5.05.2020

Na ratunek [Obito&Kakashi&Sakura] dla Eleine

Kolejny zboczeniec. O nie, mam nadzieję, że nie czyta tych książek. Jeśli poprosi, żebym mówiła “nauczy mnie sensei” to wbiję sobie kunai w brzuch.

Sakura wiedziała od samego początku, że Kakashi nie nadawał się na nauczyciela. Trzeci Hokage musiał mieć naprawdę kiepskie poczucie humoru. Bo jak inaczej można było to wytłumaczyć? Wiecznie spóźniony, roztrzepany i do tego czytał porno w miejscach publicznych. Raz znalazła stare wydanie Icha-Icha w jednym z antykwariatów. Kami! Musiała uciekać — jak najdalej od sklepu, lubieżnego wzroku sprzedawcy, a przede wszystkim książki, gdzie znalazła scenie, w której przeczytała “sensei, to mój pierwszy raz, naucz mnie wszystkiego”.
Stary zboczeniec.
Był cholernie dobrym shinobi, co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości, ale nie umiał uczyć. Och nie, czekajcie, potrafił przekazać Naruto sekret rasengana, a Sasuke chidori. Poprawka, nie potrafił uczyć dopóki jego podopieczni nie osiągnęli wysokich umiejętności, żeby pokazać im super-ekstra-wyjebane-w-kosmos-jutsu. Dla niej nie zrobił niczego.
Stary zboczeniec, który faworyzuje uczniów.
Nie był jej potrzebny. Znalazła mentorkę, która potrafiła ją ukierunkować. Jednak Sakura straciła lata na bezczynnym czekaniu, kiedy nareszcie na nią spojrzy. Do kogo innego miała iść? Iruki nie obchodziło uczenie geninów, zajmował się dzieciakami z akademii. Sensei pozostałych drużyn użerali się z własnymi podopiecznymi. Shizune złapała się za głowę, kiedy usłyszała, że przez rok po odejściu jej drużyny, Kakashi nie zgodził się nawet na jeden trening. Tsunade była wściekła. Sakura zachichotała na wspomnienie żmudnej, ciężkiej misji w Sunie, na którą wysłała Hatake w ramach zemsty. Pół roku pomocy w patrolowaniu pustyni, której nienawidził.
Stary zboczeniec, który faworyzuje uczniów, ale przynajmniej utarto mu nos.
Naprawdę, Kakashi czasami był tak bardzo sobą, że to aż bolało. Podobnie teraz, zostali wysłani z Naruto i Saiem na jakąś prostą misje eskortową. Wykonali pierwszą część zadania, ale mieli pozostać w rolniczej osadzie przez jakiś czas, bo podobno kręcili się tutaj jacyś bandyci. Niegroźni dla nich, ale śmiertelnie niebezpieczni dla prostych ludzi, którzy nigdy nie widzieli nawet katany na oczy. Chłopcy walczyli między sobą, a Sakura z zadowoleniem widziała, że buduje się między nimi więź. Naruto zaakceptował Saia po misji na moście Nieba i Ziemi. Koniec końców stanął po ich stronie. Za to Hatake… Bogowie! Siedział z tą paskudną książką (nowy tom, który dostał od Jirayi) i chichotał pod nosem jak nastoletnia fangirl. Kiedy Sakura powiedziała, że powinni sprawdzić okolice, wysłała ją samą. Nie odrywając wzroku od tekstu powiedział “to dobry trening, każdy shinobi musi być również zwiadowcą”.
Teraz mu się wzięło, żeby nauczyć mnie życia? Nagle gra dobrego nauczyciela?  Kiedy ktoś inny wykonał za niego najcięższą robotę.
Sakura z wściekłością kopnęła kamień. 
Oczywiście nic im nie zagrażało, ale jego lekceważąca postawa wywoływała w niej furię.
Następny kamień znalazł się na jej drodze, jednak kiedy podeszła do niego z zamiarem kopnięcia, wyczuła czyjąś energię. Skupiła chakre w prawej stopie, a kamień zamiast przed siebie uderzył w drzewo za nią.
— Och, nie strasz mnie! 
Na wysokiej gałęzi kucał mężczyzna w dziwnej, pomarańczowej masce. Miał na sobie taki sam płaszcz, jak Akasuna no Sasori. Był jednym z Akatsuki.
— Ne, ne, szukam blond chłopca z twojej wioski. Powiesz mi gdzie go znajdę? — powiedział słodziutkim głosikiem.
Miała ochotę przewrócić oczami. Naprawdę? Dorosły mężczyzna, groźny shinobi zachowywał się, jak opóźniony w rozwoju dzieciak.
Czemu ninja są tacy popaprani?
— Tobi prosi! Nie chcę zrobić różowej, ładnej pani krzywdy.
Sakura zagryzła zęby. Wiedziała, że nie może mierzyć się z jednym z Brzasku w pojedynkę. Gdyby nie Chiyo Sasori zgniótłby ją w parę chwil. Nie zamierzała jednak panikować.
— Chcesz walczyć? Proszę bardzo, zrób zamieszanie, żeby moja drużyna i Kakashi-sensei usłyszeli. Z czwórką nie pójdzie ci już tak łatwo.
Mężczyzna wyprostował się i stał w ciszy. Czy go rozgniewała? Poczuła satysfakcję na myśl o tym. Nie zamierzała grać płaczliwej dziewczynki w opałach.
— Co powiedziałaś?
Sakura cofnęła się o krok. Głos napastnika się zmienił. Nie był już wesołym, bezrozumnym szczebiotaniem. Był głęboki i dźwięczny.
— Powiedziałaś Kakashi? Sensei Kakashi?!
Sakura zadarła głowę. Nawet jeśli był dupą, a nie nauczycielem, to przynajmniej jego sława jej pomoże.
— Och, obleciał cię strach, nieznajomy?
Mężczyzna zeskoczył z drzewa. Była gotowa na walkę. Skupiła w swoich stopach ładunek chakry aby jej ruchy były szybsze, kiedy wrogi ninja zaatakuje. On jednak… Upadł na kolana.
— O mój Boże, dlaczego ktoś to zrobił niewinnym dzieciom? — krzyczał. — Czy wasz kage nie ma rozumu? Bakashi jako sensei. Jakim cudem jeszcze żyjesz?
Rozejrzał się dokoła.
— Kami, zostawił cię, prawda? Na pastwę losu! Misja, misja, jebana misja zawsze pierwsza. Spokojnie, zaopiekuję się tobą.
Świr alert. Kolejny zboczeniec. O nie, mam nadzieję, że nie czyta tych książek. Jeśli poprosi, żebym mówiła “nauczy mnie sensei” to wbiję sobie kunai w brzuch.
Sakura skupiła energię w dłoni tworząc skalpel chakry. Kiedy facet w pomarańczowej masce to zobaczył zaczął zawodzić jeszcze głośniej.
— Medyk! To kpina losu!
Nie rozumiała całej sytuacji ani kim była jakaś Rin do której szeptał “Zrobię to, dla ciebie moja słodka Rin. Przeznaczenie postawiło mnie na jej drodze, żebym ją uratował. Tak, Rin? Tak, oczywiście”.
Nie chciała już walczyć. To było za dużo. Cholera, nie bała się missing-nin z Suny, ale ten wariat sprawił, że zadrżała. Zaczęła się cofać.
— Nie możesz! — krzyknął. — To dla twojego dobra. On cię zabiję. Na boga, ty nic nie rozumiesz prawda?
Sakura rzuciła się do ucieczki. Całe szczęście osada była niedaleko.
Jakimś cudem facet ciągle pojawiła się przed nią. Unikała go. Odrzucała, kiedy próbował ją złapać. Nawet uziemiła pod odłamkami skał, kiedy niemal chwycił jej ramię. Chwała Tsunade za te taijutsu.
— Nie wracaj do niego! — krzyczał spod gruzów.
Wbiegając do wioski myślała, że wolałaby stanąć przeciwko Sasoriemu z Czerwonego Piasku niż znów spotkać pomarańczową gębę.


Hue hue. Lubię parodię od Was xd

Dla Eleine

12 komentarzy:

  1. CZYŻBYM ZNOWU BYŁA PIERWSZA ? TAK JUPI xDDDDD
    Dla mnie w ogóle Obito i Tobi to dwie inne osoby, zawsze tak to postrzegałam. Ewentualnie ktoś z rozdwojeniem jaźni. Jako postać typowo śmieszkowa, idealna do parodii, dająca troche wytchnienia od ciągłych bijatyk i talk jutsu, cholernej "drogi ninja" i innych takich. UWIELBIAŁAM TOBIEGO. XDD
    I tutaj jest taki słodziak, no bo halo, chciał tylko uratować Sakurę XD Kiedyś spotkałam się z podobnym pomysłem, gdzie Obito wrócił do wioski bo "musiał chronić Sakurę/Rin przed Kakashim i dzieciakiem Uchiha". Tamto było słabe, zrobiłaś to lepiej, o wiele XD
    I wiem, wiem, że to miała być parodia, serio, ale te przemyślenia o Kakashim na początku, że on uczył chłopców, ale nie ją, TO TAKIE PRAWDZIWE.KASZALOT BYŁ BEZNADZIEJNYM NAUCZYCIELEM DLA HARUNO KONIEC KROPKA. I bardzo dobrze, że Tsunade mu pokazała, oj tak.
    Poza tym, przy całym tekście się śmiałam, idk why, ale no rozśmieszyło mnie to, już zwłaszcza fragment kiedy Obito miauczy pod nosem coś o Rin, przeznaczeniu i ochronie, OMG KOCHAM XD
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ JUŻ MOJEGO OBISAKU NAONVOSCSPOSKCSAKC,APVOIJVCPSDNV
    Jak to Sakura ujęła, chichoczę pod nosem jaknastoletnia fangirl XD
    Buziaczki ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chichoczesz pod nosem? Zupełnie jak Kakashi xd

      Usuń
  2. DRUGA, FUCK YEAH!<3
    Zgadzam się z tym rozdwojeniem jaźni, ale muszę przyznać, że przez jakiś czas myślałam o Tobim jak o osobowości, która pojawia się po przedawkowaniu przez Obito jakiegoś mocnego towaru. Ewentualnie po wymieszaniu alkoholów.xD
    Tak czy siak, jak go widziałam, to z automatu na mojej gębie pojawiał się szeroki banan, bo, tak jak napisała Eriko, Tobi był miłą odskocznią od ciągłych bijatyk i pieprzenia Naruto o "drodze ninja" oraz "sile przyjaźni".
    Miło, że chciał uratować Sakurę od beznadziejnego nauczyciela, jakim był Kakashi. Szkoda tylko, że przed oczami miał Kaszalota, który towarzyszy miał za nic a nie zboczonego leniwca, który dla towarzyszy skoczyłby w ogień. Nie zmienia to faktu, że o ile liderem w walce był zajebistym, o tyle nauczycielem był fatalnym i ta wzmianka o faworyzacji chłopaków była taka prawdziwa! Dziękować Kisielowi za Tsunade, bo inaczej Sakura by się zmarnowała - jej zemsta na Kaszalocie rozśmieszyła mnie do łez.xD
    Przy "Bakashi jako nauczyciel" zaczęłam się aż dusić ze śmiechu, w ogóle ten cały lament Tobiego omal mnie nie zabił. Ale też bym była przerażona na miejscu Haruno jego zachowaniem, przyznaję bez bicia.:D
    Też nie mogę się doczekać swojego zamówienia z Kaszalotem.
    Całuję i ściskam, ocierając łzy śmiechu.
    Do przeczytania!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja nie mogę tego "Tobiego" ogarnąć rozumem. Bo kurde, to facet, którego napędzała zemsta i nienawiść, a tu takie coś odpierdalał. Przypominał mi tego małego idiotę, kiedy byli geninami xd Może faktycznie, to była jakaś jego alternatywna osobowość, która pomagała mu czekać do czasu wprowadzenia w życie jego planu.

      Usuń
  3. "sensei, to mój pierwszy raz, naucz mnie wszystkiego" - aż miałam flashback do czasów starego, dobrego onetu! XD A "super-ekstra-wyjebane-w-kosmos-jutsu" też zasługują na medal! XD I te pierwsze akapity są sednem tego, co bardzo często powoduje chaos i wylew krwi we wszelkiego rodzaju dyskusjach o Sakurze. Głównym argumentem jej obrońców zawsze jest fakt, że do wszystkiego doszła sama. Nie była z elitarnego klanu, miała dobrych rodziców, a Kakashi, najzwyczajniej w świecie, miał ją głęboko w dupie podczas nauki. Czy słuszny argument? Choć nie chciałabym się zgodzić, to muszę przyznać, że jest w nim jakiś sens. Duży plusik za poruszenie tego tematu. ^^
    I narracja to mistrzostwo, naprawdę. XD Na samym początku nawet nie załapałam, że to parodia, choć powinnam. >.< Takie wydanie zdecydowanie czyta się najprzyjemniej i aż kusi, żeby prosić o więcej! Muszę się w końcu wbić w kolejkę do zamówień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg, ten Onet był straszny, bo historie które tam powstawały były na poważnie xD

      Usuń
  4. Parsknęłam śmiechem na "Bakashiego" i" 16-letnią fangirl" i "sensei, to mój pierwszy raz, naucz mnie wszystkiego". Ta cała nerwowa rozkmina Sakury o Kakashim była oczywiście trafiona, a przy okazji bardzo odświeżająca, jak na moje przywiązanie do KakaSaku :D Tobi/Obito to dla mnie jednak mistrz tego rozdziału! Nagła zmiana tonu rozmowy, lament i do tego jeszcze Rin! Też bym spierdalała w podskokach xD Po tej parodii czekam z jeszcze większą niecierpliwością na moje zamówienie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja kocham, kiedy Obito nazywa go "Bakashi", to tak mnie rozczula, ze szok xD Zwłaszcza w epizodach z anime, kiedy byli młodsi.

      Usuń
  5. Już przy pierszym akapicie się śmiałam. Ja też uważam jak Sakura, że Hiruzen musiał mieć niezłe poczucie humoru, dając Kakashiemu drużynę geninów. Jak bardzo go kocham, wszystkie wiecie, ale była z niego dupa, a nie nauczyciel. Sakurę nauczył jedynie chodzenia po drzewie i motta o nieporzucaniu przyjaciół. Teraz sobie przypominam moment, kiedy Naruto wrócił do wioski i Kakashi stwierdził, że dawno ich nie widział i jego zaskoczenie na umiejętności Sakury. On chyba przez te dwa lata ani razu się nią nie zainteresował.

    Popłakałam się ze śmiechu przez Obito. Wiedziałam, źe świetnie wyjdzie ci ta parodia i faktycznie tak się stało. Dobrze, że mam na nie jeszcze w rękawie dwa kolejne pomysły. A znając mnie dojdą kolejne. XD
    Pozdrawiam i wysylam całusy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się boję tych pomysłów. Taaak, lepiej myśl nad parodia, bo nadal nie chcę tego Sakuraxharem. Obstawiam, że chciałabyś erotyk. Biedna Saku, nie mogłaby chodzić przez tydzień xD

      Ugh, ja już nic nie powiem na temat tych dwóch lat, w których nie interesował się Sakurą, to nie na moje nerwy. Zwłaszcza, że Kakashi przeżywał mocno wszystkich utraconych kompanów — którzy zginęli, ale i odejście Sasuke na pewno go ruszyło. W takim wypadku naprawdę trudno mi zrozumieć, że skazał Sakurę na samotność. Już nie mówię o treningach, ale... zwykłej rozmowie od czasu do czasu?

      Usuń
  6. Hahahahah leżę i nie wstaję :D 'sensei, naucz mnie wszystkiego', 'Bakashi' i Tobi w tym rozdziale to mistrzostwo :D Sakura musiała mieć niezłego mindfucka po tym spotkaniu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Najlepsze parodie wychodzą wtedy, kiedy jest w nich jakaś normalna osoba, która próbuje ogarnąć co się właśnie odpierdziela xd

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!