualnościami. Nie mogła znieść niewiedzy ani chwili dłużej. Wstrzymała oddech, skazana na niełaskę niespiesznych odpowiedzi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">– Gorzej. – Mężczyzna z trzaskiem porzucił swój telefon; jakby to on był źródłem tego, z czym przyszło im się mierzyć. – To Medyk. Żąda wyników twojego cholesterolu. Wtedy odzyskasz węża.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wspomniał słowem o kolonoskopii, która czekała go jutrzejszego poranka. </span></p><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihy-XIL4UUA3_Eoj5ZR5DDozYGY-2PYcBuBRjGyD1EuwE2DYNW3JuEXnDDm7_NBVpDqtfkm-FfEhZPhFJ6bNLpb8Wl9XXhkq0YY-GudKHvj4T2gtqRwfQFg7IAxdq5MEaJOXlJrkzED4YqjtGvCA9GBQyIa_g7n9Rt-sQCA7zGhVqZkt8fcjx-ryem/s735/86ae6113bdb4981a7a30643b534a7899.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="524" data-original-width="735" height="323" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihy-XIL4UUA3_Eoj5ZR5DDozYGY-2PYcBuBRjGyD1EuwE2DYNW3JuEXnDDm7_NBVpDqtfkm-FfEhZPhFJ6bNLpb8Wl9XXhkq0YY-GudKHvj4T2gtqRwfQFg7IAxdq5MEaJOXlJrkzED4YqjtGvCA9GBQyIa_g7n9Rt-sQCA7zGhVqZkt8fcjx-ryem/w454-h323/86ae6113bdb4981a7a30643b534a7899.jpg" width="454" /></a></span></span></div><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><div style="text-align: center;"><span style="white-space: pre;"><i>Dla Eleine ♥</i></span></div></span><p></p><div> Witam witam! W dzisiejszym odcinku Zbawienia przedstawiliśmy przebieg medycznych wyników kontrolnych. Gdyby ktoś się jeszcze pytał: Kakashi ma się świetnie obracając babeczki na geriatrii; Guy Minato, jak się okazało, posiadał aż siedem źle zrośniętych kości; Cholesterol Anko ewidentnie był za wysoki a Ibiki płakał na swojej kolanoskopii, wychodząc z przychodni nie tylko z wynikiem ale także potężnie skrzywioną godnością człowieka. <br /><span> Pisała dla Was Temira, jako jeden z ostatnich już razów. <br /></span><span> Przychodzi czas, gdy trzeba pożegnać się z Uniwersum Naruto i zająć swoim własnym, indywidualnym światem. Ja stoję już dziś na końcu swojej fanfikowej drogi, pale papierosa i, choć na razie deklaruje swoją rezygnację, nie zamykam żadnych ze drzwi.<br /></span>Kto wie, może kiedyś jeszcze tutaj wrócę ♥ <br />Dziękuję wszystkim oczom które śledziły moje teksty. Wszystkim wiernie Komentującym i nabijającym te ogromne wyświetlenia które tutaj mamy. Dziękuje moim Dziewczynkom, stukniętym mniej lub bardziej; Wszystkie nadajecie kolorów temu Ninjowemu Światu. <br />Dzięki za wsparcie i tą ogromną cierpliwość. <br />Do zobaczenia po drugiej stronie! Tej tylko Czytelniczej, już nie Tworzącej. <br /><div style="text-align: right;">xxx Temira</div></div>Temirahttp://www.blogger.com/profile/11206164254769547020noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-801127273486854102022-10-30T18:00:00.000+01:002022-10-30T18:00:21.946+01:00Kryształowy związek [ShikaTema] dla bunny<p><span id="docs-internal-guid-c8794674-7fff-5087-85a4-21a4337ddbaa"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></span></p><blockquote><div style="text-align: center;"><span style="font-size: 11pt;">Jej uśmiech był jak narkotyk. Wpełzał pod skorupę czaszki i otaczał mózg bezwonną mgłą otępienia. Bez pytania biorąc we władanie każdą myśl i czyn.</span></div><span><a name='more'></a></span></blockquote><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><i><span lang="pl"><br /></span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><i><span lang="pl">Podczas pierwszego spotkania,
była gorzka jak <b>nikotyna</b> w
dziewiczym, tytoniowym buchu i egzotycznie kwaśna, niczym pierwsza dawka <b>kofeiny</b> w niedosłodzonej kawie. Lekko
uzależniająca w swojej odmienności.</span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Poznał
ją na imprezie u Ino. Jednej z wielu, na które został zaciągnięty szantażem i
przemocą. Loft był wtedy pełen ludzi o szarych, wtórnych twarzach zbijających
się w jednorodną, bezkształtną masę brzęczącą od plotek. Powietrze, ciężkie i
wilgotne, nieprzyjemnie osadzało się mu w płucach, a alkoholowe wyziewy
podpitych studentów rozpuszczały zalegający w nich smolisty opad, który zbierał
latami nałogowego palenia.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nigdy
nie przepadał za tym aspektem studenckiego życia. Socjalizowanie się z
uwięzionymi w niekończącym się wyścigu szczurów studentami medycyny, których
nie mógł nazwać nawet kolegami, uważał za wysoce upierdliwe i zbędne. Więc
zmęczony i poirytowany odliczał minuty do godziny na tyle później, aby
przyjaciółka dała mu spokój zauważając jego obecność i na tyle wcześniej, żeby
nie tracić zbyt dużo czasu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Chodził
bez większego celu od jednej ściany do drugiej. Żołądek piekł przez trzecią
wlewkę fermentowanego chmielu z podrzędnego, wielkomiejskiego browaru, który w
pobliskim dyskoncie miał najbardziej optymalny stosunek ceny do ilości, a
skronie ćmiły, obijane wylewającym się z głośników, nieudolnie podkręconym
basem. <br />
Zbierał się, gdy pozbawione
ruchu zbiegowisko okalające jeden z kątów przykuło jego uwagę. Niewielka
zbieranina ludzi łączyła przedstawicieli wszystkich kierunków, do czego nie
dochodziło niemal nigdy między przyszłymi, pełnymi pogardy do otaczającego
świata lekarzami, nienawidzącymi ich pielęgniarkami oraz trzymającymi głowy w
chmurach położnymi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Podszedł
bliżej. Damskie wrzaski wybiły się ponad ogólnie panujący szmer. Nie zdziwiło
go, że w samym centrum zamieszania znalazł Sakurę, najlepszą przyjaciółkę
gospodyni. Dziewczyna jak zawsze odreagowywała zbyt duże wymagania, które
nałożyła na samą siebie, i podpita awanturowała się z otoczeniem. Tym razem, do
nierównego sparingu włączyła nieznaną mężczyźnie blondynkę. Dyskusja trwała już
chwilę, a miejsce jakichkolwiek argumentów zajęło wzajemne przerzucanie się
obelgami, które sądząc po minie, Haruno zdawała się przegrywać. Z kolei druga
kobieta wydawała się rozkoszować całą sytuacją. Na spokojnej twarzy błąkał się
szaleńczy uśmiech, a w oczach lśniły iskierki samozadowolenia i nieskrywanej
wyższości. Napawała się nadciągającym zwycięstwem, któremu towarzyszyłoby
skrajne upokorzenie rywalki. Shikamaru był pewien, że zamieszanie zaraz się
skończy, jednak w momencie, w którym odwracał się aby odejść, Sakura wysyczała
coś, co tylko jej rozmówczyni była w stanie usłyszeć. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przyglądał
się jak blednie. W oczach błyska cień przerażenia. Nie zdążył wciągnąć
powietrza potrzebnego do jednego oddechu, gdy dziewczyny rzuciły się na siebie.
Obserwował jak ruszają, z rozczapierzonymi palcami na wzór szponów i wściekle
zaciśniętymi szczękami. Kątem oka dostrzegł przebijającego się przez
oszołomiony i podekscytowany tłumek Sasuke, który jak zwykle wybawiał swoja
dziewczynę z opresji. Wiedząc, że nie poradzi sobie sam, mimo ogromnej
upierdliwości całej sytuacji, doskoczył do drugiej studenki i mocno złapał ją
za przedramiona próbując docisnąć do siebie, jednocześnie odciągając na bok. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Krzyczała.
Darła się, jakby jej celem było rozwalenie jego bębenków. Obiecując tortury i
wysyłając na samo dno piekieł wszystkich dookoła. Szarpała się i wiła jak
świeżo wyłowiony węgorz, próbując wyślizgnąć się z bezkompromisowego chwytu
męskich dłoni. Mimo siły, o którą nie posądzał by jej wątłego ciała, bez
większego problemu zaciągnął ją z dala od gapiów. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Irytowała
go. Swoimi wrzynającym się w mózg wrzaskami i gwałtownością, od której mięśnie
zaczynały się boleśnie spinać. A jednak jedyne o czym mógł myśleć to jej oczy.
Lśniące od furii i pełne nienawiści, zupełnie niedostrzegające jego obecności.
Była fascynująca. Piękna i nieokiełznana niczym walkiria podczas rajdu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nachylając
się nad nią zaczął mówić. Uspokajać stonowanym ale ostrym głosem, który pewnie
przebijał się przez fasadę nienawiści. Z satysfakcją zauważył, że ciało się
rozluźnia, a twarz łagodnieje. Wystarczyły zaledwie sekundy żeby jej spojrzenie
przeszło z wrogości, przez zagubienie do pełnej smutku łagodności. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nagle
zdawała się być słaba i krucha. Opadła mu w ramiona. Zagubiona szukała wzrokiem
jego wsparcia chociaż nie do końca zdawała się go dostrzegać. Dotknął wtedy jej
twarzy. Pogłaskał policzek. Odgarnął włosy, które wysunęły się kucyków i
wpadały jej do półprzymkniętych oczu. W końcu poluźnił chwyt, a ona niemrawo
odsunęła się unikając jego spojrzenia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie
wiedząc co zrobić sięgnął po fajki. Najbardziej sprawdzony ruch w
rozładowywaniu napięcia. Zapytała wtedy czy może jednego i niezrażona
stwierdzeniem, że jest to ostatni, pewnym ruchem wyciągnęła go z kartonika,
drwiąco dziękując za męskie poświęcenie. Słabość zniknęła tak szybko jak się
pojawiła.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Poczęstował
ją ogniem, od niechcenia wyciągając markową zapalniczkę na benzynę, by mogła
zapalić skradzionego szluga. Pochyliła się wtedy, zupełnie ignorując otwarty
płomień i odpaliła, wpatrując się w niego wzrokiem dzikim i namiętnym, przez
który krew wystrzeliła przywołując irytującą erekcję. Stoicki blask płomienia w
bezwietrznym pokoju, nadawał jej twarzy demonicznej aury. Zaciągnęła się
rozpychając klatkę i wciągając policzki by za chwilę z błogim uśmiechem i pół
przymkniętymi powiekami wypuścić dym, rozprężając płuca. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Drugi
wdech zrobiła inny. Pełniejszy. Zbliżyła się wtedy, niemal dociskając się do
jego ciała, co było większym wyzwaniem niż by chciał. Musiała lekko wybić się
na palcach, aby dosięgnąć jego ust, ale kiedy to zrobiła, dłonie z żarzącym się
papierosem wetkniętym między palce, położyła na jego policzkach i pocałowała
go. Dym przepłynął między ich wargami odbierając mu oddech, wypychając resztki
tlenu zagnieżdżone w odległych pęcherzykach. Myśli, zwykle pędzące i
nieokiełznane, zatrzymały się w pełni skupiając na obecnej chwili. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Miała
suche, miękkie wargi. Drobne i jędrne ciało. Krótki nos, który miękko
wpasowywał się w skórę na jego policzku. Otaczał ją neutralny aromat
bezzapachowego balsamu i kremowa nuta aloesu. Gdy męskie dłonie przeszły
płynnie spod łopatek na pośladki, niedbale je ściskając i masując, zamruczała
zadowolona. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zakończyła
pocałunek, zębami przygryzając i ciągnąc dolną wargę. Patrząc wyzywająco,
kciukiem otarła szminkę, która nigdy się nie rozmazała i zadowolona, rzuciła,
że nie musi dziękować. Odeszła znikając w tłumie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Średnio
pamiętał powrót z imprezy. Organizm pozbawiony nikotyny rwał i świeżbił domagając
się kolejnej dawki trucizny, jednak jego myśli skupione były jedynie wokół
tajemniczej nieznajomej. Była niesamowita. Kompletnie niezrozumiała i
szokująca. Stanowiła chaos. Umysł pozbawiony jakiejkolwiek liniowości,
ograbiony ze schematów. Dużo trudniejszy do rozgryzienia niż u reszty
otaczających go ludzi, co zresztą wcale mu nie przeszkadzało. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nareszcie
znalazł dla siebie wyzwanie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><i><span lang="pl"> Gdy
zaczęli się poznawać, zmieniła się w <b>kokainę</b>.
Sprawiała, że wdechy były pełniejsze, a wzrok ostrzejszy. Pozwalała dostrzec
więcej i czuć bardziej. Powoli wbudowywała się w komórki życia, uzależniając od
swojej ekspresji.</span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Odnalazł
ją na anatomii dwa. Kontynuacji najnudniejszego przedmiotu na planecie, podczas
którego nigdy nie mógł oprzeć się pokusie drzemki, znużony tematem nie mniej
niż sama prowadząca. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pierwszy
raz zobaczył ją jeszcze na korytarzu. Wydawała się dziwnie spokojna i pewna
siebie, w tłumie panikujących przed wejściówką studentów. Dopiero wtedy
Shikamaru zauważył, że nie tylko jego obojętną minę i wysoką punktację
obrzucają pełnymi jadu i niedowierzania spojrzeniami. Zniknęła, wtapiając się w
przelewający przez drzwi tłum hiperaktywnych dziewczyn z grupy pielęgniarskiej.
<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Potem
dostrzegł ją, gdy zobojętniały na temat zajęć, z utęsknieniem wpatrywał się w
widok rozpadającego się budynku za oknem, zza którego momentami wyzierał
kawałek pochmurnego nieba. Siedział przy ścianie, z dala od stałego miejsca,
zajętego przez gwałcących święte studenckie zasady idiotów, myślących, że są w
stanie jakkolwiek mu tym dokuczyć.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Właśnie
wtedy, wypatrując obłoków o komfortujących, enigmatycznych kształtach, natknął
się na kpiące spojrzenie turkusowych tęczówek i po raz kolejny dał się jej
zaskoczyć. Nie sądził, że będzie go pamiętać. Postrzegał siebie i ich spotkanie
jako nieistotny i okryty mgłą zażenowania epizod. Tymczasem dziewczyna, Temari,
jak dowiedział się z puszczonej przez prowadzącą listy obecności, zdawała się
otwarcie drwić z tych założeń. Wpatrywała się w niego niedającym się zapomnieć
spojrzeniem, który hipnotyzował i drażnił. Wyzywał na niejasny dla niego
pojedynek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Z
ostatnim słowem prowadzącej, wystrzeliła z miejsca i opuściła aulę, a on
popędził zaraz za nią. W labiryncie zalanych studentami, uniwersyteckich
korytarzy, wyśledzenie jej wydawało się niemożliwe. Jednak za każdym razem, gdy
sfrustrowany godził się z jej zniknięciem, blond kucyki pojawiały się na
horyzoncie, zupełnie jakby chciała zostać odnaleziona. To okazujące dominację
przekomarzanie niesamowicie go irytowało, jednocześnie dając nieoczekiwaną
satysfakcję. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Odnalazł
ją na dziedzińcu, którego wejście było skryte między półpiętrami. Dostępne
jedynie dla najbardziej wybrednych palaczy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Powietrze
wokół niej było gęstsze, obciążone dodatkowym zastrzykiem wodnej pary sączącej
się z jej ust. Zaciągała się drogą podróbą prawdziwego szluga, jednym z tych
elektrycznych badziewi, wciskanych niekochanym dzieciom pragnącym uzyskać
trochę atencji od rozwiedzionych starych. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Jej
spojrzenie było ostre, choć zaciekawione. Zainteresowanie mieszało się z
figlarnością, gdy stawiał kolejne kroki. Obserwując go zdawała się być jak
wyrachowana, dzika kotka, która z nonszalancją przygląda się człowiekowi,
zainteresowana ewentualnym przysmakiem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przyciągała
go. Zupełnie jakby smoliste substancje z jej wydechu oblepiały ich i niczym
rozciągnięta guma ściągały ku sobie. Będąc coraz bliżej szukał okazji do
kontrataku, drogi ucieczki, buga w rzeczywistości, który pozwoliłby zwyciężyć w
tej pełnej dumy, paralitycznej potyczce. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pomogły
mu odcinające się na tle letniego błękitu cumulusy. Widząc ich
impresjonistyczne, znajome i jednocześnie zupełnie obce kształty, zanurzył się
w prostym przypisywaniu ich do rzeczywistych przedmiotów. Wyłączył się i bez
problemu przeszedł obojętnie obok kobiety, by niespełna metr dalej położyć się
na nagrzanym słońcem lastryko. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zaskoczył
ją i doskonale o tym wiedział. Obserwował kątem oka jak algorytmy plączące jej
myśli przechodzą przez kolejne operacje, próbując wyjść z niedopracowanej
pętli. Zanim skończyła, rozłożył ramię w zapraszającym geście, który przyjęła z
ostrożną ulgą. Zajęła miejsce koło niego, nawet pozwalając na drobne
pieszczoty, gdy palcami rysował niestworzone kształty nad jej łokciem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Opowiadał
jej o chmurach. Zatracał w ich powolnym biegu i świecie, który wplątane w jego
myśli, tworzyły. A ona słuchała, wyczekując każdego słowa, choć nigdy nie
sądziła, że coś równie opieszałego mogłoby ją zaciekawić. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Dla
niej liczyło się działanie. Była niespokojnym duchem spragnionym adrenaliny i
towarzyszących jej wrażeń. Czujnym obserwatorem wykorzystującym nieścisłości
świata na swoją korzyść. Zamiast wpatrywać się w nieosiągalny błękit, wolała
patrzeć niżej, zdecydowanie bliżej ich szarego życia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zabierała
go na dach, gdzie siedząc na metrowej grubości murkach, antysamobójcach czy
popękanych, zblakłych dachówkach przyglądała się jak życie przepływa przez
mniej lub bardziej istotne ulice Konohy. Niczym samozwańcza, miejska mojra
czuwała nad losami nieznajomych, nadpisując ich nudne życia własnymi wizjami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Dostrzegając
najmniej istotne szczegóły, tworzyła historie nudne i boleśnie przyziemne. O
zbyt słonej zupie i wywołanej przez nią kłótni. Pękniętym wężyku w łazience,
zalanym sąsiedzie i wielodniowej batalii z ubezpieczycielem. Karnecie na
siłownie, kurzącym się pod komodą. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Czasami
zapominała się, pochłonięta wyważaniem ocen, i pozwalała wymknąć się swojej
łagodniejszej naturze. Shikamaru uwielbiał wtedy patrzeć na jej rozmarzoną
twarz i wygładzone rysy. Wsłuchiwał się w snute niemal z utęsknieniem opowieści
o romansach i nieszczęściach. Pierścionku babci założonym na zły palec, który
odstraszył adoratora, jedyną szansę na prawdziwą miłość. Tworzonym pod osłoną nocy
graffiti, wyrazem najwyższych uczuć prostego umysłu, znikającym pod warstwą
pastelowej farby, niczym zły omen. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Chociaż
nie zdawał sobie z tego sprawy, miał nadzieję, że kiedyś ich historię będzie
opowiadać z równym rozmarzeniem. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><b><span lang="pl"> </span></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><i><span lang="pl">W chwilach zwątpienia była
boskim objawieniem, <b>harmaliną</b>,
personalnym inhibitorem <b>dimetylotryptaminy</b>.
Otulała niczym opary szamańskiej ayahuasci, kojąc nerwy i wypłaszczając emocje.</span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Mimo
różnic programowych, praktyki odbywali razem. Podupadający konoszański Szpital
Główny był na tyle obszerny i wybrakowany, że przyjmował wszystkich, którzy
mięli choćby ćwierć mózgu i dwie sprawne ręce. Niezależnie od specjalizacji czy
kierunku, upychał studentów na opustoszałych oddziałach, niczym medyczne mięso
armatnie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Podczas
traumatycznych dyżurów, które zupełnie pozbawionym przypadku trafem, odbywali
razem, stanowiła uziemienie dla otaczającej go beznadziejności. Jej uśmiech był
ledwo dostrzegalny i tajemniczy. Nie w zagadkowy i zapierający dech w piersiach
sposób Mona Lisy, który ściąga do paryskiego muzeum setki zwiedzających.
Przeciwnie, uśmiech No Sabaku był prywatny. Przeznaczony tylko dla niego i
przekazujący więcej niż tysiąc słów, niczym kokosowy cukierek ze średniej półki
cenowej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">W
duszącej go codzienności, pełnej niewypowiedzianych oczekiwań ojca i aż zbyt
wyraźnie zarysowanych wrzasków matki, tylko przy Temari mógł być sobą, pozwolić
na jakąkolwiek słabość. Nie odgrywać żadnej roli. Po prostu egzystować. No
Sabaku zdawała się nie przyczepiać mu żadnej etykietki, jednocześnie obarczając
go wszystkimi na raz.</span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przebywając
z nią, czuł się jak bananowy dzieciak, przyćmiewający swoje problemy listkiem
acodinu. Jej obecność spowalniała mu oddech i uspokajała akcję serca,
pozwalając opaść nerwom i zapanować na rozdzierającą wnętrzności furią. Nie
liczyły się wtedy ani studia, ani odrealnione wymagania Yahiko. Była tylko
Temari, jej pomysły i oczy, w których zatapiał się niczym nurek w głębinie
bajkału. Zieleń i granat złączone w nieustannej walce o dominacje, ustawione w
pierdolonym yingyang kolorytu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> Błagał wszystkich, mniej lub bardziej
istniejących bogów, żeby pozostała w jego życiu, czując, że gdy tylko zniknie,
on sam rozpadnie się niczym promieniotwórczy izotop, niszcząc wszystko wokół
siebie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><i><span lang="pl">Pośród codzienności pełnej
medycznej monotonii, stanowiła szaleńczą odskocznię. Stymulującą działkę <b>amfetaminy</b>, pozwalającą trzymać pion i
fason. Wzbogacała mdły świat o euforyczną radość i zwierzęce porządanie.</span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Staż
był kolejną okazją, którą miejski szpital wykorzystywał do zassania
nieświadomych rynku pracy specjalistów. Świeżutcy absolwenci, lekarze,
pielęgniarki i położne, zlewały się w jedną mało rozumną istotę, wykonującą
małpie prace i zapychającą dziury w grafikach. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Shikamaru
czuł się w tym wszystkim zagubiony. Kariera lekarska była dla niego karą.
Ścieżką zupełnie obcą, wybraną przez nieznosząca sprzeciwu ambicję matki. Mimo
to nie mógł się pogodzić z otaczającą go bylejakością. Nie chciał też być
kolejnym bezosobowym lekarzem, bezmózgo skaczącym między pacjentami, a Temari
jako jedyna zdawala sie to rozumieć.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Stał
się podziwianym przez stażystów i znienawidzonym przez starych wyjadaczy
przodownikiem pracy. Drobnymi uprzejmościami walczył z utartymi schematami
wyższości i snobizmu. Zacierał budowany latami niesmak, pierwszy raz w życiu
czując słuszność swoich działań. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Ona
podążała za nim. Lobbując za jego pomysłami, przekonując siłą lub perswazją
niedowiarków, dla których zmiany były jedynie zbędnym obciążeniem. Stanowiła
szyję dla jego głowy. Była aniołem stróżem, dobrą wróżką, która spełniała jego
zachcianki.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Ale
potrafiła być też demonem z samego dna piekieł. Sukkubem upajającym się
doprowadzaniem go do szaleństwa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pod
różowymi scrubsami nosiła koronkową bieliznę. Robiła to specjalnie, doskonale
wiedząc, że za każdym razem, gdy mu asystuje, rąbek tkaniny wyślizguje się zza
dekoltu koszulki, drażniąc jego spojrzenie. Mając pewność, że ją zauważał,
poprawiała się mimowolnie, nawet nie zerkając w jego stronę. Drażniła się.
Kusiła. Zupełnie od niechcenia łapiąc go mackami obłędu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> W wolnych chwilach pieprzyli się wygłodniale
i bez opamiętania, jakby każdy dzień mógł być ich ostatnim. W magazynkach i
dyżurkach. Na miękkich, zatęchłym materacach i nie do końca sterylnej podłodze.
Pragnął jej gorącego ciała i ostrego umysłu bardziej niż płuca tlenu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Była
jego zbawieniem i największym przekleństwem. Boską cząsteczką tchająca życie w
pustą skorupę jego ciała. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-left: 36.0pt; text-align: justify;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><i><span lang="pl">Pod koniec otępiała niczym <b>kodeina</b>. Roztaczałą mgłę sennej
obojętności i błogiej apatii. Łagodziła objawy egzystencji. Zaleczała życiowy
ból głowy.</span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Temari
powinna być zakazana. Jak wszystkie zbyt zabawowe substancje. Zrozumiał to za
późno, aby się uratować. Była uzależnieniem, jego femme fatale. I za każdym
razem odurzała inaczej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Jej
uśmiech był jak narkotyk. Wpełzał pod skorupę czaszki i otaczał mózg bezwonną
mgłą otępienia, bez pytania biorąc we władanie każdą myśl i czyn. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Była
jego <i>temari</i>. Kulką, zabawkowym
gałgankiem materiału, który zmienił się w powleczony złotymi nićmi i
wyhaftowany wielobarwnymi wzorami skarb. Niedoścignionym wzorem perfekcji.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span lang="pl"> <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><i><span lang="pl">Po odejściu okazała się
cierpka i toksyczna niczym <b>strychnina</b>.
Odebrała powietrzu tlen, zabrała tkance mięśniowej szansę na rozkurczanie,
pozostawiła po sobie tlące się zgliszcza neuronów i wypaloną duszę.</span></i></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pewnego
dnia zniknęła z jego życia, tak chaotycznie jak do niego weszła. Nagle i
niespodziewanie, niczym epizodyczna postać, statystka numer trzy,
przesmradzająca się po dziesiątym planie, dla której zabrakło budżetu nawet na
imię. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pozbawiła
go prawa do najdrobniejszej pretensji. W końcu ich relacja nie miała formalnego
kształtu. Była pełna pozbawionych sensu chwil i choć Temari stała się dla niego
wszystkim, nie miał pewności, czy dla niej był czymkolwiek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Na
codziennym obchodzie brakowało jej cynicznego uśmiechu. Niewypowiedziana
krytyka wisiała w powietrzu, uwięziona w chwilach, w których jedynie ona miała
odwagę się odezwać.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Dni
stały się puste i nierozpoznawalne. Czuł się w nich jak zlepek nastoletniej
gwiazdki popu i nietrzeźwiejącego od lat siedemdziesiątych rockmana, wrzucony
do luksusowego odwyku. Nie wiedział jak znajdował się w chwilach i miejscach,
które rozpoznawał. Życie przepływało mu między palcami strunami niezrozumiałych
scen. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span><span style="text-indent: 36pt;">Pozostawiła
po sobie jedynie kawałek gazetowego papieru z odzysku, niedbale przyczepiony do
korkowej tablicy przez jedną z pielęgniarek. Imię opatrzone nekrologową ramką
przyniosło mu ulgę, zdradziecką niczym cofka, za którą spiętrzyły się gorycz i
rozpacz. Wyszarpując mu osobowość kawałek po kawałku, aż do kości, białej jak
jej trupia twarz.</span></p><p>
</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nigdy
do końca jej nie zrozumiał. Pośród setek wspólnych chwil Temari znajdowała
miliony kryjówek dla jej prawdziwego ja. Wydawało mu się, że sama zagubiła się
pośród iluzji i kreacji, które stworzyła. Nie miał jej tego za złe. Żałował
jedynie, że nigdy nie pozwoliła sobie na bycie w pełni swobodną przy nim. Tak
jak on mógł być przy niej.<o:p></o:p></span></p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb82oi2bsd8fj-NEIGxViEhux2zyTrMKVlEFi7lKjrP7_Nfh85DlrgIjsyD53ApOC7b7m-jodPyR7lQK4xn4mlKXBAXdYtqJxIpbDAZAOitlBhQ7iHFWOY5xEi-cDldjABdeubBbgj3pb3T-LTZYMRMwb7fI1D1VUjTHWlnO5b1EQiTcFm2Qfd0lpF/s735/fb9141fbf5ec449ad0d0a18b93c98b7a.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="732" data-original-width="735" height="319" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb82oi2bsd8fj-NEIGxViEhux2zyTrMKVlEFi7lKjrP7_Nfh85DlrgIjsyD53ApOC7b7m-jodPyR7lQK4xn4mlKXBAXdYtqJxIpbDAZAOitlBhQ7iHFWOY5xEi-cDldjABdeubBbgj3pb3T-LTZYMRMwb7fI1D1VUjTHWlnO5b1EQiTcFm2Qfd0lpF/s320/fb9141fbf5ec449ad0d0a18b93c98b7a.jpg" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Kończenie tego tekstu było męczarnią. Mimo że w mojej głowie wszystkie trybiki już dawno były ułożone i naoliwione, cały mechanizm skrzypiał, charczał i zacinał się przy każdym kolejnym zdaniu. Covid okazał się nie tylko wyciskać ze mnie całe siły ale i podkradać wszystkie słowa. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko nie wyszedł z tego gniot. </div><div style="text-align: center;">Pozdrawiam Was ciepło i mam nadzieję, że nikt więcej nie wpadnie w to paskudztwo, a już na pewno nie zostanie tak przetyrany jak ja. Buziaki!</div><div style="text-align: center;">PS. Nie będę ukrywać, że głęboka inspiracja należy do jednopartówki K. "<a href="https://still-falling-for-you.blogspot.com/2021/11/dmt-shikatema.html" target="_blank"><b>DMT</b></a>". Miałam ją w głowie, gdy przyszedł mi pomysł na koncepcję tej historii, za to zupełnie zapomniałam, że też było to ShikaTema xD</div>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-88747796416064145862022-09-30T23:30:00.001+02:002022-09-30T23:30:59.128+02:00Niedorzecznie pomysłowa żona [SasoSaku] dla Black<div style="text-align: justify;"><blockquote><span style="font-family: arial;">Coś planowała, wiedział to od tygodni. Nawet jeśli o fakcie poinformowała go dopiero dzisiejszego ranka. Przejrzał ją wcześniej. Była typem osoby, która nie mogła wytrzymać ukrywania niespodzianki. Nawet jeśli sama ją szykowała.</span></blockquote></div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;"><span id="docs-internal-guid-3d7dfe23-7fff-8bf6-f40c-62c8054f11de"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Powiedzieć, że był zaintrygowany to duże niedopowiedzenie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wielu uważało, że jest gburem, ale Sasori po prostu znał się na ludziach. Wystarczyła krótka rozmowa, odczytanie ruchów ciała i analiza zachowania, żeby wiedział, co człowiek sobą reprezentuje. Pod tym względem byli całkowicie różni. Sakura lubiła dawać drugą, trzecią, a nawet dziesiątą szanse każdej osobie. </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zyskują przy bliższym poznaniu</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, mawiała jego naiwna żona, mając na myśli swoich przyjaciół z dzieciństwa. Ale on wiedział od razu, że są nie warci jego uwagi, a tym bardziej jej wręcz desperackich starań, aby utrzymać zakurzoną więź sprzed lat w dorosłym życiu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uchiha był egocentrykiem, któremu nikt nie powiedział, że kiedyś trzeba porzucić postawę skrzywdzonego, naburmuszonego nastolatka. Nie lubił Sasoriego, bo – podobnie jak on – od razu uświadomił sobie, że Akasuna nie będzie grał w szopkę chodzenia na palcach i ignorowania jego prostackiego zachowania. To nie tak, że sam był doskonały, ale ze swoimi przywarami musiał żyć. Z jego już niekoniecznie. Do dziś nie potrafił zrozumieć jak to możliwe, że dzielił te same geny z Itachi’m. Chociaż trzeba przyznać, że to, co łączyło dwójkę braci, to lojalność względem bliskich osób. Każdy musi mieć chociaż jedną dobrą cechę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uzumaki był niegroźny. Jeśli pominąć fakt, że potrafił potknąć się o własne nogi i przygnieść się stratą podręczników medycznych, po które w ostatnim, panicznym odruchu, sięgnął przed upadkiem. Był nadpobudliwy. Pierwsze słowa, które od niego usłyszał były słowotokiem, opowiadającym historię jego życia. Posługiwał się dziwnymi skrótami myślowymi, przez które Sasori nie potrafił nic zrozumieć. Po dwóch minutach wiedział, że nie nadają na tych samych falach. Nauczył się przytakiwać, co jakiś czas powtarzając wyrwana z kontekstu słowo w formie pytania, dając iluzje zainteresowania rozmową. To poświęcenie, na które się zdobył dla niej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po spotkaniu Deidary na warsztatach z rękodzieła, wiele lat wcześniej, już po dziesięciu minutach wiedział, że absolutnie nie znał się na sztuce. Ale mimo to od razu wyczuł w nim coś, przez co go nie skreślił. Chociaż żadna ze stron nigdy nie przekona drugiej o słuszności swoich racji, to polemika dwóch artystów, obu równie oddanych, była ciekawym doświadczeniem. Poza tym młodszy mężczyzna desperacko szukał autorytetu. Nie martwego mistrza, o którego geniuszu mógłby przeczytać w podręcznikach historii sztuki. Kogoś namacalnego, żywego, kto przytłoczyły go doświadczeniem i dawał rady, a Akasuna lubił być podziwiany. Okazali się kompatybilni. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oceniał charakter ludzi, nie wygląd. Gdyby tak postępował, odszedłby od młodej studentki, która zapytała go o drogę, bez mrugnięcia okiem. Nie można powiedzieć, że Sakura nie była atrakcyjna, ale jej różowe włosy były śmieszne. Poza tym to był czas boomu wojujących alternatywek, z którymi raczej nie chciał mieć do czynienia. Krótka rozmowa wystarczyła, żeby dowiedział się jak ambitną i przebojową kobietą była. Wzbudziła jego ciekawość, jednocześnie całkowicie nie będąc nim zainteresowaną. To wystarczyło, żeby przepadł. Już od dawna wiedział, że ma w sobie okropną potrzebę udowodnienia światu, że jest ponadprzeciętną jednostką. W tamtym czasie chciał zrobić wszystko, żeby ona także to dostrzegła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori należał do tego typu ludzi, którzy dostawali to, czego chcieli. Nie liczyły się środki, które musiał włożyć w obrany cel ani ogrom starań. Nawet czas, chociaż nienawidził czekać. Wiedział, że niekiedy potrzebna jest wytrwałość, wręcz uporczywe nękanie. W taki właśnie sposób rozkochał w sobie kobietę swojego życia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Broniła się długo. Musiał walczyć z jej wątpliwościami i echem dawnych miłostek, jednak na końcu tej drogi okazał się zwycięzcą. Przecież nie mogło być inaczej – wiedział to od poczatku, a Sakura musiała sobie po prostu uświadomić ten fakt.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Potrafiła walczyć o niego jak lwica, ale także walczyć z nim. To sprawiało, że życie nie było nudne. Oczywiście, zdarzały się chwilę, kiedy przeklinał jej temperament i za wszystkie skarby świata pragnął, żeby zgadzała się z wszystkimi decyzjami bez mrugnięcia okiem. Jednak kiedy emocje opadły, odganiał podobne myśli. Kochał ją również za to, że doprowadzała go do szewskiej pasji i zmuszała do trzaskania drzwiami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Była silna i delikatna, kochająca i żądna krwi. Potrafiła być krucha jak kwiat wiśni, który nie sprosta mocniejszemu podmuchowi wiatru, a jednocześnie twarda jak obraz tej samej rośliny wykuty na płaskorzeźbie lub drzeworycie. Ich życie było pełne wzlotów i upadków, ale nie chciałby niczego innego. Zbyt twardo stapał po ziemie, żeby naiwnie wierzyć w „żyli długo i szczęśliwie”. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Stelaż, na którym miała osiąść dziwna konstrukcja Deidary (sztuka nowoczesna, pomyślał z przekąsem, chyba miał na to za starą duszę), rozpadł się w jego rękach. Spojrzał sceptycznie na stertę metalowych listew. Zacisnął pięści na jedną długą, piękną sekundę. Cieszył się bólem wbijanych paznokci w skórę. Były zbyt krótkie i spiłowane, żeby mogły pozostawił po sobie ślady.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie, Sasori nie był masochistą, ale uważał, że wściekłość może oczyszczać. Nie chciał jednak, żeby całkowicie przysłoniła jego myśli. Był człowiekiem, który łatwo popadał w uzależniania wszelkiej maści jeśli przynosiły mu satysfakcję. Tylko silna wolna sprawiła, że żadne nie zostało z nim na dłużej. Nic poza chorobliwą obsesją, którzy niektórzy nazywają miłością. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Danna, co się z tobą dzieje?!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Moje myśli płyną — przyznał, pochylając się, aby pozbierać elementy konstrukcji i zacząć wszystko od nowa. Tym razem bez potknięć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Byli małżeństwem dwa lata, znali się od pięciu. Myślał, że nie ma już rzeczy, którymi mogliby się zaskoczyć, a jednak Sakura ciągle podważała te twierdzenie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Coś planowała, wiedział to od tygodni. Nawet jeśli o fakcie poinformowała go dopiero dzisiejszego ranka, przejrzał ją wcześniej. Była typem osoby, która nie mogła wytrzymać ukrywania niespodzianki. Nawet jeśli sama ją szykowała. To i pocałunek, którym go obdarzyła, burzyło w nim krew. Tylko ona potrafiła tak go całować. Sprawić, że cały świat wirował. Nawet jeśli smakował jej ust setki razy wcześniej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Był jej pierwszym mężczyzną i jedynym, którego dotyk pozna podczas całego życia. Zadba o to. To napawało dumą. Sprawiało, że czuł się jak zwycięzca. Początkowo była słodko niezdarna, zawstydzona cielesnością, ale to szybko się skończyło. Stała się demonem seksu. W tej chwili przepaść siedmiu lat nic nie znaczyła, ale miał nadzieję, że nigdy nie przestanie za nią nadążać. Dlatego zgadzał się na zdrowe, bezmięsne obiado-kolacje trzy razy w tygodniu, wspólnie biegi po parku w weekendy i wpychanie w siebie witaminy, które szykowała dla niego młoda pani doktor. Nawet polubił tosty z awokado, ale nadal nienawidził hummusu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W końcu Deidara go wygonił. Nie miał mu tego za złe. Sam dbał o swoje dzieła jak o drogocenne skarby. Nigdy nie pozwoliłby, żeby kręcił się przy nich ktoś z destrukcyjnym usposobieniem Uzumakiego, a taki właśnie dzisiaj był Sasori. Wszystko przez rozmowę pełną aluzji, gorący pocałunek (w porannym pędzie przed pracą Sakura zazwyczaj była mniej wylewna) i niewypowiedzianą obietnice. To nie tak, że każde zbliżenie musiał inicjować, można powiedzieć, że byli pod tym względem równi. Tak samo spragnieni siebie mimo upływu lat. Ale nigdy nic nie planowała, zawsze wchodziła w grę spontaniczność. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przekręcił klucz w drzwiach. Okolica miała średnią renomę, więc zamykali mieszkanie nawet kiedy któreś z nich było w środku. Nie było potrzeby kusić losu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Powinna już wrócić, mimo to wnętrze było ciche. Sasori dostrzegł blady snop światła padający przez drzwi ich sypialni. Kiedy wszedł do środka, powitał go obraz tuzina świeczek. W powietrzu wyczuł delikatny cytrusowy zapach. Łóżko zostało pościelone, co było dziwne, bo Sakura nigdy tego nie robiła. Doskonale pamiętał, że dzisiejszego ranka zbyt bujał w obłokach, żeby się tym przejmować. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ta atmosfera coś mu przypominała. Czy nie tworzył podobnej otoczki, kiedy lata temu przeskoczyli na następny poziom związku? Oczywiście teraz też się zdarzało, że lubił ją zaskakiwać, ale romantyczna natura nie sprzyjała jej pracy do późna i jego duszy perfekcjonisty, kiedy każdy projekt musiał doprowadzić do końca, a dopiero później cieszyć się życiem. Zadowalali się spontanicznym seksem, a wymyślną otoczkę i planowanie zostawiali na wyjątkowe okazję. Oczywiście nie zapomniał o żadnej ważnej dacie. W tym związku to Sakura robiła wielkie oczy i wyjąkiwała niewyraźne slaby, kiedy uświadamiał jej, że tego dnia wypadała ich rocznica, urodziny </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">jej </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">matki albo dzień przeglądu dentystycznego. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Później dostrzegł swoją żonę. Stała w otwartych drzwiach prowadzących do łazienki w komplecie ciemnej bielizny. To już samo w sobie było niespotykane. Lubiła jasne kolory – róż lub biel. Największą fanaberią były czerwone koronki, które jednak, jego zdaniem, nie pasowało do brzoskwiniowej skóry kobiety.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zniecierpliwiony? — zapytała, uśmiechając się słodko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szczycił się swoja elokwencją i cierpkim jezykiem, jednak teraz umiał tylko przytaknąć w milczeniu. Podświadomie wiedział, że to nie wszystko, co dziś dla niego szykowała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podeszła do Sasoriego w kilku krokach. Bose stopy poruszały się niemal bezszelestnie po grubym dywanie. Była tylko kilka centymetrów niższa, więc bez najmniejszego trudu dosięgła jego ust. Pocałunek był obietnicą gorącej, zmysłowej nocy. Przez trzy lata, w których byli aktywni seksualnie, powinien już się nią nasycić w pewnym stopniu, a jednak za każdym razem był równie podekscytowany jak w pierwszych miesiącach związku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle usłyszał kliknięcie. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że poczuł zimny metal na nadgarstkach. W tej samej chwili został bezceremonialnie popchnięty na łóżko. Wylądował niezgrabnie w pozycji siedzącej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Lubisz być panem sytuacji, prawda? Dziś ci to odbieram, kochanie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przyjrzał się dłoniom. Miał na sobie kajdanki, ale nie futerkowe, śmieszne, które za kilka dolców można dostać na ebay’u i rozlatywały się przy większej silne. Te wyglądały na prawdziwe. Sasori miał nadzieje, że je kupiła, a nie poprosiła posterunkowego Itachi’ego o użyczenie zapasowej pary. Nie miał problemu z zabawami, ale nie chciał, żeby Hidan się o tym dowiedział i próbował wyobrażać sobie Sakurę w niewłaściwych scenach. Był typem zazdrośnika, chociaż nigdy nie robił jej wyrzutów. Zazwyczaj stawał się chłodny w towarzystwie mężczyzn, którzy odrobinę zbyt długo podziwiali jego żonę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och, więc tak chciała się bawić? Nie można było powiedzieć, że zawsze był dominujący, jednak po latach spędzonych wspólnie, wiedział że lubiła być uległa. Czasami jednak przyszpilała go do łóżka albo siadała na jego twarzy i miał cudowny, bezpośredni dostęp do jej cipki. To nie tak, że nie próbowali niczego podobnego wcześniej, ale nigdy nie mieli innych zabawek niż smakowe lubrykanty i wibrujące jajka, których dotyk uwielbiała czuć na swojej łechtaczce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oddaję się w twoje ręce. — Nie potrafił powstrzymać zadowolonego uśmiechu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura nachyliła się nad nim. Po raz kolejny całując, zaczęła rozpinać pasek jeansowych spodni. Popchnęła Sasoriego na łóżko. Upadł plecami na puchową pierzynę. Zrzuciła jego buty, a w ślad za nimi powędrowała cała dolna część garderoby. Penis stał już w gotowości. Podekscytowany i napalony. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Unieruchomiony, na wpół nagi. Już mi nie uciekniesz. — Puściła do niego oczko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie miał najmniejszego zamiaru. Obserwował ją spod przymrużonych powiek, kiedy wróciła do otwartych drzwi łazienki. Chwyciła coś. Ciemny kształt. Szelki? Bicz? Chciała posunąć się aż tak daleko? Mogli spróbować, był więcej niż ciekaw czy będzie potrafił połączyć ból z przyjemnością. Na niektórych to działało. Sama Sakura lubiła być gryziona w szyję i kark.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podniósł się szybko, a przynajmniej starał. Nie miał wolnych dłoni do podparcia, więc zaczął niezgrabnie rzucać się na boki zanim potrafił poderwać się do pozycji siedzącej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego żona miała penisa. Dokładniej mocowała na swoich biodrach uprząż z czarnym, średniej wielkości dildo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Na Boga, czekaj…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdusił słowa sprzeciwu. Powiedzieć, że sytuacja była niespodziewana to duże niedopowiedzenie. Jakim cudem tak szaleńczy pomysł znalazł się w jej głowie? Wiedział, że musiała maczać w tym palce Yamanaka. Od samego początku czuł, że jest niespokojnym duchem, który namawiał jego żonę do szaleństw. Może nie bezpośrednio kazała jej przelecieć męża straponem, ale podsunęła coś – film lub nowelę erotyczną, w której była zawarta podobna scena.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Miał jej odmówić, powiedzieć, że to nie jego klimaty. Nie miał żadnego epizodu homoseksualnego, nie licząc jednego snu, kiedy wchodził w wiek dojrzewania, ale to nigdy go nie interesowało. W tej chwili dopadła go niepewność. Jeśli się nie zgodzi, to jej ciekawość nie zostanie zaspokojona. Sakura była zbyt oddana, żeby takie coś popchnęło ją w ramiona innego mężczyzny, ale odkąd ją usidlił powtarzał sobie, że nigdy nie zawiedzie swojej żony. W każdej sferze życia. Strach przed niewiadomym powoli przegrywał z męskim ego, które absolutnie musiało ją zadowolić. To nie tak, że pozwalał na wszystko, że każda kocia przybłęda, którą spotkała na drodze, znalazła schronienie w ich mieszkaniu. Znał ją na tyle dobrze, że wiedział, że kot (nawet zwierze tak samodzielne) zostałoby całkowicie pozostawione same sobie, kiedy wpadali w epizody wręcz maniakalnego pracoholizmu. Nie skakali na spadochronie, bo nagle chciała przezwyciężyć strach przed wysokością. Wiedział, że kręci jej się w głowie, kiedy spogląda przez okno z trzeciego piętra. W powietrzu szybko by zemdlała. To jednak było czymś całkowicie innym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dostrzegł w jej oczach wahanie i to go złamało. Za nic nie chciał, żeby w przyszłości była niepewna innych, bardziej w jego guście, eksperymentów. Nauczył się, że była przebojowa i odważna, ale kiedy ktoś bliski podcinał jej skrzydła, potrafiła przyjąć to ze sztucznym uśmiechem na ustach i zamknąć się w sobie. Gdyby tylko dała mu czas na psychiczne przygotowanie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wziął cichy, głęboki oddech. Była lekarzem, prawda? Musiała wiedzieć jak się do tego zabrać, żeby nie zrobić mu krzywdy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bądź… delikatna?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Och bogowie, brzmiał jak dziewica, która ulega namowom napalonego chłopaka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oczywiście kochanie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obsesja, miłość – to nie ważne. Była dla niego wszystkim. Od zawsze wiedział, że ta kobieta będzie jego śmiercią. Miał tylko nadzieje, że jeszcze nie przyszedł na to czas. </span></p><br /></span></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlP3yrvOSxX-B6JxSxOciigQLzlqYFXwJKnW5--4S1rAzx9iwJIiDRqTXpGJkGyyF-pGeb1diCOpetrxBL1ydosUvHFpyuDYauPShu2j84NTY-A9OOJeVTcGjUeANElzVDVYK-v_tvPSriPI82B3ZK-2GuhlH6pJjwB-ael2-QA0OaSQX-_dXzxfo0nw/s735/dae46d92bd662bb80b3e76e04c3cdd48.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="652" data-original-width="735" height="387" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlP3yrvOSxX-B6JxSxOciigQLzlqYFXwJKnW5--4S1rAzx9iwJIiDRqTXpGJkGyyF-pGeb1diCOpetrxBL1ydosUvHFpyuDYauPShu2j84NTY-A9OOJeVTcGjUeANElzVDVYK-v_tvPSriPI82B3ZK-2GuhlH6pJjwB-ael2-QA0OaSQX-_dXzxfo0nw/w436-h387/dae46d92bd662bb80b3e76e04c3cdd48.jpg" width="436" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="font-family: arial;">Sorry kochanie. Chciałaś to trochę inaczej, ale ja się nie dałam! xD Gorące rżnięcie Sasoriego w dupę nie wchodziło w grę. Najpierw miała to być parodia, no ale ja nie do końca w nie umiem, raczej ich unikam poza naszą serią na Zabawianiu. Tak więc zrobiłam to po swojemu – love story ze straponem w tle xD</span></div><div><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div><b><span style="font-family: arial; font-size: medium;">Dla Black</span></b></div></div><br /><div style="text-align: left;"><br /></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-60760152007856274512022-07-05T18:00:00.002+02:002022-07-13T19:12:46.215+02:00Droga do wolności [SasuHina] dla miu<p></p><blockquote><p>— Nie pozwala pan sobie na za dużo, panie Uchiha? </p><p>— Ależ skąd pani Hyuuga. Mogę pozwolić sobie na dużo więcej — odgryza się. W głosie ma seksowną chrypkę podniecenia i sam ten dźwięk sprawia, że wilgotniejesz. <span></span></p><a name='more'></a><p></p></blockquote><p></p><div><span id="docs-internal-guid-5f3aa764-7fff-7ef5-2347-597222d2c453"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wieczór jest spokojny i wtórny. Podobny do setek poprzednich i kolejnych, pompujących strumienie monotonii do nic nieznaczących, ludzkich żyć, które ustają w letnim upale. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mimo późnej godziny miasto pozostaje puste. Śmiertelnych obezwładnia gorąc, jeden z tych, podczas których starzy i samotni umierają w ciszy pozbawionych klimatyzacji mieszkań, a las zapala się od promieni słońca skupianych przez resztkę szklanej butelki po żubrówce. Pokonuje ich też bezchmurne niebo, z którego spływa zmiękczający beton i smalący skórę żar.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pogoda, niedorzeczna i rozregulowana nawet jak na sunijskie standardy, przeszkadza też tobie, chociaż martwy organizm nie jest w stanie na nią zareagować, a nadwrażliwe oczy chowasz za rondem bawełnianego kapelusza i odgradzasz od natrętnego światła barierą stylowych okularów o barwionych, wzbogaconych filtrem soczewkach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chłodny i przyjemnie sztucznie oświetlony hotel opuszczasz dopiero, gdy słońce chowa się za horyzontem, a jego promienie słabną, miękko obtaczając złotem dachy i ulice. Pozwalasz sobie na te drobne opóźnienie wobec planu, mając pewność, że nie zmieni to końcowego rezultatu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lekki wiatr szarpiący letnią sukienką pachnie rozgrzaną nawierzchnią, tanim plastikiem masowo produkowanych pamiątek i skwierczącym na zatłuszczonych grillach i rusztach jedzeniem. Jest gorzki z domieszką kwaśnego zepsucia, a mimo to stanowi przepełniony wolnością powiew świeżości równy nadmorskiej bryzie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kawiarnia, w której siadasz jest brzydka i przedpotopowa, z oceną na google maps mniejszą niż przeciętna. Kawa zawsze jest tu kwaśna i chłodniejsza niż otoczenie. W każdym łyku wyczuwasz inną nutę pleśni i szczurzych szczyn. Nie dziwi cię to, bo w zwykle nasranej turystami dzielnicy, żaden lokal nie przejmuje się jakością ziaren, ani wytycznymi sanepidu, odcinając kupony od ciągle rosnącej ilości zamówień. Mimo to wracasz do niej, niczym gastronomicznie bezgustna ofiara syndromu sztokholmskiego, i pijesz lurowatą americanę z obitej, ceramicznej filiżanki. Zupełnie przypadkowo mając przy okazji idealny widok na podrapaną fasadę sąsiedniej kamienicy i interesujące cię mieszkanie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Twój mąż nie popierałby tego, tak jak nie poparł żadnego twojego działania odkąd tylko stałaś się <i>jego</i>. Widząc cię w tym stanie, lekkiej ekscytacji, może nawet upojenia adrenaliną i ogłupienia nadchodzącym zwycięstwem, w najlepszym wypadku zbyłby wszystko aż nadto wymownym milczeniem. W końcu każda słabość jest dla niego odrażająca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obserwowanie mężczyzny przynosi ci zatrważającą satysfakcję. Świadomość wygranej rozkosznie rozlewa się na języku, słodsza od przepełnionej niewinnością, dziecięcej krwi. Znalezienie haka na Madarę, sposobu ucieczki od niego, przez lata spędzało ci sen z powiek, pozostając nieosiągalną mrzonką. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz, najbrudniejszy sekret, chroniony tak ściśle, że nawet jego ukochany brat nie miał o niczym pojęcia, znajduje się na zaludniającej się ulicy. Idzie w zasięgu twojego wzroku i mieszka w kamienicy, przy której przesiadujesz godzinami. Zupełnie nieświadomy zagrożenia i całkowicie zależny od twojego kaprysu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nawet patrząc na jego ciemne oczy i młode, pełne witalności ciało, nadal zdajesz się nie dowierzać, że wielki Madara Uchiha posiada ludzkiego potomka. Słabość, małostkową i na wskroś ludzką, za którą wszystkie wielkie rody zabiłyby bez mrugnięcia okiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A ty masz go teraz na wyciągnięcie ręki.</span></p><span> <span> </span><span> </span><span> </span>* * *</span><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamyślasz się. Ze wzrokiem skupionym w brudne dno filiżanki zupełnie nie zauważasz, gdy mężczyzna podchodzi i zatrzymuje się obok. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hinata, nie spodziewałem się tu ciebie. Miałaś być później. — Jego radość stanowi miłą odmianę. Szczery uśmiech kontrastuje ze znanym ci mrokiem Uchihów na tyle mocno, że czasem zapominasz o pokrewieństwie, które dzieli z Madarą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Otaczająca go młodzieńcza energia, na wskroś ludzka i przewidywalna, jest odświeżającą odskocznią. Uwielbiasz się w niej zanurzać, chociaż na moment zapominając o własnym mroku. Więc wyciągasz ze stanika banknot, którym planowałaś zapłacić, wsuwasz pod spodek i dajesz się porwać, tak jak wiele razy wcześniej, gdy budowałaś zaufanie do ciebie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego dłoń jest ciepła i duża. Otacza twoją mocnym, zapobiegającym ucieczce chwytem. Prowadzi między ludźmi i wzdłuż udekorowanego zabytkowymi kaflami korytarza. Otarciem kciuka zaprasza do przestronnego mieszkania o suficie tak wysokim, że zawyża metraż o kilkanaście metrów, dodając do ceny co najmniej jedno zero. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przestrzeń jest spadkiem po tragicznie zmarłych rodzicach, a przynajmniej za taką uchodzi. Dobrze wiesz, że tak naprawdę stanowi skromny prezent nestora rodu, obsesyjnie zapatrzonego w ostatniej ludzkiej puli własnych genów. Jego obecność dostrzegasz w każdym meblu i kolorze ściany. Nawet ozdobne pojemniki na przyprawy, wystające zza szklanej, kuchennej witryny, przypominają ci surowy, industrialny gust męża.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke, jak to na mężczyznę przystało, nawet nie zauważa twojego wahania. Prowadzi cię wprost do salonu, gdzie sadza na markowej kanapie i opada obok ciebie. Niedbałym ruchem ściąga ci kapelusz i zdejmuje okulary, rzucając je gdzieś w kąt. Kładąc łokieć o oparcie, odwraca się aby lepiej widzieć twoja twarz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak lepiej — oznajmia. Jest nonszalancki, wyluzowany i absolutnie apetyczny, nawet otoczony obłokiem ostrych, bazujących na alkoholu perfum. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie pozwala pan sobie na za dużo, panie Uchiha? — chcesz udawać obrażoną, ale twój głos wybrzmiewa radością. Musisz przyznać, że uśmiechy wszystkich mężczyzn z tego rodu są równie oszałamiające. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ależ skąd pani Hyuuga. Mogę pozwolić sobie na dużo więcej — odgryza się. W głosie ma seksowną chrypkę podniecenia i sam ten dźwięk sprawia, że wilgotniejesz. Sposób, jakim akcentuje twoje panieńskie nazwisko, to samo, które straciłaś i którego nie słyszałaś od ponad sześciu wieków, porusza nawet twoje martwe serce. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kątem oka dostrzegasz ścienny zegar. Układ jego wskazówek daje ci jeszcze odrobinę czasu, więc pozwalasz sobie na ostatnią chwilę normalności. Podciągasz bose stopy na siedzenie i sięgasz po pilot. Odsyłając mężczyznę po lampkę wina, przeglądasz nowości dostępne na jednym ze streamingów i bez większego przekonania włączasz którąkolwiek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wspólne siedzenie na kanapie nigdy nie jest w stanie cię znudzić. Mimo ludzkiej, bezcelowej natury, sprawia ci nieopisaną przyjemność. Wtulona w bok mężczyzny skrajem świadomości skupiasz się na lecącym w tle hicie Netflixa, poddając się żałośnie przewidywalnej i płytkiej fabule. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mija kwadrans, może dwa. Momentami żałujesz podjętej wcześniej decyzji. Kilka ostatnich miesięcy sprawiło, że polubiłaś Sasuke. Może nawet się do niego przywiązałaś. Jego obecność dawała ci ukojenie, którego jako żona Pierwszego Lorda, nigdy nie zaznałaś. Doskonale jednak wiedziałaś, że nie ma już odwrotu. Każda sekunda wahania mogła wydłużyć twoją mękę o kolejne stulecia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przerzucasz uwagę z ekranu na szyję. Patrzysz jak spokojne tętno odbija się na bladej skórze. Przyciskając się do męskiego ciała, ustami badasz krzywiznę jego szyi. Językiem śledzisz przyspieszający puls.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcesz coś? — pyta odrywając cię i sadzając sobie na kolanach. Gdy czeka na odpowiedź, jego wysportowane dłonie głaszczą twoje boki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hmmm — Przez chwilę udajesz, że się zastanawiasz. Przechylając głowę mruczysz niczym niezadowolona kotka domagająca się pieszczot i ocierasz o męskie krocze, a gdy dostrzegasz w jego oczach dzikość i zwierzęce pożądanie, przygryzasz wargę i wplatasz dłoń we włosy, zwijając lok z miną niewiniątka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Usta Sasuke są gorące. W chłodnym nawiewie płynącym z klimatyzacji zdają się parzyć nagie obojczyki. Szorstkie palce zahaczają o koronkowe ramiączka sukienki i wolnym, przepełniającym cię napięciem ruchem zsuwają je na przedramiona. Wzdychając przyciągasz jego twarz do swojej, szarpiesz za włosy i drapieżnie atakujesz usta, przeplatając pocałunki podgryzaniem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Odradzając się w nowej, wspanialszej formie wampirzyce stają się własnością swoich stworzycieli. W podzięce za wieczne życie muszą im służyć przez wieczność, chyba że znajdzie się wampir, chcący je poślubić. Wtedy mogą zostać przekazane w inwentarz mężowi. Mimo męskiej rozpusty nie mają prawa do własnych kochanków. Dlatego seks z Sasuke był taki wspaniały. Nigdy nie chodziło ci o sam, wyjątkowo przyjemny, akt. Każde związane z nim doznanie potęgowały ból i upokorzenie, którego dozna Madara zrozumiawszy, że jego cenna perła, najczystsza i najniewinniejsza z całego haremu, stała się puszczalską, ludzką dziwką.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jesteś niecierpliwa. Zrzucasz z siebie sploty materiału a sukienka miękko opada ci na biodra. Poganiasz mężczyznę. Wiercisz się i ocierasz o lniany materiał spodenek, wyczuwając jego nabrzmiałą erekcję. Mimo to on utrzymuje powolne tempo. Wargami drażni dekolt, dłońmi masuje piersi, a gdy nie dajesz za wygraną, wsuwa dwa palce pod materiał majtek i wślizguje się do wilgotnego wnętrza. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z trudem łapiesz oddech, czując jak kciukiem masuje szczyt łechtaczki. Zamierasz, gdy palce znikają, pozostawiając cię na skraju spełnienia. Nie jesteś w stanie określić, czy jego chytry uśmiech bardziej cię podnieca czy denerwuje, więc wstajesz chcąc zsunąć fikuśne figi. Jednak nawet, gdy nad nim górujesz, on pozostaje panem sytuacji. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chwyta cię za nogi i ciągnie ku sobie, tak abyś opadła wprost na jego twarz. Kiedy drżące kolana blokują się na twardym oparciu kanapy, jego giętki język wije się między wargami i rozpycha się w tobie. Poddajesz się nowemu doznaniu, a gdy pierwsze dreszcze orgazmu przeszywają twoje ciało, warczysz zwierzęco i odrywasz się, opadając mu na kolana. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ignorując pełen samozadowolenia, męski uśmiech, rozrywasz zamek w spodenkach i wyciągasz nabrzmiałego penisa żeby jak najszybciej nadziać się na niego i pozbawić Sasuke zmysłów. Ujeżdżasz go gwałtownie i dziko. Pozbawione stanika piersi obijają się o siebie z głuchym plaskiem. Oddajesz się pierwotnym instynktom, a gdy jesteś pewna bliskiego szczytu, pochylasz się i wgryzasz w szyję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czujesz sól. Pot wybija się ponad smak krwi, metaliczny i słodkawy. Musi minąć minuta lub dwie aby ślina rozcieńczyła i zmieszała płyny na tyle, byś mogła bez przeszkód rozkoszować się posiłkiem. Każdy łyk przybliża cię do celu. Rozpływa się ciepłem po ciele. Dodaje życia, jednocześnie przyciągając do ciebie ostateczną śmierć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wściekłość Madary czujesz jeszcze zanim wejdzie do mieszkania. Ryk, który z siebie wydaje odrywając cię od zwiotczałego ciała potomka jest niczym jęk umierającego piekielnego ogara.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z satysfakcją przyglądasz się jak skacze wokół chłopaka, bezradny niczym małe dziecko, w amoku próbując go uratować. Ale Sasuke jest martwy. Nieodwracalnie i ostatecznie. Jesteś pewna, że jego serce zatrzymało się w tej samej sekundzie, w której twoje kły opuściły jego aortę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Śmiejesz się. Scena, na którą patrzysz tak żałosny, że aż komiczna. Oto Uchiha Madara, władca kręgów piekielnych, tańczy dokładnie tak jak mu zagrałaś. Miota się niczym kukła o splątanych nitkach, w rękach niewprawnego lalkarza. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Głupia… Coś uczyniła?! — Odzyskuje kontrolę. Znów jest wyrachowany i kalkulujący każdy krok. — Żałosna dziwka. — Rzuca w twoją stronę. Lodowate palce, twarde jak boki imadła, zaciskają się na twojej szyi. Kciuk zanurza w miękkiej krtani. Odcina powietrze, którego i tak nie potrzebujesz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sam jesteś żałosny — wypluwasz z siebie mimo braku oddechu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Myślisz, że mnie to zabolało? Że cokolwiek mnie to obchodzi? — warczy. Gra w swoją dziecinną grę pełną wyparcia i sztuczności, chociaż przed chwilą widziałaś go żałośnie nagiego, pozbawionego karykaturalnej maski.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krztusisz się własną śliną, gdy próbujesz przełknąć narastający w tobie śmiech. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Proszę cię. Przecież znamy się nie od dziś. — Twój charkot jest ciężki, zupełnie niepodobny do słodkiego i melodyjnego głosu, do którego jest przyzwyczajony. Krzywi się, jakbyś była najbardziej odrażającą topielicą. — Zniszczyłeś mi życie. Zabrałeś rodzinę. Zmieniłeś mnie w to… antychrystyczne bluźnierstwo. Więc ja zabawiłam się twoją ludzką rodzinką. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z każdym słowem jego mina tężeje coraz bardziej. Z satysfakcją dostrzegasz na niej ślady niedowierzania. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co? Zaskoczony? Fugaku, Mikoto, Itachi. Wszyscy nie żyją przeze mnie. Byli tak samo nędzni jak ty. Łkali o życie śmierdząc amoniakiem i strachem. — Urywasz, próbując nabrać odrobiny powietrza boleśnie ściśniętym gardłem. — A Sasuke? Z nim przynajmniej miałam zabawę. Może i wyglądacie podobnie, ale on przynajmniej potrafi się ruchać. Przy nim nigdy nie miałam dość…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przestań! </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wydaje z siebie kolejny zwierzęcy ryk. Zaraz za nim zaczyna się litania przekleństw. Ale ty już tego nie słyszysz. Ostatecznie martwe serce spoczywa w jego zakrwawionej dłoni, a twoje ciało sztywnieje i wysychając opada na podłogę. Na bladej twarzy zastyga delikatny uśmiech. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W końcu jesteś wolna.</span></p><div><br /></div></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgogD1TcaQjMFJnvI3QiPeQhiGIF8Pc4yNOhKf9YU4IOl2q8cdO4lD363e1HTCjOKwUJsaPYz0gygzHe5Q_QTSzvEd_QPsJjHJ6re1eQLGessq8pUehfUaQni0KG3j2RmHqWiIFYCOO7cyALlXw49ttO-DhEokuwrSb5H3J3G6j1P70sfNK20wm-pJR/s735/a5df2293e366b81162d65937a1efcf81.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="509" data-original-width="735" height="222" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgogD1TcaQjMFJnvI3QiPeQhiGIF8Pc4yNOhKf9YU4IOl2q8cdO4lD363e1HTCjOKwUJsaPYz0gygzHe5Q_QTSzvEd_QPsJjHJ6re1eQLGessq8pUehfUaQni0KG3j2RmHqWiIFYCOO7cyALlXw49ttO-DhEokuwrSb5H3J3G6j1P70sfNK20wm-pJR/s320/a5df2293e366b81162d65937a1efcf81.jpg" width="320" /></a></div><br /><p style="text-align: center;">SasuHina to taki wdzięczny paring. Mam wrażenie, że dramaty o nich są zbyt często pisanie na jedno kopyto. Mam więc nadzieję, że moja interpretacja, w której to Hinata przybiera rolę "tej złej", a Sasuke jest zaledwie "niewinną odskocznią" mimo wszystko się Wam spodoba. </p><p style="text-align: center;"><b>miu</b> przepraszam, że tyle czekałaś. ostatnie pół roku zniknęło mi szybciej niż podejrzewałam</p><p style="text-align: center;"><b>bunny</b> jeśli gdzieś tu jesteś, niewidzialna duszyczko, wiedz, że twój tekst nadchodzi</p>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-46131526805764716742022-06-30T23:30:00.003+02:002022-07-01T13:23:35.734+02:00Kwestia wyboru [GaaIno] dla dirtyplasmy<div style="text-align: justify;"><div><blockquote><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><p dir="ltr" style="font-size: medium; line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 0pt; white-space: normal;"><span style="font-family: arial; font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dość, że zakradł się na obce terytorium, to jeszcze nie zauważył jej przybycia. Co za obrzydliwy buc. </span></p></span></blockquote></div></div><span style="font-family: arial;"><a name='more'></a></span><div><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div><span id="docs-internal-guid-bafffc55-7fff-fa13-1060-66ff3656ee16" style="font-family: arial;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odkąd Ino pamiętała, zawsze chciała zostać policjantką. Już jako dziecko mówiono jej, że potrafi wpływać na ludzi w wyjątkowy sposób. Zupełnie, jakby wkradała się do ich umysłów i brała sobie z ich wspomnień wszystko, czego tylko zapragnie. Była przy tym dociekliwa, łasa na wszelkie ploteczki krążące po mieście, a gdy sytuacja tego wymagała, potrafiła również postawić na swoim i solidnie krzyknąć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie lubiła, gdy coś szło nie po jej myśli, oj nie. Jej współlokatorka Sakura, doskonale o tym wiedziała. Yamanaka zawsze starała się mieć plan i zazwyczaj silnie się go trzymała. Paradoksalnie ceniła sobie także samotność, obejmującą określone godziny oraz pracę w pojedynkę. Odnosiła wrażenie, że jej bystry umysł jeszcze bardziej się wówczas wyostrza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jakie więc było jej zaskoczenie, gdy przychodząc do swojego osobistego gabinetu pewnego ranka, z dwoma energetykami w rękach, natrafiła tam na intruza. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Był dość wysoki. Miał nastroszone czerwone włosy oraz jasne oczy, pod którymi widniały dość spore sińce, zupełnie jakby w ogóle nie sypiał. Co jeszcze bardziej osobliwe, na czole dostrzegła tatuaż oznaczający "miłość". Nosił długi piaskowo bordowy płaszcz, a w dłoniach co chwilę przesypywał piasek, bawiąc się małą klepsydrą. Bezpardonowo opierał dupsko o jej święte biurko, sprawiając przy tym wrażenie, jakby znajdował się myślami w zupełnie w innym wymiarze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dość, że zakradł się na obce terytorium, to jeszcze nie zauważył jej przybycia. Co za obrzydliwy buc. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Masz piasek na butach – usłyszała niski, obojętny ton. Aż zadrżała. Jakim cudem, to zauważył? Przecież nie spojrzał nawet w dół. — Otrzep je, jeśli nie chcesz nasyfić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Słucham?! – warknęła, ściskając energetyki nieco zbyt mocno. — Wypierdalaj z mojego gabinetu. Nie byłam dzisiaj z nikim umówiona! </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyraz jego oczu nie zmienił się. W ich głębi kryło się coś drapieżnego i lodowatego. Zamiast tego wstał, odpychając się lekko rękami od biurka. Mimo to mebel zaskrzypiał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino uznała, że jeszcze jeden ruch, a wyjdzie z siebie. Nie chciała nawet na niego patrzeć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jestem prywatnym detektywem wynajętym przez klan Hyuuga. Gaara no Sabaku – przestawił się, aczkolwiek nic w jego postawie nie wskazywało, że ma zamiar podać jej rękę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poza tym dłonie miała zajęte przez dwa energetyki. Kiedy to zrozumiała, szybko podeszła do biurka z drugiej strony, żeby je odstawić. Głośny stukot puszek, dotarł do uszu zdecydowanie intensywniej niż by sobie tego życzyła. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Słuchaj, no Sabaku – odezwała się butnie, mierząc w jego pierś. – Nie obchodzi mnie kim jesteś. Włamałeś się do prywatnego biura i tym samym popełniłeś przestępstwo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na nią wyraźnie spokojny, najwyraźniej gotowy posłuchać całego monologu. Jakkolwiek długi by on nie był. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tym spokojem doprowadzał Ino do szału. Ona sama nie umiała być często wyciszona. Wiedziała też doskonale, że na opanowanych osobników milion razy ciężej wpłynąć i zmusić do zeznań. Mimo wszystko odetchnęła głęboko. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Po co detektyw? – spytała, siadając ciężko na mocno wysłużonym krześle, które gdzieniegdzie nie miało już wypełnienia. – Doskonale sobie radzę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cały czas podążał za nią wzrokiem. Bez ustanku ją oceniał. Pożerał zmęczonymi, mętnymi oczyma niczym kawał apetycznego mięsa. Chciała żeby jak najszybciej stąd wyszedł i już nigdy nie wracał. Czuła mimo wszystko w kościach, że klamka zapadła w momencie, gdy tylko go dostrzegła. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hyuuga nie są zadowoleni z postępów policji w sprawie zabójstwa ich krewnej. To chyba oczywiste. Zresztą… czego się spodziewać po policjantce, która chowa zapasowe klucze pod doniczką paprotki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znów ją zaskoczył. Przed gabinetem miała istną dżunglę z mnóstwem roślin. Zawsze je lubiła. A paprotka o której mówił, znajdowała się w wyjątkowo niewygodnym miejscu, który wymuszał małe "przemeblowanie" kwiatków na korytarzu. Ponadto zrobiła specjalną wąską skrytkę na te klucze. Tylko gdy człowiek się dokładnie przyjrzał po podniesieniu paprotki, mógł dostrzec cieniutkie pęknięcie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mamy lepkie rączki, co? – uniosła jedną brew, patrząc na niego wyzywająco. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Taki zawód – wzruszył ramionami. — Jeśli odpowiednio się zapłaci, zrobię wszystko. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mów co wiesz – westchnęła ciężko. — Miejmy to już za sobą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie masz krzesła, więc pozwól, że… – cofnął się wymownie, najwyraźniej znów nosząc się z zamiarem usadzenia pośladów tam gdzie nie powinien. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Starając się zachować balans emocjonalny, powstrzymała przybysza dłonią, po czym wstała szybko. Jej długie i gęste blond włosy zatańczyły w powietrzu, a na poszczególnych kosmykach zajaśniało słońce. Idąc w stronę składzika, obejrzała się dyskretnie za siebie. Wydawał się lekko zaskoczony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To dobrze. Wreszcie przez tą twardą skorupę przebiły się jakieś emocje. Odetchnęła z ulgą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rzadko miewam gości w gabinecie – powiedziała, podkreślać przesadnie słowo "goście". — Ale zaraz wyjmę Ci krzesło. Wybacz, że nie zaproponuję kawy, ale nie pijam. Herbaty też nie. Woda albo energetyk. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nigdy nie piję, będąc u kogoś. Może być zatrute – usłyszała po drugiej stronie pokoju całkiem poważny ton. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dało się powstrzymać rozbawienia. Delikatny, melodyjny śmiech, wypełnił pomieszczenie. Niosąc składane krzesło w jednej ręce, drugą zasłoniła usta.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ta? Aż taka z ciebie szycha, paniczu? – wyraźnie kupiła. — Ja w ogóle cię nie znam, a uwierz, kojarzę większość ludzi twojego pokroju.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam wielu wrogów – zaczął, siadając na krześle, który mu podała. — Poza tym nie jestem stąd. Przyjechałem z daleka. Dokładniej z Pustyni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rozszerzyła usta w niemym zaskoczeniu. Pustynia była daleko od miasteczka. Nazywali tak obszar kraju, który w głowie malutkiej Ino urósł niemal do rangi legendy. Prawie nikt tam nie mieszkał, nie było praktycznie żadnej roślinności, a "cywilizowani" powtarzali od lat, żeby wystrzegać się ludzi z tamtych terenów. Chore pojeby. Dzikusy. Psychopaci. Życie toczyło się kompletnie inaczej w najdalej położonym zakątku Kraju Ognia. Właściwie teren ten był tak bardzo wysunięty, że choć na papierze znajdował się w Ogniu, potocznie wszyscy uznawali go za teren Kraju Wiatru. Ino nigdy nie zapuściła się tak daleko w świat, mimo że dobiegała nieuchronnie do czterdziestki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No dobra, robi się poważnie – zawyrokowała, uderzając ręką w stół. — Śpiewaj wszystko co powiedzieli ci Hyuuga i czego sam się dowiedziałeś. Jak na spowiedzi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na nią spod ukosa, a na jego ustach wykwitł porozumiewawczy uśmieszek. Z pewnością dostrzegł, jakie wrażenie zrobiło na policjantce jego pochodzenie, a przy tym doceniał jej stanowczość. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Choć Ino w głębi siebie czuła, że robi dobrą minę do złej gry. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ayame Hyuuga – zaczął, patrząc Yamanace głęboko w oczy. — Lat osiemnaście. Uczennica ostatniej klasy liceum. Jedynego w Konoha tak swoją drogą. Ostatni raz widziana trzy tygodnie temu w sobotę o godzinie dwudziestej przez własnych rodziców. Powiedziała, że kładzie się spać. Na drugi dzień rodzice odkryli jednak, że wcale się nie położyła. Ciało znaleziono w niedzielę w okolicach południa we wcześniej wspomnianym liceum. Poderżnięte gardło. Rana bardzo czysta i prosta. Mało krwi i co najdziwniejsze zero śladów walki. Ubrania w całości. Zero połamanych paznokci czy siniaków. Denatka leżała na trzecim piętrze przy szkolnych szafkach. Można by podejrzewać samobójstwo, gdyby nie fakt, że nie da się samodzielnie zrobić tego typu cięcia. Nie znaleziono żadnych poszlak, żadnych śladów, a odcinków palców czy wzorów butów jest zbyt wiele, żeby cokolwiek sensownego z tego wyczytać. Jakby nie było na co dzień do placówki uczęszcza blisko 500 osób. Uczniów, nauczycieli oraz innych pracowników. Kamery zostały uszkodzone i wyłączone. Nic na nich nie zarejestrowano. Świadków też brakuje. Najpewniej więc wszystko stało się w nocy z soboty na niedzielę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino pokiwała głową z podziwem, popijając energetyka. Nie potrafiła bez tego żyć. Ani tym bardziej myśleć logicznie. Już na tym etapie, nadchodziło pobudzanie i powolutku, minuta za minutą uruchamiało jej ADHD. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wiem, że wynajęli cię Hyuuga, ale siłą rzeczy, nie dasz rady zająć się tylko tym – zaczęła, nie potrafiąc opanować smutku w głosie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W pobliżu Ayame Hyuugi znaleziono trzy inne ciała – dopowiedział Gaara, patrząc na nią wyczekująco. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokiwała głową ze smutkiem. Odetchnęła ciężko. Konoha była małą miejscowością i wszyscy się tu znali. Mimo wszystko jak na niewielki teren dość prężnie się rozwijała. Mieszkało w niej wiele bogatych rodzin z sukcesami. Niektóre z nich otworzyły tak znamienite biznesy, że kazali nazywać się klanami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poza nią zginęli również Himawari Aburame, Teuchi Akimichi oraz Katsuke Uchiha – poinformowała Ino, czując, jak coś po raz kolejny ściska jej serce. To byli krewni ludzi jej znanych. Często bliskich. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W dokładnie ten sam sposób. Zero śladów walki. Siniaków. Połamanych paznokci. Podartych ubrań. Cięcia tchawicy szybkie i precyzyjne – po raz kolejny dokończył Gaara, wywołując w kobiecie coś na kształt podziwu. Złączył ze sobą palce obu dłoni, w taki sposób, że utworzyły kształt piramidy. Miniaturowa klepsydra którą bawił się wcześniej, spoczęła na biurku. Piasek dawano się przesypał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedzieć czemu, małe ustrojstwo wywołało w niej uczucie dyskomfortu. Tym bardziej, kiedy dowiedziała się skąd pochodzi detektyw. Zaczęła wiercić się lekko na krześle. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak rozumiem byłeś już na miejscu zbrodni i szukałeś poszlak.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dostałem pozwolenie. Właściwie wszystko już załatwiłem. Możemy pracować wspólnie. Mam tu stosowną dokumentację, jeśli nie wierzysz – powiedział, wyjmując jednocześnie zwinięty świstek z wewnętrznej kieszeni płaszcza. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wzięła go zniecierpliwiona, prawie rozrywając dokument na pół. Pieczątki wraz z podpisami były zbyt znajome, żeby okazały się fałszywkami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czemu nikt mnie nie powiadomił? – fuknęła zirytowana. — Przecież to jest tak ważne, żeby… – urwała, biorąc telefon do ręki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ujrzała dziesięć nieodebranych połączeń od przełożonego. Wyciszyła przecież dzwonki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Aha. Super – powiedziała pod nosem, uderzając się w sam środek czoła. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara siedział dalej naprzeciwko niej. Stateczny. Zimny. Zamyślony w bardzo specyficzny sposób. Była pewna, że nie spotkała wcześniej nikogo takiego. Jednocześnie w tym całym opanowaniu, czuła podskórnie, że byłby zdolny do uczynienia jej ogromnej krzywdy, gdyby tylko chciał. Był w końcu człowiekiem Pustyni, a to nigdy nie pozostawało bez znaczenia. Nie dla Konohy. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino lubiła przebywać z ludźmi na co dzień. Była dość towarzyską i gadatliwą kobietą. Zresztą nikt nigdy nie miał jej tego za złe. A mimo to, gdy spotkała się z detektywem, czuła się wyjątkowo dziwnie i najzwyczajniej w świecie nie potrafiła go zaakceptować.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdawał się mieć jakąś dziwną manię na punkcie piasku i gdy milczeli, każde zajęte własnymi przemyśleniami, ciągle przesypywał piasek w klepsydrze, przekładając ją z ręki do ręki. Gdy go o to zapytała, powiedział jedynie, że czuje więź z tym tworem i pozwala mu się skupić. Ponadto do jej biura i na wszelkie oględziny przychodził tylko z bidonem własnoręcznie ugotowanej wody. Często odpowiadał monosylabami, bo po co więcej. Jakby tego było mało wiele czynności lubił powtarzać po kilka razy. Tłumaczył, że musi dokładnie sprawdzić, czy niczego nie przegapił. Ino zaczęła podejrzewać u swojego kompana autyzm. Do tego wszystkiego nie potrafił jeździć autem, co kobieta przyjęła z wielkim szokiem na twarzy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To czym tu przyjechałeś? – spojrzała na niego z ukosa, wiążąc przy okazji włosy w gruby i długi kucyk. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Są pociągi – wzruszył ramionami. — Z Pustyni do Konohy to tylko dwadzieścia godzin. Teraz mieszkam w jednym z pokoi pracowniczych przy dworcu. Wszystko opłaca mi rodzina Hyuuga. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ten… tatuaż to co? Przegrany zakład? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pamiątka po zmarłej matce. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I masz. Ino znów poczuła się nieswojo. Zła w głębi duszy na siebie. Na niego w sumie trochę też. Dziwak pieprzony. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rozumiem. Mi zmarł ojciec. Na pamiątkę po nim mam kolczyk w uchu – poinformowała mimo gotujących się w niej emocji. Następnie wskazała delikatnie palcem na małe, proste kółeczko. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara powoli pokiwał głową. Mogła przysiąc, że widzi na mrugnięcie okiem, jak kąciki jego ust lekko drżą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ładne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Twój tatuaż jest za to trochę… niecodzienny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Musiałem to zrobić – oznajmił wstając. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Często zostawiał ją bez wyczerpujących odpowiedzi, a ona mimo swojej natury plotkary, bała się dopytywać o cokolwiek tego człowieka. Wywoływał u niej specyficzne ciarki na plecach. Raz było jej zimno, a kiedy indziej gorąco. A może to po prostu menopauza? Często zadawała sobie to pytanie, kładąc się w nocy do łóżka, o godzinach, w których Sakura przewracała się już na drugi bok. Ino często parskała wtedy śmiechem i zasypiała z uśmiechem na ustach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak czy siak między nią a Gaarą bywało różnie. Raz denerwował ją mniej raz bardziej, ale ciągnęła się za nim pewna aura niedorzeczności. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pewnego razu wparowała do gabinetu. Miała przy sobie kilka pękatych kopert oraz niewielki segregator z dokumentami do przeczytania. Musiała je koniecznie pokazać detektywi. Mimo niechęci, w jakiś pokrętny sposób mu zaufała. Nie dzwoniła do Gaary. Zawsze znajdował się na miejscu szybciej od niej i korzystał z zapasowego kluczyka w paprotce. Tym razem było tak samo. Siedział przy jej biurku, nogi skrzyżował w kostkach, a stopy w skórzanych butach oparł na blacie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zagotowało się w niej ponownie. Czasem nawet głębokie wdechy już nie pomagały. Ani joga, na którą zdarzało się jej uczęszczać raz w tygodniu. Góra dwa. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zapomniałeś chyba, że nie warto mnie wkurwiać! – krzyknęła od progu. — Mam broń i rośnie we mnie ogromna chęć, żeby cię zabić – rzuciła rzeczy na biurko aż huknęło. Z satysfakcją zarejestrowała, że bok segregatora uderzył go w kostkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Natychmiast zdjął nogi, zaczynając skrupulatny masaż. Skrzywił się poirytowany i posłał jej spojrzenie bazyliszka. Biorąc pod uwagę, że bardzo często miał wory pod oczami, dodatkowo potęgowało to efekt grozy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przy każdej z czterech ofiar znaleziono kasetę. Cała czwórka miała je w plecakach. Ja każdej z nich jest to samo. Chyba nadszedł czas, żebyś to zobaczył. Chodź, trzy sale obok jest sala konferencyjna z odtwarzaczem kaset – wypluła z siebie w tempie karabinu maszynowego, każdy jej ruch powodował gwałtownie kołysanie się kucyka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara natychmiast odzyskał rezon, w pełni skupiając się na policjantce. Oczy miał uważne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Są już wyniki sekcji zwłok? – zapytał, ostatni raz masując kostkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, ale… niczego nie wykazały. Żadne z dzieciaków nie miało w sobie trucizny ani środków odurzających. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara zrobił wielkie oczy, powoli wstając zza jej biurka. Rzadko go takim widziała. Wszystko w nim wyrażało konsternację. Tym razem płaszcz wisiał na haku w rogu pokoju, a on prezentował się całkiem przystojnie w białej koszuli oraz czarnym krawacie, mimo że ten trochę się przekrzywił. Kobieta miała ochotę go poprawić, coś ją jednak powstrzymało. Wszystkie mięśnie spięły się jednocześnie na tę myśl.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To serio wygląda na wspólne samobójstwo – powiedział trochę ochrypłym głosem. — Ale skąd dzieciaki w ich wieku umiałyby ciąć w taki sposób?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ktoś musiał to zrobić za nich. Nie ma innej opcji – Ino przekrzywiła głowę na lewo, przygryzając policzek. Często pomagało jej to, gdy była zdenerwowana. — Chodź, nie mamy czasu. Może się wykażesz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niemal biegła przez korytarz sprawiając, że prawie nie mógł jej dogonić. Nie wiedziała czy to z ciekawości, co takiego powie, może coś nowego zauważy. Istniała też szansa, że trzy energetyki, które wypiła przed pracą to jednak za dużo. A może wpływ miało jedno i drugie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy w końcu usiedli przed dużym ekranem telewizora na kanapie, serce Ino wyskoczyło z piersi. No prawie. Nie cierpiała oglądać nagrania na tych kasetach, ale fakt, że tym razem miała przy sobie kompana, który mógł wnieść coś nowego, mocno podnosiła na duchu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Film zaczynał się bardzo wesołą, wręcz dziecięcą i skoczną muzyczką. Biorąc pod uwagę, co się ostatecznie stało, sam ten fakt wywoływał u policjantki ciarki na całym ciele. Obraz przedstawiał piękną, nasłonecznioną polanę. Całą jej powierzchnię zajmowały białe gołębie. Dookoła latały motyle oraz inne mniej bądź bardziej bzyczące owady. Ogólnie wszystko z początku wyglądało sielankowo. Obok polany płynęła niewielka, kręta rzeka. Była tak krystalicznie czysta, że można było bez trudu dostrzec pływające w niej ryby.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle atmosfera jakby się zmieniła. Zerwał się silny wiatr. W ciągu kilku chwil rozpętała się wichura. Gołębie zerwały się do lotu. Nie wszystkie jednak odleciały. Część z nich okazała się spętana łańcuchami, były jakby przyszpilone do ziemi. Zaczęły krakać wrony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wtem, wciąż w akompaniamencie wesołej muzyczki, niebo nad polaną rozstąpiło się i na ziemię zstąpił anioł. Miał potężną posturę i jeszcze masywniejsze skrzydła. Jego twarz surowa, jakby wykuta z kamienia, patrzyła się karcąco na cały krajobraz dookoła. W dłoniach dzierżył śmiertelnie ostry miecz. Była to największa broń, jaką Ino w życiu widziała. Metal złowrogo odbijał promienie słońca. Ogromny huk przeszył powietrze. Ino spostrzegła kątem oka, że Gaara zasłania jedno ucho. Postać w tym czasie uniósła oręż niczym piórko i jednym zamaszystym ruchem odcięła głowy wszystkim wronom i gołębiom, które zostały na polanie. Czarna jucha zwierząt wzbiła się w powietrze, zatruwając je doszczętnie. Owady zaczęły opadać. Obraz wydawał się teraz ciemniejszy i duszny. Krople posoki splamiły kwiaty, doprowadzając natychmiast do ich wymarcia. Dalej, ściskając do rzeki, krew zatruła wszystkie ryby, które zaczęły masowo wypływać do góry brzuchem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Piorun. Jeden. Drugi. Trzeci. Czwarty. Biły w ziemię z taką pomocą, jakby chciały przepołowić planetę. Ino raz za razem podskakiwała na siedzeniu. Anioł wbił miecz w ziemię. Mimo że zabił za jego pomocą wszystko co żyje, oboje widzieli na nim ledwie cztery stróżki krwi. Monstrum wróciło do nieba. Wszystko ucichło. Zamiast tego pojawiła się czarna plansza z napisem:</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">KAŻDY POWINIEN MIEĆ WYBÓR. WIESZ CO ROBIĆ. POCZEKAM. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Napis zniknął. Ich uszy wypełnił dźwięk urywanego sygnału, taki sam jak w starym telewizorze, który Ino wciąż miała na strychu w domu rodzinnym. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co sądzisz? – spytała, z początku nieśmiało. Powiedzenie czegokolwiek po tak groteskowym seansie, wydawało się czymś niestosownym i trudnym do wykonania. Tym bardziej, że telewizor ciągle piszczał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kurwa. To chore. Nie chcę tego oglądać po raz kolejny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja musiałam – pożaliła się. -– Widzisz coś szczególnego?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Umrzemy za siedem dni? A może to dziedzic Slytherina jest gotów na otwarcie bramy?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Takie głupoty wypowiedziane poważnym i niskim głosem Gaary wywoływały zgrzyt w jej uszach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Próbujesz rozluźnić atmosferę? – burknęła, czując, jak mężczyzna setny raz zaczyna podnosić jej ciśnienie. Nie miała najmniejszego nastroju do żartów. Oglądanie tego na okrągło w jakiś sposób skrzywiało psychikę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zabójstwo na tle religijnym. Niestety dość typowa rzecz w kryminale. Znów komuś odjebało. Tylko że… </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czwórka oznacza śmierć w kulturze azjatyckiej. Ale ryby i białe gołębie, są bezpośrednim odwołaniem do chrześcijaństwa. Macie tu w Konoha jakiegoś religijnego świra? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ktoś by się znalazł – mruknęła pod nosem, drapiąc się po brodzie. — Będzie jazda. </span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zawsze czuła ekscytację przed wszelkimi przesłuchaniami. Nie wiedziała nigdy, co dokładnie ją czeka, ale kochała tę robotę, również z uwagi na nieprzewidywalność. Krąg ludzi mających jakieś zatargi z prawem w Konoha był stosunkowo niewielki, więc niemal wszystkie twarze widziała któryś raz z rzędu. Niemniej zawsze mówili coś nowego, więc w sumie zajęć jej nie brakowało. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie musiała tym razem długo czekać. Do niewielkiego pomieszczenia w kształcie kwadratu, z obdrapanymi ścianami, gdzie na środku znajdował się tylko betonowy stół i dwa pomarańczowe krzesełka z plastiku, został wprowadzony podejrzany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego twarz zdobił zawadiacki uśmieszek, a szare włosy, jak zwykle miał zaczesane do tyłu. Kiedy ją ujrzał, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Przez przerwę między białymi zębami, mogła dostrzec kolczyk w języku. Jego ramiona zdobiła dobrze dopasowana skórzana kurtka. Na nogach zaś nosił przetarte jeansy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Królowo tego przybytku – zaczął. — Rozumiem, że masz do mnie wyjątkową słabość, ale to już przesada, żeby zarzucać mi takie ścierwo. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co masz na myśli? – starała się przybrać obojętny wyraz twarzy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja z psami nie gadam. Ale twoi koledzy powiedzieli mi, o co chodzi. Od razu cię poinformuję, że mnie w tym momencie obrażasz – fuknął, krzyżując ręce na piersi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hidan, Hidan. Doprawdy, mógłbyś przestać sprawiać problemy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kiedy tym razem to naprawdę ja. Na co mi takie dzieciaki? Jashin woli starsze. I tylko kobiety.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino ponad wszystko starała się po tym szczerym wyznaniu, nie wystrzelić brwi ku górze. Musiała pozostać profesjonalna. Przynajmniej na tyle na ile się dało przy kimś takim jak Hidan. Był spisywany za drobne rabunki. Do tego kilka bójek. Mimo wielu wykroczeń nigdy nie tracił pogody ducha. Wszyscy kojarzyli też jego słabość do religii. Może to niezbyt moralne, lecz Ino nie umiała o nim myśleć bez choćby cienkiej nici sympatii. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Interesowałeś się kiedyś chrześcijaństwem? – zapytała, zaplatając ręce pod brodą i wbijając w niego świdrujące spojrzenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cisza jaka zapadła po tym pytaniu, mogłaby wydawać się wyjątkowo niezręczna. Dobrze, że nie byli na randce. Hidan wbił w nią zszokowane spojrzenie i wyglądał, jakby walczył z zaśmianiem się jej w twarz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Z byka spadłaś – zawyrokował. — To byłaby obraza dla Jashina. Święty nie jestem, ale nie zabijam osiemnastolatków. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Znałeś ofiary? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A kto ich nie znał? Przecież wszyscy wywodzą się z czterech wielkich klanów. Dzięki nim ta zapyziała dziura w ogóle zipie. Ja tam im wdzięczny jestem, przynajmniej mam zapewnioną pracę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co robiłeś w nocy z soboty na niedzielę, kiedy doszło do zabójstwa? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pracowałem – odpadł bez najmniejszego zastanowienia. — Obecnie dorabiam sobie w restauracji jako pomoc kuchenna. Możesz spytać starego Akimichiego. Chouza na pewno potwierdzi moje alibi. Mogę ci nawet przynieść paragon – zaśmiał się pod nosem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chciała uderzyć się ręką w czoło. Nagle poczuła się dziwnie zmęczona, a obraz przed oczami lekko się zamazał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W takim razie, kiedy wracałeś późną nocą z pracy, to niczego nie słyszałeś? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zastanowił się i zawiesił wzrok gdzieś w oddali, ale trwało to mimo wszystko wyłącznie chwilę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie jestem frajerem. Rozumie królowa. Ale sobotnia noc jak to sobotnia noc. Przechodzę obok szkoły zawsze, kiedy wracam do domu. I jakby to rzec… ktoś się ruchał w tamtych krzakach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kojarzysz może kto? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bez przesady. Nikomu się w dupę nie wpatrywałem. Wręcz przeciwieństwie. Zacząłem iść szybciej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Utrzymywałeś może bliższe kontakty z którymś z nich? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie. Nie mam o czym gadać z takimi małolatami. Choć przyznam szczerze, żeby nie było. Teuchiego widywałem do czasu śmierci codziennie w robocie. Też pomagał w biznesie – wyznał z ręką na sercu. — Spoko dzieciak, ale to by było na tyle. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pamiętaj Hidan. Mam cię na oku – ostrzegła ostro. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oj, już nie przesadzaj – westchnął. — Zrehabilitowałem się już dawno temu. Zamiast mi grozić, mogłabyś zgodzić się pójść wspólnie na energetyka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wypieprzaj za drzwi. Byle szybko, dopóki moja głowa jeszcze nie wybuchła od migreny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak naprawdę to lubiła Hidana bardziej niż powinna, ale było to na tyle naiwne, głupie i szalone w całym swoim zamyśle, że już będąc bardzo młodą dziewczyną, doczepiła do tej relacji permanentną plakietkę szczeniackiej fascynacji. Nie lubiła utrudniać sobie życia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czy wierzyła, że mógł faktycznie zabić tych licealistów? Ojciec, gdy jeszcze sam pracował w policji, tłukł jej do łba, że wszystko jest możliwe. Ale ona jakoś… nie brała go pod uwagę. Może trochę dziwny. Ciutkę fanatyczny. Jednocześnie jednak zbyt leniwy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chociaż… </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie. Wolała go odrzucić. </span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poza kasetą, a właściwie czterema kasetami, na których znajdował się jeden i ten sam film, Ino pokazała swojemu współpracownikowi dodatkowo zdjęcia z miejsca zbrodni, zrobione natychmiast po przyjeździe służb. Patrzenie na grupę wyrżniętych nastolatków nie było niczym przyjemnym, jednak praca tego wymagała. Kobieta mimo sporego stażu, dalej czuła mdłości albo słabość patrząc na niektóre dowody. Nierzadko też atakował ją po prostu smutek, choć pracując na takim, a nie innym stanowisku budowała i umacniała w sobie przekonanie, że oddaje wszystkim ofiarom należną sprawiedliwość oraz szacunek. Takie podejście koiło jej nerwy i czyniło trochę twardszą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na Gaarze jednak nie robiło to wrażenia. Odkąd przeglądał dokumentację, co jakiś czas zerkała na niego ciekawsko, lecz oblicze detektywa nie wyrażało kompletnie niczego. Jasne oczy, w sumie podobne trochę do jej własnych, sunęły po zdjęciach wolno i metodycznie. Zupełnie jakby mógł je rozszyfrowywać piksel po pikselu. Z początku wyjątkowo ją to wkurzało. Nie miała cierpliwości. Teraz jednak dzielnie zaciskała zęby, udając, że czyści półkę z aktami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poza motywem religijnym mamy chyba jeszcze miłosny – powiedział opanowanym i pewnym siebie głosem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co takiego? – spytała zszokowana, czując momentalnie jak krew buzuje jej w żyłach. A specjalnie wypiła dzisiaj mniej energetyków, widząc, że mają się wybrać wspólnie na oględziny szkoły. — Coś ty tam zobaczył? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Każde z nich jest oparte jest o którąś z szafek. Na wszystkich czterech znalazłem maleńkie serce. Tylko są poukrywane. Zobacz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie widzę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No tutaj. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero kiedy centralnie pokazał palcem, mogła to ujrzeć. Inaczej nie dawała rady. Ostatecznie była w takim szoku, że zakręciło się jej lekko w głowie. To coś niesamowitego. Nikt poza Gaarą tego nie dostrzegł. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobry wzrok – pochwaliła szczerze. — To wszystko… jest strasznie dziwne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wzrok przydaje się na Pustyni. A co do dziwności tej sprawy. Jeśli chcesz znać moje zdanie, większość zabójstw nie ma absolutnie żadnego sensu. Chwilowy impuls. Zaćmienie umysłu. I cyk. Nie ma człowieka. To policjanci oraz detektywi uwielbiają do tego wszystkiego dorabiać ozdobniki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co masz dokładnie na myśli? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Że ktoś te serca równie dobrze mógł narysować kompletnie dla jaj. Skoro już zabił, to co za różnica? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sam przed chwilą wspomniałeś o motywie miłosnym. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tego nigdy sprawdzić nie zaszkodzi. Dopóki sprawca się nie znajdzie, musimy grzebać we wszystkim. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie sposób się było nie zgodzić. Zebrali się najszybciej jak to możliwe i zapakowali do auta, żeby wspólnie jeszcze raz sprawdzić teren szkoły. Oczywiście musieli korzystać z samochodu Ino i to ona prowadziła, gdyż jaśnie pan nie miał prawa jazdy. Kobieta nie raczyła o tym zapomnieć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szkoła w Konoha nie była duża. Stanowiła zaledwie jeden budynek podzielony na cztery poziomy. Należało do niej przylegające boisko do koszykówki. Tyle. Co ciekawe cały przedni teren placówki wyłożony był piaskiem, a do poszczególnych punktów prowadziły niewielkie udeptane chodniczki. Ino do dziś mimo wielu minionych lat, zastanawiała się po cholerę to jest tak zrobione, akceptując jednocześnie, że Konoha zawsze miała własną wizję świata. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ledwo wysiedli, a Ino usłyszała…. właściwie nic, choć przecież powinien docierać do niej dźwięk kroków za plecami. Bała się odwrócić z tego powodów. Nawet urwała opowiadanie o szkole. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Piasek został już przeszukany przez specjalistów. Zresztą nie masz odpowiedniego sprzętu – przewróciła oczami, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara jakby nigdy nic klęknął na piasku koło wyznaczonej ścieżki i zaczął przesypywać go między palcami. Gdzieniegdzie robił maleńki dołek, żeby zaraz obok tworzyć coś na kształt niewielkiej górki. Niektóre fragmenty za to kompletnie ignorował. Minęła chwila, a cały jego wyjściowy strój łącznie z butami tonęły w piasku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rozejrzała się niespokojnie dookoła. Tak naprawdę nie chciała, żeby zwracali na siebie uwagę, ale oczywiście jego ekscentryzm musiał ujawnić się w najmniej pożądanym do tego momencie. Chwała Bogu, póki co nikogo nie wykryła w zasięgu wzroku. Ludzie siedzieli zapewne w pracy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak samo jak oni swoje. Ino nie mogła jednak zrozumieć co się właśnie dzieje i szczerze powiedziawszy, nie wyglądało to na oględziny szanowanego detektywa na służbie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcę wiedzieć, co ty robisz, czy lepiej mi będzie bez tej wiedzy? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Piasek to ziemia, a ona zawsze ma pełno rzeczy do powiedzenia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie ma szans, żebyś coś znalazł. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Człowiek słabej wiary. Czemu mnie to nie dziwi – zawyrokował. Nie zaszczycił jej nawet przelotnym spojrzeniem, wciąż skupiony na przeczesywaniu terenu gołymi rękami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ktoś tu lubił piaskownicę będąc dzieckiem – westchnęła, wygładzając rękami policyjny mundur. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To chyba oczywiste. A ty nie lubiłaś? Jeśli tak się sprawy mają, to nie wiem czy mogę ci ufać – jego głos brzmiał śmiertelnie poważnie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chcąc nie chcąc, a być może ze zwykłej ciekawości, została z nim do samego końca. Nie wiedząc dokładnie ile to trwało, ani dokąd zmierza, oparła się o filar budynku. Słońce zaczęło wisieć już wysoko na niebie paląc ją w twarz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jesteś wkurzający, mówił ci to ktoś kiedyś? – odezwała się po dłuższej chwili milczenia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wszyscy. Ale ty wcale nie jesteś lepsza. Daj mi się skupić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mogła się kłócić, lecz coraz mocniej prażące słońce ją od tego skutecznie odwiodło. W takiej sytuacji mógł pomóc tylko energetyk. Jak dobrze, że mimo wcześniejszej ostrożności wzięła ze sobą jeden. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czekała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zobacz co znalazłem – nagle, nie wiedząc jak, znalazł się przed nią z wyciągniętą dłonią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przeklęła w myślach. Musiała lekko przysnąć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Paragon z restauracji Akimichi. Jakiś kapsel od piwa i… kolczyk? O ile dwie pierwsze rzeczy nie przyciągnęły jej uwagi, tak biżuteria wydawała się szokująco wręcz znajoma. Wyglądało dokładnie jak to ustrojstwo, którym przebija się nos. Nie żeby była uprzedzona, ale charakterystycznie wydrążone rowki w metalu kojarzyły się jej wyłącznie z jedną osobą. Kiedy o niej pomyślała, ciarki przebiegły po plecach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pain. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez jakiś czas on i Hidan przyjaźnili się. Z czasem jednak jashinista uznał, że kolega posuwa się za daleko. Miał na koncie ciężkie pobicie. Był też oskarżony o gwałt, nie znaleziono jednak żadnych dowodów, więc musiał zostać wypuszczony. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podzieliła się tym spostrzeżeniem z Gaarą. Oboje doszli do wniosku, że trzeba będzie go przesłuchać. Z tą różnicą, że Yahiko był kimś, kogo Ino wręcz nie cierpiała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy weszli do szkoły, nie znaleźli właściwie nic. Nie pomógł nawet fakt, że Gaara poświęcił się na swój własny sposób i raz wszedł między wystające rury, co Ino skwitowała głośnym śmiechem. Była święcie przekonana, że gdyby był w stanie wspiął by się po rynnie niczym Spiderman. Wszystko wydawało się jednak w jak najlepszym porządku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara był dziwakiem. Ale w sumie… nawet przystojnym i całkiem ciekawym. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że za każdym razem, gdy widziała Paina ponownie miał coraz więcej tatuaży i kolczyków. Zaczynał przypominać swoistą mozaikę różnych styli. I choć nie dało się go lubić przez pokręcony charakter, prezentował się tak, że zawsze musiała się odwrócić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz gdy siedział naprzeciwko niej, intensywnie czarna koszulka wyraziście kontrastowała z wręcz żarówiasto pomarańczowymi włosami. Swoją drogą wyżej wspomniane kudły prawie zlewały się z plastikowym krzesełkiem. Ponadto miał na sobie luźne spodenki moro do kolan i czarne adidasy. Tatuaże zdobyły wszystkie kończyny. Z kolei kolczyki skupiały się głównie w obrębie twarzy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O cokolwiek mnie oskarżasz, nie gadam z psami. Nie składam żadnych zeznań i nic nie podpisuję. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Za każdym razem, gdyby Ino dostawała pieniądze za usłyszenie tekstu "z psami nie gadam" byłaby już milionerką. Nauczyła się to jednak ignorować. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zginęła czwórka licealistów. Nie obchodzi cię to w ogóle? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Myślisz, że to ja zrobiłem? – prychnął kpiąco, opierając jedną rękę na oparciu i krzyżując nogi w kostkach. — Mam ciekawsze zajęcia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Na przykład jakie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Odmawiam składania zeznań. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Z takim podejściem, mogę zastosować wobec ciebie aresztowanie tymczasowe do czasu wyjaśnienia sprawy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Westchnął ciężko i wzniósł oczy ku niebu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Może nie tak ostro, pani? – spytał wyraźnie znudzony. — Co tam na mnie znalazłaś? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam twój kolczyk. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Yahiko zaśmiał się gardłowo, a wesołe ogniki w oczach nie wyrażały nic poza pogardą, którą do niej żywił. Zaczął się badawczo przyglądać swoim dłoniom, po czym niespodziewanie trzasnął nimi w stolik.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przeklęła w duchu, że się wystraszyła. Na pewno zauważył to delikatne drgnięcie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dzięki pani. Mam ich setki. Jeden właśnie mi się zgubił. Milion ludzi przechodzi obok tej zasranej szkoły, a jeszcze więcej do niej chodziło przez te wszystkie lata. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ty też tam byłeś?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak ci powiem, że w nocy z soboty na niedzielę korzystałem w środku nocy tylko i wyłącznie z boiska do koszykówki, to mi uwierzysz? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A korzystałeś? – spojrzała na niego z błyskiem w oku i przygryzła policzek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Odmawiam składania zeznań. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To był długi i męczący dzień. Zresztą przy Painie nie spodziewała się niczego innego. Niemniej po trzech godzinach męczenia i podchodów… nie powiedział jej właściwie nic. Cóż, na niego urok Ino nigdy praktycznie nie działał. Już dawno się z tym pogodziła. Z rzeczy kompletnie nieistotnych wybąknął tylko, że pracuje weekendowo w firmie Aburame przy hodowli owadów karmowych. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Praca policjanta nijak nie przypominała tych pasjonujących historii z książek. Przynajmniej w Konoha. Nie spadł jej z nieba złoty i niezawodny trop. Nie poznała tajemniczego człowieka, który wszystko by jej wyśpiewał. Nikt nie zadzwonił anonimowo na telefon, aby podyktować tajemniczy szyfr. Zamiast tego Ino zaczęła ogarniać frustracja. Piętrzył się przed nią stos papierów wymagających segregacji, a żar lał się z nieba. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zero tropów. Zero świadków. Zero niezbitych dowodów. Miała zamknąć Paina za zgubiony kolczyk? Dobre sobie. Wiadomo było od razu, że blefowała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W związku z odnalezionymi na szafkach serduszkami (były wymazane jakimś markerem permanentnym) postanowili z Gaarą przesłuchać ogromną liczbę uczniów w nadziei, że ktoś powie coś wreszcie mądrego. Może zmarłe osoby miały jakieś ciche sympatie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino zaskoczyła się ostatecznym rezultatem. Po przesłuchaniu multum uczniów, zorientowała się, że wyżej wymienionej czwórki raczej nikt nie lubił. Co najwyżej niektórzy mieli do nich neutralne podejście. Byli wyrzutkami i wychodziło na to, że za wsparcie mieli tylko siebie. Zrobiło jej się smutno, gdy to zrozumiała. Sama była dość popularną dziewczyną w swoich najlepszych latach. No i była jeszcze Sakura, jej niezawodny kompan życiowy. Notorycznie mówiono o nich bananowcy. A stwierdzenie "klanowa czwórka" wymawiali z pogardą i niechęcią, podśmiechując się pod nosem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Himawari śmierdziała owadami. Notorycznie jakiś się do niej przyczepiał. To obrzydliwie. Nigdy bym do niej nie poszła. Pewnie po chacie też jej owady łażą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Katsuke był świtem. Wielki pan Uchiha, bogacz. Wiedziała pani, że wciągał jakieś prochy? Kiedyś tak mu odwaliło, że rozwalił kibel. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Teuchi? To ten grubas? Nie znam go. Praktycznie nigdy się nie odzywał. Już firanki w oknach są mniej przezroczyste. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie lubiłam wychodzić z Ayame. Zawsze, gdy ubierała sukienkę, widać jej było blizny. Lipa na maksa. Mówiła, że od kota, ale Hyuuga przecież mają tylko gołębie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Stwierdzić, że Ino była wyczerpana, to jak nic nie powiedzieć. Nie miała pojęcia ile już zajmuje się tą sprawą. Utknęli z Gaarą w martwym punkcie. Spotkania z rodzinami, długie rozmowy, oglądanie ich łez, bólu i rozgoryczenia wcale nie poprawiało i tak już wisielczego nastroju. Uchiha. Wielcy uczuć Uchiha błagali, żeby oddała im syna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czuła się bezużyteczna do granic możliwości. Zdarzało jej się płakać z tego powodu. Nawet czasami przy Gaarze. Wizerunek kogoś, kto nadaje się do służb mundurowych, pękł niczym bańka mydlana. W dupie z tym. Bała się jedynie, że ta sprawa pozostanie jedną z tysięcy na świecie, które mimo upływu lat wciąż są niewiadomymi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przyniosłem ci energetyka – usłyszała nad sobą spokojny głos. Z biegiem dni coraz bardziej się do niego przyzwyczajała i ostatecznie uznała za nawet przyjemny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ty znów zakradasz się niczym rasowy szpieg – posłała mu blady uśmiech, przyjmując z wdzięcznością podarunek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Byłbym słabym detektywem w innym przypadku. Chociaż… patrząc na tę sprawę, zazwyczaj idzie mi trochę lepiej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaśmiała się krótko, choć był to odgłos pozbawiony wesołości. Dominowała raczej gorycz. Zacisnęła palce na spodniach munduru. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcesz trochę, czy automat też sprzedaje truciznę? – spytała po czym wzięła spore dwa łyki. — Chyba będę żyć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez słowa wziął od niej puszkę, choć zrobił to dość niepewnie. Zaraz potem usiadł obok na kanapie w pokoju konferencyjnym. Rzadko kiedy ktoś tu przebywał, a przynajmniej było więcej siedzeń niż w gabinecie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jesteś dziwnym człowiekiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ty zrozpaczoną policjantką. Tak czy siak oboje mamy przejebane. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znów się zaśmiała. Tym razem bardziej szczerze. Spojrzała na niego. Musiała przyznać, że miał bardzo intrygujący profil. I nawet tatuaż na czole nie zgrzytał jej już tak bardzo jak na początku. Co ciekawe w ogóle nie zlewał się z czerwonymi włosami, choć miały bardzo zbliżony odcień. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wymyśliłeś coś jeszcze odnośnie filmu? – spytała. Jeszcze chwila ciszy i pewnie by oszalała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Niewiele poza tym, że w całości mieści się symbolika wszystkich czterech rodzin. Wrony od Uchihów. Białe gołębie od Hyuuga. Kwiaty i owady to Aburame. Z kolei ryby mogą się kojarzyć z Akimichi. Nic nam to jednak mówi o sprawcy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokiwała głową w zrozumieniu. Wiedziała, że Gaara zapoznał się z całą dokumentacją. Wiedział, że Akimichi mieli sieć restauracji. Aburame prosperujące szklarnie i owady karmowe. Hyuuga hodowali gołębie, a przy tym zostali właścicielami kilku akademii walki. A Uchiha… cóż, cała ich działalność nawet dla Ino była tajemnicą. Wiedziała, że są współudziałowcami paru firm w okolicy, a dzięki lukreatywnej umowie z siecią elektrowni, ich kasa mnożyła się najszybciej ze wszystkim. W całym Konoha pełno latało kruków i wron. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Walić to wszystko – skrzywiła się, przechylając energetyk. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To nie ostatnia taka praca przed tobą, pani policjant. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiedziała, że ma rację. Czuła się jednak mimo wszystko przytłoczona. W głowie tak często huczało, że zaczęła mieć problemy ze snem. Coraz częściej myliła się w papierach. I coraz rzadziej miała ochotę spotykać się z rodzinami ofiar. Choć ciężko było udawać, że nie widzi zawiedzionych spojrzeń Chojiego, Hinaty, Shino czy Sasuke. Ten ostatni był obecnie narzeczonym jej przyjaciółki, mimo to nie mieszkali razem. I jej dawną miłością. To szczególnie bolało. Widziała się z nim najczęściej i niemal codziennie pytał o postępy w sprawie. Sakura stawała w jej obronie. Ale to nie miało znaczenia, wszyscy cierpieli tak samo. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle w przypływie jakieś dziwnej desperacji zechciała przestać myśleć. Obudziła się w niej wściekłość. Marzyła, żeby ktoś zabrał od niej to wszystko. A wszechobecna duchota i gorąc totalnie przegrzały jej mózg. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skierowała twarz Gaary ku sobie, po czym bez zbędnych słów pocałowała go. Usta mężczyzny były zimne i lekko szorstkie. Zupełnie się tego nie spodziewał. Ino zauważyła jak napina wszystkie mięśnie. Trwało to jednak kilka sekund. Nie odepchnął jej. Wręcz przeciwnie, przyciągnął do siebie obejmując ramionami, jakby doskonale wiedział, że tego właśnie potrzebuje. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie był to namiętny pocałunek dwójki gorszych, spragnionych kochanków. Całowali się długo, lecz spokojnie, nie spiesząc się donikąd. Ino bardzo chciała tego spokoju, skupienia na oddechu i powolnego doświadczenia chwili. Dłonie, które czuła na ramionach przyjemnie głaskały skórę, wywołując przyjemne dreszcze. Cały stres i napięcie odchodziło gest po geście, sekunda po sekundzie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiem nawet czy masz kogoś – powiedziała wreszcie, patrząc prosto w jego oczy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mam – odparł. W jego głosie wychwyciła zaskoczoną nutę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przepraszam – odsunęła się. Nagle to co zrobiła, wydało się bezdennie głupie. — Sama nie wiem… </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie musisz nic mówić. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Jesteśmy dorośli – położył rękę na jej dłoni, zaraz ją jednak zabrał. — Nie możesz się teraz załamać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz zrobiło się trochę lżej.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Itachi Uchiha był przystojny, a przy tym szarmancki. Roztaczał wokół siebie ogromny magnetyzm. Na dokładkę, i w przeciwieństwie do swojego brata Sasuke, zawsze kierował się optymizmem, przez co uśmiech nigdy nie opuszczał wciąż młodej twarzy mężczyzny. Niezależnie od tego, co akurat działo się w jego życiu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino go lubiła, zresztą miał taki charakter, że akceptowali go raczej wszyscy. Mimo że to Sasuke pozostawał jej małą sercową słabostką z lat nastoletnich, nigdy nie przegapiła okazji, żeby zawiesić oko na dziedzicu fortuny Uchihów. Nie chodził co prawda na siłownie, ale ta drobna niedogodność sprawiała jedynie, że był troszkę mniej perfekcyjny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy wróciła do domu po kolejnym bezowocnym dniu w biurze, siedział akurat przy stole w kuchni i jakby nigdy nic zajadał się lodami. W sumie często odwiedzał ich lokum. Konoha uznawała go od dawna za duszę towarzystwa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hej, chcesz trochę lodów? – przywitał ją, gdy ledwo przeszła przez próg mieszkania. — Sakura zrobiła. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Miała dzisiaj kiepski dzień. Ledwo co zarejestrowała jego obecność w pobliżu. Nawet wesołe usposobienie Itachiego niezbyt poprawiło jej humor. Marzyła raczej o położeniu się we własnej sypialni naprzeciwko wiatraka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie, dzięki – burknęła idąc ciężkim krokiem przez korytarz. — A gdzie jest Sakura? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wyszła, nie wiem dokąd. Pewnie zaraz wróci. W taki upał nie da się funkcjonować na zewnątrz. Aż dziw, że się jeszcze nie rozpuściłaś w tym mundurze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rozumiem – powiedziała i podrapała się po karku. Wszystkie mięśnie ją bolały. Zanosiło się na chorobę w niedalekiej przyszłości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wciąż męczy cię jedno i to samo? – zapytał, a w jego głosie dostrzegła troskę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie chciała się mazać i dodatkowo robić z siebie ciepłej kluski, jednym z zabitych był przecież Katsuke, krewniak itachiego. Wymaganie od mężczyzny pocieszenia byłoby istnym kuriozum. Niewygodna, a przede wszystkim niestosowna sytuacja. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Cała czwórka jest teraz w zdecydowanie lepszym miejscu. Nie musisz się tak martwić. Choć z pewnością świadczy to o twoim wielkim sercu – pocieszał ją dalej, mimo że nic nie odpowiedziała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uśmiechnęła się do niego blado.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Trzymasz się lepiej od nas wszystkich – zauważyła. — Jak ty to robisz? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez moment wyglądał, jakby faktycznie się nad tym zastanawiał. Łyżka z lodami stanęła w połowie drogi do ust. Długi kucyk, w który zawsze związywał swoje włosy, zsunął się leniwie na lewę ramię. Dopiero wówczas zauważyła, że ma na sobie czarny podkoszulek oraz białe, sportowe spodenki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kwestia perspektywy – wzruszył lekko ramionami, powracając do pałaszowania lodów. Chyba truskawkowych. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czy Katsuke… był szczęśliwy? – wypaliła nagle nie wiadomo skąd. Jakiś impuls w głowie kazał to zrobić. Zaraz zbeształa się za to w myślach, jednak zdecydowanie zbyt późno.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie – odparł Itachi szybko, najwidoczniej nie widząc w tym nic niestosownego. — Żadne z nich podejrzewam nie było – dokończył, wpatrując się gdzieś w przestrzeń.— Bycie członkiem jednego z czterech klanów nie jest proste. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak właściwie, dlaczego? — zaciekawiła się, marszcząc brwi. Doszła do Itachiego niemal w podskokach i usiadła na krześle obok. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wbił w nią uważne spojrzenie. Przez moment odnosiła wrażenie, że lustruje ją od stóp do głów. Nie sądziła, że poczuje się niekomfortowo, a jednak w ciągu kilku chwil zapiekły ją policzki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wybacz, ale nie sądzę, żebyś zrozumiała, mimo bycia inteligentną. Klany mają między sobą sprawy, o których wiedzą tylko one. W skrócie ujmując, to po prostu odpowiedzialność. Nie tylko za rodzinny biznes, ale całą siatkę. Z pewnością wiesz, że trzymamy w rękach także większość tego miasta. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiedziała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dzieciaki z takich rodzin nie są lubiane. Nie mają opcji zostać kimś innym. Ich los został przesądzony w momencie urodzenia. Niektórzy… nie, powiedziałbym nawet większość, po prostu sobie z tym nie radzi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ty radzisz sobie wyśmienicie – zaprzeczyła zaskoczona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaśmiał się, jakby opowiedziała jakiś wyjątkowo udany, oryginalny kawał. Bardzo radośnie brzmiał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam skłonności masochistyczne, przynajmniej zawsze tak powtarzała moja mama. Lubię przyjmować najcięższe misje, a co za tym idzie pasuje mi rola odpowiedzialnego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Zbawiciel? – uśmiechnęła się delikatnie, nie mogąc oderwać od niego wzroku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Aż tak bym nie przesadzał. Raczej zmęczony życiem dojrzały człowiek z głęboko wżartym poczuciem obowiązku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">O dno miseczki, w której jeszcze przed chwilą znajdowały się lody, stuknęła łyżeczka. Ino zmarszczyła brwi. Dźwięk wydał się jej strasznie nieprzyjemny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Widzisz. Cały problem polega na tym, że każdy powinien mieć wybór.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uśmiechnęła się tylko po to, aby zaraz nów zmarkotnieć. Jej wszystkie mięśnie spięły się niczym na komendę. Tyle razy… tyle razy, widziała tą kasetę, że samo rzucenie tego hasła gdzieś w przestrzeń wywoływało słabość. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A jednak, coś jej nie pasowało.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Itachi z uśmiechem na ustach, powolnym krokiem skierował się do zlewu i zaczął myć naczynie po lodach. Przez pewien czas w pomieszczeniu wybrzmiewał wyłącznie szum wody. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino oblał zimny pot. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Gdzie jest Sakura? – spytała, starając się, żeby głos jej nie zadrżał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mówiłem ci, że nie wiem. Pewnie z moim bratem. Pamiętasz z pewnością, że planują ślub.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego w takim razie ty tu jesteś? – spytała, podchodząc do niego bliżej. – Czekałeś na mnie? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Itachi powolnym ruchem wyprostował plecy. Zakręcił wodę w kranie. Zauważyła, że z jego kucyka uciekło kilka cienkich kosmyków. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szybko odwrócił się, żeby w następnej chwili podbiec do niej z ostrym kuchennym nożem w ręku. Na szczęście okazała się szybsza i już po chwili mierzyła do Uchihy z pistoletu. Celowała w serce, sama mając nóż niemal przy gardle.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kto pierwszy ten lepszy? A może przetestujemy naszą odwagę? – zaśmiał się, patrząc prosto w oczy. – No dalej, naciskając za spust wyświadczysz mi przysługę. Taką samą jaką ja wyświadczyłem im. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Prawie ugięły się pod nią nogi. On się przyznał. On się po prostu kurwa przyznał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jeśli zrobiłeś coś Sakurze… </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ależ się uparła – jęknął znudzony. – Czemu miałbym skrzywdzić dziewczynę mojego brata? Ona mnie o to nie prosiła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zabiłeś ich na prośbę? – spytała zszokowana. Pot zstąpił jej na czoło. To było tak surrealistyczne, że miała nadzieję na szybką pobudkę z tego koszmaru.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oczywiście, że tak – oznajmił tonem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Próbowałem ci to wyłożyć, ale i tak nic nie zrozumiałaś. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jesteś szaleńcem! – krzyknęła, dociskając lufę do klatki piersiowej mężczyzny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Strzel – zachęcał. Sam odchylił się delikatnie i rzucił chwycony wcześniej nóż na kafelki. – Mojej prośby nie miał kto zrealizować.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie myśląc logicznie nacisnęła za spust.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ino nie lubiła pożegnań. Stojąc na dworcu kolejowym, czuła się po prostu tragicznie. Miała ochotę rozbeczeć się niczym mała dziewczynka. Do tego wszystkiego bolał ją brzuch. W dorosłym życiu jednak nic nie było oczywiste, a tym bardziej łatwe. Ona musiała zostać tutaj, on musiał wracać do siebie. Normalne wydarzenie dziejące się codziennie na całym świecie. Mimo brutalnych zasad życia, Ino nie chciała stać się częścią przedstawienia. Zacisnęła zęby. Powinna cieszyć się tym, że mają dla siebie jeszcze chwilę. Choćby parę minut. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nietypowość i ekscentryzm biły od niego na kilometr. Piaskowo bordowy płaszcz przykrywał teraz skrupulatnie czarną koszulę pod spodem. Czerwona czupryna raz za razem była targana przez mocny wiatr. W łunie zachodzącego słońca, jego postura przywodziła na myśl prawdziwego mieszkańca Pustyni. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kurwa, chyba jej odbiło przez te kilka tygodni. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czas na mnie – powiedział, spoglądając na nią z rozmarzeniem. – Miło się razem pracowało, nie sądzisz? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, zdecydowanie – uśmiechnęła się delikatnie. – Jesteś całkiem fajnym dziwakiem – prychnęła nerwowo. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gaara na szczęście zaśmiał się szczerze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dzwoń, jakbyś potrzebowała mnie do jakiejś sprawy. Na pewno przyjadę. Mam nadzieję, że kolejnym razem pójdzie nam trochę sprawniej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Będę dzwonić – obiecała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po tych słowach nachylił się nad nią i pocałował. Czekała na to, chcąc za wszelką cenę utrzymać to wspomnienie. Za cholerę nie chciała płakać. Miał zbyt słodkie usta, żeby psuć wszystko słonymi łzami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Twoje włosy w słońcu mają kolor piasku – wyznał, patrząc jej prosto w oczy. – Jak ja się kurwa cieszę, że miałaś pusty magazynek i możesz tu stać. – Przytulił ją ostatni raz, trochę mocniej. Bardziej desperacko. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niebawem jednak odjechał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwLWl41gL-8ykoprQs7Q0CgaIHA4zLbw6cesMQUFAY0d_gQCvvoVmsMc31TidiVyKc0BcFbvz1Cyjydg_gsb4YYffLy5zUmfMmrE1aOcvvEsxTu1RmAXuGRi3bAX7Mk2BfeI61Z805Dzi82gejUz-i71CwhBohgyYyevDh4QA3mU8UuETbc-Sy5B6fmw/s2416/290093647_1073572140226916_685175843412910135_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2416" data-original-width="1652" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwLWl41gL-8ykoprQs7Q0CgaIHA4zLbw6cesMQUFAY0d_gQCvvoVmsMc31TidiVyKc0BcFbvz1Cyjydg_gsb4YYffLy5zUmfMmrE1aOcvvEsxTu1RmAXuGRi3bAX7Mk2BfeI61Z805Dzi82gejUz-i71CwhBohgyYyevDh4QA3mU8UuETbc-Sy5B6fmw/w274-h400/290093647_1073572140226916_685175843412910135_n.jpg" width="274" /></a></div><p></p><div style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><br /></div><div style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;">Heeeej!<br />Bardzo się cieszę, że znów mogłam coś dla Was napisać. Tym razem miałam okazję sprawdzić się w czymś zupełnie nowym. Jednocześnie jest to zamówienie przyjęte od inne Autorki. Kochana dirtyplasmo, przepraszamy, że musiałaś czekać. Mam nadzieję, że zamówienie, które stworzyłam, zrekompensowało Ci choć trochę czas oczekiwania. Nie ukrywam, że stresuję się przed usłyszeniem opinii, ale zarazem niecierpliwie na nią czekam. <br />Buziaki dla Was <3 </div></span></div>Lacerta http://www.blogger.com/profile/03478590137899027886noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-72834639615021345632022-06-18T19:45:00.006+02:002022-10-04T14:04:28.238+02:00Pretty boy [SasoSaku] dla K.<div style="text-align: justify;"><blockquote>Sakura zawsze lubiła ładne rzeczy, a jej nowa zabawka zdecydowanie się do takich zaliczała.</blockquote></div><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div><span id="docs-internal-guid-96ef2c49-7fff-4bb2-b4ca-4fb6f7db1a40"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura zawsze lubiła ładne rzeczy. Mdło-różowe Martini Rosato z kandyzowanymi wiśniami. Rysunki czerwonych maków na żelowych paznokciach. A nawet pluszową torebkę w kształcie głowy burego kota, który zawadiacko mrużył jedno oko. Co poradzić, kochała otaczać się uroczymi przedmiotami. Jej autorytet przy tym nie cierpiał. Trudno było śmiać się z serca naklejonego na Glock’a ‘17, kiedy zimna lufa dotykała skroni. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Burdel należący do braci Senju zawsze był wypchany pięknymi ludźmi. Szczycili się tym, że maja najlepsze „towary”, unikatowe. Dlatego ona też znalazła się na celowniku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To był inny lokal, miasto i ludzie, ale wszystko należało do nich. Tylko metody się nie zgadzały. Wątpiła, żeby Tobirama skwapliwie pilnował by każdy nowy nabytek przekroczył magiczną liczbę pełnoletności, ale nigdy nie było tu dzieci. Ona miała wówczas zaledwie dwanaście lat. Do dziś nie dowiedziała się, czy byli świadomi, że ich kuzyn postanowił poszerzyć asortyment w Osace o pożywkę dla pedofilii. Nie chciała pytać. Co ta wiedza by zmieniła? Wątpiła, żeby poczuła się lepiej po zaprzeczeniu, za to z całą pewność ogarnęłaby ją furia, gdyby wszystko okazała się prawdą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Upiła łyk drinka patrząc na Madarę. Czuła słabe nuty cytrusów i cynamonu, ale na pierwszy plan przebijał się smak słodkich malin.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To Uchiha ją uratował, a raczej dał możliwość działania. Z jakiegoś powodu się tam znalazł. On i Hashirama byli starymi przyjaciółmi, jednak Uchiha nie siedział w tym samym interesie. Jego profesja była całkowicie inna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zobaczył dziecko popychane w stronę pokoju, w którym czekał klient. Tylko wtedy przeklinała swoje upodobanie do słodkich, dziewczyńskich rzeczy. Były wakacje i postanowiła przefarbować włosy na różowy kolor. To w połączeniu z jasną cerą sprawiło, że wyglądała jak porcelanowa laleczka, na które patrzyła w dzieciństwie przez mętną od kurzu i zacieków szybę jednego z lombardów. Była mokrą fantazją pedofilii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Madara żywo debatował z opiekunem burdelu, ale nie zażądał, aby ją wypuścił. Chyba nie mógł, może nie chciał, nie była pewna czy miał taką władzę. Nie potrzebowała znać jego intencji. Ważne było tylko to, że niepostrzeżenie wepchnął za pasek jej spodni broń i przykrył bluzka w fioletowe kwiaty. Reszta zależała od niej. To była pierwsza darmowa lekcja dla Sakury – jeśli chcesz żyć, musisz o to walczyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zabijanie okazało się proste. Wycelowanie do mężczyzny, który zapłacił za jej dziewiczą cipkę nie było trudniejsze od śledzenia przez celownik plastikowej broni kaczek na Pegazusie, który znalazła na śmietniku. Tata go naprawił, był cały obklejony taśmą izolacyjną i nagrzewał się jak piekarnik po pół godziny zabawy. Grała w to kilka miesięcy, dopóki sprzęt nie odmówił posłuszeństwa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Różnił się odrzut, ból w barku i przytłaczający pisk w uszach, kiedy użyła pistoletu w małym, zamkniętym pokoju. Za pierwszym razem nie dosięgła celu. Kula wbiła się w ścianę zrobioną prawdopodobnie z karton-gipsu, bo weszła w nią gładko jak w masło. Całe szczęście, że dostała odbezpieczoną broń, bo wtedy nie umiała zrobić tego sama. Drugi pocisk trafił prosto między rozszerzone oczy faceta około pięćdziesiątki, ale nie potrafiła przestać. Posłała w jego kierunku jeszcze trzy strzały, a ciało mężczyzny drgało w komiczny sposób za każdym razem. Prawie jak podczas podkoloryzowanych scen w filmach akcji. Później wszedł ktoś z obsługi i też nadział się na jej gniew. Ostatni w drzwiach pojawił się Madara, który miał podzielić ich los. Jej umysł się wyłączył. Nie myślała, że to on jej pomógł. W amoku nie patrzyła na jego twarz. Pociągnęła za spust jeszcze raz, celując w pierś, jednak nic się nie stało. Po prostu zabrakło kul. Od tego czasu nauczyła się je liczyć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bała się, że jej wybawca chciał ją dla siebie. Był typem dewianta, który lubił młode, nierozwinięte dziewczynki, z anatomią nadal przypominającą dziecięcą. Bardzo się myliła, nawet pomijając fakt, że wolał kutasy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Najpierw próbował odstawić ją do domu, a raczej uległ żałosnym błaganiom dwunastoletniej Sakury. Przez lata dowiedziała się, że nienawidził rozhisteryzowanych bachorów, więc pewnie chciał po prostu pozbyć się problemu. Z drugiej strony mógł zostawić ją na ulicy. Nie zrobił tego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jej ojciec leżał martwy w brzydkiej kuchni wynajmowanej kawalerki. Miał dokładnie taką samą ranę, którą Sakura ofiarowała swojemu niedoszłemu oprawcy – dziurę między oczami. Pamiętała mdły i przytłaczający zapach rozkładającego ciała. Prawdopodobnie zabili go, kiedy ją zabrali. Wtedy dostała wybór. Mogła trafić do sierocińca i być niepewną przyszłość (nie miała nikogo innego, Hizashi był jej jedyną rodziną) albo zostać przy Madarze i zawalczyć o siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyszkolił ją. Zabijanie nigdy nie było trudne. Sakury nie obchodziły powody, nie wpychała w to swojej ideologii, podobnie jak jej nowy opiekun. Były tylko dwie zasady: żadnych dzieci i kobiet w ciąży, o ile mogli stwierdzić, że w takiej się znajdowały.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rodzina Uchiha zajmowała się zabijaniem na zlecenie. Nie przypominali mafii lub gangu. Każdy z nich działał osobno lub w małych grupach. Nie mieli określonego przywódcy. Nikt nie miał prawa wytknąć Madarze, że wprowadzał do profesji kogoś spoza ich hermetycznego środowiska. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura po prostu uwielbiała ładne rzeczy. Dlatego nie potrafiła się powstrzymać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcę go — powiedziała, oblizując usta i ciesząc się odrobinę dłużej słodkim smakiem drinka. Będzie musiała zamawiać go częściej. Nie, żeby pragnęła znów się tu znaleźć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Senju mieli do nich sprawę biznesową. Taka była formalna wersja, chociaż ona i Tobirama doskonale wiedzieli, że był to pretekst do spotkania „dyskretnych” kochanków. Obserwowanie ich ją śmieszyło, młodszego Senju przyprawiało o mdłości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uchiha spojrzał w kierunku, w którym utkwiła swój roziskrzony wzrok. Natrafił na kępę rudych włosów i raczej filigranowego mężczyznę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pokój dla pani? — zaśmiał się Hashirama. Mimo wesołego, może trochę szyderczego, tonu gestem dłoni przywołał kogoś z obsługi. Facet w białym garniturze zmierzał do nich z drugiego końca sali.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To było niespotykane. Sakura nie musiała płacić za seks, wiedziała że przez lata się wyrobiła. Ludzie często podążali za nią wzrokiem. Nadal miała w sobie coś z porcelanowej laleczki. Eksperymentowała z różnymi kolorami włosów zanim ostatecznie wróciła do różu. Nie miała traumy z dziecięcych lat. Nigdy nie pozwalała, żeby coś tak błahego przejęło nad nią kontrolę. Czasami broń została odrzucona na bok w ferworze walki. Nie wszystkie zlecenia można było załatwić strzałem ze snajperki, więc Madara naciskał także na trening siłowy. Musiała umieć obezwładnić cel bez względu na metody. To wszystko sprawiło, że miała smukłe, ale umięśnione ciało, które przyciągało uwagę. Jednak coś w pięknej twarzy mężczyzny przykuło wzrok kobiety. Dlatego o niego poprosiła, jednak nie interesowało jej wykupienie godziny czy dwóch.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie. Masz mi go dać. Na własność. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Hashirama uniósł brew, a jego roześmiana twarz stężała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Słyszałeś panią — odezwał się Madara.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To było oczywiste, że był dominującą stroną w ich pokręconym związku. Sakura nie mogłaby wyobrazić go sobie w roli uległego, zakochanego idioty. To po prostu nie pasowało. W ten sposób wszelkie możliwe dyskusje zakończyły się zanim Senju zdołał otworzyć usta.</span></p><div><span><br /></span></div><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura zawsze lubiła ładne rzeczy, a jej nowa zabawka zdecydowanie się do takich zaliczała. Jak okrutna była nazywając go w ten sposób? Ktoś z normalną głową i żyjący w mniej destrukcyjnym otoczeniu wzdrygnął by się po usłyszeniu takiego określenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie była normalna, nawet nie chciała takiej udawać. Kiedyś zabijała aby przeżyć. Miała do wyboru to albo zgnicie w jednym z sierocińców. Nie oszukujmy się, nawet z ojcem mieszkała w obskurnej dzielnicy, niemal na skraju ubóstwa. Na ich drzwiach co parę miesięcy pojawiała się kartka z groźbą eksmisji. Tata zawsze znajdował sposoby, żeby wrócić do minimalnej płynności finansowej, więc upomnienie nigdy nie zamieniło się w oficjalne pismo. Czasami zastanawiała się jak wyglądały jego ostatnie tygodnie życia. Czy był przyparty do muru i zapożyczył się u niewłaściwych osób? To ściągnęło na nich ten cały burdel?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Takich dzieciaków nie zamyka się w wyremontowanym bidulu, ze wspaniałomyślnym filantropem, który łoży na placówkę darowizny i później chwali się tym na łamach mediów. Była na to zbyt dzika. Później polubiła swoją robotę. Mogła odnaleźć się w tej sytuacji albo popaść w obłęd i któregoś dnia palnąć sobie w łeb. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zabawka. W tym określeniu nie chodziło nawet o uprzedmiotowienie człowieka przed nią, ale fakt, że jeszcze dwa tygodnie wcześniej rzeczywiście nią był – małą, męską kurwą, porwaną do burdelu. O takich historiach czyta się na pseudo-poważnych internetowych forach o wątpliwej reputacji. W artykułach, które zawierają w sobie fałszywe imiona, miejsca, które nigdy nie istniały i demonicznych, wymyślonych opryszków. W końcu żadne nazwisko, które znała, nigdy w nich nie padło.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie można było nazwać go męskim, czy przystojnym – był ładny, nawet piękny. Zdziwiła się, kiedy powiedział, że jest po trzydziestce. Artysta, oczywiście był jednym z nich. To pasowało.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie musiała go do niczego zmuszać. To nie tak, że kiedy przyjechała z Sasorim pierwszego dnia, pół miesiąca temu, rzuciła się na niego. Zamiast tego zostawiła go samego przez jakiś czas w swoim mieszkaniu. To było jedyne, które posiadała na własność. Dostała je od Madary w dniu dziewiętnastych urodzin. Mogła mieć ich więcej. Profesja, którą się zajmowała była dochodowym zawodem. Wolała jednak wynajmować. Coś w niej nie chciało się przywiązywać do miejsc.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Najpierw udała się do Uchihy, ale oczywiście jego lokum było puste. Kiedy miał pierwszą od dawna chwilę spokoju, musiał nacieszyć się Hashiramą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po dwóch godzinach odmóżdżającego oglądania Kardashianów na Netflixie, wyszła. Pomyślała, że to wystarczający czas. Później stojąc przy stoisku ze smażonym ryżem uświadomiła sobie, że zamknęła Sasori'ego na klucz. Nie wiedziała po co. Nie zamierzała go więzić. Po prostu nie miała doświadczenia w kontaktach międzyludzkich od… zawsze? Jeśli nie liczyć blondynki ze szkoły, którego imienia już nawet nie pamiętała. To było zanim odrodziła się na nowo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Formalnie zniknęła, nie było jej. Podobnie zresztą jak Madary. Posługiwali się lipnymi dokumentami i fałszywymi imionami. Nie chodziła do szkoły. Nii-san, jak nazywała Uchihę, próbował przekazać jej wiedzę ogólną, posiłkując się programem nauczania ściągniętym z Internetu i wieloma filmami z serii „domowa szkoła”.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jeśli chodzi o seks to zawsze zaczynało się i kończyło jednej nocy. Po co było ciągnąć to dalej? Nie czuła takiej potrzeby. Wolała krótkie przygody.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamierzała postąpić tak samo. Nakarmić go, przelecieć i później dać pół miliona jenów, żeby zaczął od nowa. Kto wie, jeśli naprawdę go polubi, mogła rozważyć milion.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wchodząc do apartamentowca zastała niepokojącą ciszę. Nigdzie go nie było. Jej ulubiony Glock bezpiecznie znajdował się w kaburze zawieszonej pod pachami, ale nie chciała go wyciągać. Jeśli ją zaatakuje, spróbuje najpierw obezwładnić mężczyznę ciosem w tchawice.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kątem oka zauważyła ruch. Białe i długie haftowane firanki powiewały przy otwartych drzwiach na balkon. Rzuciła się w ich kierunku. Dłonie Sakury zacisnęły się na metalowych barierkach, kiedy przechyliła głowę w dół, gotowa zobaczyć rozmazane ciało na chodniku. Wiele razy rozważała w jaki sposób potoczyłyby się jej losy, gdyby nie została uratowana. Śmierć wydawała się szybką ucieczką, kuszącą obietnicą wolności. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie skoczyłem — powiedział. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero teraz dostrzegła go po lewej stronie. Stał przy ścianie, niemal wciśnięty w kąt. Jak dzikie zwierzę lub nieoswojony kocur, nie potrafiła zdecydować. Patrzył na nią dziwnie. Wdzięczność to zdecydowanie za mało, żeby określić intensywność spojrzenia. Niemal z fanatyzmem. Jego oczy przypominały tych biednych głupców z Sekty Odrodzenia, podziwiających swojego guru. Dostali na niego zlecenie cztery miesiące wcześniej. Wystarczył jeden celny strzał ze snajperki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Widzę. Lubię te miejsce, nie chciałabym zeskrobywać cię z kostki brukowej i później je porzucić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie rozmawiali dużo. Chyba oboje czuli się trochę dziwnie w zaistniałej sytuacji. Chciała go, była głodna dotyku. Ostatnie dni okazały się stresujące, potrzebowała rozluźnienia. Nie zastanawiała się czy robił to z wdzięczności. To jej nie obchodziło. Dawno nauczyła się brać, to co chciała i nie patrzeć na innych. Wystarczyła zgoda i stojący kutas.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Seks był intensywny. Instynktownie zacisnęła dłonie na jego bladej szyi podczas skakania po biodrach mężczyzny. Ewidentnie mu też to się podobało. To dobrze. Czasami ten gest sprowadzał niepewne chrząknięcia lub zdezorientowany wzrok. Spotkała zbyt wielu facetów opowiadających jak bardzo lubią wyuzdany seks, którzy podczas samego aktu byli nudni jak flaki z olejem. Albo chcieli nieco urozmaiceń o ile to ona była ofiarą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori nie skorzystał z otwartych drzwi i pieniędzy zostawionych na nocnym stoliku. Kiedy wróciła dwa dni później nadal na nią czekał. Mogli ciągnąć tę grę nieco dłużej. Tak minęły dwa tygodnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego ładna twarz ją prześladowała. Widziała ją wszędzie. Dziś wyobrażała sobie, że to on był jej celem. Nie jakiś irytujący Amerykanin, który myślał, że może znaczyć w Japonii choć ułamek tego, co w swoim ojczystym kraju. Podobno był tam szychą. Siedział w narkotykach, a to już samo w sobie było dobrym powodem do rozmazania jego mózgu na brukowanej uliczce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura nie lubiła dragów. Nie miała nic przeciwko braniu. Trawka była popularna w jej środowisku prawnie na równi z fajkami. Nigdy nie skomentowała w żadne sposób Madary, kiedy wciągał kreskę przed jedną z akcji. Nie robił tego często. Wiedziała, że kokaina daje kopa, a on stawał się bestią. Poza tym zawsze wiedział gdzie leży limit. Starał się do tego nie dopuścić, ale raz widziała, że jego oczy były zbyt odległe, zasłonięte mgłą haju. To było po jednym z wieczorów spędzonych z Hashiramą. Pozostał świadomy i poprosił, żeby sama zajęła się zadaniem. Nie miała mu tego za złe. Nawet lubiła działać solo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sam narkotykowy interes był brudny – w dziwny sposób, który jej przeszkadzał. To irracjonalne biorąc pod uwagę, że profesja płatnego zabójcy nie było nawet odrobinę bardziej przyzwoita. Chodziło o metody. Wykorzystywali słabości odurzonych umysłów narkomanów na głodzie, którzy byli w stanie zrobić wszystko dla kolejnej działki. Po prostu uważała to za coś gorszego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Może była hipokrytką, bo przecież przychodziła do burdelu Senju, prawda? Mogła nie pochwalać ich metod, jednak nic z tym nie robiła. Chociaż nie szukała zemsty za to, co spotkało ją w przeszłości, to gdyby dostała zlecenie na Tobiramę wcale by nie płakała. Wiedziała, że Madara pieprzył Hashiramę od lat, więc prędzej uciekłby z Japonii i schował mężczyznę przed całym światem, niż pozwolił go dopaść. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak więc wyobraziła sobie dziś Sasori’ego. To w jego usta wpychała lufę pistoletu tak głęboko, że naruszyła uzębienie, a krew zmieszana ze śliną uciekła spomiędzy warg. To nie miało być ciche zabójstwo z ukrycia a egzekucja. Jego bursztynowe oczy były zapłakane, śląc niemą modlitwę, żeby go oszczędziła. W tamtej chwili była niczym bóg życia i śmierci. Wtedy pociągnęła za spust. Ale gdyby to był jej artysta, nachyliła by się nad nim, w dłoni trzymając kępkę rudych loków. Powiedziałaby: musisz być dla mnie dobrym chłopcem, rozumiesz? A Sasori by był.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Widziała to w sposobie jaki na nią patrzył. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drzwi pozostawały irytująco otwarte. Tylko pierwszej nocy je zamknęła. Za każdym kolejnym razem, kiedy opuszczała mieszkanie, nie przekręcała klucza w zamku. A on desperacko tego chciał. Wolał, żeby go uwięziła. Wyobrażał sobie, że łapie go za włosy, jak podczas seksu; do bólu, który czuł nawet w koniuszkach palców. Szepcze przez zaciśnięte zęby, że należy do niej i nie ma prawa myśleć o wolności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uratowała go. Zabrała z miejsca, w którym szybko by zdechł. Pamiętał dwa pierwsze miesiące, kiedy złamali jego wolę. To był koszmar. Nadal uważał to za surrealistyczne, że wystarczyła sama intencja kobiety, żeby go uwolnić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znalazł się tam przez swoją głupotę. Albo raczej nadwyrężoną dumę, która żądała rewanżu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jako młody chłopak został wyrzucony z tradycyjnego japońskiego domu rodzinnego. Ojciec nigdy nie pochwalał studiów artystycznych, ale chyba myślał, że na końcu drogi wszystko będzie wyglądać inaczej. Może ubzdurał sobie, że Sasori podejmie prace jako kustosz dzieł sztuki albo przewodnik po muzeach w Jokohamie. Nic podobnego go nie interesowało. Liczyła się tylko sztuka i tworzenie dzieł, które potomni będą podziwiać przez stulecia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Byli najniższą warstwą zamożnych mieszkańców miasta. Nie mogli uchodzić za śmietankę towarzyską i rzucać wielkimi dotacjami na prawo i lewo, ale firma ojca już wtedy mogła zapewnić im dostatnie życie przez dekady. Wiedział, że był rozpieszczony. Wychowali go na człowieka, który nigdy nie musiał niczego sobie odmawiać. Jak miał ulec naciskom na znalezienie stabilnej pracy, kiedy dom był obsypany złotym pyłem? Buntował się. To działało dopóki matka się za nim wstawiała. Później odeszła. Rak piersi wyssał z jej ciała całe życie. Po tym nie było już próśb i ultimatum, tylko niepasujący klucz do zmienionego zamka i torby przed drzwiami, w których spakowano jego rzeczy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez chwilę był bezdomny. Spanie w opuszczonych, starych domach południowych slumsów było dziwnym doświadczeniem. Nie przerażającym, umiał sobie poradzić, ale wiedział, że chce szybko się stamtąd wydostać. Za bardzo przyzwyczaił się do wygody.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaczął pracę jako host i trzeba powiedzieć, że się do tego nadawał. Kobiety lubiły spędzać czas z młodym, przystojnym facetem. On się nie starzał, geny matki zrobiły z niego wiecznego chłopca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Później przeniósł się do lokalu z większą renomą i lepszymi pieniędzmi. Z tym wyjątkiem, że spędzał wieczory i flirtował nie tylko z kobietami, ale i facetami, zazwyczaj w średnim wieku. Tam poznał Takashi’ego. Płeć klientów nie była dla niego większym problem, bo bez względu na nią, nigdy nie traktował ich jako potencjalnych partnerów. Nie był na tyle głupi, żeby zakochać się w kimś, kto wybierał go z katalogu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ale Takashi Noro chciał go dla siebie. Sasori na to przystał, bo wiedział, że będzie się to łączyć z niebotycznym zastrzykiem gotówki. Miał nowe, lepsze mieszkanie, miliony jenów na koncie i możliwość oddania się sztuce. A to, że musiał od czasu do czasu spełnić jego fantazje nie stanowiło problemu. Tak zdobył </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">tatusia</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ich relacja trwała długo. Podobne porozumienia kończą się po roku lub dwóch, ale Sasori umiał usidlić przy sobie wielbiciela młodych chłopców. Przecież jego twarz i ciało nie zmieniło się bardzo w ciągu ostatnich pięciu lat. Dopiero po tym okresie coś się popsuło. Wcześniej nic nie przeszkadzało. Nawet kobieta, którą Takashi poślubił podczas trwania ich znajomości. Kiedy jego dziecko skończyło trzy lata, coś w starszym mężczyźnie pękło. Pojawiły się śmieszne wyrzuty sumienia. Sasori uważał to za najgorszą wymówkę na świecie. Nagle brudna tajemnica zaczęła mu doskwierać?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie zamierzał się poddać. Nie walczył o mężczyznę. Nigdy w życiu coś podobnego nie przyszło mu do głowy. Chciał zatrzymać swoja wygodę i dostanie życie. Jego obrazy nadal nie sprzedawały się dobrze. Nie wpisywały się w modny nurt, jak mówiono mu w galeriach. Przecież to było śmieszne, a oni nie mieli bladego pojęcia o sztuce. Bezmyślnie gonili za okropnymi, nowoczesnymi trendami. Wierzył, że prędzej czy później zostanie doceniony. Nawet jeśli miało to nastąpić po jego śmierci. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dlatego nie pozwolił się zbyć. Zagroził, że powie o wszystkim jego kochanej małżonce. Bez skrupułów pragnął zniszczyć życie Noro. Mężczyzna należał do typu miękkich, uległych. Przepraszał za każde potknięcie, złe spojrzenie czy to, że zużywał zasoby czyjegoś powietrza. Sasori myślał, że miał go w garści.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Najwyraźniej paniczny strach zmusił go do wyjścia ze strefy komfortu. To właśnie dzięki jego pieniądzom i na jego zlecenie trafił do burdelu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobieta, która go uratowała różniła się od osób, z którymi miał wcześniej kontakt zawodowy. To były albo panie w średnim wieku albo młode, zakompleksione dziewczyny, które z trudem potrafiły rozmawiać z płcią przeciwną. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Widział w stercie jej ubrań kaburę z pistoletem. Nie pytał czym się zajmuje. To nie było ważne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Stracił dla niej głowę, ponieważ stała się jego natchnieniem. Niczym walkiria, kobieta wojownik albo zwiastun śmierci. Była czymś, czego w życiu nie widział. Po raz pierwszy zrozumiał znaczenie słowo muza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy zaciskała drobne palce na jego szyi z siłą, o którą nikt by ją nie posądził, pragnął śmierci z jej ręki. Nikłe światło z nocnej lampki padało na różowe włosy. Wyglądało niemal jak boska poświata. Pojedyncze stróżki potu wiły się wzdłuż umięśnionego ciała. Zielone, anielskie oczy sprawiły, że utonął w morzu wiosennej trawy. Desperacka pragnął każdej chwili spędzonej z nią, pojedynczych słów padających z cudownych ust i dotyku, który robił z niego szaleńca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chciałby znać ją od zawsze. Wspominać jako ledwie znajomą dziewczynę z sąsiedztwa albo kogoś ze szkoły. Zastanawiać się czy zawsze była taką, ale on był zbyt ślepy, żeby dostrzec jej wspaniałość. Wracać do nieznaczących słów, które w teraźniejszości nabrałyby nowego sensu. To brzmiało jak oklepana fabuła sztampowego anime shōjo, ale naprawdę pragnął znać ją z każdej możliwej strony. Nawet kiedy nie była jego boginią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcesz to mieszkanie? — zapytała, odpalając papierosa. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie potrzebuję prezentów — powiedział Sasori, siadając na dywanie i przykładając policzek do kolan kobiety. Skóra na nich była niewyobrażalnie gładka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Był nagi, ze śladami po paznokciach wyjących się w nieokreślony, tajemniczy wzór na jego plecach i klatce piersiowej. Rany piekły i doskwierały. Nie mógł zaprzeczyć, że je lubił. Nie próbowała okiełznać swojej siły, być zachowawcza. To oznaczało, że czerpała z tego porównywalną przyjemność. Gdyby tak nie było, nie wracałaby przecież. Dawne przyzwyczajenie zostają z człowiekiem na długo. Kiedyś starał się przekonać do siebie klientów, stać się ich ulubieńcem. Teraz robił to samo. Wszystko, żeby tylko się nie znudziła. Potrzebował jej jak powietrza. To było dziwne, jeśli spojrzeć na jego przeszłość. Dotychczas unikał emocjonalnego przywiązania. Znalezienie muzy przewartościowało jego życie. Ta kobieta jednak coś w nim zmieniła. Zrobiła z niego śmiesznego głupca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wypuściła dym kierując głowę w stronę uchylonego okna. Na ostatnie, osiemnaste piętro apartamentowca nie docierał migoczący blask szyldów klubów i tanich spelun. Uciekli bardzo daleko od jego dotychczasowego życia. W takich chwilach wydawało mu się, że znajdują się gdzieś poza czasem i przestrzenią. Na własnych, wiecznie zielonych, Polach Elizejskich. Brakowało tylko łoża wypełnionego kwiatami i odgłosu biesiad. To pasowało. Musiał przeżyć piekło, przepłynąć rzeką Styks, a później stworzyła dla niego raj ukryty w sercu Hadesu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A jednak nadal tu jesteś — powiedziała z przekąsem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cały czas na niego nie patrzyła. Poruszył się niepewnie na zgiętych nogach, poprawiając pozycję. Co musiał zrobić, żeby zasłużyć na jej spojrzenie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie udawaj głupiego. Nie lubię takich gierek. Nie masz dokąd pójść. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oparł brodę na jej kolanach. Siedziała na krześle „do palenia”. To tutaj odnajdywała spokój i równowagę po kolejnym szaleńczym akcie. A on zawsze wił się u jej stóp.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mam, to prawda. Ale nie chce się znaleźć nigdzie indziej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nawet jeśli kiedyś sprzedawał się za pieniądze, to zawsze miał dumę. Dlatego trudno było mu błagać. Mógł to jednak zrobić. Jeśli tego oczekuje, to będzie prosić i skomleć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czyli podoba ci się tutaj.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bawiła się nim. Wiedział to. Popychała pod ścianę, ale on już dawno był przyparty do muru, odurzony uwielbieniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na stertę kobiecych ubrań leżących w nieładzie na podłodze przy łóżku. Białą koszulę i damski garnitur, który tak ciasno owijał jej sylwetkę, kiedy miała go na sobie. Wiedział, że pod nimi jest kabura z pistoletem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odchylił się i sięgnął po nią. Zanim się obejrzał, leżał przyciśnięty do beżowego dywanu. Sakura napierała na niego ciałem, niemal całkowicie unieruchamiając. Gdzieś z prawej strony widział stróżkę jasnego dymu. Porzucony nagle papieros wypalał dziurę w wykładzinie. Jej oczy przybrały wyraz, którego wcześniej nie widział. Chłodno analizowały jego zamiary. Dopiero po chwili spojrzała na mężczyznę pobłażliwie. Była silniejsza, to fakt. Nie mógłby nic jej zrobić nawet gdyby taki miał zamiar. Zdążył chwycić pistolet, ale nie wyjął go nawet z kabury. Czy to było ważne? Kula potrafiła wbić się w czaszkę i przejść na wylot z drugiej strony. Tak śmieszna przeszkoda nie stanowiłaby najmniejszego problemu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie mógł manewrować nadgarstkiem, ale nie zamierzał unieść broni. Ślepy traf sprawił, że lufa była skierowana w stronę jego twarzy, tak jak zamierzał. Z trudem przesunął ręką po podłodze. Poczuł ciężar pistoletu na skroni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcę ciebie — powiedział cicho. — A jeśli ty nie chcesz mnie, skończ to. Mogę być zabawką, kochankiem albo miłością życia. Nie obchodzą mnie nazwy. Chcę być twój. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura uniosła brew z podziwem. Na jakiś dziwny sposób zdobył jej uznanie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zrób to — szepnęła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamrugał powoli ważąc jej słowa. Nie doszukał się w nich drugiego dna. Wiedział, że jest stracony. Tylko śmierć mogła przerwać jego uwielbienie do tej nieziemskiej istoty. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sunął wzrokiem po jej twarzy. Po pojedynczym piegu na policzku przy prawym uchu. Różowych, małych ustach. Brwiach, ściągniętych ku sobie, kiedy marszczyła czoło w skupieniu. Na końcu próbował zapamiętać zielone oczy. Pragnął je namalować. Najbardziej właśnie je. Bał się jednak wychodzić z mieszkania i skorzystać z pozostawionej gotówki. Nie chciał zastać zamkniętych drzwi, kiedy był po ich niewłaściwej stronie. Może trafi teraz do mitologicznej siedziby muz i artystów? Jeśli miał wierzyć w coś po śmierci, to wybrałby romantyczny obraz raju, stworzony w greckiej mitologii. Mógłby przez stulecia malować jej podobizny w Parnasie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pociągnął za spust, gotowy ujrzeć swój własny Eden albo utonąć w nieskończonej nicości, ale nic się nie stało. Sakura zaśmiała się dziko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, głupiutki, on nawet nie jest odbezpieczony — powiedziała radośnie, na końcu wyszczerzając zęby w odsłoniętym uśmiechu drapieżnika. — Nie zostawię cię. Ale nie możesz robić takich niedorzecznych rzeczy, dobrze? Inaczej bardzo się zdenerwuję. Będziesz dla mnie dobrym chłopcem, Sasori?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oczywiście.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego uległość została wynagrodzona brutalnym pocałunkiem. Mógł wyczuć, że jest zadowolona. Przeszedł próbę. Zabrakło mu tchu, ale nawet nie pomyślał o próbie zaczerpnięcia powietrza.</span></p><div><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div></span><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbfNjwnCP7f-yQeUnAe6RYKM0IvpM7gH4H-7FvEvpyp82uTJIHL41u5THORlRlW0uvncO3J_PFlX912WMm2X-uTuE0iINjF5wGVXLzMKOQvQ3MIu9JRMo4PqoYSKsYZCJD3PzSHK8Yyo2tl8GwFmNjIOxLsTm5f6DoHUVK8xlwm1jMVyAyIuRSv76EPg/s3000/zyro-image%20(1).png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2420" data-original-width="3000" height="396" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbfNjwnCP7f-yQeUnAe6RYKM0IvpM7gH4H-7FvEvpyp82uTJIHL41u5THORlRlW0uvncO3J_PFlX912WMm2X-uTuE0iINjF5wGVXLzMKOQvQ3MIu9JRMo4PqoYSKsYZCJD3PzSHK8Yyo2tl8GwFmNjIOxLsTm5f6DoHUVK8xlwm1jMVyAyIuRSv76EPg/w491-h396/zyro-image%20(1).png" width="491" /></a></div><p style="text-align: center;">Kurna, no nie wierze – napisałam coś o ala’ mafijnego! Pierwszy raz w życiu. No i znowu jest dzielona perspektywa. Po prostu za bardzo spodobała mi się silna Saku, żeby nie rozwinąć jej wątku, ale szaleńczo zakochany Sasori trudno okazywał swoje uwielbienie, musiałam dać też jego myśli.</p><p style="text-align: center;">No i jeśli chodzi o kasę nie myślcie OMG, MILION MONET. 1mln jenów ~ 33tys zł. Poza tym Japonia jest droższa. Jak tak całkowicie <b>pobieżnie </b>popatrzyłam na wynajem małych kawalerek no to ok 4-6tys złotych za miesiąc.</p><div style="text-align: center;">Pasowało mi, żeby w przemyśleniach Sasori'ego rzucać jakieś metaforyczne brednie. W końcu ma duszę artysty. Słowniczek: <b>Hades </b>– kraina zmarłych; <b>Styks </b>– rzeka, przez którą musiała przeprawić się każda dusza zmarłej osoby; <b>Pola Elizejskie</b> – miejsce w środku Hadesu, do którego trafiali sprawiedliwi, łąka otoczona lasami, gdzie biesiadnicy spoczywają na łożach z kwiatów; <b>Parnas </b>– mitologiczna siedziba muz, utożsamiana z siedzibą artystów.</div><p style="text-align: center;">Dziękuję za powierzenie mi tego pomysłu 😇</p><p style="text-align: center;"><b><span>Dla K.</span></b></p><div><br /></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-25538753745432020862022-05-28T18:15:00.006+02:002022-05-28T18:15:45.624+02:00Zapach jabłoni [SasuSaku] dla Krropci <p style="text-align: justify;"></p><blockquote>Bez uczuć. Bez miłości. Bez współczucia. Tak przecież było najlepiej.</blockquote><span></span><span><a name='more'></a></span><p><br /></p><p></p><p dir="ltr" id="docs-internal-guid-fe1be6e2-7fff-fb21-d5a0-db920b98cf7e" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na moment przebudził się o świcie, kiedy to promienie słońca ledwo muskały podniszczone okiennice. Niemal od razu wyczuł pustkę. Nie było jej. Musiała opuścić gospodę w środku nocy, wykorzystując fakt, że znajdował się we śnie. Woń jabłoni, którą zawsze roztaczała wokół siebie, zdawała się zbyt nikła, żeby wciąż żywił nadzieję. I choć starał się powściągać własne emocje, aby tylko nie narazić się na zranienie, przy czarodziejce okazywało się to co najmniej utrudnione. Sam nie rozumiał dlaczego. Wstał jednak, ubrał się szybko, po czym zapłacił karczmarzowi. Tak jak zawsze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od najmłodszych lat szkolono go na bezwzględnego zabójcę. Nie poznał dobrze ani ojca ani matki, mimo że jego powstanie oraz narodziny zostały skrzętnie zaplanowane. Tysiące lat temu, gdy kraj Konoha przegrał wojnę z państwem Suna, ówczesny król zarządził, że potrzebują nowych obywateli. Od tamtej pory każda para chcąca przysłużyć się do odbudowy kraju mogła ofiarować swoje dzieci na szkolenie wojskowe. W zamian za to otrzymywali regularnie porcje żywności i zdatną wodę pitną, o co w tamtych czasach nie było wcale tak łatwo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke był takim dzieckiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jako ledwie kilkulatek trafił do najdalej położonej na zachód kolonii ćwiczebnej. Swoich rodziców nigdy już nie spotkał. Jakiekolwiek ich rysy wymazały się z jego pamięci, wraz z upływem czasu. W końcu uwierzył, że nigdy ich nie miał, choć przecież nie istniała taka możliwość.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez pierwsze kilka lat myślał, że chcą go uczynić zwykłym piechurem. Prawda okazała się jednak zdecydowanie bardziej przerażająca. Walczyli w koloniach między sobą na śmierć i życie, aby następnie w dorosłym życiu zostać przymuszonymi do skażenia własnych ciał Przeklętą Pieczęcią. Symbol ten dawał wybranym niesamowitą moc, jednocześnie czyniąc nieśmiertelnymi. Przeklęta Pieczęć jednak zdecydowanie częściej skazywała posiadacza na śmierć w niesamowitych męczarniach. Z kolonii usianych po całym kraju wyszło może dziesięć procent, choć ówczesny król powtarzał mieszkańcom, że przetrwała aż połowa. Ciała nieszczęśników chowano głęboko w ziemi, gdzie gniły w zbiorowych grobach na opuszczonych polach, które nie były zdatne do siewu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od tamtej pory nazywano ich Uchihami. Mówiono, że nie posiadają duszy, zawarli pakt z samym diabłem, a Piekielna Pieczęć, którą każdy z nich miał na karku, wyżera im wnętrzności. O dziwo każdy z nich był brunetem. Natomiast magiczne eliksiry, które zażywali zawsze przed walkami, aby jeszcze bardziej zwiększyć swoją siłę i zręczność, sprawiały, że ich oczy stawały się czerwone niczym krew.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mieli jednak jedną słabość, która mimo pozornej nieśmiertelności sprawiała, że odchodzili w zapomnienie, zamieniając się w pył. Trzeba było wyciąć z ich karków całą Przeklętą Pieczęć. Niektórym się to udawało, więc Uchichów z biegiem lat chodziło po tym świecie coraz mniej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke jednak wciąż żył, zabijając na zlecenie, mimo że upłynęły już tysiące lat. Najpierw służył królom. Potem w miarę zdobywania potęgi przez Konohę, coraz mniej chciano korzystać z jego usług. Tułał się wiec samotnie od miasta do miasta, starając się zarobić na jedzenie. Nie utrzymywał kontaktu z innymi Uchihami, bo i po co? Każdy z nich z piętnem zabójcy i nieśmiertelnego radził sobie na swój własny sposób. Słyszał co prawda, że część z nich podróżuje razem, ale Sasuke nie chciał się integrować. Nie po tym, jak tysiące lat wcześniej wybił znaczącą ilość swoich kolegów w koloni ćwiczebnej. Byli jego jedyną rodziną, więc moment, w którym musiał stanąć przeciwko nim, uznał niejako za kres swojego nędznego ludzkiego żywota.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez uczuć. Bez miłości. Bez współczucia. Tak przecież było najlepiej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wrzask potwora wypełnił pomieszczenie, gdy Sasuke wbił swoją śmiercionośną katanę w obślizgłe oko. Czarna jucha wciąż gorąca, bryznęła na jego niewzruszoną twarz. Już dawno przyzwyczaił się zarówno do temperatury jak i silnego odoru krwi tych monstrów. Mimo to pamiętał, jak ciężko było uspokoić żołądek, gdy wyruszał na swoje pierwsze polowania.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy kreatura upadła z hukiem na posadzkę, zaczynając podrygiwać w ostatnich konwulsjach, nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. Rozpaczliwy łopot skórzastych skrzydeł mógł oznaczać jednak tylko jedno – znów wypełnił swoją misję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W samą porę</span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> pomyślał, czując jak jego oczy z czerwonych na powrót zmieniają się w czarne. Przystanął na chwilę przy zwłokach i najdokładniej jak tylko mógł, przetarł stal wyjętą z kieszeni szmatą. Będzie musiał dokładnie wyczyścić wszystko później.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zmarszczył nos, obrzydzony zapachem już teraz rozkładającego się cielska. Starając się jednak ignorować ten fakt, ruszył w stronę schodów, gdzie na samym ich szczycie miała na niego czekać sowita zapłata. Bazyliszków w końcu nie zabija się każdego dnia. Sasuke już teraz zacierał w wyobraźni ręce na myśl o zastrzyku gotówki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No i o należącej się mu bezsprzecznie gorącej kąpieli w wygodnej, wielkiej bali. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zrobione, poślijcie po grabarza – oznajmił Sasuke, patrząc bez większych emocji na gwardzistę. — Trzeba jeszcze spalić ciało Świętym Ogniem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke nie był specjalnie religijny. Jako osoba stricte nieśmiertelna i do tego pozbawiona w wyniku transformacji możliwości rozrodu, czuł, że cała koncepcja cyklu życia jest szalenie bezsensowna. Bo czy naprawdę mógł istnieć Stwórca potrafiący wszystko i czy mogły istnieć zaświaty, skoro niektóre istoty nigdy nie doświadczały śmierci? A jeśli tak, to próżno było szukać w Bogu jakiejkolwiek sprawiedliwości, kiedy w tym samym świecie ludzkie kobiety wciąż dość licznie umierały przy porodzie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mimo wszystko idea spalania Świętym Ogniem, praktykowana właściwie od początku starć z potworami, była Sasuke tak bliska, że nie zamierzał z niej nigdy rezygnować. Poza tym przesąd głosił, że tam gdzie zapłonie Święty Ogień już nigdy nie pojawi się monstrum, a na osoby zamieszkujące dany teren spłynie wszelka pomyślność. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uchiha jak zwykle niezawodny – odparł mężczyzna w eleganckim mundurze, posyłając mu jednocześnie pozdrowienia. — Wszystkim się zajmiemy. </span></p><p><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> ***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po odświeżającej, długiej kąpieli i gdy starannie wyczyścił ulubione ostrze z juchy, został zaproszony do stołu z lordem. Mimo że nie lubił za bardzo towarzystwa, zgodził się bez wahania. Doskwierał mu już trochę głód, a poza tym stwarzało to idealną okazję do rozmowy o pieniądzach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mogę ci zapłacić Uchiha. Nie pieniędzmi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke poczuł, jak coś w nim pęka. Choć zazwyczaj starał się panować nad emocjami, teraz okazało się to wyjątkowo skomplikowane. Pieniądze jako jedyna rzecz na świecie, stanowiły dla niego jakąś wartość i jako jedyne miały mu cokolwiek do zaoferowania. Całą resztę przyziemnych, ludzkich słabości już doświadczył i to wielokrotnie. Przez to wszystko życie zaczynało go już niesamowicie nudzić. Wieczność nieposiadająca limitów, naprawdę dawała niezliczone ilości okazji do zaczynania wszystkiego od nowa. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam cię zabić, lordzie? – spytał na pozór obojętne, biorąc łyk wina z pucharu. — Tacy jak ja zawsze żądają zapłaty. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam do oddania córkę. Mogę ci ją ofiarować jeśli zechcesz. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pieniądze – prychnął zniecierpliwiony. — Nie interesują mnie kobiety. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mam pieniędzy. To uboga prowincja – lord cały pokraśniał. Sasuke nie miał pewności, czy bardziej chodzi o wstyd, czy może jednak wypity alkohol. Rozbiegane i nieco wyłupiaste spojrzenie jegomościa przywodziło Uchihowi na myśl upośledzonego mopsa. — Mogę dać córkę. Jest bardzo piękna i posłuszna. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja za to nie mam czasu ani warunków, aby zajmować się dziećmi – odpowiedział, choć czasu mu nigdy nie brakowało. O czym wiedział każdy posiadający chociażby minimalne pojęcie o historii Konohy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie do wiary. Ktoś po tylu latach zaproponował mu kobietę jako zapłatę. Chociaż Sasuke wychował się, gdy niewiasty traktowano wyjątkowo okrutnie, nigdy nie potrafił tego zrozumieć. A mimo upływu czasu, najwidoczniej niewiele się zmieniło. Stwierdzić, że zaczął momentalnie żywić do tego żałosnego hrabiny pogardę wymieszaną z obrzydzeniem, to jak nic nie powiedzieć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Śmiertelnicy byli śmieszni. Uwięzieni w żałośnie krótkim limicie czasu, którym dane im było zarządzać. Walczący rozpaczliwie o każdy najmniejszy grosz czy chwilę wytchnienia. Z obserwacji Sasuke wynikało dość paradoksalnie, że to właśnie ludzie okrutnie ten limit marnotrawili, w porównaniu do magicznych stworzeń. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamiast wydawać masę pieniędzy na biesiady i alkohol, mógłby lord lepiej zarządzać finansami – wino wydało mu się nagle okropnie cierpkie. Wypluł je więc do kielicha nie przejmując się dobrymi manierami. Był już wystarczająco wściekły. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lord lekko drgnął, ale nie odezwał się. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Szkoda w tym wszystkim wyłącznie córki. Proszę mnie do niej zaprowadzić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedział w sumie dlaczego to zrobił. Z początku planował przecież uciąć mu łeb, a potem udać się do najbliższej karczmy, żeby jeszcze bardziej irytować się z powodu ludzi. Zawsze uważał, co zakrawało niejako o masochizm, że picie obrzydliwego, chrzczonego piwa w dusznej i zatłoczonej izbie, miało swój niepowtarzalny klimat. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jednak dopadło go dziwne przeczucie, a do tego zaczynała kłuć klatka piersiowa. Może będzie lepszym opiekunem dla tego dziecka? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyjątkowo głupia myśl, Uchiha! </span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke nigdy nie chciał i nie mógł mieć dzieci. Co nie zmieniało faktu, że bycie lepszym rodzicem niż ten zubożały lord wcale nie należało do rzeczy z kategorii trudne. </span></p><p><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szli dość długo i pokonywali wiele schodów oraz krętych ścieżek, zanim gwardzista wskazał mu konkretne drzwi. Cała posiadłość okazała się całkiem rozległa, a przy tym pusta i ogołocona. Według Sasuke kandelabrów oświetlających korytarze było stanowczo za mało, przez co wszystko tonęło w półmroku. O obrazach, rzeźbach czy innych zdobieniach nie mogło być nowy. Lord faktycznie zdawał się nie tonąć w luksusach. Szkoda, że Sasuke skupiony na celu, nie zauważył tego wcześniej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spodziewał się właściwie wszystkiego, gdy otwierał te cholerne drzwi, a jednak ciężko było mu ukryć zaskoczenie, kiedy to długi i ostry szpikulec zaczął lecieć prosto w jego twarz. Odruchowo, wyuczonym już przez lata ruchem, odskoczył na bok. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie pozwolę ci zabrać Sarady – nie krzyczała. Ton głosu miała opanowany, choć dało się wyczuć w nim wściekłość oraz pogardę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke nie wiedział za bardzo co zrobić. Wolał jak ludzie krzyczeli, miał wtedy pewność, że stracili nad sobą kontrolę, a co za tym idzie, łatwiej potrafił ich oszukać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobieta jednak skierowała do niego słowa ostre i zimne niczym lód. Mimowolnie przebiegły mu ciarki wzdłuż kręgosłupa. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdziwił się tym bardziej, gdy wreszcie wszedł w głąb pokoju i okazało się, że obok faktycznie ludzkiej córki lorda stoi czarodziejka. Poznał to po idealnej wręcz urodzie. Czarodziejki zawsze były oszałamiająco piękne. Ta dysponowała długimi, gęstymi różowymi włosami, porcelanową wręcz cerą, lekko szpiczastymi uszami, oraz długą i smukłą talią. Najbardziej przyciągały go jednak oczy. Duże, błyszczące i zielone niczym szmaragdy. Spojrzenie miała uważne i oceniające, zdawała się śledzić każdy jego ruch. Sprawiała wrażenie, jakby nic i nikt nie mógł jej zaskoczyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wyczuwam od ciebie magii czarodziejko. Pachniesz jak człowiek – powiedział wreszcie, omiatając kobietę spojrzeniem od góry do dołu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nawet bez magii mogę cię zabić, jeśli tylko tkniesz Saradę – wypluła niczym żmija, a długie pukle, teatralnie omiotły bladą buzię. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musiał przyznać, że miała w sobie coś wyjątkowego. Mimo posagowej twarzy z jej oczu można było wyczytać lata doświadczenia i bólu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Małym, ale stanowczym krokiem stanęła jeszcze bliżej dziewczyny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez wątpienia Sarada była człowiekiem. Nie wyglądała na więcej niż trzynaście lat. Ktoś związał jej długie, atramentowe włosy w luźny warkocz. Co go zaskoczyło, to fakt, że na nosie dziewczynki znajdowały się druciane okulary. Wielkie, czarne oczy spoglądały na niego wojowniczo. Naprężyła się, żeby wyglądać na wyższą i dumnie wypięła pierś. Usta zacisnęła w wąską kreskę, jakby rzucała mu wyzwanie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chciało się mu śmiać, mimo że nie robił tego zbyt często. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Brzydki – skomentowała Sarada, poprawiając zadziornie okulary. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaskoczyła go. Mimowolnie uniósł brew ku górze. Tysiące lat minęło, a on dopiero teraz od dłuższego czasu, poczuł, że w sumie nie wie co robić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mała wredota – odparował, siadając na najbliższym krześle </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wyjdę za ciebie, nawet jeśli ojciec obiecywał – podparła się pod boki. — Sakura się mną dobrze zajmuje, chcę z nią zostać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiedziałem, że masz opiekunkę – zaczął Sasuke, wyraźnie już zrezygnowany. — Zastanawiałem się, czy cię nie zabrać, bo ojca masz okropnego, ale jeśli tego nie nie chcesz, po prostu sobie pójdę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uchiha, który rezygnuje z zapłaty? – usłyszał zdziwiony głos Sakury. Miał w sobie coś tak unikatowego i niezwykle kobiecego, że serce zaczęło mu przyspieszać. — Doprawdy zaszczyt. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie interesują mnie żadne małżeństwa. A już tym bardziej z takimi przekornymi dziewuchami – wbił spojrzenie w Saradę. Był niemal pewien, że tylko silna wola powstrzymuje ją przed pokazaniem mu języka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I tak po prostu sobie pójdziesz? – dopytywała czarodziejka. Wyczuł w jej głosie coś dziwnego. Choćby i chciał nie potrafił oderwać od niej spojrzenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Innego wyjścia nie ma – westchnął ciężko. — Choć to nauczka na przyszłość, żeby brać pieniądze z góry – dodał, zbierając się już do wyjścia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zaczekaj… gdybyś nie zabił potwora, Saradzie groziłoby wielkie niebezpieczeństwo. Dziękuję. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przystanął. Czuł się dziwnie po tym spotkaniu. Jak długo żył, tak nigdy nie musiał zmagać się z tak specyficznym zmieszaniem. Czarodziejka nie miała w sobie magii, a mimo to odniósł wrażenie, że w istocie, jakaś magia unosi się w tym pomieszczeniu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie ma za co. To moja praca. Dlaczego nie władasz magią? – spytał odwracając się w jej stronę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od razu dostrzegł zmianę atmosfery. Sakura wyraźnie się spięła. Czerwona suknia, tylko trochę bledsza od sukni Sarady, zaszeleściła niespokojne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wypowiedziałam życzenie. Życzenie, że chcę być przy Saradzie na zawsze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke po raz kolejny nie potrafił ukryć zaskoczenia. Jak bardzo musiało być ważne dla niej to dziecko, że związała się magicznie z jego kruchym i krótkim żywotem? Wszak, żeby życzenie faktycznie mogło się ziścić musiała zrzec się nieśmiertelności. Najprawdopodobniej umrą razem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rozumiem – powiedział sucho. — Chroń ją więc z całych sił. </span></p><p><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieustannie ocierał się wręcz o szaleństwo. Od czasów tego spotkania, nie potrafił o Sakurze nie myśleć. Widział ją w wielu przypadkowych osobach. Słyszał jej głos pośród drzew. Sakura pojawiała się nawet w snach. Jej gładkie, różowe kosmyki, co jakiś czas łaskotały mu twarz. Miał nawet omamy odnoszące się do zapachu. Woń Sakury kojarzyła mu się z jabłonią. Słodki, a zarazem orzeźwiający zapach, zdawał się docierać do jego nozdrzy całkowicie niezależnie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czyżby się zakochał? Jakie to by było śmieszne i dziwne. Takie ludzkie, choć przecież zapomniał, jak to jest utożsamić się z człowiekiem. Nie mógł jednak z tym walczyć, a po czasie nawet nie chciał, dochodząc do wniosku, że myśli o niej na stałe zakotwiczyły go w tym świecie. Do tej pory, za najważniejszą i najbardziej namacalną rzecz w życiu uważał pieniądze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pijąc tamtego dnia w barze, jak to zwykł robić po zrealizowaniu misji, wypełniała go jakaś dziwna lekkość. Wyzbył się niemal całej irytacji, spowodowanej faktem, że nie otrzymał zapłaty. Zamiast tego sączył swobodnie piwo, obserwując ludzi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiecznie się dokądś spieszyli. Zawsze znajdowali sobie miliony powodów do zmartwień. Samoistnie zatapiali się w sentymentach. Desperacko starali się oszukać mijający czas, choć przecież żaden z nich nie miał na to najmniejszych szans. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podróżował tak samotnie cztery lata, włócząc się po całym kraju. Mógł niby zwiedzić cały świat, ale nigdy tak naprawdę nie chciał i nie potrafił opuścić Konohy. Choć pokonał śmierć, to jego dusza na zawsze zapuściła w tym miejscu korzenie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jakież było jego zdziwienie, gdy po takim czasie spotkał ją zupełnie przypadkiem. Nieplanowanie. W środku karczmy, odzianą w ciemnozielony płaszcz przeciwdeszczowy. Piła wtedy chyba najtańszego i możliwe najbardziej obrzydliwego sikacza pod słońcem, ale zdawała się tym nie przejmować, wpatrzona gdzieś w ścianę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Witaj, czarodziejko – zagadnął, przyciągając się obok. – Gdzie zapodziałaś wredotę?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">–– Jest u swojej serdecznej przyjaciółki, a ja nie mam w zwyczaju przeszkadzać – przetrwała aby napić się piwa. –– Przypuśćmy więc, właśnie celebruję coś w rodzaju dnia wolnego. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokiwał głową w geście zrozumienia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Miło cię znów widzieć, Uchiha – przyznała, lekko unosząc kąciki ust. — Wtedy, tamtego dnia myślałam, że naprawdę mi ją zabierzesz… – spojrzała na niego błyszczącymi, zielonymi oczami, a wtedy jego serce ścisnęło się tak mocno, że na moment przestał oddychać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sasuke. Mam na imię Sasuke. A co do tamtego dnia… zabranie dziewczynki byłoby naprawdę szaloną rzeczą. Tak właściwie, to od zawsze podróżuję sam. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak długo? – spytała niby obojętnie, choć ciało Sakury zdawało się temu przeczyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie pamiętam już dokładnie. Tysiące lat. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I widzisz w tym jeszcze jakiś sens? Oszaleć idzie, gdy człowiek się nie starzeje. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Parsknął pod nosem, ale musiał ponad wszelką wątpliwość przyznać rację swojej towarzyszce. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czasami nie widzę już w tym nic. Ale normalni ludzie żyją znacznie krócej, a i tak miewają z tym problem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlatego ja się cieszę, że zdjęłam z siebie ten balas. Nie będzie mi smutno, gdy umrę. A jednoczenie Sarada stała się moim sensem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z tego co wiedział Sasuke, czarodziejki podobnie jak Uchiha nie mogły zostać rodzicami. Fakt, że udało się jednej z nich wypowiedzieć życzenie i obejść tak wiele niedogodności, sprawił, że zaczął nawet odczuwać coś na kształt zazdrości. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Szczęściara z Ciebie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Teraz już tak, ale przez wiele, wiele lat wcale tak nie było. Ty nie chciałeś się nigdy poświęcić? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja nikogo nigdy nie miałem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Do jego nozdrzy doszedł słodki zapach jabłek. Poczuł się dzięki temu, jakby był trochę pijany. Nie przeszkodziło mu to jednak w zamówieniu czegoś mocniejszego. Gawędził z Sakurą, jak ze starą przyjaciółką. I chyba robili to naprawdę długo, a on dodatkowo modlił się, żeby nie zauważyła, jak bardzo na niego działała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czy właśnie to było tym całym, wręcz mistycznym </span><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">przeznaczeniem</span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, o którym śpiewali bardowie? Sasuke odkąd tylko spotkał Sakurę te cztery lata wcześniej, nie potrafił się nie śmiać z siebie. Dyskusje, które prowadził ze sobą w trakcie długich wędrówek, potrafiły trafić w naprawdę dziwne rejony. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy wreszcie w środku nocy pierwszy raz poczuł jej usta na swoich, miał wrażenie, że przeniósł się do zupełnie innego świata. Wargi miała kształtne i słodkie, skórę miękką niczym jedwab. A piersi choć małe, to idealnie jędrne, a przy tym wpasowujące się w jego dłoń. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy leżała w pościeli całkowicie naga, na twarzy lekko zarumieniona, z włosami rozsypanymi na poduszce, a oczy zdawały się migotać w bladym świetle lampy, Sasuke stał się najszczęśliwszym facetem na świecie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sasuke – powiedziała cicho, a w jej głosie dało się dostrzec lekką chrypkę. – Pocałuj mnie raz jeszcze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z ogromną chęcią spełnił tę prośbę. Głos Sakury momentalnie rozpalił ogień w jego żyłach.</span></p><p><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Od tamtego czasu widywali się dość regularnie, choć nie były to mimo wszystko częste spotkania. Każde z nich miało swoje życie i swoje obowiązki, pochodzili niejako z dwóch różnych światów. Niczego sobie nie obiecywali, nie składali deklaracji. Z resztą ponad wszystko Sasuke uważał coś takiego za niepotrzebne. Oboje żyli na tej ziemi już zbyt długo, żeby podchodzić do tego tak samo, jak większość ludzi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zresztą Sasuke wychodził z założenia, choć robił to z pewnym bólem serca, że jedyne co jest na tym świecie pewne, stałe i wieczne, to ci, których zwano Uchiha. Widział wojny, katastrofy, zmieniające się państwo i ewoluującą stopniowo społeczną obyczajowość. Ale ciągle mijał całkowicie nowe twarze. Stare nieustannie znikały, zapewne umiejąc. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sarada też kiedyś umrze, a wraz z nią Sakura, która stała się człowiekiem. Pozbawiona swojej mocy i niejako boskości, dała chyba najlepsze świadectwo miłości, jakie Sasuke widział w całym swoim życiu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie sądził jednak, że przyjdzie mu pożegnać się z nią tak szybko. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pewnego dnia dostał wiadomość od władcy Konohy. Przyleciał do niego ptak, jastrząb, który niósł pergamin z rozkazem pojawienia się w stolicy. Sam najpotężniejszy władca pragnął dać mu jakieś zlecenie. Sasuke choć zaskoczony, był szczęśliwy. Zadanie z pewnością ciężkie, ale nikt w całym państwie nie zapłaci mu więcej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez mówienia czegokolwiek Sakurze, wsiadł w powóz i odjechał. Przez trzy dni podróży, zastanawiał się o co może chodzić, lecz to co ostatecznie usłyszał, przeskoczyło jego najśmielsze oczekiwania. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zabij czarodziejkę. Zabij Sakurę Haruno. Lata temu odrzuciła oświadczyny króla i uciekła. Znieważyła go przed całym królestwem. Widziano ją niedawno w okolicach twojego zamieszkania. Zabij ją. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wydawało się Sasuke, że w jednej chwili cały grunt uciekł mu spod stóp. Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Albo raczej wiedział, lecz za nic nie chciał tego przyznać. Musiał się zgodzić. Władcy nikt nigdy nie odmawiał, jeśli teraz by zaprzeczył, odprawiono by go do celi, a na misję wysłano innego Uchihę. Pozostali nie mieliby takich skrupułów. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Do pewnego momentu w swoim życiu Sasuke myślał, że też ich nie posiada.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – ukłonił się nisko, nie patrząc królowi w oczy. Tego prawie nikt nie robił.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieśmiertelność dość szybko dawała się Uchihom we znaki. Wszystko inne poza nimi, obracało się w pył, pozbawiając wszelkich złudzeń. Nie warto było kochać ani zawierać przyjaźni. Nie opłacało się przywiązywać do miejsc czy smaków, bo nawet one zmieniały się z upływem czasu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasuke jednak nigdy wcześniej nie czuł się tak ciężko. Tylko on pozostawał wieczny, zakuty w kajdany jak więzień. Dla niego nie przewidziano końca. </span></p><p><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie spodziewał się po niej takiego spokoju. Sakura uniosła wysoko głowę i wyprostowała plecy. Stanęła dumnie przy oknie. Jej różowa suknia zaszeleściła kojąco. Promienie słońce dostające się przez okiennice oświetlały twarz kobiety, nadając jej wręcz anielskiego wyglądu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blady uśmiech, który skierowała w jego stronę, sprawił, że zmiękły mu nogi, a serce zadrgało pod ubraniem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Była piękna. Opanowana. Pogodzona z losem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Więc jednak mnie znalazł – odparła wreszcie, wyczuł w jej głosie nutkę rozmawiania. — Przebrzydły palant. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mogłabyś uciec. Do innego kraju chociażby.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skrzywiła się, marszcząc zgrabny, mały nosek. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Znajdzie mnie. Zawsze znajduje. To nie ma sensu. Z dwojga złego wolę, żebyś to ty dobył miecza. Nie chcę żadnego innego Uchihy widzieć przed twarzą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Serce mu pękło, ale jedyny gest, na który się zdobył, to zagryzienie warg. Najgorszym świństwem, jakie mógłby zrobić, to opluć i zdeptać ostatnią wolę kobiety. Choć Bóg mu świadkiem, że tylko przy tej czarodziejce, czuł się naprawdę żywy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pożegnałam się już z Saradą – jej chłodny ton boleśnie przeszył ciszę. — Znajdziesz ją pod tym adresem – ruszyła w jego stronę, wyjmując z gorsetu niewielki skrawek papieru. — Bardzo cię proszę, zaopiekuj się Saradą. Ojciec ją zniszczy, jeśli nikt nie będzie nad nią czuwał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sarada… nie umrze razem z tobą? – spytał zaskoczony, ale posłusznie wziął karteczkę, chowając ją w okolicach paska. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie. Jeśli ona by zginęła, to ja bym umarła. Ale w drugą stronę to zaklęcie nie działa. Sarada była moim sensem, ale sama musi odnaleźć własny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokiwał głową w zrozumieniu. Z biegiem czasu coraz wyraźniej czuł pętle, zaciskającą się wokół własnej szyi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak bardzo nie chciał tego robić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Stałam się człowiekiem, możesz zrobić to najzwyklejszą kataną. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zbliżył się do Sakury szybkim krokiem i desperacko objął w talii. Woń jabłek przyjemnie zamąciła mu w głowie, a delikatna miękka skóra, ponownie zachęcała, aby zasnąć w jej objęciach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Także czarodziejka przyległa do jego ciała, wzdychając ciężko. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Błagam. Pamiętaj o Saradzie. Ona wie. Czeka na Ciebie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Będę dla niej najlepszym ojcem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zrób z niej wojowniczkę – wyszeptała mu wprost do ucha. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sarada już jest wojowniczką. Miała przecież ciebie – pogłaskał ją po włosach, ostatni raz zachwycając się ich kolorem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odsuneli się od siebie powoli. Sasuke w milczeniu wyciągnął katanę z pochwy. Oręż, który był mu bardzo bliski, który zgładził tysiące potworów i ludzi, miał teraz splugawić jego ukochaną. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jakie to wszystko było przewrotne. Stąpając po ziemi zaznał przecież piekła, nie mogąc się od niego samoistnie uwolnić. Ale teraz po bólu, czekało go nowe życie. Z Saradą u boku. Tak jak obiecał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wbił ostrze szybko i sprawnie. Był przecież zawodowcem. Nie zamknął oczu, obserwując jak z Sakury ulatnia się życie. Najpierw jej twarz wyrażała szok, zaraz potem w ostatniej niemal sekundzie, uniosła kąciki ust ku górze. Padła z uśmiechem na ustach, a jej ciało oświetlały promienie słońca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zapłakał nad ukochaną, ostatni raz składając pocałunek na wciąż ciepłym czole. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Łzy otarł jednak szybko. Jego kolejnym obowiązkiem było napisanie listu do króla. Ale jeszcze wcześniej wypadałoby odebrać Saradę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musiała teraz stać się dla niego córką. A on zrozumieć, jak powinien postępować ojciec. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Woń jabłoni została z nim przez wieczność.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLHnpuHMWeoziqOEgzS-n46FAfRZmmUUDUdpL2kIJO71T0WAN1On0Z8qHzZwl12XIQKNiM08k7xK73ZV8VRSh6osWBpW9i_cP0WNGCmNQAoLg6oSxtsE1Lu0B7D0eR1-xF_Uo7JYaagOrAb_8nHmWx7rIPtZnU1Ae1tPrB0E49hOjmDPACftrvwwL3pQ/s3000/zyro-image.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3000" data-original-width="2116" height="547" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLHnpuHMWeoziqOEgzS-n46FAfRZmmUUDUdpL2kIJO71T0WAN1On0Z8qHzZwl12XIQKNiM08k7xK73ZV8VRSh6osWBpW9i_cP0WNGCmNQAoLg6oSxtsE1Lu0B7D0eR1-xF_Uo7JYaagOrAb_8nHmWx7rIPtZnU1Ae1tPrB0E49hOjmDPACftrvwwL3pQ/w387-h547/zyro-image.png" width="387" /></a></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="white-space: pre-wrap;">W pierwszej kolejności pragnę podziękować za cierpliwość Krropci, która cierpliwie czekała, znosząc wszystkie moje tłumaczenia, a przy tym okazała się mega motywacją do skończenia tego cuda na górze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">W drugiej kolejności, dziękuję Sayu, która w odpowiedniej dla mnie chwili, potrafiła mi skutecznie napisać, żebym się ogarnęła.</p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">W trzeciej dziękuję Wam, bo jesteście naprawdę super. Pragnę jednoczenie poinformować, że ZAMÓWIENIA DO LACERTY ZOSTANĄ OTWARTE. Jeśli masz ochotę na dedykowany tekst, przyjmę wszystko co zgodne z moim opisem i zrobię to z otwartymi ramionami. Postaram się zamówień nie zamykać już, choć jak wiadomo jesteśmy tylko ludźmi.</p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">Co sądzicie o tekście<span style="text-indent: 43pt;">? Muszę przyznać, że był on dla mnie wyzwaniem i stworzyłam go w trudnym dla siebie okresie. Mimo to myślę, że zrodziła się między nami nić sympatii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-indent: 43pt;">Wszelkie podobieństwa do Wiedźmina są jak najbardziej zamierzone. Choć oczywiście nie mam zamiaru konkurować z oryginałem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;">Buziaki. Czekam na zamówienia od was <3</p>Lacerta http://www.blogger.com/profile/03478590137899027886noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-36653966361972003952022-05-22T08:00:00.014+02:002022-05-22T11:01:08.317+02:00Hokage-swatka [GenmaShizu] dla d4mianek<p><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; white-space: pre-wrap;"></span></p><blockquote style="text-align: center;">Knuł coś. Byłaś tego pewna. Zdradzały go zmarszczki pojawiające się w kącikach oczu, za każdym razem, gdy przyłapywał cię z najdrobniejszą oznaką melancholi i zbyt pośpiesznie przewracane strony w ukochanych książkach.</blockquote><p></p><span><a name='more'></a></span><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"><br /><span> </span><span> </span></span><span style="text-indent: 36pt;">Gabinet hokage znasz dokładniej niż własne mieszkanie.
Przestronny, słoneczny i pełen ludzi chroni cię przed lękami i samotnością, na
którą sama się skazałaś. Odkąd wróciłaś do wioski, spędzałaś w nim każdą,
możliwą chwilę. Poświęcałaś się pracy, opiekowałaś mentorką albo udawałaś
ciężko zapracowaną. Wszystko aby uniknąć bezosobowej ciszy własnego M3, nad
którą preferowałaś nawet furiastyczne krzyki Tsunade lub jej pijacki bełkot.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Lata temu opuszczenie Konohy i oderwanie się od
rówieśników nie wydawało się złym pomysłem. W zasadzie nie pamiętasz, dlaczego
się na to zdecydowałaś. Może chodziło o towarzystwo legendarnej sanninki i
idącą za tym szansę rozwoju, a może była to jedynie nastoletnia chęć buntu i
oderwania się od nudnej rzeczywistości. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wtedy, mijając potężne, dwuskrzydłowe wrota głównej
bramy, jedynym co się liczyło była rozpostarta przed tobą droga i związana z
nią wolność. Słodki dreszcz ekscytacji skutecznie przykrywał poczucie winy po
pozostawianej samotnie matce i żal za chłopakiem, do którego nigdy nie
odważyłaś się odezwać.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie możesz powiedzieć, że żałujesz. Bycie podopieczną
Senju dało ci wiele. Twoje umiejętności może i nie dorównują jej potędze czy
sile Sakury, ale pozwalają ratować ludzkie życie i to ci wystarcza. Tylko
czasami, patrząc na więź łączącą Naruto z przyjaciółmi, których zna od czasów
Akademii, dostrzegając zawiązujące się w ich gronie niewinne romanse, żałujesz,
że wieloletnia wędrówka pozbawiła cię podobnych relacji. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nigdy nie potrafiłaś do końca ukryć swoich emocji. Z
resztą, przy Tsunade nie było to konieczne. Podczas waszej bezcelowej wędrówki
zawsze była zajęta poszukiwaniem kolejnego kasyna, które udzieliłoby jej kredytu
czy następnej speluny z odpowiednio podłym sake. Nie miała czasu na twoje
wewnętrzne rozterki. Wystarczyło, że między alkoholowymi i hazardowymi
ciągotami, znalazła choćby chwilę na trenowanie cię. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Gdy przyjęła pozycje Hokage, skupiała się na dokumentach,
którymi sumiennie zarządzałaś. Myśli miała zajęte odliczaniem do końca dnia i
kalkulowaniem, w którym z salonów zastawionych kolorowym pachinko powinna się
dzisiaj zaszyć. Jej uwagi ledwo wystarczało dla problemów tysięcy
Konohańczyków, mających zdecydowanie wyższy priorytet od twoich własnych. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przy Kakashim wszystko wyglądało inaczej. Jego spojrzenie
było zawsze czujne, a głos zbyt serdeczny. Nawet gubiąc się w nawale papierów,
spotkań i obowiązków, pozostawał doskonałym obserwatorem. Przy każdym fałszywym
uśmiechu, nostalgicznym westchnięciu, czy tęsknym spojrzeniu w stronę dawnych
znajomych, miałaś wrażenie, że jego osądzający wzrok wypala ci wnętrzności. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Knuł coś. Byłaś tego pewna. Zdradzały go zmarszczki
pojawiające się w kącikach oczu, za każdym razem, gdy przyłapywał cię z
najdrobniejszą oznaką melancholi i zbyt pośpiesznie przewracane strony w
ukochanych książkach. Postanowiłaś jednak ignorować przejawy nadchodzącej
katastrofy, skupiona na innym, bardziej palącym dramacie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Tokubetsu jōnini byli stałymi gośćmi w wieży Hokage.
Ilość realizowanych przez nich misji i związanych z tym raportów często
przyprawiała cię o ból głowy. Ich twarze wyryły ci się pod powiekami, tuż obok
wiecznie rozwrzeszczanego Uzumakiego, a koszty przeprowadzanych przedsięwzięć
majaczyły w niekończących się tabelach z sennych koszmarów. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Jednak za największą zmorę uważasz Genmę, swoją
młodzieńczą miłość. Będąc nastolatką szalałaś za nim. Luzacka postawa i niemałe
umiejętności były najskuteczniejszym paliwem dla rozwijającej się seksualności
i podjudzanej hormonalną burzą uczuciowości. Nawet, wynosząca zaledwie rok,
bariera wiekowa, która w nastoletnim życiu wydawała się nie do pokonania, nie
była w stanie zatrzymać żałosnego zauroczenia. Każde, rzucone od niechcenia “cześć”,
jakiekolwiek dłuższe spojrzenie posłane w twoją okolicę, traktowałaś jak oznaki
najgłębszej relacji. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Brak konkretniejszych ruchów z jego strony długo nie
dawał ci do myślenia. Sama nie potrafiłaś zrobić pierwszego kroku, byłaś tylko
dziewczyną, a dla niego wymyślałaś coraz to nowe wymówki. Dopiero oferta
przyszłej-niedoszłej ciotki stała się impulsem do opuszczenia bezcelowych
gdybań.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Podróże skutecznie odwróciły twoją uwagę od dziecinnych
miłostek. Nie miałaś czasu na analizy i rozmyślania, a w nielicznych chwilach,
w których wracałaś do dawnego życia, zapewniałaś samą siebie, że wszystko już
przepracowałaś i pozostawiłaś za sobą. To jak bardzo się myliłaś, odkryłaś po
powrocie do Konohy, gdy spotkałaś Shiranui’ego po raz pierwszy.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zmężniał. Spoważniał. Mimo to nadal zachował tę cholernie
seksowną luzackość i pełną obojętności pewność siebie, od której miękły twoje
kolana. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Starałaś się go unikać. Nurkowałaś pod sterty teczek.
Wychodziłaś w poszukiwaniu wzywanej drużyny lub niecierpiącej zwłoki sprawie.
Miałaś jednak wrażenie, że od zaprzysiężenia Hatake, wizyty Genmy się
zintensyfikowały, a jego chęć do small talku wzrosła. Zagadywał cię o pogodę,
natłok pracy czy plany na weekend, które naprędce wymyślałaś, próbując oderwać
wzrok od jego ust. Patrząc jak płynnie manipuluje językiem przy metalowym
senbon, zastanawiałaś się co jeszcze mógłby zrobić tak wyćwiczonym mięśniem. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Idziesz? — Pytanie, któremu zawtórował ciepły śmiech,
wyrwało cię z szaleńczego pędu myśli. Niezdarnie wstałaś, przytakując przy tym
nazbyt intensywnie. Wyprzedziłaś go w drodze do gabinetu i, nie do końca zdając
sobie sprawę z własnych ruchów, przekroczyłaś próg zalotnie kręcąc biodrami. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Kakashi-sama? — Zaanonsowałaś wasze przyjście. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— O. Nareszcie jesteście! — zadowolony porzucił właśnie
czytany papier i wstał. Nie zwracając uwagi na jakiekolwiek protokoły,
rozciągnął się leniwie i wykonał kilka skłonów. — Nawet nie wyobrażacie sobie
jak człowiek dziadzieje za tym klocem. — Wskazał nienawistnie na biurko. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Przytaknęłaś mechanicznie i szybko zawróciłaś, chcąc się
schronić za bezpiecznym biurkiem. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Właściwie Shizune, chciałbym żebyś została. Misja jest
dla waszej dwójki.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zatrzymałaś się w półkroku. Powietrze w pokoju stało się
nieznośne dla płuc, palce mrowiły. Nie byłaś pewna czy przerażała cię bardziej
wizja misji, na których nie byłaś od miesięcy, czy perspektywa spędzenia więcej
niż kilku minut samej z jōninem. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zerknęłaś w jego stronę. Stał prosto, z rękoma
skrzyżowanymi na piersi. Mimo zamkniętej postawy zdawał się być niewzruszony.
Obojętnie spojrzenie utkwił w odległym punkcie za oknem. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ah tak… — wydusiłaś z siebie, wracając na miejsce. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zanim się odezwał, Hatake przysiadł na swoim biurku i
posłał wam jeden z ojcowskich uśmiechów, którymi zazwyczaj obdarowywał drużynę
siódmą, gdy byli wyjątkowo niesforni i upierdliwi. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— W Kraju Dolin trwają prace nad nowym centrum medycznym.
Przedsięwzięcie może okazać się bardzo korzystne. Dobry sprzęt przydałby się
przy rozbudowie szpitala. Potrzebuję… chcę żebyś się tam udała. Rozejrzała.
Sprawdziła co się dzieje. A przede wszystkim — obejrzał się, jakby szukał
czegoś na blacie — musisz dostarczyć oficjalny list intencyjny odnośnie
przyszłej współpracy. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Chłonęłaś jego słowa, chociaż nie docierał do ciebie ich
sens. Zadanie, które przedstawił Hokage brzmiało jak misja dyplomatyczna,
ewentualnie biznesowa, do której, jako zastępca do spraw administracyjnych,
byłaś nijak kompetentna. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— A… — Przełknęłaś ślinę. Zaczęłaś, ostrożnie dobierając
słowa. — Dlaczego akurat ja? Sakura, jako zastępca głównego ordynatora, wydaje
się dużo lepiej przygotowana i zorientowana w potrzebach…<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Sakura obecnie pracuje nad projektem swojej kliniki.
Sama wiesz, że musimy spiąć budżet na przyszły rok, a obiecałem jej, że ruszymy
tę sprawę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Tym bardziej mogłaby się dowiedzieć jak wyglądają ceny
na rynku i nowy dostawca…<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Shizune — uciął ostro, gestem powstrzymując cię przed
kontynuowaniem. — Taka jest moja decyzja jako Hokage. To oficjalny przydział i
nic tego nie zmieni. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Westchnęłaś potulnie spuszczając głowę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Wszystko pięknie, ładnie. Ale po co w tym wszystkim ja?
— Słysząc głos Genmy z namacalną nutą znudzenia i irytacji aż się wzdrygnęłaś.
Czy naprawdę twoje towarzystwo było tak odstręczające?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Oczywiście jako eskorta. Nie mogę puścić oficjalne
misji dyplomatycznej bez opieki! — oznajmił. — A kto lepiej się nada do
podkreślenia ważności całej delegacji, od członka Oddziału Ochraniającego
Hokage. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ale oddział został rozwiązany po odejściu Tsunade…<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Shhh! Nie chcę tego słuchać. Rozkaz Hokage. Raz, dwa,
trzy, zaklepane i odpukane w niemalowane! — Podkreślając własne słowa zapukał
kilka razy w spód biurka. — Macie wyruszyć najpóźniej jutro. Dokumenty i list
możecie załatwić tradycyjnie w administracji. — Zamilkł, analizując czy
wszystko im przekazał. Po chwili klasnął w dłonie i wstał uśmiechnięty od ucha
do ucha. — No dobra dzieciaki. To ja lecę!<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Kakashi… — Genma spojrzał na niego nawet nie próbując
ukryć rozbawienia. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Hmm? — Mężczyzna przechylił głowę, zainteresowany
niczym nasłuchujący pies. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Pamiętasz, że jestem starszy od ciebie?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Ah, no. — Podrapał się, nie tracąc beztroskiego
uśmiechu. — Słyszeliście to? Jakiś kot utknął na drzewie i tak żałośnie
miauczy! Nie mogę zostawić go bez pomocy — oświadczył z jedną nogą na
parapecie. Zanim zdążyłaś zaprotestować, zniknął za sąsiednim dachem.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Mijając bramę czułaś dyskomfort. Odruchowo pozdrowiłaś
Kotetsu i Izumo, którzy na własne życzenie, po raz kolejny, otrzymali przydział
wartowniczy. Przechodząc obok nich dostrzegłaś jak patrzą na siebie
porozumiewawczo z głupkowatymi uśmiechami, ale zupełnie nie zwróciłaś na to
uwagi, dostrzegając czekającego już Genmę. Poprawiłaś ramię wojskowego plecaka
i biorąc głęboki wdech wyszłaś mu na spotkanie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Cześć — zagaiłaś, chociaż tak na prawdę wolałabyś
naciągnąć na głowę koc i udawać, że nie istniejesz.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Shizune! — Shiranui rozpromienił się na twój widok. —
Jak tam? Gotowa? — Przyjrzał się uważnie
twojej sylwetce, a spojrzenie jego brązowych oczu było na tyle intensywne, że
nagle poczuałaś przypływ gorąca. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Lepiej nie będzie… — mamroczesz bardziej do siebie niż
do niego. — To jaki jest plan? — dodałaś pewniej, a mężczyzna znów obdarzył cię
szerokim uśmiechem<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Kierujemy się na zachód aż do Kraju Rzek. Będziemy się
trzymać granicy aż do Wiatru, chociaż jeszcze zobaczymy. Najszybciej byłoby
przez Ame. Niestety o tej porze roku pogoda jest tam paskudna. — Wykrzywił się
na samo wspomnienie ciepłego deszczu mieszającego się z potem od panującej
dookoła duchoty. — Myślę, że sam ten kawałek zajmie nam z 3, może 4 dni. Potem
będziemy się kierować na Ishigakure. Pewnie się tam zatrzymamy. Miło będzie dla
odmiany przespać się pod dachem. — Zaśmiał się puszczając przy tym oczko. — No.
A stamtąd to już z dzień i będziemy na miejscu. Pasuje?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Analizowałaś przez chwilę proponowaną trasę. W głowie
przyrównywałaś ją z mapą i po chwili zastanowienia przytaknęłaś, rozumiejąc, że
jest to najlepsza opcja. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wasze tempo było zgrane, chociaż miałaś wrażenie, że
Genma dostosowuje je do ciebie. Z trwogą zauważyłaś, że okrojone treningi
odbiły się na kondycji, a przede wszystkim wytrzymałości. Już po połowie dnia
miałaś ochotę wypluć płuca i oderwać sobie nogi. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Robiąc postój, rzuciłaś się na butelkę wody i spakowane
rano onigiri z tofu jak na najcenniejszy skarb. Organizm, który od dawna nie
mierzył się z tak gwałtownym i znacznym deficytem kalorycznym, był nad wyraz
irytujący. Jedząc ryżową, lekką przekąskę, żałowałaś, że nie wzięłaś czegoś
konkretniejszego. Głód był tak wyraźny, że z przyjemnością pochłonęłabyś nawet
porcję grillowanej wieprzowiny z Yakiniku Q. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Mężczyzna przyglądał się temu z nieukrywanym
rozbawieniem, dłubiąc pałeczkami w własnym posiłku, który nawet niepodgrznay,
miał intensywny i smakowity zapach. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Na pewno się tym najadłaś?<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie wiedząc co konkretnie odpowiedzieć wzruszyłaś jedynie
ramionami i wyciągnęłaś z plecaka bidon z chłodną, zieloną herbatą. Skrzywiłaś
się, upijając gorzki łyk. Musiałaś ją przeparzyć, gdy rano chaotycznie
zbierałaś się do wyjścia. Podminowana prowiantową porażką, odłożyłaś napój do
plecaka i chwilę grzebałaś w nim bez większego celu. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Masz. — Mężczyzna nie mógł patrzeć jak się męczysz.
Przysunął się bliżej ciebie. W wyciągniętych pałeczkach, blisko twojej twarzy,
trzymał plaster okonomiyaki. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Naprawdę nie trzeba… — zaczęłaś, ale wyczuwając aromat
smażonego mięsa i warzyw, twój brzuch zaburczał z dezaprobatą. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Czyżby? — Zarumieniłaś się przez jego drwiące
spojrzenie. — Oh daj spokój. Nie rób mi przykrości. Nowy przepis. Muszę
wiedzieć, czy wyszło dobre. — Wyszczerzył zęby. — Chyba nie chcesz mi zrobić
przykrości Shizune? <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Jego twarz zmieniła się momentalnie i zamiast radosnych
iskierek, widziałaś minę smutnego psa, któremu odmówiono drapania za uchem. Nie
mając innego wyjścia wzięłaś kęs. Placek rozpuszczał się na języku. Był
przyjemnie lekki, puszysty a przy tym zapełniony kawałkami mięsa, fermentowaną
kapustą, brokułem i papryką. Idealnie dobrane przyprawy, dominowały nad mdłym
jajkiem i podkreślały dodatki. Westchnęłaś zaskoczona. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jeszcze? <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pokiwałas niepewnie głową. Tym razem krawędź plastra
umoczona była w ciemnym sosie. Był słodki i lekko pikantny. Przypominał ci
ostrą wersję teryaki, do której bezsensownie dodano octu. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— I jak? <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Pytanie wydawało się zbędne. W końcu twoja rozanielona
mina mówiła już wszystko. Zanim zastanawiałeś się nad swoimi słowami wypaliłaś.
<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Pyszne, ale coś tu nie pasuje. Sos jest zbyt kwaśny,
jakbyś dodał… octu? — Umilkłaś. Dotarło do ciebie, że nie powinnaś go
krytykować, gdy poratował cię jedzeniem. Jednak zamiast się obrazić, Genma
dalej patrzył się na ciebie z radością.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— No cóż. W takim razie będziesz musiała pokazać mi, jak
zrobić go dobrze. — Zamilkł patrząc ci w oczy. — O. Masz tu coś — stwierdził i
ujmując twoją brodę w dłoń, delikatnie starł coś z policzka. — Już. — Oznajmił.
Puścił ci oczko i zajął się pakowaniem. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">W końcu jego uwaga była skupiona na czymś innym, więc
mogłaś odetchnąć z ulgą. Serce waliło ci jak szalone. Przypomniałaś sobie ile
razy marzyłaś o podobnej chwili. Romantycznej kolacji, czy nawet wspólnym
lunchu w Ichiraku, gdzie spędzilibyście wspólnie czas, a cała uwaga mężczyzny
byłaby skupiona na tobie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Twoje myśli znów pędziły jak szalone. Rozważałaś setki
scenariuszy i tysiące możliwości, chociaż tak naprawdę byłaś przekonana, że
gesty mężczyzny są skrajnie przyjacielskie. Wręcz typowe dla tak otwartej i
pozytywnej osoby. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nieco uspokojona i być może lekko zrezygnowana zebrałaś
swoje rzeczy i przygotowałaś się na dalszą drogę. Chciałaś jak najszybciej
znaleźć się na miejscu, załatwić co konieczne i wrócić do wygodnej, choć
samotnej normalności. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Trasa do Kraju Wiatru minęła wam sprawnie, bez zbędnych
komplikacji. Pogoda była w miarę dobra więc nie musieliście robić nadmiarowych
postojów. Twoje ciało zaskakująco szybko zaadaptowało się do rytmu podróży a
mięśnie przestały drętwieć ze zmęczenia. Nawet towarzystwo mężczyzny stało się
mniej męczące. Jego nieustanne próby rozweselenia cię i wciągnięcia w rozmowę
sprawiły, że czułaś się znacznie pewniej i swobodniej. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Została niecała godzina do zachodu słońca, gdy nareszcie
udało wam się znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg. Niewielka polana, której
znaczną część osłaniała korona rozłożystego drzewa, była nie lada odkryciem
pośród rozrzedzającego się lasu. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Podróżowaliście już trzeci dzień, więc wasze ruchy były
wystudiowane i dobrze zgrane. Gdy Genma patrolował teren, przy okazji zbierając
suche gałęzie i podpałkę, ty szykowałaś miejsce na namiot i rozbijałaś go. Po
rozpaleniu ogniska wspólnie zabieraliście się za przygotowanie posiłku. Z
niemałym zdziwieniem odkryłaś, że twój towarzysz jest kucharzem amatorem i
nawet podczas misji był w stanie ugotować potrawy, które w niczym nie
ustępowały tym restauracyjnym.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie byłaś pewna jak udało mu się złowić cokolwiek w
trakcie krótkiej przerwy nad rzeką, ale podczas ostatnich dni przekonałaś się,
że jest niczym leśny kami, znający wszystkie tajemnice otaczającej was fauny i
flory. Szukając składników zaglądał w miejsca, o których nigdy byś nie
pomyślała, a jego uwagę skupiały rośliny dla ciebie zupełnie anonimowe. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Odeszłaś na chwilę, chcąc uniknąć nieprzyjemnego widoku
patroszonego węgorza. Chciałaś wykorzystać ostatnie słoneczne minuty i
rozstawić kilka pułapek dookoła obozowiska. Wojna skończyła się już jakiś czas
temu, ale niewielkie, bandyckie grupy dalej potrafiły atakować ludzi poza
szlakami.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Maskując ostatnią wybuchową notkę czułaś już unoszący się
w powietrzu słodki zapach karmelizowanego sosu tare, którym Genma najpewniej
nasmarował, nadziane na zaostrzone wcześniej patyki, ryby. Rozejrzałaś się aby
mieć pewność, że okolica nadal jest w porządku zwróciłaś się w stronę ogniska. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Idąc dostrzegłaś niepasujący do otoczenia cień, który
przemykał między sąsiednimi konarami. Ktoś starał się skryć w zapadającym mroku
i prawdopodobnie nie był sam. Rzuciłaś na najbliższe otoczenie średniego
poziomu genjutsu. Puściłaś się biegiem, mając nadzieję, że iluzja da ci sekundy
niezbędne na dotarcie to jōnina. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Słysząc za sobą odgłosy szamotaniny wybiegłaś na polanę.
Shiranui wyczekiwał cię, gotowy na odparcie potencjalnego ataku. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jeden biegł za mną. Prawdopodobnie nie jest sam.
Spodziewałabym się co najmniej trzech — oznajmiłaś zatrzymując się obok niego.
Skinął porozumiewawczo. Zanim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, tuż obok
was wylądowało kilka kunai z syczącymi, wybuchowymi notkami. Uskoczyliście tuż
przed eksplozją, ale siła wybuchu i tak odrzuciła was w dwie różne strony. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Cudem udało ci się wylądować miękko i w miarę zgrabni.
Rozglądając się dookoła, próbowałaś spostrzec coś w kłębach pyłu. Z kieszeni na
udzie wyciągnęłaś kilka kunai. Zanim zdołałaś ustalić czyjąkolwiek pozycje,
usłyszałaś za sobą szczęk metalu. Sekundy później kurz opadł, a ty dostrzegłaś
przeciwników nacierających na Genmę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Piątka zamaskowanych postaci w anonimowych mundurach
otoczyła go, próbując zamknąć w morderczym okręgu. Odrzuciłaś rękaw sięgając po
załadowany Shikomishindan i naciągnęłaś wyrzutnię przymierzając się do strzału.
<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Nie radzę — warknął ktoś tuż za twoim uchem. Przez
materiał kimona poczułaś napierające na skórę ostrze. Opuściłaś broń próbując
zorientować się w sytuacji. Umięśnione ramię założyło ci hak na szyję lekko
podduszając. — Hej! Mam twoją kobietę. Poddaj się albo ją zabiję! — ryknął. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Słysząc groźbę mężczyzna zatrzymał się na chwilę. Widząc
cię schwytaną, powstrzymał się od kolejnego ciosu. Ty za to wykorzystałaś
okazję i trzymanym w lewej dłoni kunaiem zadrasnęłaś nogę niedoszłemu oprawcy.
W następnej chwili cały odrętwiały leżał na ziemi, z trudem łapiąc kolejne
oddechy zwłókniałymi płucami. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Genma posłał ci zadziorny półuśmiech i wrócił do ataku.
Ty znów mierzyłaś do przeciwników, asekurując go. Gdy miałaś idealny strzał,
opuszki palców drgnęły minimalnie, uwalniając cięciwę, a pięć senbon
poszybowało w stronę wrogów.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Trafiłaś dwóch. W ciągu kilkudziesięciu sekund opadli bez
świadomości na ziemię. Widząc to, jeden z napastników obrał cię na cel.
Podbiegając użył przyzwania aby wydobyć z rozwiniętego zwoju dziesiątki
makibashi i senbon, które poszybowały w twoją stronę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Nie miałaś szans zrobić pełnego uniku ani odbić wszystkiego
kunaiami, więc wyciągnełaś spod drugiego rękawa skalpel i wzmacniając go czakrą
rzuciłaś w jego stronę. Ostrze zgrabnie opłynęło chmurę z oręża i dzięki nici
czakry oraz twojej minimalnej interwencji przebiło szyję ninjy na wylot. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Osiągnąwszy cel zasłoniłaś twarz rękoma aby ochronić ją
przed nadciągającym żelastwem. Jednak ból setek ostrz wbijających się w skórę
nie nadchodził. Zdziwiona otworzyłaś oczy i opuściłaś ramiona. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Jesteś cała? — Genma stał przed chwiejąc się. Z
dziesiątek ran na jego ciele powoli sączyła się krew, ale patrząc w twoją
stronę uśmiechnął się pokrzepiająco. Przytaknęłaś mu jednocześnie szukając
pozostałych ninja. Widziałaś jak mężczyzna chce ruszyć w ich stronę, ignorując
otrzymane obrażenia, ale opada z kaszlem na jedno kolano. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zdecydowana wyminęłaś go i wyplułaś serię senbon w stronę
rechoczących, pewnych zwycięstwa napastników, dla których kobieta nie była
żadną przeszkodą. Bez większego problemu odbili igły, dalej czekając na twój
ruch. Gdy dystans między wami się zmniejszył, rzuciłaś w ich stronę kilka bomb
dymnych, a następnie ułożyłaś niezbędne pieczęcie i wypuściłaś z płuc
ciemnofioletowy gaz, który niemal natychmiast zmieszał się z szarymi,
powybuchowymi kłębami, tworząc zabójczą pułapkę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Plaśnięcie upadających ciał było dla ciebie sygnałem do
bezpiecznego wycofania się. Nie czekając na zanik toksycznej mgły pobiegłaś w
stronę rannego. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Po co to zrobiłeś idioto? — krzyknęłaś szarpiąc go za
bark i ciągnąc pod najbardziej oddalone od miejsca walki drzewo. Wystarczyło
silne pchnięcie żeby opadł jak pozbawiona nici czakry marionetka i grzecznie
usiadł w oczekiwaniu na leczenie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Szkoda, żeby taka piękna twarz została poharatana —
zażartował krzywiąc się z bólu. Posłałaś mu groźne spojrzenie medyka, który
musi po raz setny wyciągać przekornego pacjenta z głupich urazów. — Poza tym,
ty uleczysz mnie w chwilę. Ja raczej nie dałbym rady cię poskładać.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Kretyn — warknęłaś przyglądając się ranom. Na szczęście
nie były głębokie. Większość stanowiła płytkie zadrapania, spowodowane
kolczatkami, które niczym rzep przyczepiły się do jego skóry. Jedynie kilka
spośród senbon wbiło się na kilka centymetrów.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Heh. Za to. Jesteś mi winna randkę w dobrej restauracji
— zaśmiał się odksztuszając trochę krwi.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Randkę? — zdezorientowana przerwałaś na chwilę
leczenie.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Eh… A podobno jesteś taka domyślna. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Zignorowałaś jego przytyk, chwilę zastanawiając się nad sytuacją.
Bycie w swoim żywiole, wykonywanie medycznych technik, ratowanie pacjenta,
sprawiło, że adrenalina buzowała w twojej krwi dodając ci odwagi. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Wiesz, podobno w Ishigakure mają najlepsze desery z
matchy na kontynencie… <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Kakashi nie mógł się doczekać powrotu pary z misji. Był
ciekawy i niecierpliwy niczym dziecko budzące się wcześniej w urodziny, by
zobaczyć prezent jaki przyszykowali dla niego rodzice. Był niesamowicie dumny z
siebie i planu, który wymyślił. Uczucie między Genmą i Shizune był tak wyraźne,
że nie był w stanie pojąć jak ta dwójka mogła go nie zauważać. Widząc jak
miotają się, niezdolni do wspólnego porozumienia się, nie mógł też odpuścić
drobnej interwencji. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Korzystając z wolności jaką dawała mu chwilowa
nieobecność asystentki, dzień spędzał na leniwym czytaniu ulubionego tomu Icha
Icha i obserwowaniu bramy, w której lada moment mogli pojawić się zakochani.
Schowany w koronie pobliskiego drzewa, korzystał przy tym z przyjemnego chłodu
i cienia.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Dopiero pod wieczór dostrzegł wyczekiwane sylwetki.
Zajadle wpatrywał się w nie, próbując dostrzec najdrobniejsze sygnały
jakiejkolwiek relacji. Gdy przechodzili przez bramę, dostrzegł, że mężczyzna
delikatnie głaszcze dłoń kobiety. Gest był zalotny, niewymuszony i w pełni
intymny. Zdecydowanie różniący się od nastoletnich podchodów. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Shizune spięła się, zabierając szybko rękę i
wyprowadzając prosty, szybki cios w stronę zalotnika, zupełnie jakby bała się,
że ktoś może ich przyłapać. Dla Hokage był to ostateczny znak. Teraz mógł być
pewien, że delikwenci nie umknęli jego drobnej zasadzce. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Wyprostował się na gałęzi dumny niczym paw. Szybko jednak
zrozumiał, że to nie jest koniec jego nowej misji. W myślach zrobił szybko
listę znanych mu singli, analizując przy tym ich możliwe sympatie. Miał już
tracić nadzieję, gdy jego wzrok padł na stojących przy bramie strażników. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">Chowając książkę zeskoczył z konara, aby chwilę później
pojawić się w kłębach dymu za plecami mężczyzn. Położył dłonie na ich ramionach
i zniżył twarz, by konspiracyjnym acz wesołym tonem zacząć:<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;"><span lang="pl">— Kotetsu, Izumo! Kiedy to ostatnio byliście na jakiejś
misji, dzieciaki? <o:p></o:p></span></p><div style="text-align: justify; text-indent: 48px;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhObMfIGwGPgusQn8-h5CoEI-sA7emQxCnztwNCYet0XJZzaPDQvz3vobPRcQHWc_r9E9ToP6FanLJ2ViofjyoXZ4jwVx5yQJYgQbNgF2RAxugguLvfJtjcjhcPUKsZhlY7HEuN0nScrxsn4zw6kgFxMTNeTINr2pJykrb7PoUv5A4cqcVBKQtM8Mkv=s604" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="604" data-original-width="549" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhObMfIGwGPgusQn8-h5CoEI-sA7emQxCnztwNCYet0XJZzaPDQvz3vobPRcQHWc_r9E9ToP6FanLJ2ViofjyoXZ4jwVx5yQJYgQbNgF2RAxugguLvfJtjcjhcPUKsZhlY7HEuN0nScrxsn4zw6kgFxMTNeTINr2pJykrb7PoUv5A4cqcVBKQtM8Mkv=s320" width="291" /></a></div><br /><p style="text-align: center;">Czy wiecie, że jest to 10 oficjalne zamówienie, które napisałam? Łał. Kiedy to minęło? </p><p style="text-align: center;">A tak na serio, ta historia, a właściwie ten paring, kosztował mnie wiele. Dostałam postacie tak dla mnie odległe i niecodzienne, że cudem jest właściwie pojawienie się jakiegokolwiek tekstu o nich xD</p><p style="text-align: center;">Samo zamówienie było długie i dosyć dokładne. Niestety ja mistrzem długich opowieści nie jestem i musiałam wyrobić się ze wszystkim w formie dużo krótszej. Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się podoba <3 </p><p style="text-align: center;"><b>Dla d4mianek</b></p><p style="text-align: center;"><i><b>PS. </b>Pozostając w ostatnim klimacie wyzwań, które zdecydowanie</i><i> rozruszały nam bloga, pozostawiam tu kolejne. I tym razem każdy może wziąć udział! Jak myślicie, kogo jeszcze Kakashi mógłby próbować swatać i w jaki sposób? Pozostałe autorki nominuję - zupełnie dobrowolnie i bezterminowe - do napisania swojej historii, a najlepiej kontynuacji tego one-shota. Zróbmy kolejną wspólną serię! A Was drodzy czytający zachęcam, do podzielenia się własnymi typami w romansowym bingo Kakashiego! Chociaż tytuł mówi o Hokage-swatce. Więc może nie tylko on bawił się w miłosne połączenia?</i></p>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-20292764623386859642022-05-10T12:36:00.003+02:002022-05-10T13:19:26.986+02:00Ratujmy co się da [KakaMei] dla K.<p></p><blockquote><div style="text-align: center;"><div style="text-align: justify;">— Wyślij Kakashiego — oznajmiła, nawet nie patrząc w jego stronę. Mężczyzna podrapał się po pokrytej kilkudniowym zarostem brodzie, nieprzekonany jej decyzją. </div><div style="text-align: justify;">— Jesteś pewna? Raczej nie będzie zadowolony, że pozbawiasz go wolnego. </div><div style="text-align: justify;">— Będzie tak samo niezadowolony, jak ty na każdym wyjeździe w Sunie. — Składając ostatni podpis na czytanym dokumencie, wreszcie oderwała się, aby rzucić Shikamaru drwiące spojrzenie.</div></div><span><a name='more'></a></span><p></p></blockquote><p></p><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"><br /></span></i></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"><span> </span>Znowu w życiu mi nie wyszło.<br /></span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Uciec pragnę w wielki sen.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Tego dnia Wioska
jest wyjątkowo ponura. Zieleń drzew blaknie w szarym, późno jesiennym słońcu, a
wielobarwność budynków zanika pod siąpiącymi miarowo kroplami. W podobną pogodę
Kakashi wychodzi rzadko. W końcu woli zacisze domu i bijące od gazowego
kominka, sztuczne ciepło, które zaskakująco dobrze rozpływa się po ciele.</span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Od zawsze uważa,
że w konoszańskiej szarudze życie ciąży mu bardziej niż zwykle.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Dzisiaj jednak
sytuacja jest inna. Stojąc przy Pomniku Pamięci pozwala ubraniu nabrać wilgoci.
Nieobecnym wzrokiem przygląda się, jak ociosany kamień lśni załamującym się w
mżawce światłem. Marszczy brwii niezadowolony z irracjonalnej iluzji. Doskonale
wie, że monument nadal pozostaje zimny, martwy i obojętny. Zupełnie jak osoby,
których nazwiska na nim wyryto. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przyszedł, bo
tak robi odkąd pamięta. Każdą misję rozpoczyna przy tym cholernym głazie i
każdą zakończy. Nawet ostatnią, gdy towarzysze zakopią jego ciało w płytkim
grobie albo porzucą na bezdrożu, nazwisko Hatake zostanie wyryte pośród setek
innych. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Był czas, w
którym łudził się, że to już za nim. Odszedł na emeryturę i był niemal pewny,
że zostawił wszystko za sobą, a zamaskowana twarz wykuta na górze hokage jest
jedynym kamiennym monumentem, na jaki zasłuży. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mimo tego stoi
teraz ponownie przed pseudo mogiłą i po raz kolei żegna przyjaciół. Chce czuć
się pusty, wypalony ogniem konohy, a jednak wnętrzności wibrują słabą
ekscytacją. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Sam nie do końca
wierzy, że po raz kolejny dał się w to wszystko wciągnąć. Odkąd porzucił rolę
Hokage, polityka przestała go interesować, a jego życie stało się zaskakująco
przyjemne. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">* * * <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> </span></i></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> Jaki jest wynik gry nie wiem, nie pytaj mnie.<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Jak na imię tej grze, tego nie wiem już też.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Droga do Kraju
Wody jest prosta. Wybudowana niedawno autostrada sprawia, że samochód płynie
przez mgłę, która skrywa tu wszystko. Czasami Kakashi zastanawia się, czy
starym zwyczajem Kirijczycy nie otaczają jej specjalnymi pieczęciami, żeby
kondensacyjna zawiesina wtórowała wieloletnim legendom.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Gdy dojeżdża do
portu, widoczność nieznacznie się polepsza, zupełnie jakby mętna wilgoć zdawała
sobie sprawę z ważności pogody dla morskiego ruchu. Wyrazisty snop latarni przebiega tu i ówdzie po brukowanych alejach w towarzystwie głębokiego,
niepokojącego wycia. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ustawiony w
kolejce samochód, powoli wtacza się po ciężkim, metalowym trapie na pokład
nowoczesnego promu, a mężczyzna oddycha z ulgą. Parkuje w skrajnym miejscu,
blisko krawędzi, licząc że w trakcie rejsu mgła opadnie i będzie mógł nacieszyć
się widokiem miękkich fal. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Tymczasem
wyciąga ulubioną powieść i zagłębia się w lekturze. Przez uchylone, samochodowe
okno wlewa się ciężkie, morskie powietrze i rozkosznie wypełnia mu płuca. Dla
kontynentalnego, leśnego odludka, stanowi wyjątkowo przyjemną odmianę.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W połowie drogi
komórka milczy jak zaklęta, więc pozwala sobie na niewielki obchód. Z
nieukrywaną przyjemnością wykorzystuje szansę na rozprostowanie kości i
odnajduje bar oraz toaletę. Odświeża się, obmywa zaspaną twarz i zaopatruje się
w dużą americanę. Dobiera do tego bajgla z łososiem oraz jagodową muffinkę,
korzystając ze zniżki na zestaw i podwójnej premii punktowej w aplikacji.
Pozostałą mu resztę wrzuca do świnki skarbonki, w ramach napiwku dla wyjątkowo
promiennie uśmiechniętej ekspedientki.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Resztę podróży
spędza w milczeniu, z początku otoczony chlustem fal, a po powrocie na ląd,
zanurzony w cichym pomruku silnika.<i><o:p></o:p></i></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">* * * <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl">Dokąd płyniesz bracie?<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Dokąd gnasz?<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Po co tak zabijać się?</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Hotel, który
wybrał, stoi w oddalonej od centrum, średnio bezpiecznej dzielnicy. Zależy mu
na obojętności otoczenia. W końcu zadanie, które wyznaczyła mu Sakura, należało
do mało oficjalnych. W takim wypadku zawsze korzysta z miejsc pozbawionych
ciekawskich par oczu i wysoko zaawansowanych technik skanujących. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Biedniejsze,
bardziej purystyczne, obiekty nadal stawiają na manualną obserwację i pełną
anonimowość, zapewnianą przez system pieczęci wygłuszających sygnaturę czakry i
dźwiękoszczelne ściany. Tym samym gwarantują sobie niekończący się popyt ze
strony niewiernych małżonków, skorumpowanych polityków, średniej rangi
gangsterów i innych podejrzanych typów.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mają w sobie
pewną nostalgiczną urodę, ze swoimi rozklekotanymi tapczanami, fotelami z
lnianej plecionki i lakierowanymi meblami z dykty. Przywołują do siebie
podstarzałych agentów, którzy po wojnie średnio potrafią odnaleźć się w nowej
sytuacji, niczym roziskrzone oświetlenie ogrodowe ćmy. Dają schronienie,
namiastkę minionej przeszłości. A przede wszystkim są cholernie obojętne i
niewspółgrające z lokalnymi władzami. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Recepcja jest
bezosobowa i pusta. Za zaskakująco wysoką, potłuczoną ladą siedzi drobna,
zahukana recepcjonistka z zagubionym spojrzeniem. Bez zbędnych pytań wydaje mu
klucze, pobieżnie przelatując po nim wzrokiem. Odwracając się Kakashi czuje jak
jej zainteresowanie powraca do kolorowego czasopisma. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W pokoju panuje
zaduch. Sprzątająca rano pokojówka przypadkowo lub z zawistną premedytacją po
zastanym bałaganie poprzedniego lokatora, nie uchyliła okna, więc powietrze
jest mokre i wysycone zapachem tanich detergentów. Lekka koszula niemal
natychmiast wysysa wilgoć z otoczenia i przylepia się do już i tak spoconego
ciała a materiał maski nieprzyjemnie obkurcza się na policzkach i żuchwie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Niemal nie
patrząc na guziki ustawia klimatyzację do przyjemnych osiemnastu stopni. Uderza
go zmęczenie, więc rzuca bagaż w kąt. Zaraz za nim na podłodze lądują
przepocone ubrania. Odgłos bosych stóp szurających po startej wykładzine
nieprzyjemnie drażni uszy, gdy kieruje się w stronę łazienki. Na zimnych
kafelkach zmienia się w jeszcze mniej przyjemny mlask. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Prysznicowa
kranówka ma tu ostry, chlorowy zapach. Efekt uboczny poboru morskiej wody i jej
intensywnego oczyszczania. Każda kąpiel powoduje chęć kolejnej, która dla
odmiany rozluźni ciało i zmniejszy napięcie skóry. Rozdrażniony chwyta
podtęchły, frotowy ręcznik i wyciera się, na tyle ile pozwala słaba chłonność
materiału. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wychodząc z
łazienki owija go wokół bioder. Skapujące z włosów krople ochładzają się w
locie od zimnego nadmuchu. Drażnią rozgrzany i podrażniony kąpielą naskórek,
wywołując dreszcze. Rozciera je niespiesznie dłonią, próbując pozbyć się
nieprzyjemnego uczucia.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">— Nadal nie mogę
uwierzyć, że czytasz te bzdety — wita go rozbawiony, niedowierzający, damski
głos. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">— Gdyby nie one,
nigdy nie zwróciłabyś na mnie uwagi — odgryza się spokojnie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Obecność intruza
nie dziwi go. Zdążył się już przyzwyczaić, że jak tylko przyjeżdża do miasta,
Mei pojawia się w jego pokoju, bez względu na to czy ją uprzedza, czy też nie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Tym razem leży
na skraju łóżka, figlarnie machając nogami niczym mała dziewczynka i kartkując
czwarty tom Icha Icha. Widząc mężczyznę, z miernym skutkiem próbuje ukryć
zaciekawiony wzrok za rudą grzywką. Obserwuje jego pełną gracji krzątaninę, a
gdy ręcznik nieprzypadkowo opada na podłogę, zadowolona przygryza seksownie
wargę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> </span></i></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl">Za ostatni grosz kupię dziś chociaż cień tamtych dni.<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Za ostatni grosz wino z zielonych lat chcę znów pić.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wychodzą z
hotelu mało podobni do samych siebie. Wykorzystując znane starym wyjadaczom
sztuczki sprawiają, że ich wygląd staje się miałki i powszedni, a aura
stłumiona. Bez problemu wtapiają się w mętny tłum, oszukując czujne spojrzenia
ANBU. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ich knajpka
dopiero się otwiera, więc bez problemu zajmują ulubiony stolik na końcu
ogródka. Otaczają ich girlandy i festiwalowe lampiony, których właściciel
zapomniał zdjąć po ostatnim święcie. W ich miękkim, żółtawym świetle kasztanowe
włosy kobiety mienią się miedzianymi refleksami. Kakashi lubi bawić się nimi i
przeplatać między palcami, zupełnie przypadkiem głaszcząc przy tym jej
rumieniący policzek. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> Zamawia to co zawsze. Unadon dla niej oraz
zestaw takoyaki dla siebie, chociaż doskonale wie, że większość ośmiornicowych
kuleczek i tak z premedytacją zostanie wykradzionych przez kobietę, która w
zamian odstąpi mu połowę grillowanego węgorza i umoczonego w sosie tara ryżu. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Chociaż mógłby
zamienić zamówienia lub wypróbować coś nowego, nie jest w stanie pozbawić Mei
radości z przechwytywania kolejnych kęsów. Uwielbia patrzeć, jak z wystawionym
językiem próbuje go pokonać w pałeczkowej walce i wymyśla coraz głupsze metody
odwracania jego uwagi.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wypijają
kieliszek sake, może dwa. Ich śmiechy stają się głośniejsze a myśli mniej
wyraźne. Opłacają rachunek i opuszczają restaurację trzymając się za ręcę.
Złączone dłonie wpadają w płynne wahanie, gdy idąc deptakiem, wymijają grupki
podpitej młodzieży, która z foliówkami pełnymi prowiantu, pełznie w stronę
plaży, niczym alkoholowe zombie. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Rozmawiają o
błahych sprawach. Kiepskiej pogodzie na autostradzie. Uschniętym kwiatku, który
nie przetrwał pobytu na zbyt słonecznym parapecie. Dzisiaj, chociaż przez
chwile, są jedynie prostymi cywilami. Parą, korzystającą z wolnego wieczoru,
żeby udać się na dawno odkładaną randkę. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Gdy docierają
nad molo, młodzieńcza wrzawa ucicha pozostawiona w tyle. Wystarczy przejść
kilka metrów, żeby otoczył ich szum spokojnego morza i słaby blask schowanego
za chmurami księżyca. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Dzisiaj
wybierają ławkę w skrajnie lewej części estakady, uciekając od wścibskich
spojrzeń i gorących jęków innej, zbłąkanej pary. Kakashi kładzie się na niej
pierwszy pozwalając kobiecie wcisnąć się w swój bok. Otacza ją ramieniem i
przytrzymuje, gdy stara się znaleźć najwygodniejszą pozycję. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Mimo
zachmurzenia gwiazdy są tu wyraźne. Leżąc wypatrują kolejnych konstelacji.
Wymieniają ich nazwy, powoli sunąc złączonymi dłońmi, wskazując sobie wzajemnie
odpowiednie punkt. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Odprawiają ten
rytuał, kiedy tylko mogą. Wśród nadmorskich mgieł Kiri, leśnych terenów Konohy,
kamiennych szczytów Iwy a nawet niekończących się piasków Suny. Wszędzie tam,
gdzie choć na chwilę mogą być razem i zawsze wtedy, gdy wzajemna tęsknota
zaczynała nieprzyjemnie ciążyć na sercu.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Wieczór jest
chłodniejszy niż zwykle. Między kolejnymi, wyszeptanymi na szybko nazwami, Mei
wierci się niespokojnie. Szuka wygodniejszej pozycji, dającej jej szansę na
zaczerpnięcie od Kakashiego większej ilości ciepła. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Chowa twarz w
zgięciu jego szyi. Wystarczy kilka minut, żeby ze zmarzniętych policzków i
wychłodzonego nosa zszedł niezdrowy rumieniec. Niespokojne usta wiercą się na
męskiej szyi. Składają delikatne pocałunki. Zostawiają sinoblade malinki,
dopóki do uszu kobiety nie dociera cichy, barytonowy pomruk.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Całują się dziko
i namiętnie. Z młodzieńczym zapałem i zwierzęcą zachłannością. Dłońmi błądzą po
rozpalonych ciałach. Dotykają się chaotycznie, wręcz nieporadnie, niczym
podniecone ale niezdecydowane na seks nastolatki. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Odrywają się od
siebie po dłuższej chwili. Łapią gwałtownie powietrze, szybkimi, płytkimi
oddechami. Cały czas patrzą sobie w oczy, zetknięci czołami i nagle,
zapominając o sąsiadującej parze, zanoszą się radosnym śmiechem.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">* * * <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> </span></i></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl">Między naszym "wczoraj" a
"dziś".<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Ciągle rwie się nasza z przeszłością
nić.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Zasypiają
wtuleni w siebie. Rozkoszują się wzajemnym ciepłem, do pierwszego chrapnięcia.
Słysząc je, Mei przewraca się leniwe na drugi bok przy okazji kopiąc mężczyznę
w piszczel, co pomaga go uciszyć. W zamian zostaje pozbawiona kołdry, którą
niczym wielką poduszkę przez sen podwija pod siebie Kakashi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Po uzyskaniu
pościelowej równowagi, resztę nocy śpią spokojnie, zupełnie rozluźnieni
wzajemną obecnością.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; margin-left: 36.0pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; margin: 0cm 0cm 6pt 36pt; text-align: justify;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl">Drżenie rąk, poranny strach.<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>To jest kara, obowiązek, może zwyczaj.<br /> </span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Ja już nie wiem sam.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kakashi wstaje
pierwszy. Leniwe otwiera i zamyka oczy, próbując się rozbudzić. Powoli unosi
się na łokciu przyglądając się spokojnej, kobiecej twarzy. Nachylając się
całuje ją w kącik ust. Zdmuchuje potargany lok z policzka. Nosem wodzi po linii
szczęki, drażniąc zaspane ciało. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jego pocałunki
są delikatne. Czułe. Gdyby nie szkolenie kunoichi, nie byłyby w stanie obudzić
Mei. Jej dłoń mimowolnie unosi się i opada na szorstkim, męskim policzku. Usta
same odpowiadają agresorowi, podskubując obce wargi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Pieszczota jest
niewielka ale wystarczy by podniecić ich oboje. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Kobieca dłoń
pełznie po wyćwiczonym torsie. Haczy o umięśnione podbrzusze. Głaszcze
nabrzmiałe przyrodzenie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Męska drażni
sterczące sutki. Obrysowuje kształt obojczyków i piersi. Wsuwa pojedyńcze palce
między nabrzmiały wargi. Masuje nadwrażliwy wzgórek.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Jej urwane
sapnięcie, seksownie przygryzione wargi, zduszone jęknięcia i pełne pożądania
spojrzenie doprowadzają go szaleństwa. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Łapie ją w talii
i kładzie na sobie. Unoszac biodra, szybkim ruchem ściąga slipy. Przy kobiecej
bieliźnie jest mniej cierpliwy. Rozrywa figi ostrym ruchem i rzuca w kąt
pokoju. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Przyciąga ją do
siebie. Całuje. Tym razem dłużej, do utraty tchu. Zanurza się w niej powolnym,
posuwistym ruchem, upewniając się, czy jest na tyle wilgotna, aby przyjemność
była wspólna. Z satysfakcją obserwuje jak nabrzmiałe od pocałunków usta
układają się w ekstazyjne "o". <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ich seks jest
powolny, eteryczny. Pełen westchnień i szeptanych, miłosnych wyznań. Orgazmy
przychodzą w nim niezależnie. Drobne pieszczoty wydłużają je na skraj fizycznej
wytrzymałości i skracają oddzielający ich dystans.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;"><span lang="pl">* * *<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> </span></i></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> Tak niewiele i tak wiele dzieli nas.<br /></span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Tak nam blisko, a daleko jak do gwiazd.<br /></span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Gdy z rozumem nasze serca wiodą spór.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Powrót do
rzeczywistości nigdy nie jest prosty. Kakashi stara się nie myśleć wiele, gdy
to robi. Zabiera ramię spod pleców kobiety i ostatni raz nachylając się nad
nią, składa na czole delikatny całus. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">W odpowiedzi Mei
uśmiecha się kwaśno. Jej twarz mimo grymasu niezadowolenia nadal jest piękna. W
ostatniej chwili łapie go za dłoń i przyciąga do siebie kradnąc ostatni,
rozpaczliwy pocałunek. Błagając żeby tym razem został z nią na zawsze.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">— O dziesiątej
spotkam się z moim informatorem w dokach — oznajmia wstając. — Później przyjdę
ci się odmeldować i przekazać oficjalne dokumenty — dodaje sięgając po coś do
torby.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">— Ah tak… —
wzdycha markotniejąc. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">— Nasz wywiad
donosi o niepokojących ruchach politycznych. Skrajnistach, którzy chcą powrotu
tradycji. Nie mogę tego tak zostawić… — dodaje chociaż sam nie jest pewien, o
czyje dobro chodzi mu najbardziej.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Bańka pęka,
pozostawiając mokry, lepki ślad. Kakashi nie patrzy w jej oczy, wiedząc, że
zastanie w nich jedynie smutek z odrobiną żalu. Obraca niewielkie pudełeczko w
palcach. Próbuje oszacować wiążący się z nim ciężar.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl">Ubiera się i
znika, gdy kobieta zamyka się w łazience nadrabiając poranną toaletę. Na środku
łóżka pozostawia jej pozbawiony liściku kartonik, w którym lśni srebrny
pierścionek ze szmaragdem w kształcie bukowego liścia.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span lang="pl"> </span></p><div style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><i><span lang="pl"> Nie umiesz kochać, ja wiem.<br /></span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>I nawet to nie twój błąd.<br /></span></i><i><span lang="pl"><span> </span><span> </span><span> </span>Wybaczam, wybaczam Ci to.</span></i></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;">
</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;">
</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><br /></p></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjIBCzJi9QUdmWWa9gWExggceCIbtJfm0N022JflOC7nC3S5Qr3jy-Xi7EnmTZXttlzc5ZCDClyaLrt5IqjS1whxT8ti3t7m3qOeQy94V1nIjUg8twMUaKYA_V7NcLaz5IzQqp4AdS4O5woS8bsBH3wC-y-otq2RCbDWwBUaeGID5KSO4bnPxk3l24A=s946" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="946" data-original-width="736" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjIBCzJi9QUdmWWa9gWExggceCIbtJfm0N022JflOC7nC3S5Qr3jy-Xi7EnmTZXttlzc5ZCDClyaLrt5IqjS1whxT8ti3t7m3qOeQy94V1nIjUg8twMUaKYA_V7NcLaz5IzQqp4AdS4O5woS8bsBH3wC-y-otq2RCbDWwBUaeGID5KSO4bnPxk3l24A=s320" width="249" /></a></div><br /><p style="text-align: center;"><span id="docs-internal-guid-eabc6b11-7fff-63b9-1747-37da680d35be"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zainspirowana ostatnim tekstem Sayu zapragnęłam napisać coś bardziej delikatnego. Potrzebowałam miłości nieco dramatycznej ale i dojrzałej, w której partnerzy znają się od lat, stanowią zgrany związek, który niestety nie może stać się codziennością. Mam nadzieję, że nie odbiegłam zbytnio od Twojej wizji K. Czasem tak już bywa, że plany jedno, a wykonanie drugie ;)</span></span></p>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-10431387110468611602022-05-04T16:57:00.004+02:002022-05-08T16:02:54.403+02:00Dorwać artystę [ShikadaixInojin] dla Black<div style="text-align: justify;"><blockquote><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">Cóż, znowu się wkręcał, prawda? </span><span style="font-family: Arial; text-indent: 48px; white-space: pre-wrap;">Nawet jeśli zobaczył go pierwszy raz kilka dni temu, to nie umiał wyrzucić mężczyzn ze swojej głowy.</span></blockquote><span><a name='more'></a></span><p style="text-indent: 48px;"><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Jak do tego doszło? Oczywiście wiedział, ale to nie zmieniało jego podejścia. Shikadai lubił unosić wzrok ku niebu i zastanawiać się, dlaczego znów znalazł się w tak upierdliwym położeniu. Ostatnie trzy projekty, które musieli oddać na początku tego tygodnia, wystarczająco wyczerpały jego siły witalne, a jednak stał na środku sali plastycznej, wystawiony na wzrok obcych lub ledwie znajomych ludzi. Czuł się jak karykaturalny obrazek stworzony przez dziecko, który wiesza się na lodówce. Ludzie najchętniej odwróciliby wzrok, ale jakiś dziwny mechanizm społeczny sprawia, że uśmiechają się z trudem i podziwiają małe, szkaradne arcydzieło.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">To zawsze była wina Sarady. Ktoś by pomyślał, że na wydziale automatyki i robotyki stosowanej ludzie są bardziej… stateczni? Nie w tym przypadku. Jego przyjaciółka, którą znał od dwóch lat, była wulkanem energii. Musiała brać udział we wszystkim, być częścią każdego możliwego przedsięwzięcia. Najgorsze, że umiała go urobić i uczestniczył w niektórych razem z nią. Nawet jeśli była to najgorsza upierdliwość na świecie.</span></p><span id="docs-internal-guid-8117d1b8-7fff-18ab-cb15-8efd4832dcf7"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Uchiha posłała mu rozbrajający uśmiech, stojąc za plecami dziwnego chłopaka z białymi włosami. Chyba nawet ich sobie przedstawiła, ale imię uciekło z jego głowy. To on był prowodyrem całego zamieszania. Poprosił Saradę, żeby znalazła jeszcze kogoś </span><span face="sans-serif" style="background-color: white; color: #202122; font-size: 14px; text-align: start;">„</span><span style="text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="white-space: pre-wrap;">chętnego” i pozowali jako modele na zajęciach ze szkicu ludzkiego ciała. O tyle dobrze, że nie musiał całkowicie się rozbierać. Jednak paradowanie z odsłoniętą klatką piersiową wywoływało u niego dyskomforty równy z chodzeniem na wielogodzinne zakupy u boku matki.</span></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chciał się skrzywić w odpowiedzi albo wystawić język, ale w odpowiednim momencie się powstrzymał. Miał być modelem; statycznym i cichym. Poza tym nie narazi się dobrowolnie na kolejne miażdżące spojrzenie opiekuna zajęć. Człowieka około pięćdziesiątki z burzą czerwonych włosów i przyprawiających o ciarki oczach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ręce zaczęły go mrowić. Myślał, że podparcie ich na biodrach będzie dobrym rozwiązaniem. Niestety po staniu ponad godziny w tej pozie marzył o jej zmianie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z westchnieniem znużenia zaczął obserwować otoczenie. Wcześniej skupiał wzrok jedynie na oknie i obrazie chmur. Wyobrażał sobie, że leży na jednej z nich daleko od tego całego zamieszania. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Patrzył na ludzi w pokoju i doszedł do wniosku, że artyści to albo bardzo ekstrawaganccy ludzie albo całkowicie typowi. Widział dziewczynę z krótkimi włosami i blond plamami, które miały imitować cętki. Jakiegoś chłopaka z aparycją Gotha z lat dziewięćdziesiątych o znudzonym życiem spojrzeniu. Kilka niemal identycznych przedstawicielek płci pięknej w za dużych w porównaniu z ich twarzami okularach i krótkimi falami. Wyglądały jak błąd w matrixie. Na końcu jego wzrok padł na wysokiego blondyna w odpowiedniej chwili, aby ich oczy się spotkały. Tęczówki mężczyzny były błękitne, przypominały jasne, letnie słońce, kiedy deszcz jest tylko pobożnym życzeniem właścicieli ogródków działkowych. Ale mimo to wydawały się puste, dziwnie chłodne. Jakby skrywał przerażającą tajemnicę lub nic dookoła nie robiło na nim wrażenia. Niebieskie oczy śledziły rysy jego twarzy uważnie. Wcale nie speszył się kontaktem wzrokowym. Może dla niego Shikadai był elementem martwej natury, jedynie obrazem, który musi skopiować i przelać na płótno. Włosy mężczyzny były związane w niski kucyk. Widział koński ogon, który spoczywał na jego lewym ramieniu. Nie był gęsty, chociaż lśniący i zadbany. Miał długie ręce i smukły korpus. Więcej nie mógł dostrzec ponieważ nieznajomy siedział przy sztaludze. Przez proporcje jego ciała wydawał się wysoki, nawet bardziej niż Nara, który sam liczył sto osiemdziesiąt trzy centymetrów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uznał, że był najbardziej interesującą osobą w pomieszczeniu, którego współczynnik dziwnych ludzi na metr kwadratowy znacznie przekraczał normę. Do końca wyznaczonego czasu nie potrafił odwrócić wzroku. Zaciekawił go ten nieczytelny wyraz pięknej twarzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po zajęciach słuchał jednym uchem narzekań profesora Akasuny, że musi podchodzić do obranego zadania bardziej poważnie. Nawet jeśli był wolontariuszem (bo marne kilka dolców nie można było nazwać należytą zapłatą), to czegoś się od niego oczekiwało. Jeśli nie zmieni nastawienia, nie musi wracać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Może wziąłby słowa do siebie, gdyby potrafił się skupić. Matka wychowała go, aby umiał się bronić, ale także wpoiła poszanowanie autorytetu. Nigdy nie pozwoliłaby swojemu dziecku być rozhisteryzowanym bachorem, myślącym że jest pępkiem wszechświata. Opiekun zajęć jedynie oczekiwał profesjonalnego podejścia. Po prostu nie potrafił przestać myśleć o tajemniczym nieznajomym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na korytarzu czekała na niego Sarada w towarzystwie, oczywiście, obiektu jego myśli. Przez sekundę czuł się jak bohater k-dram. Przypadek miał stanowić o ich spotkaniu, chociaż w normalnym życiu to nigdy nie było takie piękne. Teraz mogli się poznać, dowie się czegoś więcej… Ale wtedy wróciła codzienność.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chłopak stał przy boku Uchihy i przeglądał coś na komórce. Na jej krótkie pytanie, kiedy starała się wplątać go do rozmowy, odpowiadał zdawkowo, czasem tylko przytakując. Po kilku minutach, kiedy usta dziewczyny się nie zamykały, a Shikadai nie miał jak zapytać go o cokolwiek, pożegnał się i wyszedł przez północne drzwi budynku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Trochę aspołeczny, co? — uśmiechnęła się. Jej przepraszający ton nie podobał się Narze. Sam był doskonałym przykładem na to, że nie każdy jest wulkanem energii. Nawet jakby chciał, nie mógłby łatwo przebić się przez jej słowotok. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Westchnął cicho. Nie powinien złościć się na przyjaciółkę. Po prostu był zły na siebie, że nie zdołał niczego się </span><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">dowiedzieć </span><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">o tajemniczym artyście.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Skąd się w ogóle znacie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nasze mamy są znajomymi z dawnych lat. Bawiłam się z nim od czasu przedszkola. Zawsze był milczkiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, jesteś mi winna coś dobrego i niezdrowego. Podobno w maku jest wrap tzatziki. Kupisz mi go.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A jakieś proszę?!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Postanowił nie ciągnąć tematu. Chciał samodzielnie zgłębić wszystkie informacje. To była odpowiednia motywacja do działania.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Następne zajęcia ze szkicu ciała wypadały w czwartek, dwa dni później. Podobno nigdy nie kończy się rysunków za jednym razem. Nie wiedział o tym. Sarada przekonała go obietnicą gry w shogi, a on naprawdę chciał mieć kompetentnego przeciwnika. Boruto się do tego kompletnie nie nadawał. Potyczki z nim przypominały grę z dzieckiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poza tym to była idealna sytuacja, żeby próbować poznać tajemniczego milczka. Nie wiedział dlaczego tak mu na tym zależało, po prostu przyciągnął jego uwagę, wzrok i myśli. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Był trochę zły na siebie, że nie zapytał o imię. Jasne, przeważnie nowo poznane osoby z miejsca się przedstawiają, ale blondyn wyglądał jakby naprawdę się spieszył. Bycie w zatłoczonym miejscu i small-talk z gadatliwą Sardą nie były mu na rękę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Myślał o nim trochę za dużo, żeby nie zaczął się niepokoić. Dawno nikt go nie interesował. Przypomniał sobie swojego ostatniego kandydata na </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">chłopaka </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">sprzed prawie roku</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">.</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Jeśli można było tak go nazwać. To był internetowy flirt na prywatnym chacie w Lost Ark. Było przyjemnie, chwilami nawet gorąco, ale tygodnie samego pisania były trochę podejrzane. Nie spotkałby się z nim od razu rzecz jasna, ale odwlekanie wymiany numerów, zdjęć czy nawet dodanie na snapie zmęczyło go. Zauroczył się, ale nic więcej. Zaczął kwestionować czy postać kobiecego maga barda na pięćdziesiątym poziomie to tylko przykrywka. Może jakaś znudzona dziewczyna wcisnęła mu kit o swojej rzeczywistej płci i bawiła się w roleplay z jego uczuciami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cóż, znowu się wkręcał, prawda? Nawet jeśli zobaczył go pierwszy raz kilka dni temu, to nie umiał wyrzucić mężczyzn ze swojej głowy. To było przyjemne znów się zauroczyć w realu, ale też cholernie irytujące. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po zajęciach postanowił działać. W jego głowie wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko zważywszy, że nawet nie rozmawiali bezpośrednio. Musiał nadać rzeczywistości nieco pędu. Podszedł do stanowiska blondyna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czy mogę zobaczyć? — zapytał, zapinając ostatni guzik kraciastej koszuli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna dopiero teraz go zauważył, a te niesamowite, błękitne oczy padły na twarz Shikadai'a. Zamrugał parę razy, jakby dopiero teraz uświadamiając sobie, że model, którego szkicował przez kilka godzin, to prawdziwa osoba z krwi i kości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiwnął powoli głową w geście zgody. Wstał z krzesła ustanowionego przed sztalugą i rzeczywiście okazało się, że był wyższy o kilka centymetrów od Nary. Jego ręce były ubrudzone węglem. Odruchowo wytarł je w ciemne spodnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak jak się spodziewał, szkic blondyna był cholernie dobry. Bez upiększeń ani dziwnej maniery, którą odznaczali się niektórzy artyści. Nie żeby znał ich dużo. Czuł się jakby patrzył na swoje czarno-białe zdjęcie pozbawione filtrów i wszelkich technologicznych kłamstw.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jestem totalnym laikiem, ale wyszło ci to doskonale. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chłopak znów kiwnął głową – powoli i niepewnie. Między nimi zastygła krępująca cisza. Shikadai musiał coś zrobić ze swoimi dłońmi, mrowiły od nerwów, dlatego poprawił krótki kucyk, chociaż jego włosy były w całkowitym porządku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pewnie słyszysz to często — zaśmiał się poddenerwowany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Właściwie to nie. — Wzruszył ramionami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez tą nie oczywistą odpowiedź, na którą Nara całkowicie nie był gotowy, zaczął go interesować jeszcze bardziej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak masz na imię?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Brawo</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, pomyślał patrząc na nieczytelną twarz mężczyzny. </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bardzo zgrabnie, może jakieś wprowadzenie dałbyś przed tym?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jednak po kilku sekundach odpowiedział cicho. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Inojin.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wrócił jeszcze raz. Tym razem zajęcia miały być krótkie, trzeba było wprowadzić ostateczne poprawki, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Wzrok stale padał na blondyna, nie mógł przestać na niego patrzeć. Czy już wyglądał na creepa? Gdyby pozwolił swoim ustom się uśmiechnąć (na co miał straszna ochotę, ale czuł na sobie oceniające spojrzenie profesora), wyglądałby pewnie jak pedofil przy placu zabaw. Naprawdę popadał w obsesję. Inojin wydawał się być tajemnicą, którą chciał zgłębić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ale to były ostatnie zajęcia, później nie będzie już okazji do spotkań. Musiał dziś działać, inaczej sobie tego nie wybaczy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Planował spróbować zdobyć jego numer. Wymyślił nawet, że planuje portret rodzinny na urodziny mamy (które były dwa miesiące temu, ale to oczywiście chciał przemilczeć) i poprosi o pomoc. Nawet jeśli sam Inojin go nie wykona, to może da mu na kogoś namiary. Czyli będą musieli się gdzieś spotkać. Pogadać. Tak, to było genialne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niestety blondyn wyszedł z sali przed końcem zajęć, tak jak pozostałe trzy osoby, których szkice były gotowe. Zdusił głębokie westchnięcie rozczarowania w gardle. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To już koniec twojej męki — powiedział Mitsuki – ten z białymi włosami, jak później sobie przypomniał. Podał mu plecak, którego pilnował. Sarada nie musiała się dziś pojawić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Właściwie… może dałby radę wepchnąć mnie jeszcze? To… chociaż upierdliwe, nie takie męczące. Nowe doświadczenie no i dostaję za to kasę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Musiałbyś porozmawiać z profesorem Akasuną — wyjaśnił.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Cholera, on mnie nie lubi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Opiekun zajęć zgodził się zaangażować go jeszcze raz. Shikadai był zaskoczony, że to było takie łatwe, ale nie analizował czy to ma drugie dno. Powinien wiedzieć lepiej. Myślała, że dorosły mężczyzna, profesor nie będzie bawić się w żadną zemstę… Cóż. Był całkiem ubrany, to prawda, bo tym razem robili portret samej jego twarzy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jedna z dziewczyn, ta z krótkimi żółto-czarnymi włosami, ze wzorem cętek, nakładała na jego twarz makeup. Popatrzył w podane przez nią kieszonkowe lusterko. Wyglądał jak menel. Miał sztuczne, niemal bordowe sińce pod oczami, zmarszczki na czole, policzkach i obok kącików ust. Można by dać mu piętnaście lat więcej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Magia makijażu! — zaszczebiotała zadowolona z siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Magia — powtórzył ponuro.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przecież to było okropne. Taka aparycja na pewnie nie pomoże mu w zaproszeniu Inojin'ego na jakieś niezobowiązujące spotkanie. Uznał, że dzisiejszy dzień będzie stracony. Usiadł na wyznaczonym miejscu z grobową miną.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobrze, tak masz właśnie wyglądać. Na zmęczonego życiem — powiedział profesor Akasuna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zanim wszyscy ustawili się na swoich stanowiskach, próbował zlokalizować blondyna. Jako jeden z nielicznych był już na wyznaczonym miejscu. Ich oczy się spotkały… A on uśmiechnął się rozbawiony. Shikadai dostał nowej energii, kopa entuzjazmu i odpowiedział mu tym samym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cóż, dzisiejszy dzień to jednak dobry dzień,</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> pomyślał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po raz kolejny opłukał twarz zimna wodą, ale to nie pomagało. Już nie wyglądał na menela w średnim wieku, kiedy wszystkie konturowania i kreski się rozmyły. Oczywiście wiedział, że używa się specjalnych specyfików do usunięcia makijażu, ale nie posiadał ich. Dziewczyna, która go malowała szybko ulotniła się z zajęć po wybiciu odpowiedniej godziny. Nie miał do dyspozycji nic poza wodą i resztką mydła do rąk z dystrybutora wbudowanego w ścianę łazienki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Wyglądał jakby nie spał tydzień i był bliski śmierci. To była kolejna zmarnowana okazja, ale przynajmniej udało mu się wywołać uśmiech na twarzy mężczyzny. Nawet jeśli litował się nad jego sytuacją. To nie było ważne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedział jakim cudem niskiej jakości ręcznik papierowy cały czas zbiera rozmazany makijaż, a mimo to jego twarz pozostaje brudna. W geście irytacji zaczął trzeć nim jeszcze mocniej aż skóra zaczęła szczypać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zrobisz sobie krzywdę. Masz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Prawda, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, ale się tym nie przejmował. Nie liczył już na złapanie Yamanaki. Chciał po prostu zmyć to cholerstwo z twarzy i w posępnym nastroju powłóczyć w stronę domu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przed nim stał Inojin z niewielkim foliowym pakunkiem w dłoni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Cześć! — powiedział o wiele głośniej niż było to zawarte w kodeksie stosunków międzyludzkich. — Co dla mnie masz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Położył przed nim opakowanie, a Nara przeczytał napis dumnie głoszący “chusteczki micelarne do demakijażu”.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wierzę! Skąd wiedziałeś, że ich potrzebuję? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Słyszałem jak pytałeś profesora co masz teraz zrobić. Poszedłem do drogerii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Shikadai zaśmiał się poddenerwowany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak? Nawet cię nie widziałem. Zatarłem sobie oko tuszem. Niestety rada „idź się umyć” nie była taka dobra. Kto by pomyślał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Inojin wzruszył ramionami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Idzie się przyzwyczaić do jego postawy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wystarczyło przeciągnąć parę razy nawilżonymi chusteczkami po twarzy i po kilku chwilach wyglądał normalnie. Czuł się jak bohaterka serialu dla nastolatek, którą uratowała jakaś dobra dusza, dając tampon czy coś takiego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przemyj jeszcze twarz wodą. To jednak chemia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zrobił jak mu polecono. Wyrzucił do kosza wszystkie śmieci i podniósł plecak z podłogi. Dopiero teraz zauważył, ze była brudniejsza niż przewidziały to standardy higieny. Trudno, wieczorem wrzuci go do prania. Wyciągnął w stronę Inojina niewielki pakunek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie, może będziesz tego potrzebował jutro.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No dobra. Kawa?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blondyn pokręcił głową.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie jesteś nic mi winien.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie, ja chcę się z tobą spotkać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego? — zapytał z uniesioną brwią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie mógł przecież powiedzieć że się w nim zadużył. Uciekłby, a wszystkie mosty zostałyby spalone.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiem, wydajesz się być interesujący na tyle, że chcę cię poznać. Lubię cię. To naprawdę takie dziwne?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zdecydowanie dziwne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">************</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Inojin lubił zajęcia z profesorem Akasuną. Sensei pilnował, żeby w swojej pracy nie byli pozbawieni różnorodności – od martwej natury po żywych modeli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Do sali plastycznej często przychodzili nowi ludzie. Młody mężczyzna z brązowymi włosami, upiętymi niemal u czubka głowy, był przyjemną odskocznią. Podstawowy wizerunek, bez dziwactw i odchyleń.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Miał bliznę na lewym obojczyku. Wyblakłą i małą, ale nadal brzydką, nieprzyjemną dla oka. Nie był jak większość modeli, sportowców chcących dorobić na boku lub początkujących gwiazdeczek, które na co dzień pracowały twarzą i przy okazji wrzucały jeden ze szkiców lub zdjęć do portfolio. Był zwykły. Prawdziwy. Nie miał sześciopaku, ale prosty, napięty brzuch. Jego ramiona nie były pokryte okrągłymi mięśniami, tak napiętymi (jak u tego ostatniego futbolisty), że miało się wrażenie, że mogą za chwilę pęknąć. Jak balon niewytrzymujący ciśnienia. Był raczej drobny, chudy, może nawet niższy od niego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podobała mu się naturalność, którą z chęcią przelał na papier. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jestem totalnym laikiem, ale wyszło ci to doskonale. Pewnie słyszysz to często.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie, zdecydowanie nie. Ale to jego wina i hermetycznego środowiska, w którym dobrowolnie się zamknął. Chyba miał drobna fobie społeczną, ale kto ich nie ma w dzisiejszym świecie? Czasami trafiają się przebojowe osoby jak Sarada, które potrafią zatrząść światem w posadach, ale sam nie wiedział czy to charakter czy obrana maska. Nie było z nim tak źle. Umiał załatwić samodzielnie sprawy w dziekanacie i domagać się zwrotu pieniędzy za niewysłany towar ze sklepów internetowych, ale wolał ciszę i spokój. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Właściwie to nie — odpowiedział.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez to, że nie chciał dużej ilości nowych osób w swoim życiu, ograniczał kontakty do minimum. Ludzie z wydziału, profesorowie, których (poza doktorem Akasuną) nie interesowały jego „bohomazy” i rodzice. Ojciec Inojin'ego był najgorszym krytykiem. To chyba niepisana zasada wśród artystów – podcinaj skrzydła, żeby pragnął wzbić się jeszcze wyżej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Więc nie, nie słyszał dużej ilości pochwał. Ale ich nie potrzebował. Znał swoją wartość. Mimo to jakieś dziwne ciepło rozgrzało jego pierś. Czuł się prawie tak samo, jak kiedy uczył się gotowania pod okiem mamy, a ona oklaskiwała każde osiągniecie jego dziecięcej wersji. To było dziwne. Jeszcze dziwniejsze było pytanie chłopaka. Po co chciał znać jego imię? Cóż, odpowiedział. Sądził, że to równa wymiana za impuls szczęścia, wywołany bezinteresownym, pochwalnym komentarzem obcej osoby. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Będę później.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To nie tak, że mama nadal traktowała go jak dziecko i rozliczała z każdej godziny poza domem. Nawet jeśli postronni ludzie mogli tak myśleć. Inojin po prostu wiedział jak to jest mieć artystów w rodzinie. Jego ojciec często się zapominał. Niesiony artystycznym natchnieniem spychał wszystko inne na bok. Pamiętał jak w dzieciństwie czekali na niego z obiadem lub zaplanowanym pomysłem na spędzenie czasu razem, ale on się po prostu nie zjawiał. Nadal ich kochał i niejednokrotnie wynagradzał im wszystko z nawiązką. Ale… obraz uśmiechniętej matki z oczami pełnymi smutku został w nim do dnia dzisiejszego. Nie chciał przynosić jej tego samego zawodu. Dlatego zawsze informował jeśli miał się spóźnień lub pominąć wspólny posiłek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Idziesz do sklepu plastycznego? — zapytała Ino. W tle usłyszał szum płynącej wody. Prawdopodobnie płukała kubek po wypiciu popołudniowej herbacie. Jej plan dnia zawsze był taki sam. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie. Mam zamiar wypić kawę… z nowym znajomym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, to świetnie, kochanie! — ucieszyła się. — Dobrej zabawy!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wszedł do kawiarni. Podziękował, że Shikadai na niego czekał i spojrzał na ladę. Nie odwiedzał wcześniej tej kawiarni. Była w pastelowych kolorach. Nawet oldskulowa kasa fiskalna została oklejona blado-miętową matową folią. Pomyślał, że to marnotrawstwo. Robiła by dużo lepsze wrażenie gdyby zostawili ją bez udziwnień.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja już zamówiłem. A ty czego się napijesz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podniósł spojrzenie na duży szyld. Mnogość pozycji nieco go przytłoczyła. Rozmaite kombinacje i smaki sprawiły, że niemal czuł mdłości na myśl o kawie z toną syropu cukrowego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Po prostu mrożoną americane. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamówienie będzie gotowe do dziesięciu minut. Podać do stolika? — zapytała młoda Azjatka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, usiądziemy tam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Inojin i baristka podążyli wzrokiem w kierunku, który wskazywał brunet. Był to mały, dwuosobowy stolik w kolorze pudrowej zieleni. Zaraz przy przeszklonej ścianie, przez którą mogli obserwować deptak rynku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Powiem ci, nie spodziewałem się, że będę dziś panem w średnim wieku. Kiedy powiedziano mi o makijażu wyobraziłem sobie jakieś geometryczne wzory.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, to też mieliśmy — przyznał. — Profesor Akasuna szuka dla nas różnorodności. Ale wolę twoją normalną twarz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Naprawdę?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Shikadai wyjął jedną z serwetek z podajnika na stole i zaczął się nią bawić. Składał ją na coraz mniejsze kawałki. Inojin nie był pewien czemu to ma służyć, ale nie pytał. Sam nie wiedział, kiedy można było śmiać się z takich rzeczy, a kiedy było to normalne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak. Masz dobrą twarz, podstawową.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, to nie brzmi dobrze — zaśmiał się brunet, ale wydawał się nieco speszony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja… – Nie potrafił dobrze dobierać słów. Co powinien powiedzieć? — Lubię to. To dobre, prawdziwe. Najbardziej lubię realizm.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oczy mężczyzny zrobiły się większe. Czy powiedział coś dziwnego? Jego twarz rozpromienił duży, szczery uśmiech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dziękuję. Ja też cię lubię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, pamiętam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdecydowanie wyjście na kawę z Shikadai było czymś dziwnym. Nie wiedział czego od niego może chcieć. Doświadczenie podpowiadało, że ludzie zawsze mieli jakieś motywy. Po prostu jeszcze nie odczytał jego zamiarów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, nie śmiej się proszę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Państwa zamówienie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przed nim pojawiła się czarna kawa z kostkami lodu w dużym plastikowym kubku ze słomką. Najwyraźniej ten typ napoju podawali w ten sposób bez znaczenia czy brało się go na wynos czy nie. Za to brunet dostał coś, co przypominało puchar lodowy. Duża, przezroczysta szklanka była wypełniona śmietankowymi lub waniliowymi lodami. Widział, że od wewnętrznej strony jest pokryty syropem, prawdopodobnie karmelowym. Wszystko było zakończone podwójną porcją bitej śmietany i małym ciasteczkiem wepchniętym do środka. Przypominało deser, ale wokół gałek widział ciemniejszy płyn, który złączył się na pół stopionymi lodami. Chyba miał nikłą domieszkę kawy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Babskie, wiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niespotykane, prawda. Zazwyczaj takie słodkie konstrukcje zamawiają młode dziewczyny, które jeszcze nie muszą przejmować się kaloriami, bo ich metabolizm działa cuda. Robią sobie zdjęcie na Instagram lub inny portal, gdzie większość kadru zajmuje ich roześmiana twarz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To… normalne? Może trochę zabawne. W jakiś dziwny sposób, który sprawia, że chce mi się śmiać, ale nie szydzić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Brunet spojrzał mu głęboko w oczy, a na ustach pojawił się nieco podstępny uśmiech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Urocze? — zapytał cicho.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Może? Nie wiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jednak Shikadai wydawał się być zadowolony odpowiedzią. Później rozmawiali długo o wielu nieistotnych rzeczach, których zazwyczaj nie mówił. Sądził, że nikogo to nie obchodzi, a jednak brunet był żywo zainteresowany. Dał się nawet namówić na spróbowanie jego zamówienie i nie mylił się – ilość cukru w napoju sprawiła, że był to skondensowany zawał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przyłapał się na tym, że odliczał dni do poniedziałku i kolejnych zajęć. Przez weekend snuł się po domu jak cień. Nawet mama to zauważyła, ale Inojin nie potrafił wyjaśnić przyczyny swojego zachowania ani zrozumieć dlaczego rośnie w nim dziwne oczekiwanie. Czy podświadomość próbowała go przed czymś ostrzec?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie mógł spać w nocy. Prawie zaspał. Wszedł do sali w ostatniej minucie, żeby uniknąć spóźnienia. To nie było normalne. Profesor nie był stronniczy, ale gdyby ktoś zapytał go o pupilka Akasuny, pewnie wskazałby właśnie na niego. Sensei zawsze pomagał mu jeśli Yamanaka potrzebował materiałów trudnych do zdobycia w bibliotece. Chyba widział w nim coś, co warto pielęgnować – talent lub zapał, którymi nie odznaczali się inni uczniowie. Dlatego wiedział, że nie grozi mu bura lub niezadowolone spojrzenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zajął ostatnie wolne miejsce. Nie lubił tu siedzieć. Z tej perspektywy źle padało światło podczas porannych zajęć, ale nie miał na to wpływu. Może gdyby poprosił, ktoś zamieniłby się z nim stanowiskami? Wolał jednak zdusić pytanie. Nie lubił robić problemów i zamieszania wokół swojej osoby.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Shikadai uśmiechnął się do niego przyjaźnie. Skinął głową w odpowiedzi. Musiał skupić się na pracy, odrzucił więc wszystkie inne myśli, które zaprzątały jego głowę i odciągały uwagę. Także te o nowym znajomym.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zajęcia trwały dwie godziny. Zawsze było na nich cicho. Można było się wyłączyć i wejść w tryb mechanicznej pracy. Oczywiście artyści powinni odznaczać się kreatywnością, ale raczej przy tworzeniu koncepcji na dane dzieło. Kiedy miał zrobić wierny szkic, zawierzał swojemu warsztatowi i doświadczeniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Słyszał jak Shikadai rozmawiał z profesorem. Na twarzy chłopaka, nadal ucharakteryzowanej, malował się wyraz szoku, kiedy mężczyzna mu dziękował. Prawda, Sasori-sensei był trudnym człowiekiem, nawet nieprzyjemnym podczas pilowania, żeby jego zajęcia były idealne. Ale potrafił okazać wdzięczność, zwłaszcza dla ochotników.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To koniec. Na podaniu zapisałeś swój numer kontaktowy. Jeśli będziesz zainteresowany czymś podobnym w przyszłości, to odezwę się do ciebie. Teraz planujemy pejzaże, a później przyjdzie czas na osobiste projekty studentów. Chwilowo nie mam w co cię zaangażować. Czy to brzmi dobrze?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— T-tak?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Akasuna skinął głową i wyszedł na zaplecze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Shikadai uśmiechnął się w stronę blondyna. Ten wyraz odjął jego postarzonej twarzy kilka lat. Wesołe oczy psuły obraz zmarnowanego życiem mężczyzny w średnim wieku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie myślałem, że potrafi taki być — powiedział konspiracyjnym szeptem, kiedy zbliżył się na tyle blisko, żeby Yamanaka mógł go usłyszeć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tylko czasem jest nieprzyjemny. Każdy ma swoje dziwactwa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Brunet zajął miejsce przy pustym szkielecie sztalugi po prawej stronie. Rysunek został zabrany przez jego autora, podobnie jak inne. Wszyscy się rozeszli. Też powinno go już nie być w sali, więc dlaczego czekał?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dziś jestem przygotowany — powiedział Nara, wyjmując z plecaka opakowanie chusteczek do demakijażu. Rozejrzał się czegoś szukając. — Masz lusterko?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie noszę przy sobie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pomożesz mi?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wcisnął w dłonie Yamanaki pakunek. Podniósł się nieco na krześle, żeby móc je przesunąć. Nogi mebla szurały po linoleum, ze wzorem imitującym drewniane panele. Bardzo kiczowatym. Nachylił się w jego stronę i czekał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Inojin chciał powiedzieć, żeby użył kamerki w telefonie, ale zanim się obejrzał jego place odciągnęły kawałek taśmy, która miała utrzymywać świeżość produktu. Wyjął jedną chusteczkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na nią. Była biała i pachniała dziwnie – nie nieprzyjemnie, ale był pewien, że większość kosmetyków zalatuje kwiatami. Nieco się zdziwił. Shikadai zamknął oczy, kiedy blondyn zaczął swoje prace. Materiał był cienki, wydawało mu się, że dotyka jego twarzy bezpośrednio. Wciągnął jeden głęboki wdech, próbując walczyć z niepokojem. Nie nastawiał się na coś takiego. Myślał, że to będzie większa bariera i dlatego z trudem odnajdywał się w sytuacji. Wydał przy tym głośny dźwięk. Powieki Shikadai'a zatrzepotały, ale nie otworzył ich. To dobrze, nie chciał kontaktu wzrokowego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znowu pomyślał, że lubi jego twarz. Sprawiała wrażenie typowej, ale im dłużej się przyglądał, tym więcej w niej dostrzegał. Była geometryczna, jasna i przyjemna dla oka. Zadziwiająco dobrze się ja malowało. Ciekawe czy aparat też go kochał. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przesuwał palcami po gładkiej skórze, starając się, żeby jej nie trzeć. Powoli, ostrożnie, bez gwałtownych ruchów. Nie był przyzwyczajony do dotyku. Próbował sobie wmówić, że to normalne, że wymyśla, ale nie – tak nie było.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po kilku minutach niespiesznej pracy nareszcie skończył. Zabrał dłoń. Kilka zużytych chusteczek leżało na jego kolanach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czy już wyglądam normalnie? — zapytał po chwili pozbawionej dotyku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To dobrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego powieki się uniosły. Miał ciemno-zielone oczy. Z daleka wyglądały zwyczajnie, ale teraz Inojin uświadomił sobie, że jest w nich kilka innych odcieni. W słońcu dojrzał jaśniejsze refleksy. Gdyby chłopak chciał spróbować swoich sił jako model zdjęcia beauty wychodziłby mu bardzo dobrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero po chwili uświadomił sobie, że nadal są bardzo blisko. Dzieliło ich kilka centymetrów. Zanim zdążył pomyśleć, żeby zmienić pozycję, Shikadai przysunął się jeszcze bliżej. Później go pocałował. Po prostu. Inojin poczuł ciężar drugich ust na spierzchniętych wargach i ciepło oddechu, które uciekło z usta bruneta. Zrobił to raz, drugi i trzeci. Bardzo delikatnie, ostrożnie, z obawą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Yamanaka zamrugał parę razy zanim uświadomił sobie co tak właściwie zaszło. Wstał z krzesła jak oparzony. Próbował coś powiedzieć, ale jego ciało było w równie wielkim szoku, co umysł. Potknął się o własne nogi, a później krzesło i runął w dół. Uderzył kością ogonową o kiczowate linoleum, ale nie wydał z siebie nawet drobnego jęku. Zasłaniał usta dłonią w geście zaskoczenia i obrony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hej, hej, nic sobie nie zrobiłeś?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Inojin zaprzeczył ruchem głowy – na tyle szybkim i gwałtownym, że obraz przed jego oczami lekko się rozmazał. Musiał zacisnąć powieki na kilka sekund. Kiedy znów je uniósł Shikadai patrzył wzrokiem pełnym smutku i niemych przeprosin.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oddech blondyna nieco się uspokoić, chociaż usta nadal mrowiły, jakby był całowany bez przerwy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytał cicho.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mówiłem, lubię cię… Wydawało mi się że coś jest na rzeczy. Myliłam się?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— N-nie wiem! — jąkała się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Inojin nie miał crush'ów w życiu. Dosłownie – ani jednego. Dlatego też nie wiedział czy właśnie przez to się tak denerwował. Nigdy też nie myślał, że to drugi mężczyzna przyciągnie jego uwagę… Bo przyciągał, prawda? Przez to był zdenerwowany i niespokojny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiem — powtórzył cicho. — Przecież oboje jesteśmy faceta.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mi to nie przeszkadza — odpowiedział z uśmiechem. Tym samym, który widział przed weekendem w kawiarni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Shikadai wyciągnął rękę w stronę blondyna. Po kilku sekundach niepewności Inojin przyjął ofiarowaną pomoc. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ten moment wybrał profesor Akasuna, żeby wyjść ze składzika. Spojrzał na dwójkę uczniów krytycznie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czy wszystko dobrze, Inojin? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blondyn nadal trzymał dłoń Nary. Spojrzał na nią, później na profesora. Powtórzył ten jest parę razy zanim wyrwał się z letargu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak? Tak! Do widzenia!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zacisnął obie pięści. W jednej trzymał swoją torbę, w drugiej rękę chłopaka. I w ten sposób wybiegł z sali. Na korytarzu było słychać śmiech Shikadai'a. </span></p><div style="text-align: justify;"><span><br /></span></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU7yp8krOGCySRyct8Qy7DSQBIOEAREwuWY8S0-RkWI0YXAB0ugoQWHaGA8NI0xS2ol-aDeOAMhB48ukiSkhKZ3AiZ52U8Y_CmWEvJOKu_PFnRkCZN4tYAqt_aHJp2nAqfDtU8MYTvKbyX6SLYEhui3bMdVn-b3tl25AazW4Ywm0VYmffDCLo9FvztlA/s778/56432ea205078bea70405438c636ec38.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="778" data-original-width="640" height="461" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU7yp8krOGCySRyct8Qy7DSQBIOEAREwuWY8S0-RkWI0YXAB0ugoQWHaGA8NI0xS2ol-aDeOAMhB48ukiSkhKZ3AiZ52U8Y_CmWEvJOKu_PFnRkCZN4tYAqt_aHJp2nAqfDtU8MYTvKbyX6SLYEhui3bMdVn-b3tl25AazW4Ywm0VYmffDCLo9FvztlA/w379-h461/56432ea205078bea70405438c636ec38.jpg" width="379" /></a></div><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p></span><p style="text-align: center;"><span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To było tak slow na ile mogłam sobie pozwolić xD </span></span></p></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">Well, ja naprawdę pisząc o Shikadai mam w głowie Shikamaru. Przykładowo, zamiast jakiegoś gościa na czacie w MMO najpierw chciałam napisać, że flirtował z babką i facetem, rodzeństwem, jego sąsiadami… mieli to być Temari i Kankuro. Pięknie ślicznie, Sayu pisze i nagle STAPH, TO JEGO MATKA, NIE PISZESZ O SHIKAMARU, OGARNIJ SIĘ XD</span></div><span><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Planowałam zrobić z Inojin'ego takiego niezgrabnego społecznie milczka po prostu, trochę odbiec od wzorców, które wcześniej przyjęłam z tą parką. Ale chyba wyszedł mi ktoś z małym spektrum autyzmu (no joke). Cóż, to też dobrze. Ciekawie się to pisało.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sorry Blackuś słoneczko, że tyle to trwało, ale uwierz, że przelałam w tekst krew, pot i łzy. </span></p><div><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><span style="white-space: pre-wrap;"><b>Dla Balck</b></span></span></div></span><br /><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"></span></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-86605969930469541032022-04-30T18:37:00.005+02:002022-04-30T20:32:14.806+02:00Niech cierpią jak ja cierpiałam! Czyli zemsta Lacerty<div style="text-align: left;"><span id="docs-internal-guid-faef491c-7fff-a1b1-378d-333240ff5e78"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></p><blockquote style="text-align: center;">Dzień dobry! Oto jesteśmy. Po wielu godzinach rwania włosów z głowy, odpowiadamy na wyzwanie Laci. Poniżej znajdziecie dwa teksty o tematyce śmierci naszych ulubionych postaci. Poza głównym wątkiem nic ich nie łączy. Zapraszamy!</blockquote></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">p.s. mały poślizg za sprawą chlania, czyli codzienność na Zbawieniu 💁♀️</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">Ginny niestety poległa.</span></p><br /><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><b>Krropcia — Shikamaru</b></span></p><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Port jest pełen ludzi. W popołudniowym skwarze, w którym nawet wiecznie skrzeczące mewy umilkły, dziesiątki turystów tłoczą się na nadmorskim bulwarze. Wypatrują pamiątek i miejsc do selfie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Unikasz ich, powolnym krokiem pokonujesz równoległe do deptaku uliczki. Oszczędzasz sobie pełnych wzgardy spojrzeń, należących do matek wyczuwających otaczający cię, papierosowy dym. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oddalając się, dostrzegasz jak tłum rzednie, dając ci możliwość wejścia na główny trakt. Egzotyczny koloryt ustępuje praktycznej nijakości, a radosną wrzawę zastępują apatyczne dźwięki normalości. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Położone kilkaset metrów dalej doki świecą pustkami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dziwisz się. Wypełniając Zadania widziałeś to już setki razy. Wykrzywiające się ku nierówno odlanemu asfaltowi budynki i wyżłobione, trylinkowe chodniki, odstręczają zwiedzających, marną imitacją wielkomiejskiej ulicy. Zbyt oddalone od turystycznej części portu i pozbawione miliardowych dotacji, nijak mają się do zdjęć z reklamowych folderów i wyphotoshopowanych pocztówek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sprofilowani z chirurgiczną precyzją, poddają się uginającym się od pamiątek straganom i skrojonym dla ich prostolinijnych umysłów przedstawieniom, zupełnie omijając prawdziwy folklor Kiri. Tymczasem życie, nagromadzonych przez lata, wielobarwnych kultur i różnorodnych wierzeń, skupiało się w najniepozorniejszych dzielnicach. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Powietrze jest tu ciężkie i mokre. Wypełnione jodem oraz solą. Pozbawione dynamiki i świeżości nadmorskiej bryzy męczy przy każdym kroku, osadza się w płucach, utrudniając łapanie kolejnych oddechów. Nawet z przeszkoleniem Strażnika uważasz to za niezwykle upierdliwe.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mijając kolejną odnogę, czujesz na języku posmak gotowanego selera i kminu. Znak rozpoznawczy silnej kumulacji energetycznej </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bondye</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> i wyznawców tutejszego voodoo. Sądząc po intensywności aromatów, najpewniej należącej do średniej klasy kapłana lub wyjątkowo aroganckiego </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">loa</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na skrzyżowaniu wybierasz drogę w lewo. Ufasz trzymającemu cię za gardło przeczuciu, które zmienia się w pewność, gdy dołącza do niego drżenie zawieszonych na szyi amuletów i nieprzyjemne pulsowanie w opieczętowanych Świętymi Tatuażami przedramionach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sklepik, który odnajdujesz w niczym nie przypomina tych oferowanych turystom. Przypomina bardziej zagubiony w czasie i przestrzeni kontener, który przyrósł do gipsowej ściany lokalnego rzeźnika, tworząc absurdalną dobudówkę. Wychodzące na ulicę okno jest niczym innym jak wyciętą w ścianie dziurę, a niewielki daszek, zawiniętym kawałkiem falistej blachy. Ze skrytego za paciorkową kotarą wnętrza dobiega cię duszący odór zgnilizny, wymieszany z zakurzonym zapachem ziół.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zanim wchodzisz do środka, podpalasz niewielkie zwitki białej szałwii i gałązek palo salto, łudząco przypominające papierosy. Chcesz mieć pewność, że nie będzie tam więcej plugastwa niż to absolutnie konieczne. Jeden wrzucasz pod parapet, drugi upuszczasz przekraczając próg. Ostatni trzymasz przy sobie niczym niedopalony skręt.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W pomieszczeniu atakuje cię więcej bodźców niż mogłeś się spodziewać. Panujący półmrok wyostrza i tak nadludzkie zmysły. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zza kurtyny, prawdopodobnie prowadzącej na zaplecze, dobiega do ciebie stłumione gdakanie. Jedna ze ścian osłonięta jest podświetlanymi bladym balskiem terrariami, w których leniwie syczą pokaźne węże, popiskują myszy i cykają szarańcze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z nieszczelnych słojów i odkrytych mis uderza plątanina zapachów. Kwaśny rozkład, słodka formalina, matowy kurz. Wszystko miesza się we wzbudzonym powietrzu i zapycha ci nozdrza. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Twoja czakra burzy się od otaczającej aury. Palce drżą, świerzbiąc stęsknione za walką i przemocą. Prostujesz je i zginasz, starając się rozluźnić mięśnie, jednocześnie nie wypuszczając dymiącego zawiniątka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jeden nieuważny krok dzieli cię od tragedii. Obserwując rzędy zwierzęcych i ludzkich czaszek, przeplatanych bliżej nieokreślonymi kośćmi, ledwo zauważasz wyrysowany na gumowej wykładzinie symbol. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wpatrujesz się w niego dłuższą chwilę, próbujesz przypisać mu duchowe atrybuty, ale jest on dla ciebie zagadką. W swojej prostocie i braku geometrycznej nonszalancji przypomina bardziej dziecinne bazgroły niż jakikolwiek znane ci </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">veve</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pieprzeni strażnicy. Nigdy się, kurwa, nie nauczą!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krzyk jest nagły i nieoczekiwany. W ostatniej chwili uskakujesz przed ciosem i zawiązujesz Ouen. Niewidzialna bariera blokuje szpikulec do lodów, który zostawia jedynie drobne zadrapanie na twojej skórze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pieczęcie rozrzażają się wściekłą czerwienią, blokując działanie wrogiego uroku. Nie masz jednak czasu analizować jego działania. Zanim jesteś w stanie zrozumieć, skąd nadszedł pierwszy atak, widzisz jak mężczyzna o nagim torsie znów szarżuje w twoją stronę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wzmocniony Aard pomaga ci odepchnąć napastnika na bezpieczną odległość, a rzucone zaraz za nim Aksji, chwilowo przytłumia jego reakcje, co pozwala ci na złapanie go w Kageshibari i unieruchomienie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wykorzystując sytuację, sięgasz po schowany w kamizelce notes i jedną ręką podtrzymując działanie Znaku, kartkujesz jego zawartość. Nie ważne z jakim odłamem voodoo masz do czynienia, słabym punktem każdego są dawne, monoteistyczne wierzenia starego kontynentu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rozpoczynając inkantację Modlitwy Ojca, tracisz na chwilę koncentrację, co bezwzględnie wykorzystuje twój przeciwnik. Przełamuje działanie utrzymywanej bariery i zrywa się, wymierzając ci kopniak prosto w splot słoneczny. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Osłabiony upadasz bez tchu na kolana, próbując oprzeć się zakrywającej wzrok czerni. Nie rozumiesz, czemu ciało nie jest w stanie zareagować, a tajemniczy szaman podnosi je bez trudu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sądziłem, że staruch był dla was wystarczającą przestrogą. — Warczy przywiązując cię do drewnianego fotela. Nie masz już wątpliwości, że to ta sama istota, która zabiła Asumę. Wiedziałeś, że jest bezwzględnym sadystą. W końcu widziałeś zwłoki Sarutobiego. A jednak obojętność i pogarda wobec śmierci twojego Mistrza i przyjaciela, wzbudza w tobie wściekłość. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szarpiesz się i wijesz próbując rozluźnić więzy. Ustępujące otumanienie pozwala ci skupić czakrę na pieczęciach i rozpalić je na tyle, aby przerwać sznur o niewielkiej średnicy. Zanim jednak ci się udaje, swąd rozgrzanego ciała i palonego plastiku alarmuje wroga.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Te heretyckie </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">juju</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> ci tu nie pomogą! — wrzeszczy histerycznie. Nachyla się nad tobą i z sadystycznym uśmiechem nacina skórę przedramienia, obrysowując kontur ochronnego tatuażu. Krańcem ostrza podważa skórę i powolnym, posuwistym ruchem oddziela spory fragment od ciała, który następnie upada na ziemię z mokrym plaśnięciem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sapiesz przez zaciśnięte zęby. Próbujesz stłumić myśli o bólu i uporządkować szczątkowe informacje, rozsypane w twojej głowie, ale nie jesteś w stanie sformułować pojedynczej myśli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czyim </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">oungan </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">jesteś? Czy może powinienem zapytać, kto jest twoim panem, </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Guédé</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jestem prostym kapłanem, </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">chwalem</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, którym mój pan może przybyć do naszego świata — oświadczył, zagłębiając nóż w drugiej ręce. Tym razem oddech nie pomaga. Wyrywa się z płuc w towarzystwie niepohamowanego krzyku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jesteś oskarżony o naruszanie Równowagi i… zabicie Strażnika. Torturowanie kolejnego ci nie pomoże... Działam z ramienia </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Barona Samedi </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">i </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Maman Brigitte</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">… </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mało bystry z ciebie dzieciak. Jeszcze nie zrozumiałeś? Nie obchodzą mnie te żałosne, przedpotopowe staruchy. Moim bogiem jest Jashin, </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Guédé</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> cierpienia i rozkoszy. Niepodlegający stetryczałym duchom. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Milkniesz, zaskoczony wspomnianym imieniem. Do tej pory uważałeś je za legendy, zbyt niewyraźne w przekazach, by stanowić prawdę. A jednak przedstawiciel tajemniczej sekty z Yugakure stał teraz przed tobą, w pełni gotowy aby złożyć cię w ofierze swojemu, krwawemu bóstwu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Próbujesz coś wymyślić. Rozglądasz się w poszukiwaniu drogi ucieczki. Głupiego ostrza, ale przestrzeń dookoła ciebie jagle stała się idealnie uporządkowana. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W tym czasie mężczyzna przygotowuje salę do obrządku. Poprawia wymalowany na podłodze symbol i rozkłada wokół niego konieczne do mrocznego tańca ingrediencje, w tym kolorowe świece. Odpala je w pozbawionej logiki kolejności. Gdy wszystko wydaje się gotowe, zatrzymuje się w środku kręgu i siada do medytacji. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mrucząc pod nosem w rytm nieznanej ci melodii wchodzi w trans. Jego skóra zmienia się na czarną, a włosy siwieją jeszcze bardziej. Ciało pokrywają białe plamy, które z każdą chwilą rozchodzą się coraz dalej, aż w końcu przyjmują kształt kości. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Patrząc ci w oczy sięga po sztylet, którym cię wcześniej zaatakował i oskórował. Przerywając modlitwę, przysuwa ostrze do twarzy i oblizuje z rozkoszą. Wszystkie alarmy zaszczepione w twojej psychice podczas Szkolenia wściekle wyją, rozjuszone. Krew to życie, przepustka do ducha, wołają.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mmm. Czuję żal. Wielki żal! — wyje radośnie i patrzy w twoją stronę. — Smakujesz żalem dzieciaku. Słodkim, bolesnym i młodzieńczym. Czuję, że nienawidzisz siebie, bo zawiodłeś martwego mistrza. Czyż nie? — zagaduje odrzucając broń w kąt pomieszczenia. — Co tam? Co byś chciał zrobić? Ah tak! — rechocze. Przykłada dłoń do własnego policzka i wbija paznokcie. powolnym ruchem rysuje krwawe szramy aż do linii szczęki. Ze zgrozą zauważasz, że identyczna rana pojawia się i na twojej twarzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jęczy z samozachwytu, gdy ty syczysz z bólu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Myślisz o Asumie, któremu pozwoliłeś na samotne wykonywanie zadania, na drugim krańcu świata. Żałujesz, że dałeś się pochłonąć zemście i dałeś złapać w tak głupi sposób. Nieprzygotowany, samotny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sądzisz, że nie ma dla ciebie odpowiedniej pokuty. Rozczarowanie towarzyszy od zawsze było twoim największym lękiem. Teraz zostawisz ich samym, bez mistrza i pesudolidera jakim starałeś się dla nich być. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wydaje ci się, że Jashin słyszy każdą twoją myśl. Jesteś pewien, że przejął ciało mężczyzny i teraz bawi się tobą, niczym kot ledwo żywą myszą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Widzisz jak z satysfakcją sięga po bicz, którego końce zwieńczone są stalowymi haczykami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wiem o czym myślisz. Chcesz się ukarać… A nie ma lepszej pokuty od samobiczowania — oświadcza wesoło. — Gotowy?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Plujesz w jego stronę, chociaż wiesz, że nie ma szans aby ślina dotarła do jego twarzy. Słysząc jego śmiech zaciskasz powieki, szykując się na ból, który za chwilę rozrywa ci plecy. Wędkarskie haczyki wbijają się w skórę i mięśnie. Przy najdrobniejszym szarpnięciu rozrywają wszystko na strzępy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krzyczysz, choć z bólu tracisz oddech, a zaraz za nim przytomność. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Śnisz o sunijskiej dziewczynie, którą poznałeś w jednej z tysięcy kawiarni. Jej zawadiacki, daleki od słodkości uśmiech, łagodził pustynny gorąc. Pełen wesołości śmiech odrywał od codziennych trudności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Żałujesz, że nigdy nie zapytałeś o jej imię. Może miałbyś dla kogo żyć, a zemsta nie wydawała się tak słodka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uniknąłbyś żałośnie głupiej i upierdliwie niepotrzebnej śmierci. </span></p><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><b>Krropa</b></span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">: </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*patrzy z trwogą na zegarek wskazujący trze* Może przemilczmy, o której kończę tę historię. Zadanie nie było łatwe, ale ostatecznie sprawiło mi dużo radości :)</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Myśląc o sposobie na uśmiercenie Shikamaru oczywiście nie mogłam zapomnieć o Hidanie. Chciałam też uniknąć sztampowej śmierci podczas misji więc… pobawiłam się trochę światem i naszymi bohaterami :) Co sądzicie, czy Shikamaru jako połączenie Wiedźmina i Constanina ma sens? Dla mnie jest hot 🥵🥵</span></p><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><b>Sayuri — Sasori</b></span></p><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musiał się czymś zająć, bezczynność doprowadzała go do szaleństwa. Pośpiesznie wekował napar z piołunu. Nie mógł pozwolić, żeby się zmarnował. Nie miał pewności kiedy znów wyjdzie na powierzchnię. Wiedział, że będzie potrzebować wywaru w przyszłości. Była bazą pod jedna z jego trucizn, którą natłuszczał ostrze sztyletów kilku kukieł. Para buchała z mosiężnego kotła prosto w jego twarz. Niewielkie słoiczki zostały szczelnie zamknięte, więc nic mu nie groziło. Nie był durniem, który otruł by się własnym tworem. Podwinął rękawy płóciennej koszuli. W pomieszczeniu było parno i gorąco. Nienawidził czuć lepkości potu na skórze. Długie tygodnie wypełniało oczekiwanie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaśmiał się pod nosem i momentalnie zastygł. Ten dźwięk, niepohamowane parsknięcie i drżenie strun głosowych, sprawiło, że skrzywił się z niesmakiem. Wszystkie reakcje ciała, których nie miał całkowicie pod kontrolą, go brzydziły. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czekał zdecydowanie dłużej. Niemal całe życie, żeby zostawić za sobą organiczne ograniczenia. Wszystko, co pamiętał, to próby znalezienia odpowiedniego sposobu, aby jego największe pragnienie się ziściło. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyjął słoiki metalowymi szczypcami i ułożył je równo na blacie. Kiedy wyłączył ogień palnika powietrze stopniowo zaczęło wracać do normy. Dziś oczyścił otwór wentylacyjny. Wszystko musiało być gotowe, kiedy będzie niedysponowany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odwrócił się i omiótł spojrzeniem niewielkie pomieszczenie. Lalka Trzeciego zdawała się z niego szydzić. Jej martwe, ciemne oczy patrzyły z wyższością na Sasoriego – cały czas zamkniętego w ułomnej, ludzkiej skorupie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Próbował sobie przypomnieć czy był taki za życia, ale strzępki wspomnień rozmyły minione lata. Nigdy nie myślał o swoim byłym przywódcy więcej niż było to konieczne. Kolejna z setek zapomnianych osób z wioski. Suna nie klepała po plecach i prawiła komplementów. Mógł być jednym z najlepszych, ale nadal nie został pobłogosławiony możliwością bezpośredniej rozmowy z Kazekage i poznania jego prawdziwego oblicza. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ledwie pamiętał wyraz zaskoczenia na śmiesznej, napiętej twarzy mężczyzny, kiedy postanowił uczynić go częścią swojej sztuki. Czy rozpoznał go od razu? Wątpił. Nawet jeśli Wioska Piasku za jego rządów nie bawiła się w chowanie skrytobójców za glinianymi maskami ANBU, kontakty z Trzecim były ograniczone do minimum. Tę nowomodę przejęli od Konohy już pod panowaniem Rasy. Później zdziwienie zastąpiła złość, nawet nie wściekłość, tylko złość, jakby miał przed sobą niesfornego, zbiegłego kundla, a nie realne zagrożenie. Wyszedł na tym naprawdę źle. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz puste, uśpione w czasie oblicze drwiło z celu Akasuny. Zdawał się mówić, że jego plan jest irracjonalny i niemożliwy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podszedł do zawieszonej na haku lalki w kilku długich krokach. Życie i przestrzeń osobista Sasoriego zawsze musiały być uporządkowane, ale teraz niemal potknął się o zwoje leżące na ziemi. Oczekiwanie zachwiało jego równowagą, sprawiło, że przestał przykładać uwagę do nieistotnych szczegółów. Chwycił materiał okalający ramiona kukły i przybliżył martwą twarz do swojej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Będę mieć więcej niż ty kiedykolwiek planowałeś — wypluł słowa drżącym, podekscytowanym głosem. Musiał wyglądać na obłąkanego. To też było nowością. Bliskość celu robiła z niego innego człowieka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ciężar kukły zaczął mu ciążyć. Taijutsu nie było Sasoriemu do niczego potrzebne. Tak szybko stał się dobry w skrytobójstwie i władaniu marionetkami, że nie czuł potrzeby przyswojenia nowej metody walki. Dłonie mężczyzny ześlizgnęły się wzdłuż sztucznego ciała, a Trzeci runął na ziemię. Ręce piekły od tarcia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, popatrz tylko na siebie — powiedział z przekąsem do swojej najlepszej broni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na wewnętrzną stronę dłoni. W prawej tkwiła drzazga. Skrzywił się, ale jego twarz znów wyrażała spokój. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podszedł do stołu roboczego i chwycił stalową pesetę. Bez najmniejszego trudu wyjął kawałek drewna szpecący skórę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mówią, że ludzkie ciało to doskonały wynalazek. Potrafi adaptować się do nowych warunków środowiskowych. Wydalać niektóre ilości toksyn w odruchu obronnym i zwalczać choroby. Może przesunąć granice wytrzymałości i bólu. Jest maszyną do zabijania, a jednak nadal pozostaje takie kruche. Potrzeba jedynie małej drzazgi, żeby krwawiło, warstwa skóry została naruszona. To śmieszne i żałosne. Niewystarczające dla niego, zbyt oddalone od ideału.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedyś to wszystko męczyło, było niewygodne. Teraz naprawdę nienawidził ułomności ciała. Obślizgłe. Kruche. Odrażające. Chciał od tego uciec – całkowicie, bez półśrodków.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To było tylko częścią planu. Pragnął stać się elementem swojej sztuki. Być tak idealny jak lalki, które tworzył i pod tą nieskalaną przemijaniem formą, osiągnąć wieczność. Widzieć jak jego twory przez dekady i stulecia nadal są tak samo idealne. I on też miał się taki stać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie lubił ekscytacji, która go wypełniała. To sprawiało, że ciało zachowywało się irracjonalnie. Pojawiło się denerwujące drżenie rąk, które znacznie wydłużyło prace nad nowym </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">nim</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">. Podobno ludzie nie czują własnych zapachów tak dotkliwie, a jednak jego wrażliwy węch był kolejnym przeciwnikiem. Znał na pamięć wszystkie rośliny, których używał w truciznach. Wiedział jak wygląda napary i ekstrakty z nich przyrządzone. Nie potrzebował smaku i powonienia, żeby mieć pewność. Przecież wdychanie oparów i próbowanie mikstur to podstawowy błąd nowicjuszy, prowadzący prosto na cmentarz. Te zmysły nie były mu do niczego potrzebne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ekscytacja sprawiała, że jego organizm szalał. Nadmierna potliwość, której skutkiem był odpychający zapach, doprowadzał go do szaleństwa. Nie ważne ile razy stawał pod naciekiem wody własnoręcznie skonstruowanego prysznica. Odrażające. Wiedział jakie procesy za tym stoją, ale uważał, że wszystkiego jego wydzieliny są zbędne. Gdyby tylko natura wcześniej znalazła sposób, żeby to obejść. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zrobię to, czego nie potrafili wasi bogowie — powiedział cicho, nie wiedząc do kogo kieruje słowa, a jego twarz wykrzywiła drwina.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wierzenie we wszelkie gusła zawsze wydawało mu się głupie. Ludzie potrzebowali żyć ze świadomością, że są częścią czyjegoś planu, a coś większego i dużo potężniejszego czuwa nad losami świata. Nie, Sasori zawsze był ponad to – był swoim prorokiem, bogiem i mesjaszem. Panem swojej wieczności. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czuł jak szczęście go wypełnia. Już niemal zapomniał o istnieniu czegoś takiego. Znał dobrze zwycięstwo i satysfakcję, zadowolenie z nowych osiągnięć, ale teraz była to prosta radość. Nie umiał tego do niczego porównać. Może… do poczucia bycia kochanym. Po raz pierwszy pomyślał, że w tej formie będzie mógł się zaakceptować, kochać samego siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wziął ostatni, zimny prysznic. Pozwolił wodzie zmyć z siebie pot, pustynny kurz i zapach ziół. Stał pod naciekiem tak długo aż zaczęły z niego lecieć pojedyncze krople. Więcej nie będzie tego potrzebował. Zostawił dwa pięciolitrowe baniaki wody potrzebne do czyszczenia kukieł i przyrządzania mikstur. Do niczego innego. Właśnie wyrzekał się ludzkiej natury. Był wniebowzięty. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bosymi stopami przemierzał drogę do drugiego, mniejszego pokoju. Nawet nie spojrzał w stronę Trzeciego leżącego na podłodze. Czuł twardą skalną posadzkę. Nie próbował zapamiętać tego wrażenia. Chciał od niego uciec – jak najszybciej, jak najdalej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Woda kapała z jego włosów na nagą klatkę piersiową. Były dłuższe niż nosił zazwyczaj, sięgały ramion, ale był zbyt pochłonięty przygotowaniami, żeby zajmować się czymś tak błahym. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zatrzymał się przy przygotowanym stanowisku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego nowe ciało było idealne. Spędził dwa długie lata pracując nad każdym najmniejszym szczegółem. Nie chciał niczego zmieniać, odróżniać od swojej doczesnej formy. Wierzył, że tak mało brakuje mu do bycia doskonałym. Nie potrzebował innej, nowej twarzy, większego ciała, zmiany w fizjonomii. Pragnął tylko stać się idealną lalką.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Położył się na wcześniej przygotowanym miejscu. Długie przewody podłączył do swoich czakramów i punktów witalnych. Ręce znów mu drżały z podniecenia. Nienawidził tego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ze szpitalnego łóżka patrzył na samego siebie. Ciemne, orzechowe oczy, z których nikt już nie wyczyta intencji. Czerwone włosy, krótsze niż miał obecnie. Zaprzestanie dbania o ich długość było kolejnym, niemal nie istotnym, aspektem. Idealnie jasna cera bez skaz, na którą słońce nie wpłynie w najmniejszy sposób. Przechytrzy świat, czas i wszystkich wymyślonych bogów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nawet nie myślał o możliwości porażki. Nigdy podobne głupoty nie pojawiły się w jego umyśle. To nie była jedna z opcji nawet, kiedy analizował możliwe trudności z nowym ciałem. Wiedział, że będzie potrzebował czasu, żeby się przystosować. Dosłownie i w przenośni na nowo nauczyć się chodzić. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Aparatury świeciły zieloną, mdłą poświatą. Niemal przypominały lecznicze justu. To prawda, inspirował się nim, jednak musiał je udoskonalić, wprowadzić poprawki. Jakby nad tym pomyśleć, to było bardzo bliskie prawdy – właśnie leczył swoje ułomne, kruche ciało. Obudzi się jako doskonałość, twór własnych rąk i geniuszu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dźwięk pompy był przyjemny dla ucha. Szumienie kołysało go do snu. Zaśnie i przeobrazi się w coś piękniejszego, jak gąsienica zmieniająca się w motyla. Ale nie będzie tak kruchy i delikatny jak on. Stanie się czymś, czego świat jeszcze nie widział.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chakra powoli przepływała do rdzenia na piersi kukły. Czuł się coraz słabszy, bardziej odległy. Przypomniało mu to zasypianie na kolanach matki. Jedyne ciepło i bliskość, które kiedykolwiek cenił. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaczął odpływać. Powoli, stopniowo, sekunda po sekundzie. Jego myśli się uspokoiły, ekscytacja przestała burzyć krew, przyszedł spokój… Później była już tylko ciemność. Przeraźliwe wielkie nic, o którym nie miał pojęcia, bo jego świadomość rozmyła się jak piaskowe wydmy popychane wiatrem. Nawet nie wiedział o swojej porażce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pamięć o jego imieniu niedługo zniknie całkowicie. Za kilka lat wraz ze śmiercią ostatniego członka rodziny nikt więcej o nim nie wspomni. Wioska już dawno zabroniła o nim mówić. Stał się niechlubnym reliktem przeszłości, pogrzebanym jeszcze głębiej niż podziemna jaskinia, w której spoczął. Będzie tak, jakby nigdy go nie było. Kukły, które zostawił w osadzie po latach się rozlecą, zagarnięte i używane przez innych lalkarzy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego upadek był cichy. Zamknięty w grocie owianej tajemnicą na skraju Kraju Wiatru, jednym z tajnych sanktuarium, które stworzył na przestrzeni lat. Z drewnianą klapą ukrytą pod twardym piaskowcem pośrodku pustkowia. Ciało pozostawione same sobie w ciepłej, parnej trumnie. Po tygodniu otwór wentylacyjny został zasypany przez piasek niemal całkowicie. Zwłoki mężczyzny zaczęły gnić szybko. Proces rozkładu sprawił, że małe pomieszczenie wypełniło się odpychającymi gazami towarzyszącymi rozkładowi. Przez kilka lat pozostałości Sasoriego będą leżały obok jego idealnego, dopieszczonego tworu. Później czas pochłonie także go. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie było poczucia porażki, gniewu ani rozpaczy, tylko pustka i wymazany rozdział z historii Suny. On ani jego sztuka nigdy nie osiągnęli wieczności.</span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><b>Sayu:</b></span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczynki podpowiadały mi różne fajne pomysły. Sama też wymyśliłam jakieś nietypowe AU, ale zrezygnowałam z tego wszystkiego. Moim zdaniem jeśli to miała być najgorsza możliwa śmierć Sasoriego, to nic nie było lepsze od druzgocącej porażki i niemożliwości zaistnienia jako element swojej sztuki. Okazało się, że nie był wystarczająco dobry, żeby zrealizować swój plan. Prawdziwa ludzka lalka jest niemożliwa do stworzenia. </span></p><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisv1THNa2mctXiYz2hLY3FXR-Gm9XbkyD1A-gfhDU_r36EFsLIveK_RstCfH2ATV56r9Rxic52mk3vMMa9U2yROj0PX-NMwb4ZJQ5rv4jZBGwY_YBSSUs4IyAge0af3BwWBwiJkJUBnxPrye0-hS7HyD_b_uWIWCo3N5Y3AMoiXtpSrcJgn7Aa-zvz4A/s640/mem%20wyzwanie.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="476" data-original-width="640" height="328" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisv1THNa2mctXiYz2hLY3FXR-Gm9XbkyD1A-gfhDU_r36EFsLIveK_RstCfH2ATV56r9Rxic52mk3vMMa9U2yROj0PX-NMwb4ZJQ5rv4jZBGwY_YBSSUs4IyAge0af3BwWBwiJkJUBnxPrye0-hS7HyD_b_uWIWCo3N5Y3AMoiXtpSrcJgn7Aa-zvz4A/w441-h328/mem%20wyzwanie.jpg" width="441" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-1403804186194727532022-04-25T19:55:00.005+02:002022-04-25T19:56:55.900+02:00Co tu się właściwie odmadarza? Czyli dyskusje na Zbawieniu <span id="docs-internal-guid-adfba8bb-7fff-b715-948d-325eaccb5ac9"><p dir="ltr" style="line-height: 0; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></p><blockquote>Jak ja nie cierpię tych parodii — oświadczyła Lacia z obrzydzeniem stawiając ostatnią kropkę nad Zbawiennym i.</blockquote></span><p></p><span><a name='more'></a></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">Jak zwykle od ponad roku przyczłapała do biura Zbawienia z naręczem skrupulatnych notatek pod pachą. Nie brakowało jej również sporej ilości herbaty oraz alkoholu. Upijanie się w biurze było czymś normalnym, przynajmniej dla niektórych z nich. Dzięki temu czuła się na własnym stanowisku lepiej niż podczas pracy na polskiej budowie. Nie, żeby wcześniej tam pracowała. Słyszała jednak co nieco historyjek od starszej siostry. To co ukrywała w kieszeni ukochanej bluzy z podobizną Sakury, było zdecydowanie bardziej niezwykłe jak na nią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">Usiadła standardowo na swoim miejscu, zaczynając klikanie w klawiaturę. Wszak zamówienia się same nie napiszą. Zazwyczaj starała się ignorować otaczający ją gwar, a przy tym zadowalać Szefową, jak na przykładnego lizusa przystało. To powodowało, że nie zawsze wiedziała o co rozchodzi się cała drama w ich wąskim gronie. A warto zaznaczyć, że jakaś drama była zawsze. Czasem dręczyły ją z tego powodu wyrzuty sumienia. Że nie słucha, że jej nie ma. Nawet na ostatnie zebranie nie zdążyła, przebiegając, gdy już nie było nikogo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">— Ty naprawdę pracujesz, Laciu? – usłyszała głos Szefowej nad własną głową. Wzdrygnęła się lekko, unosząc głowę do góry. – Ostatnio w ogóle nie rzucasz się w oczy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">Bluza z podobizną Sakury, zaczęła ją lekko uwierać. W pomieszczeniu jakby wzrosła temperatura. Powoli schowała ręce do kieszeni, czując jak robią się lekko wilgotne. Jednocześnie końcówką palców uderzyła o niewielkie zawiniątko, znajdujące się w kieszeni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">Szefowa patrzyła na nią wyczekującym wzrokiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">— Szefowa zajebiście wygląda w odświeżonym rudym – uśmiechnęła się blado i uniosła kciuki do góry. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">— Na kiedy oddasz tekst? Eleine czeka już z naręczem artów, a wiesz jakie to poświęcenie z jej strony. Nie cierpi SasuSaku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">Komplement nie podziałał. Cholera. Walcząc z natłokiem myśli, wypaliła wreszcie:</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="text-align: left; white-space: pre-wrap;">— Niebawem – pokiwała gorliwie głową. – Prawie skończyłam. A co do El… to się jej należy. I tak nie przeżywa takich katuszy jak ja..</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Brew Sayuri powędrowała ku górze, a jej ramiona skrzyżowały się na piersi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co El znów zrobiła?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pytasz, jakbyś nie wiedziała – odparowała, popijając herbatę. Przeczuwała, że alkohol przyda się na później. Gdy tylko pojawi się reszta tej hałastry.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Znowu miałaś koszmary o BTS? – Sayu westchnęła ciężko, ale posłała jej spojrzenie pełne współczucia i zrozumienia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacerta pokiwała głową z przestrachem, kuląc się w sobie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wszędzie okrągłe dupy, screeny z Tweetera, niesprawiedliwe wyroki Grammy i wrotki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayuri drgnęła lekko na wspomnienie o wrotkach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No i jest jeszcze Hitler – burknęła Lacerta, zarzucając niedbale kaptur na głowę. Wyglądała jak siedem nieszczęść.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagły huk o strony drzwi spowodował, że aż podskoczyła na krześle. Sayuri pozostawała za to w pełni skupiona i mierzyła całe otoczenie uważnie niczym jastrząb.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To nie jest Hitler tylko Demon! – usłyszała krzyk współpracownicy. Na teren Lacerty wparowała dziewczyna, z fioletową koszulką i napisem ARMY wyszytym na klatce piersiowej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dla mnie jeden pies – Lacia wzruszyła ramionami, zastanawiając się jednocześnie czy to już nie pora na alkohol.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale to KOT! – Eleine złapała się za głowę. – Nie dość, że nie nakłada SPF to jeszcze pyskuje – machnęła głową zrezygnowana. – Dziewczyny, ZBIÓRKA RAZ albo GIFami poszczuje! – krzyknęła w stronę drzwi. – I zapewniam, że będzie to gorsze niż wrotki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Sayuri walczyła z ochotą, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie się poddała. Nawet opuściła ramiona. Przy El czasami, traciło się chęci do przywództwa. Lacia dobrze to rozumiała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Herbata zaczęła drżeć jej w dłoni, gdy do uszu dotarło tupanie. Do gabinetu Lacerty weszła pewnie Kropa z drutami w dłoni. Chyba zaczynała po raz kolejny sweter. Zaraz za nią trochę nieśmiało podeszła Ginny w koszulce Batmana i z okularami przeciwsłonecznymi na czole.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A reszta gdzie? – Eleine brzmiała na zawiedzioną.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Temira na urlopie, a Eri oddała się póki co innej pracy – odpowiedziała od razu Sayu, która jako jedyna z całej grupy zawsze była zorganizowana jeśli chodziło o zbawienne sprawy oraz dokumentację.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Toż to skandal – prychnęła El , machając ręką. – Dobra, niech ktoś mi wyjaśni… co Lacia tu w ogóle robi?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W pomieszczeniu zapadła cisza. Nawet świerszczy nie było słychać, choć w biurze Zbawienia zawsze znajdowało się tyle pająków, że nie powinno to dziwić nikogo. Żadna z nich nie garnęła się do sprzątania. Do pająków tym bardziej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale jak to? – Kropcia nie zrozumiała, opuszczając jeden z drucików.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak to. Przeprowadzała jej któraś rozmowę kwalifikacyjną? – El nieustępliwym wzrokiem rozejrzała się po pomieszczeniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W sumie to… — Sayu podrapała się po głowie w zakłopotaniu. – Ma któraś raport z pierwszego dnia Laci? – błagalnie spojrzała na swoje podwładne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Powinien być w jej teczce – zauważyła błyskotliwie Kropcia, wzruszając ramionami. – Wystarczy znaleźć i po krzyku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle usłyszały ciężkie sapnięcie. To Ginny patrzyła na nich wszystkich z poczuciem winy. Okulary zjechały jej na nos.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jakby to… Lacia chyba nie ma teczki – przygryzła lekko dolną wargę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak to nie ma?! – Sayu zrobiła wielkie oczy. – To był twój obowiązek!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No ale ona miała tylko pisać jedno gościnne! – broniła się Gin. – Miała być na chwilę!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ha, a nie mówiłam? Co ona tu robi? – powtórzyła Eleine triumfująco, wyciągając zamaszyście krem SPF z torebki i nabierając niewielką ilość na palec. – Słońce aż wzeszło…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dręczę cię odkąd nie ma Eri – burknęła Lacia pod nosem, wystawiając jej język.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mówiłaś coś? – El odwróciła gwałtownie głowę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nic. Absolutnie – Lacia wyciągnęła ręce w obronnym geście.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zresztą nikt nie wręczył mi raportu – Gin dalej nie chciała odpuścić. – Gdzie jej raport? Kropciu, nie zrobiłaś czegoś w Excelu?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kropcia nie przerywając robienia swetra, prychnęła z rozbawieniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja? Czemu to zawsze muszę być ja? – poskarżyła się. – Co wy myślicie, że ja innej roboty nie mam? Jak mnie ci ludzie w tej firmie wkurw… — urwała zaciskając zęby ze złości i dziergając nagle jakoś tak… bardziej energicznie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bo jesteś inteligentna na miarę szefowej. Nie to co reszta – odezwała się Lacia, wyciągając piersiówkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — EJ TY TO SERIO CHCESZ ZAROBIĆ – obruszyła się El.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra spokój, zrobimy to jeszcze raz... – zawyrokowała Sayu, uspokajając towarzystwo i siadając na krześle naprzeciwko. — El, słońce. Przynieś formularz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czekały w wielkim napięciu, aż oddelegowana przyniesie odpowiednie dokumenty. W międzyczasie Lacia dyskretnie pociągnęła procenty z piersiówki. Odniosła wrażenie, że współpracownica rozkoszuje się jej zdenerwowaniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Macie – odezwała się dziewczyna, wracając dumnie ze świstkiem. Oparła się biodrem o parapet i skrzyżowała ręce na piersi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayuri chwyciła się za grzbiet nosa. To będzie ciężka przeprawa, zawsze tak było, gdy musiały rekrutować wspólnie. Stwierdziła jednak, że się nie podda, dzielnie wyciągając długopis z podobizną Sasoriego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ulubione postacie? – zapytała Szefowa profesjonalnie, przypatrując się Lacercie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sakura…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Typowe – przerwała jej El wyraźnie znudzona. – Pośpiesz się, bo dzisiaj mam więcej diamentów w grze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kontynuuj – zachęciła Sayuri niezrażona i posłała jej czuły uśmiech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poza Sakurą – wzięła głęboki oddech. – Lubię Sasoriego, Madarę, Shikamaru, Naruto i Sasuke – powiedziała na jednym wydechu, mając nadzieję, że nie wywoła dramy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Fantastycznie – uznała Sayu rozpromieniając się już przy pierwszym imieniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co fantastycznie? Właśnie tragedia. Ty słyszałaś kogo ona tam wymieniła? – podniosła się Eleine. – SASUKE.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak? Ja usłyszałam Sasoriego i Madarę – stwierdziła Sayu patrząc w zamyśleniu na kartkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">El złapała się za głowę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Od Sasuke to ty się odwal – Kropa przyjęła waleczną postawę. – Wbiję ci drut w oko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czy ja wiem, czy taka tragedia? — wtrąciła łagodnie Gin. – Wszyscy poza Sasuke całkiem spoko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayu odchrząknęła znacząco i powróciła do formularza, odgarniając rude włosy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nielubiane postacie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacerta przed odpowiedzią pociągnęła spory łyk alkoholu, po czym już z lekkim brakiem ostrości rozejrzała się po pomieszczeniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Itachi, Deidara, Obito…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O Madaro, ona bluźni – El złapała się teatralnie za serce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szefowa za to miała minę jakby ktoś wbił jej igłę w pośladek. Albo jakby znów oglądała fragment Shippudena z edo tensei podczas którego Sasori NIE spotkał Sakury. A warto pamiętać, że zdaniem Szefowej było to bluźnierstwo największe.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—Nie musisz kontynuować odpowiedzi na to pytanie. Przejdźmy dalej… — Sayuri uparcie wbiła wzrok w kartkę, mając zapewne nadzieję, że biuro nie wyleci w powietrze jeszcze tego samego dnia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja tam sądzę, że już po ptokach – zawyrokowała El triumfalnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ulubione pairingi? – zapytała ignorując Eleine, ale jednocześnie nie patrzyła już na Lacertę ze wsparciem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— SasuSaku, SasuNaru, SasoSaku, NaruSaku, ShikaSaku – wyliczała na palcach, nie chcąc czegokolwiek pominąć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kiedy myślisz, że nie może być już gorzej, ona wymienia SasuSaku – Eleine wzniosła oczy ku niebu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mi tam pasuje – uśmiechnęła się Kropcia, grożąc koleżance drutem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Lubi SasuNaru, więc też wybaczam – stwierdziła Gin, uśmiechając się lekko pod nosem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Napisała ładne SasoSaku to można pominąć tę drobną niedogodność – dodała Sayu, stawiając zdecydowaną kropkę swoim fikuśnym długopisem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak zwykle, wszyscy przeciwko ARMY… najbardziej pokręcony ship jaki czytałaś z Naruto? – dodała El od siebie, wyraźnie zdeterminowana.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Musiała się przez chwilę zastanowić. Mimo grymasu niezadowolenia na twarzy Szefowej, odpowiedź na pytanie nadprogramowe byłaby w dobrym guście. W końcu Lacia nie bała się trudnych pytań, a mogłaby jakoś zatrzeć złe wrażenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hmmm… Sakura z Shikamaru – odparła niepewnie, nie będąc przekonaną czy można to uznać za dobrą odpowiedź.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Amatorszczyzna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja to uważam – zaczęła bojowniczo Lacerta coraz bardziej zachęcona przez alkohol – że Eleine to się za bardzo panoszy, jak na niebycie autorką Zbawienia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ja to uważam, że zapewniam ci pracę – odbiła Eleine, niezrażona komentarzem. – Poza Sayuri oczywiście – dodała, patrząc na rudą uspokajająco. – Niech Senpai się nie denerwuje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zaraz kończymy – obiecała Sayu. – Czego na pewno nie chcesz pisać?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Parodii i erotyków – odparła od razu Lacia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Usłyszała głośne prychnięcie. Gdzieś w oddali któraś z nich zaczęła przejmująco kaszleć. Lacia czuła się jak w scenie slow motion.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Słabo trochę… — odezwała się Sayu łagodnie. – My tu lubimy i jedno i drugie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Lacia życia nie zna, przecież takie są najlepsze – stwierdziła Eleine. – Już wiadomo, czemu zaginął jej formularz. Wszystkie za pierwszym razem dostałyśmy zawału. Pamięć nam się wyczyściła i nie ma. Lacia opowiada same herezje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A mi tam nie przeszkadza – odparła Gin. – Sama nie przepadam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Obojętnie… choć jakiegoś erotyka SasuSaku mogłabyś kiedyś napisać… — przyznała Kropcia nie patrząc jej w oczy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacia czuła się już powoli zmęczona. Tekst, który znajdował się na ekranie jej osobistego laptopa, zaczął niepokojąco tańczyć. </span><span style="font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie myśl o BTS na wrotkach. Nie myśl o BTS na wrotkach…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Daleko jeszcze? Muszę SasuSaku dla Kropy dokończyć – spytała Lacia, przytłoczona już z lekka towarzystwem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Złota dziewczyna – Kropa pokiwała głową z uznaniem, chcąc zapewne okazać jej swoje wsparcie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak tu trafiłaś? – padło kolejne pytanie z ust Sayuri.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przez bloga Szefowej o ItaSaku. Szefowa uznała, że piszę długie komentarze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ma rozdwojenie jaźni – zaśmiała się Eleine złowieszczo. – No zwariowała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie jest to najgorsze zaburzenie występujące u nas – westchnęła Sayu, nie spuszczając wzroku z kartki. Wiedziała, że nie musi tego robić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Eleine jakby skuliła się lekko w sobie, kierując nagle spojrzenie na niewielki ołtarzyk poświęcony BTS, który ni stąd ni zowąd przytargała kiedyś do biura i postawiła przy swoim stoliku. Upierała się, że to pozwala jej być bardziej skoncentrowanym na pracy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Ginny natomiast nieśmiało wyjrzała zza zeszytu, w którym skrupulatnie zapisywała swoje najskrytsze fantazje. Zapewne o Batmanie. Albo o Harrym Potterze. Albo o jednym i drugim. Gin w ogóle lubiła wszystko zapisywać. I musiała robić to nawet teraz, gdy przyszłość Laci wisiała na włosku. Prowadziła masę dzienniczków i gadała, że to się jej niby do pracy przydaje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A Kropa? Jak gdyby nigdy nic wciąż dziergała na drutach. Może i lepiej było by w tej sytuacji zagapić się dla odmiany w telefon. Ale problem był taki, ze nikt telefonu Kropy nigdy nie widział. Istniały podejrzenia, że w ogóle go nie ma, choć upierała się od zawsze, że jest inaczej. Lacia osobiście twierdziła, że rozwiązania są dwa. Albo cierpi na fobię telefonową i udaje, albo jest tajnym agentem i nie chce, żeby ktokolwiek ją namierzył. Lacerta obstawiała tę drugą opcję, choć zdania były podzielone.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Ostatnie pytanie – zaczęła Sayu uroczyście. – Serio uważasz, że się do tego nadajesz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jestem miła, uczynna i dotrzymuję terminów. Bardzo zorganizowana i umiejąca utrzymać samodyscyplinę – uśmiechnęła się szeroko, sama nie wierząc, że to powiedziała. Nagły chichot Eleine sprawił, że nie wytrzymała i obie zaczęły się śmiać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— MIŁA. TERMINOWA. UCZYNNA. TRZYMAJCIE MI SPF, BO NIE WYTRZYMAM.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayuri wraz z Kropcią oraz Gin spojrzały na nią tak, jakby powiedziała im największe kłamstwo na świecie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Z tą terminowością bym nie przesadzała – odchrząknęła znacząco Szefowa, składając podpis na dokumencie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ona teraz ma inne rzeczy na głowie niż jakaś tam praca – znów wcięła się El, wpatrując się w Lacertę z uśmiechem pełnym triumfu. — Malować się zaczęła. Przyłapałam ją w łazience.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— ELEINE! – krzyknęła Lacia wyraźnie zakłopotana.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamiast pisać o Sasuke woli kreski robić i sobie szczoteczkę do oka wkładać. W sumie, jak się nad tym zastanowię to ją rozumiem. Też bym wybrała próbę wydłubania sobie oka, zamiast wyobrażanie sobie tego gbura.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacerta zsunęła się powoli z krzesła. Była pewna, że gdyby El miała teraz cokolwiek, czym można by się powachlować, to by to uczyniła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W sumie masz coś wspólnego z Uchihami – kontynuowała El beztrosko. – Jest duża szansa, że oczy stracisz tymi swoimi eksperymentami. Masz teraz eyeliner w kieszeni, prawda?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez najmniejszych protestów wyjęła zawiniątko z bluzy. Niewielkie „przyrzędzie” do makijażu, zdawało się spoglądać na nią złowieszczo. Do teraz wspomnienie pędzelka w oku, wywoływało nieprzyjemne dreszcze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I jak ci idzie? – spytała Kropa tak czule, jakby chciała ją przytulić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Robię makijaż tak dobrze, jak Ginny robi pranie – wyrzuciła z siebie Lacia bełkotliwie, a w kąciku jej oczu, zaczęły zbierać się łzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No to klops – westchnęła Kropa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Szefowa machnęła tylko porozumiewawczo głową.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ej, wcale nie jest tak źle – odezwała się Gin, gwałtownie zamykając swoje zapiski. – To że czasem proszek…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ostatnio jak robiłaś pranie, zniszczyłaś mi bluzkę z napisem „OH DANNA” – warknęła Sayuri. – Dalej obowiązuje cię zakaz podchodzenia do pralki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gin wycofała się już nic nie mówiąc.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I to dlatego ci nie idzie pisanie? – spytała Sayu łagodnie. – Biedactwo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie tylko. Z chłopem mi się nie przelewa – mruknęła Lacia, ,mając ochotę znów się schować za kapturem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A co się stało? – spytała Kropa z przejęciem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacia zaczęła z przejęciem opowiadać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Niedawno świętowaliśmy rocznicę. Wiecie. Restauracja. Drinki. Hamburger. Tak jak to alkoholicy lubią najbardziej. Dochodzę do trzeciej bazy. Już zaczyna mi wszystko wirować przed oczami. Pomidor myli mi się z papryką. Ukochany maluje mi wąsy ketchupem. Jest idealnie. – Lacia zatrzymała się gwałtownie, obiegając spojrzeniem wszystkie współpracownice.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayu aż wygięła jej formularz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I nagle z głośników leci piosenka BTS. Nie wiem jakim cudem. Chłop do dzisiaj jakiś taki nerwowy. Stracił możliwość racjonalnego myślenia. W sumie mu się nie dziwię, ale nie wiem, jak to odwrócić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— On się przeobraża niczym motyl – powiedziała El entuzjastycznie. – Zobaczysz, będzie z nim lepiej. On odkrywa nową drogę – dodała, kładąc dłoń na piersi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ożeż – Sayu zasłoniła usta dłonią. – Jest gorzej niż myślałam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Niestety, Excel nie ma dla tego rozwiązania – zaprzeczyła Kropcia i zdecydowanie pomachała głową.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Może… niech zacznie prowadzić dziennik? Pozwoli mu to zrozumieć własne emocje po tym wydarzeniu – zaproponowała Ginny, znacząco zerkając na własny zeszycik. – Mnie to uczyniło lepszą osobą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wątpię – odparła Lacia, pociągając mocno z piersiówki. – Dziękuję Ci dobra duszyczko. Podrzucę mu taki z jakimiś samochodzikami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcesz może trochę wolnego? – zainteresowała się Szefowa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A to… wy nie chcecie mnie wyrzucić? – spytała zszokowana Lacerta. – Ostatnio strasznie zawodziłam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ciebie? Wyrzucić? Mózg sobie wygrzebałaś tym pędzelkiem do kresek – El westchnęła ciężko, zbliżając się powoli do jej biurka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To czemu byłaś dziś taka wkurzona na mnie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle atmosfera się zmieniła. Ginny spadł zeszyt. Kropcia zgubiła gdzieś swoje druty. Szefowa nerwowo przełknęła ślinę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— WY NIE UWIERZYCIE CO ANTY BTS NAPISALI DZISIAJ O ARMY.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dni mijały. Teksty się pisały. A członkinie czatu jak zwykle się w dramie pogrążały.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lacia kochała tę robotę. </span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="text-indent: 42.5197pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDUKrYXTLJmuR0xN9KnTNiIAGTAbDsplLP4pSEN4evTiEDW5oOBnBisQQrtQD6DLM8GMplySOOPkyKLvca7Vu56V1ercfJhnLgYtcVVSnva0PwZI-gCJnoooJZs03MxSpda4Jq-zCCZBo76vGN-c3vapNh_tExB5FoNxa_TAwowmN3Jeo4dSzWvEEmUQ/s796/pppppppppppppppppp.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="796" data-original-width="750" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDUKrYXTLJmuR0xN9KnTNiIAGTAbDsplLP4pSEN4evTiEDW5oOBnBisQQrtQD6DLM8GMplySOOPkyKLvca7Vu56V1ercfJhnLgYtcVVSnva0PwZI-gCJnoooJZs03MxSpda4Jq-zCCZBo76vGN-c3vapNh_tExB5FoNxa_TAwowmN3Jeo4dSzWvEEmUQ/w378-h400/pppppppppppppppppp.jpg" width="378" /></a></div><div style="text-align: center;"></div><br /><div style="text-align: center;"><span style="text-indent: 42.5197pt; white-space: pre-wrap;">Cześć i czołem! Czy podołałam wyzwaniu? Oczywiście, że nie, krótkie terminy nie są dla Laci XD Zrobiłam sobie osobiste, całkowicie autorskie pisz ponad sto godzin challenge zamiast czterdziestu ośmiu. Ale orangutan z mema w końcu mnie dopadł. Zastanawiałam się jeszcze nad płaczącym kotem, ale ta zrozpaczona, przerażona dziewczynka, przypomina jeszcze bardziej mnie przy pisaniu tej parodii :D Ale żeby nie było tak miło i przyjemne, to chciałabym też pomęczyć inne autorki. Co by też sobie troszkę pocierpiały za wciskanie mi tekstu komediowego.</span></div><div style="text-align: center;"><span style="text-indent: 42.5197pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div><div style="text-align: center;"><span style="text-indent: 42.5197pt; white-space: pre-wrap;"><b>WYZWANIE </b></span></div><span style="text-indent: 42.5197pt; white-space: pre-wrap;"><div style="text-align: center;"><span style="text-indent: 42.5197pt;">Otóż. KAŻDA z was ma za zadanie napisać tekst, który będzie opisywał śmierć i przedstawiał ostatnie tchnienie waszej ULUBIONEJ postaci. Jeśli postać zginęła w anime, wymyślacie jej wasz własny, autorski zgon. Im więcej cierpienia waszego i waszej ukochanej postaci tym lepiej. W oderwaniu od parodii pobawmy się w dramat. Nie musi być długie, bo to jednak coś dodatkowego, ale liczę na waszą kreatywność. Świat rzeczywisty albo shinobi. Emocje, ból, wiecie jak jest. Macie tyle czasu, w ile ja napisałam tę parodię, czyli cztery dni. </span></div><div style="text-align: center;"><span style="text-indent: 42.5197pt;">Kocham was :* </span></div></span><p></p>Lacerta http://www.blogger.com/profile/03478590137899027886noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-56318583159450086712022-04-21T15:21:00.005+02:002022-04-21T15:34:51.757+02:00🖤<div style="text-align: left;"><span id="docs-internal-guid-d75e1130-7fff-c39b-7f64-a681947f53c1"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sayuri siedziała za biurkiem, wpatrując się w ekran laptopa. Dopisała kolejne siedem zdań do shikadai x inojin z westchnieniem przywodzącym na myśl ranione zwierzę. Kiedy pisała o młodym Narze zawsze miała przed oczami Shikamaru. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uznając, że należy jej się nagroda, zaczęła przeglądać stare ficzkowe akta Zbawienia. Nagle to dostrzegła, element, który umykał jej do tego momentu. Był tak oczywisty, że chciała uderzyć otwartą dłonią w czoło. Cały czas czegoś brakowało do idealnego obrazu harmonii w biurze Zbawienia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Krropa, już czas!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdezorientowana Krropcia podniosła wzrok znad notatek. Siedziała w otwartej zakładowej szafie. To nie była kara, po prostu Temira pozbywając się ze swojego mieszkania nadprogramowych kanap, z rozmachu usunęła też każde krzesło z biura. Sayu siedziała na rozkładanym piknikowym taborecie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale-e na co? PRZECIEŻ PISZĘ, MÓWIŁAŚ, ŻE MAM JESZCZE CZAS.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie to. Kolej na Lacie. Ona także musi doznać “zbawienia”...</span></p><div><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div></span></div><span id="docs-internal-guid-91495e76-7fff-1929-efc3-5f4286fec2bf"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><b>TAK WIĘC, LACIA, WYZYWAMY CIĘ!</b></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz Ty musisz napisać swoją wersję prawdy, czyli kolejną część Zbaw nas od Zbawienia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Standardowo dajemy Ci 48 godzin. Widzimy się w sobotę 😈</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi7B_qgyAux8vDp7YDrY_l8gmJkLbBSq-79P9cm9nxOt2rR05t_G7HLrkNI_20INGMGBEtHonnolp_9x71vpG9stv9b1aLXwIfISxaLbOrrzIxMh9FNM9FHO8Zr9RQUlsTUjjOFhYaqc3Q057rb--Ss2NoJ7pfsyzIKja1m6nT95g9W2qQDZDlX6_tACQ" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="732" data-original-width="990" height="322" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi7B_qgyAux8vDp7YDrY_l8gmJkLbBSq-79P9cm9nxOt2rR05t_G7HLrkNI_20INGMGBEtHonnolp_9x71vpG9stv9b1aLXwIfISxaLbOrrzIxMh9FNM9FHO8Zr9RQUlsTUjjOFhYaqc3Q057rb--Ss2NoJ7pfsyzIKja1m6nT95g9W2qQDZDlX6_tACQ=w435-h322" width="435" /></a></div></span>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-18213512622067047072022-04-18T21:15:00.001+02:002022-04-18T21:20:18.185+02:00Zadziorna suczka [HidaSaku] dla Heir Hrush<p style="text-align: left;"></p><div style="text-align: center;"><blockquote>W huku eksplozji, otoczona paniką cywili i gryzącym pyłem, widziała pełne troski spojrzenie. Nie miała wyrzutów, że było w kolorze fiołków.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p> </p></div><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Wisząc na otaczającej ring linie, Sakura nie była w stanie myśleć. Jej otumaniony mózg mógł skupić się jedynie na kroplach potu, które formowały się na każdym skrawku ciała i chaotycznie spływały po nagrzanej skórze. Gdzieś w tle kołatało niemrawe pytanie; w jaki, graniczący z cudem sposób, uda się jej wydostać z przemoczonego sportowego stanika? Oczywiście, wiedziona promocją na black friday, kupiła w rozmiarze lekko za małym.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Westchnęła, choć zabrzmiało to bardziej jak jęk rannego zwierzęcia. Treningi z Gaiem zawsze kończył się wielkim bólem, połączonym z chorą, wręcz masochistyczną satysfakcją, przy której wyrwana z jej marzeń figura i żelazne pośladki były jedynie przypadkowym dodatkiem. Z resztą, choćby mogła i tak by z nich nie zrezygnowała.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">W pełni skupiona na uspokojeniu oddechu, zignorowała huk zamykanych drzwi i pisk gumowych podeszw na startym linoleum. Dopiero znajome chrząknięcie było w stanie oderwać ją od monotonnej czynności. Roztargniona zarzuciła przydługą jak na jej standardy kitką, z trudem wyginając szyję w stronę Shikamaru i stojącego za nim mężczyzny. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— O ile dobrze pamiętam, zakazałam tu wszystkim wstępu. Nawet tobie, Nara. — Chociaż jej głos był spokojny, nawet przy krótkim, urywanym oddechu, to widok intruzów mocno ją zirytował.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— A ja powiedziałem ci, że będę to respektować dopóki będziesz punktualna, Haruno. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Warknęła. Ociężale odepchnęła się od liny i przeszła w róg ringu, gdzie z wysłużonej torby sportowej wyciągnęła smartfon. Godziny jej ćwiczeń były świętością. A jednak, gdy odblokowała ekran i płynnym ruchem zabandażowanego palca dotarła do kalendarza, obok treningu był blady kafelek innego spotkania. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Zniesmaczona zacisnęła wargi. Myślała, że już wyjaśnili sobie niedorzeczność jego roszczeń, a jednak wpis w terminarzu był aż nazbyt jasny w odbiorze. Zupełnie go ignorując, spojrzała na kolejny zajęty termin i z pełnym sarkazmu triumfem wyłączyła ekran.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— I jestem. Spotkanie ze starszyzną zaczyna się za dwie godziny — oświadczyła z przekąsem, rzucając telefon na wystający z bagażu ręcznik. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Daruj sobie. Doskonale wiesz, że w obecnej sytuacji, każdy z twoją pozycją wymaga wzmocnionej ochrony. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— No to zwiększ liczbę patroli ANBU i daj mi wreszcie spokój. Chociaż i tak jest ich tak wielu, że są niedostrzegalni jak szczyny na śniegu. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Być może przeginała. W zasadzie już nie tylko naciskała mu na odcisk, lecz go wręcz bezczelnie ścierała, pozostawiając zajebiście bolesną i babrającą się ranę. Nie była jednak w stanie zachować spokoju i odpuścić, gdy wszyscy wokoło, nawet najbliżsi przyjaciele, zarzucali jej słabość. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Serio, dzieciaku? Po to mnie wyciagnąłeś z dziury, w którą mnie wpakowałeś? Jak chcesz zaruchać tę laleczkę, to wynajmij jakiś pokój. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Shikamaru nigdy nie było łatwo zirytować. Ale jakimś cudem, od kiedy stara koleżanka z Akademii została jego bezpośrednim przełożonym, ciśnienie podnosiło się mu częściej niż przy młodej Yamanace i skuteczniej niż po porannej kawie. Coraz mniej dziwił się, że Shizune zrezygnowała ze stanowiska, zaraz po abdykacji Tsunade, nie chcąc mieć nic wspólnego z jej młodszą uczennicą. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Wprawnym ruchem wyjął papierośnice z kamizelki. Wyciągnął papierosa, ostukał go o metalową ściankę, poprawiając rozkład tytoniu i zapalił. Gdy wypuścił gorzki dym z płuc, był gotowy na konfrontację. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Ryj, Hidan — warknął, posyłając mężczyźnie wściekłe spojrzenie. — A ty Haruno lepiej przełknij własną dumę i zrozum, że nie pozwolę kage wioski liścia na samowolne hasanie nie wiadomo gdzie i po co.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Sakura zmrużyła oczy jednak nie była w stanie skupić się na jego słowach. Poprawiając bandaże na nadgarstkach wpatrywała się w drugiego mężczyznę, który do tej pory wydawał się nieistotny. Hidan z Yugakure, jeden z czołowych członków grupy najemniczej Akatsuki. Zaginiony w bliżej nieokreślonych okolicznościach, stał teraz przed nią z głupawym uśmieszkiem i pełnym wyższości spojrzeniem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Dobra — wysyczała. — Dawaj go tu. Pokaże ci, że wcale nie potrzebuje prywatnej ochrony — dodała, nie zwracając uwagi na podejrzanie zadowolone spojrzenie Nary. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Uuu. Konkretna suczka, lubię takie. — Hidan nie potrzebował więcej. Dwa kroki wystarczyły, żeby znalazł się przy podwyższeniu i pewnym, płynnym ruchem przeskoczył przez liny lądując naprzeciwko kobiety. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Obserwując jego ciężki, powolny i nierozważny krok oraz nadmierną pewność siebie, była pewna, że do wygranej wystarczy jedynie niewielka ilość czakry oraz sprawnie wyprowadzony cios.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Zanim zdążył zaatakować, złudnie przeniosła ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Uginając lekko kolana, zaczęła kumulować czakrę w ramionach. Wystartowała, wybijając się z pięt. Powinna obserwować otoczenie, tak jak przez lata uczyła ją Tsunade, ale nie była w stanie oderwać spojrzenia od ironicznego uśmieszku na jego twarzy. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Pierwszy cios był krótki. Miał go rozproszyć. Ale mężczyzna z łatwością przewidział, a potem zablokował zarówno ten jak i kolejny, idealnie prosty. Gdy jej nadgarstek odbił się od jego przedramienia, zrozumiała, że dla niego to zabawa. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Cofnęła się, uzyskując lepszą pozycję do ataku. Przekierowała czakrę do nóg. Gdy się zbliżył, wyprowadziła fantomowy atak pięściami. Korzystając z jego bloku i chwilowej dezorientacji, posłała mu wzmocnione kopnięcie, które miękko wbiło się w ciało, przy donośnym chrzęście pękających żeber. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Uśmiechnęła się zwycięsko. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Po takim uderzeniu, każdy normalny ninja padłby na podłogę wymagając natychmiastowej interwencji medycznej. Ale ku przerażeniu Sakury, Hidan jedynie lekko pochylił się do przodu i zacisnął wargi, wydając z siebie jęk, zdecydowanie bliższy rozkoszy niż bólu. W następnej chwili, wykorzystując jej dezorientację, złapał ją za udo i pociągnął w swoją stronę, jednocześnie podcinając drugą nogę. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Upadła z uderzającym w jej godność, żałosnym hukiem. Płasko i boleśnie, przyjmując cały impakt uderzenia na plecy. Tracąc na oddech cenne sekundy, które on wykorzystał na przygniecenie jej własnym ciałem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Prychnęła, starając się dostrzec wyjście z tej sytuacji. Prawą rękę, która stanowiła podparcie, trzymał tuż przy jej policzku. Kolanem dociskał prawe udo, a lewą stronę blokował swoją wyprostowaną nogą. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Jedyną szansą było uderzenie go w rozorany bok. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Dostrzegając to, szarpnęła się uwalniając jedno ramię. Zanim jednak zdołała cokolwiek zrobić, Hidan po raz kolejny przejrzał jej zamiary. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Na-a. Nie radzę — oznajmił wesoło, zerkając w dół. Zdezorientowana spojrzała we wskazaną stronę i zobaczyła ostrze noża sprężynowego wycelowane idealnie między siódme i ósme żebro. Gdyby wbił go pod odpowiednim kątem, przeszedłby przez wątrobę i płuco, doprowadzając do perforacji. Wyjątkowo krwawa i paskudna rana. Niewdzięczna do leczenia nawet z jej umiejętnościami. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Nie powinieneś tego mieć — wysyczała, próbując wykręcić się spod jego ciężaru. Widząc jej niezdarne starania i irytację, zaśmiał się odrzucając głowę. Gdy się uspokoił, spowrotem nachylił się nad nią. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— No cóż. Zapamiętaj, że źli nigdy nie grają uczciwie — wymruczał. Srebrny łańcuszek, który wypadł zza jego dresowej bluzy, drażnił jej dekolt. Gorący oddech wywołał nieprzyjemny dreszcz, przebiegający od żuchwy po obojczyk. Zachłysnęła się, zirytowana słabością własnego ciała. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— To jak, Haruno? Akceptujesz nowego ochroniarza? — zakpił Shikamaru, który wszystkiemu przypatrywał się z niemałą satysfakcją. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Powieka Sakury zaczęła niebezpiecznie drżeć. W tym momencie nachętniej posłałaby swojego przyjaciela i jego przydupasa prosto w ręce piekielnej Kami. Powinni gnić pod stertami papierkowej roboty albo do końca świata niańczyć pierwszaki w Akademii. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Tak. A teraz odwołaj swojego kundla, żebym mogła iść się ogarnąć — odpowiedziała zgrzytając zębami.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Ależ twoje życzenie jest dla mnie rozkazem — oświadczył, gasząc resztkę peta o papierośnice. — Hidan. — Machnął głową. — Wstawaj, musimy jeszcze pogadać. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Kpiący uśmiech nie schodził mu z twarzy, gdy szybkim ruchem złożył nóż i schował go do kieszeni bluzy, a następnie wstał. Cmoknął przy tym w jej stronę, posyłając niemego buziaka. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Gdy tylko przestała czuć na sobie jego ciężar, naprężyła wszystkie mięśnie i zerwała się niczym oparzona. W milczeniu chwyciła za torbę i zeskoczyła z ringu, żeby jak najszybciej zniknąć w szatni. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Tylko nie każ na siebie czekać zbyt długo. To strasznie upierdliwe — rzucił Shikamaru, gdy go mijała. Zduszając serię przekleństwem, pokazała mu środkowy palec.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">* * *</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Jej zmysły szalały. Czakra sensora burzyła się od obcej, rozbuchanej sygnatury, przesmradzającej się z pokoju do pokoju. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Minęło kilka godzin odkąd wróciła do domu i zamknęła się w gabinecie, prześladowana obecnością osobistego bodyguarda. Dalej jednak nie mogła skupić się na leżących przed nią dokumentach. Ognisko cudzej czakry na jej prywatnym terenie było czymś, czego nie zaznała odkąd Sasuke udał się na swoją, godną pożałowania pielgrzymkę. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Co prawda od czasu, gdy została Hokage, smród ANBU i ich energii nie ustępował jej ani na krok. Jednak zamaskowani towarzysze przynajmniej starali się ją wyciszać. No i zawsze znajdowali się poza budynkiem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Tymczasem Hidan, ze swoją wyniosłością i nonszalancją stanowił niebezpiecznie żarzący się punkt na mapie budynku. Zachowywał się niczym pies, który pierwszy raz ma własny teren i musi okazać dominację, oznaczając każdy skrawek powierzchni swoimi feromonami. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Jego czakra, kroki, a nawet bezgłośne echo oddechu uderzały w jej zmysły niczym odpychające perfumy nielubianej ciotki. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Sasuke i tak pewnie by go nie zauważył — stwierdziła gorzko. Smutek mieszał się w niej z irytacją, a telefon i tak pozostawał milczący od tygodni. Jedyną, z resztą żałosną, formą komunikacji, były stonowane raporty, które co jakiś czas wysyłał do Hokage. Nie była pewna, czy w ogóle pamiętał, że jest nim jego żona.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">A i ten tytuł brzmiał sucho i obco w połączeniu z jego osobą. Coraz częściej wątpiła w słuszność używania go. W końcu wiązała ich jedynie przysięga, złożona w przeszłości tak mglistej i odległej, że wydawała się Sakurze jedynie sennym wspomnieniem. Na palcu nie było śladu obrączki, której zresztą nigdy nie dostała. Wachlarz Uchihów, o którym w poprzednim życiu tak zawzięcie marzyła, dziś skrywała pod płaszczem kage. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Bezsens — rzuciła w pustkę pokoju. Zbliżała się północ, a stos papierów nie zmniejszył się choćby o kartkę. Powinna zebrać się i iść spać, zamiast udawać, że pracuje aby ukryć się przed ochroniarzem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>W końcu wyszła z pomieszczenia, dziarskim krokiem zmierzając w stronę prywatnej łazienki. Choć w mieszkaniu od dawna była sama, nadal złudnie utrzymywała podział na sztucznie wydzielone strefy. Pokoje jej, Sasuke, sypialnie gościnne i inne przestrzenie użytkowe. Zupełnie jakby dalej wiodła normalne, nieco nowobogackie życie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Straciła impet, gdy idąc korytarzem wyczuła, że Hidan od kilku minut nie zmienił swojej pozycji. Miała nadzieję, że minie go, gdy będzie dokonywał kolejnego obchodu, a najlepiej wcale się z nim nie spotka. Niestety jego aura pozostawała bezlitośnie niewzruszona, a ona wcale nie zamierzała rezygnować z kąpieli we własnej wannie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Zdziwiła się, gdy zastała otwarte drzwi. Jeszcze bardziej, kiedy dostrzegła krwawe znaki nabazgrane na szarych kafelkach i klęczącego pośród nich mężczyznę. W lewej dłoni ściskał srebrny łańcuszek, który już wcześniej u niego widziała. W zasięgu prawej leżała znajoma kosa i zaskakującej wielkości, ubrudzony krwią szpikulec. Ortalionowy dres miał w całości rozpięty, a rękawy pociągnięte pod łokcie. Wstrzymując oddech, wpatrywała się jak jego skóra powoli czernieje i pokrywa się białymi plamami przypominającymi obrys kości. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Przeszkadzasz mi, kobieto — warknął, nawet nie patrząc w jej stronę. — Więc jeśli skończyłaś podziwiać moją klatę, to idź nałożyć maseczkę, czy co tam wy, babeczki lubicie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Zdezorientowana bezczelnością przestąpiła z nogi na nogę. W zasadzie sama nie wiedziała na co i dlaczego patrzy. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Co ty tu do cholery wyprawiasz? — zapytała odzyskując mowę. — O ile dobrze pamiętam, masz dbać o bezpieczeństwo kage, a nie przerabiać moją łazienkę na BDSMową świątynie do walenia konia.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Skrzyżowała ramiona i oparła się o framugę oczekując wyjaśnień. Hidan parsknął, niedowierzająco zerkając w jej stronę. Po chwili czerń ustąpiła z jego ciała, a on odsapnął ciężko i odwrócił się w jej kierunku.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Nie sądziłem, że kręcą cię takie rzeczy, laleczko. Postaram się zapamiętać. Chociaż po tym z jaką satysfakcją zmiażdżyłaś mi połowę żeber, mogłem się domyślić. — Zamilkł na chwilę, łapiąc głębszy oddech. — Niestety tym razem próbuje jedynie to naprawić. Ale nawet z błogosławieństwem Yashina nie jest łatwo. — Jakby dla potwierdzenia odsunął materiał bluzy, pod którym schowana była fioletowa plama sięgająca od pachy po krawędź spodni.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Sakura poczuła się winna. Zupełnie zapomniała o jego ranie, zwiedziona tym jak beztrosko zachowywał się cały dzień. Patrząc na siną skórę mogła sobie jedynie wyobrazić jak ogromny ból mógł temu towarzyszyć. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Idiota. Mogłeś od razu powiedzieć — warknęła. Wymijając jeszcze nie zaschnięte plamy krwii podeszła do umywalki aby umyć dłonie. — Ściągnij to — nakazała wskazując bluzę. Kątem oka dostrzegła, że chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili odpuścił. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Wycierając ręce klęknęła przy nim, aby mieć jak najlepszy dostęp do rany. Chociaż dłonie miała przyjemnie chłodne, widziała jak krzywi się, gdy dotyka poszczególnych miejsc, próbując rozeznać się w wyrządzanych zniszczeniach.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Była zafascynowana, jak przy tych obrażeniach był w stanie stać, nie wspominając nawet o chodzeniu. Przeanalizowała ilość czakry potrzebnej do leczenia i przygryzając wargę, rozpoczęła technikę. Zielona poświata otoczyła jej dłonie, rozlewając się po torsie pacjenta. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Wpatrywał się w nią zaciekawiony. Jak ktoś o tak destrukcyjnej sile może jednocześnie z taką delikatnością podchodzić do czegokolwiek? W pewnym momencie uniosła głowę chcąc skontrolować jego i napotkała zaintrygowane spojrzenie, od którego ciężko było się oderwać. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Jakim cudem ma tak cholernie fioletowe oczy? — zapytała samą siebie, nie zauważając, że mówi to głośno.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Hidan zaśmiał się, natychmiast krzywiąc od szarpnięcia w nadal jeszcze połamanych żebrach. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Odezwała się ta o różowych włosach — wymamrotał. Speszona straciła na chwilę skupienie. Lecznicza poświata zamrugała, na powrót przykuwając uwagę mężczyzny. Wciąż wpatrując się w nieznany Sakurze punkt uśmiechnął się zadziornie, a kobieta po raz pierwszy pomyślała, że zgodzenie się na prywatnego ochroniarza mogło nie być takim złym pomysłem.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">* * *</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— W Kiri są jakieś niepokoje. Krążą pogłoski o wojskowym puczu. — Shikamaru pobieżnie przejrzał kolejny raport, mrużąc zmęczone oczy. Odkładając go na jedną ze stert, zaciągnął się ledwo żarzącym papierosem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Wyślij Kakashiego — oznajmiła, nawet nie patrząc w jego stronę. Mężczyzna podrapał się po pokrytej kilkudniowym zarostem brodzie, nieprzekonany jej decyzją. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Jesteś pewna? Raczej nie będzie zadowolony, że pozbawiasz go wolnego. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Będzie tak samo niezadowolony, jak ty na każdym wyjeździe w Sunie. — Składając ostatni podpis na czytanym dokumencie, wreszcie oderwała się, aby rzucić przyjacielowi drwiące spojrzenie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Przez chwile milczał, wpatrzony w widok za oknem. W końcu wypuścił z płuc spore pokłady dymu.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Ah tak. Chyba faktycznie długo nie było tam żadnej misji dyplomatycznej. Upierdliwe. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Rozpisać ci delegację na ten czy następny tydzień? — rozbawiona przekartkowała kalendarz, udając, że wyszukuje najlepszy termin. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"> <span style="white-space: pre;"> </span>— A jak tam nowy ochroniarz? Spisuje się? — zagadnął dogaszając peta w popielniczce.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Zmieniamy temat, Nara? Czyżby pustynna księżniczka dała ci w kość?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Nie martw się. Nikt nie zadręcza mnie tak jak ty. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Udając wzburzenie rzuciła w niego zgniecioną kartką i wróciła do przeglądania najnowszych rachunków. Starała skupić się na kolejnych pozycjach jednak coś nie dawało jej spokoju.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— W zasadzie… Skąd ty go wziąłeś? Myślałam, że Akatsuki przestało działać lata temu. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Shikamaru odchylił się na krześle i posłał jej tajemnicze spojrzenie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Bo przestało. — Zaczął. — Tuż przed wojną rozpadli się i każdy poszedł w swoją stronę. Część wtedy przyłączyła się do Kabuto. — Przerwał na chwilę aby zapalić kolejnego papierosa. — Ale troche ponad rok wcześniej spotkałem go będąc na misji z Asumą. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Sakura zmarszczyła brwi nie do końca rozumiejąc. Jednak zanim zdążyła zapytać, mężczyzna dodał oschle.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Jego ostatniej misji. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Chcesz powiedzieć, że człowiek, z którym codziennie przebywam, zabił twojego mistrza? — Z niedowierzaniem przyjrzała się przyjacielowi. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Nara wzruszył ramionami. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Ale… To nadal nie tłumaczy jak przekonałeś go do tej pracy. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Hidan i jego partner okazali się na prawdę twardymi skurczybykami. Wtedy mówiło się, że Akatsuki to pojeby. Nie do zatrzymania. Ale tamta dwójka… To było coś zupełnie niewyobrażalnego. On okazał się zajebiście niezniszczalny. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Huh? Jak to?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Naszprycowaliśmy go wtedy ołowiem. Chłopaki zużyli kilka magazynków. A on jakby nigdy nic dalej gadał i obrzucał nas kurwami. — Zamilkł. Spuścił na chwilę głowę i potarł kąciki oczu. Odchrząknął. — Teraz pewnie nie wydaje ci się to takie dziwne, ale wtedy… W każdym razie. Asuma zginął. A oni jakimś cudem się wycofali. Dopiero kilka miesięcy później udało mi się go znaleźć. Unieruchomić, bo o zabiciu nie było mowy. I zamknąć w ośrodku mojego klanu, w górach.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— I tak zupełnym przypadkiem ostatnio stwierdziłeś, że będzie idealnym kandydatem do osobistej straży Hokage? </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Brzmi to niedorzecznie. Owszem. Ale koleś jest hardkorowym skurwielem i nadal pozostaje nieśmiertelnym najemnikiem. W obecnej sytuacji, gdy nie możemy być pewni komu ufać… No cóż. Opłacenie go nie wydawało się takim złym pomysłem. Z resztą. Jego nie obchodzi polityka. Zależy mu jedynie na możliwości mordowania w imię Jashina. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Tia… A skąd pewność, że nie złoży mnie w ofierze, gdy będę spać? — zapytała przesłodzonym głosem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Lubi cię — oświadczył dogaszając kolejnego papierosa. — Wtedy, na siłowni, spodobała mu się twoja hardość. No i wcale nie pasujesz do profilu jego ofiar.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Sakura spojrzała na niego z niedowierzaniem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Poza tym. Zabicie cię, z tą pieczęcią — wskazał brodą na fioletowy romb po środku jej czoła — wcale nie należy do najłatwiejszych. Biedak musiałby się sporo namęczyć zanim by zrozumiał, czemu leczysz każdy cios, który powinien być śmiertelny. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— No dzięki. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Ależ nie ma za co. — Wstał, tłumiąc potężne ziewnięcie. — Jeśli będziesz chciała wiedzieć więcej, w górnej szufladzie masz jego akta. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Jak zwykle pomyślałeś o wszystkim. — Sięgnęła po teczkę, nie do końca pewna czy chce poznać jej zawartość. — Zginęłabym bez ciebie — zironizowała, przeglądając kilka wystających z niej kartek. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. A teraz spadam. Skoro mam być w przyszłym tygodniu w Sunie, to muszę zarezerwować bilety na samolot. Jazda samochodem jest zbyt upierdliwa.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— I może jeszcze mam ci pozwolić wrzucić to w koszta? — Rzuciła w jego stronę, licząc, że ją usłyszy.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Jak zawsze! — krzyknął z korytarza. — Powinnaś się cieszyć, że w swojej wspaniałomyślności nie proszę o twój odrzutowiec — dodał machając jej na pożegnanie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Kretyn.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Słyszałem! </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Wywróciła oczami i wróciła do lektury. Informacje o jashiniście nie wybiegały znacznie od tego co powiedział Shikamaru. Jednostronne podsumowanie zawierało skrócony opis wykorzystywanego przez mężczyznę stylu walki i krótką adnotację odnośnie dwóch misji, gdy starł się z konohańskimi oddziałami. Jeszcze mniej zajmował opis jego wyznania. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Doskonałe wykorzystanie konohańskich podatków. Nie ma co — wymamrotała do siebie. Na zbłąkanej stronie znalazła dostrzegła listę zbrodni, o które go podejrzewano, jednak same nazwy niewiele jej mówiły. Masakra klanu Chinoike. Porwanie i morderstwo Yugito Nii. Atak na Świątynie Ognia i morderstwo głównego mnicha, Chiriku… </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Sapnęła docierając do zdjęć dokumentujących kilka z wymienionych zbrodni. Gwałtownie zamknęła teczkę i z hukiem wrzuciłam ją spowrotem do szuflady. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">W obecnej sytuacji przeszłość Hidana nie miała znaczenia. Był najemnikiem, robił to, za co mu płacili i był w tym zajebiście skuteczny. Niczym nie różnił się od niej samej, gdy w ramach drużyny siódmej, walczyła i zabijała, opłacana przez rząd Kraju Ognia. Miała tylko nadzieję, że ochraniając ją, będzie tak samo zawzięty. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">* * *</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Wstawaj. — Rzucenie w niego poduszką sprawiło jej większą satysfakcję niż sądziła. Chociaż raz złapała go pozbawionego czujności. Bawełniany materiał głucho uderzył o jego twarz i wylądował obok kanapy. — Musisz się przebrać. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Czyżby widok moich mięśni odrywał cię od pracy?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Nie odpowiedziała. Zamiast tego posłała mu godne politowania spojrzenie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Może i ten twój uliczny look sprawdzał się do tej pory. Ale dzisiaj mam kilka ważnych spotkań i nie mogę pozwolić, żebyś łaził za mną, wyglądając jak pospolity bandzior. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Wstając żałował, że przysnął na kanapie. Wszystko bolało go od miękkich poduszek i mrowiło od pobudzonego krążenia. W dodatku młoda kage zdawała się mieć aż nazbyt dużo radości ze złapania go pozbawionego czujności.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Idziesz? — rzuciła, będąc już na korytarzu. W odpowiedzi zdołał jedynie stęknąć, powłócząc nogami.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Nie pamiętała kiedy ostatni raz wchodziła do garderoby męża. Sasuke unikał domu od dawna, a jej tęsknota w końcu minęła nastoletnie stadium. Nie potrzebowała przesiadywać tu i wtulać się w jego bluzę, na próżno szukając męskiego zapachu, który już dawno zanikł. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Z impetem otworzyła drzwi i postawiła pierwsze, nagle niepewne, kroki. Minęło tak wiele czasu, a w środku nie zmieniło się nic. Rzędy garniturów nadal wisiały na prawej ścianie. Idealnie wyprasowane i pozbawione choćby jednego, zbłąkanego pyłku. Zapełnione butami regały oświetlały ciepłe, delikatne lampy. Koszule i tisherty tworzyły idealny przekrój pasteli i bieli.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— No no no — zagwizdał z uznaniem, zatrzymując się tuż za nią. — Wiedziałem, że mnie lubisz. Ale nie spodziewałem się takiej modowej wyprawki. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— To… mojego męża. — Ściśnięte gardło nie pozwoliło jej zabrzmieć tak sucho i obojętnie jakby sobie tego życzyła. Widoczny brak JEJ mężczyzny i obecność innego wydawała się nie na miejscu.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Nie żyje? — Hidan po raz pierwszy wydał się speszony. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Powiedzmy. — Sakura odchrząknęła i podeszła do jednego z wieszaków. — Nie zagląda tu od dawna. A nawet jak tu bywał, nie nosił większości z tych rzeczy. O, to powinno się nadać — oświadczyła rzucając w jego stronę casualowy, czarny garnitur i białą koszulę. — Tu masz bieliznę — wskazała na dolne szuflady. — Zegarki. Spinki do mankietów — dodała beznamiętnie, wysuwając zamaskowane pułki. Mężczyzna uniósł brew na widok wahających się na rotorach kilkunastu mechaników Rolexa, Pateka i Omegi. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Koleś musiał nieźle zaleźć ci za skórę, skoro tak po prostu mi to dajesz.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Jakby w ogóle miał to zauważyć… Tu jest łazienka, gdyby ta przy sypialni gościnnej była za daleko. — Zatrzymała się przy kolejnych drzwiach i przeliczyła coś na palcach. — Zaraz. — Odwróciła się i otworzyła kolejną szafkę. — O. Idealnie. — Uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła do mężczyzny. — Broń dostaniesz dzisiaj w biurze. Ale szelki czy kaburę możesz wstępnie wybrać już teraz. Uniwersalne, ramienne, udowe, na kostkę. Częstuj się. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Broń? No nareszcie. Już myślałem, że mam osłaniać cię własną piersią, a wrogów rozszarpywać zębami. — Zaśmiał się, dalej stojąc przy biżuterii. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Powiedzmy, że to dowód mojej dobrej woli i za… z resztą nie ważne. — Szybko zreflektowała się nad własnymi myślami. Zaczerwieniła się, widząc jego sarkastyczny uśmieszek. — Kabury są głównie na Beretty i Deagle, ale wątpię żebyś wybrał coś innego. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Uh. Zabolało. Aż tak nisko mnie cenisz?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Pośpiesz się. Nie mamy zbyt wiele czasu. Za czterdzieści minut muszę być w Kancelarii Hokage. — Wyszła nie czekając na odpowiedź. Sama musiała się jeszcze przygotować. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Nienawidziła dni, w których musiała się PREZENTOWAĆ. W dziesięciocentymetrowy szpilkach i obcisłych sukienkach, czuła się jak wystawowy pies, a nie głowa państwa. Nagle rozumiała irytację swojej mentorki, która trzymając za jaja zgraję niesfornych mężczyzn, musiała potulnie brnąć w prowe kłamstwa wymyślane pod publiczne. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Ułożyła włosy najlepiej jak potrafiłą. Nałożyła delikatny makijaż, bo tylko taki potrafiła zrobić sama, unikając krzykliwej katastrofy. Ino zawsze się z niej śmiała, że powinna dostawać dodatkową wypłatę za bycie jej osobistą wizażystką. Zupełnie jakby jej premia świąteczna nie obejmowała ekstra zera z tego powodu.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Wcisnęła się w burgundową sukienkę, poważną i idealnie kontrastującą z bielą jej służbowego płaszcza. Wślizgnęła się w obcasy. Już chciała wychodzić, gdy przypomniała sobie o dodatkach. Założyła pierwsze lepsze, złote kolczyki i skromny łańcuszek, którego zapięcie jak na złość nie chciało współpracować. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Może pomogę? — Podskoczyła, nie spodziewając się męskiego głosu tuż za sobą. Ciepłe dłonie musnęły jej palce zabierając biżuterię. Chwilę później poczuła ciężar naszyjnika na szyi. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Przygryzła wargę i przestąpiła z nogi na nogę krzyżując uda próbując stłumić porządanie. W nieźle dopasowanym garniturze, z rozciągniętymi żelem włosami i otoczony poprysznicową chmurą ciepła i apetycznego zapachu, Hidan był prawdziwym ciachem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Dziękuję. — Zbliżyła się, aby strzepnąć nieistniejące pyłki z klapy marynarki. Kątem oka uważnie sprawdzała jego reakcje. Fioletowe oczy zaintrygowane śledziły każdy ruch jej dłoni, więc poprawiła kołnierzyk koszulki. Po chwili namysłu rozpięła w niej dodatkowy guzik. — Doskonale. Możemy iść. — Odskoczyła od niego uśmiechając się zadziornie i wymaszerowała z pokoju, łapiąc w locie torebkę. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">* * *</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre;"><span style="font-family: Arial;"> </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Sasuke do cholery! — Jej drżący głos przepełniony był bezsilną wściekłością. — Jesteś moim mężem. Mężem pieprzonego hokage! I powinieneś tu być! </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Milczenie było aż nadto wymowne. Nie zamierzała czekać aż usłyszy jego niezdecydowane, lub co gorsza, zirytowane chrząknięcie. Odkładała już słuchawkę, gdy dotarły do niej ostre słowa. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Nic nie obiecuję — oświadczył i rozłączył się, nie czekając na jej odpowiedź. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Kurwa.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Podniosła się, gwałtownie biorąc zamach. Słuchawka poleciała z impetem w stronę drzwi, które właśnie się uchyliły, i o milimetry minęła głowę Hidana.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"> — Wszystko… w porządku? — Dostrzegając resztki komórki na podłodze i roztargnienie kobiety, wszedł do środka nie czekając na pozwolenie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Słyszałeś? Oczywiście, że tak. Przez niego zawsze wychodzę na idiotkę…</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Mężczyzna nie wydał się przejęty zasłyszana konwersacją. Stojąc z rękami skrzyżowanymi przed sobą, niczym rasowy bodyguard, milcząco wzruszył ramionami. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Uchiha tak mają. To skończone skurwysyny.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Tia… — Zastukała nerwowo palcami o blat. Sięgnęła po stojące na skraju biurka wino i nalała do opróżnionego przed chwilą kieliszka. Trzymając go za nóżkę przechylała w różne strony, przyglądając się jak światło lampy przebija się przez szkarłatny płyn. W końcu niepewnie uniosła wzrok w jego stronę. — A ty… Skąd właściwie to wiesz?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— W Akatsuki był jeden. Snob. Arogant. Zawsze uważał się za lepszego. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Przytaknęła bez przekonania. Faktycznie, mgliście kojarzyła słowa Sasuke o bracie najemniku. Wzdychając odstawiła alkohol. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">W milczeniu przeszła przez pokój i stanęła na przeciwko lustra.Przeczesała falowane dziś włosy. Obróciła się, analizując własne kształty.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Powiedz mi. Co jest ze mną nie tak? — zapytała wpatrując się we własne odbicie. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Absolutnie nic. — Oświadczył, stając tuż za nią. — Szczeniak nie wie co traci. — Dodał, a ona dostrzegła w tafli jego twarz. Chciała się odwrócić, spojrzeć w stronę mężczyzny, jednak powstrzymał ją w połowie ruchu. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>Gorąca dłoń otarła się o jej szyję, zatrzymując na szczęce. Zmusiła się, aby uciekający wzrok osiadł na ich lustrzanej kopii. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"> <span style="white-space: pre;"> </span>— Powinnaś się bardziej cenić — wyszeptał nachylając się tuż nad jej uchem. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Zamarła. W lustrze obserwowała jak powoli unosi wolną rękę i kładzie na jej biodrze. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Jesteś piękna. — Kontynuował, przesuwając dłoń wyżej, na brzuch i wsuwając jej pod koszulę. — Zadziorna. — Dodał, przygryzając skórę pod uchem. Nie spuszczał przy tym wzroku z odbicia jej zielonych oczu. — Władcza. — Szarpnął koszulą, a delikatny materiał ustąpił i rozerwał się. — Niszczycielska. — Ścisnął prawą pierś, boleśnie wykręcając sutek. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Zachłysnęła się powietrzem, gdy ta sama dłoń znikąd wsunęła się za linię majtek.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"> — I… zajebiście napalona — oznajmił zadowolony, przesuwając palcem między jej lepkimi wargami. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Jęknęła. Zaskoczona chciała się cofnąć, ale jedynie naparła plecami na gorący tors. Pośladki miękko odbiły się od męskiego krocza, gdzie przed lekki, garniturowy materiał była w stanie doskonale wyczuć jego wzwód.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Nie mogła myśleć. Jego dłoń przysłoniła nabrzmiała łechtaczkę. Drażniła drobnymi ruchami palców. Trzymał ją w garści i wcale jej to nie przeszkadzało. Gdy uszczypnął jej wzgórek długo i boleśnie, zapiszczała. Wzniosła się na palce, opierając się o niego coraz bardziej. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Przymknęła powieki przytłoczona bodźcami, a w odpowiedzi usłyszała wściekły warkot. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Patrz na mnie — wycharczał zmieniając chwyt. Wreszcie uwolnił jej szczękę. Przeniósł ramię pod pachę by móc ją stabilniej trzymać i zacisnął palce na szyi. Gdy otworzyła na powrót oczy, zamruczał zadowolony. — Grzeczna suczka. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Kilkoma szarpnięciami ściągnął z niej spódnicę i wilgotne majtki. Wpatrując się jak duża, męska dłoń gładzi ją, a pojedyncze palce powoli znikają między wargami, jednocześnie nie sięgając jej wnętrza. Potrzebowała jedynie krótkiej stymulacji by osiągnąć orgazm. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Chciała krzyczeć. Jęczeć i wić się ale mocny chwyt kompletnie blokował jej ruchy, co tylko bardziej ją podniecało. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Bardzo dobrze. — Klepnął ją w tyłek i wymasował pośladek. — Chcesz więcej?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Mhmm — przytaknęła nie do końca zdolna do artykułowania dłuższych słów. Zadowolony przeniósł w stronę tarasowych drzwi. Przycisnął ją do szyby i pociągnął biodra aby seksownie wypięła pośladki. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Zobaczą nas — wysapała, otrzeźwiona kontaktem z zimnym szkłem. Oparła dłonie o framugę, chcą się odepchnąć ale on nawet nie drgnął.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— I co z tego? — zapytał dociskając ją mocniej. Zanim zdążyła się zastanowić, usłyszała brzdęk klamry i poczuła jak wrzący penis wsuwa się między jej pośladki. — Więc? — wysapał do jej ucha. — Czy mam przestać?</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span> — Nie! Nie… — jęknęła prężąc się i napierając na niego. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Tak myślałem — stwierdził wchodząc w nią gwałtownie.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">* * *</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;"><br /></span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Wyryta w litej skale twarz Siódmej Hokage, jej własna twarz, rozprysła się w momencie, gdy kończyła swoją przemowę. W pierwszej chwili pomyślała, że firma eventowa przedwcześnie odpaliła pokaz sztucznych ogni, który po zmroku miał uświetnić rocznicowe obchody stolicy. Dopiero po chwili dotarło do niej, że niebo skryło się za grubą warstwą powybuchowego kurzu. Wstrząsnął nią dreszcz, gdy dziesiątki obcych ognisk czakry, zmaterializowały się na pograniczach miasta.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Rozglądając się, w huku eksplozji, otoczona paniką cywili i gryzącym pyłem, dostrzegła skrawek czarnego płaszcza, znikający zapewne w poszukiwaniu źródła ataku. Nawet nie spojrzał w jej stronę. Nie sprawdził, czy nic jej nie jest. I serdecznie wątpiła, że była to kwestia wiary w jej umiejętności. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Widziała też pełne troski spojrzenie. Nie miała wyrzutów, że było w kolorze fiołków. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Hidan doskoczył do niej szybciej niż była w stanie zorientować co się dzieje. Garnitur, który jeszcze chwilę temu był idealnie czarny, teraz zlewał się z szarością jego włosów. Szorstka dłoń otarła jej czoło i zatrzymała się na policzku. Druga, sczerniała od aktywowanego, przeklętego jutsu, ściskała teleskopowy szpikulec, w pełni gotowa do ataku. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Wszystko w porządku? — Jego choć spokojny i ostry głos, podbity był nutą troski, której nie spodziewała się po nim nawet po tym co między nimi zaszło .</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">— Tak. Teraz już tak — oświadczyła, kurczowo łapiąc jego przedramię.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Dopadnę gnoja, który to zrobił. — Odsunął się, wypatrując rywala wśród panikującego tłumu. Jednak silny chwyt kobiety powstrzymał go przed postawieniem choćby kroku. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px;"><span style="white-space: pre;"> </span>— Nie. Jesteś potrzebny tutaj. Jesteś potrzebny… mi.</span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Wyzierająca z jej oczu determinacja, nie dała mu szansy na dyskusje. Chociaż z niesmakiem przyjął ograniczenie swoich morderczych zapędów, to zafascynowany przyglądał się jej uwolnionej pieczęci i smakował otaczające ją pokłady czakry. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 6pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space: pre-wrap;">Nareszcie mógł sprawdzić, do czego tak naprawdę jest zdolna ta zadziorna suczka. </span></span></p><div style="text-align: justify; text-indent: 48px;"><br /></div><div><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 11pt; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre;"><br /></span></div><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgYiK9nfx22ooMK8wMvYvU7CvqU2a2bbyjH3xJBBZexr6bAy7Fqyd3k7rTmK-74lX4CzhRyJIHGvU6U2PNpDdJKT84amaI4vcCchsMxbRfSnVfr9zigWZFB1QNpi7UwAovAy15PbWJ48sqr8z2naV5IQWkpYIZQT2ob9zaX9Yqv99c4nu7UWCo_4sm7=s474" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="470" data-original-width="474" height="317" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgYiK9nfx22ooMK8wMvYvU7CvqU2a2bbyjH3xJBBZexr6bAy7Fqyd3k7rTmK-74lX4CzhRyJIHGvU6U2PNpDdJKT84amaI4vcCchsMxbRfSnVfr9zigWZFB1QNpi7UwAovAy15PbWJ48sqr8z2naV5IQWkpYIZQT2ob9zaX9Yqv99c4nu7UWCo_4sm7=s320" width="320" /></a></div><br /><p style="text-align: center;">Droga Hair! Jest mi strasznie głupio i przykro, że tyle musiałaś oczekiwać na nagrodę. Mam nadzieję, że mimo wszystko było warto i jesteś zadowolona z efektu końcowego. Zarówno świat jak i paring od początku skradły moje serce w tym zamówieniu i nie byłam w stanie oddać go nikomu.</p><p style="text-align: center;">Nie ukrywam, że z chęcią kiedyś powróciłabym do tej historii, bo sama jestem ciekawa co dalej mogłoby się wydarzyć :D Może nastąpi to nawet szybciej niż myślicie!</p>Krropciahttp://www.blogger.com/profile/06115597317870750419noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-49937249205885942722022-03-24T23:48:00.004+01:002022-03-25T23:58:54.315+01:00Opowieść o pewnym Lalkarzu [SasoSaku] dla Sayuri<p><span style="font-family: arial; text-align: justify; text-indent: 56.7333px;"></span></p><blockquote style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial; text-align: justify; text-indent: 56.7333px;">Sakura mimowolnie cała pokraśniała, gdy doszła do końca wiadomości. To był piąty liścik z kolei, ale pierwszy, w którym Lalkarz wspomniał o ewentualnym spotkaniu.</span></blockquote><p></p><span><a name='more'></a></span><span id="docs-internal-guid-822d5d91-7fff-305e-8a6d-698ac1253b98"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><br /></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 43pt; white-space: pre-wrap;">Sakura była zmuszona działać w ukryciu i metodycznie. Z początku ją to bawiło, ale skoro nie umiała – jak zwykle – powiedzieć niejakiej pannie Yamanaka, żeby spadała na drzewo, to kombinowanie okazało się czymś z goła koniecznym. Rozejrzała się więc ostrożnie dookoła i uznając, że nikt jej nie obserwuje, wkroczyła do gabinetu z duszą na ramieniu. Stukot niewielkich obcasów, stanowczo zbyt głośno odbijał się od szpitalnych korytarzy. Zamknęła drzwi na klucz, przeklinając głośny, wysłużony zamek. W tym przybytku wszystko było zrobione po taniości. Zapaliła światło, a następnie odwróciła się.</span></p><span id="docs-internal-guid-04f3ffba-7fff-5c91-2c32-f60f94385170"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znów to samo. Nie wiedziała kto to robi, jak i dlaczego, ale bardzo często, gdy przychodziła do pracy, znajdowała na biurku kwiaty. Ne byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że do każdego choćby najmniejszego podarunku, dołączony był list. Sakura przyłapała się na tym, że to na parę zdań nakreślonych ręcznie czeka najmocniej.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak było i tym razem, gdy pod bukietem fiołów znalazła skrupulatnie złożony papier. Jej serce od razu przyspieszyło. Czym prędzej usiadła na swoim ulubionym, choć trochę już rozlatującym się krześle obrotowym. Przytknęła kartkę do nosa. Pachniała fiołkami tak jak się tego spodziewała. Adresat zawsze nasączał wiadomość zapachem podarowanych kwiatów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drżącymi rękami rozłożyła wiadomość, przebiegając po niej szybkim spojrzeniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dzień dobry,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mam nadzieję, że mój dzisiejszy podarunek Ci się podoba. Możesz sporządzić z nich napar, dodać do sałatki czy ciasteczek, albo zrobić bezę. Wszystkie te opcje smakują wręcz obłędnie. Musisz koniecznie spróbować! Na samym końcu napiszę przepis na moje ulubione ciasteczka z fiołkami, jeśli miałabyś ochotę. Bardzo lubię te kwiaty, są cudowną dekoracją, nieprawdaż? W ciężkich chwilach pomogą także zwalczyć ból głowy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A teraz coś, czym pragnę się pochwalić z całego serca. Dostałem tę pracę, o której wspomniałem Ci Kochana w poprzednim liście. Teraz mógłbym podpisywać się jako LALKARZ, dokładnie tak – z samych wielkich liter. Miło utrzymywać się teraz z czegoś innego poza sprzedawaniem swoich kukieł na Ebayu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Też kiedyś chciałem związać swoje życie z medycyną. O specjalizacji mówiłem Ci w którejś z poprzednich wiadomości, może pamiętasz. Możliwe, że gdybym wciąż się przy tym upierał, pracowalibyśmy teraz w jednym miejscu. Jednak niczego nie żałuję. W życiu warto czasami postawić wszystko na jedną kartę. A Ty, jesteś szczęśliwa, Sakura?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Muszę przyznać, choć to dość odważne posunięcie, że pisanie do Ciebie daje mi pewną wewnętrzną wolność. Nie sposób wyobrazić sobie czegoś piękniejszego. Ten moment, gdy myśli płyną, nabierając ostatecznego kształtu. Jest w tym jakaś magia, choć osobiście obrałem raczej ścieżkę zaszczepiania życia w rzeczy martwe. Być może kiedyś wszystko Ci pokażę. O ile oczywiście zechcesz się ze mną spotkać. Na takie propozycje przyjdzie jednak odpowiedni czas.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trochę rozmarzony,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Lalkarz</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura mimowolnie cała pokraśniała, gdy doszła do końca wiadomości. To był piąty liścik z kolei, ale pierwszy, w którym Lalkarz wspomniał o ewentualnym spotkaniu. Dostawała podarki od niego raz w tygodniu (czasem do pracy, a kiedy indziej do skrzynki pocztowej). Nie wiedziała w sumie jak się z tym czuć. Czekanie na krótkie wiadomości powodowało u niej nastoletnią wręcz ekscytację, ale czy byłaby w stanie podążyć z tym wszystkim dalej? Zgodnie z początkowymi słowami na końcu kartki znalazła przepis na fiołkowe ciasteczka. Niestety… tak jak zawsze nie uświadczyła choćby skrawka adresu zwrotnego. Szczerze żałowała, że nie może do niego napisać. Lalkarz jednak w każdej, choćby krótkiej wiadomości, przemycał o sobie jakieś informacje. Skrupulatnie je więc kolekcjonowała, chcąc ułożyć sobie w głowie obraz mężczyzny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mimo że minęło już pięć tygodni dalej nie rozszyfrowała, jakim cudem kwiaty dostawały się do jej gabinetu. Nie przychodziły przecież pocztą, ktoś je po prostu podrzucał. A z liścików które dostawała, mogła wywnioskować, że wielbiciel nie pracował w szpitalu. Ani teraz ani nigdy wcześniej. Czyżby ściany miały uszy?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drżącymi rękami sięgnęła do schowka pod biurkiem, gdzie przetrzymywała wszystkie wiadomości od swojego cichego wielbiciela i szybko wróciła do pierwszej z nich. Była już lekko wytarta (ponieważ każdą czytała niezliczoną ilość razy), a tusz się mocno rozmazał. Dalej jednak potrafiła dostrzec zgrabne, kaligraficzne wręcz pismo świadczące o dbałości i przywiązaniu do szczegółów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Witaj nieznajoma,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Choć może i znajoma, kto wie? Roże wydają się dość sztampowe, jednak wziąłem te różowe, specjalnie, żeby bardziej do Ciebie pasowały. Nie daj się zwieść pozorom. Kwiaty są świetne, żeby zrobić z nich herbatę czy dodać do konfitur. Nadają się również do ciast i tortów (napiszę Ci jakiś przepis na dole). Im ciemniejsze, tym ich smak zdaje się intensywniejszy. Uważam, że najlepiej rozpocząć przygodę od bladoróżowych.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Długo zastanawiałem się czy napisać. Doszedłem do wniosku, że łączy nas wiele. Miałaś ochotę zrobić kiedyś coś szalonego? Ja czuję, że zaraz serce wyskoczy mi z piersi. Obserwuję Cię od dawna… boże, przed napisaniem tego nie sądziłem, że brzmi to aż tak tragicznie. Niemniej żywię nadzieję, że jeszcze tej wiadomości nie podarłaś.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wydajesz mi się osobą milą, ciepłą, mądrą oraz ambitną. Choć dość samotną. Nie zrozum mnie źle, też jestem samotny. Nie dysponuję zbyt dużą ilością wolnego czasu. Na początku kroczyliśmy dość podobną ścieżką. Jestem wiec w stanie zrozumieć bolączki, z którymi się zmagasz. Przynajmniej mam taką nadzieję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cóż mogę o sobie powiedzieć? Jestem zaintrygowanym, uważnym obserwatorem z dość nietypowym kolorem włosów, ale zakładam, że Tobie raczej nie będzie to przeszkadzać. Oboje upodobniliśmy się do róż. Uznaj je więc za zaproszenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dowiem się, jeśli moje wiadomości nie będą mile widziane. Nie bój się, nie bywam nachalny, gdy dostrzegam niechęć. Pracuj więc spokojnie i liczę, że wykorzystanie kwiatów w kuchni, uznasz za ciekawy pomysł. Zdajesz się lubić eksperymenty.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trochę zestresowany,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lalkarz</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pamiętała, co się stało, gdy dostała tę wiadomość wraz z różami. Ino potwornie się wściekła. Co prawda liścik wydawał się trochę nietypowy, a pomysł dodawania kwiatków do jedzenia jeszcze bardziej, ale i tak reakcja Yamanaki była grubo przesadzona. W pełni rozumiała, skąd się bierze troska przyjaciółki. W końcu jej dawny obiekt westchnień, niejaki Sasuke nie okazał się do końca normalny i ostatecznie przez brawurową jazdę samochodem zginął wgnieciony w drzewo. Jednak mimo tych tragicznych wydarzeń Sakura doszła do wniosku, że Ino jest zwyczajnie niesprawiedliwa. A sama wiadomość choć dziwna, budziła w Haruno przyjemne emocje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gorzej było, gdy na swoją skrzynkę pocztową otrzymała paczuszkę z kwiatami lipy oraz mieszanką goździków. Podobno dobre jako herbata na przeziębienie i dodatkowo bardzo aromatyczne. Ino uparła się wówczas, że Lalkarz opycha jej jakieś prochy i chce od siebie uzależnić, niczym wytrawny dealer.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No i co to w ogóle za podpis? Lalkarz? Jak psychopata jakiś. Ty weź Sakura lepiej uważaj, bo ja widziałam program o facecie, który wabił swoje ofiary urokiem osobistym, a potem mamił wszystkich mocnymi dragami. Kolejno zabijał, potem kroił na członki, aby następnie z powrotem łączyć je za pomocą strun od pianina. Lalkarz brzmi pojebanie. Może gość chce posiadać osobistą armię zombie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ignorowała wizje blondynki, przynajmniej się starała, dopóki nie przyśniło się jej, jak tajemniczy Lalkarz wykorzystuje ją niczym marionetkę, a ona w tym samym czasie pracuje w lodziarni i sprzedaje lody z dodatkiem kwiatów cukinii. Swoją drogą otrzymała je przy trzecim liście z informacją, że najlepiej smakują obsmażone w cieśnie ala naleśnikowym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zbudziła się wówczas zlana potem oraz z bardzo negatywnymi myślami. Mimo wszystko mieszankę ziołową zaparzyła, dzięki czemu okazała się wyjątkowo oryginalna i smaczna. Nic nie potrafiła poradzić na to, że mu ufała. Przynajmniej nie w momencie, gdy jego porady i przepisy okazywały się tak trafione i całkowicie zdobywały serce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaczęła pragnąć Lalkarza na swój sposób, wyobrażając sobie mega przystojnego, namiętnego oraz idealnego kochanka. Posiadał perfekcyjną figurę oraz wyraźnie zrysowany zarysowany sześciopak. Nie dysponował ani gramem zbędnego tłuszczu. Jego ciało w wyobrażeniach było niczym wyrzeźbione boską ręką. Miał długie, smukłe palce, zdolne zaspokoić ją gdzie oraz kiedy tylko pragnęła. Głos wydobywał z siebie niski, a gesty prezentował stanowcze, które swoim impetem całkowicie zniewalały. Nie potrafiła się do teraz zdecydować czy włosy miał bardziej białe, czy pomarańczowe, pamiętając, że ich kolor pozostawał niecodzienny. Niczym roża. A może były czerwone? Mimo że mógł mieć różowe włosy, tak jak ona, nie umiała sobie tego wyobrazić. Pozostawał wysoki, groźmy oraz nieodgadniony. Idealny we wszelkich fantazjach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przy każdym z tych liścików oczami wyobraźni kreowała mężczyznę pożerającego ją wzrokiem. Perfekcyjnego niczym Sasuke, a być może jeszcze bardziej bliskiego ideałowi, choć wydawało się to niezwykle trudne i przy tym groteskowe.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lalkarz, tak przerażający, a jednocześnie tak pobudzający jej wyobrażenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zacisnęła uda, mimowolnie wydając z siebie ciche westchnienie. Niestety rozmarzenie spowodowało, że wystraszyła się pukania do drzwi. Nagłe wyrwanie ze świata zadumy sprawiło, że uderzyła kolanem o blat biurka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Otrzeźwiała natychmiast, porzucając zamiar ponownego przeczytania listu, który pojawił się jako drugi. Przeklęła cicho pod nosem, pocierając miejsce uderzenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sakura, jesteś tam? – usłyszała głos Yamanaki, odbierając znów donośny stukot. – Może wybrałabyś się ze mną na zakupy do centrum?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Westchnęła ciężko, wiedząc, że nie może za bardzo odmówić. Skierowała harde spojrzenie w stronę drzwi, po czym odkrzyknęła:</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jest jakaś specjalna okazja?! – spytała poirytowana, nie podnosząc się z miejsca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zabieram cię na imprezę w weekend! – odpowiedziała blondynka. – Nawet nie próbuj się wymigiwać – odkrzyknęła z werwą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pracuję! – odparowała, wpatrując się uporczywie w kolejny list. Tak bardzo chciałaby wrócić myślami do zniewalającego Lalkarza. Wiadomości od niego zawsze poprawiały jej nastrój.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Masz wolne w sobotę wieczorem i całą niedzielę. Nawet nie wpisano Ci rezerwy. Widziałam!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z drugiej strony, może faktycznie mogłaby się trochę zabawić? Tęskno spojrzała na bukiet fiołków. Będzie musiała wstawić je do wody. Listami zajmie się później, przecież znała je już niemal na pamięć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura lubiła zakupy z Ino, jednocześnie przypominając sobie za każdym razem czego w nich nie cierpi. Blondynka owszem znała się na modzie, umiała doradzić, przy czym zawsze pozostawała brutalnie szczera, ale jej entuzjazm odpalający się praktycznie już w drodze na zakupy, sprawiał, że Sakura nie umiała za nią nadążyć. Mózg Ino pracował na najwyższych obrotach, kreując najlepsze zestawy torebek, butów oraz sukienek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Musisz wybrać coś zielonego na wyjście. Intensywny szmaragd będzie ci pasował zarówno do oczu jak i do włosów – zakomunikowała niczym żołnierz, nawet na nią nie patrząc. Z ekspresją tajfunu brała do ręki kolejne wieszaki, a jej oczy przesuwały się to na prawą to na lewą stronę, nieustannie poddając ciuchy analizie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Do włosów? – zdziwiła się Sakura, biorąc między palce jeden różowy pukiel, trochę już zmyty. – W sumie to nie wiem…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie będzie się gryzł. Wręcz przeciwnie podbije ich kolor – odpowiedziała wciąż skupiona na podjętej wcześniej czynności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ostatecznie łaziła z Ino przeszło trzy godziny, aby kupić dopasowaną sukienkę przed kolano w kolorze soczystej zieleni. Miała odsłonięte plecy, za to nie posiadała dużego dekoltu. Sakura była przyjaciółce niezwykle wdzięczna. Młoda lekarka mimo upływu lat nie pozbyła się kompleksów na punkcie drobnego biustu. Ino poleciła jej do tego czarne wiązane szpilki sięgające nieco powyżej kostki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura nie zdziwiła się, gdy ujrzała Yamanakę w błękitnej kreacji. Nieco bardziej odważnej z głębokim dekoltem oraz sporymi rozcięciami na udach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dla kogo się stroimy tak właściwie? – zagadnęła Sakura, obciągając lekko sukienkę i nie mogąc oderwać spojrzenia od własnego odbicia. Widziała jednak kątem oka, jak blondynka pakuje do torby białe koturny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dla siebie – odrzekła nieco zbyt szybko. – Mówiłam już, że zabieram Cię na imprezę w weekend.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura wetknęła ciężko. Gdyby nie Ino, ciągle siedziałaby w biurze. No i nie miałaby czego zrobić z pieniędzmi, uznała po zobaczeniu ceny na metce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cześć Sakura,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mam nadzieję, że roże Ci się spodobały. Dziś dla odmiany i w celu ujawnienia nieco ekscentrycznej natury, dołączam kwiaty lipy z mieszanką goździków. Możesz zrobić z nich naprawdę świetną herbatę. Idealnie sprawdza się na przeziębienie, wielokrotnie testowałem na sobie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jest środek nocy, a ja stwierdziłem, że muszę napisać do Ciebie kolejną wiadomość, mimo że od pierwszej nie minęło wiele czasu. Siedzę właśnie przy świecy (przy takim oświetleniu zawsze łatwiej zebrać myśli) i zastanawiam się, co sądzisz. To stresujące bardziej niż myślałem. Nawet zakopanie się w bezpiecznej przystani i oddanie sztuce, nie uspokaja całkowicie mojej duszy. Choć muszę przyznać, że od bardzo dawna tak dobrze i sprawnie nie pracowało mi się w drewnie. Projekt na którym teraz się skupiam, może być najlepszym do tej pory. O ile oczywiście nie opuści mnie natchnienie, a palce nie odmówią posłuszeństwa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jako lekarz musiałaś ukończyć Akademię Medyczną. Z perspektywy czasu stwierdzam, że to bardzo odpowiedzialne i ograniczające zobowiązanie. Brak tam miejsca na wyrażanie siebie, a co najgorsze, brak miejsca na jakikolwiek błąd czy zawahanie. To chyba nie dla mnie. Choć kiedyś być może myślałem inaczej. Tym bardziej ogromnie Cię podziwiam. Zgaduję, że nie zawsze jest łatwo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy porzuciłem pewne drogi, trochę wyluzowałem i ruszyłem z prądem. Mimo że to też nie zawsze prosta ścieżka. Brak w niej jakiekolwiek stabilności, ale mi to nie przeszkadza. Przynajmniej mogę doświadczać siebie wciąż na nowo, słuchając kojącej muzyki w blasku świeć i zastanawiając się co aktualnie robisz. Czy Ciebie również czasem męczą koszmary?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trochę zamyślony,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lalkarz</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Witaj Sakura,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Widziałaś wcześniej kwiaty cukinii? To dość niepozorna roślina. Postanowiłem Ci je sprezentować, uznając to za dość oryginalne. Kojarzą mi się z moją świętej pamięci babcią. Obsmażała je w cieśnie naleśnikowym. Mimo że z początku podchodziłem do tego dość niechętnie, okazały się niesamowite. Zostawię Ci przepis. Tradycyjnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Moje wiadomości chyba są dla Ciebie miłe. Podpowiada mi tak przeczucie. Piszę więc dalej, czując, że powoli staje się to rutyną, która przywołuje całkiem pozytywne odczucia. Mam nadzieję, że patrzysz na to w ten sam sposób.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niedawno była kolejna rocznica śmierci mojej babci. Nie brzmi to zbyt pozytywnie, owszem. Ale zdążyłem przywyknąć do tej myśli. To właśnie ona zaszczepiła we mnie artystyczne zapędy. Gdyby nie babcia byłbym teraz w zupełnie innym miejscu. Paradoksalnie to jej postać popchnęła mnie również do studiowania medycyny, a potem robienia specjalizacji z toksykologii. To czy ostatecznie ją skończyłem, niech pozostanie moją słodką tajemnicą. Mówiłem Ci, że mamy trochę wspólnego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lubię też szyć i jeździć na rowerze… obie rzeczy nie brzmią zbyt męsko, ale już trudno. Naprawdę to lubię, choć o własnych ciągotach wolałbym opowiedzieć Ci na żywo przy aromacie słodkiej, ananasowej herbaty. Ją też uwielbiam swoją drogą. Herbatę ogólnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wielokrotnie zastanawiałem się, czy uprawiasz jakiś sport, choć jestem świadom, że bycie lekarzem nie ułatwia niczego. Osobiście wolę pozostać przy rowerze. Kiedyś kumpel namówił mnie na wspinaczkę górską. W wyniku upadku złamałem nogę i to aż w trzech miejscach. W tamtej chwili bardzo pragnąłem być z drewna, w którym dłubię na co dzień. Przynajmniej by nie bolało. Niestety nie da się tak stworzyć człowieka. Jeszcze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trochę rozbawiony,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lalkarz</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiadomość druga i trzecia od Lalkarza. Sakura przeczytała je ostatni raz poprawiając swoje, choć krótkie, to jednak niesforne włosy. Spryskała się ulubionymi perfumami. Poprawiła sukienkę, oglądając się uważnie w lustrze. Teksty od mężczyzny zawsze poprawiały jej humor oraz wywoływały pozytywną energię. Oczywiście nie mogła przyznać Ino, że wciąż je czyta. Blondynka zdecydowanie się sprzeciwiała temu „szaleństwu”. Nie było jednak w tym nic złego, prawda? Im częściej Sakura o tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Yamanaka jest zwyczajnie zazdrosna. Sama od dłuższego czasu nie mogła poszczycić się żadnym adoratorem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura parsknęła z wyższością mimo że nikt nie mógł ujrzeć tej reakcji, a następnie chwyciła czarną kopertówkę. Niemal gotowa do wyjścia usłyszała dzwonek do drzwi. Wiedziała, że to na pewno Ino. Zawsze po nią przychodziła, żeby upewnić się, iż Haruno pewno się nie rozmyśli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W ostatniej chwili chwyciła w dłonie liścik numer cztery, po czym upchała go do torebki. Po raz kolejny zamierzała przeczytać je wszystkie. Poza tym czuła, że mogą jej się przydać słowa otuchy na tej „imprezie”. Ino potrafiła po pijaku stać się doprawdy specyficzną osobą. Miała nadzieję, że tym razem się nie pokłócą i będzie całkiem normalnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Głośna muzyka, krzyki, ostre światła, tłumy – na co dzień nie odnajdywała się zbytnio w tych klimatach. Gdy jednak potrzebowała szybkiego resetu i zapomnienia powyższe czynniki spełniały całkiem nieźle swoje zadanie. Misją numer jeden na dzisiejszy wieczór było jak najszybsze zamówienie mocnego drinka dla siebie oraz Ino. W dobrym wychowaniu leżało postawienie pierwszych procentów biedniejszej koleżance. Tym bardziej, że wiedziała iż ta odwdzięczy się po kilku głębszych. Jednak aby dostać się do miejsca upojenia, gdzie anioł – potocznie zwany barmanem – rozdawał ambrozje, musiała najpierw przepchać się przez tłum ludzi. Będąc trzeźwym i wciąż nieśmiałym zadanie to okazało się zgoła krępujące. Na poznawanie ludzi i pijackie konwersacje przyjdzie czas później.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po pierwszych kilku łykach Sakura poczuła wyraźnie, jak schodzi z niej cały stres oraz napięcie. Wreszcie odetchnęła pełną piersią. Cudowne uczucie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zaraz idziemy potańczyć! – krzyknęła Ino po kilkunastu minutach od wejścia, mimo że siedziała zaraz obok niej. – Trzeba rozruszać stare stawy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pewnie – odpowiedziała z lekkim uśmiechem Sakura, podnosząc się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nawet lubiła tańczyć, mimo że nie miała w tym jakiegoś dużego doświadczenia. Czuła się wolna i anonimowa, szczególnie w tłumie zupełnie przypadkowych, a przy tym pijanych ludzi. Mogła choć na chwilę zapomnieć o ciążących na niej obowiązkach i śmiać się głupio, szturchana co jakiś czas przez rozszalałą Ino. Przyjaciółka nie dość, że zdawała się mieć opinię ludzi w głębokim poważaniu, jeszcze bardziej od Sakury, to zaczynała tańczyć z wszystkim chłopakami, którzy nawinęli jej się pod rękę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Postawisz jeszcze jednego? – zapytała zziajana blondynka, gdy wróciły do baru po upłynięciu trzech kawałków. – Potem moja kolej – dodała, poklepując ją po ramieniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Okej – machnęła ręką. – Umowa stoi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Nie chciała kłócić się z Ino. Przyjaciółka miała zdecydowanie słabszą głowę od niej samej, ale nic nie mogło odwieźć jej od wcześniej podjętych zamiarów. Haruno nie martwiła się jednak zbytnio. Wiedziała, że jakiś przystojny dżentelmen – i to raczej nie jeden – wyrazi chęć pomocy błękitnookiej niewieście, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Zawsze tak było.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mimo tańców oraz wyczuwalnego już wyraźnie alkoholu Sakura poczuła jednak, że coś odciąga jej uwagę od zapomnienia. Ostatni liścik, które nie zdążyła sobie jeszcze odświeżyć. Czwarty. Zdawał się niemal namacalnie palić wnętrze jej torebki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po co właściwie wzięła go ze sobą? Czy nie mogła choć raz uciec od swoich wyimaginowanych fantazji i po prostu żyć rzeczywistością? Kto by pomyślał, że ktoś taki jak ona, szanowany lekarz, będzie wolał karmić się marzeniami. Ino okazywała ogromną dezaprobatę wobec tego wszystkiego, coraz częściej Sakura chciała przyznać jej rację. Mimo że wciąż jeszcze tego nie zrobiła. Nie oficjalnie. Tym bardziej w nocy, gdy myśli Sakury wędrowały nie tam gdzie powinny, wyobrażając sobie boskiego amanta. Jak bardzo mogła się rozczarować, gdy wreszcie go ujrzy?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Słuchasz ty mnie w ogóle? – krzyknęła Ino, szczypiąc ją w ramię. – Komunikowałam ci właśnie zajebiście ważną rzecz. Mianowicie… widziałam Deidarę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I co w związku z tym? – zapytała Sakura sącząc drinka przez słomkę. Głośna muzyka nie była jeszcze taka zła, ale błyszczące się neony zawsze po czasie wywoływały u niej ból głowy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No jak to co? – spojrzała na nią jak na wariatkę. – Zaczęłam się z nim spotykać jakiś czas temu, a on właśnie bez mojej wiedzy siedzi sobie w tym samym klubie! – dodała krzyżując ręce na piersi. – I jeszcze z kimś przyszedł!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ty mówiłaś mu że wychodzisz? – spytała Sakura, unosząc jedną brew. – Torebka z ukrytym w niej liścikiem, zaczęła wręcz palić udo lekarki. Pokręciła się więc na krześle. – Muszę do łazienki, zaraz wracam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zaczekaj! – złapała ją stanowczo za nadgarstek. – Oczywiście, że mu mówiłam, a on nijak na to nie zareagował.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Skoro tak, to możliwe, że chciał ci zrobić niespodziankę. Nie zdradzałby cię przecież w miejscu, w którym wie, że może cię spotkać – wzruszyła ramionami. – Idź się z nim przywitaj, a ja zaraz do was dołączę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Słysząc ostatnie wściekłe sarknięcie blondynki oraz stukot jej obcasów, odwróciła się w stronę parkietu. Przejść przez niego o tej porze, okazało się wyzwaniem. Ludzi przybywało coraz więcej. Gdy się to jednak udało, odetchnęła pełną piersią, czując, jakby właśnie pokonała niebezpieczną, wysoką, wzburzoną falę. Znalezienie Ino w tym tłumie graniczyło z cudem. a dodatkowo niebotycznie musiała skorzystać z toalety.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy się w końcu w niej znalazła, szybko skorzystała. Po wyjściu z kabiny oraz umyciu rąk, stwierdziła, że będzie dobrze zostać jeszcze chwilę. Osunęła się więc plecami po rozkosznie zimnej ścianie, która natychmiast wywołała dreszcze na odsłoniętych plecach. W głównej sali panował niemiłosierny gorąc. Mimo tłumów, łazienka pozostawała względnie pusta, pozwalając na moment oddechu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drżącymi rękami, wyciągnęła czwarty liścik z torebki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dzień dobry Sakura,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na początek proszę, żebyś wybaczyła mi dwie rzeczy; pierwsza jest taka, że mam dzisiaj dla ciebie tylko stokrotki. Możesz je dodać do sałatki, są całkiem niezłe, choć człowiek nie wespnie się dzięki temu na wyżyny kulinarnych umiejętności. Tym razem nie podam ci żadnego przepisu, gdyż kreślę tę wiadomość w pośpiechu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drugą rzeczą, którą chcę, abyś potraktowała łagodnie – muszę ci powiedzieć, że jesteś oszałamiająco piękną kobietą. Widziałam Cię dziś w sklepie, dosłownie przed momentem. Kusiło mnie, żeby podejść, lecz obie nogi wmurowało mi w posadzkę warzywniaka. Dość kretyńsko musi wyglądać zauroczony i unieruchomiony mężczyzna z marchewką w lewej ręce. Osobiście uznałem, że nie był to właściwy dzień na zapoznanie. Tym bardziej, że wyglądałaś na zdenerwowaną. Mimo to mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziś mam rozmowę o pracę w pewnym miejscu. Trzymaj kciuki, bo jeśli się uda, spełni się jedno z moich największych marzeń. Nie wytrzymam i wycałuję Cię na najbliższym zakręcie. Taki będę szczęśliwy. Myślę, że masz się czego bać, bo jak już za pewne się domyśliłaś jesteśmy sąsiadami, a Ty dodatkowo miałaś na sobie obcisłą sukienkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wybacz, że dziś tak krótko, ale plotę strasznie od rzeczy. Przepraszam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bardzo rozentuzjazmowany,</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lalkarz</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie czytała tej wiadomości pierwszy raz, a jednak wciąż wywoływała u niej miły skurcz w podbrzuszu. Czy pocałunki Lalkarza naprawdę mogły okazać się tak przyjemne, jak sobie to wyobrażała? Pragnienie, żeby poznać jego adres, że czasem sprawiało jej fizyczny ból. Musiała przyznać, że jak na dość ostrożnego i subtelnego amanta, wybrał sobie genialny sposób na dręczenie jej. Czasami miała ochotę krzyknąć z frustraci oraz nieokiełznanej ciekawości. Lalkarz posiadał takie piękne, zadbane, lekkie pismo. Niczym prawdziwy poeta.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Westchnęła cicho, odchylając głowę do tyłu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zgubiłaś się. To męska toaleta – usłyszała nagle nad swoim uchem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Była tak skoncentrowana, że nagłe wyrwanie z zamyślenia, spowodowało wypuszczenie liścika z ręki. Nowoprzybyły mężczyzna spojrzał na karteczkę z niemałym zaciekawieniem, po czym uniósł brew do góry.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kochanek?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego obecność w zaledwie kilka sekund stała się przytłaczająca. Sakura wstała jak tylko mogła najzgrabniej po kilku drinkach i zgarnęła pośpiesznie zgubę. Niestety podłoga nie okazała się wzorem czystości, więc ze smutkiem zorientowała się, że liścik jest lekko wilgotny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie twoja sprawa – odburknęła. – Już sobie idę – dodała z dumą obciągając zieloną sukienkę. Mężczyzna prawie zobaczył jej majtki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poczekaj, Ino kazała cię znaleźć – usłyszała za swoimi plecami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odwróciła się wyraźnie zaskoczona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przed sobą ujrzała mężczyznę nieznacznie niższego od siebie. Na głowie miał burzę czerwonych włosów, które choć krótkie, sterczały mu każdy w inną stronę. Mimowolnie skierowała spojrzenie na jego oczy, uznając, iż nie jest w stanie ustalić ich koloru. Tania jarzeniówka oświetlająca łazienkę sprawiała, że raz wydawały się ciemno, a raz jasnobrązowe. Był wyraźnie delikatnej, wręcz chłopięcej budowy. Sakurze wydawało się, że wystarczy lekkie uderzenie z jej strony, żeby złamać go na pół. Tej obserwacji przeczył jednak głęboki oraz zmysłowy głos, posiadający w sobie jakąś wdzięczną nutę, który za każdym razem wydobywał się z jego dość wąskich, choć zgrabnie nakreślonych ust. Nieważne ile by wypiła, ale na bank nie miała do czynienia z nastolatkiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czekając na reakcję Haruno niedbale wytarł ręce o jasne jeansy i poprawił czarną koszulkę, na którą naszyto czerwone chmury w białych obwódkach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dużo wypiłaś – wypalił, czym przerwał jej letarg.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak to Ino kazała mnie znaleźć? – zapytała zdenerwowana, ignorując wcześniejszą dość chamską uwagę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przyszedłem z Deidarą. Kłócą się teraz, więc dostałem zadanie, żeby cię odszukać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura poczuła nagłe zawroty głowy. Szybko chwyciła za grzbiet nosa. Przybysz sprawiał wrażenie, jakby był gotów ruszyć na ratunek. W ostatniej chwili jednak zrezygnował. Zmarszczyła brwi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Skoro spełniłeś swoją misję, to powiedz chociaż jak ci na imię – westchnęła zrezygnowana, kierując się w stronę lustra. Miała ochotę ochlapać twarz wodą, gdyby nie fakt, że nałożyła dziś dużo makijażu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sasori Akasuna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sakura Haruno.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wiem – odpowiedział szybko. Spięcie w jego głosie sugerowało, że nie zamierzał tego zrobić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura znów odwróciła się do mężczyzny. Budził w niej coraz większą konsternację.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ino mi powiedziała – wzruszył ramionami, wpatrując się niedbale w swoje adidasy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chodźmy do nich – zawyrokowała, pośpiesznie chowając trochę już pognieciony i wilgotny liścik do torebki. Czuła się wyjątkowo nieswojo z tym, że jakiś obcy facet przyłapał ją na czynności tak wyjątkowo intymnej. – W zamian za „ratunek” pozwolę ci postawić mi drinka – dopowiedziała, chcąc dodać sobie trochę odwagi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Łaskawa pani – odpowiedział, kłaniając się teatralnie. Nie wydawał się jednak ani trochę zaskoczony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ile ty masz w ogóle lat? – wypaliła, nie mogąc się powstrzymać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Absolutnie nic w nim nie grało. Wygląd, wzrost, ton głosu, sposób w jaki się wypowiadał, to wszystko stanowiło elementy układanki, które nijak zdawały się do siebie pasować. A jednocześnie właśnie to sprawiło, że odwróciła się znów, aby na niego spojrzeć, choć szła przodem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Trzydzieści dwa – odparł niezrażony. – Nie martw się, nie ty pierwsza uznałaś mnie za dziecko. Babcia od zawsze mawiała że czas się dla mnie zatrzymał – dodał, jego glos przez chwilę wydał się Sakurze mechaniczny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamrugała powiekami, chcąc pozbyć się tego dziwnego wrażenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ino zapewne już cię nienawidzi. Jesteś niższy i wglądasz młodziej od niej – parsknęła rozbawiona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori był dziwakiem. Uznała tak praktycznie już na samym początku, gdy jawił jej się jego zupełne przeciwieństwo Deidary. W momentach, kiedy blondyn przekrzykiwał się i co chwilę licytował o jakieś głupoty z nowopoznanymi ludźmi, Sasori po prostu siedział spokojnie sącząc swojego drinka i roztaczając wokoło aurę kompletnej obojętności. Mało mówił, a wyczyny kolegi kompletnie nie robiły na nim wrażenia. Zamiast tego uważnie lustrował otoczenie, jakby chciał zapamiętać rysy twarzy wszystkich mijanych ludzi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co jakiś czas przyłapywała go również na wpatrywaniu się w nią. Było to o tyle krępujące, że natychmiast po zarejestrowaniu tego faktu, zapłonęły jej policzki, choć szczerze wolała to zrzucić na alkohol. Sasuke również wielokrotnie lustrował ciało Haruno bez słowa, spojrzeniem gotowym wypalić dziurę w brzuchu. Ale to był przecież Sasuke. Do tej pory tylko na niego tak reagowała. Oczywiście jeśli liczyć mężczyzn spotkanych w rzeczywistości. O reakcjach które wywoływał w niej Lalkarz wolała wówczas nie myśleć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie żeby ich porównywała Uchihę z Akasuną. Pewnych podobieństw mimo wszystko nie dało się zignorować. Mimo wszystko na plus premia wiał fakt, że Sasori z pewnością częściej się uśmiechał, miał weselsze oczy, a jego podejście choć dziwne, budziło ciekawość zamiast lęku czy niechęci.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ładna sukienka – usłyszała nagle, w momencie gdy Ino z Deidarą gdzieś zniknęli. Sasori wziął swojego drinka w dłonie, po czym zajął dotychczasowe miejsce Ino obok niej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dziękuję? – zaskoczyła się. Nie mogła wyjść z podziwu nad tym, jak wszystkie słowa wypowiadał niemalże w ten sam, pozbawiony emocji sposób. – Ty też wyglądasz całkiem nieźle, ta koszulka…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sam ją uszyłem – przerwał, co wydało się Sakurze trochę niegrzeczne. – W ogóle lubię tworzyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przytaknęła głową w zamyśleniu. Musiała znów napić się drinka. Co z dziwny człowiek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam dwie lewe ręce do szycia, zawsze wychodzi mi krzywo – wzruszyła ramionami, zerkając na niego ukradkiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Współczuję więc twoim pacjentom – odparował w taki sposób, że znów poczuła się dotknięta, a jednocześnie nie mogła powstrzymać parsknięcia wywołanego rozbawieniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ty zawsze jesteś taki kąśliwy? – zaśmiała się nerwowo, dając my kuksańca w żebra.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tylko kiedy jestem zestresowany – wypalił, zabijając ją całkowicie własną szczerością. – W ogóle nie wiem co powinienem zrobić – dodał, dopijając resztkę drinka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A czym się denerwujesz? – podjęła temat zakładając nogę na nogę. – Kumplując się Deidarą powinieneś już przywyknąć do wielu dziwnych, a przy tym spontanicznych sytuacji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Deidara jest nie do zniesienia, ale lubię go, bo tylko on nie czepia się mojego charakteru. No a ty jesteś piękna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">O mały włos nie zadławiła się własnym drinkiem, udało jej się jednak zachować klasę. Spojrzała na towarzysza szeroko rozwartymi oczami, choć ze względu na półmrok chyba tego nie zauważył. No i znów wpatrywał się w sufit.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dziękuję? – musiała wyglądać wyjątkowo głupio, lecz nic nie potrafiła poradzić na to, że każde słowo wypowiedziane z jego ust, w jakiś sposób wyprowadzało z równowagi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kupię ci drinka – powiedział wstając.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie zapytał. Po prostu stwierdził fakt.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura wirowała, a wraz z nią wszystko inne, gdy tyko próbowała wstać od stołu. W gardle za to zaczął jej towarzyszyć kwaśny smak wymiocin. Mimo to przysięgła sobie ponad wszystko inne, że nie będzie rzygała. Gdzieś w tle zabrzmiał dziewczęcy śmiech Ino, która od dobrych kilku minut zamiast krzesła postanowiła korzystać z kolan Deidary, a do tego co jakiś czas wpijała mu się ustami w szyję. Na ten widok Sakurę zemdliło jeszcze bardziej. Opadła bezwładnie na kanapę, uznając, że choćby świat płonął, to się nie podniesie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sasori jest zbyt skromny. Do teraz się nie pochwalił, że teatr lalek przyjął go w swoje skromne progi – usłyszała krzyczącego Deidarę. – Jesteśmy tu też dlatego, żeby świętować jego sukces!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamknij się, bo cię zabiję – głos Sasoriego brzmiał niesamowicie poważnie, a mimo to wciąż ożywiony blondyn tylko się zaśmiał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ty mnie ciągle zabijasz – wzruszył ramionami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakurze ta informacja coś mówiła. Pozostawała jednak na tyle pijana, że łączenie jakichkolwiek faktów wymykało się spod kontroli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Teatr lalek? – powtórzyła w zwolnionym tempie. – Jesteś artystą? – zagadnęła, patrząc na mężczyznę zamglonym spojrzeniem. – To super.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dziękuję – odparł, choć mimo otępienia dostrzegła w jego głosie nutę zdenerwowania. – Ale to nie jest nic takiego. On przesadza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co jeszcze robisz? – odwróciła się energicznie w stronę Akasuny, przez co praktycznie upadła na jego tors. – Boże, przepraszam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez słowa pomógł jej złapać równowagę i oprzeć się o kanapę. W głowie Sakury znów zawirowało. Ino głośno się zaśmiała z powodu tej niezdarności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Struga lalki i nimi gra. Wyśmienita sprawa, musisz to zobaczyć. W teatrze będzie wymiatał – stwierdził z dumą, sprawiał wrażenie, jakby chciał poklepać przyjaciela po ramieniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamknij się, Dei! – warknął Akasuna z wyraźną złością w głosie. – Po prostu się już zamknij.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Lalki? – gdzieś przez gwar i snopy światła zarejestrowała głos Ino. – To trochę brzmi jak ten wariat, co do Sakury liściki wysyła – usłyszała w głosie blondynki wyraźną pogardę. – Gdybyście wy to widzieli…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— On nie jest wariatem! – krzyknęła lekarka, starając się wstać, przy czym znów się zatoczyła. – Jesteś niesprawiedliwa! I perfidnie zazdrosna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Między całą czwórką zapadła niezręczna cicha. Ino zmarszczyła gniewnie brwi, ale poddała się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Obie jesteśmy zbyt najebane żeby się bić – parsknęła, wsadzając sobie wymownie krakersa do ust. – Z tego miała wyjść podwójna randka, a nie walki w kisielu. Ale jak wytrzeźwiejemy, to ci przywalę – obiecała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rób sobie co chcesz – odwróciła się wymownie od Yamanaki. – Nie obchodzi mnie to odkąd, tak bardzo w dupie masz moje szczęście.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja się po prostu o ciebie martwię. Co to za pseudonim Lalkarz? Nie oglądasz telewizji?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale on taki nie jest… on… i tak byś nie zrozumiała – westchnęła ciężko Sakura.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ej dziewczyny – Deidara zabrzmiał uspokajająco. – Serio, uważam, że to nie miejsce na takie sprzeczki. Przyjaźnicie się od dziecka, bez przesady. – Wziął Ino w ramiona, po czym przytulił ją do siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura poczuła się w tamtej chwili strasznie niezrozumiana oraz bez jakichkolwiek sił. Spojrzała na towarzyszącego jej Sasoriego. W oczach mężczyzny ujrzała błysk, którego wcześniej nie dostrzegła. Zdawał się dokładnie analizować sytuację. Przygryzł jedną z warg. Powstrzymywał się od powiedzenia czegoś, widziała to wyraźnie. Zaraz jednak wrażenie to zniknęło. Sasori na powrót przybrał nieprzenikniony wyraz twarzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mam o co być zazdrosna – ciągnęła Ino. – Mój chłopak pracuje w szpitalu – objęła go za szyję, dając nieporadnego buziaka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No tak, ale jest ledwie salowym i myje podłogę w moim gabinecie – Sakura czknęła głośno, zaraz potem wstrzymując powietrze, żeby przestać. – Nie żebym miała coś do tego, ale żadne wyróżnienie. A przyznał ci się do tego, że ma słabość do materiałów wybuchowych?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sakura… – Ino podniosła się, zaczynając wygrażać jej palcem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ino, doprawdy nie trzeba – zaczął uspokajać ją blondyn. – Nie chcę was potem rozdzielać – dodał, pociągając ją za nadgarstek, żeby znów usiadła na jego kolanach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Idę do domu – zawyrokowała Sakura, podnosząc się chwiejnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poczekaj, odprowadzę cię – zaoferował Sasori, szybko podnosząc się z miejsca i dopijając alkohol praktycznie w biegu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wkurwienie jednak w Sakurze wygrało. Musiała stamtąd wyjść. Nieważne jakim kosztem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Było zimno, gdy opuściła progi klubu. Chłód późnego wieczoru od razu przebijał się aż do kości. Mimo wszystko nie zamierzała skapitulować, więc hardo zmierzała do przodu. Mieszkała w dość dużym mieście, więc całkowicie niezależnie od pory dnia, co chwilę była zmuszona mniej bądź bardziej zgrabnie wymijać kolejne osoby. Na szczęście wszędobylskie oświetlenie pięknie wskazywało Sakurze najlepszą drogą do domu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Nagle poczuła dotyk czyjeś dłoni na ramieniu. Z racji zamroczenia alkoholem odwróciła się szybko i bez zastanowienia zamachnęła dziarsko, mierząc prosto w nos napastnika… trafiła jednak na pustą przestrzeń, smagając ledwie zimne powietrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Masz szczęście, że jesteś niski. Zawsze walę do góry – powiedziała nieco bełkotliwie w kierunku Akasuny. Zaraz jednak pozwoliła objąć się ramieniem w geście wsparcia i podzielenia ciepłem. – Kurewsko zimno – szczęknęła zębami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mówiłem, że cię odprowadzę – przypomniał, patrząc dyskretnie na przysłoniętą włosami twarz. – Z taką mobilnością zaliczysz solidną glebę na najbliższym zakręcie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura prychnęła rozbawiona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak zwykle milutki – stwierdziła gorzko, w tym samym czasie wlokąc powoli nogę za nogą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak jak i ty w momencie wypominania mi wzrostu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To ty zacząłeś być niemiły.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wybacz. Mówiłem, że to ze stresu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamilkli na chwilę, idąc po prostu na wpół przytuleni i wsłuchani w tętniące życiem miasto. Po prawej stanie wciąż mijał ich korowód aut, rozchlapując co jakiś czas kałuże. Raz nawet Sasori pociągnął ją na siebie, bo w innym wypadku stałaby się przemoczona do suchej nitki w zaledwie sekundę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z początku była speszona, ale dość szybko doszło do niej, że kontakt fizyczny w ogóle jej nie przeszkadza. Sasori choć niewysoki i wątłej budowy ofiarował dużo ciepła, uspokajał, dzięki czemu Sakura czuła się dobrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chciałbyś wstąpić do mnie na herbatę? – zapytała cicho. – Czuję się dzisiaj dość dziwnie..</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Samotna? – zapytał, kierując na nią uważne spojrzenie. W świetle lamp ulicznych jego oczy zdawały się błyszczącymi bursztynami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak to jest, że twoje oczy mienią się na tyle odcieni? – wypaliła zamiast odpowiedzi. – Pierwszy raz widzę coś takiego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poczuła delikatnie spięcie mięśni. Wspólny rytm ich kroków zaburzył się, przez co musiała przytrzymać ramię Sasoriego, żeby nie upaść. Spojrzała na niego wielkimi oczami pełnymi zaskoczenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przepraszam – powiedział machinalnie, podpierając ją. – To był chyba komplement. Odziedziczyłem oczy po mamie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura poczuła się dziwnie. Znowu. Targało nią wewnętrzne przeczucie, że czegoś jej nie mówi. Ponadto wydał się dość wycofany, mimo że zaproponował damie w opałach odprowadzenie do domu. Więcej milczeli niż mówili, a Sasori co chwilę uważnie się rozglądał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy dotarli do mieszkania Sakury w ciszy zapaliła światło, zdjęła buty, po czym zebrała z wierzchu różne papiery, chowając je do szuflady.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wybacz ten rozgardiasz, niedługo będę się szykowała na sympozjum – powiedziała do niego z szerokim uśmiechem na ustach. – Usiądź przy stole, wrócę dosłownie za minutkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ty tu rządzisz – przyznał z obojętnością, rozglądając się jednocześnie po salonie. – Masz dużo książek. Przytulnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura nie mówiąc już nic, skierowała się szybko do łazienki. Natychmiast po jej zamknięciu, zsunęła się bezsilnie po drzwiach, klapiąc dupą bez cienia gracji na zimnych kafelkach. Przetarła zamaszyście twarz, czym z pewnością rozmazała sobie cały makijaż. Musiała go zmyć, żeby nie wystraszyć honorowego gościa a już tym wytrzeźwieć do akceptowalnego poziomu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Schlała się niczym ostatnia świnia. I to wszystko z powodu jakieś dziwnej oraz nieuzasadnionej frustracji. Choć jeśli głębiej się nad tym zastanowić, wszystkie drogi jej myśli prowadziły do wyimaginowanego kochanka. Fakt, że Ino zawsze tak się chmurzyła, gdy tylko poruszały ten temat, niczego nie ułatwiał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nachylając się nad umywalką oraz polewając twarz lodowatą wodą, zastanawiała się w przebłyskach rozsądku, po co w ogóle go tutaj zaprosiła. Sasori był wszak tylko obcym gościem. Chciała się z nim przespać? Wygadać się? Rozpłakać? Wszystko na raz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak czy siak rozchwianie emocjonalne, burza hormonów skrzętnie łamiąca wszelkie szczątki logiki, a przy tym irytująca gonitwa myśli sugerowały nieuchronny armagedon – zapewne dostanie miesiączki w przyszłym tygodniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po zmyciu makijażu i względnym opłukaniu twarzy wreszcie wyszła, żeby zmierzyć się z konsekwencjami podjętych decyzji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori siedział jak gdyby nigdy nic, jedną stopę opierając o kolano. Wpatrywał się w sztuczne kwiaty, które kiedyś do mieszkania przyniosła jej matka, pamiętając, że Sakura nie posiada ręki do roślin. Jednak gdy tylko weszła do pomieszczenia zaraz przybrał pozycję grzecznego ucznia, nie spuszczając z niej spojrzenia choćby na sekundę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sztuczne twory dłużej są w stanie przetrwać. Przez wielu uznawane za gorsze od żywych a jednak również posiadają pewien urok. Są niemal wieczne – odezwał się, wywołując w lekarce sporą konsternację.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero po kilku chwilach zrozumiała, że chodzi mu o sztuczne lilie stojące na środku stołu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No tak – odparła, czując jak rośnie w niej zdenerwowanie. – Na jaką herbatę masz ochotę? – spytała, krocząc w stronę czajnika. – Mam ich naprawdę dużo. Zaskoczysz mnie jeśli wymienisz coś, czego brakuje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ananasowa to moja ulubiona – wyznał, unosząc przy tym lekko kącik ust.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura zatrzymała się w pół kroku. Zaczynała boleć ją głowa. Jednak dopiero w momencie postawienia parujących kubków herbaty i spojrzeniu Sasoriemu prosto w oczy, zrozumiała, co tak naprawdę się stało.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Jakim cudem włamywałeś się do mojego gabinetu? – zapytała ostrzej i bardziej sucho niż zamierzała. Mimo że nie chciała dać tego po sobie poznać, była naprawdę zaskoczona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sama dzisiaj przyznałaś, że Deidara myje ci podłogę — powiedział jak gdyby nigdy nic, biorąc pierwszy łyk herbaty. – Nikt się nigdzie nie włamał. Zwyczajnie miał u mnie pewien dług, więc podrzucał ci kwiatki przy okazji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura głębiej zaczerpnęła powietrze. Cholera jasna, on naprawdę tu był…. i do tego okazał się zupełnie inny od mężczyzny w jej fantazjach. Niepozorny, wyglądający na dużo młodszego niż w rzeczywistości, na pierwszy rzut oka nieposiadający w sobie tego dzikiego pierwiastka, na który liczyła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jesteś rozczarowana – stwierdził. To nie było pytanie. – Cóż, zazwyczaj tracę przy bliższym poznaniu. Wolę pisać niż się spotykać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie… to nie tak – odparła ostrożnie nie chcąc go zranić, a jednocześnie nie mając zamiaru kłamać. – Jestem po prostu zaskoczona, to wszystko. Wyobrażałam sobie ciebie kompletnie inaczej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wstał bez słowa. Natychmiast położyła dłoń na jego dłoni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Proszę, zostań. Gdybym nie chciała, żebyś tu był, nie zaprosiłabym cię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W momencie gdy wypowiadała te słowa, zrozumiała, że to najprawdziwsza prawda. Od pięciu tygodni żyła tymi tajemniczymi liścikami, ale gdy tylko spotkała się z Akasuną w męskiej łazience, ciągle miała go z tyłu głowy. Był inny niż mężczyźni, których spotkała do tej pory, wycofany i wyraźnie ekscentryczny, ale jednak nie odpychający.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Usiadł, jednak nic nie powiedział. Zapadła niezręczna cisza. Sasori wpatrywał się w nią tak intensywnie, że poczuła się, jakby wypalał jej dziurę w ciele. Znowu. Wcisnęła dłonie między uda. Czuła, że robią się lekko wilgotne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego właściwie ja? – spytała ostrożnie, patrząc na niego z zaciekawieniem. Przygryzła dolną wargę jeszcze bardziej zestresowana. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori głośno wypuścił powietrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Idziesz drogą, którą ja nie byłem w stanie – zaczął. – Zaimponowało mi to. Tym bardziej, że gdy ja zrezygnowałem z medycyny na rzecz lalkarstwa, czułem, że kogoś zawodzę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kogo takiego? – nie chciała mu przerywać, ale to było silniejsze od niej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Moją babcię. Umarła w wyniku trucizny. To dość tajemnicza sprawa. Nikt nie wie kto ją zabił. Brano pod uwagę samobójstwo, ale ja w to nie uwierzę. Nie mógłbym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlatego kończyłeś toksykologię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieznacznie kiwnął głową, po czym upił łyk herbaty. Skrzywił się, jakby nagle zamiast ananasowej herbaty musiał przełknąć gorzkie świństwo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy byłem jeszcze mały. Tylko babcia się mną opiekowała. Czułem się zobowiązany. Do dziś sobie czasami wmawiam, że jestem jej coś winien. Mimo motywacji niesamowicie dusiłem się jako niedoszły toksykolog. Specjalizacji nie skończyłem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Wstała powoli, po czym bez słowa obeszła stół i przytuliła się do niego, obejmując rękami smukłą szyję. Nie wiedziała w sumie dlaczego to robi. Ciało Haruno zareagowało znacznie szybciej niż zdrowy rozsądek. Zresztą nie po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie odepchnął jej. Zamiast tego, położył dłonie na nagich plecach kobiety, głaszcząc delikatnie. Sakura po raz pierwszy poczuła dokładniej zapach jego perfum. Miały w sobie jakąś drzewną nutę. Mimo że wcześniej nie spotkała się z takim zapachem, do niego zdawał się pasować. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie powinnam pytać – powiedziała przytłumionym głosem w zagłębienie jego szyi. Wyczuła dreszcze, gdy jej gorący oddech spotkał się ze skórą mężczyzny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odsuwając się, delikatnie musnęła ustami najbliższe miejsce. Była pewna, że zrobiła to na tyle delikatnie, żeby ledwo to poczuł. Może uznał za złudzenie. Spiął się jednak na chwilę, a zaraz potem skierował na nią zagadkowe spojrzenie. Uniósł lekko kącik ust, podążając uważnie za każdym ruchem jaki wykonywała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Miałaś prawo być ciekawa. W końcu świat pełen jest szaleńców.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ty nim jesteś? – zapytała przekornie, jednocześnie ciesząc się nieustannie z bliskości, jaką ofiarował ten mężczyzna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak – powiedział cicho. – Dość często tak właśnie się czuję – przyznał, głaszcząc delikatnie i spokojnie odsłonięte ramię lekarki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na chwilę przymknęła oczy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jesteś uparta, odważna, mądra, no i piękna – powiedział niemal szepcząc, a przy tym nie odrywając wzroku od ciała Sakury.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaśmiała się nerwowo, przypominając sobie, że na imprezie już raz nazwał ją piękną, choć wtedy uznała to za strasznie dziwne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Podobały ci się moje wiadomości? – zapytał nagle.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie odpowiedziała od razu, więc odgarnął różowy kosmyk za ucho.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Były dość… intrygujące – przyznała szczerze. – Ale dlaczego nie zostawiłeś swojego adresu?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wolałem cię najpierw trochę pomęczyć – oznajmił i w tej samej chwili po raz pierwszy odkąd go spotkała, uśmiechnął się szeroko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na ten widok zaszumiało jej w głowie. Sasori miał w sobie coś niewątpliwie urokliwego, a przy tym charakterystycznego wyłącznie dla niego. Od razu zauważyła swój przyspieszony oddech. Zarumieniła się, gdy fala gorąca opanowała całe ciało. Tym bardziej, że zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, nachylił się nad prawym ramieniem, aby złożyć czuły pocałunek. Zaraz potem Sasori powolnym ruchem przeszedł do szyi oraz brody.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W Sakurze zaczęło buzować. Nie pytając już o nic, odważnie usiadła mu na kolanach, chcąc ułatwić mu dostęp do własnego ciała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał kobiecie prosto w oczy, a gdy nie zauważył sprzeciwu, złączył ich usta. Najpierw kilka razy muskając wargi, aby następnie w przypływie fali pożądania znacząco pogłębić pocałunek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura lekko jęknęła w jego usta, nie mogąc złapać oddechu. W uszach aż dzwoniło, a wypity wcześniej alkohol zdawał się czekać na ten właśnie moment, żeby uderzyć do głowy. Lekkie zawroty nie powstrzymały jej jednak przed wsunięciem dłoni pod koszulę swojego towarzysza. Odniosła wrażenie, że jego ciało również płonie, a twarde mięśnie brzucha sugerowały, że jednak nie jest tak drobnej budowy jak sądziła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori wstał powoli, nie odrywając się od niej. Stanęła więc na własnych nogach, zaczynając wędrówkę po ciele Lalkarza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lalkarz. Przez pięć bitych tygodni zastanawiała się kim jest, nakręcając się na ich spotkanie do granic możliwości. Gdy to określenie pojawiło się w końcu w myślach Sakury, zadrżała wyraźnie, nie mogąc opanować znaczącego pulsowania między nogami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ujął ją mocno i stanowczo za pośladki. Po czym płynnym ruchem uniósł do góry, a następnie oparł o najbliższą ścianę. Zrobił to tak niespodziewanie i gwałtownie, że aż krzyknęła. Oplotła jednak nogi wokół bioder kochanka, chcąc jak najmocniej zjednać się z jego ciałem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaskoczenie mieszało się z ekscytacją i pożądaniem, które spotęgował jej własny mózg, zalewając Sakurę falami uczuć. Uczuć, których doświadczała, gdy dostawała kwiaty, gdy czytała listy. Przez pięć bitych tygodni nie opuszał jej głowy, towarzysząc nawet w momencie korzystania z nadesłanych przepisów, czy gdy później ich próbowała. Powoli zdobywał ją kawałek po kawałku, a ona nie opierała się temu ani przez chwilę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sasori – wychrypiała cicho, nie mając pewności czy huczenie serca nie zagłuszyło przypadkiem tych słów. – Spójrz na mnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie od razu oderwał się od jej nagich piersi. Dopiero teraz zauważyła, że jakimś cudem rozebrał ją, wciąż przyszpilając pewnie i mocno do ściany. Ramiączka od sukienki znajdowały się teraz na wysokości łokci kobiety. Musiał je zsunąć zębami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Gdy w końcu dane jej było ujrzeć twarz kochanka z tak bliska, uznała, że jest piękna. Bez skazy. Idealna niczym u porcelanowej laleczki. Perfekcyjnie oddawała niepokornego artystę z ukochanych listów. Jak mogła tego wcześniej nie zobaczyć?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sakura? – w jego głosie usłyszała nutkę niepewności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pragnę cię – wyznała rozpaczliwie, wpijając się na nowo w jego usta i zatapiając dłoń w czerwonej, gęstej czuprynie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jej Lalkarz był tutaj. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 43pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori był tutaj.</span></p></span><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 42.55pt;"><span style="font-family: arial; line-height: 150%;"><br /></span></p><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW0e_A-7uYe2YuwPQfoiI7Nf70DACLWIPW_4UddifWBwA-6x3z_BEtvjF5xpCCP32iSkmbgTsGvVSZYsVaeGiiz2cOEmWqg7Dnvorh7DDyiZ6j9-7c119xP5LRJ57icmIL5ljsT5rHnhlPY4UUCFfVt-_I1aNJpQqIv7h3OWxDqUc60F8S8DbL-t5opQ/s1096/277107919_644737013303373_6931292511329135769_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: arial;"><img border="0" data-original-height="1096" data-original-width="729" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW0e_A-7uYe2YuwPQfoiI7Nf70DACLWIPW_4UddifWBwA-6x3z_BEtvjF5xpCCP32iSkmbgTsGvVSZYsVaeGiiz2cOEmWqg7Dnvorh7DDyiZ6j9-7c119xP5LRJ57icmIL5ljsT5rHnhlPY4UUCFfVt-_I1aNJpQqIv7h3OWxDqUc60F8S8DbL-t5opQ/w266-h400/277107919_644737013303373_6931292511329135769_n.jpg" width="266" /></span></a></div><span style="font-family: arial;"><br /></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">O mój słodki Madaro ile mnie tu nie było! Muszę jednak przyznać, że praca nad tym tekstem sprawiła mi wiele przyjemności. Koncepcji na zamówienie jak zwykle milion, ale liczę, że udało mi się wybrać najlepszą ze ścieżek. Uwielbiam ten pairing i uwielbiam naszą Sayuri, więc jestem podekscytowana podwójnie! Nie mogę się doczekać Waszych opinii. <br />Niebawem otwieram kolejkę <3 <br />Buziaki dla Was jak zwykle ;*</span></div></div><span style="font-family: "Times New Roman", "serif"; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span><p></p>Lacerta http://www.blogger.com/profile/03478590137899027886noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-90547814798223807912022-03-16T16:09:00.007+01:002022-03-25T01:38:43.654+01:00Wszystko zostaje w sąsiedztwie [SasoSakuDei] dla Eleine<div style="text-align: justify;"><blockquote>Tak więc, całkowicie nieoczekiwanie, Sakura miała dwóch sąsiadów, którzy zaczęli ją interesować. To nie mogło skończyć się dobrze.</blockquote><span><a name='more'></a></span><div><span id="docs-internal-guid-1ca4af58-7fff-734d-3e71-5057e9b4c9e2"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">porno z fabułą, trójkącik</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Była w rozsypce. Naprawdę długo żaden mężczyzna nie zaprzątał jej myśli. Po ogromnej porażce z Sasuke (przyjacielem z dzieciństwa, u którego zawsze liczyła na coś więcej) stała się niemal oschła. Wszystkie tanie podrywy nie cieszyły, kiedy podchmieleni mistrzowie randkowania upatrzyli ją na cel. Dała namówić się Ino na parę wypadów do klubu, chociaż to całkowicie nie były jej klimaty. Stała w głośnym, huczącym od basów barze i słuchała nowych historyjek pseudo macho. Szybko skończyła z tą rozrywką.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To nie tak, że nie chciała się bawić. Mając za sobą toksyczne zauroczenie, które nie opuszczało jej latami, pragnęła nawet czegoś mniej zobowiązującego. Jednak nikt z potencjalnych kandydatów nie miał w sobie nic ciekawego. Kiedy wygląd odpowiadał, rozmowa się nie kleiła i na odwrót. Nie chciała wziąć pierwszego lepszego faceta z brzegu, a później czuć wyrzutów sumienia. Z łatwością mogła sobie wyobrazić tak zwany spacer wstydu. Po nocy, która by ją nie usatysfakcjonowała, odeszłaby z mieszkania obcego gościa, wyklinając swoją głupotę. Nie, to zdecydowanie nie było dla niej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Nie szukała księcia na białym koniu, który by ją rozdziewiczył. Tę przygodę miała już za sobą. Na początku studiów zaczęła krótki, dziwny związek z Sai’em, kopią Sasuke. To jednak nie trwało długo, po prostu nie nadawali na tych samych falach. W ten sposób skończyła z dwudziestoma czterema latami na karku i jedną miłosną przygodą. Czuła się po prostu sfrustrowana – seksualnie i uczuciowo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z drugiej strony, obecne wydarzenia też nie były typowe dla niej. Ona, zakochana po uszy w chłopaku od podstawówki, teraz miała grzeszne myśli nie o jednym, a dwóch nowych sąsiadach. Po prostu nie potrafiła się zdecydować, w którym ulokować uczucia. Byli całkowicie różni, a mimo to przyciągali ją jak łyk soku pomarańczowego na porannym kacu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poznała Deidarę pierwszego dnia, kiedy wprowadzili się do budynku. Sakura od zawsze lubiła wysiłek fizyczny, dlatego od kilku lat regularnie chodziła na siłownię. Nie były to jednak zajęcia fitness pełne dziwnych, plotkujących kobiet, w towarzystwie których nie potrafiłaby się odnaleźć. Uważała, że nie ma nic lepszego od godzinnego biegu lub zdrowego kardio. Bez trudu mogła pomóc mężczyźnie, uginającemu się pod ciężkimi kartonami. Jego nogi drżały jak u kreskówkowej postaci, na którą spadł tonowy odważnik. Ściągnęła połowę ciężaru z jego ramion.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Deidara się nie przestraszył, co już samo w sobie było ogromnym sukcesem. Zazwyczaj mężczyźni którzy widzieli jej siłę, dawali Sakurze nieprzyjemne spojrzenia. Jakby była wybrykiem natury. Oczywiście kobiety powinny być kruche i słabe, a każde odstępstwo od normy wprawiało w nich niechęć. Ale nie on. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nadal pamięta, kiedy w drodze po schodach (ta przeklęta winda znowu była oddana do remontu) ciągle zachwycał się jej siłą. To było dziwne. Sakura czuła się niepewnie, bo nikt wcześniej poza Naruto (którego nigdy nie brała pod uwagę w randkowych sprawach) i Ino nie komplementował jej siły. Nawet Mebuki wypominała córce, że musi być bardziej delikatna. Siła i niezależność nie pomogą jej w znalezieniu faceta, którego mogłaby przyprowadzić na rodzinny obiad. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mimo to Deidara mówił, że spadła mu z nieba. Zalotnie wspominał, że musi podać mu adres siłowni i pokazać mu jak poprawić tężyznę fizyczna. Mówił, że chciałby jej dorównać. To jego nowy cel.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Później pod jego mieszkaniem bezceremonialne zaczął ją dotykać po odsłoniętych ramionach. Gdyby to był ktoś inny nakrzyczałaby na niego i może zdzieliła po mordzie, a jednak ten facet – całkowicie nowy, obcy – sprawił, że była dumna z pracy, którą włożyła w trening.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odpowiedziała mu skinieniem, zawstydzona i poddenerwowana. Jednocześnie szczęśliwa. Nareszcie znalazła kogoś wartego uwagi. Ale wtedy poznała drugiego lokatora z klatki niżej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori był małomówny na samym początku. Spotkała go w holu wejściowym przy skrzynce na listy. Mocował się z zardzewiałym zamkiem. Na pytanie czy mu pomóc, pokręcił przecząco głową z miną godną seryjnego mordercy. Mając za sobą lata humorków Sasuke, jego zachowanie nie zrobiło na niej najmniejszego wrażenia. Pozwoliła mu spróbować swoich sił, ale kiedy po minucie mężczyzna nie potrafił poradzić sobie z zamkiem (nagle ulotki reklamujące lokalną pizzerię były bardzo interesujące), bez słowa zabrała mu breloczek z dłoni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Trzeba podważyć — powiedziała, wkładając klucz do dziurki i siłą unosząc go w górę. — Możesz wymienić zamek, ale na własny rachunek. Skrzynki nadal działają, choć opornie, więc nie ma jak wymusić na właścicielu bloku naprawy. WD40 co jakiś czas czyni cuda.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Popatrzył na nią z uniesioną lewą brwią. Po twarzy mordercy został tylko grymas niezadowolenia. Najwyraźniej nie lubił przyjmować pomocy. Nie zamierzała spędzić kolejnych chwil na walce na spojrzenia. Wzruszyła ramionami i ruszyła się w stronę schodów. Wspinając się po nich, zastanawiała się czy spotkała go wcześniej. Kamienica nie była duża, mogła mieć maksymalnie piętnaście mieszkań. Oczywiście nie znała każdego najemcy. Większość lokum zajmowały ciągle te same rodziny, ale w kilku z nich panowała rotacja. Budynek nie należał do najbardziej zadbanych, jednak czynsz był niski w porównaniu z nowocześniejszym budownictwem. Nie miała na co narzekać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Piętro przed docelowymi drzwiami, zatrzymał Sakurę rudy milczek, któremu chwilę wcześniej pomogła. Była pogrążona w myślach, dlatego nie usłyszała pośpiesznych kroków za sobą. Jego zimna dłoń na ramieniu brutalnie sprowadziła dziewczynę do rzeczywistości. Nagły dotyk lodowatych palców sprawił, że krzyknęła i zamachnęła się za siebie ramieniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Człowieku, odpierdoliło ci?! Mogłam cię zepchnąć!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rzeczywiście, tylko dzięki swojej zręczności złapał się barierki. Sekundę wcześniej, niemal w zwolnionym tempie, widziała jak podeszwy jego trampek ślizgają się po brzegu stopnia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zawsze jesteś taka waleczna? Kiedy ludzie chcą dać ci ulotkę na ulicy grozisz im pięściami?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura wywróciła oczami, ale podstępny uśmieszek rozbawienia próbował wkraść się na jej usta. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co się stało? Czego chciałeś? — zapytała, schodząc stopień niżej i pomagając mu stanąć pewnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uciekłaś zanim zdążyłem wyjąć wszystkie śmieci ze skrzynki, a ja nie lubię mieć długów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz ona spojrzała na niego z uniesioną brwią, kopiując wcześniejszą mimikę mężczyzny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie rozumiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Westchnął żałośnie, jak zmęczony starzec, a nie na oko mężczyzna bliski trzydziestki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pomogłaś mi. Podobno kultura wymaga podziękowania. Mam się “socjalizować”</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">. </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przy ostatnim słowie zrobił ruch palcami symbolizujący cudzysłów. — Wytyczne współlokatora. Poprzednich sąsiadów raczej odstraszałem. — Wyszedł na korytarz, wzdłuż którego znajdowały się trzy mieszkania i spojrzał na nią wyczekująco. — Kawa?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura popatrzyła na niego niepewnie. Jasne, to nadal była kamienica, w której mieszkała, ale nasłuchała się wystarczająco kryminalnych podcastów, żeby mieć lekkie obawy. Problem leżał w tym, że ona nie chciała mu odmówić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poczekaj, muszę dać znać przyjaciółce. Myślę, że znajdę godzinkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dla własnego bezpieczeństwa i komfortu psychicznego napisała Ino numer mieszkania, w którym zamknie się z nieznajomym. Dopiero, kiedy wysłała wiadomość, uzmysłowiła sobie, że w przeciągu kilku ostatnich dni już była pod tymi drzwiami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdziwiła się, bo Deidara i Sasori (jak się przedstawił w międzyczasie) wydawali się kompletnie różni. To dziwne jakich ludzi może połączyć ze sobą życie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jaką kawę pijesz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Parzoną, dużo mleka, może być nawet jakieś roślinne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mój współlokator ma chyba jakiś migdałowy mleko-podobny specyfik.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, Deidara wygląda na miłośnika vege szajsu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori spojrzał na nią, a kolor jego oczu ją przytłoczył. Były cudowne. Niemal orzechowy odcień sprawił, że chciała zagwizdać z uznaniem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czyżbyś była heroską, która go uratowała? Nosisz kartony jakby były wypakowane pierzem i możesz poradzić sobie z zardzewiałym zamkiem. Jakie jeszcze sekrety skrywasz? Poza atakowaniem bogu winnych ludzi, rzecz jasna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chcę was przelecieć,</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> pomyślała rozmarzona, ale w odpowiedzi tylko się zaśmiała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Umiem lepić pierogi i kiedyś dostałam medal z ziemniaka od przyjaciółki. Wiesz, taki prawdziwy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Musi wisieć w honorowym miejscu — zauważył, a kąciki jego ust nareszcie zaczęły drgać w stonowanym uśmiechu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wypuścił pędy, a później stał się miękki i dziwnie pachniał. Czas mojej chwały szybko przeminął.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tak więc, całkowicie nieoczekiwanie, Sakura miała dwóch sąsiadów, którzy zaczęli ją interesować. To nie mogło skończyć się dobrze. Byli przeciwieństwami, reprezentowali całkowicie inne cechy osobowości. Radosny i naiwny Deidara potrzebował kogoś rozważnie stąpającego po ziemi, bardziej nieufnego do świata i na odwrót – przy blondynie Sasori spuszczał z tonu, stawał się bardziej rozluźniony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Granie na dwa fronty nie było w jej stylu. W wyobraźni widziała scenę rodem z koreańskich dram, kiedy w zaciszu swojego mieszkania opowiadają o swojej nowej sympatii. Oczywiście w jej myślach oboje się nią interesowali. Nagle okazało się, że mówią o tej samej dziewczynie. Z miejsca by ją znienawidzili.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mijały tygodnie, a Sakura zaczęła coraz lepiej poznawać nowych lokatorów. Deidara zapisał się na jej siłownie i często prowadzili krótkie, błahe rozmowy. Nigdy nie trwały dłużej niż dziesięć minut. W ten sposób nic sobie nie obiecywali, ale spotkania dawały przyjemną zapowiedź czegoś więcej. Nie była głupia. Czuła chemię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spotykała Sasoriego na pobliskim targu, z którego kupowała organiczne warzywa. Okazało się, że podobnie jak ona, lubił gotować. Szli razem w ciszy pomiędzy straganami. Nie mogła pozbyć się uczucia przyjemnego podenerwowania w obecności Akasuny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czasami rude włosy migały jej na krawędzi wzroku, kiedy siedziała z laptopem w kawiarni. Zawsze brał podwójną americano na wynos, witał się tylko skinieniem głowy, niemal niezauważalnym półuśmiechem i znikał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Postanowiła zdać się na los. Nie będzie naciskać na żadną z relacji i zobaczy co z tego wyniknie. W najgorszym wypadku zostanie sama i sfrustrowana, czyli wróci do swojej codzienności.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wypatrywała szansy na pogłębienie stosunków i taka nadarzyła się bardzo szybko. Po dwóch miesiącach razem z Ino zostały zaproszone do ich mieszkania na kameralną parapetówkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Haruno, to nie moja wina, że Miyuki się spóźnia. Nie mogę zostawić kawiarni bez nadzoru albo zamknąć ją w połowie dnia!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura stała przed lustrem w ciemnych legginsach i luźnej, zdecydowanie zbyt wydekoltowanej bluzce, wygrzebanej z szafy Ino. Nie mogła się powstrzymać. Każde z jej ubrań nie wydawało się odpowiednie. Chciała zrobić dobre wrażenie, nawet jeśli nadal nie była przekonana na którym. Poza prowokującym wycięciem, które odsłaniało fragment jej najładniejszego sportowego stanika, strój nie był zbyt zdzirowaty. To była półprzezroczysta, zwiewna koszula w różowe i fioletowe kwiaty. Tylko pod światło można było zobaczyć niewyraźny kawałek skóry. Nie wyglądała tak źle.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzała sceptycznie na drewnianą półkę pod lustrem, na której leżał telefon. Z wyświetlacza patrzyła na nią Ino w koszulce z napisem “I’M ARMY, BITCH” i fioletowymi sercami namalowanymi na twarzy. Pamiątka z kinowego wyświetlania koncertu BTS.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przecież wiem — jęknęła żałośnie. — Może na ciebie poczekam?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Absolutnie! — urządzenie, ustawione na rozmowę głośnomówiącą, wydało z siebie upiorny dźwięk. Ino krzyknęła tak głośno, że powstały krótkie zakłócenia. — W końcu ruszasz w tango i nie zepsujesz tego swoimi wymówkami. Masz iść i robić złe rzeczy, z których będę dumna. Dołączę do was z małym opóźnieniem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura westchnęła. Siła i determinacja, które czuła, zaczęły z niej znikać. Wiedziała, równie dobrze jak Yamanaka, że jeśli pozwoli sobie na zwątpienie, nigdzie nie pójdzie. Później będzie tego żałować. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To nie tak, że idziesz do jakiś obcych ludzi. Znasz ich lepiej niż ja.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale nie mam twojej charyzmy społecznej. Halo, to ja, ten piwniczak. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blondynka roześmiała się głośno, zagłuszając jakiś inny głos w tle.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chwileczkę, rozmawiam z dostawcą! — krzyknęła. — Mam ciuchy na zmianę, przebiorę się tutaj i od razu pobiegnę cię uratować — dodała ciszej. — Dasz radę, Haruno. Pa!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zdjęcie zniknęło z ekranu, a telefon przeszedł w stan uśpienia. Sakura jeszcze raz przyjrzała się swojej postaci w lustrze. Nawet nie zauważyła, że zaciskała pięści. Rozluźniła palce, czując w nich małe odrętwienie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie dawaj sobie czasu na negatywne myśli — powiedziała do wystraszonego odbicia. Jej oczy przywodziły na myśl zdezorientowane spojrzenie sarny w świetle reflektorów sekundy przed rozjechaniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Złapała komórkę w jedną dłoń, klucze w drugą i wyszła na korytarz. </span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Już wcześniej zauważyła, że układ mieszkań nieco się różnił. Parę razy odwiedzała sąsiadkę z klatki, która zapraszała ją i Ino na herbatę. Lokum Sasori’ego i Deidary było trochę większe od tego, które dzieliła z przyjaciółką. Główny pokój był dużą otwartą przestrzenią. Chłopcy nie mieli wystarczająco dużo mebli, żeby sprawić by wyglądał przytulnie. Równie dobrze mogli wprowadzić się dwa dni, a nie miesiące temu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Naprawdę to zrobię! Wierzysz we mnie, prawda, Sakura? Daj mi tylko chwilkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Deidara klęczał przy telewizorze stojącym na podłodze (bez nawet najmniejszej podkładki, a tym bardziej stolika) i próbował sparować swój laptop z urządzeniem. Planował puścić jakiś film. O ile kabel HDMI podobno nie był wadliwy, to za nic nie mógł znaleźć odpowiedniego programu, na którym odbierał obraz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wiara nie sprawi, że ci się uda.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Senpai, nie podcinaj mi skrzydeł! — warknął oburzony w stronę Sasori’ego, który przyniósł przekąski i usiadł obok Sakury na kanapie. — Przecież robiłem to u Hidana!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Proszę cię. Na jego pilocie jest klawisz “HDMI”. To żadna filozofia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Widzisz, czyli to nie moja wina, a tego dziadostwa. Nie robiłeś tego wcześniej?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Starszy mężczyzna wzruszył ramionami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To leciwy telewizor babki. Dała ci go, bo zawodziłeś jak ranne zwierzę, że nie mamy “okna na świat”. Jest era Internetu, po co nam to pudło?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tutaj jest większy ekran niż w laptopie — polemizował.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Raptem o parę cali — włączyła się do rozmowy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I ty przeciwko mnie?!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura zdusiła chichot. Zachowywanie się jak nieporadne dziecko było nawet urocze. Spojrzała na Sasori’ego, który odpowiedział małym, przepraszającym uśmiechem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Akasuna podsunął jej pod nos półmisek wyłożony mini tartaletkami. Były wypełnione orzechami, kawałkami gruszki i masą z gorgonzoli. Och, był jej kulinarną bratnią duszą. Wiedziała, że po nim może spodziewać się więcej niż na innych domówkach. Miała dość paprykowych chipsów i paluszków serowych. Patrzył na nią wyczekująco, z oczami nieznoszącymi sprzeciwu, dopóki nie sięgnęła po przekąskę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Daj jej talerz na jedzenie — oburzył się Deidara, wymachując niezgrabnie rękoma. — Pomyśli, że jesteśmy jakimiś biedakami bez naczyń.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To finger food, ignorancie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Twoje kolejne wymysły. Pan światowiec — narzekał półszeptem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po kilku minutach jego dalszej batalii, Sasori podszedł do współlokatora i zdecydowanym ruchem zamknął laptop.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jeśli nie możesz nic z tym zrobić, czy </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">zechcesz </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">dołączyć do nas, a nie pokazywać Sakurze swoje wypięte cztery litery? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na twarzy blondyna pojawił się nikły rumieniec zakłopotania.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Masz racje, przepraszam. Powiedz mi gdzie podziewa się Ina?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ino — poprawiła. Faktycznie, znali się tylko z opowieści. To Haruno była łącznikiem między nimi. Może kiedyś spotkali ją na ulicy, ale nic więcej. — Została w pracy. Jedna z koleżanek nie przyszła na zmianę i nie może zostawić kawiarni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie ma tam więcej ludzi? — zdziwił się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No właśnie, to tylko mały budynek z kilkoma stolikami. Przyjęli ostatnio jakiegoś młodego chłopaka, ale to stażysta. Nie można zostawić odpowiedzialności w jego rękach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wyglądał na zdziwionego, jakby opowiadała o latających świniach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak ja byłem na stażu, to odpowiedzialność aż mi wpychali. Byłem ich niewolnikiem od czarnej roboty. Nierzadko zostawałem sam na stanowisku. To byli wredni ludzie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Staż? — zaciekawiła się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rodzinny sklep z rękodziełem. Głównie drzeworyty i rzeźby. Chciałem zobaczyć jak radzi sobie prawdziwy artysta, podpatrzeć jego tajniki, bo kilka lat wcześniej było o nim głośno. Myślałem, że przeszedł na pół-emeryturę i po prostu sobie dorabia. Nic z tych rzeczy, po prostu się wypalił i skończył w sklepie z miejscowymi pamiątkami robionymi w drewnie. To albo nietrafiona inwestycja. A ja byłem tam od mycia podłóg i stania na kasie w każde święta, weekendy i inne takie. To był stracony czas. Teraz to ja jestem mistrzem i szefem samego siebie! — Wskazał ręką na dziwną rzeźbę, która znajdowała się w rogu pokoju. Sakura nie wiedziała co mogła przedstawiać. Może była jeszcze niedokończona. Wskazywało na to dłuto do drewna na podłodze i kilka opiłków obok. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlatego miał czas chodzić na siłownie cztery razy w ciągu dnia, żeby dowiedzieć się kiedy jest twoja pora — westchnął Sasori.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Senpai! — Deidara próbował uciszyć współlokatora krzykiem. — Przynajmniej jestem ciekawy, a nie tak jak ty nudnym nauczycielem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura zamrugała parę razy. Wyobraziła go sobie przy tablicy. Jakimś cudem w wizji miał okulary na nosie, których nie nosił i surowy, apetyczny wyraz twarzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dobrze, uspokój się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czego uczysz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chemia. Dzięki Bogu, klasy licealne. Chociaż też są okropne, to do młodszych nie miałbym cierpliwości. Na nastolatków działa autorytet, jeśli umiesz go zaznaczyć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W skrócie: zastrasza ich. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori nawet nie reagował na zaczepki przyjaciela. Puszczał je mimo uszu, jakby były piosenką z radia lecącą w tle.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Myślałam, że będziesz kucharzem — powiedziała, dojadając drugą tartaletkę. Były wyśmienite.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To hobby. Po prostu lubię się rozwijać. Nareszcie natrafiłem na kogoś, kto to docenia. — Powiedział w ten okropny sposób, który burzył jej krew – cicho i spokojnie, jakby był panem sytuacji. To w połączeniu z jego oczami, które śledziły ostatni kęs ciasta znikającego w jej ustach, było przytłaczające.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czy robi to specjalnie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ty, pracujesz ze swoją koleżanką?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ach, nie. Jestem na ostatnim roku literatury, studia magisterskie. Po praktykach w bibliotece zostałam tam do tej pory. A później, cóż, czas pokaże. Ino skończyła kosmetologię. Ma swój biznes, ale dopiero zaczyna. Dorabia w kawiarni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czuła się przytłoczona, mając na sobie dwie pary oczu. Nie wiedziała co więcej mogła powiedzieć. Zaschło jej w ustach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Właśnie, ostatnio się zastanawiałem czy budynek ma jakieś tajemnice, jak to bywa ze starymi kamienicami? Albo jakieś sekretne miejsce dla wybranych? — zapytał Deidara z konspiracyjnym uśmiechem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Na tyłach jest plac zabaw, ale wątpię, żeby was to interesowało. Ino lubi bujać się na huśtawce, kiedy wypije za dużo. No i można korzystać z dachu. Jest wydzielony obszar, zdala od krawędzi, otoczony dwumetrowymi barierkami. Względy bezpieczeństwa, wiecie. Byłyśmy tam ostatnio, kiedy miał miejsce deszcz meteorytów, ale nic nie było widać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Możemy tam pójść?! Chcę zobaczyć nocne niebo! — Ożywił się młodszy mężczyzna. Wyglądał jak dziecko, które usłyszało, że spotka Świętego Mikołaja.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzała na Sasori'ego. Była pewna, że zgasi go sarkastycznym komentarzem, ale zamiast tego uśmiechnął się pobłażliwie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jeśli ci nie przeszkadza?</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wieczorne powietrze było orzeźwiające. Panowała wczesna wiosna i chociaż dni stały się cieplejsze, to po zajściu słońca nadal robiło się chłodno. Objęła się rękoma, próbując wypatrzyć księżyc, ale chmury zasłaniały widok. Poczuła na prawym ramieniu dłoń Deidary, który stanął po jej lewej stronie. Miał ciepły, przyjacielski uśmiech, przez który zaczęła się zastanawiać czy robi to tylko z życzliwości. Pocierał jej ciało, próbując nieco rozgrzać. Dobrze, drżenie może zrzucić na temperaturę, a nie jazdę tą chyboczącą, starą windą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zakładam, że tu nie można palić — powiedział Sasori z niesmakiem, patrząc na przyrząd w rękach Deidary.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Używają tego miejsca jako palarni — wyjaśniła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Magia elektryków, młody człowieku ze starą i zrzędliwą duszą. Nie pozostawiają nieprzyjemnego zapachu ani popiołu. Poza tym smakują jak jeżyny! Spróbuj.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skierował e-papierosa w stronę Sakury. Dziewczyna spojrzała na niego niechętnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, daj spokój. Tutaj nie ma nawet grama tytoniu!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W takim razem jaki tego sens? Nie pali się dla nikotynowego kopa? — zapytała sceptycznie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Znasz ludzi, którzy popisują się robiąc kółka z dymu? Jeden z nich stoi obok ciebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zaśmiała się cicho. Ich przepychanki były urocze. Nieco mniej agresywne niż te, które pamiętała z czasów podstawówki i gimnazjum, jakimi wymieniali się Naruto i Sasuke. Mężczyźni byli przyjaciółmi z wyboru, a nie zostali poniekąd skazani na siebie przez dzielenie klasy. Relacja ich trójki, która bardziej lub mniej trzymała się razem przez lata szkolne, szybko przestała istnieć po liceum.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie sądziłem, że będzie tak chłodno. Nie wziąłem kurtki, którą mogę ci dać — powiedział przepraszająco Deidara, chowając elektronika do kieszeni spodni. Na potwierdzenie jego słów Sakura kichnęła. — Lepiej wracajmy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, chodźmy — zgodziła się, pocierając nos.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przeszli przez jedno piętro klatki schodowej aż dotarli do windy. Sasori nacisnął przycisk, a dłoń Deidary cały czas była na jej ramieniu. Dziwne, że oboje dawali jej sygnały, a jednocześnie nie bawili się w otwartą rywalizację.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W trójkę weszli do środka. Sakura wybrała piętro i w myślach zaczęła odliczać sekundy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, poddaję się. Możemy obejrzeć coś na laptopie. Niech wam będzie! Na co masz ochotę? Ściągnąłem jakieś komedie romantyczne. Mogą być?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie masz horroru? Może być klasyk albo szmira klasy C, wszystkie oglądam. Lubię się bać, ale także śmiać z grupki młodych-dorosłych uciekających przed krokodylem zombie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna uniósł oczy w górę w teatralnym geście.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O nie, trafił swój na swego. Senpai też je ogląda.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— “Obecność”? — zapytał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Entuzjastycznie pokiwała głową.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oczywiście widziałam, ale pierwszą część już dawno. Mogę sobie odświeżyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Powolna, stara winda zdążyła zjechać dwa piętra, kiedy zaczęła dygotać. Sakura usłyszała ciche skrzypnięcie, kiedy całkiem się zatrzymała. Nic więcej się nie działo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak szybko? — zdziwił się Deidara.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Haruno przełknęła ślinę. Nacisnęła przycisk wymuszający otwieranie drzwi, ale nic się nie stało. Poczuła pierwsze ukłucie strachu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och nie — westchnęła. W panicznym odruchu wypróbowała pozostałe przyciski. Nie miała pojęcia co robi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Po raz pierwszy mogliśmy jej użyć odkąd się wprowadziliśmy i znowu ją zamkną! — zawodził blondyn. — Niesprawiedliwe, prawda senpai? Czy ona kiedykolwiek działała sprawnie? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie odpowiedziała. Nawet nie była świadoma, że zaczął mówić do niej. Ostatnią nadzieją był guzik alarmowy, ale po jego użyciu z głośnika nie wydobywał się żaden dźwięk. Przeszedł ją dreszcz przerażenia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Masz klaustrofobię? — zapytał Sasori. Mówił powoli i spokojnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie — roześmiała się, odwracając w ich kierunku. Schowała dłonie za siebie. Czuła, że zaczynają się pocić. — Nie wiem, może trochę? Nie zostanę grotołazem, ale nigdy nie miałam problemu z małymi przestrzeniami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Patrzył na nią dalej, w ten sam analizujący sposób. Mowa jej ciała na pewno nie uszła jego uwadze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No dobrze, mam problem z windami — przyznała. Niech szlag weźmie jego i te wszystkowidzące spojrzenie. Zastanawiała się, czy uczniowie Sasori'ego czują się podobnie. — Odkąd przeprowadziłam się z domu rodzinnego, zwykłego szeregowca, zawsze patrzyłam na nie z rezerwą. Przez pierwsze dwa miesiące mieszkania tu jeździłam tylko ze współlokatorką, bo tak bardzo czułam się niepewnie wsiadając sama. Później się przemogłam, ale nadal odliczam sekundy do dostania się na swoje piętro. — Mówiła coraz szybciej, panicznie. Język zaczął się plątać. — Wyobrażałam sobie, że zatrzyma się między piętrami, komórka nie będzie mieć zasięgu, a pomoc nie będzie odpowiadać. Tak jak teraz!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znowu odwróciła się do panelu z przyciskami. Jej palce drżały, kiedy z całej siły nacisnęła guzik alarmowy, ale głośnik wciąż uporczywie milczał. Coraz trudniej było jej oddychać. Nie myślała, że może zrobić z siebie idiotkę. Panika przytłaczała wszystkie inne uczucia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie słyszała co działo się wokół niej, szum w uszach był za głośny. Dopiero ręce, które chwyciły kobiece ramiona, uzmysłowiły Sakurze, że Sasori był tuż obok. Przytulił ją do swojej klatki piersiowej. Nie zdawała sobie sprawy, że nie tylko dłonie, ale i cała drży dopóki nie zetknęła się ze stabilnym ciałem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Oddychaj spokojnie. Nie jesteś sama. Nic ci nie grozi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Winda wcale się nie ruszała. To nie był obraz żywcem wyrwany z filmu o ofiarach uwięzionych w stalowej puszce, której liny zostały naderwane. Wiedziała, że jej reakcja jest przesadna, ale zwyczajnie bała się jak diabli. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spojrzał na nią, a ona pomału zaczęła przejmować spokój płynący z orzechowych oczu. Wtedy ją pocałował.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cichy szum mechanizmu, który próbował na nowo zacząć działać, spowodował że ręka Sakury starała się czegoś złapać. Przypadek sprawił, że był to Deidara.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Może odwrócimy twoją uwagę, kochanie? — zapytał, łącząc ich palce razem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skinęła powoli głową. Nie miała pojęcia, że tym gestem skazała się na coś nieoczekiwanego i cudownego zarazem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bez ostrzeżenia przysunął swoją twarz. Bardziej natarczywy niż poprzednik. Ruchy Sasori’ego były pewne, może nawet chłodne (na dziwny, seksowny sposób), za to Deidara okazał się wulkanem energii. Przypominał nastolatka, w którym buzowały hormony, a ten typ dotyku był nowy i ekscytujący.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rzeczywiście, jego język smakuje jeżynami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Poczuła zęby Sasori’ego na szyi. Kąsał ją do bólu, a później naznaczał ugryzienia drobnymi pocałunkami. Nie miał czasu na analizowanie sytuacji. Przyjemne mrowienie rozchodziło się po jej ciele. Była podekscytowana, gorący dreszcz przebiegł ciało. Czuła motylki w brzuchu, całe stado trzepoczących insektów. Chciała więcej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ich ręce znalazły się na jej ciele. Badały każdy możliwy punkt. Dłonie blondyna znalazły się pod bluzką, Deidara opuszkami palców dotykał napiętego brzucha Sakury. Sprawiał, że na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori stanął za nią. Złapał mocno za biodra i przycisnął je do siebie. Był gorący i twardy. Poczuła jak penis mężczyzny ociera się o jej tyłek. Przeklinała w duchu, że nie założyła dziś sukienki. Chciałaby być jeszcze bliżej niego, a głupia bariera z materiałów ubrań strasznie irytowała. Jego oddech drażnił kark kobiety. Ścisnęła uda, tworząc przyjemne tarcie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W tej chwili winda obudziła się do życia. Ruszyła w dół kolejne trzy piętra, jakby wcześniejsza awaria nie miała miejsca. W malutkim pomieszczeniu zrobiło się parno. Ich wzburzone oddechy mieszały się ze sobą. Kiedy drzwi się otworzyły, zimno biegnące z korytarza wybudziło ją z letargu. Nie myślała jednak jak głupio się zachowała, że to było nie na miejscu. Jedyne, co wypełniało umysł Sakury to pytanie “czy wszystko się już skończyło?”. Nie chciała tego. Tak trudno było jej wybrać między nimi i okazja, żeby zdobyć obu mężczyzn nie mogła przejść koło nosa. Zanim zdążyła wypowiedzieć słowo, została wyprowadzona z windy przez Sasori'ego. Trzymał damską dłoń w swojej własnej, a jego oczy były błyszczące i głodne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Deidara minął ich w pośpiechu. Stanął przed drzwiami i przeklinając pod nosem, próbował wybrać odpowiedni klucz, pasujący do zamka. Wygląda na nabuzowanego i niespokojnego. Gdyby musiał jeszcze chwilę mocować się z drzwiami Sakura była pewna, że wyrwałby je z zawiasów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy tylko przekroczyli próg mieszkania znów do siebie przywarli. Była ściśnięta między nimi, ale to nadal było za mało. Chciał więcej, mocniej, bardziej. Chciała wszystkiego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wtedy jej przeklęta komórka zaczęła dzwonić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zostaw — szepnął Deidara, niemal błagalnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W innych okolicznościach zignorowała by połączenie, ale jedna racjonalna myśl przebiła się przez dzikie potrzeby.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To może być Ino.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie chciała, żeby przyjaciółka przerwał chwilę uniesienia dobijając się do drzwi. Nic na ziemi i niebie nie mogło im przeszkodzić. Sięgnęła po komórkę i rzeczywiście, na wyświetlaczu widniała podobizna Yamanaki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak? — zapytała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Złe wieści, mała. Miyuki złamała nogę. Wypierdoliła się na schodach, uwierzysz? Dzwoniła ze szpitala. Zostaję do dwudziestej pierwszej i jutro też mam jej zmianę. Czy mi to wybaczysz? Jak w ogóle sobie radzisz z nieprzyzwoicie gorącymi sąsiadami?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Byli tak blisko siebie, nadal złączeni w uścisku, że bez problemu usłyszeli Ino. Deidara zaśmiał się cicho w jej szyję, tylko na sekundę przerywając składanie na niej mokrych pocałunków. Sasori bez żadnego oporu sięgnął po telefon Sakury.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jest to całkowicie zrozumiałe. Nie oczekujemy twojej obecności. Lepiej po pracy wyśpij się, aby mieć siły na jutrzejszy dzień — powiedział do głośnika. — Nie martw się o przyjaciółkę. Zajmiemy się nią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sekundę później się rozłączył. Odłożył komórkę na blat wyspy kuchennej, która znajdowała się w zasięgu jego rąk. Nie miał zamiaru odejść nawet na milimetr.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Problem z głowy. Gdzie skończyliśmy?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego ruchy kontrastowały ze spokojem w głosie. Wbił się mocno, niemal brutalnie w usta kobiety. Chciwy, niespokojny język badał jej wnętrze. Z trudem za nim nadążała. Mimowolnie zamknęła oczy, poddając się całkowicie. Nie wiedziała czyje ręce należą do kogo. To nie było ważne. Liczyło się tylko te narastające, przytłaczające uczucie u dołu brzucha.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zabierz ją na kanapę — polecił Sasori.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura była nieco zdezorientowana, kiedy się rozdzielili, ale po zobaczeniu mocnego spojrzenie orzechowych oczu wszystkie słowa uciekły jej z głowy. Deidara wykonał chętnie polecenie. Poprowadził ją do mebla.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uklęknij przed nią — powiedział, rozpinając guziki białej koszuli. Westchnęła, widząc nowy kawałek odsłoniętej skóry. — Zajmij się nią — dodał ostrzej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Deidara włożył ręce pod jej pośladki. Miała na sobie legginsy, które nosiła na siłowni i wychodząc na miasto. Kochała ich uniwersalność. Teraz uwielbiała w nich także to, że były tak łatwe do ściągnięcia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Podnieś biodra, kochanie — poprosił blondyn. Nie miała najmniejszej chęci, żeby się opierać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odrzucił czarny materiał na bok i natychmiast schował twarz między jej udami. Poczuła, jak językiem przesuwa po bieliźnie dokładnie w tym miejscu, gdzie pod materiałem była jej łechtaczka. Jęknęła, odruchowo chcąc zacisnąć uda. Nie pozwolił na to. Dłonie mężczyzny chwyciły je mocno, rozsuwając nogi Sakury. Wstrząsnął nią kolejny dreszcz. Drobny pokaz siły najwyraźniej był czymś, co lubiła. To było odurzające. Był tak blisko, czuła wilgotny język Deidary, ale nadal nie dawał jej pełnego dotyku. Krew w niej niemal się gotowała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori usiadł obok na kanapie. Powoli przesuwał wzrokiem po każdym, najmniejszym fragmencie kobiety. Na końcu uśmiechnął się zadowolony. Lubił być panem sytuacji, a Sakura mogła być na jego rozkazy. Chciał tego do bólu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znów ją pocałował – mocno, zachłannie. Jakby pragnął nagrodzić za bycie dobrą, chętną dziewczynką. Złapał jej dłoń i poprowadził do swojego krocza. Nie musiał nic mówić, rozpięła zamek błyskawiczny. Nabrzmiały penis mieścił się w jej dłoni idealnie. Jasna skóra była miękka. Z nabrzmiałego, ciemniejszego żołędzia wypływała kropla preejakulatu. Poruszyła ręką wzdłuż jego długości i została nagrodzona cichym westchnięciem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zniecierpliwiony Deidara złapał ją za biodra i uniósł. Nie posądzała go o taką siłę. Obrócił Sakurę i wylądowała na Sasorim. Mężczyzna wykorzystał to znów kradnąc mokry, wygłodniały pocałunek. Jej tyłek był wypięty w stronę Deidary. Zsunął z niej majtki, głaszcząc przy tym skórę niemal z nabożeństwem. Nagle pociągnął ją w tył, tak że kolanami wylądowała na dywanie. Poczuła jak wtula twarz w jej pośladki. Czubek jego języka znalazł się dokładnie na odsłoniętej, nabrzmiałej łechtaczce. W końcu. Nie mogła się tego doczekać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori pochylał się w nienaturalnej pozie, cały czas zajmując się ustami dziewczyny. Ta pozycja musiała sprawiać mu dyskomfort. Jej dłoń znalazła się na jego klatce piersiowej i popchnęła go w tył. Spojrzał na nią z uniesioną brwią. Widziała w orzechowych kulach dziki głód i wiedziała, że musi wyglądać tak samo. Miała pulsującego penisa na wysokości oczu. Dłońmi przesunęła po jego udach. Sasori uśmiechnął się prowokująco. Podekscytowany, wyczekujący, ale jednocześnie pełen władzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ssij mnie — powiedział cicho. Nie prosił. To wywołało kolejny erotyczny wstrząs.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wykonała polecenie z ochotą. Czuła jak wypełnia jej usta. Przesuwała językiem po twardym trzonku, a później oblizała żołądź dookoła. Był gruby, niemal nie mieścił się w jej ustach. Lizała go łapczywie, kiedy Deidara nadal trącał jej łechtaczkę. To było cudowne, spychało ją na krawędź samokontroli. Nigdy nie była w tak erotycznej sytuacji i to sprawiło, że niemal szalała. Niezgrabny seks z Sai’em nawet się do tego nie umywał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle poczuła, że jej ciało się spięło. Kutas Sasoriego uciekł z jej ust razem z westchnieniem. Nie mogła się na niczym skupić, to było za dużo. Ekscytacja rozsadzała jej wnętrze. Była tam, coraz bliżej, niemal na miejscu. Urwany krzyk przerwał ciszę, kiedy orgazm ją zaatakował. Przycisnęła penisa mokrego od śliny do policzka, kiedy ekstaza wypełniła drobne ciało. Jednak to było mało, chciała poczuć coś w sobie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam nadzieje, że wiesz, że to dopiero początek? — Głos Sasori’ego był mroczny. Nachylił się nad nią. — Chcę wejść w twoją mokrą cipkę. Czy już ocieka, Deidara?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O tak — powiedział przerywając lizanie. Na dowód tego włożył palec w różowe, gorące wnętrze. Wszedł gładko. Nowy rodzaj stymulacji sprawiał, że wiła się i jęczała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zrób to, proszę. Sasori… sama.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedziała dlaczego tak go nazwała. Wcześniejsza fantazja wkradła się do jej głowy niepostrzeżenie. Tak, oddałaby wszystko, żeby mieć tak seksownego nauczyciela za licealnych lat. Mogłaby o nim fantazjować co noc. Masturbować się, leżąc w łóżku, w pokoju z różowymi ścianami, który miała w domu rodzinnym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Określenie podziałało na mężczyznę jak płachta na byka. Podniósł ją i rzucił na kanapę. Uderzyła plecami o poduszki. Uniósł jej nogi. Była bezbronna i tak bardzo napalona. Chciała, żeby zerżnął ją ze wszystkich sił i wynagrodził lata posuchy. Złapał kobietę pod kolanami i zaczął wsuwać się powoli. Próbowała się poruszyć, ale w tej pozycji nie miała żadnej kontroli. Chciała więcej. Boleśnie spokojny rytm sprawiał, że niemal szalała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mocniej — prosiła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spodziewała się przekomarzania, ale to nie miało miejsca. Myślała, że go przejrzała, ale Sasori znów zmieniał się o sto osiemdziesiąt stopni w mgnieniu oka. Zaczął ją pieprzyć tak, jak o to prosiła. Unosił jej nogi jeszcze wyżej i wbijał się w ociekającą sokami cipkę. Sakura zaczęła drżeć. Nigdy nie czuła się tak dobrze. Powinna odwlekać kolejny orgazm, ale nie potrafiła. Jej wnętrze pulsowało tak mocno, nie umiała tego powstrzymać. Przerwał jej upadek ze szczytu, zmieniając pozycję. Znalazła się na kanapie na czworaka. Znowu zaczął się w nią wbijać. Napięcie nieco zelżało. Musieli ponownie znaleźć rytm, żeby dostała się tam, gdzie była przed paroma sekundami, ale nie narzekała. Wchodził jeszcze głębiej. Podobno wydłużenie penetracji i przerwy potęgują doznania. Nigdy tego nie zaznała, ale chciała spróbować.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero teraz uświadomiła sobie, że przez tę chwilę zapomniała o Deidarze. Siedział na rogu kanapy bez spodni. Szybko masował swojego penisa, patrząc na nią jak urzeczony. Był dłuższy niż Sasori, ale nie tak gruby.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chodź do mnie, Dei — poprosiła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna przysunął się o parę centymetrów, a ona w tej samej chwili schowała jego członka głęboko w usta. Nie bawiła się w delikatność. Pragnęła, żeby poczuł się tak dobrze jak ona teraz. Nigdy nie myślała, że spotka ją coś takiego. Sądziła, że podobne rzeczy dzieją się tylko w pornolach, które podążają według wyuzdanego skryptu fabuły.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Seks był mocny, wygłodniały. Jakby fantazjowali o sobie latami i w końcu to się stało. Znów poczuła jak jej cipka drży, tym razem zaciskała się na twardym kutasie i to było o niebo lepsze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nagle Sasori znieruchomiał i wydał z siebie głośne warknięcie. Wepchnął się w nią jeszcze raz, drugi i przestał się ruszać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och nie, jeszcze nie — prosiła płaczliwie. Orgazm cały czas jej uciekał. Chciał zobaczyć fajerwerki, wić się i krzyczeć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W jednej chwili została złapana przez Deidarę za talię. Mężczyzna posadził ją sobie na kolana, wbijając się głęboko w chętną, mokrą cipkę. Krzyknęła na ponową stymulację, a ten cudowny ucisk wrócił. To tylko kwestia chwil, sekund zanim doszła chowając twarz w blond włosach. Próbowała uspokoić oddech, ale nie była w stanie. Kochanek wciąż trzymał Sakurę za pośladki, nadając szybki, szaleńczy rytm. On dopiero zaczynał. Ściągnął jej koszulę przez głowę. Nawet nie zauważyła, że nadal miała ją na sobie. Sasori pomógł mu dostać się do ostatnich zasłoniętych skrawków ciała, rozpinając sportowy stanik. Poczuła na sutkach zimno tylko przez sekundę. Deidara momentalnie przylgnął do prawej piersi. Ssał łapczywie różową aureolę, jakby była najapetyczniejszym kąskiem w jego życiu. Sama zaczęła ruszać się na jego kolanach. Była wysportowana, mogła nadać szaleńcze tempo, którego oboje potrzebowali.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori przylgnął do jej pleców. Nie widziała go, ale była absolutnie pewna, że miał na ustach ten cudowny, prowokujący uśmiech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jeszcze ci mało? — szeptał do ucha. Ciepły oddech sprawił, że włoski na jej karku stanęły dęba. — Ujeżdżaj go, wypompuj z niego wszystko. Bierz, to co chcesz, słodka dziewczyno.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego palce odnalazły łechtaczkę. Opuszkami uderzał w skupisko nerwów w szybkim, powtarzalnym rytmie. Niemal straciła rozum. Czuła ściskanie ścianek cipki, zęby Deidary zaciskające się na sutku i ręce Sasoriego. To za dużo. Zacisnęła się mocno na penisie kochanka, a on jęczał, nie przerywając pracy swojego języka. Fala ekstazy zalała Sakurę, niemal straciła rozum. Deidara doszedł razem z nią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nadal byli złączeni, wszyscy troje trwali w uścisku spoconych, lepkich ciał. Słyszała słabe pomruki blondyna, czuła na ramionach delikatne pocałunki Sasori'ego. Chociaż seks był krótki, to bardziej intensywny niż wszystko, co przeżyła. Nigdy nie miała trzech orgazmów pod rząd. Mogłaby się do tego przyzwyczaić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dopiero po kilku minutach się rozłączyli. Sakura musiała pójść do toalety. Przeklinała naturalną reakcję organizmu. Z chęcią zostałaby w tej pozie już na zawsze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Deidara dał jej swoją koszulę, niebieski t-shirt z logiem Batmana, w który mogła się ubrać. Wyglądał na niej niemal jak sukienka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy po chwili wróciła z małej łazienki, oboje siedzieli na kanapie. Blondyn miał na sobie tylko czarne bokserki w niebieskie gwiazdy. Wyglądał uroczo. Sasori nałożył spodnie, ale jego biała koszula była rozpięta, pokazując mięśnie klatki piersiowej. Sakura uważała, że wygląda jak grzech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No dobra, może być horror — westchnął Deidara. — Ale ostrzegam, jestem bardzo bojaźliwy. Musisz tulić mnie do serca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasori wyciągnął do niej rękę z łagodnym uśmiechem. Podeszła do nich szybko, niemal podbiegła. Nie warto było teraz o tym wszystkim myśleć. Co dalej będzie się z nimi dziać. Chcieli po prostu spędzić resztę wieczoru w swoim towarzystwie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie dotarli nawet do połowy filmu, zanim ich dłonie znów zaczęły badać się nawzajem.</span></p><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Spacer wstydu. W szklanej wstawce drzwi od klatki schodowej zobaczyła, że jej tusz się rozmazał. Nie wyglądała jak zapłakana panda, ale od razu było widać, że makijaż nie jest pierwszej świeżości. Sakura poprawiła przekrzywioną koszulę. Dłońmi wygładzila postrzępione włosy. Wspomnienie zeszłej nocy wzburzyło jej krew. Tak, to powinien był spacer wstydu, dlaczego więc czuła się tak dobrze?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Starała się wejść bezszelestnie do mieszkania, ale nawet najlepiej wykonany plan nie mógł uchronić jej przed Ino siedzącą na kanapie z kubkiem porannej kawy i turbanem z ręcznika na głowie. Przeglądała coś na komórce, Sakura stawiała na tiktok’a. Ostatnio pochłonął ją bez reszty. Było tam za dużo kontentu z BTS, żeby mogła zrezygnować z aplikacji. Przyjaciółka spojrzała na Sakurę, pękając z dumy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Witaj, zabłąkany wędrowcze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Yamanaka posłała współlokatorce najbardziej brudny uśmiech, na jaki było ją stać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O-hooo — zaćwierkała. — Tłumacz się, Haruno. Który z hot sąsiadów zostawiał na twojej szyi tą wielką, czerwoniutką malinkę?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odruchowo złapała się za szyję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bożeee, z drugiej strony, kobieto. Czy noc była tak pełna wrażeń, że nie pamiętasz gdzie cię kąsał?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura nie miała sił na jej zaczepki. Prawie nie spała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wiesz… dziewczyny muszą mieć swoje tajemnice — odpowiedziała wymijająco.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przecież nie mogła jej powiedzieć, że nie wiedziała, który z nich to zrobił. Ino nie dałaby jej żyć. </span></p><div><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg2fPf25QEzvpWfivzpS4g-lOCCvE8XTLFMl8us96qqr4HHLZDcOtyGMVhkb2TrMCGgpRIlxngtnHK9rf-0koHwgsaliR_iaY6MHgJgU-m_MYlU9l2E6ecr38_x39qLRgHm3taucwjImNz9wygUjSDmDu9HYsYfGFNYTdP4HyBYHdlAPcS9Yen2cUZa3w=s2940" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2188" data-original-width="2940" height="325" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg2fPf25QEzvpWfivzpS4g-lOCCvE8XTLFMl8us96qqr4HHLZDcOtyGMVhkb2TrMCGgpRIlxngtnHK9rf-0koHwgsaliR_iaY6MHgJgU-m_MYlU9l2E6ecr38_x39qLRgHm3taucwjImNz9wygUjSDmDu9HYsYfGFNYTdP4HyBYHdlAPcS9Yen2cUZa3w=w438-h325" width="438" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><span id="docs-internal-guid-98e83bdc-7fff-3aba-5735-c26dfefcf65b"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nawiązania do BTS (k-popowy zespół - dopisek dla niekumatych) dla naszej blogowej ARMY, Eleine. Czy mamy tu inne przedstawicielki fioletowej siły?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chciałabym w tym miejscu, w którym stoję *siedzisz na dupsku, kłamco - głos z głowy* uhonorować Krropę. To ona wymyśliła koszulkę Ino i tartaletki Sasoriego. Owację na stojąco. Dzięki kochanie <3 (i tak, użyłam naszego “kulinarna bratnia dusza” w erotyku, ale Twoje cztery litery są bezpieczne, spokojnie, nie zaznasz ode mnie złego dotyku xD)</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ja nie mam pojęcia jak to działa, ale te erotyki w realnym świecie (wszystkie od El!) pisze mi się tak dobrze 🙈 Przy seksie zawsze mam zawiechę i muszę pozwolić tekstowi poleżeć, ale i tak idzie zadziwiająco szybko. Dzięki mordko, że zdecydowałaś się (po małym nakierowaniu) dodać Sasoriego do całego tego cyrku xD</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dobra, to tyle. Macie, zboczuchy, cieszcie się!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><b>Dla Eleine</b></span></p><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div></span> </div></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-39614193241047870092022-03-04T09:00:00.054+01:002022-03-07T23:54:16.591+01:00Wściekły kundel [KakuHida] dla Harucchan<div style="text-align: justify;"><blockquote>Nie mogli się zabić. To chyba irytowało go najbardziej. Wcześniejszych niekompetentnych partnerów pozbywał się przebiciem tchawicy albo przerwaniem kręgu szyjnego. Teraz ta metoda przestała działać.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p style="text-align: center;">Ostrzeżenie – krew i opis tortur. </p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Tania speluna pachniała seksem i wymiocinami. Podrzędne ścierwa, marni rabusie i przemytnicy zataczali się pod barem. Było około szóstej rano. To zdecydowanie nie był czas ich pełnej aktywności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Muzyka nie zmieniła się odkąd zostawił tu Hidana dziewięć godzin wcześniej. W rytm zapętlonego kawałka na kilkucentymetrowy podwyższeniu tańczyła ospale naga kobieta. Jej twarz była zniszczona alkoholem i używkami. Na prawym policzku kwitł ciemno-fioletowy siniak. Najwyraźniej warstwa makijażu zdążyła spłynąć z jej twarzy. Nikt się tym nie przejmował, całą uwagę niedobitków zajmowało wychudłe ciało i obwisłe piersi. Wyglądała karykaturalnie ruszając się w powolnym rytmie. Jak chodzący trup, którego ktoś ożywił za pomocą chakry. Gdyby nie świadomość, że noc z nią nie była droższa niż kilka butelek taniego alkoholu, może by w to uwierzył. Kakuzu żył wystarczająco długo, żeby wiedzieć jak popieprzony jest świat. Jednak podrzędna dziwka nie byłaby warta zachodu i pieniędzy, które ktoś musiałby włożyć w taki zabieg.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hidan leżał na plecach. Jego oczy były zamknięte, a kąciki ust ubrudzone zastygłą mieszaniną krwi i śliny. Kopnął nieruchome ciało w żebra.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Idziemy — warknął.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Jashinista wydał z siebie głośny pomruk niezadowolenia i zwinął się w pozycję embrionalną. Nawet nie spojrzał na agresora. Kakuzu wiedział, że napotka kłopoty, ale mimo to złość zaczęła burzyć mu krew.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Nie mogli się zabić. To chyba irytowało go najbardziej. Wcześniejszych niekompetentnych partnerów pozbywał się przebiciem tchawicy albo przerwaniem kręgu szyjnego. Teraz ta metoda przestała działać z prostych względów – Hidan był pierdolonym kapłanem boga nekromantów lub innego ścierwa. Słyszał o tym kulcie wiele lat wcześniej, ale zanim go spotkał uważał kapłanów Jashin za wymarły gatunek. Pain przeszedł samego siebie łącząc ich w drużynę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Zamierzał złapać partnera za szyję, ale inna twarz przykuła jego uwagę. Rozpoznał ją bez trudu. Przeglądał księgę bingo i plakaty ze ściganymi osobami na tyle często, że większość mord zapisała się w jego pamięci.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Podszedł dwa kroki i kucnął przy mężczyźnie. Jego dłoń zacisnęła się w połowie gardła ofiary. Zaczął się krztusić, ale przez ucisk nie mógł wydać głośniejszego dźwięku. Brązowe, wyłupiaste oczy wpatrywały się w niego kilkadziesiąt sekund, zanim go zabił. Kakuzu nie pogardzi nadprogramowym zastrzykiem gotówki. Nie miał pojęcia, że znajdzie go w Kraju Drewna. Kto by pomyślał, czasami jego mierny partner przynosił jakiś pożytek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Może powinien zająć się wszystkim od razu, ale naprawdę nie chciał się w tym babrać, dopóki Hidan przejawiał chęć współpracy. Nie obchodziło go co robił, dopóki nie kolidowało to z planami Kakuzu lub wyznaczonymi misjami. Zgarnianie go z szemranych spelun było irytujące, ale dało się to przeżyć. Teraz zaczął sprawiać większe problemy. Niedługo mieli rozpocząć polowanie na Jinchūriki. Chociaż wszystko nadal było ruchome, to nie zostało więcej niż kilka miesięcy do działań, dla których organizacja została stworzona.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><span style="text-indent: 36pt;">To nie była jego walka, ani plan, który współgrał z obraną ideologią. Jednak dołączenie do Akatsuki dawało wiele możliwość i dostęp do nowych baz danych. Pieniądze rządziły światem, a Kakuzu lubił władzę. Mógł bez problemu działać po swojemu, ale żeby to działało dalej Brzask musiał istnieć. </span></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Wszedł przez drzwi, zza których słyszał sapanie i przekleństwa Hidana. W pokoju panował zaduch, mieszanka potu i krwi była odpychająca. Na łóżku podskakiwała blondynka, a pod nią leżał Jashinista. W zaciśniętej na pulchnym udzie dłoni zobaczył jasne pukle włosów, które musiał jej wyrwać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Ugryź mnie! — krzyczał. — Ugryź, kurwa, nie szczyp. Do krwi!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Dziewczyna wydała z siebie jęk, który brzmiał jak coś pomiędzy płaczem i skomleniem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Kończ to. Ruszamy w drogę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hidan zrzucił z siebie młodą, zapłakaną kobietę. Kakuzu słyszał jak dotkliwie uderzyła kolanami o kamienną posadzkę. Kiedy wstała zobaczył, że jej ciało było naznaczone krwawymi zacięciami. Prawdopodobnie pochodziły od paznokci mężczyzny. Uciekła, zasłaniając się skrawkiem materiału, który mógł być rozerwanym, szarym kimono. Nie odważyła się spojrzeć mu w twarz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Nie mogłeś poczekać chwili? Byłam, kurwa, zajęty.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Nie ma na to czasu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Twarz sadystycznego kapłana wykrzywiła się w grymasie irytacji. Plunął tuż pod nogi partnera.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— To, że jesteś starym, stetryczałym dziadem, któremu z trudem staje nie oznacza, że ja nie mogę się zabawić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Ubieraj swoją dupę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Nigdzie nie idę. Walę to i wasze zabawy. Znudziło mi się. Przekaż Pain'owi “pierdol się, buziaczki”.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hidan sięgnął po butelkę alkoholu bez etykiety. Prawdopodobnie jakiś tani samogon, który po dłuższym spożywaniu u zwykłych ludzi mógł wywołać ślepotę lub poważne problemy z wątrobą. Runął z powrotem na łóżko, opierając się o jego drewniany stelaż. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Naprawdę sądził, że miał jakąś władzę. To rozbawiło Kakuzu. Niemal się uśmiechnął. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Dał mu pięć dodatkowych sekund, ale kiedy mężczyzna nie zmienił swojej pozycji runął w jego kierunku. Czas to pieniądz, nie miał go na użeranie się z tym idiotą. Był jak kula u nogi, więc potraktuje go jak balast, który musi dostarczyć na umówione miejsce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Złapał go za zaczesane do tyłu włosy i przygwoździł do lichego materaca. Wepchnął w jego usta skrawki materiału, które złapał po drodze. Mogły być pozostałymi fragmentami kimona młodej dziewczyny. Były podobnego koloru. Włożył palce głęboko w usta kapłana. Nie zatrzymał się nawet kiedy poczuł opór, a mężczyzna pod nim jęknął żałośnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Nie będę słuchał twojego pierdolenia — warknął.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Później jednym ruchem odciął mu głowę. Potoczyła się po kamiennej podłodze w karykaturalny sposób, jak dziecięca piłka kopnięta w złym kierunku. Zawinął ją w materiał prześcieradła. Nie zamierzał narażać swojej nadszarpniętej równowagi psychicznej na więcej niedogodności. W ten sposób jeszcze trudniej będzie pozbyć się mu prowizorycznego knebla. Nieruchomy korpus przerzucił przez ramię. Krew płynąca z rany na szyi dostała się pod rozpięty płaszcz Kakuzu. Czuł jak ciepła, lepka maź płynie po jego obojczyku, ale nie zamierzał nic z tym robić. Byli już spóźnieni. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— To nie była prośba.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hologramy nie mogły przekazać ich wiernego wyglądu. W projekcji inni członkowie Akatsuki nie widzieli jak Hidan próbował ciskać w niego gromami. Pioruny leciały z fioletowych oczu jakby mogły zadać mu fizyczny ból.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><i>Żałosne</i>.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Nikt nie zobaczył też tego, jak bardzo Kakuzu był niewzruszony pokazem sił. Od dekad nie czuł strachu, a marny kundel nie wzbudzał w nim nawet lekkiej trwogi. Tylko irytacja wypełniała jego ciało. Wewnętrzny gniew, który rozsadzał każdą pojedynczą komórkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Musiał go ustawić. Tak jak zrobił to na samym początku. Czy dlatego zachowywał się jak gówniarz? Chciał znów tego doświadczyć? W ich relacji nie było miejsca na strach. To trochę mu przeszkadzało, znał jego mechanikę na wylot. Wiedział co robić, żeby każde usta się otworzyły, a podrzędne śmieci były na jego skinienie. Przy Jashiniście został pozbawiony tej przewagi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Kiedy zebranie się skończy wcieli swój plan w życie. Dziwne, że sam czuł drobną ekscytację na samą myśl. Sądził, że przyjemność płynącą z przemocy miał już za sobą, zostały dekady w przeszłości. Najwyraźniej się pomylił. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Mógł to zrobić zwykłym nożem, ale lubił używać skalpela. Był bardziej precyzyjny, dawał większą kontrolę nad ruchami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Skrępowane ciało jęknęło w ekscytacji. Puścił to mimo uszu. Chociaż ich sesja trwał ponad godzinę, było za wcześnie, żeby nagrodzić go słowami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hidan był skrępowany. Jego dłonie były zawieszone na haku, przewiązane cienkimi, stalowymi nićmi, które wbijały się boleśnie w skórę. Kakuzu zrobił długie, pionowe nacięcie biegnące od nadgarstków niemal po wewnętrzną część łokci. Dokładnie wzdłuż trasy żył. Stróżki posoki lały się z ciała mężczyzny. Skalpel ślizgał się w jego palcach, załapał go mocniej. Nie miał na sobie rękawiczek ani żadnego zabezpieczenia, kiedy już sięgał po takie środki chciał czuć wilgoć krwi ofiary.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Tak, to były tortury. Tylko… nie kara. Nie, jeśli chodzi o Hidana. Mężczyzna był mieszanką sadysty i masochisty. Uwielbiał zadawać ból. Kochał widok czerwieni i agonalne krzyki. Ale znał drugą stronę tego człowieka – cierpienie było jego satysfakcją. Czymś do czego dążył w każdym aspekcie swojego życia i Kakuzu wiedział, że jego próg zadowolenia z każdym atakiem ucieka do pułapu, gdzie coraz trudniej osiągnąć spełnienie. To była prawie nagroda. Dawał mu to, czego nie mógł dostać nigdzie indziej i to ustawiało go do pionu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">To nigdy nie będzie ich tygodniowa rutyna. Coś regularnego i trwałego. Hidan był jak bezmyślne dziecko, które czasem musi zostać wynagrodzenie inaczej staje się trudne do kontrolowania. Kakuzu zdecydował się na to dopiero drugi raz w ciągu dwóch lat, w których zostali na siebie skazani. Pierwszy miał miejsce na samym początku. Myślał, że w ten sposób pokaże kto w ich zespole ma władzę absolutną, ale srogo się pomylił. Wtedy właśnie odkrył jego masochistyczne zapędy. Dzięki serii tortur i satysfakcji jaką dzięki nim osiągnął, stał się bardziej skory do współpracy. Działało to długo, ten jeden raz wystarczył na ponad półtora roku zanim znów stał się psem, który wymaga tresury. Sądził, że to przez frustrację. Nigdzie indziej nie mógł osiągnąć spełnienia. Nie mógł całkowicie odnaleźć się w roli ofiary, kiedy używał swojej techniki i to on sam musiał zadawać ciosy. Lubił mieć kata.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Będziesz wykonywać polecenia, psie? Czy wrócisz do swoich tanich dziwek, które boją się zrobić prostego nacięcia na skórze? — warknął cicho, prosto do w jego twarz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hidan zacisnął powieki i wydał z siebie kolejny, zduszony jęk. Usta miał przewiązane bandażami, tak żeby Kakuzu nie musiał słuchać żadnych żałosnych słów, które by wypowiedział. Materiał znajdował się także wyżej, utrudniając przepływ powietrza do nosa. Nie na tyle szczelnie, żeby stracił przytomność, ale poczucie duszenia zostało z nim cały czas, kiedy agresor miał zajęte dłonie. Widział wypieki ekscytacji na policzkach Jashinisty i szaleństwo w fioletowych oczach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Hidan próbował poprawić swoją pozycję, ale mocne więzy mu to uniemożliwiały. Siedział oparty plecami o ścianę z uniesionymi rękami i nogami skrępowanymi w kostkach. Kakuzu popatrzył na niego z góry i zauważył wybrzuszenie w spodniach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;"><i>Żałosne</i>.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Za pierwszym razem użył tej wiedzy. Pomyślał, że szydzenie z niego będzie dodatkowym bodźcem. Poczuje się upokorzony. Nic bardziej mylnego. Pamiętał, kiedy drwił z jego popędów i jak te słowa przyniosły odwrotny skutek. Zamiast tego Hidan jęknął żałośnie, a jego oczy wywróciły się w tył ukazując białka. Nie podobała mu się ta niespodzianka. Władza zawsze powinna być w jego rękach. Nie akceptował żadnych nieprzewidzianych okoliczności.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Nie był zdziwiony. To przy Hidanie po raz pierwszy zetknął się z seksualizacją bólu. Nie był ignorantem, żył wystarczająco długo na tym popieprzonym kontynencie, żeby wiedzieć jak bardzo jest skażony. Dewiacje seksualne były zaledwie procentem w morzu innych degeneracji. Po prostu nigdy w tym nie uczestniczył.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Przeniósł swoją uwagę na obnażoną klatkę piersiową mężczyzny. Powolnym ruchem rozciął płat skóry na lewym bicepsie. Wdarł się o wiele głębiej niż wcześniej. Widział pierwszą warstwę mięśni. Wepchnął w odsłonięty skrawek lepkiego ciała palce. Czuł jak dygocą w spazmach bólu. Oddech Hidana przyspieszył.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">— Lubisz to, psie. Prawda? Widzę jak się wijesz. Gdybyś tylko mógł, skomlałbyś o więcej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Nie był najlepszą osobą, która może mówić o porywach serca, ale był pewien, że to rodzaj chorego uzależnienia. Nie potrzebował wiedzieć, co działo się w głowie chwilowego towarzysza broni. Czy to było coś więcej niż cielesność. Gardził tym człowiekiem w każdym aspekcie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Czuł, że uzależniał go od siebie. Dobrze, taki Hidan był łatwiejszy do kontrolowania. Pociągnie to tak długo, jak będzie potrzebować psa na swoich usługach. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Podobał mu się. Zdecydowanie bardziej niż powinno. Zabijanie zawsze było szybką metodą pozbycia się problemów. Od dekad nie spotkał nikogo, kto stanowiłby dla niego większego wyzwania. Ale sprawa z Hidanem była inna. To nadal ból ustawiał go do pionu, ale całkowicie w inny sposób. To było dziwne, nowe… ekscytujące. Doskonale wiedział, że marna kreatura pod nim nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu władza zawsze tak na niego działała. Sprawienie, że ten pyskaty nieudacznik jadł mu z ręki burzyło w nim krew. Nareszcie miał go w miejscu, w którym miał się znaleźć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Trudno było znaleźć kogoś, kto nadąża za potrzebami Hidana. Kto nie przeraził się całej tej makabry. Zabierając go z różnych spelun, kiedy musieli wykonać misje i był świadkiem, że próbował. Szukał tego, co Kakuzu już raz mu dał. Był żałosny w swoich bezskutecznych staraniach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Mimo ekscytacji, którą z tego czerpał, nie chciał nagradzać Hidana zbyt często. To by znaczyło, że on też w jakimś stopniu też uzależnia się od niego. Nie mógł sobie na to pozwolić. Żadne więzi, nawet tak spaczone i chore, nie miały prawa bytu. Brzydził się nimi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Wepchnął palce głębiej w odsłoniętą ranę. Użył chakry. Czuł jak rozrywa mięśnie ofiary. Mężczyzna pod nim krzyknął. Tak głośno, że przez sekundę wydawało mu się, że przegryzł bandaże, ale nadal były na swoim miejscu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Ciało pod nim wpadło w niekontrolowane konwulsje. Kakuzu odsunął się o parę centymetrów. Tułów towarzysza wił się w agonii. Długie chwile powolnego wykrwawienia się nareszcie przyniosły skutek. Ostatni dreszcz wstrząsnął jego ofiarą i nastała cisza. Zmarszczona skóra wokół zaciśniętych powiek wygładziła się. Na krótką chwilę niesforny kundel umarł. Dawno pozbył się nadziei, że ktokolwiek jest wstanie go zabić, wiec czekał. Po paru sekundach jego serce znów zaczęło bić w powolnym, słabym rytmie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: Arial; text-indent: 36pt; white-space: pre-wrap;">Cel został osiągnięty. Może zakończyć tę szopkę. Znów będzie miał spokój. Może na wystarczająco długo aż główna misja Akatsuki dobiegnie końca. Jeśli nie… ponownie pokaże mu co spotyka nieposłuszne psy.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiL8f8iuss-KrzjOew9urjN9rf9rANPXiPN-MPwYivIOuJi0ThyEToTwIZSi3Qz0ugB2VO6XbwWhbnMH3hHb0rBOKJehJ6_gCQSRecxZGO4SW-idU5bcAxOTanccLOSk3KREXEPtnIuoErUoZitJvg-eTzAJ4Lkrxs8OSP3aCSv9YpS7lVRpTcGpl7IpA=s705" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="705" data-original-width="564" height="490" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiL8f8iuss-KrzjOew9urjN9rf9rANPXiPN-MPwYivIOuJi0ThyEToTwIZSi3Qz0ugB2VO6XbwWhbnMH3hHb0rBOKJehJ6_gCQSRecxZGO4SW-idU5bcAxOTanccLOSk3KREXEPtnIuoErUoZitJvg-eTzAJ4Lkrxs8OSP3aCSv9YpS7lVRpTcGpl7IpA=w392-h490" width="392" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;">No i jestem, udało się wpaść w pisarski mood! ^^ (to nie tak, że połowę miałam już jakiś czas, wcale)</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;">Miało być ciężko, dramat, krew. Jak dobrze czasami napisać coś takiego. KakuHida nie jest moim shippem przez wzgląd właśnie na ich sadystyczne charaktery. Chyba nie pociągnęła bym długo w takim klimacie (muszę mieć czasem słodką, niewinną odskocznie), a nie widzę dla nich innych możliwości. Miłość i uczucia zdecydowanie mi nie pasują do tej dwójki. Może przez to, że to pierwsza praca z nimi i muszę najpierw odbębnić takie oczywiste motywy. Aby wypełnić prośbę “że to nie tylko partner z drużyny” postanowiłam usadzić ich w chorej zależności z mnóstwem przemocy i dominacji. Mam nadzieję, że będziesz z tego zadowolona. Dziękuję za poszerzenie moich horyzontów i ofiarowanie mi nowego shippu do napisania~</div><div><br /></div><div><b>Dla Harucchan</b></div></div></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-4368977985910440232022-02-27T20:30:00.004+01:002022-02-27T20:32:35.529+01:00Smak żółci [InoSaku] dla dirtyplasma<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; white-space: pre-wrap;"></span></div><blockquote><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;">Nie mam pojęcia jak długo to trwa. Może to dobrze. Nie chciałabym wracać myślami do tej jednej chwili, która mnie zniszczyła. Przeklinać, że znalazłam się w miejscu i czasie, kiedy rzuciłaś na mnie swoje zaklęcie, Sakura.</span></div><div style="text-align: justify;"></div></blockquote><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span><span style="font-family: Arial; white-space: pre-wrap;"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To boli. Nie potrafię tego z niczym porównać. Jest łagodniejsze niż złamane żebra lub wybity bark. Jednocześnie gorsze niż wszystko, co mogę sobie wyobrazić. Nie znika po nagłym ukłuciu i serii leczącej chakry. Nie wymaga tygodnia lub dwóch rehabilitacji, żeby życie znów wróciło na swój bieg. To bardziej jak uporczywa migrena, która odbiera możliwość do zwykłego egzystowania. Każdy ruch wydaje się zbyt trudny, słowa za ciężkie do wypowiedzenia. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Czuję się jak podczas choroby. Ciepło promieniuje z piersi. Nie jest to przyjemny dreszcz, który rozgrzewa ciało, kiedy ukrywasz się w domu podczas deszczowej nocy. Nie przynosi niczego dobrego. Sprawia, że zaczynam się pocić, usta wysychają, a każdy mocniejszy zapach mógłby wywołać wymioty. Czasami niemal czuję w gardle treść żołądka, a na języku roznosi się przytłaczająca gorycz. To gorsze nawet od smaku krwi w ustach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Nie mam pojęcia jak długo to trwa. Może to dobrze. Nie chciałabym wracać myślami do tej jednej chwili, która mnie zniszczyła. Przeklinać, że znalazłam się w miejscu i czasie, kiedy rzuciłaś na mnie swoje zaklęcie, Sakura.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Kochanie Sasuke było trudne, czasami niewygodne, ale sprawiało, że serce wypełniał zachwyt i uwielbienie. Jak przez mgłę pamiętam szczęście i niewinność pierwszego zauroczenia. Tak przecież powinno być. Wszyscy powtarzają – miłość uskrzydla. Więc dlaczego…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Potrzebuję czegoś ładnego. Niezbyt zwykłego, nie bardzo rozdmuchanego. A ty, masz jakiś pomysł na prezent dla Naruto i Hinaty?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Ślub, celebracja. Myśl o tym sprawia, że znów czuję żółć na języku. To okropne, że nie mogę cieszyć się ich miłością tak jak powinnam. Nawet jeśli nigdy nie byłam w zażyłych relacjach z żadnym z przyszłych nowożeńców, to jednak spędziliśmy lata razem – bliżej lub dalej od siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Otwartość ich relacji wzbudza złość. Mają prawo się w sobie zakochać i epatować mdłym, przesłodzonym szczęściem na wszystkie strony świata. Mi pozostaje ukrywanie się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To nie tak, że takie związki nie istnieją, nikt o nich nie wie. Nie, to społecznie akceptowany sekret. Może coś podobnego ma miejsce gdzieś w pobliżu. Drobne gesty sekretnych kochanków umykają moim oczom. Nie zmienia to faktu, że każdy boi się być pierwszym, który się wychyli. To nie walka z wrogiem, po której wygrasz albo polegniesz i wszystkie konsekwencje znikną razem z nadejściem śmierci. Tu chodzi o życie w wiosce, z ludźmi, którzy będą patrzeć na ciebie z bezpieczną rezerwą. Jak na wszystko, co nieznane. Czy zgodziłabyś się na coś takiego?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To kolejna bariera. Wydaje się być nie do przezwyciężenia. A może to wymówka? Jedna z setek innych. Wszystkie są równie dobre jeśli oddalają mnie od działania. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Zobacz na tę ramkę! Jest piękna, prawda? Idealnie pasuje. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Nic z tego, Czoło. Zobaczyłam ją pierwsza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To bzdura. Łapię cię za nadgarstek pod pozorem zagarnięcia zdobyczy. Przesuwam palcami po gładkiej skórze zdecydowanie za długo. Przyzwyczaiłaś się do mojego dotyku i nawet już tego nie zarejestrujesz. Czemu pozwalasz na tak dużo? Przypadkowe muśnięcia i gesty zdarzają mi się zdecydowanie zbyt często. Widzisz to?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Walczę o prezent. Uwielbiam to, wiesz? Sprawiać, że się wściekasz. Widzisz we mnie rywala nawet w tak trywialnych sprawach. To dobra zasłona dymna. Skutecznie odwraca wzrok od prawdziwych motywów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Rywalizacja sprawia, że jestem blisko. Wystarczająco, żeby nasze spotkania miały sens. Nie chciałabym, żeby któregoś dnia zgubna myśl pojawiła się w twojej głowie – </span><span style="font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">dlaczego tu jesteś, Ino? Czemu się spotykamy, rozmawiamy, walczymy skoro już nie chcesz Sasuke? </span><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Nie musiałam mówić tego głośno, dać do zrozumienia, że zagubiony chłopiec, owładnięty zemstą, już mnie nie interesuje. Tkwiliśmy w tym tak długo razem i jestem pewna, że zauważyłaś moment, kiedy z niego zrezygnowałam. Przestałam krzyczeć, że będzie mój, a moja miłość jest lepsza i silniejsza od twojej. Dlatego pozostałam rywalem na innych płaszczyznach. Zbyt długo byłyśmy poróżnione, żeby wrócić do przyjaźni z Akademii. Nie nabrałabyś się na to. Ale nasza walka o wszystko to coś bezpiecznego, nie poddasz tego analizie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Jesteś okropna, Ino! Będzie moja, nie masz nic do gadania.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Ja ją zdobędę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">… zdobędę ciebie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To kłamstwo. Najbardziej niedorzeczne i pobożne życzenie. Jednak nie sposób sobie go odmówić. Szepcze je kołysząc się do snu, ale tam też nigdy nie jesteś moja. Znam cię zbyt dobrze. Nawet jeśli wydarzy się cud i spojrzysz na mnie ponad otoczkę rywalizacji, przyjaźni i płci, nawet jeśli dasz mi szansę i będziesz dzielić ten sekret, ogień zakazanego uczucia… To kiedy pojawi się Sasuke wszystko się skończy. Wiem, że moje przysięgi i poświęcenia przegrałby z chwilą spędzoną z nim – krótką, nic nie znaczącą, bez obietnic i planów. Przegrałabym nawet z czymś tak błahym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">— Myślisz, że się pojawi?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Wzruszam ramionami. Na tyle mogę się zdobyć. Prosty gest, brak słów. Jak zawsze, kiedy rozmowa schodzi na temat twojego księcia z bajki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Najgorsze jest w tym, że nadal czekasz, Sakura. Ale znam ten stan, mogę to zrozumieć. Stagnacja wprawia w obłęd, popycha do głupich rzeczy. Przez twoją głupotę cierpię mękę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Naruto ma Hinate, ty masz mnie – tak to działa w ostatnich latach. Chociaż Uzumaki zawsze krzyczał o więziach łączących waszą drużynę, nie umiał się tobą zaopiekować. Może nie powinnam go winić, ale nigdy nie był tam, gdzie powinien. To ja siedziałam pod drzwiami zamkniętego pokoju, biorąc na barki twój żałosny szloch po nieudanej misji na moście Nieba i Ziemi. Wiedziałam, że nie masz takiej drużyny jak ja. Swojego osobistego Shikamaru, który będzie wysłuchiwał godzin narzekania patrząc na chmury, ofiarując ciche wsparcie. Choji'ego, który siłą będzie wyrywał cię z domu pod pretekstem wyjścia do knajpy, żebyś nie została sama. Czy w tamtej chwili pomyślałam, że nie mogę cię opuścić?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Wtedy zaczęłaś robić głupie rzeczy, bezwiednie wiążąc wokół mojej szyi smycz wiernego psa. Pozwoliłaś mi na bliskość. Nie uwierzę w żadne puste zapewnienia, że nie zauważyłaś mojej zmiany. Nawet w minimalnym stopniu. Jak panicznie bałam się cię stracić i wymyślałam trywialne powody do spotkań. Kolejny trening, następna rada – morze pretekstów. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Czy wiesz o wszystkim, co ukrywam? Pozwalasz mi być częścią swojego życia, bo wiesz jak destrukcyjna może być odrzucona miłość? Albo… Chcesz, żebym cierpiała. Pragniesz dzielić z kimś ból samotności. Sprawić, żeby każdy poczuł tą przytłaczającą pustkę, która jest w tobie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Nie wiem co jest gorsze. Naprawdę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Pozwalam ci wygrać. To zabawne patrzeć na naszą rywalizację z mojej perspektywy. Wszystko jest grą, spektaklem, który tworzę dla ciebie. Czuję wtedy, że mam pewną władzę. Nawet jeśli nie ma w tym krzty prawdy. Chyba tylko dlatego jeszcze wytrzymuję.</span></p><br /><br /><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Zabranie na ślub Sai'a jest irracjonalne. Ale kiedy zapytałaś mnie czy spotkamy się na miejscu, całkowicie pewna, że jestem bezpieczną opcją, coś we mnie wybuchło. Chyba w końcu tama puściła. To było za dużo. Chcę czegoś w zamian, Sakura. Proszę cię. Mam błagać? Mogę to zrobić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Zaprosiłam go tylko, żeby zobaczyć zdziwienie w zielonych oczach. Destrukcyjną iskierkę zazdrości, która popchnie wszystko w oszałamiającym tempie. Przez chwilę naprawdę miałam wrażenie, że jest tam, grozi wybuchem. To znaczyłoby, że nie jestem w tym sama, a ty ukrywasz się równie dobrze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To trwało sekundę. Może nasz moment właśnie przeszedł mi koło nosa. Wszystko zepsuł ten pierdolony sokół i wiadomość od twojej prawdziwej miłości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Czego tak właściwie ode mnie oczekujesz? Czemu patrzyłaś tym psim, zranionym wzrokiem, a zaraz później robisz maślane oczy do skrawka papieru?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Chcę cię uderzyć. Oczywiście nigdy tego nie zrobię. Nie, kiedy nie jesteśmy na polu treningowym, zziajane i spocone. Z ust nie znika uśmiech samozadowolenia, a adrenalina bulgocze w ciałach. Jednak teraz, to jedyna myśl, która kłębi się w mojej głowie. W końcu to ty nauczyłaś mnie, że czysta wściekłość potrafi oczyścić lepiej niż milion myśli i słów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Mogłabym wykorzystać element zaskoczenia, twoje odrętwienie i pójść krok dalej. Chcę cię złapać, ścisnąć i powiedzieć, że nie potrzebujemy niczego więcej. Gonitwa za sennym marzeniem jest niepotrzebna, kiedy na wyciągnięcie ręki mamy siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Czuję mdłości i paniczny strach. Pragnę postąpić głupio, zrobić coś, czego odmawiałam sobie zdecydowanie zbyt długo. Frustracja niemal zabija. Nie mogę wytrzymać tego zawieszenia. Okropnej niepewności, która nie pozwala spać w nocy i rozrywającego uczucia pustki w sercu. Chociaż osoba, która mogłaby ją wypełnić jest tak blisko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Mam ochotę tobą potrząsnąć i wykrzyczeć w zdezorientowaną twarz, że przecież tu jestem. Byłam całe życie. Jako przyjaciel, rywal i powiernik najskrytszych sekretów. Przy mnie możesz być kim tylko chcesz. Czy to nie kuszące? Nie ważne jak okropnym i niestabilnym człowiekiem się okażesz. Nie musisz się zmieniać, stawać się ułożona, cicha i obca. Nie chcę, żebyś udawała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">To mógł być idealny moment do otrzeźwienia, prawda? Zakończenia wszystkiego. Może nawet ułożenia życia na nowo… Gdybyś tylko przestała. Ale zawsze wracasz, ciągle balansując na granicy. Złamana po kolejnym odrzuceniu, a ja karmię się odrobiną zainteresowania. Tymi chwilami zanim on znów stanie się ważniejszy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Tort weselny nawet w najmniejszym stopniu nie przykrywa smaku goryczy na moim języku. To jak choroba. Mam wrażenie, że spala mnie od środka. </span></p></span></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh7Vw1mjwt53Y6r6j6I_OSU1Y1ZizOwtAhO8oZdn3F6-4h05AUiKU23U7wPIZgKjdhjrDS7XUU4kqQ3ACY5fudGxkgt3oE3sSVCg_qpE9282us5k-WI2_tLOBr8GZU7irPJkrwUv_BK0d2jAVvGNuszomq6ANnbFimTOhKQ_CIf5pUuCVtB-r3WcqtgDA=s1567" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1567" data-original-width="1355" height="516" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh7Vw1mjwt53Y6r6j6I_OSU1Y1ZizOwtAhO8oZdn3F6-4h05AUiKU23U7wPIZgKjdhjrDS7XUU4kqQ3ACY5fudGxkgt3oE3sSVCg_qpE9282us5k-WI2_tLOBr8GZU7irPJkrwUv_BK0d2jAVvGNuszomq6ANnbFimTOhKQ_CIf5pUuCVtB-r3WcqtgDA=w446-h516" width="446" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><p dir="ltr" style="font-family: Arial; line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">Część! Na początek - jakość oduczyłam się używania dwóch perspektyw w one-shotach. Patrząc na moje prace, to znacząca część z nich jest pisana z punktu widzenia jednej osoby. Dlatego skupiłam się na Ino. </span>Nie było mnie (szybko patrzy na daty) tylko! dwa miesiące. Kurcze, czułam, że minęło o wiele więcej czasu. Długo nie pisałam, jak na moje standardy. Miejmy nadzieję, że się rozruszam.</p><p dir="ltr" style="font-family: Arial; line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;">p.s. Na blogu został dodany kolejny gadżet z etykietami – teraz szybko i bezproblemowo możecie znaleźć uniwersum, które Was interesuje. Nie trzeba grzebać się w tonach one-shotów (mamy ich już 115!).</span></p><br style="font-family: Arial; text-align: justify; white-space: pre-wrap;" /><p dir="ltr" style="font-family: Arial; line-height: 1.38; margin-bottom: 10pt; margin-top: 0pt; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><b>Dla dirtyplasma</b></span></p></div><br /><span style="font-family: Arial; font-size: 11pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>Sayuri7http://www.blogger.com/profile/12341879166341983307noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6221761499505308368.post-3065391705324610412022-02-06T22:38:00.001+01:002022-02-06T23:06:20.880+01:00Metoda na babcię [KibaSaku] dla CiociKyoko<p style="text-align: justify;"></p><blockquote style="text-align: justify;">Podszedłem do łóżka, na którym zostawiłem nocną koszulę i czepek. Zestaw był z różowego materiału zakończonego falbanką, którego każdego innego dnia bym nie włożył.</blockquote><p></p><span><a name='more'></a></span><p> <span style="font-family: Arial; font-style: italic; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt; white-space: pre-wrap;">Otworzyłem oczy, gdy usłyszałem wrzask.</span></p><span id="docs-internal-guid-2f5c5392-7fff-cb79-3aad-d34cb3af001b"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przekląłem pod nosem, kiedy zrozumiałem, że pozwoliłem sobie na utratę czujności w trakcie polowania. Nie żebym nie znał zwiedzanych terenów, ale dzisiejszej nocy nie tylko ja wędrowałem… Jak w trakcie poprzednich pełni księżyca, przez Las Śmierci przedzierały się — bardziej lub mniej — głodne drapieżniki z mojego stada. Cierpliwie wypatrywały czegoś większego i świeższego od śmieci, które jedliśmy między pełniami; niestety, przy okazji czekały też na najmniejsze potknięcie konkurencji. Potrząsnąłem łbem, po czym zacząłem nasłuchiwać i szukać źródła hałasu wzrokiem. Okazało się, że było bliżej niż myślałem — musiałem tylko spojrzeć w dół. Cóż, z drugiej strony, jedynie kompletny ślepiec nie zwróciłby uwagi na różowe włosy i czerwoną kokardę.</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niestety, nie zdążyłem zarejestrować więcej szczegółów, bo usłyszałem ryk. Wtedy mowa ciała obiektu obserwacji — plecy zwrócone ku pniowi, drżące kończyny, nerwowe rozglądanie się na boki w trakcie stawiania niepewnych kroków — nagle nabrały sensu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No, ale nie byłem głupi ani naiwny, czy też na tyle szalony, żeby ryzykować wpadnięcie w pułapkę innych drapieżników lub nawet samych kłusowników.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z rozmyślań wyrwał mnie kolejny krzyk. Skrzywiłem się, jednak nie oderwałem wzroku. Cierpliwie czekałem na ciąg dalszy wydarzeń; chciałem zobaczyć czy trafiłem na przebiegłą manipulatorkę czy niewyszkolone w sztuce przetrwania dziecko. Oh, ta głupia ciekawość!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obiekt obserwacji przylgnął plecami do drzewa, nadal rozpaczliwie szukając drogi ucieczki. Nagle, tuż po osunięciu się na ziemię, zadarł głowę w górę. Przygaszony bursztyn napotkał soczystą zieleń. Nie minęła chwila jak usta bezgłośnie się poruszyły. Zrozumiałem przekaz od razu, mimo że nigdy nie podjąłem nauki czytania z ruchu warg.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pomóż mi! — Wrzask znowu zakłócił ciszę na polanie — Błagam!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wiedziałem czemu, ale przez ostatnie słowo zmieniłem zdanie w ułamku sekundy.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">-***-</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—...kura… Sakura… Sakura!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kobiecy głos brutalnie wyrwał mnie z sennego letargu. Uniosłam powieki i rozejrzałam się. Siedziałam przy kuchennym stole, tuż obok swojej nauczycielki — Tsunade Senju. W jej oczach ujrzałam złość, którą odzwierciedlały zaciśnięte usta i bruzda między brwiami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mówię do ciebie od pięciu minut — syknęła. — Znowu czytałaś całą noc?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ledwo rozpoczętą tyradę przerwało chrząknięcie. Odwróciłam głowę w kierunku źródła dźwięku; po drugiej stronie stołu siedział mężczyzna o niebieskich włosach, związanych w luźnego kucyka. Dan, bo takie imię nosił mąż mojej mentorki, patrzył na mnie z uśmiechem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Daj spokój, Tsuna — poprosił, za co został uraczony krótkim prychnięciem. — Ty w jej wieku też byłaś ciekawa świata do tego stopnia, że nie uznawałaś snu ani posiłków.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Tsunade wbiła wzrok w blat, ale i tak zauważyłam jak tęczówki zasłaniała mgła, a usta wykrzywił brzydki grymas. Z rosnącym napięciem położyłam dłoń na ręce kobiety. Zadrżała i spojrzała na mnie, więc zacisnęłam palce. Ten gest musiał ją całkiem ocucić, bo przemówiła:</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wolałabym, żeby w trakcie drogi do Mito zachowała ostrożność — oznajmiła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uśmiech nie zniknął z ust Dana, ale jego oczy pociemniały.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wszystko wiem i rozumiem, Tsuna — odparł. — Wierzę jednak, że Sakura, pomimo niewyspania, zachowa ostrożność. Prawda, kochanie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Skinęłam głową. Senju zamrugała, po czym odwróciła głowę w moją stronę; widziałam jak jej spojrzenie powoli zjechało, a potem równie nieśpiesznie się podniosło. Kiedy znowu je napotkałam, Tsunade posłała mi ciepły uśmiech. Oznaczało to brak kłótni — na samą myśl aż odwzajemniłam gest Senju, w efekcie czego zostałam zamknięta w uścisku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dla mnie zawsze będziesz małym dzieckiem — usłyszałam przy uchu. W pierwszej sekundzie nie wiedziałam jak powinnam zareagować, jednak już w drugiej obejmowałam kobietę. Trwałyśmy tak, dopóki mnie odsunęła. Zanim zdążyłam zareagować, rozczochrała mi włosy. Przyjęłam to z duszonym piskiem, który kobieta skwitowała krótkim chichotem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Starczy tego dobrego — oznajmiła po przygładzeniu rozwichrzonych kosmyków. — Idź już, bo Mito już pewnie na ciebie czeka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokiwałam głową. Nie minęła chwila, jak chwyciłam koszyk wypełniony przysmakami i ruszyłam żwawym krokiem w stronę wyjścia. Gdy przed nim stanęłam, spojrzałam za siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dziękuję za pyszne śniadanie — powiedziałam. — Do jutra.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie ma za co — odpowiedzieli zgodnie. — Do jutra.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po zamknięciu drzwi wbiłam wzrok w majaczący za granicami wioski las. Zmarszczyła brwi na myśl o plemieniu wilków, które przez większość miesiąca nie stanowiło zagrożenia. Niestety, pełnie księżyca zmieniały drapieżniki, żywiące się jedynie mniejszymi zwierzętami i ich padlinami, polujące na ludzi potwory. Jednymi z wielu ofiar byli Nawaki oraz Shizune — młodszy brat i pierwsza uczennica Senju. Śmierć tej dwójki zniszczyła wszystko…</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">-***-</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Słabeusz… Słabeusz… Słaaaaaabeusz… Słabeuuuuuusz! </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamknij się wreszcie! — wrzasnąłem. — Powiedziałem: Zamknij się wreszcie!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Głos zamilkł. Nie mogłem określić na jak długo, bo przed pełniami zawsze był bardziej wyszczekany niż między nimi. Dosłownie wystarczyła pojedyncza myśl, żeby sprowokować litanię uszczypliwych uwag. Niestety, nie dało się </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">go</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> uciszyć na stałe, co mnie dobijało. Tak samo jak fakt, że przez </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">niego</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> odebrałem wiele ludzkich oraz zwierzęcych żyć. Rzecz jasna, starałem się żywić głównie padlinami — w tym zwłokami pechowych podróżnych — ale </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">on </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">odbijał sobie wszystkie braki w pełnie. Co gorsza, nie pamiętałem żadnego z ataków — ba, gdyby nie pobrudzone krwią zęby i pazury to nawet bym o nich nie wiedział! </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Biedaczysko… Może spróbuj się zrzucić z klifu lub zagryźć z głodu? Do wyboru, do koloru, ale pamiętaj, że nigdy nie pozwolę ci umrzeć, słabeuszu. No chyba, że ze starości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Gówno prawda! — warknąłem. — Kiedyś znajdę na ciebie sposób. Obiecuję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ledwo wypowiedziałem ostatnie słowo, a usłyszałem dźwięk. Zacząłem nasłuchiwać. Hałas z każdą sekundą nabierał wyrazistości, co zmusiło mnie do skoku w pobliskie zarośla. Kiedy przyjąłem w miarę wygodną pozycję, spojrzałem przed siebie. Zrobiłem to w chwili, w której polu mojego widzenia stanęła drobna postać z różowymi włosami. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">O, proszę, nie sądziłem, że jeszcze kiedyś zobaczę tą lalkę… Co za niespodzianka! </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Niemożliwe… — wymamrotałem. — Co ona tutaj robi, do cholery?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ha, czyli ją pamiętasz! No to teraz powiedz, czy nie było ci przykro, że po wyrwaniu jej ze szponów niedźwiedzia, nie zaprosiła cię na herbatę? Mała niewdzięcznica… Uprzedzając kolejne — oh, jakże błyskotliwe — pytanie, wszystko miało miejsce w październikową pełnię. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dla… Dlaczego ją wtedy uratowałem? — zapytałem bardziej siebie niż</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> jego</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Bo wyglądała jak siedem nieszczęść, słabeuszu. No, ale przecież nikt nie powiedział, że nie można naprawić tego błędu, prawda? Ah, i nawet się nie łudź, bo obaj dobrze wiemy, że to nieuniknione!</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- *** -</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odetchnęłam głęboko, kiedy weszłam na leśną ścieżkę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wszystko przez to, że miałam już dość słońca, które świeciło mi nad głową od samego początku spaceru. Niestety, ulga nie trwała długo, bo po zaledwie paru krokach poczułam na skórze swędzenie. Odruchowo stanęłam i spojrzałam w dół, choć wiedziałam co się działo — dostałam gęsiej skórki. Westchnęłam, gdy na przedramionach ujrzałam irytująco znajome bąbelki. Zaczęłam je rozcierać, zupełnie ignorując otoczenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Robiłam to, dopóki nie zarejestrowałam jakiegoś dźwięku. Był krótki, lecz, niestety, na tyle wyraźny, żeby wzbudzić czujność. Omiotłam okolicę wzrokiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pewnie mi się przesłyszało —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">bąknęłam, kiedy niczego ani nikogo nie dostrzegłam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wzruszyłam ramionami i —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> żeby nie kusić losu</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">zrobiłam krok do przodu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura! —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Krzyk przeciął powietrze. —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sakura!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Niestety, nie mogłam powstrzymać ciekawości, więc spojrzałam przez ramię.</span><span style="color: lime; font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W moją stronę szli Tsunade z Danem. Zanim do końca przyswoiłam ten fakt, oni już stali przede mną z powagą wypisaną na twarzach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zapomniałaś wina — Senju jako pierwsza przerwała ciszę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Niczego nie zapomniałam i wszyscy o tym wiemy — odparłam hardo. — Przyszłaś tutaj, bo po prostu chcesz mnie odprowadzić do Mito. Przyznaj to.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak, chcę cię odprowadzić. —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">usłyszałam.</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Boję się o ciebie, nie rozumiesz tego?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rozumiem, ale nie jestem już dzieckiem i sobie poradzę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Posłuchaj, Sakura — Głos Dana był spokojny. — Choroba Mito znacznie osłabiła jej ochronną pieczęć, a dzisiejszej nocy będzie pełnia. Mamy pełne prawo się o ciebie martwić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poradzę sobie!</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">krzyknęłam, po czym się odwróciłam i pobiegłam przed siebie.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-left: 28.3465pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">-***-</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rozmowy mnie nie interesowały, dopóki nie zdradzały cennych informacji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na szczęście, wymiana zdań małżeństwa z Sakurą to zrobiła — dzięki nieostrożności dorosłych dowiedziałem się, że lalka szła do miejscowej medyczki. W każdy inny dzień nic bym z tym nie zrobił, bo dobrze znałem Mito Uzumaki. Na szczęście, tylko z opowieści, ale, niestety, jedna była prawdziwa. Otóż po śmierci Nawakiego Senju i Shizune Kato z moich pazurów, staruszka zaczęła się mścić za ich krzywdę. O ironio, robiła to na tyle skutecznie, że stado malało mi w ślepiach… No, ale w końcu nadeszła szansa na wyczekiwany odwet!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Najpierw jednak musiałem poczekać na okazję do pozbycia się małżeństwa. O ile do leśniczego Kato nic nie miałem, o tyle do medyczki Senju już tak. Nikt by nie ucierpiał, gdyby nie posłała brata i uczennicy do lasu w pełnię po kwiatka do eliksiru!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk, więc szybko skupiłem uwagę na jego źródle. Zrobiłem to w chwili, w której Sakura ruszyła biegiem w stronę domku staruszki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Raz, dwa, trzy… — Po wypowiedzeniu ostatniego słowa wyszedłem z kryjówki. Nie minęła chwila, jak małżeństwo leżało na ziemi z rozerwanymi gardłami, a ja ruszyłem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dotarcie do trzech ogromnych dębów, oplecionych przez krzaki leszczyny, zajęło mi dziesięć minut. Za chaszczami dostrzegłem znajomy biały domek, więc przyśpieszyłem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kto tam? — usłyszałem, gdy rozległo się moje pukanie do drzwi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To ja, Sakura — odpowiedziałem cienkim głosem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wejdź.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nacisnąłem klamkę i pchnąłem skrzydło. Staruszka leżała w łóżku przykryta kołdrą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co ja mam z tobą teraz zrobić? — zapytałem, choć dobrze znałem odpowiedź.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Chwilę później sięgnąłem po poduszkę i położyłem ją na twarzy Mito. Kiedy już było po wszystkim, zerknąłem na kominek. Nad ugaszonym paleniskiem wisiał sporych rozmiarów kociołek, z którego unosił się mięsny zapach. Odkrycie wywołało szeroki uśmiech, z którym zacząłem rozbierać staruszkę. Następnie zaniosłem ją do sąsiedniego pomieszczenia. Tam rozciąłem jej brzuch i wyjąłem co soczystsze narządy — serce, żołądek, płuca, wątroba… Kiedy miałem pewność, że nie zostało nic wartościowego, wróciłem do głównego pokoju. Wrzuciłem mięso do kociołka i zamieszałem wywar.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pora na przebranie — mruknąłem po skosztowaniu sosu z dodatkiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="text-align: left;">Podszedłem do łóżka, na którym zostawiłem nocną koszulę i czepek. Zestaw był z różowego materiału zakończonego falbanką, którego każdego innego dnia bym nie włożył.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; text-indent: 28.3465pt; white-space: pre-wrap;">— No to teraz czekamy na danie główne — mruknąłem, zakrywając się kołdrą.</span></p></span><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;"><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">-***-</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie pamiętałam jak pokonałam drogę do Mito.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiedziałam jednak, że nie chciałam, aby staruszka zobaczyła mnie w takim stanie. Dlatego szybko przetarłam oczy, przygładziłam rozwichrzone włosy i poprawiłam czerwoną kokardę —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">jedyną pamiątkę po mamie, jaka mi została. Miałam ją na głowie nawet w trakcie spotkania z niedźwiedziem, z którego ledwo wyszłam cało. No i dzień później, jak zostałam znaleziona na polanie Mito przez Tsunade oraz Dana. Nigdy nie powiedziałam im o nocnej przygodzie ani tego, że zostałam porzucona przez tatę kilka godzin przed nią. To nie tak, że nie chciałam — chciałam, ale po historii o Nawakim i Shizune zmieniłam zdanie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kto tam? —</span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">usłyszałam, gdy w końcu rozległo się moje pukanie do drzwi. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To ja, Sakura — odpowiedziałam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 28.3465pt;"><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— </span><span style="font-family: Arial; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wejdź</span><span style="font-family: Arial; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">.</span></p><div style="text-align: center;">-***-</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgCxNIrqA04dHygYiEuDjAPmHOtshW3IKeIhJTMc6AeN66wblCn2jYTIp-xm6Z6dxXZIjr41U1QyRIUeTIh-vncXC5pBzWryhSzbyKntY9NYtFv_BIlO58qQKEQV_z0W2ZcTwGCdcdL-EX9tObNe_TW4CLk9W5FyI0WVajDl3SSu0Gc32s2R3BDVG1F=s540" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="540" data-original-width="540" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgCxNIrqA04dHygYiEuDjAPmHOtshW3IKeIhJTMc6AeN66wblCn2jYTIp-xm6Z6dxXZIjr41U1QyRIUeTIh-vncXC5pBzWryhSzbyKntY9NYtFv_BIlO58qQKEQV_z0W2ZcTwGCdcdL-EX9tObNe_TW4CLk9W5FyI0WVajDl3SSu0Gc32s2R3BDVG1F=s320" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Hej!</div><div style="text-align: center;">Przyznam szczerze, że do trzeciej (mimo zapożyczenia pierwszej z one-shota "Krzykaczka" mojego autorstwa) sceny pisało mi się naprawdę przyjemnie. Później coś się popsuło, ale mam nadzieję, że jednak nie jest aż tak źle. Na koniec: zakończenie miało być zamknięte i bardziej krwawe (motyw kanibalizmu), ale po namyśle postanowiłam postawić na zakończenie otwarte. :D</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"> </div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com4