— Jak tam kawa? — Gaara patrzy na niego z łagodnym wyrazem twarzy, a Kankuro na sekundę lub dwie wstrzymuje oddech. Chociaż znacznie różnią się wyglądem, to naprawdę przypomina mu matkę. Przyłapał się na podobnych myślach już parę razy wcześniej. W jego rozmytych wspomnieniach spoglądała na niego w ten sam łagodny sposób.
Jego mały rytuał właśnie się rozpoczął. Niech bogowie mają w opiece śmiałka, który zechce mu przeszkodzić. Potrzebuje kofeiny po godzinach spędzonych w pracowni, jak ryba cholernej wody.
Wystarczy parę chwil. Garść ziaren kawy prosto ze słonecznych zboczy Kusy. Szybki ruch ręką, która obraca korbką młynka. Dźwięk gotującej się wody na starym, kaflowym piecu, który Temari tak bardzo kocha i nie pozwala go ruszyć. Nawet jeśli (cholera!) już tu nie mieszka. Kubek, który kiedyś dostał od tego narwanego blondyna (Panie strzeż nas od złego, jeśli on zostanie Hokage), który Gaara traktuje niemal jak relikt, a Kankuro uwielbia grać mu na nerwach. Czasami udaje, że wylatuje mu z rąk, a pan Kazekage psioczy coś pod nosem z grymasem na ustach. Wygląda wtedy jak dziecko, nad którym znęca się starszy brat.
Przez minutę stoi bez ruchu wyglądając przez okno. Mało ludzi pojawia się na ulicy niedaleko rezydencji Kage, zazwyczaj są to biegnący shinobi. Pędzą nie zwracając uwagi na przechodniów, a tym bardziej jakiś fikuśny budynek.
Znajduje go siedzącego na kanapie w salonie. Wygląda tak zwyczajnie i beztrosko, że nikt nie wziąłby go za jednego z przywódców wiosek, którzy zazwyczaj zachowują się jakby mieli kij w tyłku. Przynajmniej tak było w Sunie odkąd pamięta.
Rudowłosy spogląda przez małe okno na przeciwległej ścianie na odległą pustynie. Głowa Shinkiego spoczywa na jego kolanach, a chłopak trwa w głębokim śnie. Kankuro instynktownie patrzy na biały, kamienny zegar (dar od Tsuchikage) wiszący pod drzwiami. Dochodzi trzynasta, więc czterolatek spał najpewniej od godziny.
Był mały jak na swój wiek i niepokojąco chorobliwy. Przez to Kankuro często zaglądał do jego pokoju w środku nocy. Czasami bał się, że jakaś nocna mara zabierze mu oddech. Ale to było głupie i irracjonalne, a on, nie znał się na dzieciach. Nawet nie zauważył, kiedy tak zaczął martwić się o Shinkiego. Pół roku zleciało jak z bicza strzelił.
— Jak tam kawa? — Gaara patrzy na niego z łagodnym wyrazem twarzy, a Kankuro na sekundę lub dwie wstrzymuje oddech. Chociaż znacznie różnią się wyglądem, to naprawdę przypomina mu matkę. Przyłapał się na podobnych myślach już parę razy wcześniej. W jego rozmytych wspomnieniach spoglądała na niego w ten sam łagodny sposób.
— Jeśli kiedyś zawalisz stosunki dyplomatyczne z Kusą, to nigdy ci tego nie wybaczę.
— Zawsze możesz ją kupić.
— Za darmo smakuje jeszcze lepiej.
Kankuro wzrusza ramionami, a Gaara znów zaczyna obserwować spokojne piaski Sunijskiej pustyni. Starszy z braci uśmiecha się pod nosem. Kiedy zaczęła się ta sielanka? Pamięta, że to Temari zawsze była mostem łączącym ich trójkę, kiedy wszystkie koszmary się skończyły. Po jej ślubie bał się, że przestaną być rodziną, ale dni nie różniły się dużo od tych, kiedy krzątała się po rezydencji. Wszystko było dobrze. Tak, jak zawsze powinno gdyby mieli normalnego ojca.
Wciąż spogląda na Gaare opierając się o jedną ze ścian w salonie. Sączy powoli kawę, więc ma wymówkę dopóki jego zachowanie nie zacznie wydawać się nieco dziwne.
Pamięta, kiedy bał się tego spokojnego dzieciaka i traktował go jak diabła. Pamięta, że wiele razy przed snem błagał byt, którego nie potrafił nazwać, żeby dał mu większą siłę, aby mógł zakończyć terror, który Gaara siał w Sunie latami. I nadal się za to nienawidzi. Ludzie powtarzają “dzięki bogom wyrwano z niego demona”, a Kankuro ma wtedy ochotę roztrzaskać im czaszki. Wszystko było ich winą — jego, Temari i mieszkańców wioski. Pozwolili, żeby ich ojciec traktował dziecko jak wcielenie diabła i robili dokładnie to samo. Pamięta, kiedy Gaara się zmienił, gdy odnalazł spokój i równowagę, a Shukkaku nadal krążył w jego ciele. Ogoniasta bestia w nim niczego nie zmieniała. Potrzebował jedynie odnaleźć właściwą drogę, którą wcześniej zasłaniała ich nienawiść.
— Bycie wujkiem to fajna sprawa, ale nie wolałbyś zostać tatą? — pyta przerywając ciszę. — Mówią, że to całkiem inna relacja, ale co ja tam wiem.
Gaara milczy z tym cholernym nieczytelnym wyrazem twarzy. Kankuro czasami to irytuje, nawet wkurza. Nie jest spokojnym człowiekiem. Przez lata strachu nabawił się poważnej nerwicy. Musi wtedy wyjść jak najszybciej z pomieszczenia, bo nie chce powiedzieć czegoś, czego później będzie żałować. Dobrze wie, że ten dzieciak przeżył już za wiele, żeby zmagał się jeszcze z jego humorkami.
Czy teraz przypomina sobie o sukinsynie, który był ich ojcem?
— Wiesz — Jasne oczy brata patrzą na niego z dziwną nostalgią. — Nie mamy dobrych wzorców do naśladowania jeśli chodzi o ojca. Wolę być dla kogoś ratunkiem, jakim był dla mnie Yashamaru. Gdybym go nie miał, to nigdy bym się nie zmienił. Wtedy, na egzaminie w Konoha… Pamiętasz?
Kankuro pamiętał. Przez lata śnił, że Shukaku niszczy wszystko z nim i Temari na czele.
— Naruto mi pomógł, przypomniał o miłości, jaką Yashamaru we mnie zaszczepił. Gdyby nie nasz wuj nie byłoby we mnie nic, co można uratować.
— Mi to pasuje. Tylko znam parę dziewcząt, które zawiodą się, że nie złapią cię na dzieciaka.
Gaara mruży oczy. Jego wzrok błaga, żeby znów nie próbował go swatać. Kankuro musi roześmiać się na ten widok, to jest silniejsze od niego. Teraz też, każdej nocy zanim zmorzy go sen, rozmawia z nieuchwytnym bytem, który nigdy nie odpowiada. Nadal błaga go tak, jak wiele lat wcześniej i znów jest gotów oddać wszystko, żeby jego życzenie się spełniło. Tym razem prosi, żeby nic nie zniszczyło rodziny, którą nareszcie stworzyli.
Osąd? To zdecydowanie zbyt poważne słowo do tak idyllicznej sceny ^^
OdpowiedzUsuńUkazane w tym opowiadaniu życie rodziny no Sabaku jest zdecydowanie wyjątkowe ... Wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam to jak przez opisy prostych scen potrafisz wzbudzić u czytelników odpowiednie uczucia, spotęgowane ukazującymi się w głowie obrazami. Coś świetnego, co mogłabym czytać dniami i nocami <3
Bardzo spodobało mi się ukazanie zamiłowania Kankuro do kawy i wtrącenie z politycznymi zobowiązaniami i ich benefitami. W końcu chcąc czy nie chcąc, życie Kage kręci się wokół tego typu przemyśleń i obowiązków. Bardzo miły smaczek dla osób zorientowanych w codzienności obowiązków Kage.
Cóż więcej mogę dodać? Świetne jak zwykle:) Nie zostaje nic jak czekać i prosić o więcej <3
Dziękuję ;*
UsuńNo właśnie staram się zawsze pokazać coś więcej w bohaterach niż od razu przechodzić do ich emocji itp. Tzn pokazać ich w jakieś codziennej czynności. Mam wtedy wrażenie, ze istnieli w tej linii czasowej zanim ja się pojawiłam ;p
Kawalerowie skradli moje serce. :D Nie spodziewałam się perspektywy Kankuro, ale zdecydowanie wpasowała się w moje wyobrażenie sposobu myślenia starszego z braci.
OdpowiedzUsuńScenka idylliczna, aż chciałoby się powiedzieć "wsi spokojna, wsi wesoła", ale do Suny mi trochę nie pasuje. ;)
W sumie zastanawiałam się, czy Gaara przypomina mi któregoś z rodziców i nijak nie mogłam znaleźć podobieństw. Uknułam wtedy wyobrażenie (będąc nastolatką, więc nie oceniaj :P), że Karura miała romans, bo za nic nie chciałam dopuścić myśli, że Gaara i Rasa są spokrewnieni. Chciałam to rozszerzyć na całe rodzeństwo, ale Kankuro jest zbyt podobny do spermodawcy. xD
Nie poddam się! Wiem, że nie doprecyzowałam tego wcześniej, ale myślałam o trochę starszym Shinkim. Nie żeby ten oneshot mi nie pasował - przeciwnie, uwielbiam go, ale jednak w wyobraźni miałam nastoletniego chłopaka. Tym razem doprecyzuję i rodzinka znowu znajdzie się w kolejce zamówień. :) [Wybacz!]
Spoko, napiszę o nich znowu z przyjemnością ^^
UsuńJak słodko! Miło zobaczyć ich spokojny dzień, bez żadnych zagrożeń i ataków. Podoba mi się zmiana w Kankuro i jego sposobie postrzegania brata, a nawiązanie do Naruto - hit! To takie typowe, a jednocześnie tak trafione i zabawne :D Tutaj Gaara nie zanosi się na tak zdystansowanego rodzica jak w Boruto, to dla mnie spory plus :)
OdpowiedzUsuńMało Boruto widziałam, więc trudno mi powiedzieć. Dlatego też to było dla mnie troszkę trudniejsze ;p Tak! Mi też się podobały wtrącenia Kankuro o Naruto :D
UsuńBuziaki~
Fajnie było poczytać o relacji braci i pięknie przybliżyłaś ich codzienność. To było urocze <3
OdpowiedzUsuńOh my! Mnie tu nie było nigdy ale skoro mamy nasze małe głosowanko to czas najwyższy :D
OdpowiedzUsuńSayu! To było takie urocze, takie kochane i familijne, że serce mi się rozpływa, a z ryja nie znika uśmiech. Uwielbiam <3