9.12.2020

Wygodniejsza wersja [IbiSaku] dla Sayuri7

I pamiętaj. Duzi chłopcy nie lubią być karceni przez małe dziewczynki.

 

– I pamiętaj. Duzi chłopcy nie lubią być karceni przez małe dziewczynki – zakończył, przekazując teczkę z dokumentami.

Sakura obrzuciła go spojrzeniem chłodniejszym od śnieżnej nocy w Yuka-gakure i bardziej morderczym niż niejeden nukenin z księgi bingo. Jednak Kakashi zdawał się nie zauważać piorunów ciskanych w swoją stronę i uśmiechnął się do niej zza materiału maski.

– Dobrze wiesz, że nie mam na to czasu. – Wypluła z siebie zgrzytając zębami. Nerwowym dmuchnięciem wydostała grzywkę z lewego oka i kontynuowała. – Klinika wymaga obecnie mojego pełnego skupienia. Ktoś z SPT* mógłby się w końcu przeszkolić. Przecież i tak ostatnio nie mają nic lepszego do roboty.

Hatake nie odpowiedział. Pozwolił aby pełne politowania spojrzenie zmęczonych oczu zrobiło to za niego. Zniesmaczona opuściła gabinet, kurwiąc pod nosem.


* * *


Grube, drewniane drzwi skutecznie odcięły go od ciągnącej się po korytarzach kakofonii, a on nareszcie mógł pozwolić sobie na chwilę spokoju. Coraz częściej, po zakończeniu przesłuchania, czuł, że nie należał już do najmłodszych shinobi Liścia. Z miesiąca na miesiąc ciało bardziej ciążyło na wysłużonych stawach, odgrywając się na nim za latach katorżniczych treningów. Mięśnie z kolei rwały od monotonnej, mało wygodnej pozycji czy cyklicznie i długotrwale wyprowadzonych ciosów, dedykowanych co oporniejszym delikwentom.

Opadł na ścianę wydając z siebie ciężki oddech. Chłód podziemia przedarł się przez materiał płaszcza, przyjemnie rozchodząc się po barkach. Prawą ręką zdjął chustę i potarł swędzące od potu blizny. Potrzeba prysznica i chociaż kilku godzin snu, który nawet skutecznie zastępował kofeiną, spadła na niego nagle choć niezbyt nieoczekiwanie.

Ruszył w stronę biurka, rozglądając się badawczo po pomieszczeniu, próbując przypomnieć sobie, czy nie czekają na niego pilne raporty do nadrobienia.

Niewielki pokój, wręcz kanciapa, stanowiąca jego gabinet w nowej siedzibie Konoszańskich Sił Tortur i Przesłuchań dokładnie odzwierciedlało tak bardzo go irytujące, dziecinne podejście do powojennej rzeczywistości. Mimo ciągłego, niezaprzeczalnego zapotrzebowania na pracę jego zespołu, finansowanie zmalało do minimum potrzebnego na opłatę rachunków za podstawowe media.

Wszystko pokrywała tu niezbywalna warstwa puszystej mieszaniny pojawiającego się znikąd kurzu i odpadającego miejscami tynku a każdy skrawek blatu czy szafki przepełniały wiecznie oczekujące na uzupełnienie dokumenty. Powietrze przesycała wilgoć z przerdzewiałych rur w przyległej łazience, która idealnie komponowała się z porastającym sufit grzybem.

Kwiecisty zapach, który wyczuł wyrwawszy się z własnych myśli, był w tym miejscu tak subtelny jak neonowy szyld jednej z jego ulubionych knajp w mglisty poranek i równie złudny co miłość, którą prostytutka obdarza mężczyznę na widok pliku banknotów. Ibiki zastanawiał się nawet czy kobieta, do której należał, naprawdę przeszła szkolenie kunoichi, skoro zostawiała tak oczywiste ślady swojej obecności.

Opadł na krzesło. Wysłużone mechanizmy zaskrzypiały urażone. Nie chciał nawet myśleć ile czasu zajmie mu pozbycie się gryzącego odoru. Ostatnio poświęcił go zdecydowanie za dużo. A tym razem, nie dość, że odczuwał drażniące cząsteczki w nosie i gorycz perfumowej mgiełki na języku, miał też wrażenie, że wgryza się ona w warstwy brudu, tworząc nową, zdradziecką mutację.

Przymknął oczy. Tylko na chwilę. Mamrocząc pod nosem plany na kolejne godziny, rozkoszował się chwilą spokoju. Odzyskując minimum energii potrzebnej do egzystencji, rozsiadł się w fotelu i ułożył drżące ze zmęczenia dłonie na udach. Powoli zginał i prostował palce, gdy zarejestrował kolejną anomalię. Na środku biurka leżał zwój opatrzony pieczęcią Hokage, którego na pewno tam nie zostawił.

Cholera...


* * *


– Mooriinoo! – wrzask, którego nie powstydziłaby się najkrwawsza wersja Kami, rozniósł się po korytarzu w towarzystwie lekkiego, przyspieszonego stukotu obcasów.

Burza różowych włosów była pierwszym co dało się zauważyć, gdy kobieta wpadła do pomieszczenia. Jej wykrzywiona złością i niedowierzaniem twarz zapowiadała rychły dramat, który jakimś cudem zawsze wlókł się za nią niczym drugi cień.

– Haruno – odwarknął, dodając bezładne skinienie głowy, po którym naciągnął chustę z powrotem na zeszpecenia.

– Gdzie. On. Jest – wysyczała opierając dłoń na biodrze i zadzierając nos, co w chwilach słabości, takich jak teraz, mężczyzna uważał za urocze.

– Kto? – Rozłożył dłonie w bezradnym geście. Każdej wizycie protegowanej piątej Hokage towarzyszył chaos, na który czuł się już za stary. Jednocześnie dostarczały mu, tak brakującej w jego życiu, rozrywki. Niewinne dręczenie Sakury i jej iście szablonowe, a jednak tak odmienne w stosunku do jego osoby reakcje, były odświeżające. Momentami zabawne. Nawet jeżeli czasami miał w ich trakcie ochotę zadusić ją gołymi rękami.

– Nie igraj ze mną. – Kolejny syk, na który odpowiedział jedynie uniesieniem brwi niemal zdradzając przy tym swoje rozbawienie. Zbliżyła się i przysiadła biodrem na skraju biurka, wzbudzając niewielką chmurę kurzu. Skrzywiła się. Skrzyżowała ręce pod biustem, nieco uwypuklając jego rozmiar jednocześnie polepszając kąt dostępu dla jego wzroku. – Mógłbyś posprzątać kiedyś ten chlew – oznajmiła oskarżycielsko-matczynym tonem. – Albo chociaż się umyć. Śmierdzisz.

Łypnął na nią groźnie. Kami. Skąd ta dziewczyna brała odwagę na odzywanie się do niego, tokubetsu jounina, w ten sposób? W czasie, gdy wszyscy inni uciekali przed jego wzrokiem i szeptali za plecami, by tylko uniknąć jego uwagi, ona siedziała przed nim, niby nieświadomie świecąc cyckami i strofując go niczym niesforne dziecko. I ten zadziorny, wyzywający, pełen wyższości wzrok. Oh, on by ją już naprostował.

– Twoja spostrzegawczość jest zatrważająca. – Zakpił z udawanym podziwem. – Niestety fundusze na sprzątanie zostały przekierowane na jakąś śmieszną klinikę dla dzieci. – Zabolało. Bez problemu odczytał to z jej ciała. I mimo że nie do końca zgadzał się wypowiedzianym zdaniem, odczuł niemałą satysfakcję z bólu w jej oczach i zaciśniętej szczęki.

Wstała. W zbędnej w jego opinii, próbie zapanowania nad emocjami, rozprostowała ręce i wygładziła ubranie zanim podjęła się powrotu do tematu. Ibiki był pewny, że gdyby Haruno mogła w jakikolwiek sposób, chociaż na chwilę przejąć umiejętności swojego fagasa, to najbliższe minuto-doby spędziłby zamknięty w Tsukuyomi, w towarzystwie rozczarowująco mało innowacyjnych narzędzi tortur.

– Jeśli przyszłaś tu tylko martwić się o ergonomię warunków, w jakich wypełniam stosy docierających do mnie zwoi, to…

– Więzień z Iwy, którego przetrzymujecie od tygodnia – rzuciła unikając jego spojrzenia. – Chciałam to załatwić bez twojej, jakże niezbędnej obecności, ale ci debile, którzy podobno są elitarnymi chuninami nie potrafią nawet beknąć bez twojego pozwolenia. – Zirytowana schowała zaciśnięte w pięści dłonie do kieszeni fartucha, co sprawiło, że wyglądała jak naburmuszona kilkuletnia dziewczynka. – Więc rusz łaskawie swoją szpetną mordę i zaprowadź mnie do niego zanim zejdzie od siedzenia w tym jakże przyjemnym przybytku.

– Skoro nalegasz. – Dalsze zabawy nie miały sensu. Przynajmniej na razie.

Z minimalnie zauważalnym wysiłkiem wstał i wyminął Haruno w drodze na korytarz. Zauważył jej pełen niezadowolenia grymas, gdy kwaśne opary jego potu dotarły do delikatnych nozdrzy. Na Hokage. Skąd w niej ta przesadna wrażliwość?


* * *


Jak harda by nie była i jak bardzo heroiczną postawą by się nie odznaczała wśród konohańskich medyków, nie była w stanie ukryć nieprzyjemnych dreszczy, które łapały ją przy każdej wizycie w siedzibie SPT. Gdy wojna się skończyła, wszyscy których znała starali się zapomnieć. Shinobi czy cywile, gdzieś w głębi umysłu pragnęli wymazać makabrę, której doświadczyli podczas walki, w schronie czy szpitalu polowym.

Tymczasem osobnicy, którzy niemal natychmiast po ogłoszeniu pokoju, ponownie zamknęli się w podziemnych korytarzach, wśród cel z nieustannie spadającą liczbą beznacyjnych intruzów, pisków szczurów i grzyborodnej wilgoci, zdawali się chełpić a nawet rozkoszować wojennymi doświadczeniami. Wszystko, co przeciętnego wojownika sponiewierałoby do stopnia minimalnej użyteczności obywatelskiej, nie wspominając o przydatności bojowej, im zdawało się dostarczać jedynie ciekawych tematów do pogaduszek przy sake.

Żeby tego było mało, Sakura miała wrażenie, że każdy jej krok jest obserwowany, a postawa analizowana. Specjaliści od przesłuchań, przynajmniej ci którzy ostali się w czasach sojuszu, gdy o etat i zapotrzebowanie na ich umiejętności wcale nie było łatwo, stali się wygłodniali pracy, a ich mózgi spragnione wyzwań. Nie wspominając nawet o przesycie męskich hormonów i seksualnego niewyżycia. Zadrżała na wspomnienie obleśnych aluzji Shinobu i napastliwego spojrzenia Mozuku, które wiecznie kryło się za odbijającym światło szkłem jego okularów. Zapach samczości o wątpliwej jakości wręcz unosił się w powietrzu, w towarzystwie aromatu strachu oraz metalicznej nuty krwii, docierającycych przez przestarzały system wentylacji do najbardziej ukrytych zakamarków jednostki.

Wchodząc do pomieszczenia, w którym czekał na nią obiekt przesłuchań, dla niej częściej stanowiący po prostu człowieka, zawsze odczuwała gwałtowny skok adrenaliny i stresowy skurcz jelit. Stan pacjenta mógł być jakimkolwiek punktem na niedorzecznym spektrum między normalnością a makabrycznością.

– Tylko żadnych numerów – ostrzegł ją Morino, co zaskoczona przyjęła bez słowa. Przyzwyczaiła się do jego arogancji i irytujących przytyków jednak nigdy nie odzywał się, wprowadzając ją do celi.

Odzyskując przytomność umysłu rzuciła mu jedynie drwiące spojrzenie i wyminęła go w progu. – Za kogo ty mnie masz? – Pytanie, choć retoryczne, nie pozostałoby bez odpowiedzi, gdyby nie otępienie, które przyszło razem z widokiem szpiega. Przecież… to tylko dziecko.

– Żartujesz sobie? – Odwróciła się do niego, udając niewzruszoną i nadal skorą do potyczek, mimo że jedno spojrzenie na więźnia uderzyło w nią z siłą legendarnego jutsu Trzeciego Tsuchikage.

Mała, może ośmioletnia dziewczynka leżała nieprzytomna w rogu pokoju, skuta łańcuchami kilkukrotnie cięższymi od niej samej. Zabezpieczona pieczęciami uniemożliwiającymi kontrolę czakry. Wychudzone ręce z dłońmi czerwonymi od krwi nabiegłej do pozbawionych paznokci palców, nawet przez sen trzymała z dala od ciała, próbując zgarnąć chociaż odrobinę chłodu podłogi. Noga, nienaturalnie wygięta i posiniaczona w kilku miejscach, prawdopodobnie od złamań, przemieszczonych kości i niewielkich krwotoków, wystawała spod skulonego ciała. Głowa zdawała się być bliżej niezidentyfikowaną masą ropni, siniaków i skrzypów.

– Nie potraficie już nawet zająć się małą dziewczynką? – Chciała być silna. Profesjonalna. W wypowiedzi udało jej się nawet zawrzeć ton rozbawienia, któremu jednak towarzyszyło drżenie.

– Ależ zapewniam cię, że moi chłopcy zajęli się nią najlepiej jak potrafili. – Paskudny uśmiech, wariata, psychopaty, specjalisty SPT, przelał czarę goryczy.

– Kurwa Ibiki – niemal jęknęła podbiegając do pacjenta.

– Nie jesteś tu żeby oceniać słuszność czyichkolwiek decyzji – oświadczył zamykając drzwi i zastawiając wejście. – Masz ją doprowadzić do używalności i podać jedno ze swoich ziołowych cudeniek, które otworzą jej morde.

Zielona poświata na jej dłoniach zadrżała słysząc chłód z jakim mówił o dziewczynce. Czy właśnie po to walczyliśmy? Żeby nic się nie zmieniło? – To jedynie dziecko. Co jest z wami wszystkimi nie tak?!

– Wojna, Haruno. – Wzruszył ramionami. – Wojna nigdy się nie zmienia.

– O czym ty pieprzysz. Wojna skończyła się lata temu, a ty nadal tkwisz w przekonaniu, że nic się nie zmieniło, wyżywając się na Kami ducha winnej sierocie – warknęła. Próbowała skupić się na zabiegu zamiast wściekłości, która rozgrzewała ją od środka. Otarcia, zmiażdżenia, perfekcyjne w zadawaniu bólu cięcia. Przecież widziałaś to dziesiątki razy. To nic takiego… – Zwyrole. Pierdoleni zboczeńcy. Czy tylko tak wam staje? – ryknęła w stronę lustrzanej tafli, gdy sondująca czakra dopłynęła do krocza, a przed zmysłami kunoichi zamajaczyły obrażenia warg sromowych i pochwy.

Mężczyzna zignorował jej wybuch. Zamiast pouczać ją o poziomach wykorzystywanych technik i uczyć bazowych informacji na temat wykresu wprost proporcjonalności inwazyjności czy brutalności do oporu, skupił się na jej wcześniejszych oskarżeniach.

– Twierdzisz, że to ja nic nie rozumiem. Że wszyscy tutaj to pozbawieni empatii barbarzyńcy, żyjący w ułudzie ślepcy. A jednak jesteśmy tu oboje, latami po zawarciu tak zwanego pokoju. Ja, przesłuchując wroga. Ty próbując utrzymać go przy życiu.

Nie odpowiedziała. Zacisnęła usta i nie przerywała leczenia, co mężczyznę jeszcze bardziej rozjuszyło. Złowrogo mrużąc brwi kontynuował. – Wy. Młodzi. Zawsze tak myślicie. Że zmienicie świat i naprawicie nasze błędy. Ale prawda jest taka, że nawet ten szczeniak, przyszły Hokage, którego z jakiegoś powodu traktujecie jak objawienie, nie jest w stanie zapobiec naturalnej kolei rzeczy. Pokój jest kruchy, a wojna dochodowa. Kiedy ukryte wioski dopadnie głód, a daimyo zorientują się, że ich wpływy nie są już tak duże, wszystko się załamie. Jak zawsze.

Ta myśl towarzyszyła Ibikiemu, gdy sześć lat temu piatka Kage podpisywała traktaty pokojowe. I dokładnie ta sama myśl towarzyszy mu każdego dnia, gdy rankiem przekracza próg swojego gabinetu.

– Jesteśmy tylko pionkami w grze polityków i im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie. A teraz kończ. Nie mam całego dnia żeby cię niańczyć.


* * *


Slumsy były słowem skrzętnie unikanym przez władze, a jednak idealnie pasującym do tej dzielnicy Konohy. Od czasu zakończenia największego konfliktu młodego pokolenia, coraz więcej shinobi traciło pracę i trafiało do jednego miejsca razem z kalekimi weteranami i cywilami przygnecionymi ciężarem nowej codzienności. Egzystowali, schowani pod osłoną kolorowych fasad nowopowstałych budynków, kwiecistych klombów oraz pozamiatanych ulic. No w końcu jak problemu nie widać, to go nie ma.

Patrząc na to Ibiki odczuwał niechęć i coraz większą nienawiść do ludzi pokroju Haruno, którzy zaślepieni własnymi planami i idealistycznymi wizjami zapominali o przesłości i skutecznie odganiali od siebie teraźniejszość, na rzecz bliżej nieokreślonej przyszłości. Uważał, że dzielnica ta była niczym nadgnita krawędź liścia, zwiastująca chorobę całego drzewa. I prędzej czy później, pogrąży Liść w kolejnym konflikcie.

Mimo to lubił tu przychodzić. Speluny, które śmiały nazywać się barami i szemrani obywatele wioski stanowili idealne otoczenie, dla takiego degenerata jak on. Jego naznaczona bruzdami twarz, poharatana głowa i mało sympatyczna aparycja wzbudzała coraz większą niechęć wśród nowych mieszkańców, napływających strumieniami z całego kraju i okolic. Za to idealnie wpasowywały się w szpetne oblicze dzielnicy Nichibotsu**.

Gdy dotarł do szyldu opatrzonego napisem Kintsugi**, którego soczyście czerwona barwa odzwierciedlała zmysłowość ust urzędującej w nim burdel mamy, wreszcie poczuł jak napięcie z jego barków znika.

Suika Kannonji jak zwykle powitała go z szerokim uśmiechem, głębokim dekoltem i butelką specjalnie dla niego schłodzonej sake.

– Morino! Nareszcie jesteś. Tam gdzie zawsze. – Mrugnęła przekazując mu klucz i trunek. – Tylko nie zamęcz mi mojej dziewczynki! – Dodała klepiąc go po tyłku, co zbył głupkowatym uśmiechem. Jej dziewczyny, byłe kunoichi, wcale nie były tak łatwe do zdarcia, o czym wielokrotnie się przekonał. Wytrzymalsze, zwinniejsze i zdecydowanie mniej moralne niż ich cywilne koleżanki, były najlepszym towarem tej dzielnicy.

Ale Ibiki przychodził tu z innego powodu. On potrzebował seksu z konkretną kobietą i chociaż nie mógł tego uzyskać z oryginałem, to Suika gwarantowała mu przyjemność z całkiem niezłą kopią i anonimowość dla jego niewinnego fetyszu, którą zapewniało niewielkie juinjutsu.

Pokój jak zwykle był oświetlony dwoma niewielkimi lampami ustawionymi przy wejściu. Wchodząc rzucił w stronę oczekującej go kobiety starannie złożony, biały materiał.

– Różowe włosy. Pyskata. Pracuje w głównym szpitalu. Kojarzysz? – mruknął opadając na wysłużone łóżko. W półmroku dostrzegł, że mu przytaknęła. Bez słowa wykonała dobrze mu znaną sekwencję pieczęci i zniknęła w głębach dymu. Wyszła po chwili, z ironicznym uśmieszkiem i fartuchem lekarskim narzuconym na qipao bez rękawów przepasane czarnym obi. Różowe włosy pozostawiła luźne i dłuższe od oryginału. Tak jak lubił. Widać mamuśka wszystkiego dopilnowała.

Widząc ją przypominał sobie zapach, którym przesiąkł jego gabinet. Pyskówki, które urządzała mu od tygodni. Jędrne i podskakujące przy każdym kroku piersi.

Uklękła przed nim, gdy rozpinał rozporek. Widział w jej spojrzeniu pożądanie i chociaż doskonale wiedział, że jest fałszywe jak cały obraz, który miał przed oczami, to wolał zapaść się w zieleni jej tęczówek niż o tym myśleć.

Dłonie na jego udach były ciepłe i przyjemnie miękkie. Język zadziornie przejechały po całej długości członka. Wargami zahaczyła o sam czubek. Bawiła się nim. Igrała, zupełnie tak jak robiłaby to prawdziwa Sakura i to doprowadzało go do pasji.

Chciała się odsunąć, ale ścisnął jej twarz i zamknął w żelaznym uścisku lewej dłoni. Boleśnie wbijając policzki w ścianę zębów zmusił ją do rozpostarcia warg, po których przejechał wolnym kciukiem. Wepchnął go do ust. Poczuł ssanie, któremu towarzyszyło rozkoszne mlaśnięcie i wyzwanie bijące z jej spojrzenia. Grzeczna dziewczynka.

Puścił ją by sekundy później chwycić zmyślnym ruchem za włosy. Grymas bólu na tej delikatnej twarzy i wierzgnięcie niezadowolenia było dokładnie tym, co chciał zobaczyć. Zanurzając penisa w jej ustach szybkim i gwałtownym ruchem, wypuścił z siebie pomruk zadowolenia. Twardość jej podniebienia mieszała się z miękkością języka. Dziewczyna. Sakura. Tak słodko jęczała ssąc go i drażniąc zębami. Dostosowywała się do niecierpliwych ruchów bioder i dynamicznego tempa ręki poddając mu się bez najmniejszego problemu.

Musiał przyznać, że taką Haruno lubił zdecydowanie bardziej.

 


Cackałam się z tym zamówieniem niesamowicie, ale kiedy w końcu zaskoczyło coś to poszło w niecałe dwa dni.

Kochana Sayu! Mam nadzieję, że taka słodko-gorzka i nieco dramatyczna forma przypadnie Ci do gustu. Wiem, że Ibiki może wydawać się tu mało kanoniczny, ale nie jestem w stanie wyobrazić go sobie jako swojskiego chłopinę z nieco niepoprawnym poczuciem humoru. Dla mnie zawsze przede wszystkim pozostanie katem bez sumienia.

 

* SPT - Siły Przesłuchań i Tortur Konohy

** Nichibotsu - (jap. zachód słońca)

*** Kintsugi - (jap. dosł. złote łączenie) - japońska technika i sztuka naprawy potłuczonych wyrobów ceramicznych, polegająca na łączeniu elementów wyrobu laką z dodatkiem sproszkowanych metali szlachetnych, takich jak złoto, srebro lub platyna

13 komentarzy:

  1. Oł maj gosh.

    No to tak, dziękuję za wykorzystanie cytatu, który napisałam w zamówieniu i tak mi się spodobał (skromność, girl) i przede wszystkim podjęcie się wyzwania. No bo dla większości Ibiki to po prostu creepy kolo z egzaminu w pierwszej części anime xd Jedna z tych postaci, która jeśli występuje w ff to tylko jako chwilowe tło.

    Naprawdę wow za takie oddane podejście do tematu. Mówiłam już, że opis Morino, który Ci dałam w zamówieniu był w mojej głowie jako ten łatwiejszy do wykonania. Bardziej ludzki, gdzie nie trzeba wejść głęboko w jego postać, żeby coś o nim napisać. I jeśli kiedyś powstanie moje planowane od dłuuugiego czasu IbiSaku, to na pewno będzie to ten bardziej ludzki typek. Ale przeczytanie o nim wykreowanego z tej drugiej, mroczniejszej strony było czyms, czego zedecydowanie potrzebowałam, nawet o tym nie wiedząc. Nikt, kogo czytałam, nie stawił przed sobą takie wyzwania. Brawo!

    Sakura była wyrwana dosłownie z mojej głowy jeśli chodzi o te zamówienie. Pyskata i cięta. Bardzo przypadło mi do gustu, że się go nie bała. To był element, na którym mi zależało. I teraz można dywagować — nie bała ze względu tylko na swój charakter, a może pozycję bycia uczniem piątej i szóstego? Może, ponieważ szpital bardzo na niej polegał, przez pryzmat bycia bohaterem wojennym? Nie ważne o co chodziło, mógł to być nawet sam jej charakter. Och i miałam normalnie iskierki w oczach, czytając jak Ibikiego to drażni.

    Twoja interpretacja jego osoby i całej fabuły powaliła mnie na łopatki. Wspominałam już parę razy (i najwyraźniej to załapałaś xd), że kocham psychopatów i szaleńców w każdej serii (nie ważne czy anime, serial, książka). Zrobiłaś z niego hmmm kogoś bardziej realistycznego? Nie mówię, że każda osoba, która zajmuje się przesłuchaniami ma coś z głową, ale wykonywanie tortur musi wpłynąć na psychikę. Jeśli ktoś umie się od tego odciąć i traktować jak zwykłą robotę, która nie zostawia żadnych śladów, to dopiero wtedy ma zrypaną mózgownice. Człowiek zmęczony nie tylko tym bagażem psychicznym, ale i zwykłą pracą, życiem człowieka, który ma już za sobą dekady bycia wojownikiem. Scena po scenie, stopniowo pokazywałam coraz więcej. Od właśnie tego prostego zmęczenia, irytacji różową kunoichi, która plącze się pod jego nogami, przez oziębłość i akceptację, przyzwyczajenie się do metod, przy użyciu których pracował latami aż do obsesji na punkcie Sakury.
    Nie mogę pominąć postaci około ośmioletniej dziewczynki, bo to był pierwszy plask w policzek. Scena mówiła obudź się i patrz jakie to miejsce. Już wtedy wiedziałam, że w życiu Morino nie będzie miejsca na słodkie przepychanki słowne. Nie, a jednak wcale mnie to nie rozczarowało.

    Spodobało mi się wprowadzenie nas na slumsów Konohy. Bo zazwyczaj Liść to taka utopia, źle dzieję się najwyzej przez Danzo w jego korzeniach, a tak to wszystko gra i śpiewa. No nie. Tym bardziej nie w czasie pokoju, bo jestem tego samego zdania, że wioski pozbawione większej ilości misji są zmuszone zredagować ilość aktywnych shinobi lub gorzej ich wynagradzać.

    Ktoś może odnieść wrażenie, że Ibiki jest oblechem. Cóż, może. Ale ja zamiast tego widzę przede wszystkim człowieka w szponach obsesji. Chociaż młoda, pyskata kunoichi go irytuje do białej gorączki, to nie wyrzucił jej z głowy. Pozwala, aby jego obsesja ewoluowała. Nie może jej się oprzeć na tyle, że daje upust w burdelach. Nawet jeśli to tylko technika przemiany, to uwielbia ją zdominować.

    Także hm… Nic nie mówię, ale mam wrażenie, że przez te miesiące siedziałam z kajecikiem i mnie inwigilował xD Motyw obsesji, na której mam hopla. Psychol, cięższe klimaty. I nawet ta wzmianka o ciemnym obliczu Konohy, o której chyba baaardzo długo nikomu nie mówiłam
    *Otwierasz szafę z rozmachem szukając tam szpiega, ale nie znajduje nic poza ubraniami na wieszakach. Może przysiądz, że kiedy niemal zamknęła drzwi, usłyszała pełen satysfakcji, creepy śmiech*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż mój zamysł był nieco inny, bardziej naiwny i sweet, to cieszę się, że poszłaś innymi torami i tak poprowadziłaś fabułę. Dla mnie zawsze możesz iść tak głęboko w ciemniejsze klimaty, jak Ci się podoba. To było mroczne, że aż wyszło za dobrze i teraz będę w amoku przeglądać AO3 w poszukiwaniu jakiegoś dark boya. Ale na tego dark Hashiramę nadal się nie zdecyduję, on… po prostu nope xd

      Dziękuję bardzo za tak wnikliwą analizę charakteru Ibikiego, bo fakt musneliśmy w anime tylko jego powierzchniową warstwę. Jestem tak bardzo usatysfakcjonowana ^^

      Usuń
    2. Jak tylko przeczytałam, że zamysł był inny to padł na mnie blady strach. Chociaż faktycznie miejscami czułam, że może nie do końca jest tym czym ma być.

      Jeju jak ja Ci dziękuję za ten komentarz! Kurde... jest dokładniejszy niż mój tekst i niesamowicie długi. Ujęłaś w nim wszystko, na co miałam nadzieję czytelnik zwróci uwagę. Ufff...

      Faktycznie brakuje mi w ficzkach takiej ciemniejszej strony Konohy, a przecież nawet w anime nie było to idealne miejsce (ostracyzm 6 letniego dziecka, alienacja całego klanu i niemal zamknięcie ich w getcie). No i tak jak wspominałam, Ibiki dla mnie zawsze będzie bardziej mroczny niż ciepły i przyjemny i wręcz przedstawienie go w formie uśmiechniętego zawadiaki byłoby trudniejsze niż to co wykonałam.

      Dziękuję za to zamówienie i za tak obszerną reakcję! Buziaczki ~

      Usuń
  2. Okej.
    Okej, muszę ochłonąć.
    Bo to było po prostu mega dobre.
    ...
    Pierwsze, co mi się spodobało, to ta różnica w pokoleniu, w ich przekonaniach. Podczas, gdy Ibiki uważa, że pokój jest tymczasowy i niejako czeka na to, aż wybuchnie kolejna wojna, Sakura (wraz z resztą jej pokolenia, tak podejrzewam) cieszy się, że wszystkie wioski doszły do punktu, w którym nie są sobie już wrogami. Podejrzewam, że założenia i przekonania Morino wynikają też z jego pracy, ale tutaj właśnie chcę przejść do drugiego punktu.
    Kocham tego Ibikiego. I jak dla mnie, to jest właśnie kanoniczne XD Jako, że odświeżyłam sobie nieco egzamin na chuunina (ktoś mnie przegonił oczywiście w odcinkach, ciekawe kto) to kurcze właśnie takiego skurczykota w nim widziałam. Miał w dupie to, czy przed nim siedzą dzieci, manipulował nimi, zastraszał w jakiś tam swój popieprzony sposób i oni wszyscy byli posrani. I jeśli gdzieś w całej serii ktoś z niego zrobił jakiegoś płochliwego, kochającego, troskliwego kota, to no cóż... nie przyjmuję tego do wiadomości. Twój Ibiki to skurwysyn z egzaminu na chuunina. I jest idealny.
    Jeśli chodzi o sam wątek IbiSaku, to cóż, hmm... może nie było takiej chemii jakiejś czy coś. Nie widziałam jej po prostu od strony Sakury. Tutaj jest pokazana jako troskliwa kobieta, a jednocześnie taka harda baba, którą absolutnie uwielbiam.
    Nic dziwnego więc, że to się Ibikiemu spodobało XD Końcówka mega mi się spodobała, bo nie jest to gorrrrący romans, tylko idk, jakaś fascynacja, może trochę toksyczna, na pewno odbiegająca od normy, co oznacza, że Eri to lubi.
    Bardzo lubi.
    I kurde, nie mogę się doczekać twojego MadaSaku, które przejęłaś bo guuuurrlll....pragnę czegoś meeeeeega toxic przez ciebie.
    Buźka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łołoło nie sądziłam, że "dark" Ibiki będzie miał takie branie xD

      Kurcze, na prawdę bałam się wrzucać te zamówienie ale widzę, że nie było czego. Mega się cieszę, że spodobała Ci się ta wersja Morino i że podzielasz moją opinię o nim - no nie może być dobrym i miłym człowieczkiem, no nie!

      Może faktycznie ich relacji było mało, ale fakt, chciałam skupić się przede wszystkim na stronie Ibikiego, na jego odczuciach i generalnie pierwsze co miałam w głowie pisząc ten ficzek, to właśnie końcówka. Także bez bicia przyznaję, że naginałam trochę rzeczywistość aby pasowała do jutsu przemiany, burdelu i uległej wersji Sakury.

      Pozdrawiam!! I ściskam mocno :*

      Usuń
  3. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki został przez ciebie zaprezentowany Ibiki. Nie ma o nim zbyt wielu ficzków, ale w tych, które widziałam, autorki robią z niego często taką kluchę. Halo, on torturuje ludzi i jest w tym cholernie dobry. Nie widzę go jako faceta, który mógłby normalnie zajmować się dzieckiem (w jednym ficzku Sakura była niewidoma i nie pochodziła z Liścia, Ibiki się nią zaopiekował).

    Poza tym lubię też to, jak przedstawiłaś całe T&I. W pierwszym momencie cholernie mnie poruszyła ta ośmioletnia dziewczynka, ale potem doszłam do wniosku, że to jednak pasuje. Jako osoby, które torturują ludzi, na pewno zdarzyło im się przesłuchać dziecko, bo przecież one także mogły być wykorzystywane do złych celów (dzieciaki z Korzenia np).

    Tak jak zostało już wspomniane, fajnie że napisałaś o ciemniejszej stronie pokoju. Faktycznie, skoro nie ma wojny, to jest mniejsze zapotrzebowanie na ninja, którzy dostają mniej misji, a to powoduje otrzymywanie mniejszej ilości pieniędzy, które przecież muszą zdobyć w jakiś sposób.

    Mnie także podoba się ta różnica między postrzeganiem pokoju u Ibikiego i Sakury. On uważa to za coś ulotnego, a ona sądzi, że pokój będzie wieczny. Niestety, może ludzie chcieliby żeby pokój trwał ciągle, ale uważam, że to naiwne myślenie. Jak to zostało napisane w jednym z ficzków, który czytałam, pokój trwa tak długo, jak długo zdecydują o tym Kage. Myślę, że w przyszłym pokoleniu w Boruto może wybuchnąć kolejna wojna. Nie będą oni już ze sobą związani więziami, jakie powstały w trakcie Czwartej Wojny Shinobi.

    No i jeszcze raz napiszę, że na koniec spodziewałam się, że Sakura wbije tam do pokoju z okrzykiem "HA! WIEDZIAŁAM!", a potem wywlecze za włosy tę dziewczynę i zajmie jej miejsce. XD Ale faktycznie to by zrujnowało cały klimat one shota, więc chyba będę musiała to przeżyć. ^^
    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana!
      Nadal jestem w szoku, że taki Ibiki dostał tyle ciepłych słów i został odebrany przez grono zbawienia bardzo pozytywnie.

      Co do Twojego zakończenia. Nawet przez myśl mi one nie przeszło ale fakt! Byłoby niezastąpione xDDD

      Ściskam i pozdrawiam <3 <3

      Usuń
  4. Wreszcie przybyłam z komentarzem.
    Jaką tym razem brudną robotę Kakashi zlecił Sakurze?
    Odpowiedź na pytanie dostałam poniżej, ale pozwolisz, że podsumowuję początek jednym zdaniem?
    Zlecanie brudnej roboty młodszym idealnie pasuje do Hatake, jednak mnie najbardziej rozwaliła jego życzliwa obojętność na wściekłość Haruno – no po prostu oddałaś leniwca Kakashiego w stu, jak nie w dwustu, procentach. Tylko czemu, do cholery, w tamtym momencie skojarzył mi się z Dumbledorem?xD
    Starość nie radość. To chyba najtrafniejsze podsumowanie pierwszego fragmentu z Morino, mimo że on – nawet młody – kojarzył mi się z nadmierną marudnością oraz wiecznym pesymizmem. Z drugiej strony czasy, w jakich przyszło mu żyć, a także jego krwawa profesja nigdy nie pozwoliły na przysłowiowe sranie cukierkami czy rzyganie tęczą. Zresztą, ciepłe kluski podatne na manipulacje nie wytrzymałyby nawet pół sekundy w Siłach Tortur i Przesłuchań, jednak nie oznacza to, że Morino też nie został złamany – taśmowe torturowanie ludzi, w tym dzieci i wręcz obojętne przechodzenie nad tym do porządku dziennego? Oznaką zdrowia psychicznego to na pewno nie jest… Z trzeciej strony (Tak, dla mnie taka istnieje.xD) zachowanie Ibikiego idealnie uzupełnia mój obraz brutalnego „podziemia” Konohy niedostępnego dla szaraczków.
    Podziwiam Sakurę za odwagę. Osobiście bałabym się powiedzieć nawet głupie „Dzień dobry.” we włościach Morino i jego podwładnych, a nasza wiśnia gotowa była rzucić się na niego z pazurkami. Mimo to, nieco sobie dumałam dlaczego jest aż tak odważna… Po tylu latach odgrywania roli kata Morino raczej nie miałby oporów przed skrzywdzeniem jej, gdyby – nieważne, chcący czy nie – przekroczyła granicę, na co musiała brać poprawkę. Czyżby chodziło o charakter, czy naiwne przeświadczenie, że tytuły powojennej bohaterki i uczennicy piątej oraz szóstego Hokage ją ochronią? Mam nadzieję, że chodziło o pierwsze…
    Obrażenia dziewczynki, chociaż straszne, nie zaszokowały. Jedynie potwierdziły to, co napisałam wyżej – członkowie Tortur i Przesłuchań nie mają oporów w dążeniu do wyznaczonego celu. Oni idą do niego po przysłowiowych trupach, sięgając po każdą dostępną metodę. A że są one niemoralne - wręcz barbarzyńskie - w oczach innych? Cóż, cel uświęca środki, czy jakoś tak…
    Przechodzę do końcówki, która dosłownie rozwaliła mi mózg. Znaczy przeczuwałam, że pod sam koniec stanie się coś nieoczekiwanego, ale takiej bomby to nawet nie brałam pod uwagę. Ale wiesz co, Kropciu? Ona była wiśnią na naprawdę smacznym torcie, której wyobrażenie El rzeczywiście mogło odebrać słodkość. Jednocześnie przez nią wciąż dręczą mnie pytania: Czemu Ibikiemu odbiło na punkcie Sakury? Dlaczego akurat irytująca go kunoichi naiwnie wierzącą, że pokój będzie trwał wiecznie i uparcie odrzucają jego – bądź co bądź, bardziej realne – podejście? Czyżby faktycznie chodziło o chęć dominacji nad pyskatą Haruno, czy pod tym jest ukryty inny, głębszy i bardziej skomplikowany powód?
    Okej, Kropa. Napiszę Ci, że chętnie przeczytałabym więcej takich tekstów Twojego autorstwa. Może dałabyś się namówić na kilku/kilkunastorozdziałowe opowiadanie? Bo ciemna strona Konohy, jaką wykreowałaś mnie przekonała, mimo że najpierw bezlitośnie przeżuła i wypluła. :D
    Oh, i Kakashi z ANBU dorobił się konkurencji… *patrzy znaczącą na Ibikiego*
    Jesteś jedyną osobą, która była w stanie tego dokonać. Gratuluję.
    Tulam mocno. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gin! Kochanie Ty moje!
      Dziękuję za tak obszerny komentarz. Przygotowywując ten tekst, nie spodziewałam się, że dostanę tak długie opinie na jego temat, w dodatku pochwalne, a cała wasza grupa wręcz zasypała mnie swoimi niesamowitymi i bardzo dokładnymi analizami całego tekstu

      Chyba jako jedyna zwróciłaś tu uwagę na Kakashiego, co było niesamowitą świeżością w pojawiających się tu ocenach. Jednak bez bicia przyznam, że jego postawa to zasługa Sayu7, która to narzuciła mi pierwsze zdania w tej pracy.

      Przechodząc do Twoich wątpliwości. Sądzę, że Ibikiemu spodobała się Sakura, właśnie za jej brawurę i odwagę w ich relacji. Nie uciekała od niego, a wręcz trąciła czymś niespotykanym dla tak "groźnego" i mrocznego typa jakim jest Morino. Biorąc pod uwagę jego charakter, nie zdziwiłabym się, gdyby najzwyczajniej w świecie, nie interesowały go nudne i płoche dziewczyny, przy których każdy sprośniejszy żart kończyłby się płaczem.

      Dziękuję Ci również za ciepłe słowa odnośnie kreacji świata i samej organizacji TiP (której nazwę brałam z polskiej narutopedii i przysięgam, że tam zmienili kolejność, stąd mój skrót SPT!). Analizując temat zamówienia wiedziałam, że chcę oderwać się od magicznej i kanonicznej Konohy i wrzucić trochę realności w ukazywany nam w anime świat.

      Kilka/kilkanaście rozdziałów mówisz? Nic nie obiecuję, na razie głowę mam pełną pomysłów, kolejkę zamówień i notoryczny brak czasu przez pisanie inżynierki, ale wiesz wszystko ma swój koniec xD

      Serdecznie pozdrawiam! I czekam na Twoje KakaSaku! <3 <3

      Usuń
  5. Pierwsze DARK opowiadanie z bardzo DARK postacią na tym blogu zasługuje na specjalna DARK etykietkę. Coś w stylu: "Czytasz tylko na własne ryzyko, człowieku! Wraz z zakończeniem notki nigdy już nie będziesz tym, kim wcześniej". To miałoby branie! Przynajmniej u mnie, bo od tej pory to chyba moje ulubione DARK opowiadanie ze wszystkich, na świecie! A czytałam nawet o bardzo złotrzonych Kisame i Itachim (totalne recydywy)!
    Czytałam już kilka dni temu więc emocje opadły. Nie, żeby było ich dużo. Przez całą partówkę byłam po prostu skrajnie strwożona. Końcówka której się nie spodziewałam zmiksowała mi mózg.
    To było takie IBIKOWATE, że coś zupełnie innego w ogóle teraz nie pasuje mi do jego osoby. Tylko terror, krew i jakieś dzikie seksualne instynkty.
    ZARAZEM
    Zauroczona jestem ilością przekleństw oraz tym, jak bardzo stworzył one cały klimat. Nadały ostrości i zarazem, moim zdaniem, realności wydarzeniom oraz samym bohaterom - zmęczonym wojnom i trudami codziennego życia. Są shinobi, z krwi i kości i tak też formują się ich słowa.
    "Fagas Uchiha" wygrał w kategorii najlepszy cytat tego opowiadania.
    No i ta Sakura!
    Tak pięknie sukowata! Uwielbiam czytać o niej, kiedy nie kuli ramion i zadziera nosa. Jest silna i zna swoją wartość, a jej pewność siebie tylko dodaje jej uroku. W konfrontacji z Ibikim, który z założenia jest wielkim chujem nie wydaje się wcale "mniejsza".
    Końcówkę rozegrałaś bardzo sprytnie! Miał być erotyk, no więc proszę! JEST. Nikt nie wspominał przecież, że ma być on z tą "gorszą wersją", albo chociaż oryginałem. Jest to na pewno rzecz która pojawi się w następnych zamówieniach, żeby zaradnym autorkom związać trochę rączki :P
    Mimo to mi twoja ucieczka od opresji związanej z zupełnym brakiem chemii między leczącą Sakurą a krzywdzącym Ibikim baaardzo się spodobała. Tego jeszcze tutaj, powtarzam, nie było.

    A więc, droga Kropko.
    JA CHCĘ JESZCZE RAZ
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, dziękuję!
      Jak ja lubię wzburzać emocje w czytelnikach, bez tego moja praca nie jest udana! A co do końcówki... no cóż, jak już wspominałam. Była to pierwsza rzecz, której byłam pewna w tej historii ^^"

      Ha! Wiedziałam, że kto jak kto ale Ty na pewno docenisz wzmiankę o naszym kochanym Sasuke <3 A Sakura... no cóż, silna Harun to chyba coś, co większość misiów lubi najbardziej... Sama miałam dużo zabawy pisząc jej pyskówki i układając wszystkie te sytuacje w głowie.

      To niesamowite (dla mnie), że wrócisz tu jeszcze raz! I wracaj ile tylko chcesz. Jestem bardzo zaskoczona, bo na półmetku pisania miałam wrażenie, że nic do siebie nie pasuje i każda scena jest od dupy strony... Więc, no. Mega zaskoczenie, ze jednak nie :D

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. PO PROSTU UWIELBIAM TEGO ONESHOTA

    Mroczna wersja Konohy trafiła w moje serduszko w stu procentach, tym bardziej, że po ograniu Cyberpunka 2077 co chwilę mogłam natrafić na podobne klimaty. Strasznie mi się podobało to co opisałaś, STP, Ibiki, dziewczynka, Sakura, no po prostu cudo. Brakowało mi do przeczytania czegoś brutalnego i nie mogę wyrzucić teraz tego oneshota z głowy - a nawet nie chcę. Jeśli chodzi o końcówkę i seks z "Sakurą" - uważam, że w przypadku tego oneshota to O NIEBO lepsze rozwiązanie niż z prawdziwą Sakurą. Wpisało się w klimat w stu procentach. MAM OGROMNĄ NADZIEJĘ, że przeczytam coś więcej w stym stylu od Ciebie Krropciu w przyszłości, może nawet uda dorwać mi się Ciebie na zamówieniach.
    Idę pozbierać szczękę z podłogi i gdybym paliła to poszłabym zapalić.
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuuu Ciebie to już dawno u nas nie widziałam! No i nie powiem, jak tylko zauważyłam, że nadrabiasz poprzednie teksty to nie mogłam się doczekać na komentarz i pod moim!

      Mega się cieszę, że przypadło ci do gustu! JA TEŻ po premierze cyberpunka zapragnęłam więcej tego świata, chociaż pisanie pracy dyplomowej nie sprzyja graniu i jeszcze wiele godzin przede mną ;__; to jarałam się i jaram nim jak głupia.

      Jestem zaszczycona, że chcesz mnie złapać przy zamówieniach i mega ciekawa, co też byś dla mnie wymyśliła!

      Pozdrawiam :*

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!