23.08.2020

Koci Jinchuuriki cz.3 [Sakura]

        Historia pisana Waszymi pomysłami. Ja tylko użyczam swoje dłonie ♥
        Zapraszam wszystkich, którzy chcą dołożyć swoją cegiełkę :) 

Wszystko, co wiązało się z powrotem do domu Sakura wspominała jak przed gęstą, bardzo odległą mgłę.

W pierwszej chwili poinformowano ją, że rada wioski zgodziła się na to, na co dziewczyna nalegała już od dawna- a właściwie od zawsze. Kunoichi nareszcie, po tylu latach tułaczki na obcym lądzie mogła wrócić do Konohy. W następnej za to Darui z Cee mocno otaczali ją ramionami trzymając w miejscu i tłumacząc cierpliwie, że nie może zrobić tego natychmiast. Że musi się spakować i po za tym wypadałoby się pożegnać.

Zła i nadąsana, Haruno niechętnie zgodziła się na ich paskudne warunki.

Najpierw wymienili z B pełne ulgi spojrzenia, później uścisnęli sobie dłonie z A a potem… potem stała już przed bramą Ukrytego Liścia. Jej uskrzydlony duch lawirował po niebie; usta śmiały się, oczy lśniły.

Wszystko było takie, jak zapamiętała. Poruszona do granic starła łzy wzruszenia.

W akompaniamencie szumu liści i śpiewu ptaków wreszcie wróciła do domu.

Przeszła przez bramę i maszerowała jeszcze długo nie mogąc nasycić oczy widokiem kolorowych straganów. Powietrze pachniało życiem i melancholią. Czerpała z niego pełną piersią.

I wtedy dobiegł ją znajomy głos. Zamarła. 

— Sakura-chan?

Widząc ją, stojącą jak gdyby nigdy nic na środku alei, Naruto nie mógł uwierzyć własnym oczom. 

Wyglądała tak…. świeżo. I była taka piękna. 

Jeszcze piękniejsza od czasu, w którym widział ją ostatni raz.

Zaskoczony dwa razy uszczypnął się w ramię. Teraz, tak niespodziewanie jego przyjaciółka pojawia się w wiosce. Uzumaki nie spodziewał się, gdy tylko kilka miesięcy temu wrócił do wioski z paroletniego treningu, nie zobaczyć jej u bram czekającej i roześmianej jak przed laty.

 Ale tak właśnie się stało. Właściwie, nie zobaczył jej też nigdzie indziej. Tsunade zbyła go wyjaśnieniem, że Sakura wykonuje ważną misję polityczną. 

— Naruto?!

Tysiąc iskier w jej oczach uświadomiło mu, że wypatrywała go wśród tłumu. Z ledwością zdążył wyciągnąć w jej stronę ramiona; rozpędzona kobieta wpadła na niego, niemal zwalając z nóg. Zaśmiał się głośno, czując, jak mocno jej ręce obejmują jego kark. Schowała twarz w zagłębieniu jego ramienia i mógłby przysiąc, że zamruczała głośno. 

A później zdarzyło się coś nieoczekiwanego.

Impuls elektryczny przetoczył się przez ich sylwetki w jednej chwili gwałtownie ich od siebie odsuwając. Poczucie zagrożenia pulsujące z tyłu głowy mieszało się z uczuciem ekscytacji.

Sakura uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, co to oznacza.

~ Cóż za spotkanie — głęboki, melodyjny ton poniósł się echem wśród pustej przestrzeni.

W jednej chwili znajdowali się w samym centrum wioski, w następnej brodzili po kostki w ciemnej, mętnej wodzie. Dookoła było ponuro i chłodno. Betonowe ściany piętrzyły się wokół.

Sakura odkryła za sobą znajomą obecność sporych niebieskich łap. Bystre oczy Matatabi patrzyły na coś ukrytego w ciemności, tuż przed nimi.

~ Nie przypominam sobie, bym oczekiwał gości. - Ton który rozbrzmiał, daleki był od przyjaznego. Automatycznie włosy na rękach dziewczyny podniosły się. W powietrzu wisiał zapach niebezpieczeństwa i zagrożenia.

Sakura w ciemności wytężyła wzrok. I wtedy go zobaczyła.

Wielka, ogromna postać rysowała się zza grubych krat wzmocnionych pieczęcią. W mroku jaśniała para krwistoczerwonych ślepi. Patrzyły z góry, pogardliwie i oceniająco.

~ Uroczy, jak zwykle. Areszt domowy Ci nie służy — Ogon Matatabi ze świstem przeciął powietrze, co zdradzało jej zaintrygowanie. Sakura nie pojmowała rozumem, dlaczego dwuogoniasta pozwala sobie teraz na drobne uszczypliwości.

~ A Tobie podoba się czułe drapanie za uszkiem? — Zęby bestii błysnęły w kpiącym uśmiechu — Kupili Ci drapak i obróżkę z dzwoneczkiem?

 ~ Wszystko jest lepsze od kojca, w którym siedzisz. Masz tu trochę wilgotno.

Kocica ze wstrętem podniosła jedną z łap. Kapała z niej woda. 

Gdzieś w tym chaosie Sakura zdała sobie sprawę, że Naruto też tam jest. Stoi w bezpiecznej odległości od krat i patrzy się na jej chowańca z niemądrze otworzonymi ustami. Był tak oszołomiony, że nawet głos Sakury nie wyrwał go z transu.

— Robi wrażenie, co nie?

Odpowiedziała jej głęboka cisza. Nawet bestie skończyły wzajemnie okładać się mięsem, teraz patrząc z uwagą i odrobinę, z trwogą. Naruto wyglądał, jakby miał paść trupem w odmęty brudnej wody. 

— Naruto-kun? — Upewniła się Sakura, podchodząc do chłopaka o krok bliżej. Wtedy nieoczekiwanie Kyuubi zerwał się z miejsca. To było nieprawdopodobne ale nagle stał się jeszcze większy niż przed momentem.

~ Ani waż się zbliżyć do dzieciaka! Bo zabiję! — Zawarczał wściekle, wobec czego Haruno z automatu cofnęła się do tyłu. Wtedy potężny cień jej kocicy wyrósł nad nią niczym lodowa góra.

~ Jeszcze jedna groźba w jej stronę, a żywcem powyrywam Ci wszystkie ogony. Jeden po drugim!

Czegoś takiego Sakura jeszcze w swoim życiu nie widziała. A zważywszy na reakcję Naruto, on z pewnością także nie.

Teraz to chłopak cofnął się pod naporem głośnego syku Matatabi.

Potężny łeb lisiego demona zbliżył się do krat. Ogromne zęby szczerzyły się w paskudnym uśmiechu.

— Dość tego! — Naruto w końcu dobył głosu. Wysunął się do przodu i wyciągnął w powietrze obie dłonie, jakby miało to powstrzymać demony od rzucenia się sobie do gardeł.

Różowowłosa obserwowała go z podziwem. Ona z pewnością nie staneła by tak pewnie przed nieuzbrojonym w kraty Kyuubim.

— Już teraz rozumiem, co się stało — dodał. — A, ponieważ straciłem Sakurę-chan już raz, nie pozwolę, by tym razem wasza wrogość zaprzepaściła moją szansę na naszą przyjaźń!

~ Chcesz się z nimi przyjaźnić?! ~ Lis nie krył obrzydzenia

~ Piżama party, u mnie, jutro o ósmej. Zapraszam. I postaraj się nie spóźnić. ~ Ironiczny komentarz Matatabi wywołał serię warknięć z gardła drugiej bestii. Oraz gniewnie spojrzenie Sakury, która gwałtownie spojrzała w górę i w klarownym zamiarze zmarszczyła brwi.

— Chcą się pogodzić, nie widzisz? — syknęła zła  

~ Mnie w to nie mieszaj ~ Kyuubi zdawał się wytrącony z równowagi do tego stopnia, że wszystkie ogony za nim mieszały się ze sobą wirując w powietrzu. Sakura nie musiała się domyślać; wiedziała, że Naruto nie ma nad nim żadnej kontroli. 

— Do cholery! — W obecnej sytuacji brakowało tylko krzyków Uzumakiego: nie trzeba było na nie długo czekać. 

Nagle świat zawirował a Oni znów znaleźli się na ulicy, stojąc wśród odmętów własnych, roztrzaskanych myśli. Sakura spojrzała na Naruto — zerknął ku niej i po chwili… oboje wybuchnęli głośnym śmiechem.

— Czy oni właśnie wyrzucili nas na zbity pysk? — zażartował chłopak, beztrosko drapiąc się w tył głowy. Gest ten był Sakurze tak znajomy i bliski, że zupełnie nad tym nie panując, rozpłakała się żarliwie. Uzumaki wytrzeszczył oczy; uśmiech zamarł na jego pobladłej twarzy. — Sakura-chan, ale to nie jest powód by płakać!

— Przymknij się, głupku! — wychlipała, wyciągając ku niemu obie ręce. W tym wydaniu, zapłakana i zgarbiona w ogóle nie przypominała zadziornego jinchuurikiego którym była jeszcze kilka godzin temu, gdy wytrwale kłóciła się z Raikage o to, że w podróż do Konohy wybierze się sama, bez pajaców które tylko szarpały by jej nerwy i spowalniały wędrówkę. Nie — powiedział A. Tak — odpowiadała Sakura.

I tak aż do momentu, w którym niemal doszło do rękoczynów i tylko B powstrzymał dwóch potencjalnych kandydatów do pochówku przed rychłym mordobiciem. Koniec końców Sakura udała się do wioski z obstawą - którą i tak zgubiła świeżo po rozpoczęciu podróży. 

Naruto ponownie wziął ją w ramiona. Lecz teraz nic, łącznie z niebem spadającym mu na głowę nie było w stanie oderwać go od Sakury, tak ciepłej i miękkiej. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno, pociągając nosem. 

Pachniał tak znajomo. Niczym dawne, piękne czasy.

— Przepraszam, czy przeszkadzam? — Obcy, męski głos rozległ się znienacka, sprawiając, że Sakura wczepiła pazury w ramiona blondyna, jakby ten miał zaraz rzucić ją obojętnie w kąt. Uzumaki zgodnie z jej najgorszymi przypuszczeniami ze spokojem rozluźnił uścisk.

— Właściwie to nie — wyznał. Haruno po raz pierwszy od naprawdę dawna miała ochotę zrobić mu krzywdę. Wcale nie zamierzała rozstawać się z chłopakiem i jego bliskością, podczas gdy on zdecydowanie odsunął ją na odległość ramion.

Zrobiła zagniewaną minę, w sekundę przekierowując całą swoją złość na natarczywego napastnika. Miała ochotę wyrwać mu wszystkie włosy z głowy… dopóki nie dotarło do niej to, co zobaczyła gdy obróciła się ku niemu z chęcią przelania krwi. 

Szeroko rozpostarte ramiona Kakashiego i jego zachęcający uśmiech w połączeniu z tym, że w ogóle nie była na to przygotowana zadziałały wręcz miażdżąco. Niemądrze rozchyliła usta, tylko po to, by po kilku sekundach energicznie wystartować z miejsca.

— Sensei! — zawołała radośnie niemal rzucając się mu na szyje lecz…

Nagle stanęła jak rażona gromem. 

~ Uważaj! ~ ostrzegła Matatabi tonem poważniejszym niż zazwyczaj. Gdyby miała teraz kocią postać, zapewne zjeżyłaby się i zatrzymała w jednej pozycji, patrząc na mężczyznę wprost i bez mrugnięcia okiem. ~ On śmierdzi psem. Śmierdzi psim moczem i śliną. I spójrz. Ma na sobie sierść. Widzisz tą sierść?!

Sakura spojrzała nieco sceptycznie na kilka kłaczków pokrywających spodnie jej byłego nauczyciela.

Kakashi zdawał się w ogóle nie rozumieć powodów jej dziwnego zachowania a następnie zrobienia nieco zażenowanej miny. Nie pojął też, dlatego dziewczyna z uwagą przyjrzała się jego odzieży.

Myślę, że zachowujesz się nieco histerycznie odpowiedziała z namysłem.

~ Ja zachowuje się histerycznie?! ~ zawołała histerycznie ~ To ty ignorujesz zagrożenie!

Przed chwilą spotkałaś Kyuubiego upomniała grzecznie i zdawało jej się, że było to rozsądny przykład. Matatabi jednak nie pojęła aluzji.

~ To jest lis!

Lisi demon. Podobno najsilniejszy z was wszystkich. 

~ Ale to wciąż nie pies ~ upierała się.

Boisz się zwykłych psów zamiast potężnej dziewięcioogoniastej bestii? Sakura zaczynała wątpić w mistyczną mądrość swojej “podopiecznej”

~ Psów? To znaczy, że jest ich więcej? 

— Sakura? Wszystko okey?— Kakashi wydawał się zaniepokojony zawieszeniem w którym znalazła się kunoichi. Sakura zamrugała parę razy nim jej wzrok odzyskał dawną przytomność i zacierając złe wrażenie, uśmiechnęła się szeroko.

— Przepraszam. Po prostu cieszę się, że mogę Cię znów zobaczyć! — Nie bacząc na wściekłe pofukiwania kocicy, mocno przytuliła się do mężczyzny. Nim oparła się o niego całym ciałem, pojęła bezsprzecznie jak wiele czasu straciła bezpowrotnie.

Kakashi swobodnie oparł podbródek o czubek jej głowy, obejmując ją mocno. Bezwstydnie wtuliła twarz w jego szyję. Wdychała zapach męskich perfum, uświadamiając sobie powoli, że gdy widziała go po raz ostatni, z ledwością sięgała mu do łokci. Teraz wyższa i dużo, dużo starsza mogła niemal bez przeszkód spojrzeć mu prosto w oczy.

Dziś po raz pierwszy w życiu potraktowała Kakashiego jak mężczyznę. Nie nauczyciela, jonina ani dorosłego shinobi, którym był wtedy, gdy ona była ledwo nastolatką. Wtedy zbyt młoda, by odnaleźć to, co teraz tak zdradziecko przejęło jej myśli pozostała tylko dzieckiem.

Teraz…

Ramiona Kakashiego były silne, pierś szeroka. Bycie w jego ramionach przynosiło spokój i poczucie bezpieczeństwa, uczucie tak odległe dla niej, przez lata wystawionej na wpływy obcej, surowej osady.

~ No świetnie. Teraz My też śmierdzimy psem — żałosny jęk Matatabi uniósł się echem w jej głowie sprawiając, że dziewczyna uśmiechnęła się nostalgicznie. Była całkiem wyczerpana i zmęczona wrażeniami, a przy tym… po raz pierwszy od dawna naprawdę szczęśliwa.


Dziś w menu, zgodnie z Waszymi wskazówkami ukazanie przyjacielskich relacji Sakury z Naruto, oraz malutka odrobina subtelnego KakaSaku.
Moi Drodzy - co piszemy dalej? :) 
Czekam na propozycję!

7 komentarzy:

  1. Moja kochana Temircia! <3 <3 <3 Uwielbiam Cię za to mini KakaSaku i mam nadzieję, że rozważysz pociągnięcie akcji dalej w ich kierunku ^^ Matatabi jest złotem tej części! No po prostu hit! Cały wewnętrzny dialog na temat Kakashiego i psów jest po prostu mistrzowski! A Naruto - się chłopaczyna zdziwił. Może Sakura pomoże mu w relacji z Kuramą i treningu żeby chłopaczyna miał kontrolę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz tą sierść?? - To chyba mój ulubiony fragment :D I faktycznie Matatabi zdecydowanie robi tą część. Jestem nią niezwykle uraczona!

    Dalej zdecydowanie widziałabym jakieś problemy zarządczo-organizacyjne po stronie wioski i dwóch jinchuuriki. Np. Sakura i Naruto mimo najszczerszy chęci nie mogą przebywać we wspólnym towarzystwie, bo oba demony nie mogą znieść swojego towarzystwa/ lub w czasie treningu obydwoje zaczną tracić kontrolę nad ich czakrami (a może specjalnie dopuszczą demonią czakre i wole, bo obie bestie będą chciały urządzić sobie mały pojedynek??).

    Ew. Sakura, która niby jest z Konohy ale od lat przebywała w innej wiosce, dostaje prywatnego ochroniarza/ szpiega, który jest upierdliwy w swojej obojętności albo nadgorliwości i nie spuszcza dziewczyny z oka. A do tego może jakiś nie do końca niewinny flirt między nimi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Bardzo podobała mi się dyskusja Matatabi-Kurama oraz KakaSaku. Może więcej tego? Oprócz tego fajnie by było, gdyby Danzo i jego Korzeń zaczęli szpiegować Sakurę. Tak jak Kropcia napisała, od lat przebywała poza wioską i pasowałaby ta nieufność Danzo.
    I... kiedy Akatsuki przyjdzie po Jinchuuriki, może to niech Kisame walczy z Sakurą? [patrzy błagalnym wzrokiem]

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej, znowu muszę pozbierać myśli. Dajcie mi chwilę.
    A WIĘC
    ...
    Matatabi i Kurama to fajne połączenie. To znaczy, ich dialogi są super.
    Ale Matatabi-Sakura w trakcie spotkania KakaSakuto absolutny HIT XDDD. Musiałam jakoś powstrzymać śmiech, żeby nie obudzić nikogo w pokoju XD Po raz kolejny zaznaczam, że Saku jako naczynie dla kociego demona, to pomysł świetny.
    Spotkanie NaruSaku z takimi emocjami to coś, czego w kanonie nieustannie mi brakowało. Nie tylko zaznaczyłaś tutaj jak ważni dla siebie byli, ale również pokazałaś, jak bardzo za sobą tęsknili. Uważam, że akurat przyjaźń NaruSaku była o wiele bardziej wartościowa niż NaruSasu, która była wręcz toksyczna.
    KakaSaku niewinne, mam wrażenie, że dosyć kruche i nie dające perspektywy dłuższego związku między nimi. Więc moja propozycja opiera się na tej od Krropci - może nie do końca niewinny flirt między Saku, a jej ochroniarzem? (czyt. Cee XDDDDDDD).
    Również opcja z Korzeniem powinna w moim mniemaniu się tutaj pojawić - Danzo z pewnościązainteresowałby się nowym Jinchuuriki. To mogłaby być dla niego duża okazja.
    Buziaki kiski uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. AAaaa normalnie nie wierzę, że tak się ze mną wszyscy zgadzają! No po prostu miła odmiana od codziennego życia xD
    Cieszę się, że moje pomysły ostatnimi czasy są takie genialne ^^"

    OdpowiedzUsuń
  6. Matatabi wygrała ten rozdział, przekomarzankami z Kuramą i tekstami o sierści na Kakashim :D Coraz bardziej podoba mi się ta historia :D a ja bym chętnie zobaczyła więcej KakaSaku, niech Kakasz będzie ochroniarzem Sakury :D
    Czekam na następną część! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. JA TEGO NIE SKOMENTOWAŁAM?!
    O ile jestem za tym KakaSaku, to kuźwa dziewczyny TA SERIA AŻ PROSI SIĘ O NARUSAKU. A poza tym to POŻĄDAM więcej Matatabi. Ona jest cudowna! Och i rozwój Sakury by się przydał! Nie sądzisz? Żeby pokazała swoja naturę badass i jakąś wyjebaną w kosmos technikę Jinchuuriki 👿

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!