22.10.2021

Artystyczne bohomazy [HidaSaku] dla Eleine | Występ gościnny K.

Pachniał przyjemnie, pomimo wcześniej wypalonych papierosów. Jego woda kolońska wydzielała woń cytrusów. Była rześka, mentolowa i świeża. Podążyła za jego zapachem i napotkała ciemne oczy. Było w nich coś fascynującego i irytującego.



Autorką poniższego tekstu jest K.


Futurystyczna posiadłość bractwa studenckiego Brzask oświetlona była szkarłatnym światłem. Rozległa parcela zawsze sprawiała na pierwszorocznych duże wrażenie, lecz każdy gość z zapartym tchem przechodził przez jej próg. Znajdowała się ona w południowej części uniwersyteckiego kampusu. Aby dostać się do posesji, trzeba było pokonać wszystkie budynki akademickich wydziałów, a później zejść z wysokiego pagórka do doliny, w której się znajdowała.

Za dnia wnętrze nieruchomości było przestronne, jasne i spokojne. Wieczorami przekształcało się w imprezową część kampusu. Brzask był elitarnym ugrupowaniem studentów Uniwersytetu Konoha, a żeby do niego dołączyć wymagane było spełniać jedno z dwóch kryteriów: Posiadać zamożnych i wpływowych rodziców lub wykazać się specjalnymi osiągnięciami w nauce.

Rada składała się z trzech wysoko postawionych w uczelnianych rankingach studentów. Głównym przewodniczącym był syn samego premiera. Pozostała dwójka była tak samo snobistyczna, jak ich przewodniczący.

Karciła się w myślach z powodu swojego zachowania. Zakrywała rumiane poliki, gdy razem z najlepszą przyjaciółką przekroczyła próg wielkiej sali tego przemądrzałego bractwa. Po części była także zła na Hinatę, że wciągnęła ją w to wielkie bagno. Zwłaszcza, że powodem była największa niedorzeczność wszechświata – platoniczna miłość. Studiując naukę empiryczną, zdawała sobie sprawę, że miłość nie istnieje, a już na pewno nie od pierwszego wejrzenia. Zgłębiając tajniki medycyny, wykluczała ten stan, nie dopuszczając do siebie wiadomości, że może być w błędzie. Człowiek jest osobą na tyle słabą i kruchą, że potrzebuje po prostu bliskości. Zakodowany w genach instynkt powoduje skłonność do podejmowania wspólnych relacji z drugą osobą. Często to powtarzała wzdychającej Hinacie. Jednak przyjaciółka najwyraźniej nie słuchała, wciąż rozmyślając o mężczyźnie z bractwa. Sakura kręciła głową i ostatecznie postanowiła nie zwracać na to uwagi. Dlaczego więc przekroczyła ten cholerny próg zaciemnionej, zatłoczonej sali?

Główna cześć zabawy odbywała się w części salonowo-basenowej. Kąpielisko podświetlone było kaskadą karmazynowych, rubinowych i szkarłatnych braw. Robiło to nieprawdopodobne wrażenie, widok zapierał dech w piersi. Na końcu basenu znajdował się podest, sprzęt muzyczny i głośniki. Sakura nigdy nie była na imprezie, więc nie miała żadnego porównania. Przechodzący obok ludzie krzyczeli, że w Brzasku są najlepsze imprezy na świecie. Trudno było im odmówić racji, patrząc na zebrane tłumy i dodatkowe efekty wizualne.

Już na samym początku Hinata rozpłynęła się w zbiorowisku bawiących się studentów. Sakura natomiast stała samotnie, podpierając jedną ze ścian salonu. Widok szalejących w basenie młodych osób napawał ją lekkim strachem i niepewnością. Uważała za głupotę wskakiwać do wody w stanie podchmielonym. Kręciła głową z niedowierzaniem, a później skierowała się w głąb posiadłości. Zaciekawiona była bractwem, a przede wszystkim jego fenomenem.

– Sakura! – z rozmyślań wyrwał ją głos przyjaciółki. – Wszędzie cię szukałam!

– Piłaś? – odpowiedziała, spoglądając na kubek trzymany przez Hinatę.

– Na imprezie przeważnie się pije.

– Hinata nie powinnaś tego robić, masz zbyt słabą głowę.

– Przestań mi mówić, co mogę robić, a czego nie. – Hyuga zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy. Palcem wskazującym uderzyła przyjaciółkę w pierś. – Ciągle tylko marudzisz i mnie upominasz. Kiedy wreszcie wkręciłam nas obie na tą zabawę, myślałam, że w końcu troszkę wyluzujesz. Naruto mi mówił...

– Nie obchodzi mnie, co powiedział jakiś chłopak z bractwa.

– Naruto, on ma na imię Naruto.

– Nie obchodzi mnie, co powiedział Naruto. Dobrze wiesz, że nie powinnyśmy chodzić na takie "potańcówki" – wyraz ten wypowiedziała wolno i zaakcentowała ironicznie. – Studiuję medycynę, to ciężki kierunek.

– Każdy ma ciężko w życiu, nie tylko ty Sakura. Jednak powinnaś od czasu do czasu zrobić sobie przerwę. Odstawić książki i po prostu się zabawić. Tak, jak mają to w zwyczaju dwudziestolatki.

Słowa Hinaty sprawiały ból i raniły. Zdenerwowana Haruno wyminęła przyjaciółkę i rozgniewana skierowała się do wyjścia.

Jak ona mogła mi tak powiedzieć? – powtarzała sobie w myślach. Przedzierając się przez tłum, zauważyła schody na górę. Postanowiła, że pośród tego gwaru potrzebuje samotności.

*

Przekraczając próg samolotowej kabiny, zaczerpnął świeżego powietrza. Kilkugodzinny lot skończył się w momencie, kiedy koła maszyny wylądowały na grubej warstwie asfaltu. Zawsze uwielbiał ten środek lokomocji. Wznosząc się w powietrze, stawał się wolnym ptakiem, a szybując między chmurami, napawał się ich bliskością, pomimo samolotowego okienka. Może dlatego jeden z jego tatuaży obrazował ptaka frunącego pośród chmur. Duży jastrząb, wolny i szczęśliwy.

Doskonale pamiętał swój pierwszy tatuaż. Wykonany na złość rodzicom, nie przedstawiał nic konkretnego. Na piersi wytatuowany miał znak kanji - . Od samego początku o nim zbytnio nie myślał, po prostu był. Lecz jego wykonanie spowodowało, że teraz stał w tym oto miejscu.

Tatuaże były dla niego antidotum na wszystkie troski. Podczas tworzenia swoich dzieł stawał się odprężony i odpędzał od siebie ciche demony. Kontakt z maszynką był dla niego pewnego rodzaju świętością, czcił go z należytym szacunkiem. Przez te kilkanaście lat fascynacji wyrobił sobie świadomość swojego talentu i odrębny styl, w którym czuł się najlepiej. Można by powiedzieć, że właśnie to go uratowało.

– Jak po konwencie? – zapytał głos w słuchawce, kiedy odebrał telefon.

– Jak zawsze – odparł. – Dużo ludzi, uczestników i prac.

– Słyszałem, że jednak podołałeś i dostałeś główną nagrodę.

– Przed tobą Itachi nic się nie ukryje – odpowiedział, a na jego twarz wstąpił uśmiech. - Dostałem propozycję, aby następnym razem zasiąść w jury.

– A w jakiej miejscowości i kiedy?

– Najprawdopodobniej za pół roku w lutym. Jeszcze nie określili miejsca, chodzą pogłoski, że w Rio.

– W takim razie dzisiaj masz się zjawić w kampusie. Wydamy imprezę, na cześć twojego sukcesu. Obecność obowiązkowa.

W drodze do kampusu odłożył słuchawkę, wzdychając ciężko. Nie przepadał za hucznymi zabawami w bractwie, lecz prośba Itachiego była na tyle silna, że postanowił się zjawić. W końcu dla dobra niedawno otwartego studia powinien się poświęcić.

Na początku dziaranie innych uważał za dobry sposób na zajęcie wolnego czasu. Później przerodziło się to w hobby. Obecnie tatuowanie zajmowało całe jego życie. Chociaż zakończył studia jakiś czas temu, w dalszym ciągu zjawiał się w kampusie i odwiedzał stare bractwo. Zgodnie z zasadą: jeżeli raz wstąpiłeś w szeregi Akatsuki, to już na zawsze. Dlatego był wdzięczny Itachiemu za pomoc w otworzeniu studia i szybkim jego rozwinięciu. Na chwilę obecną posiadał pod sobą czterech tatuatorów, pracujących w różnych stylach, z różnym doświadczeniem, ale z takim samym ogromnym talentem. Hidan doskonale zdawał sobie sprawę, że jednak pomoc syna ministra nie może być charytatywna i prędzej, czy później Itachi będzie chciał czegoś w zamian. Dlatego z lotniska skierował się wprost do posiadłości bractwa.

Było ciemno i późno, kiedy dojechał na miejsce. Czerwony blask lamp powitał go, w momencie opuszczenia taksówki. Przywitał go jeden z pachołków Itachiego, zapewne nowa osoba w bractwie. Hidan nie cierpiał wysługiwania się innymi, jednak Uchiha miał to w zwyczaju. Ale kto by mu odmówił? Najprzystojniejszy, najzdolniejszy, najmądrzejszy przewodniczący. Twarz miał piękną i doskonałą, jakby mu ją sam Michał Anioł wyrzeźbił. Tylko nieliczni znali jego prawdziwe oblicze. W niewielkim kręgu obdarzonych przez Itachiego zaufaniem był także Hidan.

Atmosfera przy basenie była zaraźliwa. Wszyscy zebrani, nawet ci, którzy nie pili alkoholu, dawali się porwać muzyce. Hidan uśmiechnął się pod nosem, wspominając swoją pierwszą imprezę w bractwie. Razem z Itachim skończyli na komisariacie z zarzutami zniszczenia mienia. W końcu zostali przyłapani na podlewaniu pomnika przedstawiającego głównego rektora uczelni. Gdyby nie wstawiennictwo premiera, mogliby zostać skazani.

– Powinieneś dać się ponieść chwili! – Itachi zmaterializował się obok, w ręku trzymając plastikowy kubek. – Za twój sukces!

Hidan wypił palącą ciecz i sztucznie uśmiechnął się do przewodniczącego. Nie zamierzał się upijać. Wiedział, że przecież potrafi się bawić i bez alkoholu. Skierował się za Itachim w stronę stołu bilardowego i obserwował, jak znajomi piją hektolitry sake z kieliszków ustawionych na jego blacie.

– Może się przyłączysz? – Uchiha wskazał na wolny kubek.

– Jasne, że się przyłączysz – po ramieniu poklepał go wchodzący do pomieszczenia Shisui, kuzyn Itachiego, syn ministra transportu.

Mimo protestów, wolny kubek został zapełniony, więc Hidan nie miał wyjścia i musiał go opróżnić. Wychylił kubek i z brzękiem odstawił na blat. Po następnych kolejkach stracił rachubę. Nie przepadał za sake – paliło w gardło i smakowało obrzydliwie.

Kiedy wszystko zaczęło wokoło wirować, zdecydował, że czas zaczerpnąć świeżego powietrza. Znając doskonale siedzibę bractwa, wyszedł z salonu, by podążyć na zewnątrz. Znał idealne miejsce, na uspokojenie swojego pijanego oblicza.

*

Niewielki, schowany taras przyciągał jej uwagę swoim odizolowanym położeniem. Spędzając kilka godzin w dusznym pomieszczeniu, zapragnęła zaczerpnąć świeżego powietrza. Marmurowa posadzka swoim chłodem dawała ukojenie obolałym i spuchniętym stopom.

– Hinata jest kompletnie nieodpowiedzialna! – warknęła w powietrze. – Nieodpowiedzialna i pijana.

Wtedy go zobaczyła. Podskoczyła z przerażenia, napotykając w kącie mężczyznę. Na bladych polikach znów poczuła ukłucie gorąca, ponieważ musiała wydawać się niepoczytalna. Kto wrzeszczy w powietrze?

– Zgubiłaś się dziewczynko?

Jego głos był stanowczo zbyt męski i drażniący. Omiótł ją wzrokiem i zaciągnął się papierosem. Sakura nie wiedziała, czy jest poirytowana przez Hinatę, czy żenującą sytuację w jakiej się znalazła.

– Niezła impreza jest tam na dole? – dodał nieznajomy, wyrzucając resztki papierosa za barierkę.

– Powinieneś zgasić, a później wyrzucić do śmieci – Sakura automatycznie skarciła mężczyznę, chociaż dopiero po fakcie stwierdziła, że kolejny raz zrobiła z siebie idiotkę.

– Obiecuję poprawę – zakpił i powstał z siadu. Zazwyczaj nie interesowała się mężczyznami, jednak dla niego mogłaby wyjść ze swojej strefy komfortu. Był dość wysoki. Miał szerokie barki, muskularne ciało, wytatuowaną szyję i ramiona. Jego gęste, szare włosy, powiewały na wietrze. W delikatnym świetle ulicznej latarni wyglądał tajemniczo, perwersyjnie i buńczucznie. Twarz miał przyjemną, lecz poirytowaną. Gdyby nie okoliczności, może uznałaby mężczyznę za całkiem przystojnego.

– Czy mówił ci ktoś, że zachowujesz się jak dupek?

– Niejednokrotnie, lecz nigdy wprost.

– Gratulujesz mi odwagi?

– Raczej głupoty.

Sakura prychnęła i założyła ramiona na krzyż. Nieznajomy drażnił ją swoją obecnością, lecz równocześnie intrygował. Nie widziała go nigdy na kampusie.

– Nigdy wcześniej...

– Nie widziałaś mnie na uczelni? – wtrącił odpalając kolejnego papierosa. Z rozkoszą zaciągnął się i wypuścił dym, tworząc obłoki. – Skończyłem studia.

– Jaki kierunek?

– Wy kobiety zawsze jesteście takie wścibskie?

Sakura wzruszyła ramionami. Zawsze była ciekawa, lecz nie przekraczała granicy rozsądku. Obserwowała jak mężczyzna zbliża się i staje obok. Pachniał przyjemnie, pomimo wcześniej wypalonych papierosów. Jego woda kolońska wydzielała woń cytrusów. Była rześka, mentolowa i świeża. Podążyła za jego zapachem i napotkała ciemne oczy. Było w nich coś fascynującego i irytującego.

– Masz niespotykane włosy w odcieniu kwitnącej czereśni – z rozbawieniem pochwycił i obrócił w palcach jeden z jej kosmyków.

– A ty masz intelekt wielkości kwitnącej cebuli – warknęła, wyrywając się nieznajomemu mężczyźnie.

– Świetnie Hidan, wyszedłeś już z wprawy – odpowiedział sam sobie i mocno zaciągnął się mentolowym papierosem.

*

Zdenerwowana zeszła z tarasu, wymijając grupkę zebranych na korytarzu studentów. Nie potrafiła pojąć, dlaczego wszyscy piją i po co właściwie im alkohol? Obserwując całującą się w oddali Hinate, stwierdziła, że nic gorszego nie może się już przytrafić.

– Daj mi też – rzekła do jakiegoś chuderlawego chłopaka, niosącego kubki.

– To było dla...

– Dobra, daj spokój – odpowiedziała i podążyła schodami na dół.

Mimo palącej w przełyku cieczy, opróżniła kilka następnych kubków. Zaczęła bujać biodrami w rytm muzyki, wymachiwała rękami i kołysała włosami. Nigdy wcześniej nie znalazła się w tym stanie, aczkolwiek w tańcu odnajdywała siebie. Poczuła na sobie obce dłonie, a przez ciało przeszedł dreszcz. Były delikatne, a zarazem silne. Odchyliła głowę, opierając na twardej, męskiej piersi. Pokój wirował w rytm muzyki. Nozdrza wypełnił znajomy zapach i ujrzała te same ciemne tęczówki.

– Wścibski facet z tarasu – wyszeptała.

– Po prostu Hidan – odpowiedział spokojnie, odwracając ją do siebie. – Może zaczniemy wszystko od początku?

Sakura pokiwała głową i pociągnęła jego dłoń. Skierowali się w stronę wyjścia, aby przejść do sąsiedniego pomieszczenia. Znajdował się w nim duży narożnik, więc mogli spokojnie porozmawiać. Po drodze pochwyciła kolejny kubek, ostatecznie położyła na stoliku przy kanapie.

– Fajne dziary – zaczęła, kiedy zajął miejsce obok.

– Podobają ci się?

– Nie – odparła szybko. – Nie przepadam za tatuażami. Świadczą o przynależności i często kojarzone są z kryminałem.

– Błędnie – odrzekł poirytowany Hidan.

– A wiesz, że w przeszłości u Getów tatuowano niewolników, a u Rzymian tatuaże nanoszono skazańcom na twarz lub inną część ciała?

– Pierwotnym znaczeniem tatuażu były obrzędy rytualne. Obecnie uważam, że są artystycznym wyrażeniem siebie – odparł spoglądając na kobietę.

– Z naukowego punktu widzenia to forma modyfikacji ciała polegająca na wprowadzeniu tuszu do skóry właściwej, aby zmienić pigment skóry. Wyrazić siebie należy przez czyny i osiągnięcia, a nie cielesne bohomazy.

– Bohomazy? – prychnął urażony. – W krajach zachodnich kilkanaście procent populacji ma tatuaż. Trakowie tatuowali dzieci z szanowanych rodzin.

Nie odpowiedziała. Kompletnie ją zaskoczył i zdenerwował. Jak mógł powiedzieć, że tatuaże mogą być sztuką? Zmrużyła groźnie oczy, zaciskając zęby.

– Wszędzie cię szukałem! – do pomieszczenia wszedł Itachi w asyście kilku mężczyzn z bractwa. – To miała być twoja impreza, a ty ciągle gdzieś znikasz. – Uchiha spojrzał na Sakurę. – Czyżby nasz samotnik znów wrócił do gry?

– Odpuść sobie – zrugał go Hidan wstając z kanapy.

– Ledwie wróciłeś, a już na boku masz dziewczynę.

– Brzmisz dość pretensjonalnie. Czyżbyś był zazdrosny?

Itachi zaśmiał się, a po nim reszta elity Brzasku. W tamtej chwili Sakura czuła się głównym bohaterem tej żenującej komedii. Upojona sporą ilością alkoholu, powstała z kanapy. Zdenerwowana cynicznym zachowaniem Itachiego, nie kontrolowała napadu gniewu.

– Myślisz Uchiha, że twój kumpel mnie poderwał?

– Uważaj dziewczynko co i do kogo mówisz.

– Jesteś beznadziejny i głupi – przytknęła wskazujący palec do męskiej piersi. – Nie wiem, jak można należeć do tak durnego bractwa. Nie potraficie odróżnić rozmowy od filtru, chodzicie z nosem zbyt wysoko zadartym. Gdyby nie tatuś, to pewnie nie dostałbyś się nawet z listy rezerwowej. Jesteście beznadziejni i tylko takie lamusy mogą do tego bractwa należeć.

Obojętna twarz Itachiego denerwowała ją, nawet bardziej niż walnięta na tarasie gafa Hidana. Była z siebie dumna, że odważyła się powiedzieć wprost to, co na pewno każdy na kampusie chciał powiedzieć. Od zawsze denerwowała ją niesprawiedliwość i snobistyczne usposobienie części studentów. Bo przecież nikt nie miał wpływu na to, z jakiego domu pochodzi. Uchiha miał szczęście, jego ojciec był premierem, a pieniędzy miał na pęczki.

– Jeżeli tak twierdzisz to proszę bardzo, udowodnij mi, że jesteś taka dobra we wszystkim.

– Że co?

– Skoro jesteś tak pewna siebie, założymy się – wypowiedział buńczucznie Itachi – Zagrajmy na konsoli. W co tylko chcesz o pani doskonała.

Patrzyła na niego z wściekłością. Itachi Uchiha był gburowatym, cynicznym i pogardliwym facetem. Nie wiedziała, dlaczego wszystkie dziewczyny były gotowe ściągnąć przed nim majtki, szybciej niż na pstryknięcie palcem? Dla Sakury był tylko irytującym pajacem o doskonałej twarzy.

– Jesteśmy na imprezie, może być.... Dance Mania?

– W co chcesz. Jeżeli z nim przegrasz, zrobisz sobie tatuaż w ciemno – wskazał opartego o zagłówek kanapy Hidana. – W jego studio.

– Tatuaż w ciemno? Nie, ja nigdy tego nie zrobię.

– Przecież jesteś najlepsza – ciągnął dalej Itachi, oparty o blat stolika. – Żadne ryzyko z twojej strony.

– A jeżeli wygram, to co?

– To przyznam ci rację. Publicznie powiem, że członkowie Brzasku są wyjątkowo głupi i płytcy. Przyznam, że tatuaż to bohomazy i Hidan już więcej żadnego nie zrobi.

Przyglądała się bacznie przewodniczącemu. Na jego twarzy nie dostrzegła podstępnego uśmiechu, był poważny i najwidoczniej zdeterminowany. Odczuwając wzrok kilkudziesięciu osób, w tym samego Hidana, pokiwała głową na znak akceptacji.

Od zawsze była jej gra.

Miała może cztery lata, kiedy postanowiła zacząć tańczyć balet. Podczas pierwszej lekcji zdążyła zauważyć, że pomimo ogromu ciężkiej pracy, jaka ją czekała, taniec dawał jej wolność. Rodzice byli z niej dumni, gdy zakończyła swój debiutancki występ na deskach Narodowego Teatru. Każdy z zebranych wróżył jej wspaniałą karierę. Była dla nich talentem, który przytrafia się raz na stulecie. Wtedy myślała, że świat stoi u jej stóp. Niestety kilkanaście lat przerodziło się w nicość, w momencie postawienia przez lekarza diagnozy. Kręgosłup nie wytrzymał trudy treningu i ostatecznie musiała porzucić marzenia. Gdyby tego nie zrobiła, najpewniej zakończyłaby swoje życie zbyt krótko, przykuta do łóżka, z niedowładem w odcinku lędźwiowym.

– Nie pozwól jej wygrać – szepnął Itachi do Hidana, odchodząc na swoje miejsce. Wszyscy zbiegli się, by podziwiać zawody, lecz nikt nie wiedział, o co dokładnie grają uczestnicy.

*

Ledwie łapiąc oddech, uniosła głowę. Spoglądając w błyszczący ekran, nie mogła uwierzyć, że przegrała ten zakład. Pech był ostatnio nieodłącznym aspektem jej nieudolnego życia.

– Widzimy się za tydzień o świcie w salonie – powiedział Hidan i wyminął wszystkich.

Nie mogła uwierzyć w swoje fatum Co ją podkusiło do tego cholernego zakładu? Nie chciała zrzucać winę na alkohol, bo to nie on był przyczyną jej nieodpowiedzialnego zachowania. Nienawidziła swojej pieprzonej ambicji, która była w tym momencie jej największym przekleństwem. To ona spowodowała instynktowny odruch udowodnienia, że Sakura Haruno jest nieomylna i niepokonana.

Itachi klasnął głośno w dłonie i w zachwycie kazał rozlać wszystkim kolejkę sake. Sakura obserwowała jak Hidan po schodach wyszedł na górę i zniknął zapewne na tarasie. Nie wiedziała, dlaczego on także cholernie ją irytował.

– Widzisz mała, nie ma na świecie człowieka niepokonanego – wymruczał Itachi do jej ucha. – Ludzie są zbyt słabi. Ojciec zawsze opowiadał nam starą historię. Pewnego razu człowiek poszedł ze swym dzieckiem nad rzekę pełną krokodyli. Nie zorientował się, jak dziecko od niego odeszło. Wkrótce pojawił się krokodyl i na oczach ojca pożarł dziecko. Od tej chwili mężczyzna zaczął uważać na wszystko, co robi. Dzisiaj ja byłem twoim krokodylem.

– Shannaro – wyszeptała i pochwyciła swoją ramoneskę. Zdecydowanym krokiem skierowała się do wyjścia, wymijając uśmiechniętego przewodniczącego. Niemiłosiernie piekły ją poliki, zapewne czerwone od wstydu. Dlaczego pozwoliła sobie na ten zakład?

Wyszła na zewnątrz i odetchnęła głęboko świeżym powietrzem. Nie pojmowała, dlaczego przegrała? Nie rozumiała także, dlaczego wcześniej Hidan chciał z nią rozmawiać? Dlaczego przysuwał swe usta bliżej, skoro po całym zamieszaniu, uciekł na taras? Nie odezwał się do niej słowem. Nie podziękował za rundę. Uciekł jak tchórz.

– Sakura! – Hinata zatrzymała ją na parkingu, ujmując za łokieć. – Nie powinnyśmy tutaj przychodzić. Ja cię, przepraszam...

– Hinata to nie twoja wina. Moja cholerna i beznadziejna ambicja dała mi do zrozumienia, że przecież nikt ze mną nie wygra. Nie wiem, co za szatan z tego chłopaka, lecz w grze, w której byłam mistrzynią pokonał mnie boleśnie.

– Podczas waszej potyczki dowiedziałam się, że Hidan był młodzieżowym mistrzem świata w kategorii freestyle. Tak bardzo przepraszam...

Wszystko boleśnie uświadomiło ją, że Itachi miał rację. Beznadziejnie wierzyła, że jest w stanie pokonać wszystkich. Pierwszy raz ktoś zatańczył lepiej, odnosząc prawie dwa razy lepszy wynik. Wyrywając łokieć, machnęła ręką na pożegnanie i odeszła w kierunku akademika. Nie miała siły, aby wciąż stać na parkingu posiadłości.

*

Pierwszy raz zwycięstwo miało gorzki smak. Kto mógłby przypuszczać, że irytująca dziewczyna o niespotykanych włosach omami jego umysł? Zawładnie każdą wolną chwilą?

Hidan nigdy nie rozumiał kobiet. Ale to nie szkodziło. Patrząc z tarasu, obserwował jak Sakura znika za odległym budynkiem Wydziału Ekonomicznego. Pozwolił sobie na lekki uśmiech. Pamiętał, że niedługo znów ją zobaczy. Przez chwile zastanawiał się, gdzie powinien jej wytatuować i najważniejsze – co? Przypomniał sobie sytuację w pokoju gier. Przed oczami miał twarz Itachiego. Zawsze był bezceremonialny, lecz sytuacja w której się znalazł bawiła Hidana. Doskonale zdawał sobie sprawę, że pod maską obojętności, Uchiha kipiał z wściekłości. Wreszcie ktoś rzucił mu wyzwanie i powiedział prawdę prosto w twarz. Śmiałość Sakury go bawiła. Drogą dedukcji uznał, że nie istniały dla niej stany pośrednie - albo kochała, albo nienawidziła. Dokładnie jak on.

Miał wystarczająco dużo czasu, bo aż tydzień, aby zastanowić się nad pracą. Po pożegnaniu się z wszystkimi zamówił taksówkę i wrócił do mieszkania. Przez chwilę siedział na łóżku samotnie. Wyczerpany i zmęczony udał się do łazienki. Odkręcił prysznicową baterię i wszedł do kabiny. Zimna woda powodowała, że powoli trzeźwiał i odzyskiwał wewnętrzny spokój. Wychodząc z pomieszczenia poczuł głód i skierował się do niewielkiej kuchni. W zamrażarce znalazł tylko pizze, więc szybko upiekł ją w mikrofalówce. Odsunął pusty talerz i przeczesał palcami wilgotne włosy. Pochwycił telefon i napisał kilka zdań zawierających adres oraz godzinę wykonania tatuażu. Odłożył telefon i ostatecznie z uśmiechem na ustach zasnął w swoim łóżku.

*

Dni mijały zbyt szybko. Prześlizgiwały się jeden za drugim. Tego dnia Sakura bardzo długo leżała w łóżku, całkowicie rozbudzona. Serce waliło jej w piersi. Zastanawiała się, czy zaraz nie wyskoczy, z korzyścią dla samej właścicielki. Ukradkiem zerkała na komodę. Przed oczami miała wciąż wiadomość od Hidana z adresem studia i godziną "zero". Starała sobie wmawiać, że to przecież nic takiego. Ostatecznie miała w planie odwołać wizytę, zwalając winę na przeziębienie.

Przestań z siebie robić głupią beksę – zrugała się w myślach. Przecież mając dzisiejszą technologię, z całą pewnością nie będzie bolało.

– Dzień dobry – do pokoju weszła Hinata, a w ręku trzymała tacę z jedzeniem. - Pomyślałam, że dobrze ci zrobi śniadanie.

– Dziękuję.

Hyuga przysiadła się i położyła drewnianą tacę. Na talerzu znajdowały się owoce oraz warzywa, tosty francuskie i dwa jajka. Sakura uwielbiała Hinatę, lecz posiłki przez nią przygotowane jeszcze bardziej.

– Dzisiaj wykonujesz tatuaż?

Sakura pokiwała głową, biorąc do ust kawałek tosta. Pomimo skurczu żołądka, próbowała na siłę przepchnąć jedzenie. Studiując wcześniej materiały w internecie, znalazła sposób na przygotowanie się do takiego zabiegu. Następnego dnia zaczęła intensywne nawilżanie i nawadnianie skóry. Trzy razy dziennie wcierała w nią balsam nawilżający i zwiększyła ilość wypijanej wody. Zanotowała, że można dodatkowo zacząć suplementację cynku, który wzmacniał skórę i przyspieszy proces jej gojenia.

– Do studia możesz zabrać ze sobą przedmioty, które pozwolą ci maksymalnie się odprężyć i poprawić humor.

– Nie sądzisz, że będę wyjątkowo źle wyglądać z stetoskopem na szyi i notatkami z zajęć?

– Pozostaw je w mieszkaniu i po prostu się uspokój.

– A jak będzie bolało?

– Przecież jesteś Sakura Haruno, postrach Liceum Suna. Nie zapominaj o tym.

Ubrana w dresowe, obcisłe spodnie i jeden ze swoich starych podkoszulków, stanęła w progu kuchni. W poradniku przeczytała, że odzienie ma być wygodne, swobodne, robocze. Powinno umożliwić tatuatorowi łatwy dostęp do miejsca, w którym ma wykonać tatuaż. Tylko w jakim miejscu to będzie?

– Dasz radę! – Hinata poklepała ją po ramieniu i zamknęła drzwi akademika.


*


Studio mieściło się niedaleko kampusu, w kulminacyjnym punkcie najważniejszych ulic miasta. Wysoki pawilon wykonany ze szkła i stali. Spojrzała raz jeszcze na wiadomość i zorientowała się, że trafiła pod prawidłowy adres. Niepokojący skurcz żołądka powodował pewnego rodzaju dyskomfort, kiedy weszła do budynku. Serce waliło jej i zastanawiała się, czy przypadkiem Hidan go nie usłyszy. Przekraczając próg studia oddychała szybko i płytko. Starała się uspokoić i podeszła do recepcji.

– W czym mogę pomóc? – ujrzała parę męskich, brązowych tęczówek. Na niewielkiej plakietce widniał napis SASORI.

– Cóż, chyba byłam umówiona – zaczęła nieśmiało, zakładając pasmo za ucho. Bez patrzenia w lustro wiedziała, że spłonęła rumieńcem.

– Tatuatorzy zaczynają dopiero od jedenastej – spojrzał na zegarek, który wskazywał dziewiątą.

– Pani jest do mnie.

Sasori odwrócił się, a za nim Sakura. Na schodach zauważyła znajomą sylwetkę. Hidan wyglądał inaczej. Jego twarz była blada, a ramiona napięte pod czarnym podkoszulkiem. Świetnie się prezentował z tabletem w ręku i specjalnym długopisem za uchem. Z całą pewnością był podobny do wszystkich artystów, których mogła podziwiać w kolorowych czasopismach.

– Jednak przyszłaś – zeskoczył z przedostatniego stopnia i podszedł bliżej. – Dzięki tobie wygrałem przyjemną sumkę, a Itachi tym razem przegrał zakład.

– Nie powinnam tutaj być – odpowiedziała nim dotarł do niej sens wypowiedzianych wcześniej przez Hidana słów. – Zaraz, czy wy się o mnie założyliście?!

– Obstawiliśmy, czy się zjawisz.

Mężczyzna wzruszył ramionami i wskazał dłonią schody. Siedziba całego studio znajdowała się na samej górze futurystycznej budowli. Salon rozmieszczony był na dwóch poziomach. Minimalistyczny wystrój ukazywał rząd leżanek. Górna jego część, była swego rodzaju antresolą, podzieloną na kilka niewielkich pomieszczeń. Stworzona była z ciemnej stali i szkła, tak samo jak cały biurowiec. Było w nich jasno i przytulnie. Wchodząc po schodach Sakura dostrzegła, że z okien rozlegał się przepiękny widok na miasto.

– Nie wiedziałam, że to miasto jest takie piękne.

– Może zbyt długo siedzisz nad książkami?

Nie odpowiedziała. Chociaż po części wiedziała, że ma racje, zignorowała jego słowa. Podeszli do stanowiska, które znajdowało się na samym końcu. Gdy spojrzała przez okno, wstrzymała oddech. Po tej stronie budynku nie dostrzegała szarawych blokowisk i betonowych części miasta. Widok rozciągał się na wybrzeże i rozległy park.

– Zazwyczaj najpierw omawiam z klientem miejsce wykonania oraz spoglądam na inspiracje. Tym razem jest to tatuaż w ciemno, więc nie będę cię pytał.

– Może jednak ponegocjujemy?

– Nie bawię się w negocjacje – odrzekł poirytowany.

– Będzie bolało?

– Tatuaż jest ingerencją w organizm, modyfikuje się skórę. To musi boleć.

– A nie można czegoś zrobić by nie bolało?

Zagryzła wargę zdecydowanie za mocno niż przypuszczała. Po chwili poczuła w ustach metaliczny posmak i oblizała usta.

– Nie – dodał szorstko odwracając się do komody. Wyciągnął z niej zestawy igieł i zakręcane pojemniczki z tuszami. Leżankę zdezynfekował i wyłożył papierowymi ręcznikami. – Możesz usiąść i zaczekać, aż nie przerysuję projektu na kalkę.

Obserwowała jak odchodzi, zostawiając ją na antresoli. W pobliżu nie było nikogo i Sakura zastanawiała się, czy okno wytrzyma ewentualny skok. Zanotowała niewielki balkon po przeciwnej stronie, lecz zdawała sobie sprawę, że recepcjonista może ją zauważyć.

Przestań panikować – karciła się w myślach. Z nerwów zaczęła się pocić pod koszulką. Pomimo, że klimatyzacja w studio działała, zdawało jej się, jakby wysiadła i było stanowczo zbyt upalnie. Wciąż powtarzała sobie, że przecież nie powinna tutaj być, że ryzyko jest zbyt wielkie. Zaczęła przed oczami mieć wizje obskurnych projektów. Tatuaż to nie była zabawa. Nie wiedziała, jak jej ciało zareaguje na tusz. A jeżeli dostanie reakcji alergicznej? Hidan nie zapytał wcześniej, chociaż niewiele mogła mu na to powiedzieć. Nie znała tej odpowiedzi. Oparła głowę o szybę, wpatrując się w niespokojną taflę wody.

– Jeszcze nie uciekłaś? – rzucił wyłaniając się na schodach. Z tym buńczucznym uśmiechem wyglądał dla Sakury nawet przystojnie.

– Sprawdzałam czy masz odporne na wybicie szyby.

– Nie polecam skakać z czternastego piętra, szkoda zdrowia.

Obserwowała jak podchodzi z kalką, lecz skutecznie uniemożliwiał jej wgląd do pracy. Nozdrza wypełnił znajomy zapach wody kolońskiej, a zielone tęczówki skupił się na widocznych tatuażach.

– Nie masz się czego bać. Z początku będzie ci towarzyszyć dziwne uczucie, jakby prąd przechodził twoje ciało.

– Po jakim czasie odczuwalny jest ból?

– Nie da się tego przewidzieć – odpowiedział stojąc w dalszym ciągu tyłem, zakrywając projekt. – Jako medyk powinnaś już wiedzieć, że każdy organizm jest indywidualny i ma inny próg bólu. Czy masz może uczulenie na farbę?

– Nie wiem – wzruszyła ramionami. – Nigdy nie robiłam testu.

– Nie farbowałaś włosów.

– Wiem, że różowy nie jest często spotykanym kolorem, lecz włosy mam naturalne.

– W takim razie pewnie henny też nigdy.

– Nie.

– Jesteś cholernie irytująca – rzekł odwracając się do Sakury. W ręku trzymał niewielki pojemniczek. – To jest próbnik. Wyciągnij rękę. Odczekamy dziesięć minut i będziemy znali odpowiedź.

*

Nie potrafiła przewidzieć, ani odgadnąć, co zostanie jej pamiątką na całe życie. Jedyną wiadomą było miejsce. Leżała na brzuchu, głowę skierowaną miała w stronę mężczyzny. Obserwowała jego skupienie, kiedy zaczynał kreślić kontury tatuażu na nagim obojczyku. Z początku było tak, jak powiedział Hidan - towarzyszyło jej dziwne uczucie, jakby prąd przechodził całe ciało. Przygryzła wargę po jakimś czasie, kiedy już nie było tak przyjemnie.

– Boli – wystękała, zamykając oczy.

– Nawet nie dokończyłem zacząłem. Przez chwilę będzie bolało. W najbardziej wrażliwym miejscu mogę posmarować maścią zawierającą lidokainę, substancję miejscowo znieczulającą.

– A nie możesz tego zrobić teraz?

– Chcesz bym spartaczył robotę? – podrapał się po brwi, zirytowany zachowaniem dziewczyny. – Zawsze jesteś taką panikarą?

– Nie jestem panikarą!

– Nie ruszaj się, bo wyjadę za kontur.

Hidan był skupiony i poważny. Na nagim obojczyku odczuwała jego oddech, co sprawiało, że powoli na twarzy przybierała rumieńce. Nigdy nie rozbierała się przed innymi. Kiedy pochylił się centymetr od skóry, Sakura poczuła rozkoszny dreszcz, przechodzący spazmami całe ciało. Hidan po chwili uniósł głowę, ponownie zanurzył maszynkę w tuszu i znów zaczął tatuować. Delikatne mrowienie przechodziło w spazmy bólu. Lecz nie był to ból jaki wcześniej mogła w swoim życiu doświadczyć. Nie było to też znajome ukłucie, jak przy pobieraniu krwi.

– A ten tatuaż skąd masz? – zapytała nieśmiało spoglądając na jego dłoń. We wskazanym miejscu natknęła się się kształcie dwóch trójkątów.

– To pamiątka po podróży do Rio.

- Będąc dzieckiem chciałam wziąć udział w karnawale. W telewizji wygląda to na super zabawę.

– Cały okres karnawału to jedna wielka zabawa. W Brazylii karnawał upodobnił się do portugalskiego entrudo, a na ulicach Rio de Janeiro toczono walki na limões-de-cheiro, są to woskowe kule wypełnione wodą lub perfumami. Jednak najfajniejsze jest, jak przechodniów oblewa się kolorowym atramentem. Magiczne miejsce.

– A więc podróżujesz? – oparła głowę o leżankę, odczuwając coraz mniej bólu. Założyła, że środek łagodzący zaczął działać. Z początku było jej dobrze, lecz zatęskniła za delikatnym uczuciem bólu, które w jakiś nienormalny sposób powodował, że czuła się tylko człowiekiem. A każdy człowiek odczuwa ból.

– Jeżeli mam wolny czas to tak – kolejny raz przyłożył maszynkę do jej skóry.

– A tęsknisz za jakimś miejscem?

Hidan wziął głęboki wdech i Sakura zdążyła zauważyć, że to pytanie sprawiło mu problem. Na chwilę przerwał pracę, by pomyśleć nad odpowiedzią.

– Tęsknie i chętnie bym wrócił – odparł poprawiając szarawe włosy. – Do wielkiej i dzikiej Puszczy Amazońskiej. Miejscowi nazywają ją Selwa. Tęsknie za pływaniem z żółwiami na Zanzibarze. Za zatłoczonymi ulicami na karnawale w Rio. Za Nowym Jorkiem, chociaż wróciłem niedawno.

– Byłeś w Nowym Jorku? Zawsze marzyłam aby tam pojechać.

– Ostatni konwent w którym brałem udział, był właśnie w Nowym Jorku.

Jego głos sprawił, że powoli ból odchodził. Dotyk powodował dreszcze, przechodzące spazmami całe jej ciało. Było w tym coś magicznego i pociągającego. Nie przeszkadzał jej chłód brzęczącej maszynki. Czuła na plecach jego miętowy oddech. Przygryzła wargę, obserwując skupionego mężczyznę.

– Od początku wiedziałeś, że wygrasz ten zakład? – przerwała chwile ciszy.

– Może nie od początku – odpowiedział odrywając się od pracy, aby wymienić końcówkę maszynki. - W momencie, kiedy wybrałaś zadanie.

– To nie fair, że ukrywałeś swój tytuł.

– Nie ukrywałem. Gdybyś była spostrzegawcza, to w gablocie przy wejściu do siedziby bractwa, Itachi zamieścił zdjęcie i wycinek z gazety, w którym była o tym wzmianka.

Sakura odwróciła głowę. Była na siebie zła, a nawet wściekła, że nie zanotowała tak ważnego szczegółu. Sięgając pamięcią starała sobie przypomnieć, co widziała w momencie przekroczenia progu.

– Mówiłem chyba już z tysiąc razy, aby go schował lub wyrzucił.

– Więc dlaczego tego nie zrobił?

– Taki typ człowieka – ponownie przystawił maszynkę i kreślił płynnie ruchy, a później przecierał podrażnione miejsce nasączoną gazą. – Itachi zawsze będzie się chwalił osiągnięciami, zwłaszcza nie swoimi. Kolekcjonuje znajomych według ich statusu, zasług, czy talentu. Jednak pomógł mi rozkręcić ten biznes, więc nie powinienem się źle o nim wyrażać.

Hidan ponownie skupił się na pracy, dając do zrozumienia, że koniec rozmów o Itachim. Sakura postanowiła, że nie będzie jednak się poddawać, nie po tym jak dała się tak perfidnie oszukać.

– Pomógł ci rozkręcić biznes?

– Wsparł mój projekt i pożyczył potrzebne fundusze.

– Skąd miał tyle pieniędzy?

– Jak na osobę studiującą medycynę nie imponujesz błyskotliwością.

Zacisnęła usta w wąską linie i nadęła policzki. Obserwowała jak kąciki ust Hidana podnoszą się do góry. Zdecydowanie sprawiało mu radość droczenie się z Sakurą.

– Jestem najlepsza na roku!

– Co nie znaczy, że błyskotliwa – przetarł miejsce gazą. – Nie ruszaj się, już prawie kończę.

Miała w zanadrzu kilka cierpkich słów, lecz odpuściła, czując radość na myśl o skończonej sesji z przystojnym, nieco drażliwym tatuatorem. Ostry skurcz żołądka przeszył ją w momencie odstawienia przez Hidana maszynki.

– Gotowe. Założymy specjalny opatrunek. Pamiętaj, by przez trzy dni niepotrzebnie go nie ściągać. Rana musi się zagoić.

– Jakieś jeszcze zalecenia?

Słuchała uważnie słów tatuatora, a następnie usiadła na leżance. Długie nogi spuściła swobodnie, ręką przytrzymując koszulkę. Nie chciała, aby przypadkiem spojrzał na jej biust.

– Jestem profesjonalistą, więc nie mam lubieżnych myśli na temat twojego ciała - rzekł poirytowany, jakby miał zdolność przenikania przez myśli innych. Zamknął szufladę i skierował się do pomieszczenia za ścianą. Ostatecznie oparł się i zaczął łapać głęboko powietrze. Zazwyczaj nie patrzył na klientów przez pryzmat ich seksualności, jednak od spotkania irytującej studentki, nie mógł zapomnieć wyrazu jej twarzy.

Co ta kobieta z tobą wyprawia? – pomyślał i zabrał potrzebne rzeczy. Gdy wrócił, wciąż siedziała na leżance, ostrożnie wymachując spuszczonymi nogami. Porcelanowa skóra lśniła od potu. Hidan starał się odwrócić wzrok od powstającego zagłębienia w dekolcie, kiedy zasłaniała się materiałem bluzki. Przesunął dłonie do przodu i w jego rękach Sakura odnalazła niezbędne materiały do zabezpieczenia nowego tatuażu.

– Zapamiętałaś to, co ci zaleciłem?

– Rana musi się zagoić – wyrecytowała, drocząc się z mężczyzną.

– Zaczynam żałować, że porzuciłem możliwość tatuowania na żebrach. Zawsze jesteś taka irytująca?

– Z jakim przystajesz takim się stajesz.

– Nie zauważyłem, aby twoja przyjaciółka była irytująca – stanął za leżanką, przemywając raz jeszcze gazą podrażnione miejsce. – Chociaż czego mogę się spodziewać, przecież studiujesz medycynę? Lekarze zawsze są irytujący.

– Nie powinieneś tak mówić. Lekarz jest niezbędny, aby uratować ludzkie życie.

– Przez to uważają się lepsi od innych. Żeby studiować medycynę, trzeba nie mieć życia prywatnego.

– Odezwał się artysta z przypadku!

Hidan zaśmiał się i przycisnął mocniej gazę do rany. Doskonale wiedział, że ukojenie w nałożonej wcześniej maści już przestało działać, a zetknięty ze skórą alkohol spowoduje pieczenie. Było to niewielką prowokacją w jej stronę.

– Mogę w końcu sprawdzić, co tam nabazgrałeś? – wycedziła przez zęby próbując opanować pieczenie łopatki. – Sadysto.

– Nie jestem sadystą. Sprawdzałem, czy nie straciłaś czucia, najwidoczniej nie. Jakbyś była grzeczna, to bym pozwolił ci spojrzeć. Nie jesteś więc zabezpieczę go i dopiero w domu sprawdzisz, jak cię okaleczyłem. Ostrzegam, na twoim miejscu bym poczekał, aż się wygoi.

Sakura nabrała głęboko powietrza do płuc, a później wypuściła z szelestem. Nie odezwała się do mężczyzny. Hidan zaśmiał się, podchodząc bliżej.

– Żartowałem. Jeżeli chcesz, to proszę bardzo. Chodź za mną.

Szybko poderwała się z miejsca, a następnie poszła za mężczyzną do stojącego w sąsiednim pomieszczeniu lustra. Hidan podał jej drugie, mniejsze lusterko, aby mogła z dokładnością obejrzeć tatuaż. Wstrzymała powietrze, widząc niewielki wzór.

– Czy to jest?

– Koliber, siedzący na gałęzi drzewa wiśni – odpowiedział ze spokojem. – Mam nadzieję, że nie jesteś zawiedziona.

– Jest przepiękny – wyszeptała.

Hidan przybliżył się. Obserwował jej twarz, zielone oczy błyszczały ze szczęścia. Sakura nigdy nie wyobrażała sobie, że mężczyzna przypominający wzorzec klasycznego zbira, może stworzyć takie arcydzieło.

– Długo myślałem, co najbardziej będzie do ciebie pasować. Kolibry są przepięknymi, kolorowymi ptakami, delikatne i subtelne.

– Jesteś pewny, że to drzewo wiśni? A może to czereśnia?

– To na pewno wiśnia – zaśmiali się, a następnie Hidan wziął do ręki folie zabezpieczającą. – Naoglądałaś się już, a teraz pozwól zabezpieczyć dzieło.

Pozwoliła mężczyźnie podejść. Zsunęła niżej zakrywającą biust koszulkę. Doskonale odczuwała jego dłonie. Wiedziała, że pierwsze działania pielęgnacyjne tatuażu należą do artysty. Zdezynfekował raz jeszcze skórę i założył opatrunek.

– Folia samoprzylepna ma za zadanie chronić zmieniony fragment przez pierwsze godziny. Później piłeczka trafia w twoje dłonie złośnico – zaśmiała się. – Samodzielnie będziesz się zajmować dbaniem o świeży tatuaż. Chyba nie chcesz, aby szpecił tą porcelanową skórę?

– Raczej nie.

– Po kilku godzinach od powrotu ze studia możesz zdjąć opatrunek i sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Prawdopodobnie zobaczysz zaczerwienienie, opuchliznę, krew i osocze. Staraj się jednak nie wpadać w panikę. To zupełnie normalne zjawisko.

– Wprowadzasz pod skórę kolorowy pigment traktowany jak obce ciało. W efekcie organizm zaczyna się buntować i próbuje sam pozbyć się nadprogramowych elementów.

– Dlatego powoduje to powstawanie plam na skórze i utrudnia gojenie. Musisz temu zapobiec pielęgnacją.

– Co powinnam zrobić?

– W ciągu pierwszych dwóch tygodni tatuaż się goi i przypomina otwartą ranę – jego delikatne palce sunęły po nagim obojczyku, irytująco sprawiając, że poczuła dotąd nieznane wcześniej uczucie pragnienia. – Trzeba więc obchodzić się z nią delikatnie – szepnął do ucha. – Staraj się postępować z nią tak, jak ze skaleczeniem. Wiesz, jak zadbać o ranę?

Pokiwała powoli głową, czując się jak w dziwacznym, ale przyjemnym transie. Hidan sunął palcem po nagim obojczyku, wzdłuż kręgosłupa, aż po kark. Delikatnie zaczął masować spięte mięśnie.

– Kluczem będzie działanie, które pozwoli jednocześnie przyspieszyć regenerację skóry i zabezpieczyć tatuaż przed postępującym blaknięciem kolorów – wciąż szeptał zmysłowo do ucha, blokując dłonią możliwość skrętu jej głowy. Zdawał sobie sprawę z narastającego w niej pożądania. Patrząc na jej piękne ciało, postanowił urozmaicić dzisiejsze spotkanie. Ta kobieta irytowała go, jednocześnie doprowadzając do skrywanego wcześniej pożądania. Teraz on się odwdzięczy. – Na wczesnym etapie gojenia organizm będzie próbował wyprzeć się powstałego tatuażu, wypychając na wierzch różne płyny, w tym również drobinki tuszu.

Sakura nie potrafiła się przeciwstawić mężczyźnie, jednocześnie upajając bliskością jego dłoni. Zamknęła oczy, odczuwając dotąd nieznaną rozkosz.

– Twoim zadaniem jest regularne przemywanie skóry. Kilka razy dziennie. Możesz dodatkowo wzbogacić wodę o dobre mydło albo żel do mycia tatuażu. Takie preparaty nie tylko dogłębnie oczyszczają skórę, ale też zapobiegają powstawaniu podrażnień i infekcji.

Jego ciepły oddech drażnił skórę i palił od środka. Nim zdążyła otworzyć oczy, Hidan zabrał dłonie i skierował się do wyjścia.

– Możesz się ubrać, będę czekał na dole.

Nim pojęła, co dokładnie się wydarzyło, poczuła złość. Mężczyzna dobitnie z nią pogrywał. Z trudem założyła ramiączka biustonosza, a następnie koszulkę. Była obolała, podrażniona i wkurzona. Wyszła z gabinetu, odnajdując Hidana przy recepcji. Rozglądając się na boki dostrzegła pozostałych członków studia i ich dzisiejsze ofiary.

– Ile jestem winna? – wyciągnęła skórzany portfel z torebki.

– Powiedzmy, że pierwszy tatuaż masz w prezencie od bractwa Brzask – Hidan pochwycił jej dłoń, sprawiając, że pomimo głośnych protestów, schowała portfel.

– Pierwszy tatuaż? Chyba nie sądzisz, że wrócę na kolejne.

– Możemy się założyć. Patrząc na twoje szczęście, wrócisz za miesiąc. – Hidan uśmiechnął się buńczucznie, łapiąc ją za nadgarstek.

– Co robisz?

– Wychodzę – rzekł prowadząc kobietę do wyjścia. – Przecież nie będziesz sama wracać do akademika. Odprowadzę cię.

Nie oderwał swej dłoni, nie uwolnił kobiecego nadgarstka. Podążyli do windy w zupełnej ciszy. Sakura starała się skupić myśli i uspokoić się, aby nie wybuchnąć. Hidan miał coś w sobie narcystycznego, irytującego i pociągającego jednocześnie. Kiedy winda przyjechała, wsiedli do niej, wciąż trzymając się za ręce.

– Zawsze jesteś taka irytująca? – przybliżył się dziewczyny, przyciskając ją do lustra. Nie potrafił się dłużej opanować. – Dlaczego pojawiłaś się na tej imprezie? Nie wyglądasz na rozrywkową osobę.

– Zbieg okoliczności – odpowiedziała szeptem, starając się uspokoić szalejące w klatce piersiowej serce. – Hinata prosiła bym jej towarzyszyła.

– Przeznaczenie?

– Nie wierze w przeznaczenie.

– Fakt, jesteś osobą, która zdecydowanie stąpa po ziemi. Jednak nie sądzę, aby przypadkiem było to, że drżysz pod naporem dotyku. Twój puls teraz przyśpieszył, a ty doskonale wiesz, że pragniesz bym cię pocałował.

– Nie jesteś zbyt pewny siebie?

Nie odpowiedział. Zjechali do głównego holu, mieszczącym się na parterze. Wychodząc z budynku zaczerpnęła świeżego powietrza. Tlen był jej potrzebny do opanowania swojego organizmu. Hidan nie zwalniał uścisku i skierował ich w stronę akademików.

Droga nie była długa, ani skomplikowana. Sakura podążała za artystą, które wciąż trzymał jej nadgarstek. Z początku protestowała, lecz widząc jego groźne spojrzenie, straciła całą pewność siebie. Nie potrafiła zrozumieć siebie, zachodzących w jej życiu zmian. Pierwszy raz pozwoliła, aby mężczyzna trzymał jej dłoń i prowadził. Zazwyczaj to ona była przewodnikiem.

Całą drogę pokonali w milczeniu. Chociaż Sakura miała tyle pytań, nie potrafiła ich wypowiedzieć. Mężczyzna najwidoczniej, także nie potrzebował rozmowy. Musiał być zmęczony. Mijali sklepy, restauracje, kioski. Przechodzili przez pasy, a na końcu weszli główną bramą do kampusu.

– Wszyscy się na nas patrzą – wyszeptała Sakura, chowając głowę za różowymi puklami włosów. Jej poliki z pewnością były rumiane.

– Niech patrzą – odparł obojętnie Hidan, mocniej ciągnąc dziewczynę.

– To jest zawstydzające.

Stanęli. Sakura z impetem uderzyła w jego klatkę piersiową, kiedy odwrócił się pod pawilonem właściwego akademika.

– Co ja z tobą mam? – westchnął Hidan i założył kosmyki różowych włosów za ucho.

– Jesteśmy już na miejscu.

– Na to wygląda – palcem wskazującym podniósł damski podbródek, sprawiając, że musiała na niego spojrzeć. – Pamiętasz jak masz pielęgnować tatuaż?

– Tak proszę pana.

– Naprawdę jesteś irytująca – westchnął raz jeszcze, tym razem bardziej przeciągle. Ciepłymi wagami skubnął jej usta. – Do zobaczenia w salonie, Czereśnio.

Sakura nie zdążyła zareagować, bo Hidan odwrócił się i znikł. Osłupiała stała przed wejściem do budynku. Co tak właściwie się wydarzyło? Dotknęła piekących warg, jakby chcąc się upewnić, że to było złudzenie.

– Sakura? – usłyszała Hinatę, wychodzącą z budynku. Przy jej boku stał niejaki Naruto.

*

Przeklinała się na tysiąc sposobów i milion razy zaprzeczała swojemu postępowaniu. Wiedziała, że powinna była odpuścić. Nie pisać, ani nie pytać, co u niego słychać? Hidan nie odpisywał i nie miał zamiaru się z nią spotkać. Starała się być silna. Siedziała nad książkami, brała dodatkowe godziny fakultetów. Nie potrafiła jednak zapomnieć.

Przekraczając próg salonu, rozglądała się w poszukiwaniu Hidana. Jednak zamiast tarasowego palacza, w pomieszczeniu zastała Sasioriego.

– Czyżbyś wróciła? - zapytał i usiadł na fotelu przy komputerze. – Niestety obecnie nie ma szefa, raczej prędko nie wróci.

– Dlaczego nie wróci? – zapytała nim ugryzła się w język. Po chwili pomyślała, że musiała brzmieć bardzo... desperacko.

– Wyjechał w sprawach służbowych. Ma ważny konwent w Brazylii. Jeżeli zechcesz wykonać tatuaż to Konan powinna mieć najwcześniejszy termin.

– Sasori, myślę, że jednak spasuję – odpowiedziała i wyszła z salonu. Zimowy wiatr muskał jej poliki. Okryła się szczelniej płaszczem i podążyła w stronę akademików.

*

Nie mogła zrozumieć, co tak właściwie wyprawia, ani dlaczego wylądowała w tym miejscu? Całą drogę denerwowała się, pierwszy raz znajdując się w podniebnej maszynie. Widok z niewielkiego, okrągłego okienka zaparł jej dech, wreszcie poczuła się wolna.

Wczoraj skończyła sesję zimową, zdając ostatni z egzaminów. Była zmęczona i niewyspana. Rano patrząc w łazienkowe lustro, obserwowała ją postać z podkrążonymi, zielonymi oczami i bladą cerą. Po kilkunastu godzinach lotu, dotarła do hotelowego pokoju. Nie miała konkretnego planu, zaufała obcemu mężczyźnie. Nie wiedziała, co przyniesie jej przyszłość. Wiedziała, że tęskni za nieopisanym i dziwnym uczuciem bólu, który towarzyszył jej podczas wykonywania tatuażu.

Dostrzegła go. Wyglądał fantastycznie. Siedział za długim, kasztanowym stole, przyglądając się z dokładnością prezentowanemu ciału. Dostrzegła w jego ciemnych oczach fascynacje. Były hipnotyzujące i magiczne. Szara czupryna pozostawała w artystycznym nieładzie, tak jak zapamiętała. Trzymany w ręce długopis, zaczął sunąć po nagim torsie modela. Sakura zaczęła tęsknić, za jego ciepłym oddechem. Usta same wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Za chwilę będzie jej kolej.

Schody zdawały się być syzyfową górą. Wolno kroczyła za Sasorim, starając się nie zemdleć. Gdy zajęła wskazane miejsce, odsłoniła kręgosłup. czy czuła się wolna? Wzrok tysięcy osób, był skierowany na jej nagie plecy. Zdawała sobie sprawę, że już jest za późno. Jednak dziękowała Sasoriemu, który trzy dni temu poprosił, aby została jego modelką. Chociaż dla niej wciąż było to szalonym pomysłem, zgodziła się. Ponieważ nigdy tak naprawdę nie potrafiła wyjść ze swojej strefy komfortu.

– Sakura? – usłyszała ten charakterystyczny szept, za którym tęskniła najbardziej.

Nie odwróciła się. Nie mogła poruszyć ciałem. Obecnie była modelką, rzeźbą, dziełem. Sasori podczas kilkugodzinnej sesji nazwał ją płótnem. W końcu mógł zrobić z jej ciałem, co tylko chciał. Zaufała Akasunie, a on nie zawiódł jej oczekiwań.

– Mówiłaś, że nie wrócisz - Hidan pochwycił jej podbródek, zmuszając do patrzenia w swe ciemne oczy. Był zły.

– Miałeś rację – odpowiedziała starając się opanować dygoczące z niepewności ciało. – Tatuaże uzależniają. Nigdy nie kończy się na jednym. To nie są żadne cielesne bohomazy.

Nie mogła już nic powiedzieć. Brutalne pocałunki uniemożliwiały dalsze tłumaczenie, molestując jej usta. Ciało przechodziły spazmy dreszczy, a świadomość, że ta intymna chwila dzieje się na oczach tysięcy zebranych ludzi, jeszcze bardziej ją pobudzała. Objęła Hidana za szyję, palce wplątując w szarawą czuprynę. Zaśmiali się, napawając swoją bliskością. Było coś magicznego w tej chwil. Nie istniał czas, ani wszechświat. Byli tylko oni, wiecznie sprzeczni kochankowie, pragnący poznać się na nowo.

– Jesteś cholernie irytująca, Czereśnio – wyszeptał i założył pasmo różowych włosów za ucho. – Jesteś cholernie irytująca.





Autorka: Oddaje w Wasze ręce moje małe zbawienne dzieciątko, które, chociaż czasami było nieznośne i trudne, dostarczyło mi ogromu radości. Nie będę przedłużać i Was zanudzać wyszukiwanymi słowami, ale chciałabym podziękować Eliene, za zaufanie i powierzenie historii (mam nadzieje, że nie spartaczyłam roboty). Dziękuje też Sayu za pomoc i ciepłe przyjęcie. 😊
Niech moc będzie z Wami! 🤓 

P.S. Czy ktoś z Was ma tatuaż lub chciałaby zrobić? Jakie są wasze odczucia? Przyznaje, po pierwszym powiedziałam - nigdy więcej, a teraz już planuje kolejne. Taki ze mnie kryminalista 😈 


Sayu: dziękujemy K. za udział w występie gościnnym i za ten cudowny romansik powyżej.
K. nie prosiła o reklamę żadnego bloga, ja jednak zostawię link do jej podstrony, gdyby ktoś zapragnął więcej cudeniek od niej >kilk<

14 komentarzy:

  1. Droga K.!Po pierwsze, serdecznie witam Cię w naszych skromnych, zbawiennych progach! Przyznam szczerze, że mimo iż na każde zamówienie czekam z zapartym tchem, to występy gościnne maja szczególne miejsce w moim sercu! Każde kolejne zgłoszenie, to znak, że blogosfera jeszcze jakoś zipie, a my tu obecne możemy na chwilę zwolnić tempo i nacieszyć się cudzą pracą! :D

    Paring dostałaś niełatwy i za samo podjęcie się wyzwania - duże brawa! Nasza Eleine jest specjalistką od niecodziennych mieszanek bohaterów. Tutaj dodatkowo dała element dość specyficzny jakim jest tatuaż i zakład... Byłam zaintrygowana jak z tego wybrniesz!

    No i o to rozwiązanie! Ciekawie wykorzystałaś element studiów i bractw (trochę gryzło mnie to, w jaki sposób Sakura wręcz emanowała nienawiścią do miejsca i ludzi, którzy do niego dołączali) ale samo wykorzystanie okresu studiów? W DECHĘ.

    Sama impreza i to w jaki sposób doszło do zakładu sprytnie wplotłaś w fabułę. Chociaż Itachi zachowywał się tutaj bardziej jak swój młodszy brat, to jednak obraz jego skaczącego na macie do tańca (mój umysł zdecydowanie powinien uważniej czytać albo mniej pić xD) położył mnie na łopatki.

    Sama relacja Hidana i Sakury jest poprowadzona ciekawie. Przede wszystkim sprawnie, bez większego roztrząsania. Miejscami jest to zaleta ale i potrafi być wadą. Pod koniec trochę zabrakło mi jakiegoś przejścia między Sakurą, cichą spokojną kujonką o bardzo konserwatywnych poglądach, a Sakurą odważną i szaloną. Postanawiającą wytatuować się na oczach tłumów.
    Z drugiej strony moment, w którym Hidan tłumaczy jej jak opiekować się tatuażem. To napięcie emanujące od obojga, wiszący w powietrzu seks... To była bardzo dobra scena! Ah no i te technikalia odnośnie tatuażu! Też bardzo fajne wtrącenia.

    Tak trochę podsumowując, to przyjemnie czytało mi się całość. Ficzek sprawił mi dużo radości. Były momenty pełne napięcia, chwile śmiechu ale i namiętności. A takie żonglowanie klimatem się szanuje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah! A jeżeli chodzi o same tatuaże... Ja jestem jak najbardziej za. Sama kiedyś planuję sobie zrobić dlatego barrrrdzo ucieszył mnie ficzek w tym temacie.

    Trochę zabrakło mi w Twoim tekście takiego szerszego opisu dzieła, jakie Hidan zaproponował Saku. Kilka zdań o barwach, kresce, stylu byłoby super detalem, wtrąceniem, który nadałby jeszcze większego realizmu i życia tej historii.

    Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, w końcu się ogarnęłam, więc mogę odpisać:

      Bardzo dziękuję za Twoją opinie, bo przyznam szczerze, że stresowałam się jak będzie odebrana ta historia. Przyznaję, że mogłam dopisać opis zrobionego tatuażu, lecz bałam się, że to spartaczę, a później mi już umknęło. Starość nie radość, skleroza dopadła i w końcu przeoczyłam moment opisu tatuażu. :x
      Co do Sakury chciałam ją przestawić, jako osobę twardo stąpającą po ziemi, dla której po prostu coś, co nie było przez nią kontrolowane, jest złe i od środka ją przeraża. Niechęć do bractwa była spowodowana tym, że jego członkowie byli bogatymi, snobistycznymi dupkami, którzy dostali się na uczelnie dzięki kontaktom, gdy ona, ciągle siedziała nad książkami i chciała udowodnić swoją wartość poprzez naukowe osiągnięcia. :)

      P.S. Fajnie, że chcesz zrobić tatuaż, w sumie polecam ^.

      Usuń
  3. Kochana K!

    No to raz jeszcze — dziękujesz nam za możliwość, my dziękujemy za chęci. Niech się na tym skończy, bo nasze koło wzajemnej adoracji nigdy się nie zatrzyma xD

    Martwiłaś się, że tekst nie był zbyt prosty, ale mi pasowała taka forma. El zamawiała romans z ewentualną dawką humoru, a tutaj styl zbyt wyniosły i poważny by nie współgrał. Zabrałaś nas na wycieczkę hen daleko od kanonu, co bardzo lubię. Naprawdę, te postacie weszły na całkiem inny poziom xd No ale hej, to fanfiction i non-canon. Możemy iść tak daleko od pierwowzoru jak tylko chcemy!

    Och, Itachi mnie zirytował. Nadęty bogaty dupek xd I naprawdę szkoda, że w tym starciu Sakura przegrała, bo z chęcią utara bym mu nosa. Nigdy nie pomyślałabym o Hidanie jako o młodzieżowym mistrzu freestyle. Jak sobie to wyobraziłam - jego młodą wersję w typowej stylowce sejta czy innego hiphopowca (może wcale tak nie powinien tancerz tego gatunku wyglądać, cóż, nie znam się xd), to miałam banana na twarzy.
    Nigdy też nie widziałam w nim artysty, to był obraz tak daleko od jego wyobrażenia, że mamuniu. Jednak nie przeszkadzało mi to, fajnie było przeczytać coś, co pokazywało go w innym wydaniu niż fanatyka religijnego lub psychopaty. Można tu się nadal doszukać jego uwielbienia do bólu, takie małe oczko puszczone do kanonu. Supcio!

    Sakura nieco drażniła w swoim złym nastawieniu do wszystkiego i takiej zawziętości, jakby była zamknięta na nieznane. Można to zrozumieć, myślę że po prostu bała się wszystkiego, czego nie mogła kontrolować i dlatego tak reagowała. Była też bardzo fajnym kontrastem do Hidana - artysty, który skoczył na głęboką wodę, podróżował i oddawał się swojej pasji. Na końcu widać, że to na Haruno wpłynęło. Zmieniła się, poleciała za nim w nieznane, została modelką Sasoriego i zrobiła kolejna dziarke. Ah, Sasorak! Było go tu prawie nic, a ja i tak uśmiechałam się, kiedy tylko przeczytałam jego imię. Chyba każdy fan tak ma, co nie? Wyłapuję swoją ukochaną postać i fangirluje.

    Cała ich relacja to było takie trochę poskromienie złośnicy i rozruszanie panny sztywnej. Tekst przyjemnie się czytało i jestem z niego bardzo zadowolona. Zrobiłaś świetną robotę.
    Ah! I zapach jego wody kolońskiej. Cytrusy, hmmmm, lubię cytrusy. Facetów pachnących nimi także 😏 Wystarczy wpierdolić pomarańcze czy limonkę i podbijać xD

    Ja osobiście nie mam i nie planuje zrobić sobie dziarki, ale to dlatego że często zmieniam zdanie. Znając mnie, pewnie po czasie wzór przestałby mi się podobać xd
    Ale lubię je bardzo na zdjęciach lub u innych ludzi. Zwłaszcza coś czarno-białego lub ze stosowanymi barwami.

    Bardzo się cieszę, że się do nas zgłosiłaś! Ściskam Cię mocno ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc o jego tytule, miałam przed oczami hidanowską, zadziorną twarz, samca alfa w opuszczonych spodniach i fullcap'ie z bandaną na głowie i słuchawkami w uszach, robiących wygibasy na tanecznym parkiecie, niczym Channing Tatum w Step-Up :D

      Tatuaże to fajna sprawa, tylko właśnie trzeba je robić z głową, a nie pod wpływem chwilowej fascynacji.

      Dziękuję za możliwość napisania i tak koniec kółka wzajemnej adoracji :D

      Usuń
  4. Przybywam, by skomentować ten świetny one shot, który dla mnie napisałaś. Czekałam z zapartym tchem aż go wstawisz i w końcu się doczekałam. <3
    Nie dałam ci łatwej pary na początek, ale sprostałaś zadaniu. Bardzo podobało mi się to, jak poprowadziłaś romans i to, jak do niego doszło. Przyznam, że spodziewałam się czegoś krótkiego, one shot który zaczyna się już w salonie tatuażu, gdzie poznają się Sakura i Hidan, ale pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Kocham długie ficzki, więc akcję rozpoczynającą się na imprezie przyjęłam z radością. Uderzyła mnie niekanoniczność charakteru niektórych postaci, a mianowicie Hinaty i Itachiego. Śmiałam się, że niektóre postaci chyba zamieniły się osobowościami, ale naprawdę ciekawie się to czytało. Rozwalił mnie mruczący do ucha Sakury Itachi i Hidan nazywający Sakurę irytującą. Sasuke vibe lvl hard. XD
    Sakura trochę irytowała z tą jej postawą i nawet ja zostałam urażona, chociaż nie posiadam żadnego tatuażu, kiedy stwierdziła że tatuaże nie mogą być sztuką. Aż podskoczyłam z oburzenia. XD
    Sasorak zawsze na propsie. Miałam taką samą reakcje jak Sayu. :)
    Byłam bardzo ciekawa, jaki tatuaż zrobi Sakurze Hidan i czy nie zrobi sobie z tego jaj, ale zważywszy na to, że miał być to romans, to wątpię, by Sakura była mu chętna, gdyby wytatuowal jej np. jakiegoś wacka. Propsy dla Hidana za kolibra na drzewie wiśni.
    Podsumowując, bardzo dobrze mi się to czytało i jestem zadowolona z tego, jak ci to wyszło. Jeśli kiedyś zgłosisz się jeszcze do występu gościnnego, to z pewnością będę biła się o kolejkę. ;)
    Jeśli chodzi o tatuaże, to jak wspomniałam już na górze, nie mam żadnego, ale kiedyś nie miałam nic, co mogłabyabym mieć utrwalone na skórze, a teraz mam, więc może w przyszłości zdecyduję się na tatuaż.
    Pozdrawiam i dziękuję za ten one shot. Twój debiut był bardzo udany, więc mam nadzieję, że jeszcze się zgłosisz. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za możliwość stworzenia tego tekstu, zwłaszcza, że tematyka dla mnie była takie 10/10. Przyznam się, bez bicia, że bałam się, czy sprostam Twoim oczekiwaniom.

      Może kiedyś się jeszcze zgłoszę, oczywiście, wtedy gdy dziewczynki będą chciały, aby były występy gościnne.

      Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  5. ołmajgad thats hot
    ależ to było dobre ulala. owacje na stojąco, kwiaty i czekoladki dla ciebie za wykreowanie postaci hidana. no coś cudownego, sama bym się na niego rzuciła gdybym mogła XD ich sprzeczki słowne były takie idealnie w punkt, czuć było rosnące między nimi napięcie (nie tylko seksualne) które miało swój punkt kulminacyjny przy tatuowaniu - wgl świetnie też wplotłaś dużo informacji odnośnie samego procesu tatuowania jak i późniejszej pielęgnacji, najczęściej takie ściany tekstu brzmią drętwo. byłam strasznie ciekawa wzoru i kurde koliber! na pewno pięknie się na sakurze prezentował. mam tylko wrażenie, że już po tym jak ją odprowadził do akademika to strasznie przyspieszyłaś akcję co trochę się gryzło z naprawdę dopieszczonym i rozpisanym początkiem fanficka. trochę szkoda, bo twoje opisy i emocje w nich zawarte to takie mocne 12/10 ale rozumiem, że pewnie nie chciałaś tego rozwlekać na nie wiadomo jaką długość. ALE NO, SZKODA, CHĘTNIE PRZECZYTAŁABYM JESZCZE WIĘCEJ.
    bardzo mi się podobało, posyłam gorące buziaczki <3

    co do tatuażu to JESZCZE nie posiadam, ale mam dwa w planach. na razie tylko piercing xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety przyśpieszyłam akcję po stwierdzeniu, że kilkanaście stron, to trochę przesada :x Nie wiedziałam też jak zakończyć ich romanso-spór więc może dlatego.

      Jeżeli chodzi o piercing, to też zastanawiam się nad nim, bo na chwilę obecną tylko posiadam przekłute uszy i dawno temu był kolczyk w wardze (licealna moda a jak). Coraz częściej też zastanawiam się nad niewielkimi tunelami, ale pewnie odwidziałyby mi się, więc pozostanę przy zwykłych kolczykach. :D

      Usuń
  6. Jakie to przepyszne!!! Musze przyznać, że ... tak, Sakura mnie tu irytowała :D i przez to momentami ciężko było mi brnąć przez niektóre sceny, ale zdecydowanie wszystko ratował HIDAN JEZUS MARIA CO ZA MMMMMMM
    MMMMMM
    MMMMMMMMMM!
    Boże, uff. Wyszedł Ci :D Jak ją zaczął tam namaszczać po tatuażu to czytałam z takim bananem przed laptopem, że aż mnie rozbolały policzki xd
    Mam nadzieję, że jakimś cudem kiedyś gdzieś pojawi się kontynuacja tej historii jak Hidan i Saku będą razem *^* i zapewne będą się wzajemnie wkurwiać.
    Co do tatuaży to ta plota, że po jednym chce się więcej to nie jest żadne urban legend i rzeczywiście tak jest xd ja mam ich już sporo, ale są dosyć małe. Parę dni temu dziarałam sobie obie dłonie i to bolało jak skurwysyn. Aczkolwiek nie odradzam xd ból mija, swag jest forever hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej partówce moje napalenie na Hidana wzrosło. Zaczęłam go ubóstwiać prawie jak braci Uchiha i Kakashiego <3

      Właśnie wychodząc ze studia mówię chłopakowi: nigdy więcej i na co mnie to było? a teraz tylko ciągle zastanawiam się, gdzie pomieszczę resztę. :D

      Łoo, właśnie słyszałam, że na dłoni boli, tak samo jak na stopie. Więc wielkie propsy, bo jednak na to bym się nie zdecydowała. Chociaż kuszą mnie palce :D

      Usuń
  7. Jestem. Po pierwsze chciałam przeprosić za tak długą nieobecność. Myślałam długo o tej pracy, ale trzeba było trochę czasu poświęcić, żeby do niej przysiąść.
    Chciałabym Ci bardzo serdecznie i szczerze pogratulować tego tekstu. Uważam, że możesz być z siebie dumna. Zawsze to miło zobaczyć nową buzię z własnym stylem, patrzeniem na bohaterów i klimatem.

    Podoba mi się koncepcja całego zamówienia. Nie wiem ile wzięłaś z zamówienia, bo go nie pamiętam, ale całość wyszła zgranie. Choć nie lubię jakoś bardzo Naruto w świecie rzeczywistym.
    Bardzo, bardzo podobają mi się opisy. Szczerze nie lubię jak jest ich mało. Tutaj poczułam się nasycona. Konkretne, obrazowe, pełne opisy. To Lacia lubi wyjątkowo.
    Dialogi też fajne. Ja mam nawyk wiecznie dodawania czegoś do dialogów. Muszę, bo się uduszę. Doceniam i jednoczenie zazdroszczę ludziom nie posiadającym takiej przywary ;)
    Wkurzała mnie tu Sakura. Ktoś Ci to być chyba napisał. Pasuje mi do osoby, która ma focha na tatuaże i bogatych gogusiów. Niemniej ciągle warczała, co było trochę drażniące. ALE masz plusa za to, że Sakura obudziła Itachiego. Też go w sumie nie lubię hahaha :D
    Jaka Hinata... Normalnie zdębiałam. Od razu widzę te paniusie pomalowaną Hyuugę z Road to ninja haha :D To nie wada tylko komplement. Alternatywna Hinata lepsza.
    Hidan. Mój ulubiony, ukochany wręcz członek Akatsuki. Pasuje mi na tatuażystę. Wiele bym dała, żeby zobaczyć go w tych wszystkich dziarach. Trochę lubię ten typ chłopa. Dodałabym mu osobiście jeszcze trochę wrodzonego szaleństwa, ale i tak wyszedł miło :3
    Super, że opisałaś cały proces robienia tatuażu. Ja żadnego nie mam, ale moja siostra ma trzy i zawsze skrzętnie je podziwiam. Dodałaś też parę ciekawostek zarówno względem tatuaży jak i podróżowania, więc to również doceniam. Miło się czasem czegoś dowiedzieć w tak przystępnej formie.
    Zaskoczyłaś mnie tym zakończeniem bardzo. Wyjątkowo malownicza i milusia scenka na koniec. Wywołała uśmiech na mojej twarzy. Nie spodziewałam się, ani że Hidan tak nagle wyjedzie, ani że Sakura zgodzi się dostać modelką Sasoriego <3

    Jeszcze raz gratuluję i powodzenia w dalszym pisaniu. To wspaniałe zajęcie ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, K.!
    Wreszcie jestem w stanie skomentować twoją pracę. Przyznam szczerze, że długość tekstu i paring leciutko mnie wystraszyły… Na całe szczęście, wrodzona ciekawość wygrała i jak zaczęłam czytać, tak nie mogłam przestać aż do końca. Także przeczytanie zajęło mi trochę, jednak przyswojenie treści zabrało jeszcze więcej czasu, bo zupełnie czegoś takiego nie przewidziałam. W pozytywnym sensie, rzecz jasna, więc bez strachu. :)
    Paring, jak już wspomniałam, wzbudził we mnie obawy… Wszystko przez Hidana – za każdym razem jak czytam jego imię, to przed oczami staje mi kanoniczny psychopata, którego wręcz nie cierpię. Dlatego nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyła Twoja wersja tej postaci. Był takim przyjemnym kontrastem dla negatywnie nastawionej do życia Sakury, że polubiłam go już na starcie. :D Co do samej panny Haruno… Sayuri dobrze napisała – ona się tak zachowywała, bo nie umiała zdzierżyć utraty kontroli nad sytuacją. Nie będę jednak ukrywać, że mi podpadła w kwestii tatuaży. Po przeczytaniu tego zdania – Wyrazić siebie należy przez czyny i osiągnięcia, a nie cielesne bohomazy. - aż zgrzytnęłam zębami.x’D
    Nie, wróć! Itachi zirytował mnie jeszcze mocniej. Szkoda, że Sakura przegrała i nie utarła dupkowi nosa, a najlepiej by zrobiła, jakby mu go rozbiła. Wtedy miałaby ostro przerypane, ale synalek premiera wiedziałby, że z Różową się nie zadziera. :D Czyli nie tylko ja pomyliłam Itachiego z Hidanem… Eh, może to przez liczne arty, gdzie jest wyautowanym DJ-em/tancerzem/ piosenkarzem, ale do naszego fanatyka religijnego pasuje rola tatuażysty królującego na parkiecie.
    Strach przed tatuażem był komiczny i słodki naraz. Sasori! <3 Nie było go za wiele, jednak przez Sayuri każda wzmianka o nim wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Proces tworzenia tatuażu został tak opisany, że czułam się, jakby to mi go robiono, a nie Sakurze. W ogóle ta rozmowa, to napięcie, ten koliber na drzewie wiśni… Co prawda, zabrakło mi troszkę opisu przejścia panny Haruno z trybu kujonicy na tryb spontanicznego lekkoducha, ale i tak chcę drugą część! <3
    Jeśli chodzi o tatuaż, to chciałabym go sobie zrobić, tylko - z moim szczęściem - pewnie zaraz pojawiłyby się powikłania… Dlatego od kilku lat ciągle odpycham myśl o wizycie w salonie – kto wie, może kiedyś w końcu przezwyciężę ten głupi lęk i pójdę. :D
    Na koniec: Cieszę, że się zgłosiłaś, bo Twój debiut był cholernie udany. Gratuluję!
    Ściskam mocno! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. w końcu wzięłam się za czytanie zaległych tekstów na blogu, a ten był tak przyjemny, że jest mi przykro, że się skończył:(((

    kurczę, hidan w twoim wykonaniu brzmi jak mój wymarzony mężczyzna, gdzie mogę takiego znaleźć? poważnie, pokochałam tę postać całym sercem. bardzo lubię go kanonicznie, ale w kreacji takiej, jak w tym oneshocie moja miłość do niego rośnie x1000000. bardzo też podobała mi się ta epizodycznie występująca hinatka, fajnie że podeszłaś do tej postaci w inny sposób niż archetyp "nieśmiała, szara myszka", jest to miła odmiana w narutowskich ficzkach - dla mnie zwłaszcza, bo jako naczelny simp hinaty uwielbiam "naprawiać" jej nudną osobowość w swoich tworach.
    sakura była świetna, bo doskonale utożsamiam się z jej pesymistycznym nastawienie do wszystkiego. ja też narzekam na cały świat i denerwujących ludzi, pokroju itachiego. podoba mi się jej przemiana na końcu, bo nawet my - największe marudy tego świata - musimy kiedyś wyluzować.

    co do pytania o tatuaże - mam ich sporo i kocham je całym sercem:D całą lewą rękę, klatę i jestem w trakcie tatuowania prawego ramienia. oczywiscie nie zamierzam na tym poprzestać, bo mam w planach wytatuować całe ciało. ja każdą swoją dziarę (nawet te na klacie, które były bardzo bolesne) wspominam pozytywnie, bo z niewiadomych przyczyn uwielbiam proces tatuowania, odpręża mnie to. jest to o tyle zabawne, że na widok wszystkich innych igieł jestem gotowa zemdleć ze strachu. kiedys podczas pobierania krwi pani musiala nakluwac mnie kilkukrotnie, bo bylam tak okropnym, placzacym ze strachu pacjentem.
    rozbawił mnie opis sakury przygotowującej się do zrobienia tatuażu. w sensie rozbawił w pozytywny sposób, w kontraście do mojej osobyXD my, ludzie robiący kolejną dziarę z rzędu już nawet zapominamy o nie dbać PO zabiegu i kończymy zapominając ich smarować i chodząc z naklejonym second skin przez prawie dwa tygodnie, z czystego lenistwaD: jest to o tyle zabawne, że swój pierwszy tatuaż czyściłam i smarowałam 487545783784 razy dziennie + nakładałam na niego grubą warstwę kremu z filtrem, kiedy tylko wychodziłam na słońceXD

    wracając do samego tekstu:
    mega interesujący pomysł na fabułę i wspaniałe wykonanie. twój styl i umiejętności pisarskie (pod względem technicznym) również są na baardzo wysokim poziomie i przyjemnie czyta się twoje teksty. w wolnej chwili na pewno zajrzę na podstronę, aby znaleźć więcej perełek spod twoich rąk.
    twoja kreacja postaci również jest jedną z najlepszych z jakimi miałam do czynienia. cały klimat tego oneshota bardzo mi się podobał, bo uwielbiam takie lekkie, przyjemne i milutkie teksty.

    pozdrawiam, ściskam mocno i życzę dużo weny i równie dobrych tekstów w przyszłości<33

    OdpowiedzUsuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!