Itachi stał pod ścianą i gibał się na boki całkowicie ignorując rytm piosenki.
Muzyka. Dlaczego do cholery z ich tymczasowej bazy dobiegała muzyka? Zajęli jakiś opuszczony budynek niecały kilometr od cywilnej wioski w Kraju Błyskawic. Kisame sądził, że to zły pomysł. Nie powinni zwracać uwagi szalonego Raikage. Nawet jeśli Kumo znajdowała się pół dnia drogi od nich.
Kretyni, zaraz pojawi się jakiś zaginiony patrol, żeby ich uciszyć, pomyślał.
Zmarszczył brwi. Przecież nie było go tylko jeden dzień. Był pewien, że ten idiota Tobi znowu coś zrobił. Ostatnio porwał białą alpakę z prywatnych ogrodów Lorda Feudalnego Kraju Ognia. Cholera, uciekał przed jego strażą na jej grzbiecie. Zwierzę prawie wyzionęło ducha.
W środku budynku panował półmrok. Pod sufitem migotały zielone i różowe żarówki, rzucając na pomieszczenie dyskotekowe światła.
W tej chwili naprawdę musiał wyglądać jak ryba, kiedy jego usta otworzyły się w kształcie litery “o”.
— Co się dzieje? — zapytał podchodząc do lalkarza.
Oczy Sasoriego nawet się nie poruszyły. Kisame się do tego przyzwyczaił, Akasuna był dziwadłem nawet wśród nich. Aspołeczny psychopata pierdolący o sztuce i jego wyższości nad organicznymi ludźmi. Akatsuki skupiało bandę popaprańców, nad których zdrowiem psychicznym lekarze rozkładali ręce.
— Oi, mówię do ciebie.
Chwycił jego ramię i potrząsnął nim lekko. Nadal nie uzyskał żadnej reakcji. Nachylił się, żeby spojrzeć mu w oczy…I nagle jego głowa odleciała.
— Lalka?!
— Lalka — odezwał się Kakuzu. Siedział po drugiej stronie stołu ze szklanką. — Spierdolił przy pierwszej okazji. Nie dam pieniędzy na naprawę! Zobacz to. — Gestem ręki wskazał w głąb pokoju. W słabym świetle Hoshigaki dostrzegł parę tańczących postaci. — Jestem zrujnowany.
Obok niego, przytulony twarzą do stołu, siedział Hidan i mamrotał coś pod nosem. Widać było, że już dawno alkohol go pokonał. Kakuzu wyrwał mu z ręki szklankę i wypił jej zawartość.
— Tyle na to wydałem, że nie pozwolę, żeby się zmarnowało.
— Co się tu kurwa dzieje? — zapytał Kisame.
— Konan powiedziała, że chce się odprężyć. Impreza, zażyczyła sobie. Ten pantofel Pain zrobił, co mu kazała.
Rzeczywiście, kiedy wytężył wzrok dostrzegł ich dwójkę tańczącą w oddali. Dobre sobie, prawie pieprzyli się na parkiecie.
— Niech żyje wolność! — krzyknął Deidara skacząc po stole i wymachując blond grzywą, jak gwiazda rocka. Szczegół, że muzyka, która grała to był jakiś kiepski dubstep. — Wolność i swoboda, un!
Itachi stał pod ścianą i gibał się na boki całkowicie ignorując rytm piosenki. Kisame podszedł do niego. Liczył, że brunet okaże się tą jedną rozsądną duszą, ale… Zauważa różowy kapelusz z piórami, który miał na głowie i wszystkie nadzieję opuściły go w jednej sekundzie.
— Ja pierdole — To jedyne, co potrafił wydukać.
Uchiha otworzył oczy, a jego wzrok był rozmarzony i błogi. Wziął łyk różowego drinka ze słomką i małą parasolką. Brzeg szklanki był posypany różowym cukrem, a w środku pływały czerwone wisienki. Drink wyglądał na taki, który kupuje się łatwym panienkom i zaciąga na piętro. Kisame rozejrzał się podejrzliwie.
Boże, przecież ten dzieciak nie zna takiego życia.
— Jeśli ktoś będzie chciał cię gdzieś zabrać, to się nie zgadzaj! — powiedział do Itachiego, który ledwo stał na nogach. W tej chwili ściana była jego najlepszym przyjacielem. — Musimy to przerwać.
Uchiha stęknął przeciągłe “nieeeee” i zdjął okulary z nosa, próbując wyglądać prowokująco. Przynajmniej taki był zamysł. Zamiast tego zrobił minę nadąsanego dziecka i wymierzył w Kisame oskarżycielsko oprawkami w kształcie serc.
— Psujesz zabawę — zawodził płaczliwie. — Kisame jak możesz mi to robić. Ufałem ci.
— Ja mu nigdy nie ufałem, un! Rybia gęba!
Deidara latał pod sufitem na miniaturowej wersji glinianego ptaka. Drugi raz uderzył głową o kolorowe żarówki.
— Co się stało z Tobim?
Kisame spostrzegł mężczyzna w pomarańczowej masce skulonego w kącie pokoju. Itachi wzruszył ramionami i poprawił duże rondo karnawałowego kapelusza.
— Dei-Dei nie chciał grać z nim w butelkę. Powiedział, że żadne z jego czterech ust go nie dotknął.
— Dei-Dei?! Zaraz, czterech? Gdzie on kurwa chowa ostatnie?
— Możesz sprawdzić.
Itachi zaczął chichotać jak niewinna uczennica.
— NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ I SWOBODA I SZTUKA, UN!
Nagle pojawiło się jasne, oślepiające światło. Zdołał zasłonić Itachiego ramieniem.
Deidara spadł na podłogę, a włosy zebrane w mały kucyk paliły się, jak knot urodzinowej świeczki. Głowa atrapy Sasoriego potoczyła się pod nogi Tobiego, który krzyknął przeraźliwie i jęczał żałośnie coś o alpace, którą odebrali mu siłą. W tle słychać było zawodzenie Kakuzu, że nie ma już żadnej nadziei i niepotrzebnie inwestował własne fundusze w organizacje debili. Chwycił Hidana za nogę i wyszedł, szorując nim po podłodze. Pain spadł z Konan, na której kolanach siedział. A Itachi przytulił się do niego i powiedział pijackim głosem, że tęskni za malutkim Sasu.
— Kurwa, zostawiłem was na jeden dzień.
OMG XDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńDobrze, że wyszłam z domu, bo obawiam się, że rodzice zakwestionowaliby moje zdrowie psychiczne, kiedy chichocze jak mała dziewczynka. Tak, jak wtedy, kiedy miałam 10 lat.
No i widzę, że obie kochamy ten art, bo omg, jest po prostu idealny XD strasznie żałuję, że nie mogłam znaleźć innych członków Akatsuki w tym stylu, toż to byłoby złoto XDDD.
No i teraz ogarnęłam, czemu wy ciągle o tej alpace gadalyscie z Ginny. Zastanawialam się o co, do chuja, chodziło z tą alpaka. Ale to przez to wczesne wstawanie przez ostatnie dni się nie zorientowałam. You know.
I nie mam pojęcia kogo najbardziej pokochałam. Moim faworytem jest chyba Deidara i jego cztery usta, a zaraz po nim Itachi i jego serduszkowe okularki XDD
Buziaki ❤️
Medal z ziemniaka dla Ciebie za znalezienie tego artu. Bo to byłaś Ty, nie nie? Albo Eleine xd
UsuńJa pokochałam w tym ficzku słodkiego Dei-Dei "Rybia gęba, un!" xD
U mnie było bardziej WTF niż OMG, ale nie zmienia to faktu, że brechtałam się dobre półgodziny. W mieszkaniu był tylko brat, jednak on już pogodził się z tym, że jestem idealną kandydatką na pacjentkę zamkniętego oddziału psychiatrycznego - najlepiej wsadzoną w kaftanik bezpieczeństwa jak Lecter.
OdpowiedzUsuńJa już od samego początku wiedziałam, kto skradł me serduszko - TOBI NA GRZBIECIE ALPAKI TO MIŁOŚĆ, TOBI NA GRZBIECIE TO ŻYCIE!!! <3 Dziękuję za uwagę, teraz będę bardziej poważna, o ile przy tym tekście się da być bardziej poważną... Impreza serio musiała być gruba, skoro Sasori spierdzielił przy pierwszej lepszej okazji, zostawiając za sobą jedynie lalkę. Kakuzu sponsorował całą imprezę, czy tylko alkohol? Od kiedy z Konan jest taka imprezowa bestia, tak samo jak z Paina pantofel? Przecież w kanonie to ona spełniała każde jego widzimisię... Rock jest fajny, dupstep w większości przypadków już nie - Sasori popełnił jeden kluczowy błąd w trakcie ucieczki - nie uciszył Deidary.xD Itachi w karnawałowym kapelutku i z "tanim" drinkiem i serduszkowymi okularami to wygryw, nie taki jak Tobi na alpace, ale jednak wygryw. Zaraz potem jego zachowanie... Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu. No, ale o ile przy Itachim się śmiałam, o tyle przy końcówce się dusiłam. Dziękuję za taką dawkę absurdu, zrobiła mi dzień. Ściskam i ślę buziaki, czekając na dalsze teksty. <3
Itachi z tanim drinkiem upity w trzy dupy wyszedł mi bosko. Miałam tyle frajdy pisząc tekst, że szok xd
UsuńO matko jak dawno mnie tu nie było! I jest moja parodia <3 a taki zły dzień miałam, uratowałaś chociaż wieczór, dziękuję bardzo Sayuri! Mnie najbardziej kupił w tym wszystkim mindfuck Kisame. Chociaż raczej spodziewałam się, że z Itachiego zrobisz oazę spokoju, to rola którą mu wybrałaś jest tu definitywnie bardziej odpowiednia :D Tobi na alpace będzie mi się śnił po nocach, tym bardziej że oglądałam Beastarsa, więc mam bardzo sprecyzowane wyobrażenie alpaki ^^. I przyznaję rację Kakuzu - alkoholu się nie marnuje! A "Imprezowy Deidara" i wolność to hit! Zrobiłaś mi dzień, dziękuję! :D
OdpowiedzUsuńSayuri bohater! Ja bym się bała o miasto z takim obrońcą, heh. Ale cieszę się, że moje wypociny polepszyły Twój wieczór.
UsuńTeż oglądałam Beastars. O boshe co Ty zrobiłaś xD Wyobraziłam sobie alpakę Tama w tej roli. Już tego nieodzobaczę xDDDD
No, każdy musi to szczerze przyznać sam ze sobą - nota o pijackich wybrykach Akatsuki była każdemu potrzebna. xD Nie powiem - pośmiałam mocno. Moim faworytem zdecydowanie został Itachi i jego nowa, najlepsza przyjaciółka. ;3 Sayu, Twoje parodie to mistrzostwo i żywię głęboką nadzieję, że będzie nam dane przeczytać ich więcej. ^^
OdpowiedzUsuńParodię są przyjemne, ale nadal bardziej ciągnie mnie do smutnych romansów, najlepiej z jakimś konfliktem — miłością niemożliwą, tragiczną lub jednostronną. Ahhh~
UsuńDziękuję za miłe słówka <3
Miażdży wszystko, ale końcówka dosłownie na dodatek wali fajerwerkami xD
OdpowiedzUsuńKucyk jako knot urodzinowej świeczki mnie pokonał. I alpaka, odebrana siłą.
Co jak co, ale Itachi w roli imprezowicza, w dodatku pijaka to nie jest rzecz, którą spotyka się na co dzień - dlatego, o opowiadanie jest złotem.
Małym kryształkiem w morzu wrogości, która zwykle go otacza (albo, którym otacza go każda randomowa autorka xD )
Pantofel Pain też robi swoje xD
Piany Deidara jako ofiara własnej techniki mnie kupił. Później skończył, jak nieszczęsna postać w jakieś kreskówce, której końcówki włosów palą się po wybuchu xd
Usuńomujborze :D co Ty tu zmalowałaś :D dawno nic mnie tak nie rozbawiło :D najlepsze usta DeiDei'a i Pain pantoflarz XD no ale to Itachi został najjaśniejszą gwiazdą wieczoru jak dla mnie :D złoto
OdpowiedzUsuńItachi zawsze świeci najjaśniej <3 Nasza gwiazda.
Usuń