26.03.2020

Melodia [SasoSaku] dla Czarnej Morwy

— To jego klątwa — szepczą wąskie wargi Chiyo zanim życie na dobre opuści jej ciało. — Słyszysz ją? Jest przerażająca.

Czasami słysząc pierwsze akordy jakiejś piosenki, pozostaje ona dla nas tylko melodią. Nawet nie przypuszczamy, że za parę dni będziemy ją nucić w głowie. Ciągle na nowo i na nowo. Nie da nam spokoju. 


Stoi naprzeciw mnie, pełen wyższości i nonszalancki. Chce wyglądać na władczego i do bólu pewnego siebie, ale tak naprawdę jest śmieszny. Może gdybym była sama, miałby do tego prawo. Przez parę chwil mogłabym się opierać, ale później przy pomocy kukieł zgniótłby mnie jak robaka, który przypadkiem usiadł na drewnianej dłoni. Mam jednak sprzymierzeńca, który zna na wylot każdą z jego technik — także te, które opanował po odłączeniu się od wioski. Kto może znać cię lepiej niż własna rodzina, prawda?

Sasori wydaje się niewzruszony, nawet kiedy niszczę pancerz, który okalał sztuczne ciało. Powinien chociaż odrobinę stracić pewność siebie, będąc obnażonym po raz pierwszy od lat, ale sytuacja wydaje się go bawić. Mniejsza z tym.

— Czy już mnie nienawidzisz? — pyta nie przerywając walki, kiedy dłonią po raz kolejny muskam go niemal niepostrzeżenie.

Przecież to śmieszne. Nie zasługuje nawet na moją nienawiść. Zabicie jednego z Brzasku jest jak zrzucenie zbędnego balastu. Stanął mi na drodze, ale to nie czyni go moim wrogiem — nie prawdziwym. Jest elementem wrogiej frakcji, która czyha na życie bliskich mi ludzi, pragnie zniszczyć ład w wiosce, w której żyję, ale nie znamy siebie tak naprawdę i nigdy nie poznamy. Dlaczego usiłuje zrobić z tej potyczki coś osobistego?

Proszę bardzo, jest tutaj Chiyo. Niech szydzi z niej, znieważa, ale nie miesza mnie w swoje gierki. Jest namolną muchą, która irytuje, ale nie zasługuje na zbyt dużo uwagi.

Obłok chakry leczy ranę, którą zadała jedna z lalek, a ja unikam ciosu wymierzonego przez tę najbardziej prawdziwą, przez której nieruchome oczy na mnie patrzy. Udaje się, ale w ostatniej chwili łapie moje ramię i zastyga przerywając walkę. Nadal się śmieje — arogancko i z wyższością, ale na samym dnie oczu widzę, jak coś sobie uświadomił. Jest w równie wielkim szoku, jak ja, kiedy zrozumiałam, że przez te dwie drobne sekundy nie próbuje zrobić mi krzywdy.

— Dziecko — szepcze nieruchomymi wargami. — Na cokolwiek czekasz, przestań. 

Dlaczego patrzy, jakby wiedział co czuję? Też czekał na kogoś, kto nigdy nie wróci. Żyjąc nadzieją, która jest jedynie bzdurnymi wymysłami głupiego rozumu, bajką.

Próbuje mnie rozproszyć? Marna zagrywka, nawet genin by się na nią nie nabrał. 

Ciągle mówi do mnie, kiedy w wirze walki nasze ciała się stykają. Urwane słowa pełne aprobaty, drwiny lub przedrzeźniania. Czy to jego strategia? Po Skorpionie Czerwonego Piasku spodziewałam się o wiele więcej. 

Chyba wiem kto cię uczył.

Straszna siła.

Mimo wszystko, posiadasz gracje, niebywałe.

Kto puszcza dzieci na wojnę?

Fortele? W tym wieku? 

Chciałbym się dowiedzieć, czy uśmiech bardzo cię szpeci.

Szepcze ilekroć znajduję się w zasięgu jego słów. Jakby wyjawiał mi sekrety wszechświata i nikt, nawet Chiyo, nie mogła ich poznać. Nie dam się rozproszyć. 

Mam nieodparte wrażenie, że nasza walka go bawi. Przegrywa ze swoją babką i mną — kukłą w jej wprawionych dłoniach. Dalej plecie farmazony, a oczy roziskrzają się coraz bardziej.

Próbuje mnie wciągnąć w swoje gierki, jednak nie zostanę jego marionetką.

Duży, sierpowaty miecz wzbija się w górę, rzucony przez kukłę Ojca. Przechwytuję go z łatwością i wbijam w ciało Sasoriego. Nie mam czasu na rozmyślanie nad tą paplaniną. To walka, a ja chcę przeżyć.

— Nareszcie — wzdycha z ulgą.

— Co jest z tobą nie tak?

— Z drugiej strony to wielka szkoda. Gdybym uczynił cię lalką, zostalibyśmy razem na zawsze. Nigdy więcej czekania.

Wygnańcy są samotni. Nie jest to odkrycie na skalę światową, ale ta myśl uderza we mnie z dziesięciokrotną siłą. Nie chciałam widzieć w nim człowieka.

— Och proszę, tylko nie to — śmieje się. — Nie żałuj mnie. Jestem potworem. Może którejś nocy znajdziesz mnie pod łóżkiem. Chciałaś informacji, tak? 

Milknie po wyjawieniu tajemnicy o szpiegu i nieruchomieje. Nadal ma te przenikające spojrzenie. Oczy matowieją i nareszcie przypomina w pełni lalkę, kiedy znika z nich przebiegły błysk, a wraz z nim dar życia.



Usłyszałam melodię. 

— To jego klątwa — szepczą wąskie wargi Chiyo zanim życie na dobre opuści jej ciało. — Słyszysz ją? Jest przerażająca.

Nie musi niczego tłumaczyć. Doskonale wiem, że chodzi jej o Sasoriego.

Z całą pewnością jego osoba pasowała do obrazu demona, który przeklina bogobojnych ludzi. Może tak było w poprzednim życiu.



Czy już mnie nienawidzisz?

Byłam dzieckiem, które nie potrafiło grać w jego grę. Pełna gniewu i taka młoda, nie umiałam rozszyfrować spojrzenia pełnego samotności. To było takie dziwne, kiedy po latach zrozumiałam tęsknotę, która kryła się w jego oczach. Chciał mnie tym torturować, jestem tego pewna. Sprawić, żebym nocami nie mogła spać przypominając sobie smutne orzechowe oczy.

Nie był namolną muchą, którą można odgonić lub zabić i po prostu o niej zapomnieć. Bliższe prawdy jest porównanie do piosenki, która przez kilka dni nie daje ci spokoju, a później (z chwili na chwilę) znika, żeby pojawić się ponownie lata później.

Czy to normalne doznać połączenia z drugim, całkowicie obcym, człowiekiem? Patrzy się na niego i po prostu wie, że można go zrozumieć. W jakiś dziwny sposób jest się  do siebie podobnym. Jak zniekształcone odbicie w dziecięcym plastikowym lusterku — różni się, kiedy tak naprawdę jest tym samym.

Po latach zagrała jego piosenka — szelest szat, cichy odgłos marionetek, drwiący śmiech i szept. To jego melodia.




— Zawszę, kiedy cię widzę czegoś szukasz. Nie męczy cię to?

Pojawia się niespodziewanie. Jak potwór wychodzący z szafy w mroku nocy. Siedzi na jednej z gałęzi w lesie, którego nie znam. Podczas walki o wszystko.

Został ożywiony przez Maderę jak reszta Brzasku. Nieczysty ruch w nieczystej wojnie.

— Nie powinieneś być pod działaniem jutsu?

Nonszalancko wzrusza ramionami.

— Uwolniłem się. Byłem doskonałą marionetką ponieważ nie miałem pana, sam pociągałem za sznurki. Nie pozwolę, żeby to się zmieniło.

Czasami wyobrażałam sobie o co mogłabym go zapytać i w głowie pojawiła się tylko jedna myśl: co gdyby? Kryło się za tym wiele i nic.

— Czy myślisz czasem, co by było, gdybyś postąpił inaczej?

— Zdradzę ci sekret — całe dorosłe życie na tym polega.

Pytanie nie było skierowane tylko do niego. O to pytałam Kakashiego i Tsunade parę lat temu. Kiedy wątpliwości na rozmaite tematy zjadały mnie od środka. Zawsze w odpowiedzi słyszałam wymówki “czasu nie cofniesz”, które miały pchać mnie do przodu za wszelką cenę. On pierwszy powiedział to, co myślał.

— Porozmawiamy? — pyta.

— Nie mogę. Najpierw muszę wygrać wojnę.

Spogląda drwiąco w tak typowy dla siebie sposób. Jakbym była śmieszna myśląc, że coś zmienię w jej przebiegu. Czy patrząc na mnie wciąż widzi dziecko ze skalnej groty?

Na jego twarzy pojawia się łagodny uśmiech.

— Będę czekać. 



Ahhhh, ten art jest piękny. Zapisałam go szybciutko w folderze "grafiki do szablonu". Jeśli kiedyś znów mnie najdzie na zmianę szaty graficznej, to spróbuję go wykorzystać ^^

Będzie czekać, ale na co? Właśnie ten aspekt zostawiam Wam. Czy była to zapowiedź czegoś wielkiego? Czy może tylko zwykłej rozmowy? Kontynuacji nie będzie ;p

Tekst powstał… Dwa lata temu? Może trzy. Niemal o nim zapomniałam. Ładnie wpasował się w zamówienie. Przeredagowałam go, ale samej treści wolałam nie zmieniać. Narracja pierwszoosobowa jest u mnie rzadkością.

Morwo, ponieważ nie chciałam dać Ci tylko odgrzewanego kotleta, napisałam także drugi tekst — lżejszą miniaturkę. Zapraszam na Droczenie.

Dla Czarnej Morwy

12 komentarzy:

  1. Dobra, zacznijmy od tego, że to jest fantastyczne. Po twojej ostatniej partowce KakaSaku, czytałam wyłącznie o nich. Chyba to zmienię.
    W ogóle w połowie czytania przypomniało mi się, że były pewne odcinki w Naruto z kołysanką. To miało tak piękna melodię, że pamiętam ja do dziś. I za każdym cholernym razem, kiedy padało tutaj słowo "melodia" w głowie miałam tylko tą kołysankę. Nieco przerażające.
    Szalenie podoba mi się końcówka. Co by było gdybyś zrobić inaczej. Zakochałam się w tym fragmencie i chyba trochę zalzawily mi oczy.
    Ja mimo wszystko zawsze uważałam, że połowa członków z Brzasku to tylko dzieci,ktore zbyt szybko weszły w świat dorosłych. Itachi jest chyba tego najlepszym przykładem. Dlatego lubię czytać ff o nich, w nieco innym świetle niż zostali przedstawiani w A&M.
    Gratuluję Ci napisania czegoś tak dobrego. Bo mnie chwyciło za serduszko.
    Pozdrawiam, życzę dużo zdrowia i czekam na więcej!
    Eriko ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście mamy fanficki! Chciałabym więcej kanonu o Akatsuki, zwłaszcza o Sasorim, który miał tak krótki czas antenowy. To prawda, że niektórzy z nich musili szybko dorosnąć. Taki Deidara i Itachi to zupełnie co innego niż Kakuzu doświadczony przez życie (ile on miał lat? 80? 90?) albo Hidan, który zabija w imię swojego Boga.

      Usuń
  2. Sasori zawsze wywoływał u mnie takie mieszane uczucia. Z jednej strony niby spokojna rozmowa, ale jednak nawet gdy umiera jest się w gotowości na ostatni cios znienacka. Nie potrafię się tego pozbyć i tutaj, w scenie z wojny. Niemalże jakby zaraz miał ją zaatakować, jak tylko się odwróci. Za to podoba mi się ta jego ogromna pewność siebie z domieszką dumy i arogancji, jakby znał wszystkie tajemnice świata. Na co będzie czekał? Na spotkanie po śmierci? Na spotkanie na linii frontu? Na spotkanie po wojnie by mogli spokojnie porozmawiać? Na rozmowę czy na coś więcej, coś czego nie potrafię określić...? Mam wrażenie, że walka z Sakurą dała im właśnie takie połączenie, którego nie da się zerwać mimo śmierci, które co jakiś czas daje o sobie znać. Przypomina mi to coś na kształt więzi z przyjacielem, wrogiem i mentorem. Nie jestem pewna czy wiesz o co mi chodzi, ciężko to ubrać w słowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takiego go tworzyć - aroganckiego, do bólu pewnego siebie i niebezpiecznego :D

      Usuń
  3. Zupełnie tego nie rozumiem, ale w twoim stylu pisania jest coś takiego, co za każdym razem sprawia, że się zachwycam i że łapie mnie to za serce. Dosłownie jestem pewna, że gdybyś nawet napisała one shota o tym, że bohater robi sobie na obiad kotlety schabowe, byłabym nim zachwycona. Po prostu masz coś takiego i nie umiem tego wyjaśnić.

    Tak jak Eriko pisała, ja też miałam w głowie tę kolysankę (Natsuhiboshi, prawda?) i nawet zaczęlam ją sobie śpiewać. To jeszcze bardziej dodało klimatu.

    O Boże, ja sobie muszę zapisać ten cytat.
    "— Czy myślisz czasem, co by było, gdybyś postąpił inaczej?
    — Zdradzę ci sekret — całe dorosłe życie na tym polega."
    Naprawdę genialna prawda życiowa.

    O tak, ten art jest cudowny, tak, użyj go do szablonu, taaak! Tak pięknie razem tam wyglądają! Sakura wygląda, jakby chciała go zabic tym kunaiem, a Sasori wygląda, jakby prowadził ją do tańca. No cuuudo.
    Pozdrawiam gorąco, kochana. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, art jest boski. Niebezpieczny taniec. Jakby Sakura z nim walczyła, a on jest zawsze o krok przed nią, jakby przez cały czas pociągał za sznurki :D

      Dziękuję bardzo za uznanie ♥️

      Usuń
  4. Ja już mam problem, jakie peany na Twoją cześć pisać. Mam wrażenie, że wyczerpałam limit pochwał XD
    I niedługo też wyczerpie limit narzekania na to, że wyczerpałam limit XD

    Mam wrażenie, że wszystko co piszesz o Sasorim, o walkach, śmierci jest takie... prawdziwe. Potrafisz wyłuskać z kilku epizodów walki na śmierć i życie naprawdę piękne, pełne zaszczytnych wartości przemówienie.
    Ekstremalnie mieszasz akcję, z dialogami i jeszcze wtrącasz własne sformułowania których ja, choćbym chciała, za cholerę nie potrafię odtworzyć z równą biegłością!
    Twoje rozdziały mają jedną, główną myśl przewodnią - i ta na ich podstawie potrafisz naprawdę zdziałać cuda, bajecznie łącząc słowa i zarazem kreśląc fabułę.
    W opowiadaniach SasoSaku czuję u Ciebie dodatkowo pewny magnetyzm. Widać, że uwielbiasz o nich pisać a postać Sasoriego przeanalizowałaś chyba z każdej możliwej strony! Kurcze.
    Naprawdę podziwiam zaangażowanie!

    Jest już strasznie późno ale mysle, ze na pewno wrócę do zrekomentowania już jutrooooo! :> :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ich, to prawda! SasoSaku ma w sobie jakiś magnetyzm, który mnie przyciąga! Mam jeszcze tyle pomysłów :D

      Usuń
  5. Jeśli to jest odgrzewany kotlet, to ja aż się boję zobaczyć, co jest daniem głównym! Ogólnie miałam na myśli coś innego. Bardziej przyziemne, wiesz — sexy, filtry i te sprawy, ale mistyczna nuta bardziej mi się spodobała. Nadałaś temu głębi, o której nie myślałam. Co do Droczenia, to było fajnie to ujęłaś. Mam wrażenie, że Sakura z tamtej historii jest bardziej niewinna, dziecinna i dopiero po czasie staje się poważna. Za to w Melodii bije od niej dojrzałość już od początku.

    Dziękuję za obie historię!
    Morwa Czarna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo. To czysta przyjemność pisać dla Was ^^

      Usuń
  6. Jak Ty to robisz, że nawet tekst sprzed kilku lat, jest tak dobrze napisany?
    Teach me, senpai :D
    Fajny, przyjemny one-shot, nutka tajemnicy tylko dodała klimatu. Super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, ze te stare testy odgrzebywałam parę razy i za każdym razem, jak je czytam coś małego zmieniam xd

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!