4.03.2022

Wściekły kundel [KakuHida] dla Harucchan

Nie mogli się zabić. To chyba irytowało go najbardziej. Wcześniejszych niekompetentnych partnerów pozbywał się przebiciem tchawicy albo przerwaniem kręgu szyjnego. Teraz ta metoda przestała działać.

Ostrzeżenie – krew i opis tortur. 

Tania speluna pachniała seksem i wymiocinami. Podrzędne ścierwa, marni rabusie i przemytnicy zataczali się pod barem. Było około szóstej rano. To zdecydowanie nie był czas ich pełnej aktywności.

Muzyka nie zmieniła się odkąd zostawił tu Hidana dziewięć godzin wcześniej. W rytm zapętlonego kawałka na kilkucentymetrowy podwyższeniu tańczyła ospale naga kobieta. Jej twarz była zniszczona alkoholem i używkami. Na prawym policzku kwitł ciemno-fioletowy siniak. Najwyraźniej warstwa makijażu zdążyła spłynąć z jej twarzy. Nikt się tym nie przejmował, całą uwagę niedobitków zajmowało wychudłe ciało i obwisłe piersi. Wyglądała karykaturalnie ruszając się w powolnym rytmie. Jak chodzący trup, którego ktoś ożywił za pomocą chakry. Gdyby nie świadomość, że noc z nią nie była droższa niż kilka butelek taniego alkoholu, może by w to uwierzył. Kakuzu żył wystarczająco długo, żeby wiedzieć jak popieprzony jest świat. Jednak podrzędna dziwka nie byłaby warta zachodu i pieniędzy, które ktoś musiałby włożyć w taki zabieg.

Hidan leżał na plecach. Jego oczy były zamknięte, a kąciki ust ubrudzone zastygłą mieszaniną krwi i śliny. Kopnął nieruchome ciało w żebra.

— Idziemy — warknął.

Jashinista wydał z siebie głośny pomruk niezadowolenia i zwinął się w pozycję embrionalną. Nawet nie spojrzał na agresora. Kakuzu wiedział, że napotka kłopoty, ale mimo to złość zaczęła burzyć mu krew.

Nie mogli się zabić. To chyba irytowało go najbardziej. Wcześniejszych niekompetentnych partnerów pozbywał się przebiciem tchawicy albo przerwaniem kręgu szyjnego. Teraz ta metoda przestała działać z prostych względów – Hidan był pierdolonym kapłanem boga nekromantów lub innego ścierwa. Słyszał o tym kulcie wiele lat wcześniej, ale zanim go spotkał uważał kapłanów Jashin za wymarły gatunek. Pain przeszedł samego siebie łącząc ich w drużynę.

Zamierzał złapać partnera za szyję, ale inna twarz przykuła jego uwagę. Rozpoznał ją bez trudu. Przeglądał księgę bingo i plakaty ze ściganymi osobami na tyle często, że większość mord zapisała się w jego pamięci.

Podszedł dwa kroki i kucnął przy mężczyźnie. Jego dłoń zacisnęła się w połowie gardła ofiary. Zaczął się krztusić, ale przez ucisk nie mógł wydać głośniejszego dźwięku. Brązowe, wyłupiaste oczy wpatrywały się w niego kilkadziesiąt sekund, zanim go zabił. Kakuzu nie pogardzi nadprogramowym zastrzykiem gotówki. Nie miał pojęcia, że znajdzie go w Kraju Drewna. Kto by pomyślał, czasami jego mierny partner przynosił jakiś pożytek.



Może powinien zająć się wszystkim od razu, ale naprawdę nie chciał się w tym babrać, dopóki Hidan przejawiał chęć współpracy. Nie obchodziło go co robił, dopóki nie kolidowało to z planami Kakuzu lub wyznaczonymi misjami. Zgarnianie go z szemranych spelun było irytujące, ale dało się to przeżyć. Teraz zaczął sprawiać większe problemy. Niedługo mieli rozpocząć polowanie na Jinchūriki. Chociaż wszystko nadal było ruchome, to nie zostało więcej niż kilka miesięcy do działań, dla których organizacja została stworzona.

To nie była jego walka, ani plan, który współgrał z obraną ideologią. Jednak dołączenie do Akatsuki dawało wiele możliwość i dostęp do nowych baz danych. Pieniądze rządziły światem, a Kakuzu lubił władzę. Mógł bez problemu działać po swojemu, ale żeby to działało dalej Brzask musiał istnieć.

Wszedł przez drzwi, zza których słyszał sapanie i przekleństwa Hidana. W pokoju panował zaduch, mieszanka potu i krwi była odpychająca. Na łóżku podskakiwała blondynka, a pod nią leżał Jashinista. W zaciśniętej na pulchnym udzie dłoni zobaczył jasne pukle włosów, które musiał jej wyrwać.

— Ugryź mnie! — krzyczał. — Ugryź, kurwa, nie szczyp. Do krwi!

Dziewczyna wydała z siebie jęk, który brzmiał jak coś pomiędzy płaczem i skomleniem.

— Kończ to. Ruszamy w drogę.

Hidan zrzucił z siebie młodą, zapłakaną kobietę. Kakuzu słyszał jak dotkliwie uderzyła kolanami o kamienną posadzkę. Kiedy wstała zobaczył, że jej ciało było naznaczone krwawymi zacięciami. Prawdopodobnie pochodziły od paznokci mężczyzny. Uciekła, zasłaniając się skrawkiem materiału, który mógł być rozerwanym, szarym kimono. Nie odważyła się spojrzeć mu w twarz.

— Nie mogłeś poczekać chwili? Byłam, kurwa, zajęty.

— Nie ma na to czasu.

Twarz sadystycznego kapłana wykrzywiła się w grymasie irytacji. Plunął tuż pod nogi partnera.

— To, że jesteś starym, stetryczałym dziadem, któremu z trudem staje nie oznacza, że ja nie mogę się zabawić.

— Ubieraj swoją dupę.

— Nigdzie nie idę. Walę to i wasze zabawy. Znudziło mi się. Przekaż Pain'owi “pierdol się, buziaczki”.

Hidan sięgnął po butelkę alkoholu bez etykiety. Prawdopodobnie jakiś tani samogon, który po dłuższym spożywaniu u zwykłych ludzi mógł wywołać ślepotę lub poważne problemy z wątrobą. Runął z powrotem na łóżko, opierając się o jego drewniany stelaż.

Naprawdę sądził, że miał jakąś władzę. To rozbawiło Kakuzu. Niemal się uśmiechnął.

Dał mu pięć dodatkowych sekund, ale kiedy mężczyzna nie zmienił swojej pozycji runął w jego kierunku. Czas to pieniądz, nie miał go na użeranie się z tym idiotą. Był jak kula u nogi, więc potraktuje go jak balast, który musi dostarczyć na umówione miejsce.

Złapał go za zaczesane do tyłu włosy i przygwoździł do lichego materaca. Wepchnął w jego usta skrawki materiału, które złapał po drodze. Mogły być pozostałymi fragmentami kimona młodej dziewczyny. Były podobnego koloru. Włożył palce głęboko w usta kapłana. Nie zatrzymał się nawet kiedy poczuł opór, a mężczyzna pod nim jęknął żałośnie.

— Nie będę słuchał twojego pierdolenia — warknął.

Później jednym ruchem odciął mu głowę. Potoczyła się po kamiennej podłodze w karykaturalny sposób, jak dziecięca piłka kopnięta w złym kierunku. Zawinął ją w materiał prześcieradła. Nie zamierzał narażać swojej nadszarpniętej równowagi psychicznej na więcej niedogodności. W ten sposób jeszcze trudniej będzie pozbyć się mu prowizorycznego knebla. Nieruchomy korpus przerzucił przez ramię. Krew płynąca z rany na szyi dostała się pod rozpięty płaszcz Kakuzu. Czuł jak ciepła, lepka maź płynie po jego obojczyku, ale nie zamierzał nic z tym robić. Byli już spóźnieni.

— To nie była prośba.



Hologramy nie mogły przekazać ich wiernego wyglądu. W projekcji inni członkowie Akatsuki nie widzieli jak Hidan próbował ciskać w niego gromami. Pioruny leciały z fioletowych oczu jakby mogły zadać mu fizyczny ból.

Żałosne.

Nikt nie zobaczył też tego, jak bardzo Kakuzu był niewzruszony pokazem sił. Od dekad nie czuł strachu, a marny kundel nie wzbudzał w nim nawet lekkiej trwogi. Tylko irytacja wypełniała jego ciało. Wewnętrzny gniew, który rozsadzał każdą pojedynczą komórkę.

Musiał go ustawić. Tak jak zrobił to na samym początku. Czy dlatego zachowywał się jak gówniarz? Chciał znów tego doświadczyć? W ich relacji nie było miejsca na strach. To trochę mu przeszkadzało, znał jego mechanikę na wylot. Wiedział co robić, żeby każde usta się otworzyły, a podrzędne śmieci były na jego skinienie. Przy Jashiniście został pozbawiony tej przewagi.

Kiedy zebranie się skończy wcieli swój plan w życie. Dziwne, że sam czuł drobną ekscytację na samą myśl. Sądził, że przyjemność płynącą z przemocy miał już za sobą, zostały dekady w przeszłości. Najwyraźniej się pomylił.



Mógł to zrobić zwykłym nożem, ale lubił używać skalpela. Był bardziej precyzyjny, dawał większą kontrolę nad ruchami.

Skrępowane ciało jęknęło w ekscytacji. Puścił to mimo uszu. Chociaż ich sesja trwał ponad godzinę, było za wcześnie, żeby nagrodzić go słowami.

Hidan był skrępowany. Jego dłonie były zawieszone na haku, przewiązane cienkimi, stalowymi nićmi, które wbijały się boleśnie w skórę. Kakuzu zrobił długie, pionowe nacięcie biegnące od nadgarstków niemal po wewnętrzną część łokci. Dokładnie wzdłuż trasy żył. Stróżki posoki lały się z ciała mężczyzny. Skalpel ślizgał się w jego palcach, załapał go mocniej. Nie miał na sobie rękawiczek ani żadnego zabezpieczenia, kiedy już sięgał po takie środki chciał czuć wilgoć krwi ofiary.

Tak, to były tortury. Tylko… nie kara. Nie, jeśli chodzi o Hidana. Mężczyzna był mieszanką sadysty i masochisty. Uwielbiał zadawać ból. Kochał widok czerwieni i agonalne krzyki. Ale znał drugą stronę tego człowieka – cierpienie było jego satysfakcją. Czymś do czego dążył w każdym aspekcie swojego życia i Kakuzu wiedział, że jego próg zadowolenia z każdym atakiem ucieka do pułapu, gdzie coraz trudniej osiągnąć spełnienie. To była prawie nagroda. Dawał mu to, czego nie mógł dostać nigdzie indziej i to ustawiało go do pionu.

To nigdy nie będzie ich tygodniowa rutyna. Coś regularnego i trwałego. Hidan był jak bezmyślne dziecko, które czasem musi zostać wynagrodzenie inaczej staje się trudne do kontrolowania. Kakuzu zdecydował się na to dopiero drugi raz w ciągu dwóch lat, w których zostali na siebie skazani. Pierwszy miał miejsce na samym początku. Myślał, że w ten sposób pokaże kto w ich zespole ma władzę absolutną, ale srogo się pomylił. Wtedy właśnie odkrył jego masochistyczne zapędy. Dzięki serii tortur i satysfakcji jaką dzięki nim osiągnął, stał się bardziej skory do współpracy. Działało to długo, ten jeden raz wystarczył na ponad półtora roku zanim znów stał się psem, który wymaga tresury. Sądził, że to przez frustrację. Nigdzie indziej nie mógł osiągnąć spełnienia. Nie mógł całkowicie odnaleźć się w roli ofiary, kiedy używał swojej techniki i to on sam musiał zadawać ciosy. Lubił mieć kata.

— Będziesz wykonywać polecenia, psie? Czy wrócisz do swoich tanich dziwek, które boją się zrobić prostego nacięcia na skórze? — warknął cicho, prosto do w jego twarz.

Hidan zacisnął powieki i wydał z siebie kolejny, zduszony jęk. Usta miał przewiązane bandażami, tak żeby Kakuzu nie musiał słuchać żadnych żałosnych słów, które by wypowiedział. Materiał znajdował się także wyżej, utrudniając przepływ powietrza do nosa. Nie na tyle szczelnie, żeby stracił przytomność, ale poczucie duszenia zostało z nim cały czas, kiedy agresor miał zajęte dłonie. Widział wypieki ekscytacji na policzkach Jashinisty i szaleństwo w fioletowych oczach.

Hidan próbował poprawić swoją pozycję, ale mocne więzy mu to uniemożliwiały. Siedział oparty plecami o ścianę z uniesionymi rękami i nogami skrępowanymi w kostkach. Kakuzu popatrzył na niego z góry i zauważył wybrzuszenie w spodniach.

Żałosne.

Za pierwszym razem użył tej wiedzy. Pomyślał, że szydzenie z niego będzie dodatkowym bodźcem. Poczuje się upokorzony. Nic bardziej mylnego. Pamiętał, kiedy drwił z jego popędów i jak te słowa przyniosły odwrotny skutek. Zamiast tego Hidan jęknął żałośnie, a jego oczy wywróciły się w tył ukazując białka. Nie podobała mu się ta niespodzianka. Władza zawsze powinna być w jego rękach. Nie akceptował żadnych nieprzewidzianych okoliczności.

Nie był zdziwiony. To przy Hidanie po raz pierwszy zetknął się z seksualizacją bólu. Nie był ignorantem, żył wystarczająco długo na tym popieprzonym kontynencie, żeby wiedzieć jak bardzo jest skażony. Dewiacje seksualne były zaledwie procentem w morzu innych degeneracji. Po prostu nigdy w tym nie uczestniczył.

Przeniósł swoją uwagę na obnażoną klatkę piersiową mężczyzny. Powolnym ruchem rozciął płat skóry na lewym bicepsie. Wdarł się o wiele głębiej niż wcześniej. Widział pierwszą warstwę mięśni. Wepchnął w odsłonięty skrawek lepkiego ciała palce. Czuł jak dygocą w spazmach bólu. Oddech Hidana przyspieszył.

— Lubisz to, psie. Prawda? Widzę jak się wijesz. Gdybyś tylko mógł, skomlałbyś o więcej.

Nie był najlepszą osobą, która może mówić o porywach serca, ale był pewien, że to rodzaj chorego uzależnienia. Nie potrzebował wiedzieć, co działo się w głowie chwilowego towarzysza broni. Czy to było coś więcej niż cielesność. Gardził tym człowiekiem w każdym aspekcie.

Czuł, że uzależniał go od siebie. Dobrze, taki Hidan był łatwiejszy do kontrolowania. Pociągnie to tak długo, jak będzie potrzebować psa na swoich usługach.

Podobał mu się. Zdecydowanie bardziej niż powinno. Zabijanie zawsze było szybką metodą pozbycia się problemów. Od dekad nie spotkał nikogo, kto stanowiłby dla niego większego wyzwania. Ale sprawa z Hidanem była inna. To nadal ból ustawiał go do pionu, ale całkowicie w inny sposób. To było dziwne, nowe… ekscytujące. Doskonale wiedział, że marna kreatura pod nim nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu władza zawsze tak na niego działała. Sprawienie, że ten pyskaty nieudacznik jadł mu z ręki burzyło w nim krew. Nareszcie miał go w miejscu, w którym miał się znaleźć.

Trudno było znaleźć kogoś, kto nadąża za potrzebami Hidana. Kto nie przeraził się całej tej makabry. Zabierając go z różnych spelun, kiedy musieli wykonać misje i był świadkiem, że próbował. Szukał tego, co Kakuzu już raz mu dał. Był żałosny w swoich bezskutecznych staraniach.

Mimo ekscytacji, którą z tego czerpał, nie chciał nagradzać Hidana zbyt często. To by znaczyło, że on też w jakimś stopniu też uzależnia się od niego. Nie mógł sobie na to pozwolić. Żadne więzi, nawet tak spaczone i chore, nie miały prawa bytu. Brzydził się nimi.

Wepchnął palce głębiej w odsłoniętą ranę. Użył chakry. Czuł jak rozrywa mięśnie ofiary. Mężczyzna pod nim krzyknął. Tak głośno, że przez sekundę wydawało mu się, że przegryzł bandaże, ale nadal były na swoim miejscu.

Ciało pod nim wpadło w niekontrolowane konwulsje. Kakuzu odsunął się o parę centymetrów. Tułów towarzysza wił się w agonii. Długie chwile powolnego wykrwawienia się nareszcie przyniosły skutek. Ostatni dreszcz wstrząsnął jego ofiarą i nastała cisza. Zmarszczona skóra wokół zaciśniętych powiek wygładziła się. Na krótką chwilę niesforny kundel umarł. Dawno pozbył się nadziei, że ktokolwiek jest wstanie go zabić, wiec czekał. Po paru sekundach jego serce znów zaczęło bić w powolnym, słabym rytmie.

Cel został osiągnięty. Może zakończyć tę szopkę. Znów będzie miał spokój. Może na wystarczająco długo aż główna misja Akatsuki dobiegnie końca. Jeśli nie… ponownie pokaże mu co spotyka nieposłuszne psy.


No i jestem, udało się wpaść w pisarski mood! ^^ (to nie tak, że połowę miałam już jakiś czas, wcale)

Miało być ciężko, dramat, krew. Jak dobrze czasami napisać coś takiego. KakuHida nie jest moim shippem przez wzgląd właśnie na ich sadystyczne charaktery. Chyba nie pociągnęła bym długo w takim klimacie (muszę mieć czasem słodką, niewinną odskocznie), a nie widzę dla nich innych możliwości. Miłość i uczucia zdecydowanie mi nie pasują do tej dwójki. Może przez to, że to pierwsza praca z nimi i muszę najpierw odbębnić takie oczywiste motywy. Aby wypełnić prośbę “że to nie tylko partner z drużyny” postanowiłam usadzić ich w chorej zależności z mnóstwem przemocy i dominacji. Mam nadzieję, że będziesz z tego zadowolona. Dziękuję za poszerzenie moich horyzontów i ofiarowanie mi nowego shippu do napisania~

Dla Harucchan

13 komentarzy:

  1. Czekaj. Trwa ładowanie mózgu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Sayuuuu
      Pojechałaś.
      Przyznaję.
      Tzn. to nie tak, że źle. Pojechałaś i odpłynęłaś w totalnie pozytywnym, chorym i makabrycznym tego słowa znaczeniu.
      Kurde. Dalej nie wiem jak to jest, że w tak krótkim tekście jesteś w stanie zawrzeć całą historie. Tyle emocji i tak rozbudowaną relację.

      Ten paring nie jest łatwy. Jest zarazem zajebiście pasujący do siebie i niedziałający. I ty w tym tekście zdołałaś idealnie to zaprezentować.
      Jestem pod wrażeniem jak płynnie, a mimo wszystko "lekko" opisałaś tortury. Czyta się to sprawnie, z dreszczem makabry na plecach ale nie obrzydzeniem. Mistrzostwo.

      Widzisz Gin! Widzisz! Tak powinnaś rozwiązać sprawę wilka i kapturka a nie nam tu kończyć w połowie. Przeczytaj, zrób notatki i wykuj na blachę jak to się powinno robić :D

      PS. Sayu oddaj troche pisarskiego nastroju, bo wszystkim nam by się przydał tutaj xD

      Usuń
    2. Protokół Krropa przestał odpowiadać, brrrrrr xD

      Chyba nie umiałabym bardziej krwawo tego opisać. Mogę sięgać po makabrę, ale pokazać ją po swojemu czyli tak stonowanie xd
      Dziękuję mordko. Napisałaś w komentarzu wszystko to, co chciałam czytelnikowi przekazać. Tak mi dobrze ^^

      Usuń
  2. ŁOŁ! Pomimo parki w tytule posta, to (z jakiegoś powodu) nie spodziewałam się takiego klimatu. Oczywiście pierwsze co, to miałam takie "kim jest Kuku", bo jakoś notorycznie zapominam imion tych wszystkich ziomków z Akatsuki. I może nawet nie imion, kurwa, tylko w ogóle zapominam ICH XD
    Generalnie post zajebisty. Niby opisywałaś tortury, ale zrobiłaś to jakoś tak przyjemnie, że nawet ja - wrażliwy widz i czytelnik - przebrnęłam przez nie praktycznie bez problemu. SKRZYWIŁAM SIĘ PARĘ RAZY, więc jakby efekt i tak udało Ci się osiągnąć xd Iiiii powiem ci, że fojne i w ogóle poczytałabym coś Twojego w tym klimacie 😂
    Pozdrówki! 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kim jest Kuku, no mistrz xDD
      No właśnie chciałam krwi i tortur, ale nie mogło to przytłoczyć. To zdecydowanie nie byłabym ja!

      Dziękuję kochana Heir ^^

      Usuń
  3. Komentuję z telefonu z góry przepraszam za jakieś błędy i literówki. Nie spodziewałam się mojego zamówienia tak szybko, bardzo dziękuję za napisanie <3
    Świetnie napisany Kakuzu, ta jego arogancja i ironia to coś co w nim po prostu uwielbiam. Aż miałam ciarki przy niektórych fragmentach, haha! Hidan jak to Hidan, powalony w każdym tego słowa znaczeniu. Byli moim duetem w Akatsuki. Opisy tortur w porządku, myślałam, że popłyniesz bardziej, ale to może ja jestem skrzywiona jeśli o to chodzi ;)
    Szczerze to liczyłam na pocałunek może z odgryzeniem języka, ale też to co powstało w pełni zaspokoiło moją wizję opowiadania z nimi. Jeszcze raz dziękuję bardzo za napisanie tego cudeńka! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę, że Ci się spodobało! Kamień z serca xd
      Bałam się właśnie, że za mało tu czystego uczucia, niekoniecznie romantycznego, po prostu jakiejś chemii etc. Skro Ty jesteś zaspokojona, to ja tym bardziej 🥰

      Usuń
  4. Wow! Nie ukrywam, że sadystyczne pobudki w opowiadaniach bardzo mi się podobają. Mega mi się podoba motyw takiego Kakuzu i uległego Hidana. Z chęcią przeczytałabym więcej właśnie brutalnych i krwawych prac. Poza tym moim zdaniem idealnie oddałaś postać samego Kakuzu... Mega! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wowowo, kto by się spodziewał, ze KakuHida ściągnie tylu cichych czytelników do komentowania. Mam na Ciebie sposób ;>

      Nieskromnie powiem, że tak, pisząc też całkowicie czułam, że kanoniczny Kakuzu mógłby mówić i robić takie rzeczy xd
      Dziękuję za komentarz, wylałaś słoik miodu na moje serducho <3

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, że miałam obawy, ponieważ ten paring jest dla mnie mega kontrowersyjny (chociaż wiem, że w Naruto są partnerami), a to wszystko dlatego, że jak Hidana wprost uwielbiam, tak Kakuzu dla mnie to najgorsza postać i czuję do niego wstręt. :x

    Jednak całą historię od razu przeczytałam i po mimo drastyczności dobrze się ją czytało. Podziwiam za ten klimat, opisy bardzo rzeczowe i pozwalające sobie wyobrazić ten ból. Czapki z głów! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaa, dziękuję droga K! Miało być trochę mroczno, trochę krwawo i wyszło jak wyszło ;>

      Ja z kolei lubię wykorzystywać Hidana jako postać poboczną, ale nie przepadam za nim xd Za to Kakuzu ma coś w sobie ;>
      No i zobacz, dwa odmienne podejścia i spotkałyśmy się na środku xd

      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  6. O STARA AŻ MI SIĘ PRZYPOMNIAŁ BLOODY--MOON I POCZUŁAM SIĘ TAKA STARA XDDDDDDDDDDDDD
    /kaszle jak opętana/
    ŁOHOOOOOOOOOŁ
    wspaniały ship, kocham kakuhida w każdej odsłonie, ale właśnie taka pozbawiona ludzkich uczuć i krwawa jest najlepsza i MMMMMM sayu sayu sayu to była prawdziwa uczta
    szczególnie ostatnia scena duszenia, niezbyt wyrafinowana tortura, ale jakże skuteczna jeśli chodzi o hidana. ale hej hej hej kakuzu ja nie chce ci psuć światopoglądu, ale im bardziej nakreślałeś, że się go brzydzisz tym odnosiłam wrażenie, że nawet to endżojujesz chory zboku XDDDDD
    a i "“pierdol się, buziaczki”." TO MÓJ ULUBIONY FRAGMEN, BEZ KITU, SPŁAKAŁAM SIE XDDDD
    hidan bebe kocham cie

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, hej!
    Miałam ogromną ochotę poczytać sobie coś w klimatach Naruto, więc stwierdziłam, że to idealna okazja, do nadrobienia blogowych zaległości i przy okazji można było również ucieszyć Szefową :D

    Hidan i Kakuzu to moja ulubiona para z Akatsuki. Jeśli chcesz wiedzieć, to nie mam pojęcia, dlaczego nie przeczytałam tego wcześniej, to było coś kompletnie innego, ale jakże fajnego :D Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale uwielbiam psychopatów w powieściach. Super sprawa.

    Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to stylizacja językowa. Czuję, że postarałaś się, aby tekst był mega klimatyczny i do tego jak najlepiej pasował do tych sadyatów. Uważam, że Ci się udało i naprawdę "miło" i płynnie czytało się to zamówienie. Miód malina. Jeszcze z mogą ulubioną parą Akatsuki <3

    Możliwe, że coś pominęłam, ale z tego co ja się orientuję, to był Twój pierwszy tekst przestawiający tak chorą relację oraz silną zależność. Fajnie Ci wyszło. Niby nie ma tu nic wprost, daleko do przykładnego love story, a jednak czytając kolejne akapity, miałam dreszcze i czułam podskórnie, że to wszystko nie jest takie niewinne.

    Kakuzu nie chciał się uzależnić, ale moim zdaniem, trochę mu nie wyszło. Ta chora satysfakcja, którą oboje czują, choć każdy na swój sposób, ma w sobie coś cholernie mocnego. Oczywiście, żaden z nich nie będzie ani nad tym myślał, ani się nad tym rozwodził, bo to nie w ich stylu, ale ja swoje widzę!

    Opisy wyszły Ci bardzo fajne i obrazowe. Trochę się obtzydziłam, ale to znaczy, że działa xD Choć może to ja jestem bardziej wrażliwa niż inni, w sumie nie wiem. Tak czy siak podobało mi się. Podobał mi się też wyjątkowo opis wychudzonej dziwki i to jak jazhinista przeraził biedną kobietę, podczas seksu. Nie pytaj xD

    Gratuluję napisania tego tekstu. Był dla mnie czymś nowym i ekscytującym. Na pewno i ja zamówię coś kiedyś z Hidanem u Ciebie

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!