Cee szczerze nienawidził nowego trendu, który zaczął rozkwitać wśród medyków — każdy młody adept był porównywany do ucznia Tsunade. Cholerne objawienie, pomyślał.
Każdy z nich wiedział czym jest wojna. Cee nie stanowił wyjątku. W jego życiu zawsze była czymś groźnym, krwawym, ale “małym”, na skalę lokalną. Kumo walczyło z Konohą przez lata. Ame była wiecznym polem walk. Kiri i Kusa przez dekady nie podpisały pokoju. Suna zawarła dwulicowy sojusz z Liściem, żeby wbić im nóż w plecy i sprzymierzyć się z Orochimaru. Wojna z każdej strony, nieprzerwanie przez pokolenia, wojna we wszystkich zakątkach kontynentu, ale nigdy równie ogromna. Oczywiście słyszał o Wielkich Wojnach Shinobi, ale były to tylko słowa zapisane w podręcznikach i wspomnienia starszych wojowników. Ich rozmiar był zatrważający, ale nie objął wszystkich zakątków świata i groził unicestwieniem każdego pojedynczego życia. Nigdy nie myślał, że ta walka będzie drastycznie różnić się od potyczek, które znał. Jej obraz wstrząsną nim na tyle, że z ulga przyjął czasy pokoju. I za nic nie chciał, żeby pakt został zerwany.
Granice się zatarły. Oczywiście nadal istniały kraje, wioski shinobi i podział na narodowość, ale wszyscy byli otwarci na wszelką współpracę. To było miłe. Nawet jeśli koszonanie patrzyli na nich nieprzyjaźnie (Kumo miała trochę na sumieniu), a shinobi Kiri nadal byli najbardziej wycofani ze wszystkich.
Kolejny zlot Kage był okazją do zorganizowania medycznych konferencji, gdzie dzieli się swoimi tajemnicami, nowymi metodami leczania i jutsu.
Cee szczerze nienawidził nowego trendu, który zaczął rozkwitać wśród medyków — każdy młody adept był porównywany do ucznia Tsunade. Cholerne objawienie, pomyślał. Była taka wspaniała, bo mimo młodego wieku już przerosła swoja mentorkę, najlepszego medyka w historii. Pewnie gówniara nie może nawet legalnie napić się alkoholu. Nie lubił o niej słuchać, dlatego zawsze unikał takich rozmów. Po prostu się wyłączał. Już za czasów potyczek z Madarą nasłuchał się tyle, że chciało mu się rzygać.
Oczywiście, że był zazdrosny. Rzecz jasna, gdyby wszystko miało okazać się prawdą, a w to szczerze wątpił. Nawet Tsunade potrzebowała wielu lat na treningu, żeby stać się legendą. Uważał, że to była jedna z tych historii z pola walki, która miała podnieść shinobi na duchu. Tak jak bajeczka, że nawet Uchiha Sasuke, zdrajca i degenerat, przybiegł uczestniczyć w ich wojnie. W nagłym przypływie heroizmu porzucił wszystkie swoje demony dla dobra świata. Cee był tam i wiedział jak to wyglądało. Walczył po ich stronie, ale mało brakowało, żeby wybrał drugą opcję. Pozytywne historyjki miała wzmocnić morale i wpłynąć na wojowników, którzy w ferworze walki chcieliby dokończyć spory z dawnego świata. On sam miał wątpliwą przyjemność trafienia na jednego kirijczyka, który próbował dźgnąć go w żebra w namiocie Trzeciego Obozu Medyków za “dawne grzechy Kumo”.
W skrócie — połowa bajeczek była wyssana z palca, a dziewczyna jechała na sławie, którą zapewniła jej Hokage lub ktoś z jej rady. Może ten strateg, Nara, rozpuścił plotkę przez system łączności albo prawa ręka Tsunade, Shizune, szeptała tak w ich obozowiskach medycznych.
Ach, znów o tym myślę!
Miał już nigdy tego nie robić, przecież się zaklinał! Unikał jej jak ognia. Nie zaprzątał swojej uwagi jej osobą nawet na pierwszym zgromadzeniu. Celowo odwracał wzrok z dala od stołu przywódcy Liścia i jej świty. Nawet nie widział czy tam była. Co prawda wyczytywano ich nazwiska, ale celowo pozostał głuchu, nucąc w myślach jedną z pijackich przyśpiewek Iwy.
Kiedy zaczyną mówić o nim? Też było o czym! Był cholernie dumny, że udało mu się przebudzić pieczęć Byakugō. Zaczął zbierać chakre na dwa lata przed wojną, ale ukończenie procesu zajęło kolejne dwa po niej. I oto on, prosty kumijczyk, posiadał jedno z najbardziej złożonych medycznych jutsu. Puszył się z satysfakcji.
— Nie możesz tego robić, dziewczyno! Później będzie na mnie, że nie przekazałam wiadomości. Zupełnie jak ostatnio. Słyszysz mnie, czoło?
— Ino, idź zawracaj głowe komuś kto akurat ma wolne. Przeszkadzasz mi.
Wszedł do gabinetu, żeby zobaczyć dwie kłócące się kobiety. Uśmiechnął się lekko. Jak dobrze, że wojna minęła i młodzi ludzie znów mogli być beztroscy. Mu też tego brakowało.
— Medyk z Kumo — przywitał się. — W przerwie między zgromadzeniami miałem pomóc w lecznicy. Podobno trzy oddziały geninów wróciły poturbowane.
— Widzisz? Słodki chłopiec przyszedł cię wyręczyć. Idź do Hokage!
Blondynka pogroziła palcem i chwilę później wyszła z pomieszczenia posyłajac mu oczko.
— Nie trzeba, dziękuję — odezwała się kobieta w białym fartuchu. — Nie lubię, kiedy ktoś musi wykonywać za mnie robotę. Z reguły to ja jestem tą, która wszędzie pomaga. Siedź spokojnie, Nori-kun. Ładnie się załatwiłeś na prostej misji.
Chłopiec kiwnął głową, a na jego policzkach wykwitł rumieniec zakłopotania. Drobna brunetka obok westchnęła zirytowana.
— To wszystko przez Daisuke, senpai! Mieliśmy schwytać wielkiego dzika, który niszczył uprawy przy północnej bramie miasta. Zamiast działać razem, on rzucił się na niego jak idiota. Później każdy próbował go bronić przed sterowaniem i bez ustalonego planu podaliśmy jeden po drugim!
Medyczka roześmiała się cicho. Cee spojrzał na nią spod przymrużonych powiek, nie wiedząc co planuje. Usiadła naprzeciwko dwójki geninów i położyła dłonie na ich klatkach piersiowych, a później zaczęła ich leczyć… dwóch w tym samym czasie!
Cholera jasna, musi mieć niemal sto procent kontroli chakry, pomyślał w szoku.
Po chwili młodzi wojownicy byli już całkowicie zdrowi. Wyszli z gabinetu kłaniając się mu nisko.
Dziewczyna spojrzała na niego. Zielone oczy rozszerzyły się wpatrując się w jego twarzy. Niepewny uśmiech stopniowo, sekunda po sekundzie, zamieniał się w wyraz euforii.
— Cee-san! — krzyknęła wyraźnie podekscytowana. Przełknął głośno ślinę. Czuł się zdezorientowany. Nie wiedział co takiego mogło wywołać u niej nagły napad radości ani czym zasłużył sobie na wybuch życzliwości. I dlaczego obca konoszanka wydawała się go znać. — Zrobiłeś to! Nie zauważyłam znaku wcześniej.
Znalazła się obok niego. Kobieca dłoń wylądowała na jego czole. Była ciepła i przyjemnie delikatna w dotyku. Pod wpływem instynktu chciał się odsunąć, ale uścisk jej drugiej ręki na ramieniu skutecznie mu to uniemożliwił. Zdziwił się czując znaczną siłę. Jak to możliwe, że dziewczyna, która wygląda jakby mocniejszy podmuch miał ją złamać, miała tyle siły?
— Ja… Co?
— Pieczęć! — pisnęła podekscytowana.
Pod wpływem ruchu jej grzywka odsłoniła czoło, na środku którego spoczywał taki sam klejnot, który on posiadał.
Pieczęć Byakugō. Różowe włosy? Czy ja nie słyszałem gdzieś…
— Sakura, przestań obłapiać lewą rękę Raikage. Musimy zabezpieczyć porcje Belladonny dla wysłanników z Kiri.
W drzwiach małego gabinetu stanęła legendarna Tsunade Senju i machnęła ponaglająco dłonią w stronę kunoichi.
— Tak jest, sensei!
Pośpiesznie zebrała parę teczek z dokumentami i ułożyła je ułożone na brzegu biurka. Najwyraźniej nie lubiła zostawiać po sobie bałaganu.
— To cudowne! Jesteś wspaniały, skoro ci się udało — zwróciła się do Cee. — To cholernie trudne, a wiem co mówię.
Przed wyjściem zmierzwiła jego jasne włosy. Musiała stanąć na palcach, żeby dosięgnąć czubka jego głowy. To wydało mu się urocze.
Cee nie był idiotą i potrafił kojarzyć fakty. Myślał, że pierwsze spotkanie z cudownym uczniem kage będzie pełne nerwów i hamowanej złości. Wyobrażał ją sobie jako osobę z wysoko uniesioną głową i zadartym nosem.
Wpatrywał się w drzwi jeszcze długo po jej odejściu. Nienawidził tego, że młoda uczennica Hokage była tak słodka.
Witajcie~
Po małej nieobecności wracam. Dziś serwuję przejętą partówkę od Talon. Chwilowo zawiesiła swoje uczestnictwo w Zbawieniu. Rozumiemy, wspieramy i liczymy na powrót w niedalekiej przyszłości ^^
Dla Uchihaseksualna
Po pierwsze... jestem pod wielkim wrażeniem tego na ile sposobów parowana jest Sakura xD Miałam duży problem z uświadomieniem sobie kim ty K*** jesteś ale historia wyszła po prostu cudowna.
OdpowiedzUsuńPodejrzenia Cee co do charakteru Sakury były po prostu niesamowite a prawdziwa Haruno okazała się jeszcze bardziej rewelacyjna xD
Uśmiałam się, zakochałam i ukontentowałam. Daje lajka i polecam ~ Krropcia xD
Jak dla mnie 12/10 !!
Ty jeszcze połowy nie paringów nie widziałaś. Przynajmniej ta Krropcia z przeszłości, już to naprawiliśmy xd
UsuńCee, mój słodki, przystojny, boski, nieziemski...
OdpowiedzUsuń[pół godziny później]
i wspaniały...
Niby Yeti poprosiła o to zamówienie, ale i tak czuję się, jakby było to dla mnie. XD
Bawiły mnie rozmyślania i teorie spiskowe Cee na temat Sakury. "To na pewno plotki wymyślone przez Hokage, Shikamaru albo Shizune". Słodki zazdrośnik. Wiesz, aż nabrałam dzisiaj ochoty na pisanie rozdziału u mnie. Może dzisiaj skończę piąty rozdział. :P
A teraz lecę do NejiHina. :)
Oczywiście, że też dla Ciebie i WSZYSTKICH INNYCH, KTÓRZY DOCENIĄ JEGO SŁODKOŚĆ.
UsuńMÓJ SŁODKI CHŁOPACZYNA *.*
OdpowiedzUsuńWiedziałam co robie, zamawiając tą partóweczkę. I nie, to nie dla Ciebie, Krowleine. Nikogo nie ochodzi, co czujesz.
Cee to takie słodziak w tych swoich rozważaniach XD Niby taki arogancki zazdrośnik, cham itd, ale nie ma w tym tego pierwiastku wkurwiania jak w przypadku Sasgeja.
I tak, było to genialne, fantastyczne itd, jednak ja - oj ja - prawdopodobnie będę chciała drugą część. HIHIHI
NASZ słodki chłopiec. Tak mi się spodobał jako mały, krnąbrny zazdrośnik xd
UsuńWidząc pairing nie nastawiałam się na super historię, ale szczerze mówiąc podobało mi się <3
OdpowiedzUsuńWyobrażenia Cee co do Sakury i to, jak bardzo się mylił, pięknie opisane :D
Ochhhj, cieszę się, że jednak weszłaś i zajrzałaś. No i że kochany Cee Ci się spodobał 😍
UsuńJak kliknęłam w ten paring to najpierw miałam takie "ktooo?". A po obrazkach z Google to "aaaaaaa". Nie pamiętam go wgl z anime, ale tutaj mi się podobał bardzo :D Ja lubię takich zazdrośników i złośników. Jak zaczęłam czytać to spodziewałam się, że wydarzy się między nimi coś więcej, ale po skończeniu rozdziału no to finał miał jak najbardziej sens xd
OdpowiedzUsuńMe like it. Ale w sumie tylko chyba w ten sposób bo chyba jednak sobie ich nie wyobrażam jako loverów.