25.04.2022

Co tu się właściwie odmadarza? Czyli dyskusje na Zbawieniu

Jak ja nie cierpię tych parodii — oświadczyła Lacia z obrzydzeniem stawiając ostatnią kropkę nad Zbawiennym i.


Jak zwykle od ponad roku przyczłapała do biura Zbawienia z naręczem skrupulatnych notatek pod pachą. Nie brakowało jej również sporej ilości herbaty oraz alkoholu. Upijanie się w biurze było czymś normalnym, przynajmniej dla niektórych z nich. Dzięki temu czuła się na własnym stanowisku lepiej niż podczas pracy na polskiej budowie. Nie, żeby wcześniej tam pracowała. Słyszała jednak co nieco historyjek od starszej siostry. To co ukrywała w kieszeni ukochanej bluzy z podobizną Sakury, było zdecydowanie bardziej niezwykłe jak na nią.

Usiadła standardowo na swoim miejscu, zaczynając klikanie w klawiaturę. Wszak zamówienia się same nie napiszą. Zazwyczaj starała się ignorować otaczający ją gwar, a przy tym zadowalać Szefową, jak na przykładnego lizusa przystało. To powodowało, że nie zawsze wiedziała o co rozchodzi się cała drama w ich wąskim gronie. A warto zaznaczyć, że jakaś drama była zawsze. Czasem dręczyły ją z tego powodu wyrzuty sumienia. Że nie słucha, że jej nie ma. Nawet na ostatnie zebranie nie zdążyła, przebiegając, gdy już nie było nikogo.

— Ty naprawdę pracujesz, Laciu? – usłyszała głos Szefowej nad własną głową. Wzdrygnęła się lekko, unosząc głowę do góry. – Ostatnio w ogóle nie rzucasz się w oczy.

Bluza z podobizną Sakury, zaczęła ją lekko uwierać. W pomieszczeniu jakby wzrosła temperatura. Powoli schowała ręce do kieszeni, czując jak robią się lekko wilgotne. Jednocześnie końcówką palców uderzyła o niewielkie zawiniątko, znajdujące się w kieszeni.

Szefowa patrzyła na nią wyczekującym wzrokiem.

— Szefowa zajebiście wygląda w odświeżonym rudym – uśmiechnęła się blado i uniosła kciuki do góry.

— Na kiedy oddasz tekst? Eleine czeka już z naręczem artów, a wiesz jakie to poświęcenie z jej strony. Nie cierpi SasuSaku.

Komplement nie podziałał. Cholera. Walcząc z natłokiem myśli, wypaliła wreszcie:

— Niebawem – pokiwała gorliwie głową. – Prawie skończyłam. A co do El… to się jej należy. I tak nie przeżywa takich katuszy jak ja..

Brew Sayuri powędrowała ku górze, a jej ramiona skrzyżowały się na piersi.

— Co El znów zrobiła?

— Pytasz, jakbyś nie wiedziała – odparowała, popijając herbatę. Przeczuwała, że alkohol przyda się na później. Gdy tylko pojawi się reszta tej hałastry.

— Znowu miałaś koszmary o BTS? – Sayu westchnęła ciężko, ale posłała jej spojrzenie pełne współczucia i zrozumienia.

Lacerta pokiwała głową z przestrachem, kuląc się w sobie.

— Wszędzie okrągłe dupy, screeny z Tweetera, niesprawiedliwe wyroki Grammy i wrotki.

Sayuri drgnęła lekko na wspomnienie o wrotkach. 

— No i jest jeszcze Hitler – burknęła Lacerta, zarzucając niedbale kaptur na głowę. Wyglądała jak siedem nieszczęść.

Nagły huk o strony drzwi spowodował, że aż podskoczyła na krześle. Sayuri pozostawała za to w pełni skupiona i mierzyła całe otoczenie uważnie niczym jastrząb.

— To nie jest Hitler tylko Demon! – usłyszała krzyk współpracownicy. Na teren Lacerty wparowała dziewczyna, z fioletową koszulką i napisem ARMY wyszytym na klatce piersiowej.

— Dla mnie jeden pies – Lacia wzruszyła ramionami, zastanawiając się jednocześnie czy to już nie pora na alkohol.

— Ale to KOT! – Eleine złapała się za głowę. – Nie dość, że nie nakłada SPF to jeszcze pyskuje – machnęła głową zrezygnowana. – Dziewczyny, ZBIÓRKA RAZ albo GIFami poszczuje! – krzyknęła w stronę drzwi. – I zapewniam, że będzie to gorsze niż wrotki.

 Sayuri walczyła z ochotą, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie się poddała. Nawet opuściła ramiona. Przy El czasami, traciło się chęci do przywództwa. Lacia dobrze to rozumiała.

Herbata zaczęła drżeć jej w dłoni, gdy do uszu dotarło tupanie. Do gabinetu Lacerty weszła pewnie Kropa z drutami w dłoni. Chyba zaczynała po raz kolejny sweter. Zaraz za nią trochę nieśmiało podeszła Ginny w koszulce Batmana i z okularami przeciwsłonecznymi na czole.

— A reszta gdzie? – Eleine brzmiała na zawiedzioną.

— Temira na urlopie, a Eri oddała się póki co innej pracy – odpowiedziała od razu Sayu, która jako jedyna z całej grupy zawsze była zorganizowana jeśli chodziło o zbawienne sprawy oraz dokumentację.

— Toż to skandal – prychnęła El , machając ręką. – Dobra, niech ktoś mi wyjaśni… co Lacia tu w ogóle robi?

W pomieszczeniu zapadła cisza. Nawet świerszczy nie było słychać, choć w biurze Zbawienia zawsze znajdowało się tyle pająków, że nie powinno to dziwić nikogo. Żadna z nich nie garnęła się do sprzątania. Do pająków tym bardziej.

— Ale jak to? – Kropcia nie zrozumiała, opuszczając jeden z drucików.

— Tak to. Przeprowadzała jej któraś rozmowę kwalifikacyjną? – El nieustępliwym wzrokiem rozejrzała się po pomieszczeniu.

— W sumie to… — Sayu podrapała się po głowie w zakłopotaniu. – Ma któraś raport z pierwszego dnia Laci? – błagalnie spojrzała na swoje podwładne.

— Powinien być w jej teczce – zauważyła błyskotliwie Kropcia, wzruszając ramionami. – Wystarczy znaleźć i po krzyku.

Nagle usłyszały ciężkie sapnięcie. To Ginny patrzyła na nich wszystkich z poczuciem winy. Okulary zjechały jej na nos.

— Jakby to… Lacia chyba nie ma teczki – przygryzła lekko dolną wargę.

— Jak to nie ma?! – Sayu zrobiła wielkie oczy. – To był twój obowiązek!

— No ale ona miała tylko pisać jedno gościnne! – broniła się Gin. – Miała być na chwilę!

— Ha, a nie mówiłam? Co ona tu robi? – powtórzyła Eleine triumfująco, wyciągając zamaszyście krem SPF z torebki i nabierając niewielką ilość na palec. – Słońce aż wzeszło…

— Dręczę cię odkąd nie ma Eri – burknęła Lacia pod nosem, wystawiając jej język.

— Mówiłaś coś? – El odwróciła gwałtownie głowę.

— Nic. Absolutnie – Lacia wyciągnęła ręce w obronnym geście.

— Zresztą nikt nie wręczył mi raportu – Gin dalej nie chciała odpuścić. – Gdzie jej raport? Kropciu, nie zrobiłaś czegoś w Excelu?

Kropcia nie przerywając robienia swetra, prychnęła z rozbawieniem.

— Ja? Czemu to zawsze muszę być ja? – poskarżyła się. – Co wy myślicie, że ja innej roboty nie mam? Jak mnie ci ludzie w tej firmie wkurw… — urwała zaciskając zęby ze złości i dziergając nagle jakoś tak… bardziej energicznie.

— Bo jesteś inteligentna na miarę szefowej. Nie to co reszta – odezwała się Lacia, wyciągając piersiówkę.

 — EJ TY TO SERIO CHCESZ ZAROBIĆ – obruszyła się El.

— Dobra spokój, zrobimy to jeszcze raz... – zawyrokowała Sayu, uspokajając towarzystwo i siadając na krześle naprzeciwko. — El, słońce. Przynieś formularz.

Czekały w wielkim napięciu, aż oddelegowana przyniesie odpowiednie dokumenty. W międzyczasie Lacia dyskretnie pociągnęła procenty z piersiówki. Odniosła wrażenie, że współpracownica rozkoszuje się jej zdenerwowaniem.

 — Macie – odezwała się dziewczyna, wracając dumnie ze świstkiem. Oparła się biodrem o parapet i skrzyżowała ręce na piersi.

Sayuri chwyciła się za grzbiet nosa. To będzie ciężka przeprawa, zawsze tak było, gdy musiały rekrutować wspólnie. Stwierdziła jednak, że się nie podda, dzielnie wyciągając długopis z podobizną Sasoriego.

— Ulubione postacie? – zapytała Szefowa profesjonalnie, przypatrując się Lacercie.

— Sakura…

— Typowe – przerwała jej El wyraźnie znudzona. – Pośpiesz się, bo dzisiaj mam więcej diamentów w grze.

— Kontynuuj – zachęciła Sayuri niezrażona i posłała jej czuły uśmiech.

— Poza Sakurą – wzięła głęboki oddech. – Lubię Sasoriego, Madarę, Shikamaru, Naruto i Sasuke – powiedziała na jednym wydechu, mając nadzieję, że nie wywoła dramy.

— Fantastycznie – uznała Sayu rozpromieniając się już przy pierwszym imieniu.

— Co fantastycznie? Właśnie tragedia. Ty słyszałaś kogo ona tam wymieniła? – podniosła się Eleine. – SASUKE.

— Tak? Ja usłyszałam Sasoriego i Madarę – stwierdziła Sayu patrząc w zamyśleniu na kartkę.

El złapała się za głowę.

— Od Sasuke to ty się odwal – Kropa przyjęła waleczną postawę. – Wbiję ci drut w oko.

— Czy ja wiem, czy taka tragedia? —  wtrąciła łagodnie Gin. – Wszyscy poza Sasuke całkiem spoko.

Sayu odchrząknęła znacząco i powróciła do formularza, odgarniając rude włosy.

— Nielubiane postacie?

Lacerta przed odpowiedzią pociągnęła spory łyk alkoholu, po czym już z lekkim brakiem ostrości rozejrzała się po pomieszczeniu.

— Itachi, Deidara, Obito…

— O Madaro, ona bluźni – El złapała się teatralnie za serce.

Szefowa za to miała minę jakby ktoś wbił jej igłę w pośladek. Albo jakby znów oglądała fragment Shippudena z edo tensei podczas którego Sasori NIE spotkał Sakury. A warto pamiętać, że zdaniem Szefowej było to bluźnierstwo największe.

—Nie musisz kontynuować odpowiedzi na to pytanie. Przejdźmy dalej… — Sayuri uparcie wbiła wzrok w kartkę, mając zapewne nadzieję, że biuro nie wyleci w powietrze jeszcze tego samego dnia.

— Ja tam sądzę, że już po ptokach – zawyrokowała El triumfalnie.

— Ulubione pairingi? – zapytała ignorując Eleine, ale jednocześnie nie patrzyła już na Lacertę ze wsparciem.  

— SasuSaku, SasuNaru, SasoSaku, NaruSaku, ShikaSaku – wyliczała na palcach, nie chcąc czegokolwiek pominąć.

— Kiedy myślisz, że nie może być już gorzej, ona wymienia SasuSaku – Eleine wzniosła oczy ku niebu.

— Mi tam pasuje – uśmiechnęła się Kropcia, grożąc koleżance drutem.

— Lubi SasuNaru, więc też wybaczam – stwierdziła Gin, uśmiechając się lekko pod nosem.

— Napisała ładne SasoSaku to można pominąć tę drobną niedogodność – dodała Sayu, stawiając zdecydowaną kropkę swoim fikuśnym długopisem.

— Jak zwykle, wszyscy przeciwko ARMY… najbardziej pokręcony ship jaki czytałaś z Naruto? – dodała El od siebie, wyraźnie zdeterminowana.

Musiała się przez chwilę zastanowić. Mimo grymasu niezadowolenia na twarzy Szefowej, odpowiedź na pytanie nadprogramowe byłaby w dobrym guście. W końcu Lacia nie bała się trudnych pytań, a mogłaby jakoś zatrzeć złe wrażenie.

— Hmmm… Sakura z Shikamaru – odparła niepewnie, nie będąc przekonaną czy można to uznać za dobrą odpowiedź.

— Amatorszczyzna.

— Ja to uważam – zaczęła bojowniczo Lacerta coraz bardziej zachęcona przez alkohol – że Eleine to się za bardzo panoszy, jak na niebycie autorką Zbawienia.

— A ja to uważam, że zapewniam ci pracę – odbiła Eleine, niezrażona komentarzem. – Poza Sayuri oczywiście – dodała, patrząc na rudą uspokajająco. – Niech Senpai się nie denerwuje.

— Zaraz kończymy – obiecała Sayu. – Czego na pewno nie chcesz pisać?

— Parodii i erotyków – odparła od razu Lacia.

Usłyszała głośne prychnięcie. Gdzieś w oddali któraś z nich zaczęła przejmująco kaszleć. Lacia czuła się jak w scenie slow motion.

— Słabo trochę… — odezwała się Sayu łagodnie. – My tu lubimy i jedno i drugie.

— Lacia życia nie zna, przecież takie są najlepsze – stwierdziła Eleine. – Już wiadomo, czemu zaginął jej formularz. Wszystkie za pierwszym razem dostałyśmy zawału. Pamięć nam się wyczyściła i nie ma. Lacia opowiada same herezje.

— A mi tam nie przeszkadza – odparła Gin. – Sama nie przepadam.

— Obojętnie… choć jakiegoś erotyka SasuSaku mogłabyś kiedyś napisać… — przyznała Kropcia nie patrząc jej w oczy.

Lacia czuła się już powoli zmęczona. Tekst, który znajdował się na ekranie jej osobistego laptopa, zaczął niepokojąco tańczyć. Nie myśl o BTS na wrotkach. Nie myśl o BTS na wrotkach…

— Daleko jeszcze? Muszę SasuSaku dla Kropy dokończyć – spytała Lacia, przytłoczona już z lekka towarzystwem.

— Złota dziewczyna – Kropa pokiwała głową z uznaniem, chcąc zapewne okazać jej swoje wsparcie.

— Jak tu trafiłaś? – padło kolejne pytanie z ust Sayuri.

— Przez bloga Szefowej o ItaSaku. Szefowa uznała, że piszę długie komentarze.

— Ma rozdwojenie jaźni – zaśmiała się Eleine złowieszczo. – No zwariowała.

— Nie jest to najgorsze zaburzenie występujące u nas – westchnęła Sayu, nie spuszczając wzroku z kartki. Wiedziała, że nie musi tego robić.

Eleine jakby skuliła się lekko w sobie, kierując nagle spojrzenie na niewielki ołtarzyk poświęcony BTS, który ni stąd ni zowąd przytargała kiedyś do biura i postawiła przy swoim stoliku. Upierała się, że to pozwala jej być bardziej skoncentrowanym na pracy.

 Ginny natomiast nieśmiało wyjrzała zza zeszytu, w którym skrupulatnie zapisywała swoje najskrytsze fantazje. Zapewne o Batmanie. Albo o Harrym Potterze. Albo o jednym i drugim. Gin w ogóle lubiła wszystko zapisywać. I musiała robić to nawet teraz, gdy przyszłość Laci wisiała na włosku. Prowadziła masę dzienniczków i gadała, że to się jej niby do pracy przydaje.

A Kropa? Jak gdyby nigdy nic wciąż dziergała na drutach. Może i  lepiej było by w tej sytuacji zagapić się dla odmiany w telefon. Ale problem był taki, ze nikt telefonu Kropy nigdy nie widział. Istniały podejrzenia, że w ogóle go nie ma, choć upierała się od zawsze, że jest inaczej. Lacia osobiście twierdziła, że rozwiązania są dwa. Albo cierpi na fobię telefonową i udaje, albo jest tajnym agentem i nie chce, żeby ktokolwiek ją namierzył. Lacerta obstawiała tę drugą opcję, choć zdania były podzielone.

 — Ostatnie pytanie – zaczęła Sayu uroczyście. – Serio uważasz, że się do tego nadajesz?

— Jestem miła, uczynna i dotrzymuję terminów. Bardzo zorganizowana i umiejąca utrzymać samodyscyplinę – uśmiechnęła się szeroko, sama nie wierząc, że to powiedziała. Nagły chichot Eleine sprawił, że nie wytrzymała i obie zaczęły się śmiać.

— MIŁA. TERMINOWA. UCZYNNA. TRZYMAJCIE MI SPF, BO NIE WYTRZYMAM.

Sayuri wraz z Kropcią oraz Gin spojrzały na nią tak, jakby powiedziała im największe kłamstwo na świecie.

— Z tą terminowością bym nie przesadzała – odchrząknęła znacząco Szefowa, składając podpis na dokumencie.

— Ona teraz ma inne rzeczy na głowie niż jakaś tam praca – znów wcięła się El, wpatrując się w Lacertę z uśmiechem pełnym triumfu. — Malować się zaczęła. Przyłapałam ją w łazience.

— ELEINE! – krzyknęła Lacia wyraźnie zakłopotana.

— Zamiast pisać o Sasuke woli kreski robić i sobie szczoteczkę do oka wkładać. W sumie, jak się nad tym zastanowię to ją rozumiem. Też bym wybrała próbę wydłubania sobie oka, zamiast wyobrażanie sobie tego gbura.

Lacerta zsunęła się powoli z krzesła. Była pewna, że gdyby El miała teraz cokolwiek, czym można by się powachlować, to by to uczyniła.

— W sumie masz coś wspólnego z Uchihami –  kontynuowała El beztrosko. – Jest duża szansa, że oczy stracisz tymi swoimi eksperymentami. Masz teraz eyeliner w kieszeni, prawda?

Bez najmniejszych protestów wyjęła zawiniątko z bluzy. Niewielkie „przyrzędzie” do makijażu, zdawało się spoglądać na nią złowieszczo. Do teraz wspomnienie pędzelka w oku, wywoływało nieprzyjemne dreszcze.

— I jak ci idzie? – spytała Kropa tak czule, jakby chciała ją przytulić.

— Robię makijaż tak dobrze, jak Ginny robi pranie – wyrzuciła z siebie Lacia bełkotliwie, a w kąciku jej oczu, zaczęły zbierać się łzy.

— No to klops – westchnęła Kropa.

Szefowa machnęła tylko porozumiewawczo głową.

— Ej, wcale nie jest tak źle – odezwała się Gin, gwałtownie zamykając swoje zapiski. – To że czasem proszek…

— Ostatnio jak robiłaś pranie, zniszczyłaś mi bluzkę z napisem „OH DANNA” – warknęła Sayuri. – Dalej obowiązuje cię zakaz podchodzenia do pralki.

Gin wycofała się już nic nie mówiąc.

— I to dlatego ci nie idzie pisanie? – spytała Sayu łagodnie. – Biedactwo.

— Nie tylko. Z chłopem mi się nie przelewa – mruknęła Lacia, ,mając ochotę znów się schować za kapturem.

— A co się stało? – spytała Kropa z przejęciem.

Lacia zaczęła z przejęciem opowiadać.

— Niedawno świętowaliśmy rocznicę. Wiecie. Restauracja. Drinki. Hamburger. Tak jak to alkoholicy lubią najbardziej. Dochodzę do trzeciej bazy. Już zaczyna mi wszystko wirować przed oczami. Pomidor myli mi się z papryką. Ukochany maluje mi wąsy ketchupem. Jest idealnie. – Lacia zatrzymała się gwałtownie, obiegając spojrzeniem wszystkie współpracownice.

Sayu aż wygięła jej formularz.

— I nagle z głośników leci piosenka BTS. Nie wiem jakim cudem. Chłop do dzisiaj jakiś taki nerwowy. Stracił możliwość racjonalnego myślenia. W sumie mu się nie dziwię, ale nie wiem, jak to odwrócić.

— On się przeobraża niczym motyl – powiedziała El entuzjastycznie. – Zobaczysz, będzie z nim lepiej. On odkrywa nową drogę – dodała, kładąc dłoń na piersi.

— Ożeż – Sayu zasłoniła usta dłonią. – Jest gorzej niż myślałam.

— Niestety, Excel nie ma dla tego rozwiązania – zaprzeczyła Kropcia i zdecydowanie pomachała głową.

— Może… niech zacznie prowadzić dziennik? Pozwoli mu to zrozumieć własne emocje po tym wydarzeniu – zaproponowała Ginny, znacząco zerkając na własny zeszycik. –  Mnie to uczyniło lepszą osobą.

— Nie wątpię – odparła Lacia, pociągając mocno z piersiówki. – Dziękuję Ci dobra duszyczko. Podrzucę mu taki z jakimiś samochodzikami.

— Chcesz może trochę wolnego? – zainteresowała się Szefowa.

— A to… wy nie chcecie mnie wyrzucić? – spytała zszokowana Lacerta. – Ostatnio strasznie zawodziłam.

— Ciebie? Wyrzucić? Mózg sobie wygrzebałaś tym pędzelkiem do kresek – El westchnęła ciężko, zbliżając się powoli do jej biurka.  

— To czemu byłaś dziś taka wkurzona na mnie?

Nagle atmosfera się zmieniła. Ginny spadł zeszyt. Kropcia zgubiła gdzieś swoje druty. Szefowa nerwowo przełknęła ślinę.

— WY NIE UWIERZYCIE CO ANTY BTS NAPISALI DZISIAJ O ARMY.

Dni mijały. Teksty się pisały. A członkinie czatu jak zwykle się w dramie pogrążały.

Lacia kochała tę robotę. 




Cześć i czołem! Czy podołałam wyzwaniu? Oczywiście, że nie, krótkie terminy nie są dla Laci XD Zrobiłam sobie osobiste, całkowicie autorskie pisz ponad sto godzin challenge zamiast czterdziestu ośmiu. Ale orangutan z mema w końcu mnie dopadł. Zastanawiałam się jeszcze nad płaczącym kotem, ale ta zrozpaczona, przerażona dziewczynka, przypomina jeszcze bardziej mnie przy pisaniu tej parodii :D Ale żeby nie było tak miło i przyjemne, to chciałabym też pomęczyć inne autorki. Co by też sobie troszkę pocierpiały za wciskanie mi tekstu komediowego.

WYZWANIE
Otóż. KAŻDA z was ma za zadanie napisać tekst, który będzie opisywał śmierć i przedstawiał ostatnie tchnienie waszej ULUBIONEJ postaci. Jeśli postać zginęła w anime, wymyślacie jej wasz własny, autorski zgon. Im więcej cierpienia waszego i waszej ukochanej postaci tym lepiej. W oderwaniu od parodii pobawmy się w dramat. Nie musi być długie, bo to jednak coś dodatkowego, ale liczę na waszą kreatywność. Świat rzeczywisty albo shinobi. Emocje, ból, wiecie jak jest. Macie tyle czasu, w ile ja napisałam tę parodię, czyli cztery dni.
Kocham was :*

9 komentarzy:

  1. Ej, mi się te wyzwanie podoba xD Sasori będzie cierpiał, wiiii xD

    Ja wiem czemu zawodziłaś, że parodie nie dla Ciebie. Zawsze tak się wydaje jak tekst się pisze, a później ludzie to czytają i mają iksde na ryju xd Nawet wybaczę Ci ten poślizg czasowy.

    Sayu jak zwykle kochana mamita, która musi ogarnąć cały burdel xd Nie wiem jak mam do was cierpliwość i zrobiliście mnie odpowiedzialną nie tylko za Zbawienie ale i chat xD I nie dość, że za to hajsu nie dostaję, to jeszcze Gin zniszczyła moją koszulkę! D:

    Pięknie nas wszystkie oddałaś. Krropa z jej drutami, słodka Gin i El, będąca w sekcie BTS i Twoje zmagania z makijażem xD
    "Trzymaj mi SPF" to zdecydowanie topowy cytat tekstu. Normalnie widzę w wyobrazi Eleine z kurwikami w oczach, która zanim idzie się napierdalać, oddaje swój drogocenny krem z filtrem w ręce krropy xD

    Kochana, dziękujemy za dalszą część Zbaw nas od Zbawienia. Bardzo dobrze sie bawiłam xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Lacia! Mordo! Toż to było cudowne.
    Ja już nigdy nikomu nie uwierzę, że nie nadaje się do parodii, po tym jak się zarzekałaś, że ich nie tkniesz i napisałaś takie cudo.

    Szkoda, że termin Ci nie podpasował. Serio z Mamitą chciałyśmy dobrze xD jes jak jes ale wyszło zajebiaszczo i dobrze było czekać.

    Twoja historia to tak cudowne podsumowanie naszej małej grupki. Twoje opisy wyszły Ci lekkie i sprawnie, aż zazdroszczę! Po tym jak ostatnio męczyłam się z HidaSaku, mam wrażenie, że moje wypociny to bazgroły pięciolatka przy swobodzie, którą tu zaprezentowałaś.

    El jest tu kwintesencją samej siebie. Na prawdę. To jak sobie dogryzacie, to jak ona NAS WSZYSTKIE KATUJE!!! No jakby skórę zedrzeć i pozszywać w tekst xD Z kolei ja czuję się zaszczycona tak dokładnym odwzorowaniem. Moje druty, biedny sweter, który teraz leży w kącie bo nie mogę na niego patrzeć, nienawiść do ludzkości i Excel... no wszystko na miejscu!

    Gin i jej porachunki z praniem... Kurde, już zapomniałam o tych przygodach xD i dzienniczku, który tak sprytnie wykorzystałaś. Czy wspominałam, że jesteś mistrzynią w obserwowaniu nas?

    Ah no i Sayu. Nasza biedna Sayu, która musi wszystko ogarniać. Wyszła Ci równie idealnie. Spokojna, nieco szalona ale przede wszystkim kochana. Aj szkoda, że jej cudna koszulka poległa.

    Słowem podsumowania! Niesamowicie miło było przeczytać twoją wersję naszego czatu. Dobrze wiedzieć, że jest Ci z nami wesoło i dobrze się bawisz, nawet jeśli momentami znikasz ;)

    Ah no i to wyzwanie... Tak. Ekhm. Trzeba będzie coś ukręcić xD Oby wyszło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym o najważniejszym! Szkalowanie BTS bezcenne - bezcenne ;)

      Usuń
  3. * ociera łzy śmiechu, bierze łyka herbaty i zaczyna klikać komentarz *
    Na początek: Bardzo chciałabym przeprosić kochaną mamitę za zniszczenie jej bluzki. Nie chciałam tego... Jest mi naprawdę przykro, naprawdę. Od dzisiaj będę przestrzegać wszelkich nakazów i zakazów, obiecuję! :c
    Dobra, teraz przejdźmy do końca. W pierwszym odruchu jak je przeczytałam, to uśmiech mi zszedł z twarzy, nie powiem. No, ale szybko wrócił, jak wpadłam na swój pomysł... Szykuj się na łzy, krew i pot, Obito!xD
    Reszta... Kurde, nawet nie wiem od czego zacząć. O, wiem! El zdecydowanie wygrała tą część - chwilami odnosiłam wrażenie, że ma nad nami większą władzę niż Sayu. Zwłaszcza na początku, gdy groziła nam gifami - zawsze wiedziałam, że gify i memy mają wielką moc, ale żeby aż taką? xD
    Uśmiechnęłam się szeroko przy Kropie z drutami, jednak nie będę ukrywać, że opis mojej skromnej osóbki wywołał pierwszą salwę śmiechu. Z drugiej strony, upodobnić się do Battisona było skrytym marzeniem... Dziękuję za spełnienie go, Lacia <3
    Zgubienie ważnego dokumentu i zwalanie winy na innych? Brzmi totalnie jak ja… Biedna Kropa i jej Excel, same kłopoty mają przez mój nieogar D: Jaka kontra przy Sasuke, padłam xD
    Kropa, pożycz drut! Za tego Obito się należy! Ah, NaruSasu… Dobra, masz szczęście, Lacia!
    Nie myśl o BTS na wrotkach, nie myśl o BTS na wrotkach – Dziękuję, teraz sama o nich myślę xD
    Ah, Batman i Potter… Jak tak dalej pójdzie to każdy zapomni, że wyznaję Hatakenizm! D:
    „Robię makijaż tak dobrze, jak Ginny robi pranie” – zapisuje sobie ten cytat w zeszyciku. <3
    Nie wiedziałam, że BTS potrafi niszczyć randki… Dzięki za ostrzeżenie, przyda się w przyszłości! Chyba… Jak to Excel nie ma rozwiązania?! D:
    „Może… Niech zacznie prowadzić dziennik? Pozwoli mu to zrozumieć własne emocje po tym wydarzeniu. Mnie to uczyniło lepszą osobą” – O słodki Hogake, jak zawyłam xDDDDD
    Końcówka wymiata. Brakowało tylko grupowej ucieczki przed monologiem ^^’’’
    Cudownie się bawiłam przy tym tekście! Dziękuję za niego! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. [odkłada przygotowaną patelnię i bierze do ręki butelkę SPFa] Za to jak mnie tu przedstawiłaś, zasługujesz na wpierdol [rzuca butelką w twarz Laci] Może taki kontakt z SPFem dla ciebie starczy. XD

    I ty mówiłaś, że nie umiesz pisać parodii. Popłakałam się przy praniu Gin. Pamiętam tę rozmowę jakby była dzisiaj.

    Miło wiedzieć, że jestem waszym oczkiem w głowie i całe wasze życie krąży wokół mnie. Nie jestem autorką Zbawienia, a panoszę się tutaj jakbym była.

    Aha, pragnę zauważyć, że jeśli nadal masz jaja narzekać na mnie i BTS, to znaczy że jeszcze się nie poddałaś, więc zacznę cię zalewać kolejną falą gifów. A przy okazji też resztę dziewczyn. ^,^

    Swoją drogą, chyba muszę ci wymyślić ksywę. Jestem zdziwiona, że pomyślałam o tym teraz. Yeti została kapciem już dawno, a my się napierdalamy od miesięcy i nadal nie przyszło mi to do głowy. xD

    Całuski ślę. :*
    PS Stanujcie BTS. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, co to za biały kloc w miejscu na komentarz D:
    Mój komentarz do tekstu to głównie "XD" + SPF TO ŻYCIE I NIENAWIŚĆ DO SASUKE I SASUSAKU TO TEŻ ŻYCIE. Przez jakiś uważałam Sayuri za głównego tyrana Waszej ekipy, jak mogłam przeoczyć El? XD
    Potwierdzone info - autorki Zbawienia są pierdolnięte 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No okropny jest ten nowy wygląd komentarzy. NIECH TO NAPRAWIĄ

      A co do info - wiemy, dziękujemy, pozdrawiamy 😇

      Usuń
    2. 💖💖💖💖💖 much love

      Usuń
    3. Mega dziękuję Ci za komentarz :D Nie cierpię parodii, więc tym bardziej się cieszę, że ktoś przeczytał mój tekst :D Pół żartem, pół serio. Eleine wcale nie jest tak bardzo straszna, hahaha xD

      Usuń

Wena żreć coś musi — jeśli czytasz, to doceń naszą prace i skomentuj!