1.04.2020

Dobra karma [GaaLee] dla Black

Gaara nie potrafił przestać się śmiać. Naprawdę myślał, że przez incydent z dawnych lat jego nowe życie zmieni się w piekło. Znów będzie omijany i wytykany palcami. Nawet w najgłupszych marzeniach nie myślał, że wszystko potoczy się w takim kierunku.

Kankuro gadał. W kółko i w kółko, bez przerwy. Gaara naprawdę chciał się go pozbyć. Wystarczył mu stres związany z poznaniem nowych ludzi i miejsca, które przez następnych parę lat będzie widywał niemal codziennie.

— Nie mogę uwierzyć. Mój mały braciszek jest taki dorosły! No spójrzcie tylko na niego.

Wymierzył w stronę brata komórkę i zrobił mu parę zdjęć.

— Możesz przestać?

— Niby czemu? Jeden raz zaczyna się studia! Muszę mieć pamiątkę, żeby mieć co wspominać na stare lata.

Gaara z chęcią przyszedłby tu sam, ale Kankuro nie reagował na jego prośby, groźby i błagania. Czuł się, jak dziecko, które zaczyna podstawówkę, a nie niemal dorosły mężczyzna.

— Nie powinieneś pracować?

— Przywilej artystów, jestem sam sobie szefem — powiedział przeglądając zdjęcia. — O zobacz, te jest dobre. Zamyśliłeś się i nie wyglądasz jakbyś planował mnie zamordować w nocy.

Gaara westchnął spoglądając na swoja miniaturową kopię. Wyglądał jak ktoś, do kogo ludzie nie chcieli się zbliżać bez potrzeby. Miał jednak nadzieję, że tutaj będzie inaczej. To nie była ich mała Suna, w której każdy słyszał o jego wybrykach w przeszłości. Pół roku temu przeprowadzili się do Konohy. Nowy start, mówił Kankuro, chociaż on tego nie potrzebował. Jego prace skupowano na całym świecie, więc nie przejmował się stosunkiem ludzi do jego rodziny. Poza opinią małego degenerata, która przylgnęła do Gaary za młodu, musieli mierzyć się jeszcze z niechęcią do jego zmarłego ojca, który wmieszał się w malwersację funduszy miasta. Nie był zbyt dobrym burmistrzem.

Z resztą ojcem też, pomyślał.

Nie miał co prawda zbyt dużo materiałów źródłowych, do których mógłby się odnieść. Ojciec całkowicie się go wyparł, kiedy przez bójki i wdanie się w złe towarzystwo, trafił jako trzynastolatek do poprawczaka. Dopiero po jego śmierci Kankuro i Temari mogli walczyć o Gaare. Załatwili mu badania psychologiczne, o których nikt wcześniej nie wspomniał. Ludzie z ośrodka planowali pozwolić mu odgrywać w złym środowisku, podobnie jak reszcie dzieciaków. Terapeuta pomógł uporać się z pokładami gniewu, które czuł. Z dobrymi wynikami zwolnili go o kilka lat wcześniej i jako szesnastolatek mógł wrócić do domu. Jednak życie nadal nie było mu na rękę. Mimo stopniowej zmiany, którą z zachwytem obserwowało jego rodzeństwo, reszta małego miasta nadal widziała w nim chuligana sprzed lat.

W Konoha mieszkała Temari ze swoim narzeczonym. Tak samo Naruto, jedyna przyjazna dusza spoza rodziny. Poznali się parę lat temu, kiedy odwiedzał siostrę. Wtedy nadal był na początku swojej drogi, wciąż zagubiony. Jednak przez pobyt w ośrodku ich przyjaźń stanęła w miejscu. Teraz byli tylko starymi znajomymi.

Rozglądał się po małych grupach ludzi, które tworzyły się dookoła. Z zadowoleniem stwierdził, że Konoha jest postępowa. W jego starym mieście wszyscy musieli wyglądać normalnie, inaczej zaraz znaleźliby się na językach ludzi. Widział gothów i hipsterów, dziewczyny z różowymi i zielonymi włosami. Każdy był tym, kim chciał.

Ktoś zaczął do niego machać. Chłopak stał jakieś sto metrów dalej. Miał czarne, krótkie włosy, ciemne oczy. Czy on nie widział już go gdzieś nie widział? Uśmiechnął się promiennie, tak jakby byli długoletnimi przyjaciółmi. Gaara poczuł się nieco speszony. Skąd go znał?

— Hej, czy to nie ten dzieciak, któremu złamałeś rękę w podstawówce? — Zapytał Kankuro. — Podobno musieli sprowadzić jakiegoś znanego lekarza, żeby dalej mógł ćwiczyć te swoje kung-fu. 

— Taekwondo.

— Hm?

— Chodził na taekwondo.

Po prostu świetnie, pomyślał. 

Do listy rzeczy, które dziś mogły pójść źle dodał swoją niechlubną przeszłość, która nie chciała się odczepić.



Ludzie byli mili. Naprawdę się tym zdziwił. Za bardzo przyzwyczaił się do małomiasteczkowego podejścia sunijczyków. Tutaj nikt się nim nie interesował w zły sposób. To nie była ich sprawa.

Dwa razy widział dziś tego chłopaka. Raz na samym początku dnia, a później na zajęciach z kulturoznawstwa. Ciekawiło go, czy też wziął te wykłady jako coś prostszego, co zawyży mu średnią.

Nieważne.

Pomyślał, że nie powinien wchodzić mu w drogę. Gaara dostatecznie mocno namieszał w jego życiu.

Wszechświat go nie lubił. Tak przynajmniej sądził Sabaku. Zawsze, kiedy podjął jakąś decyzję, wszystko szło naopak. Uświadomił sobie, że w tym przypadku nie było inaczej, kiedy zobaczył bruneta pod bramą uniwersytetu.

Karma wraca. Nawet jeśli naprawdę starałem się zmienić.

Planował przejść obok niego szybko i niepostrzeżenie. Wyciągnął z kieszeni komórkę, aby mieć pewność, że ich spojrzenia się nie spotkają.

— Czekaj! — Odezwał się ktoś za nim, kiedy był już niemal wolny. Znajdował się na chodniku poza terenem uczelni, powinien być bezpieczny!

Gaara spojrzał w ciemne oczy chłopaka. Raz jeszcze uśmiechnął się do niego promiennie.

— Gaara, tak? Nie wiem, czy mnie kojarzysz. Jestem…

— Rock Lee, pamiętam — przerwał.

Z cichym westchnieniem schował komórkę do kieszeni i podszedł parę kroków. Najwyraźniej konfrontacja była nieunikniona.

— Słuchaj, naprawdę mi przykro. Byłem durnym bachorem, który chciał tylko zaszkodzić ojcu. Chociaż nie, czekaj, to brzmi jak próba wybielenia się, a nie o to mi chodzi.

Chłopak przed nim otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Gaara przerwał mu unosząc rękę i kontynuował.

— Zrobiłem ci coś strasznego i żałuję tego do dzisiejszego dnia, ale już taki nie jestem. Nie chcę wybaczenia, tylko czy… Możemy żyć dalej? Czy jest coś, czym mogę odpokutować?

Gaara zdziwił się, kiedy brunet złapał w uścisk jego dłoń. Po raz pierwszy spojrzał mu w twarz i zobaczył łzy w jego oczach, chociaż jeszcze nie zaczął płakać.

— Gaara-kun! — krzyknął. Paru ludzi dookoła obejrzało się w ich kierunku. Chciał zapaść się pod ziemię. — To ja powinienem cię przepraszać! Nie wiem czy pamiętasz, ale to ja podjudzał cię do starcia. Miałem za sobą kilka lat treningu taekwondo i wyzywałem ludzi do walki. Złamana ręka była konsekwencją moich działań!

— Okay — powiedział nieco speszony gwałtownością w jego głosie. Lee mówił, jak postać z jakiegoś melodramatu, która właśnie doznaje duchowego oświecenia. — W takim razie… Oboje jesteśmy winni? Czysta karta?

— Nigdy! To przeze mnie trafiłeś do placówki, prawda? Próbowałem się z tobą skontaktować, ale mi nie pozwolili. Taka ujma na honorze!

Gaara nie potrafił przestać się śmiać. Naprawdę myślał, że przez incydent z dawnych lat jego nowe życie zmieni się w piekło. Znów będzie omijany i wytykany palcami. Nawet w najgłupszych marzeniach nie myślał, że wszystko potoczy się w takim kierunku.

— Żadne bójki tego nie sprawiły. Wiesz, biłem się, ale nie 24/7. Potrafiłem się opanować. — Wzruszył ramionami. — Naprawdę nikogo nie obchodziło, kiedy okazjonalnie obiłem jakiemuś dzieciakowi twarz. Problemy zaczęły się dopiero, kiedy wdałem się w złe towarzystwo i zacząłem kraść. A jeśli chodzi o rzeczy materialne, to prawo nie było już tak przychylne. Nie martw się, to nie przez ciebie mnie zamknęli. Jak ręka?

— Świetnie! I to już po pół roku.

— Słyszałem, że były jakieś komplikacje.

Gaara zmieszał się. Nie lubił przypominać sobie o przeszłości.

— Trochę. To dlatego… że zacząłem ćwiczyć o wiele za wcześnie. Wszystko znów się posypało. Musiałem po prostu dać upust energii, która mnie rozsadzała!

Jego entuzjazm był zaraźliwy. Gaara uśmiechnął się mimowolnie.

— Ja nie jestem zły, a ty...

— Nigdy cię o to nie obwiniałam!

— Cieszę się, że wyjaśniliśmy sobie tą sprawę. Możemy pójść w swoich kierunkach i żyć spokojnie.

Znowu wyciągnął komórkę i uruchomił Google Maps. Musiał znaleźć przystanek linii kolejowej. 

— W życiu! — krzyknął Lee.

Spojrzał na niego zbity z tropu.

— Teraz, kiedy wszystko jest jasne i klarowne, możemy zacząć nowy rozdział naszej przyjaźni. Pomyśl tylko Gaara-kun, najpierw rywale, później towarzysze! Czy to nie piękne?

— Eee, tak?

Lee bezceremonialnie nachylił się, żeby spojrzeć w ekran jego komórki.

Bezpośredni, trzeba mu przyznać.

— Czego szukasz?

— Stacji kolejowej, ale to prawie kilometr. Chyba dojadę tam metrem.

— Nonsens! — sprzeciwił się. — To doskonała okazja na małe ćwiczenie. Pobiegnijmy tam!

Zanim Gaara mógł wypowiedzieć pojedyncze słowo, Lee ruszył trzymając go za nadgarstek. Nie miał wyboru, biegł razem z nim.



Wszystko było dobrze. Poznał paru ludzi i mógł ich nazywać znajomymi. To był właściwy początek do pozyskania przyjaciół. Chciał tego, w przyszłości nie miał ich zbyt wielu.

Był też Lee, z którym zżył się najbardziej przez ostatnie dwa miesiące. Wiecznie uśmiechnięty, kipiący energią i optymizmem. Zazdrościł mu tej siły. Początkowo Gaara sądził, że chłopak chciał tylko powiedzieć mu, jasno i wyraźnie, że nie wini go za błędy przeszłości. Jednak rozmawiali ze sobą codziennie, nawiedzał go podczas każdego posiłku lub siedział przy nim na wspólnych zajęciach. Dobrze było znaleźć przyjazną duszę, do której można było się odezwać i dzielić wspólne chwilę.

O wilku mowa.

Lee wbiegł do stołówki i chwycił jedną z tac. Ich spojrzenia się spotkały, ale brunet zaraz odwrócił wzrok. Najwyraźniej zmienił zdanie i zamiast obiadu kupił jedynie sok.

— Czy nie mówiłeś, że musisz przestrzegać diety? — zapytał rudy mężczyzna, kiedy przyjaciel niemal minął jego stoli. — Bo inaczej zejdziesz z mięśni?

— Co? Och, tak. Tylko ostatnio nie mam apetytu.

— Możesz…

— Wybacz, Gaara-kun! — przerwał. — Ale naprawdę muszę już iść.

Sabaku obserwował jego zdecydowanie zbyt szybkie kroki i sztywne ramiona, kiedy wyszedł z budynku. Zmrużył oczy zastanawiając się co, do cholery, znowu zrobił, że Lee któryś raz z kolei uciekał wymyślając głupią wymówkę. Z całą pewnością go unikał.



Rock Lee przed nim uciekał. Gaara nie lubił takich zagrywek. Wolał bezpośrednie konfrontacje, nawet jeśli miały oznaczać najgorsze.

Karma to suka.

Zielonooki znalazł go na jednym z boisk do siatkówki. Lee studiował AWF. Uczelnia miała dobre wyposażenie treningowe, z którego mogli korzystać studenci. Siedział na drewnianym parkiecie i popijał sok ze stołówki. Ten widok zdziwił Sabaku. Brunet zawsze otaczał się dużą liczbą ludzi.

— O co chodzi? — zapytał odrobinie zbyt gniewnie niż planował. Cała sytuacja go niepokoiła.

— Gaara-kun, nie powinieneś mieć zajęć?

— Nie pierdol od rzeczy Lee. Co się dzieje, że mnie unikasz?

— Ja? Ciebie? To niedorzeczne. — Zaśmiał się nerwowo i zaczął zbierać rzeczy, jakiś zeszyt i kurtkę, do swojej sportowej torby. — Naprawdę mam teraz sprawę do załatwienia.

— Nigdzie nie idziesz — powiedział stanowczo i zagrodził mu drogę.

Lee mierzył ponad dziesięć centymetrów więcej i był zdecydowanie lepiej umięśniony od Gaary, ale to nigdy nie stanowiło problemu. Sabaku miał w sobie specyficzną aurę, którą ludzie respektowali. Twarda, stanowcza postawa i zdecydowany wzrok zawsze górowały nad fizyczną siłą.

— Co się dzieje, Lee? Co znowu zrobiłem? — zapytał. Brzmiał na zmęczonego. Nie chciał już odstraszać ludzi.

— Nic mi nie zrobiłeś. Ja po prostu… Mam problem, z którym muszę się uporać.

— Jakoś nie zauważyłem, żebyś uciekał od innych ludzi, więc to musi mieć coś wspólnego ze mną.

— Nie, ja…

— No to dlaczego mnie unikasz?

— Bo nie mogę ci normalnie spojrzeć w twarz!

Dłonie Lee chwyciły go za ramiona. Trzymał Gaare na bezpieczną odległość wyprostowanych rąk. Głowa zawisła między jego ramionami. Jakby próbował się się przed nim bronić.

— Jezu, dlaczego? Jeśli myślisz, że cokolwiek rozumiem z twojej paplaniny, to jesteś w błędzie. Powiedz mi po prostu co się dzieje w twojej głowie, bo nie mam kurwa do niej przepustki, żeby sprawdzić!

Lee uniósł głowę i wygląda źle. Był cały czerwony.

— Masz gorączkę?

Brunet jęknął żałośnie i puścił jego ramiona. Odszedł parę kroków.

— Nie! Po prostu się denerwuje, ręce mi się pocą. Nie mogę pozostać opanowany przy tobie, Gaara-kun. Ale daj mi chwilę, uporam się z tym. Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni, bardzo cię cenię!

Gaara westchnął z ulgą.

— O to te całe zamieszanie? Myślałem, że jesteś wściekły. Hej, durny rumieniec, to nie powód, żeby przyprawić mnie o nerwice.

— Jak miałem z tobą normalnie rozmawiać, skoro tak się dzieje, kiedy spojrzę ci w twarz?!

— To po prostu na mnie nie patrz.

Gaara chwycił tył głowy Lee i oparł ją na swoim ramieniu. Ciało bruneta napięły się jeszcze bardziej, ale nie odsunął się.

Nie wiedział, co może z tego być. Nie wiedział jak to nazwać. Pomyślał, że chyba pierwszy raz spotkała go dobra karma.



Kankuro wytarł dłonie umazane farbą w szarą ścierkę i nalał wody do szklanki. Nakładał kolor na ostanio stworzoną marionetkę i teraz musiała wyschnąć. Mógł zrobić sobie przerwę. W kuchni była Temari, która miała dziś dzień wolny i postanowiła odwiedzić braci. Gaara siedział na krześle i wiązał tenisówki.

— Wychodzisz gdzieś? — zapytał.

— Tak, mam… spotkanie.

Kankuro wywrócił oczami.

— Cholera, kiedy ją przyprowadzisz?

— Nie mam zamiaru narażać nikogo na wasze oceniające spojrzenia.

— Będziemy grzeczni, obiecuję! Spotykacie się już prawie pół roku, a ja jeszcze nie poznałem tej dziewczyny. Skąd mam wiedzieć, że jest wystarczająco dobra dla mojego małego braciszka?

Gaara spojrzał na niego gniewnie.

— Właśnie o to mi chodzi. Poczuje się źle, jeśli będziesz rzucał takimi tekstami.

Kankuro uniósł dłonie. Ten gest miał mówić “przychodzę nieuzbrojony”.

— Wszystko zachowam w głowie. Będziemy się zachowywać, prawda Temari?

Blondynka entuzjastycznie kiwnęła głową.

— O nią się nie martwię — powiedział młodszy z braci kładąc siostrze rękę na ramieniu.

— Chcemy po prostu się poznać. — posłała mu słodki uśmiech.

Rudy chłopak westchnął.

— No dobra, ale żadnych durnych tekstów, oceniania i wypytywania, jasne? — Zapytał wymierzając w Kankuro wskazującym palcem. — Jeśli powiesz cokolwiek złego zniszczę kukłę, którą tworzył przez ostatnie trzy miesiące. 

— Jasne!

— Mieliśmy się spotkać na przystanku. Wrócę za parę minut.

Kiedy młodszy z braci wyszedł, Kankuro zagwizdał z uznaniem.

— Wkręcił się, co?

— Mało powiedziane, ale to dobrze. Nigdy nie widziałam go równie zadowolonego.

— Tak, dziewczyna działa cuda.

Po pięciu minutach nadal siedzieli w kuchni. Usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i głos Gaary dochodzący z korytarza.

— Możemy wyjść po pięciu minutach. Przysięgam, jeśli Kankuro powie choć jedno złe słowo… Tak, przepraszam. Już się uspokajam. 

Pozostała dwójka rodzeństwa wymieniła między sobą podekscytowane spojrzenia. Cieszyli się, że ta osoba potrafi okiełznać temperament ich młodszego brata.

Nagle drzwi od kuchni się otworzyły i stanął w nich Gaara z gościem. Młody chłopak był wyższy od niego o parę centymetrów. Miał na sobie zielony dres, który kontrastował z ciemnymi ubraniami Gaary. Na jego twarzy lśnił wesoły, pewny siebie uśmiech. Przeszedł przez próg i skłonił się na powitanie.

— Miło mi was poznać, nazywam się Rock Lee.

Za nim Gaara mrużył oczy. Te spojrzenie przypomniało Kankuro gniewne oblicze brata, które posyłał ojcu podczas kłótni.

— Cześć, kochanie — odezwała się Temari. Wstała z krzesła i objeła bruneta. — Jestem Temari. Co powiesz na kawę w salonie?

— Och, ja…

— Żadnej kawy. Lee jest sportowcem. Może być jakaś herbatka ziołowa.

— Myślę, że coś się znajdzie. Chodź ze mną.

Blondynka wyprowadziła bruneta z kuchni. Idąc w stronę salonu mówiła coś wesołym tonem, a Lee odpowiadał jej szczerym śmiechem.

Gaara spojrzał na brata.

— Kiedy pozbierasz szczękę z podłogi możesz do nas dołączyć, ale nie pojawiaj się bez herbaty.



*pisk fangirl*
To było słodkie. Chociaż szczerze, to nie potrafię widzieć bohaterów, których opisałam wyżej jako Lee i Gaary. Bardziej przypominali mi jakieś moje OC. 

13 komentarzy:

  1. Ja Cię przepraszam, bardzo przepraszam, ale tak się kurde uśmiałam, że do tej pory mam łzy w oczach XD
    Nie wiem, może to kwestia zbyt dużego spożycia kawy w ciągu ostatnich dni, może moje nienormalne poczucie humoru, ale ten tekst po prostu mnie rozbawił. Serio, miałam taki ubaw XD

    Bo ja mam jakąś tam wyobraźnię. I kiedy widzę Gaarę, może nawet nie z pierwszej, ale drugiej części Naruto, i Lee (tutaj już obojętnie z której części) to po prostu...no tak na mnie działa XDD

    Facet miał problemy z agresją, chce przeprosić swoją ofiarę, a tutaj bum cyk, zielona bestia jest cały czas uśmiechnięta. Jak sobie wyobrażam tą scenę, no to uśmiech mi nie schodzi z gęby.

    Nie lubie yaoi. Czasem poczytam jakieś opowiadania, w którym wątkiem pobocznym jest NaruSasu, ale ogólnie no to nie lubie czytać o homoseksualistach czy też bi (nie to, że coś mam do takich osób). No nie lubię, zwłaszcza, że autorki takich opowiadań mają tendencję do (dużych) szczegółów w czasie opisywania ich stosunków seksualnych. Nope, nie, dziękuję.

    Tutaj weszłam z nastawieniem, że jeśli coś mi się nie spodoba, to tego nie przeczytam i tyle. Jednak jest to tak delikatnie skonstruowane, lekkie do czytania, że troszkę w to uwierzyłam. I nawet mi się to spodobało, a już zwłaszcza ostatnia część z Kankuro i Temari.

    Jeśli chodzi o to, czy rzeczywiście charakter postaci tutaj pasuje do tych z A&M. No cóż, być może Lee tak. Gaara? No tu już ciężej, chociaż w Shippudenie miałam wrażenie, że być może jest ciepłym, spokojnym facetem. Tutaj już chyba powinna się wypowiedzieć ktoś, kto interesuje się jego postacią, a ja niestety nigdy do takich osób nie należałam.

    Ale po to jest fantazja. Moim zdaniem nie istnieje opowiadanie, w którym odwzoruje się postać w 100%. Kiedyś jedna z komentujących (nie pamiętam nicku, ale czytałam całe jej dwa komentarze, dlaczego nie lubi Sakury) zwróciła uwagę na to, że przede wszystkim opowiadania z Haruno są mocno OC. Ja uważam, że we wszystkich opowiadaniach, niezależnie od głównej postaci tak jest. Oryginały są tylko podstawą, na której się tworzy.

    A więc, kończąc mój monolog, który jak zwykle musi zająć sporo miejsca, napiszę tylko: troszkę mnie nawróciłaś na pary homoseksualne. I tą parę (pamiętam, że kiedyś było mnóstwo ich fanów). Chociaż nadal preferuję moje skromne Sakura x każda postać Naruto, to podobało mi się.

    No i czekam na kolejne posty od Was dziewczyny ! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja się nie gniewam. To jakie ja mam zamiary, to nieważne. Na pewno nie będę narzucać ludziom swojej interpretacji. Za dużo mi tym mózg wyprali w szkole średniej, że można tekst interpretować tylko w sposób ustalony z góry, klucz odpowiedzi itp. Brr.

      Poza tym, to sama chciałam, żeby było lekko, mimo trochę ciężkiej historii Gaary. I masz rację, ze to komiczne wygląda, jak wyobraźnia zacznie hulać xd Może przez to właśnie nie potrafiłam powiązać Gaary z jego wersją w m&a ^^

      Usuń
  2. Jeszcze nie dawno w ogóle bym nie spojrzała na opowiadanie yaoi, ale jakiś czas temu przekonałam się do one shotów. Nie sądzę jednak bym przebrnęła przez całe, kilkurozdziałowe opowiadanie.

    Gaara x Lee to jedno z najfajniejszych połączeń yaoi i uważam, że naprawdę do siebie pasują. Sądzę, że Lee wyszedł ci tutaj bardzo kanoniczny, jest taki żywiołowy i energetyczny. Jak przeczytałam, że pobiegł na stację kilometr dalej to od razu zobaczyłam naszego kanonicznego Lee. Nie jestem specjalistką w charakterze Gaary, ale nie wydawał mi się faktycznie mocno kanoniczny. Mimo to zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czasami widzę opowiadania, w których zgadzają się jedynie imiona bohaterów.

    Parsknęłam śmiechem, kiedy Lee wszedł do domu. Temari udało się wyjść z sytuacji z twarzą, bo inaczej Lee na pewnk nie poczułby się dobrze. I fajnie, że Kankuro nie palnął niczego głupiego.

    Ogólnie bardzo fajna partówka. Było uroczo i słodko i ogólnie fajnie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to było urocze. Pisząc to miałam ciągle zaciesz na pyszczku :D

      Usuń
  3. Cóż, znowu się wyróżnię, ale w czasach gimnazjalnych i licealnych dość mocno siedziałam w yaoi/yuri. Po liceum faza przeszła, teraz czuję lekki sentyment do tamtych czasach, przez który od czasu do czasu przeczytam jakiś one-shot.
    Połączenie GaaraxLee obiło mi się o uszy, ale nigdy mnie szczególnie nie zainteresowało. Powyższa partówka zmieniła moje nastawienie. Może w najbliższej przyszłości skuszę się na jakiś inny tekst o nich? Co do kanoniczności postaci odczułam lekki zgrzyt w charakterze Gaary, ale z drugiej to partówka a nie kilkurozdziałowe opowiadanie, więc ten zgrzyt zupełnie mi nie przeszkadzał. Ba, nawet zapałałam sympatią do Gaary.:)
    Rozśmieszył mnie bieg na stację oddaloną o kilometr. To było takie w stylu kanonicznego Lee, że aż zaśmiałam się na głos. Scena z wyznaniem uczuć też rozśmieszyła, a jednocześnie rozczuliła - w ogóle poza końcówką uważam ją za najlepszą w całej partówce. Nie wiem nawet czemu... Może przez spontaniczność a potem niedomyślność Gaary? Może przez nieporadność Lee? No nie wiem, ale naprawdę serio mi się ona podobała.:D
    Końcówka bardzo pozytywna. Chciałabym zobaczyć minę Kankuro na widok "dziewczyny" brata. Uwagi Gaary też były bezcenne.
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja siedziałam w yaoi, ale tylko jeśli chodzi o mangi (zazwyczaj te jednotomowe historię lub jakieś doujinshi z animców, które oglądałam) tez mniej więcej w gimnazjum/liceum. Czasami lubię obejrzeć jeszcze jakieś łagodne Boys Love anime (parę miesięcy temu trafiłam na Dakaretai Otoko, które polecam, jeśli ktoś lubi te klimaty).

      Lee wyszedł bardziej kanoniczne, bo to był proste. Z drugiej strony nie siliłam się jakoś bardzo, żeby trzymać się ich charakterów z m&a.

      Dziękuję za komentarz ^^

      Usuń
  4. Mi się wydaje, że generalnie duży problem sprawia opisywanie postaci, które kanonicznie są "one face".
    Historia Gaary idealnie przekierowana na czas współczesne - tak czy siak chodziło o to żeby nie miał łatwo. Ojciec zamieszany w finansowe przekręty, dobrze pomyślane!
    U Ciebie był on oczywiście niezbyt wylewny, ale na szczęście nie był małomównym świrem :D Normalny chłopak z trudną przeszłością, po prostu. Nie stronił od rozmów, rozwiązywał problemy i nie bał się przyznać do błędu, a wiec bardzo dojrzale i dorośle.
    Sama relacja z Lee spokojna i nienachalna. Nie wchodziłaś w szczegóły, nie rozpisywałaś sie nad "szalenie bijącym sercem, które na widok Gaary trzasnęło osiem pompek i dwa obroty do przodu".
    Fajnie było czytać i zarazem domyślać się, o co może chodzić. Nie podałaś nam tej miłości na tacy.
    To było takie delikatne yaoi dla osób, o niezbyt mocnych nerwach haha. Niewiele miałam z tym styczności i jakoś zbytnio nigdy za tym nie przepadałam, a u Ciebie było... naprawdę klimatycznie :)
    Końcówka tak mi się spodobała, że wracałam do niej dwa razy. Otwarta Temari i zblazowany Kankuro haha, raczej nie tego się spodziewał choć nie sądzę, żeby miał problem z zaakceptowaniem tego faktu.
    Na pewno gdy już się pozbiera, to przyniesie tą nieszczęsną herbatę :D

    CZEKAM na Hinatke... :> :>
    (fajnie mieć dostęp premium i wiedzieć co nie co z wyprzedzeniem, haha)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STALKUJESZ MNIE??
      A tak na serio, to możesz nawet dopisywać jakieś uwagi jak chcesz innym kolorem. Zawsze sprawdzam przed publikacją wszystko jeszcze trzy razy xd

      Miało być lekko i miło. To był taki typowy motyw (wiem to mając za sobą x one-shotów mang yaoi, które czytałam) zalążki uczucia, strach i unikanie. Później konfrontacja. Końcówka też mi się podobała. Kankuro, który nic nie powiedział, bo skamieniał, opiekuńczy Gaara i lee, który wszedł jak do siebie xd

      Usuń
    2. A no dobra.
      Więc od tej pory będę zostawiać Ci sekretne, miłosne liściki :> ♥

      Usuń
  5. OMG to było przeurocze, uśmiech z twarzy mi nie schodzi :)))
    Gaara i Lee pasują do siebie wbrew pozorom, a Tobie udało się pięknie to przedstawić <3

    OdpowiedzUsuń
  6. *wbija z rozmachem* DZIEŃ DOBRY CÓŻ ZA WSPANIAŁY DZIEŃ NA PEDAŁY ULALA
    juz od samego początku zostałam rozwalona kankuro, kocham gościa jesteś wspaniałym bratem /łezki wzruszenia/
    gaara, młody, gniewny, nieobliczalny OHHHH jak to pasuje, nie wiem co mam ze sobą zrobić już zaczęłam obijać się o meble z powodu fangirlu
    TO NIE WSZECHŚWIAT TO MIŁOŚĆ *rozsypuje kwiatki i pedalskie sparkle dookoła*
    o boże, oni tak do siebie pasują, w sensie lee jest tak pozytywnie nastawiony do życia i am tyle energii, że jest w stanie anwet tym zarazić gaarę i to jest wspaniałe i jak ja się cieszę, że u ciebie zamówiłam ten ship IM GONNA CRY T___________T <3

    " Pomyśl tylko Gaara-kun, najpierw rywale, później towarzysze! Czy to nie piękne?
    — Eee, tak?"
    XDDDDDDDDDD KOCHAM JEZU JAK ZAPŁAKAŁAM

    OMG TO BYŁO SZYBKIE, GAARA JAKI TY JESTEŚ MĘŻNY /zakrywa twarz dłońmi/ BOŻĘJAKIEDOBREJEZU
    temari jako dobra ciocia wszystkim IM IN
    spoko kankuro szybko się przyzwyczaić do szwagra XDXDXD
    może i OOC ale to też nie canon i przecież można eksperymentować ja się bawiłam świetnie podczas czytania <3
    AH TO BYLO UROCZE, POTRZEBOWAŁAM CZEGOŚ TAKIEGO, OD RAZU MI LEPIEJ
    DZIĘKUJĘ POSYŁAM BUZIACZKI I IDĘ DALEJ WYĆ OBIJAJĄC SIĘ O MEBLE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super, że moje pedalskie harce Ci się spodobały *yaoistki alert so haard*
      Właśnie takie miało być — leciutki romansik na wieczór z herbatką. Conon? Na co kurna to komu? My się dobrze bawimy bez ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  7. Zobaczyłam tego arta i po prostu musiałam... XD
    https://www.pinterest.de/pin/538743174177380439/

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!