19.01.2020

Sakura w Akatsuki [słaba parodia] dla Temiry



Proszę czytelniku nie traktuj tego dzieła poważnie. Zalecane przymrużenie oka na poniższe treści. Przełamywanie czwartej ściany.


Było cicho. Przerażająco cicho. Sakura drżała jak osika na wietrze, kiedy nieprzyjemna gula strachu utkwiła jej w gardle. Była związana. Czuła to dzięki swojemu niebywałemu intelektowi, kontroli chakry i tajnym jutsu, które poznała w zeszły wtorek. A najbardziej przez sznur, który nieprzyjemnie ocierał skórę na jej nadgarstkach.

W ustach miała prowizoryczny knebel, w który mimowolnie się wgryzła.

Gdzie ja jestem? pomyślała hardo, ponieważ mimo szesnastu lat i zerowego doświadczenia w boju była główną postacią fanowskich opowieściach młodych dzierlatek, które pragnęły silnego żeńskiego wzorca.

Nie mogła się bać. Chociaż na początku to zrobiła… Tak czy inaczej, potrzebna była przemiana z bezbronnej owieczki w wojownika, który wzbudza respekt i strach. Im szybciej, tym lepiej.

Nagle pokój rozświetlił oślepiający blask.

— Cholera, dlaczego kupiłeś żarówki setki? — usłyszała. — Pieprzony łamaga.

— Tobi chciał dobrze!

Po paru sekundach jej oczy przyzwyczaiły się do nadmiaru światła i mogła rozpoznać znajdujących przed nią ludzi. Jej uwagę przykuła tylko jedna osoba. Pal lich inni, nie ważne kim byli i co mogli jej zrobić.

— Zabiłam cię! — krzyknęła.

Rudowłosy mężczyzna spojrzał na nią zimno, ale po sekundzie zmienił wyraz twarzy. Chociaż był cholerną laką to nadal posiadał mimikę. Kronikarze z przedwiecznego, mistycznego miejsca zwanego blog.onet.pl nie potrafili sobie poradzić z osobą pozbawioną ruchomego wyrazu twarzy i nigdzie nie zostało wyjaśnione dlaczego drewniana kukła potrafi okazywać emocje. Podobnie jak w anime. 

— Zaraz, zaraz. To ty byłaś tą lalką w rękach Chiyo? Zdziwiło mnie, że kukła mnie wyklina.

— Dlaczego nadal żyjesz?!

Pokonał dzielącą ich przestrzeń dziesięciu metrów w trzech skokach (co?) i nachylił się nad nią. Czuła, że próbuje ją zastraszyć, ale nie bała się niczego. Tsunade wyszkoliła ją dobrze.

— Skor mnie zabiłaś, mała dziewczynko, zdradzę ci sekret — szeptał cicho, żeby ludzie stojący za nią (jakieś rozmazane postacie, na które nie zwracała uwagi, a oni grzecznie stali czekając na swoją kolej) niczego nie usłyszeli. — Jestem… Robotem.

— Co kurwa?

— Pomyśl!! — krzyknął odchylając się nieco w tył i chwytając ją mocno za ramiona. — Robot. Idealna lalka! I mam lasery!

Nagle skoczył na środek pokoju, a na jego przedramieniu pojawił się przycisk. Nacisnął go i wymierzył w środek jej głowy… I nic się nie stało.

— Dobra, jeśli mamy to za sobą przejdźmy dalej — odezwał się jakiś głos należący do jednego z mężczyzn stojących po drugiej stronie pokoju.

W międzyczasie Sasori biegał po pokoju wymachując laserem po ścianach. Poza czerwonym punktem, który się na nich pojawiał, nie działo się nic więcej.

— Możemy przejść dalej? — zapytał mężczyzna. Dopiero wtedy Sakura zwróciła na niego uwagę.

Wygląda jak młodsza wersja Sasuke, podpowiedział fanowski kanon, ale w gruncie rzeczy byli różni. Szczerze mówiąc, to nie łączyło ich wiele poza takimi samymi oczami i włosami, ale mimo to jej serca zaczęło bić szybciej. Chociaż się przed tym opierała nie mogła zatrzymać dziwnej fascynacji, która zaczęła w niej powoli kiełkować. Chciała Uchihe, nie ważne którego.

— Chcemy, żebyś została naszym zakładowym medykiem.

— Mam wyleczyć twoje oczy, tak?

Mimo że miała szesnaście lat i zaledwie trzy lata spędziła na treningu u Tsunade czuła, że może przenosić góry, nic nie mogło stanąć jej na przeszkodzie, żeby-

— Co? Nic tych rzeczy. Nie pozwolę jakiemuś noname’owi badać mojego kekkei genkai. Paru z organizacji jest poważnie przeziębionych.

— Że co?!

Mężczyzna wzruszył ramionami.

— Lider żydzi na służbę zdrowia. Musimy jakoś sobie radzić. Później wykorzystamy cię jako przynętę na kyuubiego.

— Co?

— Czy to naprawdę takie dziwne? W połowie fanfików do tego służysz. Naprawdę nie rozumiem drugiej części, gdzie nagle stajesz się ważniejsza, dla wszystkich, niż główny cel organizacji. Głupota.

Rozwiązali ją, żeby mogła zbadać ich dolegliwości. Jej dłonie sunęły po klatkach piersiowych kolejnych mężczyzn potwierdzając mrożącą krew w żyłach diagnozę.

— Jaka jest diagnoza?

— Ptasia grypa.

— Coś takiego istnieje w naszym świecie?

— Wszystko, co jest potrzebne można zaadaptować do historii. To żelazna zasada.

Blondyn z Iwy chwycił za poły płaszcza milczącego dotąd mężczyzny. Jego twarz zasłonięta była pomarańczową maską. W oczach Iwijczyka tańczyły iskry szaleństwa i nieokiełznana wściekłość. Szpeciła jego łagodne, niemal kobiece rysy. Sakura miała wrażenie, że gdyby zależało to od młodego mężczyzny zburzył by świat, żeby dać upust swojej zawiści.

— Kanarek?! — warknął przez zaciśnięte zęby. — Gdzie jest twój pieprzony kanarek?!

— Tobi go wypuścił. Musiał zaznać wolności, nie mogłem patrzeć jak dogorywa pod ziemią w jakiś jaskiniach. To ptak! Sworznie należące do nieba!

— Wiesz, że kanarki raczej nie przeżyją puszczone samopas? — zapytała.

Krzyk pełen bólu i tęsknoty rozdarł ciszę panującą w jednym z dzikich i niezamieszkałych rejonów Kumo. Żyjąc jako shinobi trzeba się pogodzić, że nie wszyscy umrą tak, jak na to zasłużyli. Ten świat nie oszczędzi nawet najbardziej niewinnych i dobrych istot. Nawet jeśli mają piękne, żółte niczym słońce i delikatne piórka. A kto umarł, ten nie żyje.*





Sakura w Akatsuki! Och, ile tego było, kiedy zaczynałam swoją przygodę z pisaniem około 2012. Ogólnie zawsze miałam wrażenie, że blogi z onetu były bardzo Sakurocentryczne. We mnie zostało to do dziś ^^ Chociaż z dumą mogę przyznać, że treści nie są już tak naiwne i głupkowate. Chciałam zawrzeć te wszystkie schematy, którymi swego czasu wręcz rzygałam. Rozdział brzmiał niepoważnie i durnie? I dobrze, o to mi chodziło. Nie mogłam powstrzymać się przed ostatnim zdaniem “a kto umarł, ten nie żyje” ponieważ to kwintesencja pseudo-pompatycznych tekstów z tamtych czasów.

Bawiłam się przednio! 


* cytat Black 2k18 iksde


14 komentarzy:

  1. Widziałam nowszy oneshot, ale zacznijmy od tego. ;)

    Miałam już napisany całkiem rozbudowany komentarz, ale zauważywszy poziom złośliwości wobec Sakury, zdecydowałam (z ciężkim sercem), że nie należy puszczać tego w świat.

    Mniej więcej tak widzę Sakurę, jak to przedstawiłaś. Kisiel przez usta bohaterów próbował mi wmówić, że jest ona genialna, inteligentna, przewspaniała, a widziałam tylko... coś innego (powstrzymuję się znowu!). Czyli tak jak to przedstawiłaś - w narracji jawiła się niczym najlepsza wersja Mary Sue, a ja widziałam żałosną... (powstrzymuję się po raz kolejny!).

    Niektóre z Twoich wydań choćby na moment kupowałam (dwie całkiem mnie przekonały), ale chyba nigdy nie pozbędę się niechęci do niej.

    Tak, nie zapomniałam, że to parodia. A teraz wczuj się w moją skórę i zrozum poziom bólu, że dla mnie Sakura w kanonie wyglądała tak, jak ją tutaj przedstawiłaś. :(

    I tylko kanarka żal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmmmm, tak szczerze, to które Cię przekonały? Tzn pamiętam dużo dobrego o Sakurze, którą wykreowałam wPodróżnym szlaku, więc go obstawiam w ciemno, ale drugi?

      Szczerze mówiąc, mimo że piszę głównie o Sakurze, to wiem co masz na myśli. Oglądając niedawno jakieś stare odcinki, żeby sobie o czymś przypomnieć do jakiegoś tekstu, to osoba Sakury też mnie irytowała. Zawsze była taka "nie do końca". Ale w mojej głowie powstawały historię z nią, gdzie zachowywała się tak, jak chciałam i dlatego Sakura nigdy mnie nie opuściła. Jednak z drugiej strony kanoniczna, chwilami (dla mnie) irytująca Sakura nadal wybija się poza inne żeńskie postacie z geninów liścia. A ze wszystkich bohaterek biję się o miejsce z Rin i Konan. Może, gdybym dała im szanse (bo nigdy o nich nie pisałam), to Sakura zeszła by na boczny plan.

      Buziaki~

      Usuń
    2. Ekhem... Chciałam być milsza, ale przypominam, że tego „Podróżnego szlaku” były dwie części... ;) Mogłabym podciągnąć „Odnajdź mnie w mroku”, bo tam tłumaczę sobie, że to inna osoba, która przypadkiem ma takie same personalia i znajomych jak kanoniczna Sakura.

      Trudno. Najwyżej mnie znienawidzisz (a i inni czytający), ale popuszczę sobie lejce i wyleję żółć na Haruno.

      Nie da się opisać poziomu mojej pogardy dla tej bohaterki z tak wielu powodów, że to wręcz niesamowite, ile jest w stanie wygenerować narysowana postać (brawa dla Kishimoto!). Być może nie byłoby aż tak źle, gdyby nie jeden fakt – Kisiel stwierdził, że fajnie będzie kłamać z ust innych postaci na temat naszej Marysi. Na każdym kroku słyszałam w anime: „Haruno jest inteligentna”, „Haruno jest mądra”, „W medycznym ninjutsu prześcignęła wnuczkę Pierwszego”, „Walką dorównuje jouninom”.

      Nie.

      Ja jako kompletny laik, który w wolnym czasie lubi się odprężyć przy pisaniu rozumiem (albo z czasem zrozumiałam), że postaci muszą być spójne, a jeśli na siłę wpycham w usta postaci jakieś przymioty opisujące inną postać, musi się to (do *%$@!) znaleźć w tekście. Muszę przedstawić to w jakiejś scenie. Muszę zrobić cokolwiek, żeby nie było to słowem, imperatywem albo pomysłem z dupy. [Krótka przerwa na prywatę. Nie uważam się za hipokrytkę, bo nie bronię się w przypadku starszych opowiadań i Gosposi. Pisałam te wszystkie ficzki pod wpływem chwili, absolutnie ignorując wiele aspektów dobrego rzemiosła literackiego, ale Kisiela nic nie tłumaczy.]

      Wracając do Sakury. Gdzie widzimy jej inteligencję? Z czego ona niby wynika? Dlaczego wszystkie postaci dookoła uważają ją za mądrą? Pokusiłabym się jedynie o stwierdzenie, że ma obszerną wiedzę. To wszystko, bo nigdy nie pokazała tej inteligencji. Mgliście przywołuję w pamięci jeden moment, ale nie dam sobie głowy uciąć, czy to ona, czy może jednak Kakashi, Gai, Neji albo Tenten, ale na pewno któreś z nich wpadło na pomysł, jak otworzyć przejście do jaskini, w której znajdował się Gaara podczas wyciągania z niego Shukaku. Druga scena to egzamin, gdzie zdobyła maksymalną liczbę punktów, ale to nadal nie inteligencja a wiedza. Egzamin na chuunina z shippuudena to filler, wiec nie wiem, czy powinnam brać to pod uwagę, ale i tam nie błyszczała inteligencją jakoś specjalnie. Jakie mamy zatem dowody na jej głupotę? Właściwie cała jej kreacja jest połączeniem impulsywności i głupoty. Kiedy ma problem zamiast głową, swoją rzekomą inteligencją, rozwiązuje go agresją i niepotrzebną przemocą. Irytują ją uwagi Naruto? Walnie go w ryj. Nie ma pieniędzy i irytuje się na Sasuke w „Boruto”? Rozpierdoli swoją chatę. I mój koronny dowód. Ugania się za Sasuke. Potwierdza idiotyczne przekonanie, że „łobuz kocha najbardziej”. Sasuke ani razu nie dał dowodu, że będzie dobrym partnerem, dobrym materiałem na męża i ojca, a ona uparcie trwa przy nim. To nic, że ją wielokrotnie (!) odrzucał, pluł na nią, próbował zabić. Nie, to jej tRuu loFF i koniec. Owszem, można stwierdzić, że w „Boruto” Sasuke się zmienił, być może nawet mu na niej zależy, ale to odbywało się w magicznej krainie Kisiela, gdzie absurd jest chlebem codziennym. W normalnym życiu taka osoba skończyłaby z Niebieską Kartą i zadawałaby pytanie: „Dlaczego tak się stało? To przecież taki dobry chłopak był”. Rozumiałabym jej zauroczenie i mokre majtki na widok Sasuke, gdyby zakończyłoby się to w wieku nastoletnim. Rozumiałabym to, gdyby Sasuke wcześniej się zmienił, ale w takim wydaniu to zakrawa (w mojej najłagodniejszej interpretacji) o masochizm.

      Usuń
    3. Kolejna rzecz to nagłe zdobywanie umiejętności przez Sakurę. Kisiel na siłę chciał mieć silną kobiecą postać albo po prostu chciał utrzymać (iluzorycznie) podobny poziom drużyny 7. Jakim prawem w maksymalnie dwa lata (!) uzyskała taki poziom medycznego ninjutsu i wiedzy medycznej, że prześcignęła Chiyo podczas leczenia Kankuro?! Nie dam sobie wmówić, że to wpływ Tsunade. Nie. Sakura po prostu musiała tak się rozwinąć, bo inaczej za bardzo by odstawała od Sasuke i Naruto. Kisiel wmawiał nam, że Sakura ciężką pracą zdobyła wszystko, ale równocześnie musiała być geniuszem, żeby tak szybko się rozwinąć. Jedno z drugim niby może koegzystować, ale znowu w przypadku panny Haruno? Śmierdzi mi to. Oczywiście postać Sakury nie mogła poprzestać tylko na OP w medycznym ninjutsu. Nie, ona musiała być jeszcze zdecydowanie lepsza od Tsunade w walce wręcz. Musiała w wojnie wytrwać do samego końca, bo przecież bez jej okrzyków „Sasuke-kun!” Sasuke i Naruto z Kakashim przegraliby w walce z Kaguyą.

      Gdyby była szarą myszką, która kocha się w łobuzie – przełknęłabym. Gdyby była rzeczywiście inteligentna i biegła w walce, ale chociaż nie zatapiałaby się po uszy w toksycznej relacji – ciężej, ale przełknęłabym. Nie. Kisiel musiał zrobić najgorsze z możliwych połączenie, w którym postać jest rzekomo mądra i bezdennie głupia, biegła w walce i równocześnie bezużyteczna, silna psychicznie i równocześnie dążąca do samozagłady w objęciach Sasuke. Najgorsze jest to, że te pozytywy nie wypływały z jej działań w anime, tylko z ust innych bohaterów albo z przerysowanych scen, które przy całym absurdzie „Naruto” były absurdalne.

      Napisałaś: „Jednak z drugiej strony kanoniczna, chwilami (dla mnie) irytująca Sakura nadal wybija się poza inne żeńskie postacie z geninów liścia.” Tak, pozornie bije. Dlaczego? Bo na siłę wpycha się jej pozytywne cechy. Inne żeńskie postaci z geninów Liścia były przynajmniej spójne. Tenten nigdy nie wybijała się umiejętnościami, ale była uparta, zaradna i potrafiła pokazać charakter bez przerysowania. Hinata od początku przedstawiana była jako cicha, nieśmiała i szaleńczo zakochana w Naruto. Jej rozwój był powolny, ale akceptowalny (z pominięciem „Boruto”). Z Ino mam problem, ale przynajmniej pozbyła się tej dziecięcej słabostki do Uchihy. Tsunade miała wady i zalety. Trochę przerysowany charakter, ale przynajmniej nikt nie próbował wmówić mi, że żadna postać nie zauważała jej wybuchowości i innych wad. Nie będę rozwodziła się nad dalszymi postaciami, ale mogę się założyć, że gdyby to drużyna np. 10. wiodła prym w anime, Sakura byłaby uważana za najgorszą postać, bo po prostu była źle wykreowana. Jednak skoro to ona była pierwszoplanową postacią, to zrozumiałe, że zyskała rzesze sympatyków.

      Kątem oka czytałam ff na temat Sakury i (z ręką na sercu) w żadnym nie widziałam dokładnie odwzorowanego jej charakteru i zachowań. To o czymś świadczy, że nawet jej sympatyczki nie trawią jej 100% kanonicznej wersji. :P

      Uff… Chyba nigdy więcej nie napiszę aż tak rozbudowanego komentarza na jej temat, a jeśli już, to będę kopiowała większość z tego. Może zrozumiesz, dlaczego tak trudno mi przychodzi obiektywność w przypadku Twojej ulubionej postaci. ;)

      Usuń
    4. Łooo panie xD
      Gonitwa za Sasuke jest czymś, co mnie zżera od środka i za każdym razem walę głową w mur. To jest coś za co nienawidzę jej, Sasuke, Kiśla i każdego, kto się do tego przyczynił. Przestań, na Boga przestań! — myślę, kiedy to widzę. Poza tym zgadzam się w zupełności z krytyką autora, kiedy wpychał w jej ręce pozorną siłę i "nie wiadomo jak wielki progres, wow", ale nadal była niezdolna do zrobienia czegokolwiek istotnego. Poza tym do źle wykreowanej postaci mogę dołożyć osobowość głośną, którą mało kto może opanować, a przy Sasku jest jak wytresowany szczeniak.

      Jakaś blogerka kiedyś napisała w rozmowie ze mną i zgadzam się z nią, że Sakura jest bardzo plastyczna. Można ją łatwo ukształtować w bohaterkę, która jest potrzebna do naszej historii. Chcesz kogoś walecznego? Weź Sakurę, przecież taka jest. Chcesz kogoś spokojnego, kto szuka miłości? Weź Sakure, przecież, kiedy dorosła mogła się zmienić etc. Np w mojej głowie trudno sobie wyobrazić Hinatę, która staje się pyskata i przebojowa, za to z łatwością mogę wyobrazić sobie spokojną albo cichą i cierpiąca Sakurę.

      Tak Sayu-chan, widzę i rozumiem Twój brak obiektywności przy pisaniu o Sakurze. I w zupełności mi to nie przeszkadza :D Co więcej, dzięki temu mogę zobaczyć elementy, które fanom Sakury nie przeszkadzają, ale nadal biją po oczach innych. Nie będę przytaczać przykładów, ale parę razy pomogłaś mi (nieświadomie) na Ogniu Konohy.

      Już nie raz to mówiłam, ale powtórzę jeszcze wiele razy. Bardzo Ci dziękuję, że mimo znaczącej antypatii do postaci Sakury śledzisz moją twórczość. To znaczy, że coś tam potrafię xD

      Usuń
    5. Och, nie słodź mi tak, bo naprawdę przestanę panować przy kolejnych odsłonach Sakury i napiszę o parę słów za dużo. ;)

      Jeżeli akurat trafi się wolne miejsce do Temiry, która lubi SasuSaku... mam plan. :D [Jestem złym człowiekiem :P]

      Tak swoją drogą to w końcu jest Ogień Konohy, czy Odnajdź mnie w mroku? Używam tego naprzemiennie, ale może się mylę? I nie ukrywam, że jestem strasznie ciekawa, w czym Ci pomogłam, jeśli chodzi o kreacje Sakury. ;)

      Usuń
    6. Sama nie wiem xD Chyba Ogień Konohy bardziej mi pasuje to "teraźniejszej" wersji opowiadania. Zostawiłam tytuł "Odnajdź mnie w mroku" (które swoją drogą brzmi teraz tak źleee, tak pseudo wyniośle), bo tak nazywało się opowiadanie w 2012 roku i chciałam, żeby ludzie, którzy je czytali, ogarnęli że wróciłam. I udało się, znalazłam dwie zagubione duszyczki, z którymi nadal mam kontakt :D

      SasuSaku? O to będzie cudne coś czuję xD

      Usuń
  2. Jesus Lord i wszyscy święci XDDDD

    To było tak dobre, że czytałam trzy razy pod rząd >.<

    Jak już kiedyś wspominałam - miałam zaszczyt (lub nie) załapać się na falę ff w latach 2011-2016. Byłam wtedy młodsza, spragniona pewnych relacji między bohaterami, więc pochłaniałam wszystko co było na tym nieszczęsnym onecie. Gdy dziś czasem zajrzę w internetowe archiwa w poszukiwaniu owych tekstów, przelewa się we mnie słodko-gorzka fala żenady, której zwykły, wieczorny prysznic niestety nie jest w stanie zmyć XD

    I naprawdę, komentarze w opowiadaniu są takie w punkt! Nie dość, że osoby doświadczone w schematach ff od razu łapią o co chodzi, to naprawdę czytanie wywołuje złośliwy uśmieszek na twarzy >.<

    A kto umarł, ten nie żyje [*].
    Ja umarłam, ale błagam o więcej. Zrób mi proszę te przyjemność szydzenia z oklepanych schematów (lekkiego pojazdu na Sakurę nigdy za mało, nawet jeśli się do niej minimalnie przekonałam) i napisz jeszcze coś takiego kiedyś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam, czy stworzyłam kiedyś coś tak lekkiego i nieformalnego :D Cieszę się z napisanie tego tekstu jak głupia XD Może kiedyś wyjdzie kontumacja lub coś w podobnym stylu, ale to musi wyjść naturalnie ;p

      Usuń
  3. O taaaak... też pamiętam te onetowskie opowiadania... Jakbym miała teraz wrócić do ich czytania to chyba strzeliłabym facepalma XD Wszystkie te przytyki i nawiązania są tak idealnie wymierzone w punkt! akapit o byciu związaną mnie zabił, a choć kto umarł, ten nie żyje, i tak dorzucę jeszcze kilka słów ;D Reakcja na pytanie Sakury była bezcenna! A Sasori-robot wymiótł wszystko. Genialne! Chcemy więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasori-robot już nigdy nie opuści mojej głowy ♥

      Usuń
  4. HAHAHAHAHAHAHAHA
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH
    XDDD
    No nie wierzę XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten oneshot był tak absurdalny, że aż śmieszny XD
    Miła odskocznia od poważniejszych tekstów, pierwszy raz czytałam taką parodię :D

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!