25.03.2020

Droczenie [SasoSaku] dla Czarnej Morwy

— No dalej — powiedział, kiedy Sakura zniszczyła kukłę, w której się skrył, przezwyciężyła trucinę, która stworzył i teraz walczyła jako marionetka Chiyo. — Chcę zobaczyć, czy uśmiech bardzo cię szpeci.


Prawdziwej walca zawsze towarzyszyła złość. Dlatego Sakura nie mogła zrozumieć Kakashiego i Zabuzy, kiedy zmierzyli się po raz pierwszy. Zanim umarł na moście ze łzami w oczach u boku tego młodego chłopca.

Pamięta ich słowne przepychanki, kiedy spotkali się na trakcie wiodącym do Krainy Fal. Małe złośliwości, które mogliby wymieniać między sobą długoletni przyjaciele. To było coś, co nie pasowało do jej wizji świata i wojowników walczących na śmierć i życie.



Złość i przemoc do siebie pasowały. Dwa nieodłączne elementy. Nie tylko w trakcie niebezpiecznych misji, ale nawet podczas sparingów między Sasuke i Naruto. Pamięta ich młode ciała, które aż kipiały od furii i to, że Kakashi nie reagował w żaden sposób. Każdy z nich chciał wygrać i stać się silniejszy od drugiego. To było normalne. Tak powinno być, wszystkie odstępstwa widziała jako coś niewłaściwego.



Później jej mały świat się zawalił. Sasuke odszedł jakby towarzysze, z którymi spędził kilka lat nic nie znaczyli. Ciągnął się za nim krwawy ślad zabitych anbu i ciała jej przyjaciół, których znaleziono o krok od śmierci. Walka zawsze była brutalna i wszyscy się na to zgadzali.



Nienawidziła Akatsuki. Po prostu i zwyczajnie. Chcieli zniszczyć znany jej świat, pojmać i zabić Naruto. Wszyscy z nich byli wygnańcami wiosek ninja, niebezpiecznymi shinobi. Jednak nigdy nie myślała, że stanie naprzeciw jednego z nich.

Pragnęła informacji o Orochimaru i Sasuke, więc krzyczała, groziła. Robiła to, co zawsze towarzyszyło walce. Ale jej przeciwnik nie grał w tę samą grę.

— No dalej — powiedział, kiedy Sakura zniszczyła kukłę, w której się krył, przezwyciężyła truciznę, którą stworzył i teraz walczyła jako marionetka Chiyo. — Chcę zobaczyć, czy uśmiech bardzo cię szpeci.

To były nowe, nieznane grunty. Dlaczego mężczyzna, który zdradził swoją wioskę i przystąpił do Brzasku próbował się z nią droczyć? Jaki miało to sens?

— Straszna siła — zaśmiał się cicho. — Kto by pomyślał, że tkwi w porcelanowej lalce. 

Nie potrafiła odpowiedzieć. Czuła, że Sasori niszczy coś świętego. W jej życiu były wielkie idee pokroju Woli Ognia, nie walczyła dla czystej przemocy, ale… To było coś innego.

Marionetki Chiyo przebiły go na wskroś, a mężczyzna westchnął z ulgą.

Czy czekał na śmierć?

— Chyba zasłużyłaś na nagrodę, prawda?

Podeszła do niego bliżej, kiedy zaczął mówić o Orochimaru. Bała się nawet jego unieruchomienego ciała. Nigdy nie mierzyła się z przeciwnikiem takiego kalibru.

Zaczął się śmiać. Beztrosko i radośnie, jakby byli dawnymi przyjaciółmi, którzy przypadkowo spotkali się na drugim końcu świata. Później jego śmiech zmienił się w kaszel i cichy charkot aż życie opuściło sztuczne ciało. 

— Nie bój się — powiedziała uspokajająco Chiyo.

Ale Sakura nie czuła strachu. Wiedziała, że jego celem nie było przestraszenie jej.

W takim razie… Po co to było?

W jej głowie pojawiło się wspomnienie Zabuzy i Kakashiego sprzed lat. Nie rozumiała. 



Długo nie potrafiła grać w tę grę. Minęły miesiące pełne klęsk. Znaleźli Sasuke, dzięki informacjom które zdobyła, ale nie chciał z nimi odejść. 

Chociaż byli zranieni, pokonani, to musieli wrócić do rutyny życia. Zaczęła chodzić na misje. Najpierw raz w tygodniu, później co drugi dzień. Nigdy sama. To jeszcze nie czas, szeptała jej mentorka i Sakura to rozumiała. Jednak zdarzyła się sytuacja, kiedy młody jonin z Konohy, który był przydzielony do zadania, zniknął wieczorem w jakimś barze. Odnalazła go dopiero rankiem pijanego i śmierdzącego. To było tylko proste przekazanie zwoju w wiosce o kilometr od wsi, w której się zatrzymali, więc rusza sama.

Atak wrogiego shinobi był niespodziewany. W wiadomości nie znajdowały się żadne przydatne informację poza paroma finansowymi raportami. Może nie wiedział co próbuje ukraść. Na jego ochraniaczu zobaczyła symbol Kumo. Słyszała wiele złego o tej wiosce i ich próbach przejęcia Byakugan. Chłopak był o kilka lat młodszy od niej. Najpewniej to jedno z jego pierwszych zadań. W brązowych oczach odbijał się gniew i nienawiść.

Przecież mnie nie znasz, myślała zirytowana.

Była zmęczona gniewem bez przyczyny. Wszystkie dni wyglądały do złudzenia podobnie. Misja, walka, złość, nienawiść.

Nie potrafiła odpowiedzieć mu tym samym. Zamiast tego uśmiechnęła się szczerze, to wszystko ją bawiło. Zaczęła rozumieć, kiedy potyczki z obcymi ludźmi stały się codziennością. 

To tylko kolejny dzień życia shinobi

Nie chciała, żeby wszystkie były wypełnione gniewem. Czy Sasori myślał podobnie? Czy w jego przekonaniu była to jedynie kwestia znudzenia monotonią?

— Hej, spokojnie — powiedziała. Jasne oczy chłopca rozszerzyły się zdezorientowane. On też znał tylko gniewną walkę. — Daj mi jeden mały uśmiech, dobrze?




Spodobała mi się koncepcja, że Sasori czegoś nauczył Sakurę. Nawet jeśli zrozumiała to dopiero po latach.

Dla Czarnej Morwy

9 komentarzy:

  1. Chyba komuś tu służy kwarantanna 😊 Jestem bardzo zadowolona, bo oczywiście nie mam co robić (w sumie mam pracę dyplomową, ale to może poczekać XD) i jak uzależniona co chwila coś czytam. Fajnie mieć małe odskocznie od rutyny (od czasu kiedy czytałam tutaj KakaSaku nieustannie szukam o tej parce ff) więc miło się to czytało. Serio.
    Trochę nudzą mnie też historie miłosne,także taka spokojna jednopartowka robi dużo dobrego.
    Właściwie ja mam mieszane uczucia- tutaj zaznaczyłaś, że Sakura zmieniła się po tej walce, nauczyła się czegoś od Sasoriego. I bardzo mi się to podoba.
    Ale jeśli chodzi o anime, to po mistrzowsku spieprzyli. Halo, Sakura była słaba, w tej walce pokazała że trening dużo jej dał, ale ostatecznie znów wróciła do bycia słabą. I w sumie nie nauczyła się niczego.
    Takim sposobem przechodzę dalej, bo widziałam że są dodane dwa posty, a komentowanie na telefonie to najbolesniejsza rzecz na świecie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, czyżbym nawróciła Cię na KakaSaku? Nie wiem czy czytałaś je wcześniej ^^
      A anime spieprzyli w wielu miejscach, to prawda. Postać Sakura też, tak samo jak śmierć Nejiego i małą ilość rozwiniętych historii drugoplanowych bohaterów. Dali tylko ochłapy i durne fillery.

      Usuń
  2. O jak miło! Wchodzę i widzę dwie nowe noty :D Tak ten dylemat mi też towarzyszył podczas oglądania Naruto, dało się niekiedy odczuć ten dysonans - niektóre walki takie bardzo emocjonalne (głownie Naruto) a inne zupełnie spokojne, choć zaciekłe (tu przeważa Sasuke ale też nie zawsze). I faktycznie jest to coś co można zrozumieć dopiero gdy staje się rutyną, gdy zaczyna męczyć. Dobrze oddałaś tą przemianę i myśli Sakury, mimo że opowiadanie takie krótkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze lubiłam myśleć, co dzieje się za zasłoną anime w ich świecie - jak wygląda codzienność, małe i duże problemy.

      Usuń
  3. Bardzo fajna jednopartówka. Króciutka, ale pełna treści. Już od początku wiedziałam, dlaczego Kakashi, Zabuza i Sasori walczyli bez gniewu i nienawiści, nawet jeżeli walczyli ze swoim wrogiem. Dla nich było to codziennością i nie widzieli sensu w nienawidzeniu swojej rutyny. Myślę, że od razu to zrozumiałam przez to, jak bardzo Naruto wsiąknął w moje życie. Tak łatwo mi teraz spojrzeć na niektore rzeczy. I wiesz, dzięki temu one shotowi wpadłam na bardzo fajny pomysł na jeszcze kolejne zamówienie. XD
    Teraz idę do drugiej jednopartówki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu, aż mnie skręca z ciekawości :D
      Niedługo znów otworzymy zamówienia!

      Usuń
  4. Z takim nastawieniem naprawdę mogłabyś nauczać młode pokolenia. Najpierw mówiłabyś im coś w podstawówce, a oni po zakończeniu studiów mieliby takie: "Aaaa, o to jej chodziło" xD
    Ja najpierw zaczęłam od drugiej jednopartówki i potem przeczytałam pierwszą. Gdybym zrobiła odwrotnie, wtrącenie "Pokaż, czy uśmiech bardzo Cię szpeci" nabrałoby nowego, całkiem innego znaczenia :) Fajnie, że powiązałaś między sobą obie części, tworząc bardzo klimatyczny zestawik przemyśleń Sakury. Rozdziały brzmią niczym opis jej prywatnych lekcji życia, jak jej własne przemyślenia.
    Podziwiam to, jak za sprawą 700 słów jesteś w stanie wymocić takie cudeńko. Opowieść jest dostatecznie długa, by wyciągnąć z niej morał i na tyle krótka, by nie było czasu dostatecznie się nią nacieszyć! A to sprawia, że pragnie się więcej - przynajmniej ja tak mam :)
    Pisanie miniaturek to chyba nie taka prosta sztuka, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze coś takiego jak "drabble", czyli krótki tekst zamknięty w 100 słowach z puentą. To dopiero jest cholerstwo, raz się do tego zabrałam i to było straszne liczyć każde słowo i żeby historia miała ręce i nogi xD

      A co do "czy uśmiech bardzo cię szpeci" spodobało mi się tak bardzo, że chciałam użyć tego dwukrotnie :D

      Usuń
  5. Fajnie, że Sakura nauczyła się czegoś od Sasoriego. Tekst pochłonęłam jak gąbka, piękna miniaturka ;)
    Co do drabble'a to bardzo chętnie kiedyś bym coś takiego od Ciebie przeczytała, trzymam kciuki, żeby się udało napisać :D

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!