9.04.2020

Niedoskonały [Sasori] dla Sayuri7 ♥

Sasori nienawidził zmęczenia i siebie za to, że go odczuwa. Nienawidził człowieczeństwa i wszystkich jego niedoskonałości. Organizm można było przeciążyć na wiele sposobów.


           Głód.

           Pragnienie.

           Płacz.

           Senność.   


Ból.

Starzenie.

Oddech.


Nie mógł tego znieść. Zależności od rzeczy prozaicznych, podatności na relację, czułości na więzi.

Pewnej bezgwiezdnej nocy spakował wszystkie niezbędne rzeczy i wyruszył ku wołającym go od lat bezdrożom. Nim wyszedł, ostatni raz spojrzał na śpiącą babkę. 


Przedzierał się przez piaszczyste pustynie przez długie godziny. Gdy nastał dzień, jego skórę paliło słońce. Piasek parzył w stopy. 

Sasori nienawidził zmęczenia i siebie za to, że go odczuwa. Nienawidził człowieczeństwa i wszystkich jego niedoskonałości. Organizm można było przeciążyć na wiele sposobów.

Podczas jednego z licznych odpoczynków zobaczył skorpiona maszerującego po piasku. Ostre zakończenie odwłoka zwiastowało powolną agonię. Sięgnął po notatnik, szkicując chitynową skorupę i zawinięty kolec. Natura nie przystosowała żadnego człowieka do władania bronią tak śmiertelną, jak trucizna.   


Jeśli chciał przetrwać wynosząc idee swojej sztuki ponad wszystko inne, musiał nauczyć się działać niezgodnie z jej wolą.

W porównaniu do kroczącego skorupiaka, ciała ludzkie były wyrosłe i silne, zdolne do przenoszenia ciężkich głazów. Ale bez pancerza, chroniącego newralgiczne miejsca z łatwością zamieniały się w proch.

Ugaszenie pragnienia zmarnowało Sasoriemu zbyt wiele czasu. 

Czternastego dnia od opuszczenia osady z nieba zstąpiła niebieska anielica. Stanęła mu na drodze i nie przyjmowała odmownej odpowiedzi. 

— Chodź z nami a stworzysz swoją wersję świata.  

Mówiła o życiu, którego nie miał. Zrozumieniu, którego pragnął. Perfekcji, do której zmierzał.  


Dołączył do rzeszy shinobich, podobnych sobie. O własnych ideałach i wyobrażeniach przyszłości. Zbuntowanych, wychodzących poza kryteria normalności które narzucały osady.

Tutaj, w Akatsuki, każdy był tym, kim chciał.

Nerwowy chłopiec, którego przydzielono mu za towarzysza, nie wzbudził jego sympatii. Głośny i wulgarny, z oczami patrzącymi w sposób bezmyślnie rzucający wyzwanie. 


Jego spojrzenie mówiło, że z łatwością wysadziłby jego kukły w powietrze - uczynił je prawdziwą kwintesencją własnej wizji. Deidara prezentował swój artystyczny odłam w sposób, którego nie dało się lubić. Natrętnie wysadzał wszystko, grzejąc się ogniem eksplozji.

Za grosz finezji.

Ale patrząc na niego, upartego i zapatrzonego w swoje ideały, Sasori odnalazł własną definicję. Dotarł do momentu, w którym pragnął porzucić swoją niedoskonałość i stać się dziełem, samym w sobie. 


Wiedział, co musi zrobić, by uzyskać spełnienie. 

Rozpoczął eksperymenty, które wioska uznałaby za nieludzkie i niepoprawne.

  Krótkowzroczność Sunnijczyków nie pozwalała im sięgać tam, gdzie dotarł On. 

Badał grunty niezdolne do pojęcia przez ich płytkie, ograniczone rozumy. Czuł się wyzwolony, łapczywie wyciągając rękę po siłę o której mogli tylko marzyć. 

Sięgając po doskonałość

Wieczność. 

Widząc ich obrzydzenie, jego złość sięgałaby granic. Nie tak wyglądać powinna kwintesencja jego największego, życiowego dzieła. Nie powinno się nim gardzić. 

Zaczął od szczurów. 

Tchnął kukły ich wolą. Czuł dumę, gdy pierwsze marionetki podnosiły drewniane głowy. Twory zależne od właściciela wreszcie pozbawione sznurków - esencja wolności.

Wiele istnień zyskało ponadnaturalny wymiar, tylko dzięki jego łaskawości. Artyzmem w najprawdziwszej postaci było dzielenie się swoim dziełem tak by inni również mogli czerpać z niego przyjemność.

Jako jedną z pierwszych, przyprowadził do siedziby młodą dziewczynę. Pragnął ukazać jej urzeczywistnienie swojej sztuki. Dać szansę na lepszy, trwalszy byt. 


Jej duże, przerażone oczy patrzyły na niego błagalnie. Dawno już przestał wymagać, by darzono go zrozumieniem. Nim rozpoczął związał ją i zakneblował. W takiej chwili nic nie powinno go rozpraszać.

Po wszystkim wyczekiwał, aż kukła którą jej przeznaczył poświadczy o życiu, które w nie tchnął. Drewniane człony ani drgnęły, jedynie gałki oczne na których wyżłobienie nie poświęcił zbyt wiele czasu, poruszały się gwałtownie. Przypatrywał się temu zjawisku, nie pojmując, dlaczego przeniesienie zadziałało cząstkowo.

Pozbył się martwego, kobiecego ciała, na tyle drobnego, że nie sprawiło mu to wiele kłopotu. Później zasiadł nad nieruchomą, jedynie wewnętrznie żywą marionetką.

Patrzyła ku niemu tym razem bez żadnego wyrazu. Nawet gdyby Sasori posiadał w sobie pokłady współczucia, obojętny wyraz twarzy kukły ukoiłby jego nerwy.


— Tym razem się nie udało — wyznał, gładząc szorstki materiał z którego została stworzona. Chropowata powierzchnia pozostawiła drobny pył na jego palcach. — Co poszło nie tak?

Minęło jeszcze wiele prób, nim jedna z marionetek wolnym ruchem podniosła do góry drewniane człony.

Sasori poczuł ulgę. Nareszcie zbliżył się do momentu, w którym jego kruchy żywot dobiega kresu, nadając istnieniu zupełnie nowy wymiar. 

Stworzył kukłę na podobiznę siebie. Idealny twór jestestwa, pozbawiony słabości ludzkiego ciała. 

Nic już nie mogło przeszkodzić mu trwać wiecznie w świecie wypełnionym ulotnością.




Wszystko dla Ciebie, moja Droga współautorko. 
 ♥

6 komentarzy:

  1. Okej, to jest genialne.
    Trochę zabrakło mi słów na to,co nie zdarza się często XD
    Przede wszystkim chodzi o prawdziwość. Przedstawiłaś fakty, które każdy z nas zna, owszem. Ale podane na sucho w anime nie wybrzmiewają tak, jak tutaj. I strasznie mi się to podoba, bo gdzieś tam mogę zrozumieć punkt widzenia Sasoriego.
    Przede wszystkim urzekła mnie pierwsza połowa. Była doskonała, w moim mniemaniu. Trochę ci już słodzę, ale według mnie to jedna z twoich najlepszych prac.
    No więc jeśli to przez tą partowke nie mogłaś pisać na grupie, to ja Ci wybaczam, warto było. ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, dokładnie przez nią! I mam tylko to na swoją obronę :P
      Bardzo świerzbiły mnie paluszki, żeby wtrącić gdzieś jakiś parcik ala Temira - ale to kompletnie nie pasowało do klimatu, który usiłowałam wykreować.
      Serio.
      Ja nie wiem, co jest ze mną nie tak, że pisanie rzeczy poważnych (mówienie w realnym życiu z resztą też..) przychodzi mi z trudem xd

      Dziękuję za ULTRA miłe słowa!
      Naładowana pozytywną energią lecę pisać dalej!

      Usuń
  2. Jak ja lubię czytać o Sasorim. Ten dziwak ma w sobie dziwny magnetyzm, który mnie przyciąga i nie pozwala przestać o nim myśleć! Ale bardzo mało o nim czegokolwiek w naszym polskim fandomie. A czasami chce się przeczytać o naszych ulubieńcach stworzonych innym piórem niż nasze własne.

    Uwielbiam go za to, że jest takim ekscentrykiem (łagodne określenie ostro pojebanej psychy). Miło było czytać, jak ktoś inny mierzy się z jego postacią, próbując rozbić ją na czynniki pierwsze i przeanalizować.

    Wydaję mi się w tym tekście taki wyniosły, krnąbrny. Naprawdę bardzo dobrze napisany. Ma się za lepszego, przecież jest o krok od doskonałości. Jego przywiązanie do wioski nie jest szczególnie silne, widzi w nich ograniczonych moralnością głupców, którzy nie potrafią poświęcić paru idei dla doskonałości. Ach, motyw ideału! To jest coś świetnego, bardzo dziękuję za pochylenie się w tym kierunku! Dążył do perfekcji bez względu na wszystko. To ona była jego celem, wszystkim, czego chciał. Podobał mi się opis eksperymentów, bardzo do niego pasował. Lalkarz zawsze wydawał mi się człowiekiem, którego nie ogranicza moralność. Sasori nigdy nie przejmowałby się czymś tak trywialnym (w jego mniemaniu), jak życie bezimiennych jednostek. Tym bardziej, jeśli mogły pomóc mu dotrzeć do upragnionego celu. Pogoń za doskonałością w moich oczach jest kwintesencją jego postaci. Perfekcjonista, dążący do celu bez względu na koszt.

    I dziękuję za zawarcie wątku z Deidarą “Natrętnie wysadzał [Deidara] wszystko, grzejąc się ogniem eksplozji. Za grosz finezji.” Lubię ich relację, nawet w wersjach, gdzie się nie znoszą. Jest w ich znajomości coś, na co chce się patrzeć. Jezu i to “za grosza finezji”! Uwielbiam, kiedy Sasori jest taki krnąbrny i złośliwy.

    “Nic już nie mogło przeszkodzić mu trwać wiecznie w świecie wypełnionym ulotnością.”
    Kocham Cię za ten cytat. Jest piękny. Podsumowuje go całkowicie. Sasori dąży do doskonałości, widzi piękno w rzeczach, które trwają wiecznie, ale jednocześnie dostrzega świat wypełniony brzydotą, czyli ulotnością. Achhhhhhhhhhh, rozpływam się na papkę.

    Dobrze się kryłaś z zamiarami! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że owa "niespodzianka" ma dotyczyć mnie. U made my day. Serio, ale jestem zawstydzona ^^'

    Dziękuję bardzo za cudny tekst dla mnie. Rozczuliłam się, zadowolony uśmiech nie schodzi mi z twarzy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że jeżeli to niby ja poddałam go wnikliwej analizie, tak ty teraz całkowicie, rozczłonkowałaś go na najmniejsze drzazgi i później na nowo poskładałaś jego postać. :P
      Dziękuję za miłe słowa! Moja duma jest dostatecznie pokrzepiona, bym puszyła się przez następne kilka tygodni! ♥ :D

      Do następnego ♥

      Usuń
  3. Za postacią Sasoriego jakoś nigdy nie przepadałam, ale dzięki tej partówce mogłam się bardziej wczuć w jego osobę i historię. Historię tragiczną, ale głęboką. Podobał mi się ten tekst :)

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!