Tego dnia Sakura udostępniła na swoim Shinbigramie zdjęcie, przedstawiające ją w lekarskim kitlu, z głową opartą o blat biurka. Opis pod postem brzmiał:
“Życie lekarza powoli mnie przeraża.”
#zmęczona #Konohagirl #doctor #doctorlife
Tego dnia Sakura udostępniła na swoim Shinbigramie zdjęcie, przedstawiające ją w lekarskim kitlu, z głową opartą o blat biurka. Opis pod postem brzmiał:
“Życie lekarza powoli mnie przeraża.”
#zmęczona #Konohagirl #doctor #doctorlife
Ten dzień należał do jednych z najgorszych; dwunastogodzinna zmiana dała jej mocno w kość. Wypruta z wszelkich sił i chęci wracała do domu. Nie zdążyła jeszcze dobrze przejść przez próg swojego mieszkania, gdy jej kieszeń zawibrowała sygnalizując nadejście telefonicznej wiadomości. Westchnęła odkładając na podłogę torebk i odblokowała ekran, po chwili uśmiechając się kącikiem ust.
Łuska: Hej mała, skąd ta smutna relacja?
Zapominając o tym, że stoi w korytarzu i właściwie wciąż nie zamknęła za sobą drzwi, szybko wystukała odpowiedź.
Saku: Miałam paskudny dzień. Ledwo widzę na oczy.
Dłuższą chwilę była cisza. Sakura mogła pozwolić sobie na przebranie się po pracy. Nawet zrobiła herbatę. Mimo bardzo późnej pory, nie chciała kłaść się spać.
Podnosiła do ust parujący kubek, gdy ponownie rozświetlił się ekran smartfona.
Łuska: Już 5 raz w tym tygodniu. Nie mogę tego dłużej słuchać. Bierz wolne. Zabieram Cię na wakacje.
Saku: Jakie wakacje? Oszalałeś.
Łuska: Normalne. Z piaskiem i morzem. Bez całej tej szopki.
Saku: Szopki? Co masz na myśli?
Łuska: O to, że Ty udajesz, że mnie ścigasz. A ja udaję, że przed Tobą uciekam.
Saku: Właściwie, to ja ścigam Cię na poważnie.
Łuska: Serio?
Saku: Zapomnij, że cokolwiek pisałam…
Po chwili namysłu, dopisała jeszcze
Nie wiedziałam, że można wziąć urlop na nie bycie kryminalistą.
Łuska: Oczywiście. Każdemu bandziorowi przysługują na to 23 dni w roku.
Pozbawiona sił, wyszukała odpowiednią emotikonę i w stopniu nadużywającym zapełniła nią swoją odpowiedź.
Od tej irracjonalnej rozmowy, zupełnie pozbawionej przełożenia na świat rzeczywisty, minął dobry tydzień. A później Kisame w środku nocy stanął przed progiem jej mieszkania ubrany w krótkie szorty, klapki i przeciwsłoneczne okulary. U jego stóp, na ziemi leżała walizka we wzory z uśmiechniętymi ośmiorniczkami.
Sakura, widząc go, nie była pewna czy to przepracowany umysł płata jej figla czy po prostu Kisame z samego rana poważnie upadł na głowę. Ścigany każdym możliwym listem gończym, jak turysta przechadzał się po Konosze o nieludzko wczesnej porze.
— Gotowa? — zapytał.
— Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? — odparła.
Nie licząc kilku zdjęć, które wysłał jej ukradkiem korzystając z rzadkich chwil samotności od Akatsuki, Sakura nie miała okazji wcześniej widzieć go na żywo. Chłopięcy uśmiech odsłaniający rekinie zęby wprawił ją w zakłopotanie.
— Na przyszłość polecam wyłączać lokalizację w telefonie. Internet pełen jest dziwaków i niebezpiecznych gości.
Miała wrażenie, że jego cień rzuca się na nią przysłaniając połowę świata. Ledwo mieścił się w progu. Posłała mu spłoszony uśmiech i niepewnych ruchem zaprosiła go do środka.
— Wejdziesz, zanim zechcą Cię zaaresztować?
— Z dziką rozkoszą.
Z Kisame poznali się za sprawą portalu randkowego Planeta Ninja. Sakura, wykończona samotnością (i skrycie widokiem sparowanych przyjaciół) zdała sobie sprawę, że cudze szczęście gryzie ją w oczy. Postanowiła działać.
Nie planowała zbliżać się do Akatsuki. Przez myśl jej nie przeszło, że członkowie wysoko postawionej organizacji przestępczej, brutale, mocarze i twardziele odczuwają ten sam bukiet emocji co zwykły, szary shinobi.
Kisame był potężny, wysoki, męski, niebezpieczny, intrygujący a także prostoduszny, szorstki, cyniczny, szczery i bardzo samotny. Poza Itachim który był jego towarzyszem broni, nie miał nikogo. Konto na portalu podobno założył za sprawą dogadywań partnera który twierdził że “na pewno tego nie zrobi”. Na awatarze ustawionego miał rekina — bardzo uniwersalny symbol, równie dobrze mogący świadczyć o tym, że po drugiej stronie ekranu siedzi przystojny surfer z Kraju Fal. Takie właśnie przypuszczenia snuła Sakura, gdy leżąc wieczorem w łóżku i wymieniając się wiadomościami na chacie wpatrywała się w jego groźnie rozwarte szczęki i granatową skórę.
Z początku działali pod pseudonimami. Prawdę o swoich tożsamościach odkryli niedawno. I tylko Sakura była z tego tytułu szczerze przerażona. Dla niego jej prawdziwa twarz pozostawała tylko jedną z wielu twarzy niegroźnych dziewczynek z Konohy.
Natomiast uświadomić sobie, że przez kilka tygodni wymieniało się intymnymi spostrzeżeniami i najskrytszymi myślami z Kisame. Tym samym na którego polują wszystkie nacje – w tym od czasu do czasu ona sama. To było coś.
Uczucie porównywalnie do uderzenia się tyłem głowy w kant szafki. Albo chociaż spód blatu.
Z początku oszalała ze strachu od razu zaproponowała zerwanie kontaktu. Zrobiła to zresztą niezwłocznie, z obawy o zarzuty o zdradę względem Konohy. Oczami wyobraźni widziała siebie wyprowadzaną przez siły ANBU z własnego gabinetu, chwile po tym, jak okaże się że przez cały czas FBK (Federalne Biuro Konohy) inwigilowało ich wiadomości oraz internetowe portale. Widziała swój proces, w tym pogardliwe spojrzenia sąsiadów oraz przyjaciół.
Niecały tydzień zajęło jej dojście do wniosku, że jej obawy są całkowicie irracjonalne a zwykłe Smsesy jeszcze nikogo nie zaprowadziły prostą drogą na stryczek.
Odblokowała jego konto, a tam w okienku ich czatu już czekała na nią gotowa wiadomość.
“Daję Ci tydzień na zmianę zdania względem naszej znajomości. Jeśli nie odezwiesz się po siedmiu dniach, znajdę Cię i osobiście wybije ten durny pomysł z głowy. Buziaki. Łuska.”
Czytając to, jej serce radowało się ze szczęścia a umysł kalkulował szansę na to, że Kisame jest już w ewentualnej drodze do skopania jej dupy.
Na szczęście on – wiecznie online, jako pierwszy dostrzegł jej aktywność (na moment przed tym, aż jej spaczony umysł na nowo zaczął podrzucać jej pod oczy najróżniejsze scenariusze) i podesłał krótkie, ale wyrażające więcej niż setki słów “Tęskniłem”.
Teraz, patrząc na niego zapełniającego niemal cały salon i rozglądającego się bez większej krępacji Sakura zastanawiała się, gdzie pod którą łuską czai się wrażliwość i czułość, ta sama, którą przelewał jej w setkach wiadomości i miłych emotikonek.
Zdawało się, że nie czuł skrępowania zazwyczaj towarzyszącemu pierwszemu spotkaniu. Ona sama niezbyt wiele miała na nie czasu – jego pojawienie okazało się niezapowiedziane. Nie miała po prostu kiedy rwać sobie garściami włosów z głowy.
Normalnie zależałoby jej na jak najlepszej aparycji – teraz, w feworze zdarzeń, czynów i myśli zupełnie o tym zapomniała. To pewnie dlatego chcąc podejść nieco bliżej z całej siły przywaliła stopą w róg szafki.
Zgięła się wpół i zatonęła w przekleństwach.
— Takiego żargonu nie powstydziłby się nawet żołnierz — zagwizdał z uznaniem.
— Jestem żołnierzem!
— Dobrze dobrze. — Poklepał ją po włosach, tak, jak klepie się zdenerwowane dziecko. — Mikrożołnierzem.
— Kisame! — zastrzegła ostrzegawczo pierwszy raz wypowiadając na głos jego imię. Mężczyzna zawahał się z ręką wciąż uniesioną na wysokości jej głowy i, po jakimś czasie, uśmiechnął kącikiem ust.
— Nawet to miłe — wyznał zdumiony. — A teraz bierz rzeczy i ruszamy.
Sakura zbladła.
— Gdzie ruszamy?
— Na wakacje. — Jej sceptyczna mina zmusiłą go do wydania jeszcze jednego oświadczenia: — Mówiłem ci o tym kilka dni temu. Miałaś dość czasu by się spakować.
Cisza.
— Nie zrobiłaś tego, prawda?
Pokiwała przecząco głową.
— Dlaczego nie?
— Nie sądziłam, że mówisz serio! — Rozłożyła ręce i wyszczerzyła się sztucznie prezentując postawę pod tytułem “Nic nie poradzę, że nie brzmisz poważnie”.
— Kobieto. Wszystko co mówię ma swoje przełożenie na świat rzeczywisty!
— Tak? A pamiętasz jak napisałeś mi, że odkryłam twoją prawdziwą tożsamość a to nie jest bezpieczna informacja? I, że teraz będziesz musiał mnie odnaleźć i z kamieniem przy szyi wrzucić do oceanu? Pamiętasz?!
Zaniósł się szyderczym chichotem.
— To akurat było śmieszne.
— Przez całą noc patrzyłam się w okno, bojąc mrugnąć. A teraz zabierasz mnie nad wodę. O nie nie nie. Ja nigdzie nie idę!
Poszła.
Kilka gwałtownych ruchów później przerzucona przez jego ramię jak upolowany jeleń, z małą reklamówką (do której od niechcenia Kisame wrzucił to, co znalazł w jej szafce na bieliznę) przemierzała ciemne uliczki Konohy, krzycząc.
Jakiś przechodzień dostrzegł ich gdy pokonywali mur dzielący wioskę od reszty świata i natychmiast uderzył na alarm. “Porwano Sakurę Haruno!“ głosił panicznie, gdyż różowych włosów nie dało się nie rozpoznać nawet z daleka.
Gdy za jakiś czas Naruto Uzumaki wraz z Kakashim wpadli do jej mieszkania, zastał ich widok przesuniętej i pozostawionej w nierównej płaszczyźnie szafki.
— Walczyła! — Stwierdzili zgodnie, niedługo potem odnajdując jej telefon. Odgadnięcie Pinu było zaskakująco proste (1234) a później… później wszystko stało się niepokojąco jasne.
W tej samej chwili, gdzieś na skraju Wioski Skał pięciu mężczyzn pochylało się nad ekranem niewielkiego, mocno wysłużonego smartfona.
— Czy to jakaś obsesja? — zapytał Hidan. — Masz sharingana nawet na tapecie? Serio, Itachi?
— Ty masz swoją gołą klatę i jakoś nikt nic nie mówi.
— Cieszmy się, że nie ma tam niczego więcej — odpowiedział niemrawo Deidara, który przed oczami wciąż miał wizję nudesa Hidana, którą ten wysłał mu podobno przez pomyłkę.
— Przynajmniej teraz nie ma wątpliwości, że Hidan wysyła kobietom na chacie zdjęcia swojego penisa. — Kakuzo bez skrupułów obdarł swojego partnera z wszelkiej godności.
Szarowłosy mężczyzna nie powiedział nic, po prostu w milczeniu zacisnął palce na swojej kosie.
Gest ten wystarczyłby, gdyby do czynienia miał, na przykład, z wysłańcami Konohy. Tutaj jednak nawet wizja wypalającego się lontu bomby Deidary nie była w stanie nikogo zaskoczyć.
— Nick to na pewno Łuska — powiedział Itachi
Sasori, specjalista od nowoczesnej technologii (i początkujący haker-amator), który podjął się zadania włamania na konto randkowe Kisame ze zniecierpliwieniem pokiwał głową.
— Nie nick, tylko email. Potrzebuję jego emaila.
— A! No to wpisz Kreweta28cm@ninja.na.
Zapadła cisza. Sasori bez słowa uzupełnił pustą rubrykę.
— Hasło?
— Samehada123? — z braku laku zaproponował Deidara
— … Pasuje!
Odnalezienie odpowiedniej konwersacji było zaskakująco łatwe, a później… później wszystko stało się niepokojąco jasne.
Pod wieczór Kakashi wraz z Naruto dotarli do miejsca, gdzie drzewa stopniowo przerzedzały się ustępując miejsca dla piaszczystej plaży. Już stąd docierał do nich kojący szum morza i orzeźwiający zapach słonej wody.
Zrobili kilka małych kroków gdy nagle Kakashi zatrzymał siebie oraz skonsternowanego Naruto. Palcem wskazał na pewien punkt który nagle znalazł się w zasięgu wzroku i aż zaniemówił.
W bliskiej odległości od nich rozciągał się niecodzienny obrazek.
Płaszcze w czerwone chmury rozłożone na kilku wypożyczonych leżakach chybotały na wietrze. Postaci wewnątrz parawanu beztrosko cieszyły się latem.
Uzumaki nie potrafił przejść wokół tego obojętnie. Wyrwał się z uścisku sensei, gwałtownie wyskoczył z krzaków i wystrzelił palcem w grupę przestępców.
— Hej! — W pokazie dyskrecji spłoszył z drzew ze trzy stada ptaków. — Co wy tu robicie, dattebayoo?!
— Opalamy się. — Deidara rozsmarował między rękami samoopalacz po czym zaczął obficie smarować swoją klatę. Za każdym razem gdy przejeżdżał tym po ustach na swojej piersi te mlaskały niezadowolone imitując odruch wymiotny.
— Przysługują nam na to 23 dni urlopu — dodał Hidan, na powrót kładąc głowę na leżaku.
Pojawienie się ninja z Konoha nie stanowiło dla nich dużego zaskoczenia. Ostatnimi czasy i tak natykali się na nich na każdym kroku.
Naruto natychmiast przytomnie rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu zwłok przyjaciółki z drużyny. Itachi dostrzegł jego milczącą koncentracje i pokiwał z dezaprobatą głową. Mimo bardzo upalnego dnia miał na sobie płaszcz Akatsuki którym, jak sądził, chronił się przed opalenizną.
Sasori patrzył na nich milcząco, stojąc na jednej z wysokich wydm. Twierdził, że drobny piasek nie jest najlepszy dla jego zawiasów a od słonej wody morskiej rdzewieją mu zaczepy. Trudno. Jego strata.
— Tu jej nie znajdziesz — odparł, poprawiając okulary przeciwsłoneczne. Z pogardą spojrzał w stronę jasnej kuli na niebie, skrywając się pod obszernym, słomianym kapeluszem . — Ale jest niedaleko. Bliżej, niż sądzisz.
— Itachi przestań stroić wariata i wystaw choć palca. Witamina D dobrze zrobi na twoją ponurą gębę.
— Słońce mnie poparzy. Mam delikatną skórę.
— Dupe masz delikatną, nie skórę. — Hidan przewrócił oczami. Z głową czy bez niej, jakie to ma znaczenie. Jego egzystencja i tak będzie trwać wiecznie. — Zachowujesz się jak wydobyty z grobowca. Wampirzy Mędrzec.
— Mędrzec wampirzych ścieżek. — Deidara połączył wszystkie kropki, nie otwierając oczu. W dłoni trzymał coś, co przypominało minibombę, a w rzeczywistości było zwykłym breloczkiem przymocowanym do kunaia.
Nagle, zza parawanu wyrosła blada niczym senna zjawa twarz Kakuzo. Mężczyzna patrzył i jednocześnie spoglądał ponad; jego oczy były puste, mina zdradzała głębokie poruszenie.
Naruto z Kakashim zerknęli po sobie, milcząc. Hidan natomiast natychmiast wyraził zmartwienie stanem swojego partnera. Gorliwie poderwał się do góry.
— Masz te drinki?!
Kakuzo był zagubiony, zatracił sens pytania na krótko po tym, gdy wybrzmiało.
— Dla mnie miał być z dodatkiem saletry i parasolką — wtrącił Deidara. — Masz?
— Czterdzieści złoty — brzmiały ciche szepty. Brunet z otępieniem patrzył na własne dłonie, powoli zginając palce, jeden po drugim. — Czterdzieści złoty za wódkę z colą. W plastikowym kubku. CZTERDZIEŚCI złoty — powtarzał.
— Ej, co mu jest? — Itachi opuścił swoją strefę komfortu.
— Dlatego mówiłem, że wysyłanie go do baru to kiepski pomysł. — Hidan pretensjonalnie wzniósł oczy do nieba. — Za ćwierć centa różnicy na produkcie Kakuzu opierdoli na rowerze pół miasta.
— Czterdzieści złoty. Drink. Kolejka pod same molo — majaczył jak we śnie, kołysząc się w tył i w przód. Przeżywał cenowy fleshback jak z Wietnamu.
— A gdzie Tobi? — Deidara uchylił jedną powiekę. — Przecież poszedł z tobą.
— Tobi? — Coś zagrało w czarnych zwierciadłach; przebłysk walczącej świadomości. — On był gdzieś… tam gdzieś...
— Zgubiłeś Tobiego?! Dzięki Bogu!
— Powie nam ktoś w końcu, gdzie jest nasza Sakurcia?! — Naruto dostatecznie długo siedział w milczeniu by teraz móc nad sobą panować. — Co z nią zrobiliście?!
— Nie krzycz, tak ty idioto! Bo nas zauważą! — Hidan zagiął róg położonego na boku, wielkiego plażowego parasola zerkając ostrożnie na kryjący się za nim krajobraz. Na piasku rozciągały się dziesiątki koców i parawanów.
Kisame, wielki i przede wszystkim niebieski niósł właśnie krzyczącą, różowowłosą dziewczynę na rękach w stronę wody. Ta śmiała się perliście, odchylając głowę w tył. Różowe włosy spływały kaskadami, tworząc całkiem miłą dla oka paletę barw.
— Najpierw straciłem brata. Teraz partnera... A na dodatek stracę też swoją nieskazitelną cerę! — Uchiha Itachi załamał ręce, patrząc z żalem na z łatwością wyróżniającą się w tłumie innych plażowiczów parę. Naruto wpatrujący w tej sam, romantyczny obrazek, żałośnie pociągnął nosem.
— Czuję co się święci.
— Kakashi nadstawił uszu
— Co?
— Opętał ich zły duch!
— O.
— Dam głowę, że w tym naszym trio.. .Zostanie, tylko dwóch!
— Eee…
— Ta plaża karesom sprzyja! Miłosny tchnęła czar! W tej sytuacji roomantyczneeej… Co będzie, strach się bać!
Uzumaki mocno objął Kakashiego wciskając twarz w jego zieloną kamizelkę. Szlochał cicho, zupełnie tak samo jak Deidara przed godziną, gdy ostatni pączek którego mieli wyleciał mu z rąk i wylądował na gorącym piasku.
— Mam tego dość! — Itachi gwałtownie wstał z zajmowanego leżaka. Zrzucił z głowy słomiany kapelusz a promienie słońca, które odbiły się od jego bladej twarzy oślepiły wszystkich w promieniu kilku metrów. Hidan z krzykiem zasłonił oczy ręką.
— Trzeba im przeszkodzić! — zawołał uroczyście. — Kisame nie może zostawić nas dla jakiejś dupy!
— To racja! — zawtórował entuzjastycznie Naruto. — Kakashi-sensei! Sakura nie może zostawić nas dla jakiegoś fagasa! Musimy coś zrobić!
— Tylko co?
— Jak to co. — Deidara potarł o siebie dłonie, aż dało się słyszeć zgrzytanie zębów. — Idziemy do wody! Sasoooriiiii-senpaaaai! — zawołał nagle, machając w powietrzu ręką. — Idziemy pływać, idziesz z nami?!
— Nie! — odkrzyczał z oddali. — Zapomniałem nałożyć impregnatu do drewna!
— Jak to jest możliwe, że oni jeszcze ich nie zauważyli? — na głos zastanawiał się Kakashi, który wolałby, nie ukrywając, bardziej dyskretne podejście do tematu. Grzebanie w młodocianych związkach i ingerowanie w miłość nigdy dla nikogo nie skończyło się dobrze.
Po chwili wszyscy byli już w wodzie krzywiąc się, gdy chłodne fale obmywały nagrzaną skórę.
— Najgorzej zamoczyć jajka. — Naruto starał się iść na palcach tak długo, jak było to możliwe.
— Cicho mówiłem! — upomniał Hidan, napawając się uczuciem porażającego chłodu, jednoznacznego z psychicznym bólem. — Bo nas zdemaskujesz.
Wszyscy spojrzeli w stronę wielkiej, błękitnej góry mięśni wystającej z wody. Mężczyzna stał obrócony plecami, nieświadomy czyhającego w głębinach oceanu niebezpieczeństwa. Sprzymierzone siły Konohy i Akatsuki nadciągały, ubrane w same slipki.
— Jak to jest możliwe, że nie nauczyłaś się pływać? — Dziwił się po raz setny Kisame. Za każdym razem gdy puszczał ciało różowowłosej kobiety, ta natychmiast szła na dno. Sakura, dławiąc się i plując wodą walczyła wtedy o życie, rozpaczliwie łapiąc się jego ramion. Mocno wczepiona pazurami w twardą, łuskowatą skórę, wręcz nie pozwalała się oderwać. Rozszerzone źrenice zajmowały całą powierzchnię zielonych oczu.
— Zabierz mnie na płyciznę!! — wołała rozpaczliwie.
— Sięgasz tutaj.
— Owszem, ale tylko pod warunkiem, że nie ma fal! — Nadprzyrodzona siła kunoichi utrudniała mężczyźnie wyplątanie się z uścisku jej palców. — Kisame, zabierz mnie stąd!
— Dopłyń na brzeg sama.
— Prędzej umrę! — I wcale nie była to groźba; raczej wysoko prawdopodobna opcja.
— Zrelaksuj się — upominał. — Przecież jesteś tutaj ze mną. Posejdonem naszych czasów! Nie dam ci się utopić.
— Znajdź sobie inną syrenę!
Udało mu się w końcu chwycić ją za ręce. Odsunął ją na wysokość ramion po czym sam zanurzył w morzu. Byli teraz na tej samej wysokości, z tą różnicą, że on nie drżał ze strachu.
— Chodź tutaj.
Przysunął ją do siebie. Kobiece, wiotkie ramiona natychmiast oplotły jego szyję wynurzając się ponad linię wody. Czuł ciepło jej ciała mimo otaczającego ich chłodu, oraz kształt niemal wszystkich płaszczyzn. Sakura przyciskała się do niego, żądna poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Z rozkoszą udzielał jej tego wsparcia.
Gwałtownie oddechy rozbijały się o jego ramię; kobieta oddychała po wysiłku. Włosy przyklejały jej się do twarzy, warga drżała.
Kisame delikatnie odgarnął różowe kosmyki; niespodziewany ruch zwrócił jej uwagę. Obróciła twarz i natychmiast zapłonęła gwałtownym rumieńcem. Kisame znajdował się tuż obok; nagle stała się zatrważająco świadoma gry jego mięśni, w tym dłoni opartych o zagięcia jej talii i figlarnego uśmiechu kołyszącego się na ustach.
— Nie masz gdzie uciec — zauważył.
— Nie — przyznała, wstrzymując oddech gdy nieoczekiwanie przysunął się jeszcze bliżej.
— To się dobrze składa — szepnął. Czuła grę jego słów na własnych wargach gdy się zbliżał. — Bo zaplanowałem.. coś specjalnego… Chciałbym…
— Naruto!
— Chciałbym Naruto…. Zaraz. Co?!
— Nie! To Naruto, o tam! — Poderwała się na jego ramionach i gwałtownie wskazała na coś za jego plecami. Wyprowadzony z równowagi natychmiast obrócił się, a wtedy.. momentalnie zrzedła mu mina.
— To nie Naruto — warknął. — To ten idiota, Deidara! Ale Naruto jest tuż za nim.
Grupa mężczyzn (którym na ten moment z wody wystawały tylko barwne palety czupryn) czując na sobie jedno zdziwione a drugie wściekłe spojrzenie zatrzymała się w miejscu. Dwójka z nich zaczęła wpatrywać się w inne kierunki, ci zaradniejsi zaś szybko dali nura pod wodę.
Na próżno.
Sakura, ze swojego bliskiego położenia wyczuła, jak mocno Kisame spiął wszystkie mięśnie.
— Zaczekaj tu na mnie — polecił po czym puścił ją w odmęty mrocznych głębin samą. Nim zdążyła zacząć wrzeszczeć o pomoc, wyczuła, że z prawego boku nagłe napłynęło wsparcie. Śluzowata tkanka otarła się o jej bok sygnalizując o swojej obecności. Nie pomyślała, co to było. Instynkt kazał jej złapać się tego ze wszystkich sił. Tak zrobiła, zanim dotarło do niej że wspiera się na wielkim rekinie, któremu teraz z wody wystawała jedynie płetwa.
Najpierw poczuła uderzenie gorąca, potem lodowatego zimna. Na koniec dopiero puściła się stworzenia, z bulgotem wpadając w wodę; machała wszystkimi kończynami w popłochu rozchlapując fale.
Zdołała ulec stanu lekkiego podtopienia; z nosem i ustami zapełnionymi słoną wodą. Wtedy pomoc nadeszła znów. Ten sam morski potwór wyłonił się znikąd i pozwalając wesprzeć, wypchał na powierzę.
Sakura zrozumiała, że rekin nie jest tu by ją pożreć. Tylko, by nie pozwolić jej zabić się samoistnie. Z wdzięcznością pomieszaną ze strachem pogładziła jego skórę, łapiąc oddech.
Z takiej pozycji obserwowała, jak grupa pięciu mężczyzn rozdziela się, płynąc w popłochu w pięć różnych stron świata. Przepłoszył ich jeden osobnik.
A raczej to, co zamiast niego wystawało teraz z wody.
Wielka, rekinia płetwa przemieszczała się z nadludzką prędkością, przecinając morze tak, jak nożyczki tną kartkę.
Dech zapierał w piersi z zachwytu nad majestatycznością tego zjawiska – tak myślała Sakura.
Boże, miej nas w swojej opiece — wznosił modły Itachi, który, najlepiej z nich wszystkich, znał swojego partnera. Kisame wyczuł krew.
Teraz już nic nie zdoła go powstrzymać.
Okay, na początku napisze, że pisałam komentarz co parę akapitów, wiec wszystko to moje reakcje na bieżąco.
OdpowiedzUsuńTo miała być parodia i faktycznie było śmiesznie, ale też tak bardzo słodko xD
Miałam fangirling, kiedy Sakura pierwszy raz go spotkała w progu swojego mieszkania. "Nie licząc kilku zdjęć, które wysłał jej ukradkiem korzystając z rzadkich chwil samotności od Akatsuki, Sakura nie miała okazji wcześniej widzieć go na żywo. Chłopięcy uśmiech odsłaniający rekinie zęby wprawił ją w zakłopotanie." No naprawdę! Jakby spotkała boya z jakiegoś internetowego czatu (creepy boya, który wyszukała po lokalizacji gdzie ona mieszka xd) i była tak słodko zakłopotana, przytłoczona widząc go na żywo ^^
O kuxwa, to naprawdę był serwis randkowy! Kisne xD
Ahhhhhhh, "tęskniłem"~ No szczerze, w kanonie to był narwaniec z wielkim mieczem wchłaniającym chakrę i drapieżnym uśmiechem, chyba nawet czasem mówił jakie tam żarciki, takie bardziej sarkastyczne. Ale w fanfikach tak bardzo pasuje mi do niego bycie niedźwiadkiem. Taki wielki misio, niebezpieczny i groźny, ale przywiązuje się jak mało kto i wychodzi z niego wtedy taki słodzika.
Obraz porwanej Sakury z mała plastikową reklamówką, w której najprawdopodobniej było tylko kilka par majtek, już nigdy mnie nie opuści. O Boshe, albo jak spanikowany Naruciak wbija i widzi krzywą szafkę "O NIE, WALCZYŁA TU O ŻYCIE" xD
Okay, kocham Twój talent do parodii. Sasorak haker, krewetka 28xm, usta deideia, na klacie, które maja odruch wymiotny, mędrzec wampirzych ścieżek. Jak Ty to wszystko wymyślasz? Kobieto, teach me xD
Parodia byłą przednia, ale czuję niedosyt, że przerwano im chwilę uniesienia. No jak tak można?! No i się wczułam NO I MUSZE POSZUKAĆ JAKEIGOŚ SŁODKEIGO KISASAKU NA AO3, BO MAM GŁODA.
Okej, ja też wbijam z komentarzem!
OdpowiedzUsuńOficjalnie dostałam cukrzycy, nieoficjalnie brzuch i twarz aż mnie bolą od ciągłego śmiechu.
Już początkowa wymiana wiadomości była genialna, ale im dalej w las, tym lepiej – zapytam, tak przy okazji, czy dwadzieścia trzy dni urlopu w roku to nie za mało dla takiej elity jak Akatsuki?xD
Pierwsze spotkanie kupiło mnie od… pierwszego akapitu. Reakcja Sakury na Kisame była urocza, a jednocześnie nie mogłam się przestać chichrać, zaś historia poznania go nieco mnie zasmuciła. Dobra, wiem, że romans między wrogami w większości historii źle się kończy, ale w tej parodii Kisame bije Sasuke, Naruto i Kakashiego razem wziętych pod wieloma względami. Pewnie zabrzmię jak idiotka, jednak serio było mi szkoda naszego Rekinka, gdy Sakura postanowiła zerwać z nim znajomość. Dobrze, że chłopak postawił na swoim! Z drugiej strony czy nie powinien uszanować decyzji Haruno…? Dobra, nieważne – jakby uszanował, to by przecież nie było tego całego cyrku.xD
„Tęskniłem.” – zgadzam się z Sayuri, w fanfickach Kisame bardzo pasuje rola wielkiego, ale niegroźnego niedźwiadka. :D
Reakcja Naruto posłała mnie na podłogę. Jednak! Stawiam wszystkie swoje książki na to, że Kakashi zauważył, że szafka nie stoi prosto – on zawsze był wyczulony na takie szczególiki. Ostrzegam: nikt i nic nie zmieni mojego zdania w tej kwestii!
Akatsuki na wakacjach… To się nigdy dobrze nie kończy.xD
Sasori jako haker (Czy to on namierzył adres Sakury?) i zgadywanie danych Kisame mnie rozwaliło. O ile Sayuri nigdy nie opuści widok Sakury z reklamówką wypchaną bielizną (Swoją drogą to też było mistrzostwo świata!), o tyle ja przed oczami już zawsze będę mieć nazwę emailu Kisame.xDDD Bez kitu, ona zniszczyła mi mózg.
„Dupę masz delikatną, nie skórę.” – lubię się opalać, ale prędzej zabije niż dam się prażyć na leżaku w pełnym słońcu. Tylko czytanie w cieniu albo jazda na rowerze/spacer/ pływanie w słońcu z czapeczką na łbie i butelką wody w łapie. Tak więc, częściowo rozumiem naszego Mędrca Wampirzyc Ścieżek… Eeee, w sensie Itachiego.xD
Czterdzieści zeta za drinka w plastikowym kubeczku?! Niezłe zdzierstwo! Biedny Kakuzu…
„Sprzymierzone siły Konohy i Akatsuki nadciągały, ubrane w same slipki.” – Szkoda tylko, że te sprzymierzone siły zostały zmiażdżone przez członka Akatsuki.xD
No i to już chyba wszystko.
Oh, czy tylko ja pomyślałam, że Planeta Ninja to forum dla fanów gier a nie portal randkowy? ^^’
Teraz już serio kończę.
Czekam niecierpliwie na więcej tekstów.
Ślę przytulasy i buziaki. :*
Jak ja kocham twoje parodię. XD Dziękuję za to cudo, Temcia. Wiesz, że teraz się ode mnie nie uwolnisz? XD Miałam w następnej kolejce nie składać nikomu zamówienia, ale przez tę parodię mam ochotę na więcej i jeśli będzie miejsce w kolejce, to dostaniesz kolejną. XD
OdpowiedzUsuńPopłakałam się, kiedy Sakura stwierdziła, że spodziewała się po awatarze rekina jakiegoś przystojnego surfera z Kraju Fal. W głowie miałam takie "SURPRISE MOTHERFUCKER", kiedy okazało się, że jej rozmówca rzeczywiście ma wiele wspólnego z rekinem. ^^
Serio, gdybym chciała wypisać wszystkie dobre momenty, to musiałabym przekopiować cały one shot. No ale podam takie perełki, które jeszcze mnie powaliły. Naruszona szafka i stwierdzenie Naruto i Kakashiego, że "walczyła". Nudesy wysłane Deidarze przez Hidana (jestem pewna, że nie przez przypadek ( ͡° ͜ʖ ͡°)), Sasorak-haker, Itaczke aka Mędrzec wampirzych ścieżek, Kakuzu płaczący nad ceną drinków, usta Deidary z odruchem wymiotnym i Kisame aka Posejdon naszych czasów. No cudo.
Ty już tam się przygotuj na kolejną parodię, kochana. XD
Pozdrawiam i całuję. :)
Przy "Jeśli nie odezwiesz się po siedmiu dniach, znajdę Cię i osobiście wybije ten durny pomysł z głowy. Buziaki. Łuska." miałam natomiast w głowie "Jadę ci wpierdolić". XD
Pola do popisu dziewczyny mi tu nie zostawily. We trzy wypisały absolutnie wszystko, co było najlepsze, dobre i wyśmienite.
OdpowiedzUsuńTo druga parodia, w której wykorzystujesz social media, zmieniasz je na świat Naruto i absolutnie rozwalasz wszystkich na łopatki. Wojna między Hinatą a Sakurą byla rewelacyjna. A to... to jest po prostu kolejnym cudem świata!
Moja ukochana scena to chyba wyśmiewanie się z Hidana i jego podrywów ale równie wielkim hitem był Itachi wrażliwiec wampiór i bojący się plaży Sasori.
Kłaniam się w pas i chylę czoła, boś Ty najwspanialszym twórcą narutowskich parodii.
Okej, dotarłam tu po jakimś czasie wreszcie XD
OdpowiedzUsuńWłaściwie, czytałam to już jakiś czas temu, ale tak bardzo nie miałam czasu na skomentowanie, że zostawiłam to na później XD
Generalnie, ty wiesz, że my kochamy twoje parodie. I to nawet nie jest ważne, czy główną bohaterką będzie Sakura czy Hidan a może Hashirama. Nie, bo ty potrafisz to tak zaczarować, że ja będę pamiętała przez długi czas to, co napisałaś XD
Oczywiście, dziewczyny napisały już absolutnie wszystko o fabule, więc nie mam pola do popisu XD Ale mega mi się podoba motyw social mediów w świecie ninja, toż to cudno XD
Nie było za wcześnie - Kocham Cię. Genialne. Genialne. Uwielbiam, genialne. Uwielbiam Sharingana na tapecie, Kreweta28cm... Ja... Ja uwielbiam. Zaczęłam to czytać z lekkim przestrachem no bo jednak ten... Człowiek-rybo-rekin / człowieko-rekino-ryba... Ale głupia byłam, powinnam była Ci zaufać.
OdpowiedzUsuńUmarłam, uwielbiam.