22.11.2020

Leśna bogini [InarIno] dla Krropci

Nagle świat stał się piękniejszy. Wszystko wydawało się chwalić oblicze tajemniczej dziewczyny i Inari doskonale to rozumiał. Była zjawiskowa.
Spadł na niego grom z jasnego nieba. Nagła suchość w ustach i pocenie rąk było dziwne, niecodzienne. Najbardziej kojarzył takie zachowanie z reakcją na strach, ale tutaj, w Konoha, nie miał się czego bać. Mimo to stał jak słup soli, a oczy niemal wychodziły mu z orbit. 

Na piaskowej ulicy, która przed zniszczeniem wioski mogła być wyłożona kamieniami lub betonowymi płytami, zatrzymała się młoda dziewczyna.

Jej włosy, myślał rozgorączkowany.

Długi koński ogon jasnych, złotych pukli opadał na jej ramiona i plecy. Nie znał nikogo, poza Naruto-nii, kto miałby taki kolor. U nich, w Krainie Fal, było to niespotykane. Dobre sobie, przez dwanaście lat życia nie spotkał nikogo z takim wyglądem poza Uzumakim. Jedynak jego krótkie, postrzępione kosmyki, nie umywały się nawet w małym stopniu do zjawiskowej piękności przed nim. Przypominała boginię lasu, z ilustrowanych dziecięcych baśni, które przed paroma latami czytała mu mama. 

Przelotnie rozejrzała się po okolicy, rozpoznając jednego ze sprzedawców na pobliskich straganach. Jasne, błękitne oczy zabrały mu oddech i sprawiły, że zamiast westchnienia zachwytu, z jego ust wydobył się dziwny, bulgoczący dźwięk. Jak dobrze, że stała tak daleko i nie była tego świadkiem.

Uśmiech dziewczyny był jak ogrzewające promienie słońca. Sprawił, że coś zakuło go w klatce piersiowej. Nie rozumiał o co chodzi, ale wiedział jedno — był stracony. Gdyby nagle znalazła jego nachalny wzrok i kazała mu skoczyć z Góry Hokage, pobiegłby tam czym prędzej.

— Chłopcze, nie ociągaj się. Mamy dużo do zrobienia przed zmierzchem.

— Tak dziadku — odpowiedział Inari.

Do końca dnia wszystko wylatywało mu z rąk, a nawet uderzył się w rękę przy zbijaniu drewnianych szkieletów domów. Dwa razy w ten sam palec. Nie znosił nowo nabytej nieporadności. 



Dzień był męczący, nawet bardziej od poprzednich. Inari razem z dziadkiem Tazuną przybyli do Wioski Liścia pięć dni wcześniej. Kiedy usłyszeli, że większość osady została zrównana z ziemią nikt nie musiał ich namawiać do pomocy. To był dług wdzięczności względem drużyny konoszańskich ninja, którzy ocalili ich przed czterema latami. 

Nagle świat stał się piękniejszy. Wszystko wydawało się chwalić oblicze tajemniczej dziewczyny i Inari doskonale to rozumiał. Była zjawiskowa. Rosnące dziko, żółte nagietki przypominały o jej blond włosach. Błękitne niebo, pod którym cały dzień pracował, przyjęło barwę cudownych oczu. Może przez to nie mógł się skoncentrować? Miał wrażenie, że jej wzrok śledził go cały czas i za moment znów zobaczy uśmiech, który zabierał mu racjonalne myśli.

Westchnął ciężko i schował twarz w dłoniach. Dlaczego to tak bardzo męczyło?

— Inari-kun? — Usłyszał swoje imię, ale głos nie był mu znajomy. Opuścił ręce i rozpoznał stojącą przed nim kunoichi.

— Sakura-neechan! — krzyknął radośnie. Skoczył na równe nogi i podbiegł do dziewczyny z różowymi włosami, a jego usta rozjaśnił uśmiech szczęścia. — Dobrze cię widzieć! Martwiliśmy się o was z dziadkiem, kiedy usłyszeliśmy co się stało. Co z braciszkiem i resztą waszej drużyny?

Mrugnęła parę razy i Inariemu wydawało się jakby wahała się z odpowiedzią. Jednak trwało to tylko parę sekund. Może się mylił. Może po prostu jej myśli gdzieś szybowały albo przypominała sobie oblicze dziecka sprzed czterech lat i porównywała je z teraźniejszym obrazem.

— Nikt nie ucierpiał w oblężeniu wioski. Wiesz, to Naruto nas uratował — powiedziała, a przyjemny, dumny uśmiech zagościł na jej twarzy. Przez chwilę wyglądała jak jego mama, kiedy go chwaliła. — Ale niech nie przyjdzie ci do głowy składać mu chłodów. — Pogroziła palcem i w tym geście rozpoznał dziewczynę sprzed lat, która krzyczała na braciszka. — Bo jeszcze woda sodowa uderzy mu do głowy.

Coś odwróciło jej uwagę. Pomachała na kogoś za nim i zanim zdążył się odwrócić, poczuł, że dosłownie brakuje mu gruntu pod nogami.

— Inari-chan! 

Głos Naruto także się zmienił, ale kiedy porwał go na ręce i zamknął w braterskim uścisku, wiedział z kim ma do czynienia. Tylko on był takim wulkanem energii. 

— Dusisz mnie, niisan.

— Przepraszam, przepraszam! Co tu robisz? Staruszek też jest w wiosce?

— Tak, poszedł do baru z innymi rzemieślnikami. Pomagamy w odbudowie Konohy.

— Naprawdę? To wspaniale, dattebayo! 

— Zostawił cię samego? — zapytała Sakura.

Uzumaki wzruszył ramionami.

— Już podczas naszej misji był moczymordą.

— Naruto! — krzyknęła, a chłopak schował się za nim, mrucząc pod nosem “przecież Inari to wie”.

— Skończenie z nim i innymi starymi zrzędami to nie wymarzony pomysł na wieczór. Właśnie rozglądałem się za miejscem na kolacje.

— Ichiraku! — krzyknął blondyn.

Miał już zapytać co to takiego, kiedy nowy głos wtrącił się w ich głośną konwersację. Najpewniej wszyscy dookoła ich słyszeli.

— Tobie tylko ramen w głowie. — Przed nimi, magicznie niczym leśna bogini z dziecięcych baśni, pojawiła się dziewczyna, którą wcześniej obserwował. — A ty, czoło — szturchnęła Sakurę wyciągniętym palcem w ramię. — Miałaś na mnie czekać przy wschodniej bramie, a nie kilkaset metrów dalej. Kiedy zmierzcha twoje śmieszne włosy przestają być punktem orientacyjnym.

Gdzieś z oddali Naruto mówił o zdrowotnych zaletach ramenu, ale Inari go nie słuchał. Słowa dochodziły do niego jak zza zamkniętych drzwi. Wszystko znów zaczęło wirować, kiedy blondynka stanęła przed nim. Patrząc z bliska niemal zachłysnął się jej pięknem. Była cudowna. Po kilku długich sekundach agonii, zdołała się lekko opanować, jednak kosztowało to całą siłę woli jaką posiadał. Kiedy myślał, że najgorszy atak ma za sobą, błękitne oczy spojrzały wprost na niego.

— To Inari — przedstawiła go Sakura. — Pomaga w odbudowie osady. Poznaliśmy go na pierwszej misji drużyny siódmej poza murami wioski.

— Miło mi cię poznać, Inari-kun. Mam na imię Ino Yamanaka. 

To wielka przyjemność. Mi również jest niezmiernie miło. Dzień dobry, Yamanaka-san. Możliwości było wiele, ale zamiast tego z jego ust wymknęło się jedne jąkliwe słowo:

— Cz-cześć.

Ino roześmiała się cicho i odgarnęła długie włosy z ramienia. Tym razem miała je rozpuszczone. Czuł się okropnie. Czy właśnie zrobił z siebie idiotę? Musiała pomyśleć, że jest śmiesznym dzieciaczkiem. Kiedy wiedział, że jest znajoma Sakury i Naruto, istniało większe prawdopodobieństwo, że zobaczy ją kolejny raz. Może przy drugim spotkaniu zrobi lepsze wrażenie.

A co jeśli nie będzie kolejnej okazji? Myślał w panice. Shinobi często chodzą na misję, a teraz, kiedy Konoha jest w budowie, wioska potrzebuje więcej pieniędzy. Może wyślą ją jutro lub dzień później i nie wróci przez cały miesiąc. A wtedy Inari odejdzie do Krainy Fal. Może dziadek nie będzie chciał więcej jego pomocy i nakaże mu zadbać o matkę i dom? Bogini zapomni o dziwnym dzieciaku, który jąkał się, jakby wypowiadał pierwsze słowa w życiu. Nawet jeśli on będzie rozpamiętywał jej uśmiech przez resztę życia. Kami, tylko nie to!

Wziął duży wdech, zbyt głęboki i głośny, bo oczy trójki shinobi spoczęły na nim momentalnie. Wykwalifikowani wojownicy słyszą bicie serca z kilkudziesięciu metrów. Oni też mogą to potrafić, nawet jeśli wciąż się uczą. 

Wyprostował się dumnie i znajdując pokłady skrywanej odwagi, spojrzał wprost w błękitne oczy.

— Proszę, Yamanaka-san, czy zgodzisz się mi towarzyszyć na randce w sławnym Ichiraku?!

Nie musiałem mówić o randce! Wystarczyło powiedzieć, że chcę jej towarzystwa. Kami, mogłem zaprosić całą ich trójkę, to nie byłoby dziwne… Co ja zrobiłem?!

Dziewczyna zamrugała parę razy, przytłoczona głośnością jego wyznania. Inari dopiero po chwili zorientował się, że krzyczał. Paru spacerujących ludzi zatrzymało się w bliskiej odległości i z rozbawionymi uśmieszkami patrzyło na rozwój wydarzeń.

— Z miłą chęcią, Inari-kun. Chodź. — Złapała go za dłoń i pociągnęła w bliżej nieokreślonym kierunku. — Znam drogę — powiedziała z cudownym uśmiechem na ustach.

Czuł, że wygrał życie! 


Dwójka przyjaciół spojrzała na siebie z uniesionymi brwiami. Po paru sekundach Naruto się ożywił.

— Sakuraaaa-chan, pójdziemy też, prawda? — Zrobił wielkie oczy małego szczeniaczka.

— Jak mogłabym stawać między tobą a ramenem?

— W takim razie to randka. Podwójna randka, dattebayo!




— Dzieciak ma dwanaście lat, świnio. — Sakura posłała jej karcące, ale wesołe spojrzenie.

Wieczór minął przyjemnie. Ino uwielbiała obserwować jak słodko zdenerwowany był Inari przez cały czas. To było odświeżające. Chyba jeszcze nikt nie patrzyła na nią z tak czystym, niewinnym uwielbieniem w oczach. Chłopcy wyszli przed budynek, kiedy one wymieniły jeszcze parę słów z Ayame.

— Nie zrzędź, czoło. Uważam, że jest uroczy.

Haruno wzniosła wzrok ku sufitowi budki.

— To może być jedno z jego pierwszych zauroczeń. Miałabym to bestialsko zniszczyć? Pomyśl o nas, jak bezmyślnie goniłyśmy Sasuke. Byłyśmy w jego wieku. Czy uważasz, że nasza miłość z tamtego czasu była nieważna?

— Nie, oczywiście, że nie. Wtedy była wszystkim.

Ino kiwnęła głową, zgadzając się z jej słowami.

— Wszyscy byliśmy dziećmi, więc trudno oczekiwać po Sasuke, że pomyślałaby w ten sposób. Jednak gdybym zadurzyła się w jakimś starszym koledze, chciałabym żeby właśnie tak mnie potraktował.

Sakura uśmiechnęła się ciepło.

— Kto by pomyślał, że masz uczucia wyższe.

— Nie względem ciebie, czoło, zapomnij.

Roześmiały się cicho, przybliżając do siebie ramiona. Ich przyjaźń powoli odżywała, a te drobne złośliwości były czymś bezpiecznym, znanym. Trudno było przestawić się z bycia rywalkami w parę tygodni.

— Inari-kun — powiedziała Yamanaka, uśmiechając się słodko. Razem z Sakurą wyszły przed budynek. — Robi się ciemno, czy odprowadzisz mnie do domu? To niedaleko.

— Oczywiście, Ino-san!





Oto nagroda dla Krropci, czyli zamówienie napisane w tydzień poza kolejką. Udało mi się na czas! xd
I jak, i co? Może być? Czy oddałam ten klimat, o który Ci chodziło? ^^'

11 komentarzy:

  1. Jakie to słodkie i urocze. Jestem na tak. Co prawda wolałabym to mieć w trochę bardziej rozbudowanej wersji, z jeszcze większą ilością podobnie niezręcznych sytuacji, ale nie jest źle. Sama bym nie podejrzewała Ino o uczucia wyższe, chociaż po wyjaśnieniu jakie zaprezentowała, nawet ją podziwiam. Zaimponowała mi. A to droczenie się z Sakurą tak pięknie dopełnia całość :D Przydałaby się w sumie miniaturka Sakura x Ino w wersji przyjacielskiej, dużo można by namieszać. Ten Inari w Naruto był całkiem nieźle zapowiadającym się młodzieńcem po arcu z Painem. W sumie... Ino mogłaby jeszcze te sześć lat poczekać, hahaha :D Inari pasuje mi na chłopca, który byłby podatny na wdzięki klasycznych piękności. Nie no, szybko mi się to skończyło, pragnę więcej.
    Uzależniłam się trochę Sayu od Twoich prac, nie będę kryć. Dużo czasu minęło od momentu, kiedy tak bardzo kibicowałam komuś na "narutowskiej sferze blogowej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie wolę krótsze formy. Czasami wychodzi tak, że mam super pomysły, świetne rozwiązania... i mieszczą się na trzech stronach w office xD Trzeba nad tym popracować ^^'

      Ej, moja strefa komfortu! Dostaję za dużo pozytywnego feedbacku od Ciebie. Jeszcze obrosnę w piórka xD

      Usuń
    2. Jak obrośniesz mi w piórka, to przestaniesz/odechce Ci się pisać. A wtedy to ja się bardzo pogniewam i bura będzie :P

      Usuń
  2. HA! No i jestem. Jeszcze raz dziękuję Ci za cudowne zamówienie i nagrodzę w jednym!

    Tekst bardzo mi się podobał. Taki lekki, przyjemny. Odświeżający jak uczucie Inariego do Ino :D Co prawda mam lekki niedosyt, bo dużo postaci i rozmów pobocznych udało Ci się tu wetknąć i troszeczkę zabrakło mi większej ilości relacji między zamówioną dwójką ale... to chyba cena szybkiej realizacji nagrody, co? xD

    Chyba najbardziej podobał mi się fragment, gdzie Ino zgadza się na randkę i ciągnie dzieciaka do Ichiraku. No i ten, gdzie prosi go o odprowadzenie do domu. To było sedno mojego zamówienia i rozpływam się w słodkości i niewinności tej sceny!

    Ahhh jak dobrze, że wymyśliłam tą historię. Ostatnio brakowało mi takiego lekkiego, błahego romansu z nutką komedii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom... trochę nie mogłam złapać moodu na te historie.
      *rozgląda się niespokojnie z kurwikami w oczach*
      Napisałam to w dwie godziny na deadlinie z podwójną kawą.
      *jedno oko drga niekontrolowanie*

      Ale cieszę się, że oddałam klimat, który chciałaś uzyskać ^^

      Usuń
  3. Szczerze?
    Tak całkowicie, absolutnie szczerze?
    Smiałam się XD Przez całą tą partóweczkę, miałam takiego banana na mordzie że uhuhu.
    Ja przyznam szczerze, że Inari w 2 serii zrobił się ciasteczkiem. Takim słodkim, czekoladowym ciasteczkiem. No i z racji swojego "zawodu" musiał być też całkiem dobrze zbudowany...Tak, Inari był hot.
    Ino tutaj jest taka... w sam raz. Rzeczywiście, jakby nie patrzeć to Ino już od 1 serii była takim kanonem piękna - długie, blond włosy, ładny strój, szczupła i takie tam. Poza tym, w drugiej serii też taka była (chociaż przyznam niechętnie, że Hinata z tymi swoimi włosami jednak sporo ugrała).
    Dlatego też Ino idealnie pasuje do obiektu westchnień tego młodego, niedoświadczonego dzieciaka.
    I podobało mi się to, że Ino jednak nie była tutaj taką typową blondwłosą pięknością, wykorzystującą takich młodych łebków. Jest wręcz uroczo miła dla niego, nie wykorzystuje go w zły sposób.
    I co mi się najbaaardziej podoba, to końcowa rozmowa z Sakurą. To zrozumienie i empatia świetnie wkomponowały się w całość.
    Buziak ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze Inariego widzę jako dzieciaczka, żadne ciasteczko, co poradzić xD
      Właśnie miałam problem, jak ta Ino by zareagowała, bo niby kto normalny niszczy słodkie zauroczenia? Ale jednak, czasami mam wrażanie, że jest taką "blondi" xd
      Na szczęście Krropcia dała mi wytyczne i koniec z wewnętrznym rozdarciem ^^

      Usuń
  4. Nie skomentowałam, oczywiście, na czas. To byłoby zbyt proste!
    Zamiast tego muszę przeczytać raz jeszcze (taktyk!) aby komentarz był wiarygodny a ułożenie treści nie pomieszane * Zapisuje, żeby robić to samo z treściami zamówień *
    Tak więc
    Po pierwsze. I jest to coś, co mówię chyba zawsze - podziwiam sposób, w jaki podchodzisz do zamówień które dla mnie wydają się po prostu trudne do zrealizowania. I robisz to w tak krótkim czasie... że to nie może po prostu się udać. A potem wchodzę w notkę, czytam i wiem, że to, co innym spędzałoby sen z powiek tobie poszło wręcz śpiewająco. Tekst jest lekki, prosty a przy tym cholernie niebanalny.
    Idealnie opisałaś Ino.
    Wspominałam nie raz, że uwielbiam Twoje dialogi. To one w dużej mierze definiują postać bardziej, niż szczegółowy opis! No, i powoli zaczynam doceniać, że estetyczny wygląd tekstu pomaga w jego końcowym odbiorze. (Powoli, zaznaczam! No i psss... jak robisz te duże myślniki? Wyglądają kozacko!)

    Już dawno nic u Ciebie nie zamawiałam. A mam niecny plan.
    BÓJ SIĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezu, zapomniała, że mnie pytałaś, zaraz Ci wyślę xDD

      Zawsze byłam zdania, że dialogi to równie ważna rzecz, jak opisy. Trzeba pamiętać o różnych charakterach postaci i je uwzględnić w sposobie mówienia. Dziękuję, że to zauważyłaś i doceniasz Q.Q

      Usuń
  5. Przyjemna, lekka partóweczka. Wg mnie Ino jest dobrą dupeczką i nie dziwie się, że Inari się zabujał :D (szkoda tylko że w kanonie jakoś Ino nie ma takiego powodzenia, to aż dziwne). Fajny pomysł na oneshota i perfekcyjne wykonanie ^^ No i te wstawki z Sakurą, boskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeejooooo.
      Cieszę się, że Cię tu widzę ❤️❤️❤️

      Tak, moim zdaniem Imo też jest nais. Wiesz, dobra dupa z twarzy. Krropcia miała świetny pomysł, a ja starałam się oddać to jak najlepiej. Jest okay, kiedy weźmiesz poprawkę, że napisałam to w dzień xD Nie mogłam odmówić sobie wstawek z Saku ;>

      Buzka ❤️

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!