Uśmiech Sakury był słodki i fałszywy niczym niskokaloryczny słodzik. Pełen niedostrzegalnego smutku i niewypowiedzianych żali, prześladował ją na każdym kroku. Ale dla Naruto zawsze pozostawał najpiękniejszym widokiem na świecie.
Uśmiech Naruto był irytujący i
przewidywalny. Wybijająca z niego chłopięca szczerość zawsze uwidaczniała
najdrobniejsze rysy negatywnych emocji i pęknięcia w jego pozornie niezmąconej
radości. Był uczciwy do bólu, może nawet prostacki, a to sprawiało jej wręcz
fizyczny ból.
* * *
Sakura nie była złym człowiekiem. Przynajmniej
tak starała sobie wmawiać. Jej związek z Naruto był w końcu oparty na miłości.
Prostej i przyjacielskiej. W zasadzie stanowiącej bardziej formę wieloletniego
przywiązania, nie do końca zdrowego poczucia obowiązku i strachu przed
samotnością. Zawsze sprawiał wrażenie nieco wybrakowanego. W niczym też nie przypominała romantycznych historii, które znała
z wyprzedawanych na bazarku harlequinów, ani czy szaleńczego uczucia, którym
kiedyś obdarzyła Sasuke.
Ale wcale nie sprawiało to, że wyróżniali
się wśród znajomych par.
Lata temu, gdy odnalazła w sobie skromne pokłady miłości, by
przywrócić im obojgu dzieciństwo i dać namiastkę normalności, wyznała mu
uczucia w rozpaczliwej próbie zakończenia bezsensownej krucjaty, do której sama
go namówiła.
On był wtedy beztroski i pełen energii.
Może nawet lekko przygłupi. A chwilami zdecydowanie wnerwiający. Ona zmęczona
permanentnym odrzuceniem i owładnięta strachem o życie jedynego przyjaciela.
Niedługo zajęło jej zrozumienie, że
beztroski, blond włosy chłopak nigdy nie dorośnie.
* * *
Uśmiechy rodziców były kwaśne i niepewne. Nigdy do
końca nie pogodzili się z tym, że ich córka wymieniła jednego wyrzutka na
drugiego. Początkowo odczuwali ulgę. W końcu przez obsesję Sakury na punkcie
ostatniego Uchihy ludzie wytykali ich palcami. Niektórzy, sądząc, że nie
słyszą, nazywali zdrajcami.
Gdy dziewczyna nagle zaczęła spędzać więcej czasu z
Naruto, a ich relacja przestała być wyłącznie przyjacielska, na każdym kroku
towarzyszyły im pełne politowania i złośliwości uśmieszki. W oczach
mieszkańców, ich córka była wariatką. Głupią dziewuchą z cywilnej rodziny,
która odczuwała chorą satysfakcję z przebywania z degeneratami. Uwielbiającą
igranie z bezpieczeństwem ich ukochanej Wioski.
* * *
Sakura nie była ślepa. Dostrzegała wrogość Konoszan.
Przecież zanim powstała drużyna siódma, sama uważała Uzumakiego za
rozwrzeszczane zło konieczne. Tylko treningi z Tsunade i jej ostre, krytyczne
podejście do ludzi, których broniła, ratowało ją przed szaleństwem.
Mimo wszystko wtedy pierwszy raz odkryła w sobie
nienawiść.
Nienawidziła swojego chłopaka za te
ogromne, szczenięce spojrzenie i miłość, którą epatował każdego dnia. Za
ślepotę na bezwiedne potakiwania i krytyczne, lekceważące uśmieszki.
Nienawidziła siebie, bo w tym wszystkim
potrafiła jedynie pozostawiać niezmiennie bierna. Pozwalała aby jej życie i
charakter kształtowało wszystko poza nią samą, aż w końcu nie rozpoznawała
samej siebie.
Nienawidziła ludzi, którzy latami spychali
ich na skraj społeczeństwa, a gdy tylko pokazali im swoją prawdziwą siłę,
ratując ich przed wrogami, a nawet samą śmiercią, nagle zaczęli wynosić ich na
piedestał. Otoczyli bańką heroizmu i fałszywego uwielbienia.
* * *
Wiele razy zastanawiała się jakim cudem może czuć
tak skrajne emocje do jednej osoby i nie wybuchnąć. Nienawiść, miłość, rozczarowanie
zdawały się tworzyć żrący kwas, który wyniszczał ją od środka. Były niczym
niepasujące do siebie natury czakry, które pozostawione bez kontroli rozrywały
tkanki podczas wykonywania najprostszego jutsu.
Starała się być szczęśliwa. Cieszyć się miłością i
spokojem, które zapewniało jej małżeństwo z przyszłym Hokage. Jednak najgorsze
były drobiazgi. Niezauważalne dla nikogo nawyki, które mąciły jej w głowie i
zostawiały niewielkie rysy na obrazie idealnego związku.
Sposób w jaki trzymał pałeczki, zawsze lekko
przekrzywione. Dźwięk siorbanego ramenu. Wrzucanie do prania wywróconych na
lewo skarpetek, które potem, wilgotne, musiała obracać przed suszeniem, żeby
połączyć je w pary. Zakrwawione od treningu bandaże, bezładnie rzucone na
kuchenny stół.
* * *
Wieczory zawsze były trudne. Krzątała się
wtedy po mieszkaniu, usuwając ślady mijającego dnia. Zbierała porozrzucane
ubrania, poprawiała poduszki, sprzątała kuchenny chaos, który zawsze pojawiał
się, gdy gotowała kolacje. Czasem włączała radio, by przy głosie spikerów, czuć
się mniej samotna i wyczekiwała jego powrotu.
Mając chwile dla siebie dostrzegała absurd
otaczającej ją rzeczywistości. Zamknięta w związku bez perspektyw, który był
niczym więcej niż bezwiednym utrzymywaniem statusem quo, potrafiła myśleć
jedynie o Naruto. Była protegowaną Ślimaczej Księżniczki, najbardziej
charyzmatycznej kobiety w kraju, a sama nie potrafiła myśleć o sobe i zrobić
nic co mogłoby go zranić.
Najgorsze było zmywanie naczyń. Płynne ruchy gąbki i
miętowy aromat płynu zawsze sprzyjały natłokowi myśli. Zmywając piąty, a może i
szósty kubek z żabią mordką, z wnętrzem pokrytym herbacianymi pierścieniami, po
których można by wyliczyć ilość niedopitych przez Uzumakiego naparów,
obiecywała sobie siłę i walkę o samą siebie.
Naruto stawał wtedy w progu i rozbrajał ją tym swoim
cholernym uśmiechem. Gorącym, pełnym miłości. Wdzięcznym za wszystko co mu dała. A jej serce hamowało.
Wstrzymywane bolesnymi skurczami żalu i wzgardy do samej siebie. Do słabości.
Do chęci ucieczki.
Musiała być silna. Żyć z konsekwencjami własnych
wyborów.
* * *
Przejmowała jego humory jak gąbka wodę. Kolejna
słabość której nienawidziła. Wystarczyło, że wracał do domu, a jego entuzjazm
sprawiał, że chociaż przez chwilę wszystko wydawało się idealne.
Pomarańczowa bluza wisząca na wieszaku w
przedpokoju. Rozpadające się sandały rozwalone w przedsionku. Sterta instant
ramentów leżąca w kuchni pod blatem, których nikt jeszcze nie rozpakował z
foliowej reklamówki. Sprawiały, że jej życie wydawało się pełne.
Pewny i nieco brutalny chwyt na jej talii
przyspieszał jej tętno. Podniecał. Lata treningu i trzymania oręża wprawiły go
w podświadomej szorstkości, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Lubiła, gdy
trzymał ją w garści. Całował po rozgrzanej szyi. Pieścił palcami. Ostro posuwał
na wysłużonej kanapie. Wtedy czuła się spełniona.
Ale to wszystko mijało wraz z odchodzącym orgazmem i
rozluźniającymi się mięśniami. Dwuosobowe łóżko stawało się niewystarczające.
Wręcz klaustrofobiczne. Gorący oddech drażnił jej lewe ucho podczas snu.
Pojedyncze chrapnięcia budziły w środku nocy. A zżółknięty pompon od
przedwiecznej czapki łaskotał znienacka, wzbudzając irytację i wstręt.
* * *
Rankiem zawsze czuła mdłości. Zamknięta w ciasnej
łazience była skazana na oceniające spojrzenie własnego odbicia. Widząc jego
pełen smutku i niewypowiedzianych żali uśmiech, miała ochotę rozdrapać sobie
twarz paznokciami. Zedrzeć zdradziecką maskę, pozostawiając jedynie krwawą
miazgę.
Zamiast tego poruszała się z gracją po niewielkiej
powierzchni, ledwo świadomie nucąc pod nosem najnowszy, radiowy hit.
Oczyszczała twarz z nocnych naleciałości ulubionym, ziołowym żelem. Wmasowywała
niewielką ilość kremu z filtrem. Szczotkując zęby układała listę zakupów, które
będzie musiała zrobić wracając z dyżuru.
Brzydziła się samej siebie i tego jak bardzo zatraciła się we własnych kłamstwach. Zastanawiała się, czy ocalenie przyjaciela było warte życia w zakłamanej bańce pełnej niepełnosprawnej miłości. Ale teraz nie miało to już znaczenia. W końcu leżący na umywalce test nie pozostawiał jej wątpliwości. Teraz musiała starać się podwójnie.
* * *
Uśmiech Sakury był słodki i fałszywy niczym niskokaloryczny słodzik. Pełen niedostrzegalnego smutku i niewypowiedzianych żali, prześladował ją na każdym kroku. Czyhał pośród luster, szyb i polerowanych powierzchni, kpiąc z jej nieistotnego poświęcenia. Ale dla Naruto zawsze pozostawał najpiękniejszym widokiem na świecie.
Wow wow wow
OdpowiedzUsuńSzczerze myślałam, że po sporządzeniu tak dokładnego opisu, będę wiedziała, czego się w sumie spodziewać. Ty natomiast spojrzałaś na to z kompletnie innej strony. I nie, ostatecznie okazało się, że nie oczekiwałam czegoś takiego, ale do brzegu.
Chaos w Sakurze i desperacja są tak wielkie, że aż ciężko było mi to udźwignąć w pierwszym rzucie. Nie skłamię, jeśli powiem, że musiałam czytać cały tekst cztery razy. Musiałam, a jednocześnie CHCIAŁAM. Nie przestawiłeś dokładnie żadnej konkretnej sceny, skupiając się na ogóle jej goryczy, żalu i wyrzutach sumienia. Jestem gotowa uwierzyć, że jeśli tylko znaleźć się w takiej sytuacji, to można odbierać wszystko tak jak zrobiła to Sakura.
Naruto choć ważnym dla niej człowiekiem i przyjacielem, zaczął irytować każdym, choćby najmniejszym gestem. Smutne, ale dość realistyczne podejrzewam. Nie takiego życia dla siebie chciała, choć sama podjęła konkretne decyzje, za które teraz musi płacić.
Nie sądziłam, że wspomnisz o rodzinach Sakury i że Wioska Liścia tak bardzo się zbuntuje. Szczerze mnie to zaskoczyło. Zapomniałam już jak bardzo ludzie potrafią być wścibscy, ograniczeni i usilnie forsować swoją wizję świata. Jednoczenie to pozwala nam zobaczyć, że Różowa poza Naruto, który i tak wkurza ją coraz bardziej, nie ma właściwie nikogo. Team 7 zawsze był niejako zamknięty w swoim własnym kręgu spierdolonia.
Podobał mi się opis niejako zbliżenia xD Wiem , że nie nakreśliłaś niczego konkretnie, ale przy tej całej złości Haruno, fakt, że akurat jak następuje cimcirimcim, to Sakurze na chwilę przechodzi, nawet mnie rozbawił, ale jestem w stanie to zrozumieć, w końcu wówczas szaleją w niej hormony xD No i Naruto jest bądź co bądź przystojny, więc rozumiem, że orgazmy jak najbardziej prawdziwe (jako jedyna rzecz w tej relacji xDDD)
Nie, no, dobra. Stop. Powaga. Sakura heroicznie znosi obowiązki pani domu, tak jak chciałam. Podoba mi się wspominanie o takich drobnostkach codziennego życia i drobnych bolączkach. To głównie one budują naszą egzystencję. A u boku mężczyzny, którego się szczerze nie kocha, można nawet zacząć myśleć o morderstwie, w trakcie zmywania naczyń, potykając się dodatkowo o ciągle nowe opakowania instant ramenu.
Nie cierpię Cię Kropa. Przypomniałaś mi o tym, że Naruto zawsze spał w czapce z pomponem. Miłość, miłością, ale gdybym to ja z nim była, musiałby ją natychmiast wyrzucić. Też zawsze uważałam, że jest wstrętna xD
Końcówka bardzo wymowna. Cieszę się, że Sakura zamiast wpadać w panikę, przyjęła to po prostu za fakt i stwierdziła, że jedyne co wystarczy zrobić, to starać się bardziej. Moja kobieta. Choć może Sakura już tak bardzo się ze wszystkim pogodziła, że dziecko było kolejnym elementem układanki ich "szczęśliwego życia"? Tak naprawdę było w planach? Wcale by mnie to nie zdziwiło.
Cóż mogę rzec na koniec. Żal mi ich oboje, choć Naruto w całej swojej ślepocie i zdziecinnieniu jest chyba szczęśliwy. Tak właśnie miało być.
Ciekawi mnie jaką Sakura byłaby mamą. Czy choć dziecko mogłaby szczerze pokochać, bo w połowie należy do niej? A może dziecko okazałoby się zdecydowanie bardziej przenikliwe i w przeciwieństwie do swojego ojca, już jako troszkę starsze, odkryłoby, że Sakura walczy z własnymi demonami? A może jednak Sakura w końcu pokochała by Naruto, widząc, jak oddanym ojcem i mężem jest? Żałuję, że nie pociągnęłaś tego dalej, ale nic nie trwa wiecznie. A już szczególnie takie dobre, ujmujące teksty ;)
Ogromnie dziękuję Ci za tę pracę. Najważniejsze, że dobrze się przy niej bawiłaś. Czekam na kolejne dzieła spod Twojej jakże zdolnej ręki. Buziaczki :*
Początek komentarza prawie przyprawił mnie o zawał xD Wystraszyłam się, że absolutnie nie o to chodziło :( Całe szczęście, że jednak Ci się spodobało.
UsuńKurde tak bardzo Ci dziękuję za ten komentarz! Rozpisałaś się jak szalona. Mam wrażenie, że bardziej niż ja podczas pisania ficzka :D Podziwiam Cię, że przeczytałaś to AŻ CZTERY RAZY. Łołoło.
Rodzina i wioska nie były moim pierwszym wyborem. A jednak gdzieś w trakcie pisania wpadłam na to i stwierdziłam, czemu nie? W końcu są elementem życia, zwłaszcza Naruto, którego tak długo ignorowali.
O kurde. Faktycznie pociągnięcie tego dalej mogłoby bardzo ciekawie wyjść. Nawet o tym nie pomyślałam, ale przecież dzieci widzą dużo więcej niż mogłoby się wydawać. Może wartoby kiedyś zastanowić się nad kontynuacją xD
Meeeeeeeeeee :< Ja tu czytam moje praktycznie fav NaruSaku, a tu takie kupsko (nie pisarkie, nie w tym sensie XD) Szkoda mi i Sakurci, bo jest taka nieszczęśliwa i Naruto też, bo biedny żyje z kimś kto go naprawdę nie chce <//3 Bolało xd Szkoda tylko, że żadnej sceny nie było do przeczytania, ale i tak wyszło fojnie. Pomijając złamane serce xd
OdpowiedzUsuńA co do zamówienia to SPOOOOKOOOOO, ja rozumiem :D Z weną bywa różnie.
Siły!
Boooże kobieto ty to chyba chcesz mnie o zawał przyprawić xD Już myślałam, że Ci się nie spodobało :(
UsuńNo cóż, zamówienie było na smutne i dramatyczne NaruSaku więc nie miałam tu nic do gadania xD
Bardzo bardzo dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość! Uwielbiam Cię <33
Pozdrawiam!
No okay, ALE sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńDlaczego nie używasz tej krótkiej formy częściej? (bait wyszedł? xd)
Bo tak, lubię budowanie klimatu przez Ciebie. Nie lecisz z ilością jak Lacia np, ale i tak lubisz opisać bardziej wszytko dookoła. A tutaj, tekst w pigułce, dał nam spotęgowane odczucia. Lubię tak pisać i czytać, bo czytelnik wtedy nie ma czasu na rozkminy, wszytko go takuje i musi przyjąć to na klatę. Uwielbiam rozbicie Sakury. To jak jej źle z wyborami, których dokonała, ale też to, jak małe momenty szczęścia wywracają wszytko do góry nogami. Ale czy nie jest tak naprawdę? No ma wiecznej sielanki, cudownego żyli długo i szczęśliwie, a problemy codzienności, monotonia, rutyna i te małe chwil sprawiają, że się kocha. Może w końcu zacznie na nie czekać, budowach na nich uczucie. A może to w końcu rozerwie ją od środka, bo będzie tego po prostu za mało?
No i Naruto, nasz głupiutki Naruto, który niczego nie widzi. To tak bardzo on 🖤
Mamita lubi nieszczęśliwą miłość 🖤
Jestem bardzo zadowolona, tak trzymać 🥰
Oj wyszedł! Mam wrażenie, że wszystkie komentarze pod tym tekstem to próby zamachu na mnie xD
UsuńMiło mi, że się spodobało mimo nieszczęśliwej miłości, chaosu i smutku :D Ściskam Cię mocno i dziękuję za komentarz <3
Trochę prywaty ode mnie - chciałam żeby oni skończyli razem. Z dwóch powodów:
OdpowiedzUsuń1. Hinata jest dla mnie bezosobowa. Nie to, że jej nie lubię, ale po prostu nie pasuje mi ona do Naruto. Nie jestem jedną z tych osób, które wierzą, że przeciwieństwa się przyciągają xD
2. Sasuke byłby kaput.
No, ale skoro Kishimoto nie spełnił moich oczekiwań to zostają autorzy ficzków xD I mimo, że w głowie mam zupełnie inny obraz ich relacji to taką wersję też chłonę z przyjemnością. Nie czuję jakby ona go nie kochała tylko po prostu jak to my baby ma wbite w głowie stare uczucia do kogoś innego, tak bywa. I chyba poczucie, że nie jest się wystarczającym dla drugiej osoby. A przynajmniej nie całkowicie.
W każdym razie, bardzo przyjemne opowiadanko. Gooood jooob :D
Dziękuję za przeczytanie i komentarz!
UsuńTo na prawdę dużo dla mnie znaczy <3 NaruSaku to zupełnie nie mój paring więc tym bardziej cieszę się, że nie wyszło tak źle xD
Przybywam po baaaardzo długim czasie, wybacz. 🥺
OdpowiedzUsuńPodobno fani Naruto dzielą się na tych, którzy lubią i akceptują NaruSaku, albo tych, którzy kompletnie nie przepadają za tym połączeniem. Osobiście jestem w tej drugiej ekipie jednak… chociaż tutaj historia była lekka, przyjemna, a brak dialogów mi nie przeszkadzał. Wiec przeczytałam jednym tchem 😃
Wybaczam! XD
UsuńChociaż tak na prawdę nie ma czego.
Ja również nie jestem wielka fanką NaruSaku więc tym bardziej cieszę się, że nie tylko przeczytałaś tę historię, ale również skomentowałaś i nawet Ci się spodobała!
Pozdrawiam serdecznie <3