Poważny wzrok zdradzał surowość charakteru i ukryte zamiary. Czy raczej… Idiotyczny sposób bycia nie znajdował odzwierciedlenia w oczach?
Kolejny durny żart.
Jego wygłupy przyprawiają Cię o mdłości.
Pragniesz, by wreszcie się zamknął.
Tani komizm przelewa się przez dni, jak woda przez palce.
Mielisz w ustach kolejne przekleństwo. Zaciskasz zęby, słysząc niski ton i nerwowy śmiech.
Bomba już czeka, gotowa na wygenerowanie.
Powstrzymujesz pokusę.
Nie ulegniesz grzechowi.
Nieraz łapałeś się na tym, że fantazję o wysadzeniu Tobiego w powietrze sprowadzają na Twoje usta uśmiech.
Jednocześnie, kajałeś się okrutnie.
Niszczyć coś tak pięknego jak eksplozja tworem tak nieestetycznym jak Twój partner.
A jednak bywały momenty zawieszenia.
Poddawałeś w wątpliwość każde Jego słowo.
Każdy czyn.
Momenty, podczas których bardziej niż byś chciał, dopatrywałeś się w jego zachowaniu braku autentyczności.
Aktorstwa.
W świecie, w którym żyliście uznawało się to, o zgrozo, za formę sztuki - coś, co w jakimś stopniu staje się godnym uznania.
Wściekałeś się myśląc, że osoba pozbawiona wszelkich granic moralnych może stać się częścią tego, co uważałeś za święte - po prostu będąc idiotą.
O sztuce przecież powiedzieć mogłeś wiele.
Nazywanie nią postaci Tobiego, było niczym bezeceństwo.
Okrutne wzgardzenie wszelkim wyczuciem i smakiem.
Ubóstwiałeś ulotność. Wychwalałeś jej nieuchwytność.
Właśnie dlatego w pewnym momencie zacząłeś dostrzegać to, co niewidoczne było na pierwszy rzut oka.
Kiedy zwracałeś się w jego stronę, krzycząc ze złości i piętnując jego głupotę.
Dostrzegałeś mroczną stronę jego spojrzenia.
Wbrew sobie, na przekór swojej opinii i na pohybel własnym domysłom...
Zastanawiałeś się, co naprawdę kryło się pod tą maską.
I czasami, gdy w Jego oku nie widziałeś tych błazeńskich iskier….
Wątpiłeś.
Z którego z Was drwił?
Zastanawiałeś się po wielokroć…
Kim Tobi jest naprawdę?
I dlaczego nie wierzysz w żadne jego słowo?
Poważny wzrok zdradzał surowość charakteru i ukryte zamiary.
Czy raczej…
Idiotyczny sposób bycia nie znajdował odzwierciedlenia w oczach?
Szelest płaszcza zwrócił Twoją uwagę.
Nie udawałeś, że śpisz. To byłoby bezcelowe. Mimo bardzo późnej pory wpatrywałeś się w dogasające ognisko.
To Sasori nauczył cię pokory względem ognia.
Tobi milczał, kiedy dosiadał się obok Ciebie.
Spojrzałeś ku niemu zaledwie kątem oka. Nic Ci po tym. Gruba warstwa maski oddzielała jego postać od całej reszty świata.
— Późno wróciłeś — rzekłeś.
Zauważyłeś, że nocami bywał spokojniejszy.
— Wybacz, senpai. Zgubiłem się na ścieżce życia.
— Gdzie byłeś?
Uznałeś, że zapytasz bezpośrednio. Zaryzykowałeś.
— Tobi spacerował. — Sięgnął po drewno i dorzucił go do paleniska. Żar wzbił się w powietrze. — Las jest magiczny o tej porze roku. Powinieneś kiedyś spróbować, senpai!
Znów ten ton. Skrzywiłeś się na dźwięk jego brzmienia. Idiotyczny. Próżny. Durny.
Nie skomentowałeś, że jest środek nocy i że nie w głowie były Ci artystyczne kompozycje.
Położyłeś podbródek na podciągniętych kolanach, wpatrując się w iskrzące płomienie.
— Ah tak. Z pewnością kiedyś…
Wiedziałeś, że Tobi czasami się zapominał. Przestawał być tym, kim nie jest. Krótka chwila, w trakcie której przeskakiwał z jednej strony, na drugą.
Wiedziałeś też, że skłamał.
Gliniane pająki które wysłałeś wraz z nim w tą podróż, za sprawą jednej chwili znalazły się poza Twoim zasięgiem.
Spacer nigdy nie jest spacerem, gdy używa się do niego technik teleportujących. Nie miałeś pojęcia, że twój partner potrafi tak szybko przenosić się na duże odległości. Właściwie niewiele o nim wiedziałeś.
Tobi spojrzał ku Tobie, lekko przekrzywiając głowę. Twoje zachowanie zwróciło jego uwagę.
Był spokojny. Nie obawiał się zdemaskowania. Nie z twojej strony.
To wzbudziło twoją złość. Palącą zawiść bycia niedocenionym.
— Coś nie tak, Deidara-san?
Idź do diabła.
— Dlaczego dołączyłeś do organizacji?
Gniew przysłonił ci zdrowy rozsądek. Całkiem odrzuciłeś pozory.
— Dlaczego pytasz, Senpai? Nigdy się tym nie interesowałeś.
— Po prostu opowiedz.
— Uznałem, że będzie to całkiem ciekawe! No wiesz, to całe życie na wygnaniu, walki, łapanie ogoniastych demonów.
Jego odpowiedź zbiła cię z tropu.
Spojrzałeś na niego, jak na wariata którym poniekąd był - przynajmniej w Twoich oczach.
— Boys just want to have fuuun — zanucił, bujając się na boki.
— Ty chyba sobie żartujesz.
— Jestem śmiertelnie poważny. No, a teraz czas spać! Tobi mówi dobranoc!
Uświadomiłeś sobie, że to tylko dalsza część Jego gry gdy teatralnym gestem przewalił się do tyłu na plecy i od razu zaczął chrapać.
Zgarnąłeś w dłoń średniej wielkości kamień i bez zastanowienia cisnąłeś nim w owalny, pomarańczowy punkt na trawie.
Nie usłyszałeś żadnego odgłosu uderzenia.
Obiekt przeleciał przez niego niczym przez powietrze, lądując na ziemi. Westchnąłeś, dając za wygraną. Odwróciłeś się w drugą stronę.
Tymczasem krwiste ślepie spoglądało na Ciebie, przebijając się przez mrok nocy.
Opanowane, mrożące krew w żyłach, lodowate. Wertowało Twoją postać gdy, niczego nieświadomy, układałeś się do snu.
Ziarno niepewności zostało zasiane.
Wiedzieliście to oboje.
Gdy obudziłeś się następnego dnia, Tobiego nie było.
Potrzebowałeś chwili, by zorientować się gdzie się znajduje. Twoje gliniane twory wciąż znajdowały schronienie w połatach jego odzienia.
Uformowałeś znaki. Były one jednymi z Twoich ulubionych.
— Katsu.
Przemyślałeś to. Poświęciłeś temu pełną sekundę.
Wtedy teren na dalekim horyzoncie rozświetliła wyczekiwana eksplozja. Dopiero po chwili dotarł do Ciebie odgłos jej detonacji.
Najpiękniejsza z melodii.
Włosy zjeżyły ci się na rękach. Patrzyłeś z zachwytem jak ognista chmura wznosi się wysoko w powietrze, niczym lecący ku nieboskłonom felix.
Zbyt zafascynowany by myśleć o niehonorowym zagraniu, wraz z rozpoczęciem dnia — odsłoniłeś wszystkie swoje karty.
Uznałeś to za prawidłową kolej rzeczy.
Nie musiałeś, na szczęście, wyczekiwać długo na reakcję.
Sasori zawsze dużą wagę przykładał do punktualności. Nienawidził czekać.
To jednak, co się wydarzyło, całkiem wykraczało poza granicę twoich domysłów.
Tobi, z płaszczem połowicznie pochłoniętym przez ogień zmaterializował się przy tobie w ułamku sekundy. Nie widziałeś jego twarzy, wciąż zasłaniała ją maska.
Oszołomienie pomieszane z gniewem pałało jednak od jego postaci. Wyjątkowo i zgodnie z twoimi przewidywaniami, wcale nie było mu do śmiechu. Mężczyzna roztaczał wokół siebie mroczną aurę. Po nim, pojawił się ktoś jeszcze.
Rozpoczął się akt sztuki, którego nie wyreżyserowałeś.
Rozkwit improwizacji.
— Ty wyrywny głupcze! - Nie mogłeś uwierzyć w to, co widzisz - Niemal zniszczyłeś jedno z moich ciał!
Pierwszy raz widziałeś Paina na żywo, bez otaczającej go poświaty hologramu. Równocześnie po raz pierwszy widziałeś go tak ogarniętego złością.
Twarz pozostawała nieruchoma mimo to głos przyprawiał o zimne dreszcze. Serce zakołatało ci w piersi.
Zamierzałeś spopielić tylko kłamstwa. To, co postanowiłeś unicestwić swoją sztuką eksplozji nieodwracalnie pochłonęło jednak jednostkę której w ogóle nie powinno tam być.
To zrodziło wiele pytań.
Widząc lodowate spojrzenia dwójki mężczyzn nie miałeś pewności, czy dotrwasz żywy do poznania odpowiedzi.
— Musiałem się upewnić. — Powiedziałeś, przerywając ciszę. Tak jak zamierzałeś, wcale nie zabrzmiało to niczym usprawiedliwienie. Nie czułeś zresztą żadnej skruchy.
Byłeś dumny z ogromu zasianych zniszczeń, tak jak ojciec dumny jest z osiągnięć swoich dzieci.
— Jesteś skończonym kretynem. — Miałeś wrażenie, że Pain nie podzielał twoich wzruszeń. Wyciągnął rękę, rozpostartą dłoń kierując w twoją stronę. — Potężny z siebie sprzymierzeniec, ale brak ci rozwagi. Tym razem posunąłeś się za daleko. Dlatego musisz zginąć.
— Nie. — Tobi wkroczył pomiędzy waszą dwójkę, po czym zmierzył cię osądzającym spojrzeniem. — On jeszcze się na coś przyda. Jak mówiłeś, jest naprawdę silny.
Rudowłosy ani drgnął.
— Oraz nieobliczalny i bezmyślny. Zaprzepaści wszystko.
— Dopilnuję, by tak się nie stało. — Zupełnie nie poznawałeś tonu ani zachowania Tobiego. Nie był tym shinobim, który towarzyszył Ci podczas niekończących się wędrówek. — Szczeniak i tak prędzej czy później zginie w wyniku eksplozji. Do tego czasu niech nadal zasila szeregi Akatsuki.
Postawa twojego partnera zmuszała do refleksji. Stojąc za jego plecami dziwiłeś się, że tym co czułeś nie był strach, a potęgujący się respekt.
Mężczyzna roztaczał wokół siebie coś, z czym nie chciałbyś zadrzeć. Pain, choć niechętnie, opuścił w końcu dłoń.
— Niech i tak będzie. Ale jeszcze jeden błąd i…
— Sądzę, że możesz już wracać — wtrącił Tobi bez krzty ogłady. — Dopilnuję by reszta poszła po naszej myśli.
— Pamiętaj o czym rozmawialiśmy, zanim nam przerwano. — Lider rzucił w Twoją stronę krótkie spojrzenie. — To priorytetowa sprawa.
— Na to wygląda. Zajmiemy się tym od razu.
— Wy?
— My. Tak postanowiłem. Deidara nie będzie stwarzał żadnych problemów. — Pojawienie się twojego imienia w konwersacji wcale nie odebrałeś jako dobry omen. Druga sprawa, że nie była to kwestia poddana do publicznej weryfikacji. Tobi po prostu zarządził, nie pytając się nikogo o zgodę.
Ta nieprawidłowość uderzyła w ciebie, pozbawiając rezonu. Choć roztropnie miałeś zamiar nie odzywać się ani słowem, nie wytrzymałeś.
— O co tutaj chodzi?
Pain odwrócił się więcej na Ciebie nie patrząc i po prostu zniknął. Zostaliście sami.
—Dlaczego musisz być tak wyrywny, chłopcze? — Miałeś wrażenie, że w jakimś stopniu Tobi nie traktuje Cię poważnie. Zmrużyłeś powieki, patrząc na jego skryte oblicze ze złością. — Wybrałem cię na mojego partnera, sądząc, że jesteś zbyt pobudliwy by czegokolwiek się domyślić. Tymczasem odkryłeś mój drobny sekret. Winszuję.
Odsunąłeś się o krok, niepewny jest realnych intencji.
— Kim jesteś ?
— Interesuje cię moje prawdziwe imię? — Przenikliwość z jaką się wyrażał nakazywała zachować czujność.
— Chcę wiedzieć o tobie wszystko.
Nie miałeś już w kieszeni żadnego asa. Grałeś odważnie, paląc za sobą wszystkie mosty.
— Wszystko — zironizował, zadzierając głowę. — To bardzo niebezpieczne informacje, szczególnie w rękach kogoś tak… nieokiełznanego. Ale skoro już jesteśmy tu, gdzie jesteśmy zdradzę Ci to, czego tak bardzo pragniesz. W zamian jednak będziesz musiał udowodnić mi swoją lojalność.
W przeciągu jednej chwili Tobi przemienił się z niepewnej, tajemniczej persony w niebezpiecznego i bardzo wpływowego ninje. Poznawałeś go od zupełnie nowej strony.
Od strony przywódcy grupy, do której wstąpiłeś.
Byłeś zdeterminowany, by dowiedzieć się prawdy.
Czekałeś, wpatrzony w jego oblicze i zarazem przekonany, że ściągnie maskę pokazując swoją twarz.
— Pain nigdy nie był przywódcą Akatsuki. Brak mu na to… moralnego kręgosłupa — rozpoczął, postępując ku Tobie kilka kroków. — Ja zaś nie mam tyle pewności siebie by występować w roli osoby tak publicznej.
Żartował, choć jego ton daleki był od frywolnego. Zastanawiałeś się, czy będziesz w stanie się do tego przyzwyczaić.
— Plan Księżycowego Oka rozwija się pod moimi skrzydłami — mówił, a ty w milczeniu chłonąłeś każde jego słowo. — Pain i cała jego świta. To tylko pionki.
Chwycił za twoją dłoń i podniósł ją do góry. Odnalazł pierścień świadczący o przynależności do organizacji i zaczął z wolna obracać go na twoim palcu.
— Ty jesteś moim pionkiem. — Mówiąc to podniósł wzrok, patrząc wprost w twoje oczy. Obecność maski, w tym niemożność odczytania jego mimiki sprawiła, że wszystko, czego potrzebowałeś, musiałeś doszukać się w Jego spojrzeniu.
Do tej pory tylko Sasori potrafił wzbudzić w Tobie tak skrajne emocje. Twoje odczucia zawsze były dla niego niczym otwarta księga.
Byłeś oszołomiony, bo nie tego się spodziewałeś.
Nigdy nie skojarzyłeś postaci Tobiego z rangą Lidera. Miałeś go za oszusta, posądzałeś o rozrzucanie dookoła siebie fałszu i choć przeczuwałeś, że na pewno pewna część niego jest wyimaginowana to jednak… Czułeś się zagubiony.
A on świetnie odnajdywał się w Twojej niepewności.
Pewność siebie którą roztaczał miażdżyła twoje zmieszanie, czyniąc je powierzchownie nieistotnym. Uświadomiłeś sobie, że w jego obecności faktycznie wyczuwa się tą charyzmatyczność zawsze cechującą przywódców.
Jak mogłeś nie zauważyć tego wcześniej?
— Moje prawdziwe imię to Obito — wyznał.
Zdziwiło cię jego zwyczajność.
— A nazwisko? — dopytałeś.
— Równie pospolite.
Puścił Twoją dłoń i wyprostował się. Dotarło do ciebie, że w rzeczywistości góruje nad Tobą wzrostem, co niemożliwe było do dostrzeżenia gdy w kółko tylko robił z siebie błazna.
— A teraz przejdźmy do twojego zdania. — Odezwał się znienacka, wprawiając cię w lekkie zdezorientowanie.
Istotnie zdążyłeś zapomnieć o zawartym układzie.
— Co mam zrobić?
Byłeś pewny, że wykonaniem misji zasłużysz sobie na jego akceptację. Nie rozumiałeś tego, ale nagle zaczęło zależeć ci na jego uznaniu.
— Sasuke Uchiha psuje mi ostatnimi czasy bardzo dużo krwi. Odszukaj go wraz ze mną, po czym zabij.
Oh doprawdy..
Twoja twarz niemal rozświetliła się z radości.
Sasuke Uchiha.
Dziedzic nieskazitelnych, szkarłatnych oczu.
Nigdy nie mogłeś pogodzić się z tym, że coś tak zjawiskowego, przepełnionego mistycznym blaskiem na zawsze znajduje się w posiadaniu ludzi wypłukanych z wrażliwości na piękno.
Nie znałeś wielu członków klanu Uchiha, a jednak przekonany byłeś o ich ignorancji. Nie oddawali należnej czci temu, co było ich rodową świętością.
Ubóstwiałeś sharingana, jednocześnie nienawidząc wszelkich jego właściwości.
Pokonanie Sasuke to, co prawda, nie to samo co walka z Itachim Uchiha o której zawsze marzyłeś ale… Życie ninja nauczyło cię czerpać korzyści z każdego zrządzenia losu.
— Na podstawie zwycięstwa osądzisz, czy możesz mi zaufać? — Musiałeś o to zapytać. Pomysł brzmiał banalnie, nawet jak dla ciebie.
— Nigdy nikomu nie ufam, chłopcze. — Jego chłodny ton szybko ugasił twój zapał. — Jeśli tego dokonasz uznam jednakże, że jesteś wart mojego czasu. Zapoznam cię z tajnikami mojego planu tak, byś już nigdy nie musiał czuć się niczym narzędzie lub też… zwykła marionetka.
Miałeś wrażenie, że na jego twarzy zatańczył teraz lekki uśmiech.
— Kiedy wyruszamy? — Wyzbyty złudzeń, nie mogłeś opanować narastającej ekscytacji.
Obito skinął głową, zadowolony z twojego entuzjazmu.
— Natychmiast. Nie mamy czasu do stracenia.
Okay, okay! Czytałam to trzy raz i jestem baaaardzo zadowolona. Wiem, że temat relacji męsko-męskich może być trudny dla kogoś kto nie miał z tym styczności. Kurde, ja sama dopiero na tym blogu zaczęłam działaś coś z tematem yaoi/yuri, no ale wcześniej przynajmniej nieco poczytałam. Miałam łatwiej xd
OdpowiedzUsuńOto mała analiza xd Zawsze w tekstach poświęconych Deidarze urzekał mnie ten motyw artyzmu, który autorki wplątywały między słowa. Tu było podobnie. Mamy do czynienia z kanonicznym dla Deidary kultem eksplozji i ulotności chwili, ale też nowe świeże spojrzenie na inny rodzaj sztuki — grę aktorską. W m&a Deidara szydził z definicji sztuki podawanej przez Sasoriego, bo była opozycją do jego wyobrażenie, ale zawsze mi się wydawało, że to nie chodziło tylko o to. W mojej głowie Deidara szydziłby z każdego, kto miałby inne zdanie
Cała ta przemiana bohatera mnie urzekła. Z pana sytuacji (jak się Deidarze wydawało) przez niepewnego chłopca, kiedy pojawił się Pain i nowy Tobi, aż stał się podekscytowanym szczeniakiem, którego Obito wmanewrował w walkę z Sasuke.
"[...]już nigdy nie musiał czuć się niczym narzędzie lub też… zwykła marionetka." — Och to widać jak na dłoni, że Obito przeczuwa, co się stanie. Wie, że ten narwany chłopiec z Iwy nie będzie potrafił się zatrzymać, a mimo to daje mu mglistą nadzieję, równie okrutną, jak obietnica uratowania dla śmiertelnie rannego.
Twój Obito strasznie mi się spodobał. Od małych chwil zawieszenia, kiedy nadal gra Tobiego, ale jego prawdziwa natura mimowolnie się prześlizguję, do tego mrocznego Obito, który jest panem i władcą.
Miałam takie małe skojarzenia odnośnie SasoDei. Pomyślałam, że Dei przypomina sobie o Sasorim nie tylko porównując go z obecnym partnerem, ale też przez tęsknotę. I się okazała, że jednak jakieś nawiązanie miało być. Brawo ja ^^
Z całą pewnością był to tekst dla mnie! Uwielbiam czytać cudeńka stworzone przez Ciebie, bo wyłapuję w nich perełki wypełnione jakąś nieuchwytnością i głębia, drugim dnem, które czyta się po parę razy i wzdycha "jakie to, kurwa, dobre" <3
Z którego z Was drwił? — Deidara przeczuwa, że Tobi gra i niemal dławi się tym uczuciem, kiedy nie potrafi go rozgryźć.
To Sasori nauczył Cię pokory względem ognia. — No własnie! W akapicie o Sasorim właśnie o to mi chodziło. W tych słowach jest dużo więcej niż sama pamieć po towarzyszu broni. Czuć tu tęsknotę.
Wybacz Senpai. Zgubiłem się na ścieżce życia. — Śmiałam się jak głupia. Zawsze uwielbiałam to, że Kakashi zapożyczył te durne teksty od przyjaciela z dzieciństwa, który dzięki temu był stale obecny w jego życiu. Przyjemnie było przeczytać to "z ust" prawowitego autora :D
Był spokojny. Nie obawiał się zdemaskowania. Nie z Twojej strony. — Mimo tego głupiego zachowania, to Tobi/Obito był cały czas panem sytuacji, a Deidara jego zabawką.
- Boys just want to have fuuun - zanucił, bujając się na boki. — Najlepsze XD Mimo tego, że Obito jest takim mścicielem itp, to NAPRAWDĘ chciałam bym zobaczyć jego minę w kanonie na jakiś ten głupi tekst, który wypowiada. Co wtedy dzieje się w jego głowie xD
Moim zdaniem poradziłaś sobie bardzo dobrze :D Przypomniałaś mi moją miłość do Deidary, która z czasem pisania o innych bohaterach gdzieś się zagubiła. Cóż mogę powiedzieć, kocham szaleńców. Nie mogłam się doczekać tego one-shotu. Przez ostatnich parę dni codziennie sprawdzałam bloga xD Dziękuję bardzo ^^
Ach i jeszcze odnośnie tego cytatu:
Usuń"[...]już nigdy nie musiał czuć się niczym narzędzie lub też… zwykła marionetka."
Pokazałaś jaki z tego Tobiego skurwysyn. Bo jeśli rzeczywiście miały być jakieś nawiązania głębsze poza zwykłą relacje miedzy Sasorim i Deidarą, to w tej scenie Tobi specjalnie uderzył w czuły punkt. Lalkarz odszedł i zostawił Deidarę samego, a przez te wszystkie lata, kiedy blondyn gonił za nim rzeczywiście mógł się czuć jak marionetka w jego rękach. Miałam ważnie, że w ten sposób Tobi chce go jeszcze bardziej osłabić psychicznie, żeby Deidara był łatwiejszy do manipulacji.
Z całą pewnością oddałaś ten motyw władzy i ciemności, o który mi chodziło. Nawet jeśli to było ekhm grzeczne ;3 Więcej nie chciałam ^^
Zawsze jak dostaje coś spoza SasuSaku (a na razie dostaje tylko to XD) myślę sobie " Kurwa, ale to będzie chujowe XD". I przeważnie za każdym razem jak czytam potem to co napisałam pojawia się klasyczne " Kurwa, chujowe XD"
UsuńTymczasem
Tutaj odkryłam, że bardzo przyjemnie pisze się postać Deidary bo jest on tak plastyczny! Przemawia przez niego impulsywność i chaos! Można posilać się tyloma emocjami na raz. Radością, gniewem, smutkiem, znowu radością, później odrobinka złości, trochę żalu, kapka zawiści.
Wydaje mi się, że jest kilka postaci w kanonie które bardzo ciężko wyrwać poza standardową obojętność, tajemniczość i małomówność - jeśli nie chce się, oczywiście, zepsuć całokształtu postaci poprzez dodanie sztucznych lub w ogóle nie pasujących elementów charakteru...
Sasori na przykład wydaje mi się trudny. I wcale nie chodzi o ciało lalki, już z góry skazane na brak jakichkolwiek reakcji... choć nie... właściwie chodzi mi także i o to.
Gość jest na prawdę nie dość, że raczej skrytym typem to jeszcze w kanonie wystąpił zaledwie kilka razy - z czego uśmiercono go na początku Shippudena. Nie ma czym się pożytkować, trzeba bazować na swoich wyobrażeniach i nie każdy potrafi właściwie z niczego wyczarować całą magię postaci 😏👤 Dobrze, że zazwyczaj występuje on w parze właśnie z Deidarą! Można posilać się tym bardziej dynamicznym z bohaterów xd
W ogóle zeszłam z tematu xD Jak to się stało XD
Więc generalnie to ci chciałam, wiadomo, podziękować mega za to, że ci się podobało.
Nie jestem jakimś super mistrzem wstawek, tym bardziej mądre wypowiedzi raczej nie są moją specjalnością - wobec tego tym bardziej cieszę się, że jednak moje raczkujące Yaoi dziecko przypadło Ci do gustu 😎
No bo komu jak komu, moja droga, ale Tobie jako mojej blogowej przełożonej jakoś trzeba imponować! XD
Ps. Daj mi jeszcze trochę yaoiców, to będzie tak niegrzecznie że osobiście będziesz kasować każdy post, który dodam! 😈😈😈
Pozdrawiaaaaaam!
Temira ♥
Masz to jak w banku *-* Tylko może za jakiś czas, dam teraz innym dziewczyno możliwość zamówienie u Ciebie ;)
UsuńW pierwszej chwili jak zobaczyłam tę perspektywę, byłam święcie przekonana, że napisała to Sayuri (taaak, teraz chyba już do końca zycia będę identyfikować Sayuri z narracją drugoosobową, bo u niej zobaczyłam ją po raz pierwszy), ale wiedziałam, że to ty dostałas to zamówienie, więc w piereszej chwili miałam mindfucka. No ale spojrzałam na autorkę i się wyjaśniło. Co do tego jak ci wyszła ta perspektywa to powiem tylko, że nagle się poczułam, jakby faktycznie Tobi złapał mnie za rękę i zaczął mi obracać na palcu pierścionek. No brawo po prostu. Teraz jak czytam jakieś opowiadania, którego bohaterem jest reader to ciągle próbuję je porównywać do stylu Sayuri, ale tamte są lata świetlne za nią. Teraz też za tobą. Pierwszy raz napisałaś w narracji drugoosobowej i już jest mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńJak strasznie podobał mi się tutaj Tobi/Obito. Uwielbiam jego nagłe zmiany charakteru, to że wydaje się by miał w sobie dwie różne osoby. Przypomniałam sobie wydarzenie z anime kiedy Naruto i zgraja ruszyli po Sasuke, kiedy ten walczył z Itachim. Powstrzymał ich Tobi. Po mistrzowsku ich ograł, grając Tobiego, a potem nagle stał się Obito. U ciebie było identycznie. Świetnie pokazałaś jego zmianę.
Deidara też wyszedł ci bardzo kanoniczny. Gadanie o sztuce, gwałtowność, lekkomyślność i brawura. Taki idealny Deidara. Niechęć do Uchiha też się pojawiła (o ile dobrze pamiętam, jeśli nie to niech mnie ktoś poprawi, ale Deidara nie lubił Itachiego) i podekscytowanie walką.
Hmm... zastanawiam się nad tym cytatem: "Zapoznam Cię z tajnikami mojego planu tak, byś już nigdy nie musiał czuć się niczym narzędzie lub też… zwykła marionetka." Z pewnością Tobi nawiązał tutaj do Sasoriego, który był ważny dla Deidary. Ale też po chwili zaczęłam się zastanawiać, czy Tobi nie spodziewał się, że Deidara zginie w walce z Sasuke. Dla mnie to tak zabrzmiało.
Czyli ogólnie kolejne cudo i kolejny raz kapcie spadły mi z nóg. Umiesz ty chociaż źle pisać? xd
Ahahahahah. Witajcie moje dziwne pomysły! Mam dla ciebie kolejne zamówienie, Temiro. :D
Otóż głównymi bohaterrami mają być Sakura i Shisui. Akcja niech dzieje się w świecie mangi i anime. A opis jest taki: Sasuke śmieje się z koloru włosów Sakury. Dziewczynka nie ma zamiaru mu na to pozwolić i poprzysięga mu zemstę. Plan, który tworzy obróci do gory nogami całą wioskę. Bo kto w wiosce kiedykolwiek pomyślał o różowowłosym Uchiha? Cały klan zapłaci za znieważenie jej pięknych włosów. I tak się składa, że kiedy targa ze sobą zapas rózowej farby, z pomocą zgłasza się do niej bardzo rozbawiony Shisui. Chce wziąć udział w żarcie. Ale zaraz... on chyba o czymś zapomniał. Dopiero kiedy budzi się kolejnego dnia z włosami pomalowanymi na różowo, przypomina sobie, że on też jest Uchiha.
I nie widzę innego wyjścia, niż komedia. Mam nadzieję, że nieźle się ubawię. Xd
Pozdrawiam ciepło. :D
Kocham ten pomysł! Wyobraziłam sobie Itachiego i, mimowolnie, Madare (chociaż wiadomo, to nie jego czasy) w różowych włosach xD
UsuńTen moment z chwytem za rękę to był chyba najbardziej yaoicowy tekst który napisałam w życiu 😂😁 Jestem jak taka yaoicowa dziewica xD
UsuńI dlatego tym bardziej cieszę się, że Ci się podobało.
Deidara jak to Deidara - najbardziej obawiałam się, powiem ci szczerze, samej koncówki gdzie nagle stał się bardzo milczący. Chciałam jakoś ratować sytuację, ale każdy dialog, cokolwiek co tylko wpychałam mu w usta wydawało się tak pozbawione sensu.. Że finalnie zrezygnowałam z jego impulsywności na rzecz kilku ekstra zdań w wykonaniu Obito.
Tak.
Deidara nie lubił klanu Uchiha dlatego tutaj celowo zamaskowałam nazwisko Obito. Liczyłam, że doda to mu na tajemniczości a mi zaś pozwoli na gładkie wybrnięcie z sytuacji jakim jest Blondyn w zestawieniu z członkiem Klanu którego szczerze nie cierpił.
Nie miałam pomysłu jak mogłoby rozwinąć się to wyznanie, jeśli nie ich walką - a na to pozwolić nie mogłam, bo wtedy prawdę mówiąc ostro bym was wszystkich zanudziła. Momenty walk nie są w ogóle moją domeną.
Śmiało mogłabym wpleść w to więcej elementów Sasoriego - ale i to wydało mi się na ten czas zbyt nadgorliwe. Finalnie zostawiłam zaledwie kilka zdań.
A co do Twojego pomysłu... cóż....
.....
......
OMG TAK!
CZUJE TO XD
CZUJE TEN POMYSŁ. TO BĘDZIE DOBRE.
(OBY XD)
Swoją drogą niedługo zasłużysz na order głównego pomysłodawcy wszelkich parodiowych partówek xD
Zarzuć coś podobnego Sayuri a coś czuje, ze wyjdzie z tego mega miazga. (Też chcę się pośmiać, heelooooł 🤣🤣)
Pozdrawiam i dziękuje!
Temira ♥
Jak to było twoje pierwsze yaoi to jestem ciekawa jak będą wyglądać kolejne. W Naruto jest wiele par przyjaciół/rywali, którzy aż się proszą o napisanie o nich yaoi. Już wyobrażam sobie ciebie piszącą Hashirama&Madara. Przygotuj się, bo kiedyś to u ciebie zamówię. XD
UsuńCieszę się, że zarówno Sayuri jak i tobie podoba się mój pomysł. A z chęcią przyjmę taki order. Na ten moment mam w głowie jeszcze dwa zamówienia na parodie. Jeden jest o Sakurze, Kakashim i Tobim/Obito a drugi to Sakura vs Jonini z Konohy i już się zastanawiam, który pomysł dać Sayuri. :)
Słodki Jezu, jak ja nienawidzę postaci Deidary. To po prostu we mnie siedzi, nie potrafię się tego pozbyć. Widziałam tutaj jedną z komentujących, która nienawidzi Sakury (czytałam też tego uzasadnienie, całkowicie zrozumiałe) i ja tam mam z tym blondynem. Tylko, że moim zdaniem był po prostu durny. I tak jak tutaj podkreślił Pain - nieobliczalny i bezmyślny. I ta jego obsesja w stosunku do Uchiha, oh Boże.
OdpowiedzUsuńPoza tym, że Deidara jest głupi, to Tobi aka Obito jest super. I uwielbiałam go takiego manipulującego. I nienawidzę Naruto, że go zmienił, najgorsze co wydarzyło się w tym anime. Powspominałam troszkę przy twojej pracy, to bardzo miłe uczucie.
Co poza tym....fajnie, że zaznaczyłaś tutaj jak bardzo Sasori był ważny dla Deidary. Trochę sentymentalnie, miło, przyjemnie.
No cóż to w sumie śmieszne, bo przed chwilą byłam u ciebie i odpowiadałam na komentarz i stwierdziłam ooo wejdę sobie na zbawienie i akuku xDD oto jesteś XDDDdD
Szczerze mówiąc widziałam w zamówieniach Sakura/Tobirama i nie pamiętam która z was miała się tego podjąć, ale czekam na to z takim napięciem, bo osobiście strasznie mocno lubię to parkę XDDD
Pozdrawiam, czekam z utęsknieniem na więcej,
Eriko ❤️
Sakura/Tobirama przypadł mi w udziale i pojawi się niedługo. Myślę, że tak do tygodnia. Jeszcze się z tym zmagam ^^
UsuńStrasznie dziwną parkę lubisz, powiem ci szczerze! XD
OdpowiedzUsuńJa nigdy, ale to nigdy i kurde nigdy w życiu nie pomyślałam " O! Tobirama! A gdyby go tak sparować z Sakurą. Hmmm" XD Serio XD To chyba wykracza poza moje możliwości. XD
I tutaj dopowiem, że na szczęście boże dla mnie, bo po takim połączeniu chyba musiałabym ogłosić koniec swojej kariery pisarskiej, owy paring przypadł w spadku Sayuri XD
Powiem ci, że cała magia takich jednopartówek polega na tym, że masz możliwość wcielić się po trochę w każdego bohatera. Naprawdę.
Ja nigdy wcześniej nie podjęłabym się żadnego bloga w którym na przykład Kisame albo Obito byliby głównymi postaciami. Tutaj natomiast mam szansę na bycie każdym z nich, wedle uznania, na prawie moich warunkach i tylko na krótki, określony czas :D Zero zobowiązań.
Oczywiście, pojawiają się schody - na przykład gdy muszę pisać o kimś kogo nie czuję albo kogo po prostu nie lubię. Ale gdy traktuje się to jako swoiste wyzwanie.
Cóż.
Nie jest to takie straszne :D
Dzięki że byłaś i, że - mimo wszystko- co nie co o tym wybuchowym Deidarze jednak przeczytałaś :> Czyżby 7 stron bitej udręki? 🤣🤣
Ps. Tak? Byłaś u mnie? Serio ? xD JUŻ TAM LECEEEE!
Pozdrawiaaaaam!
Temira ♥
Mi też się bardzo podobało. Nawiązania do Sasoriego wcale nie były nachalne, robiły dobre tło, podkreślały niechęć do Tobiego ze strony Deidary. Świetnie wyszedł Ci ten moment przejścia, gdy widzi że Tobi to jednak nie taki wioskowy głupek i ma faktyczną władzę. Szczerze, myślałam, że po tym wybryku z wybuchem jednak w jakiś sposób Deidara zostanie ukarany, ale i tak ta fałszywa nadzieja, że w końcu przestanie być traktowany jak pionek też pod to może podchodzić. I zgadzam się z Eriko - manipulujący Tobi/Obito robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńCo do zamówień, będę bardzo typowa, nudna i powtarzalna ;P KakaSaku poproszę, jeśli się podejmiesz. Przyjmę wszystko co wymyślisz, jedynym wyjątkiem jest kwestia wieku - niech ona już będzie dorosła. Nie mogę przetrawić fanficków gdzie robią z Kakasza zboka, który nagle odczuwa wielką miłość forever and ever do dzieciaka...
Przyjmuję oczywiście!
UsuńNareszcie coś... romantycznego ♥♥
Dziękuję za opinię ♥♥
Pozdrawiam!
Temira.
Ja tu wrócę, bo shipy z Akatsuki.
OdpowiedzUsuńNo to jestem!
UsuńShocik był bardzo fajny. Przyrownanie "maski" Tobiego, który grał nierozgarnietego idiote do sztuki, to bardzo ciekawy zabieg. "Niszczyć coś tak pięknego jak eksplozja, tworem tak nieestetycznym jak twój partner" To zdanie mnie rozwaliło xD I wspomnienie Sasoriego❤ Też uważam, że jednak blondyn był z mistrzem marionetek najbardziej związany. W sumie dołączył tam jako dzieciak, więc na swój sposób był pewnie do Akasuny przywiązany. Fajnie to widać w wersji edo, gdy odchodzi, a blondyn się szarpie i w zasadzie nie chce, aby na swój sposob go zostawił. No, ale nie ważne. Narracja cóż, co kto lubi. Ja na przykład uważam ją zwykle za trochę niewygodną. Chociaż o dziwo czytało mi się to płynnie. Zwykle dla mnie to katorga, gdy ktoś tak pisze, bo w końcu albo sam przekreci narracje lub napisze coś tak, że człowiek się po prostu zgubi. Podsumowując bardzo fajny i ciekawy to był pomysł. Zwlaszcza rozwalilo mnie, jakim sposobem Deidara 'zdarł' tą maskę. No i Painek. Kocham tego rudego, choć miał tu mały udział. Ale się cieszę, że był. XD
Dobre kilka lat temu (piękne, gimnazjalne czasy) przechodziłam fazę fascynacji tematem yaoi, do czego niechlubnie się dziś przyznam >.<
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego tonu tego shota, ale całkiem ujął mnie sposób poprowadzenia tej relacji. :D A i humorek w dialogach oddaje odpowiednio charakter postaci i nadaje całości przyjemnego, lekkiego tonu. Lubię to i to bardzo. :D Podoba mi się też sposób narracji, zdecydowanie jest współcześnie zbyt rzadko używany. :) W mojej opinii stawiłaś czoło wyzwaniu śpiewająco. Już wiem do kogo zgłaszać zamówienia o takiej tematyce. ;D
Nie przepadam za Deidarą, ale w Twoim wykonaniu nie był aż tak irytujący ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czytało <3