5.09.2019

Już cię nie puszczę [InoSaku] dla Black

Krótkofalówka ucichła na dłuższą chwilę. Sunęła palcem po jej metalowej obudowie wystukując bliżej nieokreślony rytm.
— Jesteś tam jeszcze? — spytała.
— Tak przepraszam — głos Sakury był zagłuszony przez drobne zakłócenia na linii. Nie dzieliła ich duża odległość. Inaczej łączność byłaby całkowicie niemożliwa. Mogły być oddalone o kilometr. —  Dowódca przyniósł zapasy sanitarne.

Opis: Trwa wojna. Shinobi czekają w swoich obozach na posunięcie Madary. Przyjmijmy, że w mojej wersji Inoichi przeżył. Pisząc opowiadanie nie pasowało mi, żeby Ino była w żałobie. Ostrzeżenie —  treści yuri, opis pieszczot. 



Noc była duszna i głośna. Odgłos cykad dochodził z każdego miejsca w trzecim obozowisku Zjednoczonych Sił Shinobi. Słyszała podekscytowane głosy. Ludzie byli naładowanie jakąś dziwną energią. Chcieli walczyć, mimo że wielu z nich miało umrzeć o poranku. Trwała wojna.

Ino siedziała pod jedną ze skalistych ścian gór, które otaczały obóz. Jej kamizelka shinobi leżała zwinięta w kłębek obok stóp. Było gorąco. Czuła, jak parę włosów, które wyrwały się z ciasno zawiązanego końskiego ogona, przykleiła się do jej spoconej twarzy. Oddałaby wiele za drobny podmuch wiatru.

Krótkofalówka ucichła na dłuższą chwilę. Sunęła palcem po jej metalowej obudowie wystukując bliżej nieokreślony rytm.

— Jesteś tam jeszcze? — spytała.

— Tak przepraszam — głos Sakury był zagłuszony przez drobne zakłócenia na linii. Nie dzieliła ich duża odległość. Inaczej łączność byłaby całkowicie niemożliwa. Mogły być oddalone o kilometr. —  Dowódca przyniósł zapasy sanitarne. Nieważne. Jak nastroje?

— Ogólne zadowolenia z nadchodzącej śmierci. Mówię ci, shinobi są psychiczni — westchnęła. —  Rozumiem, że walka to ich żywioł. Przecież jestem jednym z nich! Ale nie czuje podniecenia na myśl, że umrę w boju. Ja chcę zrobić jak najwięcej, a nie żeby moje imię wyryli na jakimś pomniku i czcili.

Sakura zaśmiała się pogodnie.

— Zawsze ci powtarzałam, że każdy wojownik ma coś z głową. Bardziej lub mniej. Jesteśmy szaleni, skoro potrafimy tak żyć.

Ino chwyciła manierkę do połowy wypełnioną wodą i pociągnęła z niej dwa duże łyki. Dotyk płynu pieścił jej suche gardło.

— Śmierdzę — westchnęła.

— Widzisz — podjęła Sakura — dlatego dobrze jest być medykiem. Mamy bieżącą wodę, żeby przemywać rany. 

— Oczywiście, to kiedy ty ostatnio wzięłaś prysznic?

— Wczoraj. Jest za dużo do roboty.

— Jasne, przecież cię znam — odpowiedziała podkulając kolana pod brodę. — Masz poczucie winy i nie chcesz zużywać zapasów nawet gdybyście mieli za godzinę zmienić miejsce. W takich chwilach żałuję, że nie używam żywiołu wody. Stworzyłabym duuużą sadzawkę.

— Jesteś zbyt wygodna — zaśmiała się Haruno. Przez krótkofalówkę nie brzmiało to dobrze. Ino brakowało jej prawdziwego śmiechu.

— Kto mówi? — odezwał się nagle obcy, męski głos również nieco przytłumiony. Pewnie był w obozowisku medyków.

— To prywatny kanał, wynocha! — krzyknęła blondynka.

— To kanał wojenny.

— Wynocha, ale już!

Usłyszały ciche przekleństwo i mężczyzna nie odezwał się ponownie. Obie zaśmiały się radośnie.

— Ino, jesteś okropna. Wystraszyłaś go.

— Tak działam na facetów — przyznała z głupim uśmiechem.

Ta rozmowa była przyjemna. Yamanaka czuła się dzięki niej odprężona i spokojna.

— To zupełnie jak nasze pogaduszki przez krótkofalówki w wiosce, prawda? — zapytała cicho Sakura. —  Kiedy zamykam oczy właśnie tam jestem, a nie w namiocie medycznym pośrodku pustkowia. Czuję kwiaty, które mi dałaś, a nie krew jakiegoś idioty, którego przed chwilą opatrzyłam. Jak można złamać sobie nogę maszerując? 

— Ludzie są niezwykli w swej głupocie — roześmiała się blondynka.

—  Zaczynam brzmieć melodramatycznie, prawda?

— Może trochę, czoło, ale dziś mi to nie przeszkadza.

— Taryfa ulgowa? — zdziwiła się. — Niemożliwe.

— Nowa, lepsza ja.

— Tym razem nie będziesz wygadywać świństw?

Yamanaka przesunęła dłonią po piasku. Wszystko dookoła było suche. Gdzie oni właściwie byli? Nie znała tych terenów.

— Klimat nie sprzyja. Poza tym nie chcę mieć przypadkowych słuchaczy gdyby ktoś znowu wszedł na naszą częstotliwość.

— Jak kiedyś w wiosce? — zapytała Sakura.

Ino roześmiała się perliście. Pamiętała to aż za dobrze.

— Biedny Kakashi. Przez miesiąc twój sensei nie mógł spojrzeć mi w oczy.

Zastanawiała się gdzie wysłano resztę. Shikamaru i Choji byli razem z nią. Naruto nadal się nie zjawił. Nie miała pojęcia co dzieję się z drużyną Kurenai.

— Wiesz, dostałam dziś list miłosny — głos Haruno był nieco zakłopotany, ale słyszała w nim drobną satysfakcję. Każda kobieta lubi, kiedy połechce się jej ego.

— Ocho, ktoś musiał być bardzo zdesperowany.

— Jesteś okropna. W takim razie jak to świadczy o tobie?

— Mam kiepski gust, to tyle.

Gwiazdy świeciły nad jej głową. W Konoha nigdy nie widziała ich aż tylu. Widok takiego nieba był zarezerwowany jedynie dla misji, kiedy opuszczała wioskę.

— Zobaczymy się jutro, prawda? — zapytała cicho. Nie chciała się rozklejać. Tęskniła za nią.

— Tak, Ino. Przeżyjemy. 



Nie zobaczyły się następnego dnia, ani kolejnego. Wojna rozdzieliła je na dłużej.

Ale wygraliśmy, myślała Ino w euforii.

Walka była straszna. Nie spodziewała się, że wróg będzie dysponował taką siłą. Nawet w najśmielszych snach nie wyobrażała sobie Jūbiego, wskrzeszania umarłych i wielkiego drzewa, które zamknęło ich w swoich pąkach i pokazując idealne, wyśnione światy próbowało po cichu zabić. 

Przeżyliśmy, krzyczała w myślach biegnąć przez pole ostatniej walki.

Patrzyła przed siebie, nie rozglądała się. Kątem oka widziała wiele ciał leżących nieruchomo na ziemi. Nie chciała się zastanawiać ilu z nich nie przeżyło. Dla wszystkich była nadzieja, bo przy każdym była mała wersja Katsuyu. Mogła ich uleczać.

Gdyby zaczęła myśleć na pewno by się zatrzymała. Miała drobne wyszkolenie medyczne, więc na pewno próbowałaby coś zrobić. Nie mogła stanąć. Ten jeden raz musiała być samolubna. Myślała, że jeśli nie zobaczy jej na własne oczy to oszaleje.

Z oddali dostrzegła postać Kakashiego. Zaczęła biec w jego kierunku jeszcze szybciej chociaż nogi tak bardzo ją bolały. Całe ciało paliło żywym ogniem.

Przystanęła dopiero, kiedy jej niebieskie oczy spojrzały w kierunku drużyny siódmej. Śmieli się głupio, przekrzykując nawzajem. Zupełnie jakby byli tymi nieznośnymi geninami, których pamiętała sprzed lat. Zauważyła, że Naruto i Sasuke brakowało po jednej ręce. Musiała zamrugać kilkakrotnie, żeby to do niej dotarło.

Idioci, pomyślała rozbawiona. Zawsze musieli zrobić coś głupiego.

Ruszyła ponownie, dopiero kiedy Sakura zakończyła leczenie. Wymachiwała w nich ostrzegawczo wskazującym palce. Najwyraźniej dostawali solidny opieprz.

Kiedy do niej dotarła chwyciła Haruno za ramię ciągnąc w bliżej nieokreślonym kierunku.

— Ino, co się stało? — w jej głosie było słychać przerażenie. 

— Potrzebuję medyka. Musisz mi pomóc.

— Szybko, prowadź.

Ruszyły obie za skalistą górę, którą wskazała blondynka. Sakura nie odstępowała jej na krok. W jej zielonych oczach zobaczyła determinacje i profesjonalizm. Lubiła na nią patrzeć, kiedy była w swoim żywiole.

— Gdzie on jest? — zapytała.

Tyle chyba wystarczy, pomyślała rozglądając się na boki. Nigdzie nie było żadnych wścibskich oczu.

Brutalnie wcisnęła Sakure w skalistą wnękę i nie czekając nawet sekundy zaatakowała jej różowe usta.

Bogowie, potrzebowałam tego.

Wojna była okropna. Pełna śmierci i krwi. Ale cały czas myślała tylko o tych dużych, zielonych oczach, które mogły zgasnąć, a ona nie potrafiłaby nic z tym zrobić. Była wściekła, że nie podszkoliła się w medycznym jutsu, wtedy utknęły w jednym obozie. Ale to nieważne. Zwyciężyli i tylko to się liczyło.

— Ty podły kłamco — wychrypiała Sakura pomiędzy pocałunkami. Jej głos był ciężki od żaru, który Ino też czuła. W każdym najmniejszym fragmencie swojego ciała. — Przestraszyłam się. Mam tak mało chakry, że nie byłam pewna czy pomogę temu komuś.

— Musiałam cię stamtąd zabrać. Musiałam cię dotknąć.

Smukłe palce blondynki wkradły się pod granatowy materiał standardowego munduru joninów. Skóra Sakury była niemożliwie ciepła.

— Śmierdzę — zachichotała.

— Ja też. Chcę mieć na sobie twój zapach.

Usta Ino znalazły się na jej szyi. Czuła jak ciało drugiej kobiety zaczyna drżeć odpowiadając na jej nachalne pieszczoty. Przesuwa wygłodniałymi wargami po jej gładkiej skórze. Czuła kurz i piasek, nikłą woń zaschniętej krwi, zapach potu i delikatną nutę mięty z różowych włosów. Sakura pachniała życiem.

Haruno nie wypominała, że ktoś może je zauważyć, że zachowuje się jak naładowana hormonami nastolatka, tylko całowała ją jakby tylko ten gest miał przesądzić o losach wojny.

— Bałam się. — Ino prawie nie usłyszała cichego szeptu. Krew huczała w jej uszach.

— Ja też, tak bardzo.

— Kocham cię.

— Nad życie — odpowiedziała. — Gdyby było trzeba założyłabym je w twoje ręce.

— Nawet tak nie mów. Masz być przy mnie.

— Zawsze — przytaknęła Ino.

Już nigdy jej nie wypuści.

Dłoń Ino zsunęła się z drobnych piersi w dół pieszcząc jej płaski brzuch. Oddech Sakury ugrzązł w krtani. Duże, zielone oczy spojrzały na nią błagalnie, wyczekująco. Nie potrafiła jej odmówić. Chociaż dla wielu mogła być twarda na pierwszy rzut oka, to za każdym razem rozpadała się pod jej dotykiem. Palce blondynki schowały się w spodniach drugiej kobiety. Minęła materiał bawełnianej bielizny i poczuła pulsujące ciepło kobiecości. Cichy jęk wymsknął się przez jej uchylone usta. Palcem wskazującym gładziła dolne wargi kochanki przez chwilę dokuczając.

— Zbiję cię Yamanaka.

— Daj spokój — wymruczała przybliżając twarz do różowych włosów. — Oczekiwanie to element zabawy.



Rozchyliła je i znalazła właściwy punkt. Kreśliła palcem małe okręgi. Sekundy pieszczot wystarczyły, żeby łechtaczka Sakury nabrzmiała pod jej dotykiem błagając o więcej. Środkowy palec Ino zaczął drażnić jej gorące łono. Wsunęła w nią palec, a jej oczy zaszła mgła pożądania. Do nozdrzy Ino doszedł kolejny zapach — podniecenia.

Ręce Sakury zaczęły drżeć, kiedy Ino ustaliła powolne, drażniące tępo. Zacisnęła swoje dłonie na smukłych ramionach blondynki. Trudno było jej stać, zsuwała się delikatnie w dół.

Gorące wnętrze Sakury zaczęło pulsować. Dużo szybciej niż zazwyczaj. Ona też tego potrzebowała. Wojna i strach o tak wiele żyć sprawiło, że była napięta niczym struna. Bała się o Ino. Nawet jeśli miała zadanie do wykonania jej myśli przez cały czas nie były trzeźwe i rzetelne.

Sakura jęknęła przeciągle, kiedy Ino wbiła się w nią jeszcze głębiej i szybciej. Doszła na jej dłoni płaczliwie zawodząc imię kochanki.

Haruno opuściła drżące dłonie z ramion blondynki i złapała ją za biodra.

— Nie mamy już czasu — westchnęła cicho Ino. —  Zaraz po nas przyjdą.

— Jak możesz — jęknęła Sakura. Jej głos nadal drżał od emocji.

Nagle obydwie usłyszały ruch dobiegający zza skalistego zakrętu.

— O mój boże, co ty jej robisz?! — krzyknął płaczliwie Naruto.

— Co się dzieje? — Sasuke brzmiał na przejętego. Najwyraźniej paplanina Uzumakiego o przyjaźni w końcu na niego podziałała.

— Ino zabiera Sakurze niewinność!

Haruno roześmiała się w zgięcie szyi blondynki.

— Serio? — westchnęła Ino. — On nigdy nie przestanie, prawda?

— Nie liczyłabym na to.

Sasuke dołączył do swojego przyjaciela i największego rywala. Z ich miejsca nie mogli dostrzec dłoni w spodniach Sakury. Widzieli tylko dwie młode kobiety przyciśnięte do skalnej ściany w uścisku, który nie wyglądał na czysto przyjacielski.

— Nic nie ma do oglądania — powiedział Kakashi, który znalazł się nagle przy dwójce swoich uczniów. — Co jest z wami nie tak? Wynocha!

— Ale Sakura-chan!

— Idź stąd Naruto — nalegał niewzruszony.

Kakashi jako jedyny miał na tyle taktu, żeby nie wybałuszać w nie swoich oczu. Uniósł tylko dłoń w geście pożegnania i zaciągnął młodych mężczyzn z daleko od kryjówki dwóch kunoichi.

— Widzisz — rozkoszny uśmiech rozjaśnił twarz Sakury. Były w nim ślady błogiego uwolnienia, którego przed chwilą doznała. — Mamy czas.

Chwyciła Yamanake w talii i z łatwością ją uniosła. Ino czasami zapominała jaką siłą dysponowała.

— Twoja kolej.


Tudum. Black to dla Ciebie. Gdyby ktoś inny poprosił mnie o yuri, to chyba bym zrezygnowała. O ile w świecie yaoi siedziałam długo (choć były to bardziej mangi niż ff'iki), to yuri zawsze mnie omijało. Albo ja je. Szczegół. Ale! Zrobiłam to i nawet mi się podobało. Dlatego już ze spokojem inne osóbki mogą je zamawiać ;>

5 komentarzy:

  1. "Nie ważne." Najczęściej razem pisane ;) Za pierwszym razem myślałam, że to literówka, ale jeszcze raz znalazłam taki zapis w tekście. I teraz nie wiem, czy to w tylko w tym oneshocie, czy przy poprzednich byłam ślepa :P

    Oneshot podzielony na trzy części i też trzy zupełnie inne odsłony tej samej relacji. Mnie najbardziej przekonała pierwsza. Nie jestem fanką InoSaku i nie potrafiłam się wczuć w ich emocje, ale to chyba bardziej mój problem niż Twojego pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, dziękuję bardzo. Teraz będę na to bardziej uważać.

      InoSaku to też dla mnie nowy grunt. Raczej będę tę przygodę miło wspominać niż do niej wracać xd

      Usuń
  2. OHHH, OTO JESTEM /rozsypuje wokół pedalskie gwiazdki i brokat/
    nie spodziewałam się, że machniesz to w świecie naruto jestem najcudowniej na świecie zachwycona uwu
    "śmierdzę" to jest bardzo tekst na podryw ino, bez kitu XD swoją drogą jak jest potrzeba to to za bardzo nie przeszkadza
    boże kakush (w sensie kakashi) to się w ogóle nie szanuje, zawsze się wpieprzy tam gdzie go nie chcą XDDD jeszcze się okaże zapalonym fanem yuri i będzie dopingował swoją uczennicę z boku lol
    "Mam kiepski gust, to tyle." masz bardzo dobry gust trust me
    BOŻE DOSTAŁAM SEKS! TAK BARDZO SIĘ CIESZĘ, BĘDĘ SOBIE WYĆ W PODUSZKĘ I RZUCAĆ SIĘ PO ŁÓŻKU
    S E K S
    ŁUHU \o/
    w gl (girls love) fanficzkach rzadko kiedy są seksy, o jak mi dobrze, od razu mi lepiej na serduszku ;_;
    ale ładnie to napisałaś, tak zgrabnie pomimo tego, że język polski to tragedia jeśli chodzi o opisywanie seksu szczególnie samych kobiet, gdzie musisz manewrować między zbyt biologicznymi nazwami, albo zbyt wulgarnymi
    69/10 im gonna die
    o nie, ci to mają znowu wejście smoka XDDDDD sasuke weź już nie udawaj, nikt się nie wzruszy ić stont
    dobrze kakush, jesteś dobrym senseiem zabierz tych idiotów stąd, dziewczynki chcą mieć spokój
    MMMMMMMMMMMMMM SAYURI JAKIE TO BYŁO DOBRE, tak dobrze i naturalnie ci to wyszło i ten seks tak świetnie wciśnięty i te ich rozmowy w których subtelnie było widać zażyłą relację je łączącą BOŻE JAKIE TO DOBRE
    WIDZISZ JAK DOBRZE, ŻE MNIE MASZ, MOŻESZ PRÓBOWAĆ I OTWIERAĆ SIĘ NA NOWE RZECZY, HEHE, SAME POZYTYWY XDXDXD *black przemsań*
    o, nie spodziewałam się, że trochę czytałaś yaoi, dobrze wiedzieć ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
    dziękuję bardzo za napisanie zamówionka, zrobiłaś mi hehe dobrze ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał! To było naprawdę dobre ;)
    Pierwsza i druga część była przeurocza, a rozmowy Ino i Sakury to mistrzostwo <3
    Czytając trzecią i scenkę, jak laski zostały przyłapane, aż bezwiednie zakryłam twarz dłońmi hahah, sama się zawstydziłam xD
    Zajebiste to było! :)
    Czekam na dalsze one-shoty Twojego autorstwa <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg, cuuuute!!!! One mi jakoś zawsze do siebie pasowały jako para :D te rozmowy były takie słodkie i w ogóle tak ciepło robiły na serduszku. Macanko zajebiste!

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!