30.07.2020

Pierwszy pocałunek [SasuSaku] dla Temiry


Umiała sobie to wyobrazić. Być kimś impulsywnym i nieustraszonym, zupełnie jak głos w jej głowie. Czy w tamtym świecie Wewnętrzna Sakura jest tą prawdziwą? A ona tylko cichym szeptem, który stara się ją naprostować? Niczym więcej, niż wytworem wyobraźni, zlepkiem tych cech, których jej najbardziej brakowało?

W tym au świat z kanonu miesza się z Road to Shinobi.

Sasuke odchodzi. Znowu i znowu, nigdy po raz ostatni. Zawsze są nowe cele, inni wrogowie, kolejne grzechy.
Po wojnie Sakura myślała, że wszystko się ułoży. Wycierpieli tak wiele, zasłużyli na spokojne życie. Mimo to, Sasuke nigdy nie został w wiosce na dłużej. Ciągle w podróży, nieuchwytny i odległy. Głupotą było wierzyć, że ocalenie świata cokolwiek zmieni.
Sądziła, że już nigdy nie będzie patrzeć na ich plecy, kiedy zyskała siłę niemal równą Tsunade. Na wojnie stała w szeregu równo z nimi. Nadal miała wiele do osiągnięcia, ale nie była już tym płochliwym geninem, który błagał Naruto o sprowadzenie Sasuke do wioski. Jednak nadal się tak czuła, kiedy kolejny raz widziała oddalającą się postać ostatniego Uchihy. Czy już zawsze będzie widzieć tylko to?


Kakashi wezwał ją dwa dni po ostatnim odejściu Sasuke. Nie spodziewała się jego rychłego powrotu, dlatego była zdziwiona widząc go w gabinecie Hokage. Jakiś czas temu postanowiła, że jej reakcje muszą się zmienić. Nie byli niewinnymi dziećmi, młodymi wojownikami, którzy tak naprawdę nic nie wiedzą o świecie. Nie mogła zachowywać się jak dwunastoletnia Sakura i próbować go objąć przy każdej okazji i szczebiotać wesoło, kiedy tylko był w pobliżu. Przeżyli wojnę, walczyli gotowi zabić każdego, kto stał po drugiej stronie barykady. Powinna być dojrzała i pozwolić, żeby jej uczucie dorosło razem z nią. Dlatego przywitała go drobnym uśmiechem i nikłym skinieniem głowy. Później skierowała swój wzrok na Kakashiego, nawet jeśli jej serce biło, jakby miało wyrwać się z piersi.
— Wzywałeś mnie, Hokage-sama?
— Bez tytułów, Sakura-chan. Mamy problem. Kotetsu spotkał go, kiedy godzinę temu wszedł przez bramę wioski.
Zmarszczyła brwi. Dlaczego pojawienie się Sasuke miało być problemem? Oczywiście nadal było paru konoszan, którzy najchętniej widzieliby ostatniego z Uchiha na cmentarzu, ale poza słowami szeptanymi za ich plecami, nie odważyli się zrobić niczego więcej.
Jej wzrok mimowolnie skierował się na bruneta i wtedy to zrozumiała. Mężczyzna siedział na kanapie z jedną nogą założoną na drugą. Jego dłoń delikatnie uderzała o blat niewielkiego, szklanego stolika, wystukując bliżej nieokreślony rytm. Na ustach błądził zawadiacki, szelmowski uśmieszek. Oczy Sasuke, które zawsze skręcały jej wewnętrzności, puste i odległe, ciskały wesołe iskry rozbawienia. Rozpięty płaszcz ukazywał koszulkę ze zdecydowanie zbyt zarysowanym dekoltem, jak na męską odzież, a na szyi miał zawieszony srebrny łańcuszek z symbolem klanu Uchiha. To nie był jej Sasuke.
— Jakim cudem? — powiedziała podchodząc do niego bliżej. Kątem oka spostrzegła, że Kakashi wstał ze swojego miejsca. Mężczyzna, który wyglądał jak członek jej drużyny wyciągnął do niej dłoń i puścił oczko. Na widok tego gestu splotła ręce za plecami.
— Nie mam pojęcia — westchnął Hatake. 
— Wezwałeś Naruto, sensei?
— Jest na misji. Musimy poradzić sobie sami. Rozpoznajesz go?
Posłała mu zirytowane spojrzenie.
— Oczywiście, to wersja Sasuke z genjutsu, w którym zamknął nas Obito. Techniki! Jakim cudem siedzi tutaj?
— Najwyraźniej to nie było genjutsu. Wojna nauczyła nas, że istnieje wiele dziwnych wymiarów. Może też taki, w którym istnieją nasze alternatywne wersje. Możesz zbadać, czy wszystko z nim w porządku?
Sakura kiwnęła głową. Mężczyzna najwyraźniej świetnie się bawił, bo zadowolony uśmiech nie schodził z jego twarzy.
— Jesteś lekarzem? — zapytał podekscytowany. — A ty przywódcą — powiedział patrząc na Kakashiego. — Kompletnie nic nie pasuje! To po prostu cudowne. — Zaśmiał się wesoło.
Wstał z kanapy zrzucając z siebie płaszcz. Sięgnął do rąbka koszulki, ale Sakura zatrzymała go gestem.
— Jestem medykiem, shinobi, a ubrania nie stanowią problemu. Zostaw je.
Poczuła, jak jej policzki mrowią od delikatnego rumieńca. Czy kiedykolwiek odezwała się w taki sposób do Sasuke?
Tak i rzuciłaś nim o ścianę, przypomniała Wewnętrzna. Pamiętasz, kiedy spotkaliśmy flirciarza Sasuke po raz pierwszy?
Nie mogła oprzeć się potrzebie spojrzenia w jego czarne oczy. Nawet jeśli ich wyraz był inny, to chciała zapisać je w swojej pamięci. Widziała Sasuke raptem kilka razy przez dwa lata od zakończenia wojny. Już nie obserwowała go otwarcie bezmyślnym wzrokiem, jak głupie zakochane dziewczę. Dawała mu przestrzeń. Dlatego obraz jego twarzy w jej głowie nadal był niewyraźny i rozmazany.
Nie ważne, co się stanie, zawsze będzie jak pieprzony biały królik, za którym biegniesz, drwiła Wewnętrzna. 
Musiała go dotknąć, żeby zielona chakra mogła zbadać parametry życiowe mężczyzny. Jakby się nad tym zastanowić, to był pierwszy raz od lat, poza leczeniem jego ręki po wojnie i kiedy na sekundę złapała ją w ramiona, gdy razem z Obito znaleźli go w innym wymiarze. Dotyk zaraz uciekł, jakby nigdy go nie było.
— Wszystko z nim w porządku. Odczyty jak u dorosłego mężczyzny. Nic ponad lub poniżej skali. Nie ma Rinnegana.
— To już zauważyłem.
— Jak go odeślemy? Jak się tu dostał?
— Wysłałem wiadomość do naszego Sasuke, żeby wrócił do wioski. Najlepiej niech sam ci powie…
Sasuke się ożywił, kiedy Kage dał mu przyzwolenie na mówienie.
— Szedłem sobie, jakby nigdy nic — zaczął, a Sakura przypomniała sobie, że ta wersja Uchihy denerwowała ją, jak Naruto z czasów Akademii. — Nagle boom! — Brunet wyciągnął dłonie nad głowę i zakreślił nimi okrąg w powietrzu. — Wszędzie światło. Wtedy pojawiłem się przed bramą, co było dziwne, bo wcześniej byłem w dzielnicy Uchiha. Trochę mnie to zastanowiło, ale pomyślałem, że ktoś ćwiczył na mnie jutsu teleportacji. Byłabyś do tego zdolna. — Po raz kolejny puścił jej oczko.
— Co teraz, Kakashi?
— Próbowałem go tu przetrzymać, ale sprawił, że niemal wyrzuciłem go przez okno. Czy możesz się nim zająć? Sasuke powinien wrócić jutro. Napisałem, że to nagła sprawa, wymagająca natychmiastowej interwencji. Nie mogę przez niego pracować.
— Tak jakbyś kiedykolwiek pracował beze mnie lub Shikamaru nad głową.
— Maa, jesteś okrutna, Sakura-chan.


Nie mogła zaprowadzić go do domu. Rodzice zadawaliby zbyt wiele pytań, a flirciarz Sasuke na pewno zrobiłby coś, żeby ją ośmieszyć lub postawić w niekomfortowej sytuacji. Nie miała mówić o jego niespodziewanym pojawianiu nikomu, więc ukrycie się w mieszkaniu Saia i Ino też odpadało. Naruto zgubił swoje klucze od mieszkania, dała mu zapasowy komplet, który miała przypięty do breloczka. W ten sposób nie mogła się tam zaszyć z niespodziewanym gościem. Poszli na pole treningowe numer trzy. Te same, przy którym zaczęła się historia Drużyny Siódmej.
— To miejsce wzbudza wspomnienia, co? 
Popatrzyła na niego dziwnie. Ile rzeczy, które przeżył, pokrywało się z ich rzeczywistością?
— Wątpię, żeby Menma skończył przywiązany do pnia. To musiałeś być ty.
Pomachał jej przed nosem palcem wskazującym i usiadł pod drzewem, opierając się o jego pień.
— Nic z tych rzeczy, skarbie. To byłaś ty.
— Ja? Nie wierzę.
— Naprawdę! Od samego początku pełna gniewu i wybuchowa.
Dochodziła czwarta po południu. Sakura musiała mieć go na oku przez najbliższych parę godzin. Równie dobrze mogli spędzić ten czas na rozmowie. Nawet jeśli w niczym, poza wyglądem, nie przypominał jej Sasuke.
— Jaka jestem w tamtym świecie?
— Jesteś żywiołem nie do poskromienia. Za czasu geninów odważna i głośna, nic nie mogło cię zatrzymać. Narwana, czasami zbyt narwana. Często wplątywałaś się w kłopoty. Typ przywódcy. Z upływem lat złagodniałaś. Umiałaś trzymać język za zębami w pewnych okolicznościach, ale w oczach zawsze był ten błysk buntu.
Umiała sobie to wyobrazić. Być kimś impulsywnym i nieustraszonym, zupełnie jak głos w jej głowie. Czy w tamtym świecie Wewnętrzna Sakura jest tą prawdziwą? A ona tylko cichym szeptem, który stara się ją naprostować? Niczym więcej, niż wytworem wyobraźni, zlepkiem tych cech, których jej najbardziej brakowało?
— Tak, to zmiana o sto osiemdziesiąt stopni.
Czasami zastanawiała się, czy życie byłoby łatwiejsze, gdyby Wewnętrzna przejęła całkowicie władzę. Nawet nie wiedziała, czy to możliwe, ale podobne myśli zajmowały nastoletni umysł.
— Nie jestem medykiem?
— Lekarzem? — zapytał. Czy w ich świecie nie było medycznych shinobi?
Był głośny i szarmancki, kiedy co parę chwil posyłał jej łobuzerski uśmiech lub puszczał oczko. Sakurze nie podobało się, że wykorzystuje twarz Sasuke do takich tanich sztuczek.
— Matka Naruto wzięła cię jako ucznia. Specjalizujesz się w pieczęciach.
Sakura zamrugała zdezorientowana. W ich świecie to Czwarty był mistrzem fūinjutsu. Pokręciła głową z rezygnacją. Musiała przestać porównywac jego świat do swojego. Tamten działał na całkowicie innych warunkach.
— To brzmi fantastycznie i wydaje się całkowicie do mnie nie pasować. — Uśmiechnęła się zakłopotana.
Mężczyzna nachylił się nad nią, pokonując bezpieczny dystans. Z jego twarzy zniknął szelmowski uśmieszek, zastąpił go prowokacyjny wyraz. Wyglądał nieco groźnie, ale nie przypomniał zimnego Sasuke, którego znała. Sprawiał wrażenie drapieżnika, który lubił się bawić swoją ofiarą.
— Taka delikatna. Wydajesz się być dużo bardziej przychylna do mojej osoby. — Jego dłoń niewinnie musnęła jej ramię. — Nie rozmawialiśmy normalnie od lat. Zawsze uciekasz lub tworzysz mur. Dlaczego musisz być tak zimna?
Co miała odpowiedzieć? Wydawało jej się, że znała tę drugą Sakurę, o ile rzeczywiście była podobna do Wewnętrznej. Dlaczego nie chciała mieć z nim nic wspólnego? Przypomniała sobie, gdy razem z Naruto wkroczyli do ich świata. Kiedy mówił do niej słodko, a ona z trudem oparła się pokusie, żeby odpowiedzieć mu tak samo. Później widziała go w gronie innych dziewcząt.
— Czy to nie oczywiste? — Zdecydowanym ruchem usunęła ciepłą dłoń ze swojej talii i odsunęła się nieco w tył. — Może tamta Sakura nie chce być kolejną dziewczyną w twoim haremie? Człowieku, już się na mnie rzucasz? Masz jakieś ograniczenia?
Wesoły chichot opuścił wargi Sasuke. Jego usta, które zawsze były ułożone w poziomą linię i zaciśnięte, teraz śmiały się rozbawione.
— Brzmisz podobnie do niej. Co to za różnica? Lubię kobiety. Dlaczego nie miałbym z nimi flirtować? To przecież nie jest żadna obietnica.
Wzruszyła ramionami.
— Skoro masz takie podejście, to dlaczego tak zależy ci na jej uwadze?
— Bo jest wyjątkowa.
— Och tak, w ten sposób pokazujesz to dobitnie.
Mężczyzna zmarszczył brwi w grymasie złości. Było to tak różne od stoickiej postawy, którą zazwyczaj obserwowała.
— Nie spotkałaś jej, skąd możesz wiedzieć co się jej podoba? Kiedyś zmęczy się uciekaniem.
Nie mogła w to uwierzyć. Oczywiście, wszystko jest na opak, pomyślała.
— W tamtym świecie, to ty gonisz za mną?
Tak, powiedz mu wszystko. Też o swoich mokrych snach, drwił wewnętrzny głos.
Jego twarz ponownie przyjęła oblicze drapieżnika.
— Tutaj jest odwrotnie — wymruczał. Wsparł się na ramionach oraz kolanach i przybliżył do niej. — Los jest przewrotny, prawda?
Czuła się zaszczuta. Nie pozwoliłaby nikomu tak do siebie mówić, nikomu z wyjątkiem Sasuke. Nawet jeśli nie był tym prawdziwym.
— Przestań.
Położyła dłonie na jego ramionach, blokując kolejne ruchy mężczyzny.
— Co próbujesz udowodnić? Kocham go, ale nie jesteś nim, więc proszę przestań.
To była miłość, jak z romansów. Jednak nie tych słodkich historii z harlekinów z różową okładką albo uczucie pełne ognia i namiętności z Icha-Icha. Nie, to była miłość żywcem wyrwana z dramatu. Niosła za sobą bezsenne noce pełne samotności i wyrzeczenia, które powoli ciągnęły ją na dno. Kochając czuła, że tonie. Czekała, kiedy osiądzie na mętnych piaskach oceanicznego dna. Mimo to, Sakura nie potrafiła z tego zrezygnować. Wewnętrzna latami szydziła, że dalej w to brnęła, ponieważ to jedyny rodzaj uczucia, który znała. Była zbyt wystraszona i słaba, żeby spróbować czegoś innego.
— Jestem nim. Czy to naprawdę tak wielka różnica? Może jesteśmy sobie przeznaczeni, miłość poza wymiarami. Piękna historia.
Spojrzała na niego najgroźniej, jak potrafiła.
— Będę czekać.
Przyrzekła mu to. Skrzywiła się na samą myśl. Nawet ona widziała, jak żałosna jest. Obiecywała wiele, ale nigdy bezpośrednio jemu. W zaciszu rodzinnego domu, leżąc w środku nocy pozbawiona snu, wygłaszała swoje cele, wielkie plany i obietnice silniejsze niż życie i śmierć do jego dwunastoletniej postaci z fotografii. To było śmieszne, ale wówczas miała tylko tyle.
Och, tak wiele się zmieniło, szydził wewnętrzny głos. Zaszalej. Skosztuj życia. Nawet z takim dupkiem.
— Co tym możesz wiedzieć o miłości? — zapytała zdenerwowana. — Mówisz, że chcesz mojej drugiej wersji, ale dalej oglądasz się za innymi. Zachowujesz się, jakby była bezpieczną opcją, kiedy znudzi ci się wygodne życie. Jesteś żałosny!
Miał szybkość Sasuke, nawet jeśli nim nie był. Jego twarz była pełna gniewu, zniknął tryb flirciarza.
— Nie mów tak do mnie! Nigdy więcej tak nie mów!
Jego dłonie leżały po bokach jej głowy. Poczuła na twarzy krople jego łez. Wyglądał na pokonanego. Jego ciało trzęsło się w tłumionym szlochu. Obraz zdruzgotanego Sasuke już nigdy jej nie opuści. Nawet jeśli ten mężczyzna pochodził z innego wymiaru.
— Dlatego żadna z was mnie nie chce? Mimo upływu lat nadal jestem tylko żałosnym śmieciem? Za mało dobrym dla wspaniałej Sakury?
Zawsze uwielbiała jego ciemne spojrzenie. Było inne od wszystkiego, co znała. Od jej zielonego koloru, niebieskich oczu Ino lub nudnych brązowych, jakie miała większość mieszkańców Konohy. Czerń jego spojrzenia zawsze ją przyciągała.
Oczy Sasuke zawsze były zagadką. Ostatni raz, kiedy potrafiła coś z nich wyczytać miał miejsce, gdy nadal byli geninami. Powinna pamiętać przede wszystkim ostatnie wydarzenie zanim opuścił wioskę. Chwilę przed tym, jak zostawił ją na ławce w parku. Oczy pełne goryczy, ale zdeterminowane, gotowe poświęcić wszystko dla nienawiści. Mimo to, najlepiej zapamiętała jego łagodne spojrzenie z misji z Krainy Fal, długo przed bitwą na moście. Kiedy on i Naruto przyszli do domu budowniczego Tazuny po długich godzinach treningu. Naruto krzyczał, że nareszcie im się udało, zdołali wspiąć się na sam czubek drzewa. Oczy Sasuke były zirytowane krzykami blondyna, ale kryła się w nich tłumiona euforia, zadowolenie. To o tym spojrzeniu śniła latami.
Właśnie dlatego na niego czekasz, szepnęła Wewnętrzna. Sakura zdziwiła się na jej spokojny ton. Czy wasze światy zaczęły się przenikać? Czy to był delikatny głos Wewnętrznej Sakury z miejsca, z którego pochodzi delikatny Sasuke? Widzisz w nim tylko to, co najlepsze.
Podniosła się na łokciach, a sekundę później objęła go ramionami. Doskonale rozumiała, jak to jest być złamanym przez miłość.
— Musisz się zmienić — szeptała do jego ucha. — Wiem, nikt nie powinien robić tego dla uczucia, ale co, jeśli jest silniejsze niż cokolwiek innego? To cena, którą musimy płacić, jeśli chcesz dopiąć swego.
Teraz ona czuła się jak drapieżnik, kiedy znów spojrzała mu w oczy. Wiedziała, że tego potrzebuje, a on był łatwym celem. Może jej starania i wyrzeczenia tak naprawdę nic nie zmienią i nigdy nie zasłuży na miłość prawdziwego Sasuke? Musiała to poczuć. Może to jej jedyna szansa. Przycisnęła swoje usta do jego. Nie chciała słabego muśnięcia, niewinnego gestu. Wdarła się do jego ust tłumiąc słowa mężczyzny. Całowała go długo, dopóki usta nie zaczęły ją boleć.
— Przecież wiesz, że nie zadowolimy się substytutem — powiedziała, oblizując swoje wargi.
Sasuke runął ciężko na ziemię. Nie odezwał się ani słowem, nawet kiedy nadszedł zmierzch i noc. Leżeli na jednym z pól treningowych, gdzie zaczęła się historia Drużyny Siódmej w obu światach. Żadne z nich nie potrafiło zasnąć.


Z samego rana przyprowadziła go do biura Kakashiego. Na szczęście Sasuke nie mówił o wydarzeniach z poprzedniego dnia. Cała odwaga już dawno z niej uleciała. Była słaba i śmieszna. Znów mogłaby ulec, mając w pamięci, że może to jedyna szansa na bliskość z mężczyzną, którego kochała. Nawet jeśli to była jego alternatywna wersja. Może nigdy nie dostanie niczego więcej.
Kakashi leżał na kanapie. Najwyraźniej nie ufał sobie na tyle, żeby spać w domu. Prawdopodobnie nie wstałby na umówiony czas. Zbudziła go szturchnięciem w żebra, a on sturlał się na ziemię.
Nasz przywódca, zadrwiła Wewnętrzna.
Po godzinie zjawił się Uchiha. 
Fałszywy Sasuke uśmiechnął się promiennie i poklepał swoja drugą wersję po ramieniu.
— Myślę, czy nie wrócić za jakiś czas. Pilnuj jej, bo inaczej ją ukradnę. W przeciwieństwie do Sakury, którą znam, ją z łatwością mógłbym pokochać.
Rozumiała, dlaczego skłamał. Pomagał jej. Chciał sprawić, żeby drugi mężczyzna poczuł się niepewnie. Może jej Sasuke też ma ją za pewnik, bezpieczną opcję, która będzie czekać, kiedy skończy zabawę w odkupienie?
Prawdziwy Sasuke spojrzał na nią przez chwilę.
Może to zmieni wszystko?
Sekundę później odwrócił się plecami i otworzył portal przy pomocy Rinnegana.
A może zupełnie nic.



Łoooo, panie, prawie miesiąc mnie nie było :o
Ale przychodzę ze świeżynką. Kolejność zamówień nico zmieniona, bo wena wybrała te zestawienie. Zażalenia do niej. Czy takiego SasuSaku się spodziewałaś, Temirko? Chyba nie oczekiwałaś po mnie zwykłego romansu xd

Dziękuję Eleine za sprawdzenie rozdziału.

Dla Temiry

12 komentarzy:

  1. Skąd wy bierzecie te wszystkie pomysły >.< Totalnie Wam tego zazdroszczę! Cała sytuacja wyszła tak płynnie i niespodziewanie! A końcówka mocno mnie rozczuliła. Ciekawe co pomyślał sobie "oryginalny" Sasuke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz "skąd te pomysły", a ja MUSIAŁAM TAK NAPISAĆ XD
      Bo absolutnie nie szło mi pisanie tego, jako normalnego sasusaku. Po prostu z Sasuke nigdy mi nie jest po drodze. Ale zrobiłam to! Dla Temiry! CZY JESTEŚ ZE MNIE DUMNA??

      Usuń
    2. Ja jestem z Ciebie bardzo dumna! :D Wyszło zajebiście i wcalenie żałuję, że nie jest to kolejne romansidło SasuSaku (które btw uwielbiam).

      Usuń
  2. Chciałam jednego Sasuke - dostałam DWÓCH.
    To prawdziwy dar od losu.
    Mimo, że z trudem przeszło ci pisanie o Nim przez palce to efekt wyszedł niesamowiiityyyy! Moje SasuSakuSasu.
    Podoba mi się, że Sakura przejęła inicjatywę. I jej relacja z Wewnętrzną - ukazanie kontrastów pomiędzy nimi a alternatywnymi wersjami.
    Chyba wolałabym Sakurę którą opisywał podrywacz Sasuke. Twarda, charyzmatyczna, pyskata!
    A co do młodego Uchihy.. Nie spodziewałam się tylu skrajnych emocji. Śmiech, podryw, gadatliwość (wow), a później łzy. Nawet wiedząc, że to nie oryginał to i tak czytanie o nim i puszczaniu oczek było dziwnym doświadczeniem.
    Choć nie mówię, że nie chciałabym tego powtórzyć! ;)
    Strzeż się niespodziewanego.
    Zło pierdolnie znienacka. 😈😈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwóch zawsze lepiej ;) Abstrahując od motywu historii, niech nikt mi nie wmawia, że ninja nie używali podziału cienia poza walką. If u know what I mean ;>

      O tej wersji Sasuke pisało mi się bardzo dobrze. Rozdział powstał w dzień. Wystarczył; pomysł i wszystko pooooooleciało.

      Co za zło? Co Ty mi chcesz zrobić? Musze sobie ochroniarza skołować :x

      Usuń
  3. Nie spodziewałam się takiej historii i bardzo mi się ona spodobała przez wzgląd na pojawienie się Sasuke z Road to Ninja. A ja uwielbiam ten film. Bardzo mi się podobało to, że Sakura pocalowala tę drugą wersję. Aż chciałoby się przeczytać jak później rozwinęła się relacja prawdziwych Sakury i Sasuke. Życzę mnóstwa weny na przyszłość! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię tę kinówkę :D Jest moją ulubioną.
      *pakuje wenę do plecaka*
      Będzie na później.

      Usuń
  4. TO JEST COŚ CO ERI LUBI.
    Tzn, SasuSaku samo mnie nie ujęło ale ta Sakura z alternatywnej rzeczywistości, ten Sasuke, który MA UCZUCIA a co więcej POKAZUJE JE. Okej, może trochę dziwne, ale nadal tak inne, tak fajne, że pomimo początkowego WTF (zwłaszcza tych wszystkich emocjonalnych scen - od śmiechu aż po łzy) pokochałam tego shocika.
    I może właśnie tak wyglądała ich relacja? Może Sasgej poczuł się zagrożony, może zabrakło mu tej bezpiecznej przystani? Przecież wiedział, że do Sakury zawsze może wrócić, jeśli nie znajdzie żadnej innej kobiety, która będzie chciała tak podłego dupka.
    Niesamowicie miło mi się to czytało i z ogromną chęcią przeczytałabym dalszą część. Jak to się potoczyło? Czy coś się zmieniło? A może nie? Ugh.
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Noooo! Zrób drugą część! Pliiiis! Jak to się skończy? Jak się potoczą sprawy tu a jak w świecie drugiego Sasuke? Daj nam więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG uwielbiam to.
    JA TEŻ CHCĘ DRUGĄ CZĘŚĆ <3
    Nie mogę, idę przeczytać to jeszcze raz *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak, postanowiłam sobie odświeżyć tę miniaturę. Po jej ponownym przeczytaniu, już w ogóle nie mam wątpliwości, że zagłosowanie na kontynuację właśnie tego przez Ciebie, jest najlepszą możliwą opcją w udostępnionej ankiecie <3
    Kocham Sasuke, którego kreujesz, Sayuri.

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!