24.08.2021

Niewinna dusza [AnkoTayu] dla Krropci

Wygląda na to, że złamałam kolejną niewinną duszę...

Hebi przecinały kolorowe lasery.

W powietrzu unosił się dym papierosowy wymieszany z zapachem taniego alkoholu i odorem potu. Jedni wirowali na lepkim od piwa parkiecie, drudzy obserwowali tańczących. Drgające basy co pół sekundy zagłuszały dźwięki czy komentarze pełne zachwytu bądź niezadowolenia, ale sama żadnego nie wydałam. Byłam obserwatorką nie mającą ochoty na komentowanie; niestety, ignorowanie rozemocjonowanych widzów stawało się trudniejsze…

Pod wpływem ostatniej myśli dyskretnie omiotłam salę wzrokiem; za podświetlonym barem, który od początku omijałam, stacjonowały dwie barmanki. Młode dziewczyny non stop przyjmowały, realizowały i wydawały zamówienia. Nienaturalny kolor włosów jednej z nich wzbudził chęć przyjrzenia się, więc podeszłam do lady. Usiadłam, podpierając brodę na złączonych dłoniach. Przymknęłam oczy, w myślach zaczynając odliczać potrzebną sumę.

— Dobry wieczór. — Dziewczęcy głos przerwał finansowe rozmyślania. Co podać?

Wbiłam wzrok w twarz barmanki. Była dość ładna; długie włosy miała upięte w koński ogon. Przydługa grzywka swobodnie okalała blade oblicze; pojedyncze kosmyki niesfornie wchodziły do oczu. Prawie zachichotałam, kiedy nieznajoma wstrzymała oddech, a na jej policzkach wykwitły drobne rumieńce. Bingo, pomyślałam, zjeżdżając niżej. Czarny materiał obcisłego kombinezonu tworzył miły kontrast z czerwonymi włosami i bardzo przyjemnie współgrał z ciemnymi tęczówkami. Wyeksponowane wyciętym w trójkąt dekoltem krągłości kusiły równie mocno, co moje własne.

Chyba wpadłam komuś w oko odparłam. Uwaga skutecznie powiększyła rumieniec, co skwitowałam chichotem. Na jego dźwięk nieznajoma odwróciła głowę w bok. Pozwól, że zdradzę ci mały sekret: ty też mi się spodobałaś, Płomyczku.

Dziewczyna spojrzała na mnie tak, jakbym miała lada moment powiedzieć, że dzięki niej właśnie wygrałam zakład z przyjaciółmi. Szybko jednak z wyraźnym trudem posłała mi uśmiech. Bez zastanowienia nachyliłam się nad blatem i chwyciłam kosmyk jej włosów.

Zdradzisz mi w końcu swoje imię, Płomyczku? zapytałam, przeciągając go między szczupłymi palcami. Do moich uszu dotarło zduszone westchnięcie.

T-Tayuya... odpowiedziała z wyraźnym trudem.

Naprawdę ładne, pasuje ci. - Komplement zwiększył rumieniec. Jestem Anko i sama bawię się dobrze, ale wiem co zrobić, żebyśmy się obie świetnie zabawiły. Musisz tylko mi zaufać i pójść ze mną na parkiet, Płomyczku.

Pracuję odparła, wbijając wzrok w współpracownicę.

Jeden taniec zaproponowałam, bo nie zamierzałam łatwo odpuścić. Potem dam ci spokój. Obiecuję na wszystko, co kocham, a uwierz, niewiele tego jest.

Tayuya znowu skupiła na mnie uwagę, po czym zmarszczyła brwi i ściągnęła usta w wąską linię. Zaraz potem przygryzła dolną wargę, patrząc niepewnie na stojącą niedaleko brunetkę z trudem powstrzymałam prychnięcie na ten widok.

Dobra odpowiedziała w końcu. Kin, zastąpisz mnie na chwilę?

Dziewczyna kiwnęła głową, na co Tayuya ruszyła z miejsca. Nie minęła chwila jak stała przy moim krześle. Zanim zdążyła zrobić coś więcej, zeskoczyłam z siedziska i pociągnęłam ją w stronę tańczących.


-***-


W tym samym momencie, w którym znalazłyśmy miejsce, przyciągnęłam Tayuę do siebie tak gwałtownie, że nasze piersi się ze sobą zderzyły. Dziewczyna od razu posłała mi spłoszone spojrzenie - błyskające jupitery barwiły ciemne tęczówki na niebiesko, czerwono, zielono oraz żółto. Nieco rozszerzone źrenice i uchylone, błyszczące usta nakłoniły mnie do przejechania dłonią po jej policzku. Wciąż się uśmiechając, leniwie odgarnęłam część czerwonych włosów za ucho, a następnie zachęciłam ich właścicielkę do założenia rąk na mojej szyi. Nie minęła kolejna chwila, jak Tayuya przylgnęła do mnie, czemu nie pozostałam absolutnie dłużna. Przysunęłam usta do jej ucha.

— To dopiero początek — wyszeptałam, owiewając je ciepłym oddechem.

Zachichotałam, gdy dziewczyna odchyliła lekko głowę, odwzajemniając przy tym uśmiech. Oparłam podbródek na jej ramieniu, po czym zaczęłam się kołysać w rytm basów. Nie musiałam długo czekać aż Tayuya niepewnie weźmie ze mnie przykład. Z każdą kolejną sekundą stawała się coraz śmielsza w pewnym momencie wplotła palce w moje włosy, na co zsunęłam dłonie na jej pośladki i delikatnie je ścisnęłam. Reakcja była natychmiastowa: odrzuciła głowę do tyłu, przygryzając dolną wargę. Bez zastanowienia docisnęłam dziewczynę do siebie i wsunęłam kolano między jej uda. Prawie zagwizdałam, kiedy zacisnęła się na mojej nodze. Tańczyłyśmy tak dopóki nie złączyła naszych warg - nie trwało to jednak długo, bo po chwili ode mnie odskoczyła.

Muszę… Muszę się przewietrzyć… wyjąkała, robiąc kolejny krok do tyłu.

Ja też - stwierdziłam, łapiąc ją za rękę. Prowadź.

Spojrzała na mnie tak, jakbym właśnie oznajmiła, że niebo jest zielone. Mimo to, zamiast coś powiedzieć, ujęła moją dłoń i pociągnęła w stronę baru. Minęłyśmy kontuar, a następnie weszłyśmy w wąski korytarzyk. Po otworzeniu drzwi, które znajdowały się na jego końcu, ujrzałyśmy czarną furgonetkę.


-***-


Szliśmy długim korytarzem.

Po obu stronach, w metrowych odstępach, znajdowały się metalowe, niepozornie wyglądające drzwi. Każde miały małe, okratowane okienka, nad którymi wisiały tabliczki. Tayuya próbowała odczytać ich treść najpewniej szukając chwilowej ucieczki od ponurej rzeczywistości. Niestety, nie mogła bo gdy tylko trochę zwalniała, nasz porywacz od razu popychał ją do przodu. Skurwysyn, pomyślałam, kiedy dziewczyna została kolejny raz uderzona między łopatkami. Tym razem tak mocno, że aż upadła. Reakcja była natychmiastowa: dziewczyna została złapana i pociągnięta za włosy, co zmusiło ją do wstania. Nie minęła kolejna chwila jak skończyła na ramieniu porywacza.

Kolejne minuty minęły w ciszy. Wreszcie doszliśmy do metalowych drzwi, w które mężczyzna dwukrotnie zastukał. Zaraz potem burknął coś niezrozumiałego i zrobił kilka kroków w tył, ciągnąc nas za sobą. Zaraz potem usłyszeliśmy szybkie kroki, zgrzytnięcie zamka, a tuż po nim skrzypnięcie zawiasów. Drzwi otworzyły się na całą szerokość, ukazując nam nieco niższego od porywacza chłopaka w okrągłych okularach.

— W końcu jesteś, Yamato — mruknął, poprawiając szkła. Rozbierz i połóż.

Yamato bez słowa popchnął mnie do przodu, po czym sam przeszedł obok ouklarnika. Rozejrzałam się. Pomieszczenie nie należało do dużych; ściany miały biały kolor, zaś podłoga była wyłożona ciemnymi kaflami tylko tyle zdążyłam zarejestrować przed usłyszeniem zduszonego pisku. Szybko namierzyłam jego źródło, czyli stojącą przy stole operacyjnym Tayuę. Dziewczyna zakrywała gołe piersi rękoma, jednocześnie obserwując poczynania naszego porywacza - w momencie, w którym Yamato dotknął jej majtek, wbiła mu kolano w krocze. Skurwysyn przeklął szpetnie, łapiąc się za nie.

Widzę, że lubisz udawać twardzielkę - wysyczał po chwili przez zaciśnięte zęby.

Zobaczymy czy uda nam się ją złamać podjął obserwujący ich okularnik. Zaczniemy od czegoś prostego dodał, podchodząc do rzędu szafek.

Yamato nie słuchał, tylko robił co do niego należało - po rozebraniu Tayui położył ją na stole, a następnie zaczął zapinać pasy uniemożliwiające ruch. Gdy czterooki zamilkł, on skończył unieruchamiać prawą rękę barmanki.

Teraz rozwiąż Anko nakazał chłopak, nawet nie patrząc w naszą stronę.

Uśmiechnęłam się dobrze wiedząc, że zaraz nastąpi najlepszy moment Płomyczek zrozumie, że nie jestem tak niewinna, na jaką wyglądam.

Wynocha stąd powiedziałam, kiedy Yamato przeciął krępujący moje dłonie sznur.

Moi współpracownicy popatrzyli na mnie, potem na siebie.

Miłej zabawy stwierdził czterooki z kpiącym uśmiechem. Będziemy za drzwiami. Zawołaj nas, jak skończysz.

Skinęłam głową potwierdzająco, po czym ruszyłam w stronę mebli, przy których stał Kabuto. Zaśmiałam się w duchu na widok niewielkiego palnika i leżącego obok niego metalowego drążka. Bez zastanowienia je chwyciłam, a następnie podeszłam do stołu. Tayuya spojrzała na mnie. W jej oczach dostrzegłam przerażenie wymieszane z szokiem.

Robiłaś sobie kiedyś tatuaż, Płomyczku? Jeśli tak, to chyba wiesz jak on bardzo boli, nie?

Nie nazywaj mnie tak! ryknęła, odwracając głowę w przeciwną stronę.

Niewiele sobie robiąc z wybuchu dziewczyny wskrzesiłam płomień i zaczęłam podgrzewać pieczęć w kształcie trzech malutkich łezek.

Dlaczego ja…? zapytała ledwo słyszalnym szeptem. Dlaczego mnie porwaliście?!

Czysty przypadek mruknęłam, nawet na nią nie patrząc.

Zmusili cię? Jeśli tak to… Anko, proszę, pomóż mi uciec…

Po pierwsze, nikt mnie do niczego nie zmusił odparłam, nadal obserwując drążek. Po drugie, stąd nie ma ucieczki. Od teraz masz dwie opcje: zostać dawczynią organów bądź żywym towarem lub królikiem doświadczalnym i umrzeć po licznych próbach narkotykowych.

Rozumiem mruknęła. Pocałuj mnie.

Co?

Pocałuj mnie powtórzyła.

Dlaczego?

Bo jeszcze nigdy się z nikim nie całowałam.

Koniec zabawy - mruknęłam, otwierając szufladkę przenośnej szafki. Wyciągnęłam z niej kawałek białego materiału i bezceremonialnie wepchnęłam go w rozchylone usta Tayui. Zagryź to.

Dziewczyna wykonała polecenie, co zachęciło mnie do przytknięcia rozgrzanego żelaza do jej nadgarstka. Przestrzeń wypełnił stłumiony krzyk, który szybko ucichł.

Po kilku minutach odłożyłam drążek i spojrzałam na Tayuę. Leżała nieruchomo z zamkniętymi oczami. Musiała zemdleć, stwierdziłam w myślach, odgarniając mokre kosmyki z czoła dziewczyny. Spojrzałam przelotnie na metalowe skrzydło, po czym zaczęłam klepać ją w policzek i potrząsać jej ramieniem jednocześnie. Wreszcie, z wyraźnym trudem, uniosła powieki. Zaczęła lustrować pokoik nieprzytomnym spojrzeniem; przestała, gdy dostrzegła moją twarz. W jej oczach ujrzałam przerażenie, które szybko zastąpiło coś, czego nie mogłam określić.

Dziękuję za dzisiejszy wieczór, Anko wyszeptała w końcu, posyłając mi znajomy uśmiech.

Wygląda na to, że złamałam kolejną, niewinną duszę, pomyślałam.



Tym tekstem zamykam swoją kolejkę.
Oczywiście, w mojej głowie wyglądał on o nieeeeeeebo lepiej, ale i tak go lubię. ^^
Czy pierwszego września będę mogła liczyć na jakieś AnkoxKonan? Ta parka ostatnio nie daje mi spokoju.xD

3 komentarze:

  1. Okej! Muszę powiedzieć, że podobało mi się. Z pewnością bardziej niż Twój poprzedni tekst. Te czasy tutaj i cała konwencja są mi znacznie bliższe. Z początku pomyślałam, że to będzie zwykły romans z elementami erotyki. Jednak jak dotarłam do furgonetki, to miałam ogromne WTF i wracałam do poprzedniego fragmentu tak ze trzy razy. Przeskok między zobaczeniem furgonetki, a tym nagłym porwaniem jest tak duży i zaskakujący, iż pomyślałam sobie, że wycięło Ci jeden akapit nie wiadomo jak i nie wiadomo gdzie, ale doszłam z tym do ładu xD

    Klimat tej historii tak bardzo się w końcówce zmienia, że aż mnie zamurowało. Tym bardziej, że nie pamiętam treści Twojego zamówienia. Jak pojawił się Yamato, to parsknęłam śmiechem, okej? Ale ten chłop tak po prostu na mnie działa xD Z kolei, gdy pojawił się Kabuto, to dreszcze mnie przyszły. Byłam pewna, że tam zostanie i to on będzie robił rzeczy, a Anko będzie ze łzami w oczach na to patrzeć. Naiwna ja i bezbronna!

    Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to Anko również była uczennicą Orochimaru, jak Kabuto, więc może mieć równie nierówno pod kopułą. I ta myśl spowodowała u mnie kolejne dreszcze. Zastanawia mnie jednak... Trzy łezki? Ona wypaliła jej na nadgarstku przeklętą pieczęć? Gitara! Też chcę taki tatuaż xD
    Byłam pewna, że Anko ją pocałuje, serio. Może jestem creepem, ale scena do miziania wprost idealna. Nie zaprzeczajmy faktom. Moje serduszko płacze. Dialog bardzo wymowny i napięcie, aż kipi. Podświadomie od początku tekstu czekałam na jakieś erotyczne wstawki. Może coś ze mną nie tak? XD

    Ale ostatnie zdanie mnie zastanawia. W sensie ostatnie słowa, które mówi Płomyczek. Jest dziwne, zaskakujące i wprowadza mnie w stan... Ale dlaczego? Ale jak to? Oni jej już podali narkotyki? Tayuya ani nie miała miziania, ani seksów, ani buziaka. Potańczyć też sobie zbyt nie potańczyła, a teraz będą ją sprzedawać na organy. Średnia ta wymiana szczerze mówiąc. Za co ona jej właściwie dziękuje? Cóż, trzeba przyznać, że kobieta nie ma zbyt wygórowanych wymagań. Z jednej strony szanuję, z drugiej jestem troszkę przerażona.

    Powodzenia przy kolejnych tekstach Ginny ❤️😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Gin Gin Gin
    Ja to mam zawsze troche taki problem z twoimi tekstami, że strasznie szybko przeskakujesz między wątkami. Tak jak Lacia wspomniała, jest moment gdzie tekst wygląda jakby zgubił się akapit xD

    Historia mi się podoba, chociaż wydaje mi się, że pisałam o czymś trochę innym .ale wiadomo jak to się w toku pisania dzieje xD

    Wyszła ci bardzo fajna chemia między Anko i Tayuyą. Iskry poszły i aż się prosiło o więcej! Więc całe to przejście do porwania, obojętności. Troche sie tu gryzło. Brakowało jakiegoś wytłumaczenia, ukazania motywu. Dlaczego Anko jest taka? Co ona właściwie robi? Skoro Tayuya ma iść na narządy to po co wypalać na ciele znamie?

    No i ta reakcja Tayuyi po obudzeniu... bardzo zagadkowa!

    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O RANY CO TO ZA PAIRING IM IN

    kurcze, jak się zaczęło myślałam, że będzie to jakiś leciutki romansik może z namiętnym seksie na zapleczu baru, a tutaj proszę proszę jakaś grubsza sprawa się zadziała @_@ czuję lekki niedosyt jeśli mam byś szczera, to aż się prosi się o rozwinięcie, jestem szalenie ciekawa też punktu widzenia tayuyi szczególnie w tym ostatnim fragmencie. co sprawiło, że zachowywała się tak, a nie inaczej i co dalej ją jeszcze czeka ULALA TYLE MOŻLIWOŚCI

    dziękuję, że mogłam to przeczytać <3

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!