9.05.2019

Słońce [NaruSaku]

Ból jest intensywny i prawdziwy. Przypomina jej miłość do Sasuke, kiedy niemal rozpętała się wojna. To żałosne, że wtedy najbardziej czuła, że czuje. Wszystko później było kłamstwem, w które wierzyła latami.


— Uważasz, że byłabyś dla niego lepszą żoną niż Hinata?
— Oczywiście. Byłabym żoną, która potrafiła obronić go przed jego własnymi ambicjami.
To nie tak, że nigdy o tym nie myślała. To nie tak, że odpowiedź krążyła na końcu jej języka zanim zadał pytanie. W tej jednej chwili chciała, żeby był zazdrosny. Naruto był najlepszym celem jako jego wieczny rywal. Zastanawia się, co by zrobił parę lat wcześniej, kiedy byli świeżo po przysiędze
(gabinet Hokage, zero gości, nawet jej rodziców, zero romantyzmu, zaniepokojony wzrok Kakshiego i jego ponaglające spojrzenie)
czy walczyłby o nią? Czy udał, że nie widzi niczego?
— A co z moim ratunkiem?
— Ciebie nie da się uratować Sasuke.
Nie wie dlaczego to powiedziała. To jedna z tych smutnych prawd, które zachowuje się tylko dla siebie.
Sakura patrzy przez okno. Dawno nie widziała słońca. Ostatnio miała same nocne dyżury.
Liczy na gniewny wzrok męża, krzyki lub złowrogi szept, ale nic takiego nie nadchodzi. Ostatni raz, kiedy pozwolił ponieść się emocją, miał miejsce lata temu, kiedy byli ledwie dorośli. Oczywiście była to złość skierowana na Naruto. Czysta i brutalna zawiść, kiedy po raz kolejny rozwścieczył bruneta swoją głupotą i charakterem lekkoducha.
Zadowoliłaby się nawet niepewnym chrząknięciem lub lekceważącym wzruszeniem ramionami, ale to tylko pobożne marzenia. Sasuke od lat był jak posąg wykuty z kamienia; niczym marmurowa płyta, na której wypisano imiona wszystkich poległych Uchiha.
— Skoro tak uważasz.
Nie oddał jej wolności. Nie zaproponował, żeby poszukała szczęścia gdzie indziej. Tylko trwa zimny i beznamiętny niczym cholerny głaz.
Wie, że gdyby uciekła, nie goniłby jej. I to jest w tym najbardziej przerażające. Mimo wszystkich lat rozpaczy i samotności nie była gotowa z niego zrezygnować.
Do końca swoich dni pozostanę tą samą idiotką, myśli.
Jego neutralność ją dusi. Nocami śni, że dłonie Sasuke zaciskają się szczelnie na jej szyi niczym zimowy szal. A mężczyzna jej życia pozostaje niewzruszony.


Naruto jest jak słońce. Ma wrażenie, że jeśli zbliży się jeszcze trochę, to roztopi jej woskowe skrzydła, a ona runie w dół.
Karci się, że nie ma czasu kochać własnej rodziny, na tyle, na ile powinien. Lata temu musiał porzucił głupie zauroczenie do niej.
Jednak, kiedy jest blisko niego chce, żeby drżał. Chce, żeby wdychał zapach jej mydła i szamponu. Chce, żeby rozpamiętywał przypadkowy dotyk godzinami, dniami. Chce być dla kogoś całym światem, tak jak jest dla niej Sasuke. Ale nauczyła się, że w życiu nigdy nie dostajesz tego, czego pragniesz. Ma siłę, której niejeden shinobi spośród Pięciu Wielkich Wiosek by pozazdrościł, ale nadal jest nikim w drużynie geniuszy. Ma za męża mężczyznę, którego kocha nieprzerwanie od dekad, ale nadal nie wie nic o prawdziwej miłości.
Podobno, kiedy pragniesz czegoś zbyt mocno i nagle to otrzymasz, traci swój blask. A jeśli coś, czego tak bardzo nienawidzisz znika nagle, zaczynasz za tym tęsknić.
To chyba rzeczywiście prawda, myśli mierzwiąc jego złote włosy. Jak słońce.


— Chcę rozwodu.
— Nie dam ci go, Sakura-chan! — śmieje się.
Czy jego głos był zawsze tak przyjemny dla ucha? Czy zauważa to dopiero teraz, kiedy jest już stara i zgorzkniała? Też chciałaby mieć coś z tamtej dziewczynki.
— Przestań, kretynie — warczy. — Hokage musi wiedzieć o takich rzeczach. To ty podpisujesz tego typu papiery.
— Wiedzieć nawet przed twoim mężem? — pyta złośliwie.
— Skąd możesz — urywa. Naruto chowa się przed jej groźnym spojrzeniem. — No tak — mówi spokojnie. Krzyki i żale opuściły ją lata temu. — To kolejny powód. Rozmawiasz z Sasuke więcej niż ja czy Sarada. Brakuję jeszcze, żebyś go pieprzył i byłbyś lepszą żoną ode mnie.
Ten argument skutecznie zamyka mu usta.
Ale Sakura nigdy nie prosi Sasuke o wolność. Nie potrafi porzucić miłości, która towarzyszy jej od siódmego roku życia. Nawet jeśli większość to tylko wspomnienia.


Od zbyt długiego patrzenia w słońce można oślepnąć.
Nieważne, myśli.
Chce się sparzyć. Chce poczuć ciepło na swojej skórze. Chce, żeby roztopił jej woskowe skrzydła. Ona chce tylko poczuć coś intensywnego, prawdziwego. Nawet jeśli byłby to upadek z nieba.
— Jak to jest, że dałeś sobie ze mną spokój?
— Dałem szansę Hinacie.
Jest zdziwiona. Myślała, że będzie kłamał o wielkiej miłości, która spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Zawsze wszystko wyolbrzymia.
— Myślałam, że wyrosłeś z tej głupiej szczerości. Czasami lepiej skłamać.
Wzruszył ramionami, a słońce tańczy na złotych kosmykach jego włosów. Ma wrażenie, że jej skrzydła topnieją.
— A co, gdybym ja z ciebie nie zrezygnowała?
Nie potrafi się powstrzymać. To coś zbyt kuszącego. Nie potrafi oprzeć się żarowi, którego odmawiała sobie latami.
— Zrezygnowała? Chyba masz na myśli dała mi jakąkolwiek szansę — śmieje się jakby był to niegroźny dziecięcy wybryk lub słaby żart.
— Co wtedy?
Naruto patrzy na nią w ciszy wzrokiem, którego nie widziała latami. Chwilę później śmieje się, że to mężczyźni powinni przechodzić kryzy po trzydziestce. Albo, że dopada ją menopauza (instynktownie chowa się przed uderzeniem, które nie nadchodzi) i zbiera pośpiesznie jakieś zwoje. Mówi, że ma spotkanie z Shikamaru i Kakashim. Jednak nie potrafi wyjść od razu, tylko zatrzymuję się w progu. Jego dłoń chwyta framugę drzwi zbyt mocno. Widzi jak jego palce drżą.
— Gdybyś dała mi choć ochłap chodziłbym za tobą jak szczenię aż po ostatni dzień swojego życia.
Kretyn, myśli, kiedy Naruto ucieka ze swojego gabinetu.
Jej serce nie łamie się. Po tych wszystkich zawodach i samotnych dniach, które zgotował jej Sasuke, już dawno jest w kawałkach. Ma wrażenie, że teraz roztrzaskuje się na drobiny mniejsze niż ziarenka piasku. Tego nie da się już naprawić. Jest wrakiem.


Ból jest intensywny i prawdziwy. Przypomina jej miłość do Sasuke, kiedy niemal rozpętała się wojna. To żałosne, że wtedy najbardziej czuła, że czuje. Wszystko później było kłamstwem, w które wierzyła latami. Oszukiwała się, że to rodzaj miłości, który jej wystarcza.
Płacze, kiedy wyobraża sobie w jaki sposób mógłby pokochać ją Naruto.


Jej mąż zjawił się w wiosce na parę chwil i ruszył w dalszą drogę. Po roku nieobecności nawet nie wszedł do ich wspólnego domu.
Pieprzony tchórz.
Sama nie wie, kogo tak właściwie ma na myśli. Sasuke, który ucieka od obowiązków ojca i męża, czy siebie i jej niemoc w podejmowaniu jakichkolwiek działań.
Liczyła, że spotka go w gabinecie Naruto. Pomieszczenie jednak było puste i ciemne, kiedy przybiegła tu godzinę wcześniej. Shikamaru powiedział, że jej mąż wezwał Naruto w jakieś inne miejsce. Oczywiście wszelkie informacje były tajne.
Nie potrafi pójść do pustego domu. Może, gdyby Sarada wróciła dziś na noc, wzięłaby się w garść. Musiałaby udawać, że wszystko jest w porządku. Niestety nie ma przed kim udawać.
Słońce zawsze przychodzi po burzy.
— Po co wróciłeś? Rodzina czeka na ciebie w domu — warczy, kiedy w progu staje blondyn.
Wchodzi do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Nie zapala światła. Konoha nocą jest wystarczająco oświetlone, żeby mogli bez trudu zobaczyć swoje twarze.
— Nie zapominaj, że to ty i Kakashi byliście moją pierwszą rodziną.
— A co z Sasuke?
— To mój rywal. Nie mógł być mi bratem, kiedy sam tego nie chciał.
— Lata temu ubierałeś to w inne słowa.
— Bo wtedy patrzyłem na świat inaczej.
— Tak, w młodości oglądamy nasze życie przez różowe okulary. Myślimy, że wszystko ułoży się w szczęśliwy koniec. Bo przecież na to zasłużyliśmy, prawda?
— Dlaczego? — pyta, a jego niebieskie oczy są pełne żalu.
Dobrze wie, co kryje się za tym pytaniem, nie musi jej niczego tłumaczyć. Dlaczego nie dała mu szansy? Dlaczego nigdy nie starałą się go zauważyć? Dlaczego pozwoliła, żeby odszedł z Hinatą? Dlaczego była tak uparta, że wybrała Sasuke, kiedy nie był już jej Sasuke?
— Bo nie byłeś rycerzem na białym koniu, którego szukałam.
— Byłem księciem zaklętym w żabę.
— Kto by pomyślał, że moja historia nie będzie bajką tylko durną satyrą.
Naruto podchodzi do swojego biurka. Czuje na sobie jego niebieskie oczy nawet, kiedy nie patrzy mu w twarz. Zauważa, że siedzi na miejscu Hokage. Jest to coś nieodpowiedniego nawet biorąc pod uwagę ich przyjaźń, ale Sakura ma to w poważaniu. Jest tak blisko załamania, że nie zaprząta sobie myśli podobnymi bzdurami.
— Jesteś jak burza — szepcze. — Nigdy nie mogłem przestać na ciebie patrzeć.
Jej ręce drżą. Dlaczego nie mogła mieć szczęśliwego życia? Czy naprawdę jeden wybór, którego dokonała będąc ledwie dorosła, mógł przekreślić jej szanse na miłość? Jest tak żałosna, że mimo wszystkich krzywd, które jej wyrządził, nie potrafi odejść od Sasuke. Jest czymś, do czego dążyła przez całe życie.
— Jak burza — powtarza. — Groźna, niebezpieczna, niszcząca i magnetyzująca.
Sakura zauważa jego ruch od razu, przecież jest kunoichi, ale pozwala mu na to. Ciepłe, męskie dłonie łapią ją w talii i rzucają na blat biurka. Słyszy, jak spadają z niego jakieś przedmioty. Naruto nie sili się na słowa, bo wie, że jej jeden cios mógłby skutecznie go powstrzymać, ale Sakura pozwala mu na wszystko. Wbija się w jej usta, a ona czuje w tym geście żądze tłumione latami i desperacką potrzebę spełnienia. Przecież wie, że zawsze była jego cichym marzeniem. Sasuke był jedynym mężczyzną w jej życiu. Nigdy nie czuła się wyjątkowa, kiedy jej dotykał. Chce żeby ktoś jej pożądał całym sobą, każdym najmniejszym fragmentem. Być dla kogoś całym światem.
— Słuchaj, no — ostrzega, kiedy jego usta oddalają się na milimetry. — Jestem na krawędzi załamania psychicznego. — Słyszy w swoim głosie drżenie zwiastujące szloch. — Jeśli nie przestaniesz, zamierzam cię użyć. Jak rzecz, Naruto.
— Zrób to — błaga.
Opór, który kiedykolwiek miała, znika. Skrzydła zrobione z ptasich piór połączonych woskiem roztapiają się, kiedy jest niebezpiecznie blisko słońca.
Chce myśleć, że zrobiłaby to z każdym, kto zwróciłby na nią uwagę, ale dobrze wie, że to kłamstwo. Gdyby powiedziała mu, że nocami myśli o życiu, które ich ominęło, nie zostawiłby jej. Sama musi uwierzyć, że to tylko zabawa. Będzie kłamać, że nic dla niej nie znaczy, jest jedynie substytutem, zastępstwem. Jeśli powie prawdę spadną z nieba wspólnie. A upadek słońca oznaczałby koniec ich świata.



Nie wiem, jak Wy, ale odkąd zobaczyłam The Last i Boruto miałam wrażenie, że to nie tak powinno wyglądać. Sakura i Naruto odnaleźliby szczęście u swojego boku, a Sasuke spokój żyjąc z Hinatą. Ale to tylko moje luźne przemyślenia.

Jeśli przeczytałeś ten ficzek polecam Sen, który dzieję się w tym samym czasie i AU. Historia dotyczy Sasuke i Hinaty.





11 komentarzy:

  1. W przypadku Sasuke nie uderzyło mnie to tak bardzo - zawsze miałam go za osobę, która nie przejmuje się uczuciami innych, ale tutaj uderzyło mnie zachowanie Sakury.

    Właściwie przekreśliła komuś małżeństwo (bo nie wyobrażam sobie, żeby prostolinijny Naruto nie wygadał się Hinacie) tylko dlatego, że po latach zdała sobie sprawę, że podjęła złą decyzję. Egoistka, niewarta nawet moich negatywnych emocji (a skoro się pojawiły to dobry znak :P).

    Naruto też powinien oberwać z mojej strony, bo zdrady nie rozumiem. Nie chcesz z kimś być - rozstań się. Chcesz przelecieć Naruto, bo po latach doszłaś do logicznych, oczywistych wniosków, że Sasuke nie nadaje się na ojca i męża, to najpierw pomyśl o Hinacie, Boruto i Himawari. I jak tam Twoje libido? Jeśli nadal wysokie, to jesteś [cenzuruję sama siebie, ale mimo wszystko nie skasuję całego komentarza, żeby zobrazować, co czułam po przeczytaniu.]

    Dobra, wyrzuciłam część bluzgów, które mam w głowie. Ale to dobrze świadcz o tekście - wzbudza emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak publikowała ten tekst, to wiedziałam, że będziesz miała pole do popisu xD

      I o to właśnie chodzi, o emocje! Bardzo się cieszę, że tak to na Ciebie wpłynęło ;>

      Usuń
    2. W przypadku drugiego bloga trochę neutralizujesz moje negatywne emocje, co do Sakury. Ale tutaj mogłam popłynąć :D Choć trzeba przyznać, że autocenzura zadziałała niezawodnie i nie muszę się wstydzić za siebie xD

      Tak przy okazji spytam - kiedy przyszły poniedziałek będzie "tym" przyszłym poniedziałkiem? ;)

      Usuń
    3. A to dobre pytanie xD Mam tylko pół rozdziału, ugh! Nie mam czasu nawet usiąść do Waszych blogów, a co dopiero do swojego :/
      Te dwa rozdziały były napisane wcześniej, musiałam je tylko przerzucić na bloga i pobieżnie sprawdzić.

      Usuń
  2. Ja całkowicie Cię rozumiem - też miałam takie przemyślenia pod jednym z moich one-shotów. Mimo, że wydaje się to nierealne, bo dostaliśmy od Kisiela kanoniczne pary i serce jest za nimi, to jednak rozum podaje inne opcje: co by było, gdyby?
    Naruto zawsze kochał Sakurę, mam wrażenie, że zszedł się z Hinatą, bo nie mógł zdobyć Sakury (jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma). Z kolei Sasuke w przypadku Hinaty mógłby zabiegać o kobietę sam, a nie być "zdobywanym" przez Sakurę.
    Aż mnie naszła ochota napisać coś dłuższego w tej tematyce, ach! :D
    Wracając do one-shota, poezja. Zmusza do emocji i przemyśleń.
    Strasznie przyjemnie się czytało obydwa one-shoty <3
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem już, najmocniej przepraszam za zwłokę! Na pocieszenie przyniosłam mały poczęstunek.
    *Kładzie na blacie stołu papierowe opakowanie po brzegi wypełnione ciepłymi bajglami. Oczywiście wyjęła sobie jednego, ugryzła i zaczęła gadać*
    No, generalnie to nie przypominam sobie byś otrzymała tutaj zamówienie o NaruSaku, a "Kolejkę" zdaje się znałam chyba na blaszkę. Ktoś tutaj chce podlizać się czytelnikom!
    ..
    No i mnie to przekonałaś kurde.
    Mam tutaj swój ulubiony cytat. Pozwoliłam sobie go skopiować:
    "Jeśli powie prawdę spadną z nieba wspólnie. A upadek słońca oznaczałby koniec ich świata. "
    I właściwie to wystarczy by pokazać, jak cały rozdział wręcz zionie mistycyzmem i niezwykłą, bardzo intymną atmosferą. Skłaniających ku refleksji zwrotów było co prawda kilka, ostatni jednak najbardziej uderzył w mojego pisarskiego duszka.

    Z początku zdziwiłam się, gdy Sakura tak otwarcie rozmawiała z Sasuke, w dodatku w kwestii tematu który powinien choć trochę go rozjuszyć. Nie zaskoczyła mnie jednakże jego reakcja - co tylko pokazało jak zlodowaciała jego jego postać.
    Zabieg konieczny, by później nie spoglądać na Sakurę w aż tak złym świetle. Sasuke jest fe, Naruto jest cacy - taka klaruje się opinia po ukazaniu obu bohaterów pod pryzmatem rozmowy, kontaktu z główną bohaterką.
    Nie będę oceniać ich zachowania, bo bardzo mi się ono podobało. Sposób, w jaki nakreśliłaś pewne sytuacje, słowa, które padły i myśli, które nigdy nie mają wyjść na światło dzienne.
    Mistrzostwo.
    (Jak wiele razy już ci to napisałam? .o.)

    Lecę do drugiego opowiadania.
    Zaraz wracam!

    Pozdrawiam
    Temira

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, polecilibyscie jakieś fanfiction o NaruSaku? Niestety, znajduję same fanficki w temacie sasusaku, a chciałbym poczytać coś o Naruto i Sakurze.
    Jest w ogóle coś takiego w polskiej blogosferze? :D
    28 weeks later od Mayako przeczytałem.

    Z góry dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży poślizg wybacz. Niestety nie znam nic, co można by polecić. Jakoś brak w naszym polskim fandomie dobrego SakuNaru albo ja jeszcze do niego nie dotarłam :(

      Mogę za to polecić baaaaaardzo ciekawe opowiadanie o Naruto i OC jakąś dziewczyną z rodu Hyuuga (nie Hinatą, a sam romans jest tam wątkiem pobocznym). Przedstawienie historii junnchiriki w całkiem inny sposób. Dwadzieścia razy, kiedy Uzumaki Naruto nie umarł

      Usuń
  5. Właśnie coś takiego lubię. Fajnie, że zostawiłaś kanoniczne postacie, choć Naruto nie za bardzo pasuje do zdrady, jakby się nad tym zastanowić. Jest zbyt grzeczny i szlachetny na takie czyny (dlatego napisałam w zamówieniach, że zdrada i jakieś seksy nie są konieczne).
    Podoba mi się również kreacja Sasuke. Zazwyczaj wszyscy go ugrzeczniają i dodają mu trochę emocji, choć nie za bardzo oryginał je posiada xD
    Wydaje mi się, że właśnie takie kobiety jak Hinata są najczęściej zdradzane i zostawiane. Jest taka oddana, cicha i miła, że w ostatecznym rozrachunku wychodzi na przezroczystą. Nie pasuje do Naruto za cholerę.
    Czy wspomniałam już, że kocham Twój styl? Raczej nie, więc informuję :D
    Mega pomysł z tym nawiązaniem do Ikara <3
    Czekam na dalsze projekty
    Sakura w sumie jest trochę egoistyczna, więc takie zachowanie też mi do niej pasuje :D Szkoda, że Polacy stronią od NaruSaku i nic dobrego nie można znaleźć

    Sasuke i Hinata razem? Jestem za. On pusty w środku, zamknięty. Ona przezroczysta, nie wymagająca od życia absolutnie nic. W sumie dobra para xD SasuHina to emocje jak na grzybach. Ale oboje by to mieli w dupie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh, Sasuke to zimna skała. Trudno mi się o nim pisze, kiedy muszę właśnie dać mu więcej emocji xd W mojej głowie jest właśnie taki, jak tu powyżej.

      Mi tez wydaje się, że kanoniczny Naruto nie zrobiłby czegoś takiego Hinacie. Może nadal by kochał Sakure, tego tak naprawdę nie wiemy, ale nie zdradziłby. Na szczęście fanfiki rządzą się swoimi prawami i możemy naciągać w nich fabułę jak tylko chcemy ;p

      Usuń
  6. Jakim cudem tu nie ma mojego komentarza, skorp to jest jeden z twooch lepszych ficzków, o którym zresztą sama mówiłam? WTF.
    Pokazałaś tutaj swój kunszt, a ostaynie dwa zdania to istne arcydzieło. Wow.
    I czemu oni się nie zamienią? XD W poprzednim ficzku Sasuke chciał Hinatę, tutaj Naruto chce Sakurę. Zamienią się żonami i będzie po problemie. XD

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!