5.08.2020

Ignorantka 2/2 [Sakura] dla Eriko

Więc, możesz zatrzymać mnie. Tutaj. W swojej kieszeni. Wyszeptała, przekazując mu swoje zdjęcie. Niewielkie, z łatwością mieściło się w dłoni.Trzymaj mnie zawsze blisko. Wtedy, nigdy nie będziesz już sam. Patrzenie na fotografie przynosiło pocieszenie gdy siedział pośród obcych lasów i nieznajomych kombinacji drzew, ogarnięty samotnością i pierwotną tęsknotą za domem. 

Więc, możesz zatrzymać mnie. Tutaj. W swojej kieszeni. 
Wyszeptała, przekazując mu swoje zdjęcie. Niewielkie, z łatwością mieściło się w dłoni.
Trzymaj mnie zawsze blisko. Wtedy, nigdy nie będziesz już sam. 
Patrzenie na fotografie przynosiło pocieszenie gdy siedział pośród obcych lasów i nieznajomych kombinacji drzew, ogarnięty samotnością i pierwotną tęsknotą za domem. 
Musiał odejść. Wioska, bez względu na naiwne zapewnienia Naruto, nie traktowała go jak sojusznika. Rany w które od lat dosypywał soli potrzebowały czasu by móc się wygoić. Nie potrafiłby żyć wśród znajomych murów, ze świadomością choroby, który je trawi.
Teraz, każdą chwilę spędzał sam, izolując świat od skutków swojej toksycznej obecności. Nigdy nie przynosiła ona niczego dobrego. Z tą myślą mijały kolejne dni. Później miesiące. 
Pewnej nocy doszło do nieoczekiwanej konfrontacji z obcymi shinobi. Tymi, którzy nie dołączyli do tworzonego Sojuszu. Tymi, którzy sprzeciwili się rozejmowi. Którzy nie brali udziału w głównych walkach i przede wszystkim, tymi, którzy niezbyt przepadali za Konohą.
Uchiha Sasuke, wraz z rozpoznawanym kekkei genkai, szybko został zdemaskowany. A wtedy, wraz z falą nienawiści, do której był przyzwyczajony, dotarło do niego coś jeszcze. 
Groźby. Groźby, z którymi nie wszyscy z osób, które cenił, byłyby w stanie sobie poradzić. I choć zabił każdego z ninja, którzy ośmielili się rzucić mu w twarz zapowiedź bolesnych tortur jego bliskich, obawy nie opuściły jego ducha. 
Miał wiele czasu, by uświadomić sobie jak bardzo odsłonił zbroję która go kryła, stając się podatnym na ciosy.
Pierwsza masakra wstrząsnęła całym jego światem. Druga — mogłaby zawalić go w posadach. Zasypać gruzem całą jego nędzną egzystencję. 
Sasuke musiał żył, by pokutować za własne grzechy. Martwy, nie czułby żalu. Nie uzyskał przebaczenia. 
Jeszcze tej samej nocy zjawił się przy jej oknie, równie odległy i tajemniczy, jak przed laty.
Jej spłoszona sylwetka, podciągająca do góry kołdrę była jasnym sygnałem, że nie spodziewała się najścia o tej porze. Zmysł ninja podpowiadał Sasuke, że zatraciła czujność, nawyk, który mu towarzyszył na równi z biciem serca. 
Obserwując, jak kuli się i trwoży, zastanowił się, czy nie jest już za późno. Czy nie nazbyt zwlekał, wystawiając ją na kolejną, długą próbę…
Roziskrzony wzrok Sakury, którym obdarzyła go na równi z rozpoznaniem sylwetki, rozwiał jego obawy. Jedyna kobieta na tym świecie, która ufała mu zawsze i bez względu na wszystko, poderwała się do okna. Zdrętwiałe wargi ułożyły się na kształt jego imienia. Od lat, wybrzmiewał on tą samą barwą. 
Nie słyszał jej głosu przez szkło, znał go jednak na pamięć. Nigdy nie zrobił nic, by zasłużyć sobie na jej oddanie. 
Otworzyła okno, wpuszczając go do środka. Zielone oczy patrzyły ze wzruszeniem, gdy stanął obok niej, ramię w ramię i nie odwrócił wzroku. 
— Sakura — powiedział, ilustrując kwitnący rumieniec na kobiecych policzkach. Skrępowana i zarazem poruszona zacisnęła wargi, kryjąc ich drżenie. — Musisz zrozumieć, że to dla ciebie najlepsze. 
Zaskoczona, rozchyliła usta chcąc coś powiedzieć, wydźwięk słów zastąpił jednak nieoczekiwanie głośny, urywany wdech. Zielone oczy patrzące na niego z oddaniem, przygasły. Poczucie szczęścia, zastąpiło niedowierzenie. 
Kolana ugięły się pod nią a ciało bezwładnie poleciało do przodu. Złapał ją, delikatnie okalając jej plecy ramieniem. 
— Przepraszam — dodał. 
Jednym ruchem wbił katanę jeszcze mocniej w jej pierś. Ostrze przesuwało się po tkankach, aż nie dotarł do krańca rękojeści. Krew wypłynęła z kobiecych ust, gdy usiłowała szeptać niezrozumiałe dla niego słowa. Zakaszlała, plamiąc jego ubranie. 
— S-Sasuke…
— Nie bój się. 
Gwałtownym ruchem wysunął broń z jej ciała. Krew trysnęła, plamiąc podłogę i ściany. W rozpaczliwym odruchu Sakura uniosła rękę i ścisnęła jego ramię. Jej źrenice rozszerzyły się, następnie stopniowo zmniejszały. Jej chuda dłoń opadła bezwładnie, gdy zabrakło jej sił. 
Mężczyzna spoglądał na jej krótkie i coraz płytsze tchnienia. Wargi, skąpane świeżą krwią drżały. Pochylił się, delikatnie muskając jej chłodne ust. Smakowała śmiercią.
— Dziękuję za wszystko — wyznał, patrząc, jak gaśnie. 
Ileż było paradoksu w ich ostatnim spotkaniu. Ile nostalgii i wspomnień ciągnęło za sobą te kilka słów. Sasuke nigdy nie był sentymentalny, ale teraz, czując jej powoli rozluźniające się ciało, pozwolił sobie na odrobinę rachunku sumienia. 
Przez te wszystkie lata, choć nie będąc fizycznie z Sakurą, udało mu się wyrządzić jej wiele krzywd. Darł na strzępy jej serce. Mącił w umyśle. Wystawiał ją na próby. Zwodził. I nigdy niczego nie obiecywał. Mimo to, zawsze mu wybaczała. Wiedział, że tym razem też tak będzie. Jej miłość miała być przecież wieczna. 
Śmierć łapczywie spiła duszę plamiącą jego katanę. Wytarł ostrze, nim przymocował je do swojego boku. 
Położył martwe ciało Sakury na podłodze. Twarz, choć nieruchoma, wykrzywiła się w wyrazie żalu. Ale… może mu się tylko zdawało. 
Niezauważony opuścił wioskę, kontynuując swoją pokutną podróż. Teraz, będzie musiała być dłuższa niż zakładał. Był gotów ponieść konsekwencję. Już dawno pojął, że na tym świecie pewne rzeczy nie  mogą obejść się bez kary.
Spojrzał na zdjęcie które mu podarowała i mimowolnie, uśmiechnął się lekko. 
Teraz, jesteś już bezpieczna. Schowam cię tutaj, w mojej kieszeni.
I wszystko będzie dobrze.



Proszę Eri ♥
Mam nadzieję, że spełniło to Twoje oczekiwania choć w połowie.
Ekhum... :)

6 komentarzy:

  1. Muszę skomentować odrazu bo jutro zapomnę, a teraz jestem świeżo po lekturce.
    TO JEST NAJLEPSZE SASUSAKU JAKIE CZYTAŁAM. Nienawidzę tej pary, ale ty tutaj idealnie oddałaś toksyczność tej pary; Sasuke wiedział, że Sakura mu wszystko wybaczy ( co też pięknie podsumowałaś w końcówce), nawet jeśli w grę wchodzi zabicie jej z własnych, egoistycznych powodów.
    Sasuke jest zepsuty, tak bardzo od środka. Z jednej strony jestem w stanie nieco zrozumieć jego zachowanie, a z drugiej: jest po prostu chory XD.
    Sama sekwencja z tą fotografia jest super, rozpoczęcie i zakończenie oparte właściwie na tych samych słowach to dla mnie coś pięknego.
    Nie sądziłam, że z mojego zamówienia : "Zabij Sakure, pokaz reakcje innych" napiszesz coś takiego XD Wiesz, myślałam ŻE TO BĘDZIE DACH XD Ale to jest o wiele lepsze, więc wybaczam i dam Ci spokój na jakiś czas. W tej kolejce nic u ciebie nie zamówiłam. I w poprzedniej też nie. WIĘC MOŻE W KOLEJNEJ, HMMM? XDDDDD
    Dzięki Ci Temirka za tą partoweczke, moje Erikowate serduszko się raduje ❤️
    Buzka

    OdpowiedzUsuń
  2. Noooo... Coś tak czułam, że on ma z tym coś wspólnego. Nie byłam do końca pewna jak, ale czułam. Jakby tak spojrzeć na ich relację z boku, z dystansu i obiektywnie to w sumie można i by się spodziewać takiego zakończenia ich historii. Wyszło mega prawdziwie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh łał. Tego się nie spodziewałam Oo
    Bardzo intrygujące zakończenie i wgl cała ciągłość historii... I mimo lubienia SasuSaku wcale nie uważam, że zawsze trzeba ich pokazywać w różowych barwach. Śmierć, zagłada i przemoc są równie dobrymi motywami na partówki z nimi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę spóźniona, ale jestem. Mogę oświadczyć uroczyście, że masz talent do uśmiercania Sakury, Temirko. Drżyj ze strachu, po Yeti pewnie jeszcze zgłosi się do ciebie po śmierć na dachu. Ona to uwielbia. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, skoro Temirka już mi uśmierciła Sakurę, to śmierć na dachu dostanie inna dziewuszka *uśmiecha się diabelsko*
      DRŻYJCIE!

      Usuń
  5. W sumie coś czułam, że stoi za tym Sasuke. Ty cholerny psychopato >:(
    Biedna Sakura, ucieszyła się z wizyty Uchihy, a tu śmierć z jego ręki :<

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!