— Coś jeszcze? – spytała bez wyrazu, starając się oddychać spokojnie.— Owszem. Skoro będziesz miała tyle czasu wolnego pomożesz w organizacji balu walentynkowego. Oczywiście, dasz z siebie sto procent, prawda?
Miała przerąbane. Nie żeby to było coś nowego. Niezależnie jednak od częstotliwości, zawsze stresowała się tak samo. Iście upierdliwa sytuacja. To cud, że jeszcze nie zawiesili jej w prawach ucznia i nie nakazali ogromnej harówki. Podejrzewała jednak, że kochany ojczulek, który regularnie wspierał szkołę finansowo, a do tego sponsorował szkolną drużynę koszykówki, miał coś do powiedzenia w tym temacie.
— Haruno Sakura – usłyszała niski i głęboki głos dyrektorki. Swojego czasu zastanawiała się, czy ta baba nie urodziła się jako mężczyzna. Figurę również miała wyjątkowo kanciastą, a rysy twarzy ostre. Do tego od przeszło miesiąca nie zdecydowała się na zgolenie wąsika.
Sakura wstała ciężko z kanapy, bez słowa kierując się do gabinetu. Wbiła wzrok w dywan, nie chcąc utrzymywać z kobietą kontaktu wzrokowego. Czuła, jak po plecach przebiega jej dreszcz w momencie, gdy dyrektorka zamknęła drzwi.
— Znów się spotykamy, jak miło – odezwała się bez cienia wesołości. Pojawienie się Sakury w gabinecie, zawsze stanowiło kłopot.
Dziewczyna przysiadła delikatnie na brzegu krzesła, łącząc ze sobą kolana. Zaczęła kręcić młynki kciukami. Tym razem chyba przesadziła. Podskórnie wiedziała, że nie skończy się na pouczeniu i myciu tablic przez miesiąc. Tykający zegar, z wahadłem w kształcie głowy psa niesamowicie ją drażnił, mimo że zostawiła go za plecami.
W czasie, gdy w głowie Sakury rozgrywała się wojna myśli, dyrektorka z namaszczeniem przeciągała każdą chwilę jej cierpienia i zaczęła stukać paznokciami o blat.
— Czy zechciałabyś mi powiedzieć dlaczego rozkwasiłaś nos, a następnie kopnęłaś w krocze kolegę ze starszej klasy?
— Niespecjalnie – bąknęła. – To prywatna sprawa.
Widziała kątem oka jak oczy kobiety powiększają się, a twarz zastyga w wyrazie szoku. Tak głęboko wciągnęła powietrze, że guzik na jej garsonce niebezpiecznie się napiął, grożąc wystrzeleniem prosto w twarz uczennicy.
— Jesteś pewna, że tak chcesz to zakończyć? – powiedziała ciszej, przybliżając swoją twarz niebezpiecznie blisko.
Ten mistyczny wąs będzie mi się śnił po nocach. Ciekawe czy przeszkadza jej kiedy je? poczuła jak ją mdli na ten widok.
— Nie mogę pani powiedzieć. Dokuczał mi i tyle, ale ja nie jestem donosicielem. Sama rozwiązuję własne sprawy.
— Jeśli masz problemy, to powiedz. Dobrze wiesz, że ojciec by ci pomógł – zaczęła dyrektora z innej strony. – Ja też mogę zadziałać. Uczniowie w mojej placówce muszą być traktowani sprawiedliwie.
Ta jasne, gdyby ojciec dowiedział się o tym, to prędzej by mnie wydziedziczył i wyrzucił z domu. Stwierdziła w myślach, nie mogąc powstrzymać napływu negatywnych emocji.
Zapadło milczenie. Pani Wąsik ostentacyjnie poprawiła ciasno zawiązanego koka, po czym napiła się kawy. Spojrzała znad filiżanki wzrokiem żmii, starając się wywrzeć na niej presję.
— Proszę dać mi karę – odparła tylko wojowniczo, unosząc powoli oczy. – Nic więcej nie powiem – zacisnęła hardo pięści na szkolnej spódniczce.
— Możesz być pewna, że twój ojciec się o tym dowie – zaczęła, wyraźnie rozczarowana. – Zawieszam ci możliwość uczestnictwa we wszystkich zajęciach dodatkowych do końca roku.
Sakura poczuła, jakby ktoś z całej siły kopnął ją w brzuch. Spojrzała na dyrektorkę szeroko otwartymi oczyma. Poczuła, jak po jej ciele przebiega nieprzyjemny dreszcz.
— Do końca roku? – mruknęła cicho, niemal tracąc głos. – Nie może pani! Przygotowywałam się właśnie do zawodów międzyszkolnych ze sztuk walki. Kto będzie reprezentował szkołę? – pytała, z trudem hamując złość. Niezależnie od sytuacji wiedziała, że musi szanować starszą osobę, choć najchętniej uderzyłaby ją w twarz.
— To już nie twoje zmartwienie. Znajdziemy zastępstwo. Pokazałaś swoim zachowaniem, że znajomość sztuk walki nie wpływa na ciebie właściwie – napiła się znów kawy. – Rozczarowałaś mnie Haruno.
Chciała płakać, ale nie mogła dać babsztylowi takiej satysfakcji. Obraz przed oczami zamazał się ledwie na pojedynczą chwilę. Zacisnęła oczy, pewna, że jak tylko będzie poza szkołą, rozwali jakiś kamień.
— Coś jeszcze? – spytała bez wyrazu, starając się oddychać spokojnie.
— Owszem. Skoro będziesz miała tyle czasu wolnego pomożesz w organizacji balu walentynkowego. Oczywiście, dasz z siebie sto procent, prawda?
— Oczywiście sensei – odparła tylko. – Do kogo mam się zgłosić w tej sprawie?
Nie krzycz. Nie krzycz. Nie krzycz.
— Hyuuga Hinata jest głównym organizatorem. Opowie ci o całym przedsięwzięciu. Masz pomóc we wszystkim o co cię poprosi. Dowiem się o twoim wkładzie, więc nie próbuj żadnych sztuczek – oznajmiła triumfalnie dyrektorka.
Poddała się. Po prostu wywiesiła białą flagę, czując jak uchodzi z niej powietrze. Musi natychmiast po spotkaniu udać się do Temari, żeby o wszystkim opowiedzieć. Może ona znajdzie jakiś sposób na złagodzenie tego bagna, w które Sakura się wpakowała.
— To wszystko – zakończyła kobieta.
Sakura wstała, mechanicznie składając ukłon przed sensei. Odruchowo wygładziła dłońmi spódniczkę, którą do tej pory nieświadomie tarmosiła. Chciała chwycić za plecak, ale w ostatniej chwili przypomniała sobie, że zostawiła go Temari, więc powinna udać się na stołówkę.
— A i jeszcze jedno – znów usłyszała karcący głos. – Zrób coś w końcu z tymi włosami. Kto to widział, żeby porządna japońska panna farbowała się na różowo? Twój ojciec nie ma nic przeciwko?
Odwróciła się powoli, dostrzegając uniesioną brew dyrektorki oraz jej złożone pod brodą dłonie. Zagryzła wargi, naprawdę walcząc z tym, żeby nie przywalić pięścią w ścianę, tak bardzo, że odpadłby tynk.
— Nie ma. Mam się jedynie dobrze uczyć, żeby pójść na medycynę. Poza tym większość Japończyków posiada czarne włosy, to nudne.
— Wątpię, czy z takim zachowaniem przyjmie cię jakakolwiek szanująca się uczelnia.
— Do widzenia pani.
Wyszła z poczuciem sromotnej klęski, choć naprawdę nie mogła powiedzieć, dlaczego to zrobiła. To by już do końca zniszczyło jej relacje z tatą.
***
Znalazła Temari na stołówce, ale wystarczyło ledwie krótkie spojrzenie, żeby ta wstała z ławki i poszła za Sakurą na dach. Mało kto jadł tam lunch, a Haruno czuła, że obie potrzebują prywatności, żeby porozmawiać. Jeszcze trochę, a wybuchnie jej mózg z powodu tych wszystkich gwałtownych emocji.
Kiedy znalazły się na miejscu, opadła ciężko na tyłek, opierając się o siatkę zabezpieczającą. Musiała zebrać myśli. Temari usadowiła się zaraz obok, rzucając przyjaciółce plecak centralnie na brzuch. Sakura po raz drugi dzisiejszego dnia, poczuła, jak coś pozbawia ją tlenu. Spojrzała na Temari z pretensją.
— No co? – wzruszyła ramionami Sabaku. – Ciężkie to masz jak cholera, poza tym trzeba cię jakoś popędzić do mówienia.
Parsknęła rozbawiona. Temari zawsze działała na nią jak balsam. Odkąd tylko się poznały, przestała traktować życie zupełnie serio. Zlustrowała przyjaciółkę uważnym spojrzeniem.
Temari jak zwykle wyglądała nienagannie w swoim szkolnym mundurku, a jej włosy w kolorze piaskowego blondu zostały zawiązane w cztery kitki, co nadawało dziewczynie dość oryginalny wygląd. Miała ojca Japończyka, ale matkę z Finlandii. Jakimś cudem jasne włosy matki wyparły u Temari kruczoczarne włosy. Podobnie było zresztą, jeśli chodzi o oczy. Tak nietypowo błękit wymieszał się z czernią, że spoglądając w tęczówki odnosiło się wrażenie spoglądania wprost w morską wodę.
Nieznacznie zarumieniła się, widząc ją znów. Uważała, że jest po prostu śliczna i nic nie przekonałoby Sakury do zmiany zdania. W niczym nie przypominała typowej Japonki.
— Odezwiesz się wreszcie? – prychnęła mocno zniecierpliwiona. – Wiem, że jestem seksowna, ale przejdź do rzeczy. Kwitłam na tej stołówce dwadzieścia minut i jestem już głodna.
No może poza charakterem. Temari pretendowała do roli typowej japońskiej, temperamentnej gospodyni. Sakura miała pewność, że stanie się ona zarówno panią domu, jak i panią swojego męża.
— Nie wzięłaś nic do jedzenia?
— Wzięłam, ale czekam, aż w końcu zaczniesz gadać – oznajmiła, zamaszyście otwierając plecak, po czym wyciągnęła bento. – Jesteś nieznośna Haruno – dodała, chwytając za pałeczki.
— Wąsik zawiesiła mi wszystkie zajęcia dodatkowe do końca roku – poinformowała wyjątkowo posępnie. – Nie będę mogła jechać na zawody. Do tego wymusiła na mnie pomóc odnośnie organizacji balu walentynkowego.
Temari zaśmiała się dziko po połknięciu kęsa.
— Szczerze myślałam, że będzie gorzej – odezwała się wreszcie, po otarciu łez. – Ale to cię pewnie mega ubodło, nie? Uzależniłaś się od wymachiwania kończynami na prawo i lewo.
Nachmurzyła się, wyraźnie zawiedziona, że Temari nie traktuje poważnie jej problemu. Nie umiała się jednak nigdy gniewać. Przyjaciółka zbyt wiele razy wstawiła się za nią oraz udowodniła, że jest warta tej znajomości.
— A żebyś wiedziała, że się uzależniłam. Mogłabym zrobić wszystko, żeby wciąż chodzić na te zajęcia – zapewniła, po raz kolejny czując łzy w oczach. – Jestem załamana!
— Uwierz mi, że wiem. Właściwie cała szkoła wie. Nigdy nie zapomnę, jak od razu po komunikacie, że sztuk walki nie mogą trenować dziewczyny z długimi włosami, wyszłaś z hali i tak po prostu obcięłaś włosy nożyczkami szkolnymi w damskiej łazience – blondynka parsknęła, uderzając jednocześnie swoją towarzyszkę przyjacielsko w plecy. – Jesteś po prostu nieobliczalna Haruno.
Sakura zaśmiała się mimo woli. Doskonale pamiętała tę sytuację. Po niej, to chyba każdy w szkole zaczął ją kojarzyć. Ale cóż innego mogła zrobić? Nie chciała stracić ani jednych zajęć. Poza tym to tylko włosy. Zapuszczała je za namową mamy. Mebuki zapewniała, że tak łatwiej znaleźć męża. Ciekawe, że zaraz po ślubie sama drastycznie skróciła fryzurę. Sakura dostrzegła to dzięki pozostawionym zdjęciom.
— Nie wiem, co teraz zrobić – pożaliła się. – Jeszcze muszę się zgłosić do jakieś Hinaty Hyuugi. Kompletnie nie wiem, co to za laska – złapała się za głowę, przy okazji tarmosząc włosy. Była taka wściekła.
— Nie znasz jej? – Temari wyraźnie się zdziwiła. – Chodzi z Gaarą do klasy. Zgłasza się jako wolontariuszka do wszystkiego co możliwe. Strasznie dziwna, jakby w ogóle nie chciała do domu wracać. Do tego mało mówi i wiecznie siedzi sama.
— Widzę, że mogłaby się bliżej zakumplować z twoim braciszkiem – zaśmiała się szczerze. – Większego dziwaka i milczka niż twój brat, to ta ziemia do życia nie powołała.
W jednej chwili poczuła łokieć mocno wbity pod żebro. Mimowolnie pochyliła się do przodu, ale wtedy Temari drugą ręką złapała ją za podbródek i siłą skierowała spojrzenie na siebie.
— Uważaj co mówisz o mojej rodzinie Haruno, bo może cię za to spotkać sroga kara – oznajmiła cicho, a w jej oczach zabłyszczała stal. – A nie chciałabyś, żebym się gniewała, prawda?
Rózowowłosa poczuła gorący oddech przyjaciółki na swoich rozchylonych wówczas ustach. Na skutek wbitego w nią spojrzenia zarumieniła się mocno, a po jej ciele przebiegł dreszcz. Zlękłaby się, gdyby nie fakt, że już kiedyś miała okazję przekonać się, jak Temari świetnie całuje. Był to jednocześnie dzień, w którym poznała siebie. Niestety nie tylko ona. Wielu uczestników imprezy to zobaczyło i od tamtej pory musiała męczyć się z ciągłymi docinkami.
Temari też obgadywali, ale ona zawsze na wszystko miała wywalone. Kiedy całkowicie to olała, po czasie się odczepili. Niestety nie od Sakury. Ona wciąż pozostawała wybuchowa. Po czym łamała nosy i waliła w krocze. Oczywistym było, że rodzice nie mogą się dowiedzieć, zwłaszcza ojciec. Zresztą Sakura po tym wszystkim naprawdę przeżyła szok, z kolei Temari uznała, że była to dla niej wyłącznie pijacka zabawa i nie zaprzestała poszukiwań idealnego chłopaka, którym mogłaby dyrygować.
— Odsuń się już lepiej, Sabaku – warknęła poirytowana, strącając jej rękę z twarzy. – Zamiast tego, lepiej się na coś przydaj, kiedy człowiek jest w potrzebie.
— Przeleć Hinatę – zawyrokowała w końcu blondyna, uśmiechając się porozumiewawczo do Sakury. – Jest szansa, że jak się przyłożysz, to panna wolontariuszka wstawi się za tobą u dyrektorki. Wiesz, jak Wąsik lubi grzeczne, ułożone dziewczynki. Może odwoła twoją karę, jeśli Hinata cię pochwali.
Wiedziała, że pomysł przespania się z Hinatą była czystym przytykiem w stronę jej orientacji, ale nie skomentowała tego. Zamiast krzyków podciągnęła kolana pod brodę, intensywnie się zastanawiając. Jeśli Hinata naprawdę będzie zadowolona z jej pomocy przy organizacji walentynek, to istniała szansa na realną poprawę sytuacji.
— Jesteś genialna! – zawołała entuzjastycznie.
— Tak genialna, że aż masz ochotę mnie pocałować? – uniosła jedną brew.
— Ah, zamknij się w końcu. Idziemy do klasy twojego brata. Może uda mi się jeszcze złapać tę dziewczynę – emocjonowała się, łapiąc przyjaciółkę za nadgarstek.
— Nie ciągnij mnie, Haruno! Zaraz zaczynają się lekcje, nie zdążysz! – krzyczała, lecz Sakura nic sobie z tego nie robiła.
Odżyła w niej nadzieja.
***
To nie był udany dzień. Nie dość, że na przerwie obiadowej nie zdążyła zajrzeć do klasy Hinaty, to gdy udała się tam wraz z Temari godzinę później, dowiedziały się od Gaary, że Hyuuga jest najprawdopodobniej chora, bo od dłuższego czasu nie pojawiała się w ogóle na terenie szkoły. Kolejna porażka, a tu trzeba było działać jak najszybciej. Spytała się więc młodszego Sabaku, czy posiada wiadomy numer telefonu. Ten wówczas spojrzał na nią, jak na nawiedzoną. No tak, sugerowanie, że Gaara posiada jakiekolwiek kontakty towarzyskie poza rodzeństwem, było niecodzienne. Nie oceniała, choć w tym momencie czuła, że cały świat sprzeniewierza się przeciwko niej.
W drodze powrotnej do domu roztrzaskała kopniakiem trzy kamienie. Krew w żyłach osiągnęła wręcz temperaturę wrzenia. Buzowało w niej nieustające napięcie. Tak bardzo pragnęła powrotu na sztuki walki. Temari spoglądała na nią badawczo.
— Wiesz, ja mam ją w znajomych na Facebooku – oznajmiła, czochrając się po jasnej czuprynie.
— I dopiero teraz mi o tym wspominasz? – zmarszczyła brwi. – Mam się obrazić?
— I tak byś tego nie zrobiła – stwierdziła z pewnością w głosie, po czym spojrzała na przyjaciółkę. – Dziwaczka kiedyś robiła projekt z Gaarą i nawiedziła naszą chatę. Byłabym kompletną idiotką, nie przyjmując jej do znajomych – wzruszyła ramionami, a następnie wyjęła telefon z niewielkiej kieszeni w rozkloszowanej czarnej spódniczce. – Przezorny zawsze ubezpieczony – stwierdziła z wyraźną dumą.
Różowa niemal natychmiast ukradła jej telefon, spoglądając na profil społecznościowy Hinaty. Na zdjęciu głównym dziewczyna wyglądała dość niewinnie. Mimo posiadania długich kruczoczarnych włosów, kryjących w sobie fioletowe refleksy, całkiem imponującego rozmiaru piersi oraz najjaśniejszych oczu, jakie Sakura kiedykolwiek widziała, Hyuuga wydawała się dość skromna. Gdyby tylko dysponowała większą ilością „sukowatości” mogłaby uchodzić za seks bombę.
— Te cycki są naturalne? – wyrwało się Sakurze zanim w ogóle cokolwiek przemyślała. Na widok zdjęcia dziewczyny mimowolnie poczuła jednoznaczne napięcie między nogami. Mimowolnie zacisnęła uda.
— Jak kiedyś je zmacasz to mi powiesz – oznajmiła Temari obojętnie. – Ja jednak nie posiadam cierpliwości do takich trzpiotek – ziewnęła wyraźnie znudzona.
Sakura fuknęła, machając ręką, zupełnie jakby chciała odgonić natrętnego owada. Nie odrywała jednak wzroku od zdjęcia profilowego. Zaraz weszła w galerię, zaczynając przeglądać wszystko.
— Spodobała ci się? – spytała wyraźnie zaintrygowana Temari, unosząc jednoznacznie lewą brew.
— Zamknij się – warknęła. – Niesamowicie irytujesz mnie takimi tekstami, Sabaku.
Przyjaciółka parsknęła rozbawiona, wyraźnie nie przejmując się takim obrotem sytuacji. Wręcz poczęła pogwizdywać sobie wesoło.
Sakura była pewna, że uderzy ją w głowę. W ostatecznym rozrachunku nie zrobiła jednak niczego podobnego.
***
Sakura
Cześć Hinata. Nazywam się Haruno Sakura. Chodzę do klasy wyżej. Dostałam polecenie, aby pomóc ci w balu walentynkowym. Kiedy będziemy mogły się zgadać?
Hinata
Cześć. To cudownie! Każda para rąk się przyda. Spotkajmy się po 16:00 w głównym holu szkoły. Poniedziałek. Niestety nie mogę wcześniej. Jestem chora ;/
Sakura
Będę więc czekać na spotkanie. Wracaj do zdrowia ;c
Hinata
Dziękuję Sakura… i miłej nocy
Sakura
Dobranoc Hinata ;) A właściwie… co Ci dolega?
Hinata
Mam anginę. Paskudnie się czuję, mimo antybiotyku Ale nie bój się, nie mam zamiaru zarażać :D
Sakura
Beznadziejna choroba. Odpoczywaj jak najwięcej!
Hinata
Dobranoc
Sakura
Dobranoc
*trzy godziny później*
Hinata
Śpisz, Sakura?
Sakura
Nie. Wciąż uczę się na sprawdzian z biologii. A Ty, dlaczego nie śpisz?
Hinata
Umieram. Mam 40 stopni gorączki ;(
Sakura
Zrób sobie bardzo zimne okłady ze ścierek na czoło. Poza tym owiń nimi nogi oraz ręce na całej długości. To powinno szybko zwalczyć gorączkę. Jeśli do jutra nie przejdzie polecam napar z czarnego bzu albo dzikiej róży. Jeśli nie masz dostępu do takich cudów możesz do porannej herbaty dodawać sok malinowy. Uwierz, pomoże ;)
Hinata
Dziękuję. Mam wrażenie, że się roztapiam. Skąd wiesz to wszystko? :o
Sakura
To absolutne podstawy. Chcę się dostać na studia medyczne po liceum :D
Hinata
Ambitny cel. Szczerze życzę powodzenia. Zrobię co zaleciłaś i postaram się znów zasnąć. Nie przeszkadzam już
Sakura
Nie przeszkadzasz. To nic wielkiego. Trzymaj się. Ja wracam do biologii, choć mózg mi już paruje. Totalnie wysiadam ^^’
Hinata
Nie poddawaj się. Wysiłek się zawsze opłaci ;P Potem będziesz się mogła jakoś nagrodzić. Czekoladki?
Sakura
OOOO. Taką motywację to ja rozumiem :D Szanuję Hinata, szanuję!
Hinata
Hmmm… zobaczymy co życie przyniesie. Jak ja wyzdrowieję, też z pewnością zafunduję sobie coś smacznego. Teraz strasznie boli mnie gardło. Jedzenie to męczarnia
Sakura
Na gardło syrop z czosnku i cebuli. Jeśli chcesz, mogę przesłać Ci jutro przepis ;)
Hinata
Jesteś kochana, ale nie chcę sprawiać kłopotu! To niegrzeczne
Sakura
Żaden kłopot. Wystarczy, że poszperam jutro w kuchni. Do jutrzejszej herbaty z syropem malinowym dodaj jeszcze cytrynę. Dużo. Będzie petarda :D
Hinata
Hahaha, tak jest pani doktor ;)
Sakura
Bez przesady. To pierdółki. Dobranoc
*siedem godzin później*
Sakura
*Sakura wysłała załącznik SYROP Z CEBULI ala Haruno*
Miłego dnia. Mam nadzieję, że moje rady Ci pomogą
***
— Nie było jej na messengerze cały weekend – fuknęła z irytacją, popijając shake waniliowy i podpierając się na dłoni. – Wysłałam jej piosenki BTS. Pomyślałam, że niektóre mogą się nadać na bal. A ona nawet nie odczytała.
— Wzruszająca historia. Można by z tego nakręcić dramę – powiedziała z wyraźną ironią blondynka. – Dalej wzdychasz do jej zdjęć? – zapytała niby od niechcenia, pożerając przy tym własny posiłek.
Sakura ze złością odłożyła kubek, po czym rozejrzała się ostrożnie po zatłoczonej stołówce. Nikt nie zwracał na nich uwagi, mimo że w porze obiadu zdarzały się dzikie tłumy. Zmarszczyła brwi, wbijając w Temari żelazny wzrok.
— Ty jesteś od niej ładniejsza – wypaliła.
Na policzkach Temari pojawił się delikatny rumieniec. Zaraz jednak zreflektowała się, przybierając obojętny wyraz twarzy. Prychnęła, jak gdyby nigdy nic pijąc colę. Spojrzała na Sakurę, unosząc wyzywająco jedną brew.
— Nieźle Haruno. Ale masz problem.
— Niby jaki?
— Wszystkie twoje emocje widać jak na dłoni. Chętnie bym z tobą poszła na to spotkanie, mogłoby być całkiem zabawnie. Niestety obiecałam Kankuro, że przyjadę dziś wcześniej. Rodzice niedługo wracają z urlopu i trzeba ogarnąć mieszkanie.
— Dobrze, że cię nie będzie. Może dzięki temu nie uzna mnie za jakąś dziwaczkę – stwierdziła po czym wzruszyła ramionami. Ukradkiem wyciągnęła telefon z kieszeni, gdy pomiędzy nimi zapadła cisza. – Dalej jej nie ma.
Temari westchnęła wyraźnie zmęczona. Wstała bez słowa, żeby odstawić tacę obiadową. Po kilku minutach jednak wróciła z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Sakura mimowolnie się spięła, gdy jej przyjaciółka oparła wyprostowane ręce na stole, wpatrując się w nią uważnie przez kilka nieznośnie długich sekund.
— Jest przy wyjściu. Chyba skończyła jeść.
— Żartujesz, prawda? – wstała mimowolnie, czując jak na nowo wzbierają w niej emocje.
Nie wiedziała w sumie do końca, dlaczego tak się czuje. Chcąc nie chcąc zastanawiała się przez cały weekend co się dzieje z Hinatą, mimo że z początku absorbował ją całkowicie test z biologii. Zamierzała już do niej podejść, ale coś ją zablokowało. Jakaś wewnętrzna bariera. Zamiast tego usiadła z powrotem, po czym naskrobała do Hyuugi jeszcze jedną wiadomość.
***
Stwierdzić, że czuła się dziwnie, gdy szła w kierunku głównego holu szkoły, było wielkim niedopowiedzeniem. Chciała wypaść dobrze. Chciała, żeby Hinata była z niej zadowolona. Troska troską, ale cichy głosik przypominał gdzieś z tyłu głowy, że musi za wszelką cenę wrócić na swoje sztuki walki. Ominęła ledwie jedne zajęcia, a już czuła, że rozpiera ją energia, którą ciężko rozładować w inny sposób. Dodatkowo z przerażeniem odkryła, że już na starcie była spóźniona. Ostatnie zajęcia skończyły się później, a ona musiała jeszcze zejść do szafki, aby odnieść zbędne klamoty. Biegła więc przez pusty korytarz, dziękując bogom za świetną kondycję. Zajęcia dodatkowe zaczęły się już praktycznie w każdej sali. Tylko ona pędziła ile sił w nogach, poprawiając co chwila z irytacją, podwijającą się spódniczkę.
Gdy mijała ostatni zakręt zderzyła się z kimś. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować upadła na ziemię, czując po chwili tępy ból w okolicach kości ogonowej. Trzy sale otworzyły się niemal natychmiast. Jednak leżąca plackiem Sakura, zdawała się nie zainteresować nikogo w sposób wystarczający, bo zaraz na powrót zostały zamknięte.
— Uważaj jak łazisz, lesbo – usłyszała warknięcie tak znajome, że zaraz na powrót zaczęła się gotować. Niczym kot skoczyła zgrabnie na równe nogi, patrząc z wyższością na Hidana. Chłopaka ze starszej klasy, który notorycznie ją prowokował.
— Wciąż ci jeszcze mało, Hidan? – spytała przez zaciśnięte, pilnując, żeby nie krzyczeć.
— Chyba tobie. Wszyscy co byli świadkami, wiedzą, że o mały włos nie zostałaś zawieszona – burknął, wstając gwałtownie z podłogi. Sakura mimowolnie musiała się odsunąć, żeby znów nie upaść.
— Ci sami widzieli też, jak dostajesz wpierdol od dziewczyny. Chcesz to powtórzyć? – spytała, walcząc z chęcią roześmiania się na cały korytarz. – Jeśli myślisz, że w jakikolwiek sposób mi zaszkodziłeś, to się mylisz.
Nie powiedział już nic. Zamiast tego spojrzał na nią z tak ogromną ilością nienawiści, że gdyby się dało, zabiłby Sakurę na miejscu samym ledwie spojrzeniem. Dobrze wiedziała, że został przez nią porządnie upokorzony. Satysfakcja okazała się silniejsza, niż konsekwencje całego wydarzenia. Zamiast się wystraszyć, posłała mu wyzywający uśmieszek i jak gdyby nigdy nic poprawiła lekko zsunięte podkolanówki.
— Kiedyś jeszcze się odegram – obiecał, wymachując jej palcem przed nosem, a następnie porwał swój plecak i poszedł w przeciwną stronę.
— Z miłą chęcią, tylko poza terenem szkoły, żeby nikt nie mógł uratować twojego dupska! – krzyknęła za nim. – Co za niezrównoważony psychol – westchnęła już zdecydowanie ciszej pod nosem.
Była jeszcze bardziej spóźniona niż na początku i ten fakt sprawił, że wkurzyła się już dostatecznie. Wiedziała. Po prostu wiedziała, że gdy tylko nadarzy się dogodna okazja, będzie musiała mu znów przywalić. Nie da rady zwalczyć tej pokusy. Zrobiła parę kroków jednak potknęła się jak ostatnia łamaga, co poskutkowało niekontrolowanym, siarczystym przekleństwem. Okazało się, że nadepnęła na telefon komórkowy.
— Ten idiota musiał go zgubić – powiedziała pod nosem, zgarniając z satysfakcją sprzęt do kieszeni. – Jak mi przykro, na pewno mu to oddam – ironizowała.
Z trochę lepszym humorem ruszyła dalej przed siebie. Później zajmie się nowym nabytkiem. Mogłaby to jakoś wykorzystać na swoją korzyść. Zapominając na jakiś czas o całym incydencie, znów zaczęła pędzić przed siebie. Na szczęście nie miała daleko.
***
Hinata była piękna. Roztaczała wokół siebie taką spokojną aurę, że Sakura od razu poczuła relaksujące ciepło w ciele. Wszystkie mięśnie rozluźniły się niemal natychmiast. Nie zaistniał choćby najmniejszy powód do stresu. Hyuuga w ogóle nie wkurzyła się za spóźnienie. Mało tego, wyglądała raczej na zmartwioną, że Sakury tak długo nie ma.
Przywitały się krótko, po czym udały się do jednej z wolnych klas. Hinata na widok Sakury uśmiechnęła się tak szeroko, że ta miała ochotę od razu ją przytulić. Usiadły wspólnie przy niewielkim stoliku.
— Czujesz się już dobrze? – zagaiła Sakura, nie bardzo wiedząc, gdzie skierować własne spojrzenie. Sama Hinata wydawała się dość nieśmiała. Haruno przeczuwała, że będzie musiała pokierować rozmową.
— Tak, dziękuję – uśmiechnęła się delikatnie. – Twoje rady bardzo mi pomogły. Niemal od razu stanęłam na nogi.
— Hmmm, cieszę się. Martwiłam się trochę, bo w ogóle nie odpisywałaś.
Hinata spięła się momentalnie, co nie umknęło uwadze Sakury. Zmarszczyła lekko brwi.
— Od piątku mam problem z Internetem w domu. Telefon… ym… zgubiłam już dwa tygodnie temu.
— Nie próbowałaś tego nigdzie zgłosić? – zainteresowała się, pochylając lekko w stronę koleżanki. Z tej odległości jeszcze wyraźniej widziała jej jasnoniebieskie, prawie że białe oczy. Od razu wydały się Sakurze wyjątkowe.
— Próbowałam, ale… wiesz, jak to jest. Nie martw się. Niedługo będę miała nowy telefon – zapewniła, odwracając lekko głowę. Wyraźnie nie chciała już o tym rozmawiać.
Ku niezadowoleniu Sakury temat się urwał, a one zamilkły. Nie wiedziała ile czasu siedziały obok siebie, wsłuchując we własne oddechy. Chciała coś powiedzieć, a jednocześnie zburzenie tej ciszy, wydawało się niewłaściwe. Co chwilę zerkała kątem oka na Hinatę. Zdawała się intensywnie nad czym myśleć, a efekt ten potęgowało przygryzanie ust, czy przykładanie palca do warg. Sakura poczuła się zdekoncentrowana. Nie umiała jednak oderwać spojrzenia.
— Ale ja jestem głupia – odezwała się nagle, kiwając głową w taki sposób, jakby chciała pozbyć się uporczywych myśli.
Sakura wzdrygnęła się, wyraźnie zaskoczona, że to towarzyszka pierwsza postanowiła zabrać głos. Ponadto schyliła się w stronę plecaka, aby po chwili, wyjąć z niego pudełko. Delikatnym ruchem przysunęła go nieśmiało w stronę Haruno.
— Co to jest? – zapytała zaintrygowana. – Chcesz, żebym to teraz otworzyła?
— Dziękuję, Sakura – powiedziała nieśmiało, zamiast odpowiedzieć na pytanie. – To za pomoc w wyzdrowieniu. Twoje rady naprawdę sprawiły, że poczułam się lepiej – Hinata pochyliła lekko głowę, uciekając gdzieś spojrzeniem. Nie przeszkadzało to jednak Sakurze, żeby dostrzec duże rumieńce na jej policzkach.
Westchnęła ciężko, odwiązując powoli granatową wstążkę. Od razu skojarzyła jej się z kolorem włosów Hyuugi. One również zdawały się nietypowe jak na rodowitą Japonkę. Pod światło dało się dostrzec poukrywane w nich, lekko fioletowe refleksy.
— Nie trzeba było! – zawołała, gdy wreszcie uporała się z pudełkiem. – To takie kochane, Hinata. Kupiłaś mi czekoladki?
Dziewczyna zdała się zaczerwienić jeszcze mocniej, ale w końcu spojrzała wprost na Sakurę i uśmiechnęła się promiennie.
— Mam nadzieję, że lubisz takie.
— Żartujesz? Czekoladę uwielbiam dosłownie w każdej postaci – oznajmiła, po czym zjadła od razu dwie. – Są przepyszne. Też sobie weź – zachęciła, przysuwając podarek w jej stronę.
— Może później – spasowała. – Ale cieszę się, że trafiony prezent.
— Nie trzeba było – powtórzyła raz jeszcze. – To takie miłe, dziękuję.
Nie mogąc się powstrzymać zjadła jeszcze kilka, ale zostawiła otwarte pudełko na stoliku, gdyby Hinata chciała jednak spróbować.
— Szkoda, że masz takie problemy z siecią – podjęła znów temat. – W związku z balem wysłałam ci kilka piosenek, które mogłyby się nadać. Głównie BTS, ale kilka innych, moich ulubionych, też podlinkowałam.
Hinata zaśmiała się cichutko, znowu przykładając palec do ust. Spojrzała na Sakurę roziskrzonymi oczyma.
— Nie będę wymagać od ciebie dużo – uspokoiła. – Wiem, że robisz to w ramach kary. Pani Yakushi dzwoniła do mojego ojca w tej sprawie. Niezależnie od wszystkiego cię pochwalę, więc nie musisz się tak przejmować.
Zamarła z lekko otwartymi ustami. Po pierwsze dlatego że nigdy wcześniej nie słyszała, aby uczeń mówił o dyrektorce inaczej niż Wąsik. Po drugie natomiast dlatego że nie sądziła, iż Hyuuga może być aż taka dobroduszna i bezinteresowna. Pomijając szok, Sakura doświadczyła bolesnego ukłucia rozczarowania. Nie chciała pokazać się z tej strony. Dość niezręczna okazała się myśl, że Hinata postrzegała całą sytuację w takim akurat świetle.
— Dlaczego taka jesteś?
— Co masz na myśli? – speszyła się Hyuuga, najwyraźniej przekonana, że zrobiła coś, co mogło ją urazić.
— Dlatego chcesz mi dać takie fory? – doprecyzowała, wpatrując się w brunetkę z uwagą.
Zapadło między nimi milczenie. Tym razem takie, które Sakurę irytowało. Spojrzała na koleżankę wyczekująco. Ta zdawała przyglądać się wszystkiemu tylko nie jej. Haruno dostrzegła ukradkiem, jak dziewczyna w zdenerwowaniu skubie rąbek spódniczki pod stołem.
— Uważam, że to odważne, co zrobiłaś. Ja nigdy bym… nie umiałabym… przyznać.... W sumie to… podziwiam cię – wydusiła z siebie w końcu, choć zrobiła to tak cicho, że Sakura musiała skupić swój słuch.
— Chodzi ci o incydent z Hidanem? – spytała, żeby lepiej zrozumieć.
Dziewczyna za to spięła się jeszcze bardziej. Tym razem złączyła wyprostowane ręce między kolanami. Takie ustawienie spowodowało, że jej piersi zdawały się jeszcze większe. Szkolna koszulka napięła się znacznie. Sakura, żeby skupić się na tym co naprawdę istotne, musiała zamrugać szybko kilka razy.
— Głównie to, choć nie tylko – podjęła znowu. – To wydarzenie z włosami… i to, jak razem z Temari bronicie się przed innymi… nie chcę dokładać ci nic więcej – wydukała nieśmiało. Zerknęła na Sakurę, zaraz jednak na powrót zniżyła głowę.
— Dzięki – powiedziała, uśmiechając się lekko. – Jesteś strasznie słodka, Hinata – dodała odruchowo, podpierając brodę na rękach.
Hyuuga uniosła szybko głowę i wbiła w Haruno zdziwione spojrzenie. Otworzyła lekko usta, a jej policzki stały się jeszcze bardziej zaróżowione.
— Kto zajmuje się dekoracjami na bal? – spytała Sakura rzeczowo, decydując się na zmianę tematu. Nie chciała pogłębiać jej zdenerwowania.
O dziwo Hinata dość szybko odzyskała dawny spokój i zaczęła wszystko tłumaczyć. Przez dłuższy czas rozmawiały o muzyce, dekoracjach, jedzeniu, plakatach czy planowanych rozrywkach. Zapowiadała się zabawa z iście zachodnim klimatem. Sakura wróciła do domu dopiero jakoś pod wieczór.
Mimo że miała ogrom lekcji, przed snem zdecydowała się jednak napisać. Tym bardziej, że Hinata była dostępna.
Sakura
Dzięki, było miło. Pomogę Ci ze wszystkim, o co poprosisz. Może nawet upiekę ciasto, ale nie oczekuj wiele od moich kulinarnych zdolności :D
Hinata
Internet dalej przerywa. Jak byłam chora, sprawował się lepiej… nie zdziw się jak zniknę…
Co do Twoich zdolności, to nie martw się. Na pewno spróbuję ;)
Sakura
Kochana! Wierzysz we mnie? <3
Hinata
Dla każdego jestem miła :D
Sakura
….
DZIĘKI :/
Hinata
Ej… nie martw się. Nie będzie źle. W końcu… na pewno nieraz dla siebie gotowałaś już, a jednak wciąż żyjesz ^^
Sakura
NA ŻYWO NIE JESTEŚ TAKA WYSZCZEKANA
Hinata
Zawsze wolałam pisanie od rozmawiania w cztery oczy
I tak cię lubię. Nic się nie zmieniło
Sakura
Niech będzie, że ja Ciebie też…
Hinata
Już się nie złość. W sumie… mogłybyśmy razem upiec jakieś ciasto czy ciasteczka na bal, jeśli chcesz ;) Ja nawet to lubię
Sakura
Nie chcę. Poradzę sobie
…
…
…
Daj mi swój adres
Hinata
Hahahaha :D
Jutro będziesz wieszać plakaty po szkole i pomożesz mi po zajęciach dmuchać balony. Jest ich w cholerę. Schowamy je na razie w kanciapie. Zgraj też muzykę na pandrive. Co prawda zajmuje się tym już TenTen, ale dorzuci coś, czego jeszcze nie ma
Sakura
Tak jest szefowo. A będzie poczta Walentynowa?
Hinata
Czy Ty mnie słuchałaś dzisiaj? Oczywiście, że będzie :D Ino Yamanaka pierwsza się zgłosiła do tego. O niczym innym nie gada
***
Sakura miała bardzo, bardzo pracowity tydzień. Nie dość, że pomagała Hinacie we wszystkim, co ta tylko wymyśliła, to dodatkowo wciąż musiała zakuwać, jeśli chciała dostać się na jeden z najlepszych uniwersytetów medycznych. Doba okazywała się stanowczo za krótka. Jakkolwiek nie byłaby zmęczona, chęć napisania do Hinaty okazywała się zbyt silna. No i przecież nie mogła olać Temari. Były przecież rzeczy ważne i ważniejsze, prawda? Sabaku zgodziła się nawet pomóc w nadmuchiwaniu serduszkowych balonów i rozwieszaniu plakatów, więc czasem widziały się we trójkę. Haruno zauważyła, że obie mają do siebie dość pozytywny stosunek. A Temari nie palnęła nawet nic głupiego. Zaklinała jednak, że do patelni i piekarnika, to ona się nie zbliża. Nie kocha Sakury, aż tak mocno.
Rozumiała.
Chcąc jednak odpocząć od całego zgiełku, zaprosiła do siebie Temari na babski wieczór. W weekend obstawiły się słodkościami i fast food, żeby uskutecznić babskie pogaduchy w piżamach.
— Dasz Hinacie walentynkę? – zagaiła Temari zupełnie nieskrępowana, gdy pożerała chipsa.
— Sama nie wiem… czy to jej nie zawstydzi? – spojrzała niepewnie. – Wątpię, żeby była… no wiesz…
— Lesbą? – wypaliła, sięgając po butelkę coli.
— Temari! – naburmuszyła się. – Jesteś czasem strasznie obcesowa.
— Za to mnie właśnie kochasz. Pomyśl tylko, gdybym się wtedy po pijaku nie przelizała z tobą na imprezie, dalej byłabyś nieświadomym kurczaczkiem. Powinnaś dziękować.
Sakura miała zamiar coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknęła usta bez wydania choćby dźwięku. Jakby nie było przyjaciółka miała trochę racji. Niezależnie od tego jakie konsekwencje ich później dosięgły.
Temari przewróciła oczami, po czym szturchnęła ją w bark, widząc śmiertelną powagę na twarzy towarzyszki.
— Weź… to tylko kartka. Zresztą… widzę, że ci się podoba. Co w tym złego? Ja już wiem, komu dam – zapewniła, dumnie wypinając pierś. – Nie zawaham się jej użyć!
— Shikamaru?
— To nie było trudne – westchnęła blondynka. – Odkąd jego ojciec prowadzi z moim jakieś biznesy, Shika też czasem mnie odwiedza. Nawet spoko jest – wzruszyła ramionami i sięgnęła po kolejnego chipsa.
— Chodzi do klasy z Hinatą – przypomniała Sakura, patrząc na Temari porozumiewawczo. – No i z Gaarą.
— Widzisz, w jakich gówniarzach gustujemy? – zaśmiała się szczerze. – Walić to. Serce nie sługa, jak to mówią. Jestem tylko ciekawa czy ten leń raczy pojawić się na balu.
— Na pewno się pojawi. Twoja osobowość jest wręcz zniewalająca – zapewniła.
— Ależ wiem – odpowiedziała, pochylając głowę w geście podziękowania. – Powinnam jeszcze zrobić mu czekoladki. Ale kurde… nie umiem. Muszę jakieś kupić.
Sakura zaśmiała się szczerze, zasłaniając usta ręką.
— Sam fakt tego, że bierzesz go pod uwagę jest niewysłowionym zaszczytem. Padnie na kolana.
Po wypowiedzeniu tego zdania, coś sobie przypomniała. Zamarła na kilka chwil, czując, jak jej mózg prawie dymi. Doszło do niej, że na śmierć o czymś zapomniała. Bez słowa zeszła z kanapy, na której obie się usadowiły i uciszyła Temari gestem dłoni. Podeszła do swoich rzeczy, zaczynając je skrupulatnie przeglądać. Gdy wyczuła w jednej ze spódniczek zimną, szklaną powierzchnię, zamarła po raz kolejny.
— Kompletnie zapomniałam, zajumałam Hidanowi telefon
— Co zrobiłaś?! – usłyszała za plecami zszokowany głos Temari. Zdawało się, że gdzieś tam w tle pobrzmiewa również satysfakcja i podziw. – Pokaż go natychmiast!
Sakura zrobiła tak jak poleciła blondynka. Wyciągnęła urządzenie sprawnym ruchem, po czym od razu usadowiła się na kanapie.
— Jak w ogóle… – Temari odebrało mowę. – Doigrał się kutas.
— Przypadek – wzruszyła ramionami. – Zderzyliśmy się w poniedziałek po zajęciach na korytarzu. Wypadł mu chyba z plecaka.
— Ej, ale jakiś… babski ten telefon. Czyżby Hidan ci dokuczał, a sam był homo? – wskazała palcem na brzegi telefonu w kolorze pudrowego różu. Tył pokrywał za to jasny fiolet. – Co za totalne bezguście – prychnęła kpiąco.
Serce Sakury przyspieszyło. Coś było wyraźnie nie tak. Podświetliła ekran drżącymi ze zniecierpliwienia rękami. Telefon nie posiadał ustalonego kodu dostępu. Na tapecie znajdował się bukiet lawendy. Niewiele myśląc, weszła na Facebooka.
— Kurwa – warknęła. – Ten dupek ukradł telefon Hinaty, zabiję go! – niemal krzyknęła, pokazując jednocześnie Temari profil na portalu społecznościowym. Na zdjęciu głównym konta znajdowała się Hinata.
— Kurwa – powtórzyła Temari. – Ale czy Hinata nie mówiła ci, że go zgubiła? – przypomniała.
— Mówiła, ale zdaje mi się, że kłamała. Zachowywała się dziwnie, gdy o to pytałam – czuła, jak rośnie w niej coraz silniejszy gniew. Wstała z kanapy i zaczęła chodzić po pokoju. Muszę obić mu mordę. Założę się, że wymusił to na Hinacie. On taki jest.
Temari zmarszczyła brwi. Objęła Sakurę uważnym spojrzeniem, krzyżując ręce na piersi.
— Będziesz miała kłopoty – zapewniła. – Rozumiem, że cię nosi, ale… tego się już nie odkręci.
— Mam to w dupie!
— Ty i te twoje sinusoidy emocjonalne. Jesteś jak wulkan – przewróciła oczami i westchnęła ciężko. – Nie powstrzymam cię, prawda?
— Nie. Zresztą nie chcę go zabijać, tylko mu przywalić w łeb. Nie muszę tego robić w szkole. Jak zrobię to poza jej terenem, to Wąsik mnie nie ukarze – uznała, drapiąc się zawzięcie po podbródku.
— Może się udać… ale…
— Co? – spojrzała na Temari z pretensją. – Ty Brutusie…
— Nie o to chodzi! – krzyknęła wyraźnie zirytowana. – Ja i z pewnością też Hinata nie chcemy, żebyś się tak narażała. Obie cię kochamy!
Sakura przystanęła w jednej sekundzie, patrząc na Temari, jakby widziała ją pierwszy raz na oczy. Była wyraźnie spięta.
— Kochasz mnie?
— No oczywiście – wbiła w nią harde spojrzenie, a jej oczy wydawały się bardziej błyszczeć w świetle nocnej lampki. Fakt, że nie mam ochoty się z tobą przespać, nie znaczy, że cię nie kocham – przygryzła lekko dolną wargę. – Nie narażaj się może, co? – dodała, odwracając głowę w bok. – Jesteś taka impulsywna.
Sakura podeszła powoli do kanapy. Nie wiedziała dlaczego, ale trochę drżały jej nogi. Zamiast jednak usiąść, schyliła się tak, żeby zrównać swój wzrok ze wzrokiem Sabaku. Nawet w zielonej koszulce na ramiączkach i takich samych szortach wyglądała ładnie. Kucyki, które zazwyczaj nosiła, rozpuściła od razu po przebraniu się w piżamę, co sprawiało, że Sakura, jako jedna z nielicznych dostąpiła zaszczytu zobaczenia Temari w rozpuszczonych włosach. Sięgały jej nieznacznie za ramiona.
Światło lampki dodawało jej uroku i tajemniczości. Choć tak blisko, ledwie na wyciągnięcie ręki, zdawała się zupełnie niedostępna. Skryta w mroku wraz ze swoimi niewypowiedzianymi myślami. Sakura wyczuwała od niej niepewność i obawę. Wszystko podszyte odrobiną gniewu i rozczarowania. Zapewne z powodu Sakury. Była wszak taka cholernie uparta we wszystkim.
Spojrzały na siebie niemal równocześnie. Pożerając się nawzajem, prowadziły walkę na spojrzenia. Żadna jednak nie chciała ustąpić. Żadna nie lubiła przegrywać. Sakura w pewnej chwili, miała nawet pewność, że zwycięży. Uniosła więc lekko kącik ust, ale wtedy stało się, coś, czego nie przewidziała.
Usta Temari znalazły się tak szybko na jej własnych, że niemal się zachwiała. Nie zraziło to jednak blondynki, bo chwyciła Sakurę mocno za włosy i pociągnęła na siebie. Całowała ją tak dziko i gwałtownie, jakby od tego miało wszystko zależeć. Jakby Sakura miała umrzeć.
Tempo tego wszystko zdezorientowało Haruno w zupełności, choć nie minęło dużo czasu, zanim odwzajemniła pieszczotę z równym zaangażowaniem. Wargi Temari były zbyt znajome i kuszące, żeby się im oprzeć… i skubana dobrze o tym wiedziała. Nie pozwoliła Sakurze wziąć choćby oddechu. Kiedy języki rozpoczynały wspólny taniec, ciężko było to zatrzymać. Choć z uwagi na ich temperamenty bardziej przypominało to zażartą walkę, która sprawiała i jednej i drugiej stronie niewysłowioną przyjemność.
Sakura nie dotknęła jej jednak nigdzie indziej. Poprzestała na pocałunku, nie chcąc właściwie niczego poza tym. Ręce przyjaciółki również zablokowała w taki sposób, żeby ta nie miała żadnej możliwości na rozwinięcie sytuacji. Zresztą Temari nie była taka jak ona… świadomość tego faktu jeszcze bardziej zachęcała do pozostawienia wszystkiego w ryzach. Mimo że gorąc oraz miękkość warg blondynki zachęcał do zapomnienia.
— Nie pójdziesz się z nim bić, prawda? – zapytała wreszcie Temari, lekko zachrypniętym głosem.
— Nie, nie pójdę. Hinata zresztą… będę musiała z nią porozmawiać.
— To zrozumiałe – kiwnęła głową.
— Między nami wszystko będzie tak jak zawsze?
— Jak zawsze – wydyszała Temari, odsuwając ją od siebie. – Shikamaru czeka na swoją żonę – dodała, chwytając za butelkę coli, aby następnie napić się z niej sowicie.
Sakura prychnęła rozbawiona. No tak, Temari zaplanowała już im całą przyszłość. Biedny chłopak. Z takim ogniem, ciężko będzie żyć na co dzień pod jednym dachem.
***
Sakura
Chciałam zasnąć, ale nie dam rady. Po prostu nie potrafię. Ty mnie oszukałaś? Mam Twój telefon komórkowy. Znalazłam go, gdy wpadłam na Hidana
Powiedź, czy on Ci groził?
Hinata
Ja… przepraszam. To nic takiego, sama wiesz, jaki potrafi być
Sakura
Co robisz, że o trzeciej wciąż siedzisz przy komputerze?
Hinata
Chcesz, żebym odbiła piłeczkę?
Sakura
….
Nieważne. Dlaczego mnie okłamałaś, Hinata? Nie podoba mi się to
Hinata
Mimo że tak krótko znam cię osobiście, to wiem, jaka jesteś. Cała szkoła wie. Nie chcę, żebyś się z nim biła, rozumiesz?
Sakura
Ale on na to zasługuje! Może jakby w końcu wylądował w szpitalu, to przestałby być takim śmieciem!
Hinata
Właśnie tego nie chciałam… Sakura, uspokój się. Tylko sobie zaszkodzisz, a Temari i ja będziemy musiały świecić oczami przed Yakushi
Sakura
KURWA SUPER
Lepiej zostawić to bez żadnych konsekwencji…
Hinata
Dobrze wiesz, że dyrektorka nic mu nie zrobi. Ma za duże wpływy
Sakura
Właśnie dlatego chcę załatwić to sama. Dziękuję za wsparcie!
Hinata
….
Sakura, idź spać proszę. To tylko telefon, nie obchodzi mnie on.
Ty za to już tak.
Sakura
Ja po prostu się martwię
Hinata
A ja to już nie? Proszę, idź spać
***
Czuła się źle i choć w przeciągu kolejnych dni rozmawiały z Hinatą niby normalnie, coś ciążyło jej nieprzerwanie na żołądku. Potrzeba pomszczenia swojej zastraszonej księżniczki wciąż niemiłosiernie kuła, prosząc o jakieś zdecydowane działanie. Ale co ona mogła? Nie chciała przecież, żeby Hyuuga przestała się odzywać i pisać do niej. Widziała mimo to siebie w roli nieustraszonego rycerza, który powinien coś zrobić. Umieszczono ją niestety pod ścisłym monitoringiem. Nawet Temari łypała na nią podejrzliwie, gdy Hidan choćby mignął im w zasięgu wzroku.
Tak było i tym razem, gdy w sali gimnastycznej, w której miało odbywać się całe wydarzenie walentynkowe, Hidan przyszedł zabrać piłki do siatkówki, a dziewczyny w trójkę akurat wieszały w niej dekoracje i dmuchały ostatnie sztuki serduszkowych balonów. Sakura nie uczyniła nawet kroku, a już jakimś cudem Temari wraz z Hinatą obległy ją z dwóch stron. Brunetka nawet ścisnęła jej ramię.
— Bez przesady – burknęła. – Przecież nic nie robię – dodała, choć nie strzepnęła dłoni Hinaty ze swojego ramienia. W jakiś sposób koiło to nerwy.
Niestety, po krótkiej chwili dziewczyna zrobiła to sama.
Temari na widok reakcji Sakury westchnęła ciężko. Zaraz potem zaczęła znów wspinać się po drabinie, żeby zawiesić czerwone łańcuchy na oknach.
Sakura wróciła do cichego dmuchania balonów. Atmosfera wydawała się ciężka. Mimo posiadania zajęcia, ciągle podążała wzrokiem za Hinatą. Brunetka akurat zaczęła rozmawiać z chłopakami odnośnie umiejscowienia stolików, które właśnie przynieśli, gdy Haruno nadmuchała ostatnią sztukę ze swojego przydziału.
— To ja pomogę z krzesłami – zaoferowała się.
— Dobry pomysł – przyznała Hinata, nie patrząc nawet na nią. – Pójdę z tobą. Potrzebujemy ich mnóstwo – stwierdziła, jednocześnie zapisując coś na trzymanej w dłoni podkładce. – Temari, jak skończysz z łańcuchami, to zacznij zawieszać balony. Chłopcy ci pomogą, mamy jeszcze kilka drabin pod ścianami – odeszła kilka kroków po czym zawołała. – Shikamaru, asekuruj Temari, żeby nie spadła!
Sakura czekała w napięciu, aż Hinata odłoży zapiski na parapet, a następnie na nią spojrzy. Kiedy tak się stało, rozczarowała się. Z jej oczu nie emanowało to ciepło, co zazwyczaj. Poza tym nawet się lekko nie uśmiechnęła.
— Chodź – usłyszała w momencie mijania.
Podążyła za nią niczym posłuszny piesek. Po chwili znalazły się na niemal pustym korytarzu. Żadna klasa nie miała już lekcji o tej porze.
— Czy ty jesteś zła na mnie? – odważyła się zapytać.
— Nie, nie tak jak myślisz – odparła, kiwając głową. – Mam wrażenie, że wciąż coś kombinujesz w związku z Hidanem.
— Nic nie będę robiła. Obiecałam to zarówno tobie jak i Temari. Możesz już przestać się zamartwiać. Przepraszam.
— No to dobrze – odpowiedziała, jej kącik ust uniósł się na kilka sekund. – Naprawdę… nie chciałabym, żebyś się narażała.
— Twoja propozycja ze wspólnym pieczeniem wciąż jest aktualna?
— Tak. Jeśli tylko chcesz – zapewniła, zarzucając sobie długie włosy na plecy. – Mam dużo przepisów. Nie musisz nic przynosić. Przyjdź jutro wieczorem, dobrze? Nikogo nie będzie w domu i cała kuchnia zostanie do naszej dyspozycji.
Odetchnęła z ulgą, czując, jak powoli rozluźniają się wszystkie mięśnie. Przyspieszyła kroku, odnotowując nagły wzrost energii. Wyminęła Hinatę, po drodze celowo dotykając swoją dłonią jej dłoni.
— Musimy się trochę pośpieszyć! – zawołała, odwracając się. – Mamy jeszcze masę pracy, a muszę skończyć dziś na zakupy.
Kupić kartkę walentynkową i czekoladki dodała w myślach.
***
Była pewna, że ma wszystko pod kontrolą, gdy wybierała, w co powinna się ubrać na odwiedziny u Hinaty (niezbyt porządne, bo przecież się wybrudzi; ale też niezbyt szmaciane, żeby nie wyglądać niczym bezdomny). Nie traciła poczucia kontroli również wtedy, gdy ukradła sake z barku swojego ojca, pociągając przy okazji kilka solidnych łyków. Nie zmieniła zdania w momencie psikania się obficie swoimi najdroższymi perfumami. Wątpliwości pojawiły się, gdy prawie założyła obcasy. Samo w sobie uznała to za igranie z losem, bo zwyczajnie nie potrafiła się na nich utrzymać. Z jękiem zawodu i rozczarowania nad własną ciapowatością Sakura uznała triumf adidasów.
Przekonywała siebie, że da radę, gdy stanęła centralnie przed drzwiami do domu rodziny Hyuuga i nacisnęła dzwonek. Niemal od razu ujrzała Hinatę w drzwiach. Włosy misternie splotła w ciasny warkocz. Na siebie miała natomiast luźne, czarne spodenki sięgające do kolan oraz ciemnofioletowy sweterek, którego rękawy podwinęła do łokci. Po domu chodziła boso. Sakura przełknęła ślinę, gdy doszedł do niej zapach lawendowego szamponu. Dodatkowo nogi lekko zadrżały, gdy Hinata obdarzyła ją promiennym, ciepłym uśmiechem.
— Cieszę się, że już jesteś, Sakura. Zdejmij proszę buty. W moim domu nigdy nie chodziło się inaczej.
— Nie ma problemu – zapewniła, machając ręką. Tutaj kontrola została zachowana do momentu, w którym prawie upadła na pysk, bo straciła równowagę przy ściąganiu obuwia. – Zaczęłaś już coś robić?
— Nie. Czekałam na ciebie. Chcesz może się czegoś napić?
Alkoholu. Dużo.
— Nie. Od razu możemy zaczynać – oznajmiła z pewnością w głosie, wchodząc głębiej do mieszkania.
— Chodź. Kuchnia jest po prawej. Zaraz dam ci fartuch.
Trzymała się dziarsko w momencie, gdy Hinata założyła swój fartuch, po czym zaproponowała, że zawiąże również jej. Dotyk Hyuugi na plecach wywołał przyjemne dreszcze, które w krótkiej chwili objęły całe ciało. Była z siebie dumna, gdy brunetka pokazywała jej masę przepisów na ciasteczka, a ona dalej stała niewzruszona, mimo że gospodyni co rusz stykała swoje ciało z jej ciałem. Sakura westchnęła głęboko.
Radziła sobie całkiem nieźle, gdy skupiała się wyłącznie na mieszkaniu składników, a potem wyrabianiu ciasta. Choć musiała przyznać, że z gracją i naturalnością Hyuugi nie mogła konkurować. Widać było, że do gotowania i pieczenia posiadana większy talent. Sakura podejrzewała, że fakt, iż sprawiało to Hinacie wielką, wręcz dziecinną radość nie pozostawał bez znaczenia. Brunetka ciągle się uśmiechała, a od czasu do czasu podśpiewywała sobie cicho. Odkąd ustaliły, że ona robi ciasta , a Sakura skupi swoją uwagę na ciasteczkach, dziewczyna zdawała się przejść do innego świata.
— Lubisz słuchać muzyki, przy gotowaniu? – zagadnęła Hinata. – Ja uwielbiam. Mogę zaraz przynieść laptopa, to będziesz robiła za DJ’a. – puściła do niej oczko.
Sakura podświadomie odpięła górny guzik swojej koszulki.
— Hmm, okej. Brzmi nieźle. BTS?
— Czytasz mi w myślach – zaśmiała się delikatnie i dziewczęco, na moment wychodząc z kuchni. Zaraz przyniosła niezbędny sprzęt.
Gdy włączyły YouTube i zaczęły razem nieziemsko fałszować wszelkie możliwe piosenki, zrobiło się już całkiem swobodnie, a pomieszczenie wypełniał śmiech, gdy któraś pomyliła tekst piosenki.
— Jesteś dziś wyjątkowo śmiała, Hinata – zauważyła, siadając na chwilę przy stole. – Podoba mi się to – przyznała szczerze.
Dziewczyna spojrzała na nią roziskrzonym, wręcz rozentuzjazmowanym spojrzeniem.
— Tak się czuję zawsze, gdy mogę coś stworzyć w kuchni. Wspólne gotowanie, to niezła zabawa, prawda?
Przyznała gospodyni rację poprzez pokiwanie głową i szeroki uśmiech.
Nie było sensu zaprzeczać, że patrzenie na długowłosą piękność sprawia Sakurze przyjemność. Co chwila wodziła za nią wzrokiem, pomiędzy wykonywaniem własnych zadań i obowiązków. Jeśli miała by porównać Hinatę do jakiegokolwiek kwiatu, byłby to słonecznik. Ciężko go nie zauważyć. Przy czym pozostawał delikatny, wyjątkowy i bezsprzecznie kojarzył się ze słońcem.
Minuta za minutą, godzina za godziną, a Haruno coraz mocniej odnosiła wrażenie, że nie spędziła nigdy lepszego wieczoru niż ten.
— Jak ci idzie? – usłyszała nagle, co sprawiło, że lekko się wzdrygnęła. – Ja prawie skończyłam. Będę tylko ozdabiać i nada się do piekarnika.
— Dobrze. Ja też niebawem kończę. Tymi ciastkami można karmić cały legion.
— To nie wszystko – zapewniła. – Większość kolegów z mojej klasy ma coś ugotować. Na balu będzie mnóstwo jedzenia.
Haruno pomachała z niedowierzaniem głową. Gdy pomyślała sobie o jutrzejszym balu, przerażał ją nieco rozmach tego wszystkiego. Niemniej cieszyła się, że dzięki takim, a nie innym okolicznościom, mogła w ogóle poznać Hyuugę. Gdy sobie to uświadomiła wszelkie obawy odchodziły w niepamięć.
— Spróbuj tego – przed twarzą Sakury zmaterializowała się nagle łyżeczka. – To marmolada mojej roboty. – Pomyślałam, że można by ją dodać do części ciasteczek, które zrobiłaś.
— Jest przepyszna! – pochwaliła, gdy wyczuła pełnię smaku. Ponadto nie była ani trochę za kwaśna czy za słodka. – Masz talent.
— Dziękuję – zarumieniła się lekko, a z jej twarzy ani na chwilę nie znikał radosny uśmiech. – Włóżmy pierwszą partię wypieków do piekarnika. Potem będziemy dodawać resztę.
— Ty tu jesteś szefem kuchni – uśmiechnęła się zawadiacko. – Zrobię wszystko, co mi każesz – ukłoniła się przesadnie.
Cichy, aczkolwiek melodyjny śmiech brunetki wypełnił pomieszczenie, ogrzewając jednocześnie spragnione ciepła serce Sakury.
***
Hinata przeniosła laptop z wciąż odpaloną muzyką do salonu, po czym zaproponowała Sakurze umoszczenie się na kanapie. Okazała się niesamowicie wygodna i miękka. Nie minęły dwie minuty, a obie trzymały w ręku szklanki wypełnione oranżadą o smaku pomarańczy.
— Chcesz główne światło, czy lampeczki na ścianach? Osobiście bardzo lubię używać lampek i wybierać różne kolory, to klimatyczne.
— Ustaw białe. Miałam takie same, jak byłam mała - przyznała z lekkim uśmiechem. – W sumie… może warto się zastanowić, czy znów takich nie kupić?
W delikatnym świetle lampek Hinata wyglądała ślicznie. Niewinnie i delikatnie. Choć spędziły w kuchni kilka godzin rozmawiając, tańcząc i śmiejąc, brunetka sprawiała wrażenie na powrót skrępowanej. Jej policzki zdobiły wyraźne rumieńce.
Z początku Sakurze wydawało się, że to przez wyższą temperaturę. Zanim wyszły z kuchni, za sprawą piekarnika zrobiło się naprawdę gorąco. Starała się udawać, że wcale nie widzi, jak Hinata zdejmuje sweterek, zostając w czarnej koszulce na ramiączkach.
Nad wszystkim miała przecież kontrolę.
— Wszystko w porządku, Hinata?
— Tak, czemu pytasz? – spytała cicho, obdarzając Sakurę delikatnym uśmiechem. Zaraza potem wzięła łyk oranżady. – Po prostu stresuję się jutrzejszym dniem.
— Jedzenie ogarnięte, muzyka, dekoracje, poczta walentynkowa… czym się martwisz? Jutro będziemy tylko tańczyć i rozmawiać do późna – uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Zauważyła przy tym, że z warkocza Hinaty uciekło jedno pasmo włosów. Niewiele myśląc, założyła je za ucho. Opuszkami palców dotknęła jej policzka. Miała wyjątkowo delikatną skórę. Sakura poczuła gęsią skórkę pod palcami.
— Piękne masz te włosy – przyznała. — Sama jedynie mogę marzyć o takich.
— Dziękuję – odparła wyraźnie zawstydzona. — Ty nie możesz mieć długich, prawda? – spytała, lustrując różowe pasma. Nieśmiało również chwyciła jedno z brzegu, zaczynając bawić się nim w palcach. – Mimo wszystko są bardzo miękkie.
— Nie mogę… choć teraz… to chyba już nie ma znaczenia. Nie wrócę na sztuki walki – posmutniała nagle. Mina, którą zrobiła po napiciu się, sugerowała raczej, że w szklance znajdował się ocet.
— Wstawię się za tobą. Nie przejmuj się już tym. Zobaczysz, że wszystko się ułoży – posłała jej promienny uśmiech.
— Dziękuję – przyznała szczerze. Jednoczenie zebrała w sobie na tyle odwagi, żeby delikatnie ją przytulić i położyć brodę na ramieniu. Hinata pachniała tak słodko i dziewczęco. – Jesteś zupełnie… jak słońce, Hinata.
Poczuła jak brunetka cała się spina pod naporem drugiego ciała. Zaraz jednak powoli i nieśmiało, odwzajemniła uścisk, mimo że jej oddech znacznie przyspieszył. Sakura nie widziała teraz twarzy Hyuugi, ale mogłaby przysiądz, że z pewnością przybrała kolor dzikiej róży. Szybko bijące serce Hinaty było tak mocno wyczuwalne pod cienkim materiałem jej koszulki, jakby miało zaraz wyskoczyć na zewnątrz. Sakura czuła je wyraźnie w okolicach własnego serca.
Haruno odsunęła się od towarzyszki, choć czuła we wnętrzu wyraźny sprzeciw. Nie chciała mimo wszystko wywierać jakieś niepotrzebnej presji i powodować u niej zawstydzenia. Hinata była na to zbyt delikatna i wrażliwa.
— Chcesz jeszcze oranżady? – spytała, oddychając trochę szybciej. Poczuła się niemal jak u siebie. Sama bez uprzedzenia napełniła własną szklankę.
— Nalej – usłyszała z lewej strony. – Duszno, powinnam otworzyć okno – po tych słowach natychmiast wstała, okrążając cały pokój. W ciągu kilku chwil otworzyła jedno z nich na oścież.
Biała poświata, którą dawały naścienne lampki, sprawiały, że Hinata w ich blasku wyglądała niczym anioł. Sakura oniemiała, chłonąc ten widok jak tylko mogła najdłużej.
— Żal mi Hidana – wypaliła nagle, wracając na kanapę. Sakura niemal udławiła się napojem. W jednej sekundzie zachwyt ewoluował w zaskoczenie. – On… musi być bardzo samotnym, nieszczęśliwym człowiekiem, wiesz?
— Co z tego, jeśli cię okradł? – ciężko było opanować irytację, gdy wypluwała z siebie to zdanie.
— Właśnie dlatego mi żal. Spełnieni ludzie, nie utrudniają życia innym – z jej twarzy zniknął uśmiech. Spuściła głowę, wpatrując się w czarne spodenki. – Siedzę tu teraz z tobą. Jest tak miło. Człowiek może odpocząć. Może Hidan… jest zawsze sam, a jego sercem targają ciągłe wątpliwości? Może on nie zna uczucia spokoju? – zastanawiała się na głos, sprawiając wrażenie coraz bardziej pochłoniętej w swoich myślach.
— Jesteś zbyt dobra – uznała Sakura, wypijając kolejną szklankę. – Możliwe, że masz rację, ale co z tego, skoro ani ciebie, ani mnie nie chce na przyjaciół?
— Nie wiem – w jej głosie dało się się wyłapać autentyczny smutek. – Choćbym chciała, nie zbawię całego świata.
— Nie musisz. Samo poznanie ciebie jest pewnego rodzaju błogosławieństwem – wyznała. Czuła się trochę jak pijana, choć przecież nie było to prawdą. Nie zmieniało to faktu, że coś uległo zmianie.
Muzyka z laptopa straciła wszelkie znaczenie. Już nawet jej nie słyszała, zupełnie pochłonięta głosem, zapachem czy też samą obecnością Hinaty.
— Ja błogosławieństwem? – powtórzyła, spoglądając na Sakurę wielkimi, błyszczącymi oczyma. – Ja zawsze chciałam być taka jak ty.
— Jak to? – zapytała, nie kryjąc szoku. – W porównaniu z tobą jestem… zwyczajna.
— Jesteś odważna, trochę szalona, spontaniczna. No i najważniejsze… nie boisz się tego, kim naprawdę jesteś – wymieniała z coraz większymi rumieńcami na policzkach. – Ja nie umiem taka być.
— Spróbuj więc – rzuciła, podpierając rękę na oparciu kanapy. Nie chciała teraz oderwać od brunetki wzroku.
— Jak?
— Prosto. Zrób teraz cokolwiek na co masz ochotę.
— Cokolwiek?
Zamiast odpowiedzieć pokiwała głową.
Milczały. Sakura widziała wyraźnie, jak Hinata zastanawia się nad czymś intensywnie. Zacisnęła smukłe, długie palce na swoich czarnych spodenkach, a jej oddech zauważalnie przyspieszył. Co jakiś czas zerkała na nią kątem oka. Haruno czekała więc cierpliwie.
— To głupie – szepnęła wreszcie, wbijając w nią nienaturalnie wręcz jasne oczy.
— Możliwe, ale z drugiej strony… niby dlaczego? – wzruszyła ramionami. – Cokolwiek zrobisz, nie będę zła.
Dziewczyna przysunęła się nieznacznie, następnie położyła dłonie na jej ramionach. Po kilku chwilach znów siedziały przytulone do siebie nawzajem. Ale jakież było zaskoczenie Sakury, gdy brunetka zaczęła głaskać ją po plecach, a w ciągu kilku kolejnych uderzeń serca poczuła ciepłe, miękkie i rozkoszne usta Hyuugi na swojej szyi. W następnym momencie całe powietrze uciekło z jej płuc. Hinata zaczęła drażnić jej wrażliwą skórę językiem.
Sakura otworzyła oczy szerzej. Ciężko było objąć umysłem, co się właściwie działo. Hinata całowała szyję coraz bardziej gwałtownie, na zmianę liżąc i podgryzając. Coraz mocniej przyciągała ją do siebie.
Z ust Sakury wydobyło się wreszcie ciężkie westchnienie. Dłonie Hinaty natomiast powoli i niepostrzeżenie wylądowały na jej niewielkich piersiach, zaczynając masowanie ich przez materiał. Czuła jak sztywnieją jej sutki, a między nogami robi się nie nieznośnie mokro.
Nagle jednak Hinata oderwała się od jej ciała i wszystko minęło. Spojrzała na Haruno szkolącymi się oczami, ciężko oddychała, a jej twarz chyba nigdy do tej pory nie była tak zaróżowiona.
— Ty płaczesz? – wydusiła z siebie wreszcie. – Co się stało, Hinata?
— Nie powinnam była, przepraszam – wyznała, wstając szybko z kanapy.
— Nie! – zawołała, łapiąc Hyuugę mocno za nadgarstek. – Chciałam tego.
— Co?
— Jeśli też chciałaś… to wróć do mnie – pociągnęła ją delikatnie na kanapę.
Nie odezwała się. Zamiast tego w spojrzeniu, które skierowała na nią, dało się dotrzeć ulgę.
— Chciałaś? – wyszeptała Sakura w okolicach jej ucha.
Zanim się spostrzegła usta Hyuugi przyległy do jej własnych warg. Nie umiała powstrzymać kolejnego westchnienia. Całowały się jednak długo i namiętnie zanim zdecydowała się wreszcie ściągnąć z Hinaty koszulkę.
Nagie ciało jej księżniczki okazało się tak piękne.
***
Ogromną salę wypełniał gwar uczniów. Zebrała się chyba cała szkoła, co Sakura przyjęła z niemałym szokiem. Grała głośna muzyka, wielu już tańczyło na środku pomieszczenia, a stoły uginały się pod ciężarem jedzenia. Ozdoby z motywem serduszek i róży pięknie mieniły się w świetle lampek. Wszyscy gadali się i śmiali, zapominając najwyraźniej na czas zabawy o wszystkich zmartwieniach.
Sakura udała się na bal razem z Hinatą oraz Temari. Każda z nich w długiej, wyjściowej sukni z pewnością przyciągała spojrzenia.
— Królowa tej imprezy, właśnie przybyła. Możecie już się kłaniać! – zawołała głośno blondynka, choć z powodu głównej muzyki oraz rozmów, raczej usłyszeli ją wyłączenie blisko stojący uczniowie.
Hinata widząc to, zachichotała pod nosem. Sakura za to wywróciła oczami.
— Nie śmiejcie się, bo to będzie impreza życia – pogroziła im palcem. – Oczywiście, kiedy znajdę w tym motłochu swojego księcia.
— Shikamaru cię nie zaprosił? – zapytała Hinata smutnym, współczującym tonem.
— Spokojna twoja rozczochrana – Temari machnęła ręką. – Zaprosił, ale mamy się odnaleźć w trakcie zabawy. To mój challenge na dziś.
— To wy jesteście w końcu razem? – zainteresowała się Sakura.
— Gdzie tam! Póki co to wyłącznie kolega. Nie martwicie się jednak, pracuje nad tym.
— Co masz na myśli? – Sakura zmarszczyła brwi.
— Skitrałam butelkę alkoholu w fałdach sukienki.
— Temari! – krzyknęła Haruno zasłaniając twarz ręka. – Jesteś niemożliwa.
— To raczej niebezpieczne – zauważyła Hinata trochę zawstydzona takim wyznaniem.
— Kto nie ryzykuje ten nie wychodzi za mąż, czy jakoś tak – wzruszyła ramionami.
Udały się po wygłoszeniu tej mądrości życiowej do stołu z jedzeniem i napojami, witając po drodze z bliższymi znajomymi.
Kiedy Sakura wspominała ten wieczór później, napotykała jednak luki w pamięci. Tańczyli, śpiewali, śmiali się, uczestniczyli nawet w kilku głupich walentynkowych zabawach. Jednak… nie pamiętała tego dobrze.
— Czy ty Temari Sabaku dodawałaś mi alkoholu do soku? – zapytała Sakura dzień po balu.
— Oj tam, oj tam, chciałam, żebyście się wyluzowały z Hinatą. Zobacz, jakie ładne zdjęcie wam zrobiłam – postawiła Sakurze telefon komórkowy pod nos.
Bała się spojrzeć na zdjęcie, ale ciekawość była silniejsza niż lęk. Tak jak została uprzedzona, znajdowała się na nim z Hinatą. Miały na sobie swoje balowe sukienki i obejmowały się ciasno... jednocześnie całując.
— Gdzie to było?!
— W kiblu, nie widzisz? Spokojnie, nikogo poza mną nie było – uśmiechnęła się uspokajająco.
— TEMARI!!!
Lacia!
OdpowiedzUsuńMega sie cieszę, że NARESZCIE dodałaś ten ficzek. Yuri czytać lubię, a o te na naszym blogu ciężko. A świat rzeczywisty to już wgl cud miód i orzeszki.
Początek relacji Sakury i Hinaty jest dosyć dziwny dla mojego spolecznego autyzmu ale gratuluje ci kreatywnegk wybrniecia z sytuacji! Pogaduszki na messengerze, w dodatku dosadnie zobrazowane formą czatu, to coś czego WIEEEKI nie widziałam. Miło mi się czytało całość i zupełnie nie spodziewałam się, że z Hinaty taka szalona i napastliwa dziewczyna.
Natomiast zupełnie nie ma jak ukryć tego, że to Temari jest prawdziwą gwiazdą! Jak zwykle jej osobowość przygniotła wszystko i wszystkich, a Shikamaru nawet ledwo wspomniany podbił moje serduszko.
W końcu
Kto nie ryzykuje ten nie wychodzi za mąż, czy jakoś tak ;)
Z racji, że tutaj jesteś, to i ja się mega cieszę! Prawie zawsze pierwsza :D
UsuńNa formę chatu wpadłam od razu, gdy stanęłam przed wyzwaniem napisania czegoś o Hinacie. Stwierdziłam, że ktoś taki jak ona, doceni tę zdobycz technologii i będzie czuła się pewniejsza, żeby choć trochę się pokazać :D Poza tym też je uwielbiam. Szybko się je pisze przede wszystkim :D
Napastliwa? Raczej zachęcona! Hahaha <3 Jakoś tak mi pasowało, żeby ona to zaczęła. Zaczepna Sakura w tym przypadku, to zbyt oczywiste wyjście, a tak? Możemy uznać, że takie myszki jak Hinacia raz na jakiś czas mogą pozwolić porwać się szaleństwu :D Hyuuga wyczerpała limit spontaniczności na 15 lat do przodu XD
Temari to miłość. Temari to życie.
Poza jej cudownym powiedzeniem, pamiętajmy jeszcze o jednej ważniej rzeczy
BTS
Dziękuję. Dobranoc.
jestem! trochę spóźniona, ale przybyłam po swoją ukochaną sakuhinę.
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim omg, to było tak milutkie, lekkie i przyjemne, że czytałam to praktycznie cały czas z uśmiechem na twarzy. cała ta historia była przecute, przecudowna i w pełni oddała moją prośbę o coś lekkiego i szkolnego.
postać sakury była tak cudowna, kocham takie powerful kobiety w opowiadaniach. temari to definitywnie moja ulubienica tutaj, w ogóle jestem zachwycona tym delikatnym wątkiem sakura x temari.
hinatka moja ukochana również mega przypadła mi tutaj do gustu, bo ludzie często mają tendencję do robienia z niej przesadnie nieśmiałej i wręcz irytującej – tutaj jej skrycie w sobie i brak pewności siebie były perfekcyjnie oddane i wyważone. no i jej relacja z sakurą, omg, kocham ten motyw sakury rycerza i hinaty księżniczki.
sakuhina to mój fav ship, ale po tym zamówieniu kocham je jeszcze mocniej.
dziękuję bardzo za to cudo, wspaniale mi się je czytało i jestem mega zadowolona z efektu<3 uwielbiam twój styl pisania i cieszę się, że podjęłaś się tego, żeby napisać dla mnie coś, co chodziło mi po głowie już od bardzo dawna.
na pewno w przyszłości jeszcze się po coś zgłoszę! dziękuję bardzo<3
Jej, cieszę się, że widzę Cię pod tym postem. Byłam bardzo ciekawa Twojej reakcji na to wszystko :D
UsuńStarałam się właśnie, żeby ten tekst to było coś lekkiego i słodko naiwnego. Miło czytać, że się udało i jesteś zadowolona.
Od samego początku chciałam Sakurę wpleść w relacje i z Hinatą i z Temari, więc kamień z serca, że mój "trójkąt" przypadł Ci do gustu. Skoro rzuciłaś dwoma pairingami, to żal było nie skorzystać z takiej szansy <3
Osobiście też najbardziej lubię Temari w tym tekście. Sprawiała, że sama się uśmiechałam i zachęcała, żeby powrócić do pisania.
Hinata jest w porządku? Ogromna radość! Niestety nie jest mi z tą postacią po drodze. Niezbyt ją czuję. Tym bardziej miło, że jednak wyszła. Sceny z nią, kiedy coś mówiła były najtrudniejsze do stworzenia dla mnie. Nie chciałam zrobić c niej karykatury.
Sakura jak to Sakura. Wątpię, czy kiedykolwiek przejdzie mi faza na nią. Opisywanie jej emocji, myśli i reakcji zawsze sprawia mi ogromną frajdę.
Bardzo dziękuję za te wszystkie ciepłe słowa i pochwały. Aż się rozpływam! Nic nie zachęca tak bardzo do dalszego tworzenia i pisania jak czytelnicy, którzy czekają <3
Jeśli kiedyś jeszcze coś ode mnie zechcesz, to będę zaszczycona :D
LACIA KOCHAM CIĘ. Mimo że nie musiałaś, to wspomniałaś o BTS, i to nawet nie raz, a trzy razy. XD
OdpowiedzUsuńZarówno yuri, jak i Hinata to nie moje klimaty, ale Sakura, Temari i Hidan (kocham go nawet w takiej wersji. Nasz kochany, jebnięty psychopata <33) byli tutaj tak ciekawi, że z wielką chęcią przeczytałam to zamówienie. I czytając to, przypomniałam sobie o moim zamówieniu u Temiry, gdzie to Hidan potrafił walczyć, a Sakura nie, a w tym przypadku jest odwrotnie, co też pasuje. :)
Pozdrawiam i wysyłam całusy. <33
Hahaha, widzisz. Na mnie zawsze można liczyć :D jeśli gdzieś mogłam ich wrzucić, to pasowali mi właśnie do jakiego lekkiego, słodkiego, szkolnego klimatu.
UsuńBardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz. Nie istnieje lepsza motywacja <3
Buziaczki ;*
Jak ja lubię, ze tworzymy tutaj tak wiele różnych AU. Tutaj cyberpunk, shinobi czy szkolne. Kocham tą różnorodność 😍
OdpowiedzUsuńPamiętam te stare opowiadania, gdzie były takie rozmowy z msg/gadu. Nostalgia mocno. Tylko tam była nakurwiana ściana tekstu z minimalnym opisem albo, o zgrozo, bez opisów xd
Kto jak kto, ale Lacia nigdy tak nie zrobiła. Ty umiesz to ładnie wpleść w one-shota, że cieszy serducho.
Zaciekawiła mnie relacja Temari i Saku. Niby przyjaciółki, ale te napięcie. Nie mówię, że zaraz musi być związek, po prostu zaintrygowała mnie ta ich otwartość w tej chemii, a jednocześnie błogosławieństwo na działanie z kimś innym (Hianta i Shika). To było odświeżające.
Kocham to, jaką Saku stworzyłaś — zadziorną fajterkę, która miota Hidanem! Uśmiałam się xd
Główna para to totalne słodziaki. Potrzebowałam uroczego szkolnego romansu we krwi. To było kochane. Nadal wolę Twoje dramatyczne teksty, bo jesteś w nich mistrzynią, ale przeczytanie czegoś lekkiego od Ciebie było miłą odskocznią ^^
Też lubię tę różnorodność u nas, mimo że sama muszę się z nią mierzyć i czasami jest mi trudno, ale to nic. Na tym właśnie polega cała zabawa, prawda? :D Człowiek się trochę pomęczy, zmobilizuje, a rezultat całkiem satysfakcjonujący.
UsuńJa też pamiętam te opowiadania z chatem. Nigdy ich tak naprawdę nie lubiłam i unikałam jak ognia XD Musiało mnie to jednak w końcu dopaść. Co jak co, ale istnieje nastolatek, który nie nawala wiadomościami na messengerze? XD A weź z tymi opisami, one zjedzą mnie kiedyś. I tak część z nich usuwam już na etapie korekty, bo jest ich po prostu za dużo. Dopiero ściana testu się robi :P
Lubię Temari tutaj bardzo. Cieszę się, że poczułaś to napięcie, które chciałam przekazać. Sakura może i by poszła na taki związek, ale Temari zechciała mieć męża i już. Nic jej nie odwiedzie od decyzji stania się Panią Nara. Nawet Shikamaru nie za bardzo ma cokolwiek do gadania w tym temacie, ale nie sądzę, żeby narzekał XD Poza tym wydaje mi się, że niektóre relacje lepiej zostawić przyjacielskie.
Taka zadziorna Sakura to miód ma moje zbolałe serce. Totalny comfort character <3
Cieszę się, że Cię tu widzę. Moje serduszko tańczy czaczę. Również wolę trochę dramatu i łez, ale warto czasem trochę wyluzować. Człowiek inaczej by oszalał ;) Dziękuję za tyle miłości!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń/głęboki wdech/ OŁ MAJ GAD TO BYŁO HOT
OdpowiedzUsuńnie wiem w sumie od czego zacząć MOŻE OD TEGO ŻE THANK YOU SO MUCH ZA FRAGMENTY TEMASAKU BO TO TAK NIEDOCENIONY SHIP A OBIE MAJĄ TAK OGNISTE CHARAKTERY ŻE JAKBY KTOŚ IM STANĄŁ NA DRODZE TO ZOSTAŁBY SAM POPIÓŁ. tak. ognisty, lesbijski romans to coś czego potrzebuję dont @ me
niby temari mówiła, że nie lubi jej w ten sposób ale bincz ja nie wiem, żadko kto idzie w tak namiętną ślinę ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami just saying ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
strasznie podoba mi się tutaj przedstawienie sakury i to jej buńczuczne i troszeczkę dziecinne zachowanie. czasami powinna pomyśleć zanim się rzuci na kogoś z pięściami no ale cóż NIE MOŻNA MIEĆ WSZYSTKIEGO XD
hidan to też hit, jestem fanką kutafona no i gdyby nie ukradł telefonu hinaty fabula nie przybrałaby tak CUDOWNYCH obrotów
przeciwieństwa się przyciągają czyż nie, w sumie taka klasyczna piękność z lekkim twistem, sakura masz gust 12/10 /kciuczki w górę/ BIERZ JĄ TYGRYSICO ŁOHOOOOŁ
CO TO ZA DZIKIE MACANKI NA KANAPIE PANI KOCHANA, CICHA WODA BRZEGI RWIE *zawodzi do księżyca*
hinata ja wiem że chcesz
nie wstydź się
do it
AJAJAJAJ KARAMBA, jakie to było subtelne i urocze. kocham je jfc T_T <3
ah, nasz ukochany alkohol, dobrze że to zdjęcie zrobiła temari,a nie kto inny XDXDXD cóż dziewczynki chociaż już nie musicie się ukrywać ze swoim love story, ciocia temari was przygarnie czy jakoś tak
C U D O W N E THANKS FOR THE FOOD POSYŁAM GORĄCE BUZIACZKI
pierwszy raz komentuję komuś innemu niż sayu, ale no nie może tak być, żeby tak mało osób doceniało waszą pracę, więc tak ten, moje komentarze są chaotyczne, dont even sory XDDDDD