27.04.2020

W ciemności [SasuIno] dla Banshee

Sasuke bez ruchu siedział na pryczy, lekko pochylony do przodu. Jego ręce, a właściwie jedna ręka obezwładniona była czymś, co w pierwszym momencie przywodziło Ino na myśl kaftan bezpieczeństwa. Oczy, szalenie niebezpieczne, zakrywała zapieczętowana przepaska.    


             
                    Wydarzenia rozgrywają się po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi. 

         Słońce powoli wstępowało na nieboskłon, zwiastując piękną pogodę. W blasku promieni wioska budziła się do życia. Dla mieszkańców Konohy rozpoczął się kolejny pracowity dzień.
     Dziesiątki rąk wytrwale odbudowywało wszystko to, co wojna tygodniami zamieniała w stertę gruzów. 
     Ino ukazując swoją przepustkę, jak co ranek zamknęła za sobą drzwi budynku należącego do Wydziału Wywiadu Konohy. Wstąpiła do Zespołu Analitycznego na krótko po zakończeniu walk, oddając hołd ojcu poległemu w czasie służby.
    Klan Yamanaka przyczynił się do rozwoju jednostki, posiadając zdolności infiltrujące umysł przeciwnika od środka. Byli przydatni podczas przesłuchań, ich metody uznano także za pewien odłam łagodnych tortur.
     Członkostwo Ino uznano za niezbędną konieczność, choć nikt nie omieszkał się narzucić jej tej funkcji. Zaproponowano, by zachowany został okres żałoby lecz ona nie chciała czekać dłużej, niż było to konieczne.
Była jouninem Konohy, dobrze wyszkoloną kunoichi, członkinią zespołu Ino-Shika-Cho i jednocześnie świeżo upieczoną głową Klanu Yamanaka. Od teraz decyzję które podejmie, przekładały się na dalsze dzieje jej rodu.
      Ibiki Morino powitał ją skinieniem głowy. Mimo obaw kobiety co do jego opinii, podobnie jak reszta shinobich,  traktował ją tutaj z szacunkiem.
    - Pomyślnie przeszłaś okres próbny. - Jego ponury ton zatrzymał ją w miejscu - Czy jesteś gotowa na ostateczny sprawdzian?
    - Nikt nie informował mnie o okresie próbnym,
    - W tym cała jego wiarygodność - Wzruszył ramionami, wciskając dłonie do kieszeni spodni - Chodź za mną, dziewczyno.
     Poprowadził ją schodami w dół, do części przeznaczonej na przetrzymywanie jeńców. Z obu stron ciągnęły się niewielkie cele, okute żelaznymi prętami.
Ino nie była zaskoczona tym miejscem. Przebywała tu już wcześniej.
     Szerokie plecy Ibikiego z ledwością mieściły się w wąskim korytarzu. Mężczyzna szedł swobodnie. Lochy był jego drugim życiem, spędzał tu większą część swojej zawodowej kariery. W całej Konosze nie było bardziej bezwzględnego człowieka.
Nagły szelest z prawej strony wystraszył Ino. Przykuty do ściany więzień szamotał się wściekle.
      - Schwytano go dzisiaj rano, gdy usiłował przekroczyć granicę. - wyjaśnił, nie odwracając się w jej stronę. - Najprawdopodobniej dezerter.
Przechodząc przez drzwi wieńczące korytarz, dotarli do kolejnych schodów prowadzących niżej, ku całkowitej ciemności. W przeciwieństwie do Ibikiego schodzącego pewnie, stopy Ino niepewnie badały osuwający się grunt.
     - Potrzebujemy informacji. - Mówił o więźniu do którego ją prowadził. Kobieta intuicyjnie pojęła, że czeka ją trudne zadanie. -  Przede wszystkim interesują nas jego prawdziwe intencje oraz styl życia, który prowadził. Przeszłość tego człowieka pozostaje dla nas tajemnicą, a on sam odmawia odpowiedzi, reagując tylko na to, co jest dla nas nieistotne. Twoim zadaniem, młoda Yamanako, będzie złamać bariery, które wzniósł.
 Zapalił pochodnię. Jasne światło zalało wilgotny, pokryty kamienną warstwą tunel prowadzący do następnych wrót.
   - Prawie jesteśmy.
Zerwał zabezpieczenie znajdujące się przy zamku i otwierając drzwi, przepuścił ją przodem.
W środku znajdowała się pojedyncza cela, wyłożona od góry do dołu ochronnymi pieczęciami. Jej wnętrze pozostawało utopione w mroku.
      Ino była gotowa przyznać, że pewność siebie wraz z charyzmą opuściły ją już przy pierwszym stopniu. Wcale nie czuła się przygotowana na to zdanie. Zważywszy na wysoki poziom zabezpieczeń, Yamanaka miała zmierzyć się z potężnym przeciwnikiem.
    - Nie wymagam od Ciebie byś wywiązała się z tego już dzisiaj.
Podskoczyła na dźwięk głosu Ibikiego. Czasami miała ochotę powiedzieć mu, co myśli o skradaniu się za plecy rozmówcy w takich momentach. Z nieodgadnioną miną podsunął jej przed nos dokumentację.
     - Powinniśmy rozmawiać o tym tutaj? - Zerknęła na krótko na celę. Brak jakichkolwiek odgłosów, zaprzeczał temu, że ktoś faktycznie znajduje się w środku.
     - Wytłumiliśmy wszystkie jego zmysły, niczego nie usłyszy.
 Światło pochodni podświetlało arkusz ubogi w informacje. Od razu rzuciło jej się w oczy znajome imię i nazwisko.
      - Zaskoczona?
Owszem, była. Niski śmiech Ibikiego w atakującej zewsząd ciszy zabrzmiał złowieszczo. Ino nie stroniła od żartów, ale tym razem nie widziała w tej sytuacji nic zabawnego.
     - Ale przecież to jest...
     - Uchiha Sasuke. Zgadza się. W normalnych okolicznościach, ze względu na waszą starą relację uznałbym Twoją ingerencję za zbędną lub nawet, skrajnie nieprofesjonalną. Ale, jak już mówiłem, to czas próby Twoich umiejętności. Zobaczymy, czego się u nas nauczyłaś.
    Jego nieruchome oczy analizowały wyraz jej twarzy. Ino pomyślała, że nie sposób było nie czuć na sobie presji, nawet, gdy uznawano Twoją wolę za jedną z silniejszych w osadzie.
Ibiki Morino posiadał w sobie coś, co sprawiało, że idealnie nadawał się do pełnienia swojej funkcji.
    Kobieta zacisnęła palce, wgniatając prostą fakturę papieru.
     - Moja opinia oraz działania mogą nie być obiektywne.
     - Zasadniczo, na pewno będą bardzo stronnicze.
Pewny siebie ton mężczyzny drażnił ją, miała ochotę odwrócić się na pięcie i odejść.
    - Wobec czego nie uznaję tego zadania za sprawiedliwe w kwestii rzetelnej oceny moich kompetencji - upierała się.
    Ino miała poczucie, że podejmując się działania na umyśle Sasuke decyduje się jednocześnie wbić nóż w plecy wszystkim, którzy z zapartym tchem czekają na jego powrót. Była świadkiem sytuacji, w której Naruto groźbą i Sakura płaczem usiłowali zmusić Kakashiego do zmiany decyzji względem losu chłopaka, skazanego na łaskę najtwardszego człowieka Kraju Ognia.
     Blondynka nie należała już do kręgu miłośniczek Sasuke Uchihy, mimo to szanowała upór w dążeniu do celu swoich przyjaciół. Ich wytrwałość by znów połączyć Drużynę 7 jedynie umawiała kunoichi w przekonaniu, że bez więzi w życiu jest się niczym jak tylko zlepkiem mięśni i kości.
Uchiha miał szczęście, że trafił właśnie na nich. Nikt inny nie walczyłby o niego tak zawzięcie.
    - Nie liczyłbym na sprawiedliwość. Akademia skończyła się już dawno temu. - Ibiki był nieugięty - Zajęłaś wysokie stanowisko, więc oczekiwania wobec ciebie również są wysokie.
  Ino nie chciała się z nim zgadzać równie mocno, jak nie zamierzała kłócić.
    - Co, jeśli mi się nie powiedzie?
    - W wyniku uczucia którym darzyłaś go jako nastolatka, z naukowego punktu widzenia, nigdy nie uzyskasz stuprocentowej skuteczności analizy. Zakładając, że przebijesz się przez jego wolę, zapewne i tak odpuścisz. - Mężczyzna wzruszył ramionami, jak gdyby ten scenariusz był zaledwie kwestią czasu. - Sasuke Uchiha jest silnie związany z Naruto, świetlnym bohaterem tej wojny. Zapewne zdajesz sobie sprawę, że ingerując w sprawy duchowe Uchihy, skupisz na sobie gniew Uzumakiego. Pozostaje jeszcze kwestia Sakury Haruno, z którą się przyjaźnisz.
    Ibiki podszedł do krat ponad żeliwnymi łączeniami zaglądając do środka. Ilustrował tonącą w mroku przestrzeń, w tym postać rzucającą się cieniem na więziennej pryczy.
    - Wobec tego dlaczego wysyłasz mnie na zadanie z góry skazane na niepowodzenie, wiedząc, że narazi mnie na to złość przyjaciół?
Była zirytowana spokojem, który przejawiał. Opuściła ręce wzdłuż ciała, wpatrując się w wyprostowane plecy mężczyzny. Ibiki westchnął głęboko. Jego ramiona uniosły się i gwałtownie opadły.
    - Chcę, żebyś przekonała się na własnej skórze o istnieniu limitów. Kiedyś się przegrywa, tak to już jest. Nikt nie jest nieugięty i wszechmocny, choćby nie wiem jak bardzo się starał. - Postawił pochodnię w wyżłobionym miejscu w ścianie i odwrócił się, zmierzając w stronę wyjścia - Nawet on.
    Wyszedł, zamykając drzwi.
   Ino nie wierzyła własnym uszom. Ibiki był surowy i nieugięty, ale to, że poddał ją testowi który z góry obleje było już dużą przesadą. 
   Wszystko, co mówił było prawdą. W przypadku oddziaływania na obce jednostki, wywieranie presji przechodziło Ino z łatwością. Była dla nich niczym czysta, niewypełniona karta - mogła grać twardą i nieugiętą, wcale taką nie będąc. Mogła udawać, a oni musieli jej wierzyć. 
 Z Sasuke Uchiha dzieliła ją przepaść licząca kilka dobrych lat. Ino czuła, że to i tak jest niewystarczające, by całkiem wyzbyła się uprzedzeń.
    Podniosła dokumenty i spojrzała na starannie wykaligrafowane zdania w sekcji opisu jeńca. Łącznie było ich dwa. Krótkie i zwięzłe, zawierając w sobie treści znane powszechnie wszystkim.
   Nie była w stanie powiedzieć, do czego drużyna Ibikiego mogła się posunąć. Wybiegając myślami do przodu, mogła sądzić, że Kakashi nałożył na szeroki zakres ich działań pewne ograniczenia - chociażby przez wzgląd na szalejącego przed budynkiem Wywiadu Naruto.
   Ino stojąca na pograniczu obu tych światów, miała świadomośc istnienia drugiej strony medalu. 
   Uchiha od dawna był nieuchwytnym celem Konohy. Pochwycenie go było wielką ambicją co pilniejszych strażników, zaś sama możliwość przesłuchań mogła otworzyć wiele zamkniętych dotąd furtek. Kobieta podejrzewała, że to stąd wzięła się maniakalna potrzeba Ibikiego, by za plecami Hokage podjąć próby wydobycia siłą informacji z głowy Sasuke.
  Przywódcy jego pokroju, twardzi i niezrównani, z marnym skutkiem radzili sobie z własnymi porażkami. Esencja posiadania w swoich szponach Uchihy i zarazem niemożność dostania się do jego historii musiała być frustrująca. Starała się to rozumieć.
     Przybierając obojętny wyraz twarzy zbliżyła się do krat. Wtedy zdała sobie sprawę, że udawanie niewzruszonej nie będzie konieczne.
  Sasuke bez ruchu siedział na pryczy, lekko pochylony do przodu. Jego ręce, a właściwie jedna ręka obezwładniona była czymś, co w pierwszym momencie przywodziło Ino na myśl kaftan bezpieczeństwa. Oczy, szalenie niebezpieczne, zakrywała zapieczętowana przepaska.
    Usiadła na ziemi, by uniknąć upadku z wysokości. Wykonała pieczęć i nakierowała ją na nieruchomą postać chłopaka.
      Uczucie, które ogarnęło Ino, można by porównać do nagłego zanurzenia się w lodowatej wodzie. Wpadła w ciemność.
Dookoła nie było ani jednego punktu światła. Jako specjalista od tajników funkcjonowania mózgu, wiedziała, że nie wróży to niczego dobrego.
    - Sasuke Uchiha - zawołała, pewna, że skrywa go w mrok. -  Pokaż się!
Nic takiego nie nastąpiło. W zamian usłyszała za to jego głos. Brzmiał nutą arogancji.
    - Do tej pory sądziłem, że tylko Naruto potrafi być tak uparty. Ale pomyliłem się. Cała Konoha składa się z oszalałych, irytujących fanatyków.
    - Fanatyków, których ochroniłeś.
    - I chronić zamierzam.
Dalej nie była w stanie go dostrzec, choć bardzo chciała na to wpłynąć. Mimo wielu pieczęci blokujących jego umiejętności i tak hamował rozwój jej techniki.
    - Jesteś w mojej głowie - Dostrzegł jej próby przejęcia kontroli - Do tej pory miałem tylko tą ciemność. Dlatego nie pozwolę Ci, kimkolwiek jesteś, czuć się tu swobodnie.
    - Znamy się z dawnych lat.
    - Wciąż nie brzmi to jak upoważnienie. Ale skoro dotarłeś aż tutaj, musisz być specjalny.
Ino poświęciła więcej energii niż początkowo zamierzała na skrycie swojej obecności w ciemności, z którą tak się utożsamiał. Teraz to on próbował w to ingerować.
    - Ja też pragnę mieć swój sekret. - wyznała, rozglądając się dookoła.
Próżnia uderzała w jej zmysły, mącąc je.
    - Brzmi rozważnie. To niepodobne do ludzi, których stąd znam.
    - Deklarujesz się działać po stronie wioski ale nie wydajesz się kimś, kto darzy jej mieszkańców sympatią.
    - Gdy całe życie żywisz się nienawiścią, ciężko jest z dnia na dzień, przestać się nią karmić. Wyrażam teraz inne wartości, ale nie potrafię określić ich innymi słowami.
Yamanaka pomyślała, że jak na przestrogi Ibikiego, Sasuke wydaje się być dość rozmowny.
    - Co skłoniło Cię do zmiany zdania? 
    - Pierwsze pytanie. A więc oficjalnie rozpoczynamy wywiad.
      Ocknęła się.
  Znów była w obskurnym pomieszczeniu połączonym z małą celą. Odnalazła swoje ciało posadzone i oparte o boczną ścianie.
      - Byłaś tam dłużej, niż zakładałem.
 Ibiki Morino stał w progu otwartych drzwi z założonymi rękami. Czekał, aż dziewczyna dojdzie do siebie po technice. Pamiętał doskonale, że jej ojciec Inochi za każdym razem potrzebował na to trochę czasu.
     - Co się stało? - Kunoichi podniosła się na równe nogi, dostatecznie skrępowana tym, że jej przełożony trzymał nad nią pieczę gdy była nieprzytomna.
     - Zerwał połączenie i wypędził Cię ze swojej głowy.
    Przymknął oczy, wyglądając na zamyślonego. Ino wykorzystała jego milczenie i podeszła do krat. Sasuke siedział w tym samym miejscu, jakby nic się nie wydarzyło.
Zapewne podczas poprzednich prób wyciągnięcia informacji zachowywał się równie biernie.
Dostrzegła tylko jedną różnicę w jego wyglądzie. Uśmiechał się ironicznie.
 Ino, mimo osobistej porażki, nie mogła odmówić mu silnej woli i pewnej dozy umiejętności.
    - Jest silny. - wyznała, marszcząc brwi
    - Zadziwiająco. Być może to zrodzony rinnengan daje mu nad nami taką przewagę. - Skinął na kobietę ręką - Ten skurczybyk spędzi tutaj dostatecznie dużo czasu, by odechciało mu się wywijać takie numery. Na dzisiaj wystarczy. Wrócisz tutaj jutro.

      Następne spotkania okazywały się równie bezowocne. Wymiana kilku nic nie znaczących słów, milczenie dotyczące pytań na które nie chciał udzielić odpowiedzi i widowiskowy koniec, podczas którego Ino każdorazowo budziła się, wstrząśnięta odrzuceniem, na zimnej i wilgotnej posadzce.
      - Kolejna próba jutro - Ibiki był niewzruszony ciągiem niepowodzeń. Codziennie czekał na nią przy wyjściu z budynku, gotowy na przyjęcie raportu. Ino, przekazując mu te same wiadomości, robiła co mogła by brzmieć na profesjonalną i zdeterminowaną.
Z każdym dniem miała jednak coraz mniejszą nadzieję na powodzenie.
     Sasuke okazał się trudnym przeciwnikiem, zdolnym do opierania się jej technice przez wiele godzin. Pewnego dnia próbowała Przeniesienia Umysłu tak długo, aż całkiem zabrakło jej sił.
   Nic nie wskórała. Postawa Uchihy była tylko bardziej zgarbiona niż normalnie. Poza tym nie zauważyła u niego oznak większego zmęczenia - oddech bieg tym samym rytmem a na skórze nie perliły się drobinki potu.
      Postępujące dni przynosiły kolejne rozczarowania.
     - Ty. Znowu tutaj. - Cała ciemność emanowała jego głosem. Brzmiał podziwem, w który nie chciało jej się wierzyć - Zdaje się, że podczas pierwszego spotkania wspominałem Ci coś o upartym Naruto. Teraz zaczynam sądzić, że jesteś naprawdę nim.
     - Gdyby tak było z pewnością już byłbyś na wolności - Czuła, że wcale nie mija się z prawdą. Uzumaki rozniósłby cele w proch, pragnąc wydostać z niej osadzonego przyjaciela - Ja tymczasem nie jestem tu, by rozrywać pręty.
     - Tak zrobiłaby Sakura.
    Jej imię wypowiedziane jego głosem zabrzmiało niczym część zaklęcia. Zawsze zdawało jej się, że Sasuke wypowiada je na swój własny, nieco arogancki ale zarazem intymny sposób. Może było to jedynie przesłyszenie, które słyszała tylko Ona. Już od dziecka czuła łączącą ją z Sakurą nić rywalizacji. Owa tylko pogłębiła się, gdy Ino otrzymała możliwość tego, o co Haruno zabiegała u Hokage tygodniami - codziennych spotkań z Sasuke.
Uzyskanie przewagi w biegu o względy mężczyzny, z którego przed laty postanowiła zrezygnować napędzał ją innym rodzajem motywacji. W chwilach załamania, tylko dlatego wciąż marnowała na niego swój czas oraz siłę.
     - Myślę, że ma ona trochę więcej rozwagi niż Naruto. Co najwyżej poubolewałaby chwilę  nad twym losem.
      Ino pokusiła się o uśmiech, którego nie mógł zobaczyć. Dla Sasuke jej postać pozostawała jedynie sylwetką nieco jaśniejszą od mroku. Nigdy nie interpretowała się z jakimkolwiek ponurym kolorem, ale nie sądziła by rzucanie się w oczy mogło jej teraz w czymkolwiek pomóc. Skoro chciała rozpracować sposób myślenia Uchihy, musiała się z nim zjednoczyć.
     - A Ty?
     - Co ja? - zdziwiła się
     - Czy ubolewasz?
     - To bardzo osobiste pytanie.
     - Przecież z nich słyniesz. Skąd to zdziwienie?
  Poziom jego uszczypliwości był chwilami godny pozazdroszczenia. W jego sytuacji Ino nie wchodziłaby w żadne dyskusje. Tymczasem Sasuke często po prostu sobie z niej drwił.
     - Sądzę, że jest to niezbędne.
     - Nie o to pytałem.
     - Im więcej się opierasz, tym bardziej uważam, że na to zasługujesz. To chciałeś usłyszeć?
     - Mniej więcej.
     - Słucham?
     - Po prostu byłem pewny, że skłamiesz. Wzbudzenie poczucia zrozumienia mogłoby pomóc w zbudowaniu zaufania. Czy nie o to ci chodzi, nieznajomy?
  Wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo. Ino miała wrażenie, że czai się za tym niebezpieczeństwo. Czuła, jak jego zimne, czerwone oczy prześwietlają ją na wskroś, niszcząc pancerz, który wzniosła dookoła siebie w poczuciu ochrony własnego nazwiska oraz twarzy.
    - Jak na członka Wywiadu, w tym zespołu Morino, jesteś bardzo czytelny. - wyznał nagle, obdzierając ją ze złudzeń - Zgaduję, że brak ci doświadczenia.
    - To ja powinienem rozszyfrowywać ciebie, nie odwrotnie.
    - Wobec tego co poszło nie tak?
  Sasuke świetnie się bawił, prowadząc rozmowę w sposób który zapewniał mu kontrolę. Ino, jak bardzo by się nie starała, nie była w stanie przedrzeć się ponad jego dominującą aurę.
Śmiech, który rozbrzmiał daleki był od tonów szczerego rozbawienia. Kpił z niej, odbierając pewność siebie.
    - Myślę, że spotkamy się jutro. - W jego myślach, ton Ino mógł brzmieć tak jak tylko tego chciała. Więc był twardy, nawet gdy otwarcie informowała go o swojej dzisiejszej rezygnacji.
    - Nigdzie się nie wybieram. Będę czekał.
    Kamienny sufit i zapach wilgoci stał się żywym utożsamieniem porażki. Odetchnęła ciężko i podniosła się z podłogi.


    Ibiki Morino spotkał ją na schodach, gdy przygarbiona powoli pięła się do góry. Położył jej dłoń na ramieniu, aż drgnęła gwałtownie, zadzierając głowę.
    - Ibiki. - zdziwiła się - Co ty tu robisz?
   W rzeczywistości, od czasu pierwszego razu mężczyzna nigdy nie schodził po Ino do podziemi. Owszem, mógł kierować się tam w innym celu, ale jego wzrok i skupienie na twarzy podpowiedziało kobiecie, że jest tutaj z jej powodu.
    - Twoje zrezygnowanie czuć z kilometra. Możesz udawać przed resztą, ale mnie nie oszukasz. Widzę, że dzieje się coś niepożądanego.
    - Z pewnością nie oszukam nikogo, skoro nawet On to zauważył - Zrezygnowana oparła się ramieniem o zimną powierzchnię ściany
     - Uchiha Sasuke?
Przytaknęła
    - Nic dziwnego. To zbiegły ninja najwyższej klasy o wielkich umiejętnościach. Bez mrugnięcia okiem przejrzałby i pokonał każdego z nas. - Na widok jej zaskoczonej miny zaśmiał się ponuro - Nie pragnę przyznawać się do tego głośno, ale tak właśnie by było. Jego umiejętności równają się sile Naruto a ten ma w sobie lisiego demona, z którego czerpie swoją potęgę.
    - Nigdy nie uda mi się go rozpracować?
    - Kiedyś z pewnością to zrobisz. Wybrałem do tego zadania Ciebie nie, przez wzgląd na test. Takowy nigdy nie istniał. 
Teraz musiała być naprawdę szczerze zaskoczona, skoro Ibiki zamknął jej niemądrze otwarte usta jednym ruchem ręki.
    - Sasuke Uchiha opierał się wszystkim technikom, które na niego nałożyliśmy. Nie bał się dyskomfortu psychicznego bo ten, przez wzgląd na stratę bliskich, towarzyszył mu od małego. Nie obawiał się także bólu ciała. Odbył zbyt wiele treningów by fizyczne słabości zdołały go złamać. Potrzebowałem do tego zadania kogoś, kto niegdyś dobrze go znał; kto teraz zna jego towarzyszy i wie, jakie targają nimi emocje. Zdołamy go rozgryźć tylko poprzez interpretację więzi, które wytworzył. A skoro deklaruje się nie zagrażać więcej wiosce, musi mieć ich więcej, niż tylko jedną. 
    - A więc…
    - Wszyscy na Ciebie liczymy, Ino. Im szybciej dostanę na biurko raport, tym prędzej Uchiha opuści to miejsce i będzie mógł cieszyć się życiem na wolności, z czystą kartą.
   Ino westchnęła ciężko, a gest ten stał się uosobieniem wszystkiego co czuła.
    - W takim razie bardzo mi przykro, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Mam wrażenie, że on w ogóle mnie nie słucha, jedynie zwodzi. Tańczę, jak mi zagra a gdy tego nie robię po prosu zrywa nasze połączenie. Czasami mam ochotę wejść do środka i skopać mu dupę!
    - Więc po prostu to zrób. Taka okazja nie zdarza się dwa razy w życiu,
    - Mówisz poważnie? - mruknęła, patrząc na niego z powątpiewaniem. Na ustach Ibikiego kołysał się uśmiech, równie surowy co cała jego postać. 
    - Błądzisz w ciemnościach, dziecko. Nie wiesz gdzie uderzyć, żeby dobyć do celu, a to sprawia, że czujesz frustrację.
   Przypadkowe porównanie wcale nie mijające się z prawdą uświadomiło jej, że dosłownie i w przenośni robi właśnie to. Wszelkie próby odnalezienia postaci Sasuke w mroku, z którą się zjednoczył spełzły na niczym, w końcu więc przestała o to zabiegać, skupiając się na rozmowie i ewentualnym drobinkom, które może w ten sposób wyizolować.
    - Muszę działać powoli. - stwierdziła, nagle obierając całkiem nowy plan działania.
    - Być może zbyt rozszczepiasz działanie swojej techniki, a w konsekwencji on ma możliwość dostania się pomiędzy wytworzone luki. Moc twojego umysłu Ino jest potężna. Nieraz widziałem jak Twój ojciec stawia czoło najtwardszym przypadkom i zawsze wychodził z tego zwycięską ręką. Uwierz w siebie i działaj. A na pocieszenie dodam, że mamy na to czas. Hokage dał mi wolną rękę w tej kwestii. - Widząc jej płonące spojrzenie, dodał: - Czy mogę na Ciebie liczyć?
    - Tak jest!
   Odwróciła się na pięcie i pognała w dół, w miejsce przetrzymywania Uchiha Sasuke. Największej zmory kilku ostatnich tygodni.

    - Znowu tu? Szybko wróciłaś.
Zauważyła, że zwraca się do niej w konkretnej formie osobowej - żeńskiej.
    - Widzę, że postanowiłeś nadać mi płeć.
    - Czy trafnie?
    - Nie wiem - odparła prostodusznie.
   Rozejrzała się po ciemności, jakby ta odznaczać się miała różnymi barwami mroku. Skupiła się, partiami, część po części przeszukując próżnię.
Mógł być rozproszony, tak, jak podczas ich pierwszych spotkań ale wcale tak nie było.
Gdy wyczuła jedno, większe ognisko chakry uderzyła i wtedy…
   Nieoczekiwanie spotkała się z nim oko w oko.
  Stał przed nią, wysoki, o poważnej, nieco ściągniętej twarzy z wyrazem zaskoczenia malującym się w ciemnych tęczówkach.
    - Jednak mnie znalazłaś. Winszuję.
  Słuchanie tylko jego głosu, a patrzenie na usta wypowiadające słowa to dwie, zupełnie różne sprawy. Ino stała przed nim zamroczona, jeszcze do końca nie wierząc, że jej działanie doszło do skutku.
    Mężczyzna widział przed sobą jedynie zarys jej postaci, lecz to nie powstrzymało go od zmierzenia jej prowokacyjnie.
    - Twoje reakcję świadczą o tym, że niezaprzeczalnie jesteś kobietą.
Jego brwii uniosły się, jej zaś równocześnie gwałtownie poszybowały w dół.
    - Musiałeś mieć ich dość sporo, skoro przemawia przez ciebie taka znajomość tematu.
    - Żaden mężczyzna nie zastosowałby teraz podobnej zgryźliwości. Jestem tego pewny, choć do tej pory nie miałem ani jednego.
    - Ciężki z Ciebie przypadek, Uchiha.
    - Może nie zauważyłaś, ale od lat nikomu niczego nie ułatwiam - Wzruszył niedbale ramionami.
   Gest ten był pozornie zwyczajny, ale Ino udało się dostrzec w nim oznaki zmęczenia. I nie chodziło tu wcale o to, że jest znużony walką z natrętem przesiadującym w swojej głowie.
Sasuke był, szczerze i prawdziwie, po prostu wyczerpany nienawiścią i samotnością. Jego słowa, zabarwione ignorancją, zostawiały po sobie posmak goryczy.
    - Proszę cię, byś teraz postarał się powiedzieć cokolwiek więcej ponad to, co już mamy.
    - To może nie być takie proste.
    - Dlaczego?
Musiało jej się to zdawać, ale miała wrażenie, że ciemne oczy zalśniły diaboliczną czerwienią. Było to niemożliwe, gdyż, po pierwsze miał na sobie pieczęcie a po drugie znajdowali się w zupełnie innym wymiarze, tam, gdzie nie sięga moc jego boskiego wzroku.
    - Bo nie chcę o tym mówić.
    - Szkodzisz sam sobie..
    - Nic nowego
    - ..Oraz osobom, które tam na Ciebie czekają. - dodała ciepło, nie rozumiejąc, skąd nagle wzięła się ta serdeczność w jej tonie.
  Sasuke spojrzał na nią w skupieniu i wtedy już wiedziała, że tym tropem powinna zmierzać. Jeśli to, co powiedziała wprawiło go w krótką zadumę, być może sprawi, że prędzej czy później zdeterminuje się na tyle by nieco się otworzyć.
    - Chciałabym powiedzieć, że cierpliwość Naruto czy Sakury nie jest wieczna, ale to nie byłaby prawda. Wobec czego powiem tylko, że wystarczająco już wycierpieli, wiele lat wierząc w twój powrót.
    - Musisz dobrze ich znać - Sasuke subtelnie dał jej do zrozumienia, że posunęła się o krok za daleko. Błyskawicznie wyciągnął odpowiednie wnioski i jeśli przedtem nie był ich pewny tak teraz, raczej wyzbył się wątpliwości.
Ino przeklęła w duszy ale nie wzięła tego za złą kartę.
    - Jak większość mieszkańców Konohy. Oboje bardzo przyczynili się do rozwoju osady.
    Brunet zadał jej wtedy kilka pytań. Dotyczyły one między innymi osiągnięć Naruto, sukcesów Kakashiego czy postępów w nauce Sakury. Spytał, jak miała się wioska podczas jego nieobecności i czy faktycznie, mieszkańcom żyło się tak, jak słyszał z opowieści.
Odpowiadała na jego pytania cierpliwie i wyczerpująco. Nie były to tajne informację.
     Po wszystkim i on powiedział jej trochę o sobie. Niedużo, niektórych tematów unikał jak ognia, inne traktował zdawkowo ale nie miało to żadnego znaczenia w obliczu postępu, który oboje wykonali.
    Gdy ponownie, tego samego dnia zobaczyła ten sam sufit, już nie był on jedynie uosobieniem spektakularnej klęski. Zaś Sasuke, dla odmiany, leżał swobodnie na pryczy twarzą zwróconą ku górze.
   Już wychodziła, kiedy do jej uszu dotarło ciche “Do jutra”. Uśmiechnęła się i skinęła głową.
Była pewna, że Ibiki z zadowoleniem wysłucha jej dzisiejszego sprawozdania.

    Ich spotkania trwały jeszcze kilka miesięcy. Z czasem przestała przychodzić codziennie.   
  Wraz z postępem w tropieniu i wyłapywaniu zbrodniarzy wojennych Ino zaczynała mieć coraz więcej pracy. Analityków wciąż nie było wystarczająco, zaś braki w kadrach przekładały się na większą liczbę godzin.
    Sasuke, choć nieco przyjemniejszy w odbiorze, wciąż nie pozostawał idealnym gospodarzem. Miewał lepsze i gorsze dni, czasami zamykał się na dłużej, innym razem w ogóle nie mogła go zlokalizować. Bywały momenty, gdy jej próby spełzały na niczym, a ona tylko niepotrzebnie marnowała energię. Raz pokusiła się na rozmowę z brunetem po ciężkim i męczącym dniu przesłuchań na Wydziale. Po wszystkim z ledwością wydostała się na zewnątrz.
    Gdyby padła z wyczerpania pośród celi, nikt nie znalazłby jej aż do następnego ranka.
     Przez to wszystko jej relacje z Saiem uległy znacznemu ochłodzeniu. Po przyjściu do domu padnięta padała na łóżko, by następnego dnia wstać skoro świt. Nie czuła się winna bo i on nie nalegał, by spędzali razem więcej czasu. ANBU, do którego został zwerbowany miało ręce pełne roboty.
Z resztą. Niemal jak wszystkie instytucję.
    To był jeden z pochmurnych, deszczowych dni, gdy jak zwykle zjawiła się w pracy. Ibiki Morino, ku jej irytacji, zdecydowanie zagrodził jej przejście. Spojrzała ponad jego ramieniem na zatłoczony korytarz.
    - Mówiłem Ci, że masz dzisiaj wolne.
    - A ja Ci mówiłam, że wcale go nie chcę.
Próbowała go wyminąć, najpierw z jednej, potem z drugiej strony. Potężna postura mężczyzny ani drgnęła.
    - Marsz do domu.
    - Mogę pracować!
    - Zabraniam.
Wykonał jednoznaczny ruch ręką, mający na celu przegnać ją do stu diabłów. Wyciągnięty palec wskazywał drogę powrotną.
    - Wciąż mam niedokończone raporty na biurku - broniła się - I podejrzanych do przesłuchania.
    - Możesz zrobić to kiedy indziej.
    - Muszę też porozmawiać z Sasuke. Wczoraj nie znalazłam na to czasu.
Ibiki posłał jej niezrozumiałe spojrzenie. Owe spadło na nią z góry na równi z nagłym, przepełnionym napięciem milczeniem.
    Ino miała duży problem, by odpowiednio zinterpretować jego zachowanie. Gdy tak stał krzyżując ramiona na piersi i unosząc głowę, roztaczał wokół siebie aurę grozy. W jakimś stopniu cały czas czuła obawę przed tym mężczyzną.
    - Sasuke Uchiha został, z dniem wczorajszym oczyszczony z zarzutów i wypuszczony na wolność.
Ta wieść nią wstrząsnęłą.
    - Co? - wydukała - Ale jak to?
    - Informację które dostarczyłaś, pozwoliły nam poznać prawdę o Masakrze Klanu Uchiha, która w stopniu największym przyczyniła się do jego dalszych decyzji. Wraz z Szóstym podjęliśmy decyzję, że Sasuke został zniszczony decyzjami wioski. Dlatego dano mu ostatnią szansę.
    - Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował?
    - Mówiłem ci wczoraj, ale widocznie byłaś zbyt skupiona by spamiętać moje słowa. - Przeszedł przez nią kolejny szok. - Dlatego dzisiaj masz wolne. Musisz odpocząć. A poza tym naprawdę na to zasłużyłaś. Inochi byłby z Ciebie naprawdę dumny.
    Patrzyła na jego twarz nieskażoną żadną emocją, nim skinęła lekko głową. Czuła się pokrzepiona. Po raz pierwszy od długiego czasu, przepełnił ją spokój.
Mruganiem odgoniła łzy wzruszenia, nie podnosząc głowy dopóki oznaki płaczu całkiem nie opuściły jej powiek.
    - Dziękuję - wyszeptała
    - Zasłużyłaś dziecko. A teraz już Cię tu nie ma.
    Odchodząc dostrzegła na jego wargach lekki uśmiech.
Miło było być świadkiem, gdy przez Ibikiego przetacza się przebłysk człowieczeństwa.       
   Mężczyzna pomagał Ino niezliczoną ilość razy, na swój sposób będąc nieocenionym powiernikiem i wsparciem - szczególnie, gdy na każdym kroku wszyscy wychwalali jej podobieństwo do zmarłego w czasie wojny Inoichiego. Wracanie do ojcowskiej postaci nie było proste. Zderzając się z jego codziennością, nie sposób było zapełnić głowę innymi rzeczami, jak tylko widokiem jego postaci, przemierzającej te same korytarze, co teraz ona.
     Wracając, jej głowę wypełniały różne myśli. Większość z nich skierowana była ku Uchiha Sasuke - osobie, z którą spędziła na przełomie ostatnich tygodni najwięcej czasu. Było to skrajnie lekkomyślne ale nie mogła pozbyć się ciepłego uczucia okalającego serce.
  Nie spodziewała się, że rozmowy z nim przyniosą tak niespodziewany obrót. To nie była miłość. Raczej zgodność dusz; Ino czuła, że potrafi go zrozumieć.
     Po drodzę odwiedziła kilka sklepów, w tym rodzinną kwiaciarnie. Zrobiła niespieszne zakupy i spotkała nawet Sakurę która cała w skowronkach wracała ze szpitala. Haruno nie dała namówić się na szybką kawę, twierdziła, że strasznie się spieszy. Ino dawno nie widziała, żeby uśmiech kogokolwiek był aż tak promienny. Jej szczęście rozganiało burzowe chmury, zebrane tego dnia nad Konoszańskim niebem.
   Domyślała się, co może mieć związek z jej dobrym nastrojem. W całym wszechświecie była tylko jedna rzecz, zdolna aż tak ją ucieszyć.
     Pierwsze krople deszczu spadły na ziemię w momencie, w którym skryła się pod daszkiem wiszącym nad wejściem na klatkę schodową. Szukając kluczy skupiła uwagę na powoli moknących ulicach.
    Wchodząc do środka powitała ją ciemność. Czujnik nie zareagował, gdy wymusiła na nim zapalenie światła.
Po omacku dotarła do swoich drzwi, z trudem rozpracowując zamek kluczem. Przeklęła i rzucone zaklęcie pozwoliło jej na wejście do mieszkania.
Wzdychając ciężko i ostrożnie dotarła do kuchennego barku na którym położyła zakupy.
Odwróciła się i w tym samym momencie zaczęła podejrzewać, że dzieje się coś niepokojącego. Włącznik światła ponownie nie zareagował. Dla pewności przełączyła go kilkadziesiąt razy.
    - Długo kazałaś na siebie czekać.
Ciemność tak, jak zwykle, zabrzmiała Jego głosem.
Zamarła w miejscu, łudząc się, myśląc, że to tylko wyobraźnia przepracowanego rozumu płata jej kompletnie nie śmiesznego figla.
    - S-Sasuke?
    - Jesteś coraz lepsza. Brawo.
   Z trudem łapała oddech. Napięcie wisiało w powietrzu.
Ino zastanawiała się, jak skutecznie przejrzano jego intencję. I zaraz pomyślała, że zapewne w niedalekiej przyszłości osobiście się o tym przekona.
    - Jak się tu dostałeś?! - zawołała, rozglądając się wokół.
   Cisza wypływająca z mieszkania przesycona była niebezpieczeństwem. Ino odwróciła się by złapać za klamkę i uciec. Mimo szarpnięć, drzwi nie ustąpiły.
Przeraziła się na na żarty.
     -  Zostaw mnie w spokoju! - spłoszona odwróciła się, nerwowo patrząc po wszystkim co, w jej rozumieniu, mogło skrywać jego postać.
Nic nie wskazywało na tą sytuację. Jak mogła nie wyczuć jego obecności!
Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, Ino nigdy, nawet gdy kontrolowały go pieczęcie, nigdy nie była w stanie tego zrobić.
     - Intruz panoszący się po Twoim sanktuarium. - Jego głos dobiegł z niepokojącego bliska. Dopiero, gdy ciepły podmuch jego oddechu uderzył ją w policzek, zdała sobie sprawę, że Sasuke stoi tuż obok. I szepcze - Prawda, że nie jest to przyjemne?
Gwałtownie zwróciła twarz w jego stronę, zamierając w bezruchu.
   Serce waliło jej tak gwałtownie, że aż sprawiało to ból. Wielkim wysiłkiem powstrzymała się od krzyku.
  Mężczyzna patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Otoczony z każdej strony przez ciemność, wyglądał tak samo jak w jej wizjach.
Z tą różnicą, że teraz znajdowali się w prawdziwym świecie, a on pozostawał wolny. Nic nie blokowało jego umiejętności, nic nie mogło go już powstrzymać.
    - Skąd wiedziałeś? - Dobycie głosu przyszło jej z trudem. Powoli odsunęła się o kilka kroków. Uchiha pozwolił jej na ten ruch.
    - Jesteś jedyną członkinią Klanu Yamanaka która zadaje się z moimi przyjaciółmi - Ku jej trwodze, postąpił krok w jej stronę. - Poza tym pozostajesz kobietą i faktycznie pracujesz w Wydziale Wywiadu. Wszystko się zgadza.
     - Śledziłeś mnie?!
     - Nie było to trudne. Jesteś niedorzecznie nie czujna. 
   Drgnęła, gdy poczuła za sobą ścianę. Pozbawiona możliwości dalszej ucieczki, nie mogła zrobić nic więcej, jak tylko obserwować jego przybliżającą się postać. Z każdym krokiem górował nad nią coraz bardziej.
    - Czego chcesz?
    - Nasze rozmowy przypadły mi do gustu. - Wyciągnął rękę. Intuicyjnie spięła się i mocno zamknęła powieki, oczekując tego, co w jej rozumieniu, powinno teraz nadejść. On jednak jedynie złapał w dłoń długi kosmyk jej blond włosów, obracając go w palcach -  Jest tak, jak wtedy. Również to czujesz?
   W prawdzie, Ino nie mogła się z nim zgodzić, bo nie czuła teraz nic poza strachem. Z reguły nie bywała tak bojaźliwa, ale dostatecznie dużo dowiedziała się o Sasuke, w tym przekonała o jego zdolnościach by teraz bezmyślnie go lekceważyć.
   Uchiha pochylił się, zamykając ją w pułapce.
   - Boisz się, nie znasz mnie na tyle, by mi zaufać - Stwierdził, obserwując ją badawczo. Była wyższa, niż sobie przypominał  - A więc twoje obserwacje nie dobiegły jeszcze końca.
   - Nie rozumiem do czego teraz zmierzasz. Wiem za to, że pragniesz się zemścić za moją ingerencję.
    - Z którego fragmentu mojej wypowiedzi wyciągnęłaś taki wniosek? - Sasuke uniósł do góry obie brwii, uśmiechając się z wyraźnym rozbawieniem. - Zaczynam wątpić w twój talent analityczny.
    - Więc co zamierzasz ze mną zrobić? - zapytała szczerze. Kobieta była tak skonsternowana i rozbita w swoich domysłach, że Sasuke z miejsca miał ochotę zanieść się głośnym śmiechem. A to nie zdarza mu się zbyt często. Właściwie, aż do tej pory nie zdarzało się wcale.
    - Pragnę, byś uczyniła mi drobną przysługę. - Zaskakująco delikatnie ujął jej łokieć i oderwał jej postać od ściany, w którą się wciskała. Ino postąpiła kilka niepewnych, małych kroków drżeniem reagując na bliskość jego ciała, do której ją nakłonił -  Nie zrobię Ci krzywdy. Uznałem, że poznałaś mnie na tyle, by nie czuć obawy.
    Jego głęboki, intymny ton oraz pochylona postawa ciała, w tym żar i intensywność spojrzenia sprawiły, że jej podbrzusze kunoichi rozlało się intensywnym ciepłem. Nieoczekiwany skurcz zmusił ją do mocnego zaciśnięcia ud.
    - Chcę, byś nauczyła mnie być delikatnym - dokończył, przelotnie muskając opuszkiem palca lekką wypukłość jej piersi. Gest ten był tak przesycony pierwotnym erotyzmem i zmysłowością, że Ino w jednym momencie gwałtownie wypuściła i zaczerpnęła powietrza.
Budząca się kobiecość zapulsowała boleśnie.
    - A więc Ty też to czułeś - wyznała pomimo mocno ściśniętego gardła.
Świadomość, że więź która wytworzyła się między nimi na przełomie ostatniego czasu nie była jednostronna, nasyciła ją spokojem.
   - Nie jestem zdolny do miłości. Ale potrafię wiele zaakceptować.
   - Jak wiele?
   - Pozwól mi się przekonać.


 

Ostatnio odczułam potężny spadek weny. 
Chyba trochę przesadziłam z natężeniem pisarskim. Ale bez obawy - jestem pewna, że to jedynie przejściowe!
 Banshee mam nadzieję, że mój pseudo romans przypadnie Ci do gustu ♥
Pozdrawiam! I to następnego.
T. 

11 komentarzy:

  1. Oh God oh God oh God oh God.
    JESTEM IN SHOCK
    Bo ja właściwie nie lubię tej pary. Ba, ja w ogóle nie lubię Ino. A co do Sasuke; znasz moje zdanie.

    W sumie czekałam na tą partowke, bo kiedyś próbowałam przeczytać coś. SasuIno, ale absolutnie mi się nie podobało. Pseudo-poetyckie, nagły hejt Ino na Sakurę, dziwne walki między nimi i Sasuke który otwarcie mówi ŻE NO ON KOCHA INO I KONIEC.
    To nie są dobre wspomnienia.

    Ale tutaj jest to tak ładnie nakreślone, a zakończenie daje mi nadzieję, że być może kiedyś dostaniemy jakąś kontynuację ^. ^. Jestem ciekawa metod Ino na delikatność Sasuke XD

    Chociaż w sumie myślałam że on ją zabije. Ja wiem, że za chwilę Sayu mi zarzuci, że jestem psycholem, no ALE SERIO TAK MYŚLAŁAM W PEWNYM MOMENCIE XD

    No i jeszcze takie moje małe przemyślenia: mimo, że raczej jako kanon widzę SasuHina i koniecznie NaruSaku, to nie byłoby złe to SasuIno. Sama uważam, że ona wybrała Sai'a bo przypominał jej Uchihe. No, ale to tylko moje zdanie XD

    Buźka ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będąc szczera - również tej pary nie lubię. I nie ma co tu ukrywać :D
      Dlatego raczej kontynuacji nie będzie, a ja tylko modlę się, by żadna z was, demonice, nie zamówiła u mnie ponownie czegoś podobnego haha.

      To miało wyglądać jak początek dość brutalnego morderstwa :> Według mnie, Sasuke w dużej mierze byłby do tego zdolny - tym bardziej, że wizytacja w więzieniu raczej na pewno nie należała do najprzyjemniejszych :P

      A Z SAIEM, TO MYŚLE TOTALNIE TAK SAMO XD

      Dzięki za komentarz, mała ♥

      Usuń
  2. Kurde... Ino zawsze była mi obojętna, Sasuke nie cierpię, ale czasami chwytałam się myśli - Co by było, gdyby Kisiel ich ze sobą spiknął? No i ta partówka dostarczyła mi odpowiedź na pytanie - byłoby ciekawie. Swoją drogą, też czekam na kontynuację, bo narobiłaś mi na nią niezłego smaka.xD
    Jak już wspomniałam, zachowanie Naruto mnie rozśmieszyło, ale z drugiej jest tak kanoniczne - na miejscu Kaszalota zamknęłabym go z Sasuke w tej samej celi. Chociaż wątpię, żeby to coś dało... Sakura również była sobą, ciekawa jestem jak zareagowała na wieść, kto miał wyciągnąć z Uchihy potrzebne górze zeznania? Troszkę szkoda, że nie dostaliśmy jej pełnej reakcji.:)
    Co do zeznań... Jak Ibikiego nie trawię, to tutaj przypominał mi pluszowego misia, do którego zapałałam odrobiną sympatii. Dodatkowy plus za jego zachowanie - momentami przypominał ojca wspierającego swoje dziecko w każdej chwili życia. Ten nakaz do skorzystania z jednodniowego urlopu mnie rozśmieszył do łez. Ale z przykrością stwierdzam, że konkurs śmieszności wygrał Uchiha i prośba o naukę w byciu delikatnym. Płakałam ze śmiechu dobre pięć minut zanim się ogarnęłam i dokończyłam tekst. Niemniej powiem, że też myślałam, że on ją zabije. Po prostu tak powiało grozą i mrokiem a tutaj niespodzianka - prośba, która mnie rozśmieszyła.
    Oczywiście, w pozytywnym sensie, żeby nie było!:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnej kontynuacji! :P Absolutnie! :D

      Nie chciałam dodawać tutaj zbyt dużo Sakury, tym bardziej o zgrozo, kanonicznej. Ograniczyłam się do dwóch wstawek - wszystko i zarazem nic :)

      Ibiki to chyba jedyna postać, którą mogłam tutaj wykorzystać - i która jest na tyle znana, że każdy ją kojarzy :)

      Akurat niekoniecznie chciałam, żeby Sasuke był śmieszny, no wiesz co! Chodziło mi o to, żeby był mroczny, tajemniczy, niebezpieczny...
      A TY SIE ŚMIAŁAŚ! :P :P

      Dzięki za komentarz ♥♥

      Usuń
  3. Lubię Ino w ffanfikach, kiedy jest przyjaciółką Sakury. Szczerze mówiąc, to nie czytam nic z nią jako główną bohaterką. Ale na szczęście mamy ten blog, gdzie nie tylko poszerzamy horyzonty jako pisarze, ale i czytelnicy :D

    Ja, w przeciwieństwie do Gin, lubię Ibikiego. No może ta typowo kanoniczna wersja miała mało pola do popisu, bo był trzecioplanową (a nawet jeszcze bardziej oddaloną xd) postacią. Mimo że jest wredotą, to własnie wydaje mi się, że ma w sobie i taką stronę, którą pokazałaś w opku — przewodnika dla młodych shinobi.

    Co do głównych bohaterów, to Ino przypadła mi do gustu. Nawet jeśli wiedziała, że Sakura nadal kocha Sasuke i był tez w tej historii wspomniany Sai, to nadal była ludzka, czyli nie idealna. Postawiła swoje pragnienia na pierwszym miejscu. Sasuke zajmował miejsce w jej głowie odkąd zaczęła go przesłuchiwać, nie potrafiła przestać o nim myśleć. Te spotkania stały się codziennością, na którą czekała. Ich połączenie było ciekawe. "Pokrewieństwo dusz", które poczuli będąc połączonymi jutsu.

    Sasuke nie był taki zły. Miał ten swój cyniczny sposób bycia, ale nie w taki agresywny rażący sposób, który by mnie odrzucił. Dał jasno do zrozumienia Ino, co może jej dać "Nie jestem zdolny do miłości. Ale potrafię wiele zaakceptować". Myślę, że po zakończeniu fabuły ffiku będą swoją cichą tajemnicą, czerpiąc od siebie nawzajem. Może któregoś dnia to się skończy i ich ścieżki się rozejdą, a oni będą zachowywać się niemal jak nieznajomi, ale nadal pozostanie to, czego nauczą się od siebie nawzajem. Tak to widzę w mojej głowie ^^

    Bardzo dobry ff. Buziaki kochana~

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja prawde mówiąc, nawet nie znam bloga w którym Ino grałaby główne skrzypce :O

    Prawdę mówiąc, ty nie lubisz Ibikiego - tylko jego blizny!! Jesteś totalnie nie obiektywna! :P
    Oczywiście żartuje, blizny są tylko jedną z wielu jego zalet, nie?😎😎 Ja, jak Ibikiego nie lubię, tak dość przyjemnie kreowało mi się jego postać. Generalnie bazowałam na tym, żeby nie było go za dużo 😂😁

    Moim zdaniem, kanonicznie nawet Sasuke nie ma wiele wspólnego z Ino. I raczej nie sądzę, by mogło się to zmienić. Dlatego w moim rozumieniu, ich zgoda relacja potrwa to chwilę, bardzo króciótką, po czym każdy i tak pójdzie w swoją stronę - zrozumie, czego tak naprawdę potrzebuje.

    Dziękuję za komentarz ♥♥ Urzekający!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kocham tylko blizny?! Co to za pomówienia?! Kto to CI POWIEDZIAŁ?!
      [trzęsie się i poci, niezdarnie próbuje ukryć mega crush na tym cholernym sadyście Ibikim]

      Usuń
  5. A znowu ja byłam na 90% pewna, że poprosi o ciąg dalszy rozmów w charakterze "terapii". Dopiero na sam koniec pomyślałam, że może planuje ją znienacka zabić, a nauki delikatności to się w ogóle nie spodziewałam! Jak zwykle długaśne opowiadanie - to pomaga się dobrze wczuć w sytuację. Szczerze nie przepadam za SasuIno i jak widzę nie jestem jedyna, ale u Ciebie ma to ręce i nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie potrafię pisać niczego krótkiego - taka prywatna zmora.
      Gdy się zorientuje, okazuje się, że napisałam już z 7 stron i dalej nie rozwinęłam fabuły do końca... xd
      Taki już wasz los, że musiscie siedzieć godzinami i czytać moje urojenia ♥

      Usuń
  6. Przepraszam, że jestem tu dopiero teraz >.<
    Kurde, jestem pod wielkim wrażeniem. Przede wszystkim pomysł na osadzenie historii - trafiłaś w dziesiątke! Chyba żadna inna fabuła nie byłaby tak autentyczna. Twoja pomysłowość jest nie do przebicia <3
    Poprosiłam o wiele z tym pairingiem, ale spisałaś się w 10000% <3
    Dziękuję za tę partówkę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg potrzebuje koniecznie dalszej części. Super byłoby z tego dłuższe opowiadanie. Jestem pełna podziwu jak wyszla ta historia - sztos. Dzięki za ten tekst ❤️ i nieśmiało proszę o więcej z tym paringiem

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!