17.11.2020

Muza [SasoSaku] dla Eleine

Pędzel musnął jej usta. Wargi drżały podekscytowane. Ze zdziwieniem rozpoznała to uczucie. Pierwszy, nieśmiały pocałunek w jej życiu, zaledwie muśnięcie warg. Czuła się tak samo.
            — A ten jest o smaku wołowiny.

Naruto wyjął z plastikowej reklamówki ostatnie opakowanie ramenu w proszku i ułożył go na kuchennym blacie obok pozostałej dziewiątki. Sakura uśmiechnęła się rozczulona. Tak, jak bardzo nie znosiła tego śmieciowego żarcia (chyba, że była pijana albo na kacu, wtedy zupki instant były błogosławieństwem), to kochała blond idiotę.

— Dziękuję, ale nie przymieram głodem.

— Jeszcze! — krzyknął Uzumaki i wymierzył w nią oskarżycielsko palcem wskazującym. — Jesteś zbyt dumna, nie powiesz mi o tym. Następnym razem przyniosę jeszcze parę. Mam tego tony, Sakura-chan.

Westchnęła pod nosem i przeszła na kanapę, gdzie siedziała pozostała dwójka.

— A co do czynszu, to serio oddam, kiedy tylko...

— Przestań. — Sasuke posłał jej karcące spojrzenie. — Jesteś w potrzebie, od tego jesteśmy.

— Cholera, jak ta stara rura mogła ci to zrobić! — krzyknął Naruto, a jego twarz była czerwona od złości. — Tak po prostu zwinęła interes. Ile miesięcy wisi ci z pensją?

— Tylko dwa, ale wiesz, że miałam wydatki do szkoły. Wszystkie oszczędności poszły się jebać cztery miesiące temu. Planowałam od nowa odkładać, ale wtedy nadal miałam pracę.

— Nie można jej pozwać czy coś? — zapytał blondyn.

— Medal z ziemniaka wygrywa Uzumaki za bycie idiotą miesiąca — westchnął Uchiha. — Nie ma na czynsz, a ty chcesz, żeby po sądach latała? 

— Tak — przyznała Sakura. — Poza tym babka ogłosiła bankructwo. Mogą co najwyżej zająć jej ruderę. — Wzruszyła ramionami. — Spokojnie, znajdę coś innego.

Poczuła na sobie ciemne oczy Saia.

— Co znowu? — zapytała.

— Jaki masz stosunek do znajomości z korzyściami? — zapytał Sai bez ogródek.

Sasuke wypluł na swoje spodnie wodę, Naruto upuścił komórkę na ziemię, a Sakura spojrzała na niego z ogniem w oczach.

— Jeśli dowiem się, że gdzieś podałeś namiary do mnie, to zadźgam cię łyżką do butów.

— Nic jeszcze nie zrobiłem — powiedział ze szczerym uśmiechem. — Ale pomyśl, gdybyś znalazła sobie tatusia nie musiałabyś się o nic martwić. Sasuke, twój wujek jest nadal wolny, prawda? Nie byłby zainteresowany? Jest hetero, tak?

Czarne oczy Uchihy otworzyły się w szoku.

— Przestań, do cholery, nie chcę wyobrażać sobie Madary w żadnym seksualnym kontekście.

Sai się starał. Na swój chory, makabryczny sposób. Sakura nie mogła się powstrzymać widząc oburzoną minę Uchihy.

— Daddy Madara — westchnęła. — To wcale nie brzmi źle, prawda?

Sasuke przeklną pod nosem i z naburmuszoną miną warknął idę zapalić. Wziął kurtkę i wyszedł na balkon.

— Nie, Sai. Żadnego seksu za kasę.

Popatrzył na nią niepocieszony.

— Niedobrze. To znacznie zawęża obszar, w którym mogę działać. 

Sakura nie chciała im mówić, że pieniądze, które jej pożyczyli już poszły na opłaty mediów. Do czynszu nadal brakowało jej połowy. Nie lubiła być od kogoś zależna. Musiała znaleźć dorywczą pracę, inaczej właściciel mieszkania wywali ją na ulicę. To nie był jakiś starszy, słodki pan, jak z filmów, który przymknie oko, pogładził ją jak dziadek po głowie i powie moje biedne dziecko. Blok należał do korporacji, która nie przejmowała się jednostkami.



Był znudzony. Nic nie przyciągało jego wzroku na dłużej. Szarzy ludzie, nieciekawe twarze, nudne indywidua. Nie zwykł czekać na cokolwiek, a jednak stał w progu pracowni artystycznej na uniwersytecie dłużej niż to było konieczne. Jego poświęcenie zostało nagrodzone. Znowu tu była.

Zielone oczy iskrzyły się wśród szarości przeciętnie wyglądających ludzi. Poranne promienie słońca sprawiały, że dostrzegł w nich jasne, szmaragdowe pręgi. Dziękował w duchu za swój dobry wzrok. Mógł zachować bezpieczny dystans i chłonąć jej wygląd. Nigdy nie przepadał za farbowanymi włosami, ale ten jasny, pudrowy róż pasował do niej jak nic innego. Nie potrafił wyobrazić sobie, że delikatną twarz i niewinne oczy okala kurtyna blond lub, co gorsza, brązowych włosów.

Z niemym jękiem zawodu zauważył, że odchodzi. Odgarnęła długie pasma włosów na bok, odsłaniając porcelanową skórę szyi. Czy pod dotykiem byłaby równie delikatna, jak w jego myślach?

— Sasori-senpai, co cię sprowadza? — zapytał brunet, który chwilę wcześniej rozmawiał z jego muzą. Imię chłopaka krążyło w jego głowie, ale najwyraźniej nie było godne zapamiętania.

— Przekazałem Bakiemu trochę sprzętu, którego już nie potrzebuję.

— Jak szczodrze — odpowiedział. Akasuna przyjrzał się jego twarzy, ale nie doszukał się śladów drwiny. Najwyraźniej chłopak nie potrafił dobierać słów albo dobrze ukrywał swoje uczucia. — Mam pytanie, senpai.

— Słucham.

— Czy nie znasz kogoś, kto szuka kobiecego modela? Pytałem już mój rok, ale nikt nie wyraził chęci albo zadowalającej oferty. Coś poza “kolacją na wynos”. Moja przyjaciółka została bez pracy i potrzebuje dorobić.

— Kto? — Iskry nadziei zaczęły kłuć jego podświadomość. 

— Sakura-san, studiuje medycynę. Dziewczyna z różowymi włosami, może przez to będziesz ją kojarzyć.

Ahh, idealnie.

— Podaj mi kontakt do niej, chłopcze.



Jestem w ukrytej kamerze? Pomyślała zdezorientowana.

Sai dał jej namiary na swojego senpai. Mężczyznę starszego o kilka lat, który ukończył kierunek artystyczny na ich uczelni. Podobno co jakiś czas pojawiał się na wydziale, zostawiając materiały, których już nie używał. Był ekscentrykiem, który w każdym aspekcie swojego życia tolerował jedynie perfekcję.

Sakura była pewna, że powita ją osoba z ponurą, zmęczoną twarzą, może ktoś o niepokojącej aparycji albo cień człowieka. Obstawiała wygląd zbliżony do Saia, kiedy w szale twórczym zamykał się w swoim mieszkaniu i sprawiał wrażenie obłąkanego. Dalej jej wyobraźnia uderzyła o mur, nie znała innych artystów i nie miała więcej porównań.

Zamiast tego drzwi otworzył anioł o bursztynowych oczach i najpiękniejszych, ognistych włosach, jakie widziała w swoim życiu. W pierwszej chwili zaniemówiła.

— Dzień dobry, szukam pana Akasuny.

Mężczyzna kiwnął głową i gestem wskazał, żeby weszła do środka. Wcześniej kontaktowała się z nim tylko przez smsy, a właściwie tylko jeden, w którym podał adres i godzinę spotkania. Wiadomość zwrotna z podziękowaniem nie została nawet odczytana.

Zdziwiła się, kiedy poprowadził ją do jasnego salonu, a nie pracowni. Poprosił, żeby usiadła na kremowym fotelu i zajął miejsce po drugiej stronie małego stolika. Na blacie stał niewielki porcelanowy czajnik, z którego wydobywał się aromat kawy. Podając jej jedną z filiżanek zapytał czy wcześniej brała udział w podobnym projekcie.

— To mój pierwszy raz, Akasuna-san. Dlatego proszę bądź wyrozumiały.

— Imię.

— Sakura — odpowiedziała automatycznie. Sai powinien przekazać mu takie informacje, ale mógł zapomnieć albo starszy mężczyzna wcześniej nie przykładał do niego uwagi.

— Moje imię. Posiadam je. Korzystaj z niego. Bez zbędnych formalności.

Poczuła się nieco speszona, ale zgodziła się drobnym kiwnięciem głowy.

— Oczywiście.

— Masz jakieś pytania zanim zaczniemy?

Brązowe oczy nie odstępowały jej twarzy.

— Sai powiedział mi, że zajmujesz się różnymi dziedzinami sztuki. Do czego będę pozować?

— Obraz — odpowiedział.

— Och, to ciekawe. — Nie wiedziała, co dalej mówić. Zazwyczaj nie miała problemów z gadulstwem wśród przyjaciół, ale artysta ją onieśmielał. Nie mogła przestać patrzeć na czerwone włosy. Wydawały się tak żywe i fantastyczne, jak żaden inny kolor, który widziała w życiu. Nawet ruda czupryna Gaary nie zrobiła na niej takiego wrażenia.

— Akt.

Zakrztusiła się łykiem gorącej kawy. Przez załzawione oczy spojrzała na jego stoicką twarz. Jak na dłoni było widać, że ocenia i studiuje jej reakcję.

— Och, nie nie. — Filiżanka z brzękiem wylądowała na porcelanowym spodku. Przez chwilę miała wrażenie, że uszkodziła naczynie, ale nie miała czasu na to patrzeć. Chwyciła swoja torebkę w obie dłonie i spanikowana zaczęła wstawać z wygodnego fotela. — Na to się nie zgadzam. Przepraszam, że zmarnowałam twój czas.

— To sztuka, moja droga. Nic obscenicznego. Twoja reakcja jest przesadzona.

— Nie o to chodzi. Świadomość, że każdy będzie mógł mnie zobaczyć, nie jest do końca...

— Spokojnie — przerwał i uniósł dłoń, a  ona zatrzymała się w miejscu na widok tego gestu. Odruchowo zacisnęła ręce na torbie, którą trzymała. — Posłuchaj mnie teraz, bo nie mam w zwyczaju się powtarzać. Rozumiem, że obnażanie ciała może być psychicznie niewygodne. Łazienka jest do twojej dyspozycji. Świeżość powinna dodać ci odwagi. Idź i zastanów się jaki wybór podejmiesz. Jeśli nadal będziesz się wahać, możesz wyjść przez drzwi i nikt nie będzie miał do ciebie pretensji. Dla mnie może być to codzienność, ale nie jestem głupcem, który mierzy wszystkich ludzi swoim doświadczeniem. Oddam ci pieniądze za bilety i stracone popołudnie. Wina leży po mojej stronie, skoro nie uprzedziłem cię wcześniej. Pamiętaj jednak, że nie sprawię, że będziesz wyglądać wulgarnie. Będziesz zachwycona efektem końcowym.



Rozebranie się w łazience obcego mężczyzny było wystarczająco problematyczne. Jak miała pozować przed nim w negliżu?

Nie myśląc dużo, zrobiła to jak najszybciej i już po kilkunastu sekundach stała pod strumieniem gorącej wody. 

Sztuka, powtarzała w myślach. Akt.

To i tak wydawało się lepsze niż gdyby miała pozować do nagiej sesji fotograficznej. Przeniesienie jej postaci na płótno, przy użyciu farb, wydawało się sztuką wyższych lotów. Parę razy widziała reprodukcje różnych dzieł w podręcznikach Saia. Kobiety zawsze emitowały pięknem, mistycznością. Przesuwając dłonią po włosach zastanawiała się, czy wyglądałaby podobnie. Mimo wątpliwości, ciekawość buzowała w jej ciele. Czy potrafiłby namalować ją tak, żeby wyglądała delikatnie?

Postanowiła spróbować. Najwyżej wybiegnie w środku sesji robiąc z siebie idiotkę przed mężczyzną, którego już nigdy w życiu nie zobaczy. Może przejdą obok siebie jak obcy, kiedy przypadkiem trafi na niego, gdy znów będzie odwiedzać uczelnie. Nawet jeśli będzie patrzył na nią z drwiną.

Wysuszyła włosy i postanowiła ich nie spinać. Nie mówił nic o koncepcji, którą miał w głowie. Ubrała cienki szlafrok z materiału imitującego jedwab, który dla niej zostawił. Początkowo patrzyła na okrycie sceptycznie, zastanawiając się, ile kobiet miało go na sobie przed nią. Wyglądał jednak na nowy i pachniał świeżością kwiatowego proszku do prania. Aromat ją nieco uspokoił i dodał całemu przedsięwzięciu profesjonalizmu. Widziała, że mężczyzna starał się, żeby poczuła bezpieczeństwo.

Otworzyła drzwi do łazienki i spostrzegła przebłysk rudych włosów w kolejnym pokoju, w którym wcześniej nie była. Minęła salon i stanęła u progu jego pracowni. Artysta mocował się z pustą sztalugą, przenosząc ją w obręb białego światła żarówek pod sufitem. Dookoła niego znajdowało się kilka pustych, białych płócien. Nie będąc nawet w pomieszczeniu już czuła zapach farby, który uderzył w jej zmysły.

— Akasuna-san?

— Imię.

Całą uwagę skupiał na narzędziach malarskich. Tak było lepiej. Gdyby jego wzrok nachalnie (nawet niezamierzenie) przesunął się po jej ciele, uciekłaby w podskokach.

— Sasori-san, czy chcesz, żebym wykonała konkretny makijaż? Albo fryzurę? Nie zrobiłam niczego, nie chciałam ingerować w twoją wizję.

Dopiero, gdy weszła do pokoju spojrzał na nią. Orzechowe oczy skierował na twarz Sakury.

— Tak jest dobrze, może tylko małe poprawki — powiedział w zadumie. Odruchowo przesunął palcami po swoim policzku. Zauważyła ten gest już wcześniej w salonie. — Na pewno upniemy włosy.

Uniosła dłonie zbierając włosy w tył.

— Kok?

— Nie, moja droga, ja to zrobię.

Gestem wskazał na drugi koniec pokoju. Jej oczy rozszerzyły się na widok toaletki z lustrem. Dookoła jego tafli znajdowały się małe żarówki. Wyglądało to bardziej profesjonalnie, niż mogła przypuszczać. Jak w salonie kosmetycznym.

Sasori przeszedł obok, celowo jej nie dotykając. Zaśmiała się w duchu na jego ostrożność, ale była z tego zadowolona. Nerw po nerwie jej ciało rozluźniało się coraz bardziej, a niepokój już niemal całkowicie ustąpił.

— Usiądź. 

Bez słowa sprzeciwu wykonała polecenie. Z zadowoleniem stwierdziła, że szlafrok był wykonany dobrze i przy poruszaniu nie odsłaniał niczego.

— Zostawimy parę kosmyków przy twarzy. 

Nie czekając na przyzwolenie lub sprzeciw, chwycił za grzebień i rozczesał różowe kosmyki. Rozdzielił parę pasm włosów i zaczął je zaplatać. W przeciągu dwóch minut na jej głowie pojawił się niski kok. Patrzyła z podziwem na jego ruchy.

Brawo Sakura, nawet facet potrafi to robić szybciej niż ty!

Była pod wrażeniem. Kiedy przechyliła głowę, zobaczyła, że po bokach zrobił nawet dwa warkocze i wplótł je w kok.

— Teraz cię dotknę.

Nie rozumiała tego oświadczenia, przecież już jej dotykał. Orzechowe oczy patrzyły bezpośrednio na nią, kiedy przesunął fotel na kółkach w bok. Stał w ciszy. Po chwili dotarło do niej, że czekał na pozwolenie.

— Dobrze.

Zrozumiała wszystko, kiedy dotknął jej twarzy. Wcześniej niemal nie czuła jego dłoni, gdy manewrował grzebieniem i wsuwkami w jej włosach. To była dramatyczna zmiana, kiedy wtarł w jej policzki coś jasnego i lśniącego. Domyśliła się, że musiał to być rozświetlacz lub coś podobnego. Nagły wstrząs jego bliskości zachwiał jej spokojem. Nie miał delikatnych palców. Opuszki były twarde i zrogowaciałe. Sai wspomniał wcześniej, że Sasori zajmował się każdą dziedziną sztuki. Nawet rzeźbiarstwem. Lata poświęcenia się wybranemu fachowi, naznaczyły jego dotyk. 

— Moja twarz ma tendencje do rumieńców. Jeśli przeszkadza to w twojej wizji, lepiej nałożyć podkład.

Kciuk lewej dłoni nie zmienił miejsca odkąd pierwszy raz jej dotknął. Czuła go pod podbródkiem, kiedy naciskał nieznacznie na skórę. Drobny opór nie pozwolił jej skryć twarzy w cieniu. Mimo szlafroka czuła się obnażona właśnie przez to, że widział każdą jej reakcję. Niepewny uśmiech, uciekające spojrzenie, drżenie dolnej wargi, kiedy długim pędzlem nakładał na jej jasne usta szminkę, o lekkim różowym odcieniu. Czuła się naga pod bursztynowymi oczami mężczyzny.

— Nie. — To wszystko, co jej dał. Krótkie zdanie, które poza głównym sensem nie przekazało niczego. Mógł powiedzieć to w inny sposób “Nie, chcę abyś miała zarumienioną twarz, masz być niewinna. Nie, postawimy na naturę, nie masz wyglądać wulgarnie z mocnym makijażem. Nie, namaluję cię jak będę chciał, a ten element mogę zawsze pominąć. Jesteś tylko obiektem służącym za model, nie odzwierciedla cię identycznie”.

Niepewność wzrosła. Chciała wiedzieć, jakie myśli kłębią się w jego głowie, kiedy ją obserwował. Nie zauważyła, że wstrzymuje powietrze. Drżący oddech uciekł z cichym jękiem i otulił jego dłoń, gdy chciał poprawić szminkę na jej ustach. Zatrzymał się parę centymetrów przed celem.

— Przepraszam. — Uznała, że jej reakcja była śmieszna. Denerwowała się. Spojrzenie Sakury odnalazło bursztynowe kule, kiedy szukała w nich śladów irytacji.

— Nie — odpowiedział, a pędzel musnął jej usta. Robił to już wcześniej, ale wtedy ich oczy nie były połączone. Wargi drżały podekscytowane. Ze zdziwieniem rozpoznała to uczucie. Pierwszy, nieśmiały pocałunek w jej życiu, zaledwie muśnięcie warg. Czuła się tak samo.

— Skończyłem.

Wyprostował się i po raz pierwszy otaksował ją wzrokiem. Sakura zrozumiała, że bada efekty pracy, którą wykonał. Wcześniejsze spojrzenie nie oceniało jej w najmniejszym stopniu.

Poczuła drugi palec lewej dłoni na skórze szyi, jakby chciał zmusić ją, żeby pokazała mu więcej. Uniosła twarz bliżej białego światła lamp i mimowolnie wtopiła się w dotyk długich palców. Oczy artysty dodały jej odwagi. Już czuła się jak jego dzieło.

— Idealnie.

Poprowadził ją na obszerny, kremowy fotel. Sam stanął przy sztaludze. Kątem oka widziała, jak dużym pędzlem nakładał białą farbę na płótno przygotowując je do pracy. Odetchnęła głęboko i wiedziała, że nie umknęło to jego uwadze, ale w tej chwili takie drobnostki jej nie obchodziły. Ręce chwyciły jedwabny pasek od szlafroka, ale nie potrafiła wykonać ruchu, kiedy dłonie drżały niekontrolowanie.

Niech zabawa się zacznie, pomyślała przerażona, jednak nadal trwała sparaliżowana jak słup soli.

— Kiedy będziesz gotowa. — Głos Sasoriego wydawał się spokojny, ale Sakura miała absolutną pewność, że nawet za dziesięć lat nie będzie gotowa, żeby od tak rozchylić szlafrok przed obcym.

Zwątpienie zaatakowało i miała ochotę zaśmiać się ze swojej nieporadności i z przeprosinami na ustach opuścić to miejsce czym prędzej. Jednak artysta przerywał jej przemyślenia.

— Usiądź w fotelu — poprosił, a na widok tych miodowych oczu, które przyjęły tak łagodny wyraz, nie potrafiła mu odmówić. — Podwiń nogi.

Sakura odwróciła się w stronę mebla, patrząc na niego jak na jakieś nieboskie, fantastyczne stworzenie. Niemal zapomniała o jego istnieniu. Był duży, spokojnie mogłaby zwinąć się na nim w poprzek i sen nie należałby do nieprzyjemnych. Usiadła, a później podciągnęła nogi pod siebie, jedna przy drugiej. Klęcząc na miękkiej poduszce, ciasno przyciskała uda, których nagą skórę szlafrok nadal skutecznie skrywał. To ją nieco uspokoiło, nadal nie była obnażona.

— Wyznacz swoje tempo — powiedział cicho i spokojnie. — Zatrzymaj się, kiedy poczujesz blokadę.

Niemo przytaknęła, a jej wzrok zatrzymał się na odległym fragmencie ściany. Kątem oka znowu zauważyła ruch. Mężczyzna wziął tubkę farby i rozprowadził ją na palecie. Zaczęła go obserwować, kiedy był zbyt zajęty i czuła, że nie zostanie przyłapana. Sasori się zatrzymał, a długie palce ponownie dotknęły gładkiego, świeżo ogolonego policzka, kiedy usilnie się nad czymś zastanawiał.

— Potrzebuję jaśniejszego odcienia — szepnął do siebie, sięgając po kolejną farbę. — Twoja skóra jest jasna jak płótno. To będzie piękny obraz.

Słowa ją podbudowały. Zastanawiała się, czy to jego celowe działanie. Czuła się odrobinę silniejsza. Jej dłonie drżały nieco słabiej. Rozluźniła wiązanie szlafroka, ale nie pozwoliła paskowi całkiem się rozłączyć. Materiał spływał po jej ciele, okrycie zapięte pod samą szyję nieznacznie się rozstąpiło, uwalniając skórę na dekolcie i części ramion. Ubranie nie było grube, ale myślała, że poczuje delikatny chłód na ciele. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Powietrze w pokoju było ciepłe i przyjemne, dodawało komfortu.

— Gotowa? Zacznę od twarzy, więc nie musisz się spieszyć.

Nawet w najmniejszym stopniu nie była gotowa, ale mimowolnie kiwnęła głową.

Po raz kolejny utonęła w obliczu mężczyzny. Jasny brąz jego oczu ją zahipnotyzował. Wydawały się niemal bursztynowe. Mimo poważnego, profesjonalnego wyglądu, to właśnie to spojrzenie dodawało mu dziwnego magnetyzmu. W nim odczytywała skrywaną pasję.

Tylko twarz, uspokajała się w duchu. Mimo to nadal była napięta niczym struna. Nigdy nie lubiła być w centrum uwagi, więc cała sytuacja ją uwierała. Czy muszę na niego patrzeć? Pomyślała gorączkowo. To obraz, głupia, a nie zdjęcie. Nie musisz trwać jak kamień dopóki nie zobaczysz błysku flesza.

Jej spojrzenie uciekło w bok. Zaczęła sunąć nim po pomieszczeniu. Było ciemniejsze niż salon. Jasnobrązowe ściany dodawały przyjemnego klimatu, a niemal czarne meble ładnie kontrastowały z tym odcieniem. Na ścianie zobaczyła obraz. Pejzaż jesiennego lasu od razu skojarzył jej się z włosami artysty. Czerwone i żółte liście wyróżniały się na tle szarego nieba i ciemnych drzew. Wyobraziła sobie, że spaceruje po tym miejscu. Niemal zmierzcha, a ona wtula się w ciepły materiał wełnianego szalika. Wiatr unosi liście w szalonym tańcu. Uderzają o nią, jakby próbując zaprosić do wspólnej zabawy. Zimno kąsa odsłoniętą skórę twarzy, ale nie jest przytłaczające, mroźne, tylko delikatne, które powoduje jedynie łagodny dreszcz.

Pogrążona w myślach nie zważała na upływ czasu ani wyrazu swojej twarzy. Ucieczka w inne miejsce ją uspokoiła i pozwoliła nieco zdystansować się do wykonywanego zadania. Nie zarejestrowała, że wiązanie szlafroka całkiem się rozłączyło, a niewielka, centymetrowa przestrzeń ukazuje jej nagość.

To sztuka. Sasori chce przelać twoją formę na płótno. Pewnie nawet nie widział Sakury w seksualnym kontekście. Kto powiedział, że w ogóle jest w sferze jego zainteresowań? Kątem oka zauważyła, że stał nieruchomo przyglądając się jej. Nie wykonała jednak żadnego ruchu, jeśli o to nie prosił. Może tylko zastanawiał się nad wizją.

Znowu pomyślała o przyjemnym chłodzie jesiennego wieczoru. Niemal czuła, że jest elementem tego obrazu. Ciało dziewczyny zawsze reagowało na temperaturę otoczenia, zwłaszcza dłonie. Odruchowo położyła jedną z nich na szyi, sprawdzając czy jest równie zimna, jak powietrze dookoła.

Za daleko odlatujesz, zaśmiała się, przypominając sobie, że przecież siedzi w ciepłym pomieszczeniu, a na zewnątrz lato jest w epicentrum.

Spojrzała na niego i widziała, że obserwował jej dłoń. Przełknęła cicho, znowu się spinając. Jednak po paru sekundach, kiedy nie wykonał żadnego ruchu, drgnęła, a bursztynowe oczy podążyły za gestem. 

Zaczął ponownie malować, jakby dopiero zauważył ten skrawek ciała, a wcześniej był dla niego nieosiągalny. Po paru minutach znów na nią spojrzał. Przejechała palcami w dół i zatrzymała się na kościach obojczyka. Sytuacja się powtórzyła, kiedy ponownie wrócił do pracy.

Czy tak to ma wyglądać? Pomyślała nieco zdezorientowana. Jednak takie rozwiązanie wydawało się dobre. Świadomość nikłej kontroli dobrze wpłynęła na jej zdenerwowanie.

Kiedy znów się zatrzymał, złapała jego oczy. Żadne słowa nie chciały opuścić jej zaciśniętego gardła, mogła tylko unieść brew.

Sasori nieznacznie kiwnął głową, zgadzając się na niewypowiedziane pytanie. Mój wzrok padnie tam, gdzie na to pozwolisz, mówiła jego twarz. Dłoń Sakury dotknęła skóry ramion, nieco rozluźniając materiał, a jego wzrok momentalnie utknął w tym miejscu. Nie stanie się nic na co nie pozwolisz, pomyślała. 

Dziwne jak szybko sytuacja się zmieniła. Z niepewnej i płochej stała się panią sytuacji. To miło połechtało jej ego i dodało odwagi. Zauważyła wyrwę odsłaniającą ciało. W nagłym przypływie paniki chciała pisnąć i zakryć swoją nagość, jednak powstrzymała odruch.

To dobrze, przekonywała się. Pierwszy krok już za mną.

Materiał był bardzo przyjemny w dotyku. Kiedy sunął po ciele, czuła delikatną pieszczotę. Powoli go rozsunęła i w przypływie niepojętej odwagi, spojrzała na twarz rudego mężczyzny. Nie zerkał na nowo odkryte fragmenty.

Jesteś panią sytuacji, upomniała się.

Podniosła obie dłonie i dotknęła skóry na piersiach. Ten gest powolny i delikatny, był dużo bardziej erotyczny niż pierwotnie zamierzała. Wypuściła ze świstem powietrze, patrząc jak jego oczy powoli przesuwają się po nowym fragmencie. Nie zaczął momentalnie malować, jak robił to wcześniej. Skupiając całą uwagę na mężczyźnie, zauważyła że przełknął ślinę, a jego jasne oczy nabrały nowych emocji.

Próbowała coś powiedzieć, ale nic nie mogła z siebie wydusić. Mój profesjonalizm szlag trafił. Nie umiała jednak pozostać obojętna. Sasori był trzecim mężczyznom, który widział ją nago. Podobnym sytuacjom zawsze towarzyszyły inne emocje. Nawet Ino nigdy nie zobaczyła jej w całej okazałości. Sakura pilnowała swojej intymności. 

Zazwyczaj zapamiętywał nowy element i malował przez chwilę w skupieniu. Tym razem było inaczej. Poruszał się nieco chaotycznie, a orzechowe oczy kilka razy zerkały na nią.

Ponownie się zatrzymując, twarz artysty wydawała się inna, nieco bardziej dzika. Jego wzrok błagał drżącą dłoń dziewczyny. Spoglądał tylko tam, gdzie biegła wędrówka jej palców. Świadomość trzymania tego mężczyzny na uwięzi, wywołała dreszcz ekscytacji.

Dotyk spływał lekko i wolno po krzywiźnie brzucha, ciesząc się głodem w jego spojrzeniu. Sakura czuła rosnącą ekscytację, nawet jeśli zdenerwowanie nadal wypełniało ją od czubka głowy po koniuszki palców.

Po długich minutach, wypełnionych odgłosami pędzla przesuwającego się po płótnie, przyszedł czas na kolejne działanie.

Co teraz? myślała spanikowana. Nic, uspokój się kobieto. Nie masz pokazywać mu wszystkiego.

Rozgorączkowanie zaciemniło nieco jej umysł. Rzeczywiście, teraz wypadała kolej ud. Siedząc na kolanach, lekko przechylona, nie ukazywała mu nic więcej. Taką pozę zaakceptował, więc zmiana jej nie miała najmniejszego sensu. Wzgórek łonowy był nieosiągalny dla jego chciwych oczu.

Och, ta poza wcale nie jest taka zła, uświadomiła sobie. Mogło to wyglądać nawet niewinnie. Najbardziej bała się, że obraz, mimo jego zapewnień, okaże się zbyt wulgarny.

Dotknęła swojego uda, a palce posunęły się wzdłuż krzywizny nogi, na ile pozwalało jej ułożenie ciała. Dała mu wzgląd na wszystko, z którego chętnie skorzystał.

Jego oczy pociemniały, a ona zastygła na sekundę, przytłoczoną intensywnością pragnienia, które odbijało się w orzechowych kulach. Wzrok otaksował całą jej sylwetkę. Wziął jeden, głęboki oddech. Spojrzał na obraz i wyglądał na zadowolonego. Wydawało jej się, że pragnienie przegrało ze sztuką, kiedy całą uwagę skupił na płótnie. Profesjonalizm, który wrócił do jego ruchów, trochę ją rozczarował. Zaraz jednak skarciła się w duchu. Tak jest dobrze.

Po upływie pół godziny Sasori wyprostował swoją pochyloną sylwetkę.

— Chyba to mamy — powiedział odkładając pędzel. — Brakuje cieniowania i kilku poprawek w wyglądzie oczu, ale mogę to zrobić już bez twojego udziału. — Chciał na nią spojrzeć, zarejestrowała specyficzny ruch jego twarzy, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. — Muszę zmyć farbę — powiedział obserwując swoje dłonie. — Zaraz wrócę.

Sakura została sama w pokoju. Nadal trwała w swojej pozycji z dłońmi na udach. Wypuściła ze swistem powietrzem, ale nerwy wciąż przechodziły ją na wskroś.

Kiedy się poruszyła, jęknęła cicho zaskoczona. Najpierw na skutek zastałych mięśni, później przez wrażenie natarczywej wilgoci między nagimi udami. 

Człowieku, jesteś jakimś demonem seksu? Pomyślała po części rozbawiona i rozgorączkowana. To było przytłaczające. Oczywiście czuła ten ucisk w dole brzucha, przyjemne poddenerwowanie przez cały czas, ale była tak zdenerwowana, że nie skupiała się na tym dłużej. Teraz miała wrażenie, że jej ciało było całkowicie gotowe na wszystko, nie potrzebowałaby nawet gry wstępnej. To ją trochę przytłoczyło. Czuła się rozpalona jak po dobrym wieczorze z lampką wina i jej palcami, ale nawet nie dotknęła żadnego strategicznego punktu.

Przeklęte oczy.

To jego orzechowe spojrzenie doprowadziło ją do tego stopnia. To, nagość i władza, którą jej dał.

Zapięła szlafrok i usiadła prosto na fotelu. Czy powinna iść się przebrać? A może lepszym rozwiązaniem byłby poczekać na niego. W końcu nie powiedział wprost, że skończył. Może będzie chciał zrobić zdjęcie jej twarzy, żeby mieć podgląd przy ostatecznych poprawkach? Sai często fotografował ludzi i dopiero później, w samotności, wplatał ich w swoje prace.

Albo zdjęcie twojego tyłka, powiedział szydzący głos w jej głowie. Niedoczekanie, odpowiedziała mu wrogo.

Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi od łazienki. Dobrze, że zawinęła swoją bieliznę w sukienkę i nie musiał na nią patrzeć rozrzuconą po pomieszczeniu.

Teraz przejmujesz się majtkami? Zakpiła.

Kiedy na nią spojrzał, pochyliła lekko głowę.

— Czy powinnam… Czy mam już pójść?

Brawo, nawet z trudem się wysławiam. Czy naprawdę jestem tak cholernie ułomna, że potrafię myśleć tylko o tym, jak pochłaniał mnie wzrokiem? To mężczyzna, artysta, przyzwyczajony do podziwiania ludzkiego ciała i…

— Nie. Jeszcze nie. — Spojrzał na nią niepewnie. Wycierając dłonie w mały, szary ręcznik podszedł do niej. — Jeśli się mylę i źle to odczytałem, po prostu uderz mnie w twarz.

— Nie rozum-

Nagły ruch przerwał słowa Sakury. Dotknął jej warg swoimi. To był pocałunek, który niszczył wszystko. Szczątki silnej woli, otoczkę profesjonalizmu, którą starała się utrzymywać, dystans, który wypalał ich od środka. 

Kiedy się rozłączyli, patrzył na nią. Zdenerwowany, niepewny, ale podekscytowany.

— Chcesz uciec? — zapytał, oblizując wargi.

Pragnęła tego najbardziej na świecie. Słowa Saia o seksie z korzyściami zalały jej myśli jak nagła fala zmywa dziecięce zamki z piasku na brzegu plaży. Ale cichy głos w głowie nie pozwolił jej się poruszyć. Była oczarowana mężczyzną odkąd zobaczyła go w progu domu. Ciało Sakury krzyczało, że pragnie go, teraz, już, w tej chwili. Nigdy nie czuła takiej potrzeby. Na żadnym etapie swojego życia nikt nie pociągał jej tak bardzo. Uporczywe uczucie motyli w brzuchu niemal przyprawiały ją o mdłości.

Chcę go, pomyślała. I oto stał tu, wciąż smakując pocałunek na swoich ustach, z urywanym oddechem i nieokiełznanym głodem w oczach. Wiedziała, że mu ulegnie, a sekundy zwątpienia odwlekały nieuniknione. Sakura rzuciła się w objęcia niepohamowanego, obcego uczucia.

Stanęła na palcach, ponownie łącząc ich usta. Sasori nie potrzebował więcej. Złapał ją pod zgięciem kolan i uniósł jak pannę młodą. Nie przerywając pocałunku skierował się w stronę drzwi, których wcześniej nie zauważyła. Oparł jej ciężar o swoją klatkę piersiową, mocując się z klamką, która zaraz ustąpiła. Po paru krokach poczuła, że kładzie ją na łóżko. Dopiero teraz przypomniała sobie, że nadal jest w samym szlafroku, jednak nie było już miejsca na powrót niewinności.

Podparła się na łokciach, zastanawiając się, co powinna zrobić. Miała za sobą parę zbliżeń, ale one zawsze były przy początkach tak głupio nieporadne i zawstydzające. Nie chciała się przed nim zbłaźnić. Jednak kiedy jego palce dotknęły jasnej szyi, wszystkie obawy wyparowały. Spotęgowany ogień, którego zalążki czuła wcześniej, wybuchł z pełną mocą.

— Chciałem, żeby to były moje dłonie — szepnął cicho.

Powtórzył drażniący ruch, który wcześniej wykonywała ona. Najpierw szyja. Poczuła lekkie mrowienie skóry. Dotyk spływał niżej. Obojczyk. Oddech utkwił jej w krtani. Jego palce rozsunęły materiał na boki. Krzywizna piersi. Miała wrażenie, jakby tonęła i nie mogła zaczerpnąć powietrza. Napięty brzuch. Poczuła skurcz mięśni i wybuch ekscytacji tuż pod pępkiem. Uda. Musiała zacząć oddychać. Z niekontrolowanym jękiem powietrze uciekło z jej płuc.

Dłonie Sasoriego chwyciły ją za łydki. Podciągnął je lekko w górę, sprawiając że uderzyła plecami o miękki materac. Rozchylił jej uda, a te miodowe, jasne oczy, pociemniały mocniej od czystej żądzy.

— Bogowie, pragnąłem ujrzeć cię całą.

Nie czekając na odpowiedź pochylił się nad nią. Nie miała czasu protestować, szczerze, podobna myśl nawet nie przeszła przez głowę Sakury.

Poczuła jak ciepły oddech uderza w jej kobiecość. Jęknęła zniecierpliwiona. Nagrodził ją jednym, długim i powolnym dotykiem języka pomiędzy wargami. Kolejny skurcz ukuł ją w podbrzusze. Jego rytm nie był szybki i dziękowała za to w myślach. Wcześniej doświadczyła seksu oralnego, ale miała wrażenie, że faceci nie rozumieli o co w tym chodzi, atakując ją nagłymi i szybkimi ruchami. Sasori zdecydowanie znał się na rzeczy. Tempo było tak cudownie powolne i drażniące, że z trudem wytrzymywała napływ emocji. Instynktownie zaczęła ruszać biodrami, unosząc je bliżej jego twarzy. Sasori przyjął jej ruchy z cichym pomrukiem zadowolenia.

Tańczyli w ten sposób przez długie minuty. Uwielbiała powolny rytm, który narzucił. Pierwszy orgazm nie był nagły. Czuła jego zalążki, które z każdym kolejnym muśnięciem przybierały na sile. Jeszcze jeden ruch języka i zaczęła cicho szlochać. Jeszcze jeden i znowu zapomniała jak się oddycha. Jeszcze jeden i to napięcie stawało się nieznośne. Jeszcze jeden i niemal wybuchła, ale wciąż brakowało odrobiny. Jeszcze jeden. Jeszcze jeden… i nareszcie tam dotarła. Nie przejmowała się brzydkim grymasem na ustach, bo wiedziała, że nie może go powstrzymać. To były pieszczoty, które uwielbiała. Tak dotykała się, leżąc samotnie wieczorami w łóżku, ale kiedy robił to ktoś inny, doznania były jeszcze intensywniejsze. Nie doszła z jego imieniem na ustach, bo nie mogła wydusić żadnego rozumnego słowa.

Ponownie podparła się na łokciach, które drżały nieporadnie. Sasori oblizał lubieżnie usta z pozostałości wilgoci. Taki wygląd powinien być nielegalny, pomyślała otumaniona.

Uśmiech pełen zadowolenia wykrzywił jego wargi, które momentalnie spadły na jej piersi, nie ofiarując nawet sekundy wytchnienia. Szybszym tempem zaczął sunąć językiem wokół aureoli twardego sutka, a ona cicho prosiła go o więcej.

— Zwariuję — szepnęła.

— Szaleństwo jest cudowne, kiedy z kimś je dzielisz.

Rozpiął spodnie, ale ze swojej pozycji, mimo prób, nie mogła nic dostrzec. Była ciekawa, oczywiście, że tak. Chciała go zobaczyć, tak jak i on widział ją nagą, ale nie narzekała. Świadomość, że była całkowicie odsłonięta, a on w pełnym ubraniu, była podniecająca. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale myśl o tym przyniosła kolejną falę gorąca.

Poczuła twardą główkę penisa napierającą na wejście i mimowolnie rozszerzyła uda jeszcze bardziej. Drżała, kiedy wchodził w nią powoli. Mimo ekscytacji, którą czuli, te nieśpiesznie działania były cudowne. Centymetr po centymetrze, coraz głębiej. Męskość pulsowała w jej wnętrzu. Po chwili, kiedy pozwolił przyzwyczaić się do nowego odczucia, zaczął się poruszać. Jego dłonie uniosły biodra Sakury, trzymał ją po bokach, a palce wbijały się mocno w jasną skórę. To było dobre, zbyt dobre, żeby mogła myśleć trzeźwo. Zaczął kołysać biodrami, a ona ponownie podążyła w ślad za jego ruchami. Kiedy spojrzała w orzechowe oczy, zauważyła lekkie niezadowolenie. Czy robiła coś źle? Przecież to było takie przyjemne. Wtedy przekręcił lekko jej biodra i wszedł w nią pod innym kątem, nacierając na wewnętrzne ściany kobiecości. Szarpnęła się zdziwiona, ale nie miała siły, żeby mu uciec. Powtórzył ten ruch, wbijając się głębiej, a ona krzyknęła cicho. Nikt nigdy nie postępował z nią w ten sposób. Sasori odnalazł miejsce, przy dotyku którego szalała. Seks zawsze był przyjemny, chociaż nigdy nie rozumiała tej wielkiej sensacji. Dużo łatwiej i częściej dochodziła, skupiając się na swojej łechtaczce. A jednak ten mężczyzna zdawał się mieć do niej instrukcję obsługi.

Co trzeba zrobić, żeby dostać od boga taki talent?

Jego ruchy przyspieszyły. Wchodził w nią głęboko, ocierając się pod tym nieziemskim kątem o ściany jej wnętrza. Szybciej, coraz szybciej i mocniej.

— To za dużo — jęknęła.

Nie czując nigdy wcześniej takiej intensywności, nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Kazać mu się zatrzymać? Ale to było zbyt miłe. Kolejne uderzenie. Zbyt dobre i nie do wytrzymania. Przekręciła się na bok, a on uniósł lewą nogę kobiety. Pocałował jej kostkę, a gest ten był tak dziwnie intymny, że ją przytłoczył. Zaczęła jęczeć nieporadnie, kiedy dziko wchodził w drżące wnętrze. Krzyknęła przeciągle, gdy orgazm wybuchł w lędźwiach. Nieznośny ucisk brzucha i ścianki pochwy zaciskającej się na nim w niekontrolowanym rytmie, znowu zabrały oddech. Wiła się pod nim i w duchu dziękowała, że trzyma ją mocno i nadal się porusza. Przez chwilę jego oddech zanikł, a dźwięk w uszach Sakury był przytłumiony, niemal dzwoniący. Zacisnęła mocno powieki i poddała się uczuciu ekstazy, które ją ogarnęło. Po chwili poczuła, jak się spina, a jego lepkie uwolnienie rozlewa się po wargach jej kobiecości.

— Najpiękniejsze z moich dzieł — szepnął bez tchu, łącząc ich wargi w zmęczonym, mokrym pocałunku. Jego język badał drugie usta, nęcąc do zabawy. Mimo upływu długich chwil, nadal czuła cierpki smak swoich soków na jego ustach.

To było zdecydowanie najwspanialsze uniesienie, jakiego doznała. Myśl, że istnieje małe prawdopodobieństwo, że ktoś zrozumie jej ciało i potrzeby, jak zrobił to Sasori, wywołała mały smutek. Szybko jednak zepchnęła go w odległy kąt głowy. Ekstaza nadal rozchodziła się po zadowolonym ciele Sakury. Nie było sensu psuć tej chwili.



Zanim położył się obok niej, zdjął szarą koszulę z ramion. Miał szeroką, przyjemną dla oka klatkę piersiową. Wtuliła się w nią, nie czekając na pozwolenie. Skoro wzięła już tak dużo, taka drobnostka nie wywołała u niej zdenerwowania.

Nie potrafiła określić jak długo trwali w tym uścisku. Sakurze wydawało się nawet, że przez chwilę zasnęła. Czuła na skórze leniwą pieszczotę długich palców i szept, którego nie potrafiła rozszyfrować.


Obudził ją dźwięk komórki. Sasori podniósł się z łóżka leniwie i ospale, po drodze składając najniewinniejszy pocałunek, który do tej pory dzielili.

— Muszę wyjść — powiedział z westchnieniem rezygnacji. — Wszystkie pokoje są dla ciebie dostępne. Niedługo wrócę.

Kolejny delikatny pocałunek spłynął na jej wargi. Później zostawił ją samą.

Przez chwilę leżała w łóżku, przesuwając dłonią po miękkiej, bawełnianej pościeli. Później wzięła prysznic w łazience, a kiedy obmywała swoje ciało, nadal czuła echo jego dotyku.

Nie wiedziała co dalej ze sobą zrobić. Myszkowanie po mieszkaniu wydawało się nieodpowiednie. Powstrzymała chęć podejrzenia obrazu, wolała zobaczyć skończone dzieło.

O ile będzie taka okazja, bolesna myśl ukuła lekko, ale zaraz ją odrzuciła.

Od wyjścia artysty minęła dobra godzina, a Sakura coraz bardziej czuła się jak nieproszony gość, kiedy ekstaza powoli ustąpiła. Musiała jeszcze przejrzeć notatki na następny dzień… I ta głupia, nieważna czynność co chwilę wracała do jej głowy. Była dobrym pretekstem do ucieczki. Nawet jeśli za chwilę Sasori wróci, to i tak szybko się pożegnają, a niezręczność która mogłaby temu towarzyszyć, wywołała małą panikę w jej sercu.

A jeśli… Oczekuje, że nie zastanie mnie po powrocie?

Naprawdę nie była dobra w takie gierki. To był pierwszy przygodny seks w jej życiu!

Stojąc na korytarzu wpatrywała się z daleka w jesienny pejzaż. Po upływie piętnastu minut, wyciszona i spokojna po prostu wyszła z jego domu. Drzwi zamknęły się za nią z cichym odgłosem automatycznie przesuwanego zamka. Próbowała je otworzyć dla pewności, żeby nikt nieproszony nie wdarł się do mieszkania artysty, jednak było to niemożliwe bez klucza.

Ruszyła w dół ulicy, myśląc że teraz każda jesień będzie jej przypominać mężczyznę z czerwonymi włosami. 



Upiła kolejny, powolny łyk zielonej herbaty. Kiedy była zajęta napojem Sai nie wciągał ją w rozmowę. Zresztą, zazwyczaj tego nie robił. To pomagało i przeszkadzało jednocześnie. Sakura pragnęła uciec, ale również mieć swój coming out za sobą. Pęcherz zaczął się buntować, kiedy kolejna porcja herbaty przeniknęła jej ciało.

— Spałam z nim — jęknęła żałośnie i zasłoniła twarz dłońmi. — Jak jakaś napalona dzierlatka z harlekinów, poszłam do przystojnego faceta i uprawiałam z nim seks

Siedzieli w studenckiej kawiarni. Sai całą uwagę skupiał na swoim szkicowniku i obrazie sztucznych stokrotek w wazonie, który tworzył. Jego twarz nie zmieniła się nawet odrobinę.

— Czy to bardziej nie przypomina porno?

Podniosła na niego wzrok, ale w twarzy chłopaka nie zobaczyła nawet odrobiny oceniającego wyrazu. Właśnie za to go uwielbiała. 

— Jako artysta muszę zauważyć, że jest przystojnym mężczyzną — powiedział zamyślony. Czarne oczy po raz pierwszy spojrzały na nią. — Gdybym miał inne zapędy, a senpai wyraził taką chęć, sam bym mu uległ. Nawet jeśli nie mam doświadczenia z mężczyznami. Dla takiej twarzy warto zgrzeszyć.

Sakura zaczęła się histerycznie śmiać. Właśnie takiego Saia teraz potrzebowała. W duchu podziękowała za tą przyjaźń.



Później na jej telefon przyszło zawiadomienie o przelewie. W pierwszej chwili oblał ją rumieniec zażenowania. Nie chciała sprawdzać treści przekazu i dowiedzieć się o napiwku za dodatkowe usługi. Jednak kwota była tą ustaloną wcześniej, a tytuł nosił niewinną nazwę “Przelew” bez zbędnych dodatkowych uwag.

Po skończonych zajęciach spotkała się z Saiem przed budynkiem uniwersytetu. Rozmawiali gdzie powinni zjeść wczesny obiad. Sakura odrzuciła wyjście do knajpy, mówiąc że nie zamierza trwonić zdobytych pieniędzy. Sai dostał po głowie przez komentarz, że teraz, mając doświadczenie, mogłaby rozważyć propozycję znalezienia Sugar Daddy i poprawić swój komfort życia.

— Chyba masz gościa — powiedział z nieodgadnionym uśmiechem, masując miejsce nad skronią, w które go uderzyła.

Sakura podążyła za jego wzrokiem i zobaczyła mężczyznę z płomiennymi włosami, opartego o kamienny murek przed wejściem. Uśmiechnęła się niepewnie i podeszła do niego.

— Sasori?

— Czy jesteś wolna, a może masz inne plany?

— Żadnych planów — odpowiedział Sai, łapiąc ją za ramiona i popychając lekko w stronę Akasuny. — Widzimy się jutro na obiedzie u Sasuke, brzydulo.

Skłonił się Sasoriemu i odszedł w stronę metra.

— Więc? — zapytał ponownie.

— Mam wolne popołudnie.

— To świetnie. Mam nieodpartą chęć naszkicowania twojej podobizny.

— Dziękuję Sasori, ale jeśli chodzi o moje problemy finansowe, to nie mam już się czym martwić. Planuję znaleźć pracę, rozesłałam nawet parę CV i czekam na odpowiedź.

Spojrzał na nią w nieokreślony sposób, przechylając lekko głowę. Sakura miała wrażenie, że kąciki jego ust drgają w powstrzymywaniu uśmiechu.

— Liczyłem, że zrobisz to pro bono.

Wstyd przeszył jej myśli.

Robisz z siebie idiotkę, zaćwierkał melodyjny, szydzący głos w jej głowie.

— Nie widzę problemu. Czy masz jakiś konkretny pomysł? — zapytała, przeskakując z nogi na nogę.

Palcami ponownie dotknął policzka i zamyślił się przez chwilę.

— Wyobrażam sobie ciebie z kubkiem kawy, patrzącą w dal i zamyśloną, a para unosi się nad naczynia. — Bez wyjaśnienia zabrał jej torbę z książkami i przewiesił sobie przez ramię. Wyglądał komicznie, poważny i stoicki z różową torbą w kwiaty. — Dlatego zabieram cię do kawiarni.

Ruszył z miejsca nie oglądając się za siebie. Po paru sekundach jej szok minął i go dogoniła.

— Czy planujesz wystawę w najbliższym czasie? — zapytała.

— W przyszłym miesiącu. Liczę, że zgodzisz się mi towarzyszyć. 

— Jasne. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć obraz. Prawdopodobnie będę cała czerwona z zażenowania. — Zaśmiała się cicho.

— To się nie stanie.

— Co? Dlaczego?

— Jesteś moja. Nie lubię się dzielić.

Zanim mogła odpowiedzieć, Sasori złączył ich dłonie. Niepewność Sakury ustąpiła, kiedy zaczął z irytacją w głosie mówić, że nie może doczekać się końca lata, kiedy ludzie przestaną obnażać swoje ciała. Większość z nich nie powinna tego robić, to dotkliwie godzi w jego duszę artysty. Zaśmiała się głośno, a on spotęgował uścisk ich palców. Nie miała nic przeciwko.




Długo mi to zajęło, nawet baaardzo długo. El już niemal straciła nadzieję na lepsze jutro. Ale tak oto, niespodziewanie, z ciemności wyłania się Muza!
Przyznam się szczerze, że po głowie już krąży mi koncepcja na sequel, ale nie uprzedzajmy faktów. Na razie dam temu pomysłowi wegetować w moim umyśle. Buziaki~

Dla Eleine

18 komentarzy:

  1. Dziękiiiiiii. Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! Jestem spełniona! Na jakiś czas możesz być spokojna, nie rzucę w ciebie zamówieniem z kolejnym erotykiem.
    Nie jestem pewna, co mogę jeszcze napisać, bo wcześniej już chyba powiedziałam wszystko i nie chcę się powtarzać. No ale Daddy Madara na samym początku przez długi czas krążył w moich myślach i dosłownie chyba do samych seksów tak mi się w głowie telepał. Ach, ten nasz Daddy... Mam nadzieję, że ta z was, która wykona moje MadaSaku skorzysta z propozycji, jaką wysunęłam. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Sai to król tego one shota. Przepraszam, Sasorak, ale on mnie rozwalił.
    No i w sumie jedną rzecz powtórzę - jest to moim zdaniem najlepszy twój one shot, zaraz obok Słońca.
    Kochaaaaam. <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc o Daddim myślałam "oo El będzie świrować" z uśmiechem satysfakcji na ustach xd

      Mówiła, że napiszę dla Ciebie erotyk? DAŁAM RADĘ!

      Usuń
  2. SAYU xDDDD
    Miałam komentować dopiero na koniec ale tak sprytne wstawienie Daddyego Madary w ten ficzek odebrało mi dech xD

    Wgl to zaczynając od początku bardzo podoba mi się ta kreacja świata. Uwielbiam jak postacie z Naruto są w świecie "rzeczywistym". No i to cudowne przedstawienie Sasoriego!

    Boże Sasori xD co ty z tym aktem xDDD
    Uh uh jaki klimacik. Jakie napięcie i cóż za eteryczność!
    Wspaniale opisałaś podróż Sakury przez emocje i cały ten incydent. Niepewność, wahanie, lęk, odwaga, oczarowanie Sasorim. Wspominałam już, że jest to bajkowo piękne?



    Czy ty możesz przestać pisać tak dobrze? Czuje się jak przedszkolak przy tobie, który właśnie sklecił pierwszą rymowankę (w dodatku zasłyszaną u starszego rodzeństwa) i jest z tego zajebiście dumny.

    Sai ty mistrzu mój! Tak oddać charakter bohatera, MADARO!! Sayu mój mistrzu.


    AAAAAAAAA to było takie cudne, wspaniałe, romantyczne! A ta końcówka.. mrrr! Ja. JA. Totalnie obojętna wobec tego paringu, wobec postaci Akasuny, który do tej pory ni to mnie grzał ni ziębił, jestem jego fanką. W twoim wydaniu był czymś, czego zupełnie się nie spodziewałam, a czego niesamowicie potrzebowałam.

    Popieram El. To twój najlepszy tekst. Co prawda, w dwóch miejscach poczułam lekki zgrzyt słowny (ale wiesz, że jestem słownym fetyszystą) ale to nic, NIC! Saaayuuuu ja chce jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że polubiłaś moją pracę ^^
      Najlepszy mówisz? Może dlatego, że pisałam go PARĘ - KUŹWA - MIESIĘCY XDD
      I tak to działa Krropciu, ja też nie wiedziałam, że do szczęścia potrzebowałam Sasoriego, dopóki nie przeczytałam pierwszego SasoSaku. Później już nie możesz się wyrwać ;3

      Usuń
  3. Jestem i ja, wielka fanka Twoich tekstów ostatnimi czasy :D (wzięłam wywaliłam to Lovegood z nazwy, bo było za długie i niepotrzebne xD)

    Napisanie, że jestem spełniona po przeczytaniu TAKIEGO tekstu to dość dwuznaczne stwierdzenie, ale ja naprawdę jestem spełniona i uważam, że to najlepsze określenie na mój obecny stan. Powiedz kochana, zrealizowałaś to zamówienie ze scenariuszem od zamawiającego, czy to całkowicie Twoja inwencja twórcza? Motyw użyty w tej historii jest cudowny i niezwykle pasuje do Sasoriego. Czułam się całkowicie pochłonięta przez ten klimat, nie mogłam się wprost oderwać. Kreacje Sakury oraz Sasoriego, to strzał w dziesiątkę, a Sai to taka wisienka na torcie. Fajnie, że przedstawiłaś go jako przyjaciela Haruno, a Naruto raz Sasuke poszli na chwilę w odstawkę. Bardzo mi tutaj pasował, a jego osobowość fajnie kontrastuje z różową.

    Spotkanie Sasoriego z Sakurą było bardzo magnetyzujące od pierwszych zdań właściwe. Co jak co, ale Ty potrafisz budować napięcie, siedziałam jak na szpilach i się zastanawiałam, co za chwilę zrobią :D Takiemu malarzowi to i ja bym się oddała, (dorosłe babsko i jej fantazje xD). Chciałam Ci też powiedzieć, że bardzo przypadły mi do gustu Twoje dialogi, brzmią naturalnie i są zabawne :D

    Jedyne co mi zgrzyta to końcówka, bo jest taka trochę creepy xD Oni się w ogóle nie znali wcześniej, bzykneli się pod wpływem napięcia, a Sasori na koniec zachowuje się, jakby byli już w związku. I jakby spoko, że Sakurze to pasuje, ale dla mnie trochę dziwnie xD Może tak trochę wolniej Sasori, nie?

    Klarule Ci się druga część? Byłoby mi niezmiernie miło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sayu, wciąż czekam na odpowiedź na Ogniu Konohy, tak tylko przypominam, a zapomniałam o tym napisać wyżej xD

      Usuń
    2. Odpowiedziałam! Komentarz też ma 1000+ słów, a i tak mam wrażanie, że ciul wyjaśniłam xd

      Pomysł od El: Sakura wylatuje z pracy. Sasori składa jej propozycję, której nie jest w stanie odrzucić. Ma pozować dla niego nago, kiedy on ją będzie malował. A nie jest to łatwe, bo Sasori jest hot.

      Co do końcówki, to słowa "Jesteś moja. Nie lubię się dzielić." można rozumieć jako wielkie big love. Nope, to sam początek. Seksili się, ale nie ma tu jeszcze głębszej relacji. Sasori jest po prostu zaborczym bachorem, takiego go widzę. No i jego zainteresowanie trwa znacznie dłużej niż Sakury, bo w drugiej scenie napisałam, że ponownie ją obserwował. Nie powiedziałam konkretnie jak długo to trwa, fakt, ale przyjmijmy, że przychodził kilkukrotnie na uczulenie głównie, żeby ją zobaczyć, więc były to miesiące.

      Usuń
    3. No wiem, że przychodził na uniwersytet, to mi akurat nie umknęło :D Musiałam przeczytać ją jeszcze raz, taka fajna praca ^^ Trzymam mocno kciuki za rychłą kontynuację ;) Ciekawam bardzo, jak się sytuacja rozwinie. Miałam bardzo neutralne podejście do tgo połączenia, ale dzięki Twoim pracom bardzo polubiłam <3

      Usuń
  4. Genialna historia, zmysłowa, ale nie banalna, erotyk, lecz nie wulgarny. I to chyba jest właśnie sztuka :D
    Sasori idealnie pasuje do tak wykreowanej postaci, aż miałam rumieńce na polikach czytając jego dokonania. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *zaciera rączki, kolejna uległa urokowi mojego Danny*

      No właśnie, próbowałam zrobić to jak najmniej wulgarnie, bo nie pasowały mi ostre seksy do tej sceny. Miało być zmysłowo i delikatnie~

      Usuń
  5. ło pani kochana jaki dobry porn aż sobie przeczytam jeszcze raz
    uwielbiam pomysł i kreacje sasoriego, taki zimny a jednak gorący. liczyłam na opis przyrodzenia też jestem ciekawa uwu
    sugar daddy madara ulala U L A L A MAJ BODY IZ REDI
    przyjaźń pomiędzy saiem i sakurą to miód na moje serce, dużo osób nie potrafi jej docenić A moim zdaniem oni dogadywaliby się bez słów. doceniam ten cynizm i swobodę jaka panowała miedzy nimi no coś wspaniałego ♡♡♡
    ooohhhh zostałam ci ja. aj karamba chyba dowaliłam tym razem za bardzo do pieca z shipem XD
    PRZESYŁAM PEDALSKIE BUZIACZKI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre seksy nie są złe ;>
      Ty tylko o pałkach myślisz (próbuje ukryć, że zatrzymała się na tym momencie, więc uznała "ciul, będzie go ukrywać" xD). Madara to nasz Daddy, ale z chęcią Ci go wypożyczę, bo doceniasz jego majestat. TATUŚ JEST DLA WSZYSTKICH, DZIELMY SIĘ.

      Nie dojebałaś z paringiem, tylko wybrałam sobie trudny i dziwny motyw i z tym walczę xD Niedługo będzie, TO OBIETNICA! (krzyczy jak pojebany Naruciak)
      A około świąt jest nowa tura. Przyjdź, bo będę tez prosiła o jakiegoś yaoica/yuri do napisania. Liczę na Ciebie, Wampirku :3

      Usuń
    2. tak, magiczne różdżki zawsze były mi bliskie XDDDD

      ohhh, no to już się nie mogę doczekać moja droga
      PRZYJDĘ JUŻ MI KLEP MIEJSCE TYM RAZEM YURI BO JA TAK NAPRZEMIENNIE DAWKUJE TO LGBT XDDD

      Usuń
    3. Uhuhuhuhuhuhuhuuuuuuuu, co tym razem, nie mogę się doczekać *-*

      Usuń
  6. KURWA
    Jebłam komentarz. Tutaj, przed chwilą.
    I co?
    NIECHCĄCO ZAMKNĘŁAM STRONĘ.
    KONIEC, PO KOMENTARZU.

    *próbuje sobie przypomnieć, co chciała przekazać *
    Więc nie uważam tego za lepsze od "Słońca", bo postrzegam to jako dwa kompletnie inne style. Poza tym, moje uwielbienie do cierpienia ukazanego w "Słońcu" spycha "Muzę" na drugie miejsce. Słońce było trochę bardziej intensywne, jeśli chodzi o emocje.
    ALE
    To nadal druga twoja najlepsza praca tutaj. Kocham to połączenie komedii - romansu - i nieco dramaciku. To takie odświeżające, możesz się nieco wychillować XD
    W ogóle to ten easter egg, ten Daddy Madara to jest po prostu coś pięknego i po prostu nie mogę przestać się śmiać XD
    Mega podobała mi się też scena pozowania Sakury, była taka hmmm magnetyzująca (czy istnieje kurwa takie słowo? Czy Eri znowu sobie wymyśla swój własny słowozbiór?).
    No wiesz o co chodzi, tam było... duszno XD Czytałam to i zastanawiałam się; kurde, idźcie się wreszcie spełnić w łóżku XD
    I tak Sayu, seksy wyszły ci super. Fajnie, że ten opis nie jest wulgarny, brudny czy coś, bo to nie pasuje do ogółu, a tymbardziej do postaci Sasoraka.
    NO I JA WCALE NIE UWAŻAM ŻE TO TAK SZYBKO CZY COŚ.
    Sasorak - imo - ma pewną obsesję piękna. I tym pięknem jest dla niego Sakura, dlatego jej nie zostawił. Nieco toxic, ale nadal magnetic (Boże, kurwa, gdzie mój psycholog, zamieniam się w Dżoanę Krupę, ratujcie się).
    Muszę wyjść, bije mi na głowę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że będzie szał z umieszczeniem w tekście "Daddiego Madary". Dobrze, dobrze, jak przystało na jego fangirl córeczki. <3

      Usuń
  7. BOŻE ALE MAM ONESHOTÓW DO NADROBIENIA <3

    Już na samym początku jebłam z pomysłu Saia, a jak przeczytałam o Daddy Madara to ryknęłam na głos XDDD No ale później Sai się zreflektował i spiknął nasze gołąbeczki :3 Ogólnie super pomysł z przyjaźnią Saia i Sakury, no i jest to fajnie wplecione w historię, jako że Sai też jest artystą :)

    Sama scena pozowania, walka Sakury z emocjami, podejście Sasoriego, piękne to wszystko. A scena segzów rozpalała wyobraźnię i czytałam ją z zapartym tchem :3

    Ten pairing to nie moje klimaty ale jeeejuuu, ten oneshot jest tak super napisany, że kupiłam go w całości <3 Sequel byłby super sprawą!

    PS. Ten fanart na końcu IDEALNIE pasuje. Nawet fryzurka ta sama ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wcale nie tak, że najpierw znalazłam art, a później postanowiłam to wpisać w tekst, wcaaaale xD

      Sai to złoto. Lubię takie nieprzewidywalne osoby wykorzystywać w tekście, a on zawsze rozpierdala publiczność~

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!