30.04.2019

Walentynki [ShikadaixInojin] dla Black

Na środku złączonych stołów leżała sterta podarunków, które otrzymywał przez cały dzień. Naprawdę tego nie znosił.
Cholerne walentynki, pomyślał.
— Nigdy nie zrozumiem co one wszystkie w tobie widzą.
Dźwięk szeleszczącej folii aluminiowej irytował Inojin’ego, kiedy Chōchō otwierała kolejne opakowanie czekoladek. Siedziała na parapecie ich wspólnego biura całkowicie ignorując piętrzący się stos raportów na biurku. Jej brązowe oczy śledziły ruchy przechodniów na ulicy przed budynkiem.
Na środku złączonych stołów leżała sterta podarunków, które otrzymywał przez cały dzień. Naprawdę tego nie znosił.
Cholerne walentynki, pomyślał.
Szczerze nie rozumiał zainteresowania swoją osobą. Dziewczyny z wioski obrały go na cel, kiedy Iwabee zaręczył się z Miyuki, kunoichi o dwa lata młodszą od ich rocznika. Najwyraźniej młode konoszanki potrzebowały nowego obiektu westchnień. Chwilami Inojin przeklinał geny swojej matki i łagodne rysy twarzy, które po niej odziedziczył. Czy kobiety nie powinny wzdychać do kogoś bardziej męskiego? Oczywiście nikt nigdy nie pomylił go z płcią piękną, ale to nie zmieniło niczego. Wysłuchał wystarczająco wiele o swojej delikatności.
— Gdybyś nie był taki kiepski w genjutsu, pomyślałabym, że jakieś na nie rzuciłeś.
Śmiech Chōchō sprawił, że zacisnął pięść. Jakże ona go irytowała.
— Przecież potrafię Shintenshin no Jutsu — warknął.
Taki właśnie był. Nadpobudliwy i niespokojny, Chō z łatwością wytrącała go z równowagi.
— To technika twojego klanu. Ino-sama uczyła cię jej odkąd skończyłeś pięć lat. Gdybyś nie potrafił jej rzucić, byłbyś porażką.
— Zamknij się, grubasko.
— Kobiece kształty — westchnęła lekceważąco machając dłonią. — Kiedyś zrozumiesz, dzieciaczku. Nie martw się, i tak wzięlibyśmy cię do sławnego Ino-Shika-Cho. Byłbyś naszą maskotką.
Wiatr rozwiał parę kartek z biurka, które poleciały w odległy kąt pokoju. Nawet nie śledził ich wzrokiem.
— To takie niedojrzałe — warknął obserwując kolejną tabliczkę czekolady walentynkowej, po którą sięgnęła. — Pomyśleć, że jesteśmy już dorośli. Niektórzy z nas mają własne dzieci.
— Brzmisz jak zrzędliwy starzec. Chłopcze, mamy zaledwie dwadzieścia trzy lata.
— A ty, komu dałaś czekoladki? — spytał starając się zignorować jej przytyk. — Czy zjadłaś wszystkie?
Z uśmiechu Chōchō promieniowała pewność siebie. Czasami miał ochotę ją złamać, ale młoda Akimichi nigdy nie grała w jego gierki. Nie była spokojną osobą; często krzyczała i używała pięści zamiast argumentów, ale mimo to posiadała jakąś wewnętrzna równowagę, której nikt nie mógł zburzyć. Żałował, że nie potrafił być osobą, po której słowa innych spływały jak letni deszcz.
— Nie ma tu żadnych przystojnych mężczyzn, dla których mogłabym zwariować — odpowiedziała. — To byłaby strata czekolady.
— Nie dałaś ich nikomu?
— Co się tak interesujesz? Nie powiedziałeś chwilę wcześniej, że to dziecinne?
— Zawsze uwielbiałam te romantyczne bzdury.
Jej pewny siebie uśmiech zalśnił na śniadej twarzy.
— Znalazłam coś innego i to dla nikogo z Konohy. Czekoladki nie przetrwałby podróży.
Westchnął. Jego palce powędrowały do skroni. Zaczął je masować okrężnymi ruchami. Dzisiejszy dzień był okropny. Nie lubił być w centrum zainteresowań.
— Wolałbym tego nie dostać, to takie-
— Kłopotliwe?
Inojin poderwał się z krzesła na dźwięk głosu, którego nie oczekiwał usłyszeć przez najbliższe godziny. Shikadai uniósł brew wyraźnie rozbawiony. Mrucząc ciche powitanie blondyn usiadł z powrotem na drewniane, niewygodne krzesło przy swoim stanowisku.
Świetne wyczucie czasu, pomyślał.
Nara był ostatnią osobą, którą chciał zobaczyć w tej chwili. Młody Yamanaka czuł zdenerwowanie. Ta sytuacja nie należała do komfortowych. Chōchō dalej obserwowała ulice przed budynkiem. Był jej za to ogromnie wdzięczny. Mimo charakteru lekkoducha i zbytniej pewności siebie, była inteligentną kobietą. Doskonale wiedział, że to nie uszło jej uwadze.
— Hej Shika. Słuchaj no — zwróciła się ponownie do blondyna. — Nikt nie każe ci każdej z tych dziewczyn odpowiadać. Walentynki mogą być kolejna rocznica czy okazją do świętowania dla długoletnich par, ale poza tym są traktowane z przymrużeniem oka. Nie rób z tego problemu na skalę globalną.
— Och, zamknij się.
— To tylko złote rady, kochaneczku. Niektórzy słono za nie płacą.
— Rady od kobiety, która nigdy nie była w związku — zadrwił.
— Nie w związku, ale gdybyś zobaczył rzesze chłopców, których odesłałam z kwitkiem!
Jej tryumfalny śmiech drażnił jego uszy. Nie potrafił otwarcie przyznać jej racji lub podziękować, ale to nie było ważne. Doskonale wiedziała, że uszczypliwość to jego metoda na kontakty międzyludzki. Spędzili razem tak wiele lat, że był tego pewien. Chwilami myślał, że znała go bardziej niż Shikadai.
— Tak w ogóle, to co tu robisz? — spytała bruneta.
Nara stał oparty o ścianę za plecami Inojin’ego. Schował ręce do kieszeni i niedbale wzruszył ramionami.
— Tata znów próbował wkręcić mnie na jakąś naradę, ale sprawy okazały się zbyt ważne i poufne. Wygląda na to, że mam fajrant.
— Takiemu to dobrze, masz już z góry ustalony wakat — zaśmiała się.
— Mówisz? A może chciałbym spróbować sił w czymś innym?
— Taa, jasne. W takie teksty może uwierzyć twoja matka, ale nie ja. Dziękujesz bogom, że ojciec zajął się twoją karierą.
— Jak zwykle nieomylna.
Oboje roześmiali się donośnie. To nie tak, że Inojin próbował się od nich odseparować. On naprawdę chciał toczyć luźne rozmowy jak za dawnych lat, ale zwyczajnie nie potrafił. Te wszystkie wydarzenia… To było dla niego za dużo. Nie potrafił grać, tak jak Shikadai.
Chociaż on może wcale nie udaje, pomyślał.
Może naprawdę taki był.
Jego ramię dało o sobie znać. To nie był ból, tylko… W jednej chwili przypomniał sobie o śladach, którego pozostawiły jego zęby na ramieniu blondyna. Pochylił się jeszcze bardziej nad raportem czując ciepło na twarzy. Nie chciał, żeby ktoś zauważył  jego rumieniec.
— Mniejsza z tym — westchnęła Chōchō. — Na mnie już czas.
— A co z raportami? — zapytał blondyn.
— Zostawiam to w twoich rękach.
— Co?! — krzyknął — Nie zamierzam-
— Umówiłam się z Saradą — przewała. — Naprawdę mam je dokończyć?
Inojin zakrztusił się wciąganym powietrzem.
— Nie, nie trzeba — zapewnił parę sekund później. — Nie zamierzam narażać się następnemu Hokage. Tak właściwie, to kiedy ma objąć urząd?
— W ciągu trzech miesięcy.
— Niech Bóg ma nas w opiece — skwitował.
Akimichi wyszła z ich biura. Blondyn mógłby przysiąc, że parę sekund później przez uchylone okno usłyszał kobiecy głos zamierzam to jej powtórzyć, ale całkowicie to zignorował.
Cisza była ciężka. Yamanaka z trudem ją znosił. Może powinien coś powiedzieć? Usprawiedliwić się?
— To nie tak, że miałem coś do powiedzenia… — wyjąkał niepewnie. — To znaczy mogłem odmówić przy każdym razie, ale to wydawało się takie podłe nawet jak na mnie.
— Tłumaczysz się? — zadrwił Shikadai.
Inojin zamilkł. Całą swoją uwagę skupił ponownie na raporcie z misji sprzed tygodnia. Zaczął panikować. Oczywiście, że to robił, czy Nara nie tego oczekiwał?
— Nie tłumaczę — jego głos zadrżał. — Po prostu nie chcę nieporozumień.
Był tak rozkojarzony, że nawet nie zauważył kiedy brunet do niego podszedł. Zorientował się dopiero, gdy jego silne dłonie znalazły się na ramionach blondyna. Ten jeden gest sprawił, że Inojin się rozluźnił. Całe napięcie uciekło. Wszystko było jak w najlepszym porządku.
— To nieważne. — Ciepły oddech Shikadai drażnił jego skórę szyi. — Kiedy dzień dobiegnie końca i tak skończysz w moim łóżku.
— Trudno, żeby było inaczej, skoro to także moje łóżko.
— Nieistotny szczegół.



I co powiesz, Wikuś?
Powiedzmy sobie coś szczerze, to nie tak, że nie potrafię w yaoi. Mogę napisać wszytko, tylko w świecie Naruto... Te postacie mi nie pasują. Weźmy na przykład kamień węgielny yaoi Naruto NaruSasu. Na obecnym etapie nie potrafię napisać niczego, gdzie głównym bohaterem jest Sasuke. Co do Boruto. No kurcze, nie czuję tych postaci. Dlatego notatka powyżej mogła wyjść drętwo.
Przemierzałam się do niej naprawdę długo. Zarys fabuły powstał w chwili, kiedy przeczytałam zamówienie od Ciebie. Jednak zawsze, kiedy siadałam do lapka, to coś mnie blokowało. Koniec końców wyszło coś takiego.

Buziaki~

edit: Wciąż poszukuję Anona od Ino x Shikamaru. Odezwij się najlepiej na maila elisssnape@gmail.com


11 komentarzy:

  1. Jestem po kolejnej dawce Boruto i chyba nie powinnam w takim stanie komentować :P Zanim do samego tekstu, tak tylko zostawię tu moje przemyślenia - drętwo mogło być nie dlatego, że tak ich przedstawiłaś, ale dlatego, że tacy są w kanonie. Napisałaś coś niekanonicznego, bo postaci drewienkami nie są ;)

    Chōchō mnie urzekła, Inojin jak zawsze drażnił, a Shikadai wystarczy, że jest, a moja ocena podskakuje, bo to jedna z nielicznych postaci, które lubię z nowego pokolenia.

    Intryguje mnie to, czy oni są oficjalnie razem. Albo inaczej... skoro mają wspólne łóżko, to rozumiem, że i mieszkają razem, a kobiety mimo to wysyłają Inojinowi czekoladki? Desperatki :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To było coś nowego, świeżego ;)
    Czytało się przyjemnie, mimo że też jakoś nie do końca czuję te postacie, a większość bohaterów Boruto mnie po prostu irytuje :D
    Ode mnie okejka :D <3
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. U N F
      o pieronie, dobre to było *ociera łezkę wzruszenia* DOBRE PANI KOCHANA MOGĘ ZAMÓWIĆ JESZCZE RAZ? XDXDXD
      dobra, teraz już poważnie, strasznie się cieszę, że jałoje też piszesz i przyjęłaś moje zamówienie, które było z totalnej dupy czyli boruto. od razu cię uspokoję, że wcale nie odniosłam wrażenia, ze było drętwo. znaczy nadal widać, że to nie twój ship, uniwersum i generalnie tematyka ALE KURNA PODOBAŁO MI SIĘ. podobał mi się wewnętrznie panikujący inojin, który na zewnątrz próbuje grać niedotępnego i niezwruszonego. podobała mi się chocho która jak zwykle ma wyjebane na wszystko i podobał mi się shikadai, który jak taki dobry kurna wujaszek przyszedł ratować sytuację. subtelność uczuć wiszących między nimi i ostatnia wymiana zdań między nimi sprawiła, że kwiczałąm KOCHAM MOJE DZIECI OK JAKIE TO BYŁO DOBRE
      BIERZ GO SHIKADAI PÓKI CHĘTNY *wgryza się zębami w biurko*
      /jak chocho wspomniała, że jest umówiona z saradą to moj spedalony umysł od razu nakierował mnie na myśl czy nie są razem, ale bogowie oby nie XDDDD
      BARDZO mi się podobało, jestem szczęśliwa i obiecuję, że jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję do zamówienia od ciebie fanficzka to tym razem nie wezmę czegoś z totalnej dupy XD
      ŚLĘ CI BUZIACZKI I PEDALSKIE SERDUSZKA

      Usuń
    2. SHIKADAI X INOJIN NA PREZYDENTA JOŁ



      /tak, musiałam

      Usuń
  4. Aww, cieszę się, że to znalazłam! Już myślałam, że w Polsce nikt poza mną ich nie shippuje i o nich nie pisze, haha. A to jest genialne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się so much, że mnie odnalazłaś~ Dziękuję za uznanie^^

      Usuń
  5. Ja także nie umiem wczuć się w postacie z uniwersum Boruto. Niestety, ale Boruto mi się nawet nie podoba. Obejrzałam może ze 20 odcinków i przeczytałam mangę o Saradzie (była okropna, ta sugestia, że Karin może być matką Sarady a nie Sakura!). Za to tutaj nawet fajnie wyszło. Jak jeszcze trwało samo Naruto, bez Shippuudena, to shipowałam ShikaIno :D. A tu niespodzianka - chociaż ich dzieci się połączyły.

    OdpowiedzUsuń
  6. ...
    ....
    .....
    ......
    SŁODKI MADARO SHIP THIS!
    To było tak ekscytujące, tak fajne, tak...ugh, brakuje mi słów!
    Ja nie lubię tych dzieci, serio. Boruto mnie nie przekonało (dawno nie widziałam aż tak wkurwiającego głównego bohatera), te dzieci... kurcze no są takimi drewnami totalnymi, takie kurcze postacie bez charakteru, bez tego czegoś. W Naruto każdy ma swoją rolę - Naruto był intrygującym głupkiem, Sakura byłą irytującą wariatką, Sasuke tym, który zawodził, a Kakashi tym, który faworyzował. I każdy miał jakąś swoją rolę, budził te emocje, a tam w tym Boruto...och, nie chce mi się nawet o tym pisać.
    ALE ALE ALE
    TA PARKA TAK BARDZO MI SIĘ TUTAJ SPODOBAŁA
    Może to kwestia stylu tego tekstu - lekko komediowy, zawierający jakąś nutkę tajemnicy, dialogi również są baaardzo dobre. I ja się wczułam totalnie.
    Oh Madaro, ja właśnie czytałam yaoi

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem kim jest Black ale dziękuję Ci, że zamówiłaś ten ship i mogłam o nim przeczytać i go pokochać! Droga Autorko fanficka, był cudowny, poprawił mi humor, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ktoś ich zamówi i będę mogła o nich poczytać ^_^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi nieznajomy!
      Zjaw się 1 stycznia i sam/sama zamów coś na naszym Zbawieniu! ♥

      Temira ♥

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!