26.02.2020

Shinobigramerki [Sakura&Hinata] dla Narcise

To nie do wiary! Sayuri7 od prawie dwóch miesięcy nie dodała żadnego nowego rozdziału na Ogniu Konohy! - pożaliła się mężowi, który o Sayuri7 wiedział mniej więcej tyle, że nie wiedząc czemu, średnio toleruje Ona jego osobę.
      Szalenie wystukiwała palcami w ekran niewielkiego urządzenia, czyniąc to w tym większym tempie im większą czuła frustrację.

Pochylona a przy tym ogarnięta przez ślepą furię, nie czuła ani potęgującego się bólu pleców ani tym bardziej podszczypywania poobijanych opuszków.

Wykonała jeden, podłużny ruch dłonią, rozbieganymi oczyma pochłonęła ukazany tekst by w następnej sekwencji ruchów zazgrzytać zębami tak donośnie, że z najbliższego drzewa zerwało się w powietrze całe stado ptaków.

— Suka — cisnęła w przestrzeń.

— Śuka! — rozległo się sekundę później, a dźwięczny, dziecięcy tonik rozbrzmiał w głowie Sakury niczym kościelny dzwon. Kobieta sztywnym ruchem oderwała się od urządzenia i powoli, bardzo powoli przeniosła spojrzenie w bok gdzie właśnie dumna i niebywale z siebie zadowolona stała jej trzyletnia córka. Uczepiona oparcia kanapy uśmiechnęła się szeroko, ukazując dwie dziury z przodu po wybitych przed paroma dniami jedynkach. — Śuka! — zatrzebiotała wesoło.

— O nie nie nie! — Sakura wstała, rzucając szybkie spojrzenie w stronę telefonu który na ten moment właśnie zabrzęczał, informując o kolejnej wiadomości. Zacisnęła szczękę, ale nie sięgnęła po gadżet. Kucnęła przed dzieckiem. — To bardzo złe słowo, moja mała. Nie można tak mówić

— Ale ty pofiedziałaś! 

— Mamusia użyła go przez przypadek. — Sprostowała z westchnieniem, w głowie szaleńczo wertując wszystkie strony każdego parentingowego poradnika którego kiedykolwiek przeczytała. W całej masie rad o bezstresowym wychowaniu, prawidłowym odżywianiu czy toksycznego wpływu szczepionek na zdrowie dziecka, nie znalazła nic, nawet zdawkowej informacji jak poradzić sobie z obecnym kłopotem!

Pozbawiona oparcia intelektualnego czuła, jak jej świat zatrząsł się w posadach a cały trud wychowania idealnego, perfekcyjnego i pozbawionego skazy dziecka zawisł na cienkim włosku.

 Żaden z jej followersów nie dowie się co prawda, że oto Ona, Matka Doskonała pod każdym calem użyła w obecności swojej pociechy tak niegodnego słowa. Ale za to jasnym będzie, że oto Ona właśnie wystawiła swoją małą dziewczynkę na sytuację w której owe słowo zakorzeniło się w jej umyśle.

Co to będzie za kompromitacja! Miała ochotę złapać się za głowę.

  Po pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk powiadomienia. A po nim następny. I jeszcze jeden.

W nerwach chwyciła za urządzenie odblokowując go z precyzją szermierza po czym sapnęła ze złości.

 “Widzę, że już skończyły Ci się argumenty :P xd . Mam nadzieję, że nie ryczysz :) ;)”

Tego już było, nawet jak na nią, za wiele.

Wsunęła telefon do kieszeni, chwyciła dziecko pod rękę po czym wojennym krokiem ruszyła w stronę garażu, gdzie, jak mniemała, powinien znajdować się jej mąż.

— Sasuke! — zawołała. — Sasuke, jesteś tutaj?!

— Jakżeby inaczej. — Siedząc pośród dziesiątek kluczy, śrubokrętów i całej masy rzeczy których Sakura nie potrafiła objąć konkretnym wyrażeniem odpowiadając, nawet nie podniósł na nią wzroku. — To już pora?

— Jest godzinę przed czasem, ale pomyślałam, że moglibyśmy udać się tam trochę wcześniej. Pomogłabym w przygotowaniach posiłku

Sarada na widok magicznego zakątka do którego nigdy nie może wchodzić sama poderwała się do szalonego biegu, piszcząc w euforii.

W pierwszej sekundzie, nim jeszcze którykolwiek z dorosłych zdołał ją uchwycić wsadziła swoje małe rączki w grubo pokryte smarem konstrukcje, błyskawicznie brudząc nie tylko swoje paluszki ale także całkiem ładną, różową sukieneczkę.

— Cholera… —  mruknął Sasuke, który jako pierwszy dobył do dziecka.

Niestety, było już za późno

Na widok drogiego, markowego jedwabiu umorusanego czarną substancją Sakura o mało nie dostała udaru.

— Kupiłam tą sukienkę specjalnie na to spotkanie! - zawołała rozpaczliwie, załamując ręce i zastanawiając się, w co teraz ubierze swoje dziecko skoro była to jej pierwsza i zarazem jedyna sukieneczka od Tommy’ego Hilfiger’a, na zakup której z resztą potężnie nadszarpnęła domowego budżetu.

— Przebierz ją w cokolwiek — doradził racjonalnie jej małżonek, choć pojęcia o modzie nie miał kompletnie żadnego. Toteż słusznie zatrzęsła się z oburzenia.

— W cokolwiek? Do Hinaty mam ją ubrać w COKOLWIEK? — Popukała się palcem po czole. — Czyś ty postradał zmysły? Przecież w porównaniu do jej wycackanego synka Sarada będzie wyglądała jak żebraczka!

— Sakura idziemy tylko na obiad do przyjaciół — mruknął rozsądnie. — Nie spotykamy się z królową Kraju Ognia.

— Proszę Cię, ani słowa więcej! — Boleśnie rozmasowała skronie, wytężając umysł. Nie zbruka swojego konta na Shinobigramie wizerunkiem własnego dziecka w jakiejś taniej, podrobionej kreacji. Na pewno nie ona. — Dobra, coś wymyślę 

Jednym ruchem wzięła Saradę pod pachę i zawróciła na pięcie, obiecując sobie po raz setny, że już nigdy nie wstąpi do tej męskiej jaskini smaru i kurzu.  

  


Piętnaście minut później cała trójka maszerowała przez Konoszańskie uliczki. 

Każdy przedstawiał zupełnie inny rodzaj zachowania.

Sarada ubrana w niebieściutką sukienkę rodem niczym Elsa z Krainy Lodu dreptała na przodzie, ciesząc się do każdego napotkanego przechodnia.

Sasuke z twarzą niezmienną od lat i wzrokiem skupionym na drodze, długimi minutami pełnej udręczenia ciszy honorował wytrwałość swojej kobiety. Jego żona dwoiła się i troiła by złapać w kadr choć odrobinę jego twarzy, której on, nawiasem mówiąc, nie pragnął wystawiać na publiczny osąd internetu ani teraz ani nigdy. 

Równocześnie z biernym ignorowaniem poprzysięgał w myślach srogą zemstę na Kakashim za to, że pozwolił by te piekielne urządzenia zwane potocznie telefonami przedostały się wśród mury wioski, siejąc grozę i terror — szczególnie w męskim świecie. 

Tymczasem, nieświadoma srogich złorzeczeń swojego partnera Sakura usiłowała stworzyć ze wszech miar najlepszą relację z podróży, którą w social mediach określiła jako #rodzinnyspacer, #familytime i #KlanUchiha.

Zadowolona z siebie niezmiernie, gdy jej działanie doszło do skutku a pod filmikiem nieśmiało pojawiały się pierwsze lajki posłała mężowi szeroki uśmiech.

— Fajnie tak, wyjść gdzieś razem prawda, Sasuke-kun? — Zatrzebiotała słodko, łapiąc mężczyznę pod ramię. Ten w odpowiedzi westchnął cicho, modląc się o szybki kres ich wędrówki. — Tylko ty, ja, nasza córka — dodała, z rozmarzeniem opierając głowę o jego silne i zarazem jedyne ramię

— I twój telefon — mruknął ponuro, posyłając jej krótkie spojrzenie. — Czy możesz obiecać mi, że choć dzisiaj nie spędzisz na nim całego popołudnia?

— Cóż, mogę się postarać — uśmiechnęła się szeroko, nie przejęta oziębłością swojego małżonka. Można powiedzieć, że podczas tych kilku miesięcy razem zdołała się do tego przyzwyczaić, teraz odróżniając już nawet kiedy jest miło oziębły, a kiedy jego ponurowatość bierze się ze złości. — Ale teraz zerknę tylko ostatni raz, dobrze?

Sasuke odpowiedział jej brakiem odpowiedzi, co wzięła za całkiem dobry znak.

Szybciutko wpisała interesujący ją link po czym ze zrezygnowaniem zmarszczyła swój mały nosek.

— To nie do wiary! Sayuri7 od prawie dwóch miesięcy nie dodała żadnego nowego rozdziału na Ogniu Konohy! - pożaliła się mężowi, który o Sayuri7 wiedział mniej więcej tyle, że nie wiedząc czemu, średnio toleruje Ona jego osobę.

Na szczęście nie był to dla niego żaden kłopot, bo i on niezbyt za nią przepadał.

— Mówiłem ci, że nie można jej ufać.

— No ale żeby tak ludzi traktować? — oburzyła się. — Ja nie wiem, co dzieje się z tymi pisarkami.

— Sława uderzyła im do głów. Chciałaby komentarzy, aktywności na blogu a w zamian? — Sasuke pokiwał ze zrezygnowaniem głową. — Temira również się nie popisała. Jeden blog nie ruszony od roku, a ona już wzięła się za coś innego. Podobno teraz pisuje jednopartówki.

Sakura zbolałym gestem zakryła swoje otwarte z szoku usta.

— Nieeee!

— Niestety tak, Moja Miła. — Pozwolił sobie na objęcie wybranki ramieniem. — Tak to właśnie bywa z artystami… 

  


— Sasuke, Sakura nie spodziewaliśmy się Was tak wcześnie! — Hinata powitała ich u progu serdecznym uśmiechem, szeroko rozchylając drzwi. — Miło Was widzieć, proszę, wejdźcie.

— Łaaaał, jak pięknie tu pachnie! — zachwyciła się Sakura, wymieniając z gospodynią krótki acz ciepły uścisk. W następnej kolejności Hyuuga schyliła się, by wziąć w objęcia czarnowłosą dziewczynkę. 

— Witam Cię, maluszku. — Uśmiechnęła się ciepło. — Chodź, Saradka chodź. Poszukamy razem Boruto, co ty na to?

Trzylatka, onieśmielona wrażeniami nieśmiało skinęła głową, idąc z ciotką za rękę w głąb mieszkania. Sakura z Sasuke, po ściągnięciu butów ruszyli ich śladem.  

Sakura z uśmiechem przyklejonym do twarzy wścibsko rozglądała się po kątach z przekąsem stwierdzając, że mimo wcześniejszego pojawienia się, mieszkanie Państwa Uzumakich nie zawiera w sobie żadnej skazy. Wszystko było poukładane, na podłodze nie piętrzyły się dziecięce zabawki a każda rzecz stała dokładnie tam, gdzie stać powinna. Meble lśniły, kanapa nie nosiła śladów brudnych, dziecięcych rączek choć syn Uzumakich był przecież w tym samym wieku co jej malutka kruszynka!

Niepojętym było i skrajnie niezrozumiałym, jakim cudem ten dom za każdym razem pozostawał utrzymany w tak nienagannym porządku. 

Wytężyła wzrok patrząc po wszystkich zakamarkach w poszukiwaniu brudu czy wiszącej, choćby jednej pojedynczej najmniejszej pajęczynki.

Na marne.

Wnętrze pozostawało tak doskonałe, jak jego przeurocza gospodyni z szerokim uśmiechem wstawiająca właśnie wodę na herbatę.

Czuła, jak kunai otwiera się jej w kieszeni. 

— Jesteś przekochana! — rzuciła ciepło, zbliżając się do kuchni. — Ale pozwól, że choć troszkę ci pomogę.

Otwierając szafkę z porcelaną stanęła na palcach by zajrzeć w głąb. I tam nie doszukała się tego, co tak usilnie pragnęła zobaczyć.

Nawet szklaneczki poukładane były co do wielkości i koloru.

— Jakiś problem, kochana? — Przesączone cukrem zdanie rozległo się tuż obok jej ucha. — Czego tam tak szukasz? — Hinata ściszyła głos do dyskretnego szeptu. Teraz, jej ton nie kipiał już słodyczą. wręcz przeciwnie. Przesączony był jadem. — Może kurzu?

Sakura poczuła się niczym oko w oko z modliszką. Mimo to przywdziała na twarz delikatny uśmiech, odpowiadając z równą pasją:

— Widzę, że w tym domu kurz spożywa się na śniadanie. Nie został nawet okruszek.

W tym momencie na dół zszedł Naruto. Mokra woda kapała mu z włosów.

— Sakura-chan piękna jak zawsze! — zawołał figlarnie gdy tylko ją zobaczył, puszczając kobiecie oczko. Wesoły i otwarty, swoją obecnością wprowadził do pomieszczenia solidną dawkę energii.

Dzieciaki w mig wyczuły zmianę aury. Przedtem bawiące się na dywanie, teraz biegały w tą i nazad dookoła stołu. Sarada podśpiewywała pod nosem “Mam tę mooooc…”

Hinata podeszła do małżonka.

— Kochanie, może poszedłbyś rozpalić już ogień na grilla?

— Pomogę ci — rzucił od razu Sasuke, bardzo szybko uwalniając się od konieczności pozostania w salonie sam na sam z kobietami oraz małymi dziećmi.

Swoją córkę kochał nad życie, jednak nawet z nią postępował bardzo ostrożnie, niepewny dalszych czynów. W porównaniu do Boruto, Sarada była jednak aniołem.

Pod żadnym pozorem nie chciał podejmować się nadzorowania dobrostanu szarżującego, blondwłosego chłopca tak podobnego do Naruto za młodu. Jego krzyki słyszano chyba na drugim końcu wioski.

Czuł, że byłaby to walka którą nawet on mógłby przegrać.

Toteż widząc jak wyszczerzony Naruto kieruje się w stronę tarasu, natychmiast dźwignął się z fotela i ruszył wraz za nim.

— Chodź Sasuke, stary druhu. Pokażę Ci moją nową wyrzynarkę do gałęzi! Mówię ci, idzie jak burza!

— Wyrzynarkę do gałęzi? — Zdziwił się, wcale tego nie kryjąc. — Nie wiedziałem, że stałeś się tak stateczny Naruto.

— Mówisz mi to Ty, wielki majsterkowicz? — zakpił od razu, z siłą klepiąc kompana po plecach. — Widziałem twoją garażową kolekcję. Godna uznania!

— To tylko zabijacz czasu — mruknął wymownie, w mig łapiąc za ramię Sarady która właśnie niemal wyrżnęła orła, potykając się o wystający dywan. Postawił córkę na równych nogach a ona natychmiast pogalopowała dalej. Westchnął lekko kręcąc głową. — Dopóki jeszcze jestem w domu pragnę zaznać odrobinę normalności. Sam rozumiesz… Ale żeby od razu wyrzynarka do gałęzi?

— Tak na poważnie, po incydencie z zeszłego lata, gdy nieco zapędziłem się z porządkami i wyczerpałem niemal całą chakre na przycinanie drzew, Kurama stwierdził, że nigdy więcej w życiu nie podzieli się ze mną swoją mocą jeśli będę tak swawolnie używał jej w technikach wiatru do czynów tak nędznych jak uporządkowywania własnego podwórka. Nazwał mnie niegodnym, doprawił idiotą i nie odzywał się przez kilka tygodni. — Wyznał ze śmiechem. — Z drugiej strony… To miło tak od czasu do czasu polegać tylko na swoich mięśniach.

— Ta —  przyznał cicho, wychodząc na zewnątrz. — Całkiem miło...



Gdy tylko ostatnia męska stopa opuściła granice domu, dwie znajdujące się w środku kobiety natychmiast zrzuciły z twarzy swoje serdeczne uśmiechy.

Sakura spojrzała na Hinatę ze złością.

  Hinata zaś odparła atak z druzgocącym, złowieszczym spokojem.

— Dzieci, idźcie do ojców — wyrzekła gospodyni, kątem oka obserwując jak dwójka maluchów z radością wybiega na podwórko.

— Co, myślałaś że się nie dowiem? — syknęła Haruno gdy tylko teren zrobił się czysty. Postąpiła krok do przodu. Zielone oczy zwęziły się, niczym u rozzłoszczonej żmii.

— Konkretnie o którą sprawę Ci chodzi? — Hyuuga zmrużyła powieki, powoli unosząc do ust kubek z parującą herbatą. Nie przejmując się ciskanymi w jej stronę piorunami, wymownym gestem podsunęła Sakurze jej szklankę.

— Mówi ci coś określenie fejkowego konta?!

— Nic a nic. 

— Kłamiesz! To twoja kolejna taka zagrywka, Hinata! Przejrzałam Cię!

— Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Wzruszyła ramionami

— Od kilku tygodni wylewa się na mnie ogromny hejt i wiem, że...

— To nie moja wina, że nikt cię tak naprawdę nie lubi. — Przerwała jej ostro. — Połowa naszego fandomu wie, że większość lajków które masz na swojej stronie jest kupiona od jakiś arabów. 

Słysząc to, Sakura głośno nabrała powietrza kalkulując w głowie jak wielkie szanse na przeżycie miałaby Hyuuga, gdyby robiła jej ten piękny, czysty, lśniący kubek na głowie!

— To mój profil jako pierwszy został uznany za oficjalny, a teraz ty… ty….

Z zawiści aż odebrało jej dech, co zdarza się raczej nieczęsto.

— A teraz okazuje się, że “SakuraQueenOfficial” przegrywa z “ByakuuganPrincessOfficial”. I powiem ci zaraz dlaczego! Ale najpierw proszę, usiądźmy. — I nie czekając na reakcje rywalki, ruszyła do przodu i zasiadła wygodnie na kanapie, herbatę z cichym trzaskiem odstawiając na szklaną ławę.

Gdy przechodziła obok Sakury, ta z namysłem spojrzała na porcelanę którą trzymała akurat w dłoniach uznając moment za świetną okazję do nieplanowanego wypadku. Zdusiła jednak wszelkie mordercze zamiary w zarodku, z wielką niechęcią zajmując miejsce naprzeciwko granatowłosej.

Stolik miał stać się murem oddzielającym ich dwójkę.

— O nie. To ja ci powiem dlaczego…! — Pani Uchiha szybko odzyskała rezon zadzierając podbródek do góry- Tworzysz fejkowe konta, które mają tylko jedną stronę obserwowaną czyli CIEBIE po czym bojkotujesz posty które dodaje ja, uznając moje treści za puste, denne i “słabe jak sama Sakura hehe xD xD ” jak to określiłaś ostatnio!

Mina Hyuugi nie wyrażała nic poza czystą pogardą. Milcząc, chłonęła słowa drugiej kobiety słynąc z tego, że nie daje tak łatwo ponosić się emocjom.

Podstępnie zmrużyła oczy.

— Powiedziałam ci już, że nie mam nic wspólnego z Twoją negatywną opinią. Ludzie po prostu nie lubią różowych landryn z pięknymi perłowymi pazurkami które udają pseudo wojowniczki i niby twardzielki.

Na dźwięk tych słów, Sakura niezauważalnym gestem, powoli schowała swoje palce za filiżankę. Na ten wieczór faktycznie śmignęła je różowym kolorem. Hinata spostrzegła ten gest, rzecz oczywista, a Haruno nie mogła przejść obojętnie obok cynicznego wyrazu, który wdał się od razu na jej twarz. 

— Na drugi raz wymyśl sobie lepszą nazwę niż “ToNieFejkKontoHinaty20” - syknęła zawistnie

— Cholera! Wiedziałam, że to nie przejdzie! — Wyrzuciła niespodziewanie, zaciskając mocno wargi. W tym samym czasie Sakura zagrzmiała donośnie, palcem wystrzeliwując w postać kunoichi:

— HA! Wiedziałam, że to ty!

— Oczywiście, że ja! To za to, że zgłaszałaś wszystkie moje foty uznając je za niezgodne z zasadami Shinobigrama, nawołujące do nienawiści i propagujące nagość! Zablokowali mnie!

— Świecisz tymi wielkimi dojami na każdym swoim zdjęciu! — Sakura parsknęła z oburzenia. — Powinnaś się wstydzić! Ty! Matka i żona przyszłego przywódcy!

— Zazdrościsz mi, bo to Twoje cycki musi sztucznie powiększać każda autorka fanfickowych blogów żeby nieszczęsny Sasuke miał się czymś zachwycać i za co złapać!

— Jak mogłaś….!

Haruno teatralnym gestem złapała się za serce, a ze względu na znikomą ilość kobiecych atutów w tamtym miejscu akurat nie miała z tym żadnego problemu.

Jej rywalka już podnosiła rękę, żeby wykonać mało subtelny gest, gdy nagle na horyzoncie zaświeciła jaskrawa czupryna jej małżonka. Kobieta w mig wysyłając Sakurze wzrokowe ostrzeżenie, uchwyciła w dłoń kubek herbaty i podniosła ją do ust delektując się owocowym smakiem.

— Jak mogłaś nic mi o tym nie powiedzieć! — zatrzebiotała wesolutko Sakura, robiąc sztucznie obruszoną minę. Uśmiech szybko wkradł się na jej wargi. — W New Konoha były takie przeceny, a ty udałaś się na zakupy sama nic mi nie mówiąc?! 

Naruto wkroczył do salonu patrząc na damy z wyrazem sztucznego zaciekawienia.

— Zapytałbym o czym to tak żarliwie dyskutujecie, ale widzę, że ten temat w ogóle mnie nie zainteresuje — Zaśmiał się głośno, przechodząc przez pokój do kuchni gdzie zaczął grzebać za czymś w lodówce.

— Przeszłyśmy już przez monolog na temat żywotności szminek od Loreal Yamanaka ale myślę, że możesz się wypowiedzieć jeśli tylko masz na to ochotę, najdroższy. — Hinata posłała blondynowi zachęcające spojrzenie, na co on tylko pokręcił z niedowierzania głową

— O nie, dziękuje bardzo! Zmykam zanim Boruto wyrwie Sasuke wszystkie włosy z głowy. Urwis nie daje mu spokoju.

— Taka już dola najlepszych wujków. — Sakura z miną niewiniątka wzruszyła ramionami. Gdy Naruto trzymając w rękach talerz z surowym mięsem już znikać miał za szklanymi drzwiami tarasu, dodała jeszcze: — Przekaż mu, by był dzielny.

— Jasne, Sakura-chan! Przyjdźcie zaraz na żarełko! 

Kobiety odczekały jeszcze chwile, upewniając się, że niebezpieczeństwo odeszło po czym…

— Jak mogłaś choć przez chwilę pomyśleć, że jesteś lepsza ode mnie?! — zawołała ściszonym szeptem Hinata, mrużąc powieki niczym wściekła kocica.

—Nie tylko pomyślałam. Ja wiem, że jestem lepsza od Ciebie! Zapomniałaś, że szkoliła mnie sama Tsunade, jedna z sanninek a zarazem Piąta Hokage Konohy?!

— A Ty zapomniałaś, że przez 3/4 swojego nudnego życia tylko beczałaś, będąc gotowa robić to o każdej porze dnia i nocy?!

— To jest już przeszłość! - zawołała gniewnie

— Całkiem niedaleka! Przez większość serii byłaś bezużyteczna i w dodatku piekielnie głupia! Miałaś jednego, całkiem przydatnego kunaia lecz zamiast dźgnąć nim przeciwniczkę chociażby w nogę, postanowiłaś obciąć swoje włosy! Cóż za heroiczny gest…! Godny bohatera. — Zakończyła cynicznie

— A ty! Myślisz, że jesteś święta? — Odchrząknęła gwałtownie po czym rozpuszczając swoje włosy uniosła na wysokość głowy obie swoje ręce. Następnie cienkim i mocno przekształconym głosikiem zawołała: — “Ooo! Popatrzcie na mnie! Jestem Hinatka! Nic nie mówię a jak już coś powiem, to bełkoczę dławiąc się własnym językiem. O nie! Czy to Na… Na… Na… Na…” I tutaj już koniec mojej scenki, bo właśnie zemdlałaś!

— No tak, zapomniałam, że lepsze jest bieganie i powtarzanie w kółko: Sasuke-kun to, Sasuke-kun tamto, Sasuke-kun może paść ci do stóp, Sasuke-kun może mam zdradzić dla ciebie wioskę, Sasuke-kun może zrobić ci loda, Sasuke-kun a może życzysz sobie kogoś zamordować?!

— To nie ma znaczenia! — odgryzła się natychmiast, nie mogąc pozwolić sobie na zignorowanie tak jawnej zniewagi. — Moja miłość do Sasuke niczego nie zmienia!

— A czy w ogóle coś Twojego ma moc zmienienia czegokolwiek?! — prychnęła. — W internecie mówią, że mamy na świecie trzy nieistniejące rzeczy: dinozaury, złota rybka oraz użyteczna Sakura.

— Ha Ha Ha. Bardzo śmieszne. — Wymamrotała bez cienia rozbawienia. —Jesteś taka cwana, bo pochodzisz z silnej rodziny która przekazuje potężne kekken genkai. Byłaś trenowana od najmłodszych lat a ja?! Ja musiałam zapracować na wszystko sama. Moje nazwisko nic nie wniosło do mojego życia.

— Proszę cię, Sakura! Zaczęłaś “ciężko” trenować mając ile lat?! 14? 15? — Hinata spojrzała na rywalkę z politowaniem, gestem wyższości zrzucając z ramienia zalegające tam kosmyki włosów. — Rock Lee robił to, od kiedy tylko zaczął stawiać pierwsze kroki a nie panoszy się tak ze swoją mocą jak ty!

— Pokonałabym cię jednym palcem!

— Chyba tylko słodko sobie śniąc. A i przy okazji. Strona “Hinata koło dupy mi lata” ma zniknąć z Ninjabooka jeszcze dzisiaj.

Sakura zaśmiała się szyderczo

— Ale masz tam ponad 8 000 lajków, nie szkoda ci zaprzepaścić takiej sławy?

— Jak ci coś zaraz powiem, to uaktywnisz swoje Usless Style: Crying No Jutsu!

— Szkoda by była, gdyby ktoś wydrapał Ci te twoje drogocenne oczka!

Fale chakry dosłownie buzowały wokół ich postaci, grożąc nagłym, nieokiełznanym wybuchem gdy nagle, niczym grom z jasnego nieba, do salonu wpadła mała, żółta postać goniona przez ciemny, nieco mniejszy obiekt. Znikąd na podłodze pojawiła się cała masa zeszłorocznych liści, gałęzi i grudek ziemi.

  Oba zjawiska, brudząc i rozsiewając terror piszczały jak zarzynane prosiaki, naraz robiąc w pomieszczeniu tyle rumoru, że dwie wojujące kunoichi z miejsca zapomniały o konflikcie. Z resztą.

Kontynuowanie go było tak czy siak skrajnie niemożliwe, gdyż zaraz po drużynie Juniorów do domu wtłoczyła się grupa Seniorów usiłując uchwycić to, co nieopatrznie wydostało się z wybiegu dla dzikich zwierząt.

— Sarada! —  zawołał gniewnie Sasuke. 

— Boruto! — zawtórował mu Naruto.

Sakura z Hinatą spojrzały najpierw na ten szalony samopas, później zerknęły na siebie i… roześmiały się cicho, obydwie w tym samym momencie zasłaniając usta dłonią.

— Chyba musimy im pomóc — zagaiła pogodnie Hyuuga.

— Wygląda na to, że dwójka naszych herosów natrafiła na misję rangi A. — Zażartowała Haruno, patrząc z rozczuleniem na bajkowy obrazek w którym jej mąż, przeważnie dostojny i opanowany mężczyzna wchodzi w zażartą dyskusję z trzylatką na temat tego, dlaczego nie można jeść liści z czyjegoś ogrodu.

— Po pierwsze, młoda damo, gospodarz może sobie tego nie życzyć! — zaznaczył twardo, mieląc w ustach przekleństwo gdy bluza dziecka została mu w rękach zaś samo dziecko w dalszym ciągu swobodnie poruszało się po obiekcie, śmiejąc się i chichocząc.

— Ale Boluto jadł!

— Boruto, nie można jeść liści! — zagrzmiał mocarnie jego ojciec, głowa rodziny, porządny obywatel i najpotężniejszy shinobi na świecie chwilę przed tym, jak wyłożył się jak długi na podłodze, potykając o nieopatrznie pozostawiony na środku pokoju stolik do kawy.

— Ałłł! — zawył głośno, trzymając się za malutki palec od stopy. Widząc, że dwie kunoichi gotowe są do wystartowania w ich stronę celem uspokojenia tłumu, zawołał donośnie: — Kobiety! Kobiety! Uciekajcie jeśli wam życie miłe! Pozwólcie nam dokończyć to, co zaczęliśmy!

— Dokładnie! — dodał Sasuke, skupiając się na latającym czarnym punkcie. — Panujemy nad sytuacją.

— Lićie nie mogą być na dforze, bo jest zimno! — wykrzyczał nagle mały blondynek, wyciągając z kieszeni małego dresiku jeszcze większą ilość zawilgotniałych, niejednokrotnie zgnitych pozostałości po bujnych koronach drzew. Zamaszystym ruchem rozrzucił je dookoła siebie. 

Na ten widok Hinata przeżegnała się dwa razy zaś Sakura w dobroczynnym geście zasłoniła jej oczy.

— Wyobraź sobie, że twój dywanik wciąż jest biały, lśniący i pozbawiony plam. — doradziła wielkodusznie, powoli wycofując się z pomieszczenia.

Sasuke dał jej dyskretny sygnał na to, by wykonała taktyczny odwrót, postanowiła więc ze względu na swoje dobro psychiczne wykonać jego polecenie. Hinatę pociągnęła za sobą.

— Mam tę moooooc, mam tę moooooc! Wrzucam liście te pod kooooooc! — Cichy śpiew córki dotarł do jej uszu, gdy zamykała za nimi drzwi tarasowe. 

Kilka minut później wszyscy, mniej lub bardziej udręczeni, siedzieli przy ogrodowym stoliku, ze smakiem zajadając się męskimi specjałami prosto z rusztu. Rozmawiali, żartowali, dokazywali, śmiejąc się głośno.

Sielanka toczyłaby się dalej, gdyby nie kiełbaska która nieopatrznie, za sprawą dziecięcej nieporadności wyleciała z tłustych rączek Boruto kończąc swą wędrówkę na soczystej trawie.

— A to śuka! — zawołał z gniewem trzylatek, wieńcząc swą brawurową wypowiedź tupnięciem małej nóżki.

— Mój boże, Boruto! Nie wolno tak mówić! Kto cię tego nauczył?! — Hinata natychmiast zganiła syna

— Salada! — wyśpiewał bez mrugnięcia powieką 

Sakura czuła jak rumieniec potęguje się na jej twarzy. Spuściła więc oczy, powoli, w ciszy jedząc swoją porcję i mając cichą nadzieje, że prawda nie wyjdzie na jaw już nigdy i wtedy właśnie…

— Mama! Mama tak mówi w domu! - Sarada odezwała się, na przekór woli swojej matki, bez żadnego pytania. Od razu odbiła piłeczkę odpowiedzialności, nokautując swoja rodzicielkę.

Gdy Sakura z wielkim ociąganiem podniosła w końcu oczy uśmiechając się nieco nerwowo i sztucznie dostrzegła pełen wyższości i zarazem niewypowiedzianego triumfu wzrok swojej odwiecznej, choć ukrytej rywalki.

I wtedy już wiedziała, że dzisiaj to ona będzie tą przegraną.

Nic już nie mogło tego zmienić...

  


Aut: Witam na mojej drugiej jednopartówce! 
Tym razem dostałam zamówienie na parodię. Było mi bardzo miło i bardzo sympatyczne stworzyć coś podobnego.  
Lekkość pisania i całkowita swoboda w fabule - jak dla mnie, nowicjusza, niemal miód na serce po poprzednim wojowaniu z postacią Kisame (xd) 
Starałam się działać kanonicznie wobec czego akcję umiejscowiłam w krótkiej ramie czasowej, w której Sasuke faktycznie przebywał z rodziną w wiosce. 

Mam nadzieję, że się spodobało! 


Tymczasem, porzucając już wszelkie lekkie tematy, podążam ku paringowi DeidaraxObito. Połączenie kosmiczne, wymagające skupienia i raczej jako takiego kunsztu literackiego. 

Wobec czego idę go poszukać ;) 

POZDRAWIAM! 
Temira

12 komentarzy:

  1. To. Jest. ZŁOTO! :D
    Jestem dopiero przy kilku pierwszych akapitach, ale już mogę powiedzieć, że masz moją sprzedajną duszę w swoich złotych szponach :D Starałam się zachować kamienny wyraz twarzy, bo jadę akurat metrem, ale straciłam rezon przy Shinobigramie XDDDD Pomysłowość godna podziwu, nie powiem :D Też na pierwszy rzut oka od razu przyznam, że mega podoba mi się opis Sakury. Czuć jej punkt widzenia, priorytety, myśli, no po prostu cudo:D A i Sasuke oddany dosłownie idealnie! Tą "Śuką" też mnie kupiłaś XDD

    #familytime z #klanemUchicha... naprawdę, jak mnie to bierze XD Banan nie schodzi z twarzy. Właśnie czegoś takiego szukałam i już wiem, że ten shot będzie moim antydepresantem na ponure dni:D Silne i jedyne ramię, o słodki jeżu XDD Mistrzostwo komedii w najczystszej postaci:D Podoba mi się ten zachowany charakter Sasuke. Widać, że jest idealnym sobą - irytuje go wszystko co robi Sakura i chce mieć już święty spokój XD

    Naprawdę, jakbym miała wypisywać wszystko, co mi się w tej nocie podoba, to musiałabym skopiować 3/4 do komentarza. Ogień Konohy i Sayuri to strzał w dychę! ^^ Tak samo jak cała reszta. Ileż się można do cholery zachwycać?

    Bardzo miło mi przeczytać, że lekko pisało się tę parodię ^^ Czuć to mocno podczas czytania. Dialogi są lekkie, opisy idealnie obrazują sytuacje. No sama bawiłam się wyśmienicie podczas czytania! Liczę, że w przyszłości doczekam się więcej tego typu dzieł, dobry humor mam naładowany na cały najbliższy miesiąc!
    Buziaki, Narcise

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaaaardzo się cieszę! Bardzo!
      I właściwie cieszę się tym bardziej, że to własnie Ty - zamawiająca i zarazem autorka tego pomysłu odniosłaś się do całej notki tak optymistycznie!
      Internet i jego ciemne strony są tak rozległe, że śmiało możnaby o tym pisać i pisać!
      Fajnie czułam się, mogąc choć trochę wrzucić tutaj współczesnego świata :) :)

      Aż brak mi słów serio.
      A to nieczęsto się zdarza! ;)

      Pozdrawiam!
      Temira ♥

      Usuń
  2. Ożeszjapierdziu. Znają mnie już w Konoha, pora spierdalać!
    A nie toleruję cię Uchiha, boś buc xD

    Kocham ostatnio popularny motyw al'a "maDka". Idealnie pasował do historii. Jak dobrze, że nie mam do czynienia z takim sortem, nadal w niektóre historię trudno mi uwierzyć. Poza swoim życiem realnym (gdzie kobitki są super) znam na blogsferze jedną cudną mamuśkę tutaj, w której odnajduję bratnią duszę KakaSaku~ [chociaż coś mi mówi, że i tak jest młodsza ode mnie, tej bezdzietnej lambadziary ;>]

    Ja miałam trochę więcej szczęścia niż Narcsie i mogłam czytać w zaciszu domku, więc niepokojący wyraz tzw. banan na gębie mógł cały czas rozkwitać na mojej twarzy. Pierwszy raz parsknęłam przy scenie, kiedy Sakura chwyciła brudną Sarade pod pachę i czmychnęła czym prędzej szukając jej nowego outfitu. Naprawdę majstersztyk parodii w każdym calu. Np te teksty:
    "długimi minutami pełnej udręczenia ciszy honorował [Sasuke] wytrwałość swojej kobiety" — to takie piękne. Kocham te zestawienie naszych światów.
    "Czuła, jak kunai otwiera się jej w kieszeni." — niby takie małe coś, smaczek, a strasznie mi się spodobało, że nie zapomniałaś o takich drobiazgach.
    " Połowa naszego fandomu wie, że większość lajków które masz na swojej stronie jest kupiona od jakiś arabów." — ach te araby, sprzedają lajki za kozy :<
    "- Zazdrościsz mi, bo to Twoje cycki musi sztucznie powiększać każda autorka fanfickowych blogów żeby nieszczęsny Sasuke miał się czymś zachwycać i za co złapać!" — O przepraszam, ja sobie wypraszam! U mnie Itachi ma co złapać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    "Loreal Yamanaka" — coooo xDDDD

    Zestawienie naszych światów wyszło cudnie! To nie było nawet trochę na siłę, czy na pokaz, a wyszło tak cholernie naturalnie. Widać w tych tekstach, ze miałaś radochę je pisząc. A umieszczenie tam nas, to po protu złoto xDD
    A tak notabene, to mam teorie odnośnie weny. Po prostu potrzebujesz odskoczni od historii, która już cię nie zajmuję, znam to (piszę obecnie trzy blogi, a na "Napraw mnie sensei!" nie mam żadnego pomysłu poza paroma wyłuzdanymi scenkami xD).

    Okay... Mam te moc, mam te moc. Rozpalę to co się tli. [Ogólnie ja, siedząca w Iron maiden etc., normalnie kocham tę piosenkę xD] Czuję przypływ weny, żeby coś zacząć pisać na Ogień Konohy.

    Kochana, to było boskie. Buziaki!

    [p.s. wysłałam Ci maila jbc ;3]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całej tej masy pozytywnych rzeczy, najbardziej ucieszyłam się z "Czuje przypływ weny, żeby coś pisać na Ogień Konohy" XD
      Także to już chyba znak, że należy wreszcie coś tam wrzucić!
      Nie każ Nam skomleć o kilka krótkich zdań! :<

      Generalnie, to ja się naturalnie cieszę razy trzy tysiące kiedy pochwały spływają od Twojej osoby xD Nie wiem, może mam jakiś syndrom mentora XD
      Parodia to super sprawa. Polubiłam je od pierwszego napisanego zdania.
      Tyle się ostatnio dzieje w internecie, że można o tym pisać i pisać i pisać... Ciemna strona jest przecież bardzo rozległa ;)

      Nie wiem, kurde, napisałaś mi tyle rzeczy, że gubię się próbując na nie odpisać haha XD
      Wobec czego postąpię okrutnie i rąbnę ogólnikowo: DZIĘKUJE CI BAAAAAARDZOOOOOOOO! ♥♥♥♥

      Usuń
  3. O Boże... Nie mogę wytrzymać ze śmiechu. Boli mnie brzuch i się popłakałam. Ja na szczęście tak jak Sayuri jestem w domu i żadne babcie w autobusie nie musiały patrzeć na mnie z dezaprobatą.
    To. Jest. Cudowne.
    Dosłownie. Gdybym miała wypisać, który fragment był najlepszy musiałabym chyba wpisać całą partówkę, ale muszę napisać, że zaczęłam rżeć przy Saradzie śpiewającej o wrzucaniu liści pod koc. Czuję się pocieszona, iż nikt nie musiał mnie oglądać w tym stanie.
    Udało ci się ująć tutaj prawie wszystkie zarzuty, jakie mają wobec Hinaty i Sakury ich przeciwnicy. Jedyne o czym mogę jeszcze pomyśleć to fałszywe wyznanie miłości Sakury do Naruto oraz oskarżenie Hinaty o to, że Kishimoto zabił Nejiego po to, by ona i Naruto mogli się do siebie zbliżyć. Poza tym chyba wszystko jest na miejscu.
    I już wiem komu dam do napisania kolejnego one-shota. Piszesz takie świetne parodie i komedie, że jestem w stu procentach przekonana, że to, o co planuję poprosić wyjdzie genialnie. No ale to w przyszłości. :)
    Pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy bym nie pomyślała, że moja opowieść okaże się aż tak zabawna. Osobiście, kiedy czytałam ją dwa czy trzydzieści razy (xD) wydała mi się po prostu - bardzo lekka.
      Miło się ją pisało i z pewnością, równie chętnie będę tworzyć podobne opowieści :) :) Także śmiało zapraszam, godzę się na wszystko! :P

      Powiem szczerze, ze trochę tych zarzutów szukałam! Kompletnie nie byłam w temacie haha. Na szczęście internety przyszły z pomocą.

      Dziękuję za super komentarz! Moje serduszko się raduje ♥
      Pozdrawiam!
      Temira

      Usuń
  4. To było naprawdę zabawne. Skusiłam się na to z winy tego, że to parodia. Zwłaszcza, że jestem totalną przeciwniczka ruszania czegokolwiek z Sakurą. Wydał mi się jednak ciekawy tytuł, bo shinobi game. Sakurą i Hinata obsmarowujące się w Internecie, to śmieszny motyw. Wygrało jednak szukanie kurzu i totalny brak kontroli ze Strony Sasuke i Naruto nad dziećmi xD Jako parodia, to było bardzo fajne. 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mi miło czytać takie rzeczy, szczególnie ze strony wszelkich antySakurowych czytelników! :) :)
      Gdybym jeszcze kiedyś w przyszłości miała napisać coś, obsmarowującego tą różową postać - to jak najbardziej, śmiało zapraszam :>

      Pozdrawiam!
      Temira ♥

      Usuń
    2. No cóż, jestem z tej yaoicowej barykady, więc może jak kiedyś coś podlącego Sakurkę znowu zauważę, to się pojawię. Taki człowiek widmo ze mnie, pojawiam się i znikam xD Zresztą od małego, gdy na Yetixie oglądałam, to nigdy jej nie trawiłam xD

      Usuń
  5. Leżę i kwiczę... To jest po prostu hit! Kocham takie parodie, a ta jest wyjątkowo dobra! Świadomość Hinaty i Sakury, że występują w mandze/anime, kłótnia no i to bezbłędne udawanie, że wszystko jest idealnie gdy tylko na horyzoncie pojawia się dzieciak lub mężuś. Wyrzynarka do gałęzi i garaż mnie sponiewierały, a wprowadzenie do fabuły Sayuri i Ciebie - mistrz. Liście zmiotły mnie z nóg, a na "mam tę moc" wersja "liście" parsknęłam śmiechem! Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Temiro !
    Miło mi cię poznać, bo chyba jeszcze nigdy nie czytałam nic twojego. Ten one-shot przeczytałam, bo chciałam zobaczyć, czy w ogóle podejdzie mi twój styl pisania. I jestem zako cha na
    Sam pomysł był super i bardzo się cieszę, że ktoś wpadł na ten pomysł, bo rzeczywiście w fandomie to zazwyczaj o nie są kłótnie. Cóż, mam swoje zdanie na ten temat, ale je pozostawię może na inną okazję :D
    Ja sobie tak mniej więcej Sakurę wyobrażałam jaką matkę i żonę. Niekoniecznie uznającą się za najlepszą, jak tutaj było, jednak nieco wybuchową, przeklinającą i kochającą. Bo cóż z tego, że ona i Hinata się pokłóciły o pierdoły (ich dzieci i tak będą od nich silniejsze lol ) jeśli na sam koniec dochodzi do tego, że rozkoszują się widokiem swoich dzieci.
    Dostrzegam to raczej jako rywalizację czysto przyjacielską, chociaż wiele słów było dość ostrych XD
    A jeśli chodzi o humor, to zazdroszczę Ci, bo jak ja chcę napisać coś śmiesznego, to śmieję się z tego tylko ja. Takie życie, nie umiem w to.
    Samo dodanie Ciebie i Sayuri było genialne. Serio, jestem pod wrażeniem.

    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na więcej i poznać bardziej twoją twórczość !
    Do napisania, pozdrawiam i ślę uściski♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Skisłam conajmniej 10 razy czytając ten tekst :DD
    Serio, złoto :D Nie ma to jak z rana od razu mieć dobry humor :D
    Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz podobną parodię <3

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!